Ogłoszenie


#521 2014-05-07 17:44:55

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Młody Wyrzutek już sam nie wiedział, co tu się dzieje. Wydawało mu się, że widział Senshi'ego, lecz osłabienie, wywołane pajęczą toksyną, nie pozwalały mu stwierdzić tego na pewno. Wiedział natomiast, że po chwili spostrzegł też swojego starego przyjaciela; długowłosego szermierza. Ensui po krótkiej chwili opadł na kolana, jakby został otruty tym samym świństwem, co Mesayato.
   Dzieciak poderwał się na proste nogi, by zaraz później znów wylądować na ziemi. Nie miał na tyle siły, by podejść, ale patrzył na to, co dzieje się z jego przyjacielem. Nie był smutny... o nie. Sam nie wiedział dlaczego, ale nie czuł smutku... czuł złość. Pokłady wielkiego gniewu zebrały się w jego niewielkim organizmie, by uwolnić się razem z krzykiem i ,,uderzeniem''-jeśli można tak nazwać coś tak słabego-w ziemię. Próbował się uspokoić, lecz w obecnej chwili było to raczej niemożliwe.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#522 2014-05-12 23:07:51

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #14


   Mesayato, porwany falą wściekłości, uderzył małą piąstką w ziemię, zapominając o zahamowaniach. Nic więc dziwnego, że temu działaniu towarzyszył nieprzyjemny odgłos chrupnięcia, który mógł wskazywać tylko na jedno - Wyrzutek połamał sobie palce, rozbijając je o skalną nawierzchnię.
   W oczach chłopca cała ta sytuacja musiała być niekomfortowa. Pojęcie tego, co działo się wokół niego, wydawało się niemożliwym. Kuzuri, trudniący się rolą ochroniarza chłopaka, stoczył dość szybkie starcie z Ensuim, który jeszcze chwilę wcześniej łudząco przypominał Senshiego. Ostatecznie krótkowłosy mężczyzna opadł na ziemię, śmiertelnie raniony ostrzem przeciwnika, by przybrać formę Ensuiego, gdy tylko Fumei mrugnął oczami.
   Nad martwym ciałem Ensuiego stał Senshi, wykrzykujący jakieś słowa, które zdążały się jednak rozpłynąć w powietrzu, zanim dotarły do uszu malca. Świat wirował mu przed oczami.

   Senshi bez większego problemu ukrócił żywot paskudnego ośmionoga, nie mając pewnie pojęcia o tym, w jak dziwnym i ciężkim stanie znajdował się jego towarzysz. Zamiast tego zajął się zapewnianiem mu należytej obrony przed nadciągającym niebezpieczeństwem.
   Tak, jak podejrzewał, pojawiły się. Nieco mniejsze od poprzedniego osobnika pająki napłynęły lawiną od strony wlotu do jaskini. Popiskując i nie czekając na żaden ruch ze strony Samotnika, rzuciły się w jego stronę (szybkość: 25). Cztery zestawy ośmiu odnóży sunęły prosto w jego kierunku, jakby całkowicie ignorując kulącego się z bólu Mesayato.


   W uszach młodzika z Kraju Wirów przerażające piski do złudzenia przypominały śmiech bawiących się dzieci...

Offline

 

#523 2014-05-12 23:26:48

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Z niecierpliwością czekałem na moich przeciwników. Chciałem ich rozgnieść, poodcinać im te nóżki i rozrzucić po okolicy. Chciałem zadać im jak najwięcej bólu i cierpienia, chciałem usłyszeć ich pisk, który będzie zwiastował ich śmierć. Gdzieś za mną usłyszałem, jak coś się porusza, później chrzęst łamanych kości. Szybko obejrzałem się za siebie, liczyłem że zobaczę tam kogoś kogo mógłbym zmasakrować. Niestety moim oczom ukazał się Mesayato, po którego w sumie tutaj przyszedłem, był w fatalnym stanie. Lekko wybił mnie z rytmu i przypomniał po co tutaj jestem. Zapał do walki i radość z zabijania zmalały, jednak kiedy odwróciłem się z powrotem i ujrzałem cztery mniejsze pająki zmierzające w moją stronę. ponownie wybuchł jak pożar w lesie w czasie suszy. Pochłonął mnie całego. Pająki były szybkie, ale nie tak szybkie jak ja. Kunaie chwyciłem trzema ostatnimi palcami w obydwu rękach, a z torby wyjąłem dwa shurikeny, które chwyciłem kciukami i palcami wskazującymi. Chwilę potem pozbyłem się ich ciskając nimi w stronę pająków zmierzających w moją stronę. Starałem się trafić w te biegnące na najbardziej na zewnątrz. powinienem czekać, aż podejdą wystarczająco blisko i wtedy zaatakować, jednak emocje i podniecenie, jakie wywołał we mnie ponowny widok przeciwników, nie pozwoliły na stanie bezczynnie. Ruszyłem na przeciwko nich. Tym razem moje cele były niższe niż poprzednia ofiara. Kiedy znalazłem się w pobliżu pająków, przykucnąłem na prawej nodze i wykonałem szybki piruet [szybkość:40], drugą podcinając kończyny pająków zmierzających w moją stronę [siła: 50]. Jednocześnie ręce, w których trzymałem kunaie wyciągnąłem, tak aby podczas zataczania kręgu ochroniły przed ewentualnym atakiem. Po wykonaniu tego ruchu zatrzymuję się, i obserwuję spustoszenie, które miałem zamiar zrobić.

Offline

 

#524 2014-05-13 09:38:52

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec zdenerwował się nie na żarty, co wyraził wcześniej wspomnianym uderzeniem w twardą skałę. W chwili uderzenia wszystko zamroczyło mu się przed oczami. Nasilenie bólu w całym jego organizmie było zbyt duże, jak na ośmiolatka. Położył się mimowolnie na boku, powoli zamykając oczy. Miał nadzieję, że gdy je otworzy, obudzi się w ciepłym łóżeczku w siedzibie Wyrzutków, obok swojej ukochanej rodzicielki.
   Dzieciak zobaczył, przed całkowitym zaciśnięciem powiek, jak wszystko dookoła wiruje. Czuł się tak, jakby ktoś wrzucił go do pralki na odwirowanie. No i jeszcze te dźwięki...
   -Daisuke-kun...? Josuke-kun...? Gdzie jesteście...? I tak was słyszę...-uśmiechnął się, jakby właśnie miał zacząć zabawę w chowanego
   Cała ta sytuacja wydawała mu się tylko snem; koszmarem, który zaraz się skończy. Już niedługo miało wstać Słońce, oświetlić jego twarzyczkę promykami, wpadającymi przez okno i obudzić go.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#525 2014-05-13 23:17:46

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #15


    - Nie bój się, Mesayato. Już wszystko będzie dobrze...
    Głos ów dobiegał z ciemności, jaka zawisła w głębi groty, dokąd nie odważyły się dotrzeć promienie słońca. Był przyjemny, dość wysoki, jednak nie na tyle, by drażnić uszy. Miękkie jak pierzyna słowa napełniały chłopca poczuciem spokoju i koiły ból, jaki nieświadomie sobie sprowadził. Połamane paluszki przestały przeszkadzać, choć każda próba poruszenia nimi kończyła się fiaskiem. Oczom Wyrzutka ukazała się ta, o której w tej chwili myślał. Smukła postać kobiety wkroczyła w sferę półmroku, ukazując mu swoje oblicze.
   Przywitała go słodkim uśmiechem, nie czekając ni chwili, by zwiewnym krokiem przywędrować do Mesayato. Zatrzymawszy się przy jego małym, skulonym ciałku, pochyliła się nad nim i okryła kocem. Materiał był śliski i chłodny, przez co potrafił poradzić sobie z ogarniającą chłopca gorączką. Owinąwszy swojego syna, ułożyła go na ziemi i obdarzyła go uściskiem, przyciskając do siebie.

   Senshi zaciekle walczył z nadciągającym zagrożeniem, który przybrał formę ośmionogich stworów. W przypływie furii wyrzucił dwa shurikeny, które z głośnym brzękiem odbiły się od skalnych ścian, wspierających twarde sklepienie jaskini. Swojego celu jednak nie udało im się dosięgnąć.
   Większe powodzenie miał natomiast manewr, przy którego pomocy zaatakował zbliżające pająki. Zderzając swój twardy but z ich cielskami, udało mu się dwa z nich odrzucić na kilka metrów w tył, pozostałe dwa jednak odskoczyły instynktownie i sunąc przy ziemi, przyczaiły się do skoku. W następnej chwili bestyjka zawisła w powietrzu, szykując się do natarcia [szybkość: 25]. Z tyłu, w okolicy, gdzie leżał jego przyjaciel, dało się słyszeć szmer...

Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2014-05-13 23:19:00)

Offline

 

#526 2014-05-13 23:35:18

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Niestety nie udało mi się trafić moimi shurikenami, nie przejąłem się tym i kontynuowałem, jak się okazało skuteczny atak. Dwa z czterech pająków odleciały do tyłu, i na chwilę przestały być zagrożeniem. Jednak druga połowa nadal była blisko mnie. Jeden z nich szykował się do ataku. jedynym co w tej sytuacji było zatrzymanie go w powietrzu, bo jeżeli go uniknę, to mnie otoczą, wtedy moje szansę gwałtownie zmaleją. Wykonuje zamach prawą ręką od góry do dołu kreśląc półokrąg moim kunaiem, którym mam zamiar przeciąć i zrzucić na ziemię mojego przeciwnika. [szybkość: 40][siła: 50] Po tym manewrze z podniesioną gardą zaczynam się powoli wycofywać, jestem gotowy w podobny sposób odeprzeć inne ataki stawonogów. Jednocześnie staram się kątem oka zauważyć, co dzieje się w miejscu, gdzie leży Mesayato. Przed chwilą słyszałem tam jakiś szmer i mam nadzieję, że nie zobaczę tam tego o czym myślę. Jestem sfrustrowany, pająki nie umierają już tak szybko jak poprzednie, a na dodatek uświadamiam sobie, że muszę uratować mojego kolegę. Wyjście z jaskini prawdopodobnie jest tylko jedno,m a odgradzają je moi przeciwnicy. Tak czy siak muszę się z nimi rozprawić inaczej nie uda mi się stąd wydostać. Muszę także podać, mojemu kamratowi lekarstwo, które prawdopodobnie przyciągnie kolejną hordę tych zwierząt. Wszystko to zwaliło się na moją świadomość jednocześnie, tłamsząc chęć rozlewu krwi i niekończącej się walki.

Offline

 

#527 2014-05-14 01:08:20

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Młody Wyrzutek nagle usłyszał czyjś głos. "Nie bój się(...)'-zabrzmiało w jego głowie. Chłopiec z trudem spojrzał w kierunku źródła głosu, by ujrzeć tam swoją rodzicielkę. Lekko uśmiechnął się w jej kierunku, lecz nie miał siły, by odpowiedzieć cokolwiek. Po krótkiej chwili kobieta już była przy swoim dziecku. Synek uśmiechał się lekko, gdy mama otulała go chłodnym materiałem. Zastanawiał się przez krótką chwilę, dlaczego owa rzecz jest śliska, jednak nie wymyśliwszy nic, uśmiechnął się lekko.
   Coś jednak go niepokoiło. Nie czuł tego samego ciepła, które zawsze towarzyszyło jego ukochanej matce. Zaczynał zastanawiać się, czemu ów sen, który trwa już tak długo, nie kończy się. I co jego rodzicielka robiłaby w takim miejscu? Przecież została pod opieką lidera Wyrzutków w Ronin... mimo wielkiego trudu, chłopiec próbował rozgryźć tę całą sytuację, nie pokazując tego na zewnątrz.
   Nawet uścisk kobiety nie spowodował odczucia ciepła, które tak często wypełniało rodzinny dom chłopca. Czuł się teraz tak, jakby rozmawiał nie ze swoją mamą, lecz z kimś obcym... kimś, kto nie znał go ani trochę.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#528 2014-05-16 11:23:52

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #16


   Mesayato mógł poczuć, jak ktoś go obejmuje. Trucizna skutecznie niwelowała uczucie bólu, jakie zafundował sobie tak on sam, jak również mały, nieproszony gość, który zdecydował się opuścić z gałęzi na jego ramię. Coś jednak mu nie pasowało. Czyżby matczyna miłość dała się wyczuć podświadomie? Czy faktycznie nie dało się jej udać? Głębokie więzi z matką pozwoliły mu obiektywnie ocenić sytuację. Chłód, jaki bił z jej ramion, rzeczywiście mógł mu się wydać nienaturalny. Tym bardziej, że już po chwili zostawiła go samemu sobie odchodząc w stronę pojedynkującego się Senshiego. Z kim jednak walczył? Skołatane zmysły Wyrzutka nie dały mu możliwości, aby się o tym przekonał.

   Senshi zatopił ostrze we włochatym cielsku pająka, przekrawając go wpół. Z jego wnętrzności wypłynęła ciemna maź o fioletowym odcieniu, którą pokrył się również i nóż. Pozostałe stwory, odstąpiły na kilka metrów, widząc, że nie będzie tak łatwo, mimo przewagi liczebnej. Pozwoliły Samotnikowi wycofać się wgłąb jaskini, ciągle utrzymując jednak dystans siedmiu metrów.
   Odwróciwszy głowe ujrzał to. Wielki, ponad dwumetrowy pająk otaczający Mesayato swoją gęstą, białą siecią. Najwidoczniej był odporny na przyciągające działanie substancji staruszki. Teraz jednak zwrócił uwagę na walecznego młodzieńca, zostawiając swoją ofiarę pod kamieniem, na którym wcześniej siedział.
   - To już koniec, chłopcze. Cieszę się jednak, że zostałeś na kolację. Brać go! - odezwała się względnie kobiecym głosem pajęczyca.
    Na sygnał cała trójka monstrualnych pająków rzuciła się bezmyślnie do ataku, biegnąc ławą, bardzo blisko siebie. [szybkość: 15]

Offline

 

#529 2014-05-17 21:36:38

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

O rzesz ty w mordę! Tego się nie spodziewałem. Ogromny pająk, i mój kolega zawinięty w jego sieć, z jednej a trzy wielkie potwory atakujące mnie z drugiej. Sytuacja nie wyglądała najciekawiej. Możliwe, że uda mi się je pokonać, ale czy wystarczy mi wtedy czasu, żeby uratować przyjaciela? Nie wiem co robić. Myśli kołaczą mi w głowie jak opętane, i niczego konkretnego nie dawały. Jednak nie mogłem tak stać w obliczu zbliżającego się zagrożenia. Jestem od nich szybszy, może uda mi się je odciągnąć od swojej ofiary, ale czy uda mi się uciec im z nią na rękach? Cholera... Za dużo tego. Muszę liczyć na szczęście i to, że to gigantyczne monstrum nie będzie włączało się do walki. Muszę rozprawić się z tymi trzema pająkami, a później wydostać stąd Mesa. Jestem gotowy odeprzeć atak. Szeroko rozstawiam nogi, aby pewnie na nich stać, odwracam się lekko bokiem, aby móc kontrolować ruchy największego z nich. Ręce, w których trzymam kunaie trzymam przed sobą. Czekam na atak tych stworzeń. Jeżeli zaatakują jednocześnie wykonam odskok do tyłu jednocześnie tnąc je moimi brońmi [szybkość: 40][siła: 50]. Jeżeli atak wykona tylko jeden z nich zrobię z nim to samo, jednak pozostanę na swoim miejscu. Proces ten jestem gotowy powtarzać aż do pokonania wszystkich trzech. Mam nadzieję, że to zadziała. Jednocześnie staram się zauważać, czy największy z nich nie wykonuje podejrzanych ruchów.

Offline

 

#530 2014-05-18 02:32:11

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec wyczuł wreszcie, że coś jest nie tak. Powoli odwrócił wzrok za odchodzącą zjawą w postaci matki, by spojrzeć, co też ona teraz zrobi. Ta zbliżyła się do pojedynkującego się Senshi'ego.
   -Senshi-san... co... tu się dzieje?-powiedział jak tylko najgłośniej mógł, żeby tylko uzyskać wreszcie odpowiedź
   Cała sytuacja była dla niego bardzo nieprzyjemna. Nie tak wyobrażał sobie swoje ósme urodziny. Próbując rozgryźć to, co się tu dzieje, starał się zauważyć jakieś poszlaki, które naprowadzą go na odpowiedź. Nie miał jednak na tyle siły, by wymyślić coś, co usatysfakcjonowałoby go. Próbował podnieść się, lecz to, co zostawiła mu matka, nie pozwalało mu na to. Mimo, że miał prawie pewność, że nie ma tu jego prawdziwego rodzica, nie umiał rozkazać jej zdjęcia owego materiału... darzył ją zbyt dużym szacunkiem.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#531 2014-05-18 11:15:04

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #17


   Pająki zbliżały się, stawiając małe kroczki swoimi cienkimi odnóżami, sukcesywnie zmniejszając dzielącą ich odległość od swojej ofiary. Ich czarne jak węgiel ślepia gubiły się w ciemności, jaką zapewniały ściany groty. Syczały i popiskiwały, najwyraźniej podniecone samą myślą, by coś przekąsić. O ile oczywiście takie stworzenia kierowały się myślą, a nie samym instynktem.
   Wtedy to rozległ się dziwny dźwięk, przypominający splunięcie, który docierał do niego zza jednego z ramion. To królowa najwyraźniej postanowiła włączyć się do całej akcji, chcąc ukrócić chwile oczekiwania na tak smakowity kąsek, który ciągle walczył z przeznaczeniem, pchającym go na pajęcze talerze. Skuliwszy się w jednej chwili, posłała w Samotnika kulę lepkiej pajęczyny [szybkość:10], aby go unieruchomić i pozbawić możliwości dalszego stawiania oporu.
   W chwili, gdy nadciągał ten przedziwny pocisk, do ataku przystąpiły również pachołki królowej pajęczego świata. Odbijając się od skalnego podłoża, poderwały się na metr do góry [szybkość: 15], zawieszając się na wysokości twarzy chłopca i wyciągając przed siebie jadowe czułki. Jaskinię wypełnił mrożący krew w żyłach miks adrenaliny, groźnego syku i odgłosu zaciskanych, potężnych szczęk.

   Mesayato starał się jak tylko mógł, by rozeznać się w całej tej sytuacji. Trucizna robiła jednak swoje, zajmując kolejne tkanki. Już nie tylko ramię zajęte było przez szkarłat, który zdążył już się rozlać na całą szyję, wkraczając małymi krokami na pozbawioną jakiejkolwiek skazy twarz dziecka. Malec zaczął nerwowo oddychać, coraz szybciej łapiąc maleńkie porcje powietrza. Czyżby zaczynał się dusić?
   Oczy zapłonęły mu czerwienią, zawodząc jeszcze bardziej. Teraz nie raczyły go już żadnymi obrazami. Wszystko, co jeszcze przed chwilą mógł obserwować, teraz rozpływało się na dobre, zawieszając chłopca w oceanie tajemniczych wzorów, kształtów i kolorów. Zmasakrowana dłoń leżała gdzieś nieruchomo, przyciśnięta do ciała pajęczym bandażem.

Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2014-05-18 11:16:30)

Offline

 

#532 2014-05-18 18:27:16

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Szarżowałem na pająki kiedy usłyszałem za plecami splunięcie, domyślam się, że zrobiła to królowa i ma zamiar mnie także splątać w sieć. Jednocześnie z przodu zaatakowały mnie trzy stwory wyskoczyły do góry, przez co zabrały mi moją ulubioną drogę ucieczki. Musiałem skorzystać, z tej drugiej, która też kiedyś uratowała mi życie.  Wykonałem wślizg[szybkość: 40], nie bacząc na obtarcia i prawdopodobne mocne uszkodzenie nóg, postanowiłem w ten sposób uniknąć zmasowanego ataku. Jeżeli będę miał szczęście to pocisk trafi w jednego z mniejszych pająków. Kiedy już będę za nimi odwrócę się i rzucę moimi kunaiami w dwa pozostałe. Najpierw jednym potem drugim. Muszę trafić. Ta walka trwa już dość długo, Mesayato już dawno powinien otrzymać odtrutkę, nie wiem jak długo jeszcze pociągnie. Jeżeli tylko uda mi się pokonać te trzy małe stawonogi, bez względu na wszystko zabiorę go stąd.

Offline

 

#533 2014-05-18 18:44:22

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec w dalszym ciągu nie otrzymał odpowiedzi na pytanie, które zadaje Bóg wie który raz. Skoro wszyscy mają go głęboko gdzieś... postanowił się już nie odzywać. W sumie i tak by nie dał rady przez to, co stało się chwilę później. Szkarłat, który wcześniej zajmował jego ramię, zaczął powoli ogarniać jego niczym nieskażoną dotychczas twarzyczkę. Oddech stał się bardzo płytki i bardzo szybki. Czuł się koszmarnie, a nawet gorzej.
   Cała sytuacja wydawała mu się zmierzać w stronę końca wszystkiego. Nie miał już pojęcia, czy to sen, czy rzeczywistość. Mimo to wszystko wyglądało, jak w największym koszmarze, jaki mógłby sobie wyobrazić.
   -Mam gdzieś... takie urodziny.-pomyślał sobie chłopak, próbując nie stracić oddechu całkowicie
   Podczas gdy Senshi walczył z pająkami, młody Wyrzutek powoli zamykał oczy, chcąc zaoszczędzić jak najwięcej energii. Jednocześnie liczył, że nie będzie musiał patrzeć na to wszystko, a gdy otworzy oczy, obudzi się w ciepłym łóżeczku, obok swojej ukochanej Mamy.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#534 2014-05-19 13:18:37

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #18


   Senshi wykazał się niebywałą szybkością i spostrzegawczością. Przygotowany na to, iż atak może nadejść z każdej ze stron, upewnił się, że stojąca za nim pajęczyca nie będzie chciała wmieszać się w walkę. Jak się okazało, jego obawy były uzasadnione. Skupiwszy zatem część swojej uwagi własnie na królowej pająków, był w stanie z łatwością uniknąć nadlatującej kuli. Wybierając najbardziej optymalną drogę, udało mu się również uskoczyć przed frontalnym, zmasowanym atakiem jej pachołków. Ślizgając się jednak po skalnej nawierzchni, rozorał sobie jedno z ud.
   Los widocznie okazał się nie być aż tak okrutny, jak mogłoby się wydawać. Zgodnie z zamiarami Samotnika, pajęcza sieć rozbiła się o jednego z mniejszych stworów. Co więcej, rozbryzgując się na towarzyszące mu potwory, oplotła wszystkie z nich, skutecznie krępując ich ruchy, przez związanie ze sobą.
   Pajęczyca wrzasnęła, wyraźnie wytrącona z równowagi. Czy był to objaw wściekłości, że ucieka z jej szponów jedno z głównych dań, a może desperacji, wywołanej pustym przewodem pokarmowym? W każdym razie, zaistniała sytuacja była jej jak najbardziej nie w smak.
   Rzuciła się do przodu, zupełnie zapominając o nieruchomym Wyrzutku, który spokojnie żegnał się ze światem. Przeskakując nad pajęczą mumią, stanęła przed leżącym Kaguyą i wyszczerzyła się.
   - Tym razem już to zakończymy. Moja skóra jest dużo bardziej oporna na zranienia, niż mogłeś zaobserwować, walcząc z tymi pokrakami. Ale nie obawiaj się, przynajmniej umrzesz razem z przyjacielem prawda? Słyszałam, że jakoś raźniej żegnać się ze światem w towarzystwie...
   Uniosła ostro zakończone odnóża ku górze, by z dużą siłą i szybkością [po 35] zatopić je w skórze chłopaka.

   Do uszu Mesayato docierały jedynie piski pająków i głośne dudnienie. Nie wiadomo jednak, czy potrafił zdac sobie z tego sprawę.

Offline

 

#535 2014-05-19 14:51:57

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Ja to jednak mam farta. Udało mi się uniknąć zmasowanego ataku pajęczaków, rozdarłem sobie udo, ale było to wpisane w koszty. Mam chyba więcej szczęścia niż rozumu, bo pajęczyna, którą wystrzeliła królowa trafiła nie w jednego a dwa pająki, dzięki czemu nie musiałem wyrzucać mojej broni. Jednakże nie wywołało to radości u mojego ostatniego przeciwnika. Wpadł w wściekłości szybko znalazł się nade mną. Jeżeli porusza się tak szybko, to nie wiem czy dam radę uciec jej wraz moim przyjacielem na rękach. Chyba, że... Zanim jednak do końca opracuję mój plan muszę uniknąć śmiertelnego ciosu, jaki ten wstrętny stawonóg we mnie wymierza. Jest szybszy i silniejszy niż poprzednie. Jedynym możliwym unikiem jaki byłem w stanie wykonać było przeturlanie się. Tak też uczyniłem [szybkość: 40]. Następnie starałem się jak najszybciej powstać aby kolejne ciosy nie wylądowały na moim ciele. Staram się wykonywać uniki tak długo aż będę stał na nogach. Wtedy to z moją maksymalną prędkością [40] pędzę do miejsca, w którym leżał Mesayato. Czasu jest coraz mnie a on nadal się nie rusza. Nie mogę dłużej ryzykować. Wyciągam miksturę, którą otrzymałem od staruszki i wcieram ją w kark chłopaka, czyli tam gdzie użądlił go pająk. Nie robię tego tak dokładnie jakbym chciał, gdyż w pobliżu wciąż jest królowa, która w każdej chwili może zaatakować. Zrobię to porządnie jak tylko wydostaniemy się z tej przeklętej jaskini i znajdziemy chwilę spokoju.

Ostatnio edytowany przez Senshi (2014-05-20 08:45:50)

Offline

 

#536 2014-05-22 03:18:18

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec leżał w bezruchu, czekając na koniec wszystkiego. Miał nadzieję obudzić się niedługo i po rozejrzeniu się, zobaczyć swoją ukochaną mamę. Nic z tego. Do jego uszu zaczęły dobiegać piski i dudnienie, które skutecznie uniemożliwiały mu zaśnięcie.
   Zacisnął powieki jeszcze mocniej, by nie musieć przyglądać się temu widokowi. Nie interesowało go, co dzieje się dookoła. Miał całkowicie dosyć tej całej sytuacji. Dopiero po dłuższej chwili poczuł obecność kogoś, kto najwidoczniej nie chciał go zabić.
   Gdy tylko doszło do kontaktu miejsca ukąszenia z miksturą, chłopiec lekko skrzywił się, jakby przeszkadzała mu obecność lekarstwa. Po chwili jednak jego twarz przybrała wyraz obojętny, niczym pokerzysta, który właśnie rozgrywa partię karcianej gry. Prawdopodobnie powoli zasypiał.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#537 2014-05-24 14:54:22

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Las Airando

[Wybaczcie, że wwalam wam się sesją w ten sam temat, ale takie polecenie Strażnika ^^'']

     Przez całą podróż interesował mnie ten mętnawy list. Do tego moją głowę zaniepokoiła wieść o szpiegowaniu mej organizacji. Właściwie to nie miałem pojęcia czemu nadawca zwrócił się bezpośrednio do mnie, a nie do mego mistrza. Gdy dotarłem do lasu, zrobiłem kilka kroków do przodu, by podejść do najbliższego drzewa. Oparłem się lekko i wyczekiwałem osoby, która pofatygowała się, by wysłać mi podejrzany list. Po stylu pisania oraz dodawaniu końcówek mogłem wywnioskować, iż będzie to mężczyzna, jednakże nie miałem pojęcia w jakim wieku. Oczekiwałem więc na niego, spokojnie przesiadując w cieniu. Co jakiś czas wstawałem, by rozejrzeć się w poszukiwaniu nieznajomej sylwetki. Dla pewności wyciągnąłem list i przeczytałem go raz jeszcze. Im więcej o tym myślałem, tym bardziej się niepokoiłem.

Offline

 

#538 2014-05-24 15:14:41

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Las Airando

[Mi też wybaczcie, po tym poście nie będziemy wam przeszkadzać ]
#3
Yoshi dotarł do umówionego miejsca, ale nie zauważał nikogo w pobliżu. Najwyraźniej musiał być to ktoś, kto nie lubi być widocznym. Czekanie przeciągało się niemiłosiernie, każda minuta zdawała się godziną z powodu narastającej... nudy. Nie można było jednak opuszczać gardy, zwłaszcza w miejscach o ograniczonej widoczności, takich jak las. Gdy tylko Yoshi postanowił przeczytać list po raz kolejny, usłyszał świst nadlatującego w jego stronę kunaia. Leciał on jednak tak, żeby zwrócić uwagę, a nie zrobić krzywdę. Kątem oka można było również dostrzec przyczepioną do noża karteczkę. Nie była to wybuchowa notka, po prostu zwykła kartka. Gdyby Yoshi postanowił ją przeczytać, jej treść byłaby następująca:
"Zbyt niebezpiecznie. Samotnicy w pobliżu. Nowe miejsce to Sei."

Offline

 

#539 2014-05-24 15:19:19

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Las Airando

     Czułem jedynie znużenie. Przymykałem już oczy rozpływając się pod drzewami. Minęło by kilka minut dłużej, a usnąłbym nie zauważając kunai, który właśnie przeleciał przed moim nosem. Sięgnąłem po kartkę ręką i przeczytałem jej zawartość. Nie była ona zbyt zadowalająca. Monotoniczność podróż przytłaczała mój umysł, miałem tego wszystkiego już powoli dosyć, jednak mus to mus. Dla siebie bym tego nie robił, to już prędzej poświęcenie dla przywódcy mej organizacji, a zarazem dla mego mistrza w jednej osobie. Powstałem więc z ledwością i otrzepałem swe ubrania z piachu. Nie wiedziałem dokładnie gdzie znajduje się Sei, bo jak już pisałem wcześniej, w Kraju Wody jestem dopiero drugi raz. Okręciłem się więc wiele razy szukając jakiegoś znaku, a gdy go ujrzałem, ruszyłem we wskazanym kierunku. Niedługo z tego przemęczenia, to mi nogi w dupę wejdą. Teraz gdy tak szedłem to nawet nie zdałem sobie sprawy, że w pobliżu może być Mesayato, osoba o której opowiadał mi ten chłopak w minibarze.

[zt -> Sei]

Offline

 

#540 2014-05-25 11:33:16

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #19


   Samotnik zwinnie uniknął potężnego uderzenia, jakie zapewnić chciała mu królowa pajęczaków. Liczne uniki przyniosły swoje rezultaty, jednak wiązało się to z licznymi otarciami skóry, doprowadzającymi do uwolnienia porcji życiodajnego płynu z otrzymanych ran.
   Chłopak postanowił nie tracić więcej czasu i ruszył na ratunek Wyrzutkowi. Dobywając pojemnik z odtrutką, wtarł ją w skórę towarzysza niedbałymi, szybkimi ruchami. W tym jednak czasie pajęczyca nie próżnowała. Wodząc wzrokiem za pędzącym Kaguyą, ruszyła za nim. Nie mogła pozwolić, by ten wymknął się jej, przy okazji zabierając jej sprzed nosa łakomy kąsek.
   Gdy znalazła się blisko dwójki bohaterów, po raz kolejny uniosła jedno ze swych odnóży, by zatopić je w ciele bezbronnego solenizanta [szybkość: 30]. Na Senshiego zdawała się nie zwracać tak dużej uwagi. Czyżby była tak głodna, że nie potrafiła już myśleć o czymkolwiek innym?

   Mesayato mógł poczuć, jak rana zaczyna pulsować nieprzyjemnym uczuciem mieszanki gorąca i bólu. Rozprzestrzeniając się coraz to dalej, drażniące odczucia objęły całe jego ciało. Wnętrzności skręciły się, czemu towarzyszył nieznośny ucisk. Wreszcie chłopca opanowały potężne konwulsje, miotając małą istotką jak oszalałe. Nim jednak Senshi zakończył smarowanie miejsca ukąszenia tajemniczym specyfikiem, drgawki ustały nieco, pozwalając Wyrzutkowi wypróżnić swoje przewody pokarmowe. Wyczerpany mógł zauważyć jednak, iż docierające do niego bodźce nie były już tak zamglone i zniekształcone, jak do tej pory. Zdawać by się mogło, że lekarstwo działa i ma szansę uratować otrutego malca. Czy jednak nie było za późno?

Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2014-05-25 11:36:45)

Offline

 

#541 2014-05-25 13:34:16

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Udało mi się uniknąć niebezpiecznych ataków potwora. Jednak nie obyło się bez otarć i cięższych ran, które zaczynały krwawić. Na szczęście krwi zostanie mi jeszcze na sporo czasu. Udało mi się także dotrzeć do przyjaciela i wysmarować jego ranę pobieżnie lekiem. Nie wiem czy zadziałało, bo chwilę potem zwymiotował, na szczęście jego drgawki ustały. Jednakże, na tym moje problemu się nie zakończyły. Teraz królowa była naprawdę wściekła. Teraz atakowała już nie mnie a Mesa. Nie jest on w stanie uniknąć tego ciosu, nie wiem czy w ogóle coś widzi. Muszę coś zrobić. Chyba nie zwraca na mnie, w sumie mógłbym teraz uciec, byłbym bezpieczny. Nie goniła by mnie. Nieee... Nie mogę... Chwytam Mesayato za rękę [szybkość:40] i mocno ciągnę [siła:50]. Szarpię go tak aby całe ciało poleciało za nim. Mam nadzieję, że uda mi się odciągnąć go z pod morderczego ciosu. Może teraz będzie moja szansa do ucieczki? Ale nie będę go ciągnął jak szmacianą lalkę. Staram się wyciągnąć go spod zasięgu odnóży pajęczycy. Po czym wziąć na ramię i zacząć z nim uciekać z jaskini.

Offline

 

#542 2014-05-25 14:43:47

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec powoli zaczynał czuć się jeszcze gorzej niż wcześniej. Ból powoli ogarniał całe jego ciało, a organizm drgać. Po chwili jednak konwulsje ustały, pozwalając chłopcu zwrócić swoje niewielkie śniadanie. Po tym, jak Senshi posmarował ranę tajemniczym specyfikiem, wydawało się, że stan Wyrzutka poprawia się nieco. Powoli zaczął odbierać bodźce takie, jakie rzeczywiście były; bez zniekształceń, jak wcześniej. Powoli otworzył oczy, a widząc swojego przyjaciela, lekko się uśmiechnął. Nie miał jednak siły nawet odezwać się do starszego Samotnika, więc podziękował mu przez nieznaczny ruch głową.
   Po krótkiej chwili poczuł mocne ciągnięcie w jedną ze stron. Niezbyt jeszcze wiedział, o co chodzi, lecz poddał się tej sile, próbując ogarnąć wzrokiem wszystko dookoła.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#543 2014-05-25 16:46:49

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #20


   Senshi po raz kolejny wcielił się w osobę starszego brata, czy może opiekuna, dźwigając na swoich barkach odpowiedzialność za młodszego towarzysza, który, znalazłszy się w śmiertelnych tarapatach, nie miał nawet możliwości przeciwdziałania. Odpowiednia szybkość, z jaką pociągnął za ramię chłopca, pozwoliła mu uniknąć nadciągającego ataku stwora. Osłabiony chłopiec mógł poczuć, jak jego ciało szybuje w kierunku przyjaciela, którego udało mu się dojrzeć. Siła chwytu była jednak zbyt mocna, a wykonywany manewr zbyt dynamiczny. Ramię Wyrzutka wypadło z obręczy barkowej, wywołując ogromny ból, którego nie stłumiła nawet silna trucizna, wciąż krążąca w jego żyłach.
   Uciekający w popłochu Samotnik, dzierżący na plecach oplecionego pajęczyną Mesayato, mógł usłyszeć za sobą jedynie głośne warknięcie zmieszane z osobliwym wrzaskiem. Jak miało się okazać, królowa przyłożyła zbyt dużą siłę, aby wykonać swój atak. Kiedy odnóże nie zatopiło się w miękkim brzuchu chłopca, zderzyło się ze skalną nawierzchnią, łamiąc je.
   Krocząc pokracznie, potykała się co chwila, jednak nie odpuszczała. Kiedy chłopcy wybiegali w ciemność, jaka własnie zapadała, wrzeszczała coś za nimi, jednak krzyki były coraz cichsze, aż w końcu ustały zupełnie.

Offline

 

#544 2014-05-25 17:44:02

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Udało się, przetrwaliśmy. Dawno nie byłem tak wycieńczony, chłopak nie ważył zbyt dużo, ale wcześniejsza walka i podróż do staruszki, zajęła dużo czasu i sił. Teraz ręce i po odzierane, krwawiące nogi doskwierały jeszcze bardziej. Nie zatrzymywałem się jednak. Muszę iść jak najdalej, najlepiej w pobliże mojego domu. mam już na pewno tam będzie i zajmie się nami. Teraz nie czułem się już taki dorosły. Byłem przytłoczony natłokiem ,tego wszystkiego co się wydarzyło. Adrenalina zeszła ze mnie całkowicie, a pozostał już tylko ból mięśni.Dobrze, że Mesowi nic się nie stało - w końcu to jego urodziny. Nie wiem jak mu się odpłacę, za to wszystko przez co przeszedł przeze mnie. Może chociaż to, że u dało mi się go uratować, w jakikolwiek sposób zrekompensuje całe to zło. Z uśmiechem na ustach wspominałem jednak walkę, z pająkami. uczucie, które w tamtym czasie odczuwałem było nieopisane. Nie jestem w stanie się od niego oderwać. Najchętniej wróciłbym tam i rozprawił się z kolejną gromadą. Te dziecinne pragnienia, były jednak przytłumiane przez zmęczenie, poczucie winy i obowiązku, które towarzyszyły mi całą drogę w stronę domu.

Offline

 

#545 2014-05-25 18:41:17

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec podczas szarpnięcia poczuł bardzo mocny ból. Mimo to cieszył się, że wreszcie opuszcza to nieprzyjemne miejsce. Gdy tylko wyszli na zewnątrz, złapał nieco świeżego powietrza do płuc, by następnie wypchnąć je słabym opuszczeniem klatki piersiowej. Nie miał siły na nic. Najchętniej po prostu by zasnął, lecz nie mógł. Ból przeszkadzał mu w odejściu do krainy snów.
   Mimo to próbował zregenerować nieco siły. Zamknął oczy... oddychał powoli i głęboko. W tym momencie czuł się podobnie do pewnej sytuacji z przeszłości... kiedy to Ensui niósł go na swoich plecach z Hi no Kuni aż do Uzu no Kuni. Uśmiechnął się lekko, wtulając się delikatnie w plecy swojego przyjaciela, mając jednocześnie nadzieję, że nie przeszkodzi mu to w dalszym marszu.
   Cała przygoda kosztowała Wyrzutka niemało wysiłku i bólu... ale cieszył się, że wyszedł z tego żywy. W duchu dziękował Samotnikowi. Po pewnym czasie... zasnął na jego plecach. Dopiero przez sen zebrał się na jedno słowo.
   -Arigatō.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#546 2014-05-25 19:40:41

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las Airando

post #21


   Chłopiec biegł przed siebie, przedzierając się czasem przez gęste chaszcze, innym zaś razem pędząc wśród gęsto rozstawionych drzew. Droga nie należała do najłatwiejszych, toteż nie można mu się dziwić, że po jakimś czasie stracił siły. Co więcej, był dopiero raczkującym w świecie ninja, a na dodatek taszczył ze sobą dość ciężki balast, jakim był zwieszający się z jego pleców towarzysz.
   Gdy oddech stał się cięższy, a skaleczone nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, ujrzał to, czego wyczekiwał już zapewne od długiego czasu - małe, błyskające z oddali światło. Leżący na skraju lasu dom śmiał się w ich stronę, zachęcając ich, by zjawili się tam jak najszybciej.
   Udało się.

Koniec sesji!
Dzięki chłopaki za cierpliwość!

Offline

 

#547 2014-05-25 22:57:24

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Dawno nie przeżyłem takiej imprezy urodzinowej jak ta. Nogi zaczynały doskwierać mi coraz bardziej. Były mocno potłuczone i poszarpane po potyczce z królową pająków, a teraz bieg przez ten las z obciążeniem w postaci Mesa, dawały o sobie znać. Kiedy już myślałem, że nie dam rady i będę musiał się zatrzymać aby zregenerować siły moim oczom ukazał się widok, na który czekałem już od dłuższego czasu. Mój dom. Nie spodziewałem się, że będę się tak cieszył kiedy go ujrzę. Teraz jednak był moim wybawieniem. Ten odcinek trasy, wyleciał mi z pamięci. Nie pamiętam w jaki sposób dotarłem do drzwi, pamiętam tylko minę mojej, mamy która wraz z ogromnym tortem urodzinowym nas oczekiwała. Już chciała krzyczeć niespodzianka, kiedy zobaczyła w jakim jesteśmy stanie. Stanąłem w progu i padłem na kolana wycieńczony wielokilometorwym biegiem.
Zaatakowały nas pająki... Ledwie uciekliśmy...
Wysapałem po czym lekko zrzuciłem przyjaciela z ramienia i położyłem na ziemi. Mama nie powiedziała ani słowa i już była przy nas na ziemi. Szybko obejrzała biednego chłopca w ogóle nie przejmując się swoim synem. Wtedy przypomniałem sobie o maści.
Mam tutaj maść, która powinna pomóc, trzeba ją wsmarować w miejsce ugryzienia. To na szyi.
Dałem jeszcze radę z siebie wydusić i podałem maść matce. Zajęła się szybko aplikowaniem lekarstwa. Ja nie mając już sił na nic więcej, położyłem się, chcąc odpocząć. Nie zauważyłem nawet kiedy zmorzył mnie upragniony sen.

Ostatnio edytowany przez Senshi (2014-05-25 22:58:17)

Offline

 

#548 2014-05-27 03:27:50

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec spał w najlepsze na barkach swojego starszego kolegi. Mimo złego stanu,  uśmiechał się delikatnie. Po dotarciu pod drzwi domu Senshi'ego, leżał nieruchomo. Gdy mama  przyjaciela zaczęła się nim opiekować, delikatnie otworzył oczy. Ból, jaki towarzyszył przebudzeniu był wielki, jednak starał się zdusić w sobie nieprzyjemne uczucie. Nie wydał z siebie nawet najcichszego dźwięku, lecz skrzywił się bardzo wyraźnie. Po długiej chwili... odetchnął.
   Prawdopodobnie lekarstwo zaczęło działać tak, jak powinno. Spojrzał półprzytomnym wzrokiem najpierw na kobietę, później na śpiącego przyjaciela. Do jego mamy lekko się uśmiechnął, chcąc w ten sposób wyrazić swoją wdzięczność. Chcąc spojrzeć, na swojego przyjaciela, podniósł się ledwo, opierając się łokciami o podłoże. Sprawiało mu to niemały ból, lecz uznał, że warto było obdarzyć przyjaciela swoim uśmiechem. Raz jeszcze zebrał się na jedno słowo w jego kierunku.
   -Arigatō...-po czym położył się obok niego, odetchnął cicho, zamknął oczy i próbował zasnąć


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#549 2014-05-27 09:37:03

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Nie wiem jak długo spaliśmy, prawdopodobnie cały dzień, bo gdy się budziłem, słońce było jeszcze w połowie zasłonięte przez horyzont. Nadal czułem ból w nodze, którą używałem, jak deski do ślizgania się podczas unikania ciosów pająków. Teraz jednak, noga była zabandażowana, tak samo jak pozostałe rany, których nabawiłem się podczas licznych uników przed ciosami, królowej. Teraz dopiero zauważyłem podobieństwo naszej przygody, do historii, którą opowiedziałem wcześniej chłopczykowi. Czyżby los drwił sobie ze mnie i za karę, za to że głupio sobie zażartowałem? Jeżeli, tak to los jest wyjątkowo okrutny. Mi nic poważnego się nie stało, ale przy okazji oberwał mój kolega, który był na skraju swoich dziecięcych sił. Dopiero teraz zebrałem na tyle sił aby odwrócić głowę w drugą stronę. Ujrzałem tam leżącego Mesayato, był cały poturbowany, rękę także miał zabandażowaną. Nie przypominał już tego dziecka, które ratowałem z jaskini. Teraz był uśmiechnięty i spokojny. Nigdzie w pokoju nie widziałem mamy. Ciekawe jak długo spaliśmy? Dzień? Może dwa? Nie wiem. Muszę znaleźć mamę aby z nią wszystko obgadać. Powoli się podnoszę. Kiedy staję na chorą nogę czuję lekki ukłucie, w miejscu z którego wcześniej wylewała się krew. Jednak ból był mocno przytłumiony i nie utrudniał mi ruchów. Wyszedłem z pokoju i zacząłem rozglądać się za matką. Znalazłem ją leżącą na kanapie w salonie. Wyglądała dokładnie tak samo jak ostatnio. Długie włosy opadały jej na twarz. Kiedy się zbliżyłem otworzyła oczy, jakby w ogóle nie spała. Podniosła się i przetarła oczy i jeszcze lekko je mrużąc powiedziała:
Jak się czujesz? Spaliście cały poprzedni dzień. Zaczynałam się o was martwić.
Już dobrze, dzięki że się nami zajęłaś. Myślałem, że nigdy tu nie dotrzemy, ja już...
Zająknąłem się, w gardle pojawiła mi się nieznośna gula, której nie potrafiłem się pozbyć. Musiałem objąć moją mamę, nie wiedziałem co powiedzieć, jak wyrazić moją wdzięczność. Zrobiłem to co wydawało mi się najodpowiedniejsze. Mocno się do niej przytuliłem, a ona odwzajemniła uścisk. Nie płakałem. Później usiedliśmy razem i opowiedziałem jej wszystko co wydarzyło się dwa dni temu. Patrzyła na mnie wielkimi oczami, jednak nie przerywała mi. Kiedy skończyłem powiedziała:
Tym bardziej cieszę, się że udało wam się wrócić. Tobie nic nie będzie, Ale twój kolega musi odwiedzić szpital. Może zaprowadzisz go do siedziby samotników? Tam na pewno mu pomogą.
Dobry, pomysł powiem mu to gdy tylko się obudzi. Swoją drogą, uzbierałem już odpowiednią kwotę. Jak tylko wydobrzeję, będziemy mogli się przeprowadzić.

Offline

 

#550 2014-05-27 23:26:11

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec otworzył oczęta około południa. Przeciągnął się delikatnie, czemu towarzyszył dość wyraźny grymas bólu. Powoli podniósł się z poduszki i rozejrzał się dookoła. Nie był ani w swoim domu, ani w siedzibie Wyrzutków. Siedział w sypialni swojego przyjaciela.
   Po krótkiej chwili przebywania w bezruchu, zsunął nogi z łóżka, by następnie podnieść swój niewielki ciężar i stanąć na podłodze. W pierwszej chwili zakręciło mu się nieco w głowie, lecz oparcie się dłonią o łóżko i chwila odpoczynku ustabilizowało sytuację. Potrzebował teraz tylko jednego... świeżego powietrza. Skierował się w stronę drzwi prowadzących do salonu, by zobaczyć tam swojego przyjaciela. Uśmiechnął się delikatnie, spoglądając w jego stronę. Oparł się zdrowym ramieniem o ścianę i przyglądał im się przez moment w ciszy.
   -Ohayō, Senshi-kun. Dzień dobry, proszę Pani.-lekko uśmiechał się w ich stronę-Jak się czujesz, Senshi-kun?-spytał nieco zatroskany, lecz dalej widocznie osłabiony
   Cała ta ostatnia przygoda mocno odbiła się na zdrowiu chłopca. Mimo, że nienaturalny szkarłat już w większości opuścił jego twarz i pozostałą część skóry, dalej czuł negatywne działanie toksyny, stłuczeń, złamań i innych uszczerbków, których zaznało jego zdrowie.
   -Senshi-kun... niedługo będę musiał cię opuścić... muszę wrócić do Ronin no Kuni... moi rodzice na pewno się martwią...-opuścił głowę zasmucony na myśl, że będzie musiał opowiedzieć o całej tej przygodzie swojej rodzinie
   Bez słowa, z lekko opuszczoną głową, skierował się w stronę drzwi wyjściowych, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Ból towarzyszył mu przy każdym kroku, ruchu... oddechu. Cały czas. Miał jednak wrażenie, że ta przygoda coś w nim zmieniła... czuł czyjąś obecność... bardzo blisko. Jak gdyby czuł swoje własne towarzystwo. A może to coś innego? Sam nie wiedział. Wszystko zdawało mu się mieć dwie strony... dobrą i złą. Czuł wewnętrzne rozdarcie z powodu, którego sam do końca nie rozumiał. Chciał teraz pobyć nieco sam... i pomyśleć nad tym, co się stało.  Usiadł na jednym ze schodków, krzywiąc się z bólu. Spojrzał w głębię lasu, po czym zamyślił się.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#551 2014-05-28 00:24:56

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Mój gość obudził się ze swojego błogiego snu, chwilę po południu. Zachowywał się trochę dziwnie, jak na swój wiek. Wydawał się bardziej dojrzały i poważny, niż to było jeszcze przed naszą wyprawą do lasu. Czyżby ostatnie wydarzeni aż tak go zmieniły? Chłopak przywitał się ze mną i mamą, na co uprzejmie odpowiedzieliśmy. Poinformował nas także, że niedługo będzie musiał odejść z powrotem do rodzinnego Ronin no Kuni.
Dasz radę w takim stanie? Musisz koniecznie odwiedzić szpital. Niestety nie będę mógł Cię odprowadzić sam, nie czuję się na siłach, a jeszcze czeka mnie niedługo przeprowadzka.
Zatroskałem się o wyrzutka, który wychodził właśnie na zewnątrz aby usiąść na progu naszego domku i zamyślić się. Spojrzałem na matkę i zobaczyłem jak pochodzi do tortu, który stał na stole. Wykraja kawałek i podaje mi jednocześnie szepcząc:
Idź do niego, dużo przeszedł, nie możesz pozwolić siedzieć mu tak samemu.
Stosując się do rady rodzicielki, wziąłem talerz z tortem i odszedłem do kolegi. Przysiadłem się i podałem mu jego urodzinowy prezent.
Wiem, że twoje urodziny już minęły, ale nie mieliśmy okazji zjeść razem tortu. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, tego, że wprowadziłem w te kłopoty. Nie spodziewałem się, że wszystko może się tak potoczyć. Możesz wyruszyć kiedy będziesz chciał. Pamiętaj, że zawsze będziesz u nas mile widziany. Jeżeli będziesz, chciał mnie znowu odwiedzić, to szukaj w siedzibie samotników. To niedaleko. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
Kiedy chłopak był już gotowy do drogi, wraz z mamą wyprawiliśmy go szykując mu prowiant i dbając, żeby na pewno trafił do portu. Długo stałem w drzwiach i obserwowałem jak mój mały kolega samotnie zmierzał w kierunku własnego domu. będę go dobrze wspominał. Właściwie to dobrze się bawiłem w jego towarzystwie.

Offline

 

#552 2014-05-28 21:41:05

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec siedział w bezruchu na zewnątrz zamyślony. Gdy Samotnik podszedł do niego, ten powolnym ruchem odwrócił głowę w jego kierunku. Mimo sporych trudności, wywołanych wszechogarniającym bólem, zjadł ze smakiem kawałek tortu, który podał mu Senshi. Wtedy to wysłuchał słów swojego przyjaciela, patrząc w zaciemnioną przez drzewa dal. Cały czas próbował zrozumieć, co tak na prawdę się stało... i co się zmieniło. Czuł bowiem tę przemianę, lecz nie wiedział, na czym miała ona polegać.
   Dopiero po krótkiej chwili od zakończenia ostatniego zdania przez Samotnika, Mesayato powoli podniósł się z podłoża, zrobił trzy kroki w przód i złapał głęboki oddech. Przetrzymał powietrze w płucach przez moment, by następnie uwolnić je w powolnym wydechu. Nie odwrócił się w stronę Senshi'ego. Jedynie lekko uniósł głowę, by spojrzeć w górę, próbując dostrzec błękit nieba.
   -Arigatō, Senshi-kun. To, co dla mnie zrobiłeś...  dziękuję.-powiedział cicho, jednak jego głos był nieco inny niż na początku
   Stał się dużo mroczniejszy i oschły. Nie było w nim już tak wielkiej radości, jak wcześniej. Wszystko to było schowane, uśpione w sercu młodego Wyrzutka. W sercu, które powoli zaczynał pochłaniać mrok. To właśnie była owa zmiana... w chłopcu ukształtowała się druga strona. Senshi mógł to zauważyć, gdyż w chwilę później na twarzy dzieciaka znów pojawił się uśmiech, a głos przepełnił się dobrymi emocjami. Podszedł do niego powoli i oparł głowę na jego ramieniu, przytulając się do niego bardzo delikatnie. Każdy ruch kosztował go kolejną dawkę bólu, lecz uznał, iż warto było okazać swoją wdzięczność.
   -Arigatō, Nīsan.-dodał cicho, po czym odsunął się od niego
   Po tym pożegnaniu, odwrócił się, rzucając przyjacielowi ostatni uśmiech.
   -Jesteście dobrą rodziną... mam nadzieję, że tak pozostanie.-dodał już jakby sam do siebie
   Ruszył powolnym krokiem w stronę portu. Widać było, iż jest osłabiony, lecz uparcie dążył do swojego celu. Po jakimś czasie dotarł wreszcie do miejsca, z którego postanowił opuścić piękne (i niebezpieczne) lasy Airando. Wsiadł na statek i wyruszył do nowego domu, gdzie prawdopodobnie Mama zamartwiała się o niego na śmierć.

[z/t => Port w Ronin no Kuni]


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#553 2014-05-28 23:58:33

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Lekko zdziwiłem się kiedy usłyszałem ton głosu chłopaka, zachowywał się też inaczej. Szybko jednak wrócił do swojego właściwego zachowania i ponownie się uśmiechnął. Chwilę potem był już w drodze do domu. Mogłem tylko obserwować jak zmierza w sobie tylko znaną stronę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
___________________________

Akcept by Katsuro

Zadowolony i zmęczony jednocześnie udałem się w drogę powrotną. Czułem się nienaturalnie idąc w ten sposób. W końcu cały dzień poruszałem się na ugiętych nogach. Jednak w końcu wyprostowanie przysłowiowych kości, dało mi ulgę. Tak czy siak byłem piekielnie zmęczony. Marzyłem tylko aby wrócić do domu i paść na mięciutkie łóżeczko. W głowie miałem już w perspektywie jutrzejszej przeprowadzki, która musiałem przeprowadzić. Mam nadzieję, że mama nie chce za dużo rzeczy stąd zabierać. Bo siedziba samotników nie jest wcale tak blisko.
____________________________________________________________

Długo odpoczywałem w domu, czekając na powrót ojca. Nie było go już drugi tydzień. Mama powiedziała, że dzisiaj powinien być z powrotem. Nie mogę się doczekać, aż zobaczą jaką przyszykowałem dla nich niespodziankę. ostatnie tygodnie ciężko pracowałem nad dopięciem wszystkiego na ostatni guzik. Ale teraz wszystko było gotowe. Wystarczyło wziąć swoje rzeczy i przenieść się do siedziby samotników. Myślę, że to lepsze rozwiązanie niż zostawianie rodziców samych w lesie, szczególnie po ostatnich wydarzeniach, jakie miały miejsce w tym lesie. W końcu doczekałem się. Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem a w progu stanął ojciec. Widać było, że jest zmęczony, ale nie mam zamiaru z tego powodu rezygnować z niespodzianki, jaką im przyszykowałem.
No nareszcie jesteś. Już nie mogłem się odczekać, mam wam coś ważnego do powiedzenia. Pamiętacie jak ostatnio, byliśmy w siedzibie Samotników? Pamiętacie co wam obiecałem? No właśnie. Możemy się już przeprowadzać!
Oznajmiłem czekając na reakcję rodziców i nie zawiodłem się. Mama klasnęła w dłonie i podeszła aby mnie uściskać. Ojciec także wyglądała na zadowolonego. Ja natomiast byłem z siebie dumny, dumny z tego, że mogłem im pomóc w tak ważnej sprawie. Miałem ich chronić... A to jest najlepszy sposób. Tam będą bezpieczniejsi niż gdziekolwiek indziej.
Wszystko już tam na was czeka. Weźcie najpotrzebniejsze rzeczy i możemy ruszać.
Powiedziałem zadowolony. Ja byłem już od dawna spakowany. Rodzice załatwili sprawę szybko. Już chwile potem całą trójką staliśmy spakowani i oglądaliśmy miejsce, w którym się wychowałem. Miejsce w którym spędziliśmy tyle wspaniałych wspólnych chwil. Teraz przenosimy się w lepsze miejsce. Nie czułem smutku. wiedziałem, że będę tu często zaglądać. Wspólnie odeszliśmy w stronę nowej przyszłości.

z/t -> Siedziba Samotników - Dom rodzinny Senshi'ego

Ostatnio edytowany przez Senshi (2014-05-31 18:44:08)

Offline

 

#554 2014-06-01 13:53:56

 Takechi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-04-27
Posty: 47
Klan/Organizacja: Kuran Sen/Samotnicy
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata

Re: Las Airando

Takechi wiedział, że musi to zrobić. Wiedział, że musi iść do siedziby, by odebrać zwój ze swoim Kekkei - Genkai. Wędrował czas jakiś, aż wreszcie, gdy już był bardzo blisko celu, przed nim wyrosła ściana z drzew, która wyglądała jakby była tutaj od zawsze. Blondyn spędził większość swojego życia szwędając się po lasach, był zatem pewien swoich umiejętności odnajdywania się w obcym środowisku. Wiedział, gdzie miał zmierzać, wiedział w którą stronę iść. Wiedział, że dzięki swojej orientacji w terenie nie zgubi się. Wszedł więc między drzewa i zaczął iść w kierunku siedziby. Jak to jednak w takich chwilach bywa, gdy pewność siebie przesłania zdrowy rozsądek, Takechi zgubił się. A jak do tego doszło? Już opowiadam.

Zaraz po wejściu do lasu Takechi skierował się na północ. Starał się zapamiętać możliwie jak najwięcej z otaczającego go środowiska. Ot, taki nawyk. Problemem było jednak to, że tutaj wszystko było identyczne. Każde drzewo było takie samo jak poprzednie, czy następne. Ścieżka, którą szedł wiła się natomiast w nieskończoność, co chwilę skręcając. Po pewnym czasie mężczyzna całkowicie utracił zmysł orientacji. Nie wiedział gdzie jest północ, gdzie południe. Gęste korony drzew uniemożliwiały ustalenie tego na podstawie słońca. Jedyną nadzieją dla Takechiego było podążać dalej tą ścieżką ślepo wierząc, że doprowadzi go ona do celu. Wyobraźcie sobie jego zdziwienie, gdy idąc nią natknął się na wielką rozpadlinę, która kończyła się gdzieś daleko w dole. Postanowił ją obejść. Zszedł więc ze ścieżki starając się trzymać blisko krawędzi rozpadliny, by wiedzieć w razie czego jak wrócić. Czas mijał, zaczynało się powoli ściemniać. Takechi dotarł do litej, skalnej ściany. Stwierdził, że jest w kropce. Istotnie, tak też było. Postanowił oddalić się od rozpadliny jak również i od ściany i cofnąć się w las. Jak pomyślał, tak zrobił. To był jednak niewyobrażalny błąd, bo zmierzch, który deptał mu po piętach jeszcze bardziej zacierał znaki charakterystyczne drzew. Nic więc dziwnego, że po kilku minutach stwierdził, że się zgubił. Starał się wrócić do ściany, by od niej dotrzeć do rozpadliny, dzięki której dotarłby do ścieżki. Odwrócił się w stronę, z której wydawało mu się, że przyszedł. Nie dotarł jednak do celu. Nigdzie nie dotarł. Znalazł się nagle w środku lasu. Wokół niego były tylko drzewa, każde takie samo jak poprzednie. A noc już zapadła. Teraz zdał sobie sprawę, że się zgubił bezpowrotnie. Przestraszył się. Nie miał przy sobie broni, więc jeśli go coś zaatakuje to będzie zgubiony. Postanowił jednak nie panikować. Wiedział, że poddanie się panice w takiej sytuacji jest najgorszym możliwym wyjściem. Rozejrzał się więc dookoła. Pomiędzy drzewami w oddali słabo prześwitywało światło płomieni z ogniska. Wiedział, że gdzie ogień, tam i ludzie. Zdawał sobie sprawę, że może przy tym ognisku siedzieć ktoś, kogo Takechi na prawdę nie chciałby spotkać na swojej drodze. Wierny jednak swojej młodzieńczej naiwności skierował kroki ku potencjalnemu ratunkowi. Lub niebezpieczeństwu. Po chwili był zaledwie kilkanaście metrów od ogniska, przy którym siedziała jakaś postać w czarnym płaszczu. Blondyn wziął głęboki oddech, po czym wszedł w zakres światła rzucanego przez płomienie.
- Przepraszam pana bardzo. Zgubiłem się. Mógłby mi pan powiedzieć jak dotrzeć do siedziby samotników? - zapytał modląc się w duchu, by natrafił na dobrego człowieka, który nic mu nie zrobi.

Ostatnio edytowany przez Takechi (2014-06-01 13:57:28)

Offline

 

#555 2014-06-01 14:27:12

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Las Airando

     Z daleka, siedząc przy ognisku, Yuri zauważyła zmierzającą ku niej postać. Po całym dniu połowów nad stawem w środku lasu była zbyt zmęczona, by przygotować się do ewentualnej walki. Grzała nań ręce, jednocześnie piekąc ryby, które złowiła w ciągu całego dnia. Jednak obecność nieznajomego budziła w niej mieszane uczucia, a najbardziej w świecie nie wyobrażała sobie nie zjeść kolacji, którą przyrządzała. Nie wiedziała jak zachować się w sytuacji niebezpieczeństwa, ale próbowała zachować spokój.
     Wtem, nieznajomy podszedł bliżej. Dla dziewczyny nastała chwila prawdy. Ku jej szczęściu, był zwykłym, zagubionym ninją. Na pytanie o drogę strasznie jej ulżyło.
- Pan? Czy ja wyglądam jak mężczyzna? - odpowiedziała chichocząc, jednocześnie zdejmując czarny kaptur, i ukazując swoje przepiękne, długie, białe włosy, dodając - Nie ma problemu. Sam pewnie się mnie wystraszyłeś, ale jestem zupełnie niegroźna. Do Siedziby? Musisz iść prosto, aż nie trafisz na skrzyżowanie dróg. Następnie idziesz cały czas w lewo, aż trafisz przed wielki budynek - jak go znajdziesz, będziesz wiedział, że to właśnie on. Miłej drogi, Ya ne! - dodała, uśmiechając się w stronę nieznajomego, machając mu na pożegnanie.

Offline

 

#556 2014-06-01 16:25:27

 Takechi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-04-27
Posty: 47
Klan/Organizacja: Kuran Sen/Samotnicy
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata

Re: Las Airando

Na szczęście dla chłopaka, ową nieznajomą i potencjalnie niebezpieczną osobą okazała się być zachwycająca kobieta, która, jak mówiła, była całkiem nie groźna.
- Najmocniej Panią przepraszam. Widziałem Panią od tyłu, w kapturze i do tego oświetloną jedynie płomieniem ogniska. Niemniej jednak... - powiedział, po czym się zaciął. Wysłuchał kobiety, która mu tłumaczyła jak dotrzeć do siedziby samotników. Gdy skończyła, a Takechi upewnił się jeszcze, że wszystko dobrze zrozumiał powtarzając drogę kobiecie, to pożegnał się i ruszył w dalszą drogę, dochodząc po jakimś czasie do celu swej podróży.

z/t ----> Siedziba Samotników » Siedziba wspólnych obrad

Offline

 

#557 2014-06-05 23:43:46

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Las Airando

1.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Senshi po wizycie na terenie wulkanu, postanowił pójść do Lasu Ariando gdzie rzekomo miał spotkać pewną staruszkę aby go wyleczyła. Las rozciągał się wiele kilometrów, chociaż dzisiaj należał raczej do spokojnych miejsc. Mogło się wydawać, iż nic nie zmieni tego sielankowego klimatu. W pewnym momencie młodzieniec mógł ujrzeć przemierzającą, wydeptaną ścieżką trzy osobą rodzinę, która najwidoczniej bardzo się spieszyła jeżeli nie można powiedzieć, że wręcz uciekała.
- Synu nie ociągaj się! Do miasta mamy jeszcze kawałek.
- Mamo, powiedz tacie, że tu nam nic nie grozi.
- Dopóki nie dotrzemy do miasta, ciągle jest groźnie.
- Nie stresuj syna.
Jak widać coś musiało się wydarzyć, zostawiając złe wspomnienia i wiele obaw w umysłach rodziny.

Offline

 

#558 2014-06-05 23:48:25

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Odpoczywałem sobie właśnie po kolejnym spotkaniu ze staruszką, która jak zwykle gotowa była pomóc w opatrzeniu, tym razem lekkich, ran. Z błogiego niebytu wyrwała mnie rodzinka, która zachowywała się bardzo głośno. Halo przecież jesteśmy w lesie dajcie ludziom w spokoju odpocząć. Byłem na nich zły, już z daleka ich słyszałem. Chciałem znowu zasnąć, ale nie byłem w stanie. Czas rozprostować kości, pomyślałem, po czym wstałem i zacząłem iść powoli w ich stronę. Zdziwiło mnie, że uciekają. Po chwili zastanowienia, doszedłem jednak do wniosku, że to nie takie dziwne, sam niedawno ledwie wyszedłem żywy z tego lasu. W sumie to nie mam nic ciekawego do roboty.
Coś was goni, że się tak spieszycie?
Zapytałem, półżartem. Nie jestem dzisiaj w humorze na poważne rozmowy i niepokoje.

Offline

 

#559 2014-06-05 23:56:47

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Las Airando

Rodzina nie miała zamiaru się zatrzymywać, pędząc cały czas przed siebie. Chłopczyk wyglądał na takiego, który nie bardzo wie o co do końca chodzi, po za tym iż istnieje jakieś zagrożenie. Ojciec z matką mieli zupełnie odwrotną minę, wyrażającą przerażenie. Kilka kropel potu spłynęło po czole mężczyzny gdy ktoś ich zaczepił. O mało nie dostał zawału, obracając się w kierunku Senshiego, obawiając się iż ktoś ich dopadł. Ku jego szczęściu, ujrzał młodego chłopaka, jednakże na zadowolonego nadal nie wyglądał.
- Nie Twój interes chłopcze! Radzę Ci się z stąd zmywać. To nie miejsce dla takich młodzieniaszków zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy iż osoba przed nim jest ninja i może pomóc w rozwiązaniu problemu.

Offline

 

#560 2014-06-06 00:01:31

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Las Airando

Śmieszni są jak tak biegną. Duzi się boją, a mały nie. W duchu rozbawiło mnie to, wolałem jednak nie okazywać tego na zewnątrz. Miałem jeszcze trochę taktu. Zacząłem biec obok, aby dotrzymać im towarzystwa. Jak już mnie obudzili, to teraz niech zajmą jakoś czas.
W dzisiejszych czasach? Co to znaczy? Coś się dzieje?
Zapytałem. Byłem ciekawy co takiego sprawiło, że muszą uciekać. Może jacyś złoczyńcy lub coś w ten deseń, może mógłbym wtedy... Odezwała się we mnie natura, już czułem ten ogień w środku, który chciał wybuchnąć. Inne emocje, takie jak rozbawienie i ciekawość, jednak go stłumiły i pozwoliły racjonalnie myśleć. Obejrzałem się za nas. Nigdy nie wiadomo co może się czaić między tymi drzewami.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
hotelstayfinder UbytovĂĄnĂ­ MytilĂŠna