Ogłoszenie


#161 2013-12-29 05:22:38

Drahar

Zaginiony

48472129
Zarejestrowany: 2013-12-27
Posty: 30

Re: Sala #1 - Prolog

---A no, prawda, niezbyt miałem chęci pisania. Nie jestem dobry jeśli chodzi o historię, a do tego brak weny. Postaram się nadrobić w fabule :P---

ATRYBUTY PODSTAWOWE:

    -> Siła -  6
    -> Wytrzymałość - 6
    -> Szybkość - 6
    -> Reakcje - 6
    -> Umysł - 6
    -> Wola - 1
    -> Kontrola chakry - 11

ATRYBUTY DODATKOWE:

    -> Siła NinJutsu - 17
    -> Siła TaiJutsu - 12
    -> Siła GenJutsu - 17
    -> Składanie pieczęci - 12
    -> Skoczność - 12 (3,2m)

--- Taka uwaga: We wzorze KP nie ma podanej Siły TaiJutsu i Skoczności ;)---

Offline

 

#162 2014-01-03 15:11:12

Naoto

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 28
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Sala #1 - Prolog

Jesienny wieczór, za oknem można było dostrzec spadające pierwsze liście. Z dość zadbanej chatki w Kraju Ziemi dało się usłyszeć śmiech. Dokładniej śmiech dziecka. Dziecka, które już w wieku ośmiu miesięcy stawiało kroki. Młodziutki Naoto ganiał za kotem, do wtóru dorosłych, acz roześmianych osób. Charakterystyczne już wtedy oczy, bez źrenic czy tęczówek świetnie współgrały z dziwnymi nawet jak dla Hyuuga, białymi włosami. Mimo chichotów, już wtedy ustalono, że dziecko zostanie wyszkolone na dość osobliwego shinobi. Takiego, który nie będzie trzymał się sztywnych zasad.

~*~
Dwa lata później...
~*~



   Naoto dość powoli rósł i był drobniutki, co wzbudzało lekkie wątpliwości, czy na pewno uczynić takie dziecko shinobi. Niemniej jednak, za każdym razem jego ojciec, Osamu Hyuuga, szybko rozwiewał takie "lęki", najczęściej krótką wypowiedzią "ma jeszcze czas". Mimo to, malutki jeszcze chłopczyk bardzo szybko zaczął mówić, może nie w stopniu całkowicie poprawnym, ale coś tam mówił i rozumiał. Niemal codziennie powtarzane były mu słowa: "Nieważne kim jesteś, tylko jakim jesteś". Oczywiście to przeczyło wszystkim podstawowym zasadom ninja, które nakazywały nie okazywać emocji, być twardym i bezwzględnym. Te słowa od razu weszły mu w pamięć, stając się jego późniejszym mottem...

~*~
Trzy lata i cztery miesiące później...
~*~



   Z głównej ulicy spokojnie można było usłyszeć klaskanie i radosne okrzyki, podczas szóstych urodzin Naoto. Chłopak w bardzo szybkim tempie urósł, pozostawiając wcześniejsze wątpliwości daleko w tyle. Uśmiechnięty ojciec po uczcie zaprowadził go na polanę, uprzednio wyjaśniając matce, Hizumi Hyuudze, coś na ucho, czego chłopak nie mógł usłyszeć. Wtedy właśnie geniusz klanu zaczął uczyć swojego syna podstawowych technik shinobi, ze szczególnym naciskiem na szybkość i wytrzymałość, czyli główne czynniki TaiJutsu. Dzieciak szybko opanował podstawy, zaś rok później pod wpływem GenJutsu trafił do Szkoły Ninja. Nie wiedział, jak dalej potoczy się jego życie...


Opis, mowa, "myśli", KRZYK, szept.

KARTA POSTACI

Offline

 

#163 2014-01-03 15:23:02

Sensei_Shiramui

Sensei

Zarejestrowany: 2013-12-28
Posty: 17

Re: Sala #1 - Prolog

Cóż, pierwszy raz oceniam prolog, ale tutaj chyba wszyscy się ze mną zgodzą. Twoja praca jest po prostu krótka... Z tego co widzę to jest około 20. linijek, co nie jest imponującym wynikiem. Jeśli chodzi o styl, to nie widzę jakiś rażących błędów, to na plus. Mała uwaga - ojciec Naoto niczego nie nauczył syna (z konkretnych Jutsu), tego się uczysz w Szkole
Historia również nie jest porażająco ciekawa, dlatego jak mówiłem na czacie, daję ci wybór.
Masz do wyboru 27 punktów lub napisać prolog od nowa. Jeśli wybierasz punkty, to rozdziel je w następnym poście na statystyki w tagu quote]. Dziękuję

Ostatnio edytowany przez Sensei_Shiramui (2014-01-03 15:28:26)

Offline

 

#164 2014-01-03 15:28:54

Naoto

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 28
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Sala #1 - Prolog

Siła - +4
Wytrzymałość - +5
Szybkość - +6
Reakcje - +3
Umysł - +3
Wola - +2
Kontrola chakry - +4

Ostatnio edytowany przez Naoto (2014-01-03 15:30:12)


Opis, mowa, "myśli", KRZYK, szept.

KARTA POSTACI

Offline

 

#165 2014-01-04 01:28:35

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Zangetsu szczerze mówiąc nie pamięta dnia w, którym przyszedł na świat. Dlaczego? Może dlatego, że był malutkim smarkiem, który jedynie krzyczyał i płakał. Uważał, że to co ma przed oczami to cały świat w jakim się znajduje. Do czasu zakończenia potyczek klanowych, chłopcem zajmowała się babcia, która jak na staruszkę znała kilka interesujących i niebezpiecznych sztuczek.  Jego miejsce pobytu było oddalone od codziennych walk pomięzy klanami ale nie wolne od przestępstw czy okrucieństwa. W takim otoczeniu trudno jest spokojnie rozwijać swoje dzieciństwo, ale doświadczenia jakie przeżywamy kreuje naszą osobę oraz przygotowują na wszelkie problemy nadchodzącej przyszłości. Kiedy Zangetsu liczył już kilka lat i był gotów zrozumieć część spraw, które nie były rozgłaszane na codzień, prosił babcię codziennie wieczorem aby uchyliła rombek tajemnicy. Dlaczego żyje w takim miejscu? Gdzie jest mama i tata? Co to są klany? Gdzie się dokładnie urodził, oraz wiele innych mniej ważnych pytań. Zawszę gdy szedł do łóżka wysłuchiwał części odpowiedzi na nurtujące go pytania. Pierwszymi opowieściami były początki jego życia na tym świecie oraz wstęp do tego co będzie w przyszłości pielęgnował.
™                    ‹
                 Œ“━━━━━━━━━━„
Więc zaczynając od początku. Zangetsu narodził sie podczas eskorty żywności oraz lekarstw na jedno z pól gdzie toczono walki o kluczowe pozycje klanu Uchiha. Podczas przemarszu przez gęsty, zielony las, który odziwo wydawał się być pod kontrolą Uchihy, karawany z zaopatrzeniem wpadły w zasadzkę wroga. W tle nie długiej, ale krwawej jatki było słychać krzyki kobiety. Tak, to była matka Zangetsu, która sprawowała pieczę nad jednym z wozów z żywnością. Po chwili gdy ujrzała chłopca całe życie przed oczami mgnęło jej jak shuriken, który drasnął chłopca w policzek i wbił się w podłoże wozu. Do teraz posiada tą bliznę pozostawioną przez napastnika. Młoda matka wiedziała, że nie jest to najlepsze miejsce dla dziecka i trzeba je jak najszybciej stąd wydostać. Podarowała maleństwo, która zaniosła chłopca do najbliższej rodziny...  Mówiąc prawdę nie zastanawiało go to jak przyszedł na świat, przecież i tak chwila urodzenia nie decyduje o samym człowieku, ale jego czyny. Gdy wysłuchiwał każdego słowa, nie rozumiał dokładnie czym jest Uchiha, Senju czy nawet Hyuuga. Nie zdawał sobie sprawy z powagi swojego klanu. Babcia nie chciała mu nic mówić, ponieważ wiedziała, że kiedyś dojdzie do tego sam. Był ciekawy również kiedy spotka się ze swoimi rodzicami i nie dawał spokoju starszej kobiecie wypytują ją to, kiedy ich zobaczy.
™                    ‹
˜                    Œ“━━━━━━━━━━„
Więc przeskoczmy do tych wydarzeń. Podczas najmniejszej wzmianki na temat rodziców Zangetsu w całym domu zaczynała panować ponura i smutna atmosfera. Chłopiec nie wiedział dlaczego, aż do czasu wyjaśnienia. Rodzice Zangetsu zgineli podczas otwartego starcia między Senju na polanach nie dalego rodzinnego miasta. Mimo, że bitwę zwyciężyli Uchiha, koszt w postaci krwii jaki został oddany był zbyt wielki aby kolejne starcia były kontynuowane. Dwa dni później zakończono zbierać zwłoki oraz ich identyfikacje. W grupie, która opuściła świat żywych znaleźli się rodzice Zangetsu. Podobno chłopiec jest bardzo podobny do swojego ojca. Ciemnie, krótkie włosy, niebieskie, odważne jak lew oczy oraz szczupła i wyprostowana sylwetka.
™                    ‹“━━━━━━━━━━„
˜                    Œ
Słuchając tego co było i nadal trwa, Zangetsu zdał sobie sprawę z kilku spraw. W dzisiejszych czasach trzeba być twardym, nie okazywać strachu oraz smutku. Nie warto tworzyć więzi, które w mgnieniu oka mogą przepaść na zawszę pozostawiajac jedynie żal i rozpacz. Przez te 15 lat, które spędził w miejscu przypominające przedsionek wojny, gdzie kradzież leży na porządku dziennym. Aby przeżyć trzeba przekroczyć granice moralności. Takie miejsce doskonale uczy podstawowych cech przetrwania w ekstremalnych warunkach. Zangetsu wie, że siedzenie w jednym miejscu i wyczynianie tego samego w nieskończoność nie poprawi jego umiejętności, dlatego dzieciak, który uważa, że nowe znajomości to tylko większy ból w naszym życiu, a na miłość, czułość, delikatność nie ma miejsca w dzisiejszych czasach, postanowił spróbować swych sił w Akademii i zmienić losy przeszłych błędów innych.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#166 2014-01-04 16:11:03

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Zwyczajowo ocenę prologu zacznę od tego, co mi się w nim nie podobało. Choć historia sama w sobie jest ciekawa, to niestety w czerpaniu z czytania pełnej przyjemności przeszkadzał mi Twój styl pisania. Nie wiem dlaczego, ale tekstu nie czytało mi się zbyt płynnie i mimo mej dość dużej wyobraźni, nie potrafiłem zobaczyć tego co opisywałeś. Dodatkowo w mojej opinii lepiej by wyszło, gdybyś historie babki przedstawiał jako dialog jej z Zangetsu.
   Wszystko ma jednak swoje dobre strony, wliczając w to Twoją opowieść. Ja już tak mam, że podobają mi się historie w których nie brakuje akcji. Podobają mi się okoliczności, w jakich bohater traci rodziców - opisałeś to sensownie i realnie. Poza tym fajnie, że dzieciństwo Zangetsu kształtuje jego późniejszą osobowość.
Podsumowując: W prologu było parę błędów stylistycznych, ale był logiczny i koniec końców ciekawy; zaskarbiłeś sobie nim 35 punktów statystyk, które rozdasz w następnym poście. Pamiętaj, że bazowo masz wszędzie po 1!
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Offline

 

#167 2014-01-04 16:32:25

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Siła - 1 + 2
Wytrzymałość - 1 + 3
Szybkość - 1 + 4
Reakcje - 1 + 4
Umysł - 1 + 9
Wola - 1 + 6
Kontrola chakry - 1 + 7

Ostatnio edytowany przez Zangetsu (2014-01-04 16:32:54)


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#168 2014-01-04 21:01:35

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Sala #1 - Prolog

Yun


*


   Kilka lat temu wyszłam za mąż. Ożeniłam się z Yun'em. Bardzo odpowiedzialny, przystojny i wspaniały mężczyzna - myślałam wtedy. Będąc jeszcze nastolatką, moi rodzice zawsze mówili, abym robiła to, co uważam dla siebie najlepsze. Tym też się kierowałam...

   Poznaliśmy się na polu treningowym. Dzień był deszczowy, jednak nie zabrakło mi motywacji do treningu, który przecież odbywałam każdego dnia. Marzenia? Marzeń miałam wiele, wszystkie były raczej tak samo nieosiągalne. Przede wszystkim postanowiłam stać się silna. Dlatego co dzień rano szłam na wielką polanę pełną trawy, aby w końcu móc zmienić coś w swoim życiu. Muszę przyznać, że bardzo często widywałam tam pewnego mężczyznę. Nigdy z bliska nie miałam okazji mu się przyjrzeć, jednak był średniego wzrostu, miał kruczo-czarne, długie do ramion włosy. I pomyśleć, że został moim mężem... Przychodzi mi na myśl wiele wspomnień, jednak wszystko po kolei. Zwykle to mężczyzna, kiedy jest zainteresowany płcią przeciwną zaczyna się nią interesować, aż w końcu zaczyna gadkę, i tak nawiązują znajomość, jednak nie w tym przypadku. Był tak zajęty treningiem, że nie dostrzegał nic innego. Jednak po kilku miesiącach znalazłam w sobie odwagę aby podejść. Chciałam być cicho, jednak chwilę po tym, jak ruszyłam w jego stronę, obrócił się zupełnie inny, przystojny mężczyzna. Ideał! - pomyślałam, i nie zastanawiając się dłużej rzuciłam zwykłe: Hej!, jednak ku mojemu zdziwieniu w moją stronę poleciał shuriken. Cóż za ciepłe powitanie - pomyślałam. Chwilę po tym, kiedy uniknęłam ataku, przede mną z nikąd pojawił się właśnie on. Uśmiechnął się znacząco i podał rękę.
Jestem Yun, miło Cię poznać. - rzekł z uśmiechem.
Tak, doskonale pamiętam te słowa, jakby to było wczoraj. Rozmowa toczyła się dalej, aż wieczorem wylądowaliśmy razem na kolacji. Zaprosił mnie na najbardziej wykwintną kolację w moim życiu. Cały stół zapełniony był wszystkim, co zawsze było rozkoszą dla mojego języka.
Spotykaliśmy się każdego dnia, na tej zielonej polanie.

   Trwało to dłuższy czas, aż nastąpił przełom. Wszyscy wiemy, co się dzieje, kiedy znajomość zaczyna rozkwitać. Seks? Myślicie, że łatwo było odmawiać? To było bardzo ciężka decyzja, jednak nie byłam jeszcze na to gotowa. Więc o co chodzi? O oświadczyny, właśnie o nie! Byłam wtedy najszczęśliwszą osobą kiedykolwiek. Czas mijał w mgnieniu oka, byłam już silna. Nie miałam pojęcia, czy pogodzę to wszystko ze sobą. Chciałam czasu na odpowiedź, jednak w ciągu kilku sekund, nie przemyślawszy niczego, krzyknęłam: Tak! Będę twoja! Czy myślicie, że postąpiłam dobrze? Do tej pory sama się nad tym zastanawiam.

   Wracając, domyślam się, że chcecie wiedzieć więcej. Dopiero po odpowiedzi zaczęłam zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego. Obaj byliśmy na tym samym poziomie, z czym wiązała się ogromna odpowiedzialność, więc nie mieliśmy dla siebie ani chwili czasu, jednak zaczęliśmy myśleć poważnie o dziecku. Postanowiliśmy zmniejszyć moje obowiązki. Byliśmy bardzo zaskoczeni, udało się! Może i mimo kosztem czasu, jednak nie brakowało nam na chleb. Wydaje Wam się, że wszystko było wspaniale? Jak wszędzie zdarzają się kłótnie, jednak opisywanie tego, co złe, mija się z celem. Nie wyobrażam sobie przedstawiać wszystkiego z czarnej strony.

   Dziecko stało się naszym priorytetem. Próbowaliśmy wiele razy, jednak bez skutku. Dlaczego? Gdybym ja sama wiedziała. Nic nie przychodziło mi na myśl, ale coraz bardziej wydawało mi się, że Yun jest bezpłodny. Nadszedł moment, kiedy przestałam widzieć jakiekolwiek szanse, aż do pewnego dnia. Pół roku oczekiwania, aż zaszłam w ciążę. Przeszłam na zdrowszy tryb życia, zminimalizowałam ilość misji. Nie poznaliśmy płci dziecka, jednak wspólnie zastanawialiśmy się nad imieniem. Chcieliśmy, aby było oryginalne. Zamyślając się zbytnio, ustaliliśmy, że czas pokaże. I też pokazał...

   Dzień jak każdy inny. Byłam już w ostatnim miesiącu ciąży. Obudziło mnie wschodzące słońce. Kiedy otworzyłam oczy, na ścianie wisiał przybity list. Czyżby coś się stało? Wystraszyłam się, jednak była to tylko wiadomość od Yun'a. Pomyślałam wtedy,że musiało być to coś ważnego. Zeszłam na dół, w domu nie było nikogo. Kiedy wyszłam z domu i udałam się w wyznaczone miejsce moim oczom ukazał się Yun. Wszystko mi wytłumaczył... Niedaleko stąd znalazł dwojga shinobi, którzy niosą wysokiej rangi zwoje. Powiedział: Są to jedne z ważniejszych zwojów, które musimy zdobyć. Weźmiemy ze sobą mojego starego kolegę - medyka. Mężczyzna przedstawił się, więc bez chwili do stracenia spakowaliśmy swoje rzeczy i wyruszyliśmy w drogę.

   Jak na złość, w trakcie podróży zaczął padać deszcz. Dodatkowe utrudnienie - westchnęłam. Będąc bardzo blisko celu, zza drzewa zauważyliśmy dwójkę shinobi. To na pewno oni! - powiedziałam szeptem. Ukryliśmy się na drzewie, postanawiając wykorzystać element zaskoczenia. W pewnej chwili dziecko zaczęło się ruszać tak mocno, że nie mogłam znieść bólu, a krzyk, który wydałam z siebie, w moment dotarł do przeciwników. Yun dawał sobie radę z nimi w walce taijutsu, a ja, z racji mojego szczęścia w brzuchu przeszłam na walkę dystansową. Nie wyglądali na silnych ninja. Skoro były to tak ważne zwoje, dlaczego więc niosą je przeciętnej klasy shinobi? - zastanawiałam się. Przekonałam się chwilę potem. Walka nabrała tempa, a techniki, których używali stawali się coraz silniejsze. Dostrzegłam, że jeden z nich jest użytkownikiem żywiołu ognia. Cóż - pomyślałam - Wygraną mamy w kieszeni. Yun to użytkownik wody, więc bez większego problemu ich pokonamy. Przesłałam wiadomość mężowi, jednak po chwili zauważywszy naszą przewagę, zaczęliśmy tracić czujność. Byliśmy bardzo blisko wygranej, kiedy poczułam, że odchodzą mi wody. Yun musiał stanąć sam na linii frontu, ja oddaliłam się kilkanaście metrów, i wraz z kolegą medykiem zaczęłam rodzić. Ból przeszywający moje ciało był najmocniejszym w świecie bólem. Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego. W trakcie, kiedy dziecko się rodziło, obserwowałam bacznie, co dzieje się na polu bitwy.

   W pewnym momencie zauważyłam jak z ziemi wyłaniają się dwa kilkudziesięcio metrowe głazy, które w sekundę zmiażdżyły Yun'a. Nie wiedziałam wtedy, co się z nim dzieje, jednak byłam tak zajęta obserwacją walki, że nie zauważyłam, że urodził się chłopiec! Byłam jednocześnie szczęśliwa i przestraszona, więc oddałam dziecko w ręce medyka i ruszyłam na pomoc. Jedyne, co zobaczyłam na polu walki, to przygnieciona czaszka ukochanego. Adrenalina napłynęła mi do krwi, a wrzask złości, który wydałam z siebie odstraszył tysiące ptaków: Nie pozwolę Wam na to! Miałam prawie pełne zasoby chakry, więc ostatkami sił, które zostały mi po porodzie wykończyłam gnojków najsilniejszą techniką Raitonu, jaką posiadałam. Usłyszawszy krzyki, medyk wraz z dzieckiem przybył na pole walki, oddał dziecko w moje ręce, po czym próbował go uleczyć. Nie było zbyt późno, więc został uratowany, jednak jego twarz uległa kompletnej deformacji. Wzięliśmy zwoje i wróciliśmy do domu. Yun zaczął nosić maskę, ukrywał swoją twarz. Nikt nie śmiał wyśmiewać tak silnego, jednak wstyd i zażenowanie doprowadziły do noszenia białej maski. Z czasem, przestał ją ściągać. Zaczęło brakować mi jego wyrazu twarzy...

   Wiedziałam wtedy, jak nazwę dziecko. Postanowiłam dać mu imię po ojcu. Dlaczego? Był niesamowicie podobny do niego. Był jego dokładnym odwzorowaniem, kopią... Różnili się tylko kolorem włosów. Niedosyt w mojej głowie przestał istnieć, a mały Yun swobodnie dorastał. Bardzo szybko zaczął interesować się tym, kim jesteśmy. Był zafascynowany naszymi umiejętnościami, dlatego w wieku siedmiu lat posłaliśmy go do Szkoły Ninja.

*



   Rodzice od małego opowiadali mi, w jakich urodziłem się okolicznościach. Toteż otrzymałem odpowiedź na pytanie, które od zawsze siedziało w mojej głowie: Dlaczego mój ojciec nosi maskę? Powiem szczerze, nie doczekałem się ujrzenia jego twarzy, jednak Yuki zawsze mówiła mi, że przypominam ojca. Doskonale się  z tym czułem. Patrząc w lustro wyobrażałem sobie jego twarz.

   Dorastałem w dostatku. Będąc kurduplem wychodziłem bawić się z kolegami. Z resztą, jak każdy mały kurdupel. Czasem się biliśmy, więc dochodziło do łez. Teraz, będąc kilka lat starszym wydaje mi się to śmieszne, jednak wtedy była to dla mnie walka na śmierć i życie! Resztę dnia spędzałem wraz z rodzicami w domu, lub przyglądając się ich treningowi. Była to najczystsza przyjemność móc oglądać takie rzeczy. Przyznam, że od początku byłem tym zafascynowany do tego stopnia, że postanowiłem być jak rodzice.
Nie od razu dało się ich przekonać do tego, jednak z czasem zmienili zdanie.

   Od tamtego czasu każdy dzień, wyłączając ich obowiązki, spędzałem przy ich boku. Uczyli mnie podstawowych kopnięć i uników. Nie mogę zaprzeczać, wykorzystywałem to wszystko podczas kłótni z kolegami. Myślałem, że jestem najsilniejszy ze wszystkich!

   W zimowy poranek, jak każdego dnia usiadłem wraz z tatą do stołu. Czekaliśmy na śniadanie, które przygotowywała mama. Przyniosła do stołu Ramen. Było to moje ulubione danie, więc nie czekając ani chwili zabrałem się do jedzenia. Skończyłem pierwszy, więc postanowiłem poczekać. Ah, pamiętam dokładnie moment, kiedy mama powiedziała: Doszliśmy z tatą do wniosku, że już najwyższy czas, abyś udał się do Akademii Ninja Nic nie mówiąc, wstałem, uściskałem rodziców, a swojego szczęścia na tamten moment nie byłem w stanie pokazać. Tego ranka odmieniło się moje życie. Wszystko, co dalej się działo, nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Obudziłem się w budynku, obok mnie nie było rodziców... Stałem wryty jak ściana, będąc przestraszonym tak bardzo, że nie mogłem się ruszyć. Nie czekałem jednak długo i ruszyłem przed siebie...

Ostatnio edytowany przez Yun (2014-01-04 21:50:20)

Offline

 

#169 2014-01-04 21:30:00

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Po poprawie błędów tekst szczęśliwie nie stracił za dużo na spójności i w dalszym ciągu dobrze się go czytało. Nie doszukałem się szczególnych błędów stylistycznych, ortograficznych, czy też powtórzeń, zatem prolog od tej strony jest nienaganny. Podobnie jest z fabułą, której większą część bardzo oryginalnie przedstawiała matka bohatera, za co leci spory plus. Sama historia mnie osobiście nie porwała, ale obiektywnie oceniając stoi na wysokim poziomie. Jedyne do czego można się przyczepić, to to, że tak naprawdę historia bardziej opisuje życie rodziców Yun'a, niż jego samego, aczkolwiek nie będzie to potraktowane jako minus.
   Podsumowując: Pozbawiony błędów, dobrze i oryginalnie napisany prolog, za który zasłużyłeś na mocne 45 punktów statystyk, które rozdysponujesz w następnym poście. Pamiętaj, że wszędzie masz bazowo po 1!
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Ostatnio edytowany przez Sensei_Ayatane (2014-01-04 22:08:33)

Offline

 

#170 2014-01-04 23:09:00

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA - 1 + 14 = 15
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 1

-> SZYBKOŚĆ - 1 + 14 = 15
-> REAKCJE - 1 + 4 = 5

-> UMYSŁ - 1 + 4 = 5
-> WOLA - 1

-> KONTROLA CHAKRY - 1 + 9 = 10

Offline

 

#171 2014-01-06 15:01:38

Shashikune

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 10

Re: Sala #1 - Prolog

Narodziny


Shashikune,urodził się w normalnej,spokojnej i dość szanowanej rodzinie.Od pierszych chwil jego życia cała rodzina, cieszyła się  ze ma nowego członka.Niemowle miało czarne włosy(jak na klan Uchiha przystało)oraz czarne oczy.Z racji tego że urodził się podczas I wielkiej wojny ninja, odrazu po jego porodzie,rodzice wyruszyli na wojnę.Jego Ojciec był świetnym użytkownikiem Stylu Katon,a Matka była medycznym ninja... O dziwo Ojciec Shashikune który, walczył na lini frontu przerzył całą wojnę... Lecz Matka Shashikune zginęła. Niemowlę podczas wojny mieszkało u, Babci oraz Dziadka (rodziców matki niemowlaka).Po powrocie Ojca rodzicę matki (o imieniu Hikari)mieli straszny żal do Ojca niemowęcia (Kazuo) wyrzucili dziecko z domu razem z Ojcem...Ojciec sam wychowywał dziecko... 




Dorastanie



Młody Shashikune mając 10 lat żył sobie spokojnie, z Ojcem który go bardzo kochał lecz od śmierci żony nie okazywał w dużej mierze uczuć.Shashikune codziennie trenował z ojcem,umysł oraz ciało...
Kazuo nauczył syna medytować oraz walczyć.Shashikune miotał Kunaiami oraz Shurikenami wręcz perfekcyjnie,potrafił medytować godzinami, uderzał w drewniane pale całymi nocami,lecz dla jego Ojca to było zbyt mało...Pewnego razu Kazuo poszedł z młodym Shashikune do sklepu, jak co dzień wracali główna drogą do miasta... Gdy Shashikunę potnkął się z zakupami ,pierwszy