Ogłoszenie


#1 2013-02-16 19:02:42

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-22
Posty: 343

Sala #1 - Prolog

http://i.imgur.com/ppRXTVX.png


SALA #1
(prolog)

     Od momentu, kiedy ninja z wszystkich klanów znaleźli starą, opuszczoną akademię minęło kilkanaście miesięcy. Niewielkich gabarytów osada, która kiedyś trenowała dwóch, najwybitniejszych ninja w historii, Katsuro Senju i Masaru Uchiha, po wielu latach znów poczęła pełnić funkcję obozu szkoleniowego dla młodych wojowników. To właśnie tutaj każdy ninja, niezależnie od pochodzenia może rozwinąć w spokoju swoje ukryte pokłady mocy i przygotować się do starcia z nieubłaganą oraz okrutną rzeczywistością, jaką przynosi ten świat...

     W dzisiejszych czasach każdy klan/zrzeszenie co jakiś czas wysyła utalentowanych młodych członków, aby ci przeszli szkolenie w miejscu niedostępnym dla innych ninja, w najgłębszych zakamarkach krainy Mominoki. Oczywiście klany i zrzeszenia nie wysyłają laików, bez pojęcia o walce, wcześniej odkrywają przed swoimi młodzikami podstawowe informacje o ninja i ich zdolnościach, jednak wszystko krąży wokół zajęć teoretycznych. Powiadają, że kto chce wejść do środka, nie mając zamiaru się szkolić, ten zostanie zabity. Plotki czy też nie, nikt swojego szczęścia nie próbował, a Szkoła Ninja jest najbezpieczniejszym miejscem na całym kontynencie.

     Nie wiesz jak się tu dostałeś i nie będziesz wiedział jak się stąd wydostałeś. Każdy młodzieniec przechwytywany jest po dotarciu do Mominoki i pod wpływem środków nasennych przewożony do miejsca docelowego. Pomimo tego doskonale znasz cel swojej wizyty, musisz stać się silniejszym i poznać swoje ukryte zdolności. Nikt dla nikogo nie jest tu wrogiem, a próby zamieszek są dławione, po czym przyczyna zostaje usuwana z tego miejsca. Zadanie proste, wręcz banalne, postawiono przed Tobą, ale tylko na pozór, w praktyce pobyt swój zarezerwujesz ciężkiemu treningowi.

     Po przybyciu na miejsce Twoim zadaniem jest przekazanie niezbędnych informacji o sobie. Musimy poznać Twoją przeszłość, dowiedzieć się jak toczyły się Twoje losy przed dotarciem tutaj. Raport w formie historii jest niezbędny, by móc rozpocząć szkolenie, więc do dzieła!

W tym miejscu opisujesz historię swojej postaci, która jest niezbędną informacją dla osób zajmujących się papierkową robotą. Opis powinien zawierać przeszłość ściśle powiązaną z wybranym wcześniej klanem lub organizacją. Dlatego też nie można pisać o wybijaniu członków klanu niczym Itachi lub o samotnej tułaczce nie będąc jednocześnie członkiem organizacji Samotników. Historia może być podstawą do dalszego rozwijania fabularnego życia postaci, np. być często przywoływana pod postacią wspomnień podczas walki lub wykonywania sesji. Do kolejnej sali można przystąpić tylko po akceptacji opisu przez senseia. W razie otrzymania uwagi odnośnie opisu należy go poprawić i ponownie zgłosić. W zależności od jakości wypracowania sprawdzający przyzna postaci określoną liczbę punktów statystyk, tak więc warto postarać się o jak najlepszego posta.

Offline

 

#2 2013-02-16 21:52:38

Chi

Zaginiony

46330455
Zarejestrowany: 2013-02-15
Posty: 18
Klan/Organizacja: Kakukoro
KG/Umiejętność: Sosa [poziom 0]
Ranga: Członek Klanu

Re: Sala #1 - Prolog

Chi      血    krew
黙示録



     Chi urodziła się w ruinach kapliczki pewnego deszczowego dnia. To nietypowe zdarzenie nie zapoczątkowało jednak żadnej legendy ani też cudu. Maleństwo okazało się bowiem całkiem zwyczajne. Różowe, z kilkoma siwymi kłakami na czubku głowy nie różniło się niczym od zwykłego noworodka, pomijając duże, błękitne tęczówki otoczone ciemnoszarym białkiem. Jednak podobne osobliwości w fizjonomii co jakiś czas zdarzały się wśród członków klanu, więc nie było to niczym nadzwyczajnym.


„Bo duszę przyszłą jej widziałem.
Niebo, piekło miała w dłoniach.
To wiecznego mordu dłonie,
do modlitwy zaciśnięte na wyrwanym sercu,
boga śmierci.”


Anonimowy wiersz jednego z Samotników,
krążący od pewnego czasu w szerzej nieznanych kręgach.



     Ojcem dziewczynki był nieznany mężczyzna. Wychowywała się bez tatusia, którego starali się godnie zastąpić jej bracia. Starszy o piętnaście lat Rikai i urodzony siedem lat przed przyjściem na świat brzdąca Fukaku. Obydwoje byli dość odpowiedzialni i szybko nawiązali pozytywne więzi z diablątkiem. Otoczona troskliwą opieką chłopców mała nie cierpiała aż tak bardzo z powodu obojętności matki, która to zajęta własnymi sprawami całkowicie olewała swoje potomstwo spłodzone tylko i wyłącznie w celu przedłużenia rodu. Kobieta była bowiem typową egoistką i samotniczką. Jednak w myśl nowych ideałów mówiących o odbudowie klanu co jakiś czas zdobywała się na to jakże wielkie wyrzeczenie i zachodziła z przypadkowym mężczyzną w ciążę. Pomijając czas w którym musiała donosić kolejną z latorośli pracowała jako płatny zabójca. Znana jako Uranai, siała postrach wśród okolicznych mieszkańców i miała na swoim koncie niejednego niewinnego człowieka. Niczym nieczułe zwierzę zapewniała „pociechom”  jedynie dach nad głową i jedzenie. Nikogo nie powinien zatem zdziwić fakt, że gdy podczas jednego ze zleceń zdarła z niewłaściwymi osobami i zapragnęła zwiększyć swoją moc z zimną krwią zabiła swego syna Fukaku i przywłaszczyła sobie jego serce. W tym czasie w domu znajdowała się tylko Chi, gdyż Rikai kilka dni wcześniej wyruszył w podróż. By starszy potomek niczego się nie dowiedział dla pewności przed morderstwem kobieta oślepiła trzyletnią dziewczynkę. Nie pragnęła bowiem, by w przyszłości ktokolwiek się na niej mścił to też tym sposobem chciała uniknąć konsekwencji swojego czynu.


„Dwa serca, które biły obok siebie połączone są niezrozumiałą dla nas więzią.
Raz zaznawszy swojej bliskości pragną jej do końca swego bytu.
Wtórnie związane nasycają swoją żądzę, nagradzając niezrównaną mocą.
Strzeż się jednak klątwy nienawiści.”


Fragment listu wysłanego do Urenai
przez człowieka o pseudonimie Okami.



      Oficjalna wersja była prosta. Podczas napadu bandziorów dziecko niefortunnie upadło łamiąc sobie kości oczodołów. Fukaku natomiast wiedziony szaleńczą odwagą chcąc ochronić małą wpakował się wprost pod katany oprawców. I tak po powrocie brata, mimo że ten słusznie podejrzewał Uranai o kłamstwo, wszystko wróciło do normy.  Okaleczona dziewczynka na domiar złego po traumatycznym zdarzeniu całkiem zamilkła. Dopiero po kilku latach zaczęła ponownie składać zdania i rozmawiać ze Rikai’em. Nigdy jednak nikomu nie opowiedziała wydarzeń które miały miejsce tamtego feralnego dnia i do dziś milczy na ten temat.


„Mokushiroku!
Będziesz Tą, przed którą klęknie każde moje serce.
Która piękno mi objawi, tak że obrzydliwość będę musiał widzieć wszędzie.
Będziesz Tą, przed którą i po której nic nie będzie.”


Fragment anonimowego listu,
który Chi otrzymała w wieku sześciu lat.



      Przez następne kilka lat więzi między rodzeństwem zacieśniały się. Rikai z czułością i cierpliwością przyuczał młodą dziewczynkę do samodzielnego życia. Szkolił ją jak poruszać się w całkowitych ciemnościach i jak w razie czego obronić się przed atakiem nieprzyjaciela. Były to podstawy, jednak niezbędne do tego, by w przyszłości dziecko nie musiało się ograniczać swoim kalectwem. Wieczorami opowiadał jej też o klanie do którego należy i o świecie, którego już nigdy więcej nie ujrzy. Gdy jednak chłopak skończył dwadzieścia pięć lat matka poprosiła go o opuszczenie domostwa. W końcu nie musiała się już nim zajmować a stanowił dla niej tylko kolejną przeszkodę. Odchowany, odkarmiony, niepotrzebny.  Nieufność syna była jednak tak wielka, że martwiąc się o życie swojej siostry młodzieniec zabrał ją ze sobą i udał się na poszukiwania innego miejsca, w którym mogliby zamieszkać.

     W dniu, w którym Chi skończyła dziesięć lat Rikai postanowił oddać ją do akademii gdzie przy odrobinie szczęścia mogłaby dowiedzieć się jak zamienić swoje kalectwo w zaletę. Posiadająca spore ambicje dziewczynka nie chciała bowiem słyszeć o jakichkolwiek przyziemnych zajęciach. Rozpoczęli więc wspólny trening mający przygotować małą do przekroczenia murów szkoły ninja. Gdy w końcu nadszedł odpowiedni moment, mała „krwinka” pożegnała się ze swoim bratem i pakując ostatnie rzeczy do walizek rozmyślała o nowej przygodzie. Nie wiedziała jednak że przez okno jej pokoju obserwował ją wysoki młodzieniec. Białowłosy, o wyglądzie rasowego mordercy, wpatrywał się w jej uroczą buźkę i szeroko uśmiechał. - Już niedługo. – Wyszeptał ledwo słyszalnie i zniknął, wcześniej trzykrotnie pukając w szybę i zostawiając maleńką karteczkę na parapecie.


Najpiękniejszy kwiat wyrasta zawsze tam, gdzie zdaje się to niemożliwym.
Jeśli chcesz poznać prawdę, znajdź mnie.


Okami.


***


Historia posiada kilka niejasności takich jak osoba ojca, Okamiego oraz Matki dziewczynki. Jestem tu nowa, więc nie bardzo znam panujące na forum zasady, aczkolwiek powyższy tekst został napisany z myślą wprowadzenia kilku wątków, które chciałabym rozwijać w miarę dorastania postaci a także zamysł techniki, o którą będę się w przyszłości ubiegać. Jeśli jednak jest to zbyt wiele (ambitnie mierzę wysoko, póki mogę) to zredukuję część opowieści i dodam odpowiednie wyjaśnienia.

Ostatnio edytowany przez Chi (2013-02-16 22:37:46)


http://s7.postimage.org/l961807cb/GCHIx.png

Offline

 

#3 2013-02-16 23:03:59

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

Co do niejasności w historii których mówisz to nie ma żadnego problemu. Jednak jesteś pewna że chcesz grać okaleczoną postacią taka gra może się okazać znacznie trudniejsza. Choćby jak w przypadku anonimowego listu który dostałaś nie byłabyś w stanie sama go przeczytać (wiem że w historia nigdzie nie jest przedstawione w jaki sposób i czy w ogóle dowiedziałaś się jego treści). Ogólnie historia całkiem ładnie napisana i wkomponowana w fabułę forum, chociaż miejscami działania niektórych postaci wydają się nieco nielogiczne to jednak jest to dopuszczalne u kogoś takiego jak zawodowy morderca. Fajnie że już się przygotowałaś na przyszłość i techniki, zobaczymy co z tego wyjdzie. Z uwagi na to że twoja postać jest oślepiona dostajesz 60 punktów do rozdania między statystyki. Rozdaj je w następnym poście tutaj, najlepiej w tagu:

quote

Następnie zapraszam do sali #1

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2013-02-16 23:13:34)

Offline

 

#4 2013-02-16 23:40:31

Chi

Zaginiony

46330455
Zarejestrowany: 2013-02-15
Posty: 18
Klan/Organizacja: Kakukoro
KG/Umiejętność: Sosa [poziom 0]
Ranga: Członek Klanu

Re: Sala #1 - Prolog

11 ::: SIŁA
11 ::: WYTRZYMAŁOŚĆ

14 ::: SZYBKOŚĆ
18 ::: REAKCJE

1 ::: UMYSŁ
1 ::: WOLA

11 ::: KONTROLA CHAKRY


http://s7.postimage.org/l961807cb/GCHIx.png

Offline

 

#5 2013-02-20 20:23:23

Otsuyo

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-02-01
Posty: 22

Re: Sala #1 - Prolog

http://oi49.tinypic.com/hw0s29.jpg
"Podobno gdy umieramy, przelatuje nam całe nasze życie przed oczami. To prawda, widzimy je od samego początku po sam koniec. Każdą chwilę, każdy moment, przeżywamy jeszcze raz."



____________________________________



    Nie wiedział gdzie jest, nie wiedział co się dzieje, nie wiedział nic. Ta nie wiedza towarzysząca każdemu którego ścieżka chyliła się ku upadkowi. Jego oczy spowił mrok a ciało opatulił nieprzenikniony chłód. Czuł jak opuszcza go życie, jak każdy fragment jego ciała przestaje do niego należeć. Umierał tu, sam nie wiedział gdzie, czemu i kiedy - wielki Senju Otsuyo. Jego godzina wybiła a on pogrążał się coraz bardziej w zimną ciemność. Jego oczy traciły blask, świat w okół przestawał istnieć. Już dawno pobrał swój ostatni oddech powietrza z tego świata. Nie czuł ani bólu ani świadomości. Krew powoli przestawała się toczyć w jego szlachetnych żyłach klanu Senju. Znalazł się w błogim miejscu które trwało wieczność, choć dla ludzi żyjących tylko chwilę. Kiedy konał jego umysł zdał się na ostatni wysiłek, jego dusza zamierzała oddać hołd zmarłemu ciało, zmarłemu ja. Usłyszał krzyk dziecka...


____________________________________



    Krzyk dziecka rozbrzmiewał w całej sali, a w pokoju krzątali się medycy klanu Senju. Poród przeszedł bez problemowo, a na świat przybył nowy członek klanu Senju. Młody Otsuyo, przyciskany troskliwie do piersi swojej matki. Ten moment już zapowiadał że chłopak nie będzie miał złego życia. Narodzony w szanowanym i potężnym klanie, mając oboje rodziców nie mógł pozwolić sobie na lepszy start w tym okrutnym świecie. Od poczęcia uczony tradycji i poszanowania dla klanu Otsuyo wyrastał na silnego charakterem Senju. Każda jego komórka, każdy cal ciała wołał śmiało o swoim rodowodzie. Jego życie wypełnione było opowieściami o swoim klanie i legendami, zabawami które uczyły i trenowały. Kiedy podrósł szybko zechciał stać się podporom dla swojego klanu i uczyć się. Młody Senju ćwiczył, dużo czytał i przyglądał się starszym i silnym użytkownikom Mokutonu. Cały ten czas kształtował w nim osobę miłującą swój klan i nieufającej innym nacją. Za swój cel i idola postawił sobie legendarnego Senju Katsuro, przez cały okres dorastania widział w nim kogoś kim sam chciałby się stać.  Gdy podrósł już do wieku dziesięciu lat został poddany wstępnemu testowi czy aby na pewno można wysłać go już do Akademii, aby swoja nieudolnością nie przyniósł klanowi hańby. Trening pod okiem Ojca trwał parę lat a kiedy zakończył się ostatnią lekcją, Otsuyo udowodnił że nadaje się do Akademii. Podczas tych lat klan zdążył przekonać się o umiejętnościach Otsuyo. Nabywał ich szybko i sprawnie w dodatku wykazywał niezwykłe zainteresowanie jeśli chodzi o demony oraz pieczętowanie. Nic dziwnego że stał się osobą od której wymaga się dużo, zawsze nawet jeśli coś nie jest jej atutem. 

____________________________________



    Jego nominacja do przystąpienia za mury Akademii szybko spotkała się z aprobata. Po skończeniu prób i treningu był on gotów wyruszyć z siedziby swego klanu aby rozpocząć swoje prawdziwe nauki, aby zrobić kolejny krok do bycia pełnoprawnym Senju. Nie minęło wiele czasu kiedy Otsuyo wysłany został ze swoich ziem, daleko w stronę Akademii. Przekroczenie terenów Akademii wiązało się z pewnymi następstwami. Kiedy po niego przyszli, zasnął a kiedy się obudził zobaczył gmach akademii. Teraz czekał go czas ciężkiej pracy wśród potencjalnych wrogów, z dala od ukochanego klanu. Tak miała rozpocząć się jego przygoda, jego prawdziwe życie. W tym momencie stał się on odrębną jednostką która wyszła spod skrzydeł swoich rodziców. Otsuyo wyczekiwał tego momentu i obawiał się go. Nie był tchórzem więc zamierzał zmierzyć się z losem, zamierzał pokazać światu na co go stać i samemu stać się legendom. Od teraz Katsuro ma poważnego przeciwnika, niedługo młody Otsuyo może przyćmić jego postać i oby tak właśnie było!



http://oi46.tinypic.com/258m9og.jpg


http://oi47.tinypic.com/2rw85dk.jpg

Offline

 

#6 2013-02-20 20:43:28

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

Opis ładny, dobrze napisany. Bogate słownictwo, brak kwiatków dotyczących fabuły. Ciekawe zastosowanie z ozdobieniami graficznymi.

Pozostaje mi dać ci solidne 35 punktów do statystyk, które rozdysponujesz w next poście.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Ryo (2013-02-20 20:43:58)

Offline

 

#7 2013-02-20 21:18:10

Otsuyo

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-02-01
Posty: 22

Re: Sala #1 - Prolog

11 ::: SIŁA
______________
1 ::: WYTRZYMAŁOŚĆ
______________
1 ::: ZRĘCZNOŚĆ
______________
11 ::: SZYBKOŚĆ
______________
16 ::: KONTROLA CHAKRY

Ostatnio edytowany przez Otsuyo (2013-02-20 21:20:51)


http://oi47.tinypic.com/2rw85dk.jpg

Offline

 

#8 2013-02-26 17:15:14

 Yosuke

Zaginiony

10879839
Skąd: Kwidzyn
Zarejestrowany: 2013-01-28
Posty: 165
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu

Re: Sala #1 - Prolog

Historia

" - Urodziłem się pośród krzyków, uderzeń piorunów, spazmów bólu i cierpienia. I choć powiecie, że większość porodów tak wygląda, to powiem wam, że to nie moja matka była tą najbardziej cierpiącą... Do namiotu medycznego co chwilę trafiali coraz to nowi ranni Uchihowie, wszak wszyscy wiemy, że Senju to twarde skurczybyki. Tak jest - urodziłem się w samym środku bitwy klanów, które mimo pokoju wciąż ze sobą rywalizowały, walczyły na śmierć i życie. Nie wszystkim musi podobać się idea pokoju z osobą, która zabiła kogoś ci bliskiego, prawda?
Wracając do tematu - urodziłem się w środku starcia klanów, w dodatku w czasie wielkiej burzy, o której ludzie mówią do tej pory, jako Kaminoikari - Gniew Boży. Co ciekawsze, podobno gdy wydałem z siebie pierwszy dziecięcy krzyk zagłuszyło mnie uderzenie pioruna - stąd też wzięło się moje przezwisko, Rai. Chwilę po mnie na świat przyszedł mój brat bliźniak, Hei
" ~ Yosuke o swoich narodzinach.
Jednak żeby dowiedzieć się, jak to wszystko się stało, jak doszło do poczęcia tej nadzwyczajnej dwójki, a ta historia jest dosyć ważna, musimy cofnąć się o ponad półtorej roku wcześniej.
Młoda, dwudziestodwuletnia Misako Uchiha patrolowała wraz ze swym ojcem pobliskie lasy. Szukali zwierzyny, którą mogliby upolować na kolację, a że potrzebowali dużej uczty dla siedmioosobowej grupy, to trochę czasu im to zajmowało, zwłaszcza że ludzie wracający z misji potrafili zjeść naprawdę ogromne ilości jedzenia. Wędrując po lesie natknęli się na ślad krwi, pojedyncze maźnięcie na korze przypadkowego drzewa, które większość z nas zapewne by po prostu ominęła, jednak dla wytrenowanych ninja był to trop nie do przegapienia, więc Misako w pierwszym odruchu wypatrzyła następne ślady i od razu ruszyła przed siebie. Na końcu spotkała blondyna leżącego w niewielkiej kałuży krwi. Był nieprzytomny, a jego brzuch i klatka piersiowa rozcięta była przez paskudną, głęboką ranę.
W tym momencie muszę przyznać, że chociaż rodzina Yosuke pochodzi z klanu Uchiha, to nie należą oni do jego klasycznych, szablonowych wręcz przedstawicieli. Nie inaczej było z jego matką, która była, a w sumie dalej jest, miła, sympatyczna i wiecznie uśmiechnięta. Gdy więc odnalazła rannego nieznajomego postanowiła, że się nim zaopiekuje, gdzie większość Uchihów zostawiłaby go na śmierć, a co ambitniejszy własnoręcznie pozbawił go życia. Ta jednak zabrała go ze sobą do wioski i przez następne pół roku zajmowała się nim, dzień w dzień przy nim czuwając, aż obrażenia znikną. W międzyczasie, a pół roku to jednak spory kawałek czasu, co nieco poznała mężczyznę - chociaż był małomówny, to udało jej się wydobyć z niego kilka informacji. Blondyn przedstawił się jako Toshirou Senju, opowiedział jej trochę o swojej przeszłości, tego jednak, dlaczego znalazł się w tym lesie, albo czemu był ranny nie udało jej się odkryć...
Dobra, wiem, że to nie ma nic wpólnego z chłopakami, więc będę się streszczał - w środku pewnej nocy Shiro (matka bliźniaków tak mówiła na blondyna) wymknął się i ruszył na północ. Za nim ruszyła Misako, która podróżowała za nim tak długo, aż się zatrzymał, stoczyła z nim przegrany pojedynek i straciła przytomność. Była wyszkoloną członkinią klanu Uchiha, a mimo to przeciwnik nie miał z nią żadnego problemu. Był cholernie szybki, sprytny, a do tego nie brakło mu krzepy...
Obudziła się następnego dnia cała obolała i, jak zorientowała się dopiero po chwili kontaktu ze światem, zgwałcona. Tak, dokładnie, jest tak jak myślicie - Hei i Yosuke są dziećmi poczętymi z gwałtu...
Jak to więc się stało, że poród odbył się na polu walki?
Wychowywani byli przez ich matkę i jej brata. Wuj Jin był również ich pierwszym nauczycielem. Gdy chłopcy skończyli po pięć lat wziął ich "w obroty", twierdząc, że klanowi Uchiha potrzebni będą młodzi i uzdolnieni zabójcy... No tak, zapomniałem też wspomnieć, że Jin był wyjątkiem od wyjątkowej rodziny - on był bardzo szablonowym przedstawicielem klanu. Dla niego liczyła się tylko siła, zdolność przetrwania i zaprawienie bojowe. Nie oznacza to jednak, że był tyranem - uśmiechał się dosyć często, wykazywał on jednak pewną stanowczość wobec swoich uczniów, nie ważne czy była to jego rodzina czy po prostu ktoś z klanu. Dla niego po prostu musiałeś umieć walczyć. Całe życie Yosuke i Hei'a do momentu dołączenia do akademii ciągnęło się więc w sumie tak samo - treningi z Jinem, trochę zabawy, jak to u dzieci bywa, trochę wygłupiania się i tyle...

11 lat temu (5 lat)
- No chłopcy, czas, żebyście nauczyli się pożądniej walczyć - rzucił Jin. - Jako że to mnie przypadło bycie waszym senseiem, to nauczę was najszlachetniejszej walki, jaki znam - Ryushin Shouchi Ryu. Zostaniecie szermierzami, katana stanie się przedłużeniem waszego ramienia i jednocześnie waszą duszą. Jutsu będą wam pomagać, ale to miecz będzie zadawać śmiertelny cios. A jako że jest was dwóch, to będzie walczyć bliźniaczymi mieczami - wręczył im dwie ćwiczebne katany. - Zaczniemy od razu.
I tutaj nie było wykładu, a pokaz przydatnych ruchów, podstaw, postaw i całej masy tego typu pierdół. Widocznie to całe mędrkowanie i opowiadanie przyszło mu z wiekiem... Po czterech miesiącach intensywnego treningu przyszedł czas na pierwszy prawdziwy sparing. Chłopcy ubrani byli tylko w kimona, bez żadnych ochraniaczy, by oswoić się z bólem, jak to ujął Jin.
Zasady były proste - pojedynek kończył się, gdy jeden obezwładnił drugiego, któryś się poddał lub stało się coś poważnego. Walka zaczęła się szybko - drewniane katany szybkim ruchem zostały skrzyżowane, wydając z siebie przy tym głuche puknięcie. Stawiający w tym momencie na siłę Hei naparł na brata, Yosuke jednak, przewidując co się święci, prostym ruchem odparował zbliżający się cios. Sam wykonał szybkie cięcie z góry, sztych w, jak się wydawało, odsłonięte miejsce i wykonane z obrotem uderzenie kończące, wszystko jednak było zablokowane prostymi ruchami. Widać było, że oboje uważali na codziennych zajęciach. Wyglądało na to, że walka długo się pociągnie, ale tak nie było - pod koniec trzeciej minuty ich pojedynku Yosuke wytrącił Heiowi miecz z rąk, i szybkim ruchem przysunął mu monouchi swojej katany do gardła przeciwnika.
- Jestem pod wrażeniem chłopcy - skomentował Jin.

Rok przed dołączeniem do akademii (15 lat)
- Czas zdecydować, który z nas jest lepszy - powiedział Hei.
Choć był środek zimowej nocy, było na prawdę jasno, a pomimo padającego śniegu ani jeden, ani drugi czarnowłosy nie odczuwał zimna. W żyłach obydwu buzowała adrenalina, w ogromnych wręcz ilościach pompujące ją serce rozprowadzało hormon do każdego punktu w ciele. Oboje wiedzieli co za chwilę ma nastąpić, a także jakie represje wywrze to na ich wspólnej przyszłości. Wiedzieli, że ich duet Rai-Hei odejdzie w zapomnienie, że całe zaufanie, jakim siebie darzyli odejdzie w zapomnienie, ustępując miejsca rywalizacji i walki o miano tego pierwszego. Tak jest, duet zabójców z klanu Uchiha, cieszących się niewielką sławą jako świetnie zapowiadająca się dwójka cieni, cokolwiek miałoby to oznaczać. Yosuke obawiał się że to wszystko zaniknie - to on był tym bardziej uczuciowym bratem, to on częściej się uśmiechał i to on bardziej się wszystkim przejmował. Nie ma co się więc dziwić
- Zadecydujmy więc - odpowiedział Rai.
Ruszyli na siebie i skrzyżowali miecze identycznie, jak to miejsce miało dziesięć lat temu. Tym razem jednak siła i szybkość były na kompletnie innym poziomie. I choć ta walka mogła przywieść na myśl tą z początków ich przygody z katanami, tym razem walczyli na prawdziwe miecze, równie jak oni bliźniacze ostrza - Tora i Washi. Walka od razu nabrała szybkiego, pchnięcia, cięcia, podcięcia, czyste i nieczyste zagrywki sypały się gradem z obu stron. Widać było, że w tańcu się nie pieszczą, interesowała ich tylko wygrana. Przewagę miał Hei, był silniejszy i miał lepszą technikę, Yosuke był jednak nieco szybszy i właśnie ten aspekt ratował go przed porażką. Walka miała prosty schemat: jeden atakował długą serią ciosów, drugi bronił się w miarę możliwości i wyczekiwał momentu przejścia zmiany obrony w ofensywę. Nie będę opisywał jednak całej walki, bo zajęłoby mi to zbyt dużo czasu, miejsca i liter. Opiszę więc to, co było ważne - zakończenie.
Hei przeszedł w ofensywę totalną. Atakował jak natchniony, ciął przed siebie tak mocno i tak wyrafinowanie, że Rai miał spory problem, by nadrobić to swoją szybkością. W pewnym momencie Hei wyprowadził nieprawdopodobną kombinację. Zaatakował z lewej cięciem na prawą, pociągnął to z powrotem, po skosie, dociągajc to na wysokość głowy, wyrzucił miecz w powietrze, kopnął Yosuke w splot słoneczny, wybijając mu powietrze z płuc i wytrącając z równowagi, złapał miecz, obrócił go dookoła siebie i już miał zadać decydujący cios, ale w ostatniej chwili Yosuke podniósł miecz do gardy. I w tym momencie stało się coś niesamowitego - miecz Raia rozprysł się od siły uderzenia, a ten cudem uskoczył przed ciosem brata. Odtoczył się na bok i wciąż trzymając w rękach szczątki katany wyskoczył w powietrze i rozciął Heiowi policzek. Ten jednak odsunął się, nie pozwalając mu na większe uszkodzenia ciała i wykonał ostateczne cięcie na klatkę piersiową brata, którą po chwili przyozdobiła długa, mocno krwawiąca rana.
- Tak myślałem - rzucił i odwrócił się w stronę lasu. - Jesteś słaby i żałosny. Nic dziwnego, że tak łatwo wygrałem. Miałeś wiele okazji, by zakończyć pojedynek i ich nie wykorzystałeś. Głupota... Jutro opuszczamy wioskę wraz z Jinem. Wyruszamy w poszukiwaniu siły, o której ty możesz tylko marzyć. Nie skończę jednak z tobą teraz, w tym momencie. Nie byłaby to żadna frajda, pozbawić życia przeciwnika, który nie miał żadnej szansy wygranej. Rośnij w siłę, a gdy staniesz się na tyle potężny, sam cię znajdę - rzucił na odchodnym.
Yosuke nie widział go od tego czasu. Tak samo wuja Jina, a matki, lub całej reszty ludzi, z którymi żył przez ostatnie kilkanaście lat swojego życia, niewiele krócej. Kilka dni po opatrzeniu rany i pozbyciu się upierdliwego krwawienia obudził się w miejscu kompletnie dla niego obcym, nie mając pojęcia gdzie się znajduje, ani jaki w tym wszystkim był sens. Tak jest, znalazł się w akademii, za sprawą starszyzny, która podjęła decyzję o oddaniu go pod skrzydła tamtejszych nauczycieli. Co ciekawe jednak, nie powiedzieli chłopakowi o tym ani słowa.
Jak się później o tym dowiedział, starszyzna stwierdziła, że w wiosce nie było nikogo, kto byłby w stanie podjąć się zadania i szkolić go tak efektywnie, jak robił to Jin. W jego bracie widzieli ogromny potencjał, założyli więc, że jako bliźniak Heia on również będzie mieć taki talent... No cóż, czas pokaże.


Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
https://imagizer.imageshack.us/v2/410x190q90/34/zml8.jpg
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu

Offline

 

#9 2013-02-26 18:32:40

Sensei_Miyaguchi

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-08-24
Posty: 37

Re: Sala #1 - Prolog

Czytam, czytam i czytam. Dużo tego co mi się akurat spodobało. Nie bawisz się w szczegóły co też jest plusem choć czasem parę takowych trzeba przedstawić. Historia jest ciekawa, fajnie by było zobaczyć jak ją rozwiniesz fabularnie. Ponieważ większość takich historii gubiła się gdzieś pośród eventów i innych ważnych sprawy by rozwinąć naszą postać. Nigdy nie mieliśmy okazji by dowiedzieć się kim tak naprawdę był brat danej postaci na naszym forum. Także pokładam swoją nadzieję w tobie.. Co do twojej pracy, dostajesz od mnie ładną liczbę 40 pkt. Rozdaj je w następnym poście.

Po rozdaniu zapraszam do Sali #1 - "Trening jutsu"

Offline

 

#10 2013-02-26 21:27:31

 Yosuke

Zaginiony

10879839
Skąd: Kwidzyn
Zarejestrowany: 2013-01-28
Posty: 165
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu

Re: Sala #1 - Prolog

Atrybuty
* Siła -  11
* Wytrzymałość - 6
* Szybkość - 18
* Zręczność - 1
* Umysł - 1
* Wola - 1
* Kontrola chakry - 9

Ostatnio edytowany przez Yosuke (2013-03-10 12:41:41)


Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
https://imagizer.imageshack.us/v2/410x190q90/34/zml8.jpg
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu

Offline

 

#11 2013-03-13 08:20:51

Roken

Zaginiony

Zarejestrowany: 2012-06-28
Posty: 4

Re: Sala #1 - Prolog

Mocny powiew wiatru zdmuchnął kilka liści z drzew, które łagodnie opadły na wydeptaną w lesie ścieżkę. Na tle błękitnego nieba widniało kilka białych chmur, a promienie słońca starały się przedostać przez gęste korony drzew. Kilka z nich oświetliło twarz kroczącego wyznaczoną trasą mężczyzny. Ów człowiek był dobrze zbudowanym facetem, o kruczoczarnych włosach i jasnoniebieskich oczach. Kierował się  ku jaskini, w której stacjonował akurat ze swoją wybranką. Byli bowiem ludźmi, którzy całkowicie wyparli się dóbr, jakie przyniósł ze sobą rozwój. Za sprawą własnego wyboru osiedlali się w lasach, przemieszczając co jakiś czas i korzystając jedynie z tego, czym mogła w danej chwili obdarzyć ich matka natura. Nie potrzebowali za wiele - ot, kilka owoców rosnących na drzewie i czasem czegoś bardziej pożywniejszego, jak zwierzęce mięso. Nigdy jeszcze nie zostali w żadnym miejscu dłużej, niż trzy miesiące, lecz aktualny stan kobiety wymusił na nich postój. Kumiko, bo tak miała na imię, została zapłodniona przez swojego męża i nosiła w sobie ich potomka, który miał zostać dumnym członkiem rodu.
Moment, w którym dziecko przyszło na świat był dobrą oznaką dla obojgu rodziców. Wierzyli, że chłopiec poczęty, jak i urodzony pod gołym niebem nigdy nie choruje, odpędzając od siebie wszystkie choroby z pomocą matki natury. Wierzono też, że dzieciątko okryte w liście nabierze sprawności dzikich zwierząt, stając się swego rodzaju panem i władcą lasów, w których żyje. Ojciec i matka byli głęboko przekonani o prawdziwości tych "pogłosek", toteż zaraz po odebraniu porodu owinęli dziecię w nieco wilgotne liście, nadając mu imię "Roken", które oznaczało "objawienie". Zarówno Kumiko, jak i jej mąż dziękowali jeszcze wiele dni matce naturze za syna.


-----------------------------------------



Minęło już dziesięć lat odkąd Roken zaczerpnął świeżego powietrza unoszącego się w lesie. Daiki, ojciec chłopaka i głowa rodziny zarządził zmianę miejsca pobytu w dniu jego trzecich urodzin, a po przeniesieniu się, kolejne przeprowadzki były coraz to częstszym rytuałem. W trakcie swojego dojrzewania, Roken zdołał przyswoić sobie podstawowe zdolności, jakie posiadał Daiki, by przetrwać pomiędzy drzewami i zapewnić pożywienie bliskim. Stał się małym mężczyzną o dobrze wyrzeźbionych mięśniach i chłodnym umyśle, który rzadko kiedy wypowiadał się w obecności istot żywych. Prawie w ogóle nie rozmawiał ze swoimi rodzicami, z jednego, prostego powodu - uważał ich za istoty, które postradały rozum. Uczestniczył w polowaniach i uczył się "fachu" od ojca, aczkolwiek z każdą kolejną nocą utwierdzał się w przekonaniu, iż żyje wśród dzikusów, którzy odizolowali się od świata zewnętrznego. Nie potrafił zrozumieć z jakiego powodu Kumiko i Daiki zrezygnowali z wygód i wspaniałości, jakie oferuje życie wśród reszty społeczeństwa. Często, kiedy przechodzili obok mniejszej, czy też większej osady wyobrażał sobie życie wśród ludzi, którzy znajdują się za bramą. Z ludźmi, którzy znajdują się po tej drugiej, niby nieosiągalnej dla niego stronie. Po jego głowie coraz częściej krążyły pomysły na ucieczkę, oderwanie się od zgrai, która żyła w ciągłej tułaczce.
Kilka dni po jego jedenastych urodzinach nadarzyła się ku temu okazja.


-----------------------------------------



Ojciec Rokena miał w zwyczaju, by odpoczywać przez jeden dzień w pobliżu mniejszych wiosek, w celu, jak to określał "dowiedzenia się czegoś o świecie". Chłopiec wiedział jednak, iż były to jedynie kłamstewka, mające na celu przykryć jego igraszki z miejscowymi kurtyzanami. Nie mógł pojąć dlaczego matka wciąż wierzyła w jego słowa, kiedy oznajmiał, że idzie się przejść po wiosce. Za każdym razem, Daiki wracał do małego obozowiska późnym wieczorem, ze spoconą twarzą i ewidentnie zestresowaną twarzą. Mimo wszystko, Roken nie zamierzał informować o tym Kumiko. Wierzył, że prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw i podobnie, jak i on dzisiejszej nocy, jego rodzicielka opuści męża.

-----------------------------------------



Obozowisko opuścił wraz z ojcem, mówiąc matce, że idzie zapolować. Był pewien, że mu uwierzy. Wmówienie jej czegokolwiek było łatwiejsze, niż przysłowiowe zabranie dziecku lizaka. Wszystko, co było mu potrzebne, czyli żywność na okres około dwóch dni przygotował wcześniej, wiedząc że nie może zostawiać po sobie śladów zabijanej zwierzyny. Spodziewał się, że zarówno Kumiko jak i Daiki będą próbowali go szukać. Wody w lesie, w którym aktualnie przebywali było pod dostatkiem, tak więc nie musiał się o nią martwić. Jedyne, co musiał zrobić, to biec przed siebie, w celu ucieknięcia od rodziny. Tak też zrobił. Nie czuł przy tym żalu, smutku, ani nie miał chwili zawahania. Wręcz przeciwnie - jego ciało ogarnął spokój, radość. To było to, czego chciał - poczuć się wolnym, odciąć się od ludzi, którzy nie widzą nic poza życiem w zgodzie z naturą i zakosztować tego, co to "drugie" życie mogło mu zaoferować.

-----------------------------------------



Przez wiele dni rodzice Rokena przeszukiwali las w celu odnalezienia syna. Poszukiwań zaprzestali, znajdując rozszarpane ciało innego chłopca w jego wieku. Był podobnie zbudowany, a twarz, prawie całkowicie zmasakrowana, nie pozwalała dostrzec różnic pomiędzy martwym, a wciąż żyjącym synem Kumiko. Trup został więc uznany przez nich za ich zmarłego syna, a rodzina pogrążyła się w smutku i rozpaczy. 
W tym czasie młodzieniec zdążył już oddalić się na wystarczającą odległość. Był w pełni bezpieczny, ze względu na trasę jaką przebył i liczne zmiany kierunków podróżowania. Nawet chcąc, Daiki nie byłby w stanie dogonić szybszego i wytrzymalszego już syna. Jedynym problemem, na jaki napotkał się teraz Roken był fakt, iż nie do końca wiedział co ze sobą zrobić. Nie mógł tak po prostu wejść do jakieś wioski i zacząć normalnego życia, ze względu na to, że był całkowicie samotnym jedenastolatkiem. Ratunek dla chłopca nadszedł przed dwunastym dniem jego urodzin.


-----------------------------------------



Młodzieniec był w trakcie wspinania się po pniu drzewa, by zerwać kilka jabłek. Sięgnął po jedno, siadając na grubej gałęzi i zatopił zęby w twardym owocu, kiedy usłyszał kroki pod sobą.  Zauważył postać nieco starszego mężczyzny, z posiwiałymi włosami na czubku głowy i zmęczoną twarzą. Ten zdawał się nie zauważyć chłopca siedzącego nad jego głową, jednak po kilku krokach obrócił się na pięcie i spojrzał na Rokena. Kiwnął głową, by ten zeskoczył i stanął przed nim. Chłopak, pomimo chwilowej niechęci spełnił prośbę nieznajomego.
-Kim jesteś, chłopcze? - starzec spojrzał na podarte szmaty młodzieńca, które zaledwie w pewnej części okrywały jego ciało.
Roken nie odpowiadał dłuższą chwilę, zastanawiając się nad zdaniem.
-Na imię mi Roken.
Krótkie, lakoniczne odpowiedzi były normą w języku chłopca. Przynajmniej do tamtego czasu, kiedy to właśnie spotkał Takashiego. To z nim spędził kolejne kilka lat, czując się przy nim jak przy ojcu. To właśnie on wpoił mu suchą teorię, którą będzie musiał wykorzystać w Szkole Ninja, by stać się jednym z nich.

Ostatnimi słowami, jakie chłopiec usłyszał z ust Takashiego stały się jego Nindo. To właśnie nimi się teraz kieruje.
"Rodzimy się po to, by umierać. Żyjemy po to, by przetrwać."


hcghfg

Offline

 

#12 2013-03-13 11:54:13

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

Bardzo fajna, wciągająca historia. Nie mniej (po uświadomieniu mnie przez Akio) dostrzegłem jedną małą nieścisłość. Kim był ten Takashi? Zwykłym starcem, mędrcem, czy może emerytowanym ninją? Ciekawie byłoby jakbyś rozwinął jego wątek.

Z czystym sumieniem mogę ci dać 40 punktów.

Zapraszam do sali nr1

Ostatnio edytowany przez Sensei_Ryo (2013-03-13 12:06:00)

Offline

 

#13 2013-03-13 15:04:16

Roken

Zaginiony

Zarejestrowany: 2012-06-28
Posty: 4

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 10
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 6

-> SZYBKOŚĆ: 13
-> REAKCJE: 6

-> UMYSŁ: 1
-> WOLA: 1

-> KONTROLA CHAKRY: 10


hcghfg

Offline

 

#14 2013-03-17 16:34:43

Soh

Zbanowany

18717264
Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 140
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Klanu

Re: Sala #1 - Prolog

http://img545.imageshack.us/img545/9092/tumblrmgrzc05zdp1r5a5jm.png

"Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne."

______________________________



-Co wiem o swoich narodzinach? Dziwne zeznania. Ponoć dzień wcale nie był taki zły. Pogoda nawet dopisywała. Ogółem wszystko przebiegało spokojnie. Jednak podczas porodu moja matka zmarła. Jej brat, a mój wuj wpadł w furię i zaczął demolować salę. Nie wytrzymał tego Ninken mojego ojca. Ponoć Gerraru, bo tak zwał się ów pies, rzucił się na tego człowieka i przegryzł mu brzuch. Tłumaczył się miłością i szacunkiem do kobiety, która umarła i nie mógł wytrzymać tych wrzasków. Czekaj, wróć tutaj! Nie wierzysz mi? Czemu? Chodzi o zeznania psa? Przecież można rozumieć Ninkeny i z nimi rozmawiać! Czemu się śmiejesz? Z resztą... - fragment rozmowy Soha z pewnym podróżnikem.


______________________________




Soh urodził się w jednej z małych wiosek znajdujących się na Wyspie Samotników, czyli w Airando. Wychowywał się razem z ojcem, a także nieliczną rodziną - ciotką i kuzynem. Szczerze powiedziawszy, nie był zbyt lubiany w tamtym miejscu. Prawie wszyscy dorośli kazali innym unikać kontaktów z "tym dziwnym psiarzem". Inuzuka przez wiele lat nie rozumiał ich słów. Prawie każdy z jego dni zaczynał się zabawą z Ninkenami należącymi do jego rodziny. Następnie Soh wybierał się do wsi, aby znaleźć kogoś do zabawy. Często wyganiano go bez powodu. Pozornie dobrze ludzie, okazywali się dla niego zwyczajnymi złoczyńcami, którzy gotowi byli zabić dziecko tylko dlatego, bo weszło na teren ich posiadłości. Prawdopodobnie uczyniliby to, gdyby nie wszędzie włóczące się kundle, za chłopcem, które przepadały za nim. Kochały go, towarzyszyły w każdej czynności. Obce, bezpańskie, należące do kogoś, własne - co za różnica. Soh umiał dogadać się ze wszystkimi przedstawicielami tych zwierząt. Czasami nawet miał wrażenie, że rozumieją go, bo po jego słowach kiwały łbami, jakby chciały odpowiedzieć: "tak" lub "nie". Czy było to możliwe? Czy to umiejętnośc tresury, znajdująca się na wysokim poziomie zezwalała chłopcowi na tak dobrą współpracę z normalnymi psami? Możliwe, że tak. Jednak Inuzuka nie potrafił pojąć jednej rzeczy. Tylko Ninkeny jego ojca nie nawiązywały z nim kontaktu. Nie chciały się bawić, spędzać z nim czasu, choć z pewnością lubiły jego obecnośc. Soh miał dziwne przeczucia, w stosunku do tej sytuacji. Czy był to wyrażny zakaz ojca? A może coś więcej? Inuzuka nie był w stanie dowiedzieć się tej informacji, przez długi okres. Aż do wieku siedmiu lat...


______________________________




Inuzuka dokładnie zapamiętał ten dzień. Siedział na schodach bawiąc się z dzikimi kundlami. Nagle przybiegł do niego jeden z Ninkenów ojca. Rozpędził "towarzystwo" Soha, po czym kiwając łbem zachęcił chłopca do pójścia za nim. Zdziwiony młodzian przebył krótką drogę, do szopy położonej na obrzeżach wioski. Po wejściu Inuzuki drzwi momentalnie się zamknęły. Soh zareagował na to przerażeniem. Nagle przed jego twarzą pojawił się płomień i trzymająca go ręka. CO dziwne, jej nic się nie działo. Chłopak nie wiedział co rzec. Nagle blask ognia oświetlił całe pomieszczenie. Osobą trzymającą płomień okazał się ojciec Inuzuki. Soh odetchnął z ulgą, jednak widząc to co się działo milczał i patrzył na ojca z wyrzutem. Dorosły mężczyzna postanowił odezwać się pierwszy.
-Soh, przepraszam, że mówię ci to dopiero dzisiaj. Może powinienem zrobić to wcześniej, jednak szanuję tradycję moich praojców. Soh, nie jesteś zwyczajnym chłopaczkiem. Jesteś Inuzuką. Zanim się odezwiesz, odpowiedz mi na to pytanie. Czy nie zauważyłeś, że wszystkie psy dziwnie do ciebie lgną? Że potrafisz je okiełznać? Że rozumieją ciebie, a ty je? Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek nad tym? Odpowiedz synu.
-Ależ oczywiście, że tak ojcze. Sam dobrze wiesz, że nurtowało mnie to od pewnego czasu. Dlaczego tak się dzieje? Co ma do tego bycie Inuzuką?
-Soh, powinieneś wiedziec, że nasza rodzina wywodzi się z pewnego klanu. Nasz rodowód jest równie długi co tych najznakomitszych rodów, jak Uchiha, Senju, i tak dalej. Po prostu mieliśmy mniej szczęścia i przetrwało nas znacznie mniej. Porównójąc ilości potomków wspomnienych wcześniej klanów a naszego liczby trochę się różnią. Ale wróćmy do tematu. Czy zwróciłeś kiedykolwiek uwagę na stosunek moich Ninkenów względem ciebie?
-Zachowują się tak, jakby mnie lubiały, ale bały się do tego przyznać. Jakby ktoś im zakazał.
-Synu, pięknie to sformułowałeś. Ninkeny to nie są zwyczajne psy. To kundle - ninja. Jednak te należące do klanu Inuzuka zdecydowanie się różnią od zwyczajnych Ninkenów. Psy Inuzuka są specjalne, potrafią osiągnąć dziwne poziomy mocy, rozwinąć o wiele mocniej niż inne, a także mogą posiąść unikalne techniki, zwane jutsu. Z tego powodu nasz klan od wieków zajmował się rzemiosłem ninja. Zgodnie z tradycją starożytnych, powiedziałem ci to dopiero w dniu siódmych urodzin. Nie smuć się tak. Zostaniesz potężnym wojownikiem! Ale na razie zobacz prezent, który chcę ci podarować.
Soh zauważył dziwne pudełko, które ruszało się. Ojciec podał mu je. Inuzuka wiedział co jest w środku, ale po otworzeniu okazał zdziwienie. Krył się w nim Ninken. Był mały, jak każdy szczeniak. Wydawał się mieć kilka dni. Charakterystyczną cechą były wielkie oczy, barwy niebieskiej.
-Nazywa się Aomaru. Należy teraz do ciebie synu...


______________________________




Soh dzięki otrzymanej wiadomości musiał zmienić swoje dotychczasowe życie. Przestał pojawiać się w wiosce. Mieszkańcy z nadzieją myśleli, że coś mu się stało. Tymczasem, on spędzał całe dnie, poświęcone na treningach. Jego ojciec uświadomił mu, że musi pójść do Szkoły Ninja. Jednak zanim to zrobi, powinien urosnąć w siłę do takiego stopnia, aby dać sobie radę z innymi studentami. Soh ćwiczył wszystkie sztuki ninja, o jakich mówił mu ojciec. Trenował jego siłę i wytrzymałość na ciosy tak, aby mógł walczyć pomimo ran i zadawać coraz większe obrażenia. Rodzic uczulił go także na szybkość i reakcje na ataki, by potrafił wyprzedzać przeciwników. Chciał także, aby nie wpadał w iluzje i kazał mu kształcić umysł i silną wolę. Nakazywał również spędzać wiele czasu na medytacjach, by rozwijać ducha. Ogólnie, każdy dzień Inuzuki polegał na męczących sesjach treningowych, które miały udowodnić mu, że powinien być lepszy niż jest. W wolnych chwilach, przerwach między treningami, bądź zarywając noce Soh wybierał się na wszelakie spacery z Aomaru. Szczeniak początkowo był wobec niego bardzo nieufny. Początkujący ninja chciał jednak przekonać go do siebie i udowodnić mu, że miano tresera idealnie do niego pasuje. Wszystkie wysiłki względem psa okazywały się zbędne. Inuzuka miewał z tego powodu depresje. Jego relacje poprawiła dramatyczna sytuacja, która odbyła się pewnego razu w wiosce...


______________________________




Chłopiec podczas jednej z przerwy w treningu wyszedł do wioski, razem z Aomaru. Ninken zachowywał się bardziej nienaturalnie niż wcześniej. Nagle Inuzukę zaatakowało kilku mężczyzn. Ogłuszyli chłopca, a jego psa wsadzili do worka. Soh po ocknięciu się usłyszał fragmenty rozmowy.
-... co to za kundel? Po co nam ta psina?
-Idioto, mam ci to przypominać po raz kolejny? To jedna z najbardziej niespotykanych ras psów na świecie. Jeden z moich znajomych miał takiego. Nie dość, że był rzadki, to potrafił zabić kilku normalnych ludzi, a nawet ninja! Wyobrażasz sobie, że mamy taką bestię? Stalibyśmy się postrachem okolicy! Wszystko należałoby do nas!
-A co z tym małym?
-To z pewnością właściciel kundelka. Zabijemy go i wyrzucimy do rzeki. I po robocie!
Soh zamarł. Uświadomił sobie, że zginie, ale najbardziej bolało go to, że stanie się coś Aomaru. Choć Ninken nie okazywał pozytywnych emocji względem właściciela, to Inuzuka był gotowy oddać za niego życie. Chłopiec otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że jest związany w jakiejś pakamerce. Z łatwością rozerwał więzy, mrucząc pod nosem, że treningi z ojcem się przydały. Następnie cicho wziął młot, który leżał w pobliżu. Bez wydawania zbędnych dźwięków opuścił pomieszczenie. Na swoje nieszczęście natknął się na jednego z napastników. Niewiele myśląc, uderzył go toporem w bok, poprawiając ciosem w głowę. Przeciwnik umarł. Drugi z napastników słysząc to wziął Aomaru i nóż. Następnie odezwał się, zwracając uwagę Inuzuki.
-Jeśli tylko się zbliżysz to zabiję tego psiaka. A tego byś nie chciał... Nie?
Zdruzgotany Inuzuka rzucił narzędzie walki na ziemię i klęknął. Ręce umieścił na swojej głowie i czekał na wyrok. Zamknął oczy. Zamiast świstu powietrza i uderzenia usłyszał tylko warczenie i krzyk napastnika. To Aomaru, widząc poświęcenie właściciela ugryzł przeciwnika w rękę, korzystając z jego rozproszenia. Soh wykorzystał tę chwilę i podniósł młot, którym zdzielił wroga po twarzy. Inuzuka po agonii drugiego wroga chwycił Aomaru i przytulił do siebie. Obiecał mu, że nie dopuści więcej do takiej sytuacji i będzie go chronił. Kilka sekund później usłyszał biegnącego psa. Był to Ninken jego ojca. Chwilę za nim pojawił się właściciel zwierzątka.
-Soh. Widzę, że nie jesteś już taki bezbronny jak kiedyś. Pora, abyś udał się do Szkoły. żegnaj synu.
Inuzuka nie widząc co rzekł jego rodzic poczuł ból. Strzykawka z dziwną substancją wbiła się w jego ciało. Aomaru zaczął szczekać, jednak Ninken ojca Soha zrobił to samo...


______________________________




Soh obudził się znajdując w dziwnym pomieszczeniu. W rękach trzymał Aomaru. Natomiast szczeniak pokazał mu kartkę, znajdującą się przy głowie. Inuzuka zaczął ją głośno czytać, by jego Ninken wiedział co się stało.

Drogi synu i Aomaru


z pewnością doskonale zdajesz sobie sprawę z tego gdzie się znajdujesz. Jesteś w budynku Szkoły Ninja, do której ciebie wysłałem. Tutaj dokończysz treningi. Kiedy staniesz się pełnoprawnym członkiem klanu Inuzuka możesz odwiedzić rodzinne strony, aby odebrać zwój ze spisem naszych klanowych zdolności. Będziesz musiał szkolić się przez długi czas, by dorównać mistrzom naszego klanu. Może nawet uda ci się zwiększyć jego populację i uczynić bardziej popularnym? A nie należącym do Samotników? Nie wiem... Ja nie byłem w satnie tego uczynić, ale życzę jak najbardziej tego tobie. Powodzenia. Możliwe, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Kocham ciebie.

Twój ojciec, Shun


PS: przekaż Aomaru, że jego rodzice udali się razem ze mną na podróż po świecie i nie znajdzie ich. To smutne, ale przeszkadzlibyśmy wam w rozowju...


http://s6.ifotos.pl/img/sygnSohpn_xqawxaw.png

Offline

 

#15 2013-03-17 18:26:34

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

Historia całkiem interesująca. Udało ci się zachować klimat klanu Inuzuka, a to się chwali. Mógłbym się doczepić do biedoty niektórych opisów, no ale...

Akcept, 40 punktów.

Offline

 

#16 2013-03-17 20:24:31

Soh

Zbanowany

18717264
Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 140
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Klanu

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 11
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 1

-> SZYBKOŚĆ: 11
-> REAKCJE: 11

-> UMYSŁ: 1
-> WOLA: 1

-> KONTROLA CHAKRY: 11


http://s6.ifotos.pl/img/sygnSohpn_xqawxaw.png

Offline

 

#17 2013-03-23 10:22:02

Mitsuo

Martwy

Zarejestrowany: 2013-03-22
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

Nie wiadomo gdzie narodził się Mitsuo, wiadomo tylko że zobaczono pewnego uciekającego ninja, który zostawił niemowlę z kartką, w kocu i z dziwnym tatuażem, lub inaczej mówiąc - pieczęcią na plecach (Działo się to w 146 roku). Tajemniczy ninja zostawił dziecko na dachu w domu w którym mieszkał potężny ninja Katsune (stanowczego oraz oziębłego z powodu utraty żony oraz syna w dobrej kondycji fizycznej pomimo swojego wieku).Emerytowany Ninja siedział sam i spoglądał w ścianę nagle usłyszał jakieś hałasy na dachu przypominające płacz dziecka oraz odgłosy rozmowy, ale brzmiało to jak rozmawianie do siebie bez odpowiedzi starzec słysząc to poszedł na górę i zobaczył tajemniczego osobnika odskakującego z dachu oraz koc w którym było coś zawinięte. Znalazł On niemowlę i list w którym było napisane: "Do tego który znalazł Mitsuo, zaopiekuj się nim dobrze, to wyjątkowe dziecko, wyrwałam je z rąk porywaczy, nie wiem co chcieli mu zrobić, ale nałożyli na niego pewną pieczęć, nie wiem co ona oznacza, ale teraz nie mogę się nad tym zastanawiać, dziecko nie jest bezpieczne, a ja za pewne nie przeżyje, niech Mitsuo wie że miał matkę." - Matka Mitsuo. Katsune nie miał pojęcia co robić czy gonić uciekającego Ninie czy  zaopiekować się dzieckiem,starzec miał burze myśli w głowie chciał oddać dziecko do domu dziecka lecz popatrzał na dziecko i strasznie przypominało jego syna te same strasznie czarne włosy oraz strasznie ciemne nawet można by powiedzieć czarne oczy.Starzec przyjął dziecko jak własnego syna, po ośmiu latach Mitsuo traktował Katsune jak własnego ojca i tylko On się dla niego liczył. Ponieważ Katsune nie miał nikogo, żadnej rodziny, żyli tylko we dwóch Katsune kochał Mitsuo a chłopak kochał jego ich stosunki były wyśmienite oziębły starzec znów poczuł jakby jego syn wrócił do życia . Katsune nie chętnie ale na prośbę Mitsuo zaczął go trenować i jego pierwszym wyzwaniem było powalenie go na ziemie, lecz nie udawało mu się to, trenował i trenował, Katsune zabronił mu trenować ponieważ Mitsuo był wykończony i nie miał siły nic robić oraz miał kontuzje z przetrenowania które o mało nie zakończyły się zgonem, ale Mitsuo i tak po cichu trenował nocami, pewnego dnia Katsune wysłał Mitsuo do sklepu, Mitsuo wracał szczęśliwy o myśli kolejnego treningu, lecz nie wiedział dla czego Katsune kazał mu iść na koniec miasta jeżeli inny sklep był tuż obok ich domu, Mitsuo już dochodził do domu, otworzył drzwi z uśmiechem, lecz w domu nikogo nie było, przeszukał całe mieszkanie, a Katsune nigdzie nie było, znalazł tylko list w jadalni, w której było napisane: "Do Mitsuo - Mitsuo musiałem wyjechać i już nie wrócę, dasz sobię radę, w końcu masz już 10 lat, jesteś bardzo silny i szybki, jestem z Ciebie bardzo dumny i nie płacz, bądź silny, bo masz ogromną wolę, widziałem jak trenujesz i się nie poddajesz, a więc muszę odejść, gdy będziesz starszy to to zrozumiesz. Żegnaj, Mitsuo.Młody chłopak  przeczytawszy list najpierw dostał furii tego uczucia doświadczył 2 raz w życiu raz podczas treningu z Katsune a po raz 2 po przeczytaniu listu po ataku furii chłopak zaczął płakać wybieg wyważywszy drzwi biegł przed siebie łzy zaślepiały mu drogę.Wtedy chłopak zaczął myśleć co z nim nie tak Katsune powiedział mu że matka oddała go w jego ręce ale nie wiedział dlaczego już to sprawiało że Mitsuo miał tornado myśli w głowię a po tym odejście Katsune chłopak oparł się na pniu drzewa pod gałęziami pełnymi liści chłopak myślał i płakał nie wiedział co z nim nie tak matka go nie chciała Katsune go nie chciał i nastała noc chłopak zaczął iść do domu wrócił do domu i znalazł sakiewkę złota od Katsune w której znajdowały się pieniądze na wyżywienie...Tak mijały dni miesiące lata ,Mitsuo ma już 14 lat żyje z pieniędzy znalezionej w sakiewce sam bez przyjaciół i bez wrogów  zdołał podołać temu że wszyscy go opuścili i dało mu to jeszcze więcej chęci do życia chłopak stawał się radosny i silniejszy oraz szybszy trenował codziennie pewnego razu wracał do domu z zakupami gdy ktoś wyrwał mu torbę z zakupami i zaczął uciekać Mirsuo ruszył w pogoń dogonił złodzieja bez żadnego problemu wymierzył 2 kopnięcia jedno w brzuch wybijając w górę a drugie w twarz dobijając wyżej , Przypadek sprawił, że całą sytuację oglądał młody ninja z klanu Namikaze, młodzieniec przyciągnął jego uwagę. Wytrenowane ciało chłopaka było na pewno szybsze od wszystkich jego rówieśników. Akio tak bowiem zwał się owy Namikaze natychmiast pomyślał że chłopak musi pochodzić z jednego z klanów. W końcu tylko tam mógł uzyskać odpowiedni trening nie wspominając o idealnym uwarunkowaniu fizycznym. Akio postanowił się bliżej poznać z chłopakiem, a gdy dowiedział się o jego historii. Natychmiast zaczął podejrzewać, że jedno z jego rodziców pochodzi z klanu Namikaze. Był tylko jeden sposób by się przekonać by to prawda, sprawić aby chłopak został ninja. Akio osobiście zadbał u ówczesnego lidera aby chłopak został przyjęty do klanu Namikaze. Następne lata Mitsuo spędził w wiosce w Enko, trenując wraz ze swoimi rówieśnikami aby być przygotowanym na to co czeka go w przyszłości w szkole ninja.

Ostatnio edytowany przez Mitsuo (2013-03-23 11:13:15)

Offline

 

#18 2013-03-23 11:07:06

 Takeru

Martwy

415141
Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2013-03-21
Posty: 72
Klan/Organizacja: Namikaze

Re: Sala #1 - Prolog

Takeru Namikaze - Urodził się 13 Marca 146 roku, czyli niewiele przed rozpoczęciem I Wielkiej Wojny ninja. Chłopiec przyszedł na świat w burzową noc, gdy jego matka o imieniu Kaede, żona Seiji - wysoko postawionego człowieka w klanie Namikaze po którym to Takeru odziedziczył więzy krwi, jednak o tym że był on powiązany w jakikolwiek sposób z klanem kobieta nie wiedziała, gdyż prowadził on podwójne życie - w dzień pracując jako drwal a w nocy zaś dla klanu, jednakże zaginął bez wieści pięć miesięcy przed narodzinami jego syna. Usłyszawszy iż poszukują ją mężczyźni w maskach, wypytujący o jej męża, Matka Takeru kompletnie nie wiedziała o co może chodzić tym ludziom, uciekła z domu  szukając schronienia na godziwe poczęcie niemowlęcia. Napotkawszy się na niewielką posiadłość, podeszła do drzwi domu i z całych sił zapukała modląc się aby ktokolwiek otworzył i podał jej pomocną dłoń. Tak też się stało, drzwi otworzyła piękna młoda kobieta, trzymająca w ręku miecz, Kaede widząc w drzwiach kobietę, klęknęła przed nią i zaczęła błagać o pomoc, owa drobna osóbka która nosiła imię Fumiko od razu złagodniała i schowała broń do pochwy, oraz zaprosiła ciężarną kobietę do środka, natychmiastowo narzuciła na nią koc, nalegając tym samym aby przebrała się w jakieś suche ubrania. Gościnna dziewczyna zniknęła na kilka minut i przyniosła jej  jakąś duża męską koszulę oraz stare spodnie. Kobiety rozmawiały dość długi czas, Fumiko słuchając historię kobiety stwierdziła że jest w stanie jej pomóc przy porodzie. Tak też się stało, kilka dni później Kaede urodziła zdrowe, wydające się być ponad przeciętne dziecko. Takeru w wieku 2 lat był świadkiem śmierci swojej mamy, podczas rozpoczęcia wielkiej wojny ninja niewielka armia zakapturzonych, potężnych ludzi biorących udział w wojnie przebiegała obok posiadłości zamieszkałej przez trójkę osób i najwyraźniej postanowili "zabawić się" w rzeź, Fumiko wraz z chłopcem zdążyli uciec z kuchni do piwnicy, Kaede jednak nie miała niestety takiego szczęścia ponieważ spacerowała po ogromnej posiadłości i została zabita przez potężne Housenka no Jutsu, mały chłopiec patrzący przez małą szparkę w drewnie piwnicy przez które było widać całe zdażenie, w którym jego matka płonie niczym pochodnia i błaga o pomoc, ten malec nie może nic zrobić, ale kobieta z którom Kateru się ukrywał wiedziała co się stała, zaczęła po cichu szlochać razem z dzieckiem iż przez ostatnie miesiące kobiety stały się przyjaciółkami, Fumiko obiecało sobię że nauczy dziecko wszystkiego co sama potrafi, aby dokonać zemsty, dziewczyna wtuliłał w siebię chłopca i spojrzała na sufit wydający nieprzyjemny dźwięk i zauważyła że cały dom zaczyna płonąć, jedyną drogą ucieczki było niewielkie okno po drugiej stronie pomieszczenia, Fumiko podbiegła tam z malcem na rękach, otworzyła okienko i razem z chłopcem wydostali się, mając przy tym małe problemy z przeciśnieciem się. Owa dwójka udała się w zaplanowane przez kobietę miejsce - a mianowicie do domu jej najlepszej przyjaciółki zza czasów gdy obie były wartościowymi członkiniami Namikaze, podróż trwała kilka godzin i w końcu wycieńczeni dotarli do malutkiego domku na skraju jakiegoś miasteczka. Szybko upłynęło kilka lat, chłopiec pokochał Fumiko jak własną matkę, a jej przyjaciółkę zaś - jak ciotkę. Jako nastolatek posiadał wyśmienite umiejętności posługiwania się bronią biała, z tego powodu iż uczył go wyśmienity duet. W szczególności miał smykałkę do Kunai, był w tym prawdziwym zarazem bardzo młodym mistrzem. W dniu 15 urodzin chłopaka wyjawiona została mu cała historia śmierci jego matki, oraz to co stało się z jego ojcem (Fumiko słysząc o klanie w opowieściach matki chłopaka od razu wiedział kim był mężczyzna, ponieważ pochodzili z tego samego klanu...) Fumiko widząc niesamowite zdolności i potencjał młodego chłopaka postanowiła wysłać go do siedziby Namikaze, skąd szybko trafił do akademii.

Offline

 

#19 2013-03-23 11:53:30

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Mitsuo - historia przyznam szczerze, bardzo mnie wciągnęła, a to już bardzo duży plus. Co do ilości linijek, także bez zastrzeżeń. Ciekawym smaczkiem było wprowadzenie postaci gracza, co urozmaiciło nie tylko ten prolog, ale także jest interesującym zalążkiem fabuły po ukończeniu akademii. Jedyny duży minus, który dość mocno rzuca się w oczy, to masa powtórzeń i brak przecinków w wielu miejscach.

Akcept by Akami

40 punktów do rozdania w następnym poście i powodzenia ^^

Offline

 

#20 2013-03-23 11:58:42

Mitsuo

Martwy

Zarejestrowany: 2013-03-22
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 11
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 1

-> SZYBKOŚĆ: 11
-> REAKCJE: 11

-> UMYSŁ: 1
-> WOLA: 3

-> KONTROLA CHAKRY: 8

Offline

 

#21 2013-03-23 12:30:56

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Takeru - bardzo razi na starcie "I Wielka Wojna". Akcja NCW ma miejsce na długo przed wydarzeniami z mangi/anime. W Pierwszej Wielkiej Wojnie brały udział Wioski Shinobi, które w naszych realiach nie istnieją, a więc ta nie miała prawa bytu. (sprawdzałem nawet na narutopedii, żeby nie walnąć gafy. )
Historia jednak sama w sobie jest interesująca, choć szkoda, że skupia się głównie na okresie pierwszych miesięcy życia. Poczułem lekki niedosyt, nie mogąc poznać lepiej tego młodego Namikaze. Jak zareagował na historię swojej matki? Był mścicielem jak Sasuke? A może robił dobrą minę do złej gry jak Naruto? No cóż, odpowiedzi na to pytanie będę szukał w twojej dalszej edukacji, bo szczerze mnie ciekawi jak wykreujesz swoją postać! ;)

Akcept by Akami

a na dobry start 35 punktów Powodzenia i zapraszam dalej!! Pamiętajcie obaj, że wasze postacie mogą od teraz zachodzić w interakcję już w następnych salach, czy to wykorzystacie? Wasza decyzja ;)

Offline

 

#22 2013-03-23 12:33:59

 Takeru

Martwy

415141
Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2013-03-21
Posty: 72
Klan/Organizacja: Namikaze

Re: Sala #1 - Prolog

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/viewtopic.php?id=3384 - a czy to Ci coś mówi w sprawie "I Wielkiej Wojny Ninja"?...

Offline

 

#23 2013-03-23 12:40:49

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Mój błąd, będę musiał skonsultować to później z administrację... Ale niestety nie zmienia to przeznaczonej puli pkt.

Offline

 

#24 2013-03-23 12:50:43

 Takeru

Martwy

415141
Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2013-03-21
Posty: 72
Klan/Organizacja: Namikaze

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 10
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 5

-> SZYBKOŚĆ: 10
-> REAKCJE: 5

-> UMYSŁ: 1
-> WOLA: 1

-> KONTROLA CHAKRY: 10

Offline

 

#25 2013-03-27 13:54:57

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Sala #1 - Prolog

"Twe oczy zakryje ciemność
A twa dusza zniknie w zaświatach..."



"Koruzonu Kakukoro... Urodzony 146 n.e... Klan Kakukoro... Bez perspektyw na przyszłość. Jego rodzina jest celem Legionistów. Ich jednostka ma zaatakować w przeciągu kilku dni. Zalecane wysłanie ludzi do obrony, jednakże nie jest ono konieczne. Kekkei Genkai Sosa nie jest aż tyle warte..." - Fragment raportu Szkoły Ninja dotyczącego wywiadu odnośnie rodziny Koru

Nigdy nie prosiłem o narodziny. Prawdopodobnie byłoby lepiej, gdybym w ogóle nie został spłodzony... Mówili o Organizacji, że jest tam dobrze... Że mogę tam przyjść kiedy mi się podoba... Ale nie czułem takiej potrzeby. Dlaczego ci, o których mówią "samotnicy" żyją wspólnie? Było to dla mnie totalnie nielogiczne. Tak czy inaczej żyłem sam. Po śmierci matki i ojca nie czułem się dobrze wśród tych, którzy jednym pierdnięciem mogą zabić czy wywołać wojnę. Moje imię? Koruzonu... Jest to znacjonalizowana wersja imienia Khorzon, które jest rzadko spotykane nawet poza kontynentem. Tak, posiadam imię, które pochodzi od ludzi nastających nie tylko na moje życie, ale i też na pokój świata ninja. Moja rodzina miała jakieś konszachty z legionistami, coś poszło nie tak... Przemoc poszła w ruch, a ja siedziałem w kącie, zbryzgany krwią rodzicieli. Wtedy właśnie usłyszałem te słowa... "Twe oczy zakryje ciemność, a twa dusza zniknie w zaświatach..." Nie zrozumiałem sensu tych słów, wszak byłem kilkuletnim dzieciakiem. Ale im byłem starszy, tym wiedziałem więcej, rozumiałem więcej. Zrozumiałem, że nie mogę polegać na innych. Cudem zostałem uratowany od śmierci, bo napastnicy zostali przepłoszeni przez Tropiciela. Wyrzuciłem go z domu jak tylko osiągnąłem 12 rok życia. Zawdzięczałem mu życie, jednak nie mogłem mu zaufać. Zginął następnego dnia. Od śmierci moich rodziców mija właśnie dziesięć lat. Zanim jednak znalazłem się w organizacji Samotników, zdarzyło się naprawdę wiele. Poznałem samego siebie przede wszystkim.

"Koruzonu Kakukoro, klan Kakukoro. Do tej pory nie znaliśmy do końca ich Kekkei Genkai, jednakże jesteśmy coraz bliżej do odkrycia źródła ich mocy. Ich wnętrzności posiadają dziwne, włókniste zarodki przypominające nici. Prawdopodobnie to jest źródłem ich straszliwych dla normalnego człowieka zdolności." - Raport medyczny

Zostałem znów zaatakowany i znów miałem szczęście. Mimo tego, że niemal każda część mojego ciała została odseparowana, sprytni chirurdzy pozszywali mnie do kupy i odkryli, że jestem nosicielem Sosa. Tylko ode mnie zależało czy chciałem rozwijać moje zdolności, czy też nie. Musiałem zostawić sobie trochę wolnego czasu na przemyślenia, lecz coraz częstsze ataki legionistów nie pozwalały na normalne funkcjonowanie. Nie mogłem uciekać, musiałem stawić im czoła. Nie mogłem zrobić tego jednak sam. Musiałem poprosić o pomoc Samotników. Wiedzieli, że prędzej czy później to się stanie, lecz nie ponaglali mnie. Wysłali pomoc. A ja czekałem na kolejny atak. Nastąpił on dopiero miesiąc po wysłaniu prośby o pomoc. Moje wrodzone okrucieństwo nie pozwalało mi na zostawienie ich żywych. Każdemu z nich wyłupiłem oczy i wyrwałem serce. Zrozumiałem sens słów, które usłyszałem tak dawno temu... Po vendetcie poczułem, że mimo wszystko jestem coś winien Samotnikom i pozwoliłem się zabrać do Airando, do ich siedziby.

Masaru: Małe nieporozumienie.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2013-03-28 16:58:18)


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#26 2013-03-29 22:32:48

Gato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 33

Re: Sala #1 - Prolog

Od samego początku swojego życia Gato nie miał farta. Zaczynając od narodzin aż do teraz na jego drodze występowało wiele trudności, które musiał dzielnie pokonywać. Mimo wszytsko radził sobie całkiem nieźle, może nawet dobrze. Ale pozwólcie, że przedstawię wam jego historię inaczej...

Pewnego dnia... Dokładnie nie pamiętam. Miejsce miały narodziny dziecka, ale nie jakiegoś tam zwykłego dzieciaka, ponieważ był to nowy członek dobrze znanego klanu Uchiha. Rodziło się w wielkich trudnościach i cierpieniach. Jego rodzice byli w podróży, gdy matka zaczęła rodzić, nikogo z nimi tam nie było. Dziecko powoli wychodziło na świat, a ojciec próbował wspierać jakoś matkę, gdy nagle pojawił się spory problem. Mianowicie banda rozbójników kręcąca się w pobliżu usłyszała wrzaski kobiety. Otoczyli dwojga ludzi i postanowili ich zabić. Ojciec naszego Gato zawzięcie bronił swojego syna i żony. Był dobrym shinobi i walczył wprawnie oraz dzielnie jak na prawdziwego Uchiha przystało. Lecz zbójów było zbyt wielu i nawet najsilniejszy ninja musiałby ustąpić. W pewnym momencie przybyła pomoc, był to oddział ninja mający patrol w pobliżu. Przyszli jednak zbyt późno aby ocalić ojca. Akurat w momencie pojawienia się oddziału specjalnego Uchiha został przebity kataną na wylot. Shinobi udało się przegonić bandytów i zanieść kobietę do szpitala, w którym umarła zaraz po narodzinach dziecka. Pozwólcie, że się napiję. Przed nami jeszcze trochę historii.


Na czym to ja... ? A tak Dziecko to po narodzinach zostało oddane w ręce klanu Uchiha, gdzie zajmowali się nim jego ciotka i wuj, którzy nazwali chłopca imieniem jego ojca, czyli Gato. Już od wieku kilku latek chłopak wykazywał zdolności, aby zostać wielkim shinobi. Nauka pisania i czytania jak i liczenia szła mu bardzo dobrze. Problemem byli wtedy inni klanowi chłopcy, starsi od niego, którzy ostro mu dokuczali. Nie przypuszczali tylko, iż ten mniejszy od nich osobnik złoi im skórę do tego stopnia, że nigdy więcej nie pojawią się przed jego oczami. Rok później jego ciocia i wujek zginęli podczas wykonywania misji. Gato został pozostawiony sam sobie. Wychował sam siebie. Klan nie interesował się losami małego zagubionego w tym świecie chłopca. Ten jednak nie poddał się i postanowił zostać najlepszym shinobi. Udało mu się zdobyć nieco teoretycznych informacji o byciu ninja i nieco o ich technikach. Pozwólcie, że trochę historii skrócę, ponieważ jej opowiadanie skończyłoby się dopiero za kilka godzin.

Pewnego razu, gdy czytał książkę o przygodach shinobi, ktoś zapukał do drzwi. Chłopiec oczywiście zszedł i otworzył, jego oczom ukazał się typ w masce i czarnym płaszczu.
- Mogę wejść? Mam dla ciebie propozycję. - rzekł zamaskowany typ. Chłopiec czym prędzej go wpuścił i postanowił wysłuchać co też ciekawego ma do przekazania.
- Mam zamiar wysłać cię do Akademii. Zgodziłbyś się?-zapytał. W jednej chwili wyraz twarzy Gato stał się nie do poznania. Zawsze ponury teraz na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Nie odpowiedział słownie, lecz tylko kiwnął głową. Człowiek wytłumaczył mu jeszcze pare rzeczy i wyszedł. Następnego dnia chłopiec był już w drodze do Akademii, oczywiście pod wpływem czegoś bliżej jego umysłowi nie określonemu. A nawet nie znał tego typa.

Ostatnio edytowany przez Gato (2013-03-31 15:09:28)

Offline

 

#27 2013-03-30 12:56:54

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Sala #1 - Prolog

Korzenie Ayamaru sięgają bardzo daleko w głąb historii klanu Kiyoshi. Jego pradziadek, Tatakai, był jedną z kluczowych postaci biorących udział w wielkiej bitwie między klanami Kiyoshi i Sabaku mającej miejsce w 51r. n.e.. Do ostatniego tchu walczył o pokój. Choć nie dane mu było ujrzeć dnia podpisania traktatu pokojowego, ludzie z klanu zapamiętali jego imię i jego zasługi. Był on dla mieszkańców wioski bohaterem, a po wielu latach stał się nim niemal na skalę legendy. Jednakże każdy medal ma dwie strony. Podczas gdy dla innych był kimś wielkim, dla jego syna, Kodoku, był kimś prawie obcym. Ledwo zapamiętał rysy twarzy swojego ojca, które z czasem coraz bardziej się zacierały, by w końcu zostawić w pamięci jedynie jego wyobrażenie. Jego matka, Kitai, umarła z tęsknoty niedługo po zakończeniu bitwy, nie mogąc poradzić sobie ze śmiercią ukochanego męża. Wtedy właśnie Kodoku został sam.

Na szczęście jako syn bohatera nie trafił na ulicę, lecz został przygarnięty przez bezdzietną rodzinę trudniącą się ciesielstwem. Wychowywany przez nich również nabył tę umiejętność. I choć był szanowany w środowisku klanowym dzięki pochodzeniu i pracowitości, nie mógł znaleźć sobie miejsca w życiu. Wszyscy ludzie byli dla niego obcy, nie miał nikogo bliskiego. Przeklinał wojnę za to, że odebrała mu wszystkich, których kochał.
W końcu jednak poznał swoją drugą połowę, Nomi. Od tego czasu byli nierozłączni, tylko ona rozumiała potrzeby jego serca. Tak jak on nienawidziła rozwiązań militarnych, była typem dyplomaty. Gdy urodził się ich syn, Daiku, wspólnie zadecydowali, że będzie kontynuował „rodzinną” tradycję ciesielstwa i nie pozwolą mu na wstąpienie do szkoły ninja.

Daiku dorastał w pełnej rodzinie, wpajającej mu pacyfistyczne wartości. Słyszał legendy o swoim dziadku, nie przywiązywał jednak do nich wiele uwagi. Zamiast tego skupił się na zawodzie cieśli, tak jak pragnęli tego dla niego ojciec i matka. Nie miał zamiaru sprzeciwiać się ich woli, szczerze mówiąc, te zajęcie było dla niego niezmiernie interesujące, niemal pochłaniało każdą jego wolną chwilę i stanowiło swego rodzaju rozrywkę. Tym oto sposobem już w wieku młodzieńczym zasłużył na miano wybitnego cieśli, znanego i szanowanego przez mieszkańców wioski.

Żył życiem spokojnym, nie wchodząc nikomu w drogę. Nie miewał ekscesów miłosnych z racji tego, że był zbyt zaangażowany w swoją pracę. Bardzo możliwe było, że nigdy nie znajdzie partnerki, chyba że spotkałaby go miłość od pierwszego wejrzenia. I tak się stało pewnego dnia, gdy przez przypadek jego warsztat odwiedziła Tadashi. Nigdy nie wiadomo, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby tamtego dnia nie zabłądziła, dlatego kiedy w 145r. urodził im się syn, nazwali go Ayamaru od słowa „błądzić”.

Ayamaru był chłopcem niezwykle pogodnym i z pewnością należał do optymistów. Mówiąc szczerze był nieco naiwny, ale także i niecierpliwy, wręcz nadpobudliwy. Ciesielstwo zupełnie mu nie odpowiadało. Zamiast tego lubił próbować swych sił, podejmując coraz to nowsze wyzwania, z różnym skutkiem, ale przynajmniej próbował. Na szczęście rodzice nie wywierali na nim presji kontynuowania tradycji zawodu cieśli. Nie zadecydowali o jego losie z góry, jak jego dziadkowie w stosunku do jego ojca, lecz dawali mu wolną rękę. Jednak jedna rzecz pozostała niezmienna – w dalszym ciągu wojna była tematem tabu. Ojciec przesiąknięty pacyfistycznym wyznaniem przekazywał te wartości również swojemu synowi.

Tymczasem Ayamaru usłyszawszy raz historię o swoim dziadku, Tatakai’u, bardzo zafascynował się jego osobą, był dla niego swojego rodzaju autorytetem, a nawet idolem. Czuł jednak, że to wbrew zasadom wpojonym mu przez ojca, dlatego postanowił nie poruszać nigdy tego tematu w rozmowie ze swymi rodzicami, a nawet zapomnieć o dokonaniach swojego przodka, choć przyszło mu to z nie lada trudem.

Ayamaru pomagał wszystkim potrzebującym w wiosce, jeśli tylko był w stanie. Chodził na zakupy, wyprowadzał psy, dostarczał różne przesyłki. Podejmował się niemal każdej pracy, pomimo tego, że był dzieckiem niezbyt sprawnym fizycznie, aczkolwiek bardzo żywiołowym. W zamian wystarczał mu jedynie uśmiech lub miłe słowo, nigdy nie oczekiwał zapłaty. Cieszył się zatem dużą popularnością wśród dorosłych i starszyzny klanu.

Jego rówieśnicy lubili go, chociaż bardziej odpowiednim słowem byłoby „akceptowali”. Nikt nie przepadał za nim specjalnie, pozwalali mu się bawić ze sobą jedynie ze względu na szacunek do jego rodziny i na opinie swych rodziców o nim samym. Chłopiec nie zdawał sobie z tego sprawy. Sądził, że wszystko jest takie, jakie powinno być. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że czuł się szczęśliwy.

Ten stan rzeczy miał się do niedawna, kiedy to spędzał czas razem ze swoimi kolegami, których zwykł nazywać swymi przyjaciółmi. Spodobało im się poznęcać nad jednym z rówieśników, samotnikiem, którego imię niestety nie jest znane. Ayamaru starał się odwieść swoich kompanów od tego pomysłu, jednak nieskutecznie. Gdy z uporem naciskał na zaniechanie tegoż działania, ich agresja z osoby samotnika przeszła na niego samego. Ludzie, których uważał za przyjaciół, wyzywali i bili go. Jak już wcześniej zostało to wspomniane, nie należał do siłaczy, dlatego też nie był w stanie się przed nimi obronić.

Tego dnia przejrzał na oczy – ludzie słabi nie mają wpływu na los swój i innych, a jedynie silne jednostki są w stanie coś zmienić. Nie wahając się długo postanowił udać się do Akademii Ninja, o której słyszał w wielu opowieściach.

Przez moment przyszło mu do głowy, żeby wyruszyć bez pożegnania, jednak zaniechał tego, przypominając sobie o więziach, które łączyły go z rodzicami. Doszedł do wniosku, że nie tak zachowywać powinien się dobry syn. Udał się zatem do domu i spakował, po czym pożegnał się zarówno z matką, jak i z ojcem. Nie mieli zamiaru go zatrzymywać, podejrzewali, że taka chwila mogła kiedyś nadejść. Na odchodne usłyszał tylko krótkie Powodzenia oraz Obyś nigdy nie zapomniał o tym, kim jesteś . Walcząc z samym sobą i powstrzymując łzy, udał się do wyjścia, po czym ruszył w wyznaczonym wcześniej kierunku.

Offline

 

#28 2013-03-30 13:34:23

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #1 - Prolog

Gato: najpierw sprawdź nazwę swojego klanu i następnie ją popraw. Wróć tez uwagę na to, że na tym forum nie istnieje coś takiego jak oddziały ANBU. Wtedy możemy porozmawiać, bo to zupełna podstawa, chyba rozumiesz :)

Ayamaru, twoja historia mnie porwała, muszę to przyznać. Wszystko opisane w sposób realistyczny, bardzo obrazowo przedstawione ważniejsze sytuacje. Podobał mi się wprowadzony motyw, poruszający historię rodziny twojej postaci. Choć doszukałem się jednego błędu (Tatakai został wspomniany jako "dziadek" Ayamaru, natomiast opis wskazuje na to, iż był jego pradziadkiem), zakładam, iż było to po prostu zwykłe niedopatrzenie.
Bardzo fajne było też to, że nawiązałeś do historii, jaka jest niewątpliwie bogatym elementem tego forum. A muszę przyznać, iż nie zdarza się to tutaj zbyt często. W dodatku nie znalazłem błędów językowych, czy jakichkolwiek innych. Wszystko było spójne i całkiem dynamiczne - toteż czytało mi się z nieukrywaną przyjemnością.
Nie pozostaje mi nic innego jak obdarzyć Cię 50 punktami statystyk, które powinieneś rozdać w kolejnym poście. Następnym krokiem będzie udanie się do pierwszej sali. Życzę powodzenia i wytrwałości w grze! ^^

Ostatnio edytowany przez Sensei_Shinsaku (2013-03-30 13:40:51)

Offline

 

#29 2013-03-30 15:00:03

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 1 -> 15
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 1 -> 1

-> SZYBKOŚĆ: 1 -> 9
-> REAKCJE: 1 -> 15

-> UMYSŁ: 1 -> 1
-> WOLA: 1 -> 1

-> KONTROLA CHAKRY: 1 -> 15

Offline

 

#30 2013-03-30 22:43:21

Gato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 33

Re: Sala #1 - Prolog

poprawione, mysle ze powinno byc juz dobrze

Offline

 

#31 2013-03-31 10:50:47

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #1 - Prolog

Gato, czytając twoją historię spodziewałem się czegoś bardziej oryginalnego. Zaczęło się zwyczajnie, od zapowiedzi przyjścia na świat twojej postaci - całkiem spoko, choć przyznasz, że nieco oklepane. Potem zrobiło się nieco ciekawiej, poziom adrenaliny skutecznie zwiększyłeś, opisując sposób, w jaki Gato miał przyjść na świat. Niestety, potem poziom kreatywności widocznie spadł, gdyż zabijałeś fabularnie wszystkich, którzy mogliby zaopiekować się chłopcem. Może był to twój celowy zabieg, jednak wychowywanie w pojedynkę jest na tym forum bardziej popularne, niż w pełnej rodzinie ; )
Ogólnie historia do przyjęcia, jednak pod jednym warunkiem. Twój klan nazywa się UCHIHA, nie "Uciha" czy też "Ucicha"... Jeśli tego nie poprawisz, nie masz co liczyć, że którykolwiek z nauczycieli przepuści Cię dalej. Kiedy już poprawisz tę nieszczęsną nazwę, daj mi znać, to przydzielę Ci odpowiednią ilość punktów i pozwolę kontynuować ^^ Powodzenia!

Edit: spoko, widzę, że najbardziej drażniący błąd został poprawiony. Jednak przez wzgląd na wszystko nie mogę Ci przekazać więcej niż 25 punktów statystyk. Jednakowoż mam nadzieję, że wraz z twoim rosnącym stażem na tym forum, również i jakość twoich postów będzie się stopniowo poprawiać, czego Ci życzę z całego serca :) Teraz zapraszam Cię wreszcie do pierwszej sali ^^

Ostatnio edytowany przez Sensei_Shinsaku (2013-03-31 15:21:11)

Offline

 

#32 2013-03-31 15:48:27

Gato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 33

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 4
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 5

-> SZYBKOŚĆ: 5
-> REAKCJE: 5

-> UMYSŁ: 6
-> WOLA: 2

-> KONTROLA CHAKRY: 5

Offline

 

#33 2013-03-31 16:29:42

Angel

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-30
Posty: 47

Re: Sala #1 - Prolog

Nim przejdziemy do historii Angela, należałoby zaszczycić wspomnieniem jego nieżyjących już rodziców. Seiki i Naoko poznali się jeszcze nim zasmakowali życia shinobi. Jako dzieci, łączyli się we wspólnych marzeniach, zabawach i planach. Ale w świecie targanym wojnami ich dzieciństwo szybko się skończyło. Nim jeszcze dojrzeli na tyle by zrozumieć za co walczą, ich dłonie były już splamione krwią. Koszmary i sumienie nękało często, ale to jeszcze bardziej ich zbliżyło. Stali się sobie tak bliscy, że klan zaakceptował ich jako symbol tego czego bronią. Nikt też się nie zdziwił gdy zaraz po osiągnięciu pełnoletności wyznaczyli datę swego ślubu. Cały klan przybył świętując razem z rozpromienioną parą. Jednak gdy święto minęło świat powrócił na poprzednie wojenne tory, pogrążając wszystkich w mrocznych knowaniach. Jednakże nie ich, w jakiś sposób byli nieugięci, nieuchwytni, razem jak nieodparta fala, jak wiatr tańczący we włosach*. Przywódca klanu chciał wykorzystać ten ich optymizm, tę aurę dobra którą wokół siebie roztaczali. Na prośbę lidera zaczęli podróżować z misją szerzenia pokoju. Sen o rozejmie zaczął się ziszczać, a para będąc przy nadziei wierzyła, że ich dziecko przyjdzie na świat, który nie będzie dłużej targany wojnami. Z tym większą determinacją wypełniali swe polityczne zadania. Aż do swej ostatniej misji. Miało to być ich ostatnie zadanie przed cudem narodzin ich potomka.
    Misja się zakończyła się sukcesem, jednak w czasie powrotu para została osaczona przez nieznanych napastników. Nie od dziś wiadomo, że to pieniądz rządzi światem, a szerzący się pokój nie sprzyjał interesom wszystkich klanów. Dlatego gdzieś w świecie zapadła decyzja, decyzja która miała zniszczyć i pogrzebać tworzącą się rodzinę, w imię pieniędzy. Rozpoczęła się walka, której małżonkowie nie mogli wygrać samotnie. Seiki posłał więc po pomoc.
    Gdy w siedzibie klanu pojawiła się mówiąca żaba, wszyscy rozpoznali w niej posłańca jednego ze swoich. Nikt się nie zawahał gdy padło kilka krótkich rozkazów i pierwszy oddział wyruszył. Nawet lider klanu ruszył w misję ratunkową. Gdy jednak dotarli na miejsce dostrzegli ogromnego płaza, Gamabunte, roniącego łzy nad poległymi których nie zdołał ocalić. Ciała Seiko i Naoko były poszarpane, wciąż ciepłe, ale martwe. Klan zażądał krwi, pragnął zemsty na zamachowcach, jednak jedyny świadek bitwy, Żabi Szef nic nie wyjawił. „Wasza zemsta zaprzepaści wszystko za co ta dwójka się poświęciła.” Powiedział tylko nim rozpłynął się we dymie.
    Ciała zostały zabrane do osady, gdzie uroczyście ogłoszono, że para umarła w czasie misji. Rozpoczęła się żałoba, którą jednak szybko przerwał cud. Grupa medyków wykonująca sekcję zwłok odkryła, że płód w łonie kobiety wciąż żył. Co więcej planował przyjść na świat. Nikt nie wie czy to jakieś specjalne jutsu uchroniło go przed śmiercią, czy może niezwykła wola życia nie dała osunąć się w ciemność, ale tego samego dnia na świat przyszedł Angel walcząc o swe życie.

        Lider klanu by zapewnić bezpieczeństwo dziecku rozkazał by pochodzenie chłopca pozostało tajemnicą. Mimo to po klanie rozniosły się plotki o „duchu, który oszukał śmierć”, potomku Seiko i Naoko, który powrócił się zemścić. Te jednak szybko ustąpiły. Szczególnie gdy owemu dziecku nadano przewrotnie imię anioła*. Głowa rodu postanowiła, że prawda musi pozostać tajemnicą, a gdy stan chłopca się ustabilizował został oddany wtajemniczonej rodzinie. Siedziba Namikaze na powrót, chociaż dla tej jednej rodziny, stała się siedliskiem radości i szczęścia. Maluch niczego nieświadom dorastał w dobrym, szczęśliwym domu. Wychowywano go na dobrego i wartościowego członka klanu. Opowiadano mu o historii, o tym dlaczego walczą i o  bohaterskich shinobi. Jako malec słuchał opowieści o swych bohaterskich rodzicach, ale nigdy się nie dowiedział kim tak naprawdę dla niego są. Mimo wszystko maluch sprawiał wiele kłopotów. Był bardzo żywy, zawsze uśmiechnięty i skory do wygłupów, które często nie były na miejscu. Co gorsza wdał się w rodziców dziedzicząc ich upór. Jeśli istniała jakakolwiek zasada, której nie chciał przestrzegać łamał ją. Mówi się, że przez prawie 2 lata, ojciec musiał codziennie zmuszać go do mycia zębów, a on mimo porządnych razów, zapłakany przez zaciśnięte zęby wciąż odmawiał.
    Mimo tego swego nieznośnego uporu miał wielu kolegów, którymi otaczał się w czasie młodocianych zabaw. Lubił towarzystwo i zawsze starał się być miły. Również gdy uczono ich o podstawach walki, na razie dla zabawy, nie potrafił się zdobyć na zranienie innych. Przybrani rodzice zaczęli podejrzewać, że nie zostanie shinobim, że wiara w pokój pozostawiona mu przez rodzicieli jest zbyt silna. Jednakże wciąż uczęszczał na zajęcia, w których był całkiem niezły. Radził sobie ze wszystkim na przyzwoitym poziomie, a wszyscy znający jego historię odetchnęli z ulgą, bo okoliczności narodzin nie wpłynęły na chłopca negatywnie. Sielankowe życie trwało około 12 lat. Wtedy wydarzyła się kolejna tragedia.
    Przybrany ojciec chłopca zginął w czasie misji. Dla Angela śmierć nie była czymś nowym, słyszał jak ludzie wokół umierali, ale nigdy nie myślał, że spotka to jego rodzinę. To go odmieniło. Radość przestałą go rozpierać, zupełnie jakby po raz pierwszy w życiu zdał sobie sprawę, że życie to nie bajka. W myślach postanowił wtedy, że zostanie najsilniejszym shinobi, który zatrzyma ten rozlew krwi. Wtedy nigdy więcej nikt już nie straci swego ojca. Nikt nie straci brata, ani syna. Wielu członków klanu zobaczyło na nowo w tym chłopcu determinację jego rodziców. Pragnienie zdobycia pokoju, tyle że Angel zdecydował się powziąć inną drogę ku temu. Zaczął trenować ciężej niż kiedykolwiek, aż pewnego dnia gdy miał już 14 lat wysłano go do akademii ninja. Zdeterminowany młodzieniec gotowy był na spotkanie przeznaczenia. Uzbrojony we własne przekonania, ubogi we własną historię, gotów zmierzyć się z własną przyszłością, rzucił światu wyzwanie.

*Nami-fala, Kaze- wiatr
*Angel

Ostatnio edytowany przez Angel (2013-03-31 16:30:10)

Offline

 

#34 2013-03-31 18:20:27

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #1 - Prolog

Brawo! Kolejna historia, którą czytało się z przyjemnością. Choć znów motywem przewodnim była śmierć bliskich osób (której osobiście nie znoszę, ale zdaję sobie sprawę, że jest on ściśle powiązany z losem wielu postaci), nie denerwowało mnie to aż tak. A wszystko dzięki bardzo sprawnemu wpleceniu w opowieść ciągu przyczynowo-skutkowego. Wszystko ładnie wypływało z jego przyczyny, zachowałeś przy tym zdrowy rozsądek, nie popadając w skrajności (miejmy nadzieję, bo możliwe, że nie zrozumiałem prawdziwej intencji), bo przecież zdajemy sobie sprawę, iż umysł nastolatka jest niesamowicie plastyczny, no ale bez przesady, prawda? ^^
Tak czy siak, jak już wspomniałem, historia bardzo wyrazista, porządna, widać w niej było odrobinę polotu i kreatywności. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zaakceptować prolog i zaprosić Cię do pierwszej sali. I choć chciałem Cię nagrodzić 40-ma punktami statystyk, uznałem, że w porównaniu z twoimi poprzednikami, którzy uzyskali taki wynik, taka ilość byłaby zdecydowanie krzywdząca. Zatem otrzymujesz więcej, (niewiele, bo niewiele, ale przecież zawsze to coś, prawda? ;p) bo 43 punkty statystyk. Rozdaj je w następnym poście i bierz się za trening :D

Offline

 

#35 2013-03-31 18:38:08

Angel

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-30
Posty: 47

Re: Sala #1 - Prolog

> SIŁA - 2
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 4

-> SZYBKOŚĆ - 11
-> REAKCJE - 10

-> UMYSŁ - 3
-> WOLA - 3

-> KONTROLA CHAKRY -10

Bardzo mimo słyszeć, że mimo długiej przerwy w pisaniu wciąż nie wychodzi mi to tragicznie. Zdaje sobie sprawę, że element przedstawiający młodzieńcze życie Angela jest ubogi. Jednak ciężko byłoby nie zrobić z tego nudnego tasiemca, gdybym opisywał przeciętność jego życia.
W każdym razie dziękować.

Offline

 

#36 2013-04-11 20:31:36

Hiroshi

Martwy

19345760
Zarejestrowany: 2013-04-07
Posty: 527
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 21

Re: Sala #1 - Prolog

10 lat temu Hiro gdy miał 5 lat zaczął interesować się swoim klanem, zarówno jak i walką. O tym wszystkim o klanie i walce opowiedziała mu matka Hana: jaki był założyciel klanu jak  powiedziała mu o jego dziejach. Chłopak dowiedział się co nieco na temat jego pochodzenia jak i zdolności. Zawsze go zastanawiało co jego mama ma z tymi oczami bo nie wyglądały na normalne. Teraz wie, że kryją w sobie potężną moc. Co do walki wtedy dowiedział się dlaczego jego taty z nim nie było i nie będzie. Wtedy właśnie poznał całą prawdę. Jak i w jakich okolicznościach się urodził. Kochał swoją matkę po tylko ona mu została. Wujowie, ciotki, nawet dziadkowie już nie żyli. Mógł rozmawiać tylko z nią. Wszyscy inni uważali go za słabeusza. Postanowił, że będzie tak silny jak jego tato i nie pozwoli na większy rozlew krwi. Poprosił swoją mamę, żeby go trenowała. Co jak co, ale to właśnie Hana, była najlepszym dla niego nauczycielem, nie tylko ze względu, że to jego mama, ale była najlepszą szermierką w wiosce. Zaczęli więc trening od zabawy patykami i ćwiczeniami podstawowych cięć.

W tym roku ,gdy  chłopak ma  swoje urodziny odbył bardzo długą pogawędkę z matką, gdyż dostała ona list polecający od głównego rdzenia klanu Uchicha, że zauważyli znaczne postępy w rozwoju Hiroshiego i chcą go posłać do Akademii Ninja, żeby mógł się szkolić na potężnego shinobi i zdobył wiele nowych umiejętności.   Hana nie chciała, żeby ucieka, żeby odszedł od niej na długi czas, gdyż tylko on jej został. Po bardzo długim namyśle, zgodziła się pod jednym warunkiem. Będzie pisał do niej co jakiś czas i odwiedzi przynajmniej raz na rok. Chłopak się ucieszył tak bardzo, że nie mógł się powstrzymać od przytulenia swojej mamy. Następnego dnia Hiro zaczął długą wędrówkę, żeby odnaleźć akademię ninja i się szkolić na potężnego Shinobi.
Droga do akadamii dłużyła się w nieskończoność. Cała droga tam zajęła mu 3 dni. W tym czasie był tak podekscytowany, że aż nie mógł się doczekać, aż będzie mógł się nauczyć jakiś nowych technik, lub nauczyć się lepiej posługiwać się kataną. Gdy nie siedział głową w chmurach także podczas nocy szykował sobie szałas, a także szukał zwierzyny na kolacje. Gdy już dotarł do bram akademii wyjął list polecony ze swojego klanu, przeczytał go jeszcze raz i podekscytowany trzymając list w jednej ręce  otworzył bramę  i czekał aż ktoś go tu powita.


Hiro, bo tak nazywano go za młodu, przez kolegów i rodzinę to chłopak z klanu Uchicha. Nie jest on pospolitym członkiem tego klanu bo różni się od nich troszkę. Zacznijmy od tego, że chłopak nie zbyt rwie się do walki, a raczej woli na początku wszystko przedyskutować, jednakże, gdy przeciwnik nie daje mu spokoju, walczy jak opętany. Jego marzeniem jest zostać człowiekiem honorowym oraz silnym tak jak jego ojciec. Ma także jeszcze jedno marzenie. Chce zostać najpotężniejszym członkiem klanu, żeby ludzie zaczęli go wreście szanować. Co do innych klanów jest nastawiony obojętnie, poza jednym. Senju, to klan do którego ma mieszane uczucia. Właśnie w walce pomiędzy tym klanem zginął jego ojciec dokładnie 15 lat temu, jednakże to właśnie lekarz z ich klanu uratował jego matkę Hanę przed śmiercią. To on pomógł urodzić się małemu dziecku.

Tak. To znaczy, że dokładnie 15 lat temu urodził się Hiroshi. Podczas wojny ninja. Tylko Uchicha i Senju. Krew wszędzie tryskała, a burza rozszerzyła się po całym niebie. Młody chłopak tylko z tego wszystkiego pamięta krzyk ludzi i przecinające niebo błyskawice.



Voice || Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko || Ubiór

http://i.imgur.com/pmMguWr.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#37 2013-04-11 20:48:11

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Muszę przyznać, że dość oryginalny sposób przedstawienia postaci. Za bardzo nie wspominałeś tutaj o przeszłości postaci, co mi osobiście nie przeszkadza, ale niestety rozmija się dość znacząco z głównym założeniem prologu. Można też natknąć się na kilka drobnych błędów ortograficznych, ale na szczęście nie rzucają się mocno w oczy. Za tą część przyznaję 25 punktów statystyk, które rozdysponujesz w następnym poście. ;)

Akcept by Akami

Offline

 

#38 2013-04-11 20:51:24

Hiroshi

Martwy

19345760
Zarejestrowany: 2013-04-07
Posty: 527
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 21

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 4
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 5

-> SZYBKOŚĆ: 5
-> REAKCJE: 5

-> UMYSŁ: 5
-> WOLA: 3

-> KONTROLA CHAKRY: 5



Voice || Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko || Ubiór

http://i.imgur.com/pmMguWr.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#39 2013-04-11 21:34:15

Senshin

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-04-11
Posty: 29

Re: Sala #1 - Prolog

- Chcesz usłyszeć historię tego chłopca powiadasz ? - rzekł poczciwy starzec -Dobrze więc. Nie przedłużajmy. Siwobrody człowiek otarł swoje czoło z potu. - Ach tak już pamiętam. - popatrzył na słuchacza spokojnie i zaczął mówić.

W krainie, w której się urodził panowała totalna anarchia. Ludzie żyli chwilą ciągle myśląc o śmierci. Jedyne co odczuwali to strach przed władcami.
- Tak, tak przed władcami bo nie było jednego. Było ich dwóch. - starzec zafascynowany opowiadaniem znów dodał - - Byli tak podobni, a tak różni. Ale to za chwilkę ... Kontynuujmy ... - starzec wyprostował się i ciągnął opowieść dalej.
Tak więc jak już mówiłem władców było dwóch ... - starzec przerwał na chwilkę, odchrząknął i kontynuował - Byli to bracia bliźniacy. Ich ojcem był król. Za jego rządów kraj rozkwitał. Było po prostu dobrze, tak jak jest teraz, brak wojen i mało przemocy. No więc ... Gdy król odszedł z tego świata na jego tron wstąpili dwaj bracia. Starszy przesiąknięty chęcią władzy i młodszy, który był jak jego ojciec. Państwo jednak nie chciało mieć dwóch królów więc rada starszych zarządziła, że królowie będą rządzić po miesiącu po czym odbędą się wybory. Niestety młodszemu przytrafił się ,,nieszczęśliwy'' wypadek. Straż wzięła go za złodzieja i zabiła. Rada nie zorientowała się, że to koniec końców nie był wypadek tylko starszy brat opłacił straż, aby zabiła młodszego króla.
- Ciekawe dlaczego to zrobił ? - stary zamknął oczy na chwilę i wygodnie rozsiadł się na fotelu - - To pewnie dlatego, że tamten był lepszy.
Bez skrupułów, samowolnie starszy brat zasiadł na tronie jako władca. Rządził krajem tak źle i niekompetentnie, że lud miał już go dość. Powstała organizacja mająca na celu zabicie go. Jednak król przewyższył oczekiwania ludu. Sprowadził najlepszych najemników z całego świata jako swoją ochronę. Śmierć na dworze dyktatora poniosło wielu śmiałków. Ostatnią szansą był człowiek imieniem Yozora zwany inaczej ,, Kuroi inu'' co w wolnym tłumaczeniu znaczyło ,,Czarny pies'' ...
Starzec zamilkł po czym uśmiechnął się.
Tak więc lud wynajął tego ninja rangi S. Był on najlepszym możliwym wyborem. Mężczyzna wszedł główną bramą na dziedziniec i uśmiechnął się patrząc na uzbrojonych mężczyzn. Nagle wyciągnął dwie katany. Wszyscy tak jakby w transie rzucili się na niego. Ręce Yozory zaczęły się rozłączać, a pomiędzy częściami widać było jakby włókna. Po chwili wszyscy leżeli na ziemi, a on szedł w stronę swojego celu. Król upadł na kolana i zaczął błagać o litość. Zaczął krzyczeć, że odda królestwo, że odda wszystko ... tylko żeby go nie zabijał. Yozora popatrzył na niego i powiedział - I tak to wezmę, z Tobą czy bez Ciebie. - ninja zachichotał i przebił kataną serce króla. Ten upadł bezwładnie na ziemię i zastygł w bezruchu.

Przez kolejne pięćdziesiąt lat kraj był rządzony przez Yozore. Mężczyzna ze zwykłego najemnika stał się królem. Pewnego dnia zniknął. Mówili, że ktoś go zabił i zabrał jego ciało ... Nie było w tym ani okrucha prawdy. Yozora odszedł ze stanowiska króla ...
- Tak ... wiem co pomyślisz ... stary człowiek pewnie bredzi ... jak król bez słowa może odejść ze swojego stanowiska ... Ano widzisz może. - mężczyzna odchrząknął raz jeszcze.
Widzisz ... Yozora nie został zabity, otruty czy poćwiartowany ... przytrafiło mu się coś gorszego. 
Stary oparł się i znów uśmiechnął.
Widzisz Yozora się zakochał. Niestety nic z tym nie mógł zrobić będąc królem. Wybranka na imię miała Mizu i była zwykłą pracownicą na dworze.
- Hahaha ... Nic nie dało go rady zabić. Nic nie dało go rady zrzucić z tronu. Nic prócz jednego małego uczucia. - stary popatrzył się na słuchacza, śmiejąc się przy tym - Kontynuujmy ... - rzekł widząc, że na twarzy słuchacza nie pojawił się uśmiech.
Zamieszkali ze sobą w małym domku w środku lasu. Yozora nigdy nie ujawnił swoich umiejętności. Dorobili się oni dziecka ... tak to jest ta osoba o której chcesz usłyszeć ... Nadali mu imię Senshin ... To było dokładnie piętnaście lat temu, wczesną wiosną. Chłopiec miał 5 lat, gdy zaczął wychodzić z ojcem na polowania. W wolnych chwilach uczył się walczyć. Ojciec ukrył przed wybranką swoje umiejętności, lecz wiedział że syn tak czy siak się dowie. Tak więc przekazał mu wszystko co wiedział o swoim klanie i linii krwi.
Do piętnastego roku życia chłopak bacznie ćwiczył pod okiem ojca. Niestety jego matka zachorowała ciężko. Ojciec powiedział, że idzie szukać lekarstwa. Niestety ... nie wrócił na czas, a matka umarła w jego urodziny. Chłopak długo obwiniał się za jej śmierć. Gdy mężczyzna powrócił po kilku miesiącach jego włosy były całe siwe. Przeczuwał stratę ukochanej i gdy dowiedział się o jej śmierci długo rozpaczał. Senshin nie miał żadnej motywacji do dalszych ćwiczeń jednak ojciec czuł, że jego syn daleko zajdzie.

- Idź do szkoły ninja. Słyszałem, znajduje się w Ta no Kuni. Wiem, że to daleko, ale musisz uczyć się i ćwiczyć. Musisz być najlepszy. - chłopak patrzył na ojca z osłupieniem. Yozora chciał mu pomóc. Nie mógł patrzeć jak cierpi. -Jak sobie życzysz tato. Jednak uważam, że nie jestem jeszcze na to gotowy. - odpowiedział chłopiec.

Tak więc rozpoczęły się przygotowania do wyprawy młodego ninja. Ojciec wyruszył do miasta znajdującego się tydzień drogi od chaty, aby tam zakupić niezbędne rzeczy. Chłopak natomiast ćwiczył. Znalazł stare katany ojca, stare kunai'e i shuriken'y. Zaczął rozwieszać cele i rzucać do nich. Po kilku dniach potrafił trafić w cel z pięćdziesięciu metrów!!! Szybko się uczył. Następnym krokiem w jego rozwoju była akrobacja. Senshin od zawsze lubił łazić po drzewach i wspinać się na różne rzeczy. Minął tydzień od wyruszenia na wyprawę przez ojca. Senshin robił salta i tym podobne sztuczki. Kolejnym krokiem w stronę jego samo udoskonalenia było połączenie tego co się nauczył. Gdy ojciec powrócił chłopak był w stanie trafić do każdego celu z odległości pięćdziesięciu metrów. Ojciec podarował mu podstawowe uzbrojenie, a także katanę. Yozora pokazał chłopakowi podstawowy chwyt i miejsca witalne człowieka. Naturalnie chłopak nie opanował wszystkiego za pierwszym razem. Musiał ćwiczyć. Wymuszał na swoim organizmie niebywały wysiłek.
- Ehhh .... to chyba już koniec. - mówił leżąc na ziemi. Trawa była chłodna i on cały przegrzany i spocony. Nagle poczuł, że opada z sił i zasnął. Obudził się dwa dni później, na podłodze w chacie. Koło niego siedział ojciec z zamkniętymi oczami. Gdy chłopak się poruszył ojciec od razu zbudził się.
- Co się stało ... Gdzie ja jestem ? - odrzekł rozbudzony chłopak. Ojciec go uspokoił i wytłumaczył mu co się stało. Przed wyjściem ojciec podarował mu naszyjnik matki. Senshi wyruszył właśnie w stronę szkoły ninja, aby dalej ćwiczyć, polepszać swoje umiejętności i nabywać nowe.

Tak właśnie rozpoczęła się historia tego chłopca.

- Pytasz mnie skąd to wszystko wiem ? - stary popatrzył na człowieka siedzącego przed nim po czym wstał i podszedł do jakiegoś zdjęcia.
- Ehhh ... Widzisz dawniej nazywano mnie różnie ,,Kuroi inu'' lub ,,Czarny pies'', ale ty możesz mówić na mnie Yozora - mężczyzna usiadł w fotelu i wymamrotał - Jak chcesz usłyszeć dalszą część historii mojego synka przyjdź do mnie jeszcze kiedyś. - Starzec zamknął oczy i zasnął zmęczony opowiadaniem.

Senshin jako młody ninja szedł do szkoły gdzie miał pobierać nauki. Na swojej drodze napotkał grupkę bandytów, którzy kazali mu oddać wszystkie rzeczy. Szczególnie spodobał im się naszyjnik. Senshi mógłby oddać wszystko, ale nie pamiątkę po ukochanej mamie. Szybkim ruchem wyciągnął katanę i zdzielił jednego z czterech rozbójników tępą stroną w głowę. Chłopak stał i patrzył na nich po czym do drugiej ręki wziął kunai. Przeciwnicy wyciągnęli broń. Senshin nie patrząc na liczbę rzucił się na pierwszego obchodząc jego gardę i wbijając mu katanę w brzuch. Po chwili następny dołączył już do grona leżących.
- Pokażę ci moją wolę. Wybrałeś zły cel. Niestety jestem ostatnim, którego obrabowałeś. - szybkim ruchem wybił mu broń kataną, lecz ta nie wytrzymała i roztrzaskała się. Senshin wbił mu kunai pod żebra, po czym przeskoczył nad nim i wbił mu roztrzaskaną katanę w plecy.

Chłopak wierzył w siebie i to pozwoliło mu wygrać. Przypomniał sobie słowa ojca, w których ten mówił mu, że musi być najlepszy. Przyrzekł sobie, że od teraz będzie dążył tą drogą.

Senshin ruszył ku głównej bramie szkoły ninja.

Ostatnio edytowany przez Senshin (2013-04-11 23:37:25)

Offline

 

#40 2013-04-11 22:33:56

Sensei_Matsuo

Sensei

Zarejestrowany: 2011-09-27
Posty: 147

Re: Sala #1 - Prolog

Ekhem, no więc tak drogi Senshin, wydaje mi się, że nieco ci się pomyliło... Ogólnie to historia krainy (tylko jakiej krainy? o.O) bardzo ładna. Druga sprawa, to fakt iż większość twojego prologu opowiada własnie o krainie, mniejsza zaś część opowiada o Yozoru - ojcu twojej postaci, najmniej tekstu zajmuje historia twej postaci i jej matki. Kolejna sprawa, tylko niektóre (te najkrótsze) wypowiedzi starca oznaczasz kolorkiem i myślnikiem, zaś główną opowieść, która według tekstu wychodzi z jego ust piszesz normalnie. I ostatnia sprawa to taka, iż istnieje tylko jedna szkoła ninja ;)

Na chwilę obecną prolog nie zaliczony z wiadomych powodów - nie ma tam praktycznie nic o twojej postaci, prócz kilku linijek. Proponuję ci dwa rozwiązania:
Możesz napisać od nowa cały prolog, jednak skup się na swojej postaci, a nie historii jego ojca i krainy, lub pozostaw ten i rozpisz nieco historię swej postaci. Myślę, że druga opcja będzie lepsza

Ogólnie cały tekst mnie osobiście zaciekawił, jednak za mało o twojej postaci, do poprawy.
_______

Po poprawkach zaliczam i daję 40 pkt statystyk do rozdania, napisz następny post w co rozdajesz punkty.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Matsuo (2013-04-12 14:48:02)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Studio 110