Ogłoszenie


#841 2015-01-21 00:13:25

 Suezo

Martwy

Zarejestrowany: 2014-10-28
Posty: 249
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Skaliste góry

- Zapamiętam to sobie - powiedział do niego Suezo.
Po chwili dostał to czego szukał. Zwój był jego, teraz mógł przeczytać to co było w nim zawarte. Otworzył go i zaczął powoli czytać wszystko tak, aby zapamiętał każde słowo. W końcu musi oddać ten zwój mężczyźnie. Czytał, a kiedy już przestudiował cały zwój i znał praktycznie każde słowo zamknął zwój i oddał je mężczyźnie.
- Dzięki ci wielkie, jestem twoim dłużnikiem. Chciałbym ci to jakoś wynagrodzić, w końcu nie każdy by dał mi coś tak cennego, ale niestety spieszy mi się - powiedział do Hiroshiego - Jeszcze się kiedyś spotkamy. Wtedy wynagrodzę ci to w odpowiedni sposób, a teraz wybacz mi. Jeszcze raz ci dziękuję - podziękował mu po raz kolejny po czym pożegnał się z Hiroshim - Żegnaj
Był mu naprawdę wdzięczny za to, że mu zaufał i dał mu ten zwój. Teraz pamiętał każde słowo z tego zwoju dzięki czemu mógł w końcu opanować swoje Kekkei Genkai. Wiedział co potrzebuje teraz musi tylko to zrobić. Zostało mu jeszcze odpłacić Hiroshiemu za to co dla niego zrobił. Nie chciał on od tak odejść i zostawić chłopaka, ale naprawdę śpieszyło mu się. W końcu miał tylko tydzień na dotarcie tam gdzie trzeba, a po drodze musiał załatwić jeszcze kilka ważnych spraw. Wobec tego postanowił, że odpłaci mu się przy następnym spotkaniu i wtedy będą mogli sobie też dłużej pogadać.

z/t -> Miuryioko

Ostatnio edytowany przez Suezo (2015-01-24 22:33:22)


http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/540/vcxren.jpg

Offline

 

#842 2015-02-17 22:41:54

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Trasa wedle moich oczekiwań była ciężka. Jednak właśnie nie osowiałość i czyste lenistwo pomogły mi się zregenerować po treningu. Wytchnienie dał mi właśnie marsz po niezbadanych zakątkach tego górzystego terenu. Nie zapuszczałem się zbyt daleko, gdyż krążyłem w poszukiwaniu odpowiedniej panoramy na werznie w głąb Hidari, Wycieczka nie była zbyt owocna, nie zastałem niczego nowego i zobaczyłem już wszystko czego nie można było już uratować. Po raz kolejny musiałem odetchnąć z ciężkim sercem widząc zgliszcza wioski i nawet jednej żywej duszy w pobliżu. Czy na prawdę już nikt nie był do uratowania? Pytanie to aktualnie nie spędzało mi snu z powiek, co kolwiek miało temu zapobiec nie pojawiło się w ogóle, lub pojawiło się za późno.
  Westchnąłem jeszcze raz i poczułem, że moja percepcja poprawia się w jakiś sposób, był to zwiastun aktywowanego sharingana, jednak nie był to moment by go wykorzystać. Ruszyłem w kierunku siedziby, rozmyślając tym razem o siostrze mojego kompana.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#843 2015-02-28 00:13:07

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Sesja dla Kuroi Inu aka Akihiko

~
       Podróż przez Skaliste góry była wyczerpująca dla każdego podróżnika, ze względu na ułożenie formacji skalnych, które często trzeba było mijać w dość niekonwencjonalny sposób. Nawet dla takiego wprawionego ninja jak Kuroi Inu i zarazem bywalca tych terenów z racji wychowywania się i należności do wioski Uchiha obecnie zniszczonej przez wojsko błyskawicy, wędrówka bywała wymęczająca. Słońce powoli znikało za horyzontem, spowijając półkulę coraz to większym mrokiem. O takich godzinach w górach skalistych bez świetnej znajomości tras, bądź rzetelnej mapy nie było mowy o sensownej i bezpiecznej podróży. Ostatnimi czasy te tereny nie należały do bezpiecznych nawet dla klanu Uchiha. Ba! Zwłaszcza dla nich! Masa dzikich najemników i odważnych wojaków polowała na ludzi z pod znaku wachlarza, zachęcani licznymi nagrodami ze strony całego kraju Błyskawicy. Można rzecz, że rozpoczął się sezon na Uchiha. Niemniej jednak, ród ten nigdy nie zostawał dłużny a upolowanie nawet jednego spod znaku wachlarza i czarnych łez, bywało potwornie trudne i niejednokrotnie łowca a nawet łowcy, stawali się ofiarą rządnego krwi ninja z sharinganem. Wracając jednak do Akihiko, podróż zdecydowanie dała mu się we znaki i mimo odzyskania swojej kondycji poczuł przypływ zmęczenia. Jego mięśnie i głowa wręcz wołały o chwilę snu jak nigdy wcześniej. Chłopak znalazł bezpieczny kąt, chowając się pomiędzy głazami, gdzie jedynie znaleźć by go mógł poszukiwać skarbów, zaglądający w każda szczelinę. Nie można było go w żaden sposób dostrzec, lecz sam miał niewiele miejsca i dostępu do promieni księżyca, który dziś chyba rozbłysł w pełni. Kuroia ogarnął sen - niezwykłe realistyczny sen, lecz lekko rozmazany.
       Jego wyobraźnia poniosła go do punktu, z którego widać było całą wioskę podczas szturmu wojsk błyskawicy. Dokładnie widział jak każdy Uchiha możliwe walczył o przetrwanie i jak łucznicy z generałem wtargnęli do świętego miejsca klanu, z którego buchnął ogromny strumień ognia, powalając w ostatnim akcie walki masę wojaków z pod znaku błyskawicy. Taki widok, niewątpliwie musiał budzić gniew w sercu Czarnego Psa, który fanatycznie czcił swój ród. Wtem jego oczy dojrzały grupkę ludzi wbiegającą do małego pomieszczenia na obrzeżach wioski. Niewątpliwie czarne czupryny oznaczały, iż postury należą do Uchiha. Chłopak mrugnął powolnie swymi powiekami a gdy oczy się ponownie rozwarły, stał już zupełnie gdzie indziej. Znajdował się w skalistych górach tuż przy wyjściu z jaskini. Z jej wnętrza dochodził dźwięk, kroków a właściwie biegu kilku osób. Dosłownie kilka sekund później ujrzał kilkoro braci i sióstr swej krwi lecz jedna twarz spowodowała, że cały świat zwolnił niczym przy użyciu sharingana. Znajoma, dziewczęca twarz o pięknych rysach twarzy i kruczoczarnych włosach. Tym razem jej usta nie układy się w cudowny uśmiech a w przeraźliwy smutek połączony ze wciąż spływającymi łzami z oczu. Saya. Kuroi rozpoznał ją od razu. Sen jednak się nie kończył a siostra Yocharu wraz z towarzyszami szukali schronienia. Jakaś nadludzka siła, pchała Akihiko, każąc mu dążyć za pozostałymi, aż do miejsca w którym się schronili i postanowili wypocząć. Był to niewielki obóz, w którym mieli pozostać przez jakiś czas. Kolejne mrugnięcie. Białowłosy stał teraz kilometr od tymczasowego obozu niedobitków Uchiha a jego oczom ponownie ukazała się Saya. Była zupełnie sama i wyglądała na zamyśloną. Wtem zza skały wyłoniły się dwie postacie. Niestety sen rozmazał postury bohaterów, równocześnie przerywając wizualizację. Jak to odbierze Kuroi Inu? Wizja? Czy tylko sen?

Offline

 

#844 2015-02-28 09:35:21

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Obudziłem się z niemym krzykiem, który zdusił mnie na podobieństwo stalowej igły wbijającej się w gardło i minął czas jakiś za nim wróciłem do rzeczywistości w której dane mi było aktualnie bytować. Mrugnąłem uporczywie parę razy oczami by powrócić do pełni percepcji po czym rozejrzałem się po otoczeniu. Stwierdziłem, że to jednak musiał być sen, gdyż znajdowałem się dokładnie w tym samym miejscu, w którym udałem się na spoczynek.
  Jednak myśl o nim raz po raz uporczywie niczym echo powracała do mnie, każąc irracjonalnie myśleć, iż był on tak prawdziwy jak coś co widzę właśnie przed sobą. Podniosłem rękę do oczu i kilka razy rozprostowałem i zgiąłem palce. Drżała. Po raz kolejny doświadczyłem hańby ninja, popłynięcia w duł rzeki emocji. Nigdy nie leżała w mej naturze wiara w przesądne bajania o wizjach i prekognicji, jednak sama myśl, że w ten sposób uda mi się ją zobaczyć zmuszała mnie do podjęcia tropu nawet jeśli prawdopodobieństwo, iż rzeczywiście się to zdarzy było z goła bliskie zeru. Po za tym jeszcze tych dwóch gości, nie wiem co by stało się ze mną gdyby faktycznie była w niebezpieczeństwie, a ja nie kiwnął bym palcem.
  Plan rozwiązania dwóch postaci przyszedł mi nadzwyczaj łatwo, jeżeli sytuacja się sprawdzi i będą próbowali zaatakować ją lub mnie po prostu pozarzynam ich bez zbędnych pytań i większych ceregieli... Uśmiechnąłem się krzywo sam do siebie... Jakież to zabawne, trzęsę się na myśl o jednej dziewczynie mimo, że powzięcie zamiaru zabicia dwóch ludzi to dla mnie jak splunąć...

Przypomniałem sobie, że w wydarzeniu mogą brać udział pozostali członkowie klanu, toteż zdjąłem płaszcz Yuugure i schowałem go w jaskini. Nie wiadomo wiadomo jak inni by na niego zareagowali, a przecież uzgadnialiśmy z Yocharu, że nie będziemy się wychylać. Nawet jeżeli nie będę miał czasu po niego wrócić, w siedzibie powinno pozostać jeszcze kilka sztuk.
  Ruszyłem szlakiem do pierwszego miejsca gdzie widziałem Sayę, rozglądając się bacznie na boki co nakazywała mi moja wrodzona ostrożność. To nie był bezpieczny teren i zawsze mogły po drodze zdarzyć się nieprzewidziane wypadki.
   Gdy już stanąłem przed jaskinią przywarłem do lewej strony jej wejścia przy okazji wyciągając katanę i ustawiając ostrze wzdłuż łokcia. Tak na wszelki wypadek. Po tym zajrzałem do środka nasłuchując jakichkolwiek odgłosów kroków.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#845 2015-03-01 03:01:14

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       To ciekawy paradoks świata, że Ci z natury nie okazujący swych emocji, zostają narażeni na przypływ pewnych odczuć, które właśnie te emocje rozbudzają, co zresztą tyczy się także tych, którzy z wyrażaniem siebie nie mają problemu lecz świat napawa ich taką ilością zła i smutku, że zatracają tę wewnętrzną radość. Kuroi należał raczej do tych pierwszych. Delikatnie mówiąc był zimnym draniem, który zabił swoją siostrę w przypływie żądzy krwi - berserku. Nie tylko ona padła łupem jego natury, ale jej życie pokazywało jakim potworem może stać się z pozoru zwykły nastolatek. Świat jednak postanowił dać mu szansę zmiany swego nastawienia a przynajmniej wyciszenia swego wewnętrznego głodu, krzyżując ścieżki z Saya, siostrą jego towarzysza z organizacji. Niewątpliwie na samą myśl o niej, jego głowa eksplodowała od wszelakich myśli, wyobrażeń i bólu - bólu, który powodowany był faktem niezrozumienia swego zachowania. Przecież to tylko zwykła dziewczyna jak każda inna. Owszem, wyróżniała się urodą lecz pięknych kobiet na tym świecie jest od cholery. Więc czemu właśnie ona? Świat najwidoczniej wprowadzał swój paradoks w życie.
       Akihiko wyrwał się ze snu, o mało nie obijając głowy o jedną z wystających skał w swej kryjówce. Zdecydowanie nie spodziewał się tego co zaprezentował mu dosłownie chwilę temu sen. Wydawać by się mogło, iż pamięta każdy szczegół, każde miejsce, każdy najmniejszy nawet kamyczek. Nie pamiętał tylko jednego. Twarzy Sayi. Jedna z magicznych sztuczek snu, który wizualizuje przed nami postać, konfigurując co chwilę jej wygląd, aż w końcu sprawia, że nie jesteśmy w stanie połączyć obrazu tej osoby w jedno ale z jakiegoś dziwnego powodu jesteśmy totalnie pewni kogo właśnie widzimy. Być może buzujące emocje względem młodej dziewczyny z pod znaku wachlarza musiały zaciągnąć Kuroia przed jej obliczę aby na stałe utwierdzić obraz w jego głowie. Któż to wie? Akihiko wiedział jednakże jedno: Musi wyruszyć w poszukiwania, nawet jeżeli sen miał pozostać jedynie snem.
       W pierwszej kolejności powinien znaleźć się koło jaskini, którą to ujrzał we śnie. Znajdowała się ona zaledwie 5 minut drogi z jego obecnej pozycji. Istna fortuna. Z tamtego miejsca, niedobitki maszerowały wydeptanym szlakiem prowadzącym slalomem w górne części skalistych wzniesień gdzie po trzydziestu minutach, odbić od głównej ścieżki i wkroczył na kamienną półkę. Tam wystarczyło już tylko przeskoczyć i wędrować szybkim krokiem przed siebie przez dobrą godzinę, mijają wszelkie kruszące się, górskie krawędzie. To tam udali się bracia i siostry krwi. Saya zaś według snu, powinna znajdować jakiś kilometr od obozowiska co znaczyłoby, że podążając za sennym szlakiem, najpierw natrafi na nią a dopiero później obóz. Wszystko ładnie pięknie, lecz jeżeli sen mówi prawdę to kim są dwaj rozmazani jegomoście?

Offline

 

#846 2015-03-01 21:54:14

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Fakt stałem chwilę przy jaskini i najwidoczniej straciłem przez to tylko czas, którego to nie miałem za nadto. Właściwie nie wiedziałem czy w ogóle go mam, nie było przecież wiadomo czy koła zębate już nie ruszyły skazując Saye na opuszczenie tego nie najlepszego ze światów. Na tą myśl zagryzłem wargi, prawie do krwi.
Zmitrężyłem już dość czasu na czczą obserwację, więc szybkim ruchem schowałem katanę do pochwy i ruszyłem dalej szybkim tempem, jednak nie na tyle szybkim by przeforsować się przed być może czekającą mnie walką.
   Według znanych mi danych trzeba było ruszyć ścieżką prowadzącą w górę i tak też uczyniłem. Czekało mnie jakieś pół godziny drogi do półki skalnej. Wykorzystałem ten czas by opanować trochę emocje. Cóż było to o wiele cięższe zadanie niż się spodziewałem i udało mi się tylko połowicznie. Drżenie rąk już ustało, jednak w głowie cały czas kołatał mi nie pokój połączony z faktycznym brakiem zrozumienia mojego stanu. Zdecydowanie nie ułatwiało to sprawy.
  Ze wskoczeniem na półkę skalną nie miałem większych problemów, trochę zadrżała mi noga grożąc upadkiem, ale był to jedynie fałszywy alarm. Została mi wędrówka prosto przed siebie do miejsca gdzie Saya miała przebywać. Nie zastanawiając się ani chwili ruszyłem w drogę.
Po raz kolejny tego dnia poczułem jak narasta moja niepewność, ale choć może jest to szaleństwem czułem oprócz tego iskierkę radości na myśl o spotkaniu. Nie chciałem pozwolić by to coś budowało się wewnątrz mnie, jednak nie miałem za bardzo pojęcia jak z zjawiskiem tym walczyć.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#847 2015-03-02 01:06:23

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Zdecydowanie domeną podróży Kuroia było proste słowo "pośpiech". Wewnętrzny głos wręcz krzyczał by dotrzeć na miejsce ze snu i sprawdzić czy zdobędzie on miano przepowiedni. Trasa nie była łatwa ale to dobrze. Im trudniej tym ciężej było dotrzeć do pozostałych z klanu, którego siła w ostatnich tygodniach zmalała diametralnie. Uchiha jednak już nie pierwszy raz przechodzili przez tak dramatyczne chwile, które zresztą zostały napoczęte przez jednego z ich braci. Historia klanu była pokręcona jak drogi w Skalistych górach, lecz zawsze wracali oni na szczyt. Jednak to nie chęć odnalezienia swoich pobratymców pchała go do dążenia ścieżką ze snu. Kuroi Inu niczym rycerz wracający z bitew gnał do kobiety, darząc ją uczuciem którego nie rozumiał. Nawet jego fanatyczna miłość do klanu nie była w stanie rozbudzić w nim takiej huśtawki emocji jak ta jedna, jedyna osóbka. Trasa, która utkwiła mu w pamięci, zdawała się iść mu tym razem nieco szybciej niż we śnie. Być może miał wtedy inne odczucie względem czasu a może narzucił po prostu większe tempo, wiedząc co za chwile się może wydarzyć. Ale czy to wszystko tak naprawdę w ogóle ma mieć miejsce? Odpowiedz czekała tuż za głazem.
       Akihiko niewątpliwie już rozpoznał miejsce, w którym się znalazł. Jeżeli emocje, które nim targały wcześniej, nadal walczą w jego umyśle to niewątpliwie teraz ponownie eksplodowały na widok tej okolicy. Wszystko wydawało się zgadzać. Każdy kamień, każda uncja żwiru i piachu, nawet niebo układało identyczne chmury a wiatr lekko hulał w tak samym tempie. Było jedno ale. Nikogo tu nie było. Czyżby przyszedł za późno? Co jeżeli Ci dwaj okazali się mordercami Sayi i już dawno zabrali jej ciało? O dziwo nie było tu żadnych śladów krwi czy jakiejś bójki. Może przybył za wcześnie? A może tak naprawdę nigdy nikt tu nie przyjdzie? Wtedy usłyszał kroki.
       Spokojny chód jednej osoby dla nieprawionego słuchacza byłby prawie niesłyszalny ale nie dla ninja takiego jak Kuroi. Czyżby jednak sen powoli się sprawdzał, czy może to tyko przypadkowa persona nawinęła się w idealnie tym samym czasie? Nie, wszystko zaczęło łączyć się w całość. Zza kamiennego naturalnego posągu zaczęła wyłaniać się kobieca sylwetka. Gdy jego oczom ukazała się jej twarz, nie miał żadnego problemu z jej rozpoznaniem. Saya. Jej twarz, jednak nie była tak uśmiechnięta jak ostatnio. Najwidoczniej ostatnie przeżycia, dosyć mocno nałożyły się na jej humor o czym mówiła zamyślona mina. Czyli sen zyskał miano przepowiedni, tylko gdzie tamta dwójka? Los nie pozostał bez odpowiedzi przyprowadzając duet wyjątkowo nieprzyjemnie wyglądających męskich person. Ten bardziej z lewej miał dolną część twarz przesłoniętą czarną chustą, która idealnie dopasowała się do skóry. Skórzany strój z metalowymi płytkami na barkach i piszczelach ochrania pozostałą część jego ciała przed nieprzyjemni atakami a i dodatkowo wzmacniał efekt kopnięć. Na głowę miał bujną czuprynę w kolorze brązu, który to idealnie dopasował się do pozostałości ubioru. Ten drugi gość wyglądał zdecydowanie bardziej nieprzyjaźnie. Szeroki i wredny uśmiech przetaczał się przez całą jego twarz, którą zdobiła blizna przechodząca przez prawe oko aż po same usta. Cud, że gałka nie została w ogóle naruszona. Ubrany w szary podkoszulek i szerokie niebieskie spodnie, wygląda dosyć nieszablonowo. Jednakże to co zwrócić uwagę mogło najbardziej to opaska na jego głowie przesłaniająca całe włosy. Była czarna lecz na jej przedzie w miejscu czoła mężczyzny znajdował się biało-czerwony wachlarz Uchiha. Czyżby jednak byli przyjaźnie nastawieni a wręcz sami należeli do klanu? A może był to wojenny łup? Miało się za chwilę wszystko okazać.
       Cudem nie ujrzeli Kuroia, który stał po ich prawicy lecz na tyle pod kątem aby ich oczy nie były w stanie go dojrzeć. Co innego można było powiedzieć o młodej uroczej Sayi, która to wręcz stanęła przerażona ich widokiem. Uśmiech na twarzy jegomościa w podkoszulku, wydawał się być jeszcze szerszy niż wcześniej.
       - No, no, no zbłąkana owieczka. A jaka śliczna! Mrrr! Chodź tu mała zabawimy się a potem sprzedamy za jakiejś grube pieniądze wojskom błyskawicy. Oni lubią takie myszki jak Ty.
       - To chyba pierwsza osoba od kilku dni, której nie chcesz zabić. Lepiej stul dziób i łap ją. Chce zarobić trochę, póki Uchiha są warci tyle kasy.
       Połączenie tych dwóch jegomościów było dosyć ciekawe. Jeden dziki i żądny walki, drugi zaś opanowany i dążący do celu bez zbędnego pierdzielenia. (Niczym Hidan i Kakuzu) Saya powoli zaczęła się cofać, lecz zdała sobie sprawę z tego, że nic do nie da i zatrzymała się wyciągając ręce do walki. Jej twarz nabrała bojowego charakteru, gotowego do pojedynku.
       - Mocni w gębie! Macie do czynienia z Uchiha!
       - Hahahahahahahahahahahaha! A to Ci heca! Bo nie wyrobie! Hahahaha!
       - Łap ją do kurwy nędzy, zanim zacznie gadać większe bzdury od Ciebie.
       - CO?! JAK ŚMIESZ! Ehh.. dooobra, dooobra już już łapie.
       W tej chwili śmieszek zaczął zbliżać się wolnym krokiem w stronę dziewczyny, jakby sądząc, że jest tak sparaliżowana strachem, iż nawet się nie ruszy.

Offline

 

#848 2015-03-02 10:45:46

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Gdy dotarłem na miejsce i ujrzałem, że jest puste ścisnęło mnie w gardle. Czyżby naprawdę się spóźnił? Poczułem jak żal trawi mnie od wewnątrz. Nawet jeżeli faktycznie był to tylko sen nastawiłem się tak bardzo na spotkanie z nią, że nie mogłem znieść samej myśli, iż się nie odbędzie... Jednak czarny scenariusz dopiero teraz przyszedł mi do głowy. Na myśl, że faktycznie umarła zakręciło mi się w głowie. Nie mogłem pojąc jak coś takiego w ogóle mogło się stać. Co prawda nie widziałem ciała jednak to jeszcze o niczym nie świadczyło, bo nawet jeśli nie jest martwa równie dobrze mogli by ją porwać, torturować czy gwałcić... a sam nie wiedziałem czy to czasem nie gorsze od samej śmierci.

  Zacisnąłem wargi w ramach cichego protestu przeciw aktualnemu porządkowi świata. Czułem też, że po policzkach spływają mi łzy. Płakałem po raz pierwszy w swym świadomym życiu. Miałem ochotę z wściekłości i żalu zabijać ludzi i patrzeć jak ich krew spływa na ziemię i brudzi moją białą skórę. Nie ważne kto to by był, pobratymcy kobiety, dzieci zabijał bym bo myślę, że dzięki temu ulżyło by mi.
  Nie miałem jednak okazji zweryfikować mojej teorii bo o to właśnie zza kamienia wyłoniła się ona. Nie miałem co do tego wątpliwości, wszędzie rozpoznał bym tę twarz. Stałem przez chwilę z rozszerzonymi oczyma nie mogąc nacieszyć się widokiem... Serce kołatało mi jak bym miał za chwilę doznać stanu przedzawałowego, jednak żyła. Była smutna, ale cała i zdrowa, a to było najważniejsze.

  Ze świetnego nastroju wyrwało mnie dwóch jegomościów, oni też faktycznie tu byli i jak słusznie przewidywałem raczej nie mieli przyjaznych zamiarów. Sharingan błysnął w mych oczach, a ja sam w jednej chwili poczułem charakterystyczny przypływ ostrości umysłu. Decyzję co zrobić z oponentami podjąłem już wcześniej. Teraz pozostawało tylko zatańczyć

  Wyciągam z torby dwa kunaje i ciskam nimi w oponentów [sz:70 s:50]. Ponieważ nie widzą mnie nie powinni być w stanie uniknąć ataku. Jednakże to nie koniec wykonuję pieczęcie do kawarimi [sp: 57] i wykorzystuje je do zamiany z sporawym kamieniem [podobno wszędzie ich pełno], który leże obok śmieszka. Charakterystyczne pff powinno odwrócić ich uwagę, gdy pojawiam się koło niego bez ceregieli zadaję trzy szybkie cięcia poziomo, później z dołu w kierunku góry, a na koniec odbicie na szuje, które to powinno go pozbawić głowy. [sz: 78 s:78]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#849 2015-03-02 12:48:26

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
      Jednego nie można było odmówić Kuroiowi; szybko potrafił stworzyć dobry plan i wdrożyć go w działanie bez względnych ceregieli czy podchodów. Sytuacja w jakiej się znalazł a właściwie w jakiej znalazła się wybranka jego dziwnie funkcjonującego w sferze emocjonalnej serca, zmotywowała go do działa i wręcz oczywistym był fakt, że musi dziewczynę obronić. Z jednej strony ogromnie się radował na sam fakt, że ponownie ją widzi a jej stan zdrowia ma się w idealnym stanie ale ryzyko w jakim się znalazła budziło w nim rządzę krwi wroga, którą najchętniej by spił, tuż po odcięciu jego głowy - ich głów w woli ścisłości. Plan działania Uchihy był prosty i oparty na jednej równie łatwej do wykonania technice ale przy zgrabnym jego wykonaniu być może walka zakończy się w przeciągu sekund. Pytanie tylko brzmiało czy wróg da się tak łatwo podejść? Zaletą ale i wadą młodego wojownika była jego dzikość. Nieprzewidywalny i na pozór chaotyczny, reagując w porywanie emocji lecz nie wymachując bezsensownie ostrzem jednakże nie zdobywając informacji na temat swego wroga i upewniając się na jakim poziomie stoi. No cóż, miało to też sens bo lepiej zniwelować problem zanim tak naprawdę się zacznie. Nie było więc czasu do stracenia.
       Kunaie świsnęły w powietrzu, pędząc w kierunku wroga Uchiha, zaś ten nie marnując czasu wykonał podmianę bez zbędnych ceregieli by zamienić swe miejsca z głazem. Wszystko szło na pozór jak chciał lecz niestety rzadko w świecie ninja dzieje się jak chcemy. Jegomość stojący z tyłu wydawał się kompletnie nie zaskoczony nadlatującym ostrzem. Ba! Wręcz odwrócił się w idealnym momencie by uderzyć dłoniami w ziemie i podnieść blok ziemi chroniący go przed jakimkolwiek atakiem. Jego oczy tuż przed tym ułożyły się w takiej mimice jakby wołały "Czułem, że coś tu śmierdzi" albo "Wiedziałem, że tu jesteś". Śmieszek niestety a może stety nie był tak rozgarnięty jak jego towarzysz i obrywając kunaiem w swoje muskularne ciało, usłyszał charakterystyczne "pff" tuż obok siebie i gdyby nie fakt, odruchowego odskoku już dawno pozbył by się głowy. Nie uszedł jednak całkiem atakom Kuroia, który zadał mu kilka solidnych ran i co najważniejsze dla godności Uchiha, zerwał chustę z wyśrodkowanym symbolem jego klanu. Materiał powoli opadał w podobnym tempie co spływająca krew z nóg , rąk i łuku brwiowego śmieszka. Gdy tylko chusta dotknęła ziemi, ciało rannego ninja zalało się czarnymi znakami, które zaczęły łączyć się w coś na podobieństwo kanałów czy linii dróg. Niewątpliwie był to efektowny zabieg ale czy efektywny? Zaraz miało się wszystko okazać.
       - Uważaj, gość jest szybki.
       Mężczyzna z chustą na ustach nie zdążył dokończyć zdania gdy jego szalony towarzysz z ogromną radością na ustach podbiegł jednym susem do Akihiko wymierzając prosto w jego głowę cios. [Siła 95/Szyb 95] Cios do najpotężniejszych i najszybszych nie należał ale nie wątpliwie były to już osiągi godne uwagi i wymagające ostrożności. Swoją drogą zapowiadał się ciekawy spektakl pomiędzy dwoma wojownikami lubiącymi walkę w swoim wewnętrznym szale, chociaż to zdecydowanie Kuroi zasługiwał na miano berserkera w tej chwili z rani ran jakie wyrządził przeciwnikowi. Partner stał w tym czasie nieco z tyłu, przyglądając się potyczce, która to mogła zakończyć za chwilę na ich korzyść.
       Nagle osoba, która była celem, stała się jedynie tłem dla pojedynku. Saya, stała przygotowana mentalnie, chociaż fizycznie raczej nie, na atak mordercy i gwałcicieli, gdy Ci nagle zmienili zainteresowanie broniąc się i atakując zupełnie kogoś innego. Tylko kogo? Przecież była tu kompletnie sama a w obecnych czasach nie mogła liczyć na pomoc ze strony nikogo innego niż członków klanu. Czyżby ktoś przybył w porę? Czy może łut szczęścia zadecydował, że Ci dwaj goście są więcej warci niż sprzedaż jednej dziewczyny? Odpowiedz nasunęła jej się bardzo szybko. Długie białe włosy i błyszczące błękitne oczy i ta postura, nieco lepiej zbudowana niż ostatnio ale jednak wciąż podobna. To ciało mogło należeć tylko do jednej osoby. Była w ogromnym szoku, że to właśnie on się tu zjawił i to on naraża życie dla niej. Była przekonana, że praktycznie nikt po za nią i Uchiha z którymi przybyła nie przeżył ataku a tu los podrzucił jej taką niespodziankę. Z jednej strony się cieszyła z drugiej zaś bała o życie Akihiko, który jednakże radził sobie, mimo niewypału planu, dosyć zgrabnie i powoli dążył do zwycięstwa. Niemnie jednak czuła potrzebę pomocy swemu wybawcy. Problemem były jej marne zdolności, chociaż w ostatnim czasie nadrobiła pewne zaległości. Wyczekiwała jednak na dobry pomysł w swej głowie, dopingując tym samym Kuroia.

Offline

 

#850 2015-03-03 10:43:50

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Muszę przyznać, że lubię sobie porozmawiać z przeciwnikiem podczas pojedynku, prowokować go, wytrącać z równowagi... Jednak zdaję sobie sprawę, że w tej chwili nie mam na to czasu. Moi przeciwnicy są groźni, może nie tyle śmieszek, jednak gość w czarnej masce jest zupełnie inną sprawą. Sprawnie używał ninjutsu co mogło świadczyć o tym, że preferuje walkę na dystans, priorytetem, więc było jak najszybsze dostanie się do niego.
  Śmieszek jednak nie daje mi na to czasu i tylko gdy fantazyjne wzorki pojawiają się na jego ciele rusza do kontrofensywy. Najprawdopodobniej są one czymś w rodzaju wzmocnienia, gdyby tak nie było zaatakował by od razu nie czekając na ich pojawienie. Fakt ten jednak się dokonał, więc nie grało to już żadnej roli.
   Sharingan, a także i przewaga dystansu działały na moją korzyść, nie było ważne, że jest szybszy z oczywistej przyczyny, miecz jest dłuższy od ręki. Wyczekuję momentu, gdy ten chce mnie już uderzyć, a impet ciosu pcha go do przodu utrudniając odskok czy zmianę kierunku ciosu, wykonuję piruet w stronę przeciwną do ręki, którą atakuje [r:70] wyprowadzając jednocześnie cięcie na brzuch, gdy znajduję się z jego boku tnę jeszcze raz płasko przez plecy, a później kierując następne cięcie na nogi [sz:78 s:78]. Po czym wydłużam dystans schodząc po skosie w tył.
   
   Staram się przy okazji obserwować jego partnera, który jak do tej pory nie raczył wdać się w walkę. To dość trudne bo obecność Sayi mnie rozprasza, martwię się jakie efekty przyniesie to gdy zechce zaangażować się w walkę. Odniesienie przez nią jakiejś poważnej rany mogło by zapewne wytrącić mnie z równowagi i przyćmić osąd sytuacji co może być katastrofalne w skutkach. Jednak na razie stała ona spokojnie, więc nie było powodu do obaw. Moje myśli skierowały się znowu ku walce, zaczynała mi się co raz bardziej podobać, co powoduje wykwitnięcie na mojej twarzy paskudnego uśmiechu. 

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Kuroi Inu (2015-03-03 10:45:51)


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#851 2015-03-04 23:38:48

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~

Theme

Kuroi Inu przystępował właśnie do swojego tańca z ostrzem w ręku. Szybko przeanalizował sytuację i ujrzał wszystkie za i przeciw, kontrolując również drugiego przeciwnika, który obecnie stał z tyłu i przyglądał się walce. Sharingan kontra Przeklęta Pieczęć, którą chwilowo Uchiha zna pod nazwą "znaki wzmacniające", którą to sam na potrzebne własnego rozumowania wykreował. Blask odbity od ostrza niczym w filmie, rozlał się po niebie zwiastując atak Czarnego Psa. Jegomość z maską na twarzy, chyba zwątpił w umiejętności swego towarzysza, który to zalany znakami, wydawał się być równie nie ostrożny co przed chwilą. Rozległ się dźwięk krojonego mięsa a dookoła rozlała się krew. Ręka jego przeciwnika pofrunęła w powietrze a kikut pozbawiony łokcia, wylewał strumień krwi, brudzący wszystko na co natrafi. Akihiko jednak nie przerywał swego ataku. Ba! Wręcz dopiero się rozkręcał! Jedynie cud mógł uratować w tym momencie śmieszka i tym cudem okazał się być jego towarzysz. Jegomość, który zgrywał w duecie tego raczej bardziej rozgarniętego wykonał jeden znak i uderzył pięścią z ogromną siłą w podłoże. Ziemia zatrzęsła się, przechodząc istną dekompozycję podłoża w promieniu 25 metrów. Oznakowany i bez ręki wojownik, chyba wyczuł zamiar towarzysza, odskakując lekko w tył i dzięki temu nie przewracając się podczas zmian w ułożeniu skalnej podłogi. Kuroi Inu nie miał tyle szczęścia, tracąc przy tym efekt swego zacnego ataku, który jednakże połowicznie spełnił swoją funkcję odbierając rękę przeciwnikowi. Saya, również nie był w stanie przewidzieć tegoż ataku, dlatego podskoczyła wypchnięta siłą dekompozynującej się ziemi i wylądowała dwa metry na prawo od obecnej pozycji. Po za małym obiciem kości, zdecydowanie nic się jej nie stało, aczkolwiek cud, że źle nie upadła.

       - Ujebał mi rękę! Skurwiel ujebał mi rękę!
       - Ujebał by Ci znacznie więcej, gdybym Cię nie uratował idioto, więc stul dziób i skup się na walce bo możesz już nie mieć tyle szczęścia.
       - Baka! Już nie jednego Uchiha upolowałem!
       - Jak tak dalej Ci będzie szło to on upoluje Ciebie.
       - BAKA YARO! Już ja mu pokażę! Masz przejebane!
       Po tych słowach, śmieszek który teraz chyba już bardziej wygląda na zdenerwowanego niż śmiejącego, wyciągnął uciętą rękę przed siebie, mierząc tym samym w Kuroia. Wyglądało to dosyć zabawie gdy w miejscu brakującej części kończyny, pojawił się dysk złożony z dziwnej cieczy, która na pewno nie była w 100% wodą co można było dojrzeć po jej gęstości. W ułamku sekundy, wystrzelił on w kierunku Uchiha a w jego miejscu pojawił się kolejny dysk, który tym razem służył już jako tarcza. [Szybkość rzutu:76]

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2015-03-04 23:55:58)

Offline

 

#852 2015-03-05 01:16:15

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Nie spodziewam się dezintegracji podłoża, nie sposób zaprzeczyć temu faktowi. Nagłe wstrząsy pozbawiają mnie pewnej pozycji, a co za tym idzie możliwości dobicia przeciwnika. Po za tym atak sam w sobie nie jest groźny dla mojego zdrowia czy życia, nim upadnę na plecy odchylam ciężar ciała do tyłu i wystawiam wolną rękę, odbijam się nią od stabilnej już gleby i wracam na nogi. W tej chwili jestem zaabsorbowany tylko uciechą walki.

  Nie czekając ani chwili  ruszam na przeciwnika, wyciągając kunai z torby i ustawiając katanę wzdłuż łokcia. Uśmiecham się przy tym szeroko. Przy okazji kątem oka spoglądam na gościa w czarnej masce, by nie wyciął mi przy okazji jakiegoś brzydkiego numeru. Dysk w ogóle nie stanowi dla mnie wyzwania, omijam go tuż przed uderzeniem zgrabnym piruetem [r: 70], gdy wychodzę z obrotu ciskam kunai mniej więcej w oko przeciwnika po stronie zdrowej ręki [sz:76][s:54]. Swoją drogą dziwne było to, że nie leży właśnie wyjąc z bólu i panicznie wgapiając się w kikut, ale to nie miało nijakiego znaczenia. Chwilę później również piruetem tym razem połączonym z delikatnym wyskokiem mijam go od strony zdrowej ręki, naturalnie w odległości na tyle bezpiecznej by nie mógł dostać mnie swą pięścią, ale też takiej by nie mógł uciec mi spoza zasięgu ostrza. Wraz z obrotem wykonuję cięcie na szyję skierowane ukośnie w dół, powinno ono odnieść efekt nawet wtedy gdy będzie próbował się pochylić. [sz:78 s:78]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Kuroi Inu (2015-03-05 01:27:37)


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#853 2015-03-05 01:58:11

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
      Oko, gościa w czarnej masce jakby lekko błysnęło co było spowodowane jego szerokim rozwarciu powiek. Chyba zdawał sobie fakt, że pojedynek będzie należał do trudnych a następny atak może być tym ostatnim dla jego towarzysza. Odskoczył więc w tył aby zbudować jeszcze większy dystans między Akihiko ale i również kumplem bez ręki stojąc przygotowany na pewnie ewentualności. Zapewne Kuroi obawiał się kolejnych niespodzianek ze strony użytkownika technik Doton lecz, ten jedynie stał wpatrując się w śmieszka. Czyżby postanowił sobie już nie marnować chakry na ratowanie przygłupia, który nawet nie korzysta z daru życia a pcha się pod ostrze jak mięso pod nóż? Najwidoczniej wolał zachować chakrę na uratowanie własnej dupy, chociaż nie można było zaprzeczyć także opcji przygotowywania kolnej techniki mającej za zadanie pomoc "samobójcy" i wciągnięcia w jakąś pułapkę Uchiha. W tej jednak konkretnej chwili zachowywał się pasywnie zaś ten drugi piął się na przód, jakby chcąc się zderzyć z Kuroiem.

       Czarny Pies ruszył ponownie do ataku, mając w głowie już pełen plan dziania. A może wcale nie? Może to zew krwi rozkazywał wykonywać te konkretne ruchy, które spajały się w całość niczym sprawny układ taneczny. Pocisk wypuszczony w jego stronę, okazał się nie stanowić żadnego problemu. I dobrze, bo po uderzeniu w ziemię tuż za nim, wyrwał niemała dziurę w podłożu. Akihiko przestawił chwilowo swój tryb na dystansowy by posłać kunai w oko oponenta. Tarcza, którą zrobił chwilę wcześniej, uchroniła go przed utratą kolejnej części swojego ciała, lecz przez wykonania ruchu obronnego, stracił cenne sekundy. Gdy Kuroi przemyka tuż obok niego zgrabnym piruetem, ten zamachuje się kikutem z wodną tarczą by chociażby strącić młodzieńca lecz ten bez najmniejszego problemu mija się z próbą kontrataku. Uchiha już wie, że to ostatnie chwile życia jego wroga. Katana ułożyła się w jego dłoni, gotowa do skośnego cięcia przez szyję. Świst. Krew ponownie trysnęła brudząc ostrze i ubranie umierającego właśnie śmieszka. Niestety uśmiech nie pozostał na jego twarzy tak jak jego głowa nie pozostała przymocowana do korpusu. Stoczyła się po jego własnym barku, uderzając tempo w ziemię tylko po to by pociągnąć z kilku sekundowym opóźnieniem resztę ciała na glebę.

       Saya, podniosła się z ziemi obserwując całe to zdarzenie równie pasywnie co pozostały przy życiu przeciwnik. Zrozumiała, że nie ma sensu wkraczać do pojedynku gdy wojownicy operują taką a nie inną szybkością i siłą - była po prostu zbędna. Spoglądała jednak na Kuroia, którego już teraz rozpoznawała w stu procentach. Po ostatnim ich spotkaniu, nie spodziewała się że jest zdolny do tak niesamowitej walki. Śmiały i pewny styl z użyciem katany był czymś naprawdę rzadko widywanym zwłaszcza w kręgach Uchiha. Zarazem budził on odczucie jakby bawił się ze swym przeciwnikiem, nie używając nawet jutsu do pojedynkowania się. W każdym razie, zacisnęła dłonie w pięści a jej oczy rozbłysły pełnią nadziei na zwycięstwo jej obrońcy.

       Pozostały przy życiu mężczyzna, stał wpatrzony w truchło swego byłego towarzysza, tylko po to by zwrócić swój wzrok na jego zabójcę. Był ciekaw jego następnego ruchu. Czy jego szał bitewny porwie go od razu do ataku czy też może otworzy swoją jadaczkę i nawiąże jakąś konwersację. Nie mógł ukrywać, iż obawiał się pojedynku z młodzieńcem, który okazał się być znacznie silniejszy niż przypuszczał. Na szczęście nie był tak głupi jak jego partner i zachował wszelkie środki ostrożności i pełnię zdrowia. Rozpoczął więc gadkę.
       - Niezły jesteś Uchiha. Masz niezły styl mieczem ale nie łudź się że zdziałasz nim coś przeciwko mnie.

Offline

 

#854 2015-03-05 03:01:57

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Gdy truchło śmieszka właśnie opadło na ziemię ja przełożyłem katanę do właściwej pozycji i szybkim wachlarzem ostrza strzepnąłem z niej krew. Śmieszek dostał na co zasługiwał, żałosny koniec. To było jak zawsze, nie czułem zmęczenia, ani tym bardziej wyrzutów sumienia, że posłałem kolejną żywą istotę do piachu. Wszelakie ekscesy emocjonalnie również odpłynęły w zapomnienie, tak jak by nigdy nie istniały. Cieszyła mnie tak walka, cholera na prawdę mnie cieszyła. Z powodu zmęczenia delikatnie dyszałem, ale nie było to nic co mogło mi przeszkodzić w dalszych działaniach ofensywnych. Na mej twarzy zgasł uśmiech i ukradkiem rozejrzałem się po terenie szukając dogodnej sposobności do ataku. Wbrew temu co mogło się wydawać nigdy nie rzucałem się do walki bezmyślnie jak to robił mój przeciwnik. W przeciwieństwie do niego czerpałem przyjemność z kunsztownie rozegranej akcji, pełnej uników zwodów i celnie wyprowadzonych ciosów, a do tego nie wystarczyło tylko szarżować... Na mej twarzy po raz kolejny wykwitał potworny uśmiech, a oczy zaczynały błyskać szaleństwem.

  W tym czasie gość w czarnej masce zaczął już pertraktować. Wiedziałem, że będzie wymagającym przeciwnikiem... Było mi to na rękę, ta walka mogła by być jeszcze przyjemniejsza niż poprzednio. Wcale nie łudziłem się, że on nie robi tego samego co ja na pewno bacznie mnie obserwował, ja jednak wiedziałem już jak postąpić i jak w razie czego postąpić i jak uderzyć, a podejrzewałem, że on nie zaatakuje pierwszy, mógł starać się wykończyć mnie wcześniej jednak wiedziałem, że nie ma zamiaru tego zrobić...

   Rzuciłem jeszcze szybkie spojrzenie w tył w poszukiwaniu ewentualnej drogi odwrotu i stało się coś czego sam nie mogłem przewidzieć. Z tyłu stała Saya, a skoro ja ją widziałem, ona również musiała widzieć mój profil, który to wyglądał aktualnie jak przerażająca abominacja. Trwało to ułamek sekundy, ale ułamek sekundy pewnie najzupełniej wystarczył by pokazać jej tą część, którą chciałem zachować przed nią w tajemnicy, prawdziwego czarnego psa... Nie mogę też zgadnąć jak to się stało, że szał zabijania natychmiast po tej refleksji zniknął. Przypomniałem sobie po co właściwie tu jestem, a byłem tutaj bo chciałem zapewnić jej bezpieczeństwo, a nie mordować bez opamiętania... Nie bałem się śmierci, ale jeżeli bym zginął tamten mógł zrobić sobie z nią co mu się żywnie podoba... Nie była by w stanie się bronić.

  Moja twarz złagodniała i spojrzałem prosto w oczy gościowi w masce. Moje ciało nie robiło mi na szczęście psikusów emocjonalnych, więc dalej wyglądałem na opanowanego i gotowego do walki. Z resztą nie spuszczałem gardy i spodziewałem się, że tamten widząc moją chwilową niefrasobliwość zaatakuje.
-Wyglądasz na bardziej rozgarniętego od swojego kolegi... Miałeś kilka okazji by diametralnie przechylić szalę zwycięstwa i podać mnie swojemu koledze na tacy.... Nie zrobiłeś tego jednak. - Tutaj znacząco wzruszyłem ramionami. - Po prostu nie chciałeś się w to mieszać aby sam przypadkiem znacznie nie oberwać z prostej przyczyny. Nie obchodzi cię walka tylko zysk. Zrobiłeś to również dla tego, bo wręcz przeciwnie wiesz, że to co zdziałam może przejść twoje oczekiwania i dokładnie z tego samego powodu teraz nie atakujesz teraz, a szukasz furtki. Mam więc propozycje, oddal się spokoju, a ja dopuszczę sobie kontynuowanie tej rzeźni.. Stałem cały czas z determinacją w oczach wpatrując się w mojego przeciwnika.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#855 2015-03-05 03:51:55

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Mężczyzna stał, po prostu stał i wpatrywał się w chłopaka, który diametralnie zmienia swoje nastawienie. Zmrużył oczy, myślał. Był ciekaw czy to kwestia jakiejś zdolności opanowanej przez chłopaka na zasadzie pieczęci, której używał jego towarzysz czy po prostu coś, albo ktoś łagodzić jego dzikość? Nie był ślepy. Dokładnie ujrzał moment, w którym głowa Kuroia przekręciła się delikatnie w stronę dziewczyny a zaledwie sekundy później ochłonął z emocji gotów do rozmów na normalnym, inteligentnym poziomie. Wyczuł słaby punkt, ale wykorzystanie go nie będzie proste. Nacięcie się na ostrze Uchihy, nie jest tym o czym marzył w przeciwieństwie do jego martwego partnera, który chętnie się na nie nadział jak karkówka na szaszłyk.
       - Masz racje. Obserwowałem Cię uważnie by zdobyć kilka cennych informacji na Twój temat. Uważasz siebie za niebezpiecznego dla mnie i nie będę ukrywał, że tak nie jest ale i ja mam pewne asy w zanadrzu, których się nie spodziewasz. Jeżeli chodzi o zysk to... no cóż. Liczyłem, że z moim towarzyszem upieczemy dwóch Uchiha na ich własnym ogniu ale chyba będę musiał zadowolić się jednym.
       Wtem tupnął mocno nogą w ziemię a kawałeczek skalnej płyty pod nim po prostu się otworzył. Wyciągnął prawą dłoń i tej chwili pojawiła się w niej kamienna włócznia, która wyskoczyła z owego wydrążonego otworu.
       - A może jednak połaszę się o dwóch?
       Warknął nawet zadowolonym głosem, wymierzając włócznie w kierunku Kuroia. Tym razem to jego przeciwnik miał broń o dalszym zasięgu, chociaż o mniejszych możliwościach ataku i kombinacji, jednakże ciężko było się spierać, która broń i w czyich rękach będzie sprawniejsza.
       - Chodź Uchiha, pokaż no mi czego Cię ten wymierający klan nauczył.

       Saya zaś pozostawała wciąż z tyłu. Jej radość z wygranej Kuroia nad mężczyzną ze znakami, budziła w niej tyle szczęścia i ulgi, że zachciało jej się skakać. Oczywiście nie uczyniła tego bo pojedynek się jeszcze nie skończył. Wtedy ujrzała twarz swego bohatera. Żądza mordu obudziła w niej dziwny strach, który w ułamku sekundy sparaliżował ją doszczętnie. Minęła zaledwie krótka chwila a Akihiko ponownie spoglądał na świat swymi opanowanymi lecz czerwonymi ślepiami. Nie rozumiała tego co się właśnie wydarzyło. Czy to sharingan budzi w nich taka agresje? Może wszedł na tak wysoki poziom, iż nie potrafi go jeszcze kontrolować? Łudziła się takimi opcjami, nie chcąc przyjąć do wiadomości, że prawda jest inna. Przecież rozmawiała z nim... w sumie dawno ale jednak! Był miły, wręcz nieśmiały. Skąd niby ta złość? Nie miała jednak czasu na te przemyślenia gdyż wróg nie dawał za wygraną. Wsłuchiwała się w dialog między nimi, odczuwając wieki niepokój po wypowiedzi przeciwnika. Zagryzła z nerwów wargi, gdy ten z ziemi dobył włóczni. Czuła się jak piąte koło u wozu nie mogą pomóc Kuroiowi w żaden sposób.

Offline

 

#856 2015-03-05 04:39:49

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Wzdycham ciężko i wznoszę katanę nad głowią szpicem skierowaną w kierunku przeciwnika. Przygotowuje się mentalnie do walki, która o dziwo jakoś mnie już nie bawi, tak naprawdę obawiałem się jej bo zamaskowany widać nie tylko był inteligentny, ale też był niezgorszym obserwatorem. Czas jednak ucieka i należy podjąć działania. Dobywam kunai z torby. Dobrze czułem się z każdą bronią, a on posłuży mi jako narzędzie do parowania. Włócznią w przeciwieństwie do katany trudno zmienić kierunek ataku, dodatkowa broń powinna znacznie ograniczyć jej możliwości. Ataki dystansowe zapewne by nie zadziałały, także pozostało mi się jedynie zbliżyć do niego, gdy tak się stanie będzie martwy tak samo jak jego śmieszny kolega. 
-Saya... Zabawa się skończyła schowaj się i nie wychylaj dopóki odgłosy walki nie ustaną. Jeżeli mnie zabije zdążysz dobiec do obozu... - Mówię śmiertelnie poważnym tonem po czym po raz kolejny rzucam się w wir walki. Z początku biegnę zakosami utrudniając celowanie w razie gdyby chciał cisnąć we mnie włócznią. Gdy już znajduję kawałek przed ostrzem rozpoczynam ofensywę zadając niespecjalne mocne aczkolwiek szybkie ciosy naprzemiennie kunaiem jak i kataną, starając się odpychać broń przeciwnika na boki co powinno pozbawić go równowagi. [s:60] [sz:78]. Uwijam się w okół ostrza i często zmieniam pozycję jednak zawsze tak by od drzewie lub ostrze odgradzała mnie katana lub kunai. Tym sposobem staram się skrócić dystans między nami.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#857 2015-03-05 05:29:54

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Sytuacja zdawała się tracić już na efekcie zabawy a każdy w przeciwników sobie postawionych, odczuwał że może to być ich ostatni pojedynek w życiu i najmniejszy błąd doprowadzi do porażki. Zamaskowany nawet nie drgnął, czekał aż ten podejdzie by jednym, jak miał nadzieję, celnym strzałem unieszkodliwi go a później zabije. Wydawać by się mogło, iż to on kontroluje sytuacje i ma przewagę ale różnie już to bywało na polach bitew w tym świecie. Kto wie jak trzymał Kuroi niespodzianki, no ale kto wie co miał w zanadrzu jego przeciwnik. Nastąpiła kolejna wymiana zdań, chociaż ciężko można było tak to do końca nazwać zważając na fakt, iż Akihiko skierował te słowa do Say aniżeli do użytkownika żywiołu ziemi. Ta wyglądała na lekko zniesmaczoną tym faktem, tak jakby odezwało się w niej ego klanu Uchiha. Być może miała dość stania z tyłu ale co jej innego pozostało przy takim wrogu? Rzuci w niego kamieniem? No cóż chyba nic.
       Kuroi jednak szykował w głowie kolejny manewr, kolejny układ taneczny z kataną w roli głównej. Wydawać by się mogło, iż ma pewnie wątpliwości odnośnie ataku, jednakże poprzednim razem pokonał swego wroga i wielu przed nim tak więc ten jest kolejną próbą na jego drodze, drodze zwanej życiem. Tylko Ci najsilniejsi przetrwają, więc jeżeli przegrasz to odpadasz z tej popieprzonej gry i zaczynasz swój marny żywot w zupełnie innym miejsc, oczywiście jeżeli wierzyć w reinkarnację. Jednak nie było czasu na rozmyślanie co stanie się po śmierci, póki jeszcze można było walczyć o rozmyślanie nad swoją cielesną i obecną przyszłością. Katana poszła w ruch a nogi Akihiko poniosły go w kierunku wroga.
       Kamienna dzida błysnęła od wypolerowanej przez technikę powłoki, przygotowując się do przebicia Uchihy. Jeżeli jego wróg okaże się być szybszy niż sharingan to niewątpliwie zostanie pochowany tuż obok gościa, któremu to przed chwilą uciął głowę. Wyglądało to źle, bardzo źle. Kuroi jednak nie przejmował się własną śmiercią. Był gotów oddać swe marne życie za klan, za tajemnicę skrywaną w oczach, za nią. Saya była w tym momencie najważniejsza lecz jego śmierć będzie prawie równoznaczna ze śmiercią ciemnowłosej. Przecież nie może, na to pozwolić ale cóż do gadania, gdy wróg okaże się zbyt silny?
       Kąciki ust zamaskowanego bohatera wyłoniły się z pod maski, ukazując fakt jego zadowolenie gdy nagle niespodziewanie rozległ się świst. Kula ognia o średnicy 5 metrów pofrunęła w kierunku użytkownika Dotonu. Widać było, iż facet totalnie zgłupiał i jego pierwszym odruchem było wyrzucenie włóczni w kierunku Kuroia i postawienie kolejnego kamiennego bloku by obronić się przed nadlatującym ogniem. Włócznie chybiła, rzucona pospiesznie a czas stracony na budowę zapory już mu się w żaden sposób nie zwróci. Szybkie i krótki ciosy Kuroia zaczynają szatkować mężczyznę, raniąc go do stanu krytycznego ale jeszcze nie odbierając mu życia. Kamienna zapora rozpadła się wraz z upadkiem mężczyzny na kolana ze wzrokiem tak podle przerażonym, że mogłoby się nawet zrobić go żal.
       - Jak? Jakim cudem...
       - Mówiłam, że z Uchiha się nie zadziera!
       Rozległ się dziewczęcy głos. Czyżby to Saya wypuściła tę kulę ognia, która odwróciła uwagę przeciwnika? Jej wina była wielce zadowolona z faktu, iż zamaskowany jest tak zdziwiony. Czuła, że jednak na coś się przydała i cieszyła się, iż udowodnia że wcale nie musi wycofywać się z pola walki. Mężczyzna pozostał na łasce Kuroia, chociaż znając go to ma do wyboru szybką albo wolną śmierć.

Offline

 

#858 2015-03-05 06:31:32

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Na ewentualność rzutu też byłem przygotowany. Lekkie uderzenie w czubek włóczni od razu zmieniło by tor lotu. Jednak nie zdążyłem wprowadzić swojego zamiaru w życie, gdyż nieznanego mi pochodzenia kula ognia zmieniła trajektorię przed tym jak zdążyłem nawet zainicjować manewr. Co do kwestii pokonania przeciwnika nie pomyliłem się, wystarczyło do niego dojść, później już ciąłem metodycznie raz po raz zmieniając kąt i kierunek uderzenia. Tego człowieka nie czekała już żadna przyszłość. nie zarobi już nigdy ani jednego ryo, w końcu jak to bywa przeważnie w każdym przypadku to myśliwy staje się zwierzyną, a rozsądzają o tym tylko połowicznie zdolności, które to posiedliśmy, ale też aktualna sytuacja. Pokręciłem głową jak by litując się nad śmiesznością tej prawdy i spojrzałem na mojego oponenta.
    -Twierdziłeś, że Cię nie doceniałem, tymczasem umierasz właśnie przez identyczny błąd, Ty nie doceniłeś jej. - Uraczyłem umierającego ostatnim szyderczym uśmiechem. - Normalnie poumierał byś sobie jeszcze trochę czasu jednak mam dziś szczególnie dobry dzień i nie będę cię dręczył, a po prostu zarżnę. Moje nazwisko znasz nie widzę celu by podawać Ci swoje imię...

    Nie dałem mu nic więcej powiedzieć nie przestając uśmiechać się szyderczo przyłożyłem katanę do jego szyi i pociągnąłem w dół przecinając tym samym ścięgna i aortę szyjną i rdzeń kręgowy... Z rany tryska kolorowa fontanna rozpryskująca się wesoło na boki. Jeszcze chwile obserwowałem uciekające z niego życie myśląc o tym, że nie mogłem właśnie leżeć na jego miejscu przebity jak wieprzek... Dziwna perspektywa myśleć o własnej śmierci dopiero gdy zostaje się uratowanym.
   Płynąca krew przywraca mi trochę rezonu, patrzenie na nią nadal okazuje się dziwnie przyjemne, choć nie mam ochoty się śmiać i pomstować nad jego zwłokami tak jak to miałem w zwyczaju. Czyżby moje przeczucie tamtego dnia gdy ją spotkałem, przeczucie co do tego, że wszystko się zmieni było prawdziwe? Kolejna zagadka...
  Obejrzałem jeszcze swoje ciało. Nie miałem ani jednej rany czyli z starć wyszedłem obronną ręką. Sya na pewno nie doznała żadnych poważnych uszkodzeń mieliśmy szczęście

     



    Dopiero teraz zdobyłem się na wysiłek by obrócić się i na nią spojrzeć. Stała daleko jednak sharingan widział ją nad wyraz dokładnie. Po raz kolejny tego dnia szargały mną emocja, drżenie rąk powróciło zarejestrowałem zimną stal kunaia obijającą się o moją nogę. W tym dopiero momencie uwierzyłem, że to wszystko dzieje się naprawdę. Znalazłem ją żywą, całą i zdrową mimo szaleńczego zła przewalającego się przez Hidarii. Nie podobne było sklasyfikować to co właśnie czułem i było to doznanie porównywalne tylko z tym, które okupiłem śmiercią Aiki mej siostry, jednak w tych aktualnych nie czułem, nie spodziewałem się czuć czegoś złego.
  Mimo, że odszukanie planowałem jeszcze w szpitalu wyrzutków i przez całą drogę do siedziby Yuugure teraz nie mogłem odezwać się ani słowem , a oderwanie od niej wzroku wydawało się nieosiągalne. Gdzieś z oddali usłyszałem cichy brzęk mych narzędzi mordu, które to właśnie wyleciały mi z rąk... Na twarz cisnął mi się słaby uśmiech, ale oczy mi się mrużyły, a czarne powieki ściągały się w sposób jak bym właśnie miał właśnie się popłakać. Wydawało mi się to dziwne, ale nie mogłem nic z tym zrobić, stałem dalej porażony jakąś nieznaną medycynie neurotyczną chorobą.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Kuroi Inu (2015-03-05 08:40:04)


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#859 2015-03-05 09:18:43

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Stała kilka metrów za nim, lecz ostatnie chwile zamaskowanego wojownika były dla niej widoczne jak rozwalone skalne podłoże, na którym stała. Jej oczy jednak nie odczuły przerażenia ani odrazy, najwidoczniej przez ostatnie dni albo nawet tygodnie ten obraz stał się dla niej przykrą codziennością. Każdy z Uchiha walczył o przetrwanie w tym świecie, który wyklął ich po raz drugi niszcząc ich stosunkowo spokojne życie i powolnie znów przemieniając w bezlitosnych koczowników. Ponownie prawda o tym, że ten który ujrzy czerwony błysk w oczach wojowników z pod znaku wachlarza, będzie mógł uznać ten widok za ostatnim w swoim życiu, stawało się faktem. Nikt nie mógł wiedzieć, gdzie i dokąd prowadzą ścieżki Uchiha.
       Brzęk metalu rozbrzmiał echem w ciszy, która nastała tuż po ostatnich głuchym uderzeniu ludzkiego truchła. Kuroi wpatrywał się w Sayę niczym zagubione dziecko po odnalezieniu mamy. Do samego końca nie chciał wierzyć, że sny mogą się sprawdzać a wręcz przepowiadać nadchodzące zdarzenia ale tu o to przed nim stał istny dowód. Tak długo czekał na ten moment, tak długo zastanawiał się czy w ogóle jest jeszcze szansa, że ją ujrzy a tym czasem jest tu. Stoi i wpatruje się w niego tak samo jak on w nią. Przybył by ją uratować i dokonał tego, chodź gdyby nie jej odwaga, sam mógłby teraz spoczywać między skałami, powolnie zmieniającymi kształt od wietrznej erozji. Dla Uchihy w tym momencie świat się zatrzymał. Każda sekunda trwała godzinę a godziny dni. Czuł, że wszystko się zmienia.
       Wtedy poczuł uderzenie. Nie była to żadna pięść, żadne kolano czy też kamień. Dziewczyna z impetem wpadła na niego, obejmując go rękoma w okół szyi i przykładając głowę do piersi. Czuł jak delikatnie spływające łzy moczą jego wybrudzoną od kurzu i krwi koszulkę a z ust Sayi dobiega cichy szloch. Płakała, lecz płakała ze szczęścia. Można było wyczuć nutkę radości w jej westchnięciach i siłę z jaką go ściskała tak jakby nigdy nie miała wypuścić.
       - Jak dobrze, że tu pojawiłeś. To jakiś cud, że się tu znalazłeś Akihiko. Myślałam już, że przepadłeś jak większość nas i myślałam, że za chwilę i mnie to czeka... Ale przyszedłeś...

Offline

 

#860 2015-03-05 10:10:07

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Impet uderzenia wstrząsnął mną, jednak potrzebowałem jeszcze chwilę by dojść do siebie. Słowa docierały do mnie trochę jak przez mgłę, ale rozumiałem co chce mi powiedzieć, z resztą nie potrzeba było słów jej gest był sam w sobie na tyle wymowny by wyczerpać treść przekazu. Gdy wreszcie trochę oprzytomniałem objąłem ją po czym delikatnie pogładziłem po włosach.
  -Tak to było bardzo fortunne zrządzenie losu... -Powiedziałem szeptem. Najczarniejszy scenariusz zrealizował by się gdybym wtedy powrócił do kryjówki Yuugure. Nie chciałem nawet myśleć co by się stało gdybym później dowiedział się, że zginęła przez moje własne lekceważenie, przez moją niewiarygodność. Z bólu i rozpaczy pogrążył bym się w spirali z mego snu na sam dół odmętów szaleństwa, gdzie czekała moja Nemezis.

    Powracał mi powoli spokój umysł i kontrola nad ciałem. Ręce przestały już mi drżeć spazmatycznie i jak widać mogłem już całkiem składnie zbierać myśli. Wreszcie odkąd przebudziłem się w oblężonej wiosce ogarnął mnie prawdziwy spokój błogo rozlewając się dopaminą po całym układzie nerwowym. Westchnąłem głęboko, tak po prostu by ulżyć sobie. Pogładziłem ją jeszcze raz po włosach.
   -Tak się cieszę, że nic ci nie jest... Przez ten czas od oblężenia... Bałem się, że nie żyjesz... - Tutaj zdawało mi się, że mój głos trochę się łamie, ale nie zwróciłem na to uwagi. - Że jesteś sama... że zrobili ci krzywdę, że mnie nie pamiętasz... - Dalej właściwie nie wiedziałem co chciałem powiedzieć i tak nie powiedział bym nic więcej bo słowa uwięzły mi klinem w gardle. Popatrzyłem przed siebie czując jak moja percepcja wraca do normy. Sharingan wreszcie przestał działać. Było to znakiem  tego, że sytuacja została opanowana i wyzbyłem się całkowicie poczucia zagrożenia.
    Nagle w mej głowie zrodził się następny palący problem co mam powiedzieć gdy spyta o swojego brata. Powiedzieć jej, że jest cały i zdrowy oczywiście nie stanowiło większej przeszkody. Jednak informacja o tym, że wcale nie kwapił się jej szukać nawet mimo moich nacisków mogła okazać się frustrująca. Powziąłem decyzję, że na razie przemilczę tę sprawę, nie tylko przez sympatię do Yocharu, ale też przez wzgląd na Sayę.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#861 2015-03-07 12:40:10

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Delikatny wiatr pływał po skalistym terenie, lekko otulając sobą twarze i sylwetki dwójki Uchiha, splątanych w uścisku. Kuroi Inu po raz pierwszy od wielu dni miał szansę odczuć prawdziwy spokój ducha i poczucie bezpieczeństwa - bezpieczeństwa Sayi. Stres powoli uchodził z dziewczyny, budując w niej spokój i wyzbywając jakichkolwiek obaw. Wszelkie obawy ucichły a przynajmniej w obecnej chwili. Powoli odrywała się od przytulnego ciała Akihiko, trzymając jednak swój wzrok na jego oczach. Na ustach pojawił się w końcu uśmiech. Nie było to ten sam, który ujrzał po raz pierwszy ale wciąż tak bardzo urokliwy, chodź mówił o bólu, który dane było jej w ostatnich dniach przeżyć. Cieszyła się, że go widzi, nie tylko z faktu iż łączy ich klan a w obecnej chwili każdy Uchiha był na wagę złota a bardziej z racji sympatii, którą udało mu się w niej wszczepić pomimo tak krótkiej i odległej czasowo rozmowy. Najwidoczniej miał on coś, co nie pozwalało jej wyzbyć się pamięci o nim. Dziewczyna przeciągnęła lekko nosem, przecierając dłonią swoją twarzy by pozbyć się ostatnich oznak płaczu i cieknących łez. Była już bardziej wyluzowana i zarazem bardziej ogarnięta.
       - Gdyby nie Ty, to na pewno stałaby mi się krzywda ale już jest dobrze.
       Uśmiech wydawał się coraz bardziej promienieć a jej ustach. Sytuacja została opanowana a Kuroi budził w niej poczucie bezpieczeństwa, mimo wcześniejszego widoku, który jej sprezentował. Nie miało to teraz znaczenia, ważne było, iż oboje żyją i są cali.
       - I nie jestem sama. Nie tylko mnie udało się uciec z wioski. Mamy obóz niedaleko stąd. Niestety nie jest nas tam zbyt wielu ale zawsze jednak w grupie raźniej. Chodź, pójdziemy do nich. Tam jest na pewno bezpieczniej niż tutaj.
       Tym razem jej głos niósł radość i zadowolenie. Można było wręcz przy niej odczuć jakby cała ta sytuacja, która miała miejsce kilka sekund temu, nigdy się nie wydarzyła. Delikatny głos rozbrzmiewał dokładnie tak samo jak w dniu gdy się poznali, zapewne budząc wspomnienia w wojowniku z pod znaku wachlarza. Drobna dłoń Sayi, złapała za silną rękę Kuroia, pociągając za sobą w stronę obozowiska pozostałych im podobnych. Wyglądało to jak z bajki. Wszędzie morderstwa, wojny i przerażające sceny a oni jak wyrwani z kontekstu spacerowali w uścisku dłoni, aż pod samą jaskinię, w której mroku czyhał czerwonooki. Wynurzył się z ciemności widząc młodego Uchihę i z początku nie rozpoznając w nim jednego z nich. Niestety taka była już dola Kuroia przez obdarzoną przez naturę charakterystyczną urodą.
       - Gdzieś Ty była? I Co to za jeden?! Ryzykujesz naszym wykryciem!
       - Spokojnie Takedo. To jeden z Uchiha. Odnalazł mnie i uratował.
       - Zaraz, zaraz to z Tobą biegłem po oręż do magazynu podczas oblężenia. Nie idzie Cię zapomnieć białowłosy.
       Rzucił żartobliwie chłopak niewiele starszy od Kuroia, którego mógł kojarzyć faktycznie z tamtego dnia lecz w przypływie wielu ostatnich wydarzeń, równie dobrze mógł mu się wydawać zupełnie obcy. To nie było i tak teraz istotne. Ważne było, że nie wpuszczony do środka, nie będzie budził podejrzeń ze względu na przejście selekcji. Po kilku minutowym marszu przez jaskinię, na samym jej końcu pojawił się jasny błysk światła - prawdziwe światełko w tunelu. Zbliżając się coraz to bliżej wyjścia, dostrzegali coraz to więcej i więcej aż Kuroiowi ukazał się obraz, którego się nie spodziewał. Na samym końcu tunelu znajdował się spory otwarty plac, otoczony wielkimi, jakby naturalnie postawionymi kamiennymi murami. Masa namiotów i podobnych konstrukcji, mnożyła się w oczach. Uchiha na oko było około stu, chodź w tak zorganizowanej grupie, wydawać by się mogło, że jest ich znacznie więcej. Na samym środku placu znajdowała się sporych rozmiarów studnia, z której można było pobrać czystą wodę. Wyglądało to zjawiskowo ale jakim cudem Uchiha zrobili to tak szybko?
       - Pewnie dziwisz się jakim cudem w kilka dni udało się to wszystko zrobić? Praktycznie wszystko co widzisz, czekało tu na nas. Jestem ze starszych, który z nami uciekł, poprowadził nas tutaj. Okazało się, iż Uchiha po ostatnim mordzie wyrządzonym przez Matsuo, przygotowali to miejsce w razie natychmiastowej ewakuacji. Było to ściśle tajne i nie wielu o tym widziało. Chodź.
        Szarpnęła go, ciągnąć do miejsca w którym rozbity był jej namiot. Tuż przed nim znajdowało się małe i obecnie zgaszone ognisko, które aż się prosiłoby coś na nim upiec.
       - Jesteś głodny?
       To musiał być dla niego szok. Piętnaście minut temu zamordował dwoje osób. Kilka dni temu siedział w siedzibie Yugure rozmawiając z Yocharu. Kilkanaście dni temu wybudził się z koszmaru podczas oblężenia wioski, która została doszczętnie zniszczona. Aktywował sharingana. A teraz? Teraz patrzy na Sayę, która z jakiegoś powodu, zachowuje się jakby nic się nie wydarzyło. Jej spokój, opanowanie... Nadzwyczajne. Być może to dzięki Akihiko czuje ponownie bezpieczeństwo a być może taki ma charakter. Niewątpliwie jest to motywująca do życia cecha.

Offline

 

#862 2015-03-07 15:18:52

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

-Dobrze widzieć, że potrafisz się jeszcze uśmiechać. -Odpowiedziałem z uśmiechem, cieszyło mnie widok podniesionych w górę kącików jej ust i delikatnie zmrużonych oczów świadczących o szczerym uśmiechu. Za czym poszliśmy poprosiłem by wysiliła na chwile swą cierpliwość. Musiałem pozbierać narzędzia wojny, które zostawiłem po walce, zostawienie ich tutaj mogło być nierozważne i choć w sumie walki toczyły się cały czas, nikt nie był w stanie zagwarantować tego, iż te porozrzucane przedmioty nas nie demaskują. Później dałem jej się już bezwolnie ciągnąć za sobą.
   
   Po drodze zastanawiałem się jakim cudem tak szybko udało jej się odzyskać rezon... Czyżby wydarzenia, które uświadczyły znieczuliły ją tak bardzo? Mogłem spokojne założyć, że po takim obrocie spraw większość jej rówieśniczek płakała by jeszcze z tydzień, a później jeszcze nie odzywała się do nikogo przez dwa miesiące. Jednak ona znosiła to sprawnie, do tego jak widać przedkładała radość z naszego spotkania ponad to, że właśnie chcieli ją schwytać i sprzedać... Mógł by to być swoisty mechanizm obronny, który pomagał jej radzić sobie z takimi rzeczami. Skoro jednak występował los musiał ukuć jej charakter od nowa i tym razem użył do tego idealnej stali.
   Spotkanie przy bramie trochę mnie zadziwiło. Chłopak był mi skądś znany jednak nie mogłem sobie przypomnieć w którym momencie mojego życia się pojawił. Ten jednak raczył mnie oświecić, co skomentowałem tylko krzywym uśmiechem. Nie miałem zamiaru wdawać się z nim w dyskusję, moje zainteresowanie podążało w stronę  osoby, która to trzymała mnie właśnie za rękę i jakoś nie chciało się przenieść na żaden inny obiekt.

   Dopiero samo wnętrzu jaskini udało się skraść trochę mojej percepcji. Faktycznie byłem zaskoczony obecnością tak świetnie przygotowanego obozu. Przez chwilę stałem i patrzyłem się na to wszystko z nieukrywanym niezrozumieniem. Na pytanie mojej partnerki odpowiedziałem tylko spojrzeniem i twierdzącym kiwnięciem głową. Wysłuchałem informacji przekazanych jej melodyjnym głosem z całą uwagą na jaką było mnie stać po czym przyjrzałem się wszystkiemu jeszcze raz, tym razem przechylając głowę w sposób jak to robią czworonogi dziwując się czemuś.
-Chociaż tyle udało się zrobić starszyźnie... Jednak to stanowczo za mało zważywszy na to, że cała ta sytuacja jest ich winą. -Nie chciałem jednak ochoty rozmawiać o aspektach politycznych, więc nie dodawałem od siebie nic więcej. Dałem się za to poprowadzić w głąb obozowiska. Nie omieszkałem przy okazji ocenić stan mieszkańców i stopień w jakim im się powodzi. O dziwo było lepiej niż się spodziewałem, nie było widać by cierpieli głód i posiadali przecież dobrze ukryty dach nad głową.

  -Zdecydowanie tak... zjadłbym coś, ale na wodzie zależy mi o wiele bardziej. -Odpowiedziałem jej omiatając wzrokiem jej nowe mieszkanie. Nie różniło się wiele od tych w obozie. - Przydała by się też jakiś kawałek szmaty żebym mógł zetrzeć z siebie krew... - Oparłem się ramieniem o konstrukcje skupiając przez chwilę wzrok na jej twarzy. -Widzę, że świetnie sobie radzisz. Mieszkasz sama? -Spytałem tak niby od niechcenia. Yocharu pewnie będzie interesowało czy jego rodzicom się udało.

Ostatnio edytowany przez Kuroi Inu (2015-03-07 15:19:45)


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#863 2015-03-10 10:48:11

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~

Dziewczyna kiwnęła delikatnie głową, dając znak zrozumienia jakoby Kuroi był bardziej spragniony niż głodny. Tuż obok niej stała beczka zapełniona wodą do 1/3 jej zawartości. Każdy z obozowiczów posiadał przy swojej nowej siedzibie taki o to zbiorniczek z wodą by nie stać w kolejce do studni przez wiele minut. Całkiem sprawnie wymyślony system, dający ludziom nieco swobody i małą dawkę szczęścia bo któż lubi stać w kolejkach? Kobiece dłonie Sayi, uchwyciły pustką miseczkę, zanurzając ją w beczce. W ten oto sposób w naczyniu znalazła się życiodajna woda, która chwile później trafiła do rąk Akihiko
       - No cóż, nie wiele mamy Tu naczyń.
       Powiedziała jakby na usprawiedliwienie faktu, że nie podała mu napoju w czymś bardziej odpowiednim. No cóż, mimo zadziwiająco dobrego przygotowania obozu, to wciąż było miejsce awaryjne i polowe, które nie miało oferować luksusów a szansę na przetrwanie do następnego dnia. Saya grzebiąc w zapasach, wyszarpnęła mały stosik kulek ryżowych aby Kuroi miał co przegryźć. Bez słowa, lecz z lekkim uśmiechem zabrała się za poszukiwanie szmatki aby przywrócić wygląd Uchihy do porządku. Postanowiła skorzystać z podartej koszulki, którą to zmasakrowała podczas ucieczki z wioski. Jednym ruchem rozdzieliła materiał na dwie części, odkładając jedną z nich na bok. Wyjęła kolejne naczynie, do którego to również nalała wodę i przykucnęła z nią tuż przy Akihiko, mocząc materiał w cieczy by przystąpić do szorowania twarzy jej bohatera, dając mu tym chwilę wytchnienia. Zresztą Kuroi nie widział w żaden sposób swojej ubrudzonej facjaty tak więc nie mógł ocenić czy należy ona do tych społecznie akceptowalnych czy też  przypomina bliskie spotkanie z błotem.
       Po chwili białowłosy wysunął w kierunku dziewczyny kolejne pytanie. Mógł poczuć delikatne drgnięcie jej ręki i chwilowe zawahanie jej głosu gdy to zaczęła udzielać mu odpowiedzi na pytanie.
        -Ja... Chwilowo mieszkam sama. Czekam, aż rodzice nas znajdą.
        Chyba nie do końca wierzyła we własne słowa, chociaż jej głos brzmiał przekonywająco, tak jakby był pełen wiary i nadziei a może nawet w stu procentach przekonany w słuszność wypowiadanych zdań. Nie przerywając oczyszczania twarzy Kuroia, delikatnie się uśmiechnęła, widząc jak zaschnięta krew powoli schodzi z jego skóry.
       - Jeżeli chcesz, możesz tutaj spać. Pewnie nie masz lepszego miejsca ku temu.
       Rzuciła nieco żartobliwie, chociaż z nutką sporego przekonania w głosie. W tym wypadku prawda była z goła inna, gdyż Kuroi równie dobrze mógł powrócić do swojej kryjówki, gdzie to czekał na niego nowo przydzielony pokój, o którym wszyscy Uchiha mogliby teraz marzyć. Własne łóżko, własny stojak na broń, własna szafa, własny intymny kąt w którym można samotnie kontemplować. Kuroi jednak był zbyt zabsorbowany dziewczyną aby w o ogóle pomyśleć o opuszczeniu tego miejsca i przede wszystkim jej. Dopiero co ją znalazł i dla głupiego luksusu miałby się ponownie narazić na utratę jakiejkolwiek dodatkowej chwili spędzonej z niej? Kto wie czy jutro ktoś ich nie zaatakuje i nie wyrżnie a aktualna rozmowa jest tą ostatnią. Saya jednak nie chcąc by nastąpiła cisza, pozwoliła zasypać uszy chłopaka kolejnymi słowami.
       - Jestem pod wrażeniem tego jak sobie poradziłeś z tymi dwoma. Musiałem naprawdę ciężko ćwiczyć przez ten czasu gdy Cię nie widziałam.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2015-03-10 10:56:57)

Offline

 

#864 2015-03-10 15:21:23

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Zastanawiałem się jakiś czas nad tym co mam odpowiedzieć w kwestji zniknięcia jej rodziców. Pewnie z racji więzów rodzinnych pokładała sporą wiarę w tym, że się odnajdą jednaknak ja nie podchodziłem do tego tak optymistycznie. Z jej słów wynikało, iż dawno nikt się nie odnalazł, jeżeli zagineli przy ewakuacji wioski za  pewne są już niewolnikami, lub porostu nie żyją. Nie podzieliłem się jednak z nią swoimi konkluzjami, nie to żebym bał się to uczynić, po prostu nie chciałem sprawiać jej przykrości, widać była zadowolona,  że choć ja się znalazłem. Przemilczałem, więc sprawę komentując jej słowa tylko kiwnięciem głowy na znak, że rozumiem.

   Propozycj noclegu, która padła  z jej ustzmusiła mnie bym spojrzał na nią z niejakim niedowierzaniem i niezrozumieniem. Była to zdecydowanie ta rzecz, którą pozostawiłem na raazie własnej imaginacji. Warunki były co prawda polowe jednak coś mi mówiło, że jest zdecydownie za wcześnie by, aż tak bardzo się społufalać, nie mniej jednak napiłem się i szybko udzieliłem odpowiedzi.
-Dziękuję z przyjemnością tutaj zostanę... -Powiedziałem uśmiechając się radośnie. Przynajmniej tak długo jak będę mógł... -Dodałem po chwili o wiele bardziej mizernie. Zdawałem sobie sprawę, że nie mogę wiecznie tu siedzieć i bawić się w dom. Miałem obligacje, których nie mogłem odpuścić, zemsta na kraju błyskawicy musiała się dopełnić, nawet za cenę mojego personalnego szczęścia.
  Jednak nie było mi na rękę opuszczać jak na razie tego miejsca. Poświęciłem wiele czasu i energii by odzyskać Sayę i jak na razie nie zamierzałem jej opuszczać. Tym bardziej przemawiała za tym perspektywa, iż będę mógł z nią przebywać praktycznie cały czas.

    -No właśnie nie trenowałem jakoś szczególnie dużo. Jestem dobrym szermierzem bo uczono mnie walki od małego... - Pokręciłem tylko głową tak jak bym chciał pokazać, że sam z siebie jednak nie jestem zadowolony. Nie mniej miło słyszeć od Ciebie komplement. To co widziałaś w moim wykonaniu to tylko kuglarskie sztuczki w porównaniu do tego co potrafiła moja siostra. Ja będę co najwyżej bardzo dobry za jakieś 10 lat.... Jednak ona w wieku 22 lat była wybitna. Zawsze bardziej tańczyła niż walczyła. Była byś zachwycona gdybyś to widziała... - Uśmiechnąłem się bardziej do wspomnień niż do niej.

Ostatnio edytowany przez Kuroi Inu (2015-03-10 15:50:14)


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#865 2015-03-12 09:56:40

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
      Wsłuchiwała się w jego słowa z lekkim uśmiechem na twarzy, wykazując tym zainteresowanie opowieściami Kuroia Inu. Wciąż słuchała historii i narzekań związanych z obecnym stanem ich klanu czy też samego oblężenia, który to pochłonął całą masę ich pobratymców. Wszyscy na pozór wyglądali w miarę spokojnie, zorganizowanie ale w ich sercach ciągle buzowało, co bardzo często wychodziło podczas dłuższych rozmów. Zresztą o czym mieli ze sobą gaworzyć? O pięknej pogodzie? O kamieniach w okół nich? Temat ataku stał się teraz "modny".  Akihiko był odskocznią od tego szału. Mimo, iż również  należał do Uchiha, zdawał się nie zadawać pytać odnośnie samej tragedii czy własnych przeżyć z tym związanych. Niewątpliwie był tym zainteresowany ale zamęczanie głowy dziewczynie taki sprawami nie należało do jego ulubionych, zważywszy na fakt, że dopiero co się spotkali i wyszli cało z opresji. Obecna sytuacja zachęciła ją do wdania się w dalszy dialog z czerwonookim.
       - To jeżeli Ty pokazałeś taką klasę na polu walki, że aż mnie zaparło to co musiała czynić Twoja siostra?! Niewątpliwie jest niesamowita.
       Wtedy zdała sobie sprawę, że chłopak zaakcentował słowo "potrafiła". Drążenie pytania w stylu: "Gdzie jest teraz" albo "Co się z nią stało", nie należało do odpowiednich w takim wypadku. Nie chciała rozmawiać o śmierci, która stała się obecnie bardziej codziennością niż smutną prawdą. Dziewczyna wtedy pomyślała o swych braciach. Ten starszy czyli Icharu, zginął już wiele lat temu a widok jego martwego ciała wzbudził u niej największy potok łez w życiu. Było to niczym w porównaniu do przeżyć drugiego brata - Yocharu. Chłopiec, pełen dumy ale i radości zamknął się w sobie, przez wiele dni nie otwierając do nikogo ust nawet podczas obiadów, na których albo go nie było albo niczego nie ruszał. Potrafił znikać na cały dzień albo i nawet dni i wracać jedynie po to by zabrać coś z domu, bądź chwile w nim odpocząć. Niby nie było powodu do zdziwienia, gdyż Icharu był dla Yocharu przykładem, mistrzem ale i też wspaniałym, kochającym i wspierającym bratem. Nic by także nie było w tym dziwnego, gdyby nie fakt że Yocharu znów gdzieś zniknął i nie dawał kompletnie znaku życia. Jednakże w głowie dziewczyna ciągle trwała myśl. "Ciągle gdzieś uciekał ale zawsze wracał... zawsze." W czasach, które naszły jej głowa często próbowała wmówić "On nie żyje, przestać się zadręczać", ale serce wciąż przypominało o powrotach. Był to moment, w którym Saya na dosłownie 2 sekundy stała się nieobecna, uciekając do krainy swoich myśli, mimo że jako kobieta posiadała bardzo dobrą zdolność podzielności uwagi. Delikatnie potrząsnęła głową, wracając do świata realnego by kontynuować rozmowę z Kuroiem. Miała ochotę zapytać go o swego brata bo przecież obiecał, że da znać gdy czegoś się dowie. Z drugiej jednak strony Akihiko obiecał Yocharu, że będzie bronił jego siostry. Teraz trzeba było postawić pytanie: Czy jeżeli Saya dowie się, iż jej brat żyje to będzie spokojniejsza na duchu czy postanowi go szukać? Gdyby tylko białowłosy znał myśli dziewczyny, być może zdołałby sobie odpowiedzieć na to pytanie.
       Tym czasem jednak wystosowała względem niego zupełnie inne pytanie, które zaczęło ją nurtować gdy zgodził się na nocleg.
       - Powiedziałeś, że zostaniesz tak długo jak będziesz mógł. Planujesz gdzieś wyruszyć? Wiem, że Twoje szlaki ciągną Cię po świecie, zresztą jak jednego z mych braci ale w obecnej chwili nie wiem czy to taki dobry pomysł. Jesteś silny i wiem, że poradzisz sobie z wieloma trudnościami ale na każdego zawsze znajdzie się ktoś lepszy. Tutaj jesteś w grupie a utalentowany szermierz i wojownik, przyda nam się w razie trudności.
       Powiedziała pełna przejęcia chociaż nie chciała brzmieć desperacko. Nie miała w zamiarze zatrzymać go tu za wszelką cenę czy werbować go w imieniu kogoś wyższej rangi z Uchiha a po prostu z racji sympatii nie chciała by zginął.

Offline

 

#866 2015-03-12 10:55:21

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

-Tak, Aika nie żyje, talent jej nie ocalił - Odpowiedziałem, widząc że Saya domyśliła się wreszcie jak wygląda sytuacja. Nie miałem jednak zamiaru wspominać jak skończyła swój ziemski żywot. Za pewne tak czy siak jeżeli zapragnie przeprowadzić mały rekonesans na temat mojej osoby powiedzą jej wszystko. Chyba, że było to w jakiś sposób objęte tajemnicą. Nie miało to znaczenia, dręczyło mnie przeczucie, że prawda i tak wypełźnie na wierzch, czy to z ust moich czy kogoś innego. Było jak na razie pewne, że nie zdaje sobie do końca sprawy kim jestem tak naprawdę, ani z tego do czego jestem zdolny. Jak zareaguje gdy pozna moją naturę? Będzie próbowała mnie zmienić? Nie byłem przekonany czy odniosło by to całkowity efekt.

   Nie zamierzałem jej też oświecać co do planu, którego z Yocharu ostatnio wymyśliliśmy. Prawda Saya wykazała się siłą podczas ostatniej walki, jednak obarczył bym ją zbyt wielkim ciężarem informując ją, że wraz z jej bratem ruszam na jak na razie samotną krucjatę przeciw krajowi pioruna. Skrzywiłem trochę minę,  widziałem, że chyba martwi się o mnie, a ja nie byłem zdecydowanie tego wart. Byłem urodzonym mordercą i zdawałem sobie zawsze sprawę, że pewnego dnia spotka mnie taki sam los, który fundowałem innym, do tej pory i będę fundował przez resztę życia. Gdy skończyła mówić jednak uśmiechnąłem się do niej.
-To miło, że przejmujesz się moim zdrowiem i życiem. Choć ja nie uważam by te dwie rzeczy były warte troski... -Spojrzałem na podłogę koło prawej stopy, jak to zwykle robiłem gdy doświadczałem niezręcznej sytuacji. - To nie tak, że nie chce tu zostać... Jednak mam zobowiązania, wobec dziedzictwa klanu, w wobec własnej natury, a także... - Tutaj zamilkłem na chwilę, jednak cały czas wzdragałem się przed tym co zrobi gdy usłyszy o tym, że jej brat żyje, wziąłem krótki oddech. - A, także twojego brata... W mojej leży realizacja tych zobowiązań, a nie ucieknie się przed własną naturą, obojętnie kim się jest.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#867 2015-03-12 12:54:26

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Nagle pytanie odnośnie pobytu Kuroia zyskało wartość wagi złota. W życiu nie spodziewała się, że poprzez te słowa, dowie się takiej niesamowitej rzeczy. Czy ona na pewno dobrze zrozumiała? Jej brat żyje? I do tego trzyma pewny układ z Akihiko co znaczy, że mają ze sobą kontakt i to nie byle jaki. Dlaczego w takim razie nie podróżowali obaj? Gdzie on jest teraz? Dlaczego sam tu nie przybył? Pytania zaczęły zalewać jej głowę dopóki słowa w jej głowie przypomniały jej treść myśli "... zawsze wraca...zawsze." Czyżby miał coś ważnego do zrobienia? Mógł mieć tysiąc powodów swoich wędrówek tak jak za czasów przed akademią. W każdym razie Saya spojrzał na Kuroia, otwierając przy tym usta ze zdziwienia i otwierając szeroko swoje piękne oczy, które i tak już same w sobie są duże i pięknie podkreślone. Nie mogła uwierzyć ale z drugiej strony czuła, że serce ma rację. Musiała się jeszcze upewnić.
       - Y-yocharu żyje?! Nic mu nie jest? Masz z nim jakiś kontakt?!
       Nie zaatakowała Akihiko jakiś dziwactwami ani agresją, że tak długo czekał z przekazaniem informacji. Najwidoczniej wyczekiwał na dobry moment ale to nie było już kompletnie istotne. Wtuliła się w chłopaka, ściskając go mocno z radości.
       - Wiedziałam, że da rade! Jak zawsze!
       Przez kilka najbliższych sekund nie było możliwości aby wyrwać się z uścisku dziewczyny. Napawało jej uczucie szczęścia, którego tak dawno już nie odczuwała. Czuła, że prawie zbierają jej się łzy szczęścia lecz wcześniej wylewane łzy bólu i utraty znieczuliły ją do pewnego stopnia, pozwalając na kontrole swoich emocji. Po dłużej chwili oderwała się do Uchihy, spoglądając na niego radośnie. Tym razem wręcz promieniowała swym wdziękiem, dokładnie jak gdy spotkali się po raz pierwszy a nawet bardziej.
      - Wybacz, to pierwsza dobra wiadomość od wielu tygodni a może nawet miesięcy. Powoli przyzwyczajałam się do faktu, że zapewne nie żyje ale on jak zwykle tylko gdzieś sobie polazł. Jak sobie radzi?
       Czyli jednak Kuroi Inu podjął dobrą decyzję. Dziewczyna wydawała się być zainteresowana i szczęśliwa lecz nie miała w planach go szukać. Rozumiała jego zniknięcie i rozumiała fakt ukrywania się.
       - Wiesz, Yocharu od śmierci starszego brata miał skłonność do znikania z domu na wiele dni. Teraz chyba troszkę przesadził. A ojciec mawiał "jeszcze trochę i nie będzie miał dokąd wracać!", no i cóż. Miał rację.
       Zaśmiała się, wskazując machnięciem głowy na obóz, jako odniesienie do zniszczenia wioski i w tym także domu Sayi oraz jej rodziny.

Offline

 

#868 2015-03-12 14:39:10

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

- Tak żyje... -Zdążyłem wypowiedzieć zanim zdusił mnie żelazny uścisk dziewczyny. Nie byłem przyzwyczajony do tak wylewnego okazywania uczyć przez bliźnich, więc zesztywniałem na moment całkowicie zaskoczony zdarzeń przebiegiem. Poklepałem ją tylko po plecach i poczekawszy czas jakiś by dziewczę uspokoiło się i przestało odcinać mi dopływ powietrza do mózgu uśmiechnąłem się do niej w odpowiedzi. Zgodnie z moimi oczekiwaniami przekazałem jej widać wieści, tegoż pokroju na które czeka się dniami i nocami i które to leczą obawy, trawiące powoli duszę i wszelaką ciekawość poznawczą.

  - Nie ma czego wybaczać. Cieszę się, że mogłem poprawić Ci humor. -Obawy związane z próbami poszukiwań, które to mogła podjąć by ponownie spotkać się z swoim bratem. Widocznie jednak zdała sobie sprawę, że takowe były by bezowocne. Yocharu nie chcąc być znaleziony nie dał by się jej znaleźć, a ja sam nie miałem zamiaru najmniejszego udzielić jej jakichkolwiek informacji o miejscu jego znajdowania choćby mnie miała błagać. Głównie z tego powodu, że nawet ją mogła by zaskoczyć jego oziębłość i marazm w który to popadł jeszcze bardziej po spaleniu wioski. Nie mniej poczochrałem jej grzywkę, nie wiedząc właściwie z jakiego powodu i podjąłem rozmowy ciąg dalszy.
  -Radzi sobie dobrze i najprawdopodobniej żyje... Nie ruszył ze mną ponieważ ma jakieś własne sprawy do załatwienia... - Przerwałem na chwilę, ale nie doczekawszy się responsu zacząłem mówić dalej. -Współpracujemy ze sobą w pewnym sensie i dogadujemy się nad podziw dobrze, zważywszy na to, że mamy na wiele poglądów odmienne zdania. Nie myśl też proszę, że nie interesuje się Tobą ani trochę. Prosił mnie bym zajął się tobą do póki mogę... Cóż jak widać nie potrzebujesz, aż tyle opieki jak uważał. -Przy ostatniej części uśmiechnąłem uśmiechem, który często nazywa się przepraszającym. Sam przyznać muszę przed sobą, że spodziewałem się, iż radzi sobie ona o wiele wiele gorzej.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#869 2015-03-16 09:53:31

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Kiwała głową na znak zrozumienia. Nie mogła również ukryć swojego zdziwienia tym, że jej brat współpracuje z Akihiko. Nie miała tu oczywiście na myśli tego, że Kuroi jest dziwny bądź nazbyt specyficzny a aspołeczność Yocharu, który od śmierci brata z nikim się nie bratał a nawet nie współpracował. Coś jednak musiało go przekonać do zmiany zdania. Czyżby mieli podobny charakter czy może po prostu osobowość jej aktualnego towarzysza w obozie była pierwszą z tych, która nie irytowała starsze rodzeństwo? To chyba nie było na tyle istotne by się nad tym zastanawiać. Radował ją fakt, że nie wędruje całkiem sam po tym strasznym świecie, w który jednakże chyba udało mu się wpasować. W końcu jednak miała wolną głowę od myśli o jego stanie zdrowia czy też w ogóle samej informacji, że żyje.
       Wciąż się uśmiechała. Mimo, iż jej brat nie przybył tu we własnej osobie to jednak polecił swemu towarzyszowi pilnowanie i dbanie o nią. Zawsze tak było. Potrafił znikać na wiele dni ale zawsze czuła jego opiekuńczą dłoń, nieważne jak szorstka by ona nie była. Zaśmiała się jednak gdy Kuroi stwierdził, że nie potrzebuje ona pomocy. Owszem, radziła sobie całkiem nieźle i nie była już tak bezbronną dziewczynką jak wcześniej. Wciąż nie posiadała niesamowitych umiejętności bojowych, jednakże opanowała kilka prostych technik, które pozwolą jej dać chociaż trochę więcej czasu na przybycie wsparcia albo nawet na odpędzenie słabszych wrogów.
       - No cóż, gdyby nie Twoja dzisiejsza opieka to nie wróciłabym już do obozu a my nie rozmawialibyśmy teraz tak spokojnie. W ogóle musisz być kimś naprawdę wyjątkowym skoro mój brat Cię polubił. Tak! Nie mylę się! Jeżeli z Tobą współpracuje to znaczy, że Cię lubi bo jesteś pierwszą osobą po śmierci Icharu, z któryą w jakikolwiek sposób się zbratał. Ja też Cię lubię. Masz coś w sobie wyjątkowego i wcale tu nie mówię o włosach czy oczach ale po prostu...
      Delikatnie się przy tym zarumieniła i speszyła, jakby nigdy wcześniej nie wypowiadała takich komplementów do innych osób. Być może tak też było w istocie. Swoją drogą czasy wojny i niepewności czy dożyje się dnia jutrzejszego bardzo często wyciągają z ludzi słowa i emocje, które bali się ujawniać wcześniej. Nikt nie chce przeklinać, że nie zdążył czegoś zrobić albo czegoś przekazać innej osobie.

Offline

 

#870 2015-03-16 11:15:40

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

-Niezbyt często rozmawiamy o przeszłości, nie znam go od tej strony. - Odpowiedziałem wzruszając ramionami. To była prawda, nie przypominałem sobie byśmy kiedykolwiek na takowe tematy rozmawiali, Yocharu oczywiście wiedział co zrobiłem swojej siostrze, z resztą wszyscy chyba to wiedzieli. No dobrze ona na pewno o tym nie widziała, jednak ktoś w końcu jej powie, a może sama się wreszcie o to spyta.
 
Zdziwiłem  się gdy ta powiedziała, że mnie lubi i przez chwilę patrzyłem jak się peszy. Podniosłem na chwilę swoje czarny brwi. Było to bardzo miłe, jednak nie rozumiem co wyjątkowego we mnie dostrzegała. Tak naprawdę nie znała mnie z każdej strony, nie wiedziała do końca kim jestem. Nie wiedziała, że potrafię zabijać bez oporu i mrugnięcia okiem. Nie wiedziała też, że sprawia mi to niejaką przyjemność, a ja miałem osobiście opory przez przyznaniem się do tego. Ni mniej ni więcej delikatnie się uśmiechnąłem.
-Zabawne jest to, że też bardzo cię lubię... choć sam nie do końca wiem dla czego. - Sam trochę się speszyłem spoglądając w bok. Nie byłem przyzwyczajony do szerzenia takich wyznań....


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#871 2015-03-16 12:56:59

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       - Nie spodziewałam się, że ujrzę Cię kiedyś tak zmieszanego.
       Odpowiedziała nieco cichszym głosem gdy jej rumieniec na twarzy nabrał barwy. Spoglądała na Akihiko nadal delikatnie się uśmiechając. Wyciągnęła dłoń, kładąc na jego ukrytym policzku, lekko przesuwając głowę w swoją stronę tak aby ich spojrzenia znów się zetknęły. Poczuła się w tym momencie strasznie dziwnie. Przeniknęło ją uczucie stresu a w ustach zaschło, jednak jakaś nadludzka siła nie pozwalała jej oderwać ani dłoni a ani wzroku. Ta moc wręcz ją delikatnie pchała w przód. Zmieszana zerkała ukradkiem na usta Akihiko, jakby coraz bardziej się do nich zbliżając. Już miała się powstrzymać, bo czy to dobry moment na takie rzeczy? Zresztą przecież aż tak dobrze się nie znali. Czy powinna? Co pomyśli jej brat gdy się dowie? Ale przecież może nie doczekać jutra a wie, że czuje coś silniejszego do Kuroia niż sympatię. W końcu uratował jej życie, narażając się swoim, odnalazł ją i odprowadził. Jeżeli ma to z kimś zrobić, to tylko z nim. Wtem jej wargi przywarły do ust chłopaka. Nie był to zwykły buziak a czuły, chodź delikatny pocałunek.
       Nie trwało to zbyt długo, chodź moment ten wydawał się jakby przedłużać w głowach obojga. Powoli odrywała usta od ust Kuroia, patrząc nieco speszona na jego reakcję. Zagryzła ze stresu dolną wargę, chodź kąciki jej ust delikatnie się uśmiechały. Była ciekawa jego reakcji, nie wiedziała kompletnie jak zachowa się wojownik i czy to co zrobiła było na miejscu. Niewątpliwie nie można było odmówić, klimatu tego pocałunku zważywszy na powoli znikające z horyzontu słońce i jeszcze słabo świecący księżyc, który przybył na niebo wraz z gwiazdami. Pozostali Uchiha, zbierali się powoli do snu. Oczywiście nastąpiła również zmiana wart w kilku punktach obozu i został wysłany zwiad, lecz w tej chwili Saya jakby kompletnie nie była częścią tego siedliska. Wciąż patrzyła na Kuroia.

Offline

 

#872 2015-03-16 13:43:37

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Miała rację, byłem zmieszany do cna.... Niemrawie obserwowałem sytuacje chyba zdawałem sobie sprawę do czego ona zmierzała. Nie... jednak wydawało mnie się tylko, że jestem gotowy na to co teraz ma nastąpić. Patrzyłem na nią przez jakiś czas, aż wreszcie przy komentarzu o zmieszaniu uśmiechnąłem się tylko lewą stroną ust.
   -Nie spodziewałem się, że będę kiedykolwiek czół się tak zmieszany. Cóż chyba już tak na mnie działasz. - Ująłem ją za rękę, którą położyła mi na policzku. Zerknąłem na nie ukradkiem, nie pasowały do siebie. Jej w kolorze właściwym dla Uchiha, a moja była biała i zimna, twarda od treningów i dzierżonego miecza. Ni mniej ni więcej oddałem się w całości pocałunkowi. Była to najlepsza i najprzyjemniejsza nagroda jaką dostałem w życiu, teraz gdy o tym myślę to był chyba decydujący moment, który pozwolił Sayji zawłądnąć mym umysłem. Do tego momentu nie czułem nigdy takiego przywiązania do kogokolwiek, ani do mojej siostry, ani nawet do klanu. Wiedziałem też, że nigdy nie zdołam się od tego uwolnić, ostatecznie komplikując sobie wszystkie sprawy w życiu, jej osoba od dziś miała rzucać swoje swiatło na każdą sytuacji w której się znajdę.
  Czekała widocznie na mają reakcję. Jak byłem jeszcze zbyt zdumiony by cokolwiek powiedzieć, widziałem jak nerwowo zagryza wargi. Nie wiedziałem jak się wysłowić, więc przysunąłem się do niej powoli, obejmując ją i przysuwając trochę do siebie, po czym oddałem jej pocałunek.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#873 2015-03-19 10:12:46

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~

Theme



       Reakcja Kuroi była niby tak bardzo ludzka, lecz z drugiej strony ciężko było się spodziewać takiego zachowania właśnie po nim. Czyżbyśmy byli świadkami przemiany jednego z młodych ale najbardziej charakterystycznych Uchiha? Nie czekał na zbędne słowa a i sam pozwolił sobie na ich uniknięcie, pokazując że liczą się czyny. Jego ciało jak i usta ponownie skierowały się ku dziewczynie, która widząc jego zbliżenie, uśmiechnęła się nad wyraz szczerze i przymknęła oczy gotowa na kolejną nadchodzącą falę namiętności. Takie chwile można było nazwać cudem świata. Czyż świat ninja nie był przepełniony walką, bólem i śmiercią? Czy jedyne uczucia jakich potrafili oni doznać to radość z wygranego pojedynku? Czy naprawdę ich celem było powiększanie swojej potęgi kosztem innych? Ten moment pokazywał, że nawet ninja potrafią się oddać namiętności a świat nie jest przepełniony jedynie wieczną walką ale ma też w sobie element zwany miłością. Akihiko czuł jak zmiany zachodzą w jego umyśle, łącząc się z uczuciami wypływającymi prosto z serca, które jednak nie było tak kamiennie jak niektórym mogło się wydawać. Od dzisiaj Czarny Pies nie bronił już całego podwórka oznaczonego wachlarzem a jedynie własnej budy, własnego domu, którym stały się ramiona Sayi.
       Słońce już prawie zaszło za wysokimi kamiennymi ścianami, które chroniły obóz przed najeźdźcami z zewnątrz. Niebo wypełniło się gwiazdami, które jak zwykle układy się w swoich formacjach rozumianych tylko przez mędrców i filozofów. Najjaśniejszą plamą na zalanym nocą błękicie zajmował jednak księżyc, który to będąc w pełni, darował wszystkim swoim blaskiem, oświetlając mrok wielu istotom. O dziwo panowała cisza a jedyny dźwięk, który rozlegał się skądkolwiek to cicho strzelające drewno w ognisku, powolnie kończące swój żywot. Delikatny wiatr, który przedostawał się z jaskini prowadzącej na zewnątrz, delikatnie raził ludzką skórę chłodem co było normalne o tej godzinie i na tych terenach. Większość Uchiha ułożyło się już do snu po za pojedynczymi osobami, prowadzącymi nocne konwersacje czy trzymających wartę, gdyż nadeszła ich zmiana. Dziewczyna wciąż zbliżona do Akihiko, chodź oderwana od jego ust, spoglądała w jego niebieskie ślepia z lekkim ale jakże szczerym uśmiechem by unieść swoje oczy ku górze i spojrzeć na rozgwieżdżone niebo. Wtedy jej mina lekko posmutniała.
       - Wiem, że i tak będziesz musiał stąd odejść. Pewne czułbyś się tutaj jak w klatce, siedząc z resztą bez większego celu i czekając na lepsze czasy. Zresztą mój brat pewnie liczy na Ciebie i twoją pomocną dłoń.

Offline

 

#874 2015-03-19 11:39:01

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Widać nie bez powodu miałem przeczucie, że wcześniej czy później wrócimy do tematu rozstania, który poprzednio potoczył się jakoś zdawkowo, głównie przez przekazanie nowiny o tym, że brat jej żyje i raczej ma się dobrze. Teraz jednak powrócił on urastając tym czasem do rangi rzeczy niesamowicie istotnej. O to właśnie na komplikacje nie musiałem długo czekać, gdyby to był ktoś inny najprawdopodobniej odszedł bym bez większych ceregieli nie pozostawiając po sobie nawet słowa... Jednak tym razem uczynić tak chyba nie chciałem i nawet nie mogłem. Rozdzierało mnie poczucie obowiązku, jednak wizja opuszczenia jaskini wydawała mi się tak obrzydliwie nieuczciwym zachowaniem, że nie mogłem jej ścierpieć. Sam poczułem, że wyraz smutku mimo mej woli wkrada się w moje mięśnie twarzy.
  Ona sama zapewniała o swojej wiedzy, iż muszę odejść. Jednak ja nie byłem pewny czy dobrze to przeżyje. Co prawda potrafiła jakoś radzić sobie z brakiem obecności Yocharu, jednak jeżeli i ja zniknę na niewiadomą ilość czasu, mogła tego nie wytrzymać. Mimowolnie wyobraziłem sobie ją zapłakaną i wzdrygnąłem się na tą myśl, uścisnąłem ją trochę mocniej by dodać sobie tym otuchy. Znowu złapałem się na tym, że spoglądam w bok, mając w zwyczaju to robić kiedy jestem zakłopotany i nie za bardzo wiem jak wyrazić własne myśli. W końcu odetchnąłem głęboko i wzruszyłem ramionami by później przenieść wzrok z powrotem na jej twarz.
-Nie daje mi to spokoju, ale chyba masz rację w końcu będę musiał to zrobić. Nie mógłbym sobie spojrzeć w oczy gdybym zaczął uciekać od zobowiązań... Z resztą ktoś musi coś poczynić by to wszystko tak nie wyglądało. -Poprzez wszystko miałem na myśli mieszkanie w tych pożal się boże szałasach i jeszcze wiele innych rzeczy, których stan obecny nie był zadowalający, o których nie chciałem już wspominać.  -Zobaczysz zostaniemy razem gdy ta cała sytuacja osiągnie swoje zakończenie...
  Uśmiechnąłem się, jednak we wnętrzu mym narastało jakieś dziwne poczucie. Nagle zdałem sobie sprawę co jest tego powodem. Najzwyczajniej w świecie okłamałem ją, choć nie świadomie i nie celowo, ale zrobiłem to. Nie było dane wiedzieć nikomu kiedy sytuacja ta się skończy, a tym bardziej czy zakończenie to będzie szczęśliwe. Równie dobrze jutro mogłem leżeć już martwy, a krew tętnicza wesoło tryskała by z mej szyi. Nie policzę, który raz tego wieczora spojrzałem w bok.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#875 2015-03-24 23:03:08

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Skaliste góry

~
       Jej wargi delikatnie się zatrzęsły a oczy widocznie zeszkliły. Gdzieś pomiędzy tymi pięknymi źrenicami mimowolnie zaczęła pojawiać się łza, którą jednak starała się utrzymać na swoim miejscu. Przyspieszony oddech i szybszy odruch mrugania, powstrzymywała się od płaczu. Wzięła solidną dawkę powietrza w usta i zwalczyła smutek, którym emanowała całym ciałem. Szczerze mówiąc spodziewała się tych odpowiedzi ale jednak nie mogła się na to przygotować tak jakby chciała. Nie od dziś wiadomo, że na emocje nie można się przygotować, nawet jeżeli jesteśmy przekonani co nas czeka w danej chwili. Zagryzła znów wargi, wciąż wilgotne od pocałunków i zacisnęła dłoń na ręce Kuroia, spoglądając raz na niego a raz gdzieś na bok. Na twarzy pojawił jej się delikatny uśmiech, gdy Uchiha próbował uspokoić jej niespokojną duszę piękną wizją przyszłości co jeszcze bardziej wzmogło jej łzy, których tym razem nie powstrzymała. Świat już dawno stracił swoje piękne barwy a i ona wiedziała, że takie słowa są często rzucane bez pokrycia i to często przez wojowników, którzy oddają życie za swe lube by te mogły żyć szczęśliwe. Ale jak mają to zrobić skoro oni giną? Czy nie prościej by było gdyby facet rzucił wszystko i pomógł jej wspólnie osiągać własne szczęście? No cóż, płeć męska też bywa skomplikowana a w tym wypadku musiała pojąć, iż mężczyzna rezygnujący z pewnych rzeczy traci swój honor, swoją dumę i co chyba najgorsze, traci szansę na samospełnienie. Kobiety tego nie rozumieją, dla nich szczęście to mieć wspaniałego partnera, dzieci, dom, zaś mężczyzna musi w swoim życiu osiągnąć pewne cele bo jeżeli je porzuci to już nigdy nie zaśnie spokojny z uśmiechem na twarzy i myślą "Zrobiłem, co musiałem, teraz mogę już po prostu egzystować".
       - Ale kiedy to wszystko się skończy? Czy w ogóle się to skończy? Widzisz przecież, że wszystko dookoła wręcz krzyczy, że po naszym klanie zostaną tylko historie, opowiastki i legendy. A co jeżeli odejdziesz i już nigdy nie wrócisz? Nie mogę nawet o tym myśleć, że mogłoby Ci się coś stać... Ale wiem, że jeżeli nie zrobisz czego musisz to nigdy nie będziesz mógł sobie spojrzeć w twarz. Ta wasza cholerna męska duma!
       Ostatnie zdanie zdecydowanie zaakcentowała podniesionym i wzburzonym głosem. Rzuciła się na Akihiko, kładąc głowę na torsie i uderzając pięściami w klatkę by po chwili z wybuchu płaczu po prostu je opuścić bezwładnie w dół.

Offline

 

#876 2015-03-25 00:19:49

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Skaliste góry

Słuchałem jej bezwiednie, bez najmniejszego drgnięcia wargi, nie potrafiąc odpowiedzieć, na żadne zadane przez nią pytanie. Rozumiałem jej frustrację, resztkami silnej woli starałem się opanować, nie pomyślałem, że wyjaśnienie kwestii mojego odejścia przyjmie tak katastrofalne rozmiary... Tak samo pozornie bezwiednie przyjąłem jej nagły wybuch, pozwalając się bez protestu okładać pięściami, głuche echo uderzeń w moją klatkę piersiową rozchodziło się po namiocie, a ja słuchałem ich zagryzając wargi i sam powstrzymując się od łez.
Czułem jak gdyby ktoś sypnął mi piachem po oczach, mrugając nerwowo i regularnie starałem się powstrzymać kanaliki przed łzawieniem. Jednak dopiero teraz zaczynałem pojmować w jaki stan udało mi się ją wpędzić i właściwie do jakiej sytuacji swoimi nieopatrznymi słowami doprowadziłem. Na tym skończyło się oto szczęście dnia dzisiejszego wali się na łeb na szyję przez kilka nieopatrznych słów. Czyżby coś co powinno być z założenia szczęśliwe miało przynieść nam tylko więcej smutku i rozpaczy? Początek okazał się być równie podniosły co marny, ale nie chciałem nawet wyobrażać sobie, że koniec mógłby być jeszcze gorszy. Przecież dopiero co ją odnalazłem i zrozumiałem jakie to dziwne uczucia dręczyły mnie przez cały czas... Miały mnie jeszcze one dręczyć wielokrotnie gdy nie będzie jej obok mnie, jednak wiedziałem już jak ugasić ten szkarłatny płomień trawiący mnie od środka.
-Przepraszam... nie powinienem tego mówić... Jednak ja naprawdę w to wierzę... przynajmniej w to, że wrócę... -Powiedziałem obejmując ją już po ataku szału. Chciałem dodać coś jeszcze, jednak głos uwiązł mi w gardle, a sam już zapomniałem co chciałem wyrazić, widocznie było to coś bardzo mało istotnego, lub coś co pogorszyło by jeszcze sytuację.
  Nie mogłem też wyrazić tego jak bardzo chciałbym tutaj zostać. Aktualnie ten cały burdel i idea psa swojego klanu była dla mnie tak mało znacząca, że nawet niegodna naplucia... Jednak nie mogłem się do końca jej zrzec, nie mogłem zaprzeczyć temu kim jestem, to było dziedzictwo po mojej siostrze, coś czego nie mogłem zapomnieć, czemu nie mogłem zaprzeczyć.
-Nawet nie wyobrażasz sobie... jak bardzo chciałbym tu zostać, szczególnie po tym co dziś się stało... Proszę Cię nie płacz już... Nie mogę tego przeżyć. - Wydusiłem wreszcie z siebie głosem, który w mojej opinii nie łamał się za bardzo jednak nadal brzmiało w nim zbyt dużo emocji...

Ostatnio edytowany przez Kuroi Inu (2015-03-25 00:24:11)


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#877 2015-04-08 14:30:34

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Skaliste góry

Sesja Normalna dla Hiroshiego #1

W miejscu, gdzie spiczaste góry. Gdzie echo się nosi falami oraz tam gdzie potrafi być dużo niebezpieczeństw. Szedł pewien Uchiha, tak chodzi o Hiroshiego. Podczas jednej z podróży zawędrował, aż tutaj. Pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno ranny teraz zdrowy wracał ze szpitala. Można powiedzieć, że to co tam zobaczył zaskoczyło go i sprawiło, iż pragnął więcej tam nie wracać.
     
     Teraz jednak szedł w niewiadomym kierunku, a jedyne co go otaczało to cisza. Mógł się nią cieszyć do czasu, aż dało się usłyszeć krzyk. Dało się wywnioskować, iż należał on do małego chłopca, ale gdzie on się podziewał? Rozglądając się wkoło nie dało się niczego zobaczyć, ale gdyby wszedł wyżej to może zobaczyłby sprawcę owego dźwięku. Jednak to nie była jedyna rzecz, którą dało się usłyszeć. Echo, dodatkowo przyniosło słowa ,, Pożegnaj się z rodzicami", a potem tylko głośny śmiech. Jedyne, co było wiadome w tej sprawie to to, że wszystko dochodziło z niższych partii gór, ale nic poza tym. Jak zareaguje Uchiha? Jakby nie patrzeć mógł to być jakiś klanowicz, którego wypadałoby ochronić. Tylko czy warto ryzykować dla osoby, której nawet nie widział?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Edytowano za zgodą Katsuro, kyun~~

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2015-05-31 21:39:04)

Offline

 

#878 2015-04-10 17:23:50

Hiroshi

Martwy

19345760
Zarejestrowany: 2013-04-07
Posty: 527
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 21

Re: Skaliste góry

Ciszę i spokój przerwał mi doniosły krzyk pewnego dziecka. Czy znałem je? Nie. Czy widziałem je? Też nie... Jednakże sama myśl, że może to być ktoś z mojego klanu nie dawała mi spokoju. Nie mogłem zostawić dzieciaka na pewną śmierć. Słuchałem tylko jak ktoś coś mówi o zabijaniu rodziców oraz donośny śmiech oprawcy. Sam niedawno straciłem ojca i wiem jak duży jest to ból. Nie czekałem zbyt długo, tylko instynktownie zacząłem wyczuwać chakrę. Zamknąłem tylko oczy na krótką chwilę, a ja już wszystko wiedziałem. Szybko zeskakiwałem z jednego kamienia na drugi prosto w dolną część gór. Teraz bez problemu mogłem znaleźć swój cel i gdy go znajdę zadecyduję, czy jest tam jakaś robotą dla mnie, czy nie. Na moje szczęście, jeśli jet to jakaś zasadzka, to dobrze wiem, gdzie są inni ludzie.



Voice || Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko || Ubiór

http://i.imgur.com/pmMguWr.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#879 2015-04-10 18:05:52

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Skaliste góry

Uchiha postanowił działać i nawet, nie znając tożsamości chłopca zaryzykował. Teraz biegł w dół gór skacząc coraz niżej. Nie minęło dużo czasu, a zobaczył przywiązanego do drzewa malca. Owy chłopiec był cały we łzach i lekkich zadrapaniach. Jego ciemne włosy były w kompletnym nieładzie, a oczy były lekko sine. Patrząc niżej miał przy rękawach podarte ubranie, co również tyczyło się nogawek. Ogólnie mówiąc był w opłakanym stanie, co mogło wzruszyć serce nie jednej osoby. Gdy Hiroshi podszedł bliżej mógł usłyszeć jego ciche, niezrozumiałe szepty i w dodatku ledwo widoczne rysy na twarzy. Prawdopodobnie ktoś przejechał po nim pazurami, ale mogło to być mylące, w końcu kto wiedział, co tu się wydarzyło.

     Przyglądając się już nie samemu chłopaku, lecz otoczeniu w jakim się znajdował dało się dostrzec ślady krwi. Przy drugim drzewie, które było naprzeciw chłopaka były cztery paski, które pokazywały, że ktoś palcami przejechał po nim. Nagle do Hiroshiego dotarł jęk. Tym samym dziecko zwróciło z powrotem jego uwagę.
- Uratuj.. tatusia i mamusię, tylko ich mam... Jestem.. z klanu ... Uchiha i napadli nas.. - mówił przerywanym głosem, co chwilę szlochając. Widać po nim, że starał się już nie płakać, ale łzy cisnęły mu się do łez. Biła od niego rozpacz po utracie najukochańszych. Widocznie tak jak ninję mógł go spotkać podobny los, w którym straciłby rodziców. Oczywiście jeśli nikt ich nie uratuje..

Offline

 

#880 2015-04-10 18:17:26

Hiroshi

Martwy

19345760
Zarejestrowany: 2013-04-07
Posty: 527
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 21

Re: Skaliste góry

Schodziłem coraz niżej i niżej, aż w pewnym momencie dotarłem na sam dół. Dzięki swoim umiejętnością wyczuwania chakry mogłem odnaleźć tutaj tylko jedną osobę. Zacząłem podążać w stronę źródła owej energii i doszedłem do małego chłopca. Na pierwszy rzut oka mogłem ujrzeć po nim ile przeszedł. Czerwone oczy od płakania, sine ręce oraz obdarte ubrania. Cały zaś był przywiązany do drzewa. Spojrzałem na niego i już wiedziałem, że muszę go stąd zabrać. Wyjąłem swoją katanę i jednym szybkim ruchem przeciąłem linę by uwolnić chłopca. Wtedy właśnie schowałem oręż i wziąłem chłopaka na barki. Po chwili usłyszałem od niego słowa,  które chciał mi przekazać. Uratować ojca i matkę hę?  Z klanu Uchiha? Teraz byłem pewien, że muszę pomóc temu dzieciakowi. /na koniec sam dodałem:
- Słuchaj mały. Uratuję twoich rodziców. Powiedz tylko co się dokładnie stało i gdzie mogą teraz być, zrozumiano?
Wtedy spojrzałem na niego przez chwilę swoim trzy łezkowym Sharinganem by dodać mu otuchy. Widok ten powinien nieco go uspokoić i pocieszyć. Ten chłopak może zdobyć moc, jeśli straci rodziców, jednakże czy to odpowiednia droga? Nie... To jeszcze nie czas. Jest o wiele za młody...



Voice || Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko || Ubiór

http://i.imgur.com/pmMguWr.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Prenociste Lux