Ogłoszenie


#121 2013-09-14 20:24:09

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Szatnia uczestników

    Przyszedłem, a raczej dowlokłem się do szatni uczestników. Beznamiętnym, wręcz otumanionym wzrokiem ogarnąłem osoby stojące w pomieszczeniu. Nie umiałem odróżnić twarzy żadnej z nich, a w tamtej chwili najbardziej zależało mi na odnalezieniu medyka. Skupiając się do granic możliwości, udało mi się wyłowić go spośród wszystkich obecnych.
    -Pomóż mi, proszę - wyszeptałem wyraźnym trudem, jakby były to moje ostatnie słowa. Przed oczami pojawiły się czarne kropki, powiększające się coraz bardziej i bardziej, z czasem przemieniły się w czarne plamy, aż w końcu zaćmiły cały wzrok.
    Mimowolnie osunąłem się na pierwszą pryczę w pobliżu, podejrzewałem, że tylko to uratowało mnie od zemdlenia. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak poważne były rany odniesione w zakończonym już pojedynku. Wygrałem- doszło do mnie. Ta myśl spowodowała uczucie miłego ciepła wewnątrz mnie, nie spodziewałem się, że uda mi się wyjść zwycięsko z tego pojedynku.
    Obudziłem się w swoim łóżku, czując się znakomicie. Nie przypuszczałem, że zdolności medyków ninja stoją na tak zaawansowanym poziomie, ale nie było się przecież czemu dziwić- w końcu zostali powołani tylko ci najlepsi.
    Zerwałem się z łóżka jak porażony. Wiedziałem, że kolejny etap miał lada chwila się rozpocząć, toteż nie chciałem, by mój oponent musiał zbyt długo na mnie czekać. Nie chciałem jednak być nieodpowiednio przygotowany, toteż przejrzałem cały swój ekwipunek. Widząc, że nie był on kompletny, pognałem co sił ku namiotowi handlowemu, by uzupełnić zapasy.
    [z/t -> Namiot handlowy]

Offline

 

#122 2013-09-17 15:33:37

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Szatnia uczestników

     Obudził się. Fala słońca, przebijająca się przez wschodnią okiennice szatni, zalała jego twarz, sprawiając, że czerń, którą widział pod powieką, stała się złocista i jaskrawa, uciążliwa i namolna zarazem,  niczym poranna mucha, kochająca siadać na nosie, gdy jest się w najprzyjemniejszej fazie snu. Zdecydował się więc na otwarcie powieki, częstując swą skurczoną źrenicę dawką oślepiającego światła, które o mały włos nie wywróciło całej gałki ocznej na opak, bezpośrednio w głąb czaszki.
     Jednooki nie ruszył się w pierwszej, ani też w drugiej chwili. Leżał nieruchomo, na wznak, jak oszroniałe zwłoki zalegające w kostnicy. Nadal czuł na sobie dotyk ubrania, tego samego, co przed rozpoczęciem pojedynku. Na biodrach wciąż zalegał pasek od torby, tak samo niewygodny, jak uprzednio. Mimowolnie skurczył prawy policzek, upewniając się, czy opaska na oko jest tam, gdzie być powinna. Potem zaś zaczął nasłuchiwać, intensywnie sprawdzać, czy jest w pomieszczeniu sam, czy też może ktoś krząta się nieopodal. Nie chciał wszczynać bójek, nie w głowie mu to było na ten moment - jedyne czego pragnął, to wymknąć się stąd pozostając niezauważonym.
     Doskonale wiedział, że to niemożliwe.
     Nareszcie doszedł do przemożnego wniosku, że ma to gdzieś. A niech patrzą, proszę bardzo! Oto wstaje jeden z faworytów, który nagle zasłabł i runął na ziemię, jak kura, której podcięto skrzydła. Nie miał bladego pojęcia dlaczego wtedy zasłabł, dlaczego trzeźwe i rześkie spojrzenie zostało w jednej chwili zastąpione czarną, nieprzeniknioną kotarą, przepuszczającą w stłumionym filtrze dźwięki z zewnątrz. Powoli i konsekwentnie docierało do niego, co się stało i gdzie leżała przyczyna.
     Ktoś chciał go ośmieszyć.
     Podniósł się z łóżka i nie spiesząc się wcale, przeszedł do pozycji siedzącej, pozwalając swym nogom, wciąż obutych w obuwie, dotknąć posadzki. Zaparł kościste łokcie o kolana, a palce u dłoni zatopił w swej zmierzwionej, czarnej czuprynie. Myślał. Długo i intensywnie myślał nad tym co było, co jest i co się w stanie. W jednej chwili, w jednym krótkim , zdawać by się mogło, momencie, podejmował ważne dla ludzkości decyzje.
     I nareszcie podjął.
     - Obudziliście smoka z Baigai - powiedział sam do siebie. - Obudziliście gniew kogoś, kogo budzić nie należy. Naraziliście się, mając nadzieję, że ten nie dostrzeże mrówek pod swą kryształową powieką. Że zapomni i odejdzie, pogrążając się w zapomnieniu. Ale Smok z Baigai nie zapomina - on jedynie wzbija się w powietrze, chowając za płaszczem mlecznych obłoków, gdzie nie widzi go wścibskie oko. Tam zaś zbiera siły, by później zniżyć lot, spikować w dół, rażąc krainy w swym matczynym ogniu, stając się panem perzyny i popiołów…
     Wstał i wyszedł. Do domu, na kryształowym smoku. 
     

[z/t -> Sashikan -> Miasto]



Offline

 

#123 2013-09-21 12:10:23

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Szatnia uczestników

      Yoshi jako członek grupy białych, po udanym pojedynku półfinałowym dotarł do namiotu uczestników, by tam medycy zajęli się jego ranami. Swoje ciało położył na jednym z najbliższych, wolnych łóżek. Ranami jakie odniósł to tylko powierzchowne zadrapanie na dłoni. Ręki której użył do przebicia się przez wachlarz przeciwnika. Jeszcze wchodząc do namiotu, schował swe ostrze do pochwy, a pigułki jakie wcześniej zażył przestały działać. Był padnięty, potrzebował pomocy medycznej. Gestem ręki, która ówcześnie dzierżawiła ostrze przywołał do siebie lekarzy, lekko uśmiechając się i prosząc o opatrzenie.

     Wiedział także, że lada moment zaczyna się półfinał, iż Ayamaru właśnie skończył swój półfinałowy pojedynek, jeszcze przed Yoshi'm, oznacza to, że za swojego przeciwnika nie będzie miał za bardzo silnej postaci, lecz bardzo inteligentnej i sprytnej, oby kolejny pojedynek, okazał się tak samo widowiskowy jak poprzedni.

Offline

 

#124 2013-09-21 12:42:19

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Szatnia uczestników

Medycy już czekali od dłuższego czasu na przybycie ostatnich półfinalistów. Gdy tylko Yoshi znalazł się w szatni od razu znaleźli się przy nim. Szybko przetransportowali go do kącika, gdzie mieli całą swoją aparaturę i rozpoczęli rozpoznanie. Mimo, że obrażenia, które otrzymał w czasie walki nie zagrażały jego życiu to jednak spieszyli się oni, gdyż już za chwilę rozpoczną się oba finały. Szybko opatrzyli ciało Wyrzutka i założyli gdzieniegdzie bandaże (głównie dłonie), następnie pozostawili chłopaka samego. Powinien on jeszcze chwilę poleżeć na łóżku, żeby odpocząć przed trudami ostatniej walki w tym męczących dla wszystkich turnieju.

Offline

 

#125 2013-09-21 13:46:31

Anamari

Zaginiony

status (mati)@aqq.eu
42126819
Zarejestrowany: 2012-03-08
Posty: 301
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: członek

Re: Szatnia uczestników

Anamari wszedł do szatni. Gdzieś w koncie leżał Yoshi, najwyraźniej nieco poturbowany. Chłopak nie przejmował się tym zbytnio. Mimo to zwrócił się do swojego niedawnego przeciwnika.
- Gratuluję wygranej. No i jeszcze powodzenia w finale. - skończył mu gratulować, a następnie stworzył trzy klony. Dwa z nich natychmiast opuściły szatnie i udał się na arenę. Trzeci natomiast usiadł na jednym z łóżek, w sumie w tej chwili uczestników zostało już tylko kilku, więc większość łóżek było wolnych, więc nic nie stało na przeszkodzi by chłopak zajął dwa. Nim oryginał położył się na łóżku, by zasnąć i zregenerować utraconą chakrę, zwrócił się jeszcze raz do Yoshiego.
- I żeby było jasne, nie mam do ciebie żadnej urazy. Niestety ja także muszę odpocząć przed moją ostatnią walką, dlatego posłałem klona, by przyglądał się twojej walce, po za tym jeszcze jeden jest tu jakbyś chciał ze mną porozmawiać. - Uśmiechnął się lekko, co zdarzało mu się dość rzadko, a następnie położył się na jednym z łóżek i zasnął.
[zt dwa klony -----> Trybuny]


http://s6.ifotos.pl/img/Copy-of-M_rahqpxx.jpg

Offline

 

#126 2013-09-21 23:29:00

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Szatnia uczestników

     Yoshi leżał sobie na łóżku i jedynymi jego ranami to było jakieś zadrapanie na dłoni od przebicia się przez powiększony wachlarz przeciwnika. Wszystkie wcześniejsze rany zagoił w ciągu sekundy, co świadczyło o jego niemałych umiejętnościach. Medycy przybyli oraz używając medycznej chakry odpracowali wyrzutkowi dłoń w kilka minut. Położył się jeszcze jednak na łóżku, by chwilkę odpocząć, przymrużając swe oczy. W tym momencie do namiotu weszła jeszcze jedna osoba, dawny przeciwnik Yoshi'ego. Odezwał się, po czym zajął jedno z posłań.

     - Rozumiem, jednak nie potrzebuję wiedzieć czy czujesz do mnie jakąś urazę czy także nie. Mamy wspólnego przywódcę dlatego nie mogłem Cię zabić, do tego ta osoba jest także moim mistrzem, nie chciałbym by Shinsaku później był zawiedziony, iż zraniłem osobę z mego rodu. Co prawda musiałem się trochę zmachać by do ciebie dotrzeć, jednak wystarczyło otwarcie tylko dwóch bram, nie poszedłem mimo wszystko na całość. - Powiedział bardzo spokojnym głosem, zaczynając wstawać i przygotowywać się do wyjścia na mecz finałowy. - Powodzenia tobie na twej ostatniej walce, ja pójdę w końcu wygrać ten finał, by następnie móc udać się ze swym mistrzem na wyprawę. Rozmawiać niestety nie mam czasu.

     I takim sposobem opuścił namiot uczestników, swe kroki kierując w stronę areny, na której to odbyć miała się ostateczna rozgrywka. Nie potrzebne było Yoshi'emu szczęście czy także dobra passa, w tym turnieju praktycznie nie kiwną palcem, by zgarnąć dla siebie należyty puchar.

[z/t -> Ayamaru vs Yoshi]

Offline

 

#127 2013-09-22 13:56:20

 Akane

Wyrzutek

6251996
Zarejestrowany: 2013-01-20
Posty: 167
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Szatnia uczestników

Obudziłam się w momencie kiedy pielęgniarka opatrywała mi już wyleczoną nogę, druga była już opatrzona. Usiadłam co spowodowało u mnie zawrót głowy. Spojrzałam w górę próbując sobie przypomnieć jak trafiłam do punktu medycznego. A tak walczyłam z Naną i coś mi się wydaje, że niezbyt się popisałam. No cóż czas wyruszyć trenować. Pielęgniarka powiedziała abym zeszła z stołu trzymając się jej ramienia.
Zrobiłam co chciała, zapewne musiała sprawdzić, czy potrafię stanąć na nogach. Na spokojnie udało mi się stanąć bez żadnych problemów. Uśmiechnęła się i pozwoliła mi iść. Podziękowałam i ruszyłam w stronę stołu, po jabłko. Wzięłam grzecznie, ruszyłam po plecak, który zostawiłam wychodząc na arene obok łóżka. Znalazłam go i wyszłam, grzecznie się żegnając.

[z/t -> Enko -> Las]

Offline

 

#128 2013-09-24 22:47:02

Anamari

Zaginiony

status (mati)@aqq.eu
42126819
Zarejestrowany: 2012-03-08
Posty: 301
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: członek

Re: Szatnia uczestników

Chłopak obudził się i momentalnie rozwiał swojego klona. Podczas gdy wyrzutek spał w szatni nie wydarzyło się nic ciekawego. Jedynie Yoshi odpowiedział klonowi. Jego słowa nieco zirytowały Anamariego, właściwie ich pierwsza część. Mimo wszystko nie musiał wspominać o tym, że nie dał z siebie wszystkiego i podkreślać swej wygranej. Co prawda także życzył mu powodzenia, więc bilans się wyrównał.  Anamari miał także nadzieję, że to jego niedawny przeciwnik wygra tą grupę. Chłopak należał w końcu do tej samej organizacji, a także go pokonał, a porażka ze zwycięzcą powinna boleć nieco mniej. Porzucając te rozmyślania wyrzutek skierował się na arenę.  Czekała go jeszcze jedna walka, którą miał zamiar wygrać.
[Zt---> Anamari vs Batsu]]


http://s6.ifotos.pl/img/Copy-of-M_rahqpxx.jpg

Offline

 

#129 2013-09-25 15:18:28

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Szatnia uczestników

   Wszedłem do pomieszczenia spokojnym krokiem, nie dając po sobie poznać, jak bardzo zdenerwowany i zmartwiony byłem w tej chwili. Rozejrzałem się po sali, która zdawała mi się być skrajnie odmienną od tej, jaką widziałem ją ostatnim razem, kiedy tu byłem. Wtedy również wybrałem się do tego miejsca w celu zobaczenia się z moim uczniem. Przez umysł przemknęła mi myśl, że może zaniedbałem pozostałych reprezentantów mojej organizacji. Nieco posmutniałem. Tym bardziej, że byłem świadkiem nieciekawej sceny.
   Dość prędko udało mi się dostrzec biały parawan, za którym co rusz ktoś znikał lub pojawiał się, wychodząc spoza niego. Zdecydowanie było to centrum jedynych wydarzeń, jakie miały tutaj obecnie miejsce. Nie trudno było mi zatem zgadnąć, że to właśnie tam muszę rozpocząć moje poszukiwania, jeśli chcę odnaleźć nieprzytomnego Yoshiego.
   Nie pomyliłem się. Odsunąwszy białą płachtę, ujrzałem go, leżące bez ruchu. Nie mogłem oderwać od niego oczu, ani nawet się poruszyć. W jednej chwili zamarłem, po prostu zamieniłem się w żywy posąg. Choćbym bardzo chciał, nie potrafiłem nawet drgnąć. Po prostu wpatrywałem się w niego, a przed oczami miałem scenę, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy.
   Wiedziałem doskonale, że teraz jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, gdyż sztab medyczny prężnie uwijał się z przywracaniem jego organizmu do stanu normalności. Zdawałem sobie również sprawę z tego, iż sytuacja ta jest dalece bardziej komfortowa, niż w noc naszego spotkania, jednak nic nie mogłem poradzić. W tej chwili zdałem sobie sprawę, że niezauważenie związałem się z tą osobą niezwykłą więzią, choć jeszcze nie wiedziałem jaką.
   Kątem oka dostrzegłem lekarzy, którzy przy użyciu dziwnych bąbli wyciągali z Yoshiego jakieś substancje. Domyśliłem się, że moje podejrzenia, dotyczące użytego przez Ayamaru kunai'a, jakoby pokrył go chakrą, były słuszne. Postanowiłem sobie wtedy, że odnajdę w mojej bibliotece jakieś zapiski na temat tej medycznej techniki. Nie chciałem, by ktokolwiek zginął przeze mnie tylko dlatego, że nie potrafiłem usunąć toksyn z jego ciała. Nigdy bym sobie tego nie darował, szczególnie, jeśli byłby to obecny pacjent...
   Ktoś chyba odsunął mnie od łóżka i zaprowadził mnie na inne, bym mógł tam usiąść. Chwilę później biała zasłona znów się zasunęła, jakoby żelazna kurtyna, oddzielająca mnie od mojego ucznia. Opadłem bezwładnie na łóżko, do którego zostałem przywiedziony i czekałem, bo nic mi innego nie pozostawało...
   Po jakimś czasie, który wydawał się być dla mnie wiecznością, medycy rozeszli się. Postanowiłem wykorzystać tę sytuację, uznając, że widocznie zakończyli już proces leczenia Yoshi'ego. W momencie, gdy zniknąłem za parawanem i złapałem za rękę, jak to mamy w zwyczaju czynić z chorymi członkami rodziny, ten otworzył oczy. Usta odsłoniły białe zęby, układając się w szczery uśmiech, a oczy niemal zaszły łzami. Stałem tak chwilę, aż w końcu udało mi się wyszeptać... Yoshi...

Offline

 

#130 2013-09-26 19:49:03

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Szatnia uczestników

     Me ciało choć bezwładne, zostało przeniesione do szatni uczestników, położone na łóżko oraz zakryte białym, długim parawanem. Nie byłem w stanie poruszyć żadną kończyną, spałem z zamkniętymi oczyma, myślami odpływając w najciemniejsze zakamarki umysłu. W swych snach spadałem w niekończącą się otchłań. Swą rękę wciąż wyciągać do góry, po mistrza, po wygraną na turnieju, po wszystkie najlepsze rzeczy. Spadałem a tło stawało się coraz ciemniejsze i czarne.

     Z transu wydobywało mnie jedno słowo, które echem obijało się o ściany nieskończonego tunelu. Tym słowem było me imię, choć cicho wypowiadane to dokładnie słyszane w mych uszach. Nagle me ciało przestało opadać i zatrzymało się w powietrzu ; lewitowałem. Czułem jak ktoś wewnętrznie wyciąga do mnie dłoń, była ona ciepła. Chwyciłem ją z całych sił, me łzy uleciały. Jeszcze szybciej niż wcześniej zacząłem wznosić się ku niebu. Gdy byłem wystarczająco wysoko, światło przeleciało przez moje powieki, a gdy otworzyłem oczy leżałem po przegranej walce w szpitalu. Przede mną stał Shinsaku, pociecha dla mnie.

     - Mistrzu... wybacz.. - Słowa które jedynie zdołałem z siebie wykrztusić, będąc wciąż obolały po działaniu dziwnej substancji.

Offline

 

#131 2013-09-26 23:11:07

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Szatnia uczestników

     Wszedłem wraz z Tamotsu na plecach. Mój kompan był nadal nieprzytomny, więc postanowiłem położyć go na łóżko. Widziałem, że parę osób już tutaj się zebrało. Nie miałem jakoś najmniejszej ochoty już tutaj przebywać. Poczucie zwycięstwa mnie nie satysfakcjonowało, bo tak naprawdę go nie było. Turniej nie był dla mnie jakąś szczególną formą rozrywki.. Chyba, że muszę wymienić fakt pokonania lidera Namikaze, co było co najmniej śmieszne. Trudno, nie ma co teraz rozpamiętywać. Teraz przynajmniej utwierdzam się w przekonaniu, że muszę spełnić swoje wcześniejsze plany.. a właściwie marzenia, które prawdopodobnie się w najbliższym czasie spełnią. Tak, ta magiczna atmosfera, która sprawia, że coraz bardziej nienawidzę świata polityki..
     - Chciałbym zapytać się, co z nagrodą? Czas mnie nagli, a zapewne jeszcze Rada Samotników, będzie chciała mnie widzieć - powiedziałem tak by dostać co mi się należy i wyjść stąd czym prędzej.

Offline

 

#132 2013-09-27 19:56:22

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Szatnia uczestników

Popatrzyłem rozczulony na mojego ucznia, który ledwo, co się obudził, a już przyszedł mu do głowy durny pomysł, aby mnie przepraszać. Zrobiłem zdziwioną, może nieco głupią minę i szczerząc zęby, rozciągnąłem usta w przyjemny uśmiech. Rozbawiony, uniosłem jedną brew ku górze i drżącym ze śmiechu głosem, wydusiłem:
   -Ty gamoniu, nie masz mnie za co przepraszać! Poszło ci znakomicie! Obydwoje wiemy, że w finałowej walce brakło ci jedynie trochę szczęścia. Spisałeś się doskonale! Nie mógłbym prosić cię o więcej...
   Rzeczywiście byłem z niego szalenie dumny. Mój podopieczny w finale turnieju - nawet nie śnił mi się taki obrót spraw. Lewą rękę zatopiłem w jego włosach i poczochrałem tak, jak miałem w zwyczaju czynić z moimi własnymi. Nieco zwalniając ruchy dłonią, spojrzałem na niego już poważniej i powiedziałem spokojnym głosem, jednak pełnym pewności w słuszność mych słów:
   -Jestem dumny, że mogę być twoim mistrzem...
   Zauważyłem, że w szatni zaczynało się robić tłoczno, toteż obydwie moje ręce powędrowały do kieszeni, zagłębiając się w nich. Pierwszy pojawił się Akemi, jednak postanowiłem go zignorować. Wciąż nie mogłem bowiem uwierzyć, że zdołał pokonać Ryo. Miałem nadzieję, że i on za chwilę się tu pojawi.

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2013-09-27 20:00:20)

Offline

 

#133 2013-09-27 20:15:38

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Szatnia uczestników