Ogłoszenie


#161 2015-02-13 11:53:34

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Siedziba organizacji Yūgure

^^

     Młodzieniec biegł. Spieszył się. Dlaczego? Sam nie wiedział. Co kazało mu pomóc owej trójce? Przecież nie interesował się swoim klanem. O nie, on był zwyczajnym samotnikiem. Nie to, że wstydził się swojej rodziny. Nie to, że nie umiał się poświęcać. On po prostu... Zwyczajnie nie był towarzyskim typem. Yocharu już zadał sobie specjalne pytanie: "co zrobię później?". Przez to tylko czuł do siebie żal, że postanowił pomóc dziewczynom. Najwidoczniej Uchiha naprawdę był przyzwyczajony do swojej samotności. Nie chciał mieć kompanów, a panny postanowił ratować chyba tylko z własnej dumy. Słynnej pewności siebie, którą posiadał każdy czerwonooki. I tej, która potrafiła objawić się w najmniej oczekiwanym momencie, w najmniej spodziewanej personie. Yocharu chyba właśnie poczuł magię swojego rodu.
     Czerwonooki stał na środku drogi. Nie miał zamiaru bawić się w ukrywanie swojej obecności. Chyba jego głównym powodem był kamuflaż, a także brak pewności czy ma do czynienia z "tą" czwórką. Bo jeżeli nie był to strażnik i trzy dziewczyny, to o zrobi młodzieniec? Będzie szukać ich dalej? A może oleje sobie sprawę. Ech, życie ninja nigdy nie było proste, chociaż tak może wydawać się postronnym. Oni nie muszą podejmować tak ważnych decyzji. Bo te wybory mogą prowadzić do śmierci innych ludzi, często również ninja. Tak, skrytobójcy mordowali sami siebie, choć i tak nie byli najliczniejszą kastą wśród istniejących. Paradoks.
     Uchiha nie powinien jednak zastanawiać się, co byłby w stanie zrobić, gdyby ta czwórka okazała się nie tym, kogo szuka. Na dźwięk lecącej broni postać prowadząca kolumnę odwróciła się i bacznym wzrokiem oceniła zagrożenie. Kunai przeleciał nad nią. Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech. Tak, to był strażnik niewiast. Panny odwróciły się również, aby dostrzec swojego zbawiciela. No cóż, nie wiemy jeszcze czy Yocharu je uratuje, ale mogły przynajmniej myśleć o nim w samych superlatywach. To było przynajmniej dobre...
     Postać na widok Yocharu nie poprzestała na zwykłym uśmiechu. Mężczyzna pamiętał wcześniejszą dyskusję z czerwonookim. To był właśnie ten bardziej rozmowny osobnik. O dziwo widok Uchihy, chociaż jednoznaczny ze śmiercią towarzysza, nie obudził w nim negatywnych uczuć. Na twarzy człowieka widać było jedynie dziwną radość, pewność siebie, ale też dumę. Czyżby nie obawiał się starcia z młodzieńcem, a śmierć towarzysza była mu na rękę? Kto wie? Jednakże niezręczna cisza została przerwana. Mężczyzna przemówił. Do Yocharu oczywiście.
     - No popatrz, nie mogę do końca uwierzyć w to, że żyjesz. Ale co z tego skoro twój stan mówi o sobie jedno. - wyrzekł człowiek a następnie się zaśmiał. Kilka sekund później ponownie przemówił. - Bardzo zależy ci na tych pannach? Chcesz tylko zaliczyć, czy je uratować? Powiedz ile masz pieniędzy, może się dogadamy.
     Ostatnie słowa mogły wprawić Yocharu w zakłopotanie. Nie był do końca pewien, czy przeciwnik jest poważny. Być może chciał tylko z niego żartować... Ale kto wie? Cóż, młodzieniec mógł tylko odpowiedzieć, albo zareagować w typowy dla ninjy sposób. Zaatakować...

Ostatnio edytowany przez Straznik 8 (2015-02-13 11:53:46)

Offline

 

#162 2015-02-17 22:20:00

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Siedziba organizacji Yūgure

Po treningu, który to w miarę zadowolił moje oczekiwania postanowiłem zażyć  świeżego powietrza. Siedziba ta znajdowała się w skalistych górach, a ja zawsze miałem ochotę ich uświadczyć, nie tylko pocztówkowym widokiem, ale zaczerpnięciem w płuca świeżego powietrza, które to podobnież niosły za sobą. Ponieważ mój prywatny spacer nie wiązał się w żaden sposób w kwestii organizacji złapałem katanę w rękę i ruszyłem w kierunku wyjścia nie racząc oczywiście informować kogokolwiek o mojej małej wyprawie.
  Yocharu nie powinien mieć o to pretensji, przywódcą oficjalnym jeszcze nie został, więc nie miał prawa wydawać mi rozkazów,  a co dopiero sugestii bym wrócił się czy coś w tym stylu.
  Jeżeli chodzi o mnie nie martwiłem się w ogóle, świat na razie nie wydawał się taki przyjazny jak kiedyś jednak zdecydowałem się by wyjść.

[z.t -> Skaliste góry]


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#163 2015-02-27 22:13:29

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure

~
       A więc to jednak oni. O dziwo nie spodziewałem się, że od razu na nich natrafię ale los sprawił, że tak właśnie się stało. Kwestia pozostawała jednak czy to łut szczęścia czy raczej fatum przyprowadził mnie ta szybko przed obliczę mężczyzny prowadzącego "wagonik" kobiet. Plan zwrócenia uwagi wypalił a gadatliwy jegomość uśmiechnął się na mój widok. Moje przybycie równało się ze śmiercią jego kompana albo przynajmniej jego opłakanym stanie lecz nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Gra pozorów czy może było mu to na rękę? Jakby nie patrzeć cała pula za kobiety wpadnie w jego ręce więc obłowi się dwukrotnie bardziej niż zakładał - no chyba, że sam chciał pozbyć się kumpla. W każdym razie tego drugiego już nie było a w jego miejsce wskoczyłem ja. Mój pomysł z kamuflażem okazał się dosyć trafny co pozwolił zaznaczyć sobie komentarzem. Problem był jednak taki, że gość był bardziej cwany, niż wyglądał o czym przekonałem się podczas ostatniej konwersacji. Tym razem jednak miałem przypuszczalnie drobną przewagę przez co mogłem wdać się w małą konwersację. Jeden z moich klonów czekał skryty wśród drzew, drugi nieco dalej z moim orężem a podmiana była przygotowana. Śmiało mogłem przyjąć na siebie jego cios w razie, gdyby próbował mnie zaskoczyć, chociaż wolałbym sam uzyskać ten efekt. Ciekawość zadawała mi w głowie pytanie "co ten gość kombinuje". Jego słowa były dosyć... dziwne. Po to jego kumpel zginął i po to wiał przede mną by teraz targować się o wolność kobiet? Strach? Czy może po prostu jakaś sztuczka, która ma mnie wkręcić w rozmowę. Zobaczymy co kombinuje i pozwolę sobie na dialog.
       - Moje pobudki nie są ważne. Ważne jest czemu nagle zmieniasz zdanie i jednak chcesz mi je odsprzedać? Czyżby typ, któremu chcesz je oddać był wątpliwym zarobkiem?
       Cały ten czas udawałem obolałego i zmęczonego. To pierwsze nie było jakieś super trudne ze względu, że kilka wcześniejszych cięć, upierdliwie parzyły moją skórę, która powoli zaczynała swoją naturalną, ludzką regenerację pozbywając się zbędnych mikrociał. Moje oczy były wciąż skierowane na jego twarz. Nie przyglądałem się kompletnie kobietą, które stały obok niego, gdyż w obecnej chwili nie miały dla mnie żadnego znaczenia nawet gdyby były najpiękniejszymi reprezentantkami mego rodu. W tej chwili liczył się tylko mój wróg a chwila nieuwagi może być kosztowna. Nie aktywowałem sharingana ze względu na regenerację chakry, jak i z faktu że udaję poturbowanego. Aktywowana czerwień mogłaby wzbudzać w nim podejrzenia i niepewność a tak po trafieniu we mnie, najzwyczajniej w świecie aktywuje podmianę, gdzie w ukryciu będę mógł przywrócić blask swoim ślepiom. Gdybym wiedział czym są Westerny, zapewne czułbym się jak podczas przygotowania do pojedynku w jednym z takich filmów. Jeden na jednego, wymiana zdań, jeszcze brakowało jakiejś kępy suchych gałęzi, przelatującej pomiędzy nami w głośnym podmuchu wiatru a następnie atak z serii "kto pierwszy ten żyje". Nie wiedziałem tylko czy jestem ten dobry czy ten zły bo jak wiadomo w filmach zawsze wygrywa ten dobry, chociaż user bluźni oni też giną jeżeli nie są głównym bohaterem. Nie ma co się zwodzić myślami, zaraz wszystko się wyjaśni.

Offline

 

#164 2015-03-01 21:02:58

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Siedziba organizacji Yūgure

^^

     Młodzieniec nie mi zamiaru od razu się ujawniać. Jego pozycja była o tyle dobra, że przeciwnik nie miał pojęcia o różnych klonach. Tak, Yocharu mógł teraz podejść przeciwnika, podczas gdy ten był zajęty rozmową. Tak, ten plan zdawał się być całkiem dobry. Jednakże na razie Uchiha nie wprowadził go w życie. Czemu? Co go zatrzymywało? Cóż, najpewniej zakładniczki. Przeciwnik, choć jeden, miał trójkę dziewczyn z klanu bohatera. Bardzo możliwe, że dlatego czekał on na ruch przeciwnika. Młodzieniec również postanowił zaczepić go słownie. Nie do końca rozumiał postępowanie strażnika niewolnic. Poświęcenie towarzysza najwidoczniej nie było dla niego ważne. A może tylko udawał? Chociaż znowu wizja zysku mogła okazać się ważniejsza nu cokolwiek. Cóż, niestety Uchiha nie mógł wejść do umysłu swojego przeciwnika. Albo udawał on doskonale, albo zmieniał zdanie jak młoda niewiasta.
     Mężczyzna, z którym rozmawiał Yocharu, zaczął się śmiać. Trwało to chwilkę, jednakże członek Yūgure miał ponownie okazję, aby usłyszeć głos przeciwnika. Strażnik położył jedną rękę na boku, a drugą zasłonił usta. Po chwili ponownie się odezwał. Wyglądał tym razem na zupełnie poważnego. Odrzucił maskę śmieszka i odezwał się głębokim basem. Uchiha mógł być wprost zaskoczony jego podejściem.
     - Powiedzmy, że interesy są dla mnie ważniejsze niż ludzkie pobudki. - powiedział całkiem spokojnie. Następnie odezwał się drugi raz. - Ile możesz mi dać?
     Mężczyzna wykonał gest zachęcający. Jak gdyby Uchiha mógł podejść bliżej. Najemnik ujawnił swoje prawdziwe zamiary, dzięki czemu młodzieniec powinien czuć się spokojniejszy. Doskonale znana chęć zwiększenia majątku była widoczna i u ninja, i u żołnierzy. Straznik odwrócił się do kobiet. Trwało to dokładnie kilka sekund. Nie chciał przecież odsłaniać się przed nieznajomym. A dlaczego to zrobił? Cóż, Yocharu słyszał jego słowa.
     - Panienki, jeżeli wasz krewniak da mi odpowiednią ilość mamony, będziecie wolne. Przekonajcie go. - rzekł. Następnie odwrócił się i...
     I rzucił kunaiem prosto w młodego Uchihę (Szybkość broni 150).
     Zaraz. Czy ten człowiek nie oferował przypadkiem normalnego układu. Barteru. Wymiany... Dlaczego zaatakował? Cóż, jedyne logiczne wytłumaczenie, które mogło przyjść do umysłu Yocharu, to to iż jego przeciwnik był znakomitym aktorem. Dobrał słowa, mimikę, ruchy, tak aby nie dało się dostrzec wyciągnięcia broni. Również rzut był idealny.
     Co poczcie nasz bohater? Zareaguje? Da się trafić? Wytworzy barierę? Kto go wie, przecież to ninja.

Offline

 

#165 2015-03-01 22:51:36

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure

~
       Śmiech. Niewiele różnił się od tego wydobywającego się z ust jego towarzysza, który to w przypływie desperacji i ostatniego aktu zaatakował mnie i kogokolwiek innego przy okazji. Chociaż nie. Ten wyrażał niewątpliwie większą pewność siebie a wręcz niezaprzeczalną radość ze zwycięstwa nad swym przeciwnikiem. Tyle, że nikt jeszcze nie wygrał. Wyglądało na to, iż strażnik próbuje przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę poprzez zagrywki na tle psychologicznym. No cóż, źle trafił gdyż byłem kompletnie obojętny na morale i okrzyki moich wrogów. W oczach mego rywala widziałem tę samą nutkę sprytu, którą to ujrzałem gdy po raz pierwszy nasze drogi się zeszły. Wtedy rozkręcał spokojnie rozmowę aby w chwili najmniejszych podejrzeń, zaatakować jakby nigdy nic. Byłem ciekaw czy to jego stała taktyka, czy też jednorazowy pokaz przed panienkami i jego towarzyszem, którego poddałem procesowi recyklingu. Na razie zdawał się targować, chociaż jego intencję wciąż były nie jasne.
       A więc pytał o sumę. Czy on serio był w stanie je sprzedać po takich przygodach jakie go spotkały? Może nie chciał narażać życia dla złota? Ale to przecież najemnik, oni żyją z walki o każdy grosz. Coś tu śmierdziało i miałem nadzieję, że wyczuwam zapach jego zwłok, którego zaraz potoczą się po ziemi. Gorzej jeżeli poczuje swój własny odór gnijących ran. Szczerze mówiąc jego zamiary dyplomatyczne były szokujące ale dla mnie nic nie znaczącego. Miałem zamiar go zabić, lecz to on przystąpił pierwszy do działania. Świetnie, czyli jego taktyka została użyta ponownie. Dziwię się, że gość wciąż żyje stosując w kółko ten sam bajer i grę aktorską albo po prostu nigdy nie trafił na człowieka, którego musiał wkręcać dwa razy. Rzut ostrzem mówił wiele o jego zdolnościach. Idealnie ułożona dłuż i świetna parabola lotu wręcz krzyczała, że mam do czynienia z kimś kto często bawi się na dystans. Co ciekawe, prędkość kunaia była zdecydowanie mniejsza aniżeli papierowe shurikeny jego towarzysza. Masa cennych informacji w ułamku sekundy. Czyżby walka w zwarciu była jego słabą stroną? Wpatrywałem się w nadlatujący kunai i żałowałem, że strażnik odwrócił się plecami do mnie. Bardzo chętnie posłałbym teraz uśmiech w jego kierunku, być może ostatni jaki zobaczy albo ostatni jaki zrobiłem. To były ułamki sekund - lecz jeden ułamek sekundy wystarczył by aktywować sharingana. Czas w moich oczach wydawał się zwolnić a pędzący kunai jakby lecieć wolniej. [rekacja = 166] Szybko się odsunąłem, lecz tylko na taką odległość, bym poczuł muskający mnie wiatr od przelatującego ostrza. Chciałem by wyglądało to na łut szczęścia niż moje umiejętności nawet przy sharinganie. Nie mogłem tak szybko odkrywać swoich ukrytych kart i mini zasadzki. Jeżeli oberwałem, to w zależności od rany czy byłaby śmiertelna czy bardzo konfundująca, wykonałem dla bezpieczeństwa podmianę, lecz jeżeli rana miała mnie jedynie zranić bez jakiegoś paraliżu czy neutralizacji to wolałem to przyjąć na siebie. Oczywiście zakładając optymistyczne zakończenie mojego uniku, nadal spoglądałem w kierunku wroga i z potworną powagą wypowiedziałem:
       - Chybiłeś.
Dla kogoś takiego jak on, może to być hańba, oczywiście jeżeli dobrze zakładam że jego zdolności opierają się na dystansowanych atakach. Przeciągniemy tą potyczkę trochę bardziej, skoro tak lubi aktorzyć.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2015-03-01 22:58:35)

Offline

 

#166 2015-03-04 07:17:49

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Siedziba organizacji Yūgure

^^

     Uchiha nie przejmował się słowami przeciwnika. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że były to tylko gierki słowne. Mężczyzna chciał najwidoczniej obniżyć jego morale i nastrój. Yocharu słusznie dostrzegł, że akurat na tym punkcie, wszystko mu jedno. Najemnik mógł wykrzykiwać obelgi, atakować go psychicznie, jednakże Uchiha był ciągle spokojny. Młodzieniec należał do bardzo specyficznych ludzi. Lubił mało mówić, a dużo robić, co w dzisiejszych czasach przejawiało się bardzo rzadko. Cóż, chwała czerwonookiemu, za to, iż nie dał się nabrać na tak wysublimowane zagrywki słowne. Wręcz przeciwnie, tylko zwiększyły one jego niepewność względem zamiarów przeciwnika. Mężczyzna wydawał mu się teraz dziwny dlatego pozostał gotowy do zareagowania. Dzięki temu byłby w stanie uratować swój tyłek. Bo "aktor" mógł zaatakować w każdej chwili...
     Wiem okazało się, że Yocharu miał rację. Potwierdził to lecący kunai. Uchiha miał mało czasu na reakcję. Jego pierwszym ruchem było aktywowanie Sharingana. Drugim natomiast unik. Młodzieniec miał naprawdę trudną sytuację. Dlaczego? Cóż, broń leciała piekielnie szybko, a on ujawnił swoje czerwone ślepia dopiero w trakcie jej lotu. Dodatkowo według Yocharu najlepszym unikniem byłoby minimalne odchylenie głowy. Miało to obniżyć morale przeciwnika. Cóż, pomysł w sobie dobry, ale wykonanie nie należało do łatwych. Można rzec, iż jedynie Sharingan dał możliwość wykończenia tej akcji. Głowa Uchihy lekko drgnęła, odzywając się minimalnie. Młodzieniec igrał z ogniem.
     Dało się słyszeć głuchy dźwięk.
     Wydał go kunai, który uderzył drzewo. Działo to się jakiś metr za młodzieńcem. Yocharu mógł jedynie cieszyć się z manewru. Unik się udał, w dodatku należał do idealnych przykładów jak obrazić przeciwnika.
     Twarz najemnika powoli zmieniała kolor. Po paru sekundach była czerwona. Mężczyzna powoli wyciągnął rękę, aby wskazać na Uchihę. Wyglądał na wręcz oburzonego. Ciekawe co miał do powiedzenia.
     - Jak ty to zrobiłeś? - zapytał.
     Wtem Yocharu poczuł ból. Jego przeciwnik zaś zaczął się uśmiechać. Po złości na twarzy nie pozostał ani ślad. Co się działo z Uchihą? Otóż był przebity kunaiem! W dodatku od strony drzewa, które było za jego plecami.
     Co się stało? Ano przeciwnik użył techniki, która mogła kontrolować broń z danej odległości. A że działo to się za plecami Uchihy, nie miał on szans na unik. Prędkość broni (150) dla jednego metra była wręcz zabójcza. Szczególnie, że zabiegu nie widział ani Yocharu, ani jego klon.
     Na szczęście młodzieniec użył Kawarimi...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#167 2015-03-10 09:50:31

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure

~
       Podmiana nastąpiła chwile po tym jak mój przeciwnik buchnął srogim śmiechem. Wydawać by się mogło, iż miał ku temu powód ale nie lada zdziwienie musiało go ogarnąć gdy w miejscu gdzie przed chwilą stałem, pojawiła się chmura dymu, rozpylając masę kruków szybujących we wszystkie strony. Prawda była taka, iż od samego początku zakodowałem swoją technikę aby w razie obrażeń, zamieniła moją pozycje z klonem, którego to targałem blisko siebie na tę okazję. Dlaczego nie zrobiłem tego tak jak poprzednio, najzwyczajniej w świecie pozostawiając za sobą kłodę? A no z kilku powodów. Po pierwsze, drewniana belka jest raczej czymś przeciętnym w tymże zastosowaniu i każdy szanujący się wojownik, potrafi wykonać taki manewr. Kruki zaś wyglądały złowrogo, wydając z dziobów swój przeraźliwy śpiew, który według wierzeń wielu ludów zwiastował śmierć. Ptaki także służyły do dezorientacji. Logicznym było, że w razie kłody osoba pojawia się w pobliżu drzewa ale co będzie logiczne dla chmary czarnych, latających zwierząt? To mogło być wszędzie. Ostatnim powodem był fakt, iż klona mogłem ustawić w dogodnej dla siebie pozycji, zdobywając przy podmianie taktyczną przewagę nad przeciwnikiem. Jak na ironię uchowałem się w drzewie, ze względu na moje przypuszczalne wyprzedzenie jego myśli, odnośnie mojego położenia. Zyskałem przewagę? Tego nie wiem, ale na pewno gość tym razem na serio się zdenerwował i zdał sobie sprawę, że nie walczy z byle pachołkiem, którego jest w stanie zabić jednym atakiem. I dobrze i źle. Jeżeli posiada lepszy asortyment to niewątpliwie go wytoczy lecz miałem nadzieję, że nabierze pewnych wątpliwości co do tego czy szczęście się go jeszcze trzyma.
       No cóż, teraz nastała moja kolej na atak. Nie mogłem sobie pozwolić na żaden obszarowy cios, ze względu na kobiety, które to znajdowały się zbyt blisko mojego przeciwnika. Jedynie jutsu wymierzone w niego może coś zdziałać ale z drugiej strony, są one zbyt słabe aby powalić go jednym skutecznym trafieniem. Zawsze byłem zwolennikiem dobrej taktyki i jednego sprawnego ciosu zakańczającego lecz w obecnej chwili moje zdolności nie pozwalały mi na taką frywolną walkę. Musiałem uderzać wroga raz po razie, by na sam koniec zaatakować czymś konkretnym gdy nie będzie się tego kompletnie spodziewał. Najchętniej wyciągnąłbym go jak najdalej od kobiet ale już zdążyłem zauważyć, że dystans działa na jego korzyść. Najwidoczniej źle się dobrał ze swoim papierowym kolegą, bo jak wiadomo w drużynie musi zostać zachowana równowaga a w momencie dwóch postaci walczących na odległość, wystarczy jeden szybki wojownik z szablą w dłoniach aby pozbyć się wroga. Póki co z moich obserwacji wynikało, iż obecny przeciwnik ma dużo słabszy rzut niż jego martwy towarzysz przez co broń leci wolniej, aczkolwiek posługuje się ostrzem, które bardziej zagraża mojemu życiu. Jest też dużo celniejszy i przypuszczam, że nie chybia tak więc sharingan w tym przypadku będzie bardzo przydatny. Jeden celny rzut mojego wroga i jedno imię więcej  na cmentarzu Uchiha. Czas działać.
       W pierwszej kolejności dojrzałem go między liśćmi drzewa, na którym to osiadłem. Gdy nastąpiła podmiana, nie czekałem ani chwili na oklaski a natychmiastowo skupiłem chakrę w swoim ciele, namierzając oczyma wroga. Byłem ciekaw jak zareaguje i czy też nie jest przygotowany na nagły atak, chodź jeżeli nie nałożył przed tym starciem jakiegoś jutsu tak jak w moim przypadku, to nie powinien mieć szans na uniknięcie tego co zamierzałem mu za sponsorować. Było to genjutsu.Z jakiegoś powodu upodobały mi się techniki tego rodzaju. Dlaczego? Może z tego względu, że nawet gdybym użył jej w środku miasta na kimś konkretnym to nikt w około by się nawet nie zorientował zaś ten co wpadł w moje sidła, przeżywał koszmary i bóle, które mimo nierealnie zadawanych obrażeń, wycieńczały i raniły. Tak i było tym razem. Jeżeli dalekodystansowiec padł efektem mojej techniki to kobiety z mego klanu zapewne nawet nie zdały sobie z tego sprawy. Dmuchałem jednak na ziemne. Niedaleko stacjonował jeszcze mój klon, który to dzierżył moje ostrze. Teraz służył bardziej jako zaplecze. Obserwował moje realne plecy i w razie ataku, nie tyle co mnie ostrzeże co może zdąży zasłonić. Zniszczenie go, również da sie we znaki przez krakanie kruków, tak więc klon był w tym momencie jak pułapka z dzwoneczkiem.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2015-03-10 09:51:43)

Offline

 

#168 2015-03-15 17:15:39

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Siedziba organizacji Yūgure

^^

     Kawarimi no Jutsu spełniło swoje zadanie. Przeciwnik był naprawdę zdezorientowany. Nie podejrzewał, że Uchiha przygotował tę banalną, lecz zarazem świetną technikę. Musiał to uczynić o wiele wcześniej, ponieważ rozmawiał z przeciwnikiem. Również wygląd Yocharu mógł dać wrażenie, iż nie jest on w stanie wykonać żadnego manewru związanego z chakrą. W końcu przybrał specjalnie taką wizualizację. No cóż, Yocharu powinien być z siebie dumny. Członek tajemnej organizacji wprowadził przeciwnika w błąd, i to całkiem spory, ponieważ nie dało się teraz określić jego pozycji. Czerwonooki stał się równie niewidoczny, co jego wcześniejszy przeciwnik, który pojawiał się i znikał, atakując Uchihę. Cóż, najwidoczniej młodzieniec wyciągnął odpowiednią nauczkę z tamtego spotkania. Przyzwyczaił się do ukrywania przed wrogiem, a także atakowania w odpowiednim momencie. Ba, wykorzystał do tego idealną broń. Nie mógł przecież zaatakować ogniem, czy potężnym NinJutsu. Ryzyko zaatakowania niewiast rosło z każdym podobnym pomysłem. Jednakże zastosowanie GenJutsu mogło zakończyć pojedynek. Iluzja faktycznie miała tutaj najlepsze właściwości, szczególnie, że wróg znajdował się w liczbie pojedynczej. Jednakże, czy wszystko się udało? Czy plan pobiegł z myślą czarnowłosego?
     Tak. Tak się stało. Mężczyzna, który nie tak dawno odgrażał się czerwonookiemu, teraz był w poważnych problemach. Początkowo, kiedy Yocharu zniknął, zaczął się oglądać. Jednak kilkanaście sekund później został wprawiony w stan iluzji. Przepływ chakry zmienił się, ale strażnik nie potrafił tego wyczuć. Co on natomiast widział? Płatki kwiatów, które z demoniczną prędkością zaczęły go oplątywać. Mężczyzna zaczął skakać, a następnie wykonał parę zwodów. Jednakże nie wystarczyło to na długo. Po paru minutach podobnych starań leżał na ziemi, oddalony od swoich niewolnic na ok. 10 metrów. Wydawał ruchy bardzo ograniczone. Jak gdyby naprawdę brakowało mu tlenu. Był oszołomiony działaniem techniki, przez co na pewno nie stanowił realnego zagrożenia. Plan Uchihy się powiódł.
     Jednak co teraz nastąpi? Czy Yocharu postanowi zabić strażnika, dopóki ten nie był w stanie bojowości? Albo po prostu zabierze dziewczyny i zniknie? Jednak czy te mu zaufają? Cóż, było mnóstwo niepewności i wątpliwości. Siedzenie w ukryciu nie należało do najmądrzejszych czynności, gdyż czas działał na korzyść czerwonookiego. Należy jednak wziąć pod uwagę to, iż Uchiha raczej wiedział