Uchiha wiedział, że parę celi znajdują się aktualnie nad chmura. Mógł wyczuć ich chakre. W pewnym momencie wpadl mu do głowy pewien pomysł. Przywiązywał do kunai metalową linke. Później ową linę przywiązywał do drzewa. Postanowił rzucić kunaiem niczym lassem i złapać coś nim. Celowal w coś dużego. Były to ogromne złoża chakry, więc.można było z tego wywnioskować, że był to ten wielki biały smok. Od razu po wyrzuceniu noża zmienił swoje położenie daleko od poprzedniego. Nie mógł pozwolić by wróg go wykrył. Dalej czekał na jego poczynania. Odmawiając swoją chakre.
Offline
Zaginiony
Nie udało się trafić mojego smoka ponieważ cały czas poruszałem się na nim jak wspomniałem we wcześniejszym poście. W sumie był to całkiem dobry ruch by nie pozostawać biernym. Cały czas zastanawiałem się jak to jest możliwe, że mimo mgły mój przeciwnik tak dobrze wie gdzie jestem. Regenerowałem chakrę oczekując na ten cudowny moment, gdy mgła wreszcie opadnie.
- Ten szczur ma zamiar wciąż się ukrywać? - krzyknąłem do Ichitsu zaczynając się nudzić latając w kółko na smoku.
Offline
Chłopak postanowił jeszcze raz zaatakować Doku Kiri. Walka w ciemnośiach była dla niego atutem. Wiedział, gdzie dokładnie znajdował się jego przeciwnik. Mgła była tak wielka, że powinna pochłonąć zarówno smoka, jak i jego właściciela. Teraz Uchiha zmienił swoje położenie i pieczęcią Tygrysa zaczął szukać. Gdy wreszcie mu się udało wyrzucił w wielkie pokłady chakry kunai
Później zmieniając swe.położenie zrobił to samo. Atakował przeważnie w skrzydła. To powinno smoka przygwozdzic do ziemi. Walka nabierala trochę tempa. Więc chłopak znów się ukrył, lecz tym razem było to drzewo. Uciekł około 10m dalej niż ostatnio.
Offline
Zaginiony
Mgła robiła się coraz bardziej przejrzysta a mój smok wciąż się przemieszczał. Nie muszę chyba komentować, że próby ataków Hiroshiego spełzły na niczym. Byłem zbyt ruchliwy a i dystans nas dzielący nie był wcale taki mały.
Mgła powoli zanikała a ja zregenerowałem już dość sporo chakry. Niedługo mogę przejść do ostatecznej ofensywy. Obok mnie latały 2 mniejsze orzełki i czekały na to by zaatakować Uchihe. Nie chcę go zabić daltego zmniejszę siłę wybuchu. Jestem gotowy...
- Wciąż czekam - wykrzyczałem.
Offline
Chłopak miał teraz niezłe kłopoty. Aktywny sharingan i 2 Doku Kiri dawały chłopakowi w kość. Tak więc postanowił zregenerowac trochę swojej chakry podczas gdy mgła będzie opadać. Gdy już się troszkę zregeneruje zaczął schodzić w dół i się ukryć. Wysłał we mgłę, która już prawie opadła Oboro Bunshina, by ten stał się ofiarą nieznajomego. Była to mała zmyłka. Przez Uchiha chciał się dowiedzieć, jakie tak naprawdę umiejętności ma osoba z którą walczy. Najlepszym sposobem walki jest znalezienie słabego punktu wroga. Tak więc poprzez zdobycie tych informacji młody Hiroshi bacznie obserwował poczynania smoczego kolesia mając nadzieję, że ten słaby punkt znajdzie.
Offline
Zaginiony
Mgła opadła a ja widziałem już swój cel na środku skał. Smok od razu skierował się na niego. Szybko zleciałem na ziemie a smok od razu zeżarł Hiro. Jednak to chyba nie był on... Normalny człowiek walczyłby i próbował się wydostać a ten tego nie robił. Na dole został również mój klon, który zaczął przeszukiwać okolicę. Pomogły mu w tym moje 2 orzełki z gliny. Smok również zaczął się rozglądać a ja przygotowywałem się do ostatecznego uderzenia. Cały czas byłem uważny.
- Zapraszam wystraszony kociaku - krzyknąłem.
Offline
Chłopak widział, że Oboro Bunshin za wiele nie dał i go odwołał. Uchiha postanowił zdać się na żywioł i wyciągając swoją katane zaczął biec w stronę przeciwnika. Nie zwarzał na żadne cholerne orzełki czy klony. Unikał ich przy pomocy swojego sharingana. Jego jedynym celem był koleś na smoku. Gdy był już niedaleko wbił katane w ziemię by wyskoczyć ku górze dopóki smok był jeszcze nisko i przy pomocy Konoha Raiken zepchnąć smoczego. Walka wykańczała powoli Uchihe więc postanowił to skończyć. Postanowił razem z nieznajomym walczyć z bliska poczym powiedział:
- Jeśli jesteś prawdziwym facetem walcz na pięści, a nie jakieś ptaki na mnie wysyłasz!
Po czym zaczęła się walka na pięści.
Offline
Zaginiony
To była najgłupsza rzecz jaką młodzieniec mógł zrobić. Uniknąć 2 pędzących orzełków tylko dlatego, że ma się Sharingana? Raczej wątpliwe. Jeden z nich wybuchł tuż za młodzieńcem wpychając Uchihę tuż pod mojego smoka. Ten przydeptał dzieciaka a stojący obok dużego glinianego smoka ja zacząłem bić brawo. Chwyciłem kosę klanową i przyłożyłem ją do rąk Horoshiego.
- To chyba już koniec. - powiedziałem spokojnie delikatnie się uśmiechając. Jak każda walka ta również ma swój koniec. Udało mi się pokonać Uchihę ale sądzę, że to nie moja ostatnia walka z przedstawicielem tego pięknego klanu.
Hiroshi, jeśli mój ruch tylko się powiódł, jest poparzony. Gliniany smok nie nacisnął go mocno, by nie zrobić chłopakowi dużej krzywdy. Moja kosa nadal wisi nad jego dłońmi, jeden nieproszony ruch i chłopaka dłonie wbite zostaną w ziemie.
Offline
Oglądałem całą walkę w spokoju. Nie miałem zamiaru się do tego mieszać, zwłaszcza że sam ją zapowiedziałem. Ale nie spodziewałem się, że mój uczeń dokona czynu tak durnego, że aż będzie zasługiwał na karę. Gdy opadł bitewny kurz, podszedłem do obu chłopaków.
- No... Było imponujące. Dawno nie widziałem tak spektakularnej walki. Gishi, jesteś przyjęty, możesz puścić Hiro... Ale zanim to zrobisz... Odsuń się nieco.
Offline
Zaginiony
Odsunąłem się od Hiro a z mojej prawej nadleciał do mnie ptak z listem. Otworzyłem kopertę i zacząłem czytać. Otóż dane mi było reprezentować swój klan jako jeden z lepszych jego młodszych przedstawicieli. Pomogłem Hiro wstać, oczywiście wcześniej dostał on od Ichitsu.
- Ichitsu bardzo dziękuje za przyjęcie, ale wzywa mnie mój klan. Muszę go godnie reprezentować - to mówiąc podałem swojemu nowemu mistrzowi kartkę. - Żegnaj Hiro, to był zaszczyt walczyć z Tobą. Cieszę się, że jesteśmy po jednej stronie. Ale następnym razem nie szarżuj tak przy moich dziełach. Sztuką jest wybuch, pamiętaj!. - to mówiąc odebrałem kartkę od Ichitsu i dezaktywowałem wszystkie swoje dzieła.
[z/t ->Tsuki no kuni]
Ostatnio edytowany przez Gishi (2013-06-11 20:29:08)
Offline
Chłopak był zszokowany. Dał się pokonać. Było to nowością dla chłopaka. Zaraz potem dostał po łapach od sensei. Gdy już wstał z ziemi powiedział:
- Przepraszam mistrzu. To już się nie powtórzy.
Po tych słowach chłopak rozmasowal sobie ręce i dopowiedział:
- Niezły jest trzeba przyznać,ale jakoś dziwnie się zachowuje. Może mi się zdaje, ale ten kolo ma jakąś manie na temat wybuchów.
Po tych słowach uśmiechnął się do Ichitsu i na koniec powiedział:
- Ja lecę Ichitsu. Mam ważną sprawę do załatwienia. Widzimy się niedługo.
Po tych kończących zdaniach przybili razem piąchę, a chłopak odszedł w stronę wnioski klanu Uchiha.
Z/t Wioska klanu Uchiha
Offline
Ichitsu stał sobie pośród Skalistych gór, które niejedno widziały i były świadkiem. Wiele rzeczy wydarzyło się w ich terenach, o których tak naprawdę tylko one wiedzą. Teraz jednak nie miało się zdarzyć nic epickiego, ani nawet interesującego, oprócz dla Ichitsu.
Ichitsu mógł z oddali dojrzeć orła, który krążył nad nim od dobrych kilku chwil. Gdy spotkały się wzrokiem te dwie istoty, ptak obniżył lot, aż wylądował przed nim na ziemi. Przy nóżce dało się zauważyć karteczkę - najwyraźniej była to wiadomość dla niego i to nie byle od kogo, bo ptaki przysyłała zazwyczaj rada.
Uchiha po zerknięciu na wiadomość wyczytał z niej, że jest wzywany do budynku Lidera klanu w trybie natychmiastowym. Nic więcej dla jego oczu nie napisano. Ptaszysko odleciało zostawiając go bez większej ilości informacji.
Offline
Już wiele czasu minęło odkąd moi uczniowie wyruszyli. Obserwowałem moje otoczenie. Moją kontemplację przerwał jednak orzeł pocztowy. Odpiąłem wiadomość, która była przytroczona do jego nóżki, po czym przeczytałem ją. To, co przeczytałem było dla mnie nieco... niepokojące. Podarłem kartkę, odprawiłem orła i ruszyłem w stronę wioski.
- Oby nie było to wezwanie na moje własne ścięcie... Matsuo już nie żyje, czemu miałbym więc być ścigany...? Może o coś innego chodzi... Byleby nie była to najgorsza dla mnie wiadomość...
Ostatnio edytowany przez Ichitsu (2013-07-15 11:39:21)
Offline
Przybyłem do tego miejsca. Można tu było z łatwością zginąć. Wiedziałem, że wystarczy tylko jeden błąd, a to miejsce stanie się moim grobem, ale czy to miejsce nie jest przypadkiem doskonałe na trening? Dzięki właśnie takiemu otoczeniu będę miał pewność, że nauczona technika będzie mogła być wykorzystana w każdej sytuacji.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
______________________
Akcept by Katsuro
Po skończonym treningu zacząłem iść dalej. Po pewnym czasie wędrówki zauważyłem jakieś spokojniejsze miejsce. Postanowiłem tutaj odpocząć i położyć się, ponieważ byłem już trochę zmęczony, a każdy ninja musi być gotowy na każdą sytuację, a co za tym idzie, być wypoczętym. Zanim się obejrzałem, zasnąłem.
Ostatnio edytowany przez Katsuro (2013-11-15 19:46:00)
Offline
Spałem sobie. Nagle się obudziłem. Zdawało mi się, że moja lekka drzemka zamieniła się w kilku godzinny sen. Oznaczało to, że byłem wypoczęty. W takiej formie wiedziałem, że gdybym rozpoczął jakiś trening, to prawdopodobnie będzie efektywny. Zastanawiałem się jedynie co zacząć trenować.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
______________________
Akcept by Katsuro
Po treningu spojrzałem się w niebo. Było takie spokojne. Postanowiłem jeszcze powędrować po tych górach, ponieważ miałem nadzieję, że wydarzy się coś ciekawego. Wziąłem wszystkie swoje rzeczy ze sobą i spokojnym krokiem zacząłem iść przed siebie. Może w końcu coś ciekawego mnie spotka i ędę mógł wykorzystać moje nowe zdolności?
Ostatnio edytowany przez Katsuro (2013-11-17 20:51:10)
Offline
Szedłem sobie spokojnie przez góry. Trzymałem głowę prosto i patrzyłem w górę. Było częściowe zachmurzenie. Na niebie widać było wiele ptaków. Każdy ruch był taki płynny. Widząc tak bardzo ruchliwe stworzenia od razu zapragnąłem sam rozpocząć trening, bo wiedziałem, że nawet te istoty potrzebowały go by móc latać
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
______________________
Akcept by Katsuro
Po treningu czułem się trochę zmęczony, więc postanowiłem sobie trochę odpocząć. Wiedziałem, że na dzisiaj zrobiłem już wyjątkowo dużo i nie ma sensu dalej się przemęczać. W końcu nie miałem jak na razie żadnego celu jaki miałbym wykonać, więc zrobię sobie przerwę póki jeszcze nie mam co robić. Po tych rozmyślaniach położyłem się obserwując niebo.
Ostatnio edytowany przez Katsuro (2013-11-18 23:44:44)
Offline
Zbliżał się wieczór. Leżałem i odpoczywałem. Postanowiłem przed snem jeszcze poćwiczyć. Takie rzeczy naprawdę dobrze działają na mnie emocjonalnie. Dawno nie miałem tak naprawdę dobrego humoru.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
_______________________
Akcept by Katsuro
Zakończyłem trening. Wiedziałem, że opanowałem to co chciałem. Przebywałem w tym miejscu. Postanowiłem pójść spać. Położyłem się. Może nie powinienem tego robić tak od razu i poszukać jakiegoś schronienia, ale myśl, że stałem się silniejszy, mnie uspokajała. Położyłem się z myślą o przyszłości. Zastanawiałem się jakie przygody na mnie czekają oraz gdzie zmierza moja egzystencja. Rozumiałem, że czas mi to pokarze.
Ostatnio edytowany przez Katsuro (2013-11-21 16:55:38)
Offline
Strażnicy
Kaito po ciężkim treningu w koncu zasnął pod gołym niebem, sne niewinnego. Chociaz czy tak do końca niewinnego? Nie mnie to oceniać. W kazdym bądź razie morfeusz wziął go w swoje objęcia, posyłając mu przyjemne obrazy walki oraz spotkan z pięknymi kobietami. Jak dlugi i piekny mógłby byc to sen gdyby... No właśnie... Gdyby...
Brac go! Głośny krzyk wzbudził chłopaka, jednak zanim jego zaspane ciało zdołało sie zorientować co sie dzieje, jego twarz oraz tora zostaly zakryte płachta, oraz przymocowane do ziemi. Z odgłosów oraz orientacji a propo wlasnego ciała, zdolal sie domyśleć ze przytrzymuje go i próbuje związać dwóch mężczyzn. Z lewej strony mężczyzna trzymał za ramiona i cale ciało przy ziemi (siła:55 ), zas drugi próbował złapać ręce i obcwiążać je sznurem. (siła: 45) Płachta delikatnie przyduszała , chociaż nie bylo większych problemow z oddychaniem. No chyba ze dodać do tego smród błota, krwi i potu. Kto wie do czego wczesniej była użyta ta sciera. Kaito na szczescie mial wolne nogi, chociaz średnio mogł cos z nimi zrobić. Lezal na brzuchu z rękoma za plecami, skreconymi w dosc niewygodny sposób. Jak sobie poradzi...
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2013-11-27 09:55:00)
Offline
Spałem kiedy nagle coś, a raczej ktoś mnie obudził. Usłyszałem krzyk i z ledwo obudzonym ciałem chciałem się podnieść. Niestety mój refleks nie był odpowiednio dobry. Skończyłem z płachtą w buzi oraz próbą zawiązania moich rąk. W takiej sytuacji nie mam większych szans wykonania pieczęci, a tym bardziej użycia swojej broni. Jednak czy nie zostałem niedoceniony?. Zniszczę! Zniszczę was wszystkich.- Krzyknąłem. Następnie postanowiłem wykorzystać moją nową zdolność. Zacząłem skupiać swoją chakrę Hyoutonu w rękach. Jedną ręką miałem zamiar zamrozić linę i w ten sposób ją skruszyć, a drugą staram się stworzyć w ręce miecz z lodu [szybkość tworzenia lodu: 42]. W chwili tworzenia miecza, dłoń jest tak skierowana, że ostrze miecza będzie nakierowane w mężczyznę, który wiąże mi ręce. Jeśli będzie tak jak myślę to powinien odskoczyć (a;bo nadziać się na ostrze), a wtedy będę mógł bez problemu zaatakować tą bronią drugiego mężczyznę.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Zamknął byś się. Odrzekł jeden z mężczyźn, przygnuatajac twoja głowę do ziemi, skutecznie cie otumaniajac byś nie był wstanie wykonać swojej sztuczki z lodem. Wszystko szlo nie po twojej myśli. To byl chyba koniec... Chociaż...
Ku*wa mac Yasha, to chyba nie on! Wrzasna drugi mężczyzna. Mogłeś poczuc nagle szarpniecie w okolicy głowy, a szmata założoną na głowę została zdjeta. Dopiero byłeś wstanie zobaczyć ze zrobilo sie juz ciemno. Wystarczająco byś nie mogł dokładnie zobaczyc nachylonych nad toba twarzy , ktore ci sie przygladaly.
Ku*wa mac, rzeczywiście. Sorry młody juz cie puszczamy. Tylko bez numerów.Mogłeś poczuc jak uścisk na dłoniach i ramionach zelzał. Wolność została ci zwrócona, zas nad toba stało dwóch mężczyźn, oddalonych o metr, prxygladajacych sie twoim poczynaniom. Wyglądali na wojownikow, gdyz każdy z nich mial przy ciele katane.
Wybacz chłopie. Szukamy kogoś w tej okolicy, a w takich ciemnosciach nie distrzeglismy pomyłki. Wolelismy zaryzykować niz dac szansę my ponownie uciec. Mam nadzieje ze nic ci nie jest. Rzucil w twoim kierunku i zaraz zaczeli cos do siebie szeptac. Niestety nie udalo ci sie usłyszeć o ci chodzi, chociaz biorąc pod uwage to co sie działo, najprawdopodobniej kogoś szukali.
Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2013-11-26 22:01:27)
Offline
Byłem bardzo zdenerwowany. Moja technika lodowa nie wyszła. Szkoda. Nagle mnie puścili. Wstałem. Rany, rany. Co za idioci. Spojrzałem się na nich i zacząłem ich wysłuchać. Z tego co zrozumiałem to szukają kogoś. Jednak naszło mi do głowy jedno pytanie. Co mnie to obchodzi. Takich jełopów to ja dawno nie widziałem. Posłuchajcie mnie. Zacząłem mówić, wyciągając moją katanę z pochwy. Zostałem przez was zaatakowany. Niby dlaczego mam was puścić wolno i pozwolić wam żyć? Zrobiłem parę kroków do tyłu by móc w pełni obserwować moich przeciwników. Nie chciałem być przez nich zaskoczony. Wyciągnąłem również kunai z mojego plecaka i trzymałem go w lewej ręce, ale nie tak jak się zazwyczaj trzyma tylko w tak jak katanę. Stałem również w odpowiedniej pozycji by ułatwić sobie kontrę w razie ataku.
Offline
Strażnicy
Mężczyźni spojrzeli sie na ciebie ze zdziwieniem, a następnie spojrzeli po sobie.
Dzieciaku schowaj ta swoja zabawkę. Jeżeli chcesz z nami walczyć zostaw swoj miecz a nie jakis scyzoryk do pomocy. Widać jednak ze umiesz nosić godna wojownika broń. Zasmial sie jeden, zakładając ramiona ns krzyż na wysokości torsu.
Jesteśmy samurajami oszczędz sobie jeżeli chcesz byc żywy. Szukamy ronina, zbiega z naszej wioski który... Nie ważne. To i tak ciebie nie dotyczy. Machnął ręką, po czym skierowal swoje oblicze w kierunku swojego poprzedniego rozmówcy?
To co teraz robimy? Chyba urwalismy trop. Chociaż byc moze nie oddalil sie za bardzo u jeszcxe zdążymy? Patrząc na jego twarz , mozna bylo dostrzec zamyslenie, oraz krotka brodke na calym podbrodku, ktora to obecnie sie bawił.
Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2013-11-26 22:51:31)
Offline
Zacząłem obserwować moich przeciwników. Jednak to co oni mówili było nie do przyjęcia. Najpierw mnie zaatakowali, a później to? Tego już było za wiele. Zacząłem mówić. Żyć powiadasz? Jakbym mógł żyć kiedy moja duma została podeptana, a ja nie stanąłem w jej obronie? Jeżeli chodzi o moją broń to w rękach prawdziwego szermierza nawet wykałaczka jest groźną bronią. Następnie dałem swój kunai w zęby. Uniosłem swoją lewą rękę w ten sposób, że wskazywała przestrzeń między moimi przeciwnikami. Następnie zacząłem koncentrować chakrę Hyoutonu i wysłałem ją w tamtym kierunku. Między moimi przeciwnikami pojawiła się ściana lodu. [szybkość tworzenia: 42] Następnie spojrzałem się w mojego przeciwnika po lewej stronie. Zacząłem biec [szybkość: 30] w jego kierunku, wyjmując kunai i trzymałem go jak wcześniej. Najpierw rozprawie się z tobą, a następnie z twym kolegą.- mówiłem. Kiedy byłem już blisko to machnąłem moją kataną celując w jego lewy bark.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Najwidoczniej miałeś wielkie ego, ktore dostrzegli twoi "przeciwnicy". Ścianą lodu wytworzyła sie, jednak nie byla zbyt duza ami gruba i nie stanowiła jakiegos większego problemu dla nich dwojga. Mimo wszystko najwyraźniej drugi osobnik postanowil nie przejmować sie walka towarzysza i jedynie obserwował całe zajscie. Przeciwnik wykonal unik se średnia gracja (reakcja: 45), lecz najwidoczniej nie zamierzał sie zbytnio bawić. Wykonał delikatny krok w bok, zas ostrze mignelo tuż przed jego torsem. Siłą rozpędu wyrzuciła cie trochę do przodu, co pozwoliło mężczyźnie na jedyny ruch jaki byl mu potrzebny, czyli postawienie ci nogi. Niestety runałes jak długi, na twoje szczescie amortyzujac sie rękoma.
Jestes głupi dzieciaku. Głupi ale dumny. Podobasz mi sie. Drugi samuraj w tym czasie znalazl sie juz obok i ponownie szepnął cos do kolegi. Wyglądało jakby cie obgadywali.
Mimo ze jestes ninja, masz w sobie ducha samuraja, jednak brak ci umiejętności i dyscypliny. Nie mozesz pozwolić sobie by gniew kierował twoimi ruchami. Słowa wypowiedziane byly przez druga osobę, lekko uśmiechająca sie pod nosem.
Honor i duma jest dla ciebie ważna. Jeżeli tak wazna jak dł nas, pomoż nam odnaleźć Ronina z naszego kraju. Twojej twarzy nie zna, gdy cie zauważy nie bedxie ostrożny. Oczywiscie mozemy tez dalej walczyć, jednak nie bedxie to pokaz twojej odwagi a głupoty. Wiec jak... Miałeś tutaj wybor, stojąc już na nogach, około trzech metrow od nich. Czy postanowisz ponownie zaatakować czy pomoc przybyszom.
Offline
Mój przeciwnik był silny. Niestety nie udało mi się odpowiednio wyhamować. Podniosłem się. Spojrzałem się na nich. W porządku. Jednak mam warunek. Nie potrzebuję jakiś tam pieniędzy. Znajdę tego frajera. Mówiłem, chowając miecz do pochwy. Następnie jeden z was zmierzy się ze mną. Oczywiście ma być na poważnie. Takie są moje żądania. Następnie schowałem swój kunai. Byłem z ich powodu strasznie zdenerwowany, ale mieli rację. Jednak nie miałem chęci dać im za wygraną i dostać swój rewanż, więc musiałem znaleźć tego ronina. Zacząłem iść w ich kierunku. Więc jak? Zgadzacie się. Jeśli tak to powiedzcie mi wszystko co wiecie o tym roninie. Ułatwi mi znalezienie. W końcu informacje są bardzo ważne, czyż nie?
Offline
Strażnicy
Twoje żądania nie są wygórowane, jednak czy je spełnimy zobaczymy dopiero powszystkim. Jak myślisz czemu jesteśmy tutaj razem? Nasz przeciwnik jest silny, dlatego nie jesteśmy tak głupi i nie karzemy ci go szukać. Będziesz nam towarzyszył, przy okazji poznasz nasze zachowanie i myśli. Jeżeli wszystko pójdzie gładko, czeka cię piękna walka... Obyśmy tylko przeżyli. Jeden z mężczyzn podszedł do ciebie i wyciągnął rękę w twoim kierunku. Otwarta dłoń miała symbolizować oczywiście zapomnienie wszelkich win, oraz otwartą współpracę miedzy ludźmi, ogłaszającymi siebie szermierzami. Jeżeli wszystko wypadło po myśli, drugi mężczyzna także podchodzi i mówi.
Poszukiwany jest Fushida Kazuki, mężczyzna w wieku koło dwudziestki. Jest dość dobrym wojownikiem, znanym ze swojej szybkości i zręczności. Czerwone krótkie włosy, blizna wzdłuż oka, średniego wzrostu. To chyba wszystko, czy chcesz coś jeszcze? Z tego co ostatnio dało się zauważyć, przebywa na tych terenach, jednaknie znamy ich zbyt dobrze. Nie jesteśmy stąd. A ty? Pytanie to oczywiscie dotyczyło znajomości terenu na którym się znajdowaliście.
Offline
Od razu jak zobaczyłem dłoń tą ją chwyciłem. Nie miałem zamiaru chować urazy. Pomyślałem, że jeśli miałbym szanse zabić swojego prawdziwego ojca to też bym nie sprawdzał z kim walczę. Poza tym słowa opisujące tego wojownika zachęciły mnie do walki z nim. Rozumiem. Mówiłem, drapiąc się po głowię drugą ręką. Jeśli chodzi o moje przebywanie tutaj to ja za bardzo nie wiem nawet gdzie jestem. Nie znam się zbytnio na mapach i innych głupotach, więc chodzę tam gdzie mnie nogi poniosą. Jeśli chodzi o coś w stylu znajomości terenu to trenuję tu od jakiegoś czasu w tych górach, więc mniej więcej coś wiem o nich, ale nie jestem tu jakimś ekspertem.
Ostatnio edytowany przez Kaito (2013-11-27 14:42:01)
Offline
Strażnicy
-Zanjdujemy się w kraju Błyskawic w miejjscu zwanym Hidari,siedzibie klanu Uchiha. Nie to jest jednak naszym celem... No dobrze, skoro już tutaj jesteśmy,powinniśmy udać się w najbliższe miejsce, gdzie przebywają ludzie. Całkiem możliwe, że nasz uciekirnier, postanowił wtopić się w tłum. Jeżeli tak nie bedzie, niestety spełzniemy na niczym.
-Nie zapominajmy jaki przebiegły z niego lis. W końcu... A nie ważne. Tak yglądała krótka wymiana zdań między samurajami, po czym znacząco pokiwali w swoją stronę głowami. Najwidoczniej już ustalili co powinni robić.
-Udajemy się więc do Miuryioko. To miasto położone niedaleko stąd, a bedziemy mogli się chociaż rozejrzeć,no i przeczekać noc. Mam nadzieję że zapamiętałeś dane które ci podałęm, ponieważ może nam mignąć przed oczami, a wtedy możemy go nie znaleźć. Były to ostatnie instrukcje, wydane przez samurajów,zanim ruszyli w drogę. Czekali jedynie na twój odzew.
piszesz tu post z z/t ->Miuryioko a potem tam piszesz post i mnie informujesz
Offline
Słuchałem samurajów. Powiedzieli, że miejscem w jakim się znajdujemy jest kraj błyskawic. Miejsce to jest siedzibą klanu Uchiha. Nie wiedziałem jednak o nich zbyt dużo, więc ta informacja nie była dla mnie zbyt użyteczna w danej chwili, ale bardzo możliwe, że przyda się w przyszłości. Spojrzałem się na nich. No cóż. Niech będzie. Ruszajmy w drogę.- Wymamrotałem do nich. Wiedziałem, że należy się pośpieszyć. Im szybciej wyruszymy to tym wcześniej będziemy na miejscu, a to pozwoli nam zwiększyć szanse znalezienia tego czerwonowłosego. Na wszelki wypadek szedłem z dłonią położoną na mieczu. Przecież nic mnie nie mogło zaskoczyć.
[z/t ->Miuryioko]
Offline
Strażnicy
#3
Góry Skaliste. Miejsca spotkania młodego Yocharu i członka klanu Nara, który rzekomo miałby być kimś godnym zaufania w tej polityczno-militarnej grze. Nie można powiedzieć, że cieniści ninja mieliby być jakimiś parszywymi gnidami i typami spod ciemnej gwiazdy, ale ostatnie zaniedbania Uchiha Ichitsu zanim stał się liderem mogły być powodem do ewentualnego "rewanżu" na młodszych czerwonookich. Oczywiście wszystko było doprowadzone do końca, a przeprosiny przyjęte. Nie można jednak uważać, że każdy czuje się usatysfakcjonowany owymi przeprosinami, jakiekolwiek by one nie były.
Tak czy siak, Góry Skaliste były swojego rodzaju enklawą w kraju skąpanym w delikatnym słońcu i dość wysoką temperaturą. Powietrze było chłodniejsze u góry, ale niewielu ludzi ucieka tu przed gorącem. Stanowiło to idealne miejsce nieco bardziej tajnych spotkań.
Offline
Wędrówka nie trwała zbyt długo, chłopak poruszał się żwawo co skutkowało szybkim pokonywaniem terenu. Gdy zjawił się u podnóża gór, nawet nie zatrzymał się na krótką przerwę. Wędrował jedną z mniej uczęszczanych ścieżek, o ile można było jakąkolwiek tutaj nazwać uczęszczaną. Ludzie rzadko zapuszczali się w te miejsce gdyż miejsce to potrafi być zdradliwe. Yocharu piął się dróżką ku górze w odnalezieniu człowieka, którego miał zamiar spotkać i porozmawiać z nim. Tempo jego chodu widocznie zwolniło. Chłopak był dosyć niepewny swojej sytuacji i cały czas nie bardzo wiedział czy nie czyha na niego zasadzka. Wsunął rękę w kieszeń płaszcza by upewnić się iż wisiorek leży na swoim miejscu w razie by okazać go komu należy. Hasło również pamiętał i nie obawiał się go zapomnieć. Ciekawość ale również i wcześniej wymienione obawy, oblegały głowę chłopaka, pozwalając mu się jedynie skupić na drodze.
Offline
Strażnicy
#4
Yocharu sprawnie pokonywał terenową przeszkodę, jaką były góry same z siebie. Nawet zanim jeszcze młody Uchiha dotarł na nieco wyższe partie, był obserwowany. Kilka par oczu z ukrycia patrzyło jak z gracją wspina się by odebrać kolejną część zadania. Im wyżej był Yocharu, tym mniej ludzi go obserwowało, aż w końcu wszystkie oczy z niego "zeszły". W pewnym momencie w chyba najspokojniejszym miejscu zawiał wiatr na tyle silny, aby Uchiha musiał zaprzeć się całym ciałem, aby go nie zdmuchnęło. Gdy wicher ustał, członek Yugure mógł zauważyć człowieka z identyczną ozdobą, jaką dostał w paczce. Postać stanęła mu na drodze i nie mówiła nic. Była ubrana w długi do kostek płaszcz z bardzo głębokim kapturem. Dodatkowo miała zakryte usta materiałową maską. Postać trzymała dłonie w rękawach, jakby się modliła. Yocharu miał być może okazję odebrać zadanie.
Offline
Góry skaliste były zdradliwe a wiatr, który po nich hulał, równie nieprzyjemny. Chłopak parł do przodu, przechylając całe ciało w kierunku skąd nadchodził wiatr aż w końcu udało mu się przebić przez tę "barierę", która jakby rozpłynęła się gdzieś po górach. Jego oczom ukazała się postać i to szczelnie zamaskowana. Długi płaszcz, kaptur oraz coś co zakrywało twarz, jednakże pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy Yocharu była owa ozdoba, którą dostał w swoim nowym miejscu zamieszkania. Nie odrywając wzroku od przybysza, który zapewne był twórcą listu, sięgnął ręką do kieszeni by wyciągnąć i okazać mu wisiorek wypowiadając przy tym słowa:
- Wachlarz podsyca ogień.
Nie był do końca pewny czy może ufać człowiekowi naprzeciw siebie, lecz aktywacja sharingana niewątpliwie może speszyć ową postać jeżeli jest przyjaźnie nastawiona.
Offline
Strażnicy
#5
Zakapturzona i zamaskowana postać podniosła głowę. Yocharu mógł dostrzec w końcu oczy osoby, która stoi naprzeciw niego.
- A cień osłania przed zgaszeniem. - Odparł człowiek, który okazał się być mężczyzną. Zdjął on maskę z ust i kaptur z głowy. - Członek organizacji Yugure, jak mniemam? Szybko zareagowałeś na nasz list. To się ceni, zwłaszcza, że nie ma czasu do stracenia. I tak jest go mało... - Dodał mężczyzna, po czym odwrócił się i poszedł dalej, dając znak młodemu Uchiha, aby podążał za nim.
- Jak ci na imię, młody Uchiha? Trzeba się jakoś sensownie zwracać do kogoś, komu nie jest obojętny los klanu, prawda?
Offline
W końcu ujrzał twarz maskowanej postaci, która w tym momencie straciła swój przydomek. Chłopak poczuł się nieznacznie w bezpieczniejszej sytuacji gdy mężczyzna podał dobrą odpowiedz do jego przywitania i wydawał się być przejęty sytuacją. Założył wisiorek na szyję aby w razie potrzeby, nie sprowadził na siebie innych sympatyków, nie zdających sobie sprawy iż chłopak jest po ich stronie.
- Tak, zareagował najszybciej jak mogłem. Sprawa wydaje się być nie cierpiąca zwłoki.
Chłopak zaczął podążać za, jak miał nadzieję, sojusznikiem, który dał mu znak aby za nim podążać.
- Prawda, jestem Yocharu Uchiha. Jak mogę się do Ciebie zwracać? I Czy możesz powoli prowadzać mnie w plan i powiedzieć co wiesz?
Offline
Strażnicy
#6
Dwóch ninja szło nieco bezpieczniejszym szlakiem, do celu znanego tylko młodemu, niedawno zamaskowanemu mężczyźnie.
- Jestem Hagisaru Nara, jeden z lojalistów powoli wyniszczającego się rządu. Dowiesz się wszystkiego na miejscu. Dobrze jest mieć Uchiha po swojej stronie, wtedy nasz znak ma sens i rację bytu. - Odparł Nara.
W oddali widać było niewielką, kamiennodrewnianą chatkę. Najwyraźniej Hagisaru właśnie zmierzał w jej kierunku.
- Tam jest nasza baza. Znajdują się nam nasi ludzie oraz plany odparcia katastrofy. To ostatnia szansa aby wykonać ruch, gdyż później będzie za późno... - Dodał Hagisaru, wcześniej wskazując na ów budynek, do którego dochodziło dwoje ninja.
Offline
Yocharu szedł obok nowo poznanego shinobi, który wydawał być się nieznacznie starszy od niego, do bazy w której miał poznać wszystkie plany. Spojrzał na wisiorek leżący wygodnie na jego szyi i zdał sobie sprawę iż połączenie symboli obu klanów na jednej ozdobie, nie jest po prostu głupim wybrykiem zbłąkanego artysty. Kiwnął na znak iż miło mu jest poznać sympatyka sojuszu z klanu Nara. Ku jego oczom wyłoniła się chatka w której kierunku najwidoczniej zmierzali.
- Zapewne mamy na prawdę nie wiele czasu, skoro stale powtarzasz te słowa.
Odparł spokojnie chłopak. W pewnym momencie jego podejrzliwy umysł znowu zadziałał. Czemu shinobi z klanu Nara siedzą w górach skalistych w Hidari? Ich domem jest Chuu więc zapewne tam powinni się kumulować, lecz może ze względu na sytuację, przenieśli się tutaj by móc szybciej reagować. W każdym razie zmierzał dalej w kierunku chatki.
Offline
Strażnicy
#7
Obaj ninja byli już blisko swojego celu, ale Hagisaru wyglądał na zdenerwowanego tym co widział.
- Coś tu jest nie tak... Poczekaj tu. - Szybkim poleceniem nakazał Yocharu pozostać na swoim miejscu, po czym sam ruszył truchtem do chatki. Jej drzwi były zamknięte, a spod nich wydobywał się fioletowy dym. Mocnym kopem Hagisaru wyważył drzwi, a z pomieszczenia buchła chmura ów dymu. Zaczął wynosić ciała z budynku, razem z innym zakapturzonym osobnikiem. Wyglądało to na atak na ich siedzibę. Pytanie tylko kto mógł cokolwiek wiedzieć o tym jakże tajnym zgromadzeniu? Yocharu ledwie zdecydował się na pomoc, a już wiele rzeczy stało pod znakiem zapytania. Gdy Hagisaru wyniósł wszystkich z pomieszczenia, gestem pokazał młodemu Uchiha aby podszedł.
Offline
Na pierwszy rzut oka, wszystko wydawało się być w porządku lecz zdenerwowanie Hagisaru, zepsuło ten nieco sielankowy, górski klimat. Yocharu nie ruszał się z miejsca, tak jak rozkazał mu kompan podróży lecz rozglądał się po okolicy przy udziale swoich czerwonych oczy, które zastąpiły czerń. Sharingan wertował po okolicy, szukając podejrzanych osób, lecz zanim zdążył coś wypatrzeć, Hagisaru zwołał go do siebie gestem ręki. Chłopak skierował się do chaty, która okazała się celem ataku stając obok dwójki.
- Ktoś musiał wiedzieć. Mieliśmy ich zaskoczyć a to oni zaskoczyli nas. Zapewne zamachowcy przypuszczali, iż ktoś będzie chciał ich powstrzymać i znaleźli nas pierwsi.
Jego wzrok padł na drugą postać której jeszcze nie znał.
- Hagisaru, to jeden z was?
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
#8
Hagisaru wyprowadził wszystkich z budynku, po czym starał wywołać u nich odruch kaszlu lub wymioty. Podobnie robił ten drugi.
- Yocharu, postaraj się odratować pozostałych dwóch. Rób to co my, może jeszcze przeżyją. - Powiedział Nara, jakby ignorując wszystko to co mówił młody Uchiha. Dopiero jakby później dotarło do niego, że chłopak chce znać tożsamość drugiego człowieka.
- Jestem Kirimai. Nie należę do Uchiha czy Nara, ale również chcę pomóc. - Powiedział drugi mężczyzna, wyprzedzając niejako próbę przedstawienia go przez Hagisaru.
Offline