Ogłoszenie


#321 2014-01-09 23:38:07

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Po jakimś czasie dopłynęli do wyspy porośniętej lasem. Owe miejsce nie wydawało się chłopcu dość przyjazne, co od razu poczuł dawką adrenaliny. Oddech przyspieszył, zrobił się bardziej płytki, a ciało było jakby cięższe, jakby nie chciało wysiadać z łódki w takim miejscu.
   -T...to na pewno tutaj, Ensui-sama? - spojrzał w stronę mężczyzny ze strachem w oczach - To miejsce nie wygląda na p-przyjemne... - jego dłonie zaczęły drżeć, w końcu miał tylko siedem lat
   Bał się owego Airando. Czuł tu niebezpieczeństwo, czekające na niego za każdym z drzew, a każdy dźwięk, wydawany przez liście, docierał do jego uszu, po czym powodował jeszcze większy strach. Spotęgowane odbieranie otoczenia, mniej więcej tak, jak odczuwamy to w środku nocy.
   Atmosfera tego miejsca przytłaczała dziecko do tego stopnia, że zaraz po wyjściu z łódki i postawieniu pierwszych kroków na tej ziemi, stanął bardzo blisko mężczyzny, chowając się za nim.
   -To na p-pewno bezpieczne? - mały wojownik zaczynał coraz wyraźniej się jąkać, a strach coraz bardziej utrudniał mu logiczne myślenie


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#322 2014-01-10 18:03:19

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

Przybycie na ląd wiązało sie z opuszczeniem bezpiecznej łajby i udaniem się w prost do organizacji samotników. Szermierz o imieniu Ensui spojrzał tylko z pogardą na tą wyspę i splunął na jej ziemie w geście nienawiści bądź odrazy. Szedł blisko młodego wyrzutka i przez większość drogi nic nie mówił miał ku temu powody znane tylko jemu. Gdy Mesayato wreszcie przemówił do niego.
       -chłopcze, spokojnie idziemy przenocować u mojego starego przyjaciela i tylko tyle. Nie był bym taki głupi aby iść na komisariat i być ograniczanym przez bandę samotników.- Odpowiedział z nutą agresji, można było się spodziewać, iż jego przyjaciel będzie taki sam. Wreszcie trafiliście na drogę i szliście w milczeniu, które było spotęgowane porą nocy. Każdy szmer czy szelest był ignorowany przez Ensui'ego nie czuł strachu, być może przeżył coś gorszego niż taki las. U końca drogi można było dostrzec małą chatkę i palące się w jej oknach światło świec.
       -Dotarliśmy...- Powiedział pukając w drzwi, ku oczom młodego maga było dane zobaczyć ogromnego mężczyznę. Mającego więcej niż dwa metry wzrostu i ważącego na pewno więcej niż dziewięćdziesiąt kilogramów. Był ubrany dość podobnie do Ensui'ego. Gdy ujrzał najpierw ciebie miał już zamknąć drzwi, ale przerwał mu szermierz. Na jego widok, jego pochmurna twarz się rozjaśniła i oboje uściskali sobie dłoń. Mężczyzna wpuścił was do środka. Jego dom był dość zwyczajny, bez jakiś tam wielkich fanaberii czy też luksusu, zwyczajna chatka nic więcej.
        -O to Mesayato, Kuzuri mój stary druhu  - Powiedział szermierz przedstawiając małego wojownika.

Offline

 

#323 2014-01-11 18:09:57

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec szedł bardzo blisko mężczyzny, by w razie potrzeby schować się za nim przed atakującymi stworzeniami. Nie odsuwał się od niego ani na krok.
   Gdy zobaczył jeszcze większego mężczyznę, odskoczył kilkadziesiąt centymetrów w tył, a adrenalina podskoczyła mu na wysoki poziom. Czuł się tu tak niewielki... jak drobinka. Gdy mężczyzna przedstawił chłopca, ten bez słowa lekko pochylił się do przodu na znak szacunku, po czym wszedł za szermierzem do mieszkania jego przyjaciela.
   Czuł się dość nieswojo w towarzystwie dwóch przyjaciół, zwłaszcza, że jednego z nich pierwszy raz zobaczył na oczy, a drugiego znał ledwo od początku swojej podróży. Postanowił, że usiądzie spokojnie niepostrzeżony, by odpocząć od przytłaczającej atmosfery lasu, otaczającego ich dookoła. Przysiadł w kącie, podkulił nogi pod siebie i oparł się o ścianę.
   Zamknął powoli oczy, by spróbować odprężyć się i odpocząć. Chciał zdrzemnąć się, po męczącym - jak dla dziecka - dniu.
   -Ensui-sama... Będę teraz potrzebny? - spytał nieśmiało, spoglądając na mężczyznę na wpół nieprzytomnym wzrokiem


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#324 2014-01-11 20:06:00

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

  Kuzuri przygarnął was bez słowa, ba nawet specjalnie przygotował dla was kolację. Kolacja była złożona z owoców morza oraz z różnych sałatek warzywo-podobnych. Rozpalił kominek tak, że szybko w domu zrobiło się ciepło. Z kuchni widzieli Cię i to co robisz, ich miny były trochę nie ciekawe a ty mogłeś usłyszeć imię lidera samotników, które było często wymawiane. Po chwili Kuzuri podszedł do ciebie z ciepłym uśmiechem.
          -Ej chłopcze połóż się spać, to potworne gdy jest się w takiej podróży bez snu.- Jego głos był nie co słabszy niż u Ensuiego jednak był troskliwy jak u ojca. Z tej odległości mogłeś dostrzec iż posiada on jasno niebieskie oczy oraz z twarzy ma około 25 lat. Widział, iż nie masz sił na odpowiedzenie więc wziął Cię na ręce i zaniósł na kanapę i przkrył kocem, kładąc obok ciebie szklankę wody oraz sałatkę.
         -Śpij chłopcze dobrze ci sen zrobi, masz długą przeprawę - Dodał wchodząc do kuchni, usiadł na przeciwko Ensuiego a ty mogłeś usłyszeć szepty ich rozmowy.
         -Czy jego już całkowicie powaliło?! To jeszcze dziecko, on nie jest wstanie wkroczyć tak szybko do tego świata! Pamiętasz przecież jak było z nami, a teraz co wojna w klanie Nara i jeszcze to zniknięcie  lidera Namikaze. To wszystko jest dziwne, nikt o zdrowych zmysłach nie wysyłał by dzieciaka po swych rodziców.- Mówił ten monolog Kuzuri, który był lekko podirytowany tym wszystkim bo kto na zdrowy rozsądek wysyła dziecko na kontynent gdzie roi się od złoczyńców. Ale każdy musi szybko zaprawić się w bój, ale czy wydarcie dzieciństwa jest dobre? Raczej nie.
          -Kuzuri... Pamiętaj, że ja mam go chronić a przy okazji muszę dowiedzieć się paru spraw...- To ostatnie słowa jakie mogłeś usłyszeć gdyż potem obaj udali się na spoczynek, każdy był tego dnia zmęczony i nic w tym dziwnego nie było. Od czasu do czasu Kuzuri podkładał do kominka aby nie wygasło a w domu było ciepło. Mieszkanie na tym terenie wymagało tego.

Offline

 

#325 2014-01-12 01:22:21

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec zamknął oczy i próbował zasnąć w kącie, gdy nagle poczuł czyjś dotyk. Jeden z mężczyzn przeniósł go na łóżko. Mesayato lekko otworzył oczy i ujrzał szczegóły twarzy mężczyzny. Gospodarz przykrył go kocem, po czym wrócił do rozmowy z towarzyszem i jednocześnie ochroniarzem dziecka.
   Młody wojownik próbował zrozumieć coś z szeptów, które udało mu się zrozumieć.
   -Wojna w klanie Nara? Zniknięcie lidera Namikaze? Kto to ten Namikaze? ...Ej! Shinsaku-sama nie jest chory! ...Tak myślę. To.... to tu roi się od złoczyńców? I... co to za sprawy, o których mówi Ensui-sama? - tak sobie myślał, próbując nie zasnąć, aby usłyszeć jak najwięcej
   Niestety, z racji tego, że miał zaledwie siedem lat, szybko zmęczył się próbami rozumienia fragmentów usłyszanej rozmowy. Mimo, że bał się jak nigdy wcześniej, czuł, że jeśli zaraz nie zaśnie, to zamęczy się na śmierć. Wtulił się w pożyczony koc, łapiąc go obiema niewielkimi dłońmi i podsuwając do góry pod samą szyję, po czym zamknął oczy całkowicie. Otrzymanego posiłku razem z wodą nawet nie ruszył. Nie z niegrzeczności, lecz z braku sił. Był wykończony podróżą przez rozległy akwen. Dziecko zapewne nie miałoby siły nawet utrzymać szklanki, żeby nie rozlać wody po całym pomieszczeniu. Liczył na to, że gdy wstanie, woda jeszcze będzie na niego czekała.
   Oddychał głęboko, rozluźniając powoli wszystkie mięśnie swojego ciała, poczynając od mięśni twarzy, przez kark, ramiona, ręce, klatkę piersiową, brzuch, nogi... aż do samych stóp. Z każdym kolejnym, głębokim wdechem czuł to napięcie, które wraz z wydechem uchodziło z jego organizmu. Starał się zrelaksować na tyle, by móc zasnąć, jednak odgłosy z zewnątrz przez długi czas dość skutecznie przeszkadzały mu w tym zadaniu. Tuż przed zaśnięciem cichutko zaburczało mu w brzuchu... i to był ostatni dźwięk, który pamięta. Kilka sekund później już spał. Dopiero po wielu próbach, dłużących się minutach leżenia, udało mu się odpłynąć do krainy snów.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#326 2014-01-12 10:34:19

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

Słońce wdarło się do pomieszczenia tworząc swoistą aurę półmroku. Na stole obok kanapy było przyszykowane śniadanie z przyszykowaną kartką dla chłopaka. Widniał na niej te zapiski.

Chłopcze jesteśmy na polowaniu wrócimy przed południem... Jeśli chcesz możesz udać się do miasta po jakieś przybory, jednak musisz wrócić do domu przed południem bo wtedy wyruszamy w dalszą droge... Mam nadzieję że śniadanie będzie Ci smakowało...



Ensui


PS. Przy dobrych wiatrach jeszcze dziś dopłyniemy do celu podróży...

Wszystko wskazywało na to, iż szybko się dostaniecie do celu waszej podróży. Ale co oni mogą upolować w tym lesie raczej niczego nie wiadomo. Teraz pozostałeś sam sobie a czasu do południa było dość sporo, więc można było iść do miasta lub coś potrenować. Teraz na dworze była ładna pogoda, bez chmurne niebo oraz delikatny wiatr. Wszystko wskazywało na to iż to będzie piękny dzień.

Offline

 

#327 2014-01-12 13:09:07

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Słońce, wdzierające się do pomieszczenia brutalnie zbudziło chłopca. Powoli przysunął dłonie do oczu i przetarł je delikatnie. Podniósł się powoli, po czym przeciągnął się leniwie i rozejrzał się dookoła spokojnym ruchem głowy. Jedyne, co zobaczył, to przygotowane śniadanie wraz z karteczką. Wyczołgał się z łóżka i podszedł do stolika, po czym wziął karteczkę i bardzo powoli, z pewnym trudem, odczytał treść pozostawionej mu wiadomości.
   -Jeszcze dziś? Byłoby super! - pomyślał sobie, zadowolony z pozostawionej wiadomości
   Jedyne, czego teraz potrzebował, to znaleźć miejsce, gdzie mógłby obmyć ręce i twarz. Wszedł do pomieszczenia, z którego dnia wcześniejszego słyszał głosy mężczyzn. W kuchni znalazł zlewozmywak, więc przemył tam dłonie i buźkę, po czym wrócił do swojego śniadanka, które już na niego czekało.
   Wziął talerz na kolana, usiadł na kanapie i zaczął przypominać sobie jeden ze swoich snów minionej nocy. Oglądał piękne sceny, powoli biorąc kolejne kęsy do ust. Obraz przedstawiał całą jego rodzinę z sierocińca. Wszyscy byli uśmiechnięci i szli przed siebie. Chłopiec nie wiedział dokładnie gdzie, ale miał wrażenie, że ruszają w stronę kryjówki Wyrzutków, do których tak bardzo chciał należeć. Krajobraz wydawał mu się zamazany, dość niewyraźnie przedstawiony. Mimo pewnych, wyrwanych z kontekstu scen, siedmiolatek uśmiechał się jakby do nich, po czym cicho roześmiał się, a niewielka łza spłynęła po jego twarzy.
   -Już niedługo się zobaczymy... - wyszeptał
   Gdy skończył jeść, wziął naczynia, które pobrudził, do kuchni, w celu umycia ich po sobie. Nieporadnie, ledwo sięgając rączkami do wysokiego zlewu, powoli spłukał to, co zostało na powierzchni trzymanego przedmiotu, a następnie postawił na blacie obok, by wysechł.
   Ponownie wrócił do pokoju, w którym spał i podniósł karteczkę na wysokość oczu. Ensui napisał, że może wybrać się do miasta po jakieś przybory. Tak też postanowił zrobić. Przeciągnął się leniwie, po czym podszedł do drzwi, lecz gdy tylko położył dłoń na klamce, uświadomił sobie, że jeszcze nie zapłacił mężczyźnie za podróż i ochronę. Zrezygnował ze swoich planów i rozejrzał się dookoła. Zostawił po sobie niemały bałagan, więc szybko zdecydował się na uprzątnięcie mieszkania.
   Chłopiec podszedł szybko do kanapy i ułożył koc w kostkę, następnie położył go w rogu łóżka, idealnie dopasowując go do krawędzi. Następnie poszedł do kuchni i zaczął szukać miejsca, gdzie powinien schować wysuszony talerz. Gdy tylko znalazł odpowiednią szafkę, wstawił go delikatnie, by nic nie stłuc. Następną rzeczą, którą zrobił, to poukładał ładnie rzeczy na stoliku, przy którym prawdopodobnie wczorajszego dnia rozmawiali mężczyźni. Reszta domu wydawała mu się dość uporządkowana, więc wrócił na kanapę, położył się i przymknął oczy, chcąc odpocząć po swojej męczącej pracy.
   Leżąc z zamkniętymi oczyma rozmyślał o spotkaniu, które czeka na niego. Czas ciągnął mu się niemiłosiernie, lecz próbował nie przejmować się tym. Oddychał głęboko, rozluźniając się podczas odpoczynku.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#328 2014-01-12 13:38:57

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

Chłopiec organizując sobie jakoś czas wysprzątał dom Kuzuri'ego na błysk. Niby nie musiał jednak to uczynił. Z godziny na godzinę dom stawał się coraz piękniejszy i przede wszystkim czystszy, co nie jednego by zachwyciło. Tak jak zapowiedzieli przybyli w samo południe do domu. Ensui wszedł pierwszy i od razu zagadał do ciebie.
  -Chłopcze nie rozgaszczaj się po obiedzie wyruszamy w dalszą drogę, więc po woli się szykuj...- Jego głos był spokojny i nie dało się zauważyć nuty nie pewności jaka była wczoraj. Kuzuri za raz po nim wszedł przywitał się tylko i ruszył w prost do kuchni. Z chwili na chwilę z kuchni dało się wyczuć aromaty przypraw oraz innych składników waszego dzisiejszego obiadu. Od czasu do czasu Ensui przychodził z dworu z drzewem. A ty mogłeś się im bacznie przyglądać. Nie minęło może z dwie godziny, a w domu dało się wyczuć ciepło rodzinnego stołu. Gdy obiad był gotowy Kuzuri zaprosił was do kuchni. Na stole były 3 potrawy, pierwszą potrawą było ramen, natomiast drugą było mięso chyba królika a trzecią była wędzona ryba. Usiedliście w trójkę przy jednym stole i zaczęliście pałaszować potrawy. Ensui oraz Kuzuri raz dwa wciągneli ogromne porcje jedzenia, które najwidoczniej im smakowało więc jedli ile mogli. Oczywiście zostawiali również dla ciebie to jedzenie.
   -No Ensui i Mesayato gdzie kończy się wasza podróż? - Przemówił Kuzuri popijając od czasu do czasu wodę. Teraz mogłeś zauważyć, iż obydwaj posiadają ten sam tatuaż na ręce w tym samym miejscu. Była to bowiem cyfra 08. Nie wiedziałeś co też oznacza ten tatuaż.
   -Kuzuri udajemy się do sierocińca po jego rodziców...- Przemówił Ensui spokojnym tonem głosu kończąc jedzenie i odchodząc od stołu. Wyszedł na dwór a ty mogłeś pozostać sam na sam z Kuzurim, który był bardziej rozmowny niż pan wszystko mi wolno.
   -Przepraszam za niego... Po prostu się spieszy i tyle, ale widzę że jesteś dość młodym ninja. W twoim wieku jeszcze bawiłem się z innymi maluczkimi a nie uczęszczałem do szkoły ninja... Szkoły? Nie Akademii Ninja tak do tego miejsca...- Powiedział Kuzuri odkładając talerze do zmywaka i po chwili dodając. -Nie musiałeś sprzątać, mało gości do mnie przybywa, ale za twoją pomoc dziękuje...- Jego ton głosu był znowu ciepły i miły tak jak ostatniej nocy. Uśmiechnął się i również wyszedł na dwór, pozostawiając Cię samego sobie.

Offline

 

#329 2014-01-12 23:43:59

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec wysprzątał cały dom, po czym położył się, by chociaż chwilę odpocząć. Nie wiedział nawet, kiedy minął czas nieobecności mężczyzn. Otworzył delikatnie oczy, gdy usłyszał głos Ensui'ego i podniósł się z łóżka powoli.
   -Hai, Ensui-sama. - skinął głową lekko, na znak, że zrozumiał, po czym wstał z kanapy i wyprostował się, witając ich z szacunkiem
   Gdy kilka chwil później z kuchni zaczęły dochodzić aromaty przypraw, chłopiec mimowolnie poszedł w tamtą stronę, lekko uśmiechając się do gospodarza, przyglądając się jego pracy.
   Po upływie około dwóch godzin, Kuzuri zaprosił ich do stołu, na którym stały trzy dania. Pierwsze z nich to ramen, które chłopiec miał wielką ochotę chociaż spróbować. Środkowe przypominało mięso z królika, ale co do tego chłopiec nie był pewny. Ostatnie to najzwyczajniejsza wędzona ryba. Chłopiec grzecznie złożył rączki, lekko opuścił głowę i z uśmiechem wykrzyknął:
   -Itadakimasu! - po czym uniósł się i wziął troszkę ramenu
   Powoli zjadł swoją niewielką porcję, po czym oparł się plecami o część krzesła do tego przeznaczoną, a następnie westchnął bardzo cichutko. Przysłuchał się krótkiej wymianie zdań mężczyzn, a gdy został sam na sam z gospodarzem, skupił wzrok na jego twarzy. Lekko się uśmiechał, słuchając jego słów.
   -Nie szkodzi... rozumiem to. Pewnie nie jest mu na rękę opiekować się takim dzieciakiem... - westchnął cicho - Ja musiałem... z jednej strony... ale też chciałem... pomóc rodzicom utrzymać sierociniec. Są dobrymi ludźmi... i muszę ich znaleźć... może Shinsaku-sama zapewni im lepsze życie... - opuścił głowę smutny, ale po chwili znowu spojrzał na niego z lekkim uśmiechem - Musiałem posprzątać... nie mogę zapłacić za nocleg... mam mało pieniędzy i... nie wiem czy mi starczy dla pana Ensui'ego... Chociaż tyle mogłem zrobić. - odetchnął cicho
   Po tych słowach przeciągnął się leniwie i spojrzał z uśmiechem na mężczyznę.
   -Arigatō, Kuzuri-sama. - lekko się uśmiechnął, pochylając głowę delikatnie do przodu


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#330 2014-01-13 20:04:36

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

Kuzuri uśmiechnął się delikatnie wychodząc za Ensuim. Ten uśmiech nie był taki zwyczajny, raczej można było go określić w miejscu coś pomiędzy troską a wiedzą, że ta misja ci się uda. Siedziałeś jeszcze tak przez parę minut gdy nagle wbiegł do pomieszczenia nie co poddenerwowany Ensui. Jego twarzy była pełna agresji i przejęcia tym co widział. Walnął ręką w stół tak, że talerze podskoczyły.
-Młody nie dotrzemy dziś tak jak to zaplanowałem, naszą łódź... Moja ukochaną ktoś zdemolował, zniszczył wszystkie najważniejsze elementy konstrukcji... Odbudowa na nic się nie zda bo trwała by zbyt długo, pozostaje mi odnalezienie sprawcy. Ty jak chcesz, możesz podszkolić się trochę w walce...- Mówił wpatrując się przez okno w miasto, nie trzeba było tłumaczyć, iż uda się właśnie tam.
Chwilę później wszedł Kuzuri do domu i szepnął coś na ucho swemu przyjacielowi. Ensui pospiesznie wyszedł z domu pozostawiając Cię z Kuzurim.
-Heh muszę Ciebie ponownie przeprosić za niego, ale tym razem jego złość i frustracja były wywołane tym zniszczeniem łodzi... Od kiedy ją dostał to zawsze ją kochał, choć i nie dbał o nią zbyt dobrze to jednak wysłużyła się ona nam...- Powiedział drapiąc się po głowie, był nie co zniesmaczony tą sytuacją, ale musiał jakoś usprawiedliwić zachowanie przyjaciela. Uśmiechnął się do ciebie i usiadł na krześle nie daleko twej osoby.
-Opowiedz mi o swym domu rodzinnym... Proszę pochodzę z tamtych terenów... jednak nie mogę do nich wrócić... Chciałbym trochę usłyszeć na temat swojego kraju...- Powiedział smutnym tonem głosu, w jego oczach mogłeś ujrzeć delikatne cierpienie.

Offline

 

#331 2014-01-14 15:22:59

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec w czasie, gdy był sam, zamknął oczy i odetchnął głęboko, chcąc odpocząć. Położył głowę delikatnie na rękach opartych o stół. Gdy do pomieszczenia wpadł zdenerwowany mężczyzna, siedmiolatek podskoczył w miejscu, wyprostował się tak szybko, że nie zdążył wyhamować tułowia i uderzył delikatnie głową o wysokie oparcie krzesła. Położył dłonie na bolącym miejscu, po czym spojrzał na mężczyznę, wyraźnie krzywiąc się z bólu.
   -Ensui-sama! Nie strasz mnie tak, proszę! - oddychał bardzo szybko i płytko - Jeśli... jeśli będzie trzeba, to pomogę ją odbudować. Zawsze moje starania mogą skrócić czas naprawy, a... boję się, że inaczej nie będzie mnie stać na tę wyprawę. - opuścił głowę lekko, po czym znów spojrzał na niego - Jak mogę pomóc? - próbował uśmiechnąć się przez zaciśnięte zęby
   Po krótkiej chwili do pomieszczenia wszedł również gospodarz. Wyszeptał coś niższemu od siebie mężczyźnie, po czym ten wybiegł z mieszkania pospiesznie, zostawiając ich sam na sam. Dwumetrowy człowiek zaczął mówić do chłopca spokojnym, ciepłym głosem.
   -Rozumiem... miał prawo się zdenerwować, skoro... skoro ją kochał. - opuścił głowę smutny, wpatrując się w swoje dłonie, które zabrał z tyłu głowy - A ja... nie jestem w stanie mu pomóc. - to mówiąc chłopiec powoli wstał z krzesła
   Powoli ruszył w stronę mężczyzny, który w tej sytuacji miał głowę mniej więcej na tej samej wysokości, co dziecko. Położył obie, niewielkie dłonie na jego prawym ramieniu i nachylił się lekko, szepcząc mężczyźnie do ucha.
   -Dobrze... opowiem to, co pamiętam, ale... chcę w zamian też coś usłyszeć. - spojrzał na mężczyznę z lekkim uśmiechem
   Mimo wyrazu jego twarzy, w środku był przygnębiony swoją bezradnością w sprawie łodzi. Nie mógł pomóc, ponieważ nie znał się na tych rzeczach. Dla chłopca łódka była łódką - miała pływać i koniec.
   -Jak pan wie, mieszkałem kiedyś w Kraju Wirów. Pamiętam, że dookoła naszego domu znajdował się las, a niedaleko było jezioro. Moi rodzice... mimo, że nie mieli dużo pieniędzy... postanowili pomagać sierotom z okolicy. Jak opuszczałem dom, poza mną było tam sporo dzieci starszych i młodszych. - westchnął i uśmiechnął się lekko na myśl o rodzinie
   Każda taka myśl pozwalała mu oderwać się od smutku i zmartwień. Jak każde dziecko w jego wieku, cieszył się, że niedługo spotka rodziców. Spojrzał na mężczyznę, odsunął się krok w tył, lekko opuścił głowę i przetarł twarz dłonią. Prawdopodobnie łzy spłynęły po policzkach siedmiolatka, lecz miał nadzieję, że mężczyzna tego nie zauważy. Nie chciał wyjść przed nim na "mięczaka".
   -Więc... ja chciałbym wiedzieć... jak Ty i Ensui-sama się poznaliście i... czemu macie te znaki? - tu spojrzał na tatuaż przypominający "08" - I... czemu nie możesz wrócić do swojego domu, Kuzuri-sama? - zmartwił się chłopiec, gdy przypomniał sobie jego słowa
   Patrzył na mężczyznę, a łzy same napływały do jego niewielkich oczu. Czekał na wyjaśnienia, zainteresowany, ale jednocześnie zasmucony całą sytuacją.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#332 2014-01-14 16:16:06

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

Kuzuri spoglądał w okno jak jego kompan odchodzi, na jego twarzy widniało raczej delikatne przygnębienie, iż to jemu się przytrafił taki los. Pewnie dawno go nie widział i chciał z nim powspominać dawne czasy. Następnie spojrzał w prost na ciebie i twoje zachowanie. Był lekko zdziwiony tym, iż dziecko w tym wieku może być tak otwarte dla innych i stawiać warunki.
-Dobrze przystaję na twoją propozycje...- Powiedział spokojnym tonem głosu, ciepły uśmiech który widziałeś na jego twarzy był szczery. Założył ręce i zaczął wysłuchiwać twojej historii. Jego twarz wyglądała na poruszoną, można było sądzić, iż był twoja opowieść była bliska sercu. Każde twoje słowo było analizowane przez niego i starannie układane w jego pamięci tak aby nic nie umknęło z tej rozmowy.
-Płacz to nie wstyd...- Dodał gdy dostrzegł, iż po twoim poliku spływa łza, jego głos był bardzo drżący, on sam przeżywał to co ty w tej chwili. Po paru minutach niezręcznej ciszy od twojego pytania Kuzuri przytaknął na twoją prośbę, odkrył bardziej ten tatuaż abyś mógł dostrzec wszystko i bardziej pojąć historię jego oraz twojego opiekuna w wyprawie.
- No więc, ja i Ensui urodziliśmy się w kraju wirów jak ty. Nie znaliśmy rodziców i wychowywaliśmy się w biedzie bez perspektyw na lepsze jutro. Byliśmy jak bracia... Dbaliśmy o siebie oraz pomagaliśmy sobie w trudnych dla nas chwilach... To były inne czasy, teraz jest akademia, która daje możliwości rozwoju, my nie mieliśmy tego... A jednak rada tego kraju pozwoliła nam na nauczenie się sztuki ninja... Jednak był pewien warunek mieliśmy chronić wioskę za wszelką cenę. Było osiem oddziałów a my należeliśmy do tego ostatniego, znaczy ja, Ensui oraz Gintama...- W tej chwili wykonał znak niech spoczywa w pokoju, co równało się z tym, iż ostatniego z nich nie ma w tym świecie.- Wszystko nam się układało, jednak jeden z nas został posądzony o spiskowanie... Wcale tak nie było, ale dowody były jednoznaczne. Ensui oraz Ja zostaliśmy zesłani na banicje a Gintama stracony...- Zakończył swą opowieść wstając i nastawiając wodę na herbatę, wszystko to sprawiało mu ból, ale musiał z tym żyć.

Offline

 

#333 2014-01-14 20:23:38

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Po opowiedzeniu swojej krótkiej historii, Mesayato usiadł przy mężczyźnie i zaczął wsłuchiwać się w jego słowa. Zamknął oczy, by łatwiej wyobrazić sobie pewne rzeczy. Widział osoby, które nie mają własnego domu, muszą walczyć o przeżycie. Nie było mu ciężko wyobrazić sobie te obrazy, gdyż podobną przeszłość miały przygarnięte przez ich rodzinę sieroty. Następnie pojawił się motyw oddziałów i tajemniczego towarzysza, o którym dziecko pierwszy raz usłyszało.
   -Gintama-sama? Nie żyje...? A... gdzie jest jego ciało? - zmartwił się, gdyż jego rodzice byli bardzo wierzącymi ludźmi, tak też starali się wychować swojego syna, więc myśl o niepochowaniu zwłok aż wystraszyła malca - I co stało się z resztą oddziałów? Dalej działają? I... przepraszam że tak wypytuję... - chłopiec opuścił głowę skruszony, czując, że ten temat jest ciężki dla gospodarza, mimo to jego dziecięca ciekawość nie dawała mu spokoju
   -Nie można nic zrobić, abyście mogli wrócić do swoich domów? To zło... musi być jakiś sposób! - chłopiec założył ręce na klatce oburzony, że coś takiego mogło spotkać niewinnych ludzi - Spróbuję wam pomóc... tylko powiedz, Kuzuri-sama... co mam robić? - spojrzał na niego
   Gdy mężczyzna wstał z miejsca i zaczął wstawiać wodę na herbatę, siedmiolatek - już bez słowa - podszedł i przytulił go od boku. Nie znał innego sposobu, aby kogoś pocieszyć... w jego wypadku zawsze starczył taki właśnie gest ze strony rodziców. Widać było, że cała historia poruszyła go bardzo, gdyż po kilku sekundach stania w bezruchu zaczął cały drgać, a po jego twarzy spływały od czasu do czasu niewielkie kropelki słonej wody.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#334 2014-01-14 20:51:11

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

Mężczyzna stał w bezruchu a ty nie mogłeś dostrzec jego twarzy, tylko go przytulałeś. Kuzuri był twardy tak jak i Ensui. Tylko, że on miał tendencje do ukazywanie skruchy oraz innych emocji co kreowało go na lepszego człowieka w oczach innych. Ale czy tak faktycznie było? Nie wiadomo bo nie można mieć porównania z nim. Po paru minutach pogłaskał Cię po głowie.
-Oj tam nie płacz, chwilowo i tak w tym świecie dzieje się źle a nadzieja nasza jest w młodych takich jak ty. Ja pogodziłem się z swym losem i jakoś staram się żyć.- Powiedział nalewając do szklanek wody i dodając czarnej herbaty dla siebie i zielonej dla ciebie. Chciał abyś się uspokoił i mógł dalej tak rozmawiać z nim.
-Gintama jest pochowany w miejscu gdzie wiemy tylko ja i Ensui, znając jego zapewnię zaprowadzi Cię w waszej podróży na jego grób... A jeśli chciałbyś nam pomóc to zaprowadź pokój w organizacji wyrzutków a to będzie krok do zaprowadzenia pokoju na kontynencie. Twoi rodzice to są cudowne osoby, przekazały Ci  wartości, którymi powinieneś się kierować w życiu. A uwierz mi mało kto te wartości ma...- Powiedział spokojnie siadając razem z tobą przy stole i podstawiając Ci kubek zielonej herbaty pod nos. Na jego twarzy widniał uśmiech. Upił łyk swojej herbaty i dodał.
-Uwierz mi z Ensui'm ci włos z głowy nie spadnie i raczej nie będziesz musiał płacić za podróż tak coś czuje. On jest honorowy i to bardzo. Choć wydaje się oziębły to dobry człowiek...- Spojrzał w okno tak jakby czekał na jego powrót do tego miejsca.

Offline

 

#335 2014-01-14 21:42:49

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec stał tak w bezruchu, a gdy tylko zaczął cicho płakać, mężczyzna odezwał się, próbując go uspokoić. Cieszył się, że poznał jego i Ensui'ego. Wysłuchał dokładnie odpowiedzi mężczyzny odnośnie ciała Gintamy, o którego pytał. Następnie Kuzuri wspomniał o możliwości pomocy jemu i jego towarzyszowi, poprzez zaprowadzenie pokoju w organizacji Wyrzutków, do której chłopiec chciał się dostać. Najbardziej ucieszył się, gdy mężczyzna wypowiedział zdanie na temat jego rodziców.
   -Arigatō, Kuzuri-sama. Moi rodzice na prawdę są wspaniałymi ludźmi. Musicie się kiedyś poznać... może zostaniecie przyjaciółmi? - na tę myśl wyszczerzył kiełki do mężczyzny, siadając z powrotem przy stoliku
   Próbował nie okazywać słabości, jak na wojownika przystało, lecz czasem nie miał już siły ukrywać swoich emocji. Czasem zaśmiał się cicho, czasem mała łza spłynęła po jego twarzy... tak już miał. Może to przez to, że ma dopiero siedem lat? Kto to wie...?
   Następne zdania, wypowiedziane przez dwumetrowego człowieka, dotyczyły osoby opiekującej się chłopcem podczas tej wyprawy. Zapewnił o bezpieczeństwie, po czym dodał, że mimo pozorów, jest to człowiek dobry i honorowy. Na te słowa chłopczyk westchnął cicho i uśmiechnął się do Kuzuri'ego delikatnie.
   -Zdążyłem to zauważyć. Jako jedyny zaproponował mi pomoc w Ronin no Kuni, gdy cała reszta... - opuścił głowę smutny - ...Gdy cała reszta patrzyła na mnie jak na nic niewartego śmiecia. Już wtedy wiedziałem, że jest dobry... ale... muszę zapłacić za jego pracę. To przeze mnie jego łódź została zniszczona... gdyby nie ja... - w tym momencie łzy spływały już ciurkiem z jego małych oczek - ...gdyby nie ja... nie przypłynąłby tu... i... i nikt by nie zniszczył jego ukochanej łajby! - pod koniec wypowiedzi wybuchnął płaczem, położył głowę na rękach, leżących luźno na stole i delikatnie dygał, wydając z siebie od czasu do czasu ciche dźwięki, przypominające troszkę dźwięk wciągania powietrza, przez otwarte usta, gdy w filmie bohaterowie odkryli jakąś zapierającą dech w piersiach tajemnicę.
   -Obiecuję... że zrobię wszystko... by żyło się wam lepiej! - to ostatnie słowa, które wypowiedział w tej chwili
   To, co zdarzyło się nowo poznanym dorosłym, przytłaczało poniekąd dzieciaka. Nie umiał sobie wyobrazić siebie samego w takiej sytuacji - współczuł im, że musieli przejść przez takie cierpienie. Najwidoczniej jeszcze nie rozumiał, że świat nie jest umalowany pięknymi, jasnymi barwami. Jako dziecko nie przeżył nic nawet w najmniejszym stopniu podobnego do tego, co opowiedział mu dwumetrowy człowiek. Zaczynał się zastanawiać, na jakiej zasadzie to wszystko działa... dlaczego jedni mają szczęśliwe życie, a inni muszą cierpieć w taki sposób? Takie i wiele innych myśli, zaczynały przytłaczać siedmiolatka.


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#336 2014-01-17 07:57:20

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Las Airando

Kuzuri przyglądał się raz tobie a raz na drzwi, tak jakby czekał na to, iż Ensui za chwilę przybędzie cały i zdrów. Był inteligentny i nie dawał po sobie poznawać, iż się martwi tak jak ty. Każdy człowiek ma w sobie coś z dziecka, ale większość to starannie ukrywa. Organizacja wyrzutków mimo, iż była silna to jednak potrzebowała większego wsparcia. Samotnie nic by nie zdziałali, a pokój można osiągnąć tylko współpracą. Kuzuri dobrze to wiedział i dlatego przekazał temu dziecku tą wiedzę aby ukształtować jego prawdziwy cel misji w życiu.
- Nie wątpliwie bym chciał poznać twych rodziców, ale jak widzisz tylko nowy ład w tamtym kraju mi pomoże...- Odpowiedział spokojnym tonem głosu upijając łyk herbaty, jego mówienie nie było bez celowe. Chciał ukształtować w umyśle młodego wyrzutka cel do którego będzie chciał dążyć lub może go odrzucić całkowicie i zapomnieć o Kuzurim, Gintamie oraz Ensuim. Każdy może odkryć potencjał w dziecku, ale najważniejsze jest to aby wskazać mu drogę do stania się silniejszym. Świat shinobi widział wielu potężnych, ale oni mieli jakiś cel. Kuzuri od początku wiedział, iż twoim celem będzie ochronienie rodziny, ale to krótkotrwały cel.
-Mesayato spokojnie, on nie łaknie pieniędzy on ma ich dużo, ale jest osobą staroświecką i przywiązuje się do wielu przedmiotów. Gdybyś widział gdy ja i Gintama zabieraliśmy mu jego miecz. To się dopiero działo... Heh więc nie musisz płakać tak w ogóle to mam dla ciebie misje... Udasz się do miasta i podejdziesz do jednego z promów i powiesz, że przysyła Cię Kuzuri a wszystko się ułoży.- Uśmiechnął się i poklepał Cię po ramieniu a następnie przytulił i otarł twe dziecięce łzy. Był jak starszy brat, a jego troska była bez graniczna.
-No leć, bo Ensui znając życie już ich znalazł, ale na pewno będzie Cię jeszcze bardziej dołował abyś to ty zapłacił za drogę a tak to masz już wszystko załatwione. Pozostaje tylko udanie się do miasta i tyle...- Dodał szybko i usiadł na swym miejscu, jego uśmiech był teraz szeroki. Sprawiało mu to, iż mógł ci pomóc bez interesownie a ty jemu poprawić humor na parę lat.

Offline

 

#337 2014-01-17 23:18:33

Mesayato

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-11-24
Posty: 211
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Las Airando

   Chłopiec patrzył na mężczyznę ze zmartwieniem. Ten wydawał się być poddenerwowany, ponieważ często zerkał w stronę drzwi. Od gospodarza chłopiec usłyszał dużo ważnych rad, które postanowił zachować głęboko w pamięci. To, czego dowiedział się od tego człowieka, jest bardzo cenną lekcją prawdziwego życia.
   -Więc zrobię wszystko, żeby ten nowy ład powstał! - wyszczerzył się szeroko - Moi rodzice będą ze mnie dumni! Kiedyś... - westchnął cichutko i opuścił wzrok
   Chłopiec wypił herbatę, po czym oblizał usta dyskretnie. Nie chciał zapomnieć historii, które opowiedział mu Kazuri w czasie ostatnich godzin. Siedmiolatek wstał od stolika, podszedł do mężczyzny, oparł obie, niewielkie dłonie na jego prawym ramieniu i nachylił się nad jego uchem.
   -Arigatō, Kuzuri-sama. Za wszystko... Ale... co będzie w tym promie? Nie zabiją mnie? Nie ma tu chyba Wyrzutków... - posmutniał i odsunął się kawałek w tył - Dobrze... powiem tak. - złapał głęboki oddech, po czym wyrzucił powietrze z płuc bardzo mocno
   Chłopiec denerwował się tym zadaniem. Nie wiedział, co czeka go przy celu jego wędrówki. Przytulił się do Kuzuri'ego na pożegnanie, po czym powolnym krokiem, z opuszczoną głową, co chwilę zerkając za siebie, ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Gdy położył dłoń na klamce, spojrzał w stronę kuchni i wykrzyknął na całe mieszkanie:
   -Arigatō, Kuzuri-sama! - po czym otworzył drzwi i wyszedł z budynku
   -Nigdy pana nie zapomnę... - westchnął cicho, ruszając powolnym krokiem w stronę miasta
   Zastanawiało go, dlaczego Ensui tak długo nie wracał. Rozglądał się uważnie dookoła, idąc w wyznaczonym wcześniej - przez wzrok niższego z mężczyzn - kierunku.

[z/t=>Posterunek Samotników]


Mowa jasnej strony || Mowa ciemnej strony
Myśli jasnej strony || Myśli ciemnej strony
Krzyk jasnej strony || Krzyk ciemnej strony

KP

Offline

 

#338 2014-01-18 14:01:04

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

Przypływając do brzegu wyspy, zobaczyłem otaczający ją las. Był pełen wysokich i rozgałęzionych drzew. Kiedy łódź dobiła do brzegu, wyszedłem z niej i przypiąłem do kołka wystającego z ziemi. Temperatura tutaj nie była wysoka, więc ubrałem się w swoje nawierzchnie ubranie, które wcześniej ściągnąłem.
- To miejsce nie wygląda za ciekawie... - powiedziałem do siebie, pełen obaw.
   Wokoło nie widziałem żadnej żywej duszy, co zmartwiło mnie jeszcze bardziej. Nie pozostało mi nic innego, jak wejść do środka lasu. Przechodząc przez wszechobecne krzaki, w końcu przedarłem się do środka. Jedyne, co mnie otaczało, to były kilku-metrowe drzewa. Spojrzawszy się do góry, jedynie gdzieniegdzie dochodziły promienie światła, ze względu na rozbudowane korony drzew. Całe to miejsce było pełne zwierząt, więc aby zachować ostrożność, wyciągnąłem kunai ze swojej kabury.
   Idąc tak jakiś czas, natrafiłem na piękne, lśniące jezioro. Miejsce wydawało się niesamowite, a woda była krystalicznie czysta. Postanowiłem więc umyć sobie twarz. Tak też zrobiłem. Chąc zrobić sobie przerwę, usiadłem na dość sporym kamieniu. Cieszyłem się widokiem, podziwiając krajobraz.
- Ale tu cudownie! - zamyśliłem się.

Offline

 

#339 2014-01-18 21:21:20

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

Na horyzoncie widać było już ląd z czego niezmiernie się ucieszyłem i krzyknąłem nie do końca to przemyślając - Jest nareszcie. - W tej samej chwili na pokładzie usłyszałem czyjeś kroki i krzyki -Kto to do cholery. gdzie jesteś - a chwilę później kroki słyszałem już w tej samej ładowni w której się znajdowałem. Spróbowałem biegnąć ile sił w nogach do wyjścia. Niestety w ostatniej chwili złapał mnie za szyje i podniósł dwu metrowy mężczyzna.- Kim jesteś i co tu wogóle robisz - wykrzyknął na co ja postanowiłem nie odpowiedzieć. - Skoro tak się chcesz bawić.- Wykrzyknął po raz kolejny. tym razem postanowił wrzucić mnie do morza. Co dla mnie było wielkim szokiem szczególnie dlatego że nie potrafiłem pływać. Moje życie pewnie by się w tym momencie skończyło, Ale tak się nie stało coś chciało abym przeżył. Wypływ wyrzucił mnie na brzeg nieznanej mi wyspy. Jedyne co zobaczyłem to gęsty las przez co nie pozostało mi nic innego jak zapuścić się w głąb tego miejsca. Po kilku nastu minutach ciężkiej przeprawy w równie ciężkich mokrych ubraniach trafiłem do małego jeziora w lesie postanowiłem usiąść i się wysuszyć. Gdy nagle zobaczyłem leżącą na kamieniu osobę i zawołałem Hej

Offline

 

#340 2014-01-18 22:18:12

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

Pot spływał ze mnie dość obficie, więc na myśl przyszło mi, aby wykąpać się w jeziorze. Zdjąłem więc z siebie wszystkie ubrania, wchodząc do chłodnej wody. Kimono wraz z kaburą położyłem na kamieniu, na którym siedziałem wcześniej. Wpłynąłem do jeziora, zanurzyłem głowę, wykonałem wodnego fikołka i zacząłem pływać na plecach.
   Leżąc na wodzie i podziwiając promienie światła oświetlające wszystko wokół, usłyszałem poruszające się zwierze w krzakach. Serce biło mi coraz szybciej, więc sięgnąłem po kunai, aby móc się obronić. Obiekt był coraz bliżej, i bliżej... aż w końcu wyskoczył chłopak!
- On chce mnie zabić! Nic tu po mnie! - pomyślałem, ze strachem w oczach.
Stałem zdębiały w wodzie, jednak ku mojemu zdziwieniu usłyszałem wymowne: Hej! Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Czy to jakaś pułapka? A może ma dobre zamiary... - zmieszałem się. Ostatecznie postanowiłem rozwiązać sprawę pokojowo, nie zmniejszając swojej czujności.
- yo! Jestem Yun. Kim jesteś, co cię tu sprowadza i czego szukasz akurat tutaj? - odpowiedziałem, udając pewność siebie ,w dalszym ciągu stojąc nieruchomo w wodzie.

Offline

 

#341 2014-01-18 23:27:35

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

Witam zwę się Kenji. Właściwie nie ma celu dla którego tu się znajduję. Szukałem właśnie jakiejś żywej duszy. a ty spadłeś mi z nieba.- Powiedziałem do napotkanej osoby. Nagle patrząc na chłopaka kąpiącego się w jeziorze dodałem - Chyba masz coś na sobie prawda ? Wiesz co te pytanie było trochę idiotyczne przepraszam za nie.
Podbiegłem szybko do kamienia na którym leżały ubrania nowo poznanego Yun'a. odłożyłem na niego moją samurajską katanę, kurtkę, spodnie. i resztę ubrań po czym wskoczyłem do tego samego jeziora w którym pływał nowo poznany mam nadzieję przyjaciel.
-Skąd jesteś Yun? ja pochodzę z Hidari i jestem członkiem - W tej chwili wskazałem na wachlarz znajdujący się na mojej kurtce.

Offline

 

#342 2014-01-19 00:06:52

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

Chłopak okazał być się miłym towarzyszem - nawet się przedstawił. Chwilę później rozebrał się, i wszedł do środka jeziora. Najwidoczniej postanowił popływać razem ze mną. Była to miła odmiana, szczególnie, że w tym okrutnym świecie nie można zaufać nikomu. Nie pozostawiłem jednak luki w swojej obserwacji, bo nie miałem żadnej pewności, co do jego zamiarów.
   Chwilę później pokazał mi swoją kurtkę, na której był znaczek klanu Uchiha. Ciekawy chłopak, może dowiem się więcej na jego temat - pomyślałem. Postanowiłem zapytać o jego klan, jednak byłem zbyt nieśmiały, aby się odważyć.
   Przyglądałem się jego sylwetce - był dobrze zbudowanym chłopakiem, więc było czego zazdrościć. Wpatrywałem się w niego od stóp do głów, oczywiście metaforycznie, wyobrażając siebie takiego za kilka lat.
W końcu postanowiłem zebrać się w sobie, i spytałem: Kenji, w czym specjalizuje się twój klan? Znam go tylko z nazwy, nic więcej. Pochodzę z Ronin no Kuni - kraju wyrzutków.
Po tych słowach ochlapałem swojego nowego towarzysza. Lubiłem to robić, więc fale rozpryskającej się wody leciały w stronę chłopaka, mocząc jego włosy.

Offline

 

#343 2014-01-19 11:48:53

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

-Więc chciałbyś dowiedzieć się więcej klanie Uchiha. Niestety na tą chwilę nie darzę cię takim zaufaniem aby ci wszystko tak po prostu powiedzieć, ale skoro prosisz to powiem ci tylko że mój klan specjalizuje się w GenJutsu i posiada potężne Kekkei Genkai mianowicie Sharingan'a - Odpowiedziałem na pytanie jak mi się wydawało przyjaciela.
Po czym odruchowo zapytałem - A ty skąd pochodzisz ponieważ nie widzę żadnej charakterystycznej cechy żadnego klanu. Czyżbyś był jednym z wyrzutków
Bardzo ciekawi mnie jeszcze  używany przez ciebie styl walki. Ja używam broni białej takiej jak kunai'e czy Katana - powiedziałem po czym również ochlapałem Yun'a. mając nadzieje że będzie chciał się trochę po wygłupiać.

Ostatnio edytowany przez Kenji (2014-01-19 11:50:49)

Offline

 

#344 2014-01-20 18:34:12

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Las Airando

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Dwójka ninja była pochłonięta w dość beztroskiej rozmowie, otwarcie wymieniali się wiedzą na temat swojego pochodzenia oraz umiejętności klanowej. Kenji zresztą nie zbyt z tym się krył mimo, że znajdował się dość blisko siedziby samotników otwarcie nosił znak swojego klanu. Klanu, który od jakiegoś czasu nie był zbyt przyjaźnie witany w okolicy. Yun z drugiej strony nie wyjawiał zbyt wiele o swoim pochodzeniu, mimo młodego wieku zdawał się nieco bardziej odpowiedzialny. Chłopcy byli pochłonięci w rozmowie więc nie prędko zauważyli, że coś złego dzieję się w okolicy. Wystarczyło na kilka sekund skupić się bardziej na rozmowie niż na wędrówce i już można było stracić poczucie kierunku. Obaj ninja znaleźli się w sytuacji gdzie nie wiedzieli w którym kierunku przyszli i w którym zmierzali, a każdy wyglądał tak samo. Jakby tego było mało z okolicy zaczęły dochodzić dziwne dźwięki, dźwięki których z pewnością nie należały do człowieka.

Offline

 

#345 2014-01-20 20:54:16

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

-Hej Yun. Nie wiesz przypadkiem gdzie jesteśmy. Wygląda na to że się zgubiliśmy.-
Powiedziałem do do chłopaka, którego Gdyby nie fakt że nie chciał mi powiedzieć nic szczególnego o sobie nazwał bym go swoim towarzyszem
-Słyszysz te dźwięki.
wykrzyknąłem do Yun'a. Wzdrygnąłem się lekko ponieważ teraz zdałem sobie sprawę że jest on dużo młodszy ode mnie. Myślałem również że jest on ode mnie dużo słabszy, więc postanowiłem że będę starał się go obronić nawet za cenę własnego życia.
-Do cholery wyciągnij broń! Tu się coś czai!-
Wykrzyknąłem po czym sam złapałem za uchwyt mojej katany.

Offline

 

#346 2014-01-20 21:41:29

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

W pewnej chwili zorientowałem się, że nie pamiętam skąd przyszedłem. Każda droga wydawała się być taka sama, jednak próbowałem sobie przypomnieć ścieżkę. Starania poszły na marne, a chwilę potem mój towarzysz zorientował się o tym samym. Spytał mnie o pochodzenie dźwięków z okolicy, więc odparłem:
- Co chwilę słyszę je z innego kierunku, więc ciężko mi to określić, ale nie wygląda to najlepiej...
Moją głowę zaczął opanowywać strach, więc starałem się zachować zdrowy rozsądek. Rozejrzałem się dookoła siebie, w poszukiwaniu czegoś rzucającego się w oczy. Na wszelki wypadek wyciągnąłem kunai'a z kabury i stanąłem plecami do Kenji'ego.
- Słuchaj mnie uważnie. Musimy zaufać sobie nawzajem, w każdej chwili może coś na nas wyskoczyć! Musimy być czujni przez cały czas, inaczej nie przeżyjemy - krzyknąłem w strumieniu ogarniającej mnie paniki.
Ogarnął mnie coraz większy lęk, lęk przed tym, co prawdopodobnie miało za chwilę nastąpić. Mentalnie nie byłem przygotowany na walkę, jednak swoje życie ceniłem wyżej niż wszystko inne, dlatego nie wyobrażałem sobie przegrać. Starałem się, aby żaden, nawet najmniejszy szczegół, nie został przeze mnie pominięty.
Próbowałem wnioskować, kto, lub co wydaje te jęki, ale na myśl nie przychodziło mi dosłownie nic. Z pewnością nie przypominało to człowieka... Adrenalina podniosła poziom moich wydolności, więc pełen potu na czole, obrócony tyłem do Uchihy, z wyciągniętą bronią, przyglądałem się wszystkiemu. Dosłownie.

Offline

 

#347 2014-01-20 22:06:14

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Las Airando

W momencie gdy chłopcy zdali sobie sprawę z niebezpieczeństwa w jakim się znajdują, omal nie ogarnęła ich panika. Obaj chwycili za broń i starali się przygotować na niespodziewane. Yun stanął tyłem do swojego nowo poznanego kolegi okazując mu tym wielkie zaufanie. Kenji natomiast z pewnością zwrócił uwagę wszystkiego co znajdowało się w okolicy swoim nerwowym krzykiem. Odgłos ustabilizowały się dochodziły z jednego kierunku i wyraźnie zbliżały się do was, chociaż trzeba przyznać, że wydawały się znajdować dość daleko. W pewnym momencie skupiony wyrzutek usłyszał coś jeszcze o wiele cięższego. Jęk, sapnie jakiś niski głos znajdujący się nieco bliżej, kierunki dźwięków pokrywały się. Naglę krzak w pobliżu miejsca z którego dochodził bliższy odgłos poruszył się, najwyraźniej coś miało stamtąd wyjść. Yun miał zdecydowanie bliżej do krzaków i to on pierwszy spostrzegł ruch. Niestety ich gęstwina uniemożliwiała zobaczenie co się z nich wyłoni.

Offline

 

#348 2014-01-21 09:19:17

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

W momencie w którym usłyszałem ruch w krzakach wyszeptałem do Yun'a
Wycofaj się to coś może być niebezpieczne
Po czym wskazałem na pustą przestrzeń miedzy dwoma drzewami za sobą aby pokazać mu gdzie ma się udać, a chwilę później stałem jak słup soli pogrążony w panicznym strachu i wpatrując się w krzaki w których chwilę wcześniej coś się poruszyło. Mało brakowało a moje nerwy nie wytrzymałyby, a wokół rozległ by się paniczny krzyk.
Teraz uważaj. Spróbuje to wywabić z kryjówki
Szepnąłem do mojego towarzysza. Postanowiłem spróbować użyć do tego starej jak świat sztuczki z rzuceniem kamieniem. Kiedy trzymałem już kamień po raz kolejny pogrążyłem się w strachu. Strachu który tym razem doszczętnie mnie sparaliżował. W tej chwili łza spłynęła mi po policzku skapnęła wprost na koniec mojego buta. Postanowiłem że nie pokarzę Yun'owi ani chwili mojego strachu po czym od razu rzuciłem kamieniem w stronę Stworzenia czającego się w krzakach

Ostatnio edytowany przez Kenji (2014-01-21 09:33:28)

Offline

 

#349 2014-01-21 19:03:32

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

Głosy z oddali zbliżały się w zaskakująco szybkim tempie. W pewnym momencie poruszyły się krzaki, więc cofnąłem się o krok do tyłu, aby zachować bezpieczną odległość. Usłyszawszy słowa Kenji'ego schowałem się za niego w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. W końcu był wyższy i większy ode mnie, więc miał większe szanse, aby wygrać. Emocje szarpały mną, jednak z chwili na chwilę próbowałem je uspokoić.
Z oczu towarzysza można było zauważyć potęgujący się strach, podobny, jak u mnie. W pewnej chwili zauważyłem łzę lecącą na buta Uchihy, choć nie znałem przyczyny. Teraz miało nastąpić apogeum całego zdarzenia - w stronę zielonych krzaków został rzucony kamień. Kamień, który najprawdopodobniej miał za zadanie wywabić z krzaków czyhającą istotę, jednak czy to zachowanie było słuszne? Sam sobie nie mogłem odpowiedzieć na to pytanie. Chyba lepiej wiedzieć, co się tam kryje i mieć to wszystko za sobą! No dalej, odważ się spojrzeć w tamto miejsce. Nie bądź beksa! - biłem się z myślami.
Spojrzałem więc w miejsce, w którym czyhało "coś". Podchodzenie do tego miejsca nie było najlepszym pomysłem, więc pozostałem w bezruchu czekając, aż zmora ukaże swoje oblicze.
- Kenji, nie próbuj nawet tam podchodzić! Nie masz pewności, co czyha w środku. Bądź cierpliwy! - powiedziałem do przyjaciela ze zdenerwowaniem i bojaźnią.

Offline

 

#350 2014-01-21 22:54:23

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Las Airando

Chłopcy najwyraźniej byli przerażeni jednak co ciekawe żaden z nich nie postanowił uciekać. Czym się kierowali, trudno powiedzieć być może szkoleniem ninja. Każdy z nich uzbrojony i po ich minach i zachowaniu wyglądało że przygotowanych na wszystko. Kenji postanowił wywabić stworzenie z kryjówki, postanowił do tego celu użyć kamienia. Mimo ostrzeżeń ze strony młodszego chłopca posłał ten twardy przedmiot w kierunku w którym zauważyli ruch. W momencie, kiedy kamień zbliżał się do krzaków z za nich wyłoniła się blada twarz dziewczyny czy raczej młodej kobiety. Wyglądała na zdziwiona faktem, że was tutaj zastała, a może bardziej była zdziwiona tym że właśnie oberwała kamieniem w głowę.
- Auł! - krzyknęła słabym głosem gdy twardy minerał odbił się od jej twarzy i spokojnie upadł na ziemie. Wygramoliła się zza krzaka pozostawiając czerwone ślady na liściach, jej prawy bark był rozcięty wszystko wskazywało na to, że został rozcięty przy pomocy pazurów jakiegoś zwierzęcia. Jednak rana nie była czymś co najbardziej zwracało uwagę w dziewczynie, była zgrabna ale bez rewelacji, jej skóra była blada, ale nie tylko z powodu utraty krwi. Długie ciemne włosy zakrywały jej twarz, twarz która z pewnością była ładna, ba nawet mocno ponad przeciętna. Innymi słowy mocno przypominała urodę którą obdarzony był klan Uchiha. Wyglądała też na jakieś 3-4 lata więcej niż Kenji, bił od niej mocny, mocniejszy nawet niż zapach krwi która spływała z jej barku, była to woń ziół leczniczych -Wy...  Głupcy uciekajcie!-

Offline

 

#351 2014-01-21 23:43:25

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

Wyjrzałem zza towarzysza i co, a raczej kogo zobaczyłem, wzbudziło we mnie ogromne zdziwienie. Dziewczyna? Nie tego się spodziewałem... - cichutko wyszeptałem do siebie, będąc zmieszanym tą dziwną sytuacją. Na liściach zauważyłem czerwone ślady, zapewne od jej krwi. W końcu, od uderzenia dość sporym kamieniem na pewno nie obeszło się bez ran. Jednak przyglądając się bliżej, oprócz ran zadanych przez Kenji'ego były rany cięte, które z pewnością nie były jego zasługą. Wygląda mi to na jakieś zwierzę. Nie jesteśmy w ciekawej sytuacji... Oby ją nic nie goniło... - pomyślałem z nadzieją. Postanowiłem zaryzykować, i pomóc jej wstać. Nie wyglądała dobrze, więc nie jest groźna, bynajmniej teraz. - wyszeptałem.
Po tych słowach podszedłem do niej, nie tracąc czasu na głupoty. Widać było, że jest w potrzebie. Ninja, który nie wykona swojej misji jest śmieciem. Ale ten, który pozostawi swojego przyjaciela na polu bitwy, jest większym śmieciem! To były słowa moich rodziców, które przekonały mnie, abym pomógł dziewczynie.
Nie czekając dłużej podszedłem do niej, wziąłem pod ramię i postawiłem na nogi. Czekałem, aż Uchiha pójdzie w moje ślady i pomoże mi ją utrzymać. Czym prędzej spytałem:
- Jak cię zwą? A przede wszystkim... Co cię goni?!

Offline

 

#352 2014-01-22 00:16:54

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

Co? Przepraszam. Ale chwila coś się nie zgadza przecież słyszeliśmy jakieś dzikie zwierzę. To nie mogłaś być ty
Powiedziałem do dziewczyny, a chwilę później zobaczyłem głęboką ranę na jej ramieniu.
Oszalałaś mamy uciekać. Wolę zginąć w walce niż uciekać od niebezpieczeństwa. Niczym jakiś tchórz.
Powiedziałem stanowczo do urokliwej dziewczyny starając się zdobyć jej sympatię.
Ja nie boję się walki. A ty Yun jesteś jakimś strachajłą. Nie musisz odpowiadać. Ale z tobą nie jest już tak kolorowo musisz natychmiast się stąd wydostać. Pomogę ci w tym i dam głowę że nic ci się nie stanie.
Powiedziałem pewny siebie. Wyprowadzić tą jakże piękną dziewczynę z niebezpieczeństwa było to zadanie jakie postawiłem przed sobą. Podszedłem do dziewczyny i rzekłem
Yun możesz ją puścić poradzę sobie. Ty osłaniaj tyły. Więc chodźmy

Offline

 

#353 2014-01-25 11:02:27

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Las Airando

Dziewczyna z chęcią przyjęła pomoc Yuna, ale tylko w powstaniu później gdy  Kenji próbował ją dalej prowadzić po prostu go ominęła i ruszyła przed siebie. Najwidoczniej zależało jej na czasie a nie na wolnym prowadzeniu. Trzeba przyznać, że z bieganiem radziła sobie dość nieźle, ale kto wie być może strach napędzał jej kroki. Nie zwracała zbytniej uwagi na chłopców, jedynie rzuciła krótką i nieco złośliwą uwagą.
- Nie ma czasu na tłumaczenia zresztą jak będziecie stać jak kołki sami zaraz się przekonacie. Ja was ostrzegłam jeżeli faktycznie chcecie zginąć to wasz wybór - rzekła nie odwracając się w waszym kierunku i biegnąc przed siebie, kompletnie nie zwracając uwagi na swoje ranny. Nie zdążyła jednak przejść więcej niż 10 kroków gdy w tych samych krzakach, z których wcześniej wyłowiła się ona pojawił się stwór. Staranował roślinność która stanęła mu na drodze swoim cielskiem. Był wielki jego masywne ciało wyglądało jakby ważyło ponad pół tony, zaś jego długość wynosiła około 2,5 metra - wściekły niedźwiedź brunatny na pewno nie należał do kogoś z kim należy się spodziewać miłego spotkania.

Offline

 

#354 2014-01-25 15:55:19

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

Trochę zdenerwowany zachowaniem Yun'a warknąłem do niego
Uważaj na swoje czyny.
W między czasie dziewczyna zaczęła już biec przed siebie
Hej. Gdzie tak pędzisz
Zawołałem. Gdy chwilę później wysłuchałem już jej słów. Pobiegłem dalej zupełnie nie zważając na Yun'a
Kilka kroków po tym jak zaczęliśmy biec z zakrwawionych krzaków wybiegł niedźwiedź
Prawdopodobnie pędził za dziewczyną wciąż czując jej krew.
Musimy coś zrobić z zapachem twojej krwi.
Wyszeptałem do niej. A chwilę później zerknąłem na drzewa aby zobaczyć czy uda mi się doskoczyć do jakiejś gałęzi i wspiąć się poza zasięg niedźwiedzia

Offline

 

#355 2014-01-26 09:15:27

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

O dziwo dziewczyna odrzuciła pomoc Kenji'ego, i pobiegła przed siebie nie zważając uwagi na nas. Zachowała się bardzo niewdzięcznie, jednak nie mnie było oceniać. Zasugerowała ucieczkę, więc pobiegłem za nią, jednak nie na długo mogliśmy nacieszyć się wolnością od dziwnych dźwięków... Wtem z krzaków wyłoniło się ogromne monstrum, zwane niedźwiedziem. Był prawie dwa razy większy ode mnie. Kiedy zobaczyłem jego paszczę rządną krwi, od razu ze strachu spróbowałem wskoczyć na drzewo.
- Musimy pozbyć się jej zapachu krwi, inaczej będzie nas gonić dopóki nas nie dopadnie... - pomyślałem, rozmyślając nad planem ucieczki - Na pewno nie możemy się rozdzielić, to zbyt niebezpieczne. Trzeba go jakoś zmylić!
Następnie krzyknąłem do Uchihy: Nie mogę uciekać po drzewach, więc musimy go jakoś zmylić. Masz jakiś pomysł?
W mojej głowie roiło się mnóstwo pomysłów, ale żaden z nich nie był w pełni możliwy do zrealizowania w takiej sytuacji. W pewnej chwili pomyślałem, że możnaby wykorzystać nasz ekwipunek.
- Kenji! Co masz w swojej torbie? I ty, nieznajoma? Możemy stworzyć pułapkę łącząc siły... - rzuciłem w ich stronę.

Offline

 

#356 2014-01-26 13:13:08

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Las Airando

Uchiha mimo wcześniejszych zapewnień jaki to jest odważny i jak to woli umrzeć niż uciekać, uciekał. Widocznie nie był jeszcze przygotowany na spotkanie z takim zwierzem. Wyrzutek również postanowił udać się za dziewczyną, obaj zastanawiali się jak wyeliminować zagrożenie w postaci niedźwiedzia. Obaj stwierdzili również, że powstrzymanie krwawienia powstrzyma pościg zwierzęcia.
- Głupcy, on nie jest ślepcem zatamowanie krwi nic nie zmienni a tylko mnie spowolni - powiedziała po czym nieznacznie przyśpieszyła(szybkość=20). Mimo wszystko to nie wystarczało gdyż niedźwiedź coraz bardziej się zbliżał. Bestia mimo olbrzymich rozmiarów bez trudu przewyższała prędkością dziewczynę i dwójkę ninja którzy trzymali się blisko niej. - W torbie mam tylko zioła nic co by mi pomogło w takiej sytuacji.

Offline

 

#357 2014-01-26 22:02:58

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

Yun w moim ekwipunku znajduje się tylko kilka kunai, kilka shuriken'ów, oraz pare shikan'ów, Więc nie wiem czy pomoże nam to w jakikolwiek sposób. Wydaję mi się że trzeba go w czymś zająć lub go tym odciągnąć
W tej chwili wpadłem na genialny pomysł
Wydaję mi się że to miejsce słynie z dużej ilości zwierząt. Yun mam rację?
Ktoś mógł by go odciągnąć ,a ktoś inny złapać a dwóch upolować jakieś małe zwierzę. Co o tym sądzicie?

Zapytałem zarówno Yun'a jak i dziewczynę której imienia wciąż nie znałem.
Proponuję żebym to ja ściągnął jego uwagę. Połknę kilka shikan'ów dzięki czemu będę od niego szybszy
Powiedziałem po czym przyśpieszyłem trochę[szybkość=23]

Ostatnio edytowany przez Kenji (2014-01-26 22:04:01)

Offline

 

#358 2014-01-26 23:31:15

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Las Airando

W pewnej chwili odezwał się Uchiha. Jednak nie spodobał mi się jego pomysł. Dlaczego? Nie mieliśmy żadnej pewności, że niedźwiedź jest głupi, i za nim pójdzie. Zacząłem więc obmyślać strategię. Usiadłem w skupieniu i...
Na pewno nie obejdzie się bez walki... Chyba, że niedźwiedź jest wolny, więc najpierw trzeba to sprawdzić. Jeśli będzie w stanie nas dogonić, nie pozostaje nic innego, jak konfrontacja. - rozważałem dostępne możliwości. Obróciłem się w stronę towarzyszy, pytając:
- Hej, Kenji. Chodź do nas. Dam ci metalową linkę, na której zawiesisz kunai'a, następnie spuścisz go na dół. Jeśli niedźwiedź go złapie, nie mamy szans na ucieczkę. Pozostanie nam jedynie walka. Dobrze?
Wyciągnąłem linkę na wierzch, podając ją towarzyszowi. Dziewczyny nie mieszałem w nasz pomysł, ze względu na jej dość poważny stan. Starałem się z góry obserwować zachowanie tego potwora. Mimo, że byłem małym dzieckiem, potrafiłem logicznie myśleć.
Nad ucieczką pomyślałem wcześniej uznając, że ten pomysł nie przyniesie skutku. Rosły niedźwiedź jest dużo bardziej odporny na zmęczenie, niż my, i z pewnością dopadłby nas bardzo szybko. Pomysł Kenji'ego był zbyt niebezpieczny. Pozostało tylko czekać.

Offline

 

#359 2014-01-27 15:15:42

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Las Airando

Chłopcy chyba nie zdawali sobie sprawy z sytuacji w jakiej się znajdowali, próbowali wymyślić jakiś plan działania jednak czasu nie było wiele. Uchiha kombinował przy użyciu innych zwierząt i zaoferowaniu siebie jako przynęte. Problem w tym, że niedźwiedź za bardzo nie odróżniał go od innych przekąsek. Po za tym robili tyle hałasy, że wątpliwe było udane polowanie nie wspominając już nawet o odnalezieniu się w totalnie nieznanym lesie. Niedźwiedź coraz bardziej się do was zbliżał, dystans między wami się kurczył. Trzeba jednak przyznać, że Uchiha dostał sporego kopa i pozostawił zarówno Yuna jak i dziewczynę z tyłu, co mogło zapewnić mu odrobinę bezpieczeństwa. Wyrzutek również gorączkowo zastanawiał się co zrobić i nawet wykombinował plan, problem w tym że niedźwiedź obrał drzewo, na które właśnie wchodzili za cel i napierając na nie całym ciężarem ciała, sprawił że niebezpiecznie się przechyliło. Wyglądało na to, że ma sporą wprawę w obalaniu drzew i nie jest to bezpieczne schronienie przed bestią.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-01-27 17:42:57)

Offline

 

#360 2014-01-30 19:35:02

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Las Airando

Zauważyłem tylko dwie opcje wyplątania się z tej sytuacji. Mogłem wziąć shikan'a i uciec jak tchórz od niebezpieczeństwa, lub wspólnie z yun'em zaatakować niedźwiedzia.
Mijały kolejne sekundy, a niedźwiedź coraz bardziej zbliżał się do mnie Yun'a i dziewczyny której imienia wciąż nie poznałem. Jedyne co o niej wiedziałem to to że pochodzi z klanu Uchiha. Nie byłem do końca pewien czy Yun to zauważył. Postanowiłem spróbować złożyć wszystko co o niej wiedziałem do kupy.
No więc nie znamy jej imienia, pochodzi z klanu uchiha, mówiła też o tym że nosi przy sobie zioła.
Z tego wynikało że jest medycznym ninja. Postanowiłem że jeśli wyjdziemy z tego cało to zapytam ją o to czy nie słyszała kiedyś o mojej siostrze.
Dopiero chwilę później zauważyłem że jedno z nas może poświęcić się i zająć czymś niedźwiedzia przez najdłuższy czas jaki zdoła kiedy reszta będzie uciekać. Pomyślałem żeby lepiej nie mówić o niczym reszcie i podjąć kroki te kroki tylko w ostateczności.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Modern and Stylish 2-Bed Cottage in Harare