Ogłoszenie


#41 2013-04-03 16:32:44

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Wybrzeże

Może nie do końca, ale można było uznać, iż mój plan się powiódł. Głównym celem było dostanie się na wrogi statek i dorwanie kapitana, który teraz był niemal na wyciągnięcie ręki. Z pozostaniem niezauważonym nie wyszło idealnie, ale zdążyłem zmienić postać na piracką. Dzięki temu mogłem swobodnie prowadzić konwersację z Kapitanem korsarzy, nie musząc obawiać się ataku od tyłu.
- Odpuść i odpłyń, a pozwolę odejść tobie i twoim kompanom żywym.- zażądałem podniesionym tonem, tak jak zawsze intonują to bajarze.
Ucieczka była jedynie jedną z opcji, szczerze mówiąc najbardziej mi pasującą, gdyż chciałem uniknąć innych ofiar. Ponadto chciałem uniknąć pojedynku, tym bardziej, że nie znałem umiejętności pirackiego dowódcy. Nie mogłem pozwolić sobie na jego zlekceważenie, byłoby to niezmiernie głupie. Poza tym, ma on na ramieniu papugę- zauważyłem. Jeśli ktoś ujarzmił takie zadziorne zwierzę, jakim wydawała mi się właśnie papuga, z pewnością musiał mieć jeszcze bardziej zadziorny charakter. Wiedziałem, że nie ustąpi, ale wolałem spróbować szczęścia. Na wszelki wypadek prawa ręka była gotowa do błyskawicznej reakcji i wyciągnięcia broni z kabury.

Offline

 

#42 2013-04-03 19:42:50

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Wybrzeże

11/15



     Ayamaru co prawda dotarł na drugi statek i to dość częśliwie, bo jakby to nie było, mogło być o wiele gorzej. Zrobił na Kapitanie Piratów spore wrażenie swoimi umiejętnościami, co z pewnością mogło mu otworzyć drogę do negocjacji, co też uczynił. Wysunął mężczyźnie propozycję, ale zdaje się, że nie należała ona do najrozsądniejszych. Grożenie Kapitanowi mogło jedynie pogorszyć sytuację i chyba tak się właśnie stało.
     - Głupi dzieciaku, wracaj skąd przyszedłeś... - uśmiechnął się paskudnie, a papuga na ramieniu mu zawtórowała - Nie robią na mnie wrażenia twoje przechwałki. Mnie nie dasz rady pokonać, a oni - tu ruchem głowy wskazał walczących Piratów - mnie nie obchodzą. To tylko sługusy, którzy mieli umrzeć prędzej czy później.
     Kapitan zrobił gwałtowny ruch, w skutek czego rapier dosłownie zasyczał w powietrzu. Widać, że mężczyzna miał w pełni opanowany kunszt fechtunku. To mogło jedynie przerazić Kiyoshi'ego, który najwyraźniej co raz bardziej powątpiewał w swoje umiejętności.
     - Broń się chłopaczku! - zaryczał, zrywając się do szarży na Ayamaru. Papuga natychmiast uleciała z jego ramienia i wylądowała na jednym z masztów, obserwując z zaciekawieniem całe widowisko. No cóż, wyglądało na to, że w tym wypadku walka jest nieunikniona.
     Czy nasz młody bohater poradzi sobie z poważną walką, z poważnym przeciwnikiem?

Offline

 

#43 2013-04-03 20:02:40

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Wybrzeże

Nie miałem zamiaru negocjować z Kapitanem Piratów, bo z najeźdźcami nie ma co się targować. Dałem mu szansę ucieczki, podejrzewałem, że jej nie przyjmie. Szkoda, bo oznaczało to dla mnie trochę gimnastyki, na którą w tamtym momencie nie miałem ochoty. W ułamku sekundy zamknąłem oczy, porządkując myśli.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Otworzyłem oczy, byłem gotowy do walki. Całość trwała jedynie mrugnięcie ludzkiego oka. Tyle samo wystarczyło mi, żeby wyciągnąć kunai i wysunąć go na spotkanie rapiera.
-W takim razie nie zasługujesz na miano kapitana- rzuciłem mu prosto w twarz, gdy nasze bronie się spotkały, po czym odskoczyłem na odległość 3 metrów.
-Co Cię w takim razie obchodzi, dziadku?- spytałem. Wiedziałem, że nie było to zbyt mądre zagranie, ale nie mogłem się powstrzymać. Moja lewa ręka ruszyła ku lewej kieszeni spodni. Tak, wciąż miałem parę sztuczek w zanadrzu.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2013-04-04 19:34:18)

Offline

 

#44 2013-04-03 23:01:07

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Wybrzeże

12/15



     Obie bronie zderzyły się ze sobą, tworząc metaliczny pogłos. Ayamaru nie miał zamiaru czekać w zwarciu na ruch przeciwnika, toteż odskoczył w tył na trzy metry. W ten sposób zachował dystans, który dał mu trochę czasu. Nie mniej, postanowił, że będzie próbował zagadywać Kapitana. Jego słowa jakoś niespecjalnie zabolały wroga, aczkolwiek na pewno wprowadziły go w wyższy stan nerwowy.
     - Zamknij mordę smarkaczu! - ryknął, szybko pokonując dzielący dystans pomiędzy nim, a Kiyoshim. Jego rapier ponownie ruszył w bój, przecinając ze świstem powietrze i zderzając się chwilę później z orężem dzielnego chłopaka.
    Zapowiadało się na emocjonujący pojedynek. Obie strony z pewnością nie będą chciały się poddać, ani tym bardziej pójść na jakąkolwiek ugodę. Ayamaru czy tego chciał, czy nie. Musiał pokonać Pirata i pokazać mu kto tu tak naprawdę ustala warunki. Pytanie tylko, czy podoła?

Offline

 

#45 2013-04-03 23:55:39

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Wybrzeże

Widziałem, że w Kapitanie wrzało, miałem nadzieję, że przez to jego reakcje nieco się spowolnią. Brodacz pokonywał jednak kolejny raz dystans pomiędzy nami, widziałem, że gniew nie ma na niego negatywnego wpływu, przynajmniej w aspekcie umiejętności bojowych.
Gdybym nie był w środku całej akcji, z pewnością przystanąłbym i zaczął oglądać walkę. Sam byłem ciekawy, jakim wynikiem zakończy się ta potyczka. Stojąc naprzeciw swojego oponenta, widziałem, jak mrużył oczy. Spowodowane było to słońcem, które było za moimi plecami. Wiedziałem jednak, że sprzyjająca pogoda nie wystarczy, by przychylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym bardziej, że w każdej chwili mogliśmy zamienić się stronami. Wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł, może nieco nietypowy, ale liczyłem na jego powodzenie.
Pozwoliłem się zepchnąć niemal pod samą burtę statku korsarzy. Słyszałem wyraźnie, jak fale uderzają o kadłub statku. Poczułem bryzę na plecach mimo braku wiatru. To był ten moment. Lewa ręka wydobyła z kieszeni przedmiot, który z pewnością był ostatnim, jakiego kapitan się spodziewał- lusterko. Kiedy tylko nasze bronie się zderzyły, lewa ręka powędrowała ku jego twarzy. Wykorzystując pełne słońce, które górowało akurat nad polem bitwy, skierowałem jego ostre promienie prosto w oczy kapitana. Następnie wykorzystując moment zamroczenia, przebiegłem za jego plecy-teraz to on był przyszpilony do burty statku. Powodzenie natarcia powierzyłem jedynemu znanemu mi Taijutsu- Dynamic Entry, które miało wrzucić kapitana wprost do słonej, morskiej wody.

Offline

 

#46 2013-04-04 21:48:25

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Wybrzeże

13/15



    Walka toczyła się dalej. Dwójka oponentów, która stała naprzeciw siebie w ten słoneczny, wiosenny dzień, gorączkowo myślała nad swoim kolejnym ruchem, mogącym przynieść upragnione zwycięstwo. Tak w każdym razie było w wypadku Ayamaru, młodym ninja, prawdopodobnie w swojej pierwszej, poważnej walce. Zdołał już i tak narobić sporo zamieszania na jednym ze statków i jak się okazało, nieprzewidywalność to jedna z jego atutowych cech. Tym razem także pochwalił się swoją największą zaletą.
    Chłopak sprytnie wykorzystał warunki pogodowe, a konkretnie same słońce, nieprzykryte przez żadną z chmur. Dzięki temu mógł oślepić przeciwnika, co w tamtym momencie mogło rzeczywiście przechylić szalę zwycięstwa. Celowe zejście do burty, dało wrażenie Piratowi, że ma przewagę, co oczywiście było nie do końca prawdą. Kiyoshi znalazł w swoim arsenale przedmiot, który nie wyglądał z wierzchu na zbyt niebezpieczny. Lecz lustro, użyte jako element do odbicia promieni słonecznych, okazało się wyborne. Kapitan Piratów został oślepiony i tym samym, zdany na łaskę Ayamaru.
    Młody Kiyoshi nie miał zamiaru próżnować i postanowił, że czym prędzej pozbędzie się ciała swojego oponenta. Wykonał jedno z jutsu z dziedziny TaiJutsu, chcąc tym samym wyrzucić go za burtę. Uderzenie się powiodło, ale sam Kapitan został na pokładzie. Jego masa była zbyt wielka, aby chłopak mógł go wykopać. Pech chciał, że papuga siedząca do tej pory na maszcie, także rzuciła się w wir walki, z wrodzoną zadziornością, atakując twarz Ayamaru.

Offline

 

#47 2013-04-04 22:20:33

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Wybrzeże

Wykonując kopnięcie przymknąłem nieco oczy. Kiedy nie usłyszałem wyczekiwanego krzyku Pirata, ani tym bardziej odgłosu zderzania się z taflą wody, spojrzałem przed siebie i wiedziałem już, co się stało- mój atak okazał się bezskuteczny. Nie wiedziałem, jak powinienem był zareagować. Nie mogłem uwierzyć w to, że masa kapitana była na tyle wielka, by takie TaiJutsu nie dało mu rady. Postanowiłem pobiec w jego kierunku i własnymi rękami porwać go w morskie odmęty, będąc gotowym wypaść za burtę razem z nim.
Nie mogłem jednak dokończyć swojego ataku, gdyż te zadziorne ptaszysko ruszyło mu z pomocą. Opędzałem się rekami, ale bezskutecznie. Papuga nie odpuszczała, widocznie przyjmując za punkt honoru poharatać mi twarz, lub co gorsza wydłubać oczy. Mogłem ewentualnie pogodzić się z zostaniem pokonanym przez doświadczonego w walce Kapitana, ale polec z pazura ptaka? Nie, na to nie mogłem pozwolić.

Na nieszczęście do głowy nie przychodził mi żaden błyskotliwy plan. Zamiast tego do głosu po raz kolejny dochodziły wspomnienia. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Musiałem coś szybko wymyślić, gdyż lada moment mogłem spodziewać się ataku ze strony przywódcy korsarzy. Póki co nie atakował, możliwe, że była to moja ostatnia szansa na dorwanie go.
Trzymając wciąż w prawej dłoni kunai, zamachnąłem się w kierunku ptaka, po czym ułamek sekundy później, zaciskając w lewej ręce lusterko, wyprowadziłem uderzenie pięścią. Wydawało mi się, że sięgnąłem celu. Nie zatrzymałem się jednak, by sprawdzić efekt swojego działania. W razie czego osłaniając głowę, uważając jednocześnie, by nie zranić się w nią swoją bronią, rozpocząłem szaleńczą szarżę, mającą na celu wrzucić przeciwnika do wody.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2013-04-05 07:09:26)

Offline

 

#48 2013-04-05 22:35:08

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Wybrzeże

14/15



     Po dość mocnym uderzeniu, które miało go wyrzucić za burtę, kapitan zaczął dochodzić do siebie. Błogosławił w tym momencie swoją posturę, zbawienną wówczas, albowiem dzięki niej utrzymał się na chwiejnym pokładzie statku i mógł dostrzec dość niecodziennie widowisko. Na dodatek, w jego oczach, bardzo przerażające widowisko.
     O to jego ukochany przyjaciel, papużka, którą wychowywał od dzieciństwa, zaczęła toczyć pojedynek z głupim chłoptasiem, myślącym, że jest pępkiem tego świata. Osobą, jaka nie zawahała zabić swoich towarzyszy, tylko po to, by wyeliminować kilku wrogów. Kim on u licha jest, ten blondas?
     Kapitan szybko wyrwał się z zamyślenia na widok tego, co przed chwilą zaszło. Ostrze Ayamaru, kunai, nie chybił i skutecznie zatopił się w małym ciałku stworzenia o zielonym upierzeniu. Papuga zdążyła jeszcze raz zaskrzeczeć, po czym znieruchomiała, lecz o dziwo, wciąż żyła.
     - Zostaw ją, błagam, zostaw! - zawołał Kapitan, o mały włos nie doprowadzając się do płaczu. Czym prędzej zabrał zwierzę z podłogi i schował je za pazuchą swego płaszcza. - Wynoszę się stąd, błagam, tylko ją zostaw!

Offline

 

#49 2013-04-06 10:18:49

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Wybrzeże

Zatrzymałem się natychmiastowo, słysząc rozpaczliwe błaganie kapitana. A więc mój atak nie chybił. Słysząc jego żal i wyrzuty w głosie, poczułem się jak morderca. Nie wiedziałem jak się zachować. Nigdy nie sądziłem, że walka i zabijanie przyjdzie mi tak łatwo. Że tak łatwo porzucę swoje zwyczaje i przekonania. A wszystko po to, by osiągnąć potęgę. Przypomniałem sobie także o licznych ofiarach powstałych w wyniku wybuchu wybuchowej notki. Nie ważne, jakie były moje motywy. W tamtej chwili miałem ochotę samemu wskoczyć do wody, żeby nieco ochłonąć. Jak mogłeś!- wyrzucałem sobie.
Wyglądało na to, że walka dobiegła końca. Papuga, którą najpierw uważałem za znaczne utrudnienie, dała mi przepustkę do zwycięstwa. Prawdę powiedziawszy, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Spojrzałem na papugę, miała ogromną ranę na prawym skrzydle, cały czas krwawiła. Czułem, że zarobiłem źle, usprawiedliwiałem się jednak, mówiąc sobie, że tak przecież musiałem zrobić, że nie było innego wyjścia. Mimo ogromnych emocji przeżywanych wewnątrz, postanowiłem zachować zimną krew. W moim głosie nie dało się jednak wyczuć podniosłego tonu, brzmiał on raczej, jakbym beznamiętnie wypowiadał jakiś wierszyk:
-Odpłyń Piracie. Nie chciałem tylu ofiar, umywam od tego ręce. Dałem Ci sposobność do odpuszczenia, jednak z niej nie skorzystałeś. Nie możesz winić nikogo, poza sobą.
Nie byłem pewny, czy sam wierzyłem w to, co powiedziałem. Postanowiłem jednak czym prędzej wrócić na pokład Belli i donieść Kapitanowi o tym, co właśnie miało miejsce. Poza tym nie chciałem już patrzeć na rozżalonego dowódcy korsarzy i na jego ukochaną papugę. Bałem się, że pokażę słabość i nie wytrzymam dłużej powstrzymywać łez.

Offline

 

#50 2013-04-07 22:28:32

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Wybrzeże

Wszystko ma swój koniec, nawet taka przygoda jak ta. Zapowiadało się znakomicie, obiecano skarby i chwałę. Wyszło, jak wyszło. Niespodziewane zagrożenie, uniemożliwiło tak wspaniale zapowiadającą się wyprawę. Niestety, niczego nie można sobie zaplanować od a do z, bo jak wiadomo, zawsze może przydarzyć się coś, czego nigdy byśmy nie uwzględnili. Wydarzenie, które uczestnikiem i głównym bohaterem był Ayamaru, można śmiało zaliczyć  jako potwierdzenie tej tezy.
     Zmarło wielu, część przez przypadek inni świadomie. Większość z nich zasłała pokłady statków, inni spoczęli na dnie, bezdennego morza. Oto dola piratów i poszukiwaczy przygód, którzy całe swe życie wiążą ze słonymi wodami, symbolem wolności i swobody.
     Ayamaru z pewnością przyłożył się do powiększenia statystyk zgonów dzisiejszej morskiej batalii. Używając notki, pozbawił życia znaczą część załogi, kto wie, może nawet i jego przyszłych przyjaciół. Zabił ich by samemu przetrać i móc. A zaczęło się całkiem niewinnie. Zaproszony przez dwójkę mężczyzn do wzięcia udziału w poszukiwaniu przygód, z wyjątkowym entuzjazmem się zgodził i wyruszył na niebieskie horyzonty. Tam, napadnięty przez piratów stoczył walkę, o której wspomiano wyżej.
     Kapitan wrogich sił niechętnie podjął kapitulację i zabrawszy resztki swoich towarzyszy uciekł, wraz z ranną papużką, niewinnym stworzeniem, tak brutalnie zmasakrowanym przez Kiyoshi'ego.

Przygoda Ayamaru dobiegła końca, a zdziesiętkowana załoga odpuściła sobie dalsze poszukiwanie skarbów i odstarczyła młodzieńca na ląd.

Offline

 

#51 2013-04-08 13:53:33

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Wybrzeże

Z powrotem znalazłem się na suchym lądzie. Mimo, że tego nie okazywałem, miałem już dość wszystkiego. Chciałem nie myśleć o niczym, ale nie byłem w stanie uciszyć myśli w mojej głowie. Wydarzenia z tamtego dnia mnie totalnie przytłaczały. Nie wiedziałem jeszcze, że wrzaski umierających ludzi, zabitych przeze mnie, będą powracały w nocnych koszmarach i budziły ze snu.
Myślałem, że staję się tym Ayamaru, którego zawsze się obawiałem- bezwzględnego człowieka, który wszystkie zasady ma za nic. Poczucie, że jest to droga bez powrotu tylko spotęgowało moje przerażenie i bezsilność. Było mi słabo, czułem, że lada moment zemdleję z nadmiaru negatywnych emocji. Mój żołądek nie wytrzymał napięcia- zwróciłem wszystko, co się w nim znajdowało.
Czułem się tragicznie. Nawet nie zauważyłem, kiedy cały mój wrodzony optymizm mnie opuścił. Wewnętrzna pustka podsuwała mi najgorsze pomysły, nie wahając się zasugerować samobójstwa. Obudziła się jednak we mnie ambicja. Pomyślałem, że to nie rozwiąże tego problemu, a jedynie pozwoli innym zapamiętać mnie jako słabeusza, który nie potrafi udźwignąć nawet konsekwencji swoich czynów. Może ta myśl nie odgoniła zupełnie złych myśli, ale z pewnością powstrzymała mnie od pochopnych decyzji.
Następni sumienie zostało przyćmione wymówkami, że przecież nie było innego wyjścia. Że chciałem dobrze, że gdybym tego nie zrobił, już byłbym martwy. Wypadek z wybuchową notką był tylko potwierdzeniem mojego braku obycia w walce i doświadczenia w pracy z różnego rodzaju bronią. Brak opcji odmowy kapitanowi Belli wynikał jedynie z mojej słabości, gdybym tylko był silniejszy, mógłbym nie podlegać jego rozkazom w obawie o swoje życie. Ciąg myślowy prowadził mnie teraz tylko do jednego wniosku- by trenować, trenować i jeszcze raz trenować.
Wtedy nie wiadomo skąd w mojej głowie, uciszając moją wewnętrzną walkę z samym sobą i sprawiając, że inne myśli stały się nagle nieważne i bezbarwne, pojawiła się tylko jedna rzecz- Kekkei Genkai. Słyszałem kiedyś jakieś wzmianki o tych potężnych zdolnościach. Wiedziałem, że mój klan też posiadał swoje, w końcu mój prawdziadek, był wielkim wojownikiem. Kekkei Genkai nieraz padało w opowieściach o jego wyczynach. Udałem się zatem kolejny raz do rodzinnej krainy, by znaleźć sposób, bym i ja mógł się ich nauczyć.

[z/t -> Baigai » Klan Kiyoshi » Miejsce obrad klanu]

Offline

 

#52 2013-04-19 17:01:58

Soh

Zbanowany

18717264
Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 140
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Klanu

Re: Wybrzeże

     Soh prędko znalazł się na wybrzeżu. Automatycznie wyskoczył z łodzi, w której płynął. Nie cierpiał spędzać czasu w ten sposób. Nie odnajdywał spokoju tak łatwo jak marynarze. Podziękował im za transport, a następnie szybko zaczął biec w kierunku, z którego dochodziło jak najwięcej odgłosów. Z dotychczasowych panoram wydawało mu się, że jest to jedno z większych miast w tych terenach.
     -Aomaru, to nie będzie łątwa przygoda. Z tego co tutaj widzę to wszystko jest jak podczas wojny. Są wybuchy, eksplozje, ranni, umarli i wojownicy. Na szczęście my jeszcze żyjemy. Chyba trzeba będzie trochę pomóc tym ludziom, którzy tutaj się męczą. Wypadałoby też spotkać znajomych ludzi. Jak na razie jesteśmy sami, ale pewnie zaraz zbiegną się inni ninja.-powiedział.

[z/t -> [Miasto] ]


http://s6.ifotos.pl/img/sygnSohpn_xqawxaw.png

Offline

 

#53 2013-06-30 19:57:07

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wybrzeże

Wszedłem do Kraju Ziemi według bezsensownej zasady - "Im bliżej zagrożenia, tym dalej od trafienia". Nie wiedziałem, czy za swoje czyny i ucieczkę z więzienia w stolicy zostały porozsyłane listy gończe z moją podobizną. Wolałem nie kusić losu, dlatego postanowiłem zachować wszelkie środki ostrożności. Założyłem czarny płaszcz z kapturem, a w czasie podróży starałem się unikać otwartych przestrzeni lub miejsc z małą populacją. Kiedy tylko mogłem, dołączałem się do dużych grup ludzi, chcąc wmieszać się w tłum. W tenże prosty, lecz skuteczny sposób, posuwałem się powoli wzdłuż wybrzeża, w północne rejony państwa. Kompletnie nie wiedziałem co mnie tam właściwie czeka, ale ciekawość tamtych rejonów nie dawała mi spokoju. Kiedy całe zamieszanie w stolicy zostanie zażegnane, wycieczki do tej nacji, nie będą już tak łatwe i przyjemne.


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#54 2013-07-22 15:25:56

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Wybrzeże

No i kolejny raz w Sashikan. Zacząłem podejrzewać, że jestem skazany na to miasto. Najpierw ciężka misja, następnie polityczne zagrywki, gdzie na dodatek zostałem okradziony ze wszystkich swoich rzeczy. W głowie miałem teraz tylko jedną myśl: MOJE RZECZY! Zdecydowałem, że tego tak nie zostawię. Odnajdę Seshina i moje rzeczy.
    Nie wiedziałem tylko, gdzie powinienem rozpocząć jego poszukiwania. Ostatni trop urwał się na osobie Josei w burdelu. I jeszcze tamci zamaskowani mężczyźni. Kto w ogóle został Lordem Feudalnym? Podstępny Agaiew, złowieszczy Dou, czy może ten złodziejaszek Seshin? Zdecydowanie było zbyt wiele znaków zapytania i zbyt mało odpowiedzi.