Ogłoszenie


#41 2013-03-10 17:15:53

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Dom rodzinny Ryo

     Zimno wciąż nie chciało odpuścić i choć Ryo spodziewał się jakiejkolwiek pomocy ze strony Miri, przeliczył się i to bardzo. Miał nadzieję, że ta ogrzeje go choćby swym ramieniem, okaże trochę współczucia, pojednania w bólu. Widziała przecież jego piwnicę. Wiedziała co i kogo tam trzyma i kim te osoby dla niego były. Dlaczego więc była taka oschła, zimna i zdystansowana? Co musiało ją spotkać w życiu by pozbawić ją podstawowych uczuć, które winien posiadać każdy człowiek. Nawet ten najpodlejszy. Uchiha Miri, czemu jesteś zagadką, której nie potrafię rozwikłać?
     Kopnęła go. Jej uderzenie, choć niezbyt mocne, przewróciło Ryo na podłogę. Mężczyzna w normalnych warunkach nie miałby problemów z zablokowaniem ciosu, lecz teraz, pokonałby go nawet świeżak z akademii. Był jak mały ptaszek pod lwim łapskiem. Jedyne czego mógł oczekiwać to wyroku, który spadnie na niego z niewyobrażalnym ciężarem. Uchiha chwyciła go za fraki, pociągnęła brutalnie po posadzce. Pchnęła na kanapę, wciągnęła na nią. A więc jednak, miała namiastkę uczuć, które chcąc, czy nie chcąc ukazała światłu dziennemu, w ten a nie inny sposób.

     - Chcę do nich dołączyć - mamrotał - chcę znów być z nimi... Przeklęty klan... zabrał mi syna... niewinne dziecko... - mówił już naprawdę niewyraźnie. Oczy miał zupełnie zamknięte, przysiągłbyś, że spływały po nich łzy. Twarz, rozluźniona całkowicie, zdawała się widzieć piękny widok, kojący i ciepły...

Offline

 

#42 2013-03-10 17:56:05

 Miri

Martwy

Zarejestrowany: 2012-03-21
Posty: 294

Re: Dom rodzinny Ryo

Po chwili woda była na tyle gorąca by wydobyć odpowiedni aromat z znalezionych w kuchni ziół, wlewając do małej porcelanowej filiżanki zawartość rozgrzanego płynu, Miri spoglądała jak powoli mętna barwa herbaty rozprzestrzenia się w czystej wodzie. Ryo kręcąc się na kanapie widocznie bredził, gadał od rzeczy, a Miri była skazana na tego słabego głupca, bo jak inaczej można go było nazwać. Niosąc herbatę słyszała jak ten wypowiadał ostatnie słowa, były nie wyraźne, wypowiadane poprzez moc tego cholernego narkotyku.
- Wierz mi, chcę cię zabić.
Ale nie mogła tego zrobić, złożyła przysięgę oddania, i teraz zaczynała powoli tego żałować. Miała ochotę ocucić Ryo filiżanką wrządku lanego na twarz, ale taka aktywność nie była dla niej.
- Zachowujesz się jak mała dziewczynka, jak kiedyś ja.
Miri miała nadzieję że zabrzmi to niczym wzgarda, niestety było przeciwnie, zacisnęła zęby i postawiła filiżankę na podłodze, zbyt daleko by Ryo dosięgnął bez wysiłku.

Offline

 

#43 2013-03-10 18:32:42

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Dom rodzinny Ryo

     Ryo wciąż majaczył jak szaleniec, a dla osób, które by go zupełnie nie znały i nie kojarzyły sekretów przeszłości tegoż człowieka, najprędzej zamknęłyby go w specjalnym ośrodku dla obłąkanych. Tak czy siak, nie da się ukryć, że coś w tym było. Kiyoshi na pewno do zupełnie normalnych nie należał, czego sam przecież nie ukrywał. Jednak w pewnym momencie coś w nim pękło, coś co kazało się użalać nad własnym sobą. Fachowo można było to określić zaprzestaniem działania narkotyku, lecz dla Ryo było to czymś zupełnie innym. Zinterpretował to jako nadejście lepszych dni. Jakkolwiek to brzmiało, to zadziałało, ponieważ podniósł się z kanapy, usiadł na jej krawędzi, oparł łokcie na kolanach, oparł głowę o zdrętwiałe ręce.
     Miri weszła i nie omieszkała dodać czegoś od siebie. Czegoś, do czego on sam doszedł przed momentem. Dobrze, że to zrobił, bo słowa Uchihy mogłyby go wówczas zaboleć, a tak przeszły jakby obok niego. Nie omieszkał rzecz jasna odgryźć się za wcześniejsze brutalne ekscesy, w których skład wchodziło kopnięcie w klatkę piersiową, przypominającą teraz swym subtelnym bólem o istnieniu.
     Zaśmiał się.

     - A dla Akane ryzykowałaś życiem, mimo tego, jaka z ciebie cholernie zimna osoba - podniósł z podłogi kryształowy kubek, wziął łyk - aż dziwne, że ta herbata jest wciąż ciepła, kiedy parzyły ją twoje lodowate dłonie... Przestań być taka oschła, nie dzisiaj

Offline

 

#44 2013-03-10 18:59:39

 Miri

Martwy

Zarejestrowany: 2012-03-21
Posty: 294

Re: Dom rodzinny Ryo

Miri nienawidziła takiej gadaniny, chyba nie trzeba wspominać o tym że Ryo zawiódł jej oczekiwania. Miała nadzieję że to ktoś godny uwagi, że zdoła ponieść brzemię jakie miało nań zstąpić, na chwilę obecną to razcej nie wchodziło w grę, przynajmniej nie z perspektywy Miri. Miała dość, nie chciała się przed nim otwierać, nie była już zwykłym człowiekiem i nie czuła nic, wymazała wszystkie swoje uczucia wraz z bólem, po śmierci przyjaciół, rodziców, Hayato, zamknęła swoją duszę w wielkim kryształowym więzieniu i strąciła je w nicość tego co w niej zostało. A Ryo starał się odkopać to więzienie, i posunął się za daleko, miała być jego narzędziem, które można wykorzystać by osiągnąć cel, nie przyjaciółką, czy czymś bardziej żałosnym. Miri zaciskając ponownie dłonie w pięści skrzywiła twarz w grymasie powarznego gniewu.
- Co ty do cholery sobie myślisz?! jesteś nikim, upokażającym się przed całym światem śmieciem, mam cię dość. Wyciągając rękę przed siebie Miri dodała jedynie.
- Nigdy więcej nie będę musiała przez to przechodzić.
W jej zachowaniu było coś nienaturalnego, zazwyczaj opanowana, wręcz martwa Miri teraz emanowała gniewem, może tak kończyły się próby wtargnięcia do tego więzienia w jej duszy. Po chwili z ręki Miri wystrzeliło kilka węży w celu obezwładnienia Ryo.

Offline

 

#45 2013-03-10 19:43:28

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Dom rodzinny Ryo

    Coś się nareszcie wydarzyło. Zimna i zdystansowana Miri pękła nareszcie i ku uciesze Ryo, zrobiła to w bardzo spektakularny sposób. Wyglądało na to, że trafił w jej czuły punkt, skryty przed wiekami i zaschnięty niczym stary strup. Ryo nie dość, że go zdrapał, to zrobił to ostro i gwałtownie, rodząc przy tym nieokiełznany, chaotyczny ból, który zmusił do dziewczynę do równie gwałtownego i chaotycznego zachowania. Tak, czy siak osiągnął swój cel i go naprawdę cieszyło.
     Lecz w całej swojej przewidywalności, nie przemyślał faktu, iż dziewczyna może zaatakować. Wyciągnęła rękę i posłała w jego stronę kilka węży, licho wie w jakim celu. Czy po to, aby go obezwładniły, czy może pokąsały - nie wiedział i nie chciał wiedzieć. Bez większej reakcji czy ekscesów, wziął kolejny łyk herbaty, pozwolił sobie nawet na siorbnięcie. Węże zastygły kilkanaście centymetrów od jego twarzy, pokrywając się zielonym nalotem, który sekundę później nabrał poprawnej maści, przeobrażając się w kryształ.

     - Ja upokorzenie mam sobie za nic - oznajmił beztroskim tonem, biorąc kolejny łyk - Spotykało mnie na tyle często, że jestem na nie uodporniony. Za to widzę, że ty - kolejny łyk - potrzebujesz poważnej rozmowy - postawił kubek na podłogę, wstał.

Offline

 

#46 2013-03-10 20:03:09

 Miri

Martwy

Zarejestrowany: 2012-03-21
Posty: 294

Re: Dom rodzinny Ryo

Tak, Ryo widocznie bardzo lubił chełpić się tym jak potraktował go ten jakże okrótny świat, w tej chwili był na poziomie ośmioletniej dziewczynki, zapewne wiele razy pytał się w duchu jak to możliwe że wciąż żyje, za jakiś czas dojdzie do tegopoczucie winy, które istnieje "od początku do końca". Potem wystarczy droban śmierć kogoś bliskiego i nie zostanie nic, będzie chciał jedynie by cały świat cierpiał tak samo, czuł jak to jest, stanie się wrakiem, bez uczuć i duszy, czy nie lepiej mu tego oszczędzić?
- Nie bądź śmieszny.
Był zbyt blisko, nawet gdyby był na tyle szybki by zablokować węże, to mając za plecami kanapę, stojąc zaledwie półtora metra od Miri nie mógł uniknąć kolejnego ataku. Kula ognia Gouyaku ruszyła niemal w tej samej chwili w której Ryo skrystalizował węże, te po prostu odpadły, zaś chwilę potem zostały pochłonięte przez kulę ognia, ciekawe jak uniknie tego.

Offline

 

#47 2013-03-10 20:34:40

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Dom rodzinny Ryo

    Węże zostały skutecznie zastopowane. Pokryte kryształem, zesztywniały i rozpadły się w kontakcie z ziemią. Shouton dawał niesamowite możliwości defensywne, które nawet w tym momencie mogły uratować skórę jego użytkownikowi. Nie mniej, Miri nie poprzestała na tym. Nim pierwsza fala minęła, po niej nastąpiła druga, o wiele groźniejsza. Uchiha wypluła pokaźną kulę ognia, niegroźną na dalszych odległościach, to w tym momencie śmiertelnie groźną. Zlekceważenie tej dziewczyny było nielichym błędem, za który już teraz Ryo się przeklinał, widząc jak ogień sunie ku niemu. Szczęściem nie musiał składać pieczęci, co w tym momencie uratowało mu skórę. W ostatnim momencie wypluł strumień wody, zwany Mizurappą, który zdążył w porę ugasić żarłoczne płomienie, wyjątkowo rozochocone wizją liźnięcia mężczyzny.
     - Zapłacisz mi za to... Ty... - wydyszał, skołowacony i całkowicie zbity z tropu. Uniósł obie ręce na wysokość twarzy, ułożył je w trójkąt. Miri znalazła się w półprzeźroczystej piramidzie, identycznej, jak ta między rękami Ryo. Kiedy zacisnął dłonie, bryła znacznie skurczyła się, miażdżąc Uchihę pośród cholernie bolesnej agonii...

Ostatnio edytowany przez Ryo (2013-03-10 20:37:13)

Offline

 

#48 2013-03-10 20:59:55

 Miri

Martwy

Zarejestrowany: 2012-03-21
Posty: 294

Re: Dom rodzinny Ryo

Kula ognia nagle zamieniła się w wielką chmurę pary, co naturalnie świadczyło o tym że doszło do kontaktu z wodą, Miri szybko zagryzła wargę i przyłożyła się do kolejnego ataku. Cała potyczka trwała sekundy, naturalnie Ryo okazał się silniejszy, miał doskonałe techniki defensywne, niestety tych Miri brakowało. Po chwili obłoki pary opadły a wśród nich ujżała Ryo, stał najzwyczajniej z dłońmi złożonymi w trójkąt. Nagle wokół Miri zmaterializowała się półprzezroczysta klatka, dokładnie tego samego kształtu jaki wzkazywały dłonie Ryo. Dotykając ręką jedną ze ścianek stwierdziła że jest zbyt słaba, a to oznaczało że jest w szachu. Nagle klatka poczęła zmniejszać swoją objentość, a to było dla Miri jasne, za chwilę zamieni się w krwawą pozbawioną życia papkę. Stała nieruchomo, nie chciała padać na kolana dopuki siła ją do tego nie zmusi, nawet w tej chwili starała się nie ulegać. Nie minęło wiele czasu a wielkość klatki stała się uporczywa, nagle Miri padła na podłogę, wciąż widząc jak ścianki stają się coraz mniej obszerne. Gdy zaczęły łamać jej kości przymknęła powieki, po chwili z jej ust pociekła niewielka stróżka krwi, nie czuła żalu jak wtedy gdy miała umierać z ręki Uchiha Gisaku, wtedy pewnych rzeczy żałowała, teraz tak nie było, tak jakby to nie był koniec.

Ostatnio edytowany przez Miri (2013-03-10 21:03:02)

Offline

 

#49 2013-03-10 21:42:57

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Dom rodzinny Ryo

     Jedyne co wtedy czuł, to upływ nienawiści, który gdzieś w głębi siebie skrywał. Mimowolnie, odruchowo wręcz, zmniejszał piramidę z chakry, miażdżąc tym samym uwięzioną w niej Miri. Zaślepiony zranioną dumą, nie zważał na jej okrzyki i uporczywe stawianie oporu, jeszcze bardziej zacieśniając, już i tak małą pułapkę. Przez cały ten czas twarz jego przyozodbił gniewny grymas, który mówił więcej niźli miał. Zmarszczone brwi, puste oczy, oraz zaciśnięte do granic możliwości szczęki, zdradzały finał tej jakże krótkiej i owocnej zarazem, potyczki.
     Uchiha w końcu nie wytrzymała. Ciśnienie wewnątrz wydusiło z niej resztki chęci walki, pozostawiając bezbronną, nieprzytomną już dziewczynę. Z jej ust wypłynęła krew, ciało wykrzywiło się w dziwaczny kształt. Nie krzyczała już i nie mówiła. Brak jej głosu pośród palety dźwięków otoczenia, obudziły Ryo zahipnotyzowanego dotychczas, jak podczas terapii u psychologa. Czuł się jakby obudził się ze snu. Koszmaru.
     - Co ja najlepszego zrobiłem - wymamrotał, a zmarszczone brwi uniosły się ku górze, zmieniając gniewne spojrzenie w całkowite zaskoczenie i dezorientację - Co ja uczyniłem... - patrzył się tępo na zwłoki rozłożone na deskach z Chikai. Nie mógł wydusić nic więcej, oprócz tego jednego zdania - Co ja uczyniłem....

***



Theme

     Leżała w jego łóżku. Żywa, ale wciąż nieprzytomna. Jej ciało zdobiło pasmo bandaży i gazików. Wzdłuż ramion i nóg ciągnęły się pręty z kryształu, mające za zadnie usztywnić kończyny. Na czole spoczywała szmatka, wilgotna jak zawsze, zmieniana co pięć minut przez Ryo. Nie znał się na medycynie; jego wiedza w tej dziedzinie była naprawdę znikoma. Jedyne co wiedział na temat zbijania gorączki, to fakt, iż poszkodowany musi mieć zimne okłady, toteż robił co tylko mógł, aby zapewnić choćby tak prymitywną pomoc. Sumienie gryzło go straszliwie, nie pozwalało zasnąć i jeść. Całe dnie przesiadywał w pokoju, spędzając każdą wolną chwilę na czytaniu dziewczynie. Przekazał jej myśli, dość nieświadomie, wszystkich filozofów, których dane mu było poznać. Opowiadał o sobie, o pasjach, które dzielił z żoną. Później gaworzył tylko o niej, a kiedy już nie było o czym, zaczynał na nowo.
     Wspomnienia o u kochanej, którą tak bardzo przypominała mu Miri, wprowadziły go w kolejny, dziwny stan. Nie poddał się mu, zwalczył go na tyle ile mógł...
     Odnalazł pudło z rzeczami żony. Przebierał w jej błyskotkach, ubraniach, czy nawet perfumach, które przetrwały do tej pory. Ich zapach obudził serię wspomnień, które poznała nawet Miri, słuchając jednej z opowieści Kiyoshiego.
     Udało się mu odnaleźć strój idealnie pasujący do Uchihy. Szczęściem, obie kobiety miały niemalże bliźniacze wymiary. I ten zapach... zapach róż i bzu...

     Zdjął z niej opatrunki, kompresy, kryształowe pręty. Wyglądało na to, że kuracja dobiegła końca. Na ciele zostały jedynie pojedyncze siniaki, zielone, przesączone czasem. Rozebrał ją do naga, wziął na ręce i zaniósł do łazienki. Wsadził ją do wanny, nalał ciepłej wody, powziął gąbkę i zaczął myć, najdokładniej jak potrafił...
     Czystą i zadbaną, ubrał w wybrany przez siebie strój zmarłej żony. Przyjemny zapach wciąż drażnił mu nozdrza, czuł się jak przed laty, ten sam chłopiec zakochany, owinięty aurą wigoru i szczęścia.

***



     Nad Baigai wzniósł się kolejny poranek. Miri spałą wciąż spała w łóżku Ryo, a ten siedział obok na krześle, także pogrążony we śnie, z otwartą książką na brzuchu.

Offline

 

#50 2013-03-10 23:22:49

 Miri

Martwy

Zarejestrowany: 2012-03-21
Posty: 294

Re: Dom rodzinny Ryo

Nagle Miri gwałtownie przekręciła się na bok, widocznie organizm nadal domagał się odpoczynku walcząc o każdą zdobytą w ten sposób chwilę, lecz Miri wierciła się i widocznym było że jej powrót to jedynie kwestia chwil. Nagle mamrocząc coś trudnego do przetłumaczenia przekręciła się twarzą w stronę Ryo, powoli podniosła ciężkie powieki. Przez chwilę spoglądała na niego jak gdyby nigdy nic. Wtem zerwała się jakby dotarł do niej widziany przed sobą obraz i świadomość zaczęła funkcjonować, w skutek takiego działania wylądowała na tyłku po drugiej stronie łóżka, padając na podłogę. Od razu poczuła ból w całym ciele.
- Co!? jak to..
Najwidoczniej przeżyty szok nie działał najlepiej na obciążone zmęczeniem komórki Miri, która zamiast skojażyć widoczne fakty miała ochotę wiać gdzie pieprz rośnie. Podnosząc się na równe nogi, początkowo nieco niezgrabnie, jak to człowiek który spędza ostatnie tegodnie w łóżku, lecz po chwili powstała wyprostowana, lecz.. jakże odmieniona.

Ostatnio edytowany przez Miri (2013-03-11 16:59:06)

Offline

 

#51 2013-03-11 17:36:46

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Dom rodzinny Ryo

    Czytanie genezy o pisarzu z Hizaken, który bez przerwy powtarzał o tym, iż literatura jest ważniejsza od oręża i tylko ona może na świecie zaprowadzić pokój, tak bardzo zmorzyła snem Ryo, że ten nawet się nie opierał, gdy dolne i górne powieki ciągnęły ku sobie, jak najsilniejsze magnesy świata.
    Nie śniło mu się raczej nic, co mogłoby ulec zapamiętaniu. Gdyby ktoś jednak próbował siłą wydobyć z niego tę informację, najpewniej powiedziałby, że śnił o lasach. Ostatnio bowiem, zauważył na podłodze kilka rys, za pewne powstałych w skutek pojedynku z Akane, i te nie dawały mu spokoju. Mężczyzna tak mocno się przejął tym faktem, że niemal cały dzień krążył nad skazą podłogową, zastanawiając się jak ją naprawić. Niestety, tutaj akurat kryształ był bezużyteczny i wbrew wielu opiniom, Shouton wszystkiego nie załatwi. Potrzebował raczej kogoś, kto operuje czymś co ma wspólnego z drewnem, a jeśli dobrze kojarzył, to jedyny taki klan znajdował się daleko stąd w Chikai. Cóż tedy począć? Na stolarstwie znał się tyle, co krowa na wróżbiarstwie, toteż postanowił jak najmniej zwracać uwagi na tak denerwujący szkopuł w jego mieszkaniu, wzbogacony o zniszczoną kanapę przez Miri i jej kulę ognia. Jak widać, a ukryć się tego nie da w żaden sposób - goście Ryo nie potrafili się zachować i tylko niszczyli jego skromną niszę, odziedziczoną z dziada pradziada. Tak przecież być nie mogło!
    Obudziły go dziwne okrzyki piskliwego głosiku, które zsunęły czcigodne dzieło pisarza z Hizuken z brzucha Ryo na podłogę, skąd kopnięte niekontrolowanym kopnięciem jego nogi, wsunęły się aż pod łóżko. Na nim zaś spoczywała osóbka, znana Kiyoshiemu doskonale, a zdająca się być w tym momencie kimś zupełnie obcym. Patrzyły na niego oczy wyjątkowo nie pasujące do Uchihy, którą zmuszon przez własne chorobliwe sumienie, leczyć. Miri, znana wszechobec z zachowania niezwykle snobistycznego, skrytego, a zarazem zgryźliwego, teraz miotała się jak poparzony prosiak, cholera wie dlaczego. W swym chaotycznym szale zawołała głośno, urwała w momencie i dopiero po chwili Ryo zrozumiał, iż było to pytanie.
    - Jak to co? - odparł, po omacku szukając dzieła pisarza z Hizaken, które zakupił na swoje dziewiętnaste urodziny i z jakiegoś powodu, było dla niego ważne. Uwalił się na kolana i zaczął błądzić rękoma po podłodze, w międzyczasie klnąc na wszystkich i na wszystko. - A niech Cię cholera... - burknął, spostrzegłszy kątem oka, rąbek książeczki, leżącej daleko poza zasięgiem jego ręki.

Offline

 

#52 2013-03-11 18:57:13

 Miri

Martwy

Zarejestrowany: 2012-03-21
Posty: 294

Re: Dom rodzinny Ryo

Miri spoglądając nieco zamyślonym wzrokiem na Ryo zastanawiała się, jak to możliwe że jest żywa, przecież ostatnie co pamięta to ból i klatka.
- Przecież chciałeś mnie zabić, myślałam że ze mną skończysz. Nadal milczała oszołomiona tą całą sytuacją, zmęczeniem i chcąc nie chcąc problemami które rodzą się  podczas tak długiego, nie korzystania z ciała.
- Ehh... chyba zawdzięczam ci życie. W takim razie, już nigdy cię nie zdradzę. Dodała lekko szczeżąc zęby w uśmiechu. Miri jak widać, sama nie dostrzegała zmian które wystąpiły w jej całokształcie. Dawniej zakrywający wszystko czarny kaftan i taka też dusza, teraz pod wieloma względami nieco odbiegająca od tego obrazu Miri. Być może w tej chwili narodził się kolejny rozdział w jej historii, a byłaby to historia o radości i rodzinie, o smutku i cierpieniu w końcu o człowieku który był tylko pustym wazonem na kwiaty, i ostatni być może rodzący się kwiat.

Offline

 

#53 2013-03-11 19:32:59

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti