Zaginiony
Akihito uśmiechnął się. Jednak Genki starał się wyjść z całej sytuacji jak najlepiej. Mimo wszystko - nie uda mu się. Kage Bunshiny, nawet jeśli nie zdołały zaatakować replik mogły spokojnie pociągnąć je wszystkie za nogi, gdy były w powietrzu. Tam nie miały możliwości uniku. Senju, aby nie lekceważyć Genkiego, jak prosił wytworzyć kilka pali przed sobą o łącznej szerokości sześć metrów. Następnie na "tarczy" wytworzył kolejne pale, które miały uderzyć w Genkiego bądź jego klony. Porażka ataku Jashinowca była pewna. Gdy ten leżał na ziemi po błyskawicznej atako - obronie, Senju postanowił się ubezpieczyć. Stworzył pal drewna, który zacisnął się na jego klatce piersiowej. Teraz musiał leżeć na ziemi zdany na łaskę przeciwnika - unieruchomiony.
-Koniec przedstawienia? Gotowy do przyznania mi wyższości?-zapytał normalnie.
Offline
- Spie*dalaj ! - od razu odpowiedziałem Senju na, dość złośliwe, komentarze. Kim on jest ? Za kogo się uważa ? Tego nie mogłem wiedzieć, po prostu nie pokaże, że jestem gorszy. Będę trenował dwa razy ciężej by jak najszybciej go dogonić i prześcignąć. A wtedy .. udowodnię ile jestem wart.
Nie pokażę, że jest lepszy. Nie ważne, jak mocno, uciska pal. Mam nadzieję, że Jashin mi to wybaczy - pomyślałem leżąc na plecach i oczekując na ruch przeciwnika. Pewne jest to, że przegrałem. Niestety ... przeciwnik okazał się zbyt potężny. Może potężny to za dużo. Ja po prostu okazałem się za słaby.
Ostatnio edytowany przez Genki (2012-08-26 19:44:11)
Offline
Zaginiony
Senju patrzył na Genki'ego. Ciągle był spokojny.
-Nie obrażaj mnie. Nie zrobiłem ci nic złego. Sam zgodziłeś się walczyć. To raz. Dwa, mojego uwagi nie mają być złośliwe. Po prostu pytam się czy chcesz walczyć dalej. Na razie jestem silniejszy. Podkreślam słowa na razie. Twoja wytrzymałość jest godna pozazdroszczenia, ale dobrze ci radzę. Zakończmy tą bezsensowną walkę i lepiej porozmawiajmy. No chyba, że chcesz walczyć dalej. Teraz mogę użyć trudniejszych jutsu, jeśli masz taką prośbę.-powiedział normalnym tonem.
Akihito wydawał się lekko znużony postawą swojego przeciwnika. Liczył, że będzie to kulturalny pojedynek, ale przeliczył się. Najwyraźniej Genkiemu podczas walki coś odbiło i dla niego liczyło się tylko zwycięstwo.
-Chcesz jeszcze tak leżeć, czy idziemy rozpalić ognisko i porozmawiać?-spytał przyjacielskim głosem.
Offline
- Po prostu wkurzyłeś mnie tekstem "uznaj moją wyższość". A teraz cofnij swoje drewienko. Chętnie pogadam przy ogniu. - powiedział młodziak po czym czekał na ruch przeciwnika. Chodź może przeciwnik to złe słowo. Bardziej partner do ćwiczeń. Z resztą .. mniejsza z tym.
- Nie każ mi nigdy więcej uznawać swojej czy czyjejkolwiek wyższości. Bo każdy z was ulegnie śmierci. Co zaś tyczy się mnie. Ja nie umrę. - dodałem spokojnie po chwili. Jednak każda jest lekcją, która pokory uczy. Zdobyłem doświadczenie i wiedzę praktyczną związaną z walką z Mokutonem. A to ważne.
Ostatnio edytowany przez Genki (2012-08-26 20:07:43)
Offline
Zaginiony
Akihito westchnął.
-Czyżbym trafił na kolejną osobę, która jest przewrażliwiona na swoim punkcie? Nieważne, wstawaj.-powiedział.
Szybkim ruchem cofnął Mokutonową belkę. Następnie spojrzał na Genkiego. Miał nadzieję, że ten nie zaatakuje go, stali od siebie dobre parę metrów. Senju spokojnie powiedział do niego.
-Nie umrzesz? Ciekawe. Aczkolwiek jak mówiłem - twoja wytrzymałośc jest godna pozazdroszczenia. Jako jednak, że jesteś nieśmiertelny i tak jest pewnie jakiś spobó, aby cię pokonać. Chodź zbierać chrust.-powiedział.
Offline
- Dobra - odpowiedziałem chłopakowi niemal natychmiast po czym zająłem się zbieraniem chrustu. Głównie interesowały mnie niewielki, suche patyki oraz liście. Nie pogardziłbym również innym, łatwopalnymi elementami. Zastanawiało mnie tylko to, w jaki sposób Akihito chciał to rozpalić, ale to już nie mój problem. Przynajmniej nie do momentu, w którym to ja będę musiał to robić. Nadal rozmyślałem o walce, z której wyniosłem dość wiele. Powoli przygotowywałem się do modlitwy, którą niedługo będę musiał odbyć. Jashin przecież chętnie mnie wysłucha. Jednak, muszę przygotować się na ból. Powoli zaczynam do tego przywykać ....
Offline
Zaginiony
Akihito zebrał swoją część chrustu. Gdy Genki dostarczył mu drugą połowę, Senju postanowił ułożyć ją na kupce. Otoczył to wszystko kamieniami. Finalnie zapalił to zapałkami. Nagle usłyszał trzaskanie. Wszystko poszło zgodnie z założeniami chłopak. Zadowolony usadowił się pod najbliższym drzewem. Aby nie marnować czasu zapytał się towarzysza.
-Opowiesz mi coś o sobie Genki?-zapytał spokojnie.
Chłopak miał teraz chwilkę czasu, aby odpocząć. Mógł leżeć spokojnie nie martwiąc się o nic...
-W jakim jesteś klanie, w co wierzysz, jakie masz cele itp.
Offline
- Należę do bardzo nieznanego klanu, o którym zapewne nie słyszałeś. Nie uczą o nim, niektórzy nawet sądzą, że wyginęliśmy. Co zaś tyczy się drugiego pytania. W co wierze ? Tylko w dwie rzeczy. W siebie i Jashina. Jedynego boga. - powiedziałem spokojnie i niezwykle pewnie. Zająłem w międzyczasie miejsce naprzeciwko rozmówcy i patrzyłem ślepo w ognień. Powoli zaczynało się ściemniać.
A ty ? Jaki klan reprezentujesz już się domyślam. W co jednak wierzysz ? Jakie są twoje cele ? I czemu zaprosiłeś mnie do ognia i chcesz poznać ? - spytałem nadal niepewny towarzysza.
Offline
Zaginiony
Akihito odpowiedział.
-Rozumiem dobrze. Nie da się konkretnie określić twojego klanu, więc pewnie jesteś Samotnikiem. Jako iż wierzysz w Jashina, domyślam się, że to zdolność twego klanu. Modlicie się do niego o coś. Ciekawe to.-powiedział Senju.
Chłopak spokojnie siedział oparty o pień. Nie chciało mu się chwilo trenować, ale wiedział, że niedługo znó będzie to robił.
-Reprezentuję klan Senju. Widzisz, nie stoję wcale lepiej od ciebie. Z mojego klanu jest bardzo mało osób. Wierzę w siebie i niestety w nic więcej. Nie miałem styczności z jakimkolwiek bogiem, bądź bóstwem. Natomiast moje cele? Stać się dosyć silnym, żeby bronić przyjaciół. Aczkolwiek to na razie oni bronili mnie. Zaprosiłem ciebie, bo uważam, że ninja powinni trzymać się razem.
Offline
- Jak widzisz nie jestem zbyt potężny. Cieszę się, że chcesz zostać moim kompanem, doceniam. Chętnie będę z Tobą podróżował. Jednak ... mam swoje rytuały religijne i może się zdarzyć, że będę leżał przez dzień bądź dwa dni nieruchomo. To są moje przykazania i muszę ich przestrzegać. Jeśli to zaakceptujesz to jestem gotów by razem doskonalić swoje zdolności. - powiedziałem, a raczej wygłosiłem swój referat. po chwili w okolicy pojawił się pewien człowiek. Podszedłem do niego i otrzymałem 2 przedmioty. Sanjin no Ōgama oraz Amulet Jashina . Oba przedmioty umieściłem na sobie i wróciłem do Akihito.
Teraz mój przyjacielu udam się do Jashina. Nie przeszkadzaj mi. - powiedziałem po czym położyłem się na ziemi i wbiłem sobie kosę w serce. od razu zapadłem sen.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
________________________
Akcept by Katsuro
Po dwóch dniach wstałem z ziemi i najzwyczajniej wyjąłem kosę z ciała. Nie, żebym nie odczuwał bólu. Ja po prostu nie zwracałem na niego uwagi. Moje organy wewnętrzne znów zaczęły pracować. To było niesamowite.
Ostatnio edytowany przez Katsuro (2012-08-28 00:45:16)
Offline
Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem. Po cały rytuale byłem niezwykle zmęczony, w końcu to była śmierć. A z czymś takim się nie żartuje. Jednak Jashin wyrwał mnie z jej objęć. Uciekłem lub, jak kto woli, przechytrzyłem śmierć. Było mi to bardzo na rękę. Oddaliłem się od biernego, jak do tej pory, Akihito i udałem się by zdobyć troszkę mocy. Jak nietrudno się domyśleć, trenowałem ... Ciężko i nieustępliwie jak zawsze.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Akcept by Masaru.
Trening wcale mnie nie zmęczył. Byłem wypoczęty, gdyż to wszystko nie trwało długo. Szybko wróciłem do kompana i bez słowa usiadłem pod drzewem czekając na dalszy przebieg zdarzeń. Powoli regenerowałem chakrę i siły.
Ostatnio edytowany przez Masaru (2012-08-29 10:15:32)
Offline
Zaginiony
Akihito siedział spokojnie pod drzewem.
-Miło ciebie znów widzieć Genki.-rzekł spokojnym tonem.
Senju zachwycał się pięknym niebem. Jego towarzysza nie było od pewnego czasu, ale nie przejmował się tym. Wiedział, że wróci. Najwyraźniej musiał modlić się długo.
-Jak tam? Masz jakieś plany na dziś?-zapytał spokojnie.
Offline
- To co zwykle. Będę trenował by kiedyś skopać Ci dupę. - powiedziałem spokojnie po czym uśmiechnąłem się. Wszystkie siły, jakie zużyłem podczas ostatniego treningu, zostały zregenerowane i byłem już wstanie rozpocząć kolejne ćwiczenia. Przeprosiłem Akihito i udałem się tam, gdzie nikt mnie nie zobaczy. Byłem na prawdę podekscytowany. W ostatnich dniach moja siła wzrosła, opanowałem kilka nowych rzeczy, więc .. idę z postępem.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Akcept by Masaru.
Gdy tylko mój trening dobiegł końca wróciłem do przyjaciela i wygodnie usadowiłem się na ziemi. Nadal myślałem nad kolejnymi technikami, które wymagały opanowania przez moją osobę.
- A ty jakie masz plany na dziś ? - spytałem.
Ostatnio edytowany przez Masaru (2012-08-30 09:55:54)
Offline
Strażnicy
Akihito dziwnie popatrzył się na chłopaka, zupełnie jakby się widzieli po raz pierwszy.
- Jakie mam plany? - zapytał się niemiłym tonem, po czym zaczął się diabolicznie śmiać.
- Aleś ty naiwny... To oczywiste! Zamierzam cię zabić! - wykrzyczał.
Kiedy tylko skończył, od razu wyciągnął kunai'a z kabury na prawej nodze i zaatakował frontalnie samotnika. Jednak w jego ruchach było coś innego, nie mówiąc już o tym, że był znacznie wolniejszy niż Senju. Prędkość Genki'ego i napastnika była na porównywalnym poziomie, jednak czy to wystarczy by Genki sobie z nim poradził?
Offline
Gdy tylko usłyszałem, że ktoś chce mnie zabić, strasznie się wkurzyłem. W rękach trzymałem klanową kosę i uśmiechałem się.
- Mnie się nie da zabić - odpowiedziałem i od razu przeszedłem do kontrofensywy.Odskoczyłem od ciosu kunaia i wykorzystując przewagę w zasięgu starałem się wbić zęby kosy pod żebra przeciwnika. Ten cios, jeśli się nie powiedzie da mi możliwość do innego ruchu, jednak o tym za chwilę. Czułem ogromną przyjemność z walki. Może niedługo użyje ninjutsu ....
Offline
Strażnicy
Napastnikowi nie udał się podejść młodego samotnika. Jednak czego mógł się spodziewać atakując frontalnie? Byli mniej więcej na tym samym poziomie, więc Genki z powodzeniem odskoczył od cięcia kunai'em, od razu wyprowadzając kontratak. Dysponował o wiele lepszą bronią wskutek czego, pomimo iż wróg wykonał unik w dobrym czasie i dodatkowo zablokował jedno z ostrzy kunai'em, dwa pozostałe spowodowały powstanie dużych, jednak niezbyt głębokich ran z których powoli wydobywała się krew. Dzieliła ich teraz odległość kilku metrów, a przez rany fałszywy Akihito nie mógł dalej utrzymać Henge no Jutsu. Pokazał swoje prawdziwe oblicze, był niewiele starszym brunetem, nie wyróżniającym się w tłumie i bez jakichkolwiek unikalnych cech. Nie sprawiał wrażenia silnego ninjy...
- Jak śmiałeś mnie zranić śmieciu!! - krzyknął.
Co zrobi Genki? Będzie próbował wyciągnąć z niego prawdziwą tożsamość i przyczynę tego ataku, czy bez słowa będzie kontynuował walkę?
Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2012-08-30 13:28:59)
Offline
- Mów czemu mnie atakujesz. Chce wiedzieć jakie ktoś ma powody by rzucać się śmiercią - powiedziałem spokojnie po czym przyciągnąłem kosę do siebie. Wyrwałem mu tym lekki kawałek skóry. No ale to już jego problem. To on mnie zaatakował, ja po prostu chciałem sprawić mu trochę bólu, co dałoby mi satysfakcję. Nadal czekałem na odpowiedź, jednak gotowy byłem by przejść do szybkiej ofensywy. Szybka ofensywa to pojęcie względne. Muszę chyba poćwiczyć swoją szybkość, by móc zaskakiwać przeciwników. No ale nic. Nadal nic nie było wiadome. Adrenalina powoli zaczęła spadać.
Offline
Strażnicy
- Rzucać się na śmierć? Jesteś taki pewny siebie, tylko dlatego, że udało ci się mnie drasnąć?! Jestem tylko jednym z wielu! Moi współpracownicy pokażą ci prawdziwą siłę! - wydarł się wyraźnie wkurzony.
Okazało się, że napastnik jest w gorącej wodzie kąpany i woli walczyć niż rozmawiać. Zaczął biegać w okół Genki'ego z pełną prędkością, robiąc coraz węższe koła licząc, że zdezorientuje tym Samotnika. Co jakiś czas rzucał w niego kunai'em lub shurikenem, widać było, że albo unika walki w zwarciu albo oszczędza siły. Jednak czy po tak słabym ninjy można spodziewać się czegoś więcej?
Offline
Gdy tylko przeciwnik zaczął biegać wokół mnie zauważyłem, że jest zrozpaczony. Atakował pojedynczymi rzutami i myślał, że coś mi zrobi. Chłopak najwyraźniej bał się walki w zwarciu, co działało na moją niekorzyść. Po kolejnym już, rzucie rozpaczy z jego strony, postanowiłem coś zrobić. Stworzyłem 5 klony i wymieszaliśmy się. Okrąg się zmniejszał. Nagle jeden z nas znalazł się pod ziemią. Tak jakby wyparował. Przeciwnik był zdezorientowany i mógł nie zauważyć, że znalazłem się pod glebą. Wyczekiwałem, by wciągnąć tam przeciwnika.
- No chodź tutaj - mówiłem po cichu.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Po jakimś czasie Genki postanowił stworzyć klony. Mieszczuch bawiący się w ninje, bo tym właśnie był napastnik, zatrzymał się.
- Taki z ciebie cwaniak? Jeżeli chcesz walczyć w większej liczbie to nie mam osobiście nic przeciwko. - skomentował, uśmiechając się szyderczo.
Złożył pieczęcie i użył Bunshin no Jutsu.
- Myślisz, że tylko ty potrafisz się klonować? Niedoczekanie! - wykrzyczał.
Nie zmieniał swojego miejsca położenia, więc o ile Samotnik zapamiętał jego pozycje, mógł bez problemu kontynuować technikę. Jednak wciąż istnieje spore ryzyko, że może pomylić prawdziwego wroga z klonem.
Offline
Gdy tylko przeciwnik użył bunshinów ja uśmiechnąłem się. Wyczuwałem drgania na powierzchni, a te mógł wywoływać tylko prawdziwy przeciwnik. Szybko go namierzyłem i wciągnąłem pod ziemię. A przynajmniej miałem nadzieję, że mi się udało. Moje klony nadal nie zostały odwołane, lepiej by były w pogotowiu. Nadal przygotowany byłem na nagły zwrot akcji. Mimo małego doświadczenia w walce wiedziałem, że po każdym można się wszystkiego spodziewać.
- Co teraz wymyślisz gnojku ? - powiedziałem bardzo cicho.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Ostatnio edytowany przez Genki (2012-08-30 22:31:45)
Offline
Strażnicy
Wciągnięty pod ziemię przeciwnik Genkiego został pokonany, a klony zniknęły. Okazało się, że zwyciężył jak można by się było spodziewać ten, który dysponował szerszym arsenałem Jutsu.
- Jestem tylko członkiem bandy, a moi współpracownicy zobaczyli właśnie na co cię stać. Możesz mnie zabić, ale ich już nie nabierzesz na te same sztuczki. - oznajmił zdyszany przeciwnik.
Nagle w ziemie nieopodal został wbity, kunai z przyczepioną notką, ciężko było jednoznacznie stwierdzić czy jest to wiadomość czy pułapka. Samotnik nie mógł z daleka jej przeczytać, a jego doświadczenie nie było wystarczające by na pierwszy rzut oka stwierdzić czy to inskrypcja powodująca wybuch.
Offline
Gdy udało mi się wciągnąć przeciwnika pod ziemię byłem z siebie zadowolony. Mimo straty znacznych pokładów chakry nadal byłem w stanie walczyć. Wyjąłem z torby kunaia i rzuciłem nim w szyję przeciwnika. Po chwili nadleciała moja broń, tylko, że nie była moja. na kunaiu była jakaś karteczka a ja nie mogłem stwierdzić, czy to wybuchnie czy nie. odskoczyłem, chciałem wyrobić w sobie taki odruch. Nadal czekałem na atak kolejnych przeciwników, może przestraszą się tego, że ich kompan już nie żyje. A mi w sumie nic się nie stało.
- Chodźcie skurw*syny ! - powiedziałem do siebie cicho.
Offline
Strażnicy
Genki podjął dobrą i najbezpieczniejszą decyzję odskakując od kunaia. Nie dysponuje dużym doświadczeniem, więc najlepszym wyjściem było dmuchać na zimne. Musiał się jednak nie mało zdziwić, a może nawet rozzłościć, kiedy po dłuższym upływie czasu nic się nie wydarzyło. Po tym jak Samotnik pod nosem wyzwał do walki przeciwników, o których mówił pokonany chłopak zapanowała głucha cisza, którą zagłuszył jedynie klimatycznie wkomponowany dźwięk świerszczy. Jedyne co zostało wyznawcy Jashina, to dokładnie zbadać notkę doczepioną do kunaia albo próbować odnaleźć wrogów na własną rękę, co może trwać niemalże w nieskończoność, jeżeli jest to w ogóle możliwe.
Offline
Gdy zauważyłem, że kartka nie eksploduje w duchu ucieszyłem się. Podszedłem do niej, nadal nie opuszczając gardy, po czym starałem się wyczytać, co tam jest nabazgrane. Przeciwnik na szczęście nie ujadał. Był już martwy, podniosłem swojego kunaia i włożyłem do torby. Była na nim krew nieszczęśnika, jednak na razie mnie ona nie interesuje. Podniosłem drugiego kunaia i odpiąłem wiadomość. Znów zagłębiłem się w lekturę. Po chwili rzuciłem kunaiem w martwego. Broń wbiła się bardzo ładnie w gardło. Dziwnie to wyglądało, w końcu przeciwnik był wbity w ziemię. Bardziej przejmowali mnie jego towarzysze. Znali moje techniki. Zacząłem regenerować chakrę.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Genki sadystycznie znęcał się nad ciałem martwego przeciwnika, który niemal w całości znajdował się pod ziemią. Jednocześnie zachowując całkowitą ostrożność i wciąż utrzymując gardę, podniósł kunaia z zamiarem przeczytania wiadomości.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Notka nie była złożona i wyczerpująca, jednak to od Samotnika zależało czy podąży za wskazówką, czy będzie próbował znaleźć przeciwników na własną rękę.
Offline
Po otworzeniu listu przeczytałem go uważnie. Chłopak na pewno był martwy. Sam się o to prosił atakując mnie. Dałem mu szansę na nawrócenie, nie wykorzystał jej. Pomodliłem się chwilę do Jashina po czym ruszyłem w odpowiednim kierunku. Kose założyłem na plecy i wydałem się być całkiem wyluzowany. Własnie wydałem się. Cały czas byłem jednak ostrożny i nie opuszczałem przysłowiowej gardy. Starałem się nie dać po sobie poznać, że jestem zestresowany. Chłopak, z którym walczyłem, nawet mnie nie drasnął. Jednak jego kompani mogą być silniejsi. Mogę sobie nie poradzić a przecież ... nie złożyłem żadnej ofiary Jashinowi. Na pewno złożę nie jedną...
Nadal regenerowałem chakrę.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Samotnik postanowił pójść za wskazówką doczepioną do kunaia, zostawioną przez sojuszników pokonanego napastnika. Czekała go teraz bardzo długa droga przez sporą część Yu no Kuni, w kierunku dużego, charakterystycznego drzewa. Podczas drogi Genki nie dostrzegał niczego podejrzanego, ani nawet interesującego. Jednak młody ninja mógł bez problemu stwierdzić, że równinny teren ubogi w jakąkolwiek roślinność nie sprzyja zasadzką, chyba, że jego przeciwnicy dysponując podobnymi technikami Dotonu co on. Miejsce docelowe było już tuż, tuż choć wciąż leży poza zasięgiem wzroku...
Offline
Już niedaleko. Z każdym krokiem moje zmysły wyostrzały a oczy, one cały czas pozostawały na baczności. Zdjąłem kosę z pleców by nie dać się zabić w bardzo łatwy sposób. Tym razem ma czekać mnie trudniejsze zadanie. Nie wiem nic o przeciwnikach a oni wiedzą o mnie już całkiem sporo. Niestety, dopiero co zaczynam jako ninja i nie posiadam szerokiego wachlarzu technik bądź doświadczeń. Mam jednak nadzieję, że dam radę. Zrobię to dla Jashina, a on na pewno da mi siłę. Nadal skupiałem się na regeneracji chakry, było to ważne przed starciem.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Dla Samotnika podróż się niewyobrażalnie dłużyła, ale nad widnokręgiem już pojawiało się ogromne drzewo z potężnymi gałęziami i wyrastającymi z ziemi grubymi korzeniami, całe było przyozdobione w zielone i miejscami w żółte, niemalże złotawe liście. Po kilkunastu minutach, Samotnika od celu dzieliło niespełna dwieście metrów w linii prostej. Jednak w oczach Genkiego nie dało się dostrzec żadnego przeciwnika ani pułapki. Czyżby ktoś próbował stroić sobie żarty z Wyznawcy Jashina? Wygląda na to, że nie pozostało mu nic innego, jak zbadać najbliższy teren wokół wielkiego konaru.
Offline
Cały czas podróżowałem. Jednak nadal nie widziałem swoich przeciwników. Troszkę mnie to denerwowało, jednak nie zamierzałem opuszczać gardy. Zważałem na wszystko, nawet na najdrobniejsze drgania pod moimi stopami. Byłem aż nadto zapobiegawczy, jednak miałem nadzieję, że mi się to opłaci. Mimo wszystko nadal regenerowałem chakrę i nie miałem zamiaru przerywać. Czułem się coraz lepiej a moje siły wracały mimo spaceru. Lubiłem spacerować, mogłem wtedy rozmyślać. Jednak teraz nie było na to czasu. Gdy dotarłem na miejsce bacznie zacząłem się rozglądać.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Genki był już bardzo blisko celu i wygląda na to, że dobrze robił zachowując czujność. Jednak samo uważanie nic nie da, o czym zaraz młody Samotnik się przekona. Niespodziewanie po którymś z kroków poczuł jakby jego noga zapadła się pod ziemię, prawda jednak była zupełnie inna. Kiedy ninja otrząsnął się z zaskoczenia, drzewo przed nim dosłownie rozpłynęło się w oczach, a teren który wyglądał na równinny i niczym się nie wyróżniający, okazał się tak naprawdę wielkim kraterem do którego właśnie wpadł pomimo uważania na zasadzkę i wzmożonej czujności. Najwyraźniej wróg z pozytywnym rezultatem wykonał GenJutsu, a Genki musi jak najszybciej podjąć decyzję co do następnego ruchu. Co prawda zboczę było nachylone pod takim kontem, że upadek nie skończy się śmiercią, co najwyżej sturla się w dół, porządnie poobijany ale bardzo prawdopodobne jest, że przeciwnik dysponuje bardziej rozwiniętym planem.
Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2012-09-01 00:45:43)
Offline
Zaginiony
Przechodziłem właśnie obok legendarnego krateru, który był pozostałością po wielkiej walce między dwoma ninja z dwóch przeciwnych sobie klanów - Senju oraz Uchiha. Niejaki Katsuro zmierzył się tutaj z Masaru i to jest jedyna pozostałość po ich walce - śmierć i zniszczenie. Trudno przejść koło czegoś takiego obojętnie... *To musieli być potężni ninja, żeby zrobić taki chaos w jedną chwilę.... - pomyślałem sobie z trudem przełykając ślinę i ruszając czym prędzej naprzód. Nie chciałem paść ofiarom mojej zbyt bujnej wyobraźni i przesiedzieć tutaj połowy dnia, zastanawiając się nad niezbyt istotnymi faktami... To jednak mi nie groziło, gdyż zbliżałem się już do końca tej prowincji. Na szczęście.
[Seiki zt -> Shisou -> Rzeka]
Offline
- Ku*wa! Genjutsu, jak ja tego nienawidzę. - powiedziałem, gdy już sturlałem się na ziemię. Od razu postanowiłem opuścić krater, gdyż moim zdaniem, mogła to być część pewnej pułapki. Tutaj stawałem się łatwym kąskiem i nie miałem zbyt dużego pola widzenie. Ponadto jakoś nie marzy mi się siedzenie w tym miejscu i czekanie, aż przeciwnik zaatakuje. Starałem się zachować uwagę, a nawet nie zauważyłem, kiedy użyto na nie techniki genjutsu ! Nadal nie przerywałem regeneracji chakry...
- Jakby was tu załatwić ? - spytałem sam siebie.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Genki znalazł się na dnie krateru i w końcu dane mu było skonfrontować się ze swoimi ostatecznymi przeciwnikami. Kiedy tylko się podniósł, zauważył w odległości kilkudziesięciu metrów od siebie trzech groźnie wyglądających osobników w czarnych ubraniach i kapturach, które odsłaniały jedynie małą część twarzy. Co prawda jeden z nich, wyglądający na ledwo żywego nie wyglądał tak strasznie.
- Czy naprawdę musiało mu tak długo zejść? Przez utrzymanie tego GenJutsu wyzbyłem się wszystkich sił, a moja chakra jest na wyczerpaniu... - powiedział wycieńczony jeden z nich.
- Poradzimy sobie w dwójkę, w końcu to tylko dzieciak. - skomentował drugi.
Samotnik nie zdążył z ucieczką, po pierwszym kroku po dość stromym zboczu, jeden z nieznajomych rzucił na ścianie przed Wyznawcą Jashina notkę wybuchową, która od razu zaczęła się zapalać i za kilka sekund eksploduje.
Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2012-09-01 13:27:34)
Offline
Gdy tylko notka padła obok mnie momentalnie od niej odskoczyłem. Wiedziałem, że jest to niebezpieczna broń. Na wszelki wypadek starałem się zasłonić twarz kosą tak, by żaden odłamek nie wpadł mi do oka. Mogłoby to spowodować gorszą widoczność i mógłbym dać się zaskoczyć. Moja chakra stała już na niezłym poziomie i na razie nie regenerowałem jej. Musiałem się przygotować do walki. Kosę trzymałem w pogotowiu. Po odskoczeniu od notki zacząłem szarżować na przeciwnika.
- Skurwiele boją się nawet podejść bliżej ! - powiedziałem do siebie
Ostatnio edytowany przez Genki (2012-09-01 13:53:12)
Offline
Strażnicy
Genkiemu nie pozostało nic więcej, jak tylko walczyć z pozostałą dwójką i ewentualnie rozprawić się z użytkownikiem GenJutsu zanim zregeneruje chakrę i znów wplącze się do walki. Był dopiero początkującym, niezbyt szybkim ninją przez co eksplozja rozerwała część jego ubrania, nieco parząc ramię chłopaka. Na szczęście jego życiu to nie zagrażało, a jedyny dyskomfort polegał na dużym pieczeniu w paru miejscach.
- Zostawcie go mnie. - powiedział jeden z nich.
Wysunął z pochwy katanę, która warto wspomnieć miał każdy z napastników, szarżując w kierunku Samotnika, a kiedy był dostatecznie blisko wykonał cięcie z góry celując w głowę Genkiego. Tymczasem pozostała dwójka przyglądała się wszystkiemu i nie wyglądało na to, żeby mieli się póki co włączyć.
Offline
Zablokowałem cios opponenta za pomocą swojej kosy. Patrzyłem się na jego twarz cały czas gotowy do ataku. Obie bronie zderzyły się ze sobą dając piękny dźwięk. To była muzyka dla moich uszu. Nadal nie wierzyłem, że żaden z nich nie wplącze się w walkę. Chciałem załatwić to jak najszybciej, bowiem użytkownik genjutsu powoli wracał do sił. Znów zerknąłem na twarz przeciwnika. Nasze bronie nadal były złączone. To była próba sił. Chciałem przechylić miecz przeciwnika pod jego gardło. Używałem tylko siły własnego ciała. To była zmyłka. Bowiem planowałem coś innego, coś, co niedługo mogę zrobić. Być może zakończę to jednym ruchem....
Offline
Strażnicy
Samotnik póki co widocznie postawił na obronę, pomimo iż jego broń opierała się głównie na ataku do czego doszedł jego przeciwnik.
- Nieźle, ale wynik tej walki jest z góry przesądzony. - powiedział, wymieniając spojrzenie z naszym protagonistą, a może antagonistą?
Widać było, że zakapturzony oponent ma wprawę w walce kataną, jako, że jego miecz był łatwiejszy w opanowaniu i ze względu na budowę i rozmiar szybszy, cofnął go i korzystając z tego, że Sanjin no Ogama Genkiego była uniesiona do góry, postawił wszystko na jedną kartę z zamiarem przebicia na wylot chłopaka. Ale czy naprawdę kosa Wyznawców Jashina to broń, którą można lekceważ? Być może Samotnik pokaże jaką siłą dysponuje jego oręż...
Offline
Gdy tylko przeciwnik cofnął broń ja uśmiechnąłem się. Nie atakowałem swoim orężem, o nie. Przeciwnik nie był najwyraźniej na tyle inteligenty by pomyśleć, że mam asa w rękawie. I tego asa właśnie chciałem wykorzystać. Szybko wyplułem 10 senbonów z chakry w przeciwnika. Wszystkie przebiły gardło chłopaka na wylot. Zaczął on się dusić a krew zbierała się w jego gardle. Najprawdopodobniej nie zaatakuje mnie, gdyż skupi się na tym co się stało, przynajmniej tak zawsze postępuje człowiek w takiej sytuacji. Bez względu na wszystko postanowiłem jednak odskoczyć od opponenta. Nigdy nie wiadomo co taki człowiek wymyśl.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline