Ogłoszenie


#41 2017-04-06 23:57:32

Saori

Nikushimi

55351609
Zarejestrowany: 2015-08-31
Posty: 137
Klan/Organizacja: Nikushimi
KG/Umiejętność: Kikō
Ranga: Przywódca organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20

Re: Budynek C

    Uczestnictwo w igrzyskach stanowi źródło ogromnego stresu. To jednak nic w porównaniu ze świadomością, że na trybunach zasiada dawny przewodnik Samotników - Kami. W podświadomości czuję, że jego wzrok podąża za mymi ruchami. I wiem również, że każde me naganne posunięcie będzie ostro skomentowane. Dlatego uciekłem w stronę lasu. Kooperacja z innymi to nie element gry, nawet jeżeli pochodzą z tych samych stron.
    Zbiegając ze strony klifu, wpadam wprost w zamknięty teren lasu. Kroki kieruję w dół, omijając kolejno wyrośnięte grube trzony. Minąłem pięćdziesiąt metrów. Zatrzymuję się, ściągając z pleców popielaty plecak. Sprawnym ruchem przesuwam suwak, zaglądając do wnętrza torby.
    - Żadnej broni. - Zagryzam wargę kierując dłoń na prawe udo. W zamieszczonej na nim kaburze znajduje się dziesięć sztuk kunai. Tyle dobrego. Zapinam plecak i ruszam z powrotem w kierunku pozostałych uczestników, wcześniej wskakując na wysokie drzewo. Poruszam się w linii prostej, przeskakując pomiędzy gałęziami położonymi najbliżej siebie. Wybieram twarde sztuki, by nie spać i nie narobić hałasu. W trakcie przemieszczania się używam umiejętności ukrywania chakry. Staję się niewidzialnym dla potencjalnych sensorów. Polegam jedynie na wyczuciu. Gdybym polegał na umiejętnościach, w przeciągu pięciu minut skończyłbym pod ziemią.
    - Punkty? - Na tabliczce z moim imieniem nadal widnieje zero. Dwóch przeciwników zyskało po jednym punkcie. Rozkojarzyłem się. Ciężko stwierdzić, czy gorszy problem stanowi zdobywanie punktów czy szanse na przetrwanie w tym miejscu. Zakładając możliwie wysokie zdolności pozostałych osób. Przymykam powieki i spoglądam. Analizuję. Walka to ostatni ruch, jaki wykonałbym w trakcie tych igrzysk.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


https://i.imgur.com/mWipDay.png

Offline

 

#42 2017-04-07 15:42:05

Itsuki

Klan Senju

Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 217
Klan/Organizacja: Senju
Ranga: Członek

Re: Budynek C

Chłopak wciąż milczał próbując zorientować się w sytuacji, kompas nie zachowywał się jakoś szczególnie dziwnie mimo, wszystko stanowił jakąś wskazówkę w którą stronę się poruszać... Problem stanowiła jednak jaskinia, która nie koniecznie umożliwiała tą wędrówke.  Jakiś głupiec postanowił zaatakować wszystkich, cóż niezbyt rozsądna taktyka biorąc pod uwagę , że miał przeciw sobie trójkę ludzi. Trzeba jednak przyznać, że gdyby nie dystans, których ich dzieli Itsuki by miał poważne problemy z uniknięciem celu. Teraz jednak, miał nadzieję to zrobić bez większych problemów nie wiedział jednak jaki wpływ na jego kondycję miała pastylka, która sprawiała, że wciąż czuł lekki swąd na rękach. Nie próbował blokować, nie był pewny siły przeciwnika, ani tego czy coś nie było przyczepione do broni. Zaraz po uniku ruszył mniej więcej w stronę północy, ale tak aby  oddalić się nieco od kunai. Jednocześnie miał zamiar wykorzystać atak przeciwnika i zaatakować  bliższego z dwójki zamaskowanych osobników.Zbliżając się złożył dwie pieczęcie(składania pieczęci: 120)
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Itsuki (2017-04-07 15:43:06)


http://static.comicvine.com/uploads/original/11/119884/2716728-600px_senju_symbol.svg.png

Offline

 

#43 2017-04-08 20:17:04

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Budynek C

http://i.imgur.com/OBqwHIC.png        Pierwsze minuty przeleciały wszystkim dłużąć się niemiłosiernie.
Stres i brak zrozumienia dla sytuacji, w której się znaleźli, naginał w jakiś sposób czas a przynajmniej jego odczuwanie.
W opuszczonym mieście zrobiło się dość ciekawie między zawodnikami. Wszyscy wzburzyli się przeciw sobie wyciągając oręż po za jedną osobą, która uciekła za uliczką i zniknęła im z oczu. Tak, Jiro niestety spudłował swą strzałą i to dosyć sporo.
Czy był to zły strzał? Nie, po prostu zareagował za wolno albo uciekinier za szybko. Trzeba było oddać mu, że potrafił ruszyć nogami w czasie gdy pozostali wpatrywali się w siebie z pełną ostrożnością. W tej chwili przeszło to na wyższy poziom. Każdy trzymał broń, Yozora kunai, to samo tyczyło się jednego z zamaskowanych graczy oraz Namikaze dzierżącego łuk. Mimo,
iż maski zasłaniały twarze, każdy czuł presję i spojrzenie współzawodnika. Shinobi byli pewni swego i nie dali się zastraszyć wciąż nieznajomemu gostkowi. Ten jednak chyba świetnie się bawił bo wybuchł śmiechem gdy Yozora naskoczyła na niego w formie słownej. Gdy tylko przestał mieć ubaw, zerknął raz jeszcze na dziewczynę z klanu Uchiha i wykrzywił usta w grymas.
       - Proszę Cię. To nie był taktyczny odwrót tylko coś w stylu "o ku*wa, zaraz sie poszczam ze strachu." Ten gość pewnie zaszył się w którymś budynku i sra pod siebie w nadziei, że wyjdzie z tego w jednym kawałku. To go przerosło. Ty za to dziewczynko, zachowujesz się nad wyraz odważnie! Gdyby Ci się cycki nie odciskały na tym czarnym kombinezonie to bym myślał, że jesteś chłopcem. Cóż, odpuścić propozycji nie mogę.
       Nagle jego ręka zmieniła położenie, wykonując doskonały zamach. Kunai pofrunął w kierunku Yozory, zdecydowanie na wysokości głowy. [szybkość broni miotanej: 120]. Zupełnie zignorował tym zachowaniem chłopaka z łukiem, który najwidoczniej skupiony był na swej porażce jeżeli chodzi o upolowanie uciekiniera. Tymczasem tablica ponownie się zaktualizowała.

Yozora: 1 punkt
Jiro:
NPC A:
NPC B: 3 punkty

http://i.imgur.com/PT3DZBj.png       Jedno trzeba było przyznać. W tropikalnym lesie działo się najwięcej i najprężniej. Zawodnicy o tym nie wiedzieli ale większa część widowni obserwowała ich poczynania z zaciekawieniem. W końcu toczyła się tutaj walka a po to przybył głodny rzeźi lud. Zacznijmy jednak wszystko od początku by skompletować pełne wydarzenie. Daiki wykonał pierwszy ruch, atakując jednego z zawodników i dosyć solidnie utrudniając mu udział w igrzyskach, trafiając w czuły punkt. Oczywiście, przez ziemię, która osunęła mu się pod nogami, cios nie był wykonany w doskonały sposób co umożliwiło ucieczkę ofierze Hyuugi i nie spowodowało jego omdlenia. Białooki jednak nie zamierzał odpuszczać. Przyszykował się do kolejnego ataku. Wciąż nie wiedział, czy to za walkę dostaje się punkty ale najwidoczniej wychodził z założenia, że jeżeli położy swych rywali to oni na pewno ich nie zdobędą. Ponownie przeszedł do ofensywy, ruszając szybkim krokiem w kierunku pozostałej trójki. Na ten widok, ofiara jego poprzedniego ataku o mało nie wytrzeszczyła oczu na tyle,
że wypadły z orbit. Kula ognia poszybowała, rozdmuchując gorąc po okolicy. Później w jego planach było podsycenie płomienia w celu wymuszenia większej eksplozji. Czy się to udało?
       Suoh szybko stworzył dwa klony, posyłając je z zupełnie innym zadaniem. Jeden ruszył na zwiad, drugi zaś by uratować poszkodowanego współzawodnika. Zabieg ten udał się, odrzucił chłopaka na bok, dzięki czemu uniknął ognia ale klon nie miał już tyle szczęścia i zamienił się w chmurkę. Oryginalny Kiyoshi nie szczędził na sile i postanowił skontrować Hyuuge. Posłał potężny podmuch powietrzny, który w kontakcie z ognistą kulą a także atakami Daikiego z tego samego żywiołu, wywołał eksplozję.
Siła jutsu jednookiego jednak była na tyle większa, by chwilę przed wybuchem, przepchnąć centrum tego zjawiska nieco bliżej białookiego. Nie zwaliło to chłopaka z nóg ale przesunął się mimowolnie o trzy metry w tył. Uratowany przed kulą zawodnik, leżał teraz na trawie wpatrzony w Suoha jak z bóstwo. Przed chwilą nazywał swego myśliwego potworem a teraz został on odparty przez człowieka, który postanowił mu również pomóc przed bezpośrednim ciosem.
       - D-d-d-dziękuje...
       Zająkał się chłopak. Drugi z zamaskowanych zawodników wciął stał jak wcześniej. Ręce zaplecione na wysokości klatki piersiowej i nienaganna postawa. Zmieniło się za to jego położenie. Teraz nie stał obok pozostałych walczących a na jednej z gałęzi drzew, która jakimś cudem nie złamała się jeszcze pod jego dosyć postawną posturą.
       - Ładnie się dzieciaczki bawicie ale nie podoba mi się, że macie więcej punktów ode mnie. Chyba będę musiał was trochę... spowolnić.
       Jego głowa spoglądała ku górze podczas słów z wyjątkiem tego ostatniego, gdy to opuścił ją by zerknąć na swych rywali.
Jednakże gość miał rację. Statystyki ponownie się zmieniły.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Daiki: 6 punktów
Suoh: 4 punkty
NPC A:
NPC B: 2 punkty

http://i.imgur.com/D9SJjkQ.png       Wyglądało na to, że i tutaj wszystko ruszyło ku walce. Gracze sprowokowani atakiem dystansowym, musieli szybko wykonać uniki by nie zostać trafionym. Itsukiemu udało się to bez większego problemu i to samo tyczyło się drugiego zamaskowanego i nadal pasywnego zawodnika. Ayane jednak trochę zabrakło. Jeden shuriken odparła bez większego problemu ale przed drugim nie udało już się całkiem uchować. Ostrze przejechało po jej barku, tworząc na tyle nie groźną ranę, że w ciągu kilku minut przestanie lecieć z niej krew. Ból jednak odczuła, chyba że była wyprana z połączeń nerwowych ale to ciężka sprawa. Na jej szczęście, w żaden sposób nie utrudniało jej to dalszych zmagań. Mogła kontynuować igrzyska. To jednak wzbudziło jej strach. Czyżby dziewczyna nie była do końca pewna o czym myślała biorąc udział w takich zmaganiach? A to miał być dopiero początek horroru.
       Itsuki postanowił kontratakować. Skoro jego rywal tak szybko rozpoczął atak, to nie było powodu by stać i gapić się na płynącą lawę. Złożył kilka gestów i aktywował technikę, która spowodowała, że  jakby znikąd pojawiły się w okół niego tańczące liście niczym upici ludzie przy ognisku. Oczywiście ten widok był dużo bardziej majestatyczny niżeli grupka alkoholików ale to musiało wprawić w tak duże zakłopotanie zamaskowaną postać, która nadal stała na swym miejscu, że wyciągnęła ona szybko fiolkę trzymaną w specjalnym miejscu i otworzyła ją.
       Nastąpił wybuch. Cała jaskinia rozświetliła się od eksplozji do tego stopnia, iż znów nie było nic widać ale z racji ogromu światła. Kamienna powłoka trzymająca sufit zaczęła się zapadać, a spadające głazy uderzały o ziemię z ogromnym hukiem.
Ayane została odrzucona na kilkanaście metrów w tył, lądując na jednym z kamiennych filarów. Upadła boleśnie na ziemię a jej oczy, gdy tylko blask zanikł, ujrzały rozerwane ludzkie ciało. Wnętrzności i kończyny walały się po całej jaskini i ciężko było je zidentyfikować. Dym w środku groty wciąż rozpylał się po jaskini, lecz jego część powoli ulatniała się przez szczelinę w suficie wyrwaną przez wybuch. Ayane nie mogła dostrzec teraz nikogo a przynajmniej nikogo całego. Szok był tak ogromny, że teraz wszystko zależało od woli dziewczyny. Czy jest w stanie przeciwstawić się dudnieniu w uszach i opanować strach? Tymczasem mimo wszystkiego co się wydarzyło, tablica wyników zaktualizowała się.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ayane:
Itsuki: 2 punky
NPC A:
NPC B: 1 punkty

http://i.imgur.com/5mrJ3NB.png        Piach, Piach, Piach. Takie sformułowanie również działo na widowni,
jeżeli ktoś chciał uruchomić podgląd na pustynię a tu doszło do kolejnych słownych przepychanek a nawet i rękoczynów.
Kiesuke parsknął na swoją rywalkę, której miecz skierowały był ku jego twarzy. Jednym potężnym i szybkim ruchem chciał wybić ostrze z jej dłoni ale niestety zapomniał, iż znajduje się w odległości kilku metrów od niej i wyglądało to tak jakby po prostu machnął ręką. Zapewne wprawiło go to w lekkie zdziwienie ale na tym nie pragnął poprzestawać. Uniósł wolną dłoń na wysokość maski osoby po drugiej stronie sprzeczki i wystrzelił kawałkami kości. Paliczki frunęły z ogromną prędkością i nawet jeżeli to nie był silny atak sam w sobie to im większy pęd tym boleśniejsze skutki próby jego zatrzymania.Po prostu fizyka. NCW bawi i uczy. Taki atak powinien powalić kobietę i ją ogłuszyć. Stało się jednak coś zupełnie innego. Gdy tylko kości minęły linię ostrza wysuniętego w stronę Keisuke, kobieta ruszyła nagle ręką tak szybko, iż wydawać by się mogło, że jednym ruchem odbiła wszystkie elementy, które to z rykoszetem wyrwały w górę i spadły kilkanaście albo kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie się znajdowali [reakcja 450]. Gdyby nie maski, wszyscy ujrzeli by kobiecy uśmiech ale musiał wystarczyć rozweselony głos.
       - No nooo, nie spodziewałam się, że będziesz aż tak dobry. To całkiem interesujące. Nie wiem teraz czy może jednak z Tobą współpracować czy powalczyć jeszcze trochę. Hey wy pozostali! Może ułatwicie mi wybór?
       Po tych słowach Keisuke podrzucił pomysł o współpracy w zamian za wodę, chociaż nie był to ton, który sugerowałby, że i ten niezbędny do życia płyn, zostanie udzielony jego oponentce. Ayanami tym czasem nie specjalnie wydawała się przejmować pojedynkiem. Postanowiła zrobić małe rozeznanie w terenie za pomocą węchu jej psa i określić kierunek za pomocą ścięcia drzewa i ujrzenia w którą stronę układają się słoje. Całkiem sprytne zagranie, chodź to dawało jej jedynie wzgląd na to, gdzie znajduje się północ, bowiem nie mieli pojęcia czy coś się tam znajduje tak jak zazwyczaj bywa to w bajkach i w filmach. "Idź na północ a znajdziesz swoje przeznaczenie!" ~ Paolo Yocharo. Zawodnik, który trzymał wciąż pasywną postawę, kiwnął głową na znak, że zgadza się z Ayanami i chętnie ruszy za nią. Słysząc jednak propozycję zielonowłosego, zerknął na niego przez ramię, zawieszając na kilka sekund wzrok, tak jakby udało zdobyć się jego atencje. Wtem tablica uległa aktualizacji.


Ayanami: 3  punkty
Keisuke: 3 punkty

NPC A: 1 punkt
NPC B:

http://i.imgur.com/nnztgtd.png W obecnej chwili archipelag wysp był najspokojniejszym miejscem ze wszystkich lokacji. Jedyne co wydarzyło się tutaj po za przeprowadzonymi rozmowami to szybkie zniknięcie wśród zarośli  i klifów, przedstawiciela klanu Aburame. Najwidoczniej miał on swoje powody, do których powrócimy później. Najpierw zajmijmy się Koharo i jego dwoma towarzyszami. Obaj wciąż nie ufali nikomu nawzajem. Z obserwacji rzekłbym jednak, że na wyspy trafiła grupa osób najbardziej rozsądnych i stonowanych. Nikomu nie spieszyło się do walki, wszyscy rozumieli, że znajdują się tutaj z innego powodu niż wyżynanie się nawzajem. W innym wypadku tłukli by się na starej arenie bez genjutsu. Tak przynajmniej oni uważali i pewnie chcieli wierzyć, że to prawda. Niestety jej nie znał nikt. Punkty, które trafiały do puli zawodników, pojawiały się tak szybko i nieoczekiwanie, że ciężko właściwie pojąć za co się je otrzymuje. Za co a może pomimo czego? Pytania, pytani, pytania. Tym razem to sformułowanie nie przenosiło do żadnej lokalizacji ludzi na widowni a mogłoby łączyć z infolinią do naprawy ekranu w genjutsu albo żeby zapytać co zrobić gdy jesteś w pieprzonej iluzji a chce Ci się sikać?
        Koharo i pozostali mieli większe problemy. Rekin wyciągnął kompas, próbując określić kierunek, w którym znajduje się miejsce o którym przed chwilą wspomniał. Południowy wschód. Niewątpliwie w jakiś sposób była to ważna informacja jeżeli zasady tego świata nie było inne niż w realnym. Co najważniejsze kompas działał.
       - Tak, zdecydowanie ta faza wydaje mi się być typowym survivalem. Woda i żywność może być istotna w tym wszystkim.
       Odezwał się kobiecy głos, który tym razem pełen był uroku i wdzięku. W normalnych warunkach facetom kolana by zmiękły od tego słowikowego głosu, dobrze dopasowanego do ciała, ale jak wszyscy zauważyli, nie znajdujemy się w normalnych warunkach. Wtem chłopak o skromnej posturze uniósł dłoń i podrapał się po głowie.
       - A co jeżeli chcą byśmy myśleli, że tak jest a w gruncie rzeczy mamy ze sobą walczyć? Co jeżeli tak naprawdę wszystko co robimy nie ma sensu a powinniśmy robić rzeczy bez namysły a instynktownie?
       Jedno póki co było pewne. Koharo miał rację w sprawię, że co osoba to opinia. Ale czy to dobrze? Podejście jego nowych towarzyszy było od siebie kompletnie różne. Czy w ten sposób nie namieszają mu w głowie i utrudnią rozgryzanie igrzysk?
      Tymczasem Saori samotnie przemierzał teren, bardzo ostrożnie go badając. Zgrabnie przeskoki po drzewach prowadzą go do przodu. Używając swych zdolności zamaskował się by utrudnić a może nawet uniemożliwić wykrycie potencjalnym oponentom. Sam widać, że nie chce wiązać się w walkę. Analizuje sytuację, próbując rozgryźć system punktów, który na jego oczach po raz kolejny podmienił liczby.

Koharo: 2 punkt
Saori: 5 punktów
NPC A: 2 punkt
NPC B:

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png        Kolejny odpis poleciał! Jak pewnie zauważyliście pozwoliłem sobie ubarwiać na żółto bądź złoto imiona graczy lub NPCów którzy w danej lokacji mają największą ilość punktów. Niech mają swoją chwile chwały, chodź wciąż nie wiedzą za co one są i właściwie po co. Teraz kolejna ważna rzecz. Wielu z was pisało o tym, że coś zwiedza, wącha, obserwuje, sprawdza itp itd. Nieważne czy napisaliście to w poście czy w hidzie, prosiłbym o napisanie do mnie. Ja wam przekaże co zobaczyliście albo dam wam wolną rękę do dalszego kształtowania terenu w zależności od sytuacji. Przypominam również o podsyłaniu mi swoich hideów z racji, iż nie mam do nich dostępu z poziomu konta. Nie podesłanie będzie równoznaczne z brakiem jakiejkolwiek reakcji i ominięciu tych ważnych kwestii. Kolejny post przewiduję na wtorek bądź środę. Powodzenia nindzowie!
P.S. W razie pytań czy wątpliwości albo wyłapania jakiegoś błędu, proszę o kontakt na gg

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#44 2017-04-08 22:26:57

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Budynek C

    Wszystko poszło zgodnie z planem. No prawie wszystko. Mimo największych chęci klon, który posłużył jako tarcza, ratując wcześniej jednego z zawodników, nie był na tyle szybki by uniknąć starcia pomiędzy dwoma technikami Katonu oraz Futonu. Przynajmniej nikt na razie nie zginął, a miałem ku temu powód by utrzymać całą naszą czwórkę przy życiu. Lecz jak już wcześniej wspomniałem jeden z nas dokonał zupełnie innego wyboru. Prawdopodobnie uważa, że eliminacja nas wszystkich pozwoli mu na wygraną i tym samym awans do kolejnej części igrzysk. A co jeśli to jest podpucha? Co jeśli śmierć jednego z nas tak naprawdę uniemożliwi nam pójście dalej? Wątpie, że z powodu tak dużej ilości ochotników zostaliśmy podzieleni na czteroosobowe grupy. Gdyby głównym motywem była krwawa rzeź to nie trudzili by się do tego stopnia by rozdzielać nas na tak malutkie gromady. Byłem przekonany, że cel tych igrzysk, albo przynajmniej tej rundy jest zupełnie inny, ale jak to przekazać pozostałym tak aby chcieli zrozumieć? Z drugiej strony nie miałem zamiaru tracić czasu na stanie teoretycznie w miejscu.
    Klon, który miał za zadanie dokonać zwiadu otoczenia powrócił do mnie i przekazał to co dostrzegł. Nie odwoływałem go, mógł się jeszcze przydać a znając siebie na pewno go w jakiś sposób wykorzystam. Jednak kazałem mu odejść na bezpieczną odległość około dwudziestu lub dwudziestu pięciu metrów i obserwować nas z ukrycia. Dla sensorycznego ninja nie będzie to żadna niespodzianka, ale nie miałem żadnej pewności czy ktoś o podobnych umiejętnościach znajduje się w naszej drużynie, a jeśli nawet to prawdopodobnie pobieranie co chwila informacji o tym czy jakiś obiekt posiadający chakrę znajduje się w pewnej odległości wymaga chwili skupienia, a jak na razie tylko jedna osoba nie wykonała jeszcze konkretnego ruchu. Jednak po jego słowach przypuszczam, że za chwilę się to zmieni co znów potwierdza moją dość kruchą tezę odnośnie braku sensora w naszym sektorze. Machnąłem ręką.
    Nie będę dokładał oliwy do ognia. Znajdowałem się na tyle blisko krzaków by móc w nie wskoczyć a następnie manewrować pomiędzy drzewami by na własną rękę upewnić się jaki jest dokładny cel tych igrzysk (Szybkość: 200). Skoro znam mniej więcej teren z góry nie powinno stanowić dla mnie żadnego problemu przebadanie go od dołu. Może akurat twórcy igrzysk pozostawili dla nas jakąś wskazówkę jak zdobywać punkty albo jeszcze prościej, jak awansować dalej.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#45 2017-04-09 09:15:46

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Budynek C

PUSTYNIA


     Przez chwilę obserwowałam rozwój wydarzeń między tamtą dwójką, ale miałam wrażenie, że oglądam walki kogutów. Ta go drażniła, ten jej chciał pokazać kto jest panem, no ale nie pykło. Nie ukrywam, że zarówno siła z jaką zaatakował jak i fakt, że ona to odbiła mnie nieco przeraziły jednak głupcem bym była gdybym dała to po sobie znać. Schowałam katanę z powrotem do pochwy i zacisnęłam pięści czując, jak wzbiera się we mnie wściekłość.
- Jeśli macie zamiar się tłuc to proszę bardzo! - zawołałam dając jej choć minimalny upust- Takie coś nazywa się selekcją naturalną - te słowa mruknęłam bardziej do siebie.
      Skrzywiłam się, obróciłam i zaczęłam iść we wcześniej wyznaczoną stronę. Po drodze odezwałam się z przekąsem do chłopaka, który do tej pory jeszcze słowa nie wyrzekł, żeby mu czasem język z przemęczenia nie odpadł. Zatrzymałam się tylko przy wyciętym przez siebie drzewie. Spojrzałam na pień i zgromadziłam chakrę w ręce, zaciskając ją w pięść. Uderzyłam w niego z całej siły (136) tak, aby rozpadł się na parę kawałków. Wyciągnęłam z torby kunai, wybrałam sobie największy kawałek i zaczęłam w nim coś strugać. W tym samym czasie Asuka podszedł do mnie, aby zdać relację.
- Na razie cisza, ale zapamiętałem zapachy wszystkich obecnych. Jeśli się rozdzielimy - powinienem móc ich znaleźć, bądź wiedzieć przed kim uciekać.
     Pokiwałam głową na znak, że rozumiem jednocześnie przekazując, żeby pozostawał czujny i ruszyliśmy w stronę wcześniej wyznaczonej północy. Na ten moment już nie obchodziło mnie, czy idę sama, czy z kimś. Nie mam zamiaru bać się o własne życie tylko dlatego, że komuś nie przypasuje coś, co powiedziałam lub zrobiłam. Albo w ogóle nagle przestanie odpowiadać współpraca i postanowi mnie poszatkować we śnie. O czym ja sobie myślałam? Zazwyczaj w parze z siłą i pewnymi umiejętnościami idzie również pewność siebie. Taka, która zazwyczaj prowadzi do zguby albo przynajmniej zrobienia z siebie kretyna w momencie, gdy ktoś postanowi nam to ego trochę pokiereszować. Za każdym razem, gdy widziałam takie zachowanie na myśl przychodziła mi pierwsza osoba, którą poznałam w Airando. No ten to był dopiero pajac... Opuścił Akademię w prawie tym samym czasie co ja, a już urodzony zabijaka z niego był. Prychnęłam pod nosem. Wydawało mi się, że umiejętności ninja posiadamy dlatego, aby wykorzystać je w jakiś bardziej szczytnych celach aniżeli pokazanie komuś, że jest się silniejszym.
      Powoli kawałek drewna w moich dłoniach zaczynał nabierać kształtu. Przypominał coś w rodzaju kraniku. Takiego, który można wbić w roślinkę i woda zaczyna magicznie kapać. Za nic nie mogłam sobie przypomnieć profesjonalnej nazwy tego. Niemniej jeśli ten, który zaoferował nam wodę ma jednak zamiar urządzać sobie zapasy to trzeba było poradzić sobie w inny sposób. Dziękowałam w tej chwili wszystkim niebiosom za to, gdzie się wychowywałam i za to, jakim dzieckiem byłam. Prawdopodobnie większość umiejętności, które wykorzystam w tym etapie będzie zdobyta właśnie w tamtym okresie. Tak jak ta.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#46 2017-04-09 11:35:33

Daiki

Gość

Re: Budynek C

    Wojownik z przepaską na oku nie pozostawał bierny moim działaniom, stworzył klony, którym przydzielił zupełnie różne zadania - jeden z nich odpowiedzialny był za obserwację najbliższej okolicy, drugi z kolei za obronę mężczyzny, którego zaatakowałem na samym początku. Nie wiem, co podpowiedziało mu, że cienisty klon może sprostać wrogowi korzystającemu z kombinacji technik żywiołowych o dużej sile rażenia, ale nie chciałem się nawet nad tym zastanawiać, wszedł mi w drogę i moim celem było wyeliminowanie go.
    Wrócić należy jednak do tego, że klon od razu zniknął, nie był w stanie przeciwstawić się ognistej eksplozji wzmocnionej żywiołem wiatru, bardzo dobrze. Oryginał chciał wykorzystać zamieszanie i pozostałości po moim jutsu, stworzył podmuch wiatru, który rozproszył ogień, a powstała w ten sposób fala gorącego wiatru uderzyła we mnie. Na szczęście jej moc nie była duża, wystarczyło zasłonić się ręką i chociaż zostałem nieco odepchnięty, to nie doznałem żadnych obrażeń, w końcu to był efekt moich żywiołów chakry, na które jestem poniekąd uodporniony. Jegomość chyba chciał odpuścić, pojawił się na chwilę poprzedni klon, którego odesłał raz jeszcze na pewną odległość, sam postanowił schować się w krzakach, pozostawiając moją pierwszą ofiarę na pastwę losu.
    Przewagę w postaci Byakugan'a wykorzystywałem cały czas, nie dezaktywowałem mojego Doujutsu nawet na chwilę, czerpałem z niego wiele korzyści i nie przeszkadzała mi utrata chakry, tej miałem jeszcze pod dostatkiem. Kiedy chłopak korzystający z technik Fūton'u się schował i myślał, że jest bezpieczny, moje oczy ciągle śledziły jego poczynania, nie zamierzałem mu odpuścić. Warto też wspomnieć o tym, że ukrywając siebie, sam po części stracił mnie z pola widzenia, nie mógł bez przerwy śledzić moich poczynań, nieprawdaż? Zauważyłem, że jego pozycja nie zagraża moim działaniom i postanowiłem wdrożyć w rzeczywistość mój pierwotny plan. Problem mógłby jeszcze stanowić ostatni z trzech mężczyzn, ten, który od samego początku tylko stał i przyglądał się naszym działaniom, może na podstawie naszych ruchów określił możliwości i układał plan działania? A może po prostu to wtyka i zna dokładnie zasady funkcjonowania całych tych igrzysk? Nie chciałem ryzykować, spojrzałem na niego tylko ukradkiem, po czym powoli skierowałem swe kroki w stronę leżącego na ziemi uczestnika turnieju, którego za cel obrałem sobie na samym początku. -Ciągle mam jeszcze trochę czasu. Stwierdziłem w myślach, bezustannie odliczając czas, który pozwalał nam na pozostanie w maskach do czasu zakończenia okresu wspomnianego przez pana Takoshimitsunasashikorotetsunirosam'a jeszcze przed rozpoczęciem całego wydarzenia. Schyliłem się przy ofierze i spojrzałem na tablicę znajdującą się na niebie, chciałem określić punktację i dokładnie ją zapamiętać, wszystko zależało od moich następnych ruchów. Nie chciałem zabijać jegomościa, dlatego poprosiłem uprzejmie, by się nie ruszał, gdyż zamierzam to sprawdzić, wówczas otworzyłem jego kieszeń na klacie i zabrałem mu żeton, chwyciłem go mocno i podniosłem się z ziemi, mężczyzna raczej by się nie opierał, a jeśli do tego by doszło, gotów byłem do obezwładnienia go. Zerknąłbym wtedy znowu na tablicę i ocenił, czy wynik się zmienił, a po tym zabrał jeszcze fiolkę i ponownie zapoznał się z punktacją, musiałem wiedzieć, które konkretnie ruchy wpływają na zmianę liczb przy naszych imionach. Jeśli coś by się zmieniło, po prostu schowałbym przedmioty u siebie i ruszył za obrońcą tego tutaj, a jeśli nie, musiałbym zrobić coś zupełnie innego, ale o tym później.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#47 2017-04-09 11:50:42

Ayane

Gość

Re: Budynek C

Wszystko działo się tak szybko, że członkini klanu Ayatsuri ledwo co była w stanie nad tym nadążyć. Najpierw oberwała jednym shuriken'em, który precyzyjnie okaleczył ją w bark, zostawiając po sobie niemały ślad, Ayane instynktownie złapała się za to miejsce i syknęła z bólu, całe szczęście rana nie była na tyle duża, by uniemożliwić jej jakiekolwiek działania, wkrótce ból i wyciek krwi powinien minąć.
Jeden z wojowników chyba przystąpił do kontrataku, nawet nie była w stanie tego spostrzec, wykorzystał pieczęci, ale nie widziała żadnych efektów, co było zastanawiające. Wtedy jeden z zamaskowanych napastników wyjął z kieszeni na klatce piersiowej fiolkę i otworzył ją, a zawartość eksplodowała z ogromną siłą, odrzucając wszystkich w różnych kierunkach, powstał chaos, nad którym dziewczyna w ogóle nie mogła zapanować. Porządnie uderzyła o jeden z filarów podtrzymujących strop jaskini, kilka odłamków kamieni uderzyło w nią z dużą siłą, ból był naprawdę ogromny, ale w końcu jest ninją i nie zamierzała się poddawać. Nie była w stanie dostrzec nikogo, a jedynie jedno zmasakrowane ciało, którego szczątki dosłownie walały się po wnętrzu jaskini, jedno było pewne - otwarcie fiolki powoduje eksplozję.
-Muszę mieć to na uwadze. - powtórzyła sobie tę myśl, by przez przypadek nie popełnić tego samego błędu.
Zauważyła w suficie szczelinę, która prawdopodobnie umożliwiłaby jej ucieczkę. Nie zamierzała rezygnować ot tak z okazji, podniosła się, otrzepała z kurzu i jeszcze raz rozejrzała, jeśli pozwalał jej na to stan fizyczny, starała się wskoczyć na górę, podeprzeć się rękoma i wydostać na zewnątrz, dla niej był to priorytet od samego początku. Jeśli było to za wysoko [Skoczność: 170], próbowałaby znaleźć jakiś filar, po którym wbiegłaby na górę i udała się bezpośrednio do szczeliny, potrafiła przecież wykorzystać swoją chakrę do poruszania się po powierzchniach.

 

#48 2017-04-09 23:26:27

Saori

Nikushimi

55351609
Zarejestrowany: 2015-08-31
Posty: 137
Klan/Organizacja: Nikushimi
KG/Umiejętność: Kikō
Ranga: Przywódca organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20

Re: Budynek C

    Temperatura wzrasta. Od synchronicznego przeskakiwania między gałęziami, po mych plecach i skroniach spływa pot. By pozbawić ubrań przyszłego smrodu, ściągam je. Największy jest biały płaszcz z niebieskimi wstawkami. Obwiązuję go delikatnie wokoło pasa, by nie szeleścił gdy stawiam kroki. Na wierzchu zostaje jedynie cienka, czarna koszulka z siatkowym materiałem na torsie. Dotarłem możliwie najbliżej reszty uczestników. Obserwuję jak rozmawiają, choć z takiego dystansu nie potrafię odczytać słów z poruszających się warg. Nawet ich mimika twarzy jest w tym momencie dla mnie elementem niedostrzegalnym.
    - Co do kurwy? - Na przeźroczystej tabliczce umiejscowionej w centralnym punkcie nieba, przy moim imieniu oraz nazwisku pojawia się liczba pięć. Czuję jak me mięśnie delikatnie zastygają. W tym momencie dosłownie mnie zatkało. Nie mam bladego pojęcia z jakiej okazji wlepiono mi tak obfitą ilość wynagrodzenia.
    Wtedy zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji. Cholera, jeżeli reszta uczestników także to zobaczy, wezmą mnie za cel. Przyciskam prawą dłoń mocno do drzewa. Me paznokcie zrywają korę. Nadchodzi moment lekkiej paniki, która od stóp aż po samą głowę napina ciało. Ze stresu wydzielam energię, która zwabia drobniutkie insekty. Robactwo osiada na mych ramionach, na nogach, a cała reszta lata wokoło mej sylwetki.
    Wiem tylko, że nadal nie mogę z nimi współpracować. Dopadają mnie myśli, iż samo przystąpienie do tego wydarzenia to błąd. Skoro nie posiadam sensownych technik, ani umiejętności do walki, jestem nikim. W porównaniu do reszty mógłbym być balastem. Inaczej mówiąc - idealnym do pierwszego zdjęcia celem.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


https://i.imgur.com/mWipDay.png

Offline

 

#49 2017-04-10 11:29:47

Yozora

Klan Uchiha

15871022
Zarejestrowany: 2016-01-10
Posty: 121
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Gunsō
Płeć: Dziewczyna
Wiek: 18

Re: Budynek C

     Trochę działo się w grupie Yozory. Najpierw ucieczka jednego z współzawodników i reakcja na to łucznika. Już po tym dziewczyna mogła stwierdzić, że zabranie komuś żetonu czy fiolki mogło nie być takie łatwe kiedy pozostawała w zasięgu łuku tego gościa. Acz na myślenie jak ten problem nie było czasu, całą jej uwagę pochłonął ten trzeci, z kunaiem. Nagle wybuchł śmiechem co było dla niej kompletnie niezrozumiałe. Był szalony czy jak? A może po prostu tak pewny swoich umiejętności? Nie sposób było odgadnąć, zwłaszcza że twarze wciąż zasłaniały im maski. Chyba głównie dlatego dziewczyna czuła niepokój kiedy tamten tak rechotał. Nie wiedząc czego się spodziewać przestała bawić się kunajem okręcając go na palcu i zwyczajnie go złapała. Kiedy skończył wreszcie rżeć spojrzał w jej kierunku, nie widziała jego oczu, ale była tego całkiem pewna. W dodatku miała wrażenie jakby ją oceniał? W każdym razie starała się zachować spokój i cały czas analizować to co się działo.
     W końcu nieznajomy się odezwał. Powiedział, że ten czwarty zwyczajnie spanikował i uciekł. Właściwie to nawet możliwe biorąc pod uwagę jego pierwszą reakcję. Jakby pomruk niezadowolenia. Ale równie dobrze mogli być w zmowie i planować to od początku. Dlatego Yozora miała zamiar zachować ostrożność. Ale zachowanie spokoju nie do końca się jej udało kiedy usłyszała kolejne słowa. Zacisnęła zęby ze złości robiąc krok w kierunku zamaskowanego drania.
     - Skończcie do cholery z... - chciała się na niego wydrzeć. Dosyć się już o cyckach dzisiaj nasłuchała. Ale on to chyba wiedział, wykorzystał to, żeby ją sprowokować. A ona głupia się odsłoniła. I teraz w kierunku jej głowy leciał kunai. Kunai, którego nie miała szans uniknąć. No, to chyba koniec. pomyślała spoglądając na ostrze zbliżające się do jej głowy. Ale chociaż nie wierzyła, że może tego jakoś uniknąć to i tak spróbowała uchylić się przez skręcenie tułowiem (Reakcje: 70), a nawet podnieść łapkę z kunai'em żeby ten nadlatujący zablokować.
     Jeśli na tym jej udział w zawodach się nie skończył nieważne czy to z powodu udanego uniku czy też dlatego, że atak nie wystarczył aby ją wyeliminować (Wytrzymałość: 30) dziewczyna od razu przeszła do kontrataku. W razie jakby dostała starała się ignorować ból przekonana o tym, że znajduje się w Genjutsu, jeśli nie oberwała nie miała czego ignorować i skupiła się na ataku. Pospiesznie dziewczyna złożyła 6 pieczęci (Składanie pieczęci: 70) kumulując przy tym chakrę ognia w swoich płucach, aby następnie wypluć ognistą kulą w kierunku chłopaka, który potraktował ją Kunaiem (Siła NinJutsu: 110, Szybkość techniki: 77). Odległość między nimi nie była zbyt duża więc dziewczyna liczyła, że dosięgnie swojego celu nawet jeśli tamten jest od niej lepiej wyszkolony. A to wiedziała już po jego pierwszym ataku. W każdym razie zaraz po wystrzeleniu kuli ognia Yozora ruszyła do przodu z kunaiem w łapce i zamiarem wykonania cięcia na klatkę piersiową tamtego drania celując mniej więcej w okolice ukrytej kieszeni, aby dobrać się do jego żetonu i fiolki (Szybkość: 50). Gdyby jakimś cudem się jej to udało to wzięłaby przykład z czwartego uczestnika i starała się umknąć. Zniknąć jak najszybciej z zasięgu łucznika. Więc wskoczyłaby do jakiegoś budynku czy skryła się za rogiem, zależnie do czego miała bliżej. Sharingan w jej oczach cały czas był aktywny.

Użyta technika: Gōkakyū no Jutsu (Większa wersja)
Chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#50 2017-04-10 17:47:33

Itsuki

Klan Senju

Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 217
Klan/Organizacja: Senju
Ranga: Członek

Re: Budynek C

Jaskinia z lawą

       Wielka tragedia, która się przytrafiła była spowodowana po części działaniami Itsukiego. Chłopak nie zdołał ustalić czy pozostali ninja należą do jego wrogów czy przyjaciół, a już dwójka z nich wydawała się być co najmniej wrogo nastawiona. Chłopak postanowił przeszukać "zwłoki" o ile można to tak nazwać swojego przeciwnika. Liczył, że być może uda mu się znaleźć coś przydatnego. Być może po przeanalizowaniu tego co zostało z fiolki uda mu się ustalić czy posiada taką samą? Cały czas miał się na baczności. Jeden z ninja gdzieś zniknął i nigdzie się nie pokazywał. Drugi oszołomiony całym starciem starał się wydostać na zewnątrz. Postanowił zostawić go samego sobie, nie wydawał się stanowić zagrożenia. Po zdobyciu wszystkie co mógł ze "zwłok" ruszyłem na północ zgodnie z wskazówką kompasu, chociaż wiedział, zę jaskinia w każdym, momencie może zagrodzić mu drogę ścianą. Ruszył w najbliższy północy korytarz, zapalając po drodzę pochodnie, co prawda stawał się w ten sposób bardziej widoczny, ale trudniej było wpaść w jakąś pułapkę.  Ruszył starając się odebrać jak najwięcej bodźców z otoczenia, widać było jak skupia się aby, żaden szmer nie uszedł jego uwadzę i żaden atak go nie zaskoczył. Oczywiście to tylko teoria bowiem był dość mocno ograniczy przez swoje zmysły i fakt, że nie wiedział czego się spodziewać po przeciwnikach. Dlaczego więc zostawił za plecami potencjalne zagrożenie? Wydawało mu się bowiem, że największe zagrożenie stanowi ninja, który zniknął zaraz po rozpoczęciu ataku. Uważał bowiem, że tak powinni postępować prawdziwi ninja. Atakować w mroku i w nim znikać. Liczył, że uda się doprowadzić do sytuacji, kiedy jego rywale obrócą się przeciwko sobie i wzajemnie się osłabiając. Oczywiście był to bardzo optymistyczny scenariusz, bowiem równie dobrze cała sytuacja mogła się obrócić przeciwko niemu. Teraz jednak głównym celem pozostało zbadanie jaskini. Gdy prowadzący chcieli żeby się wzajemnie pozabijali, nie trzeba by się bawić w te fiolki wystarczyło by zorganizować prosty turniej. Ekwipunek do nabycia w sklepie też sugerował, że to nie walka ma być główną atrakcją turnieju. Wszystko wskazywało, że mieli gdzieś donieść fiolkę albo fiolki. Itsuki miał nadzieję, że będzie jednym z pierwszym któremu się to uda.

Ostatnio edytowany przez Itsuki (2017-04-10 17:48:02)


http://static.comicvine.com/uploads/original/11/119884/2716728-600px_senju_symbol.svg.png

Offline

 

#51 2017-04-10 18:53:31

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Budynek C

PUSTYNIA

No cóż... Nie wszystko poszło niestety po mojej myśli. Dlaczego? Hmmm, odpowiedź jest prosta. Byłem zbyt pewny swoich umiejętności. Zaczynając jednak od początku. Miałem nadzieję, że moja kościana technika bez problemu ogłuszy kobietę, jednakże stało się coś co sprawiło że zaniemówiłem. Odbiła wszystkie pociski. Ledwo mogłem ujrzeć co tak naprawdę się stało. Byłem pod wrażeniem. Postanowiłem wtedy użyć nieco swego mózgu i najzwyczajniej w świecie odpuścić. Nigdy tego nie robiłem, jednakże tym razem muszę opanować rządzę bezmyślnego mordu i poczekać na odpowiedni moment. Wtedy postanowiłem przekazać coś mojej "rywalce": - No nieźle nieźle. Nie spodziewałem się, że ktoś nadąży za tą techniką. - Po czym postanowiłem schować swoje ostrze ukazując swoją chęć rozejmu. Choć może mnie teraz uważać za tchórza, to to mi jest na rękę. Nie chcę zbyt szybko odsłaniać swoich kart, to mogło by się źle dla mnie skończyć. Po kilku sekundach i po ochłonięciu postanowiłem stworzyć trzy klony, które mając swoją kopie kompasu miały ruszyć kolejno na południe, wschód i zachód. Miały one zbadać teren i rozeznać się co jak i gdzie. Może jakimś cudem znajdą coś interesującego. Gdy jednak poszukiwania okażą się żmudne, klony mają za zadanie nas śledzić. Muszą być niezauważone, może okażą się pomocne w przyszłości... Kto wie. Na sam koniec dodałem do wszystkich: - Dobra... Tak jak mówiłem tak i zrobiłem. Macie trochę... - W mojej dłoni znalazła się dość sporych rozmiarów wodna bańka którą uniosłem delikatnie do góry. Każdy mógł zaczerpnąć z niej trochę wody, oblać swoje opancerzenie czy chociaż zabrać trochę na później. Postanowiłem współpracować i zdobyć trochę zaufania wśród mojej tymczasowej grupie kolegów i koleżanek. W między czasie starałem się rozgryźć za co można dostawać punkty. Choć sam system wydaje się nie do rozwikłania, to zawsze są jakieś luki. Trzeba je jedynie znaleźć. W tym momencie wpadł mi do głowy kolejny pomysł. Postanowiłem coś sprawdzić na młodej dziewczynie z psem. Miałem pewne podejrzenia... Ba, bylem niemal w stu procentach pewien kto to może być. Pies którego mowę rozumiałem oraz ninja. Te połączenie kojarzy mi się tylko z jednym klanem, który na dodatek należy do mojej organizacji. Nie miałem żadnych zahamowań aby spróbować to sprawdzić dlatego zawołałem w jej stronę: - Ej, Inuzuka... Powiedz psiakowi, że nie będziemy się rozdzielać. Jeśli mamy współpracować WSZYSCY to WSZYSCY będziemy się trzymać razem. Jak już zauważyliście posłałem kilka klonów na zwiady. Jeśli będę coś wiedział, przekażę to także wam. Jeśli jednak mamy sobie choć trochę zaufać i mamy na sobie choć trochę polegać na tej cholernej pustyni to fajnie by było coś wiedzieć o swoich "towarzyszach". Moje zdolności już widzieliście, może ukażecie choć trochę swoich? Można to dobrze rozplanować i każdemu przydzielić jakieś zadanie. Pamiętacie co mówił organizator? Świat ninja to nie tylko napierdalanka.
Spróbujmy myśleć jak zespół, a nóż widelec może się uda.
- Nie czułem się jak przywódca, ale uznałem że fajnie by było tymi ludźmi choć trochę pokierować. Każdy kto będzie uprawiał tutaj samowolkę może nie przetrwać, a ja nie zamierzam samemu tutaj siedzieć. Może i gadałem bez sensu, ale mam jedynie nadzieję, że ta mini "przemowa" dotrze do znajdujących się tutaj ninja i dowiem się czegoś ciekawego. Zawsze warto spróbować. Najgorsze jednak jest czekanie na reakcję i skutki tego wszystkiego. Może nie pokazałem się z początku z najlepszej strony, jednakże trzeba spróbować rozwiązać ten błąd. Jeśli ktoś musiał pierwszy coś zrobić ku zjednoczeniu tej grupy, to zaraz po koleżance z psem chciałem to być ja. Czas pokaże. Jeśli mi się uda to cóż... Może być zabawnie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-04-10 20:14:16)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#52 2017-04-10 18:59:31

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Budynek C

Opuszczone miasto



      Co ku*wa? - pomyślał Jiro po nietrafionym strzale. Dziwiło go strasznie, że potrafi trafić w dowolny, nawet najmniejszy punkcik z odległości jednego kilometra, a tymczasem mężczyzna, znajdujący się kilkadziesiąt metrów dalej wyszedł bez szwanku. Teraz uciekł i gdzieś się ukrywa. Ciekawe, co planuje zrobić. W późniejszym etapie igrzysk jego obecność może okazać się trochę upierdliwa, ale i tak wszystko zależy od tego, za co dostaje się punkty. Tylko na nich obecnie zależało chłopcu, a denerwował się strasznie, kiedy obserwował kolejne zmiany na tablicy, na której niestety liczba przy jego nazwisku się nie zwiększała.
      Na pewno nie chodzi o eliminację przeciwników. Gdyby tak było, albo to on miałby ich więcej niż reszta, bo jako jedyny zdecydował się na bezpośredni atak. Mimo, że chybił, to powinno mieć to jakieś znacznie. Z drugiej strony, nie wydawało mu się, żeby za zabicie kogoś miałby zostać ukarany, jednakże wcale mu na tym nie zależało, a priorytetem stały się cyferki. Tak, to one były najważniejsze. Miał już pewną teorię co do tego, jak je pozyskać, ale o tym później. Nie mógł za bardzo zrealizować tego, co przychodziło mu na myśl, z uwagi na to, że na razie zajęty był tym, co działo się kilka metrów od niego. Mianowicie, jedna z postaci zaczęła cieszyć mordkę, nie wiadomo dlaczego. Kolejny fakt, który działał Jiro na nerwy.
      Podejrzany mężczyzna, który jeszcze chwilkę temu w swojej broni obracał ostrze, momentalnie złapał za rękojeść i rzucił się na tę ostatnią, najmniejszą sylwetkę. Nie można zaprzeczyć, że atak nie był wolny i uniknięcie czegoś takiego z tak małego dystansu może być wręcz niewykonalne. Wszystko zależy od tego, jak zwinna jest ta mała osóbka. Ninja z klanu Namikaze chciał wykorzystać to jak najbardziej na swoją korzyść. Kiedy ofensor wykonywał zamach, chłopiec momentalnie chwycił za kolejną strzałę (reakcje 150, szybkość 200) i wystrzelił pocisk w kierunku nieprzyjaciela (szybkość pocisku 250). Co więcej, strzała emitowała kolor niebieski. Z tej odległości będzie naprawdę ciężko uniknąć czegoś tak szybkiego. Przy odrobinie szczęścia, mężczyzna pozbędzie się tej małej postaci, a następnie strzała przeleci przez jego ciało na wylot.

Dlaczego strzała była niebieska? (5k)
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#53 2017-04-11 00:57:29

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Budynek C

    Koharō jęknął w duchu, zerknąwszy na podniebną tablicę. Nie najlepszy start ich wątłego sojuszu. No nic, nie przegrywamy - uczymy się.
- Nie ma co zwlekać - oznajmił i złożył pieczęć klona. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] Powstały w ten sposób rybi wojownik sam też złożył dłonie do techniki klonowania. Po chwili pod drzwiami pojazdu stało 5 identycznych ludzi, co mogłoby dziwić gdyby nie fakt, że wszyscy tu i tak byli, do cholery, identyczni - Albo któreś z was jest podświadomie czarnym koniem wyścigu i łapie punkty nawet stojąc w miejscu, albo osoba, która nas na początku opuściła zrobiła coś wyjątkowego. Bez naszej obecności, co też trochę mówi odnośnie punktacji. Nie wiem, czy się ze mną więc zgodzicie, ale pierwszy, pośredni cel właśnie sam się skrystalizował. Mam zamiar odnaleźć tego człowieka i skłonić go do współpracy. Jeśli dzięki niemu dojdziemy sensu tej punktacji, tym lepiej. Jeśli nie - pozostają inne drogi. Mam nadzieję, że przyłączycie się do ich odkrywania. Jeśli tak i jeśli go znajdziecie, postarajcie się nie robić mu krzywdy. Musimy się dowiedzieć, co zrobił, nie zatłuc go. Chyba, że będzie to jedno i to samo, choć wątpię. Ostatnia zmiana na tablicy pokazała, że punkty można łapać nawet bez interakcji z innymi graczami.
     Gdy pierwszy Koharō skończył mówić te słowa, wszystkie egzemplarze poza nim rozbiegły się, przeczesując teren. On sam ruszył również, w kierunku, w którym oddalił się Saori.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#54 2017-04-12 22:44:51

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Budynek C

http://i.imgur.com/OBqwHIC.png       Rozpoczął się pojedynek. Mężczyzna, który w poprzednim ruchu rzucił kunaiem, stał się teraz celem dla pozostałych zawodników. Wróćmy jednak do tego co wydarzyło się z szybującym kunaiem w Yozorę. Dziewczyna przed swymi czerwonymi oczyma ujrzała śmierć. W głębi duszy wierzyła, że w tym genjutsu nie da się dokonać żywota ale gwarancji takiej dostać nie mogła. W ostatnich podrygach próbowała jeszcze uniknąć frunącego ostrza ale na marne. Kunai doleciał do swego celu. Ale czym był jego cel? Na pewno nie głowa dziewczyny z klanu Uchiha. Metal przefrunął tuż obok maski dziewczyny, która nie zdążyła jeszcze wykonać uniku i rąbnął w budynek za nią, wbijając się w tynk. Mężczyzna jednak nie zdawał się być jakoś wyjątkowo zdziwiony tym faktem, tak jakby miał w planach postraszyć tylko Yozorę ale niechybnie tych ruchem, zgarnął na siebie jednoczesny kontratak dwóch stojących w obrębie rywali. Krótko mówiąc, Jiro był szybszy niżeli zamaskowany przeciwnik i gdy tylko ten wykonał rzut, Namikaze sam napiął strzałę na łuk i wypuścił w stronę oponenta. Tutaj gdyby nie maski, można by było ujrzeć zdziwienie. Pocisk naładowany elektrycznością pędził rozżarzony do celu. Zawodnik kątem oka dostrzegł atak i spinając wszystkie mięśnie, zmusił ciało do uniku. To jednak nie wystarczyło, miał zbyt mało czasu na tę reakcję, [reakcja 170] i więcej z tej odległości wycisnąć nie mógł. Strzała przeleciała przez jego lewy bark, robiąc dziurę na wylot a krew trysnęła tuż po wyjściu strzały nad jego plecami.
       - Kuuuuurwaaaaaaa!
       Wykrzyknął z bólu wkurzony ale i wciąż zdziwiony jegomość, który miał jeszcze przed sobą do uniknięcia kulę ognia. Złapał się prawą dłonią za krwawiącą ranę, choć ta wciąż upływała z drugiego ujścia i wykonał dokładnie ten sam unik to przed chwilą. Kula ognia przefrunęła koło niego dosłownie o centymetry co nie obeszło się bez żadnych urazów. Uciekające iskry, dopadły jego ranę, przypalając mięśnie i wprawiając w jeszcze większy ból, który to okazał swym krzykiem. Sam ognisty pocisk uderzył w kamienny mur budynku za mężczyzną, wypalając w ten sposób drugie wejście do środka. Cały obolały i spocony mężczyzna, czego wciąż inny nie mogli zobaczyć, postanowił coś wydukać.
       - Pieprzone gnoje. We dwóch na mnie? Ja wam kuuurwa dam... Wywołaliście wojnę.
       Nagle mężczyzna po prostu zapadł się w ziemię. Wyglądało to jednak na kontrolowany ruch a ziemia osunęła się pod nim i zamknęła całkowicie regularnie. Sytuacja na tablicy zmieniła się.

Yozora: 4 punkty
Jiro: 4 punkty
NPC B: 3 punkty
NPC A: 2 punkty

http://i.imgur.com/PT3DZBj.png       W miejscu gdzie od samego początku działo się najwięcej, nagle zrobiło się dosyć spokojnie. To jeszcze nie koniec zwarcia o czym zaraz się wszyscy przekonają ale na pewno już nie wszyscy tak ochoczo podchodzą do konfrontacji. Biorąc pod lupę Suoha, podjął krok w przeczesywaniu terenu i wycofaniu się z pola walki. Schował się krzaki a jego pozostałe duplikaty obiegały cały las w poszukiwaniu ciekawych miejsc. Daiki oczywiście widział jego poczynania poprzez Byakugana ale tego jednooki wiedzieć przecież nie mógł. Podejmował więc próby zejścia z pola walki na co Hyuuga najzwyczajniej w świecie mu pozwolił. Ten za to skupił się na swym pierwszym celu i chcąc zdobyć jego suweniry, wolnym krokiem podchodził, wykorzystują jego osłabienie i strach, który paraliżował go bardziej niż cios samego Hyuuga. Daiki jednak nie miał szansy na tak swobodny ruch, bowiem zawodnik, który przed chwilą napomknął, że wkurza się na brak punktów, postanowił naprawić swój błąd i spróbować je zdobyć. Sam nie wiedział jakim cudem je otrzymują i za co on sam je otrzymał ale jego oczy rejestrowały potyczkę między dwoma graczami i stwierdził, że to musi być sposób. Zaskoczył z drzewa [szybkość 200] i dzięki stylowi Okasho [siła 400], rąbnął w ziemię tuż między Daikim i strachliiwym zawodnikiem. Jeżeli białooki nie wykonał uniku, to wyrzuciło go w powietrze i to samo tyczyło się tego drugiego, który na pewno nie dał rady uniknąć tego ciosu i pofrunął aż do najbliższego drzewa, waląc w nie głową i tracąc przytomność. O dziwo sytuacja na tablicy ponownie się zmieniła.


Suoh: 7 punktów
Daiki: 6 punktów
NPC B: 4 punkty
NPC A:

http://i.imgur.com/D9SJjkQ.png       Mówią, że wszechświat miał swój początek od wielkiego wybuchu i od tego czasu rozszerza się we wszystkich kierunkach, by pewnego dnia albo stał się tak obszernym, że wszystko rozpadnie się na atomy albo wręcz odwrotnie, nastąpi reakcja zwrotna i wszystko ponowie skupi się w jednym punkcie by znów spowodować wielką eksplozję i tak cyklicznie. Tym razem wybuch tak naprawdę nie miał miejsca. Wszystko to było jedynie iluzją, którą Itsuki użył na pozostałych. W ten czas wszyscy w zasiegu jego wzroku stali jak w ryci, przeżywając ból i koszmary zaś on sam miał możliwość przeszukania mężczyzny i pozbawienie go wszelkich dobrodziejstw które posiadał. Po za fiolką i tym co każdy zawodnik otrzymał, miał również przy sobie cztery sztuki hikadriamy oraz maskę gazową i linę. Najwidoczniej wolał przygotować się do konkretnych warunków albo może miał jakiś plan działania. Itsuki korzystając z tej chwili odpalił pochodnię i ruszył przed siebie w poszukiwaniu interesujących rzeczy. W tej chwili jedyne co widział to delikatnie żarząca się lawa i stalagmity. W pewnym jednym momencie dotarł do wąskiego kamiennego korytarza a na samym jego końcu, mógł dojrzeć dzięki pochodzi... ścianę, z której wylazł przed chwilą jakiś mały robak a dokładniej coś w postaci szczypawicy.
       Ayane zaś ocknęła się z genjutsu, widząc że wciąż stoi w tym samym miejscu co przed wybuchem. To samo tyczyło się okradzionego przez Itsukiego zawodnika. Rana od shurikena była jednak jak najbardziej prawdziwa tyle że człowieka, który dokonał tego czynu nie było widać. Uczestnik igrzysk spojrzał na zamaskowaną dziewczynę i uniósł dłonie. Całe się trzęsły.
Najwidoczniej jeszcze nie opanował swojego strachu.
       - Co to kurrwa było?
       O dziwo tutaj sytuacja na tablicy nie zmieniła się kompletnie.


Itsuki: 2 punkty
NPC B: 1 punkty
Ayane:
NPC A:

http://i.imgur.com/5mrJ3NB.png       Sytuacja na pustyni również wydawał się chwilowo ustąpić z szału. Ayanami nie chcąc mieszać się w bójkę, postanowiła ruszyć przed siebie jeżeli Ci dalej mają toczyć walkę między sobą. Tak też zrobiła. Wolnym krokiem ruszyła ku kierunkowi, który obrała choć wcześniej pocięła drzewo na kawałki i wybrała jeden z nich na cel swoich zdolności artystycznych. Nie zdążyła odejść zbyt daleko zanim Keisuke odpuścił konfrontację i krzyknął do niej. W jej mierze było ocenienie czy chce z nimi współpracować jak proponowała na samym początku czy też po prostu olać i ruszyć sama ze swym psem. Za nią jednak wędrował masywny mężczyzna, który nadal nie wydał z siebie żadnego słowa. Dziwny jegomość ale w obecnej chwili nie sprawia kompletnie problemów. Obejrzał się jedynie za siebie gdy zielonowłosy postanowił obdarować wszystkim wodą pitną używając swej natury chakry. Wszystkie ładnie pięknie miało się pokręcić do przodu jednakże źródło życia po prostu wyparowywało w ułamku sekund. Czy było tak gorąco? Owszem, żar lał się z nieba ale na pewno nie była to temperatura, która powoduje parowanie cieczy opisywanej jako H2O. Kobieta, która chwilę temu odparła jego ataki zaśmiała się z tego nieudanego ruchu Keisuke, wytykając go palcem.
       - Szczerze mówiąc, jestem trochę Tobą zawiedziona. Przestałeś mnie interesować.
        Po tych słowach ruszyła niczym piorun w kierunku samotnika [szybkość 400] i uderzyła go w brzuch [siła 200]. To jak bardzo oberwał i czy w ogóle, dowiemy się w następnym poście. Tymczasem jednak postawny facet, znów spojrzał w kierunku Ayanami. Ta zapewne postanowiła olać ich problemy, chyba że chciała odpowiedzieć zielonowłosemu na jego zagadankę. Jeżeli ruszyła przed siebie, mogła dostrzec w odległości dwóch kilometrów Oazę. Czyżby woda? Jeżeli chodzi o Keisukę to jego klona wyruszyły na zwiady. Jeżeli nie uniknął ciosu a wytrzymałość nie pozwoliła utrzymać mu się na nogach, to jego duplikaty zniknęły. Punktacja mimo wszystko zmieniła się.


Keisuke: 5 punktów
Ayanami: 3  punkty
NPC A: 1 punkt
NPC B:

http://i.imgur.com/nnztgtd.png       Lokacja ta wciąż nosiła miano najspokniejszej chociaż najbardziej niezwykłej jeżeli chodzi o punkty. Tylko tutaj nie doszło jeszcze do żadnego starcia a zawodnicy już posiadali całkiem niezłe cyferki przy swoim imionach. Rzecz jasna, każdy zawodnik widział tylo swoje wyraźnie, zaś pozostałe wciąż zamazane były zagadką dla pozostałych. Nawet jeżeli nagle w jakiś sposób się uwidocznią, wątpliwym jest aby ktokolwiek swobodnie przedstawił się pozostałym. Zauważył to Koharo i mądrze analizował. Słowa, których użył po wykonaniu wielokrotnego powielenia, miały osądzić motywację pozotałych. Brzmiał jak lider, choć liderem być nie chciał. Pozostała przy nim dwójka zachowywała się jednakże tak jakby mentora i pasterza potrzebowała, choć wyrzutek a właściwie członek klanu Hyuuga, nie mógł wiedzieć czy Ci nie udają by wykorzystać odpowiedni moment. W gruncie rzeczy nikt nie wiedział praktyczne niczego co powodowało mały dyskomfort u kobiety. Słychać było spod jej maski ciche westchnięcie gdy tylko sprawa skomplikowała się po ujrzeniu puntkacji na tablicy. Drugi towarzysz zaczął nerwowo rozglądać się dookoła jakby nagle miał w ten sposób dostrzec Saoriego, który to jeszcze chwilę temu dokonał taktycznego odwrotu.
       - Wiesz, że imiona na tablicy po za naszymi własnymi są zamazane. Przyznałeś się więc, że to nie Ty zebrałeś 5 punktów. Chcesz wzbudzić w nas zaufanie? Czy może to te punkty należą do Ciebie ale nie chcesz się do tego przyznać żebyśmy nie obrali Ciebie za cel? Mówisz, że nie chcesz robić krzywdy temu, który przed nami uciekł ale nie wiem czy Twoje intencje są prawdziwe. Być może masz zdolności do określenia naszej siły i chcesz nas zbratać przeciw tamtemu, który w Twoim mniemaniu jest najsilniejszy i go potem pokonać? Jak to z Tobą jest? Twoje klony do zwiadu i ta tania kałuża od samego początku. Nie podobasz mi się.
       Ten głos zdecydowanie był wysokiej, kobiecej barwy. Przedstawicielka płci pięknej mówiąc o taktyce, którą być może Koharo prowadzi, sama ujawniła że wie od samego początku o jego kombinacjach. To niewątpliwie było mocno zadziwiające. Drugi z zamaskowanych zawodników poczuł jeszcze większy dyskomfort. Widząc, że dziewczyna podejrzewa wyrzutka-hyuugę o kombinowanie obawiał się, że zaraz rozegra się tutaj pojedynek. Chyba nie chciał w tym uczestniczyć co oznajmił dość zadziwiającym faktem. Po prostu rozpłynał się. Zniknął pozostałym z widoku nie pozostawiając po sobie żadnego sładu ani dźwieku. Tymczasem Saori zbliżył się na bezpieczną odległość do pozostałej gromady. Chciał obserwować ich ruchy i przeanalizować co właściwie robią. Być może wpadnie na jakiś pomysł za co są punkty albo czy może z nimi w jakikolwiek sposób działać. W tej chwili wolał trzymać się na dystans, widać że był typem samotnika i człowieka nad wyraz ostrożnego co szczerze mówiąc było rzadkością w obecnych czasach. On jeden od początku ulotnił się nie ufając pozostałym i choć to nie typowy turniej a igrzyska, w ten sposób zdobył najwięcej punktów. W tej chwili mógł dosłyszeć ulotnie dopadające do jego uszu słowa kobiety, który uniosła głos w odpowiedzi na dialekt Koharo. Sytuacja punktowa zmieniła się tylko dla jednej persony.


Saori: 5 punktów
Koharo: 2 punkty
NPC A: 2 punkty
NPC B: 2 punkty

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png       Oookej! Tak więc od tej chwili mija 15 minut. Nie dostajecie jednak w żaden sposób informacji o tym. Jeżeli ktoś sumiennie liczył uciekające sekundy to ma pojęcia, bądź w jakiś sposób potrafi odczytywać czas z cienia czy innych wskazówek. Ja jednak nie dostrzegłem niczego takiego po za Daikim, który faktycznie liczył. Tak więc jeżeli chcecie zdjąć maski to albo w opisie ma być zawarty sposób w jaki doszliście do tego (sensowny) albo po prostu opisać wasze ryzykowne zagranie. Oczywiście fakt upływu tego czasu nie oznacza, że musicie je ściągać. Z kolejnych informacji dodam, że po następnym poście imiona zawodników zostaną wyświetlone. Generalnie nie ma to dla was żadnego większego znaczenia, bo po za graczami, którzy być może się znają to i tak nie wiecie do kogo przypisać imiona. Wiem,
że dzisiejszy post nie jest jakiś zaskakujący i oblany złotem ale jedyne co mogę wam powiedzieć, że zabawa dopiero zacznie się od następnego posta. Te 15 minut było zaledwie rozgrzewką dla was. Póki co mam jednak nadzieję, że bawicie się całkiem nieźle a wasze głowy pękają od pomysłów za co są punkty albo za co nie są. Następny post z przykrością muszę przyznać że będzie raczej po świętach, gdyż mam wyjazd w piątek do Bydgoszczy do rodziny. W przyszłym tygodniu również mam wyjazd szkoleniowy do Warszawy ale mam nadzieję, że uda mi się przed tym dać odpis. Jeżeli szczęście i czas dopisze to może i nawet w któreś z dni świąt naskrobię co nieco. Jakby co życzę:

Wesołego jajka! Dużo Shurikenów i owocnych spotkań w waszych klanach i organizacjach ze świata realnego!


P.S. : Standardowo w razie pytań, walić na gg.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2017-04-12 23:00:17)

Offline

 

#55 2017-04-13 03:16:00

Ayane

Gość

Re: Budynek C

    Ze wszystkich sił Ayane próbowała wydostać się z jaskini, jednak na próżno, całe to wydarzenie okazało się być jedynie marną iluzją, której nie potrafiła się przeciwstawić. O Genjutsu nie wiedziała zbyt wiele, prawdopodobnie z tego powodu tak łatwo dała się złapać, nie mogła się nawet wyswobodzić, a to tylko świadczyło o tym, jak słaba była. Kiedy się ocknęła, zauważyła, że dwóch brakuje, została sam na sam z jakimś mężczyzną.
-To była z pewnością technika Genjutsu, zostałeś w nią złapany tak samo, jak ja. - przerwała na chwilę, by się rozejrzeć. -Zostaliśmy tutaj sami, w okolicy chyba nikogo nie ma, tamta dwójka gdzieś zwiała, zamierzasz ze mną walczyć, czy może chcesz współpracować?
Jej intencje były szczere, nie widziała dla siebie żadnych szans w pojedynku, już na starcie przegrała z marną iluzją, wykazała się słabością i wychodziła z założenia, że nie zdziała wiele przeciwko trzem mężczyznom. Teraz wprawdzie została z jednym, ale wcale nie znała jego możliwości, była mimo wszystko na straconej pozycji, jeśli ten tutaj zechciałby walczyć, to musiałby być bardzo słaby, żeby Ayane go pokonała, takie niskie mniemanie miała o swoich zdolnościach. Może nie była najlepsza w Ninjutsu, ale jej zdolność kontroli marionetek była nadzwyczajna, jeśli dostałaby możliwość użycia lalek, z pewnością by zwyciężyła.
    Na razie jednak nie chciała wyciągać swojego asa z rękawa, trzymała broń blisko kabury na wypadek, gdyby musiała skorzystać z kunai'a. Wiedziała dobrze, jak się nim posługiwać, jednak w razie zagrożenia nie miałaby czasu wykonywać pieczęci, nóż byłby jedynym ratunkiem. Nie chciała zbliżać się do jegomościa bez uprzedniego przepytania go, dlatego stała w miejscu i spoglądała co chwila a to na niego, a to na jaskinię, nie chciała niczego przegapić. Uważała też, by nie stanąć w niewłaściwym miejscu, tutaj jeden zły krok mógłby zakończyć życie człowieka.

 

#56 2017-04-13 11:32:36

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Budynek C

    Koharō przez niedługą chwilę po śledztwie jednej z towarzyszek "niedoli" stał, zaskoczony, po czym wybuchł stłumionym, acz serdecznym śmiechem. Myśl, że ewidentnie narusza zasady zdroworozsądkowej manii prześladowczej, kołatała się gdzieś z tyłu jego czaszki, jednak połączenie wychowania oraz filozofii życiowej białowłosego ninja kazało mu wyciągać dłoń pierwszemu.
- Moja droga, jestem może dobroduszny, ale nie naiwny - powiedział w końcu, przekrzywiając zamaskowaną głowę z lekką przekorą i łącząc swoim stylem ręce za plecami. Starał się jednak, żeby nie zabrzmieć kpiąco, zdawał sobie sprawę, że to jego mózg działa nieszablonowo, nie innych. Nie miał prawa oczekiwać od innych łapania w lot jego toku rozumowania - gdybym ot tak sobie wyszedł z karocy, bez ówczesnego zbadania terenu, mógłbym narazić się już na starcie. Mogę się z tobą założyć o niewielką kwotę, że jakiś wariat na pewno zaatakował już kogoś na samym wstępie - dodał, bezwiednie doprowadzając do niezręcznej sytuacji gdzieś indziej...
     Przyszywany Hyuuga westchnął i spojrzał w niebo. Stał tak kilka sekund, wpatrując się w iluzję tablicy punktowej.
- Moje klony szukają w tej chwili po prostu punktów nawigacyjnych naszego otoczenia. Chcę wiedzieć, jakie czynniki mogą stanowić tu zagrożenie, bo nie mam zamiaru przegrać w pierwszym etapie z powodu zakażenia czy jakiejś toksyny. Prawda jest taka, że nie wiem, czego się tu spodziewać ale zakładam, że wcale niekoniecznie musicie być moim największym problemem. Nie znamy tego terenu, naturalnie więc pożytecznym odruchem jest zwiększyć potencjał przetrwania przez wspólne zdobywanie informacji - tu Koharō zrobił krótką pauzę, podejmując w głowie decyzję i delikatnie kiwając nią do własnych myśli.
- Nazywam się Koharō Seki. Imię naszego niewidzialnego kolegi znajduje się na dole listy, ty jesteś w takim razie przedostatnia - oznajmił wyniki własnych obserwacji* w dość lekkomyślnym, acz śmiałym coming-oucie. Przeleciało mu przez głowę, że nawet jeśli wygłupił się ponad miarę i za chwile przegra te zawody, może chociaż widownia doceni jego tupet - Jak się zapewne domyślasz, nie jestem sensorem jak ty. Ale jestem dobry w zgadywanki. I w myślenie do przodu, czasami. HEJ, JEŚLI TU JESTEŚ, ZA KILKA CHWIL W LESIE ZROBI SIĘ NIEBEZPIECZNIE! Masz moje słowo, że nie zaatakuję cię pierwszy.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Koharō (2017-04-13 12:45:38)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#57 2017-04-13 18:05:22

Daiki

Gość

Re: Budynek C

    Byłem już o krok od swojej ofiary, kiedy nagle do akcji ruszył jegomość, który do tej pory biernie obserwował nasze poczynania. Cały czas miałem go na uwadze i wcale nie wykluczałem go z gry, wiedziałem, że w końcu nadejdzie moment, w którym przystąpi do działania, byłem przygotowany na jego ruch. Możliwość uniku umożliwił mi nie tylko Byakugan, ale również szybkość, z jaką atakował, miałem nadzieję, że nie daje z siebie wszystkiego, bo jeśli by tak było, to miałbym szansę szybko się z nim rozprawić. Mężczyzna zeskoczył z drzewa i walnął z impetem w ziemię, byłem w stanie rozpoznać zdolność, z której wykorzystał, posłużył się bowiem stylem walki, który wykorzystuje chakrę do wzmocnienia siły uderzenia. Jego destrukcyjna moc była naprawdę duża, jednak dosłownie chwilę przed zderzeniem jego pięści z podłożem zdołałem odskoczyć do tyłu na znaczącą odległość [Reakcje: 200, Skoczność: 200] dokładnie pięciu metrów, tyle wystarczyło. -No no, nie spodziewałbym się, że w końcu się ruszysz. Długo kazałeś na siebie czekać. Stwierdziłem, prostując się, tym samym zdałem sobie sprawę z tego, że odliczanie minęło końca. -897...898...898...900! Piętnaście minut minęło!
    Zacząłem się rozglądać we wszystkie strony, wyszukując jakichkolwiek zmian, ale niczego szczególnego nie spostrzegłem. Myślałem, że po tych piętnastu minutach nie tylko będziemy mogli zdjąć nasze maski, ale również zdarzy się coś nadzwyczajnego, co zupełnie zmieni rozgrywkę, najwidoczniej się przeliczyłem. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie widziałem żadnej potrzeby dalszego noszenia maski, zdjąłem ją wraz z kapturem i uśmiechnąłem się do mojego przeciwnika, który nawet zdołał zranić moją wcześniejszą ofiarę. Nieładnie tak dobierać się do czyjejś zdobyczy!
    Zacząłem biec w jego kierunku [Szybkość: 210] z zamiarem frontalnego zaatakowania wroga stylem Jūken, jedno celne uderzenie wystarczyłoby, żeby go powalić. Kiedy byłem już blisko, coś ktoś zakręciło w moim nosie (Koharō), w skutek czego kichnąłem bardzo głośno i mocno (CLICK), aż chybiłem wroga i odbiłem się od ziemi w tył, lądując na czterech literach. -Ktoś mnie obgaduje czy co? Przetarłem nos i wstałem z ziemi, po tym wytrzepałem ubrania z kurzu i wskazałem palcem na wroga. -Nie myśl sobie, że zrobiłem to specjalnie, jeszcze ci pokażę! Odezwałem się głośno nieco poirytowany, następnie jeszcze raz ruszyłem w jego stronę [Szybkość: 210] z zamiarem zaatakowania, ale już inaczej. Kiedy zbliżyłem się na minimalną odległość, zacząłem atakować go otwartą dłonią [Siła i szybkość ataku: 150, 210], każdemu uderzeniu towarzyszyło uwolnienie chakry z mojej dłoni. Po kilku uderzeniach odskoczyłem w tył.
    Wcale się nie męczyłem, odpowiadał mi taki rodzaj walki, korzystałem z niego wiele przyjemności, w końcu specjalizuję się w Taijutsu. Teraz, kiedy nie musiałem skupiać się już na liczeniu, mogłem w pełni poświęcić się temu, co działo się przede mną, miałem oczy dosłownie bardzo szeroko otwartę i zamierzałem szybko zakończyć tę zabawę. Jeden jest już nieprzytomny, a drugi nie wygląda na silnego, może uda mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. -Dlaczego nie odpuścisz? Myślisz, że masz ze mną jakiekolwiek szanse? Nie uważałem się za pewnego siebie, wcześniej kłamałem i teraz również wykorzystywałem moc słów. Takimi tanimi sztuczkami chciałem obniżyć morale oponenta albo zmusić go do ucieczki, każda z tych opcji byłaby dobra. Nie martwiłem się o swoje bezpieczeństwo, z jakiegoś powodu czułem się pewny w tej sytuacji, niepokoiła mnie tylko ciągle zmieniająca się ilość punktów na tablicy. -Wyglądało na to, że wcześniej zdobywałem z każdą chwilą prowadzenie, ale nagle sytuacja diametralnie się zmieniła. Wszyscy znajdowaliśmy się w jednym miejscu i robiliśmy to samo, nagle jeden zniknął, a ilość punktów przy jednym imieniu mocno się zmieniła, czyżby ten, który uciekł, wychodził na prowadzenie? Wątpię, żeby ten tutaj zdobył sobie tak dużą ilość punktów wyłącznie jednym uderzeniem, co więc robi tamten, który wcześniej próbował się ze mną konfrontować, ale uciekł?
    Nie pasowało mi to, właśnie z tego powodu stworzyłem w którymś momencie pieczęć klona, któremu kiwnąłem głową, zrobił to samo i zniknął, udał się w głąb lasu i zaczął badać okolicę.

Proszę SS'a o dokładne określenie ilości wyprowadzonych przeze mnie ciosów i tych, które były skuteczne. Przyjmuję, że uderzyłem X razy, ale na pewno przed niektórymi się obronił/uchylił, muszę wiedzieć dokładnie ile zdążyłbym (próbowałbym) zadać i ile poskutkowało, muszę odjąć za to chakrę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#58 2017-04-13 20:49:34

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Budynek C

LAS TROPIKALNY

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

    Ciągle siedziałem schowany między drzewami i wysokimi krzakami coby móc z ukrycia obserwować poczynania moich rywali. Każdy z nich mimo tego samego stroju skrywał różne umiejętności z którymi musiałem się liczyć. To nie była sytuacja podobna do tych gdzie to ja mam przewagę nad innymi i mógłbym spokojnie ją wykorzystać do wszelkiej manipulacji. Jeden z nich próbował czegoś podobnego, ale mówiąc szczerze ani mnie, ani tym bardziej innych nie był w stanie przestraszyć. Nie wiem czy zdaje sobie z tego sprawę, ale może pora by ktoś mu to powiedział? Leżałem na ciepłej ziemi pomagając sobie rękami w odsuwaniu niewygodnych gałązek, które utrudniały mi śledzenie ruchów pozostałych. Jednak początkowo decydując się na otwartą konfrontację po przez ochronę jednego z zawodników, zrozumiałem, że nic tym nie wskóram. Gdybyśmy wszyscy razem zaczęli robić to samo nasza tablica z punktami nie ulegała by zmianie.  W tym sensie, że u każdego wzrost byłby taki sam przez co przewagę miałby ten, który na początku zdobył ich najwięcej. Chciałem sprawdzić czy mój ruch zmieni na tyle by pozostali zaczęli się zastanawiać czy walka jest jedynym słusznym wyborem. W między czasie gdy jeden z nich kontynuował swój atak ja spojrzałem w górę.
    Cholera. - Powiedziałem do siebie. Nie sądziłem, że w tak krótkim czasie uda mi się zarobić aż tyle punktów. Przynajmniej teraz mniej więcej wiedziałem za co jesteśmy punktowani i mogłem wykorzystać to przeciwko nim aby utworzyć potężną przewagę. Oczywiście to tylko kwestia czasu gdy pozostali pomyślą o tym samym, ale póki co trzeba było to wykorzystać. Ogarnął mnie lekki stres a także panika. Co jeśli nie zmienią swojego postępowania i dalej będą uważali, że walka to jedyny sposób na efektywne zdobycie punktów? Co jeśli bardziej zależy im na widowni niż na samym rozpracowaniu systemu? Może powinienem teraz wyjść i spróbować załagodzić sytuację? Gdy miałem się podnieść nagle jeden z nich zeskoczył z drzewa i uderzył w ziemie znajdując się pomiędzy dwójką zawodników  z ogromną siłą. Najwidoczniej nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób łagodzić sytuacji, więc ja tym bardziej. Zaciekawił mnie fakt, że jeden z nich zdjął maskę wraz z kapturem ukazując swoją twarz. Ujrzałem brązowe włosy a także białe gałki oczne. Cholera... znowu. Nie trzeba być wybitnym ninja by wiedzieć do kogo te oczy należą. user bluźni i akurat musiałem wylądować w jednym miejscu razem z nim. Teraz to na pewno nigdzie nie wychodzę. Chociaż siedzenie tutaj również nie będzie należało do bezpiecznych. Lecz jeżeli wcześniej nie zdecydował się mnie zaatakować tak może jest szansa, że teraz tego też nie zrobi?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#59 2017-04-16 17:21:24

Saori

Nikushimi

55351609
Zarejestrowany: 2015-08-31
Posty: 137
Klan/Organizacja: Nikushimi
KG/Umiejętność: Kikō
Ranga: Przywódca organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20

Re: Budynek C

    Gruba gałąź wysokiego drzewa utrzymuje mnie w dogodnej do obserwowania otoczenia pozycji. Dostrzegam dwójkę zawodników, którzy także zachowują między sobą bezpieczny dystans. Czwarty uczestnik naszego zgrupowania zdążył wyparować. Unoszę wzrok na podłużną tabliczkę z wypisanymi imionami i przydzielonymi do nich punktami. Oprócz pogrubionego napisu Saori Aburame widnieje jedynie zamazany tekst. Kolejną informacją, którą odczytuję jest me prowadzenie na tle pozostałych. Pięć punktów na koncie gościa, który nic nie robi. Pociecha z tego faktu jest ogromna, zaciera odczucie stresu i niepewności. Spoglądam w prawo i lewo na zbierające się wokoło mnie robaki. Po minucie jest ich kilkaset, być może nawet ponad tysiąc. Niebezpieczeństwo? Docierają do mnie słowa rybiego chłopaka, który gaworzy na dole z zamaskowaną kobietką.
    Wzniesieniem ręki posyłam obszerną falę robactwa w ich kierunku. Druga tworzy sześcian zamykając mnie wewnątrz. Pozostawiam jedynie lukę na rozglądanie się. Latające stworzenia docierają do dwójki dysputujących person. Kolistymi ruchami formują słowa - otworzyliście fiolki? Unieście dłoń na tak, nie wznoście na nie.
    - Wygląda na to, że piętnaście minut minęło. Ściągam to ustrojstwo. - Żwawym ruchem zsuwam obcisłą maskę z facjaty. Do mej twarzy dociera lekki chłodny wiatr. Teraz odczuwam prawdziwe otoczenie. Wcześniej zdjęty płaszcz (no i oczywiście czarny kombinezon), teraz nakrycie twarzy, wolność. Nabieram powietrza w płuca, obfitą ilość, ile tylko mogę pomieścić.
    Nie zaprzestaję obserwowania dwójki na dole. Zważam także na czwartego uczestnika, który zniknął. Jeżeli wykona ruch w moją stronę, chronią mnie robaki. Istnieje prawdopodobieństwo, iż taka przeszkoda to dla niego zadanie jak wyrwanie dziecku lizaka. Tak czy inaczej, walką nie wygram. Zerkam na otoczenie po słowach ryby. Wyczekuję momentu po którym jak mniemam - ma się zrobić niebezpiecznie. Przygotowany do działania.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


https://i.imgur.com/mWipDay.png

Offline

 

#60 2017-04-16 20:43:03

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Budynek C

Opuszczone miasto


      Mężczyzna pozornie rzucił się na inną postać, nieco mniejszą i sprawiającą wrażenie dużo słabszej, oczywiście jeśli o samą tężyznę fizyczną. Atak był dość szybki i precyzyjny, ostrze zmierzało prosto w głowę drugiej osoby, która nie wyglądała, jakby była w stanie uniknąć ciosu. Jej los wyglądał dość marnie, dlatego Jiro nie mógł pozostawić ich samym sobie. Wolałby dogadać się z nimi, aniżeli wszczynać bójki, lecz teraz już za późno. Najpierw musi wyeliminować tego, który jako pierwszy wyszedł z ofensywą, a potem może jakoś uda mu się porozumieć z postacią, z którą przyszło mu zbratać się w celu pokonania tego trzeciego.
      Strzała poleciała, niemal z dwukrotnie większą prędkością, niż poprzednio. Tym razem nie chybił. Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy, ponieważ wszystko wróciło do normy - trafił prosto w cel. Grot przebił ciało na wylot, zostawiając pokaźnych rozmiarów dziurę na barku mężczyzny. Ten strasznie się wkurzył, ale kto by mu się dziwił? Jego umiejętności wciąż były pod znakiem zapytania. Kto wie, czy zaraz rana się nie zasklepi, albo nie wyjdzie z jakimś dziwnym kontratakiem. Na razie jednak, postanowił się ukryć. Jakaś dziwna technika, która pozwala mu poruszać się pod powierzchnią ziemi. Zniknął z pola widzenia. Rudowłosy od razu, kiedy zauważył, co się dzieje, wyskoczył w górę (reakcje 150, skoczność 200), lądując na dachu jednego z budynków. Tajemniczy osobnik może poruszać się pod ziemią, ale czy uda mu się przejść na przykład przez ścianę? W tamtym momencie, właśnie to wydawało się najlepszym wyjściem.
     Rozglądał się bacznie, oczekując momentu, kiedy przeciwnik wyjdzie z ukrycia. Starał się obserwować też teren za jego plecami. W końcu nie miał pojęcia, gdzie znajduje się ostatni z ich czwórki. Wyjął jedną ze strzał i cały czas gotów był do strzału. Na pewno wykorzysta to, kiedy tylko nadarzy się jakaś okazja.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#61 2017-04-17 09:32:57

Yozora

Klan Uchiha

15871022
Zarejestrowany: 2016-01-10
Posty: 121
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Gunsō
Płeć: Dziewczyna
Wiek: 18

Re: Budynek C

     - Zgrywał się... - stwierdziła Yozora, ale ton jakim mówiła nie świadczył o tym jednoznacznie. Dla kogoś obok mogło to być zarówno stwierdzenie jak i pytanie. Dziewczyna jednak nie miała wątpliwości, tamten nie zaatakował z zamiarem pozbycia się przeciwnika - znaczy niej samej - on tylko sobie pogrywał. Chciał ją przestraszyć? Albo zobaczyć jak zareaguje? Nie wiedziała. Szczerze mówiąc była przekonana, że ten atak miał ją załatwić. I dlatego zaatakowała go w odpowiedzi. Dopiero teraz kiedy wszystko minęło i miała chwilę spokoju na ogarnięcie sytuacji zrozumiała co się stało. On tylko się wygłupiał i przez to został zaatakowany, przez nią i czwartego uczestnika z ich grupy, jednocześnie. Nie był w stanie wyjść z tego obroną ręką. Co prawda sama Yozora nic mu nie zrobiła, ale już łucznik tak. Skończyło się na tym, że przebity strzałą ukrył się w ziemi deklarując wojnę.
   - Sam jesteś sobie winny! - rzuciłaby w kierunku dziury, w której tamten zniknął. Naprawdę nie miała pojęcia dlaczego to zrobił. A tym bardziej nie wiedziała czego się po tym spodziewał. Nie bardzo też wiedziała co powinna teraz zrobić. Pierwotnie chciała któremuś z pozostałych zawodników zabrać fiolkę i żeton, ale teraz... Z łucznikiem nie miała szans. Jeśli tylko zechce załatwi ją jedną strzałą. To samo tyczyło się tego pod ziemią, nie miała żadnych szans w bezpośrednim pojedynku. Pozostawał tylko ten ostatni, który uciekł na samym początku. Ale czy faktycznie było sens go teraz szukać? Naprawdę nie miała pojęcia co powinna teraz zrobić. Póki co jej akcje ograniczyły się do małpowania łucznika. Tak samo jak on uznała, że bezpieczniej będzie wskoczyć na jakiś budynek czy coś takiego. I z niego obserwując okolicę miała zamiar zastanowić się nad swoimi kolejnymi ruchami. Dopiero teraz miała chwilę, żeby spojrzeć w niebo i zorientować się, że przy jej imieniu widnieją 4 punkty. Jeszcze jedna osoba miała ich tyle na swoim koncie. Jeśli Yozora miałaby zgadywać powiedziałaby, że należą do łucznika, bądź gościa pod ziemią. Wątpiła, żeby zgarnął je ten, który uciekł na początku. Ale dlaczego miała na swoim koncie 4 punkty? Nie miała pojęcia, może jednak o walkę tutaj chodziło? Jeśli faktycznie tak było. Nie, nawet nie musiało tak być, wystarczy, że łucznik tak pomyśli i... cóż, w takim wypadku miała przewalone jak diabli. Dlatego obserwowała zarówno ziemię, z której mógł wyskoczyć żartowniś jak i łucznika. A i na okolicę starała się uważać nie wiedząc co kombinuje ten ostatni. A prócz tego starała się jeszcze wykombinować co powinna teraz zrobić.

Chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#62 2017-04-18 11:51:17

Itsuki

Klan Senju

Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 217
Klan/Organizacja: Senju
Ranga: Członek

Re: Budynek C

  Jego "przeciwnik" nie miał przy sobie zbyt wiele interesujących rzeczy, jednak jak to powiadają od przybytku głowa nie boli. Zarówno maska gazowa jak i lina mogły przydać się w przyszłości, zwłaszcza biorąc pod uwagę miejsce w którym się znajdowali. Młody Senju miał sporo zastrzeżeń co do jakości powietrza jaka mogła panować w jaskini pełnej lawy. Fiolkę schował obok swojej zwracając uważnie uwagę do kogo czyja należy. Po spojrzeniu na tablice nie przybyło mu punktów, nie zamierzał jednak jej zwracać, na pewno jeszcze przyjdzie moment, kiedy będzie można ją do czegoś wykorzystać. Ruszył korytarzem w nadziei, że uda mu się dotrzeć do jakiegoś ciekawszego miejsca, albo przynajmniej ukryć się przed przeciwnikiem, który nie wiadomo gdzie się znajdował. Wyglądało na to, że mógł w łatwy sposób nabić punkty atakując pozostałe osoby przebywające w jaskini, jednak nie mógł się wyzbyć uczucia, że nie koniecznie o to chodzi. W końcu dzięki pochodni udało mi się natrafić na ścianę, na której znajdowało się jakieś życie, po za sprowadzonymi tu ninja. Robactwo wskazywało, że warunki jednak są w miarę nadające się do życia.  Itsuki postanowił zbliżyć pochodnie do robaka, normalnie zapewne schowałby go do jakiegoś słoika czy coś bo bardzo interesujący okaz, tym razem jednak nie miał nic takiego pod ręką. Obawiał się też, że stworek może być jadowity, postanowił więc zbliżyć do niego pochodnie. Ciepłe, brudne powietrze i płomienie z pewnością zmuszą robaka do ucieczki w poszukiwaniu nowego źródła oddychania. Itsuki miał zamiar wykorzystać wskazówki dawane przez naturę, obserwował też płomienie w nadziei, że uda mu się wyczuć jakieś ruchy powietrza.


http://static.comicvine.com/uploads/original/11/119884/2716728-600px_senju_symbol.svg.png

Offline

 

#63 2017-04-18 15:43:18

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Budynek C

PUSTYNIA


     Słysząc zawołanie odwróciłam się i uniosłam brew. Czyżby spod maski wystawały tatuaże, że mnie rozpoznał? Odruchowo sięgnęłam dłonią do maski. Kończyła się pod linią moich oczu więc raczej nie. Zerknęłam na Asukę. No tak, jasne. Zgaduj, zgadula, ups, bingo. Tak jak już wcześniej myślałam - krycie swojej tożsamości w moim przypadku kompletnie mijało się z celem. Widząc jak zielonowłosy tworzy wodną kulę już niemalże wyrzuciłam z ręki rzeźbiony wcześniej kurek jednak woda w sekundę wyparowała. No cóż, chyba jednak będę zdana na swoje podstawowe umiejętności. Aczkolwiek wracając do wywodu tamtego - niemalże parsknęłam śmiechem. Czyżbym miała prawdziwy przykład dwubiegunówki przed sobą? A może to tylko taki podstęp? Gdyby jego agresja była skierowana we mnie, a nie w tę potworzycę z nadludzką reakcją prawdopodobnie zleciałyby się tutaj już sępy chcące zadziobać moje zwłoki. Ale tego wiedzieć nie musiał. Przewróciłam oczami i zawołałam w jego stronę:
- Teraz chcesz myśleć jak zespół? Teraz chcesz współpracy? Słońce ci przygrzało, że nagle odwrócił ci się tok myślenia o 180 stopni? - westchnęłam i powiedziałam już zrezygnowanym tonem - Nie mam zamiaru popisywać się moimi umiejętnościami, jeśli jednak ruszysz z nami z pewnością będziesz miał okazję je zobaczyć. Jeśli nie - trudno. Twój wybór.
      Mimo tego, że gość mógł mi spokojnie spuścić łomot nie miałam zamiaru nikomu włazić w tyłek, nawet w celu obrony własnego. Skinęłam w jego stronę głową i odwróciłam się, nie wiedząc czy za mną podąży, czy nie. Zauważyłam jednak, że szanowny pan milczek postanowił znaleźć się na pustyni wraz ze mną. Ciężko było go rozgryźć. Może jak w końcu podejmie jakąś konwersację będę wiedziała czy ma zamiar mnie zarżnąć w samotności, czy faktycznie spróbować przejść przez to razem. Jednocześnie usłyszałam zawołanie wcześniej wspomnianej potworzycy i nie wiedząc czy było ono skierowane do mnie - odwróciłam się. Ta już atakowała tamtego. Idiotką bym była gdybym w ogóle rozważyła wbijanie się między nich próbą zaprowadzenia spokoju. Jeśli tak pragną walki to ją dostaną, a ja bogu dzięki nie będę musiała znaleźć się w ogniu krzyżowym. Pokręciłam głową i znów zaczęłam iść w swoją stronę zrównując kroku z towarzyszem.
- Sama nie wiem czy jak się zarżną to będzie nam na rękę czy nie. Cholera wie, co nas czeka - rzuciłam właściwie nie licząc na odpowiedź.
- Liczyłaś czas? - usłyszałam nagle głos Asuki, spojrzałam na niego nieco ogłupiona - Przecież po piętnastu minutach możesz zdjąć maskę.
- Aaaaa.... Otóż nie - powiedziałam przepraszającym tonem.
- Tak myślałem - pokręcił łbem i zrównał ze mną kroku, patrząc w moją stronę - Otóż możesz już ją zdjąć. Minęło piętnaście minut.
- Jesteś pewny? - zmrużyłam oczy przyglądając mu się, a widząc potwierdzające kiwanie zdjęłam to ustrojstwo, jedncześcnie ściągając z głowy kaptur.
     Wzięłam głęboki oddech, ciesząc się w końcu pełnym dostępem do świeżego powietrza po czym otarłam twarz z potu, który zdążył się już pod maską zgromadzić. Temperatura była niemała i pewnie zaraz zacznie nam się dawać mocniej we znaki. Samą maskę postanowiłam sobie przyczepić do pasa. Mogła się w sumie jeszcze przydać. Szczególnie jako ochrona przed burzą piaskową, gdybyśmy się akurat wbili w takową przed znalezieniem schronienia. Odwróciłam na chwilę wzrok od nabierającej już kształtu rzeźby i ujrzałam na horyzoncie coś w rodzaju oazy. Hmm... Warto się skierować w tamtą stronę jednak trzeba mieć na uwadze, że może to być jedynie fatamorgana. Skierowałam swój wzrok na towarzysza a palec w tamtą stronę.
- Również to widzisz? - spytałam i nie czekając na odpowiedź podjęłam - Możemy się skierować w tamtą stronę, jednak patrząc po tym co się stało z wodą zielonowłosego śmiało możemy przypuszczać, że to pułapka. Będziemy musieli trochę zboczyć z kierunku na północ. Myślisz, że warto ryzykować?
      Czekając na jego reakcję zaczęłam grzebać w torbie, chowając kunai, którym wcześniej strugałam. Teraz potrzebowałam czegoś węższego, żeby zrobić w ustrojstwie otwór na wylot. Wyciągnęłam cieniutki sztylet, owinięty czerwoną wstążką. Nosiłam go zawsze przy sobie, jeszcze zanim znalazłam się w Akademii Ninja. Większą wartość miał sentymentalną aniżeli zabójczą, ale do tego akurat świetnie się nadawał. Sama czynność wiele czasu mi nie zajęła i ot, mieliśmy gotowe narzędzie do pozyskiwania wody. Zmrużyłam oczy i zaczęłam wypatrywać jakiegoś kaktusa, z którego można by było ją uzyskać. Pojedynczy znajdował się jakieś 10m ode mnie. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do niego. Nadeszła chwila prawdy. Kucnęłam przy roślince i wbiłam w nią kranik. Oplotłam rękami kolana, oczekując na wyciek życiodajnego płynu. Z kolei Asuka przypatrywał się uważnie postawnemu chłopakowi, który z nami wyruszył, czy czasem nie zaatakuje nas od tyłu. Jednocześnie dalej wytężał nosa, próbując wyczuć cokolwiek przydatnego (zasięg 700m).

Offline

 

#64 2017-04-18 17:19:57

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Budynek C

Zachowanie psiej dziewczyny mnie zirytowało. Wiedziałem, że od teraz będę zmuszony działać samotnie. Wkurzyłem się. Na moje szczęście miałem przy sobie klony, które w razie czego będą mnie mogły poinformować czy trafiły na coś ciekawego. Tak czy inaczej zdałem sobie sprawę iż trzeba będzie z siebie wykrzesać nieco więcej. W tym momencie cieszyłem się że mam na sobie maskę, gdyż mogłem użyć tego. Otworzyłem swe lewe oko, a wraz z tym poczułem mały zastrzyk mocy. Lepsza widoczność, płynniejsze ruchy... To jest to. Musiałem być gotowy na wszystko.

Nagle przed moimi oczami znalazła się dziewczyna [ Reakcje 295 ] Była niesamowicie szybka. Ledwo udało mi się ją dostrzec. Momentalnie i odruchowo wykonałem postawę obroną. Moje kości wysunęły się z okolic klatki piersiowej [Szybkość 504, Siła 259] Miałem jedynie nadzieję, że kości przedziurawią kobiecie rękę i trochę ją zatrzymają. Ja zaś wykonałem kolejny ruch. Nie czekałem, aż dziewczyna zacznie wyć z bólu. Po prostu działałem. Jedną ręką machnąłem zza plecy [Szybkość 330] by wyjąć z kręgosłupa długi na kilka metrów bicz [ Szybkość wyciągania kości 500]. W razie gdyby dziewczyna uniknęła mojego głównego ataku po prostu chciałem za pomocą bicza uniemożliwić jej ucieczkę i szybko ją do siebie wrócić [ Szybkość Bicza 530, Siła Bicza 315]  Niemal w tym samym czasie w mojej prawej dłoni zaczęła się kumulować chakra, niesamowicie duże ilości, aż na koniec całą małą rękę pokryło kościane wiertło. Gdy tylko dziewczyna znalazła by się w moim zasięgu momentalnie wykonałem atak [Szybkość Ataku 504, Siła ataku 2064]. Starałęm się trafić w głowę by uniknąć ataku na fiolkę, która mogła mi wybuchnąć w każdej chwili. Liczyło się teraz tylko jedno: przetrwać. Załączył mi się w głowie instynkt, który był niemal naturalny dla mojego klanu. Żądza walki i wygranej była dla mnie teraz najważniejsza. Atak wymagał wiele pokładów chakry oraz dobrej strategi, jednakże ćwiczyłem go wiele lat. Nie było szansy na pomyłkę w moich ruchach. Pytanie brzmi czy dziewczyna będzie wstanie uniknąć mojej kombinacji i wyjdzie z niej cało. No cóż, zobaczymy. Jeśli tylko coś mogło pójść nie tak byłem ostrożny jak nigdy dotąd. Chęć wygrania przyćmiła mój umysł. Przetrwać, zabić, zniszczyć, zmiażdżyć. Tylko to mi przychodziło aktualnie do głowy jak myślę o swoim oponencie. W między czasie kątem oka spoglądałem w którą stronę idzie pozostała dwójka. Słyszałem też od psa, że pierwsze piętnaście minut już minęło. Idealnie. Gdy się rozprawię z tą dziewczyną będę mógł zdjąć maskę. Poza tym... Ciekawe jak mój kombinezon przetrwa tą całą kombinację wyrastających kości z ciała. Prawdopodobnie będzie dziurawy jak ser, ale... Może się przyda. Zobaczymy. Najważniejsze było pilnować się i skupić całkowicie na walce. Musiałem wygrać...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#65 2017-04-18 21:42:50

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Budynek C

http://i.imgur.com/OBqwHIC.png       Pierwsze starcie było już za nimi. Mężczyzna, który chwilę temu oberwał ze strzały, teraz zapadł się pod ziemią niczym kret i słuch o nim zaginął. Yozora nawet swym sharinganem nie była w stanie zauważyć żadnych wykraczających po za normę struktur chakry. Po słowach dziewczyny na ulicach ostała się cisza jak makiem zasiał. Jegomość, który w pierwszej chwili uciekł, nadal nie wyłaniał się ani nie dawał znaków życia. Przedstawicielka z klanu Uchiha zerknęła jedynie w górę na tablice by ujrzeć ilość punktów, obstawiając do kogo mogą należeć pozostałe rozdysponowane. Do czynów przeszedł jednak Jiro. Łucznik wyskoczył ku niebu lądując na dachu budynku. Rozpoczął obserwację okolicy z nadzieją, że w ten sposób przechytrzy swego podziemnego rywala i zaskoczy strzałą, gdy ten się wynurzy. Nic takiego nadal nie miało miejsca. Jedyne co się zmieniło to wiatr, który jakby nabrał na silę, choć nie na tyle by przeszkadzać zawodnikom. Wtem chłopak z klanu Namikze dostrzegł, że gdzieś w oddali za jego plecami, gdy się obejrzał, porusza się jakaś postura. Ciężko było dostrzec gdzie zmierza przez budynki ale wyglądało to troszkę jak pusty, wybrukowany plac. Czyżby to był ten, który odszedł na samym początku czy może ten co ukrył się pod ziemią, potrafi tak szybko zmienić lokalizację? A może to ktoś lub coś zupełnie innego. Po za tym niespecjalnie dużo się działo po za faktem, iż imiona pozostałych nagle stały się widoczne a i narosło kilka punktów.

Yozora: 6 punkty
NPC Kirito : 6 punkty
Jiro: 5 punkty
NPC Klein: 2 punkty

http://i.imgur.com/PT3DZBj.png       Konflikt między dwoma zawodnikami zaostrzył się. Daiki postanowił kontynuować starcie ze swoim rywalem na co ten dał znak, iż jest z tego faktu niezmiernie zadowolony. Hyuuga wykonał unik, choć trzeba przyznać, że gdyby wykonał odskok pół sekundy później i na mniejszą odległość niż 5 metry to mogłoby to się dla niego źle skończyć. Skrywał jednak nadzieję, że to nie wszystko na co stać użytkownika stylu okasho i będą mogli przeprowadzić ciekawi pojedynek. Czas ruszyć z kontratakiem. To jednak zostało nagle przerwane. Czyżby coś niespodziewanego miało się wydarzyć? Tak, nastąpiło pierwsze kichnięcie podczas igrzysk. Słuchy donoszą, że organizatorzy już przygotowują specjalną statuetkę za ten wyczyn. Wracając jednak do konfrontacji. Białooki bez wahania ruszył z ofensywą. Ładując chakre w dłonie wypuścił grad ataków na swego oponenta. Ten jednak dzielnie unikał serii ciosów a w tej chwili Hyuuga wypuścił ich siedem. [reakcja 200] Mężczyzna wiedział co robił, robił pełne pochylenia, bądź odsunięcia gdyż cios który Daiki użył na jednym z zawodników, miał swoje specyficzne skutki, których sam się obawiał. Niestety dla niego, salwa kolejnych machnięć dłonią, wyprowadziła go z równowagi i trzy ciosy przeleciały tuż przy żebrach. Nastąpił trzask. Niewątpliwie jedno z żeber pękło pod wpływem ciosów Hyuuga. Niektórzy mogliby zapytać jakim cudem to się stało skoro nie było bezpośredniego starcia? Ano ten klan ma swoje sposoby. Nie było się jednak bez reakcji. Tuż po oberwaniu, mężczyzna wyciągnął ręką, choć grymas na twarzy miał nie tęgi, napiął ją i nagle ta ruszyła z ogromną prędkością na klatkę Daikiego [Szybkość 500] [siła 80 ]. Cios miał potworną szybkość ale z jakiegoś powodu siła na tym ucierpiała. Jednakże sam pęd był wystarczający by odrzucić kogokolwiek w tył. Tak więc, jeżeli Hyuuga nie wykonał uniku to bez cienia wątpliwości podleciał aż pod najbliższe drzewo z lekkim zaczerwieniem na brzuchu. Co innego tyczyło się jego oponenta, który musiał zmagać się ze złamanym żebrem.
        Co innego tyczyło się jeżeli chodzi o Suoha. Ten bawił się teraz w typowego zwiadowcę i nie będę ukrywał, że posłał klony w wielu kierunkach. Daiki o tym wiedział, korzystając  ze swego kekki genkai i z czego niewątpliwie musiał sobie w pewnym stopniu zdawać jednoooki. W każdym bądź razie w tej chwili jego klony badały okolicę i po za tym jednym, który słyszał szum wody, o reszcie będę pisał w hide gdyż ich Hyuuga nie widzi.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Daiki: 9 punktów
Suoh: 7 punktów
NPC Takeru: 4 punkty
NPC Kawataro:

http://i.imgur.com/D9SJjkQ.png        W obecnej chwili reprezentanci tej lokacji posiadali w sumie najmniej punktów. Czy to źle? Ciężko było powiedzieć, z racji iż nikt nie wie do czego punkty właściwie mają się przysłużyć. Póki co w grocie panowała sielanka po genjutsu Itsukiego. Senju w czasie gdy tamci dochodzili do siebie, badał jaskinię. Gdy dotarł do pozornie ślepej uliczki, ujrzał jak ze skał wyłazi robactwo. Z lekką obawą, że może go ukąsić i co najgorsze, posiadać jadowitą toksynę, przyłożył pochodnię do ściany, odganiając robaka znów w jej głąb. Co najciekawsze był to bardzo mądry i błyskotliwy ruch. Itsuki mógł dojrzeć jak płoń delikatnie się chwieje, tak jakby powiew wiatru rozdmuchiwał go boki. Coś musiało być za ścianą a przynajmniej tak pomyślałby każdy błyskotliwy osobnik.
       W tym samym czasie Ayane próbowała dogadać się z innym graczem. Oboje wpadli w tę samą pułapkę tak więc mogło to ich w pewien sposób do siebie przybliżyć. Mężczyzna jednak był ciągle jakby w amoku. Nie do końca dotarło do niego, że to już koniec iluzji. Nagle spojrzał na dziewczynę, która zbliżyła się do niego a w jego oczach było obłąkanie. Wyciągnął dłoń i chwycił Ayane za gardło, dusząc ją dosyć mocno jak na świra [siła 90]. To jednak nie był największy problem. Lawa w całej grocie zaczęła intensywniej reagować. Ogniste bąble wybuchały jak małe dynamity, rozjaśniając okolicę momentami jak za dnia. Ziemia delikatnie się zatrzęsła a wraz z nią poziom lawy w jaskini zaczął się podnosić, pożerając za sobą najbliższe podłoża. Wciąż nie było jednak widać jegomościa, który atakował shurikanemi na samym początku.


Itsuki: 3 punkty
NPC Tsubaki: 3 punkty
Ayane:
NPC Giani:

http://i.imgur.com/5mrJ3NB.png       Zacznijmy najpierw od Ayanami bo Keisuke to będzie zupełnie inny wątek. Dziewczyna tak jak wcześniej postanowiła się kompletnie nie mieszać w cały ten bałagan. Odpuściła sobie przekomarzanie z pozostałą dwójką i rusza przed siebie w asyście psa i milczącego mężczyzny. Samotniczka dzięki swemu wiernemu towarzyszowi dowiedziała się, że 15 minut już minęło i można pozbyć się maski. Ufając mu bezgranicznie tak też uczyniła i... i nic się nie stało. Najwidoczniej czworonóg nie pomylił się w swych obliczeniach i legalnym było pozbycie się okrycia twarzy. Nie wyrzucała jednak maski, zawsze wierząc że może się przydać. Dużo jegomość jednakże tego nie uczynił. Właściwie jego zachowanie nagle się zmieniło. Tuż po stuknięciu piętnastej minuty, zaczął rozglądać się dookoła siebie. Oczywiście robił to spokojnie i bez nerwów ale w pewnym momencie zatrzymał wzrok na punkcie, gdzie właściwie nic w oddali nie było widać. Wtem niespodziewanie po prostu zniknął a raczej poruszył się tak szybko, że wydał jedynie za sobą dźwięk niczym pojawiający się Arrancarn z Bleacha. Ayanami straciła go z widoku a pies kompletnie nie wyczuwał jego zapachu. Było to dziwny fenomen ale nie wiem czy warto sie nad tym zastanawiać w tej chwili. Przez Inuzuką stała teraz chwila prawdy. Czy kaktus da jej życiodajną wode? Wbiła kranik, przekręciła i... woda. Tak, woda powoli wylatywała przez drewniany mechanizm ręcznie zrobiony i co najciekawsze nie wyparowywała.
       A co z Keisuke? Tu sprawa była zupełnie inna. Odbywał walkę z niebywale szybką kobietą. Sam jednak do najwolniejszych nie należał i postanowił to pokazać ale zacznijmy od początku. Kobieta wyprowadziła cios w klatkę Keisuke i z powodzeniem go trafiła. Jego wytrzymałość jednak pozwoliła przyjąć atak bez większego problemu, choć siniak będzie. Zielonowłosy postanowił być bezlitosny. Z racji iż, ledwo dostrzegł ruchy kobiety, jego kości z małym opóźnieniem wysunęły się z brzucha ale to wystarczyło by zranić kobietę w ramię. Ta odskakując w tył, nie miała już szans na uniknięcie bicza, który chwycił ją za szyję i przyciągnął wprost na samotnika. Gdyby nie maska, Keisuke mógłby dostrzec przerażenie w oczach kobiety. Jego dłoń prawie zrobiła się czerwona od siły, która się w niej wzbierała. Jeden cios.
http://pa1.narvii.com/6157/de344eea8970943af0c4fb39010175ce34096fd2_hq.gif
       Siła uderzenia była tak potężna, że kobieta od jednego uderzenia połamała się chyba w każdym możliwym miejscu. W momencie gdy odleciała od impetu, ciężko już było opisać jej płeć. Fala uderzeniowa była tak ogromna, że piasek spod nóg Keisuke rozsypał się po całej okolicy a on sam stał teraz jakieś dwa metry niżej niż przed chwilą w piaskowej zapadlinie, która ubiła się do tego stopnia, iż piasek stworzył delikatną strukturę.  Był to w tej chwili jedyny punkt na pustyni, gdzie można postawić nogę a ta nie zapadnie się pod wpływem piasku ani na minimetr. Był to czysty i potężny cios. Nikt nie mógł tego przeżyć. Chyba nikt. Nagle Keisuke mógł usłyszeć jak piasek za jego plecami,  po za dziurą, w której stał nagle w jednym miejscu przesypuje się. Kupka żółtego sypkiego materiału uformowała posturę z której wyłoniła się ta sama kobieta. W momencie gdy już cała złożyła się do kupy, szarpnęła za maskę, zdejmując ją.
        - Uff.. to było niezłe. Masz znów moją atencję.
       Odpowiedziała, puszczając mu oczko. WYGLĄD. To jednak nie wszystko w kwestii tej lokalizacji. Słońce zaczęło grzać mocniej, a temperatura odczuwalnie poleciała o parę stopni w górę.


Ayanami: 7 punktów
Keisuke: 5 punktów
NPC Rukia: 5 punktów
NPC Bü: 1 punkt

http://i.imgur.com/nnztgtd.png        Archipelag był jedyną lokacją gdzie nie doszło jeszcze do wymiany ciosów a przynajmniej nie tych fizycznych. Przepychanki słowne nie miały jednakże sobie równych w innych wyimaginowanych na potrzeby igrzysk, światach. Koharo jednak wciąż był wyluzowany. Zaśmiał się serdecznie gdy usłyszał podejrzenia stosowane wobec niego i postanowił uraczyć kilkoma słowami kobietę, tłumaczyć swoje zamiary. Właściwie jako pierwszy bez przeszkód podał swoje imię oraz nazwisko. Spotkało się to z ogromnym zaskoczeniem jego rozmówczyni, czego dostrzec nie mógł przez jej maskę. Zaskoczył jednak wszystkich swoimi ostatnimi słowami. Czyżby miał zamiar wprowadzić odrobinę zamętu? Jedyna dama w tym gronie nie mogła wydusić z siebie słowa. Jeszcze przed chwilą litery z jej ust wypływały jak z potoku gdzie w tej chwili świerszcz zagłuszyłby jej bicie serca i oddech. Z nieba powoli zaczęły opadać krople deszczu.
       Saori dokładnie liczył czas, którego koniec miał zwiastować możliwość legalnego zdjęcia maski. Gdy poczuł powiew świeżego powietrza, poniosło go odrobinę i zdecydował się zdjąć czarny uniform. Zapomniał jednak, że całość ubioru zostawali w szatni na rzecz specjalnych strojów i przez chwilę siedział skryty w krzakach jedynie w bieliźnie. Być może nie chciał przemoczyć ciuchów, wyczuwając że zaraz rozpada się deszcz co mógł wyłapać przez lot owadów bliżej ziemi. W każdym razie właśnie te insekty posłał w kierunku pozostałej dwójki. Był to jego pierwszy krok ku dyplomacji, choć sam chyba nie był zbyt przekonany czy tego chce. Po upływie minuty z nieba zaczął lać srogi deszcz. Woda dookoła wyspy również zaczęła szarżować, nabierając impetu i uderzając falami o klify, rozbijając się we wszystkie strony. Zrobiło się dosyć niespokojnie. Kobiet odskoczyła i wyciągnęła senbony z kabury.
       - To twoja sprawka? Co kombinujesz?
       Nawiązała oczywiście do deszczu. O dziwo krople wody zachowywały się dosyć dziwnie ale tylko w jednym miejscu. Tam gdzie przed chwilą stał chłopak, który nagle zniknął, teraz można było dostrzec suchy punkt. Życiodajny płyn rozbijał się o coś niewidzialnego i spływał po nim.


Saori: 5 punktów
NPC Guren: 4 punkty
Koharo: 3 punkty
NPC Keigo: 2 punkty

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png         Dobra. Jak widzicie imiona już się pojawiły. Dla wielu z was to bez różnicy chociaż tam gdzie znajduje się tylko jedna kobieta, nie trudno wpaść na to jak się nazywa. Kolejne minuty za wami i jak widzicie póki co tylko jeden z NPCów ukazał swoją twarz, choć zapewne niedługo zobaczycie ich więcej. Zauważyliście pewnie również, że zaczęła się coś dziać, zarówno w poszczególnych hidach dla konkretnych osób jak i w całych lokacjach. Nie mam właściwie w tej chwili zbyt wiele do dodania po za faktem, że życzę wam powodzenia w następnych odpisach. Mam nadzieję, że po świętach macie wypoczęte głowy gotowe do odpisów. Z racji wyjazdu do Wawy, odpis będzie najszybciej w piątek o ile wszyscy odpiszą.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#66 2017-04-20 02:28:27

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Budynek C

    Koharō spojrzał na krótszą chwilę w niebo, obserwując punkty. Kilka jego obserwacji, głównie wynikających z faktycznych porażek zawoalowanych jako pozorne sukcesy, upewniło go w jednym - mnogie kombinacje jego subtelnych technik nie przekładały się na postęp w igrzyskach. Przeszło mu już przez myśl, że może nie wszystko, co tu wyczyniał dotarło do oczu oceniających przedstawienie. Zrozumiał też jeszcze jedną rzecz - teatr ich działań stanowiły tereny tak przepastne, że chyba nie mogło chodzić w tajnych zasadach punktacji o dotarcie gdziekolwiek. Tych wysp mogło równie dobrze być sporo więcej. Nie... teatr ich działań nie grał tu kluczowej roli. Był bowiem tym, czym miał być - teatrem. To oni stanowili pierwszy plan.
     "A co mi tam, w końcu i tak nic się nie dzieje. Szkoda marnować tę pogodę." pomyślał drzemiący w nim do niedawna zmutowany allel recesywny, rwący duszę chłopaka w stronę żywiołu. Kisame wyszczerzył arsenał uzębienia i ściągnął maskę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

- Nie, Guren, to nie ja. Muszę jednak powiedzieć, że to, co się tu dzieje, wymusza zmianę strategii. Nie mogę też powiedzieć, żeby ta zmiana smuciła mnie przesadnie. Czujesz ten zapach? - wciągnął głęboko powietrze nosem - jesteśmy w iluzji, a jednak nie przepuszczę takiej okazji. Lecę popływać. Postarajcie się również wyciągnąć z tej sytuacji jak najwięcej przyjemności. Bo w końcu o to tu chodzi, prawda? O dobrą zabawę. Bawcie się dobrze!
Raigen Raikouchuu!
      Z tym okrzykiem z głębi rozradowanych płuc, białowłosy ninja (będący teraz dla obserwatorów iście olśniewającym widokiem) wystrzelił w powietrze (skoczność: 150) wykręcając kilka ewolucji i znikając za urwiskiem (szybkość: 130). Wiedział, że nie może sobie pozwolić na niefrasobliwość, mimo naturalnej łatwości, z jaką przychodziła mu adaptacja do tych, zgodnych z jego żywiołem, warunków. Zanurkował.
     Pokonywał kolejne fale, nie będące jeszcze realnym zagrożeniem, płynąc z jednostajną prędkością, to przeskakując między bardziej stromymi porcjami wody, niczym jakiś pieprzony, wesoły delfinek Flipper. Tyle, że Flipper nie korzystał od czasu do czasu z tarczy Nensuikai, żeby złagodził ew. kolizje z innymi rybami/przedmiotami/skałami. Tudzież używać jej w charakterze deski surfingowej (wytrzymałość techniki: 200, reakcje: 85)
     Miał tylko nadzieję, że nie tylko on tak dobrze się bawi.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Koharō (2017-04-20 13:53:30)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#67 2017-04-20 14:55:29

Daiki

Gość

Re: Budynek C

    Byłem świadom tego, że oponent nie podda się salwie wszystkich moich ciosów, nie wyglądał na takiego, który nie ma doświadczenia i nie wie, jak zachować się w trakcie pojedynku. Zwinnie uniknął pierwszych uderzeń, ale kiedy zwiększyłem nieco tempo ich wyprowadzania, przestał radzić sobie tak dobrze, warto było tak ciężko trenować sztuki walki. Lata treningów opłaciły się i teraz było to idealnie widać, styl Jūken zdawał się przynosić rezultaty, nie tylko pozwalał mi zwiększać zadawane obrażenia, ale również pozwolił wykorzystać chakrę na specyficzny sposób. Mowa o wprowadzaniu jej do organizmu wroga, to specjalna zdolność klanu Hyūga przekazywana z pokolenia na pokolenie od dekad. Mówi się, że kiedy posiadacz Byakugan'a zdoła cię trafić, od razu przegrywasz starcie, nie wiedząc nawet, jak do tego doszło. Chakra impulsywnie uderzała w mięśnie i narządy wewnętrzne mężczyzny, obniżając jego zdolności bojowe. To właśnie w ten sposób zmiażdżeniu uległo jego żebro, nie musiałem wykorzystywać swojej siły, to dzięki tej sekretnej technice byłem w stanie go wykończyć, jednak nie zamierzałem tego jeszcze robić, gdyż moje zmysły nakazały mi działać inaczej. O tym za chwilę.
    Nadeszła pora na kontratak. Szybki, śmiałbym nawet stwierdzić, że błyskawiczny, ledwo co byłem w stanie go dostrzec, nie mogłem się obronić w żaden sposób, musiałem przyjąć na siebie atak. Na szczęście nie był silny [Wytrzymałość > 80], przez co nie wyrządził mi szkód, bez siniaka się nie obejdzie, ale tym nie musiałem się przejmować. Mimo tego jegomość zdołał mnie odepchnąć na kilka metrów w tył, zyskał przy tym nieco czasu. To był ten etap walki, na którym dwie przeciwstawne sobie strony wpatrują się teraz w siebie i oddychają głośno. Sęk w tym, że nie wydawałem z siebie szczególnie donośnych szmerów, nie eksploatowałem się, tudzież oddychałem w normalny sposób. Wtedy do mojego umysłu dotarł impuls, na który czekałem już bardzo długo, po chwili dołączył do niego drugi. To był znak. Zacząłem się instynktownie rozglądać w każdym kierunku, by móc ocenić dokładnie naszą lokalizację i położenie wszystkich osób w zasięgu mojego Doujutsu. Całe szczęście - Przeszło mi przez myśl, kiedy zobaczyłem, że ten od wiatru, który wcześniej schował się w krzakach, ciągle jest niedaleko nas. Sytuacja nie przedstawiała się najlepiej i pomyśleć, że przez cały ten czas skupialiśmy się nie na tym, co trzeba. Cholera! - Uderzyłem mocno w drzewo, o które się opierałem jeszcze po wcześniejszym uderzeniu. Podniosłem się na równe nogi i skierowałem wzrok dokładnie w stronę ukrytego Suoh'a. Chodź tutaj, byle szybko. Wiem, że też stworzyłeś klony, które teraz badają teren, nie zauważyłeś jeszcze niczego podejrzanego? Jeden z moich klonów wpadł w pułapkę i jestem w stu procentach przekonany, że to nie jest robota któregokolwiek z was. Teraz musimy się trzymać razem. - Wiedziałem, że tymi słowami w ogóle go do siebie nie przekonam, przecież od samego początku wszystkich atakuję. Myślałem, że to własnie na tym polega to wszystko, ale dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo się myliłem. Możliwe, ze teraz wszyscy jesteśmy w pułapce.
    Po prostu chodź tu szybko i wspomóż mnie swoimi technikami Fūton'u. Nie mamy czasu! - Wykrzykując te słowa zacząłem składać pieczęci do jednej z technik Katon'u [Szybkość składania: 250]. Nikt oprócz mnie nie był w stanie nawet się domyśleć, co stało się z jednym z moich klonów. Po jego zniknięciu wszelkie informacje, które zdobył, dotarły do mnie, zareagowałem impulsywnie, gdyż wszystko wskazywało na to, że teraz wszystko działać ma przeciwko nam. Drugi klon również zniknął, dostarczając mi dokładny opis lasu w promieniu kilku kilometrów, nie przedstawiało się to najlepiej, prawie wszędzie znajdowały się drzewa, rzeki, wszystko to, co stanowić mogło pułapkę. Odwróciłem się na chwilę w stronę tego, któremu uszkodziłem żebra: Wcześniej stworzyłem cieniste klony, jeden wpadł w pułapkę i jeśli teraz nie będziemy trzymać się razem, na pewno przegramy. Pomóż tamtemu, którego zaatakowałem na początku. Proszę. Teraz naprawdę wszystko zaczynało się układać. Podział na grupy, odizolowanie ich, niemożność poznania tożsamości pozostałych, wszystko to miało nas zwrócić przeciwko sobie i zmusić do rozdzielenia, wówczas wykończyłoby nas to samo, co jednego klona. Tego, którego dosłownie więzić zaczęły drzewa, zniknąłby w chwili, w której zostałby uwięziony, mimo wszystko kończyła mu się już chakra, dlatego odpadł. Został więc jeden stworzony klon, ten sam, którego posłałem wcześniej na ukrytego chłopaka. Wiedział dokładnie, gdzie się znajduje, ale sam się dokładnie ukrywał, zaszedł go od tyłu. Jestem klonem. Lepiej się pospiesz. - Wskazał palcem na oryginalnego Daiki'ego, który właśnie wypuszczał z ust pokaźną kulę ognia skierowaną prosto w las. Bunshin zniknął.
    Nie poprzestałem na jednej kuli, wystrzeliłem w różne strony dokładnie trzy [Szybkość i siła techniki: 160, 200], zamierzałem spalić las i stworzyć nam jak najwięcej przestrzeni. Niech płonie! Za pomocą Byakugan'a cały czas oczywiście obserwowałem wszystko to, co dzieje się wokół nas w promieniu kilkuset metrów, zachowywałem ostrożność i uważałem, by nie popełnić żadnego błędu. NIE DAMY SIĘ TAK ŁATWO! - Krzyczałem, unosząc głowę, spojrzałem przy tym na tablicę z wynikami i zdziwiłem się.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#68 2017-04-20 15:40:50

Ayane

Gość

Re: Budynek C

    Ayane podeszła do problemu w sposób dyplomatyczny. Chciała się dogadać z jedynym mężczyzną, którego była w stanie dostrzec, nie zamierzała podejmować się walki, bowiem stawiała siebie na straconej pozycji. Zastanawiała się przy tym, gdzie teraz jest pozostała dwójka, ale nie była w stanie ich zlokalizować, właśnie dlatego skupiła się na tym jednym. Nim się zorientowała, podszedł do niej i chwycił ją mocno za gardło, zaczął dusić i nie zamierzał odpuścić. Pusz...czaj...mnie! - Mówiła, dusząc się, powoli zaczynało brakować jej powietrza. W końcu wzięła się na odwagę i kopnęła mocno jegomościa prosto w przyrodzenie [Siła: 120], to powinno wystarczyć, żeby go znokautować, albo przynajmniej kupić dziewczynie trochę czasu. Tuż po ataku członkini klanu Ayatsuri zaczęła uciekać jak najdalej od tego psychola.
    Nie wiedziała, co ma robić, przy dwóch imionach uczestników była w stanie dostrzec liczby, przy dwóch pozostałych już nie, to tyczyło się jej. Domyślała się, że są to swojego rodzaju punkty, ale w żaden sposób nie wiedziała, jak je zdobyć. Zerknęła jeszcze raz na tablicę i stwierdziła, że musiało już minąć trochę czasu od rozpoczęcia igrzysk, w końcu z początku wszystko miało być zatajone, imion nie było widać, a teraz wszystko się zmienia. Pozwoliło jej to wpaść na pomysł, że już musiało minąć piętnaście minut od startu, a to oznaczało, że może zdjąć swobodnie kaptur i maskę. Zrobiła to, podjęła się ryzyka i uwolniła buźkę od materiału, a wszystko po to, by lepiej się jej oddychało. Zauważyła, że w jaskini dzieje się coś niedobrego i robi się coraz goręcej, a maska uniemożliwiała pełny dopływ świeżego powietrza, poza tym nie miała powodów ku temu, by się ukrywać, w końcu była jedyną dziewczyną, której imię znajdowało się na tablicy z wynikami. Na razie po prostu zależało jej na tym, by oddalić się od gościa, który próbował ją udusić.

 

#69 2017-04-20 16:14:43

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Budynek C

    Sytuacja powoli się uspokajała. Mimo wszystko byłem lekko zdziwiony dlaczego nie otrzymałem żadnych punktów mimo działań, które podejmowały moje sobowtóry ukryte daleko w lesie. Zdawało mi się, że o to właśnie chodzi. O to aby jak najbardziej poznać teren na którym zostaliśmy wyrzuceni by w pewnym momencie wykorzystać go na swoją korzyść. Mimo wszystko punkty, które zdobywał Hyuuga przeczyły wyżej postawionej tezie. Możliwe, że tak naprawdę ani trochę nie zbliżyłem się do tego aby poznać system punktacji tego turnieju, a wszystkie punkty zdobyte wcześniej trafiły od tak, z powodu szczęścia. Nie. Nie mogłem tak myśleć. Jestem przecież Kiyoshi do jasnej cholery. My nigdy nie przegrywamy!  Członek klanu Hyuuga jak na razie miał przewagę w walce choć w pewnym momencie jego przeciwnik wykonał bardzo szybkie uderzenie, którego nawet ja nie zauważyłem. Albo zauważyłem, ale nie byłbym w stanie go uniknąć. Jednakże nie wyglądało na jakoś specjalnie silne biorąc pod uwagę w jaki sposób białooki przyjął cios. Najwyraźniej był pewien, że nic mu się nie stanie toteż zaryzykował. Nagle poczułem jak jeden z klonów zniknął. Tak po prostu. Można zgadywać, że został zaatakowany od tyłu skoro nie udało mu sie zarejestrować niczego interesującego poza drzewami i krzakami. Tylko przez kogo? Cała czwórka razem ze mną znajdowała się tutaj. Czyżby, któryś z nich stworzył klona i posłał go specjalnie za mną? A co jeśli ja też jestem teraz na celowniku. Cholera. Ludzie. Odwalcie się ode mnie. Nagle zawodnik przemówił do mnie zwracając się w kierunku gdzie się znajdowałem. Wiedział o mojej pozycji już dużo wcześniej. Cholerny Byakugan. Już miałem się podnosić gdy nagle od tyłu zaszedł mnie jego klon. Wskazywało na to, że cały ten las to jedna wielka pułapka. Na szczęście nie było jeszcze za późno. Podniosłem się i wyszedłem z ukrycia. Zdjąłem maskę ukazując swoją twarz lecz malował się na niej niewielki grymas. - Masz racje, jeszcze nie jest za późno. - Po czym zniknąłem. Tak. Od samego początku byłem klonem. Szach mat.

    Wszystkie informacje dotarły do mnie natychmiast po tym jak jeden jak i drugi klon zniknął. Pierwszy bez żadnego zauważonego zagrożenia po prostu został zniszczony. Nie wiem co tutaj się działo, ale miałem wrażenie, że nikt mnie nie śledzi a nawet jeśli to nie mógł tak szybko dotrzeć do mojej pozycji. Chociaż z drugiej strony czułem jak ktoś lub coś znajduje się za mną. Było to dość dziwne uczucie. Tak jakbym od początku był śledzony a każdy mój ruch odpowiednio rejestrowany. Oczywiście nie mam na myśli tutaj widowni, która mogła monitorować każdy nasz ruch. To było coś innego. Coś tajemniczego. Poza tym jego zniknięcie było na tyle interesujące, ponieważ jak wspomniałem wcześniej nie dostrzegł żadnego zagrożenia. Mimo, że rozglądał się na wszystkie strony a jedynie co zaobserwował to drzewa i jeszcze więcej drzew, jego nagłe wydaje się być nawet bardziej niż interesujące. Możliwe, że to ja jestem głównym celem a napastnik po prostu nie trafił w tego odpowiedniego. Cholera wie. Kto by się spodziewał takiego zwrotu akcji. Drugi klon natomiast dostarczył mi ciekawych informacji. Okazuje się, że można już ściągnąć maski a jednym z zawodników jest członek klanu Hyuuga. Wspaniale! Lepiej nie mogłem trafić. Czyżby to On za tym wszystkim stał? Jego słowa brzmiały nie co inaczej i mówiąc szczerze były nawet bardzo niż wiarygodne. Jeżeli to wszystko prawda, to prawdziwe niebezpieczeństwo czeka na nas nie w miejscu gdzie zaczęliśmy, ale tam gdzie aktualnie znajduję się ja czy mój kolejny klon.
    Nie czekałem. Wyskoczyłem najwyżej jak tylko potrafię (Skoczność: 240) a następnie będąc w powietrzu utworzyłem kryształowego smoka (Szybkość tworzenia: 150) by następnie wzbić się jeszcze wyżej, na bezpieczną wysokość o ile taka istniała. Jeżeli słowa Hyuugi są prawdziwe to błędem było się rozdzielać. Chociaż z drugiej strony jeszcze jeden klon cały czas był aktywny i nic złego mu się nie przytrafiło. Czyżby znalazł jakiś azyl bądź kryjówkę? Nie. To nie jest najlepsza pora by się nad tym zastanawiać. Pomknąłem najszybciej jak potrafiłem do miejsca gdzie wszyscy zaczęliśmy (Szybkość: 200).

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#70 2017-04-20 21:29:54

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Budynek C

Opuszczone miasto


      Sprawy nabrały nieco szybszego tempa. Jeden z uczestników rzucił się na innego, ale praktycznie od razu dostał w ramie strzałą. Pocisk przebił go na wylot, przelatując przez bark. W skutek odniesionych obrażeń, mężczyzna postanowił użyć jakiejś dziwnej techniki, za pomocą której ukrył się pod powierzchnią ziemi. Jiro, obawiając się ataku, wskoczył na jeden z budynków. Uznał, że tak będzie trudniej go dosięgnąć. Jego działania powtórzyła ta mniejsza postać.
      Młody ninja stał na szczycie jednej z kamiennych budowli. Dokładnie obserwował teren dokoła siebie, ze szczególną uwagą na miejsce, w którym znajdował się kilka chwil temu, oraz za przestrzeń za jego plecami. Wyglądało jednak na to, że mężczyzna postawił uciec z miejsca bitwy. Tak było dla niego wygodniej, w końcu doznał poważnych obrażeń. Na jakiś czas nie trzeba się będzie nim przejmować, no chyba, że ma jeszcze jakiegoś asa w rękawie. Pierwszy, czyli ten, który uciekł na samym początku też był wielką niewiadomą, jednak Jiro starał się na razie o nim nie myśleć, ze względu na to, że prawdopodobnie znajduje się kawałek stąd. Ostatni z uczestników, czyli ten, który również stoi na jednym z budynków, wydawał się być niegroźny. Niby miał jakieś jutsu ognia, aczkolwiek wydawały się o wiele za wolne, by pochwycić Namikaze. Co więcej, nie zachowywał się podejrzanie, a jego istnienie nie przeszkadzało rudowłosemu. W końcu mógł się zatrzymać, wziąć głęboki oddech i wszystko przemyśleć, na spokojnie.
      - Ja pierdolę - powiedział, nieco zdenerwowany - za co są te punkty?  -  dodał. Kiedy spojrzał na tablicę, zauważył, że jest dopiero na trzecim miejscu. Nie miał pojęcia, co zrobiła reszta, aczkolwiek im zdecydowanie idzie lepiej. Co więcej, widać było już imiona innych przeciwników. Łatwo wywnioskować, że ta mała, drobna osóbka to Yozora, jedyna kobieta w zestawieniu. Cóż, płeć i tak nie miała znaczenia. I mimo, że nie zrobiła jeszcze nic spektakularnego, to zajmuje wysoką pozycję. Może jednak warto ją zaatakować? Nie wydaje się być trudnym przeciwnikiem. Nie. Gdyby chodziło o eliminację innych, to właśnie Jiro by wygrywał, jednak tak nie jest.
      Schował strzałę z powrotem do kołczana, a łuk przełożył przez ramię. Zdjął maskę z głowy, rzucił ją na ziemię. Machnął głową, żeby ułożyć swoją grzywę, a następnie podrapał się w czubek łepetyny. Obrócił się do tyłu, a następnie zaczął powoli kroczyć przed siebie. W oddali zobaczył jakąś sylwetkę, jednak na razie postanowił ją zignorować. Chciał zrobić coś bardziej racjonalnego, niż tylko uganianie się za innymi. Zauważył, że na dachu budynku jest dziura, która umożliwia wejście do wewnątrz. Czemu miałby tego nie wykorzystać, nie zobaczyć, co znajduje się w środku? Podszedł, a następnie zeskoczył w dół, ignorując postawioną przy ścianie drabinę. Wylądował w jakimś pomieszczeniu przypominającym hol. Tupnął mocno, żeby zobaczyć, czy budynek nie zamierza się rozlecieć. Była to jednak solidna budowla. Minął kilka pomieszczeń na piętrze, wszystkie wyglądały podobnie, a ich umeblowanie mogłoby wskazywać na to, że są to sypialnie. Postanowił zejść na dół, tym razem do celu prowadziły schody. Zszedł na parter, gdzie okazało się, że budynek to jakiś sklep. Pułki może i nie były pełne, ponieważ miasto jest opustoszałe, jednak po dokładnym przeszukaniu wszystkiego udało mu się znaleźć butelkę wody i paczkę chrupek. Na razie ekwipunek nie był go potrzebny, ale mógł przydać się w przyszłości, dlatego chłopiec złapał oba przedmioty w prawą dłoń. Udał się do wyjścia.
      Minął próg, znalazł się w innym miejscu niż ostatnio, a to dlatego, że wyjście było po drugiej stronie budynku. Rozejrzał się dokoła. Prawdopodobnie nie było nikogo wokół. Postanowił udać się w kierunku pałacu, w okolicach którego wcześniej widział postać.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Jirō (2017-04-20 21:31:28)

Offline

 

#71 2017-04-20 23:38:54

Saori

Nikushimi

55351609
Zarejestrowany: 2015-08-31
Posty: 137
Klan/Organizacja: Nikushimi
KG/Umiejętność: Kikō
Ranga: Przywódca organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20

Re: Budynek C

    Stężenie wilgoci w atmosferze sięga wysoko ponad normę. Z białych jak śnieg chmur lecą ciężkie krople deszczu. Pogoda ulega diametralnej zmianie. Obszar dwóch metrów około mnie zajmują latające, drobne insekty. A ja dumnie paraduję na drzewie w samych majtkach. Myślę powoli analizując wykonane ruchy. Mojego ciała nie okrywa nic innego jak proste bokserki. Widocznie przeoczyłem wielce ważny szczegół. Szybko naciągam kombinezon, nie nakładając jedynie ciasnej maski. Wracam do pierwotnego ubioru. I nie pytajcie mnie proszę, o czym wtedy myślałem. Ciężko ocenić czy dziwniejsze jest miejsce do którego trafiliśmy czy moje niekonwencjonalne pomysły.
    Obfita ilość wody podtapia grunt. Mam jeszcze paręnaście minut nim sięgnie ponad połowę trzonów drzew. Znajdując się na grubej gałęzi, odczekuje momentu, aż ziemię pokryje przynajmniej jedno metrowa warstwa powodzi. Tuż po tym zeskakuje uginając płynnie kolana. Ze zdolnością chodzenia po wodzie poruszam się w kierunku przeciwnym niżeli rybi człowiek. Dodatkowo sunę razem z prądem co nie ogranicza mej szybkości. Po upływie kilku minut przeciwnicy znikają z zasięgu mego wzroku. Ponownie aktywuję umiejętność chowania chakry i przeskakuję na najbliższe drzewo.
    Opieram dłoń o chropowatą korę. Punkty uzyskałem po użyciu kilku umiejętności. Przy kontrolowaniu robaków nie otrzymałem żadnego. W takim wypadku system ich otrzymywania nie zależy tylko i wyłącznie od reprezentowania mocy. W całości tkwi drugie sedno. Gdybym mógł nawiązać kontakt z inną osobą... Nie, to nadal wyklucza cel mojej misji. Sam do siebie kiwam przecząco. Nie mając żadnego pojęcia odnośnie przekraczanego krajobrazu, oddalam się od powodzi, zmierzając w linii prostej. Wzrok skupiam na najbardziej szczegółowych miejscach. Zamierzam odnaleźć rzecz, która przykuje mą uwagę. Podpowiedź, która może okazać się kluczowa w rozwiązaniu mechaniki otrzymywania punktów.


https://i.imgur.com/mWipDay.png

Offline

 

#72 2017-04-22 11:16:01

Yozora

Klan Uchiha

15871022
Zarejestrowany: 2016-01-10
Posty: 121
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Gunsō
Płeć: Dziewczyna
Wiek: 18

Re: Budynek C

     Co teraz? Co teraz?! Dziewczyna nie wiedziała co powinna zrobić. Jej pierwotny plan odebrania pozostałym żetonów i fiolek wydawał się nierealny. Pozostali byli silniejsi od niej, no przynajmniej łucznik i kret, nie wiadomo co z tym ostatnim. Jakby się nad tym nie zastanawiać każdy zdobył jakieś punkty, nawet ten który zniknął na początku. Co do punktów wstrzymała oddech kiedy łucznik o nich wspomniał z wyraźną złością. Była przekonana, że ją zaatakuje. Ale nie, schował swój łuk i zniknął w budynku. Co kombinował? Ona sama nie miała specjalnie pomysłów co powinna teraz zrobić dlatego zdecydowała się łucznika śledzić. Najpierw przeskoczyła na ten sam budynek w którym on zniknął. A potem na dachu poczekała, aż z niego wyjdzie. Uważała na każdy z kierunków i kiedy w końcu pojawił się na zewnątrz młoda Uchiha skryła się, aby jej nie zauważył, a kiedy się oddalił podążyła za nim. Podążała w bezpiecznej odległości, 20 metrów za nim. Wiedziała, że śledząc go na takiej odległości tamten nie mógł jej usłyszeć. Chyba, że posiadał jakąś specjalną umiejętność. Ale nigdy nikogo takiego nie spotkała, była pewna, że pozostanie niewykryta. Poruszała się za nim ostrożnie, kryjąc się za budynkami czy czymkolwiek na drodze co na to pozwalało. Nie miała pojęcia co tak naprawdę łucznik kombinuje, ale podążając za nim dziewczyna wpadła na coś co mogła zrobić. Acz musiało to trochę poczekać, teraz po prostu podążała za Namikaze starając się nie zostać odkrytą. Lustrowała także okolicę swoim Sharinganem. W końcu nie zapomniała o pozostałej dwójce. Przy odrobinie szczęścia nawet jeśli któryś z nich dostrzeże łucznika to ona nadal pozostanie niezauważona i będzie mogła śledzić dwójkę z nich. Nadal nie ściągnęła swojej maski.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#73 2017-04-22 11:32:26

Itsuki

Klan Senju

Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 217
Klan/Organizacja: Senju
Ranga: Członek

Re: Budynek C

Jaskinia z lawą

Itsuki nie miał zbyt wiele do roboty w zaistniałej sytuacji, wszystko bowiem wskazywało, że najpoważniejszym przeciwnikiem w tej grupie będzie ściana. Wciąż istniało zagrożenie ze strony gościa, który zniknął, ale Senju zostawił mu znacznie łatwiejsze cele po drodze. chłopak postanowił więc bliżej przyjrzeć się ścianie, zarówno ruchy powietrza jak i uciekające robactwo sugerowało, że coś się może za nią znajdować. Senju jednak wciąż nie wiedział czy to coś było bardziej przyjazne od miejsca w którym był obecnie. Jednak poruszenie w jaskini i nagłe reakcje lawy sugerowały, że jednak nie jest gorzej, a w każdym razie Itsuki nie powinien zostawać tu dłuzej. Chłopak nie był pewny ile czasu upłynęło odkąd tutaj przybył, jednak miał wrażenie że mógł się bezpiecznie pozbyć stroju, który dostarczyli organizatorzy. Istniał jednak pewien problem, nie miał nic pod nim  bowiem oddał wszystko zgodnie z poleceniem organizatorów, gdy teraz o tym pomyślał stwierdził, że to głupie. Po co właściwie oddawał strój? Zwłaszcza,że prawdopodobnie znajdował się w genjutsu biorąc pod uwagę, że w środku jaskini widzi tablice z wynikami. Czy organizatorzy, którzy byli w stanie stworzyć taką iluzję nie byliby w stanie też ukryć ich strojów? Cóż chyba nie było sensu się nad tym dłużej zastanawiać. Chłopak postanowił jednak zaryzykować i na moment zdjąć maskę tylko po to aby umieścić pod nią maskę tlenową. Przypuszczał bowiem, że te bomble buhające w lawie nie dostarczały niczego dobrego do powietrza. Następnie zaczął ostukiwać  ścianę przed nim za pomocą tempej końcówki swojej katany w nadziji, że uda mu się odnaleźć jakiś słabszy punkt i robić ścianę przy pomocy siły(siła:100). Chociaż zdawał sobie, że uderzenie w skałe nie będzie należało do najprzyjemniejszych.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Itsuki (2017-04-22 11:32:45)


http://static.comicvine.com/uploads/original/11/119884/2716728-600px_senju_symbol.svg.png

Offline

 

#74 2017-04-22 15:14:39

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Budynek C

PUSTYNIA


     Ku mojemu zdziwieniu mężczyzna, który zdecydował się mi towarzyszyć nagle zniknął. Bang, kamień w wodę. Czyżby poruszał się tak szybko, że w ułamku sekundy zniknął zarówno z pola mojego widoku jak i węchu Asuki? Nie pora jednak teraz się nad tym zastanawiać. Udało się. Gdy tylko ujrzałam, jak z ręcznie robionego kraniku płynie woda i nie wyparowuje tak jak technika zielonowłosego na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Natychmiast przysunęłam usta do strumienia i zaczęłam pić łapczywie. Nie spędziliśmy na pustyni wiele czasu, jednak można już było odczuć tego skutki. Kombinezon był właściwie całkiem mokry od mojego potu, zaś Asuka siedział z wywalonym językiem i czekał, aż sam będzie mógł się napić. Zresztą powoli zaczynała boleć mnie głowa od natarczywego słońca. Powinniśmy znaleźć jakiś cień.
    Odsunęłam się, nabierając jeszcze trochę wody w dłonie i przemyłam sobie nią twarz. W tym samym czasie chłeptać zaczął pies. Westchnęłam i podparłam się dłońmi na piasku, spoglądając w górę. Dopiero teraz ujrzałam tablicę wyników. Przy moim imieniu widniało najwięcej punktów. O cholera. Co takiego się wydarzyło? Za co dostałam te punkty? Być może od początku dobrze rozumowałam, że nie powinniśmy się tłuc między sobą. Jednak przy dwóch pozostałych imionach widniało po 5 punktów - przypuszczalnie należały one do atakującej się dwójki. Wtedy moje myślenie mijałoby się z prawdą. Z kolei znikający mężczyzna miał ledwie punkt. Tak przynajmniej mi się wydawało. Może dlatego się rozpłynął? Organizatorzy uznali, że czas przerzedzić nasze grono i pozbyli się tego z najmniejszym wynikiem. Pewnie jeszcze bym nad tym rozmyślała, gdyby nie zatrząsł mną nagły wstrząs. Zarówno ja, jak i Asuka odwróciliśmy gwałtownie głowy w kierunku, z którego nadszedł. Zmrużyłam oczy, żeby lepiej widzieć. W miejscu, w którym rozpoczęliśmy widniała teraz tylko jedna osoba. Męskiej postury. W wielkim kraterze po uderzeniu. Co on takiego zrobił? I gdzie podziała się kobieta? Czyżby to był efekt jego ciosu? Przeszły mnie ciarki. Jeśli tak to bardzo dobrze, że się stamtąd zmyłam. Ta siła była przerażająca i gdybym to ja stanęła na drodze jego uderzenia prawdopodobnie zostałaby ze mnie kupa mięsa. Modliłam się tylko o to, żeby sobie o mnie nie przypomniał skoro wyeliminował już jednego gracza. Ale zaraz, zaraz. Z piasku nagle zaczęła się wyłaniać postać. Powoli nabierała kształtu by w końcu zmaterializować się jako tamta uczestniczka. Patrzyłam w tamtą stronę z szeroko rozwartymi oczami. Czyżby już słońce naprawdę siadło mi na głowę?
      Otrząsnęłam się. Nie miałam teraz czasu na rozmyślania nad tym. Nagle temperatura znacząco podniosła się. Powoli zaczynało mi się ciężko oddychać. Teraz trzeba było działać szybko. Póki jeszcze nie zwracali na mnie uwagi. Trzeba było znaleźć jakiś cień, schronienie. Spojrzałam na Asukę, jednak temu gorąc dał się o wiele bardziej we znaki aniżeli mnie. Ledwo dyszał, nic nie mówił, suchy język wisiał mu z pyska. Nie miał nawet siły mówić. Wzięłam jeszcze parę łyków wody i wstałam wyjmując kranik z kaktusa, schowając go do torby. Przyłożyłam sobie dłoń do czoła i rozejrzałam się dookoła. W odległości ok. 15m od nas znajdował się dość pokaźny baobab, z kolei w odległości kilkunastu metrów od niego, w różnych kierunkach - inne, jednak zdecydowanie młodsze od niego. Jego rozmiar wskazywał na to, że może być dość sędziwy przez co prawdopodobnie jego pień u podstawy zaczął próchnieć i jest pusty w środku. Tam znajdował się nasz azyl. Nie miałam czasu na ułożenie planu. Musiałam działać. Zmylić przeciwnika. Złożyłam szybko kilka pieczęci (szybkość składania pięczęci 140), zbierając powietrze w płucach i mieszając je ze swoją chakrą. Gdy wypuściłam je z ust powstał strumień powietrza, powodujący niemałą wichurę (szybkość techniki 176). Moim celem był piasek, chciałam stworzyć małą burzę piaskową, która by skutecznie zamaskowała mnie i moje kolejne posunięcia. W momencie, gdy tak się już stało złożyłam kolejną pieczęć i obok mnie pojawił się klon, następnie złożyłam jeszcze jedną i zmieniłam się w psa. Tutaj już powstał z kolei mały problem. Bogu dzięki Asuka miał wielkie łapy, więc w momencie gdy usiadłam na tyłu udało mi się złożyć odpowiedniki jego palców wskazujących w pieczęć klona. I ten oto pojawił się obok w postaci Asuki. Szybko powróciłam do swojej oryginalnej formy.
- Chodź! - wydałam krótką komendę i zaczęłam biec kierunku baobabu.
      Klony pobiegły w kierunku oazy. Gdy już dotarliśmy w wyznaczone miejsce, co za wiele czasu nie zajęło. Piasek nie powinien nawet jeszcze porządnie opaść zaczęłam obchodzić okazałe drzewo dookoła, próbując znaleźć w nim jakąś szczelinę. Nic. Cholera. Musiałam sama sobie ją zrobić. Spojrzałam na Asukę i tyle wystarczyło, żeby wiedział o co mi chodzi. Żeby stworzyć szczelinę potrzeba było narobić trochę hałasu. A wtedy posyłanie klonów mijałoby się z celem. Kiwnęłam głową, odbiegłam kawałek właśnie w stronę oazy, składając znów te same pieczęci co na początku. Chciałam, żeby przeciwnicy usłyszeli źródło techniki z tego kierunku, w którym pobiegły klony. W tym samym czasie, gdy z moim ust znów wydobyła się kolejna mała wichura, a ja starałam się narobić jak najwięcej hałasu Asuka wprowadził swoje ciało w bardzo szybką rotację i uderzył w pień drzewa z taką siłą, żeby za bardzo go nie naruszyć, a żeby zrobić dziurę przez którą oboje mogliśmy wejść do środka. On sam już się tam władował. Piasek wciąż się unosił, a ja pobiegłam z powrotem do niego i również po chwili znalazłam się w środku. Och, jakąż poczułam ulgę w końcu znajdując się w cieniu. Oddychałam ciężko. Asuka też. Teraz dopiero, gdy choć przez chwilę poczułam się bezpiecznie mogłam oddać się rozmyślaniom. Przede wszystkim zastanawiało mnie otoczenie. Mimo, że to pustynia to takie gwałtowne skoki temperatury nie były normalne. Na dodatek ta znikająca woda zielonowłosego... Czyżby otaczali nas ninja organizatorów i sabotowali nasze ruchy? Tylko dlaczego woda, która ja zdobyłam nie zniknęła? Mimo, że starałam się poskładać wszystko do kupy - niewiele mi z tego wychodziło. Chętnie spytałabym Asukę co o tym myśli, jednak on położył na razie łeb na moich kolanach i odzyskiwał siły po użyciu techniki.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#75 2017-04-22 18:12:50

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Budynek C

Rozpierdol. To było odpowiednie słowo opisujące nie tylko pojedynek na pustyni, ale także to co po pewnym czasie znajdowało się w mojej głowie. Zacznijmy jednak od początku. Po wykonanym ataku od razu przyzwałem do siebie małego skorpiona - Yasuhiko, by ten po przywołaniu wbił w moje ciało swoje żądło. Nie zadawał żadnych pytań jak na razie. Wiedział co się mogło wydarzeń słuchając mojej delikatnej zadyszki. Jak zawsze pierwsza faza planu poszła dość dobrze, niestety efekt tego wszystkiego już mnie nie zadawalał. Ku mojemu zdziwieniu z piasku wstała wcześniej wspomniana dziewczyna. Gdyby nie zdarzenie którego byłem przed chwilą świadkiem i wykonawcą to myślałbym że ta jedynie ukryła się w piasku. Z mojej perspektywy jednak wyglądała jakby zmartwychwstała. Myślałem, że po dziewczynie nie zostanie nic, a tu proszę... Niespodzianka. Nie powiem, kombinacja mnie trochę kosztowała jeśli chodzi o moją energię i fakt iż po czymś takim mój przeciwnik dalej żyje i ma się dobrze nieźle mnie zaskoczył, ba! Nawet zdołował. Nie sądziłem, że znajdzie się ktoś kto obroni się przed mym atakiem. Czułem w sobie moc zdolną do zabicia niejednego ninja. Niestety dziś zostałem pokonany jeśli chodzi o mą siłę. Moje kościane wiertło wracało do normy. Nie było już żadnych wystających kości z mojego ciała. Jedynie bicz zostawiłem i przywiązałem przy pasie. Musiałem oszczędzać od teraz chakrę, nie mogłem jej już tak łatwo zużywać. Będąc dalej w kraterze zastanawiałem się co teraz z tym wszystkim zrobić, by zdobyć choć trochę punktów. Na początku jednak musiałem porozmawiać z nią, kobietą która przeżyła... Postanowiłem otrzepać się z piachu, który co nieco osadził się na moich ubraniach, a skorpion widząc moje poczynania zwyczajnie wlazł mi na bark. Dziewczyna była świadom mojej siły sama to potwierdzając. Mam nadzieję, że kolejna próba porozumienia nie pójdzie na marne dlatego postanowiłem przemówić: - Dzięki... Wybacz... Dalej jestem w delikatnym szoku... Za cholerę nie wiem dlaczego jeszcze żyjesz. - Tu zrobiłem delikatną pauzę. Fakt faktem byłem w szoku i chciałem pójść na ugodę, jednakże dalej byłem zwyczajnie wkurwiony. Na dodatek od kilku chwil moje punkty w ogóle nie wzrastały co powodowało u mnie jeszcze większe niezadowolenie. Uznałem, że trzeba wziąć sprawę w swoje ręce i zacząć myśleć na tym turnieju. Najwyraźniej mordobicie to nie jedyna droga do wygranej. Wtedy uznałem że wyciągnę raz jeszcze dłoń ugody mówiąc: - Jeszcze raz proponuję sojusz, jednakże tylko dla mnie i dla Ciebie. Jak widzisz tamta dwójka postanowiła nas zostawić byśmy się pozabijali. Może urządzimy małe polowanie na tamtych? Wiem że lubisz walkę. Czuję to, a ty czujesz tę chęć mordu ode mnie. Może coś z tego jeszcze wyjdzie... Na początku jednak znajdźmy jakieś schronienie. Tu robi się dość niebezpiecznie. - Jeśli dziewczyna zgodzi się na współpracę także postanowiłem zdjąć maskę którą przyczepiłem sobie do pasa, uprzednio oczywiście wyłączając Sharingana. Nie chciałem by ktoś na razie cokolwiek o nim wiedział. Jeśli jednak będę zmuszony iść sam to cóż... Bywa. Odwzajemniłem jedynie puszczone oczko jedynie małym, ledwo widocznym uśmiechem a następnie starałem się wychwycić jakiś punkt, miejsce gdzie można znaleźć schronienie i wodę.

Aktualnie nie miałem żadnego pomysłu. Czułem jak z chwili na chwilę robiło mi się coraz cieplej, a temperatura na pustyni robiła się wręcz niepokojąco wysoka. Nigdy nie byłem na takich terenach jak to. Nie sądziłem że kiedyś tak bardzo będę tęsknił za wodą. Niestety samemu nie mogłem jej wytworzyć. Po pierwszej próbie mój Suiton w zwyczajnie w świecie wyparował. Trzeba będzie znaleźć inne sposoby. Postanowiłem ruszyć swój leniwy tyłek i spróbować nieco tradycyjnych metod. Kiedyś czytałem, że w kaktusach można znaleźć wodę więc nie czekając na jakiś cud postanowiłem za pomocą Kunai naciąć nieco rośliny i wydobyć nieco wody za pomocy kości która osunęła się z mojego palca. Jeśli woda popłynie to cóż... Alleluja! Jeśli nie to powiedzmy sobie szczerze... Jesteśmy w dupie. Później uznałem że wypadało by znać godzinę chociażby do zachodu słońca. Słyszałem o pewnym sposobie...  Należy określić gdzie jest zachód, następnie odliczyć ile szerokości dłoni jest do horyzontu (jedna długości dłoni = 1 godzina). Ta informacja mogła się cholernie przydać ze względu na narastające ciepło. Jeśli tak dalej pójdzie to gdy nadejdzie południe i nie znajdę jakiego schronienia to mogę stać się szaszłykiem... Dosłownie. Nie miałem czasu i musiałem znaleźć jakieś miejsce do spoczynku. Wziąłem się w garść i postanowiłem ruszyć swą zielonkawą czupryną. Wtedy do mojej głowy nadszedł dość ciekawy pomysł. Złożyłem pieczęć przywołania, a kilka metrów ode mnie została przywołana wielka brama Rashōmon ustawiona w taki sposób by ta dała jak najwięcej cienia. Następnie jeśli dziewczyna poszła ze mną zaleciłem jej zebrania wszystkiego co może się przydać do budowy szałasu, każdy patyk, każdy skrawek liścia... Cokolwiek Jeśli jednak jestem tu sam to cóż... Stworzyłem jednego klona do pomocy i razem ruszyliśmy z kopyta najszybciej jak się tylko da. Wszystko składałem w cieniu. W wolnej chwili starałem się zrobić mały kapelutek z liści aby mi słońce nie namieszało w głowie. Gdy uznam, że wystarczy wszystko zaczęliśmy składać w kupę tworząc prowizoryczne schronienie. Wszystko dodatkowo zostało wzmocnione dodatkowymi palami drzew które miały chronić od rozdmuchania schronienia. Modliłem się jedynie, by wszystko zrobić na czas. W nocy może być cholernie zimno, a na dodatek zwierzęta mogą grasować w okolicy. Uznałem, że koniec niepotrzebnej walki. Chcę tu przetrwać... Sam albo z kimś. Wszystko mi jedno. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy, teraz pozostało mi jedynie czekać i mieć nadzieję, że choć raz wszystko wyjdzie mi po mojej myśli.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-04-22 18:16:30)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#76 2017-04-23 19:16:17

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Budynek C

http://i.imgur.com/OBqwHIC.png        Czyżby cisza przed burzą? Od momentu gdy Jiro i Yozora wskoczyli na dach budynku, jedynie wiatr piszczał między starymi okiennicami konstrukcji. Namikaze dokładnie przyglądał się temu co znajdzie, a nóż nawinie mu się jakaś ciekawostka. Niestety na żaden artefakt nie natrafił ale wynalazł niczym prawdziwy stalker z Prypeci, odrobinę pożywienia. Nie wiadomo jak długo przyjdzie im tu spędzać czas i nawet jeżeli są w genjutsu to ich pojmowanie czasu może spowodować nagły głód. Nie konsumując, zabrał do swego pagażu znaleziska i ruszył dalej w poszukiwaniu informacji jak zdobywać punkty. To samo tyczyło sie Yozory. Młoda Uchiha po wkroczeniu do budynku postanowiła zabawić się w szpiega i śledzić Jiro. Liczyła, że ten nie posiada żadnych zdolności sensorycznych i nie usłyszy jej ani nie wyczuje. W budynku jednak tego typu łatwo zgubić drugą osobę, więc musi wykazać się ogromnym skupieniem oraz przebiegłością by nie stracić tropu. Wydawać by się mogło, że w tej chwili nic się nie będzie działo ale Jiro przemierzając korytarze, mijał schody zdecydowanie kierujące do piwnicy. Usłyszał tam szelest a nawet ciche skamlenie, choć cięszko sprecyzować co to było. Uchiha podążając śladami Namikaze kierowała się ku wyjściu z pomieszczenia. Gdy je przeszła, dotarła do holu przez który przetaczał się długi czerwony dywan a przy ścianach stały samurajskie pancerze. Wtem drzwi trzasnęły i za nią i przed nią a w całym pomieszczeniu zrobiło się przerażająco ciemno. Zaledwie po kilku sekundach rozpaliły się pochodnie, żażąc się niebieskim płomieniem a każdy z samurajskich pancerzy jakby ożył. Przeciągały się i wyginały, tak jakby stały tak od wieków i przyszło im dopiero teraz poruszyć się po raz pierwszy od tego czasu. Każdy z nich wyciągnął ostrą, świetnie wykutą katanę a dwóch najbliżej niej, ruszyło bez wahania. [szybkość 50] [szybkosc broni białej 60] [siła broni białej 300]Łącznie w pomieszczeniu było ich dziesięciu. Tymczasem w miejscu gdy stał Jiro, dźwięki z piwnicy nagle stały się głośniejsze, dosłownie jakby stał przy źródle, by po upływie kilku sekund po prostu ucichnąć jak makiem zasiał.

Yozora: 7 punkty
Jiro: 7 punkty
NPC Klein: 7 punkty

NPC Kirito : 6 punkty

http://i.imgur.com/PT3DZBj.png       W Lesie tropikalnym nastąpił ogromny przewrót. Daiki, analizując wszystko dookoła, zauważył że las zaczął im przeszkadzać. Uznał więc, że to nie oni sami są przeciwnikami między sobą a raczej przeciw miejscu. Zmiana nastawienia była skrajna co zadziwiło dosłownie wszystkich. Proponował połączenie swych sił w obawie, że natura postawiła się przeciwko ich poczynaniom. Posłał więc trzy ogniste kule w las by w ten sposób go spalić Płomienie wybuchły, rozprzestrzeniając się po koronie drzew, trawie, krzakach oraz wszelkiej maści łatwopalnych surowców.
Coś jednak w tym wszystkich nie grało. Roślinność zajęła się ogniem ale z jakiegoś powodu nie ubywało jej. Wyglądało to tak jakby wszystko stało się ognioodporne ale z drugiej strony pozwalało by ogień się tlił. W ten sposób Daiki utrudnił wszystkim życie, gdyż płomienie rozwijały się i przelatywały powoli w głąb lasu ale nigdzie nie gasły. Rozpoczynał się wieczny pożar niczym atak amaterasu. To jednak nie zbiło z tropu oponenta Hyuugi. Prychnął w jego kierunku.
       - Najpierw się bijesz a teraz chcesz odpuścić bo Ci kurrwa klon zniknął? Nie dam się tak łatwo nabrać! To nie koniec walki!
      Po tych słowach, splunął krwią która przez uszkodzenia wewnętrzne, uniosła mu się do ust i ruszył do ataku. Złożył pieczęć i uderzył w ziemię nogą. Naglę z gleby wyrosła kamienna włócznia, która momentalnie dostała się do rąk użytkownika a ten posłał ją w Daikiego z pełnym wkurzeniem. [siła broni miotanej 200] [prędkość broni miotanej [250] Nie wyglądało to zbyt dobrze ale cały cyrk dopiero miał się zacząć. Chłopak, który z początku jedynie oberwał, nagle otworzył oczy. Dostrzegł jak las dookoła niego zaczyna płonąć dzikim ogniem. Otworzył usta z przerażenia i nagle otoczyła go ciemna, czarna chakra. Wtem jego maska i strój od pasa w górę rozerwał się a jego twarz obrosła w dziwne znaki oraz kości. Uniósł głowę i ruszył z ogromną prędkością, zostawiając za sobą jedynie obłok kurzu. Pojawił się w połowie trasy między Daikim a Takeru, łapiąc kamienną dzidę jak gumową piłkę i łamiąc ją w pół samą dłonią. Nadbiegający Takeru zmienił cel ataku na Kawataro ale ten wykonał jedynie delikatny podskok i nogą zadał cios w brzuch. Słychać było jak trzaskają mu wszystkie żebra jednocześnie z oczy prawie wyskoczyły z gałek.
      - Sam jesteś tchórz.
      Takeru po ciosie odleciał na kilkanaście metrów, przekopując trawnik i rąbiąc w najbliższe, zaznaczę że płonące, drzewo które nadal pod taką siłą stało całe. Nie trzeba tłumaczyć, że Takeru stracił przytomność i zajął się ogniem, które powoli zaczynało go wygryzać. Kawataru wtem nagle ruszył w kierunku Daikiego i nie dając mu nawet czasu na zastanowienie, chwycił za szyję i uniósł do góry, przyduszając go. [Siła ataków 500] [szybkość 600] [Siła duszenia 100]
       - Teraz będziesz żałował, że to mnie pierwszego zaatakowałeś.
       W tym czasie Suoh niczego nieświadomy, gdyż odwołał klona. Posłał atak kryształowego smoka wprost na klona Daikiego. O dziwo, klon nagle prysł tak jakby przestraszył się bestii. Miało to jednak związek z podduszaniem Hyuuga.


Daiki: 9 punktów
Suoh: 7 punktów
NPC Kawataro: 5
NPC Takeru: 6 punkty

http://i.imgur.com/D9SJjkQ.png       Ayane poczuła jak to jest mieszkać w patologicznej rodzinie, tyle że zamiast podduszającego ojca, miała teraz nieznanego oponenta, który najwidoczniej nie przeżył dobrze szoku po genjutsu i wpadł w dziwny amok. Cios w krocze jednak wystarczył by dłoń rozluźniła się a facet upadł na kolana, krzywiąc się w ogromnych bólach. Szczerze mówiąc, cios był na tyle silny i w tak ważny punkt, iż podejrzewam że zaraz wypluje własnie jądra. Jedno jest pewne, na pewno facet już nie zarucha. Ale to najmniejszy z jego problemów gdyż lawa powoli unosiła się w jego stronę a ten, nie mogąc stać, był już właściwie na krawędzi spotkania z tą morderczą cieczą. Chwile później rozległ się krzyk, umierającego w bólach mężczyzny, pożartego przez magmę. Ayane szukała jakiegoś miejsca gdzie mogła by uchronić się przed tym samym. Przed nią jednak widniała wciąż otwarta jaskinia bez żadnych ciekawostek a lawa pędziła ku niej. Wtem z ognistego płynu wyłoniła się postać. Wyglądało to trochę jak żywiołak magmy. Póki co nie dostrzegł Ayane ale jego ryk rozległ się po okolicy.
        Niewątpliwie Itsuki mógł usłyszeć wszystko to co działo się w miejscu, które zostawił. Zajęty był jednakże swoimi sprawami. Po wykonaniu pewnej czynności, poczuł w kostkach nieprzyjemne mrowienie ale za to w dłoniach jakby więcej siły. Wykonał zamach pięścią na ścianę i było tak jak podejrzewał. Wciąż nie należało to do najprzyjemniejszych uczuć ale ściana runęła, ukazując przed nim kolejną grotę. Ta różniła się nieco od poprzedniej, gdyż można było odnieść wrażenie jakby sufit, który był dużo niżej teraz, i podłoże, nie są takie pewne jak przed chwilą. Z kamiennego sufitu ciekły krople wody zaś w samym pomieszczeniu można było dostrzec całą masę robactwa. To jednak nie koniec przyjemności.
Zza pleców Itsukiego poszybowały kolejne 3 szurikeny w taki sposób by trafić go w głowę, plecy oraz kość ogonową. [szybkość broni miotanej 100]


Itsuki: 6 punkty
NPC Tsubaki: 6 punkty
Ayane:
NPC Giani:

http://i.imgur.com/5mrJ3NB.png        Wielka piaskownica nagrzewała się od emocji ale i także od słońca,
które z każdą chwilą buchało swym żarem coraz to potworniej. Dla każdego nie wprawionego człowieka, taka temperatura prędzej czy później doprowadzi do udaru albo nawet śmierci. Ayanami to wiedziała i tuż po tym jak wydostała wodę z kaktusa z pomocą kranika, zrozumiała że musi znaleźć schronienie. Jej oczom ukazał się Baobab. Potężne drzewo, w którym ponoć w innych rejonach świata ludzie normalnie żyją. Musiała jednak podejść do tego w taki sposób by inni nie podążali za nią i zmylić ich. Tworząc klona wraz ze swym psem i robiąc podmianę, ruszyła w innej formie w kierunku drzewa, zaś klony poszybowały do oazy, którą wcześniej dostrzegła. Chwilę wcześniej zrobiła zasłonę z piasku, korzystając z techniki wiatru i było to skuteczne, jednakże Keisuke i Rukia nie szczególnie wyglądali na przejętych tym faktem. Drzewo wyglądało na takiego,
które już jakiś czas stoi więc silny cios w pień, udostępnił wejście do wysuszonego środka. To wystarczało w zupełności by uzyskać odpowiedni cień do uniknięcia słońca. Inna sprawa tyczyła się klonów. Gdy tylko wbiegły do Oazy ta nagle się rozmyła a duplikaty stały teraz w pułapce. Piasek zaczął wirować i pochłaniać bunshiny, które prysły po krótkiej chwili. Coś jednak chciało stamtąd wyleźć bo klony ujrzały wyłaniającą się z piasku dłoń.
       Zielonowłosy podszedł do sytuacji inaczej. Przerażony tym, że jego oponentka nie została pokonana po takim ciosie,
nieco zmarniał. Wiedział, że ma jakieś sposoby na uniknięcie tego mocy więc zamiast walczyć być może należy się zbratać.
Fakt był jeden. Gdyby chciała go zabić to zapewne albo by już to zrobiła a może z drugiej strony potrafi unikać ale średnio wychodzą jej ataki. Była szybka, wręcz cholernie ale siłą nie dorównywała Keisuke. Kto wie, czy ta walka nie trwała by w nieskończoność? Jak zareagowała na propozycję? Uśmiechem.
       - Tamta nie wygląda na szczególnie silną ale ten drugi musi być niezły. Widziałeś jak nagle zniknął? Chętnie się z nim zmierzę, chociaż ta z psem ma za dużo punktów.
       Puściła ponownie oczko w kierunku zielonowłosego. Wyglądało na to, że chciała sobie odpuścić chwilowo walkę. Gorąc,
który lał się z nieba, przeszkadzał aż nad to, więc zanim się pozabijają, zrobi to gwiazda ich własnej planety. Keisuke chciał przycwanić i podchodzą do kaktusa, ciachnął go by z tego polała się woda. Owszem polała się ale po tym ciosie, posypały się również kaktusowe igły więc tylko odważny ruszyłby taki trunek. Następnie by ukryć się w cieniu, postawił w kierunku słońca bramę za pomocą techniki. Wielki postument faktycznie dawał cień ale słońce powoli poruszało się na niebie i niestety nie da mu to ochrony na pełen dzień. Dziewczyna była całkiem pod wrażeniem techniki, choć cios na kaktusie rozbawił się prawie do łez. Czyżby sielanka? Nic podobnego. Na czubku bramy pojawił się mężczyzna. Ten sam, który chwilę temu po prostu zniknął. Nagle podskoczyła na metr. Jego dłoń nabrała ciemnej barwy a on wymierzył nią cios w mur. Drugą dłonią, posłał trzy kunaie w kierunku Keisuke i Rukii [szybkość broni miotanej 250] [siła uderzenia 400]. Brama pod presją uderzenia ułamała się w połowie po czym zniknęła w obłoku chmury, w której zniknął Bü.
       - O Kurrwa
      Można było usłyszeć jak Rukia przeklina i wyskakuje w tył na 20 metrów. Wtem za nią pojawił się Bü który chwycił ją w blok, ściskając ją na tyle mocno by ta powoli traciła oddech.
      - Puu... szcz...aaaj!
       Mężczyzna jednak bez słowa kontynuował swoje działanie. Ciężko było stwierdzić dlaczego to robi. Ale trzeba było jedno przyznać, ma gość swoje wejście. W tym czasie na tablicy pojawiła się ciekawostka. Imiona Ayanami i Keisuke zabarwiły się na zielono. Nic jednak nie wydarzyło się w obecnej chwili.


Keisuke: 12 punktów
Ayanami: 10 punktów

NPC Rukia: 6 punktów
NPC Bü: 6 punkt

http://i.imgur.com/nnztgtd.png       Koharo postanowił zaskoczyć swoich współzawodników. Wpierw jednak sam został nieco zaskoczony nadchodzącą ulewą, choć w jego przypadku to tak jakby spadały z nieba bony na darmowe masaże u gejsz w Ronin no Kuni. Wykorzystując ten piękny fakt postanowił wzmocnić swe odczucia związane z wodą i obdarował pozostałą dwójkę oświeceniem, które przyszło jakby znikąd jak Bóg. Wtedy ruszył w stronę klify i niczym Krum w Harrym Potterze i czarze ognia, wyskoczył do wody z niesamowitymi akrobacjami. Teraz czuł się jak w domu. Zanurzony po głowę w rwącej wodzie, mógł bez przeszkód płynąc przed siebie, choć niespecjalnie wiedział gdzie i po co. Najwidoczniej odczuwał ogromną frajdę bo kąpanie w wannie nie daje mu tyle swobody przy pływaniu. Teraz mógł się nacieszyć i nawet jeżeli jest to tylko genjutsu to radość i odczucia prawdziwe. Jednakże to nie był plac zabawa a przynajmniej nie dla zawodników. Woda w której pływał Koharo zaczęła robić się jakby bardziej gęsta. Z każdą chwilą coraz ciężej wykonywało mu się ruchu a co za tym szło, coraz bardziej się męczył. Wtem odczuł jakby coś ciągnęło go ku dnie. Zerkają pod siebie nie ujrzał niczego po za rybami ale wrażenie było i siła również. Jeżeli nie chciał by porwało go to na dno, musiał się temu przeciwstawić. [Siła tego czegoś 150]
       Saorii w związku z całą sytuacją obrał inny kierunku a raczej przeciwny do rekina. Gdy tylko woda podniosła się od deszczu, zeskoczył na zalaną powierzchnię i ruszył po niej jak po zwykłej ziemi. Chciał oddalić się od pozostałych, tak jak zrobił to wcześniej ale tym razem wyspy nie były tak łaskawe. Po za deszczem, całe niebo zagrzmiało od piorunów, które swym hukiem roznosiło się po wodzie jak przez komunikator. Strumień pędzącego światła grzmotnął tuż przed Saorim delikatnie rażąc go elektrycznością. Gdyby nie fakt, że samotnik oddziela się od wody chakrą, zapewne już by nie żył. Wyspy krzyczały, chciały utrudnić wszystkim rozgrywkę. Kolejny piorun przyfrunął tuż obok Aburame. Tym razem zataczał koło wokół niego niczym szeroki hula hop. Po za tym nic nie robił, po prostu wirował. Pozostała dwójka nie dawała w tej chwili znaku życia. Ani Saori ani Koharo nie mieli pojęcia co z nimi. Mogli tylko obserwować tablicę.


Koharo: 8 punkty
Saori: 6 punktów
NPC Keigo: 6 punkty
NPC Guren: 5 punkty

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png       Po pierwsze przepraszam, że post był spóźniony. Będąc zupełnie szczerym, nie miałem ani trochę weny w dniu poprzednim ale dzisiaj postanowiłem dać wam troszkę więcej emocji. Z ważnych rzeczy, których nie napisałem wcześniej. Widzicie, że niektóre imiona zaznaczyły się na czerwono. Jeżeli widzieliście śmierć zawodnika to wiecie dlaczego, jeżeli nie to możecie podejrzewać. Dwie postacie również zabarwiły się na zielono. To dlaczego tak jest, niestety nie mogę powiedzieć i co to oznacza. Po części pewnie się domyślacie ale to nie jest tak do końca oczywiste. Po za tym chyba nie mam nic takiego do dodani. Następny post zakładam na czwartek, chyba że weźmie mnie wena to i na wtorek co jest możliwe, więc postarajcie się w miare możliwość do wtorku to zrobić. Jak zobaczę, że są wszystkie posty to na bank odpiszę a jak nie to być może raz będę wredny i kogoś ominę. W każdym razie kombinujcie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#77 2017-04-23 21:07:51

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Budynek C

    Leciałem. Unosiłem się coraz wyżej by mym jednym okiem ogarnąć obraz większy niż mógłby zrobić to przy niższej wysokości. Pozwoliłem sobie na zerknięcie na tablicę z wynikami. Wkurwiłem się. Od dłuższego czasu nie udaje mi się zdobyć żadnego punktu. Dwoje się i troję, ale to bez żadnego pozytywnego skutku. Zaczynam się zastanawiać czy całe to wydarzenie nie jest ustawione. Czy ktoś przypadkiem nie pociąga za sznurki i tym samym nie promuje swojego faworyta. Cholera jasna. Kto wymyślił tak pokręcone zasady. Straciłem kontakt z jednym klonem, nie wiem co spowodowało jego zniknięcie. Słowa Hyuugi nie były pocieszające. Jeżeli faktycznie cały las jest naszym wrogiem to najbezpieczniej będzie po prostu pozostać w powietrzu. Jednak nie zdobędę tym żadnych punktów. Zatrzymałem kryształowego smoka. A raczej zwolniłem do tego stopnia, że wyglądało jakby całkowicie zamarł. Prędkość nie przekraczała jednego metra na sekundę. Spojrzałem raz jeszcze do góry. Nie miałem sił. Nie w sensie fizycznym. Po prostu zaczęła mnie ogarniać niewielka rozpacz. W momencie gdy zdobyłem aż cztery punkty tylko za to, że posłałem klony w różne miejsca wierzyłem, że jestem w stanie w krótkim czasie zwyciężyć. Teraz myślę, że jest zupełnie inaczej. Otrzymałem nadzieje, iluzję w której mogę wygrać by następnie to wszystko zostało mi odebrane tak brutalnie, że pozostawiło swój odcisk na mym sercu.
    Zastanawiałem się co powinienem począć. Jak na razie wszelkie moje ruchy kończyły się niepowodzeniem. Numerek przy moim imieniu nie ulegał zmianie. Nie byłem w stanie rozgryźć systemu jakim rządzi się owe wydarzenie. Śmiem twierdzić, że nie ma żadnego systemu a punkty rozdawane są w sposób losowy. W sensie, przychodzi sobie organizator turnieju i rzuca karteczkami do góry przydzielając je do nazwisk. Innego wyjaśnienia nie ma. Zamknąłem oko. - Boże! Daj mi te cholerne punkty! - Krzyknąłem unosząc powiekę oraz całą głowę do góry. Chyba oszalałem. Popadłem w lekką panikę, niemoc sięgnęła zbyt głęboko. Spojrzałem przed siebie. Co ja robię do jasnej cholery. Jestem przecież Kiyoshi. My nigdy nie przegrywamy. Czy to takie trudne do zrozumienia? A może po prostu to jeden wielki spisek przeciwko mnie? - Nie dam się tak łatwo. - Powiedziałem do siebie. Musiałem podbudować swoje zniszczone samopoczucie. Pozwoliłem by chaos zapanował nade mną.
    Precz.
    Ruszyłem przed siebie. Ta krótka przerwa była jednak potrzebna. Musiałem poukładać sobie to i owo, ale teraz mogę spokojnie wrócić do gry. Musiałem przeanalizować co do tej pory udało nam się wskórać. Czasu miałem niewiele, ale myślę, że odrobina skupienia i powinienem mieć wszystko jak na srebrnej tacy. Łącznie z kluczem, który zapewni mi zwycięstwo. Próbowaliśmy rozwiązać to za pomocą siły. Punkty jak najbardziej wpadały na nasze konto, ale im dłużej próbowaliśmy tej praktyki tym przeciwnik ukazywał coraz to potężniejsze karty. Efekt końcowy jest oczywisty. Próbowałem załatwić to po swojemu i skupić się na badaniu terenu. To również przyniosło tymczasowy efekt. Rozmowa od samego początku się nie kleiła i mimo, że jej nie spróbowaliśmy tak teraz nie było szans na to aby którekolwiek z nich było tym zainteresowane. Bez sensu. Używanie zdolności klanowych również nie wiele pomaga. Chociaż myślałem, że to będzie kluczowym kryterium do zdobywania dużej ilości punktów. Poleganie na własnych umiejętnościach by móc przetrwać w tym dziwnym miejscu. Nie byłem w stanie wpaść na nic co by mi udzieliło jakiejkolwiek podpowiedzi. Widziałem jak srebrna taca z wspomnianym wcześniej kluczem oddala się. Wyciągam rękę, ale nie mogę jej dosięgnąć.
    Powoli dolatywałem do miejsca gdzie cała nasza czwórka się spotkała. Zdjąłem maskę wraz z kapturem. Wyrzuciłem. Nie było odpowiedniego miejsca. Nie obchodzi mnie to co stanie się później i czy jej użyteczność od tego będzie zależała. W dupie to miałem. Widziałem ogień, który trawił roślinność jednak było to dość nietypowe zjawisko. Wyglądało na to, że rośliny mimo ognia, który je okrywał nie ulegały spalaniu. Pierwszy raz coś takiego widzę. Zdawało mi się, że nie jesteśmy w jakiś sposób ograniczeniu co do używania naszych technik żywiołowych. Przecież wcześniej udało mi się skontrować ognistą kulę za pomocą Futonu. Dlaczego teraz ogień nie może przebić się przez liściasty mur? Tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi. Po środku widziałem dwójkę zawodników. Z tej odległości nie byłem wstanie dostrzec kto dokładnie jest kim, ale widziałem wyraźną przewagę jednego z nich. Szybkość z jakaś się poruszał była tak duża, że w ciągu jednej sekundy albo i krócej pokonał dystans kilku metrów chwytając tym samym swojego oponenta w kleszcze. Z początku byłem pewien, ze to Hyuuga. Jednakże im podlatywałem bliżej tym twarz, którą widział klon, a po jego zniknięciu ja, zamiast pełnić rolę drapieżnika, była ofiarą. Pomóc czy nie? Wyciągnąć rękę w stronę człowieka, który na początku chciał nas wszystkich zabić?
    Znów mętlik zagościł w mej głowie, a czasu na podjęcie decyzji nie miałem. Sięgnąłem do kieszonki. Wyciągnąłem pigułkę. Jednak zanim ją skonsumowałem utworzyłem cienistego klona. Uzbroiłem go w nie co więcej chakry niż ostatnio a także podałem zakupiony specyfik. Nie zjadłem go z jednego powodu. Nie wiedziałem jak długo utrzyma się efekt działania pigułki a osobiście chciałem być gdzieś indziej. Utworzony klon po tym jak połknął tabletkę zeskoczył w momencie gdy byłem idealnie nad Hyuugą i jego przyjacielem. W locie formował pięść, a swoje ciało układał do specjalnej pozycji. Było to coś czego nie używałem od dłuższego czasu i sądziłem, że w tych okolicznościach okaże się to bardzo pomocne. Klon spadał w linii prostej tak by opaść tuż za plecami osobnika, który poddusza swoją ofiarę. Jednakże będąc dwa metry nad ziemią ogromne ilości chakry zostały zaaplikowane do dolnej kończyny by następnie z ogromną siłą uderzyć prosto w głowę (Szybkość ataku: 165)(Siła: 390). Był zbyt niebezpieczny by trzymać go przy życiu. Nie byłem pewny czy to zadziała. Włożyłem w ten atak ogromne ilości chakry i siły, dodatkowo wspomagała mnie tabletka. Może i byłem zaślepiony wizją zwycięstwa, ale musiałem spróbować. Tylko tyle mogłem zrobić.
    Natomiast sam udałem się na wschód. Tam gdzie ostał się ostatni klon, który jak do tej pory jeszcze nie zniknął. Wierzyłem w niego. Jeżeli nie natknął się na nic ciekawego to musiał cały czas przeć przed siebie. Nic go jeszcze nie zabiło więc można przyjąć, że znalazł azyl. Bezpieczne miejsce. Schron. Tymczasem było zupełnie inaczej.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Suoh (2017-04-23 21:22:23)

Offline

 

#78 2017-04-23 22:42:34

Daiki

Gość

Re: Budynek C

    Mój plan zniszczenia lasu spalił na panewce. I choć ta gra słów wręcz idealnie zgrywa się z założeniami tegoż planu, to nie jestem zadowolony z przebiegu jego realizacji. Zdawać by się mogło, że cała roślinność była wykonana z tworzywa odpornego na ogień, płomienie tłumiły się na roślinach oraz drzewach i rozprzestrzeniały, ale nic nie ulegało rozpadowi, wszystko zachowywało swoją podstawową formę. Cholera! - Rozglądałem się na boki i dziwiłem całemu temu zajściu, to było przecież niemożliwe. Ale to nie był jedyny problem. Ten chłopak, którego poprosiłem o pomoc, nie był skory do współpracy i chociaż zdążyłem go już trochę pokiereszować, nie chciał się wycofywać. Stworzył włócznię z ziemi i ruszył w moim kierunku, po drodze rzucił oszczepem, w tym samym momencie moje oczy były w stanie dostrzec dziwne zjawisko kilka metrów dalej. Moja ofiara, którą obrałem sobie za cel na początku igrzysk, nagle przebudziła się, pochłonęła ją przedziwna chakra, a jej organizm uległ zmianie. Nagle postać znalazła się między mną, a tym z uszkodzonymi żebrami, jej szybkość była nadzwyczajna. Ziemny oszczep został zniszczony, a biegnący w moim kierunku mężczyzna wbity w oddalone od nas drzewo z dużą siłą. To właśnie w tym momencie zdałem sobie sprawę z tego, kto jest kim, znałem już imiona z tablicy i teraz mogłem je swobodnie dopasować do wszystkich, co nie było trudnym zadaniem. Musiałem tylko przeanalizować częstotliwość zmian liczb przy nazwach, chociaż decydujący był tak naprawdę ten moment, to on pozwolił mi poukładać sobie wszystko. Kawataro... - Tylko tyle zdążyłem powiedzieć, kiedy sylwetka odwróciła się w moją stronę, to nie była ta sama osoba, co wcześniej, to było jakieś monstrum. Bestia w jednej chwili znalazła się przy mnie i chwyciła mnie mocno za gardło, nie byłem nawet w stanie zareagować.
    Wyniki na tablicy przed chwilą uległy zmianie i właśnie to pozwoliło mi przypisać imiona do odpowiednich postaci. Ten, który odpadł to Takeru, czego nietrudno się domyślić. Kawataro cały czas leżał nieprzytomny i nie zdobywał punktów, a teraz nagle udało mu się uzyskać ich aż pięć, ostatni to Suoh, który ulotnił się już jakiś czas temu, a na którego przez prawie cały czas miałem oko. Wiem, że Byakugan dawał mi przy tym ogromną przewagę, ale jestem pewien, że oni też mają wiele asów w rękawie, a jednym z nich jest z pewnością ta przedziwna zdolność, z którą muszę się teraz zmierzyć.
    W jednej chwili jego chakra uległa drastycznej zmianie, jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem. Wcześniej nie nadążał za moimi ruchami, a teraz ma nade mną przewagę. Jeśli szybko czegoś nie wymyślę, będzie po mnie. - Wisiałem nad ziemią i powoli traciłem powietrze, kiedy nagle mój wzrok zlokalizował ostatniego. Suoh'a. Wspomniałem wcześniej, że cały czas miałem na niego oko. Pewnie myślał, że nabierze mnie tym klonem, ale przecież odwołałem swojego, bo wiedziałem, że tamten również jest kopią. Byakugan'owi nic nie umknie i tak długo, jak coś znajduje się w jego zasięgu, nic mnie nie zaskoczy. Leciał sobie na smoku wykonanym z kryształu, stworzył klona i posłał go prosto na Kawataro. Chciał mi pomóc?
    Nie mogłem pozostać bierny wobec całej tej sytuacji. Zamknąłem na chwilę oczy i skupiłem chakrę w całym organizmie, a po chwili wypuściłem ją z impetem [Siła jutsu: 290]. Liczyłem na to, że to wystarczy, by wyrwać się z uścisku bestii, ale poczekałbym z tym do ostatniego momentu. Musiałem współgrać teraz z klonem Kiyoshi'ego, więc użyłem mojej techniki dopiero w momencie, w którym replika dolatywała do swojego celu, wówczas odskoczyłbym w tył na kilka metrów [Szybkość, Skoczność: 200, >200], by uniknąć siły rażenia bunshin'a. Nie zamierzałem się wycofywać, on stanowił dla nas zbyt duże zagrożenie, trzeba go było wyeliminować. Od razu zacząłem składać pieczęci Szybkość ich składania: 280], po czym nazbierałem dużo powietrza w ustach i wypuściłem je w postaci niezwykle potężnego i ostrego ostrza wiatru [Siła techniki/Szybkość: 320/ 256]. Nie uciekałem, bez względu na wszystko nie mogłem się wycofać. Po użyciu zdolności padłem na jedno kolano i zacząłem ciężko dyszeć.
    Wiedziałem, że dosłownie wypompowuję się z chakry i poddaję własny organizm dużej eksploatacji, ale nie mogłem się poddać. Bez względu na wszystko musiałem zwalczyć zagrożenie nawet, jeśli kosztowałoby mnie to przegraną w igrzyskach. Spojrzałem na niebo i pomyślałem o Koharō. Jeśli gdzieś tam jest, to na pewno nie byłby w stanie poradzić sobie z kimś takim. Nawet, jeśli pokonanie tego tutaj miałbym przypłacić przegraną w turnieju, zrobiłbym to właśnie ze względu na niego, nie chciałbym, by coś mu się stało, nawet, jeśli to wszystko to tylko jedna wielka iluzja. Jeśli moja przegrana mogłaby oznaczać wygraną tego wariata, to dlaczego nie? Cholera! - Uderzyłem w ziemię, oddychało mi się coraz ciężej, w dodatku moja chakra była na wyczerpaniu. Z każdą chwilą Kiyoshi oddalał się od tego miejsca coraz bardziej, byłem mu winny przysługę, dlatego też nie uciekałem. Jasne, chodziło o Koharō, ale Suoh'owi też musiałem się jakoś odwdzięczyć, w końcu to dzięki niemu byłem w stanie się wyswobodzić. Liczyłem na to, że będzie w stanie uciec jak najdalej i ten tutaj nie znajdzie go nawet po tym, jak mnie pokona. Nie obawiałem się przegranej.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#79 2017-04-23 23:28:33

Ayane

Gość

Re: Budynek C

    Ayane uciekła od szalonego mężczyzny i po kilku chwilach usłyszała jego krzyk wywołany najprawdopodobniej bezpośrednim spotkaniem z lawą. Przeraziła się na samą myśl, ale nie przestała uciekać, w końcu sama była narażona na spotkanie z magmą, a tego za wszelką cenę chciała uniknąć. Wynik na tablicy zmienił się, w dodatku jedno imię zostało skreślone, a więc tamten szaleniec miał na imię Giani. Żałowała jego losu, ale z drugiej strony cieszyła się, że sama mogła uciec, dzięki temu jej losy mogły się dalej warzyć w igrzyskach i choć jej pozycja nie wyglądała najlepiej, to jednak nadal mogła w tym wszystkim uczestniczyć.
    Postanowiła skończyć z uciekaniem i wziąć się w końcu do roboty. Nim jednak to zrobiła, w pewnej odległości od siebie ujrzała dziwne zjawisko, lawa zaczęła się unosić i formować w przedziwną sylwetkę, która wydała okropny i głośny dźwięk. Nie zamierzała wchodzić z tym czymś w interakcje, chciała to wyeliminować, ale z głową, dlatego rozejrzała się i podeszła blisko ściany. Zaczęła ją dokładnie obmacywać w każdym możliwym punkcie i stukać w nią, chciała tym samym znaleźć jakąś cieńszą ścianę i przebić się przez nią. Nie wiedziała, co jest po drugiej stronie, ale gdyby była to lawa, wyczułaby to po samej temperaturze. Chciała więc znaleźć miejsce nie tylko cienkie, co oceniała na podstawie dźwięku po stuknięciu, ale również zimne, by nie wylała się na nią niespodziewanie magma. Kiedy już znalazłaby takie miejsce, nie musiała długo czekać, zaplanowała wszystko, sięgnęła więc do torby i wyciągnęła dokładnie jedną notkę wybuchową. Dziewczyna umieściła ją nieopodal odnalezionego miejsca, ale nie aktywowała jej od razu, odskoczyła kilka razy i zaczęła biec szybko na ścianę, w ostatniej chwili wyskoczyła i obróciła się, po czym wykonała silne kopnięcie w słaby punkt, który udało jej się znaleźć [Siła jutsu/Szybkość: 127, 65]. To pozwoliłoby jej na zrobienie dziury i przejście na drugą stronę, a w ostateczności zbadania innej części jaskini. Była przygotowana na to, że podąży za nią to dziwne stworzenie z lawy, ale nim nie zamierzała się na razie przejmować, do tego przecież zastawiła pułapkę z wybuchowej notki, Ayane po prostu przeszłaby na drugą stronę i jeśli magmowy stwór podążyłby za nią, po prostu aktywowałaby wybuch, kiedy to coś by się do niej zbliżało, w skutek czego nie tylko stwór by się rozpadł, czy coś, ale również wejście do nowej części jaskini by się zawaliło i Ayatsuri byłaby bezpieczna. Chyba. W każdym razie posiadała zdolność wykorzystywania chakry do utrzymywania się na ścianach i sufitach. Halo, jest tutaj ktoś? - krzyknęła, stała się bardziej pewna siebie.

 

#80 2017-04-24 11:02:34

Yozora

Klan Uchiha

15871022
Zarejestrowany: 2016-01-10
Posty: 121
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Gunsō
Płeć: Dziewczyna
Wiek: 18

Re: Budynek C

     Dziewczyna podążała za Namikaze zachowując bezpieczną odległość, aby tamten nie zdał sobie sprawy, że jest śledzony. Niestety podniszczony budynek był stworzony tak, że podążając za Jiro w takiej odległości nie była pewna czy go nie zgubi. Musiała całkowicie koncentrować się na tym, aby nie zgubić swojego tropu. Dość szybko jednak przestała się o to martwić.
     - He? - zdziwiła się kiedy nagle drzwi przed nią i za nią się zatrzasnęły, a pomieszczenie wypełniły ciemności. Pułapka pomyślała ponuro. Tak skupiła się na śledzeniu Namikaze, że nie zwracała uwagi na nic innego i wpakowała się w niemałe kłopoty. Lustrowała ciemności swoim Sharinganem. Co dla niej przygotowali? Jej zmysły pracowały na najwyższych obrotach. Starała się usłyszeć każdy szmer, ale po chwili pomieszczenie wypełniło chłodne niebieskie światło. Dzięki temu mogła nie tylko słyszeć, ale przede wszystkim widzieć jak ustawione pod ścianami samurajskie pancerze zaczynają się poruszać. Dlaczego? zabrzmiało w jej głowie pytanie. I bynajmniej nie chodziło o to dlaczego pancerze poruszają się same. Miała na myśli to, że chłopak którego śledziła też tędy przechodził. Dlaczego pułapka się nie aktywowała kiedy on mijał pomieszczenie? Przecież niemożliwe, że to on ją zastawił, nie miał na to wystarczająco dużo czasu. Przecież podążała zaraz za nim. Chyba, że... Chyba, że pomyliła drogę i to ona pojawiła się tutaj jako pierwsza. Myśląc o tym cały czas obserwowała zbroje swoim Sharinganem. Liczyła, że może dzięki temu dostrzeże jak to cholerstwo się porusza. Może były połączone z kimś jakimiś linkami chakry, które wprawiały je w ruch? Słyszała o czymś takim, o marionetkarzach. Nie była co do tego pewna, ale powinny przestać się poruszać jeśli udałoby się jej przeciąć linki. Jeśli oczywiście coś takiego w ogóle tutaj było i udało się jej je dostrzec. Jeśli nie, jeśli te zbroje faktycznie poruszały się same z siebie to było kiepsko. Dziewczyna szybko starała się zanalizować swoją sytuację. Zbroje choć stare wydawały się naprawdę porządne, nie mogła mieć pewności czy w ogóle uda się jej je rozwalić. A nawet jeśli to nie było pewności, że na przykład po strąceniu hełmu przestaną się poruszać.  Gdyby miała z nimi walczyć to tylko niepotrzebnie straci siły. Musiała zająć się tym kto ustawił tutaj tą pułapkę, przecież to niemożliwe żeby naprawdę one poruszały się same. Wtedy przez głowę przemknęła jej pewna myśl - Genjutsu. Własnie, była przecież w Genjutsu tutaj mogło dziać się wszystko. Kolejne myśli szybko pojawiały się w głowie, ale i tak nie miała dość czasu, aby wszystko dokładnie zanalizować i wymyślić plan. Zbroje zaatakowały.
     - Dam radę. - pomyślała widząc jak dwa pierwsze pancerze ruszają do ataku. Sharingan śledził każdy ich ruch, z jego pomocą Yozora obserwując jak samurajskie zbroje się poruszają, jak konkretne łamania na pancerzach się układają starała się przewidzieć jak zaatakują. I oczywiście widząc ataki próbowała się przed nimi uchylać. Nie odskakiwać do tyłu, bo zaraz zostałaby przyparta do ściany, a uchylać się przed nimi. Nie ważne czy to skrętem ciała czy kucnięciem, po prostu starała się unikać ostrzy [Reakcje: 70, Szybkość: 55]. Sięgnęła też po kunai z kabury na udzie. Unik pierwszego ataku, unik drugiego, próba podcięcia najbliższego pancerza przez kopnięcie w dolną partię nogi [Szybkość: 55, Siła: 30]. Jeśli udałoby się pancerz powalić to wówczas dziewczyna chciała ściągnąć z niego hełm, zobaczyć co jest w środku, czy w ogóle coś tam jest. Ale to tylko w przypadku jeśli nie dostrzegła wcześniej wspomnianych nici chakry, bo jeśli coś takiego zauważyła odpuściła sobie bezpośredni atak na zbroje i trzymanym w łapce kunaiu starała się taką linkę przeciąć. Była przekonana, że w taki sposób uda się jej unieszkodliwić zbroję. Cały czas miała na uwadze, że oprócz tych dwóch, które zaatakowały było jeszcze 8 innych pancerzy. Miała świadomość, że mogą zaatakować w każdej chwili i była gotowa tych ataków unikać.

Chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Do eMGie: Można prosić o rozmiary pomieszczenia? A przynajmniej wysokość? x:

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
BetonovĂŠ JĂ­mky PlanĂĄ nad LuĹžnicĂ­