Ogłoszenie


#201 2016-03-25 20:55:42

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Mężczyzna nietypowo zareagował na moje poczynania. Odłożyłem ekwipunek, ponieważ nie leżało w moim interesie pozbawienie go życia, a ten sparing traktowałem tylko jako zabawę. Niemniej jednak, on nie zrobił tego samego, postanowił walczyć bardziej na poważnie. W każdej chwili mogłem ponownie dobyć mojego ostrza, jednak na razie postanowiłem tego nie robić. Może później, kiedy okaże się, iż marne są moje szanse na wygraną, użyję go z zaskoczenia.

       Nieznajomy nie zwlekał, ledwo co skończyliśmy rozmawiać, a ten już pchnął w moim kierunku kilka shurikenów. Nie była to jakaś zmyślna taktyka, a zarówno dystans nas dzielący, jak i mój refleks (reakcje 100) pozwoliły mi na zrobienie sprawnego uniku. Odskoczyłem w bok, bardziej w kierunku plaży. Przeciwnik nie zwlekał, już zaczął składać jakieś pieczęci, jednak jakiego jutsu użyje?

     Musiałem przygotować się na wszystko. Sądząc po szybkości lecących ostrzy, nie jest nadzwyczajnie silny. Wydaje mi się, że nie ustępuje mu szybkością, jednak nie pokazał jeszcze zbyt wiele. Może to właśnie ninjutsu jest jego silną stroną.

     Miałem jeszcze dosłownie chwilkę nim skończy składać pieczęci, jednak jak najlepiej wykorzystać ten czas? Podszedłem do odłożonego na bok ekwipunku i w mgnieniu oka wyjąłem z torby dwa kunaie, mogą okazać się kluczowe w naszym pojedynku. Czekałem aż przeciwnik zakończy swoje działania, byłem na nim skupiony i oczekiwałem na atak do uniknięcia. Jeśli jego technika okaże się nieszkodliwa, ruszam w jego kierunku.


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#202 2016-03-26 08:45:58

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#5

     Yoshiro zdziwiła wypowiedź mężczyzny. Nie wziął jednak swojego miecza, zachował na uwadze to, że może po niego sięgnąć w czasie walki. W końcu znajdował się kilkanaście centymetrów od niego. Na razie, zanim zaczęło się całe to przedstawienie. Przeciwnik Wyrzutka cisnął w niego shurikeny, które wywołały u mężczyzny reakcję. Unikiem popularnie nazywaną.

     Młodzieniec odskoczył w prawo, aby znaleźć się na piasku. Yoshiro nie miał jednak zamiaru atakować, jedynie wziął dwa kunaie. Działanie to okazało się zwyczajnie głupie. Przeciwnik zdążył wykonać technikę. W stronę Wyrzutka pomknęło dziesięć kruków, które miały odwrócić jego uwagę i zmniejszyć reakcje. W końcu bycie dziobanym przez prawie że kilkanaście ptaków nie jest specjalnie przyjemne, za to bardzo rozpraszające.

     Bezimienny w tym czasie nie próżnował. Yoshiro zauważył, że zaczął biec w jego stronę (Szybkość 100). W dłoni trzymał coś, ale przez ptaki Wyrzutek nie dostrzegł dokładnie kształtu. Pewnie było to jakieś narzędzie bojowe, ale co więcej? Cóż, kruki skutecznie osłabiały reakcje młodzieńca.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#203 2016-03-26 15:19:40

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Bez problemu udało mi się uniknąć nadlatujących ostrzy, a następnie sięgnąłem po dwa kunaie. Nie zamierzałem na razie korzystać z większego miecza. Zamiast atakować, postanowiłem pozostać na bezpiecznej odległości, w końcu nie miałem pojęcia, jakiej techniki użyje nieznajomy, a nie wydawało mi się, żebym był w stanie dobiec do niego zanim skończy składać pieczęci.

      W moim kierunku zaczęła frunąć chmara kruków, których zadaniem było prawdopodobnie ograniczenie mojej widoczności. Udało im się to prawie idealnie, jednak kątem oka dostrzegłem przeciwnika biegnącego w moją stronę, trzymającego coś w ręku. Chciał, żebym go nie zauważył, jednak efektem tego było również, że on nie do końca widział mnie. Postarałem się skupić, mimo że latało wokół mnie wiele ptaków.

      Upuściłem kunaie na ziemię, od razu zacząłem składać pieczęci (szybkość składania 105), a gdy mężczyzna był już niedaleko mnie, czyli w odległości mniej więcej jednego metra, z chmary kruków wyleciały błyskawice, prosto w przeciwnika. Dystans był mały, a jego nasza widoczność ograniczona, dlatego był to atak bardzo trudny do uniknięcia, czy też zablkowania.

      Jeśli jutsu trafi przeciwnika, nie przerywam go oraz dalej parzę go wyładowaniami. Jeśli jednak przeciwnikowi uda się uciec od mojej techniki, odskakuję do tyłu w celu zwiększenia dystansu i pozbycia się chmary ptaków.

jutsu: [D][Raiton] Jibrashi
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-03-26 15:22:31)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#204 2016-03-26 17:45:16

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#6

     Walka mężczyzn zaczynała być coraz ciekawsza. Przede wszystkim, nie dało się konkretnie określić, kto wiedzie prym. Obie strony wymieniały ataki z różnych dziedzin. Nie zabrakło broni, a także Ninjutsu. Manewry bojowe były na poziomie podstawowym, jednakże mówiły one wiele o przeciwnikach. Na początek na pewno chcieli siebie testować, bo w ten oto sposób można było określić, na jakim mniej więcej poziomie znajduje się partner sparingu.

     Bezimienny dostrzegł bez problemu piorun, wykonał zgrabny unik ograniczający się do skoku w stronę plaży (Reakcje 100). Na tym nie poprzestawał, bo wciąż poruszał się w stronę Yoshiro. Wyrzutek nie mógł więcej zobaczyć, ponieważ ptaki wciąż go nękały. Kruki były z pozoru nieszkodliwe, jednakże nawet tak prosta technika, w rękach sprytnego użytkownika, mogła stać się przeważająca w skali całej walki. I jak na razie, ta technika okazała się być najprzydatniejszym manewrem bezimiennego.

     Mężczyzna niespodziewanie znalazł się tuż przy Yoshiro, a konkretnie z jego boku. Wykonał serię kilkunastu ciosów (Siła i Szybkość 100), które miały trafiać w różne części ciała młodzieńca. Ponieważ było ich wiele, unik zależał nie tylko od percepcji Wyrzutka, ale i pomysłu na wymijanie ataków.

Offline

 

#205 2016-03-27 17:39:23

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Chciałem wykorzystać fakt, że przeciwnik może nie zauważyć, że zacząłem składać pieczęci. Nie wiem jak było w rzeczywistości, ale pewnym jest, iż bez problemu uniknął mojego jutsu. Błyskawice ominął, a kruki nie odpuszczały, cały czas latały wokół mnie, znacznie ograniczając widoczność, utrudniając poruszanie się, a przede wszystkim, strasznie mnie denerwowały.

      Chwilkę później, znalazł się przy moim boku. Jakby pojawił się znikąd, kompletnie się tego nie spodziewałem. W ręku miał ostrze, które kierował w moim kierunku. W tamtym momencie byłem zagrożony, pojedynek mógł się zakończyć moją porażką. Nie znalazłem sposobu na uniknięcie ataków, aż w nagle pewna myśl nawiedziła mój umysł. Nie byłem pewnien czy to wystarczy, jednak w znaczym stopniu może zmniejszyć otrzymane obrażenia.

      Gdy przeciwnik był obok, jeszcze zanim jego ostrze do mnie dotarło, otoczyła mnie niebieska poświata. Z pewnością, zbroja jest w stanie przyjąć na siebie część obrażeń, jeśli w ogóle uda mu się mnie trafić. Również moje możliwości bojowe wzrosły, dlatego spróbowałem uniknąć pierwszego cięcia, odskakując minimalnie do tyłu (reakcje 130), a następnie, kiedy teń kończył zamach ręką, ja spróbowałem kopnąć go w klatkę piersiową z całej siły (siła i szybkość 155).

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#206 2016-03-28 08:41:02

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#7

     Walka zaczynała być coraz ostrzejsza. Przeciwnik bez większych skrupułów znalazł się przy Yoshiro. Zadał kombinację ciosów, która dla Wyrzutka mogła okazać się końcem pojedynku. Jednakże jego wysokie reakcje pozwoliły mu na zmniejszenie zagrożenia. Nie należy jednak zapominać o krukach, które skutecznie te same reakcje obniżały. W skutek tego, Wyrzutek nie otrzymał wszystkich ciosów, lecz jeden, prosto na klatkę piersiową. Nie było to miłe zdarzenie, nie przeszkodziło mu jednakże w wykonaniu własnej kombinacji.

     Gdy tylko zabłysnął błyskawicą i już miał trzasnąć przeciwnika, ten oddalił się z niespodziewaną prędkością o piętnaście metrów. Następnie zatrzymał, uśmiechnął i odezwał, co podczas bojowej wrzawy było niezwykle miłym zjawiskiem.

     - Jesteś niezły. Podoba mi się ta twoja aura z pioruna. Jestem ciekawy, czy mógłbym się jej nauczyć. - powiedział pełen radości. - Ale niestety to nie koniec.

     Nagle dookoła pojawiły się dwie ściany z kamienia. Miały one go zmiażdżyć. Czy Yoshiro uniknie ataku?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#207 2016-03-28 15:00:04

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Aktywowałem technikę, której ostatnio miałem okazję się nauczyć. Była to całkiem niezła okazja, żeby przetestować ją w walce. Biorąc pod uwagę siłę przeciwnika, z pewnością się przyda. Nieznajomy był blisko, wyprowadził serię cięć, z których większość udało mi się uniknąć delikatnym odskokiem w tył. Niestety, jeden z ataków trafił mnie w klatkę piersiową, co wywołało ból i spowolniło moje ruchy. Na szczęście, zbroja pochłonęła część obrażeń, nie było ze mną aż tak źle.

      Gdy już miałem wyprowadzić kontratak, przeciwnik jakby teleportował się piętnaście metrów dalej. Nie! W rzeczywistości to nie była teleportacja, ruch się z taką prędkością, że nawet nie byłem w stanie tego zauważyć. W tamtym momencie poczułem się trochę przytłoczony szybkością mężczyzny, z którym przyszło mi się pojedynkować. Cóż, nie było mowy o poddaniu się. Nie zamierzałem marnować czasu, kiedy on zaczął coś do mnie mówić, ja już podnosiłem kyu kunaia. Zawsze walczyłem dzierżąc w ręku miecz, a więc może to pozwoli mi wygrać?

      Minęła krótka chwila, a przeciwnik użył kolejnej techniki. Obok mnie pojawiły się kamienne ściany, więc naturalnym było, że gdy tylko je zauważyłem zacząłem biec przed siebie z pełną szybkością (szybkość i reakcje 155), wymijając ściany, lub też przeskakując je, jeśli będzie to potrzebne (skoczność 280). Ruszyłem dalej, prosto na przeciwnika. Wyglądało na to, że znał dużo różnych jutsu, dlatego chciałem walczyć z nim na krótkim dystansie, nie dając mu w ten sposób czasu na składanie pieczęci. Kiedy znalazłem się obok, zacząłem wykonywać serię cięć (szybkość 155 i siła 185) w nadziei, że któreś z nich zakończy ten pojedynek. Ataki wykonywałem nieprzerwanie, celując w różne miejsca, tak, żeby nie były zbyt monotoniczne i łatwe do uniknięcia.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-03-29 10:50:57)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#208 2016-03-29 18:13:33

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#8

     Yoshiro miał zamiar zwiększyć swoje możliwości bojowe. Pomogła mu w tym tajemnicza zbroja z błyskawic. Umiejętność była bardzo przydatna i to właśnie dzięki niej Wyrzutek stał się szybszy, silniejszy, a także wytrzymalszy. Walka z nim należała już do naprawdę niezłych wyzwań. Chyba głównie dlatego bezimienny postanowił użyć silnej techniki Dotonu, która mogła nawet i zabić Yoshiro, jeśli pozostałby zamknięty przez długi czas.

     Niestety, Raiton no Yoroi nie pomogła Yoshiro obronić się przed jednym ciosem, który otrzymał. Na jego szczęście, jakoś atak nie zabił go, ale siniak pozostanie na pewno. Młodzieniec postanowił zaatakować ponownie, ale przeciwnik dziwnym trafem przeniósł się tuż obok. A co ci to takiego? Czyżby władał czasem i przestrzenią? Trudno odpowiedzieć. W każdym razie, ziemne więzienie, nie było takie łatwe do przebycia, jak sądził Yoshiro.

     Podczas wykonywania skoku, ściany złączyły się. Wyrzutek nie zdążył wyskoczyć, a więc kamienne tworzywa uchwyciły jego ciało. Został złapany w pasie, co powodowało u niego ból, jednakże i tak miał szczęście. Podobny chwyt w rejonach nóg mógł mu je połamać, podczas gdy miednica była jednym z najwytrzymalszych ludzkich tworzyw. A do tego ta tajemnicza zbroja... Cóż, zwisał, ale wypadało się stąd wyrwać. Czemu?

     Bo przeciwnik postanowił wyruszyć w jego stronę, póki Yoshiro jest łatwym celem i znajduje się uwięziony w kopule...

Offline

 

#209 2016-07-05 23:25:16

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      W mojej głowie wszystko wyglądało pięknie. Przeciwnik używa jakiejś techniki, jednak ja, z pomocą swojej nadzwyczajnej zwinności wymykam się z pola jej działania, a następnie biegnę prosto na niego i zadaję decydujący cios. Tak, wszystko było już obmyślone, jednak nie takie proste do zrealizowania. Rzeczywistość wyglądała całkiem inaczej.
     
      Zostałem zgnieciony przez dwa kamienne elementy. Całe szczęście, że nie znalazłem się wewnątrz kopuły, chociaż obecna sytuacja też mnie nie satysfakcjonowała. Co teraz? Uścisk był bardzo mocny, nie było mowy o wyrwaniu się z tego za pomocą wyłącznie siły fizycznej. Co więcej, przeciwnik już ruszył w moim kierunku, a ja wisiałem w powietrzu, nie do końca bezbronny, bo w ręku dzierżyłem miecz, jednak jak walczyć w takich warunkach?

     Postanowiłem zaryzykować, odłożyłem miecz gdzieś obok. Położyłem go na fragmencie kopuły, jednak tak, żeby się nie ześlizgnął, bo przecież może mi się jeszcze przydać. Dezaktywowałem niebieską poświatę. Zacząłem składać pieczęci (szybkość składania 105). Mój plan miał bardzo małe szanse na powodzenie, jednak byłem zdesperowany. Czekałem, aż przeciwnik zbliży się do mnie w celu zakończenia walki, a wtedy poślę w jego kierunku wiązkę błyskawic.

jutsu: [D][Raiton] Jibrashi
siła jutsu: 160
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-07-05 23:25:26)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#210 2016-07-15 10:34:18

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#9

     Przeciwnik zmierzał w stronę Wyrzutka. Yoshiro, na wpół uwięziony, musiał szybko zadecydować o swoim losie. Pojedynek, pomimo charakteru sparingu, wyglądał coraz poważniej. O ile na początku obie strony prezentowały się na podobnym poziomie, to teraz zdecydowanie górował użytkownik Dotonu. Żywioł ziemi, którym władał na dobrym poziomie, złapał Wyrzutka w pułapkę. Ciemnowłosy miał teraz o wiele utrudnioną sytuację. Jeśli chciał kontynuować starcie, powinien był szybko wydostać się z dwóch kopuł, albo unieszkodliwić jakoś przeciwnika. Technika trzymała go, i niestety to mogło spowodować jego przegraną.

     - Co tam kombinujesz? - zapytał w biegu młodzieniec. Na widok znikającej poświaty zwolnił, jednak wciąż zbliżał się do Yoshiro. Jednak kiedy ten złożył pieczęci, odskoczył. Ładunek elektryczny nie trafił w niego, natomiast wywołał ciekawy efekt. Kopuła z ziemi, zadrgała. No tak, w końcu Doton był bardzo podatny na Raiton. Technika rangi D może nie zniszczy go od razu, ale... gdyby tak spróbować wielokrotnie? Wyrzutek z łatwością poczuł lżejszy ucisk w okolicach bioder. Cóż, warto próbować.

     Co na to adwersarz Moto? Stał uśmiechnięty i powoli zaczął zbliżać się w stronę Wyrzutka. Jednak nie biegł, obawiając się pewnie kolejnego porażenia.

Offline

 

#211 2016-07-15 14:33:37

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Plan nie był idealny, ale miałem wrażenie, że przy odrobinie szczęścia może się udać go zrealizować. Wszystko było przygotowane, jednak gdy dezaktywowałem technikę Raitonu, żeby nie marnować zbyt dużo energii, przeciwnik zorientował się, że coś szykuję. Zamiast biec w moim kierunku, odskoczył do tyłu, unikając tym samym mojego ataku.

      Gdy błyskawice wystrzeliły z moich palców i uderzyły prosto w kamienną kopułę, stało się coś dziwnego. Moje jutsu nie było na tyle silne, żeby zniszczyć twór przeciwnika, jednak było w stanie znacząco je osłabić. Eureka, już wiem, jak wydostać się z pułapki. Wystarczyło tylko powtórzyć czynność tyle razy, aż będę w stanie się uwolnić. Tak zrobiłem, zacząłem składać pieczęci i celować prosto w elementy kopuły, aż do momentu, kiedy poczułem, że jestem w stanie wyjść. Kiedy tak się stało, odepchnąłem się rękoma i ustałem na górze. W międzyczasie chwyciłem swój miecz.

      Przeciwnik stał w miejscu, pewnie myślał nad sposobem pokonania mnie. Ciekawe, czy coś wymyślił, bo ja w głowie miałem pustkę. Zero pomysłów, jak mogę go pokonać, ale nie miałem zamiaru się poddawać. Ruszyłem na niego, po raz kolejny chciałem spróbować walki na krótki dystans. Wierzyłem, że jest to moja mocna strona i w ten sposób mogę wygrać. Biegnąc w kierunku przeciwnika miecz niosłem za sobą, a gdy byłem blisko, zamachnąłem się i wykonałem cięcie celując w klatkę piersiową przeciwnika (siła 175, szybkość 150). Później, jeśli mój atak nie przyniósł efektów, dalej atakowałem mieczem, bardzo często i na różne sposoby, zamachując się raz z lewej, raz z prawej. Nie chciałem dać mu chwili na odetchnięcie.

jutsu: [D][Raiton] Jibrashi
siła jutsu: 160
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] // w zależności od tego, po ilu razach mi się udało :P

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-07-16 13:22:57)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#212 2016-07-18 09:47:35

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#10

     Yoshiro nie poddawał się i wykorzystał swój żywioł w podobnym celu co przed chwilą. Złożył pieczęcie, a następnie poraził skałę dookoła siebie. Kopuła nie była jednak słaba i ponowne użycie techniki nie wystarczyło do jej zniszczenia. Szczerze mówiąc, rozpadała się coraz bardziej, ale nie zmieniało to faktu, że Wyrzutek musiał włożyć w to wiecej zaangażowania i... chakry. Moto jednak nie miał zamiaru przestać i powtórzył wcześniejsze zabiegi. Użył Jibrashi raz, potem drugi i trzeci.

     Ziemne więzienie nie wytrzymało. Po trzykrotnym użyciu techniki pioruna (w tej turze, czyli wydałeś 3x chakry) kamienne fragmenty rozpadły się na mniejsze fragmenty, a sam ninja był wolny. Poczuł przyjemny luz w okolicach bioder, natomiast czuł, że jeszcze jedno podobne uderzenie w te elementy i jego kości nie będą mu znacznie bliższe... Być może nawet przebiją się do organów, co mogłoby wywołać krwotok i co ciekawe - zabić na miejscu. Miednica nie była dobrym elementem ciała na przyjmowanie ciosów.

     Na szkodą dla Wyrzutka, jego przeciwnik nie czekał. Kiedy Yoshiro składał pieczęcie, ten zbliżył się dość niespodziewanie (w końcu ninja zajęty był tworzeniem techniki, a i uciec nie mógł). Gdy mężczyzna w końcu się uwolnił, dostrzegł swojego przeciwnika, w towarzystwie pyłu i kurzu. Zabawne, tamten miał czarną rękę, którą zamachnął się w stronę Yoshiro (Siła 250 Szybkość 100). Cóż, jeśli trafi, to pewnie zakończy tą bitkę...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#213 2016-07-18 14:59:09

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Użyłem Jibrashi na kamiennej kopule, która wydawała się jakby rozpadać w skutek działania mojego jutsu. Powtórzyłem zabieg jeszcze kilka razy, aż w końcu udało mi się oswobodzić. Mimo wszystko, bycie ściśniętym przez tyle czasu pozostawiło ślady w moim organizmie. Miałem wrażenie, że jeszcze jeden cios w tamte okolice może zrobić ze mną coś złego.

      Wracając do walki, nie miałem pojęcia jak pokonać przeciwnika. Co więcej, zużyłem bardzo duże ilości chakry, zostało mi jakieś trzydzieści procent moich pokładów. Zużyłem tak dużo energii, a nawet nie jestem blisko zakończenia pojedynku. Powiedziałbym raczej, że to właśnie przeciwnik jest stroną dominującą, bo jak na razie, prawie wszystko idzie po jego myśli, ja zaś zajmuję się głównie minimalizowaniem szkód wywołanych przez jego ataki.

      Udało mi się uwolnić, a oponent już czekał na mnie z kolejnym ciosem. Wyglądało to dosyć dziwnie, jego ręka stała się czarna, wyprowadził we mnie proste uderzenie, które uniknąłem odchylając się na bok (reakcje 100) i leciutko przykucając, tak żeby nie zwiększyć dystansu między nami. Następnie, kiedy jego ręka przeleci po prawej stronie mojej twarzy, sam wyprowadzam cios kolanem prawej nogi prosto w jego brzuch (siła 125, szybkość 125).

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#214 2016-07-18 21:27:57

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#11

     Piorunujący chłopak pokonał kopułę, jednak to nie ona była jego adwersarzem. Tajemniczy mnich, chociaż młody, zdecydowanie dysponował siłą porównywalną do ninja. Bez problemu parował ataki Wyrzutka, a sam zadawał mu takie, że ten ledwie uszedł bez większych obrażeń. Znaczne ciosy, które zadawał tylko on, mogły zakończyć walkę już dwukrotnie. Mimo wszystko, Moto również dawał sobie radę z unikaniem końca walki. Cóż, pojedynek trwał, więc wszystko było możliwe.

     Młody ninja nie ustępował. Wykonał prosty unik, który w tej sytuacji był dla niego zbawienny. Pięść pomknęła obok jego twarzy, jednak przeciwnik od razu cofnął rękę. W momencie, gdy Moto składał się do kopnięcia, wróg złożył pieczęć węża. Yoshiro, który kopnął go w żołądek, mógł jedynie poczuć dźwięk walenia obucha oraz poczuć ból w nodze. Delikatny, ale jednak. Ciało mnicha stało się nagle twarde jak skała (Wytrzymałość 260).

      Przeciwnik uśmiechnął się, a następnie szybkim ruchem złapał Wyrzutka za nogę (Szybkość 100). Widać było, że będzie próbował nim gdzieś cisnąć. Czy Moto zareaguje? Nie znajduje się w komfortowej sytuacji, ponieważ jeden z jego giczołów jest złapany, a przeciwnik wciąż dysponuje drugą ręką.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#215 2016-07-19 03:07:31

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Przeciwnik bardzo sprawnie wyprowadził cios. Jego dłoń była czarna, prawdopodobnie było to jakieś wzmocnienie, jednak wolałem się nie przekonywać o tym na własnej skórze. Udało mi się wykonać unik, a zaraz po tym przystąpiłem do kontrataku. Wszystko szło zgodnie z planem. Moje kolano już zmierzało w stronę brzucha oponenta, jednak ten zdążył się na to przygotować. Zrobił to samo z brzuchem, co chwilę temu z dłonią, podczas ataku.

      Uderzyłem nogą w skalne tworzywo, wróg nie odniósł żadnych obrażeń. Dla mnie, to uderzenie było dość bolesne. Wydawało mi się, że człowiek, z którym walczę jest praktycznie nie do pokonania. Czego nie zrobię, on ma odpowiedź. Co więcej, złapał mnie za nogę, którą go zaatakowałem. Trochę mnie to zaskoczyło, kompletnie nie wiedziałem, co zamierza z nią zrobić.

      Spróbować się uwolnić, a może jakoś to wykorzystać? W głowie pustka, jednak nie było czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Jedną rękę miał zajętą, a więc trudniej będzie mu się obronić. Postawiłem wszystko na jedną kartę, zaufałem moim umiejętnościom akrobatycznym i zdecydowałem się na trudny do wykonania manewr. Oderwałem drugą nogę od ziemi, ale wisiałem w powietrzu, ponieważ oponent mnie trzymał, a następnie obróciłem się w taki sposób, żeby wykonać kopnięcie prosto w jego głowę (siła i szybkość 125). Taki cios powinien zaboleć, a do tego zmusić do puszczenia mojej kończyny.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-07-19 03:11:34)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#216 2016-07-19 08:13:28

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#12

     Mimo iż atak Wyrzutka zdał się na marne, ten próbował dalej. W głowie Yoshiro kłębiło się od rozmaitych myśli. Zastanawiał się czym może być barwa kończyn mężczyzny, które teraz ponownie były blade, jak u zwykłego mężczyzny. Czyżby to wzmocnienie pewnego rodzaju? Być może. Wyrzutek nie mógł mieć pewności. Oprócz tego zastanawiał się czy ma w zasadzie szansę na zwycięstwo. Przeciwnik doskonale parował jego ciosy, a ataki wyprowadzał na tyle dotkliwie, że to Yoshiro znajdował się w kiepskiej sytuacji. Moto zdawał się nie zauważać tego, że sam wyzwolił się z różnych kłopotów. Przede wszystkim, ziemna kopuła, która mogła go znieść. Dodatkowo te ataki - czarna pięść mogła nawet zakończyć jego żywot, a co dopiero pojedynek.

     Ninja nie przestawał. Chociaż jego noga była uwięziona, ten kombinował dalej. Obrócił się dookoła własnej osi. Manewr był możliwy głównie dlatego, że przeciwnik sam mu go umożliwił. Kiedy mężczyzna się obracał, wymierzył kopniak w głowę przeciwnika. Co dziwne, zapewne tylko dla Yoshiro, uderzenie się udało. Kopniak znalazł bok czerepu przeciwnika, jednak mnich nie był lekki. Chociaż uderzenie spowodowało u niego ból, ten ostatkiem sił rzucił Wyrzutkiem. W końcu trzymał go za nogę.

     Po parunastu sekundach Moto ocknął się, leżąc na ziemi w pyle. Niedaleko niego znajdował się mnich. Miał na głowie siniec, ale poza tym nic mu się nie stało. Najwidoczniej był twardy... Cóż, walka dalej trwała. Tym razem przeciwnik ruszył w stronę Yoshiro (Szybkość 100), aby zadać mu serię ciosów, póki ten jeszcze się nie podniósł (Szybkość i Siła 100).

Offline

 

#217 2016-07-19 17:11:07

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Walka coraz bardziej się przedłużała i niestety nic nie wskazywało na to, że ma zakończyć się moim zwycięstwem. Mimo wszystko, nie zamierzałem się poddawać, a nawet więcej - zamierzałem przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak kompletnie nie miałem pomysłu, jak to zrobić.

      Zostałem złapany, kiedy uderzyłem kolanem w wzmocniony brzuch przeciwnika. Kończyna zabolała jak cholera, a oponent stał niewzruszony, jakby nie miało to na niego żadnego wpływu. Spróbowałem wykorzystać sytuację na swoją korzyść, obróciłem się i kopnąłem. O dziwo, udało się, mnich dostał kopniaka prosto w czerep. Co dziwne, dalej stał jak wryty, jak gdyby wyprowadzony przeze mnie, silny cios był zwykłym muśnięciem.

      Żeby tego było mało, cały czas mnie trzymał, ale niedługo, bo postanowił, że rzuci mną gdzieś daleko. Zanim się spostrzegłem, leżałem na ziemi kawałek dalej, a on już szarżował w moją stronę. Czym prędzej podniosłem się z ziemi (reakcje i szybkość 100), jednak wcześniej chwyciłem w dłoń garść piasku, którym następnie rzuciłem prosto w twarz nabiegającego wojownika (szybkość 100, siła 100?). Upuściłem na ziemię miecz, a następnie, korzystając z okazji, wykonałem kopnięcie prosto w jego szczękę (szybkość 135, siła 150).

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-07-24 23:44:35)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#218 2016-08-11 08:58:13

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#13

     Dwójka kontynuowała swój sparing. Yoshiro, który został zaatakowany, dzięki swoim reakcjom był w stanie uniknąć ataków przeciwnika. Same skoki okazały się być niewystarczające. Wróg zamiast atakować na oślep lub w dzikiej furii, każdy cios planował, wymierzał co do milimetra. Wyrzutek nie mógł ich unikać odpowiednio długo i nawet manewr z rzuceniem piasku się nie powiódł. Przeciwnik wykonał wtedy uskok, kucając. Kopniak, który wykonał czarnowłosy oczywiście się nie powiódł. W koncu celował on w jego szczękę.

     Wyrzutek nie miał zbyt wiele czasu na pomyślenie, co dalej. Podczas, gdy on machał nogą, przeciwnik wygiął ramię a następnie ruszył w stronę swojego rywala. Cios był niezwykle szybki, a i pewnie mocarny (Siła 160, Szybkość 150). Działo się to w ułamkach sekund, także albo mężczyzna jakoś się teleportuje, albo oberwie ciosem.

    Bardzo mocnym. Takim, który może zakończyć pojedynek.

Offline

 

#219 2016-08-11 21:36:02

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Jak mogłem się spodziewać, manewr z piaskiem nie zadziałał. Tak silny i prawdopodobnie doświadczony wojownik nie da się nabrać na tak banalną sztuczkę. Co więcej, bo uniknięciu mojego ataku, szybko zmobilizował się do ofensywy. Pędził w moją stronę, jedną rękę trzymając wygiętą z boku. Prawdopodobnie chciał uderzyć mnie w okolice krtani. Szybkość z którą się poruszał była na tyle duża, że takie zagranie mogło zakończyć nasz pojedynek moją klęską.

      Chociaż nie zostało mi już dużo energii, aktywowałem niebieską poświatę, która była nieodłącznym elementem mojego stylu walki. Dzięki niej ruszałem się szybciej, byłem zwinniejszy, a także szybciej reagowałem. Liczyłem, że pozwoli mi ona na uniknięcie nadchodzącego ataku, a jeśli nie, to przynajmniej zbroja pochłonie część obrażeń.

      Kiedy mnich się zbliżał, ja spróbowałem go zaskoczyć. Zamiast uniknąć ataku idąc w bok, ruszyłem naprzód i spróbowałem nabiegając, chwycić go z całej siły za pas (siła i szybkość 150). Jeśli mi się powiedzie, dokładam do tego mocne kopnięcie z kolanka prosto w brzuch (siła i szybkość 150).

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-08-11 21:36:32)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#220 2016-08-14 12:29:19

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#14

     Biegnący mnich nie miał zamiaru użyć lekkiego ciosu. Rariatto, bo tak nazywała się jego technika, mogła nawet zabić Wyrzutka. Ten jednak był odpowiednio wytrzymały, a i oświata z chakry na pewno wzmacniała jego ciało. W każdym razie, Yoshiro nie ustępował. Gdy adept tajemnych sztuk szarżował, ten w zasadzie ruszył naprzeciw. Wschodni przybysz musiał być bardzo zdziwiony. Zamiary Wyrzutka były niełatwe do wykonania. Moto pragnął bowiem chwycić przeciwnika w pasie, przez co zmniejszyłby jego pęd. Mimo wszystko, przeciwnik zaatakował pierwszy, a dodajmy do tego małą odległość dzielącą dwójkę.

     Manewr Wyrzutka był jednak bardzo dobry. Gdyby uciekał, tylko zwiększyłby swoje obrażenia. Ten postanowił stawić czoła nieznajomemu i opłaciło mu się to zagranie. Gdy tylko bowiem ten znalazł się obok niego, Moto pochwycił pas przeciwnika, na tyle ile mógł. Jego rywal nie ustępował i zadał mu cios - ramieniem uderzył prosto w klatkę piersiową Wyrzutka. Odrzut był niemały, ale Moto w chwili odlotu złapał przeciwnika. W końcu przedziwny manewr zakończył się, o dziwo, odlotem obojgu. Yoshiro przyjąwszy na siebie całą siłę ciosu, wraz z trzymanym przeciwnikiem leciał do tyłu. Siłą woli, bo na pewno nie samym ciałem, kopnął go również w brzuch.

     Jak wyglądała sytuacja? Musiało minąć kilkanaście sekund, bo Wyrzutek ocknął się na ziemi, leżąc, jednak z aktywowaną powłoką z chakry. Piorunująca otoczka na pewno ocaliła mu życie. Przeciwnik również nie był w najlepszym stanie. Zdawał się wrócić do przytomności w tym samym momencie co Moto. Obaj leżeli i powoli powstawali. Rywal mimo wyprostowania ciała nie zaatakował. Chyba oczekiwał na manewr ze strony Yoshiro.

Podaj wytrzymałość, proszę.

Offline

 

#221 2016-08-14 14:53:56

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

(wytrzymałość 130)
      Całość nie wyszła do końca po mojej myśli, ale na całe szczęście, plan przeciwnika również nie powiódł się w stu procentach. Ostatecznie, obaj leżeliśmy na ziemi, kawałek od siebie. Mój super podstępny chwyt z zaskoczenia nie dał przewidywanych efektów, lecz to nie powód, żeby się załamywać. Szybko podniosłem się z ziemi (szybkość 130).

      Co teraz? Przeciwnik jakby niemrawy, więc postanowiłem wykorzystać moment i złapałem za kyu kunaia, który powinien leżeć gdzieś w pobliżu, w końcu niedawno dzierżyłem go w dłoni. Jeśli okaże się, że jest zbyt daleko, to ignoruję miecz i ruszam prosto na przeciwnika (szybkość 150). On prawdopodobnie zacznie wstawać, jednak pozostaję czujny na wszelkie sprytne zagrania z pozycji leżącej, oraz na każde takie reaguje odskokiem w tył na jakieś dwa metry.(szybkość 150, reakcje 130).

      Rozpiąłem płaszcz, który od teraz tylko leżał na moich plecach. Jeśli przeciwnik wstał, podbiegłem i spróbowałem wykonać cięcie z prawej strony, celując w jego klatkę piersiową, jednak robię to przy użyciu jednej ręki (siła i szybkość 100). Gdy mnich będzie zajęty uniknięciem mojego ciosu, rozpięty płaszcz zgrabnym ruchem ściągam z siebie i rzucam przeciwnikowi na głowę, wykorzystując do tego wolną rękę. Następnie łapię kyu kunaia oburącz i zamachem z lewej strony wykonuję ponownie cięcie (siła 170 i szybkość 150), celujące również w klatkę piersiową.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-08-14 15:25:35)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#222 2016-08-14 15:30:10

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#15

     Yoshiro i mnich powstali. Wyrzutek nie miał zamiaru czekać. Od razu powziął cel. Chwycić kyu kunaia i biec na przeciwnika. Niestety, broń znajdowała się od niego jakieś dobre dziesięć metrów, w dodatku tajemniczy przeciwnik Moto mógł ją pochwycić wcześniej. Zabieg był więc bezsensowny i dlatego mężczyzna działał dalej. Mimo wszystko nie poddawał się. Ruszył na przeciwnika, a dzięki powłoce z chakry miał ułatwione zadanie. Jego atak miał spotkać się z mnichem, który ponowił Rariatto (Szybkość 150, Siła 160), jednak Moto miał szczęście. Wyrzutek zaatakował pierwszy. Następnie, gdy miał zetknąć się z przeciwnikiem, rzucił na niego płaszcz.

     Ruch, tak prosty, okazał się być kluczowy do pokonania przeciwnika. Ten najwidoczniej nie miał już tyle chakry, aby ponownie wykorzystywać kosztowne ziemne jutsu. Gdy został zakryty ubraniem, oberwał kolejnym ciosem. Zawalił się na ziemię, wciąż przytomny i wierzgał. Próbował zciągnąć z siebie płaszcz, ale uderzenia Moto dziwnym trafem utrudniały mu to zadanie.

      Wyrzutek teraz miał podjąć kluczową decyzję. Wziąć kyu kunaia (leży 3 metry z lewej) czy walić na oślep? W sumie walka mogła dalej trwać, dlatego mężczyzna powinien wykorzystać daną mu szansą...

Ostatnio edytowany przez Straznik 8 (2016-08-14 15:30:24)

Offline

 

#223 2016-08-14 15:42:14

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      Nie wiem do końca jakim cudem, ale wszystko poszło po mojej myśli. Niewiarygodne, że przeciwnik, który wcześniej tak dawał mi w kość, teraz złapał się na tak prostą sztuczkę z płaszczem. Nie było nad czym się zastanawiać, drugi raz mogę nie dostać tak dobrej okazji, najlepiej będzie skończyć pojedynek właśnie teraz.

      Dezaktywowałem błyskawice, ano żeby nie marnować energii i zacząłem składać pieczęci (szybkość składania 100), jednak zanim skończyłem, kopnąłem przeciwnika mocno w klatkę piersiową (siła i szybkość 130) z nadzieją, że pod wpływem zmęczenia i uderzenia padnie na ziemię. Chwilę później skończyłem składać pieczęci i po raz kolejny użyłem Jibrashi. Wyładowania mogą sprawić, że przeciwnik najzwyczajniej zemdleje, a jeśli zachował tyle energii, że wciąż będzie w stanie się poruszać, to przynajmniej go osłabię.

      Na wszelki wypadek, zostawiłem sobie jeszcze trochę chakry i jeśli przeciwnik wytrzyma mój atak, to będę kontynuował smażenie go błyskawicami.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2016-08-14 15:43:09)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#224 2016-08-14 15:48:41

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wybrzeże i domy rybaków

#16

     Starcie nie było krótkie. Yoshiro i mnich walczyli niczym dwaj znienawidzeni rywale. Jeden i drugi odpierali swoje ataki, znali się trochę na Ninjutsu, jednak całe starcie miało przebieg w sztuce walki wręcz. Taijutsu stało u obu na wysokim poziomie, ale wygrał Moto. Dlaczego? Otóż podstępem zakrył płaszczem przeciwnika, a że dopomogło mu szczęście, to i zwyciężył. Swoją drogą, ubranie ma do wymiany, jednak chyba wygrana była tego warta.

     - Dobra, już dobra!, Dosyć, poddaję tę walkę! - krzyknął mnich z wyciągniętą dłonią do góry. Następnie wstał, ściągnął z siebie ubranie przeciwnika, rzucił je o ziemię i sięgnął za pazuchę. Wyciągnął sakiewkę i uśmiechnięty rzucił ją Moto. Następnie wyciągnął do niego rękę w geście pojednania. - Byłeś dobrym przeciwnikiem. Mam nadzieję, że kiedyś nasze drogi skrzyżują się ponownie. A teraz bywaj.

     Nie wiadomo jak, przeciwnik zniknął. Towarzyszył temu huk i powłoka dymu, który zasłonił Wyrzutkowi tajemnicze zniknięcie. Mnich, tak samo jak się pojawił, tak samo zniknął. Przynajmniej nie chował urazy i wyglądał na naprawdę dobrego gościa. Zawalczył, dotrzymał słowa, zapłacił. Odszedł.

     Cóż, Yoshiro był wolny. Mimo wszystko powinien udać się do szpitala. Miał ogromne szczęście, że w Ronin znajdował się taki lokal. Jego obecny stan nie prezentował się najlepiej. No ale wygrał.

Koniec sesji, tak przeciąganej bez sensu. Dzięki i przepraszam za wszystkie dłuższe pauzy.

Offline

 

#225 2016-08-14 16:28:11

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Wybrzeże i domy rybaków

      W końcu się udało! Przeciwnik się poddał, walka zakończyła się moim zwycięstwem. Patrząc na jej przebieg, nigdy bym nie pomyślał, że to jednak ja pokonam swojego rywala. Opłacało się zaryzykować, a potem najzwyczajniej rozkojarzyć przeciwnika.

      Mężczyzna wyjął sakiewkę i rzucił ją w moim kierunku. No tak, przecież wygrany miał dostać nagrodę. Chwyciłem woreczek i go schowałem. Rozejrzałem się dokoła, pozbierałem swój ekwipunek, który rozrzucony był po całej plaży. Torbę z ekwipunkiem przypiąłem do pasa, zaś kyu kunaia zamontowałem na plecach.

      Moje obrażenia sprawiały, że ledwo co się ruszałem. Nie dość, że byłem mocno obity, to i moja chakra była na poziomie krytycznym. Jedynym sposobem, żeby szybko wrócić do formy było udanie się do szpitala. Tam dostanę odpowiednią opiekę.

[z/t -> Szpital im. Naokiego Namikaze]


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#226 2016-12-13 15:39:07

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Wybrzeże i domy rybaków

    Z wolna kroczyłem sobie piaszczystą plażą wschodniego brzegu. Jakże tu było sielankowo, jak w zupełnie innym lepszym świecie. Nie dziwota, że ludzie ściągali tutaj złapać świeżego powietrza, o wiele świeższego niż smród padliny codziennego życia. W tym miejscu zapominali o troskach i grzechach obciążających ich sumienie łudząc się jednocześnie, że zostały one do szczętu wymazane.
    Ja jednak nie czułem nic takiego szum uderzających o brzeg fal wcale nie pomagał przenieść mi się do jakiś krain mlekiem i miodem płynącej. Wywoływał u mnie raczej, jakiś nieokreślony niepokój. Przysłoniłem usta grafitowym szalikiem i wcisnąłem ręce głębiej w kieszenie kitla, przy okazji kopnąłem puszkę, która to nawinęła mi się pod nogę. Ludzie są czasem tacy niechlujni. Przychodzą tutaj, by odzyskać harmonię, a jednocześnie kalają to miejsce swoim brakiem obycia i nieznajomością podstawowych zasad korzystania z miejsc publicznych. Ja oczywiście mógłbym ją podnieść i ulokować w najbliższym śmietniku, ale po pierwsze nie uważałem, że mam na to czas, a po drugie w swoim mniemaniu śmieciarzem nigdy nie byłem, toteż pozostawiłem tę jakże wyczerpującą pracę ludziom do tego przeznaczonym. Sam skierowałem wzrok ku morskiej toni, aby pozbyć się myśli o kwestiach ekologii.
  - Gdzie jesteś cholero… - powiedziałem sam do siebie patrząc na niestałość masy słonej wody i dopiero teraz rozumiejąc skąd bierze się ten dziwny brak spokoju. To przez ciągły ruch, nieustanne przelewanie się płynu, które było zaprzeczeniem stałości, którą sobie ceniłem.  Wzdrygnąłem się mimowolnie i ruszyłem na przód bacznie rozglądając się w poszukiwaniu osobnika, którego chciałem znaleźć, a którego znaleźć nie mogłem i to było ostatnie miejsce to było ostatnim gdzie spodziewałem się go ujrzeć.
    Odgarnąłem niesforny kosmyk włosów i minąłem bez słowa kobietę bawiącą się z jakąś małą dziewczynką. Ograniczyłem się jedynie do skinienia głowy, jako formę powitania i poszedłem dalej ignorując radosne śmiechy samotnej (a może i nie samotnej) matki. Złapałem się na tym, że czuję się w tym miejscu, jak wygnaniec, tylko zimny piach, wcale nie cieplejszy wiatr wiejący od morza i ja, osamotniony w swych poszukiwaniach. Mogłem, co prawda poprosić Harukę o pomoc, ale wątpię, że ułatwiłoby to sprawę tym bardziej, że sama go nie znała i wyglądało na to, że nie przepadała za nim, choć antypatia ta mogła wyrosnąć jedynie na gruncie plotek. Plotek bądź, co bądź niepokojących.
    Pokręciłem głową tak sam dla siebie, by dać wyraz jak godna pożałowania jest ta sytuacja. On się chowa, jakby go goniły, co najmniej siły porządkowe, a ja łażąc za nim marnuję czas, który mógłbym wykorzystać na naukę.  Doprawdy wielce zabawne, ale cóż było robić. Szukałem dalej.

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2016-12-13 15:39:31)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#227 2017-01-03 00:44:43

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Wybrzeże i domy rybaków

A więc wreszcie młody adept medycyny postanowił opuścić granice miasta, udając się w strony rzadko ostatnimi czasy uczęszczane, a to z racji nagłego acz długotrwałego załamania klimatu. Śnieg, który spadł kilka lat wstecz, dla wielu mieszkańców tej części świata był pierwszyzną, teraz przyszło im się zaopatrzyć w ocieplane odzienie i buty, dzięki którym mogli względnie funkcjonować. Przywyknięcie do mrozów nie przyszło im zbyt łatwo, jednak w końcu udało im się choć w niewielkim stopniu przyzwyczaić się i pogodzić z myślą, że ich życie nie będzie obfite w przyjemne temperatury, przynajmniej przez jakiś czas. Mimo to, wciąż niewielu wypuszczało się w okolice nadbrzeżne. Nawet liczba poławiających rybaków znacząco zmalała z racji zniknięcia dużej ilości ryb z pobliskich wód. Braki w wyżywieniu udało się jednak uzupełnić dzięki rozwojowi portu, a przez to - wymiany handlowej.
Pomimo mrozu, na próżno było szukać w okolicy śnieżnych zasp, jako że niebo pozostawało bezchmurne od dłuższego czasu. Umożliwiło to chłopakowi spacerowanie po szerokiej plaży bez większych przeszkód. Chłód bijący od morza był jednak przejmujący i Mikuni, będąc odziany jedynie w to, co miał na sobie podczas pobytu w szpitalu, już po chwili mógł poczuć, że dygoce. Szalik był dobrym pomysłem, jednak do ogrzania ciała przydałaby się większa ilość zimowych ubrań.
Poza dostrzeżony duet matki i córki, był prawdopodobnie jedynym osobnikiem w tym rejonie. Na poszukiwaniach kogokolwiek innego spędził dobrych kilkadziesiąt minut, zanim, załapawszy już srogi katar i ból gardła, dostrzegł na horyzoncie czarny punkt. Ci, którzy znali Sanmu choć trochę, wiedzieli, że to czerń była jego ulubionym spośród wszystkich barw. Nic więc dziwnego, że to w takich strojach widywano go najczęściej. Oczywiście nie licząc bieli, jaką przywdziewał jedynie podczas dyżurów szpitalnych. Postać siedziała nad brzegiem morza, niebezpiecznie blisko zakrzywionej linii, do której raz po raz docierała woda. Żadna z fal nie dosięgała jednak jego stóp, zupełnie jakby istniała pomiędzy nimi niewidzialna granica, oddzielająca od siebie te dwa światy. Osoba ta pozostawała niewzruszona na pojedyncze szarpnięcia wiatru, czy przelatujące mewy, stale spoglądając w jeden punkt.
Kiedy młody Morri miał podejść nieco bliżej, mógł przypuścić, że faktycznie udało mu się odnaleźć osobę, której poszukiwał.

Offline

 

#228 2017-01-03 14:34:49

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Wybrzeże i domy rybaków

    Ponieważ od dłuższego czasu poszukiwania nie przyniosły żadnego efektu, a miejsce to było ostatnim, gdzie mogłem się spodziewać mego niedoszłego opiekuna, powziąłem postanowienie o przejściu jeszcze kilkunastu metrów i w razie porażki powrocie do szpitala. Pogoda dość już dawała mi się we znaki. Nie trudno było się tego domyśleć, bo wyglądało na to, że mój nos właśnie wchodził w fazę nieżytu, już kichałem i niedługo było patrzeć, jak zacznie mi się sączyć z dziurek granulocytowy śluz – próba walki z zarazkami. W takich przypadkach ból gardła nie jest żadną niespodzianką i osoby, które w życiu nie widziały lekarza na oczy – głęboko wierzę, że są takie mieszkające gdzieś w głuszy – wiedzą, iż jest on kataru nierozłącznym partnerem. Partnerem dość drażniącym, bo nieprzyjemne swędzenie w okolicach przełyku nie jest rzeczą specjalnie życie ułatwiającą. Choć pewnie są jacyś masochiści, którym sprawia to przyjemność, coś w stylu tych dzieciaków, co tną się pierwszym lepszym ostrym przedmiotem, choć jest kwestią mocno dyskusyjną, czy robią to z własnej perwersji, czy głupoty.
    No właśnie skoro mowa o głupocie, wybieranie się w takich ciuszkach na wycieczkę nie było zapewne najlepszym pomysłem, bo teraz kto wie, cóż może się stać. Dostanę zaraz zapalenia płuc i nastąpi gwałtowne zburzenie mojej relacji do służby zdrowia? Zamiast leczyć będę leczony? Do takiego stanu nie można było, więc nie pozostawało mi nic, jak po powrocie nażreć się tabletek i powtarzać sobie w duchu, że jakoś to będzie. Dobrze, że chociaż pomyślałem o szaliku, bo eskapada ta pewnie skończyłaby się wstrząsająco, tak bardzo, jak tylko potrafi wstrząsnąć czterdziestostopniowa gorączka. Niech mi ktoś jeszcze raz powie, że pośpiech nie może wpędzić człowieka do grobu.
    Kolejna puszka i kopnięcie za trzy punkty i kolejne kichnięcie. Chyba nadszedł czas powrotu do domu i zajęciem się samym sobą, co w zamyśla ma mi oszczędzić monotonnej kuracji.  Miałem właśnie skręcić kierując się na powrót do wioski, gdy na horyzoncie zamajaczył mi jakiś czarny punkt. Sanmu zawsze nosił czarne ubrania, co prawda nie on jeden, ale przecież nikogo tu prócz niego nie było, a znajdować się miał właśnie w tym miejscu. Grzechem byłoby nie rozeznać się w sytuacji skoro i tak już się nałaziłem, po za tym te dodatkowe kilkanaście minut nie mogło mnie wpędzić do grobu.
  - Trudno Cię znaleźć Sanmu… - Powiedziałem, gdy już zbliżywszy się zatrzymałem się parę kroków od niego i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że mam zachrypnięty głos i nie było to bynajmniej mutacja.
    Widok, który zastałem jakoś niezbyt mi się spodobał. Stał tak gapiąc się w jeden punkt, jakby przeżywał jakieś trudne do zdiagnozowania katatoniczne ekscesy spowodowane najprawdopodobniej śmiercią nieodżałowanej babci. Pozostało mieć nadzieje, że nie zawiesza się tak nad otwartym pacjentem, bo to mogłoby go kosztować życie. Oczywiście tylko pacjenta, bo niedoszłego mojej siostry, co najwyżej karierę. Choć skoro nie wrzucili go jeszcze na zbity pysk sytuacja nie była chyba, aż tak bardzo poważna.
  - Już myślałem, że przyjdzie mi Cię szukać przez kilka najbliższych miesięcy. – Skwitowałem swój komentarz guinowym uśmiechem żeby czasem nie poczytał tych słów zbyt serio.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#229 2017-01-09 19:28:09

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Wybrzeże i domy rybaków

Nie wiedzieć czemu Mikuniemu zdawało się, że mężczyzna stał. Być może czynił to przez jakiś czas nieco wcześniej, teraz jednak jego tyłek mroził się na chłodnym, oszronionym piachu. Ze złożonymi dłońmi, którymi przyciągał kolana do brody, przyglądał się raz po raz pojawiającym się falom, aby następnie pożegnać je, gdy rozpadały się przy uderzeniach o taflę morskiej wody. Zdawał się nawet nie zareagować na wzbogacenie towarzystwa osobą młodzika, ani nawet na jego powitanie. Cóż, może wielkie umysły tak mają? A może faktycznie było coś więcej, niż jedynie ziarno prawdy, w tych wszystkich opowieściach na temat jego osoby, jakoby miał się zmienić ostatnimi czasy?
Nie odezwał się ani słowem. Może rzuciło mu się na wzrok od światła słonecznego, które przemykało po skłębionych grzywach morskiej piany, podczas gdy słuch rozróżniał już jedynie krzyki okolicznych mew, do jakich przywykł bardziej, niż powinien? Nie, wszystko wskazywało na to, że jednak nie potrafił pozostać tak niewzruszonym na czyjąś obecność, by całkowicie ją zignorować. Powoli oderwał się od usilnych obserwacji czegoś niedoścignionego na horyzoncie, czy też może poza nim, odwracając głowę ku Mikuniemu.
Jego wzrok nie zdradzał żadnych emocji, ani zaskoczenia, ani wzburzenia faktem, że ktoś ośmielił mu przeszkodzić mu w prowadzonej właśnie medytacji. Czaiła się tam jedynie zaduma, która, jak mogłoby się chłopakowi wydawać, jeszcze bardziej nasiliła się, kiedy wzrokiem natrafił na młodego Morriego.
- To... to ty.
Najwidoczniej tylko tyle potrafił wydusić spomiędzy spękanych, wąskich warg. Okalały je kępy nierówno ogolonego zarostu. Jasne oczy zbadały uważnie uśmiech, jakim Mikuni go obdarzył. W odpowiedzi na niego, Sanmu natychmiast zamknął oczy, pozostając w tym stanie przez chwilę, po czym obrócił głowę. Wpatrując się znów w bezmiar, z jakim związany był wschodni brzeg, podjął:
- Po co chciałeś mnie znaleźć? - Zdanie to nie należało do zbyt poprawnych, ale i tak wydawać się mogło, że sklecenie chociażby takiego przyszło mu z ogromnym trudem, jako że okupione było dwukrotnym przełknięciem śliny.

Offline

 

#230 2017-01-09 21:26:15

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Wybrzeże i domy rybaków

    W pierwszym momencie poczułem, jak wraz z krwią zalewa mnie konsternacja. Bycie ignorowanym uważałem mniej więcej za tak zabawne, jak letnie ludowe festyny, gdzie spoceni ludzie piją na umór obściskują się w tańcu, a później staczają pod stół, czyli mówiąc mniej oględnie nie bawiły mnie one wcale. Tym razem jednak było zabawnie o wiele mniej, bo czułem, że zaraz dołączę do kolekcji zamrożonych eksponatów, które podobnież w samurajowym kraju cieszą się dużym powodzeniem a nawet, jeśli nie będzie tak źle to oskrzela odmówią mi posłuszeństwa. Zmilczałem jednak, bo było przecież oczywistym, że robienie awantury na wzór tupiącego nóżką gówniarza, który chce nową zabawkę słabo rokuje na przyszłe rokowania. Ja zaś włóczyłem się i przemarzałem po to żeby mnie uczył a nie obraził się śmiertelnie.
    Popatrzyłem w tę samą stronę, co on myśląc, iż może dostrzega tam, jakieś niesamowite fajerwerki, czy może statek piękniejszy niż najpiękniejsza dziewczyna w bambusowych królestwach i z tego powodu oderwanie wzroku stało się zadaniem przerastającym jego siły. Osłoniłem oczy dłonią, bo refleksy słoneczne utrudniały dostrzeżenie czegokolwiek… Przez chwilę, coś widziałem, ale szybko zdałem sobie sprawę, że to tylko pelikan, czy tam inne ptaszysko zajęte tym, czym osobniki tejże gromady zwykle się zajmowały. Faktycznie zajmujące widowisko.
    Skierowałem spojrzenie swych orzechowych oczu na powrót ku jego sylwetce i tym razem nie musiałem długo czekać, aż poświęci mi chwilę uwagi.
  - Tak to ja we własnej osobie… - Odpowiedziałem wzruszając ramionami i nie bardzo wiedziałem, co mógłbym dodać do tego więcej. Chyba nie cieszył się z tego spotkania. Ba, nie wydawał się nawet nim zaskoczony i gdy mu się tak przyglądałem odniosłem wrażenie, że błądzi gdzieś właśnie po labiryntach refleksji. Widać musiał moją wizytę poddać, jakiś usilnym filozoficznym rozważaniom, albo może myślał zupełnie o czymś innym i o ile z początku nie przejąłem się całą sytuacją za bardzo, jego reakcja na uśmiech mnie zmroziła. Gdy odwrócił głowę spojrzałem na niego z ukosa i na chwilę zmrużyłem oczy. Sądząc po jego wyglądzie i zachowaniu faktycznie, coś się w jego życiu porobiło zdecydowanie na gorsze. Czy to twoja sprawka Guine, że wygląda i wysławia się, jak półtora nieszczęścia? A może faktycznie to przez twoją śmierć babciu? Niezależnie od przyczyny wskazywało, że Haruka miała, co do niego rację.
  - Spodziewałem się trochę weselszego powitania. – Skwitowałem, ale bez zjadliwości, czy rozczarowania w głosie. – Po, co? Może faktycznie będzie lepiej, gdy przejdę od razu do sedna. Chciałbym cię – tutaj musiałem uczynić nieznaczną pauzę, bo słowo to zawsze sprawiało mi trudność – prosić cię byś uczył mnie na starzu. Shinsaku-sama oczywiście poinformował mnie, że nie przyjmujesz w tym roku praktykantów. – Wcisnąłem ręce w kieszenie kitla i pomilczałem chwilę szukając dalszych słów. – Wiem, że jesteś dobrym specjalistą i zawsze zdawało mi się jednak, że dobrze się rozumiemy, a to sprawia, że wiedza jest bardziej przystępna. Uprzedzając pytanie. Nie, nie robię tego dla taryfy ulgowej, nie potrzebuję jej.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#231 2017-01-24 14:06:44

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Wybrzeże i domy rybaków

   Gdy Mikuni zdecydował się wylać swoje żale, związane z niezbyt entuzjastycznym spotkaniem, rozkołysane przez obserwowane fale smutne iskierki w jego oczach przystanęły na chwilę, by przyjrzeć się młodzianowi. Zmierzyły się nawet na moment z brązem jego tęczówek, jednak, najwyraźniej nie mogąc znieść jego spojrzenia, naraz Sanmu odwrócił je. Zawiesił wzrok na wysokości jego podbródka, by nie urazić jego osoby, ale również nie musieć wpatrywać się w oczy, tak podobne do pewnych innych, które zdążyły już zgasnąć.
   Lekarz, wydawać by się mogło, nie wykazywał najmniejszego zainteresowania tym, co chłopak miał mu do powiedzenia. Zamiast tego podróżował spojrzeniem po jego ciele (jakkolwiek to brzmi), a wdzierało się w nie coraz więcej smutku. W rezultacie jeszcze przed chwilą choć odrobinę roziskrzone oczy straciły jakikolwiek blask, przypominając w tym momencie zamglony, zimowy poranek nad zmarzniętym jeziorem.
   Wreszcie skończył. Wtedy, kiedy Morri nie miał już nic więcej do powiedzenia.
   - Nie - chwila na wzięcie kolejnego oddechu była nieznośnie długa. - Nie miałem cię pytać o powód. - Znów odwrócił głowę w kierunku morza. Jego głos był zimny, zapewne chłodniejszy nawet niż rozciągający się przed nimi przestwór wód. - Shinsaku-sama nie powiedział ci, że tracisz czas? Przecież wiesz, że to niemożliwe. - Westchnął i podniósł się wreszcie z piasku. - Odpowiedź brzmi "nie". Przykro mi.
   Teraz, kiedy Sanmu nareszcie doszedł do tego, że niegrzecznym było prowadzenie rozmowy na siedząco, podczas gdy druga ze stron nie zdecydowała się na to samo, wreszcie zrównał się z nim poziomem. Okazało się, że są niemal identycznego wzrostu, toteż ich oczy od razu natknęły się na siebie. Natychmiast odwrócił spojrzenie wbijając je w jedną z piaskowych wydm, którą dostrzegł ponad ramieniem Mikuniego.

Ostatnio edytowany przez Straznik 7 (2017-01-24 14:06:58)

Offline

 

#232 2017-01-24 18:43:58

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Wybrzeże i domy rybaków

    Miałem ochotę siarczyście zakląć, bo wszystko wskazywało, że cała ta włóczęga, a co za tym idzie czas na nią poświęcony pójdzie niczym tętniczka krew w piach, czyli ściślej mówiąc niepotrzebnie i ze skutkiem śmiertelnym. Faktycznie sam pchałem się na tę wycieczkę krajoznawczą, ale przecie nie mogłem przewidzieć, że mój niedoszły nauczyciel, ma problemy z niedoborem serotoniny i ogólnie zachowuje się, jakby zaraz miał iść spać uprzednio popłakawszy się rzewnie z jakiegoś niewiadomego mi powodu.
  - Gdyby wiedział, że to niemożliwe to nie poświęciłbym pół dnia na szukanie Ciebie. – Wyjaśniłem tonem rzeczowym, choć mnie osobiście wydawało się to tak jasno oczywiste, jak słońce jaśniejące na niebie. – Wtedy pewnie wpadlibyśmy na siebie w szpitalu, bo przecież jestem tutaj żeby uczyć się i pracować a nie urządzać piesze wycieczki.
    Patrzyłem przez chwilę, jak ten podnosi się z ziemi, choć niespecjalną różnicę sprawiało mi, w jakiej pozycji toczymy rozmowę. Tym razem, ja milczałem przez chwilę, poświęcając uwagę temu ptaszysku, które dostrzegłem wcześniej. Przy okazji skrzyżowałem ręce na piersi.
    Nie wiem, czemu, ale nagle poczułem, jak coś we mnie pęka i rozlewa się, jakąś żółcią po moim umyśle. Taak to był gorzki sam odrazy. Odrazy do tego, jak mój rozmówca się zachowywał, jak z skostniałą hardością udawał zimny ton głosu, jednocześnie płochliwie wzrokiem uciekał, do co raz to nowego organu zainteresowania, byle tylko na mnie nie patrzeć. Przyłożyłem rękę do czoła i pokręciwszy głową wycisnąłem z siebie suchy śmiech, bo cała ta sytuacja zakrawała tylko na śmieszność.
  - Faktycznie zmieniłeś się Sanmu. Mówili mi to, ale ja nie chciałem w to za bardzo wierzyć, a przynajmniej wierzyłem, że nie jest to zmiana, jakaś tragiczna. – Odjąłem dłoń od czoła i mimowolnie czyniąc na twarzy zacięty wyraz pokręciłem głową. – Ty zaś przeobraziłeś się w słabą płaczliwą panienkę… Dlaczego odpowiadasz „nie”? Wstrzymaj się z odpowiedzą, bo już chyba wiem… Tu chodzi o Guine, bo o kogóż innego. Tylko o nią Ci tak naprawdę chodziło prawda? I to z jej powodu nie możesz na mnie patrzeć, bo jestem jej bratem, bo Ci ją przypominam. – Przerwałem na chwilę, bo zanadto się rozgadałem, jak to miałem w zwyczaju a Sanmu miał wyraźną trudność z przeważeniem informacji, toteż chciałem się upewnić, że wszystko do niego dotarło.
  - Łajno mnie obchodzi, co tam się pomiędzy wami stało. Poprosiłem Cię ładnie, choć wiesz, że prosić nie lubię, proszę jeszcze raz, byś rozważył moją propozycję, może właśnie to pomoże Ci wziąć się w garść, bo jak na moje oko bardzo, by Ci to przydało a jeśli tak Ci Guine tak mocno obrzydła obiecuję, że nie odezwę się o niej ani słowem. Jej się o wszystko spytam, gdy wróci z tej ściśle tajnej misji, na której przebywa… Tylko racz zdecydować szybko, bo w razie gdyby odpowiedź nadal brzmiała przecząco musze udać się do Reya zgłosić swój przydział do niego.
    Już to widziałem oczyma wyobraźni, jak wlokę się do tego wielkoluda i czołobitnie błagam o wybaczenie, przy czym flaki skręcają mi się od doznanego upokorzenia. Rady jednak żadnej innej nie było, bo w przeciwnym wypadku wyszłoby na to, że jestem, jak poborca, który nie umie doliczyć się pieniążków, które właśnie zebrał. Czekałem, więc cierpliwie na odpowiedź czyniąc preparacje na najgorszą ewentualność.

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2017-01-24 18:44:34)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#233 2017-01-30 00:28:03

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Wybrzeże i domy rybaków

- Zamknij się! - Twarz mężczyzny naraz zwęziła się, usta zacisnęły, a dłoń złożyła w pięść. Jego ciało, już zupełnie wybite z letargu, dygotało, drgając raz po raz kolejnymi mięśniami. Na twarzy dało się zauważyć silne zaciskanie szczęk, grdyka pulsowała co chwilę, przełykając gęstą ślinę. Chociaż do dopełnienia rozpaczliwego obrazu brakowałoby jeszcze zapewne, żeby Sanmu się rozpłakał, z jego oczu nie uleciała ani najdrobniejsza kropelka. W jego oczach nadal dało się zaobserwować smutek i żal, jednak otulony wówczas objęciami wdzierającej się wszędzie wściekłości.
- Myślisz, że wiesz wszystko o wszystkim i wszystkich. Zachowujesz się, jakbyś zjadł wszystkie rozumy. Jak gdyby życie było tak proste i sprowadzało się tylko do tego, jak chcemy, żeby wyglądało. Otóż nie - gówno wiesz. Jeszcze wspomnisz moje słowa, kiedy pod opieką kogo innego będziesz kończył tę pieprzoną rezydenturę. Zupełnie, jak gdyby miała ci ona pomóc w ratowaniu życia. Szczególnie tych, na których ci zależy.
Odwrócił wzrok. Ścięgna pracowały zawzięcie w przedramionach, kiedy raz po raz zaciskał kolejne palce formujące pięść.
- Odpowiedź brzmi: "nie".
Zapewne wiedział, że młodzik nie da tak łatwo za wygraną. Bardziej doświadczony medyk obrócił się zatem na pięcie i ruszył przed siebie, powoli oddalając od Mikuniego. Pragnął tylko jednego - świętego spokoju.

Offline

 

#234 2017-01-31 23:50:48

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Wybrzeże i domy rybaków

Jak gołym okiem było widać, szczere moje słowa chyba, go trochę ubodły. No może „trochę” to zbyt delikatne określenie, ale  powiedzmy sobie, że wkalkulowałem możliwość, iż zaczną się tutaj jakieś dramaty. Patrzyłem, więc z zimną obojętnością, jak Sanmu daje się ponieść nerwom, jak gdyby chodziło o jakąś lepszą sprawę.
  - Daj spokój Sanmu – powiedziałem zakładając ręce na piersi. – Przecież nie unosiłbyś się tak, gdybym nie miał racji.
    Patrzyłem przez chwilę, jak odchodzi i sam miałem, już zawrócić do szpitala i zacząć realizować plan B. Trudno stało się. Skoro nie chciał to nie a mnie już to wszystko zaczynało męczyć. Czas był najwyższy zwinąć się, wrócić do szpitala i zrobić, to co dawno powinienem, a konkretniej zaraz po wyjściu ze szpitala. Iść do Reya i z nim załatwić sprawę raz a porządnie.
   - Niech tak będzie – zdecydowałem się powiedzieć na odchodne. – Może to, co mogłeś mi przekazać sprawiłby, że nie musiałbym ich wspominać.  A może właściwie sam już się poddałeś i pamiętasz tylko o tych, których nie można uratować, zamiast o tych, których uratować jeszcze można. Jeśli tak nie dręcz się. Złóż rezygnację.
      Popatrzyłem chwilę za moim rozmówcą, po czym odwróciłem się ruszając w kierunku przeciwnym.

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2017-01-31 23:58:25)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#235 2017-01-31 23:59:21

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Wybrzeże i domy rybaków

Maszerował z początku dynamicznym i pewnym siebie krokiem. Kiedy jednak dotarł doń głos młodzika zza jego pleców, spowolnił ruch. Wyglądało na to, że wbrew temu, co można było sądzić wcześniej, tak naprawdę zależało mu na usłyszeniu tego, co chłopak miał do powiedzenia. Fakt, w końcu sprawa wyraźnie szarpała za jego duszę, raz po raz trącając emocjonalne struny. Nie dało się ukryć, że mimo tego, że cała ta sytuacja nie była dlań zbyt przyjemna, należała do spraw ważnych.
Mogłoby się wydawać, że Mikuni nie powiedział nic, co mogłoby skłonić mężczyznę do zmiany zdania, którego jeszcze kilka sekund wcześniej tak zaciekle bronił. A jednak. Na dźwięk jego słów Sanmu przypomniały się te wszystkie chwile, kiedy to on miał przystępować do nauk sztuki medycznej. Kiedy wraz ze swoim mistrzem - Shinsaku Nakayamą, zgłębiał tajniki wiedzy niedostępnej dla pospólstwa, a jedynie dla wybranych. Kiedy składał przysięgę, że zrobi wszystko, by jak najlepiej chronić bliskich i potrzebujących. W jednej chwili uznał, że nie spełni tej obietnicy, jeżeli pozostanie znieczulony na los chłopaka, który wykazywał takie zaangażowanie w sprawę i być może w ten sposób zaprzepaści jego potencjał.
-Masz rację... - zaczął, odwracając się ku niemu. - Nie mogę nie dać szansy komuś, kto tak usilnie o nią walczy. Widzimy się jutro w szpitalu. Masz być o świcie.
Chociaż jego słowa nie miały nic wspólnego z entuzjazmem, można było uznać, że Morri odniósł sukces. Sanmu natomiast, nie zmieniając niby-obojętnego wyrazu twarzy, ruszył przed siebie, zostawiając młodzieńca samemu sobie.

Koniec sesji

Offline

 

#236 2017-02-03 12:59:24

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Wybrzeże i domy rybaków

   Skoro najpoważniejsza sprawa została załatwiona, trzeba było zająć się rzeczami pośledniejszymi. Co prawda szpital obfitował w sprzęt, ale konieczne było abym posiadł swój własny, osobisty. Wszak niewiadomo kiedy przyjdzie mi pracować w terenie, a wtedy pozbawiony rzemieślniczych przedmiotów mego fachu stanę się bezużyteczny. Bycie bezużytecznym nie wchodziło w grę. Nie zastanawiając się dłużej ruszyłem w stronę portu, oglądając się tylko przez chwilę odchodzącemu Sanmu.
     Przyglądałem się morzu, wielkim falom bijącym o brzeg, tej bezrozumnej sile, która wydawałoby się chciała skonsumować ląd w sobie tylko znanym celu. Niejakim urozmaiceniem były ptaki latające to tu, to tam, ale nie przeważało to w żadnym razie szali. Nie lubiłem tej głębokiej wody i nie wydawało mi się, aby zmieniło się to w przyszłości, toteż możecie sobie wyobrazić, iż nie byłem zbyt szczęśliwy na myśl o czekającej mnie podróży.

                                                                                                                       [z.t -> Ronin no Kuni, Port]

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2017-02-03 13:01:07)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#237 2019-06-18 02:22:39

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Wybrzeże i domy rybaków

    Obserwując bezchmurne niebo nad roztańczonym oceanem, wyrzutek bił się z myślami. Odwlekał, prokrastynował, następnie jeszcze trochę poczekał, wreszcie z westchnieniem zdjął odzież wierzchnią i skoczył w wodę. Mimo faktu, że pozostawała w stanie ciekłym tylko z tytułu ruchu, Koharō było zimno z innego powodu niż temperatura tejże. Zresztą od dawna już czuł zimno i ciepło inaczej, niż zwykły człowiek, akurat był jedynym, kto mógł to stwierdzić. Sytuacja była o tyle korzystna, że niska temperatura spowalniała jego tętno, tym samym uspokajając. Zimno było mu, bo perspektywa tego, co sobie zamierzył wysysała zeń chęć do życia, tu i teraz. Wiedział, że za jakiś czas będzie lepiej.

- Mizu Bunshin.
- ...
- ...
- Henge.

    Podczas ponad roku wspólnej wędrówki przyszywany Hyuuga miał aż nadto okazji do zapamiętania szczegółów wyglądu i zachowania przyjaciela. Podczas ciągnącego się w nieskończoność okresu po śmierci tegoż miał aż nadto czasu, by ułożyć sobie w głowie słowa, które chciałby powiedzieć. Teraz, stojąc naprzeciw niego, czuł tylko, że jeśli choć otworzy usta, jego kamienna aparycja pęknie a on sam oszaleje. Nic mówić ostatecznie nie musiał. Jak na rozumiejącego go bez słów przyjaciela przystało, Daiki Hyuuga ukłonił się i przyjął postawę.

==--||--==


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

==--||--==



    Gdyby ktoś obserwował wybrzeże w ten wietrzny dzień, mogłoby zastanawiać go, dlaczego dwóch typków uprawia kata w oceanie. Przez chwilę mogłoby go zaniepokoić, że zanurkowawszy potem, długo nie wypływają. A potem pewno wzruszyłby ramionami i po chwili zapomniał o scenie.
    I dobrze, pożegnania to osobista sprawa.

Akcept by Yocharu

Ostatnio edytowany przez Koharō (2019-06-19 21:38:23)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://nerko.pl/ przegrywanie kaset na mokotowie i ursynowie