Ogłoszenie


#441 2016-10-18 10:19:08

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Tereny starego Boin

Słów Ikkyo nie miał już zamiaru komentować. Uważał, że temat Ichitsu został już dostatecznie wyczerpany. Nie miał nic do dodania w tej kwestii. Jeżeli zaś mowa o napięciu pomiędzy Shinsaku a przedstawicielami klanu Uchiha, którego przecież się spodziewał, faktycznie należało sprawę tę załatwić, i to czym prędzej. Miał jednak nadzieję, że uda mu się to osiągnąć nie poprzez rozdrapywanie starych ran, jakie zapewne nie zdążyły się jeszcze zasklepić. Liczył na to, że do pojednania przyczynią się wydarzenia przyszłe, kiedy to współpraca z Yocharu przyczyni się do naprawy wzajemnych stosunków.
Odwzajemnił uśmiech mężczyzny, w którym już teraz potrafił dojrzeć sojusznika. Wyglądało na to, że był on w stanie wynieść się na wyżyny zrozumienia i pojąć pobudki, dla których Nakayama zmuszonym był podjąć taką, a nie inną decyzję, kiedy przyszło im stanąć naprzeciw sobie w Kraju Gorących Źródeł.
- Nie wiem, czy wasi rodacy są gotowi na to, by ujrzeć mnie na swych włościach, kiedy na powrót osiądziecie w Hidari - podjął temat. Znał politykę nazbyt dobrze, by wiedzieć, że czerwonookim zapewne nigdy nie przyjdzie zrozumieć, jaką rolę naprawdę odegrał w rozwiązaniu sporu pomiędzy rodziną lordowską a ich klanem. Lordowie nie mogą przecież pozwolić sobie na to, aby ich pierwotne plany względem nich wyszły na jaw. Nie teraz, kiedy postanowili wreszcie napisać dla siebie nowy, wspólny początek. - Jak tylko zdążysz uporać się ze swoimi sprawami, daj mi znać, a pojawię się w okolicy. Ja również uważam rozmowy za zakończone i nie mam nic do dodania w tej kwestii. - Ostatnią część wypowiedzi skierował już w stronę lordowskiej rodziny, wyginając się w zgrabnym ukłonie.
- Doceniam to, Ikkyo-dono. - Uśmiechnął się nieznacznie na dźwięk własnych słów. Dopiero co uważał go przecież za dzieciaka, teraz sytuacja nieco się zmieniła. Oto chłoptaś stanął na czele klanu, który może i czasy świetności miał już za sobą, ale wszystko wskazywało na to, że ten okres jeszcze do nich powróci. Tak, od teraz miał się stawiać na równi z nim. Nie wiedział, czy bardziej go to bawiło, czy przychodziło mu raczej naturalnie. - Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiemy wzajemne działania lepiej i skupimy na przyszłości, którą możemy razem zbudować dla nadchodzących pokoleń. Tymczasem, zmuszonym jestem opuścić to zaszczytne grono. Pora mi wracać do swoich, by uspokoić ich, odnośnie mego nagłego zniknięcia, a także odpowiednio przygotować do podróży. Gdybym jeszcze mógł wcześniej zamienić parę słów, panie ojcze. - Skłonił się po raz kolejny, honoryfikując osobę starego daimyo tak, jak sobie wcześniej tego życzył.

Offline

 

#442 2016-10-18 15:12:27

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Tereny starego Boin

    Wielkie decyzje zaczynały być podejmowane w pomieszczeniu. Logen nie chciał się wtrącać, wołał dokładnie posłuchać co inni mają do powiedzenia, jakie informacje ujawnią. Spodziewał się, że i tak nie zostanie w żaden sposób wyróżniony – w końcu nie był pretendentem do tytułu lidera, ani też i nie chciał nim zostać.

    Najstarszy Uchiha zapamiętywał wypowiedzi każdego z obecnych uważnie. W końcu kiedyś mogą posłużyć za cenną broń. Ale teraz nie było to istotne. Najważniejsze miało dopiero się wydarzyć… i wydarzyło się bardzo szybko.

    Młody Daimyo – Eritzu I – po słowach swojego ojca przemówił, odnosząc się do zatargu pomiędzy Ikkyo, a Shinsaku. Wspominał o tym chyba… zaraz po wojnie. – pomyślał przelotnie Logen, spoglądając to na jednego, to na drugiego. Późniejsze słowa były jednak tymi, na które wszyscy chyba czekali. Młody władca oznajmił bowiem, że Ikkyo zostanie, z jego ręki, mianowany liderem klanu, natomiast Yocharu wstąpi do rady Kraju Błyskawicy. Takie rozwiązanie było w tej sytuacji najlepsze. Choć może starszy Uchiha miał cień nadziei, że to on zostanie wybrany do rady, to w głębi ucieszył się, że tak się nie stał; również cieszył się z powodu nominacji Yocharu.

    Słowa wdzięczności i zapewnienia jego towarzyszy rozbrzmiały w pomieszczeniu, a na ustach Logen’a pojawił się delikatny uśmiech. Postanowił zawczasu im pogratulować. Nie widział w końcu kiedy znów spotka się z prawdziwym Yocharu, a póki jeszcze klon ma z oryginałem połączenie to idealna okazja.

    - Nareszcie będziemy mogli choć trochę odpocząć i zapewnić spokój ludziom. Gratuluję nowych stanowisk, Yocharu… Ikkyo… – drugą część wypowiedzi skierował odpowiednio do jednego i drugiego towarzysza. Przelotnie spojrzał jeszcze na Shinsaku, oraz starego i młodego Daimyo, skłonił lekko.

    Teraz mogli wrócić do Hidari i zacząć organizować prace budowlane oraz sprowadzić ocalałych. Logen kątem oka zobaczył, jak Ikkyo odbiera Gunbai od Kazunari’ego i mocuje go na plecach. W głowie układał plany na następne dni pracy, jednak najpierw musieli wrócić do domu…


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#443 2016-10-21 01:41:35

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Tereny starego Boin

http://s20.postimg.org/uiyqr150t/image.png momencie przekazania Gunbai Ikkyo, w Kazunarim zaszła natychmiastowa zmiana, jakby przekazanie oręża, niczym sztandaru, oznaczało, że jego warta dobiegła końca. Zrazu zwiotczał, jakby ktoś spuścił z niego powietrze i nieprzytomny osunął się na posadzkę pałacu. Ikkyo w porę uchwycił krewniaka i ostrożnie złagodził jego lądowanie. Jako, że Eritzu I oraz Kazunari nie mieli wielu miło wspólnie spędzonych chwil, zostawienie go w tym stanie nie wchodziło w rachubę, toteż Ikkyo oraz Logen zadecydowali, że trzeba będzie pomóc mu w powrocie. Do domu. Nim to jednak nastąpiło, stary daimyo przypomniał, że dla uzyskania właściwego efektu należy przeprowadzić odpowiednią ceremonię, im szybciej, tym lepiej. Z tego tytułu to Logen dostał pod opiekę Kazunariego, Ikkyo zaś oddał się biurokratycznej machinie zwanej Rządem. Klon Yocharu zdecydował się zostać, aby i on, pod nieobecność pierwowzoru, przyjął stanowisko i łańcuch członka Rady. Tego samego dnia z aresztu uwolnieni zostali niedoszli zamachowcy z przedpołudnia. Tym samym do zebrania pozostało Uchihom dwie grupy w Kraju Źródeł.
Shinsaku dostał swoją szansę na wymianę zdań z rodzicielem, jednak to odbyło się już poza udziałem pozostałych zebranych, dzień później. To jednak zupełnie inna opowieść, na inny czas.

Shinsaku dziękuję za udany gościnny udział w evencie dalsza część twojej sesji w ramach tejże, niniejszym odłączamy cię od eventu.
Uchihy, w tym temacie wasze działania eventowe zakończyły się. Od tej chwili przebywające tu postacie mogą normalnie podróżować, jak poza sesjami.
Akcja eventu przenosi się do Yu no kuni.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2016-10-21 01:44:00)

Offline

 

#444 2016-10-21 17:30:31

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Tereny starego Boin


       A więc spotkanie zakończyło się. Każdy dowiedział się już wszystkiego czego można było od obu Daimyo i ruszył w swoim kierunku by zająć się sprawami i biznesami. Ja a właściwie mój klon znajdował się teraz w sytuacji, która dawała pełną swobodę. Ikkyo najwidoczniej wiedział gdzie iść za sprawą swego duplikatu i nie potrzebował mojej pomocy a z racji, iż wszystkie sprawy zostały obgadane to gnicie w zamku nie miało szczególnego sensu w najbliższym czasie. Owszem, pewne sprawy organizacyjne, może i wymagały mojego doglądu ale w takim wypadku wystarczy przesłać mi wiadomość a wrócę na miejsce. Mogłem także pokusić się o stworzenie jeszcze jednego klona, choć to całkiem zabawny proces gdy robi to duplikat, taka wręcz incepcja. Właściwie to nie najgorszy plan, tak więc dokonałem tego dzieła, jednak nie pozostawiając powieleniu zbyt dużo chakry. Miał tu po prostu być, kręcić się, czekać na jakąś ważną kwestię.
       A co miałem zamiar robić w tym czasie? Właściwie planowałem udać się do samotników. Nie znam ich za dobrze ale po wojnie nie doszło do żadnych rozmów a warto będzie ustalić warunki naszego sojuszu, o ile ciągle brany jest pod uwagę. Miał zostać przecież zapieczętowany związek Ichuzy oraz Setsuny ale ta druga zginęła straszną śmiercią a o pierwszym nie słyszałem żadnych plotek od dawna. Czas więc wyruszać. Pozostawiam więc klona do ewentualnych rozmów.

Z/T - > Koesumi - > Miasto portowe

Offline

 

#445 2016-10-23 11:19:37

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Tereny starego Boin

Dokonało się. Otrzymałem Gunbai. Ręka, która otrzymała broń z początku drżała, jednak po zaciśnięciu się na drzewcu wachlarza nagle wzmocniona, pochwyciła oręż mocno. Po chwili mogła założyć go na plecy, jednak wytrawny obserwator mógł dostrzec zmianę w moich zachowaniu. Wraz z otrzymaniem broni zstąpiła na mnie dziwna powaga, siła i poczucie odpowiedzialności za cały klan. Nie mogłem dzierżyć tego wachlarza tylko po to, by sprawiać problemu mojemu rodowi. Doskonale wiedziałem o tym, że Ichitsu narobił bigosu, a konsekwencje jego niechlubnych czynów ponosiliśmy do dzisiaj.

     Do dzisiaj, bo właśnie nadszedł dzień odkupienia. Kiedy już opanowałem się wewnętrznie, co trwało w sumie kilka sekund, odwróciłem twarz w stronę lorda. Eritzu I rzeczywiście wydawał się być dobrym feudałem, chociaż jego działania skierowane przeciwko naszemu rodowi były niedelikatne. Naprawienie tego i zbudowanie jako takiej więzi na poziomie klan-daimyo na pewno będzie wymagało czasu i oby zależało na tym tak samo władcy, jak i mi. Jeśli rzeczywiście będzie wspierać Hidari, a nasza wioska zostanie odbudowana prędko, to ludzie może zapomną.

     - To zaszczyt dzierżyć Gunbai. Nadszedł jednak czas, abym odszedł. Klan mnie potrzebuje, muszę objąć spuściznę Setsuny i Ichitsu. - powiedziałem spokojnie. Następnie przesunąłem wzrok w stronę Shinsaku. Lider Wyrzutków docenił mnie w słowach i w sumie trudno było mi to ocenić. Czy mnie lubił? Nie, na pewno. Mimo wszystko pewnie czuł do mnie jakieś względnie pozytywne emocje. Jeśli zaoferowałem mu pomoc, a także oznajmiłem, że nie chcę drążyć konfliktu, nie powinniśmy uważać się za wrogów. Już nie. - Aby nowym pokoleniom żyło się lepiej. Nie jestem stary, jak i ty, ale doskonale rozumiemy te słowa. Bywaj, Shinsaku-dono. Oby los szybko rozwiał wątpliwości, które mogą nas poróżnić.

     Następnie zwróciłem się do daimyo, którzy z pewnością zasługiwali na to.

     - Pora również i na mnie. Muszę udać się do Yu no Kuni i chcę zrobić to osobiście. Zostawiam klona do rozwiązania innych spraw, które mogą wydawać się konieczne do rozwiązania. Sam zaś udaję się w podróż. - następnie pozdrowiłem władców odpowiednimi gestami i słowami, po czym mogłem spokojnie oddalić się w stronę drzwi. A potem do sąsiedniego kraju...

     - Logenie. - odezwał się klon, który został. - Weź Kazunariego. Musimy zaopiekować się nim, zanim wróci do normalnego stanu. Czy jest tu jakiś medyk?

[Z tematu: [url=http://www.ninjaclanwars.pun.pl/viewtopic.php?id=3160&p=10]Yu no Kuni]

Offline

 

#446 2016-10-31 15:08:51

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Tereny starego Boin

Wyglądało na to, że wszystko wypadło lepiej, niż zakładał zawczasu goszczący w tych bogatych progach od niedawna Wyrzutek. Była to jednak tylko względna radość, jako że sam mężczyzna nie mógł przewidzieć tego, jak dalej potoczą się losy tych wszystkich, którzy zebrali się w tej części świata, by przedyskutować wspólną sprawę. Padło wówczas wiele różnych zdań, w większość traktujących o świetlanej przyszłości wszystkich zainteresowanych. Shinsaku zdawał sobie jednak sprawę, że prawdopodobnie nie wszytko będzie tak kolorowe, jak sobie to zakładali. Pomijając fakt wzajemnej nieufności i możliwości, że dane słowa odejdą w zapomnienie, lekceważąc zupełnie składane obietnice, pozostawała kwestia dobrze skrywanej niechęci pomiędzy ojcem i synem. I nie chodziło tu bynajmniej o Ronijczyka, ale o dwóch jego krewnych, którzy już zdążyli go wciągnąć w swe pałacowe intrygi.  Sam Nakayama nie był przekonany, czy powinien się w te sprawy mieszać, ale postanowił podjąć odpowiednie kroki.
Kiedy tylko pochwycił pędzelek, pusty zwój naraz zapełnił się szeregami znaków, układającymi się w ostrzeżenie, które zdecydował się po sobie pozostawić.

Panie Ojcze,
Wyruszam czym prędzej w swoje strony, by przekazać wieści o zawiązaniu z Wami współpracy. Muszę też przygotować się do podróży, w jaką mam się udać z Yocharu. Chciałbym wiedzieć, jak jeszcze mógłbym się Wam przysłużyć i co sądzicie na temat odbytych przez nas rozmów.
Proszę Was, abyście uważali na Waszego syna, który może z pozoru zgadzać się z Wami i wydawać posłusznym Waszym decyzjom. Musicie wiedzieć, że zaproponował mi układ, na mocy którego pożegnalibyście się nie tylko z Waszą pozycją, ale i życiem. Uczynicie z tą wiedzą, co zechcecie. Proszę Was jednak, abyście na siebie uważali.
Do rychłego zobaczenia.

Shinsaku Nakayama

Zebrał swój dobytek, po czym, ulepiwszy glinianego kruka, odleciał w kierunku wschodniego brzegu. Pora wracać do domu.

z/t » Ronin no Kuni » Siedziba Wyrzutków » Główny budynek organizacji - pokój lidera

Offline

 

#447 2016-11-14 18:34:04

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Tereny starego Boin

    Nareszcie się wyjaśniło wszystko, po co tu przybyli. Teraz Uchiha mogli wreszcie wrócić na swoje ziemie – oficjalnie. Zawiści i nieporozumienia zostały przegadane i rozwiązane, co trochę – nie ukrywając – zaskoczyło najstarszego Uchiha. Oczywiście nie miał sprzeciwu na taką kolej rzeczy, koniec końców nie on decydował w takich kwestiach. Jednak zdziwiło go, że tak szybko wyjaśniły się te kwestie.
    Ikkyo odebrał Gunbai i niemal natychmiast ruszył w drogę, zostawiając za sobą klona. Tak więc spośród Uchiha zostali obecni jedynie klony Yocharu i Ikkyo, oraz Logen i Kazunari. Chwilę po oddaleniu się nowego lidera klanu, jego klon polecił zająć się Kazunarim.
    Logen, do którego skierowane były słowa Ikkyo, niemal bezzwłocznie podszedł do krewniaka i pomógł mu utrzymać się na nogach.
    - Uważam, że powinniśmy się jak najszybciej znaleźć w naszej wiosce. Nie ujmując umiejętnością tutejszych lekarzy, Szanowni Daimyo. Myślę, że najlepiej zrobi Kazunariemu, jeśli wróci do swojej rodzimej ziemi. – powiedział najstarszy Uchiha, zachowując dla siebie uwagę, że starszyzna Uchiha może posiadać większe zdolności i wiedzę dotyczącą ich specjalnego genotypu.
    Po swojej wypowiedzi Logen, wraz z podtrzymywanym Kazunarim, lekko pokłonił się władcom i ruszył ku drzwiom. Klony Ikkyo i Yocharu mogły ruszyć wraz z nimi, co byłoby wskazane bacząc na stan Kazunariego, ale mogli też zostać. Przed nimi wyszedł jeszcze ostatni obecny, Shinsaku. Po opuszczeniu gabinetu Logen obrał prosty kierunek – Hidari i miejsce kryjówki Yugure, gdzie mieli się wszyscy spotkać.

[Z tematu (razem z klonami) -> Hidari | Siedziba organizacji Yūgure]


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#448 2017-01-07 22:03:04

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Tereny starego Boin


       Porozumiałem się z klonem Ikkyo. Ten dał mi znać, że w górach skalistych zaistniała nieciekawa sytuacja. Samotnicy przybyli i ich intencje nie są zbyt przyjazne. Nie klarowało się to zbyt wesoło. Nie spodziewałem się, że zareagują tak szybko i wykorzystają naszą tragiczną sytuację. Nie będę ukrywał, że nigdy specjalnie nie przepadałem za nimi. Nie miałem dobrych wspomnień z nimi wiązanych. Czułem, że ten sojusz to bujda i mimo walki po jednej stronie, przeciwko wyrzutkom to jednak Ci drudzy okażą się wierniejsi przysiędze, którą miałem teraz wzmacniać. Miałem pozostać tu na miejscu by kontrolować sytuację z Daimyo ale mój oryginał znajdował się w Ronin i był zdecydowanie zbyt zajęty by tak sobie odejść. Jako klon, wiele może nie zdziałam ale muszę zobaczyć o co tam biega.
       z/t - > Hidari - > Skaliste góry.

Offline

 

#449 2017-01-11 08:26:15

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Tereny starego Boin

     To dziwne. Wracałem tutaj z lekkim sercem. Chociaż zaszło, co zaszło, wcale się tym nie zamartwiałem. Bo oto przede mną prezentował się ogromny pałac, wielki budynek, w którym siedział pan nad panami - panisko wszechkraju. Czyli oczywiście Lord Feudalny. Co myślałem o tym człowieku? Raczej go lubiłem. Chociaż wcześniej określałem go tylko negatywami, to teraz w dość prosty sposób czułem do niego sympatię. Pomógł nam w potrzebie, zażegnał z nami konflikt i obiecał robić to dalej - okazywać nam swoją pomoc. My w zamian mieliśmy dostarczyć mu militarnego wsparcia, kiedy się odbudujemy. Czyli za pewnie jakiś czas.
     Wkraczałem do Boin spokojnie. Uchiha ponownie byli akceptowani. Czy lubiani to pewnie zależy od kasty, ale wejśćie do pałacu stało przede mną otworem. Kiedy strażnicy zobaczyli Gunbai, który wisiał na moich plecach, od razu załatwili mi audiencję. Powiedziałem tylko kilka słów, że chcę widzieć się z Lordem, a otrzymałem odpowiedź, że muszę jedynie czekać.
     Gdy już wreszcie udało mi się wejść do sali, postanowiłem przywitać się z naszych chlebodawcą.
     Niech błogosławiona będzie ziemia Błyskawicy. Dobrze jest zobaczyć ciebie, panie. Czy mogę liczyć na rozmowę z tobą? Będzie wyjątkowo smutna, jednak na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie do problemu, który chcę przedstawić przed Twoim obliczem. - oznajmiłem. Oczywiście o ile przyjęło mnie dwóch Lordów, mówiłem w liczbie mnogiej.

Offline

 

#450 2017-01-11 09:21:43

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Tereny starego Boin

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/71/0b/e4/710be4efb48c1e657f8bc5e76a2294a7.jpg   Lider Uchiha zastał Eritzu I w Sali Kolumn, zwyczajowym miejscu załatwiania codziennych obowiązków. Podłużna sala zwieńczona była niewielkim podwyższeniem, na którym spoczywał, hm... tron. Ten sam tron, na którym Eritzu siedział, kiedy Kazunari przetrącił jego szczękę.
Czy to właśnie z tytułu tej ostatniej przygody czy pobudek innych, daimyo Błyskawicy przyjmował petentów zaraz obok, przy dużym, dębowym biurku, na oko kilkutygodniowej pracy jakichś sprawnych rzemieślników z Chuu. Lider Uchiha trafił akurat na ten smutny moment w harmonogramie każdego władcy, składający się z podpisywania dekretów, przyjmowania skarg i wystawiania pośladków na nieszczere czułości. W tym konkretnym momencie porządkiem dnia był... portret władcy. Eritzu I stał, opierając się niedbale o miecz-atrapę, walcząc z wyrazem śmiertelnego znudzenia, które mogłoby niechcący zostać uwiecznione, zdradzając przyszłym pokoleniom, jak przeraźliwie żmudną pracą jest być Daimyo. Była to walka ważna - gdyby przyszli władcy znaleźli w portrecie to, co lord feudalny myślał na temat własnej pozycji... nie byłoby komu rządzić.
     Ikkyo został przyjęty już po kwadransie od pojawienia się w pałacu, co oznaczało albo, że Daimyo Eritzu I uznaje wagę wizytacji Lidera Klanu Uchiha... albo jest tak kurewsko znudzony, że rozmowa z tym ostatnim może stanowić odejście od typowych elementów dnia, co zawsze jest mile widziane.
- Uchiha Ikkyo... uznaj to za pustą uprzejmość bądź nie - twoja wizyta mnie cieszy. Nawet, jeśli tak szybka po waszej ostatniej. O co chodzi i czemu to tak ważne, że przychodzisz personalnie oglądać moją agonię, mimo, że masz człowieka w mojej radzie?

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2017-01-11 09:41:04)

Offline

 

#451 2017-01-11 11:22:44

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Tereny starego Boin

     Miałem wrażenie, że ostatnie wydarzenia były dziwaczne, jednak to co zastałem tutaj, zdecydowanie przekraczało wszelkie granice. Władca, który rządził tym krajem i mógł wydać jeden rozkaz, aby go całego utopić we własnym bogactwie, teraz zmagał się z poddanymi, a co najlepsze - pozował do portretu. Rzeczywiście, władał od niedawna i na pewno chciał to uwiecznić, jednak komizm całej sytuacji wywołał u mnie dość szeroki uśmiech. Broń boże sarkastyczny. Lubiłem tego dziwnego człowieka, który raz wypowiedział nam wojnę, raz nas wszystkich pogodził.
     Panie, trudno jest mi mówić kto się bardziej cieszy. Przybywam jak zwykle w sprawie niełatwej, ale na pewno ciekawszej niz codzienne zmaganie się z własną świtą. - powiedziałem wciąż nieco uśmiechnięty. Miałem wrażenie, ze Eritzu również darzył mnie sympatią, przynajmniej minimalnie. Ten człowiek nie przywykł do rozmawiania z innymi ludźmi, którzy byli potężniejsi od niego... przynajmniej w pewnym zakresie. Fizycznie mogłem go zmieść z powierzchni ziemi. Za to jeśli chodzi o organizację rodową, Błyskawica mogła to zrobić z Uchiha. Chyba dlatego się potrzebowaliśmy. - Ale do rzeczy, bo czas nas nagli. Pomimo twoich doskonałych budowniczych, którzy wznieśli już ćwierć wioski, a w zasadzie byli na wykończeniu osiedli mieszkalnych i głównego miasta... Wszystko poszło w łeb. Dlaczego? Odwiedziła nas grupka innych ninja, zza morza.

     Streściłem przebieg całej sytuacji Daimyo, zaznaczając, że nie reagowałem głównie z powodu troski o ludzi nie tylko moich, jak i jego. Gdyby doszło do pojedynku między klanami, z pewnością wyginęliby wszyscy dookoła, a czy wygralibyśmy? Nie mam pojęcia. Mimo wszystko szkoda było poświęcić ludzkiego żywota w zamian za nędzne narzędzia i trochę dóbr naturalnych. Dla nas to było nic, ale dla tych biedaków zza morza chyba coś wielkiego, skoro napadli na Hidari po to, żeby zabrać kamienie i motyki.
     Daimyo Eritzu I, za twojego panowania Błyskawica rozkwita. Wszystkie problemy wewnętrzne zniknęły, odzyskałeś dawnych ninja, a już niedługo otrzymasz nasze wsparcie militarne, jeśli tylko rozbudujemy naszą cholerną wioskę. Mimo wszystko zastanawiam się - jak to jest, że wysłannicy innych krajów chodzą na nasze ziemie i kradną dobytek nie nasz, tylko twój, panie? W końcu wszystkie budulce, narzędzia i inne cenne przedmioty pochodziły od budowniczych. Ci je mieli z magazynów. Twoich magazynów, Lordzie. - oznajmiłem spokojnym, lecz rozbawionym tonem. Na mojej twarzy pojawił się szerszy uśmiech niż wcześniejszy. Samotnicy tak? Chcieliście bitwy? Proszę bardzo, wygraliście ją. Ale co będzie dalej... - Proszę o dalsze wspieranie naszej wioski. Posłałem po innych znamienitych ninja tego świata, aby pomogli nam w razie następnych ataków na Hidari. Mimo wszystko czy nie uważasz, że Samotnicy, a także Kraj Wody powinien zostać ukarany w pewien sposób? Chociażby przez odcięcie dostaw najcenniejszych surowców z Hidari - żelaza, złota, drogich kamieni i drogocennych kruszców? Wyspiarze oferują nam za nie drewno, które rzeczywiście jest dobrej jakości, ale chyba zbrzydło nam po ostatnich wydarzeniach. A ryby? Drogi panie, kiedy powstanie port w Hidari, będę osobiście nadzorować dostawy ryb do twojego pałacu.

Offline

 

#452 2017-01-11 12:39:42

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Tereny starego Boin

Eritzu prychnął, sprawiając, że osoba go portretująca wydęła usta w geście zniecierpliwienia. Coś mówiło Ikkyo, że władca mógł poczuć chęć posiadania partnera w nędzy, więc postanowił nudny jak flaki z olejem proceder Portretowania Głowy Państwa utrudnić twórcy tak, jak to możliwe. Liderowi Uchiha przeszło nawet przez myśl, że w tej swojej znudzonej powłoce, Eritzu bawi się kosztem malarza znakomicie.
- Mój drogi Liderze Uchiha, znasz się na przemawianiu, ale na gustach człowieka mojego pokroju już nie bardzo. Jeśli o jeden raz więcej w ciągu tygodnia dostanę jakąś sakramencką rybę, zacznę zmieniać się na ich wzór. Hm... czytałem gdzieś coś o takim przypadku... no nieważne. A więc tak... panie Lider, zaczynacie działać legalnie i już macie problem za miedzą? Mam tylko nadzieję, że faktycznie nie prowokowaliście ich w żaden sposób.
Daimyo podrapał się po nosie.
- Ci Samotnicy... ciekaw jestem, jaki jest status ich poparcia przez resztę zwykłych mieszkańców. I czy wezmą na siebie konsekwencję tego związku..?
Eritzu I ruszył szybkim krokiem przez długość sali, pozostawiając zbaraniałego portrecistę sam na sam z dziełem. Ikkyo postanowił ruszyć za władcą.
- Sakashimaru, wstrzymaj papiery portowe Jadeitowego Słońca. Statek wyruszy z kilkugodzinnym opóźnieniem. Poinstruuj załogę, że planowaną dostawę złota pomniejszyć mają o... - tu władca stanął w miejscu sprawiając niemal, że Ikkyo nań wpadł. Lider Uchiha musiał przyznać, że Eritzu, człowiek rzeczywiście nieprzepadający za swoim stanowiskiem, nadawał się do niego świetnie. I to była właśnie mądrość jego ojca.
Daimyo tymczasem odczyniał swoją wersję mistrzostwa ninja. Skarbówka no Jutsu.
- Ta wartość, w złocie, odliczona ma być od planowanego transportu. Ni mniej, ni więcej, dokładnie tyle. Przekażcie też pozdrowienia tamtejszej administracji, wraz z butelką wina różanego z Chuu, w miejsce brakującej części transportu. Mają przekazać, że Eritzu I uprzejmie przeprasza za zapomnienie o transakcji, nadzorowanej przez Nikushimi, w rozumieniu lorda feudalnego przedstawiciele Airando. Daimyo Kraju Błyskawicy wyraża zażenowanie faktem, iż uszła jego uwadze notka o rzeczonej transakcji etcetera etcetera. Możesz dopisać, że w razie czego, nasze huty pracują pełną parą i możemy rozpisać umowę na dostawę narzędzi, jeśli tylko potrzebują służymy pomocą. A ja idę na papierosa. Żegnam cię, Ikkyo Uchiha, ciekawym wielce, co nasz wspólny znajomy powie na atak na funkcjonariuszy państwowych. Dawno nie miał okazji, by się rozerwać.
Wyglądało, że wiek Lidera Uchiha nie był wcale powodem, by lekceważyć go jako polityka.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2017-01-11 13:12:46)

Offline

 

#453 2019-09-29 23:12:38

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Minąwszy ogromnych rozmiarów pagórek, Satsumori dostrzegł skrywane przezeń piękne, porośnięte bujną, kolorową roślinnością połacie terenu. Chłopiec zdumiał się na sam widok, pomimo upływu lat, żaden kawałek krajobrazu się nie zmienił. Dostrzegłszy dróżkę, postanowił na nią wstąpić, gdyż poznawał ją i wiedział, że to właśnie ona doprowadzi go do od tak dawna upragnionego celu, domu.

Szybko zatem wskoczył susem na ową drogę, przypominając sobie czasy podróży do miasta wraz z ojcem. Ochoczo rozglądał się po bujnych koronach drzew, oraz delikatnie wyrastających kwiatach, czy też roślinach. Wspominał całe swe życie, aż wkroczył pamięcią, na ścieżkę akademii. Dane wspomnienia wywoływały u chłopca nostalgiczne uczucia, jednak były wymieszane z radością, smutkiem rozstań, oraz nieporadności.. Mimo wszystko wiedział, dlaczego tak postąpił, był gotów ponownie wkroczyć na tę ścieżkę, aby tylko dokonać swej obietnicy sprzed lat.

   - Czas się na chwilkę zatrzymać i odpocząć w końcu to już nie daleko. Cóż, może rozbiję obóz. - Pomyślał chłopak, po czym dostrzegł ogromne drzewo zwane bukiem. Pamiętał je, służyło mu za punkt orientacyjny, dzięki któremu swobodnie mógł wracać do domu.
   - Jeszcze jeden, góra dwa dni drogi i będę w domu. - Wymamrotał pod nosem, po chwili uświadamiając sobie, że mówi sam do siebie.
   - Ah.. Znów gadam do siebie. - Puknął się w czoło.
   - Muszę zacząć nad tym panować. - Skarcił się w myślach.
Satsu, po chwili leżał już pod bukiem i rozmyślał nad tym co powie ojcu, gdy już go spotka. Cały czas uśmiechał się sam do siebie. Wręcz nie mógł nacieszyć się wyobrażeniem, w którym opowiada opiekunowi o swoich przygodach, które go spotkały, czy też o tym ile pieniążków udało mu się zaoszczędzić.

Czas mijał spokojnie, zniewieściałe słońce zaczynało znikać za horyzontem.
    - Nazbieram trochę chrustu i rozpalę ognisko, zaczyna się robić chłodno. Tutaj jest spokojna okolica, raczej nic mi się złego nie przytrafi. - Jak pomyślał tak zrobił, zaczął zbierać najbardziej wysuszone gałęzie jakie znajdował na swym spokojnym spacerku. Po uzbieraniu odpowiedniej ilości, odłożył je pod swym ulubionym drzewem, zebrał w dodatku kilka kamieni, które ułożył w krąg. Nie udolnie, lecz starannie ułożył stosik z owych patyków, pod którym znajdowała się wysuszona trawa. Zaczął z całych sił uderzać krzemieniem o krzemień. Miał bowiem oba kamienie zawsze w swojej torbie, którą otrzymał od ojca. Gdy już rozpalił małe ognisko, wyjął z danej torby dwa zasuszone kawałki koniny oraz małą cząstkę pieczywa, które zakupił w mieście. Po zjedzeniu wyśmienitej kolacji, którą w zamian za pieniądze otrzymał od naprawdę najmilszego sprzedawcy jakiegokolwiek spotkał, postanowił, że zdrzemnie się pod tą pradawną rośliną. Ułożył się wygodnie i wkrótce zaczął śnić błogi sen.

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-03 15:56:05)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#454 2019-10-01 17:44:15

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #1


        Zanurzony w błogim śnie Satsumori, mógł delektować się odpoczynkiem aż do samego rana. Słońce właśnie wspięło się już ponad horyzont, powoli oświetlając zanurzony w ciemności świat, zwiastując nadejście kolejnego dnia. Wraz z nim nadszedł dźwięk, który zdecydowanie różnił się od śpiewu ptaku czy szumu drzew. Brzdęk zbroi, stukot metalowego obuwia i głośne rozmowy co najmniej tuzina osób, zaczęły zaburzać spokój Uchihy. Gdy w końcu otworzy oczy i zacznie rozglądać się za sprawcami hałasu, będzie miał szansę dostrzec kilkunastu żołnierzy maszerujących luźnym szykiem po drodze nieopodal jego drzewa. Kolory oraz symbole pancerzy wskazywały na przynależność do wojsk kraju Pioruna i chociaż chłopak mógł o tym nie wiedzieć, na lewych naramiennikach znajdował się czerwony półksiężyc oznaczający region stacjonowania, który w tym wypadku wskazywał na Hidari. Grono radosnych mężczyzn i o dziwo jedna kobieta, przemierzali ścieżkę w radosnym nastroju. Żaden wojak nie miał na swej głowie hełmu, który w tym momencie, wisiał przypięty do zbroi na wysokości pasa. Mogło zastanawiać dlaczego żołnierze spacerują tak spokojnie nad ranem, zwłaszcza że ich bronie, mimo ukrycia w kaburach, nie prezentowały się na sprzęt kupiony u kowala za ostatnie odłożone pieniądze. Zmierzali w tym samym kierunku co Satsumori ale z samych rozmów nie mógł wywnioskować celu podróży, gdyż Ci nie poruszali żadnego poważnego tematu.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#455 2019-10-01 18:19:58

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Chłopak mimowolnie przetarł oczy z niedowierzania, chcąc lub nie zerwał się na równe nogi, po czym wskoczył za drzewo, na które zaczął się wspinać. Dzięki umiejętności nauczonej w akademii, przytulił się do drzewa dłońmi wyciągając je ku górze i zaczął wypuszczać czakrę wzdłuż swych dłoni oraz stup. Czołgając się po drzewie, zaczął wspinać się na wysokość czterech metrów, po czym schował się między liśćmi, które były rozpięte w obrębie rozgałęzienia.
Satsu, spokojnymi i delikatnymi ruchami, zaczął układać się wygodnie w owym miejscu. Chcąc usłyszeć choćby rąbek informacji, wyostrzył zmysły, spoglądał wprost w oddział, w którym dostrzegł lekko ponad tuzin osób. Ze zdziwieniem stwierdził, że między nimi jest kobieta, nie mógł jednak z tak daleka rozpoznać jej twarzy, chciał ujrzeć jej oblicze za wszelką cenę.
   - Nie mogę się tak rozpraszać, przecież to zwykła kobieta! -Skarcił się w myślach, po czym starał się dostrzec jakieś rzeczy, dzięki którym mógłby rozpoznać oddział. Zauważył herb, który mimo wszystko nie wydawał mu się znajomy. Postanowił, że rozglądnie się po woli i znajdzie jakiś przedmiot z którym mógłby użyć Kawarimi no Jutsu. Po krótkim rozglądaniu się, dostrzegł ul, który był nieopodal, również na drzewie, wisiał swobodnie, był gotowy aby uciec w każdej chwili, wystarczyło by tylko dobrze się skoncentrować.
   - Jestem gotów, czakra wypełnia moje wnętrze, być może nie potrafię używać tego perfekcyjnie, jednak gdy tylko ktoś spojrzy w moją stronę i dostrzeże mnie, natychmiast zamienię się miejscami z owym ulem. -
Satsumori wiedział, że gdy zamieni się z ulem, to on upadnie na ziemię, miał jednak nadzieje, że gdy go dostrzegą wezmą ten ul za to co tak naprawdę spodziewali się ujrzeć i odpuszczą, a on sam będzie mógł dalej obserwować ich zza krzaków.

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-03 15:56:31)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#456 2019-10-02 17:45:21

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #2


        Jak na świeżego ninja, Satsumori całkiem sprawnie potrafił zareagować w sytuacji zagrożenia. Szybko zaadaptował zdolności nabyte w akademii i gdy tylko przebudził się, dostrzegając zbliżających się żołnierzy, użył jednej z nich dzięki czemu wspiął się na drzewo niczym małpka. Może nie było to jeszcze dla niego tak naturalne i wymagało skupienia ale można było uznać za sukces. Schowany w koronie drzew kontynuował analizę sytuacji, wypatrując możliwość ewentualnej ucieczki bądź uniknięcia konfrontacji. Ul, mógł byś świetnym materiałem na podmianę miejsc, choć jak słusznie zauważył, oryginał prawdopodobnie upadnie na ziemię. Został to jednak jako wyjście awaryjnie, samemu zaś przyglądając się zbliżającej się drużynie. Głosy nasilały się, zwiastując swoje nadejście aż do momentu gdy chłopak mógł już uważniej przyjrzeć się twarzom wojaków.

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQZoLenny9gCRQQJWPSOSxDCjze7lj_Aytx0BrLCQowtvSVLZTZdg Oczywiście jego oczy skupiły się na sylwetce kobiety i nie ma się czego dziwić, gdyż blond-włosa piękność, wyróżniała się nie tylko na tle męskich towarzyszy ale i także ogólnie wśród płci pięknej. Męscy wojacy, mimo że zadbani i nie brzydcy, nie emanowali niczym szczególnym. Wszyscy o podobnym cięciu włosów choć różnych kolorach, nieco innej budowie ciałach i znakach szczególnych. Wyjątkiem od reguły był nieco starszy od pozostałych facet, z dłuższymi włosami spiętymi nieco nad potylicą z kilkoma bliznami przechodzącymi przez całą twarz. https://www.anime-planet.com/images/characters/manji-23431.jpg?t=1300686359 Wydawał się bardzo spokojny oraz opanowany i chyba jako jedynie nie prowadził namiętnych rozmów z pozostałymi. Krocząc z tyłu oddziału, spoglądał przed siebie, czasem rozglądając się po okolicy ale raczej nie w poszukiwaniu ewentualnego zagrożenia a pięknych widoków, na których można na chwilę zawiesić oko.
        - Nie mogę uwierzyć, że Musagi wyzwał Cię na pojedynek. - Wypowiedział jeden z żołnierzy zdecydowanie w stronę kobiety. - Wiem, że za dużo wypił ale jak na świeżaka nie powinien był tak kozaczyć.
        - Ehh, jak chce to z nim zawalczę po powrocie. - odparła blondynka
        - Tylko uważaj żeby go nie zabić Kanami! Chociaż nie wiem czy sam się nie załatwi jak się obudzi na tym srogim kacu - Po słowach rosłego mężczyzny rozległ się śmiech, który został przerwany przez mężczyznę z blizną.
         - Uspokójcie się. Lepiej skupcie się by sami nie pozabijać ludzi podczas misji. Mamy tylko zneutralizować zagrożenie ze strony jakiejś szajki co niepokoi okoliczne wsie i ma się obejść bez rozlewu krwi. Oni sami według informacji nikogo nie pozbawili życia, chociaż nie obeszło się bez kilku siniaków. Pewnie zwykli tchórze, pastwiący się nad słabszymi. Postawimy ich przed sądem i tam zdecydują co z nimi zrobić. Za każdego trupa sam osobiście spuszczę taki łomot, że obiad będziecie jedli w łóżkach szpitalnych. - Czuć było chłód, który ogarnął prawie cały oddział po jego słowach. Oczywiście zawsze znalazł się taki co miał coś do powiedzenia.
         - Onyuki, daj spokój. Po co te nerwy. Prosta misja jakich wiele bywało wcześniej...
         - Dla Ciebie Kapitan-Onyuki. Z tobą jeszcze nie piłem więc się nie spoufalaj.
         - Uuuuu... - Wybrzmiała cała drużyna, która po chwili znów wybuchła śmiechem. Onyuki rzucił cwanym uśmieszkiem tak jakby z całego serca czuł dumę z pocisku, który zarzucił żołnierzowi a zarazem nie chciał sam wpaść w śmiech. By nie ukazywać emocji, zerknął w stronę dębu aby pozostali nie mogli dostrzec jego miny a zarazem wyglądać na skupionego. Na nieszczęście Satsumoriego, dostrzegł coś co nie pasowało mu w koronie drzew. Zanim jednak zdał sobie z tego sprawę, odwrócił się w stronę towarzyszy. Dwie sekundy później, jego mózg wszedł na inne obroty, uświadamiając go o niepasującym klocku w układance. Raz jeszcze zerknął na drzewo ale jedyne co dostrzegł to upadający w innym miejscu ul, który uderzając o ziemię rozpadł się, wyrzucając z siebie rój zdenerwowanych pszczół. Bzyk głośno roznosił się po okolicy, zwiastując nerwowe owady.
        - Shimata! Wszyscy stać i nie ruszać się! - Na rozkaz Onyukiego, wszyscy wojacy zatrzymali się jak sparaliżowani. Tylko gałki oczne migały to w jedną to w drugą, doglądając sytuacji. Po minucie albo dwóch, rój pszczół o dziwo odleciał w przeciwnym kierunku do drogi żołnierzy i na szczęście dla Uchihy, nie próbował zasiedlić go podczas udanej podmiany.
        - Przeklęte gryzonie. Pewnie jakaś głupia wiewiórka go zrzuciła. Dobra, nie mazgaimy się i idziemy dalej. To dobry znak, że pszczoły nas nie zaatakowały.

Offline

 

#457 2019-10-03 15:55:06

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Gdy wojownicy zbliżyli się na dostateczną odległość, Satsumori zaczął podsłuchiwać rozmowy, lustrując każdego z osoba, jednak większość uwagi poświęcił kobiecie, oraz mężczyźnie. Szybko zapisywał w głowie ważne informacje.
   - Kobieta, jest prawdopodobnie najsilniejsza z nich wszystkich, prócz samego dowódcy. Wydaje się być nim tej starszy facet. Muszę uważać na tą dwójkę w szczególności. - Podsumowując ową sytuację, dostrzegł na sobie wzrok starszego mężczyzny.
Jednak nie poruszył się, czekał na rozwój sytuacji, gdy w ułamku sekundy, poczuł wyostrzające się zmysły właśnie tej osoby, wtedy właśnie wykonał pieczęcie i zamienił się wraz z ulem miejscami. O mało jego nieuwaga mogła zapłacić cenę jaką było odkrycie. Serce chłopaka biło jak szalone, nie potrafił opanować emocji jakie nim targały. Był strasznie zaskoczony tym jak szybko zareagował ten facet. Postanowił, że zeskoczy z drzewa po czym usiądzie i się uspokoi. Był już na dalekim dystansie od wojowników, więc nie miał się czego bać, raczej..

https://i.imgur.com/ts3VPLr.jpg

Po krótkim czasie był już na ziemi, zaczął koncentrować swoją czakrę w ciele, aby rozluźnić mięśnie i uspokoić umysł. W tym właśnie momencie wpadł na pomysł.
    - Użyję Henge no Jutsu, po czym pójdę do nich i dowiem się czegoś więcej o tych bandytach. W końcu niedaleko stąd mieszka mój ojciec, on również może zostać pobity i okradziony przez tych bandytów, trzeba się tym jak najszybciej zająć. Tylko za kogo by się tu przemienić. -W głowie Satsumoriego, rozbrzmiał obraz chłopca z miasta portowego, w którym niedawno przebywał, obraz był jeszcze świeży, więc był gotów przybrać jego postać.
   - Jeszcze tylko głos. - Pomyślał, że weźmie głos tamtego chłopaka, który był synem sprzedawcy prowiantu. Jak pomyślał, tak zrobił. Zmieszał czakrę w swoim ciele, po czym zaczął składać pieczęci, po krótkim czasie przybrał postać chłopca z pamięci. Sprawdził tylko jeszcze głos, który wydał mu się nad wyraz idealnie pasować do owej postaci.
   - Pozostało już tylko iść na żywioł, przecież nie mogę zawsze robić wszystkiego na spokojnie z ukrycia, czas ruszyć i dowiedzieć się czegoś o tych bandytach. - Satsumori w postaci chłopca podniósł się z ziemi, podszedł do ścieżki, troszkę bardziej oddalając się od przybyszy, aby nie wyszło, że pojawił się znikąd. Po czym zaczął maszerować w ich stronę. Z daleka zaczął już machać prawą dłonią na powitanie, z szerokim uśmiechem na ustach.
   - Witajcie! Co was tu sprowadza?! - Wykrzyczał na cały głos do wojowników. W miarę zbliżania się, zaczął bardziej przyglądać się osobom. Dostrzegał więcej szczegółów, które jednocześnie starał się zapamiętać.





[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-04 17:35:05)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#458 2019-10-06 12:20:28

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #3


        Choć przez chwilę zrobiło się gorąco a młody Uchiha najadł się nieco stresu, wszystko poszło po jego myśli. Trzeba przyznać, że to duży sukces jak na jego pierwszą sytuację, w której mógł użyć technik ninja w realnej sytuacji a nie na sali treningowej. Odczekał pewien czas aby nabrać dystansu od żołnierzy i co najważniejsze, by opanować kołaczące serce. Gdy jego stan uległ poprawie a odpowiednia ilość tlenu dotarła do mózgu, mógł na spokojnie przeanalizować sytuację i stworzyć plan działania. Póki co zebrał szczątkowe informacje o celu podróży wojaków i zapewne każdego innego shinobi mogłoby to nawet nie zainteresować, jednakże grasująca banda, po którą zmierzali rycerze, gnębiła tereny zamieszkiwane przez Satsumoriego oraz jego przybranego ojca. W ten sposób zwykła ciekawość przerodziła się w osobisty powód do samodzielnego wykurzenia gangu albo do służenia wsparciem wojskom Hidari. Póki co nie zamierzał się ujawniać, wykonując poprawne podmianę wraz z modulacją głosu, nad którą musiał chwile popracować.
        Po krótkim czasie wyszedł im na przeciw, machając dłonią na przywitanie. Żołnierze dostrzegając chłopaka, nie zareagowali w żaden gwałtowny sposób. Powoli zbliżali się do jego pozycji, mamrocząc coś między sobą. Kobieta delikatnie wykrzywiła głowę, jakby chcąc się przyjrzeć chłopakowi.
       - Ciekawe co tu robi o tej godzinie? Może puścili na zwiady swojego? - odrzekła.
       - Musimy z nim pogadać. Może to jestem z wieśniaków i zna okolicę a nawet potencjalne miejsce ukrycia gangu. Mimo wszystko zachować ostrożność i niczego nie paplać bez mojej zgody.
       Cała rozmowa odbyła się w obrębie drużyny, tak więc młody Uchiha nie mógł tego usłyszeć, chyba że potrafił świetnie czytać z ruchu warg co było mało prawdopodobne. Gdy ustalili plan działania, kobieta delikatnie uniosła dłoń i posłała uroczy uśmiech na przywitanie. Teraz Satsumori mógł dostrzec to lepiej. Kobieta z bliska wydawała się jeszcze piękniejsza a jej delikatne rysy twarzy nie pasowały co stereotypu rycerskości. Mimo wszystko zbroja była do niej dostosowana idealnie, dając wrażenie jakby się w niej urodziła. Świetna robota kowala. Przyglądając się szczegółom, jej pancerz nie posiadał praktycznie żadnych rys. Mogło to oznaczać, iż jest nowy, nie naruszony z racji świetnych zdolności kobiety, która nigdy nie dała się trafić albo rzadko bierze udział w starciach. Po za logo Hidari nie wyróżniał się niczym więcej, był po prostu srebrny, ze złotymi wstawkami i kilkoma czarnymi akcentami. Co innego można było powiedzieć o człowieku, który z obserwacji Uchihy, zajmował stanowisko dowódcy. Pancerz był porysowany w wielu miejscach z widocznymi kolorowymi śladami po barwnych orężach. Blizny na twarzy wyglądały na ślady po głębokich ranach co można było przełożyć na ogromny ból jakiego doświadczył wcześniej. Zdecydowanie był doświadczony w fachu i przeżył nie jedno. Z innych ciekawych drobiazgów to jeden rudowłosy wojak posiadał na swym pancerzu wyżłobione pionowe kreski. To zapewne oznaczało jak wiele osób spacyfikował albo jak wiele misji wykonał. Znaczenie mogło być przeróżne. Duży jegomość, który prowadził wcześniej rozmowę z kobietą, posiadał mały, wymalowany farbą napis "Lyoka". Pieszczotliwa nazwa dla rynsztunku a może imię ważnej dla niego osoby? Ostatnia rzecz warta wspomnienia to kabura na miecz, rycerza o blond włosach i wyjątkowo niebieskich oczach, wymalowana symbolami, które reprezentowały dany kraj. Najwidoczniej dużo podróżował i lubił pokazywać to dookoła. Były tam między innymi znaki kraju ognia, księżyca, uciekiniera, gorących źródeł, deszczu i oczywiście rodzimej błyskawicy.
       - Witaj - rozległ się głos blondynki, która postanowiła odpowiedzieć pytaniem na pytanie - Jesteś stąd? Jak się nazywasz?  Przybyliśmy w poszukiwaniu pewnej grupy, która ponoć nęka te okolice. Każda informacja jest ważna i może zostać wynagrodzona przez samego Daimyo. - Połączone w zdaniu słów o pieniądzach oraz lordzie władających krajem zawsze działało na mieszkańców wsi jak wabik. Życie nie było proste na prowincjach a nagroda od samego władcy nie mogła być byle jaka. Dla rycerzy takich jak oni, nie było problemem oddać trochę swojego złota za informację, które pozwolą im dotrzeć do celu i szybko załatwić sprawę.
       - Jeżeli mieszkasz w okolicy, zaprowadzisz nas do swojej wioski? - tym razem odparł dowódca.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2019-10-06 14:04:23)

Offline

 

#459 2019-10-06 14:02:13

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Chłopiec zbliżał się szybko do oddziału w którym dostrzegł nowe szczegóły wśród kamratów jasnowłosej kobiety, jak i jej samej. Pomimo tego, jednak były to tylko ich znaki szczególne, które nie mówiły nic ważnego. Dostrzegł logo Hidari, które teraz mógł swobodnie porównać z logiem w wiosce, którą odwiedził, aby przejrzeć zwój Uchiha. Satsumori, będąc już niedaleko wojaków, zauważył, że przeprowadzają ze sobą rozmowy, niektórzy jakby próbowali unikać wzroku chłopca. Satsu, szybko wywnioskował, że w dodatku ściszyli ton, była to jawna oznaka tego, iż rozmawiają o nim, a właściwie o postaci, w którą się przeistoczył. Gdy chłopiec był już wystarczająco blisko, aby rozpocząć rozmowę, wtedy właśnie kobieta uprzedziła go swym uśmiechem, który został ciepło odebrany przez Satsu, a następnie przywitanie, oraz pytania, które go zaskoczyły, jednak szybko trzeźwiący umysł uświadomił go, że przecież mieszkał tu parę lat i jest w stanie odpowiedzieć na większość ich pytań.
   - Witajcie! Nazywam się Satsumori! Nie pochodzę z wioski, lecz z jej okolic, oraz nie posiadam informacji o bandytach.. Jednak, moglibyśmy udać się do miasta Miuryyioko, gdzie zaczerpniecie odpoczynku, oraz tam moglibyście popytać. - Sprowadził Satsu, szybko rozmowę na temat większego z miast, gdyż chciał opuścić towarzyszy i czekać na nich w mieście. Wiedział, że gdy ich zostawi tutaj i szybko uda się do miasta, będzie w stanie, w miarę możliwości dowiedzieć się czegoś o bandytach i w zamian za informację o nich dostać się w ich łaski, oraz wykorzystać ich do pomocy w pojmaniu bandytów, czy jak oni to ujęli, w przepędzeniu ich.
   - Jeżeli nie jesteście stąd, kierujcie się dalej tą ścieżką, za niedługo będziecie w stanie dostrzec znaki informacyjne, w którą stronę udać się do większego miasta. Jeszcze na koniec, chciałbym spytać... Jak liczna jest grupa tych bandytów? Wiecie z której strony Boin, mogą przybyć? Jaka wioska była ich ostatnim celem? Obawiam się o swoje życie.. Proszę doradźcie mi, a już z resztą sobie poradzę. - Wiedział, że zadając tyle pytań może im to nie pasować jak na wieśniaka, jednak pytania były związane z grupą przestępców, więc nawet jeśli uznali by Satsu za zagrożenie, to tylko kierowane w stronę bandytów.


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#460 2019-10-06 14:48:27

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #4


       Żołnierze zerknęli na uprzejmie witającego się młodzieńca. Żaden z nich nie dostrzegał niczego podejrzanego w zwykłym wieśniaku, nie przejmując się prostą rozmową na ścieżce. Innego zdania była Kanami, lustrując chłopaka od stóp po samą głowę. Uśmiech na jej twarzy wciąż emanował dobrem i rozgrzewał serce lecz gdy skupić się na oczach, widać było podejrzliwość, niepewność i nieufność. Na przód wojska wystąpił Onyuki, zatrzymując się obok kobiety.
       - Zamierzaliśmy zahaczyć o to miejsce. Mam...
       - Czym się zajmujesz? - Wystrzeliła nagle przedstawicielka płci pięknej. - Jak na wieśniaka nie wyglądasz na brudnego od pracy. Twoje ubranie jest nadzwyczaj czyste i wygląda bardziej jakby miało częsty kontakt z wodą a przecież nie mieszkasz w porcie. W ostatnich czasach nie było żadnych deszczy a w okolicy nawet jeżeli jest jakieś jezioro to nie sądzę żebyś miał powód bywać w nim tak często. Do tego...
       - Kanami! Przestań. Daj mu już spokój. Twoja podejrzliwość bywa niebezpieczna. Przepraszam najmocniej Satsumori. Nie mogę Ci zbyt wiele powiedzieć. Ostatnim celem była wioska w północnym terenach Boin. Nazwy jej nie znam, dostaliśmy tylko o niej doniesienia i koordynaty. Jedyne co możesz zrobić to być czujnym.
        - Jak dla mnie zabrzmiał jakby sam chciał się nimi zająć a skoro sam chce się na nich rzucać to nie jest tym za kogo...
        - Kanami! Przestań do cholery!
       Wszyscy żołnierze przełknęli ślinę, widząc jak żyłka na czole Kapitana niebezpiecznie pulsuje ze złości. Na szczęście wziął głęboki wdech i powoli uspokajał swoje nerwy.
        - Jeszcze raz przepraszam. Jeżeli nie jesteś... ninja - słowo to przeszło mu niezwykle ciężko przez gardło - ani żołnierzem, wróć po prostu do domu i bądź czujny bo może to uratować twoją rodzinę. Możesz ten kawałek przejść z nami dla bezpieczeństwa, tylko trzymaj się od niej na dystans. Ruszamy w dalej w drogę ludziska! A Ty Kanami masz zakaz odzywania się do odwołania.
       Drużyna ruszyła przed siebie, obierając za cel miejscowość, o której wspomniał Satsumori. Jeżeli postanowił im towarzyszyć, nie mógł przestań odnosić wrażenia, że blondynka cały czas lustruje go wzrokiem.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2019-10-06 14:48:46)

Offline

 

#461 2019-10-06 15:12:24

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Młody ninja przebrany za dzieciaka z miasta portowego, nie mógł uwierzyć w nadzwyczajny instynkt Kanami, był zachwycony jej wyglądem, oraz ogromem inteligencji. Wiedział, że ona bardziej niż on nadaje się na shinobi, pomimo tego w wyobraźni uderzył się w pierś i wyprostował. W końcu to jemu udało oszukać się cały oddział. Chłopak podsumował wszystko to czego się dowiedział.
   - Wioska na północ, to niedaleko od mojej wsi. Prawdopodobnie ukrywają się w górach. - Satsumori zdał sobie sprawę, że jest cały czas obserwowany przez kobietę, jednak nie przejmował się tym zbytnio. Zarzucił prawą dłoń za głowę i uśmiechnął się szeroko patrząc na nią z przepraszającym wzrokiem, jeśli dostrzegła ten błysk przeprosin i domyśliła się, że ma rację to mogła teraz uznać, że chłopiec w tym momencie przeprasza ją za swoje czyny.
   - Nie, nic się nie stało, ja będę biegł do Hidari, muszę przekazać informacje wujkowi na temat następnych dostaw ryżu. - Po tych słowach ruszył w stronę przeciwną krzycząc z daleka, żegnając się i dziękując, a pod nosem wypowiadając słowo.
   - Przepraszam Kanami. -
Uchiha, chcąc jak najszybciej udać się do miasta, wbiegł w głąb lasu po czym anulował przemianę.
   - Teraz muszę tylko obejść ich jakimś łukiem, w końcu nie mogą wyczuć mojej obecności. - Jak pomyślał, tak zrobił. Musiał nadrobić trochę straconego czasu, jednak po chwili był już na drzewie. Wziął rozbieg, po czym zaczął skakać od gałęzi do gałęzi, oddalając się od niedawno spotkanych żołnierzy.

   Minęło parę godzin, jednak Satsu, znalazł się tuż pod bramą do miasta Miuryyioko, była ona ogromnych rozmiarów. Jednak chłopak skarcił się w myślach i wbiegł do miasta witając się ze strażnikami, których nie widział od lat. Wiele się tu nie zmieniło, parę nowych sklepów w centrum, troszkę więcej kolorów, nowe banery. Jednak Hidarijczyk, wiedział w którą stronę się udać. Kierował się wprost do ciemnej dzielnicy tego miasta, miejsca gdzie mógłby dowiedzieć się czegoś więcej o bandytach. Nigdy wcześniej tam nie przesiadywał, oraz nikogo stamtąd nie zna. Jednak był gotów znaleźć kogoś komu bandyci są nie na rękę i dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Wchodząc w ciemny zaułek, gdzieś na skraju centrum miasta, zaczął się rozglądać w poszukiwaniu małego zejścia jakby do piwnicy.

   Chłopiec spacerował pomiędzy budynkami, zaułkami i innymi źle wyglądającymi miejscami, aż dostrzegł dwie małe barierki, które wchodziły wgłąb ziemi. Gdy tylko podszedł do nich bliżej, zauważył metalową klapę, która była wkopana w ziemię. Złapał za wrota, po czym otworzył je, gdy tylko to zrobił, poczuł zapach palącego się tytoniu, ogromnej ilości rozlewanych trunków, zagęszczanych potem ludzi. Jak na pierwszy raz, Satsumori przeżył to dość znośnie, o mało nie wymiotując na schody. Na całe szczęście, udało mu się powstrzymać odruch wymiotny i wstąpił do środka. Gdy tylko został dostrzeżony, cała sala ucichła, po czym zaczęła lustrować chłopca, jednak po chwili byli już zajęci na powrót swymi sprawami. Chłopak podszedł do baru, po czym usiadł przed nim i zawołał.
   - Barman! - Gdy tylko barman podszedł do niego na wystarczającą odległość, Uchiha przybliżył się, po czym podsunął małą sakiewkę z zawartością 100 ryo i zapytał o jakieś informacje o bandytach, którzy grasują na terenach Boin. Barman odbierając sakwę i przejrzeniu jej zawartości, wskazał mu osobę siedzącą w kącie. Ninja, odwrócił się po czym podziękował barmanowi i zaczął kierować się w stronę miejsca, w którym siedział facet. Podchodząc do niego coraz bliżej zaczął lustrować go swym spojrzeniem, aż w końcu znalazł się tuż przed nim i postanowił, że się dosiądzie.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-11 15:24:47)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#462 2019-10-09 13:09:57

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #5


       Młody Uchiha zgrabnie przeanalizował niewielką ilość informacji, którą dostarczył mu Onyuki, podrzucając żołnierzom poszlakę o możliwej kryjówce bandytów w górach. Mężczyzna kiwnął głową w geście podziękowania, zerkając ostentacyjnie na Kanami, której mina wciąż była nie licha. Satsumori próbował ją przeprosić w sposób niewerbalny, jednakże nie specjalnie chciała je przyjąć, odwracając wzrok w inną stronę. Ciężko stwierdzić, czy nie chciała przyznać się do swojej pyłki, chociaż się nie myliła, czy nadal jej podejrzenia były na tyle mocne, iż nie odpuszczała. Rozkaz to jednak rozkaz, tak więc więcej się nie odezwała, mimo że policzki całe drżały od nabuzowania.
       - Dziękujemy Satsumori i życzymy szerokiej drogi. Idziemy ludzie!
       Ekipa rozpoczęła marsz drogą, nadal biorąc za cel miasto, chociażby do uzupełnienia zapasów i przygotowania się do wędrówki w góry, gdzie faktycznie znajdować się mogą zbóje. Uchiha ruszył w pełnym biegu, przez chwilę trzymając się ścieżki, by po chwili zboczyć z niej i wpaść do lasu. Dla nowicjusza nawet technika podmiany może być wyczerpująca i przede wszystkim stresująca bo po raz pierwszy miał okazję udawać kogoś kim nie jest z podejrzliwym wzrokiem na karku. Jako cel obrał Miuryyioko ale nie mógł użyć konwencjonalnej drogi. Przed żołnierzy, zmuszony był obrać okrężną trasę ale jako człowiek w miarę zaznajomiony z okolicznym teren, poradził sobie całkiem sprawnie. Po upływie kilku godzin już znajdował się w mieście, które znał od podszewki i dokładnie wiedział gdzie pójść by zdobyć kilka informacji. Nigdy nie był zmuszony do wkroczenia w mroczną strefę Miuryyioko co nie oznaczało, że nie był świadom jej istnienia i umiejscowienia. Zwykli ludzie najzwyczajniej w świecie omijali uliczki, które mogą kosztować ich utratę pieniędzy albo co gorsza zdrowa lub życia.
       Krok po kroku Satsumori dostał się do tajemniczego miejsca, ukrytego przez wzrokiem gapiów, narażając się jednak na liczne spojrzenia oprychów z półświatka. Na jego szczęście, nie wchodził tu nikt na tyle głupi ani słaby by móc narazić się na sprzątnięcie a i wydawać się mogło, że miejsce te, jest swego rodzaju azylem, gdzie walki są niedozwolone i surowo karane. Uchiha podszedł do baru, stosując klasyczną zagrywkę znaną ludzkości od wieków ale wciąż działającą bezbłędnie. Barman słysząc brzdęk monet w saszetce, nawet nie zastanawiał się kim jest ów młodzian. Pieniądz to pieniądz. Zamachnął się by zabrać z blatu łapówkę, chowając za pazuchą i kiwną głową w stronę mężczyzny siedzącego w kącie, palącego niewybrednie wyglądający zwitek tytoniu. Satsu przysiadł się bez słowa do mężczyzny, oczekując jego reakcji. Spod słomianego kapelusza, który siedział na głowy mężczyzny, wyłoniły się zmęczone oczy, których widok powodował przerażenie. Zlustrował młodzieńca na tyle ile mógł po czym znów uchował je pod nakryciem głowy.
       - Czego chcesz przybłędo? Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałem ale mimo wszystko kojarzę twój ryj i twojego ojczulka. Nie byłby zadowolony, że tu jesteś. Nie pasujesz tu z wielu powodów, więc musisz mieć jakiś konkret by się zjawiać.

Offline

 

#463 2019-10-13 17:28:29

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Chłopiec rozejrzał się po pomieszczeniu lustrując wszystkich dookoła, następnie spojrzał na barmana, który w tym momencie przecierał gliniane półmiski. Zauważył na jego twarzy lekki uśmiech, który zapewne mienił się z powodu łatwo zarobionych pieniędzy.
   - Ciekawe czy to jego lokal i ile osób o nim wie. - Pomyślał chłopak, odrywając się z letargu, gdy w tej chwili facet spojrzał na Satsu spod słomianego kapelusza. Po zinterpretowaniu słów mężczyzny, Satsumori w jednym momencie zezłościł się, lecz po chwili był już opanowany.
   - Emocje, to nie cecha shinobi. - Przypomniał sobie słowa Mistrza z Mominoki.
   -Przyszedłem tu w interesach. Potrzebuję informacji dotyczących pewnego ugrupowania. - Uniósł oczy spod swej czupryny, po czym skierował je w stronę nieznajomego.
   - Chcę, abyś wyjawił mi wszystko co wiesz o bandytach, którzy terroryzują okolice. Osobiście przypuszczam, że ich siedziba leży na północnych terenach Boin, może nawet w Skalistych Górach. Jeśli jednak ich siedziba znajduje się w Skalistych Górach, będę potrzebować dokładnej lokalizacji. Nie wyglądasz mi na jednego z nich, a barman wskazał mi ciebie jako osobę ,która może coś wiedzieć na ich temat. Wydaje mi się, że mogłeś mieć z nimi jakieś nieprzyjemności, w zamian za informację, pozbędę się ich. I na przyszłość, nie mieszaj w moje sprawy, mego ojca. - Pośpieszył się z wyjaśnieniami młody ninja, wiedział, że prawdopodobnie w tym momencie do miasta przybyli żołnierze, których spotkał wcześniej. Jeśli dowie się gdzie znajduje się ugrupowanie bandytów, będzie mógł ich poprowadzić, stać się ich przewodnikiem i wykorzystać do pozbycia się kłopotliwych osób.
   - Więc jak będzie? Taka okazja szybko ci się nie trafi. - Powiedział chłopak, łapiąc twarz w prawą rękę, tak aby jego prawe oko znajdowało się między palcami, a jego włosy były lekko podniesione do góry. Widać, że był podekscytowany. Gdy tylko się ekscytował to zasłaniał sobie twarz dłonią, był to nieodłączny nawyk Satsu.

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-13 17:32:56)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#464 2019-10-16 16:46:11

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #6


       Słomiany kapelusz uniósł się po raz kolejny. Mężczyzna dokładnie lustrował chłopaka po słowach jakie wypłynęły z jego ust, nie wiedząc czy mają jakieś pokrycie. W każdym razie, posyłając chłopaka w stronę bandy, mógł albo pozbyć się młodziaka, dając mu przy tym ekstremalną nauczkę życia albo faktycznie pozbyć się problemu, o którym postanowił, że opowie choć niechętnie.
       - Masz jaja młody a przynajmniej taką mam nadzieję. Jeżeli przemawia za Ciebie głupota to ja nie będę tym, który będzie ratował chłopaczka w opałach. - Wyciągnął spod płaszcza małe metalowe pudełko z wygrawerowanym logiem kraju Błyskawic. Zgrabnym ruchem, otworzył przedmiot a górna część uniosła się ku górze, zatrzymując się w pionowej pozycji, zabierając chłopakowi możliwość podejrzenia do środka. Niespiesznym ruchem sięgnął po zawartość opakowania przy pomocy wolnej ręki by po chwili... włożyć do ust papierosa i rozpalić go zapałkami leżącymi na stoliczku.
         - Słuchaj młody. Po pierwsze to do Twojego starego nic nie mam więc się nie burz. Po drugie, faktycznie goście stali mi się nie na rękę. Szczegółów Ci opowiedzieć nie mogę z oczywistych względów ale ugrupowaniem to bym ich nie nazwał. Zwykła banda debili, którym przewodzi mniej tępy od pozostałych młot, wprowadzając nieco organizacji. Nie mam pojęcia jak chcesz ich pokonać ale jeżeli planujesz mnie wystawić to nie mogę obiecać, że komuś nie stanie się krzywda, kapujesz? Jeżeli twoje przewody myślowe to przetrawiły to słuchaj. - Wyciągnął pożółkniętą kartkę na stół, strzepując na nią popiół. Zanim tez zdążył podpalić materiał, wsadził w niego palucha, zaczynając nim szkicować coś na wzór mapy. - A więc tak. Góry to zmyłka. Specjalnie jebańcy chodzą dookoła, żeby zwabić tam poszukiwania. Zapewne gdyby nie ich szef to by się tam osiedlili ale z tamtych miejsc dochodzą doniesienia o jakichś rzekomo dziwnych istotach i o Uchiha więc oczywistym jest, że trzeba się trzymać od tego z dala. Tak naprawdę, siedzą na południe od Miuryioko o tu w tym miejscu - strzepnął popiół raz jeszcze by dorysować miejsce ich gniazda - To stara opuszczona wieś, wyrżnięta przez wojska Ognia gdy kilka lat temu wparowali zrobić porządek po swojemu. Nikt tam się nie zapuszcza bo ludzie się boją, że tam grasują duchy, brutalnie zamordowanych i zgwałconych kobiet i, że w ogóle ziemia jest przeklęta i takie tam. Głownie przesiadują w środkowym budynku ale wszystkie dookoła mogą być obsadzone przez strażników. Nie znam ich liczby bo z informacji rzekomo wynika, że jest ich tam około piętnastu ale ponoć werbują co jakiś czas więc może być ich więcej. Nie wiem jak zamierzasz to zrobić ale widzę, że chyba już nie jesteś takim zwykłym chłopaczkiem z wiochy - zerknął nieco w dół a w jego oczach odbił się błysk rzemyka od kabury. - Tyle wiem a co zrobisz z tą wiedzą to już Twoja sprawa. Jak załatwisz interes to gdy wszystko wróci do normy, odpalę Ci część doli. A teraz zawijaj stąd bo ludzie zaczynają się dziwnie patrzeć. - Wziął kartkę w rękę i ją zgniótł, wsadzając młodziakowi w rękę. Wtem niespodziewanie zerwał się z miejsca w bojowym nastroju - A wypier*alaj mi stąd żebraku! Nie będzie żadnego siana dopóki nie uregulujesz starego długu! Jeszcze raz zobaczę Cię bez ryo to twój łeb będzie dyndał na wejściu jako przestroga! - Wszyscy ludzie, którzy siedzieli w knajpie odwrócili swe wzroki w inną stronę. Najwidoczniej mężczyzna miał swoją reputację, o którą musiał dbać i stąd to całe przestawienie przed młodym Uchihą. Nie pozostało Satsumoriego już teraz nic, po za znalezieniem drużyny wojaków Hidari, zapewne przesiadującej w tej chwili w jakiejś bardziej legalnej knajpie. W mieście było ich kilka ale tylko jedna nadawała się na ugoszczenie rycerzy - "Karczma Pod Złamanym Wachlarzem".

Offline

 

#465 2019-10-16 17:29:32

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Mężczyzna wypowiadając swe słowa idealnie dobierał informację oraz szczegóły. Uchiha dostrzegł, że owy człowiek jest doświadczony w sprawach dotyczących jakichkolwiek sporów, albo w rozwiązywaniu ciężkich problemów. Każde zdanie było dla chłopca ważne i analizował je kilkukrotnie, cały czas przewracając gałkami to w lewą, a to w prawą poszukując niebezpieczeństwa. Dobrze pamiętał nauki o byciu czujnym nawet podczas snu, był gotów w każdej chwili odeprzeć atak lub przynajmniej zrobić unik. Mimo wszystko obyło się bez tego. Został jednak zaskoczony przez swojego rozmówcę, który zszedł z tematu, a następnie zaczął wydzierać się na Satsu.
W całym zamieszaniu Uchiha, nawet nie zwrócił uwagi na to co trzyma w ręce. Przerażony chłopak zerwał się z miejsca i spoglądając na nieznajomego dostrzegł lekki uśmiech, wtedy wiedział już, że musi grać. Nie był przyzwyczajony do takich zagrań, lecz zgiął się w pasie i zaczął przepraszać mężczyznę, po czym wybiegł z lokalu spostrzegając, że coś trzyma w dłoni.

   Niedługo potem był już w centrum miasta, postanowił, że wejdzie na najwyższy punkt w tym miejscu i zacznie obserwować tłum. Był świadom, że mogli jeszcze nie przybyć, gdyż mieli prawo zrobić sobie przerwę w marszu, na chwilkę odpoczynku, mimo wszystko był pełen nadziei.
   - Cóż, jeśli tu się znajdują, to na pewno ich dostrzegę. Szczególnie Kanami. - Chłopiec wyobraził sobie jej piękne oblicze w myślach, jej zgrabną budowę ciała okutą w zbroję oraz jej złote włosy, po czym skarcił się ponownie, gdy dotarło do niego, że w taki sposób się rozprasza. Nie był jeszcze tak doświadczony, nie potrafił radzić sobie z emocjami. Po chwili jednak wbiegł na największy budynek, lecz starał się aby nikt go nie dostrzegł gdy to robił. Kiedy już znalazł się na górze zaczął obserwować ulice, które miał w zasięgu wzroku. Spoglądając na przechodniów dostrzegł jak dwie osoby wchodzą do Karczmy. Wytężył wzrok i dostrzegł na ich ramieniu czerwony półksiężyc. Szybko skojarzył go z Kanami i postanowił, że zagra w otwarte karty.
   
   Gdy stał już pod "Złamanym Wachlarzem", uświadomił sobie, że może być to niebezpieczne, jednak wiedział, że potrzebuje ich pomocy. Był bezbronny, gdyby doszło do walki, on sam kontra co najmniej piętnastu bandziorów. Wkroczył więc do karczmy i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu złotowłosej piękności. Jak ją dostrzegł, postanowił zbliżyć się w jej stronę, wymachując dłonią z otwartym uśmiechem na ustach, tak samo gdy zrobił to poprzednio, jednak pod postacią innego chłopca.

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-16 17:34:12)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#466 2019-10-18 17:48:58

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #7


       Satsumori szybko podłapał o co chodzi jego rozmówcy i sprawnie wpasował się w jego dialog, odgrywając człowieka wiszącego pieniądze. Wybiegł ile sił w nogach, wydostając się na powierzchnie i zastając miasto w wieczorowej porze, gdzie słońce powoli chowało się za horyzontem a ludzie rozpoczynali nocne życie. Część z mieszkańców wracała do domów by przygotować kolację i pójść spać zaś inni z butelkami alkoholu w dłoni, zmierzali lekko wstawieni do karczem. Tak, nawet w takich miejscach ludzie wiedzieli, że ekonomiczniej jest się "przygotować" przed wejście do lokalu z alkoholem gdzie jego cena się podnosiła. W każdym razie Uchiha przemierzał teraz miasto w poszukiwaniu oddziału rycerzy, którzy to mieli zaczerpnąć tutaj nieco odpoczynku i zebrać informację. Korzystając ze swoim zdolności, młody ninja postanowił się wspiąć na najwyższy budynek w mieście w sposób niezauważalny. Szczęściem w nieszczęściu okazało się, że dostrzegł go mały chłopiec stojący obok mamy, która była pogrążona w rozmowie z przyjaciółką. Dziecko, szarpało mamę za sukienkę, wskazując palcem na idącego po pionowej ścianie ninje ale zanim ta oderwała się choć na chwilkę od rozmowy, Satsu znajdował się już na dachu, znikając oczom chłopaczka.
        Obserwacje trwały jakiś czas ale udało mu się dostrzec coś, co mogło mu pomóc w odnalezieniu swego celu. Nie czekając na cud, zeskoczyła na dół, kierując się do karczmy, oczywiście pod przykrywką innej osoby. Wkroczył do środka, lustrując pomieszczenie do momentu wyłapania swojej blond piękności. Gdy ta go dostrzegała, nie była tak wesoła jak Satsu. Szturchnęła dowódcę oddziału, informując go o nachodzącym jegomościu.
       - Chłopak ze ścieżki przyszedł.
       Mężczyzna obrócił się w stronę Satsumoriego, unosząc lekko dłoń ku górze na przywitanie.
       - Witaj młodzieńcze. Znów się spotykamy, tylko że tym razem w mieście, o którym mówiłeś. Mimo, że urodziłem się w Hidari, jakoś nigdy nie miałem okazji tu przybyć ale jest tu całkiem miło. - Nieco obniżył ton, mówiąc szeptem - Chyba miałeś rację. Z tego co się dowiedziałem, ekipa może stacjonować w górach skalistych. Podrzuciłeś nam dobry trop więc postawię Ci kolejkę o ile jesteś pełnoletni. - zaśmiał się - nie chcę mieć kłopotów za demoralizowanie młodzieży.
       - Daj już spokój. Nalej młodemu! - Rzekł rosły mężczyzna z ekipy.
       - Pfff... do armii go od razu zwerbujcie jak tak się wam podoba - odrzekła kobieta z widocznym niesmakiem.
       Po chwili przed twarzą Uchihy, pojawił się kufel pełen dobrego, tutejszego piwa.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2019-10-18 17:49:25)

Offline

 

#467 2019-10-18 18:46:06

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Szybkim krokiem Satsumori zbliżał się do znajomych twarzy, gdy był wystarczająco blisko aby dostrzec twarz Kanami, posmutniał. Zauważył, jej wściekły wzrok, było mu przykro z tego powodu oraz, że musi ją okłamywać, jednak postanowił, że ujawni swoją naturę w najlepiej sprzyjającym momencie.
Widząc uśmiechnięte twarze innych, lekko się rozweselił. Witali go jak przyjaciela, a przynajmniej tak się czuł. Tęsknił za rodziną, całą rodziną. Otrząsnął jednak swoje myśli i przeszedł od razu do rozmowy.
   - Nie, Panie ja nie pije, ale bardzo dziękuję. Uważam, że trzeźwy umysł to podstawa.. No nic, przejdę od razu do rzeczy.. Mam znajomych na tych terenach i udało mi się dowiedzieć, że Góry Skaliste to zmyłka, w sumie to siedzą na południe od Miuryioko, na terenie jakiejś spalonej wioski. Chcę się udać tam razem z wami! Nie znacie tych terenów tak dobrze jak ja, możecie wpaść w pułapkę. Ja potrafię przenikać niezauważonym. Pewnym jest, że macie wiele pytań, jednak muszę być pewny, że jesteście ze mną i że zaryzykujecie zaufaniem dla mnie, gdyż tylko pod tym warunkiem mogę zdradzić wam więcej informacji. -
   Spojrzał na Kanami, gdyż pewnie ona już wiedziała. Spojrzał jej błagająco w oczy, wypowiadając bezgłośne słowa "przepraszam Kanami". Wtem, oderwał się od stołu i spojrzał na wszystkich.
   - Musicie odpocząć, spotkamy się dwieście metrów za miastem, wprost na południe, jeśli zależy wam na większej ilości informacji, czekajcie tam na mnie z samego rana. Nalegam abyście przemyśleli sytuację oraz dali mi szansę wszystko wytłumaczyć. -

   Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się napięcie po czym włożył prawą dłoń we włosy, przeczesując je. - Mam nadzieję, że się uda. - Pomyślał, po czym oddalił się w kierunku wyjścia.

Satsumori udał się wprost na miejsce spotkania, gdzie ponownie postanowił rozpalić ognisko. Po krótkich przygotowaniach, ogrzewał się wśród blasku płomieni. Wstał jednak, po czym zaczął robić prowizoryczny system alarmujący, składający się z patyków, liści i wszystkiego innego, co może poinformować o zbliżających się osobach. Widział, że mogą chcieć go zabić lub pojmać, jednak miał nadzieję, że będą chcieli go wysłuchać. Po prostu pokaże im swoją prawdziwą postać. Ułożył się wygodnie w stercie liści, po czym zmrużył oczy.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-18 22:00:32)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#468 2019-10-20 21:11:13

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #8


      Satsumoriemu nie można było odmówić, że potrafi wejść w centrum zainteresowania. Nie chodziło oczywiście o zabawianie publiczności czy inne towarzyskie gierki ale w tej chwili wzrok każdego z podwładnych Onyukiego skupiał się na jego postaci. Jeżeli w ich krwi pływał i oddziaływał alkohol to w ułamku sekundy wyparował. Kapitan przysunął się do chłopaka tak aby wiedza przekazywana między nimi nie dostała się do uszu przypadkowych gości karczmy, którzy mogą wcale nie być tacy przypadkowi. Któż wie, czy nie znajduję się tu jedna wyznaczona osoba z szajki aby zbierać informację a w razie problemu, zdać raport i wszcząć alarm. Doświadczony wojownik, zerknął zszokowany na Uchihe, prowadząc dalej dialog.
        - Góry Skaliste to zmyła? Nie wiem chłopcze skąd to wiesz i na ile jest to wiarygodne ale muszę przyznać, że podejrzewałem taki obrót wydarzeń. Mimo wszystko zapewne sprawdziłbym w pierwszej kolejności to miejsce, tracąc zapewne czas. Jeżeli okaże się to prawdą, znowu uwierzę w swoją intuicję. - Jego ton był teraz nadzwyczaj poważny. Widać było, że przykłada dużą wagę do swojej pracy i nie podchodzi do niej bez rozwagi. - Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z niebezpieczeństwa? Niestety jednak możesz mieć rację odnośnie znajomości terenu.
        - Zaufanie? - Do rozmowy nagle doskoczyła Kanami, która pomimo szeptu akcentowała słowa tak jakby chciała krzyczeć. - Mówiłam kapitanie, że on śmierdzi! Niby przypadkiem spotykamy go na drodze, gdy idzie w innym kierunku, potem podrzuca nam miasto do odwiedzenia a teraz ni stąd ni zowąd zdobywa jakieś tajne informacje o miejscu przebywania gangu! Jesteś ich wtyką i chcesz nas wplątać w pułapkę! Należy go zatrzymać i...
       - Kur*a mać Kanami, opanuj się już. Przy*ebałaś się chłopaka od samego początku i nie możesz odpuścić. Dobrze mu z oczu patrzy i chce nam pomóc. Sam ma w tym biznes bo będzie mógł żyć w spokoju na tej wsi a i trochę grosza mu wpadnie. Jak się klepie biedę to pociągnie się za każdy sznurek by poprawić sobie sytuację. - spojrzał z ogromnym wyrzutem na kobietę. Widać było, że Onyuki nie miał łatwego życia przed wstąpieniem do wojska i wie jak to jest nie zjeść nic przez dzień albo dwa. Blond rycerz spuściła z tonu, odwracając się na chwilę w innym kierunku jakby zmieszana.
       - Dobra... Ale ja biorę kilka osób i idę w góry skaliste...
       - Nie, idziesz ze mną. Wyślemy Tokagero i Morakiego w góry by spokojnie obserwowali okolicę bez ewentualnego wkracznia do walki.
       - Ale oni są najkrótsi stażem i..
       - I właśnie dlatego tam pójdą bo potrzebuję na miejscu gdzie wskazuje chłopak doświadczonych wojaków.
       - Niech Cię... - oderwała się od rozmowy, odchodząc od stolika i wędrując gdzieś w głąb karczmy.
       - Słuchaj młody, masz u mnie kredyt zaufania ale wiedz, że jeżeli masz zamiar nas wystawić to gorzko tego pożałujesz. Jeżeli nie z mojej ręki to wyślą tu całą armię, rozumiesz? Spotkamy się w umówionym miejscu. - Po tych słowach Satsu opuścił karczmę by udać się do wyznaczonego punktu.
        Następnego dnia o poranku cała zgraja rycerzy bez dwójki wysłanej na zwiad w góry, znajdowała się za dwieście metrów za miastem wedle prośby Uchihy. Uzbrojeni, przygotowani i przede wszystkim trzeźwi, gdyż kapitan nie zezwolił na upicie się do upadłego, gotowi byli na resztę raportu od młodzieńca. Zwarci i gotowi, oczekiwali jego przybycia albo pułapki, którą mógł na nich potencjalne zastawić.
        - Wszyscy w gotowości.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2019-10-20 21:11:31)

Offline

 

#469 2019-10-20 23:45:56

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Młody Uchiha wyłaniał swe oblicze wprost zza ciemnego, skórzanego namiotu. Rozglądając się na boki, sprawdzając dokładnie pozycje zbirów, upewniał się, że jest w martwym polu ich widzenia. Postanowił, że wkroczy wśród nich i odnajdzie głównodowodzącego tej całej zgrai. Wyszedł więc zza rogu, najdalej osadzonego namiotu w obozie i wedle ścisłych informacji, zaczął kierować się w stronę budynku, który wyglądał na najprzytulniejszy w tym całym obozie. Gdy był już niedaleko, postanowił wspiąć się na budynek i zaskoczyć dowódcę swoją obecnością. Gdy znalazł się już na budynku, spostrzegł, że wszystko idzie zbyt łatwo. 
   - Ze szczęścia trzeba korzystać. - Stwierdził, po czym zaczął schodzić, po schodach na sam dół. Po drodze również, nie spotkał, żywej duszy. Jakim zaskoczeniem z kolei było, gdy zobaczył jak Kanami zasiada na głównym "tronie", który umiejscowiony był na środku centralnej sali, zaraz za bandą złodziei oraz jak się okazało, wojownikami Hidari. Wszyscy byli wrogo nastawieni wobec chłopca i gdy tylko go spostrzegli, ruszyli na niego całą bandą wyjmując swe bronie i próbując dorwać Satsumoriego.

   Satsu zerwał się ze snu, próbując usilnie złapać powietrze do swych płuc. Chaotycznie połykając tlen, złapał się za twarz, po czym zaczął obiema dłońmi przecierać oczy. Wizja tego snu była koszmarna, dla przyszłego posiadacza Sharingana. Nie potrafił pogodzić się ze stresem, który przyszedł do niego wraz z tą misją. Wiedział jednak, że musi opanować te emocje, dla dobra ludzi, z którymi przyjdzie mu walczyć oraz dla tych, których musi bronić w szczególności ojca.
 
   Chłopiec wstał, a chwilkę potem jadł już lekko strawne, pożywne śniadanie, złożone z suszonego mięsa, oraz czerstwego już chleba, a na deser, sucha jak wiór, kulka ryżu. Uśmiechnął się na samą myśl gotowanej marchwi oraz innych warzyw, które znajdowały by się w jego ulubionej zupie z dzieciństwa. Uwielbiał wspominać dania, które zajadał wraz z rodziną, szczególnie w tych momentach, gdy musiał jeść to, bezpłciowe jedzenie. Napawało go to optymizmem, oraz dodawało choćby odrobinę wyobraźni dla smaku. Po odbyciu rytualnego śniadania, postanowił pozbyć się śladów swego pobytu. Usunął więc ognisko, które zdążyło się już dawno wypalić i rozbroił alarmy, na terenie miejsca, w którym przebywał. 
 
   Nadchodził czas spotkania, Satsumori postanowił, że pokaże się w swej prawdziwej postaci. W końcu obiecał, że odkryje wszystkie karty, które dotąd skrywał. Jednak, zostawi sobie plan ucieczki, przygotował do tego parę dróg ucieczki, a one wszystkie posiadały ślady jego stóp. Miał nadzieje, że nie będą mu one potrzebne. Pomyślał, że zrobi małe, teatralne wejście oraz, że zaczeka na gałęzi, jednego z drzew w umówionym miejscu, a następnie zeskoczy z niego i przywita się z resztą. Udał się więc na miejsce spotkania, oczekując na wojowników Hidari. Nie musiał jednak długo czekać, gdyż niedługo po tym, jak wszedł na drzewo, z którego zaczął obserwować najbliżej znajdujący się wokoło niego krajobraz, dostrzegł wyłaniających się zza krzewów, śmiały, lecz okrojony o dwie osoby oddział straży. Na czele, wyjątkowo poruszał się ich dowódca, co zapewne było spowodowane tym, że był gotowy do walki za swój oddział. Po chwili zatrzymali się w umówionym miejscu. 
     - Wszyscy w gotowości. -  Usłyszał Satsumori z ust dowódcy. To było dla niego jak zaproszenie. Zeskoczył więc z drzewa, w swej normalnej postaci wyprostowując się dbale i przeczesując włosy swą prawą dłonią. Następnie uniósł ją na powitanie z szerokim uśmiechem na ustach.

   - Witajcie, miło mi was poznać. Nazywam się Satsumori i będę waszym towarzyszem, dziękuje, że właśnie taką decyzję podjęliście. - Uśmiech nie znikał z twarzy chłopca, cieszył się jak niemowlę na ich widok. 
   - Wiem, że macie wiele pytań, jednak wszystko po tym, jak usłyszycie moje wyjaśnienia. Zacznijmy od tego, że nie jestem wieśniakiem, a shinobi. Niektórym może się to nie podobać, jednak tak już jest. Po drugie, dla tych, którzy są niepewni moich intencji. Pochodzę stąd, nie mieszkam w głównym mieście, tylko z prowincji, więc dlatego chcę pozbyć się bandytów, nie mogłem wam ufać z początku, więc uznałem, że dowiem się czegoś na własną rękę. - Spojrzał po zebranych ludziach, czy uważnie słuchają. Był gotów się wycofać, jednak uznał, że najlepiej będzie dokończyć teraz najważniejszą część.
   - Tak jak już chyba wspominałem, bandyci specjalnie kierują poszukiwania w góry, tylko po to, aby zmylić potencjalnie zagrażających ich interesom ludzi. Tak naprawdę siedzą sobie swobodnie na południe od Miuryioko, czyli miasta skąd teraz wyruszyliście. Dokładnie w opuszczonej, nawiedzonej i starej wsi, która została zniszczona podczas ostatniej wojny. Jest to dla nich idealna przykrywka, ponieważ każdy obawia się tego miejsca. Zbywając pytania, ponoć tam straszy. Jednak nie ma się czego obwiać, skoro są tam bandyci, to najwidoczniej nic ludziom nie grozi. Kończąc wywód, dodam, że jakiś czas temu było ich piętnastu, spoglądając na to jak szybko się rozrastają, może ich być dwudziestu, a może i nawet dwudziestu pięciu. - Przeczesał ponownie prawą dłonią włosy, po czym spojrzał na zgromadzonych, aby upewnić się, że każdy wszystko przemyślał i przeanalizował lub chociaż zrozumiał o czym była mowa. Zaśmiał się w duchu na myśl tego, że gdyby przyszło mu to powtarzać jeszcze raz, to zwyczajnie poszedł by do tych bandytów sam. Po chwili jednak oprzytomniał i zaczął lustrować kobietę oraz dowódcę całego oddziału, oczekując na jego reakcję.

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-21 00:04:33)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#470 2019-10-23 16:28:05

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #9


       Zeskok chłopaka wywołam niemałe zamieszanie. Metaliczny dźwięk wielu katan, rozbrzmiał wśród grupy wojaków, celując wprost w nieznajomego. Zanim Satsumori zdążył na dobre się rozgadać, był już praktycznie otoczony. Złowrogo nastawione twarze, lustrowały każdy jego krok, będąc w gotowości do wykonania ataku. Trzeba przyznać, że synchronizacja i zgranie było imponujące. Kapitan nie wydał nawet rozkazu a jego podkomendni, ustawili się w wyćwiczonym szyku. Dłoń Onykiego drgnęła delikatnie, a strażnicy jakby za pociągnięciem sznurków, zmienili pozycję z defensywnej do ofensywnej. Dopiero w tej chwili słowa zaczęły do nich docierać.
       - Satsumori? Ten Satsumori?
       - Od samego początku Ci mówiłam, że coś nie gra... - zawarczała Kanami, ściskając katanę coraz mocniej. - Wiedziałam, że ten szczyl coś kręci a Ty nie chciałeś mi wierzyć!
       - Uspokój się kobieto. Miałaś rację, że chłopak nie jest tym za kogo się podaje ale teraz to nie czas na takie rzeczy.
       - A na co jest czas? Wszyscy wiemy jak nienawidzisz ninja. Nie mów mi, że masz wątpliwości teraz co do niego.
       - Nie można lekceważyć ninja... - słychać było że jego głos zadrżał
       - Oczywiście, dlatego trzeba go unieszkodliwić zanim nas wszystkim zabije.
       - Gdyby chciał nas zabić, zrobiłby to na trakcie. Dużo dalej od miasta, nikt by nawet nie wiedział co nas trafiło.
       - Kapitanie, myślę że on na prawdę nie ma złych zamiarów. Na jego miejscu sami zachowywalibyśmy do końca pozory. Gdyby od razu się ujawnił jako ninja nie zyskałby Twojego zaufania.
       - Tak, żeby wpakować nas w pułapkę!
       - Nie! Bo jak sam mówił, ma w tym interes. Sam powiedział, że stąd pochodzi.
       - No tak, to na pewno Uchiha!
       - Nie może być, oni nie mieszkają pod Boin tylko za Skalistymi górami.
       - Cisza! - Jednym słowem zatrzymał dialog jaki się tu rozegrał. - Opuścić broń - Powiedział z widocznym grymasem.
       - Ale Onyuki!
       - KAPITANIE ONYUKI! WYKONAĆ!
       Rycerze wykonali polecenie służbowe, rezygnując z celowania w Satsumoriego. Dowódca oddziału podszedł do chłopaka, chowając broń do kabury by spojrzeć mu prosto w oczy. Przez chwilę trwali w takim stanie by rozległ się dźwięk westchnięcia.
        - Nie posiadam magicznym oczu jak Uchiha ale potrafię wyczytać zamiary człowieka ze źrenic. Twoje budzą zaufanie, chociaż i tak będę obserwował każdy Twój ruch z uwagą. Wierzę, że działasz dla dobra nie tylko swojego ale także i Hidari dlatego jestem skory współpracować z Tobą do końca tej misji. Nie myśl jednak, że masz we mnie przyjaciela. Mam poważny uraz do twojej profesji i musisz ciężko zapracować bym kiedykolwiek zmienił zdanie. W każdym razie nie marnujmy czasu. Wyruszamy natychmiast. - Kanami zacisnęła zęby ze złości, nie mogąc uwierzyć że Onyuki tak po prostu odpuścił. Szybko wyprzedziła grupę gdy ta ruszyła w stronę celu, po drodze uderzając z barka w korpus Satsumoriego. O dziwo nie skomentowała tego w żaden sposób.
       Minęło kilkadziesiąt minut spokojnego marszu by po wyjściu z małego lasku, ujrzeć rzekomą bazę oprychów. Teraz mogli ocenić sytuację we własnym zakresie. Po środku stał spory budynek, wyższy od pozostałych, które go otaczają, jednakże dach wyrównywał się z linią drzew. Była to jedyna struktura wyglądająca na prawie nienaruszoną albo odbudowaną. Pozostałe konstrukcje a było ich cześć, przypominały raczej ruiny tego co kiedyś reprezentowały. Kilka prowizorycznych belek, przeplatało się przez dach, tworząc stabilny grunt dla obserwatorów. Na każdym z nich stało po dwóch strażników. Szczerze mówiąc nie wyglądali na specjalnie przejętych zadaniem. Co jakiś czas zerkali w okolicę drzew, próbując dostrzec jakiś ruch ale było to wykonywane w tak niechlujny sposób, że czasem i słoń mógłby się tamtędy przedrzeć. Przez większość czasu grali w karty, popijali jakiś trunek podczas zajmującej rozmowy albo dłubali kawałkiem patyka w uszkodzonej elewacji, krusząc nieco struktury. Wracając jednak to budynku "matki" to dochodził stamtąd rumor, tak jakby działa się dobra impreza. Światła oliwnych pochodni, odbijały się w szklanych oknach a przyśpiewki rozbrzmiewały w okolicy. Co jakiś czas, słychać było krzyk jakieś dziewki, którą zapewne przygarnęli do "zabawy" na co jeden z obserwatorów stojących na najbliższym was budynku, rzucił do swego towarzysza niedoli.
       - Kur*a, że też akurat dzisiaj przyszło nam tu stać jak Ci  wyprawili taką inbę.
       - A weź kur*a nic mi nie mów...
       Onyuki zerknął na Uchihe, kiwając głową.
       - Wyglądają na rozproszonych. Możemy dostać się do bazy nieuwarzeni, chociaż najpierw powinniśmy spacyfikować tych na dachach. Niestety jest to dość ryzykowne bo będziemy zmuszeni zdjąć nasze pancerze. Są w tej chwili zbyt głośne i nawet najmniejszy szelest blachy może ich zaalarmować. Ty jesteś ninja, masz swoje sposoby. Jakiś plan?

Offline

 

#471 2019-10-23 17:25:21

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Satsumori uśmiechnął się szczerze do Onyukiego oraz w podzięce ukłonił się w jego stronę. Wiedział, że przywódca gromady, nie przepada za ninja i nie ufa mu, jednak zrobił to, o co go poprosił oraz ryzykował życie swoje i swojej załogi.
   - Dziękuję ci za choćby odrobinę zaufania, postaram się was nie zawieźć, a w szczególności, postaram się, abyś zmienił o mnie zdanie. - Shinobi, przeczesał włosy prawą dłonią, po czym odwrócił się do Kanami z przeprosinami, ona jednak była zbyt obrażona, więc odpuścił. Ponownie spojrzał na Onyukiego pytająco, lecz nie otrzymał odpowiedzi, lecz rozkaz do wymarszu.

Gdy dotarli na miejsce, skrył się w krzakach i zaczął obserwować okolicę. Zauważył, że Onayuki przychylniej patrzy na Uchihę.
   - Mam, nadzieję, że ufasz mi bardziej, po tym, co zauważyłeś. - Wyszeptał w jego stronę. Po czym dostrzegł, że dowódca również rozgląda się i analizuje sytuacje.
   - Myślę, że powinniśmy podzielić się na trzy oddziały trzyosobowe oraz jeden dwuosobowy. - Ponownie wyszeptał Satsumori do wojownika.
   - Najskuteczniej będzie jak, rozprawimy się z nimi w dwutakcie, mianowicie staniemy po czterech stronach obozu i każdy z ekipy zajmie się swoim przydzielonym budynkiem. Możecie się na nie wdrapać, lub wejść po cichu przez budynek, najważniejsze jest, abyście załatwili po dwóch bandytów w tym samym czasie. Możecie ich zabić lub ogłuszyć. Gdy już zrobicie swoje, spotkamy się przy głównym budynku. - Podsumował Uchiha, po czym rozejrzał się po ekipie.
   - Znacie swe umiejętności, dobierzcie się tak, aby składy były wyrównane, jeden oddział dwuosobowy, to będę ja i Kanami. My postaramy się podejść jak najbliżej głównego budynku, skąd pochodzi hałas. - Spojrzał na Kanami przepraszającym wzrokiem.
    - Oboje wiemy, że nadajesz się do tego najlepiej ze wszystkich. Jesteś zwinna, to widać po twym wygodnym opancerzeniu. Nie musisz go zdejmować, myślę, że tak będzie bezpieczniej i na pewno nie narobisz hałasu. Proszę cię również Onayuki, żebyś nie zdejmował swojego. Jesteś dowódcą, nie możesz zginąć. Kończąc wywód, proszę was, abyście przede wszystkim wrócili zdrowi, gdy uznacie, że jesteście w niebezpieczeństwie, wycofajcie się i uciekajcie to miasta. Ja będę ich obserwować i śledzić, gdyby mieli zmienić miejsce, zostawię wam ślady, abyście spokojnie dogonili mnie z posiłkami. - Młody chłopak spojrzał na Onayukiego, miał nadzieję, że wywarł na nim wrażenie, tym jaki plan obmyślił. Teraz już tylko czekał na rozkazy od dowódcy i reakcję Kanami.

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-23 18:24:58)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#472 2019-10-23 18:35:02

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #10


       Satsumori brzmiał jak naprawdę doświadczony strateg, dając wrażenie człowieka, który siedzi w profesji ninja już od dłuższego czasu. Ironią losu był fakt, że jego przygoda dopiero się zaczęła ale wrażenie robił dobre. Onyuki nie mógł odmówić chłopakowi przebiegłości, chociaż plan miał swoje wady. Na ich nieszczęście nie było zbyt wielu możliwości przy obecnym stanie liczebności jednostki. Ryzyko istniało cały czas. Ważne było zgranie i precyzja bo wystarczy, że jedna ekipa zrobi wpadkę i cały plan zostanie automatycznie spalony. Kapitan kiwnął głową na znak zgody zaś Kanami zawarczała tak cicho jak tylko mogła by młody Uchiha ją usłyszał w przeciwieństwie do przeciwników na dachu. Nie podobało jej się towarzystwo chłopaka ale nie mogła sobie odmówić gracji podczas pojedynków. Po za tym Onyuki wydał rozkaz więc odwrotu nie było a sytuacja wymagała profesjonalizmu. Mężczyzna wsłuchał się w otoczenie. W lesie żyła Sowa i właśnie wydała z siebie charakterystyczny wydźwięk.
       - Świetnie, mamy łatwą okazję do zgrania akcji. Odczekam kilkanaście minut aby wszyscy ustawili się na swoich pozycjach po czym powtórzę dźwięk sowy, którą przed chwilą usłyszeliście. Abyście nie pomylili mnie z żywą, powtórzę dźwięk dwa razy. No to jazda. Powodzenia.
        Ekipa rozeszła się w określonych kierunkach, zatrzymując się w wyznaczonych punktach. Po kilku minutach rozległ się dzwięk - Huhuhuuu Huhuhuuuu. - Był to znak i trzeba przyznać, że Onyuki jest niezły w naśladowanie zwierząt. Rycerze cichcem wynurzyli się zza drzew, powoli zachodząc budynku z zamiarem dostania się do środka. Kanami wraz z Satsu mogli dostrzec jak strażnicy znikają z punktów obserwacyjnych jeden po drugim, praktycznie bezdźwięcznie. Blond włosa wojowniczka, przemykała między ścianami zrujnowanych konstrukcji, prześlizgując się i przylepiając do murów siedziby. Machnęła dłonią w stronę Uchihy aby tej zajął miejsce przy drugim oknie aby ich zakres widoczności wewnątrz konstruktu się zwiększył. W środku naliczyli około siedmiu osób. Niestety były to tylko statystyki związane z parterem gdyż budynek posiadał schody, prowadzące wyżej. Jeżeli mieli dużo szczęścia, wszyscy bawili się w tej chwili w jednym pomieszczeniu a bawili się nie byle jak. Alkohol lał się strumieniami, a pijący wręcz przyklejali się do podłogi, pokrytej wylanym etanolem. Trzymając kubły z trunkiem, podśpiewywali sobie głośno, przepychając to w jedno to w drugą, prawie nagą dziewkę, która ostatkami sił utrzymywała resztki zerwanego ubioru na swoim ciele. Kanami zacisnęła pięść, widząc ten szkaradny widok a gdy jeden ze zbójów klepnął dziewkę w tyłek, była o włos od wyciągnięcia katany i wparowania do środka. Cała drżała ze złości lecz profesjonalizm wymagał opanowania nawet w takiej sytuacji. Odwróciła się do Satsumoriego, pokazując na palcach ilu mężczyzn naliczyła, czekając na odpowiedz zwrotną. Niedługo później pozostała część oddziału zjawiła się w okolicy budynku, trzymając głowy nisko.
       - Poszło sprawnie.
       - Chyba u was. U nas o mało nas nie nakryli. - Rozmowa potoczyła się oczywiście szeptem.
       - Ilu naliczyliście?
       - Siedmiu ale jest jeszcze górne piętro.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2019-10-23 18:35:49)

Offline

 

#473 2019-10-23 19:03:31

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Gdy wszyscy zebrali się tuż pod głównym budynkiem, Satsumori zaczął zliczać wojowników. Było ich jedenastu, wraz z Uchihą, jeśli wojowników było tylko siedmiu w budynku, mieli liczebną przewagę. Spoglądając na nich, chłopak dostrzegł, że mają też przewagę odnośnie trzeźwości umysłu, gdyż wszyscy wyśmienicie się bawili, nie oszczędzając na trunkach.

    Satsumori zaczął zbierać myśli, starał się wszystko analizować na trzeźwo, może nie był doświadczony, jednak bardzo starał się na akademii, przykładał się do zajęć, szczególnie tych odnośnie taktyk, przechytrzania innych i wszystkich tych, w których mógłby wykazać się swoją inteligencją. Przynajmniej tak mu się zdawało. Chłopiec po wnikliwej analizie, dostrzegł proste wyjście z sytuacji.
To są zwykli bandyci, do tego pijani. Jeśli się uda, to załatwią wszystkich w jednym momencie, potrzebna była tylko mała moc odciągnięcia uwagi.
   - Zbierzcie najwięcej alkoholu jaki znajduje się w okolicy, nie odchodźcie zbyt daleko. Gdy już zbierzecie odpowiednią ilość alkoholu, oblejcie trzy z czterech ścian, budynek jest drewniany, szybko zapłonie. Ja w tym czasie wejdę na dach i zabarykaduje każde możliwe wyjście górą, zejdę na dół, a wtedy wszystko podpalimy używając krzemieni, które posiadam. Gdy pijani bandyci, spostrzegą się, że wszystko się pali, wybiegną głównym wyjściem, a w tym czasie my ich spacyfikujemy. Jeśli dobrze pójdzie, to nikt nie ucierpi, gdyż w amoku mogą zostawić swoje bronie. Z dowódcą chcę zmierzyć się sam, gdyż chcę przetestować swoją technikę w boju, jeśli uznacie, że coś mi zagraża, możecie ruszyć mi na pomoc, ale tylko w ostateczności. Kanami, dla Ciebie mam specjalnie zadanie, gdy wszyscy się wydostaną, a ta kobieta nie wyjdzie postaraj się ją uratować, ale nie ryzykuj swoim życiem! A! I mam małą prośbę, chciałbym poprosić o jakąś broń. Głupio się przyznać, ale nie mam swojej. - Uchiha wyszczerzył ząbki ukazując blady uśmiech.

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-24 05:21:37)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#474 2019-10-24 11:32:31

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #11


       Młody Uchiha myślałam całkiem prężnie. Szybka analiza sytuacji i opracowanie planu na kolanie, wychodziło mu niezwykle dobrze. Póki co potwierdził swój zmysł przy pacyfikacji strażników znajdujących się na dachach tak więc w tej chwili Onyuki nie miał żadnych zastrzeżeń co do jego słów. Duży wojownik, który samą swoją budową budził postrach, wyciągnął katanę, ofiarując ją chłopakowi z lekkim uśmiechem na twarzy. Zrobił to bez wahania, ukazując tym zaufanie wobec młodego ninja. Nawet Kanami nie protestowała. Zależało jej na uwolnieniu przedstawicielki tej samej płci więc poczuła w głębi serca, że jest to coś idealnie dla niej. Gdy wszyscy już zaczęli powoli się rozbiegać po okolicy by znaleźć alkohol, wydarzyła się rzecz, której niestety Satsumori nie przewidział.
       Drzwi budynku skrzypnęły podczas ich otwierania, pozwalając wyjść jednemu z bandytów. Postawił kilka kroków, mijając jedną ze ścian i ściągnął spodnie by móc w spokoju ulżyć swojej potrzebie oddania moczu. Przez krótki moment wszyscy zamarli. Mężczyzna nie zauważył ekipy, gwiżdżąc sobie pod nosem gdy strumień już odpalił. Coś go jednak podkusiło i odwrócił swoją głowę, widząc uzbrojonych po zęby wojaków. Otworzył usta ze zdziwienia, prawie automatycznie wykrzykując najgłośniej jak się da.
         - PRZYPAŁ! PRZYPAŁ! GWAAAARDIAAAA! - wydarł się, jednocześnie uciekając do budynku i podciągając spodnie, nie zważając na to, że mocz nadal wylewa się z jego przyrodzenia. W ciągu kilku sekund cała banda uzbroiła się po zęby, odzyskując przytomność i wybiegając w okrzyku bitewnym w stronę Satsumoriego i kilku osób, które nie zdążyły się jeszcze oddalić.
       - Shimata! WRACAMY! - Wykrzyknął Onyuki, będąc już kilkadziesiąt metrów od budynku. Ruszył w pełnym biegu do miejsca gdzie już zaczęła się walka. Rycerze wypruli do przodu, zasłaniając młodego, nieopancerzonego Uchihę swoimi ciałami by zminimalizować szansę zranienia. Brzdęk ostrzy głośnio rozchodził się po okolicy, niosąc się echem po lesie.
       - Puść miecz, nie ruszaj się i stój za mną. Niech myślą, że jesteś zwykłym chłopem. - Powiedziała nerwowo Kanami, stojąc kilkanaście centymetrów przez Satsumorim, trzymając mocno katanę w gotowości. W tym czasie pozostali wojacy toczyli ciężki bój z gromadą bandytów. Na nieszczęście armii, byli w tej chwili rozbici, więc ich formacja poszła w piach a przewaga liczebna utraciła na znaczeniu. Zanim pozostała ekipa zdążyła przybyć, dwójka rycerzy leżała już ranna na ziemi w zamian nie zabierając ze sobą nawet jednego oprycha. Po kilku minutach ciężkich zmagań na polu walki pozostał Onyuki wraz z dwoma podkomendnymi oraz Kanami z Satsumorim znajdującym się z tyłu mając na przeciw pięciu dziesięciu zmęczonych oprychów, którzy w trakcie walki wyłonili się z lasu zapewne wracając z jakiegoś patrolu i dołączając już do pozostałych. 
       - Shimata, jest ciężko. Musimy się wycofać. Są lepiej wyposażeni niż się spodziewałem.
       - Nie możemy zostawić naszych na wykrwawienie!
       - Jak zginiemy wszyscy to na nic to nam nie przyjdzie.

https://i.imgur.com/KkqtXtZ.png
       Rozległ się głośny klask dłoni. Z budynku wyszedł wysoki mężczyzna a z jego oczu biła wręcz pewność siebie i przebiegłość. Zapewne to był przywódca szajki.
       - No no, jestem pod wrażeniem, że udało wam się mnie znaleźć. Siedziałem tu grzecznie już od pół roku, czekając i czekając aż ktoś w końcu do mnie dotrze. Gdybyście zrobili to od razu to strzelam, że zdołalibyście mnie pokonać taką liczebnością i wyszkoleniem ale, że się tak guzdraliście to zdążyłem zebrać nieco ekipy. - rozejrzał się po leżących na ziemi ludziach - widzę, że macie mocnych zawodników. Żaden nie wygląda na martwego, chociaż przy niektórych ranach to kwestia czasu. Cóż, wy zabiliście mi aż dwie osoby więc muszę wyrównać rachunki. Właściwie to muszę was wszystkich załatwić albo chociaż gdzieś uwięzić bo nie chce mieć tu całej armii Hidari na głowie. Swoją drogą ładne pancerze, będą dobrze wyglądać na moich żołnierzach i... - zerknął na Kanami - Ooo żesz w mordę. Zatrudniacie takie piękne kobiety? Gdybym wiedział to sam bym się zaciągnął - rozległ się śmiech zarówno bossa jak i jego przydupasów. - Kogo Ty tak zasłaniasz tam z tyłu? Co to za chłopaczek? Nie kojarzę go. Czyżby to jakiś wieśniak co za dużo wiedział i was tu przywlókł? No, no! Zawiśniesz na stryczku młody ale nie martw się, długo gnębić Cię przed tym nie będziemy. Dobra, moja propozycja jest taka. Oddajecie sprzęt, poddajecie się, ja zabijam losową dwójkę dla wyrównania rachunku, trzymam was w więzach dopóki nie znajdę lepszej miejscówki na kryjówkę a gdy już znajdę to was puszczam. Dobry deal co nie? Macie szansę przeżyć.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2019-10-24 11:35:06)

Offline

 

#475 2019-10-24 15:45:15

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Satsumori uśmiechnął się do towarzyszy, a następnie otrzymał katanę od Onyukiego, którą oczywiście przyjął. Zaskoczył się, w końcu to Onyuki miał prawdopodobnie jakieś problemy z ninja w przeszłości.
   - Dziękuje Onyuki, że mi zaufałeś. - Wyszeptał Satsumori, po czym podszedł do okna, aby sprawdzić czy sytuacja się nie zmieniła. Nie zauważył jednak kierującego się do wyjścia bandyty, gdyż chłopak, nie przyłożył się do obserwacji. Był przekonany, że jak do tej pory wszystko pójdzie po jego myśli. Szybko jednak przekonał się, jak strasznie się mylił. Gdy drzwi się otworzyły, zwrócił głowę w ich stronę, dostrzegł mężczyznę, który oddawał się przyjemności jaką jest oddanie moczu. Satsu, nie potrafił ruszyć choćby palcem, był w strasznym szoku.
   - Jak to się stało?! Przecież obserwowałem pomieszczenie! - Pomyślał, choć nie był już pewien, czy to dzieje się naprawdę. Poczuł lekki zawrót głowy, gdy facet zaczął wykrzykiwać coś o gwardii. Zauważył po chwili jak Kanami stoi tuż przed nim i chyba go chroni własnym ciałem, nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Gdy wszyscy zaczęli się wycofywać, Kanami zahaczyła go barkiem, po czym upadł na ziemię. Nie potrafił pozbierać się po takim szoku. Kanami jednak pomogła mu się pozbierać i w tym momencie ciągła go za sobą do reszty drużyny. Chłopiec, jak ta bezwiedna marionetka, ciągnięta była za dziewczyną.

   Gdy wszyscy rozpoczęli już na dobre walkę, Uchiha poczuł zapach krwi, stał jak słup, po czym zaczął rozglądać się po okolicy, po woli odzyskując sprawność umysłu. Krew wywołała w nim dziwne uczucie, jakby przebudzała neurony w mózgu, o których nigdy nie miał pojęcia. Gdy zobaczył towarzyszy broni, leżących na ziemi, w jego ciele rozległo się ciepłe uczucie, nie było ono jednak przyjemne. Spostrzegł, że trzyma wciąż katanę, spojrzał na swe dłonie, były we krwi, tak samo jak ostrze.
   - Czy raniłem kogoś odruchowo? Może kogoś z drużyny? Oby tylko to nie była Kanami. - Zadawał pytania jedno po drugim, na które nie potrafił sobie odpowiedzieć. Zauważył, jak przywódca tych oprychów wychodzi na zewnątrz i klaska. Shinobi, nie rozumiał co mówi do niego oraz jego towarzyszy. Był jednak pewien, po jego wyrazie twarzy, że jest strasznie arogancki i myślał, że wygrana jest po jego stronie.

   W chłopcu zebrało się rozjuszenie, które przerodziło się w złość, a następnie nienawiść do tych bandytów. Jego towarzysze, których, pomimo tego, że poznał nie dawno, polubił jak braci. Na misjach, czy polu walki, szybko zdobywa się przyjaciół i to właśnie dla nich, chce się przetrwać, czy też wykonać zadanie. Nie dla pieniędzy, czy sławy, lecz dla dobra tych właśnie przyjaciół.
Satsumori rozglądając się nerwowo, zaczął kumulować czakrę w swym ciele, aby następnie w niekontrolowany sposób wypuszczać jej nadmiar z ciała. Spojrzał na swych przeciwników, których obrał za cele, stojąc wciąż za Kanami, rozszerzył swe oczy spoglądając wprost w oczy przywódcy bandy.

https://vignette.wikia.nocookie.net/dororo/images/8/8f/Hyakkimaru2.png/revision/latest/zoom-crop/width/240/height/240?cb=20190228075037
Po chwili wbił katanę w ziemię, nie odrywając wzroku z mężczyzny. Gdy chłopak poczuł, że posiada już wystarczająco dużo chakry, w swym ciele. Zaczął składać pieczęcie, (wąż, szczur), chciał aby każdy z nich, każdy z wrogów, poczuł największy koszmar swego życia, a szczególnie osoba, która stała tuż przed nim oraz Kanami. Wypuścił chakrę ze swojego ciała, kierując ją do wrogich celów. Przy czym wypuścił kolejną część czakry, nad którą nie potrafił zapanować, przez złość, która nim zawładnęła.
   - Narakumi no Jutsu. - Wykrzyczał słowa na głos, przelewając w nie całą swoją frustrację oraz tworząc technikę (Siła GenJutsu:(63);Siła Umysłu(27)), następnie czując jak zaciska zęby z całej siły oraz próbując zabić wzrokiem swojego oponenta, złapał za katane i ruszył w stronę dowódcy bandytów, z zamiarem zabicia.

[hide]

CHAKRA: 36.000

JUTSU: Narakumi No Jutsu [Gen D] - 500

Utracona Chakra poprzez marnowanie/wypuszczenie z ciała -> 5.000

Aktualna Charka: 30.500

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-25 06:55:01)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#476 2019-10-28 21:48:34

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #12


       Dowódca szajki, dumnie spoglądał na zmęczonych rycerzy, potraktowanych orężem przez swoich żołdaków. Kurczowo zerkał na chłopaka ukrytego za Kanami, zaczynając się śmiać ze stanu w jaki wpadł, wskazując palcem by i pozostali mogli się z tego ponabijać. Oczywiście strażnikom nie było do śmiechu. Czuli ogromną presję a ich jedyną szansą na zwycięstwo był skoordynowany atak, lecz kondycja już na to nie pozwalała. W głowie Onyukiego przewijał się już tylko odwrót ale oznaczać to będzie śmierć pozostałych towarzyszy a nie daje pewności, że w tym stanie uda im się przekroczyć linię drzew i zniknąć z oczu bandziorom.
       - Shimata... - szepnął dowódcza. Za bardzo zaufał młodemu ninja, który ostatecznie nawet nie wykazał się w żaden sposób. Liczył, że zyska dużą przewagę, mając w gronie człowieka uzdolnionego w chakrze, przełamując swoją niechęć w stostunku do shinobi. Nie mógł zwalić winny na Satsu. Gdyby nie to spotkanie, nie dowiedzieliby się gdzie stacjonuje ich cel, pozwalając bandzie terroryzować okolicę. Nawet jeżeli teraz zginą, oponenci będą zmuszeni zmienić lokalizację i zostaną narażeni na wyłapanie i stosowną karę.
       - Hahahha! Patrzcie jak się trzęsie! - Krzyknął wódz zbirów, nadal wskazując na Uchihe - posrał się na widok krwi? Po coś Cie go w ogóle ze sobą wlekli tutaj? Debile sami sobie za sponsorowali balast do obrony. - Gdy śmiechom nie było końca, mężczyzna dostrzegł zza Kanami, zmianę ułożeń dłoni chłopaka. - O kur*a... - Cofnął się kilka kroków, dając powód do zdziwienia swoim podkomendnym. Ci zanim zdążyli zrozumieć obawy swego przełożonego, wpadli w koszmar na jawie. Zaledwie kilka sekund później, bandyci zaczęli wydzierać się w wniebogłosy, powoli padając na ziemię, zwijając się w kłębek i trzęsąc się ze strachu. Kanami zerknęła zza plecy, widząc czarnowłosego ze specyficznym ułożeniem dłoni. Choć nie mogła tego zobaczyć, czuła jakąś delikatną łunę bijącą od niego. Wtem pojęła, że młody shinobi, użył jednej z technik ninja, chwytając za katanę i ruszając na przywódcę szajki.
       Mężczyzna, złapał się za głowę przeżywając potworne wizję. W przeciwieństwie do pozostałych, nie był takim idiotą a jego wola była na tyle silna by wyrwać się z genjutsu. Jego oczy ujrzały biegnącego Satsu z kataną w dłoni, celują w jego ciało. Na nieszczęście bohatera, zdążył wykonać sprawny unik [reakcja 50], odskakując w prawą stronę i puszczając młodzieńca za siebie. Gdy tylko odwrócił się w jego stronę by przygotować się do kontrataku, dosięgając noża z kabury przy nodze, nie zdołał zauważyć tego co nadchodziło z jego martwego punktu. Żelazna klinga katany blondynki, dosięgnęła jego głowy powodując natychmiastową utratę przytomności i głośny upadek o ziemię. Głośny wzdychając ze zmęczenia, splunęła na omdlałego.
       - Nie zasługujesz na śmierć. Będziesz gnił w lochach aż sam będziesz prosił o dekapitację.
       Pozostali rycerze rozejrzeli się po polu walki. Wszyscy wrogowie byli teraz albo nieprzytomni albo w stanie paniki, której nie pojmowali. Onyuki wykonał gest a wszyscy ruszyli w stronę wroga by go związać. Jeden z podkomendnych wyciągnął proste środki pierwszej pomocy by zatamować rany towarzyszy i pomóc im się pozbierać z ziemi. Kobieta usiadła gwałtownie na ziemi, odpinając pancerz by rozluźnić uścisk, który powodowała, biorąc głęboki wdech w płuca. Zerknęła na Satsumoriego, tym razem już bez miny obrzydzenia czy też wrogości. Nie był to uśmiech, lecz biło od niej coś pozytywnego.
       - Widać, że nie miałeś okazji wcześniej walczyć ale to coś co zrobiłeś, uratowało nam życie.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2019-10-28 21:49:15)

Offline

 

#477 2019-10-28 23:31:25

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Rozwścieczony chłopak przebiegł z wyciągniętą kataną obok największego zbira, spoglądając tylko przed siebie. Gdy minął go, a jego przeciwnik znalazł się tuż za jego plecami, poczuł zimny pot oraz ciarki na plecach, które momentalnie zalały sobą jego całe ciało. Słyszał, jak ostrze jest wyjmowane z pochwy. Po chwili jednak usłyszał głośny trzask i huk, od upadku, a następnie słowa Kanami, które uświadomiły go, że jego przeciwnik, został pokonany. Wtedy właśnie wpół zgięty Satsumori, upadł na kolana, po czym wbił ponownie katanę w ziemię i oparł się o nią.

   Satsumori wyłożył nogi do przodu, po czym położył się na ziemi, opierając się o jedno z pradawnych drzew. Przyłożył swoją prawą dłoń do skroni, po czym zaczął rozmasowywać ten punkt na głowie. Po chwili, przesunął dłoń wzdłuż twarzy, wkładając palce między włosy i przeczesując je. Spojrzał na swoje ubrania, które były we krwi. Nie potrafił pogodzić się z tym, że nie przewidział tego obrotu sprawy. Spojrzał na Kanami, zauważył jej pozytywne oblicze, a następnie dostrzegł, że kieruje do niego słowa.
   - Przepraszam was wszystkich. Szczególnie Ciebie Kanami oraz Ciebie Onyuki. Mogłem to przewidzieć, jednak tego nie zrobiłem, byłem zbyt pewny siebie. Zawiodłem was na całej linii. -
Cofnął swój wzrok w stronę zgęstnienia w drzewach. Próbował ogarnąć swój wzrok, który był aktualnie rozmazany z powodu adrenaliny. Wiedział, co z czym się je, ale tylko w teorii. Chciał, być już w pełni sił umysłowych. Nie potrafił sobie jednak poradzić z emocjami, które cały czas władały jego ciałem. Przypominał sobie jednak słowa pewnego mistrza, z akademii, który powtarzał, aby wspominać piękne krajobrazy lub ludzi. Tak też zrobił, po chwili Satsumori, był opanowanym człowiekiem, który był w stanie już na spokojnie prowadzić każdą rozmowę.
   - Wiem, że nie zasługuję na was szacunek. Zrobiłem co w mojej mocy, jak już zauważyliście, nie jestem doświadczonym shinobi. Jednak z niczym was nie okłamałem. Cały czas starałem się mówić prawdę, a już na pewno nie kłamać. Nawet wtedy, gdy byłem w postaci tego chłopca. Mówiłem prawdę, pochodzę z Boin, byłem wieśniakiem, lecz ukryłem przed wami, że jestem Uchiha. Przepraszam. - Po tych słowach odwrócił wzrok na katanę, która była po jego prawej stronie.
   - Nie zasługuję na nią Onyuki. Oddaje ci ją z powrotem. I jeszcze raz dziękuje, że mi zaufałeś. -
Wyjął ją z ziemi, po czym najczystszym jeszcze, skrawkiem ubrania wytarł ją z błota i krwi. A następnie ceremonialnie, dwiema otwartymi dłońmi, wyciągniętymi w stronę dowódcy, starał się ją zwrócić.


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#478 2019-10-29 18:03:20

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Tereny starego Boin

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #13


       Gdy sytuacja nieco się uspokoiła a jedyne co pozostało zrobić to zabandażować pozostałych wojaków, Onyuki podszedł do chłopaka, kucając przed nim. Położył prawą dłoń na ramieniu, uśmiechając się nieznacznie.
       - Nie Twoja wina młody. Ja przez cały czas dowodziłem a Twoje pomysły zostały przeze mnie potwierdzone. Mimo, że mam pewien uraz do Twojej profesji, za bardzo zaufałem twoim zdolnościom. Nie wziąłem pod uwagę, że możesz być dopiero na początku swojej drogi. Na szczęście nikt nie zginął a rany towarzyszy nie wyglądają na bardzo poważne i wyliżą się z tego. Takie pyrrusowe zwycięstwa uczą więcej niż zdecydowane zmiażdżenie wroga. Mam nadzieję, że i Ty swoje lekcje dziś odrobiłeś. Widać w Tobie potencjał a Twoje serce jest dobre. Jeżeli prawdą jest, że należysz do klanu Uchiha to powinieneś uważać. Wielokrotnie słyszałem, że ludzie z waszego klanu popadają w ciemność gdy w ich oczach pojawia się czerwień, więc obiecaj mi drogi Satsumori, że gdy albo jeżeli spotkamy się kiedyś ponownie, pokażesz mi je, będąc nadal dobrym człowiekiem.
       - [size=16]W[/size]idzicie? Nawet z tym, że jest Uchiha trafiłam. Obyś następnym razem wykazał się większą gracją w walce. Jak będziesz sam na sam, to padanie na ziemię ze stresu nie jestem dobrym rozwiązaniem. - Powiedziała Kanami poważnym tonem, lecz kącik jej ust delikatnie drgnął. Nagle wybuchła radosnym śmiechem, szybko zarażając pozostałych wojaków swoim humorem. -  Pamiętaj, gdyby nie Ty, nie znaleźlibyśmy ich a nawet jakby się udało to są duże szansę, że sytuacja potoczyłaby się podobnie. W takim wypadku bez twojej techniki, nie byłoby szans na zwycięstwo. - Wzięła głęboki wdech by na raz pozbyć się całego powietrza. - Dobra, trzeba powoli się zbierać zanim zbiry odzyskają przytomność i zaczną się wiercić.
       Onyuki zerknął na Satsu, który właśnie wyciągał dłonie w rytualnym geście przekazania miecza. Mężczyzna sięgnął po niego lecz zamiast go zabrać, przycisnął klingę do ręki młodzieńca.
       - Ty podróżujesz samotnie, ja mam całą drużynę. Wykują mi nowy miecz, trochę lepiej pode mnie wyważony niż ten. Zatrzymaj go. Służył mi przez trzy lata służby ale nadal świetnie kroi. Zasłużyłeś na niego a także niech będzie to gest przyjaźni z mojej strony. Nazwałem go Suchīru Kokoro "Stalowe Serce" Drzwi do naszych koszar, będą zawsze dla Ciebie otwarte a jeżeli znudzi Ci się wieczna podróż po świecie, zawsze możesz do nas śmiało przyłączyć. Zanim to jednak zrobisz, zbierz trochę doświadczenia bo bez selekcji i tak puścić Cię nie mogę. - Uśmiechnął się od ucha do ucha, powstając z przyklęku. Rozejrzał się po polu bitwy, widząc że słońce powoli wschodzi na niebie. Upewnił się, że bandziory są ze sobą dobrze związani i klasnął w dłonie.
       - Dobra łachudraki! Budzić gagatków i wracamy do bazy. Szefa zgrai proszę podstawić przede mną! - Zerknął zza ramienia na Uchihe - Trzymaj się młody. - rzucił, puszczając oko. Pozostali rycerze, powstali z ziemi, budząc pokonanych bandziorów związanych jedną długą liną, puszczając przed siebie by Ci szli gęsiego, otoczeni wojakami. Wszyscy, strażnicy pokiwali młodemu wojakowi na pożegnanie oprócz Kanami. Blondynka została z tyłu, czekając aż pozostali oddalą się nieco od miejsca potyczki. Podeszła do czarnowłosego i z lekkim rumieńcem na twarzy wymamrotała z siebie - Dobra... przepraszam za swoje zachowanie. Mimo, że miałam rację co do tego kim jesteś i tak dalej to źle Cię oceniłam. Nie miej mi tego za złe... - szybkim ruchem pocałowała Satsu w polik by ruszyć w biegu i dogonić pozostałych. - Trzymaj się i nie daj się zabić! - wykrzyknęła już z daleka, machając na pożegnanie.
       Tak więc skończyła się pierwsza przygoda młodego Shinobi, zakończona pyrrusowym zwycięstwem, zawiązaniem nowych przyjaźni a także zasłużonym zdobyciem katany.

Sesja prosta, pojedyncza - Satsumori - #Zakończenie

Offline

 

#479 2019-10-30 03:25:41

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Satsumori uśmiechnął się na myśl, że zyskał nowych przyjaciół. Bardzo pragnął posiadać więzi z ludźmi, którzy nie są zmuszeni do tego, jak jego własna rodzina. Siedząc opartym o drzewo, wspominał pocałunek od Kanami. Cieszył się na samą myśl ponownego ujrzenia jej na swojej drodze. Był bardzo ciekaw, co przyniesie czas. Rozmyślał dalej o niebieskich migdałach, spoglądając tu wgłąb lasu, tu na olśniewającą katanę, którą otrzymał od Onyukiego. Postanowił, że nie wróci za szybko do wioski, a postanowi udać się dalej w podróż, być może ujrzeć swojego ojca, a może poznać nowych przyjaciół, czy też pomóc innym w ich potrzebach, tak jak zrobił to niedawno, pomagając wojownikom w pozbyciu się bandytów. Nie wiedział co czas pokaże, jednak był pewien, że sprosta temu zadaniu.

   Młody Uchiha, powoli zaczął zbierać się z miejsca. Sięgnął po swoją katanę, wcześniej mocując pochwę do białego pasa, który okalał jego biodra. Następnie ostrożnie włożył katanę do pokrowca.
   - Chyba nauczę się nią posługiwać, wygląda przecudownie. Nie mogę się doczekać, aż pokażę ją ojcu. - Chłopak jeszcze raz poprawił pas, po czym wyruszył w świat oczekując od życia większej ilości przygód.

[ Z/t » Tereny starego Boin » Miuryioko ]

Ostatnio edytowany przez Satsumori (2019-10-30 03:32:56)


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

#480 2020-01-20 23:39:45

Satsumori

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2019-09-24
Posty: 58
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [Poz. 0]
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Tereny starego Boin

Młody Chłopiec zaczął kierować się w stronę odległego lasu, w którym to już niegdyś spędził ciekawą przygodę. Gdy ujrzał las, tuż za pagórkiem, zwolnił tępo, aby trochę odsapnąć. Począł rozglądać się na wszystkie strony, przed sobą widział ogromne, spiętrzone połacie lasu, które ciągnęło się na granicy wzroku od lewej do prawej strony, resztę krajobrazu za to cechowała pusta przestrzeń, jaką była bujna trawa.

Chłopiec długo nie myśląc, postanowił odpocząć chwilkę zaraz pod ogromnym drzewem, tuż przy wejściu do lasu.
Ruszył spokojnym krokiem do owego drzewa, gdy znalazł się pod nim, ułożył swe ciało, opierając się o pień owego drzewa.
Spojrzał w górę, gdzie dostrzegł blask promieni słońca przebijających się przez gęste zielone zabarwienie, jakim były liście.
- Trochę tu za jasno.. Hmm.. Może zdrzemnę się chwilkę.. - Pomyślał, po czym zarzucił ciemny szal na głowę, owijając nim włosy oraz oczy, uchronił się przed męczącym go blaskiem. Po krótkiej chwili rozmyśleń nad tym co przydarzyło się w karczmie, uciął sobie lekką drzemkę. Starał się jednak nie zasypiać w głęboki sen, był narażony na niebezpieczeństwo, jakim była osoba, która najprawdopodobniej chce zemścić się na nim oraz jego znajomych, za to co zrobili z grupą bandytów.


https://i.imgur.com/tk7EUD4.gif
Mowa | Myśli | Krzyk
Karta Postaci | Theme podróży | Theme walki

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.ehotelsreviews.com Blockhaus Harzblick4C