Ogłoszenie


#1 2015-06-21 12:37:38

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Jezioro pamięci

http://i.imgur.com/CABTixX.png



   Jezioro to powstało z powodu konfliktu zbrojnego, który miał tu miejsce. Właśnie w tej okolicy powstał ostatni punkt oporu w słynnej wojnie między krajem gorących źródeł, a krajem ognia. W tej okolicy zginęło wielu dobrych ludzi, szkody poniosło też naturalne środowisko. W okolicy wody widać jedynie skały, które kiedyś stanowiły fragmenty potężnych murów obronnych. W promieniu najbliższych 20 kilometrów od wody nie rosło żadne drzewo. Niektórzy powiadali, że cały ten teren jest przeklęty, a w bezksiężycową noc można zobaczyć duchy poległych w bitwie przeklinających ninja, którzy ich zgładzili. Plotką tym sprzyjał znajdujący się nieco na północ krater, który do tej pory nie zajął się nawet trawą. Pochodzenie tajemniczej dziury w ziemi nie tłumaczyła żadna logika. Ci jednak, którzy pamiętają wydarzenia, które tu miały miejsce, wiedzą że to tak naprawdę działania ludzi doprowadziły do tego stanu. Mieszkańcy okolicznych terenów wykształcili do siebie olbrzymią niechęci do ninja, bowiem według historii to właśnie oni wyrządzili takie szkody. Niemal codziennie, ktoś przybywa w to miejscem aby wypuścić wianek czy świeczkę w ramach pamięci za bliskimi. Równie często przybywają tu szabrownicy w poszukiwaniu ciał z cennym ekwipunkiem, zakopanych nie tak głęboko pod ziemią. Mimo ewidentnie przygnębiającej atmosfery panującej w okół jeziora, teren powoli powracał do życia co dawało również mieszkańcom nadzieję na powrót do normalności. Przez jezioro  przepływa dość spora rzeka, prowadząca od morza w głąb kraju, kiedyś stanowiła ważną drogę handlową, obecnie jednak jest niemal opustoszała na skutek rozwoju piractwa w kraju.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2016-01-19 20:37:43)

Offline

 

#2 2015-07-03 22:30:48

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

    Po raz kolejny rozpoczął swój spacer w kierunku „Namiotu dowództwa”, wciąż tak go nazywali, mimo że grube płótna już dawno zastąpiono solidnym drewnem. Tak to „oblężenie” trwało już tak długo, że miejsce namiotów coraz częściej zastępowały niewielkie domki i nie dotyczyło to tylko oficerów! Cholera, obóz coraz bardziej przypominał małe miasto!  Budynek znajdował się na niewielkim wzniesieniu jedynym w okolicy, dzięki czemu po drodze miał doskonale mógł się przyjrzeć okolicy. Nie przeszkadzał mu nawet półmrok, bowiem swój spacer rozpoczął jeszcze przed świtem. Dokładnie przyjrzał się flagą obok  budynku do którego zmierzał. Nie zmieniły się porzucił już nadzieję na to, że przestawią kolejność i w ten sposób wydadzą rozkaz do następnego ataku. Mimo to wciąż każdego ranka na nie spoglądał i za każdym razem czuł to samo rozczarowanie. Mieli przewagę  blisko dwa do jednego, a przeciwnicy bynajmniej nie byli doświadczonymi wojami. Już dawno powinni zmiażdżyć przeciwnika tymczasem siedzą tutaj i nic nie robią od ponad półtora roku! Przyjrzał się trebuszom stojącym w dolę obozu pochłonęły niemal tyle drewna co te śmieszne domki, w wyniku czego okoliczny las zamienił się w pustkowie. Początkowo podchodził do tego pomysłu z aprobatą licząc, że posiadanie takiej maszyny przyśpieszy bitwę. Nie zniechęcało go nawet, że odpowiedzialni za jej budowę byli Ci ninja. Nie znosił ich, nie wiedział czemu tak małe oddziały ludzi mogły szczyć się taką reputacją. Zresztą to właśnie przez przeklętych ninja w ogóle czekali. Trebusze okazały się jedynie na pokaz, owszem stanowiły niezwykle niebezpieczną broń jednak generał korzystał  z nich tylko wtedy gdy ludzie okazywali zbytnie zniecierpliwienie czekaniem niż zazwyczaj. Zresztą ostatnio czynili to coraz częściej i to właśnie przez te machiny. Brak lasu i tak liczne wojska oznaczały, że w promieniu kilkunastu kilometrów nie było co liczyć na żadną zwierzynę. Rację zaś przyznawane żołnierzom były coraz mniejsze. Kompletnie nie rozumiał o czym myślał lord (Niech żyję wiecznie! ) powstrzymując ich od ataku, oczywiście nie zamierzał kwestionować jego rozkazów kim bowiem był żeby to robić? Co prawda sytuacja drugiej strony też nie była idealna, brak jedzenia musiał im doskwierać, jednak z zasłyszanych od szpiegów informacji wiedział, że mają jeszcze sporę zapasy, a przemytnicy którzy zamieszkiwali w obozie tamtych nic sobie nie robili z otoczenia wielotysięcznej armii ognia. Nie było też co liczyć na zbyt wiele dezerterów z tamtej strony, nie mieli gdzie uciekać, to bardziej w armia ognia zmniejszała się liczebność. Jakby na potwierdzenie tych myśli przeleciał wzrokiem po kwaterach niższych stopniem żołnierzy. Mimo wczesnej pory życie tam nie ustawało, ale nie było to powodem czujności jaka towarzyszyła im w pierwszych dniach po najechaniu tych terenów. Wręcz przeciwnie ciężko było znaleźć jakiś patrol. Za to sporo było ludzi, którzy właśnie kończyli lub rozpoczynali kolejną popijawę. W niektórych przypadkach ciężko było stwierdzić czy był to koniec czy początek, w innych początek i koniec picia oznaczało to samo.  Kolejka do burdelu wciąż była długa, generał rozdawał żetony coraz bardziej szczodrze aby wciąż utrzymać morale na przyzwoitym poziomie. Sam miał kilka i to takich, które pomijają kolejkę, nie zamierzał z nich jednak korzystać. Nie dlatego, że musiał dochować wierności swojej żonie, w końcu na wojnie takie sprawy nie mają znaczenia. Nie dlatego też , że nie miał ochoty, wręcz przeciwnie nawet kilka razy sam sobie z nią radził. Problem polegał na tym, że już nieraz taka wizyta żołnierzy kończyła się sztyletem między żebrami żołnierza. Nie raz też przyłapano dziwki, które przemykały się do obozu wroga. Tajemnicą poliszynela było, że wśród nich jest pełno szpiegów. Zresztą kto by zaufał kobiecie, która sprzedaje nawet swoje ciało. Z drugiej strony, nie wiele można było z tym zrobić. Były zbyt cenne żeby je zabić, po za tym mogłoby to oznaczać bunt, musieli je tolerować.
       Jego wzrok przykuła znaczna pustka po lewej stronie obozu z początku pomyślał, że to nowi dezerterzy. Jednak to był miejsce przeznaczone dla Sadao. Pamiętał go dobrze weteran służył jeszcze za czasów, kiedy żył jego ojciec. Co prawda nie był zbyt bystry, dlatego pozostał dowódcą zaledwie 100 ludzi jednak był w pełni oddany krajowi i nie opuściłby chociażby jednej bitwy. Natychmiast jego wzrok pomknął w kierunku rzeki, płynęła nią brudna i cuchnąca i niezbyt smaczna woda, jednak tylko dzięki niej mieli pod dostatkiem płynów. W okół rzeki wciąż wznosiła się nocna mgła jednak bystre oczy Junichiego i pierwsze promienie poranka były w stanie przez nią się przebić.  Woda znajdowała się w połowie drogi między oboma obozami i była tyleż się błogosławieństwem co i przekleństwem. Trzeba było bowiem ją przekroczyć żeby zaatakować co sprawiało, że niezwykle ciężko o zaskoczenie. Jednak nie potrzebowali zaskoczenia potrzebowali tylko rozkazu. Ujrzał cały oddział weterana przemierzający rzekę widocznie ktoś postanowił nie czekać na rozkazu. Junichi uśmiechnął się całym sercem był z Sadao z drugiej strony wiedział, że nawet jeżeli ten wyjdzie cało z bitwy to spotka go surowa kara za złamanie rozkazu. Próby ataku zdarzały się już wcześniej, a Ci którzy je przeżyli później tego żałowali. O dziwo tym razem przeciwnik nie pochował się za palisadami, naprzeciw oddziałowi ognia wyszła niewielka grupa nie mogli liczyć więcej niż 20 osób. Być może byli to Ci słynni Samotnicy ponoć nieliczni mogli przeciwstawić się znacznie silniejszym wojskom. Mężczyzna przyjrzał się uważał i z oburzeniem pokręcił głową. Tak zwany „oddział” źródeł składał się z siwego starca, który ledwo trzymał się na noga i jakiś 15 bachorów, którzy nie mogli mieć więcej niż 12 lat. Ruszył przed siebie nie chcąc przyglądać się bezsensownej rzezi. Rzucając ostatnie spojrzenie miał wrażenie, że starzec je odwzajemnia w dodatku uśmiecha się. Wyobraźnia płatała mu figle nie mógł z takiej odległości i przy takiej widoczności widzieć wyrazu twarzy tamtego. Ruszył przed siebie.
- Yunichi do generała dowódcy - zwrócił się do dwójki strażników, którzy już z daleka go obserwowali po czym przekroczył próg przy niewypowiedzianej aprobacie.
                                                   
    Starzec z uwagą przyglądał się obozowi wroga w porę zauważył zbliżający się oddział nieprzyjaciele. Kto by pomyślał, że nawet podczas końcówki swojego życia nie zazna spokoju. Wbrew nihilistycznym myślą tak naprawdę się cieszył. Wojna stwarzała możliwości o jakich mógł tylko pomarzyć w warunkach pokoju. Uśmiechnął się na myśl, na temat nowej wiedzy, która pozyska. Trochę niepokoiła go obecność ninja, dlatego właśnie zmusił się do działania poza obozem o tej godzinie. Miał szczęście, że jakiś głupiec postanowił go zaatakować.
                                                   
                          

***



      Słońce wisiało już wysoko na horyzoncie, kiedy wreszcie wyszedł z „namiotu dowodzenia” sytuacja zdarzyła się powtarzać każdego ranka. Setki godzin zmarnowanych na rozmowach o tym czego potrzebujemy, co się kończy i jak pozyskać nowe zaopatrzenie. Wystarczyło ruszyć na wroga, ale rozkaz wciąż nie padał. Junichi nie miał najlepszego nastroju jak zwykle jednak nie wypowiadał swoich wątpliwości. Kim bowiem był aby wątpić w rozkazy generała? Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że w oddali widzi kałuże krwi. Bez wątpienia żołnierze Sadao byli okrutni nie zostawili nawet najmniejszej cząstki ciała, którą dałoby się rozpoznać. Nie pochwalał okrucieństwa, ale być może powstrzyma to tamtych od wysyłania dzieci na front. Zresztą taki widok powstrzyma i niektórych weteranów kraju ognia. Jakiś ruch przyciągnął jego wzrok to Sadao ciągnięty przez dwóch żołnierzy wyraźnie krwawił z boku i najwyraźniej domagał się wizyty u lorda generała. Junichi nawet nie zdał sobie sprawy, że ten wyłonił się z przejścia tuż za nim uważnie przypatrując się zarówno scenie po drugiej stronie rzeki jak i krwawiącemu weteranowi.
- Panie! Oni mają bestie, kiedy ich zaatakowaliśmy pojawił się bij... - Urwał w pół zdania właściwie nie tyle urwał, co został pozbawiony głowy. Generał szybkim cięciem zakończył jego żywot.
- Każdy kto sprzeciwi się moim rozkazom zasługuje tylko na śmierć. - Oświadczył lodowatym tonem jakby nic się właśnie nie wydarzyło i rzeczywiście inny przyjęli to jakby tak się właśnie stało. Z wyjątkiem jednego z gwardzistów który zadbał aby też tak wyglądało, wynosząc ciało "zdrajcy". W wojsku panowała stara zasada o zabitych, zwłaszcza o zabitych zdrajcach niewiele się mówiło, nie zabraniało jednak o tym myśleć. Junichi nie mógł się pozbyć z głowy ostatnich słów przyjaciela, a także widoku jego ciała, nie nie chodziło o odciętą głowę o wiele bardziej zaciekawił go fakt, że połowa jego boku została tak jakby odgryziona. Wystarczyło dodać dwa do dwóch i już wiedział, że chodziło o legendarną bestie Bijuu. Pytanie tylko czy generał o tym wiedział i dlatego uciszył Sadao czy może faktycznie nie chciał go nawet słuchać, tak czy siak nagle zaczęło mu bardziej zależeć na towarzystwie ninja, a zwłoka nie była taka nieprzyjemna jak wcześniej.

   Yunichi z mieszanymi uczuciami przyglądał się chorągwią powiewającym na wzgórzu. Ich formacja sugerowała, że wkrótce nastąpi finalne uderzenie. Jeszcze tydzień temu miałby trudności z pohamowaniem radości z powodu rozkazu. Teraz jednak wszystko się zmieniło, niemal codziennie odnajdywali ciała żołnierzy. Niby normalna sprawa na wojnie, jednak Ci nie ginęli od miecza czy włóczni, nie była to też trucizna czy jakiekolwiek narzędzie jakie młody żołnierz widział w ciągu swojego życia, a widział ich dość sporo. Najgorsze było, że ciała trudno było zidentyfikować. Spora część wyglądała jakby została zmumifikowana, jakby coś wyciągnęło z nieboszczyków całą wodę. Jednak w większości widywano tylko wysuszone członki, najgorsze że nie były one odcięte czy urwane, widać że oderwały się od reszty na skutek zmiażdżenia, aż strach pomyśleć co mogło to spowodować. Jednak ludzie nie bali się myśleć zwłaszcza, że istniało prawdopodobieństwo, że będą musieli się z tym czymś zmierzyć, że to nieznana broń gorących źródeł. Jednak Ci mniej przebiegli wymyślili, że to po prostu klątwa, absurdalny pomysł. I jak to zwykle bywa z takimi pomysłami cieszył się niezwykłą popularnością. Już wcześniej było sporo dezerterów, teraz jednak groziło, że wkrótce siły się wyrównają. Trzeba było atakować przed przybyciem Senju, o ile Ci w ogóle zamierzali wspomóc swój kraj w tej wojnie. Yunichi  wiedział, że atak bez błogosławieństwa lorda może doprowadzić do utraty głów wszystkich oficerów. Z drugiej strony był pewien, że jeżeli będą dłużej zwlekać nie tylko stracą głowę, ale też przegrają wojnę.
- Przyprowadzić ninja! - rozkazał stając obok maszyny oblężniczej, przynajmniej Ayatsuri przybyli na wezwanie.

***



   Yoshuro z uwagą przyglądał się obozowi przeciwnika, atmosfera w ostatnich dniach wydawała się być bowiem nieco inna bardziej nerwowa. Spory wpływ na to miał fakt, że od prawie tygodnia regularnie odnajdywali nowe szczątki, zmasakrowanych i zmumifikowanych ludzi. Ich ciała ciężko było rozpoznać, ale Yoshuro był pewny, że jedno z nich należało do jego przyjaciela. Wyglądało na to, że kraj ognia posiadał jakąś tajną broń, może nawet pogłoski o tym, że posiadają ogoniastą bestie są prawdziwe. Jednak nie to kazało mu się przyglądać wrogą, intuicja mu podpowiadała, że coś się dzisiaj zdarzy. Faktycznie po chwili dostrzegł, że tamci szykują się do kolejnego ostrzału z trebuszy. Nie przejął się tym bardzo, już dawno rozszyfrowali miejsca w których kamienie padały najczęściej, mimo wszystko należało ostrzec nieostrożnych.
- Nadciąga ostrzał! - zaszokowało go odrobinę z jakim spokojem przyjął to co się działo, niemal był zawiedziony, że tylko tyle się stało. Pragnął już końca tej wojny liczył, że właśnie to oznacza to jego przeczucie, widocznie się pomylił i nic więcej dzisiaj się nie wydarzy. Wszystko jednak zmieniło się gdy pierwsze ładunki wylądowały w obrębie obozu i w zniosła się wśród nich purpurowa mgiełka. Pobliscy ludzie mimo, że nie trafieni bezpośrednio zaczęli padać jak muchy. - Znaleźć ninja!- zdążył zawołać zanim sam stracił przytomność bowiem purpurowy ślad spadał z nieba rozpylany przez lecące pociski, najwidoczniej postanowili ich wybić nie brudząc sobie nawet przy tym rąk.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2016-01-19 20:03:27)

Offline

 

#3 2015-07-05 19:22:42

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

      Trójka samotników weszła w obręb walki.
   - Oho. - To było jedno wystarczające słowo, by określić widok, który zastaliśmy wraz z postawieniem stopy na tym rozłożystym polu walki. Mój wzrok sięgnął wielkich pocisków, które spadały na obozowisko i zabijały walczących w nim ludzi. Hałas, pył i krzyki, to tylko kilka rzeczowników, które określają harmider, w jaki wkrótce wstąpimy. Ogromne kule niszczyły palisady, co całkiem przypominało mi mojego zastępcę. Wpadłem na pomysł, który zakładał zbudowanie wielkiego trebusza i wystrzelenie z niego Akemiego, jako masywnej bomby. Zaśmiałem się cicho, choć do śmiechu wcale nie było. Zatrzymaliśmy się na moment, by przyjrzeć całej sytuacji, gdy do naszych uszu dobiegł krzyk zwołujący wszystkich ninja. No cóż, wkrótce powinni zjawić się tutaj inni samotnicy, którzy wkroczą do walki, a tymczasem my winniśmy odwiedzić dowództwo i dowiedzieć się najważniejszych rzeczy. Spojrzałem na Ayatane. To mógł być dla niego ciężki widok, szczególnie, że w walce miał bardzo małe doświadczenie. Mi także nie było łatwo. Strach to za dużo powiedziane, lecz obawa przed śmiercią dotyka każdego walczącego. Lider jednakże cechuje się spokojem i opanowaniem, toteż uspokoiłem nerwy i wolnym, choć czujnym krokiem stąpałem pomiędzy walczącymi. Ku woli wyjaśnienia, nasza załoga nadeszła od bezpiecznej strony. Wiedzieliśmy także, co może nas spotkać, więc niech nikt nie pomyśli, że idziemy w slowmotion, z barami chwiejącymi i swag.
   - Historia lubi się powtarzać, towarzyszu. Teraz czeka nas zupełnie to samo, nieprawdaż? - Uśmiechnąłem się. Nie mogliśmy zarzucić ponurej atmosfery, coby Ayatane nie poczuł się źle. Mieliśmy na uwadze dobro naszego ludu, który jak już mówiłem, wkrótce się tutaj zjawi. Zajmie im to może z kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Ogłoszenie w siedzibie wisi już dłuższy czas, więc najodważniejsi śmiałkowie będą tu zaraz, a Ci 'zmuszeni' przeze mnie chwilkę później. Gdy byliśmy bardzo blisko namiotów, zwróciłem swój wzrok w stronę najwyższego z nas i ponownie zabrałem głos.
   -  Dobra. Tak jak zawsze, Akemi. - Odsunąłem się na krok do tyłu i dałem swojemu zastępcy prawo do zabrania głosu. W każdym ważnym momencie ufam swojemu nie tylko partnerowi, lecz także przyjacielowi. Główny dowódca naszych wojsk powinien wydawać najrozsądniejsze rozkazy, a właśnie to go cechowało. Można powiedzieć, że na ten moment odsunąłem się stopniem i stanąłem z nim na równi. Oddałem się w jego ręce, jeżeli karze mi iść w bój na pierwszej linii, to nie odmówię mu. Zaufanie, to podstawa, lecz sądzę, że jest tego samego zdania co ja. Powinniśmy udać się do tak zwanej 'centrali', choć co pocznie, to już jego decyzja. A Ayatane? Prawdopodobnie pójdzie z nami. Warto mieć go przy sobie.

Offline

 

#4 2015-07-05 23:02:22

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Ayatane zasłaniał oczy przed silnym wiatrem, jednocześnie przytrzymując śnieżnobiałe włosy, które uporczywie pchały mu się na twarz. Prowadził osobistą, cholernie nierówną walkę z żywiołem. Batalia trwała na płaszczyźnie tego, co się Samotnikowi podobało, a tego, co było wygodne. Przegrywał. Po raz kolejny w jego głowie zagościła myśl o ścięciu włosów. Bohater niemal westchnął, myślami wyliczając plusy takiej decyzji. Ile razy w życiu byłoby mu wygodniej! Koniec potyczek z wiatrem, koniec nagłych blokad wizji w walce, koniec obaw przed ognistymi atakami.
   Koniec indywidualności. Na tę myśl Yuki szeroko otworzył oczy, po czym spuścił wzrok. Konieczność przyznania się przed samym sobą do porażki i złamania rodzinnej tradycji. Którymi wartościami powinien się w życiu kierować? Nie potrafił zadecydować, tak samo jak nie potrafił nic zrobić z włosami.

     Przemyślenia związane z okresem dojrzewania przeszły Ayatane, gdy tylko drużyna Samotników zbliżyła się do obozu, nad którym powiewały flagi Kraju Gorących Źródeł. Nic w tym dziwnego; Yuki po raz pierwszy widział prawdziwe pole bitwy. Miejsce, gdzie w każdej chwili jego życie mogło być narażone, gdzie codziennie ginęły setki wojowników, osierocając kolejne tysiące dzieci.
   Samotnik niemal stanął jak wryty, z szeroko otwartymi oczyma i rozchylonymi wargami. Czy się bał? Był przerażony.
   Był przerażony, bo zakochał się od pierwszego wejrzenia. Adrenalina aż w nim buzowała. Czuł emocje, o jakie nigdy by się nie posądził, szczególnie w takich okolicznościach. Myśli o popadaniu w obłęd nawiedziły jego głowę. Zerknął nieznacznie na wyższego z towarzyszy (wzrostem) szukając u niego choćby śladu podobnych wrażeń. Czy to wszystko działo się za sprawą aury Akemiego? Sięgając pamięcią wstecz, Ayatane doszedł do wniosku, że już kiedyś obecność wicelidera miała na niego podobny wpływ. Żądza mordu niemal zawładnęła wtedy białowłosym i chociaż Samotnik oparł się jej, to wciąż zmieniła nieco oblicze chłopaka. Jednakże tamta sytuacja nie stanowiła dobrego porównania do obecnej. To było coś innego, pochodzącego z wnętrza lodowego ninja.

     Gdy Samotnicy dotarli na miejsce, Yuki jako tako uporał się już ze sobą. Podniecenie oczywiście nie zniknęło, ale bohater przynajmniej przybrał typową dla siebie maskę opanowania i wyjebki na cały świat.
   Trwał ostrzał. Co chwilę ogromne pociski z wielką siłą uderzały w losowe miejsca na terenie obozowiska. Trebusze Kraju Ognia pracowały non-stop, z każdą minutą powiększając liczbę zabitych przeciwników. Głazy tworzyły wyrwy w palisadzie, dewastowały namioty i szerzyły ogólny chaos. Ayatane zastanawiał się, dlaczego nikt nie reaguje na niszczycielski atak, pozwalając na wybijanie coraz większych ilości żołnierzy. Białowłosy pomyślał, że mógłby utworzyć coś na kształt pola ochronnego z lodu - ostatecznie jednak nie uczynił nic. Bez wyraźnego rozkazu nie chciało mu się bawić, szczególnie kiedy musiałby jednocześnie zdradzić swe umiejętności.
   Choć Ichuza nie powiedział tego wprost, Yuki domyślał się, że powinien pozostać w towarzystwie jego oraz Akemiego. Lider rzucił dwa zdania do swego zastępcy, z których dla osoby postronnej nie wynikało zbyt wiele. Najwyraźniej jednak w jakiś sposób podejmowaniem decyzji miał zająć się teraz Generał, bowiem przywódca wyraźnie czekał na jego ruch. W jego ślad poszedł Aya. W oczekiwaniu, bohater przekrzywił głowę najpierw w prawo, potem w lewo, przy czym rozległ się charakterystyczny odgłos rozgrzewanych stawów. Ufał swym przeczuciom.


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#5 2015-07-06 00:43:07

Yoh

Samotnik [Akimichi]

Zarejestrowany: 2013-08-01
Posty: 38
Klan/Organizacja: Samotnicy
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 42

Re: Jezioro pamięci

     Yoh stanął za liderem, tuż obok Ayatane oraz Akemi'ego. Widząc rozgrzewkę białowłosego, wykonał to samo, choć było nieco ciężej. Dziwiło go jednak, że nikt nie zwracał na niego większej uwagi. Czyżby skupili się na polu walki, a może lekko wystraszyli, nieważne. Zaczę stąpać pomiędzy namiotami, oczywiście tymi należącymi do kraju źródła. Niech nikt nie myśli, że weszli złą stroną, bo to było nadzwyczaj dziwne, a także i szalone. Widok kul nie zrobił na Yohu większego wrażenia, były jego wielkości, więc nawet gdyby taka na nich leciała, to bez problemu by ją złapał. Po tym, gdy lider oddał resztę w ręce zastępcy, czerwonowłosy spojrzał na trebusze i upewnił się w fakcie, że tym razem złapać się nie może. Ostatnia pułapka była naprawdę niecodzienna. Wielka metalowa bela przygniotła jego ciało, lecz cudem udało mu się wydostać. Stanął więc w niewielkim rozkroku i związał dłonie przed torsem. Oczekiwał na polecenia od przełożonego, a w międzyczasie zerkał do góry, coby jakiś pocisk nie leciał w ich stronę. Z drugiej strony zaś pragnął walki, po tak długiej przerwie człowiek może się naprawdę rozleniwić, a szczególnie członek rodziny, z której właśnie pochodzi.


http://i.imgur.com/WIwJx64.png

Offline

 

#6 2015-07-06 01:11:34

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Jezioro pamięci

#1

      Zanosiło się na coś większego... Jak to zawsze bywało z wojnami. Niosły chaos, zniszczenie i oczywiście okropny ból dla ziemi poszkodowanej przez te wszystkie wybuchy. Brak człowiekowi słów na to wszystko. Pozwalamy na to wszystko, ale mimo to wiem, że nic nie mogę na to poradzić prócz tego by to szybko zakończyć. Nie do końca byłem pewny tego co może nas tutaj spotkać. Przeciwnicy mieli tą samą strategie co poprzednio. Starali się przygnieść nas jak i nasze morale. Nie czułem do końca co może jeszcze przynieść los. Muszę się skupić... Przeciwniki był i jest sprytny. Przygniata nasze gardła niepewnością i stara się w brutalny sposób pokazać, że to on ma przewagę. Oj, nie my, tylko on sam. Złamanie przeciwnika to podstawa. On to potrafi zrobić do perfekcji. Coraz to bardziej przyciągać go do ziemi, by upadł jak trup... My za to musimy pokazać mu naszą siłę. Potęgę organizacji Samotników. Pokazać, że zasługujemy na miano najsilniejszych. Bo po co byłby te wszystkie puste słowa? Nie możemy tylko podkręcać morali, musimy pokazać naszą potęgę w praktyce.

      Stali obok mnie ludzie, którym mogłem zaufać. Ichuza, mój lider jak i wierny przyjaciel. Ayatane, który stałem się kimś, któremu mogę zaufać i z chęcią mógłbym stanąć z nim naprzeciwm potężnemu przeciwnikowi. Widziałem w jego oczach strach jak i za razem determinacje. Następny był Yoh, który dołączył chwile po nas. Był znaną elitą naszej organizacji, byłem gotów uratować jego życie tak i teraz mogę śmiało zrobić to samo...

      Na słowa Ichuzy kiwnąłem jedynie głową. To wszystko co tutaj się działo wprawiało we mnie lekkie déjà vu. Dziwne uczucie nie ma co... Po chwili jednak Ichuza postanowił dodać swoje standardowe słowa. Miałem teraz wolną rekę. Odwróciłem w stronę nadchodzących żołnierzy. Naszych ludzi z organizacji, ochotników, wieśniaków czy innych ninja gotowych do walki w naszym celu. To był czas na zabranie głosu -  Są w życiu każdego zrzeszenia prawych ludzi wielkie i trudne chwile. Taki właśnie czas nadszedł teraz i dla nas. Los sprawił, ze nadszedł dla nas czas wielkiej próby. Od nas tylko zależy jak sobie poradzimy z tą wielka sprawą. Jak wielki jest nasz duch walki i determinacji. Za kilka chwil czeka nas wielka bitwa - starałem się by mój głos był mocny i zdecydowany - Wielu z nas w tej bitwie odda swe życie za nasza umiłowaną organizacje. Wielu zapewne odniesie srogie rany i bardzo w tej walce ucierpi. Ale nie ma dla nas innego wyjścia. Musimy stanąć do walki!! To dzień naszego zwycięstwa lub klęski. Wiem jak trudną podjęliście decyzję, wiem, ze zapewne jest wam trudno tu teraz być razem z nami, bo gdzieś tam daleko, pozostawiliście swoje rodziny, niewiasty i dzieci. Dzięki wam za to, ze pomimo wszystko jesteście tu teraz, kiedy waszej pomocy potrzebuje - emocje dawały o sobie znać - Ta walka jest walką o być lub nie być waszych dzieci!! To dla nich wasz wysiłek i trud. To oni oczekują naszego zwycięstwa... Musimy wszystkim pokazać jaką wielką wartością jest być Samotnikiem. Musimy bronić prawdziwej wiary naszych Ojców, ziem, które otrzymaliśmy od nich i zaufania, którym nas obdarzyli. Tak więc ruszajmy do walki w imię naszej przyszłości, w imię umiłowanej naszej organizacji i w imię naszych ukochanych rodzin, o wolność i bezpieczeństwo dla nich! - wszystkie ostanie słowa zostały powiedziane z dumą i potężnym głosem. Czułem, że po tej przemowie będzie bolało mnie gardło, ale nie o to chodziło. Wiedziałem, że to da im chęci do walki, a ja sam musiałem teraz działać z mymi towarzyszami. Nasi żołnierze już sami wiedzieli co mają dalej robić. Spojrzałem tylko znaczącą na Ichuze, Ayatane i Yoha mówiąc - Musimy znaleźć tutejszych dowódców - powiedziałem do całej trójki i ruszyłem w kierunku najbliżyszych oraz najbardziej mi znanych namiotów...

Offline

 

#7 2015-07-08 18:53:41

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

theme



   Samotnicy przedzierali się przez obóz, sprawnie omijając większość czyhających na nich zagrożeń. Silnie wiejący wiatr dawał się we znaki zwłaszcza Ayatane, który podążał tuż przy swoim liderze. Chłopak był milczący, ale widać było po nim że w środku doświadcza różnych skrajnych emocji. Niektóre z nich były nawet całkiem ludzkie i zmusiły go do rozważania ratowania obozu i rannych, jednak zwyciężyła żołnierska natura. Chłopak oczekiwał na rozkaz i trzymał się doborowego towarzystwa swojej organizacji. Yoh przyglądając się trebuszą, mógł zauważyć, że niektóre pociski były niewielkie i nie czyniły w gruncie rzeczy sporych zniszczeń, jednak pozostawiały za sobą niewyraźny purpurowy ślad, najwidoczniej tym razem używali trucizny. Akemi natomiast na wyraźny, przynajmniej dla niego znak postanowił przejąć dowodzenie i wygłosić przemowę. Wśród prawie 40 osób za jego plecami byli kobiety, starcy i dzieci jak i mężczyźni w sile wieku. Łączyło ich jednak fakt, że każdy przeszedł szkolenie w akademii ninja, a większość wykazywała charakterystyczne cechy i zdolności dla swojego klanu. Mimo, że nie liczni stanowili jednak elitarną jednostkę, która mogła przesądzić o losach wojny. Przemowa  odniosła raczej mierny skutek, starsi wyglądali jakby zupełnie ją zignorowali nie okazując żadnych emocji. Oni wiedzieli po co tu przybyli i co im groziło i bez tych słów. Młodsi zaś wpatrywali się w Akemiego niczym w bóstwo, które zstąpiło na ziemie. Ci jednak już wcześniej spoglądali tak na muskularną sylwetkę. Mimo wszystko nie wszyscy sprawiali wrażenie jakby wieli co mają robić, a widok spłaszczonego pod kamiennym pociskiem ciała znalezionego po drodze do namiotów nie pomógł im w poprawie tego wrażenia.
    Jak się okazało oddział nie miał okazji dotrzeć  do namiotów dowodzenia w okół których panował dość spory ruch. Biegiem ledwo łapiąc oddech przybył do nich jeden z oficerów, który był obecny podczas ich spotkania z lordem Yu no kuni. Zatrzymał się łąpiąc oddech i zastanawiając się do kogo tak właściwie powinien się zwrócić, wkrótce jednak jego wzrok przyciągnęła sylwetka Akemiego.
- Zakaz wstępu do namiotów dowodzenia, lord został ranny kazano mi przekazać abyście zajęli się schwytaniem winnego, którym bez wątpienia jest ninja. - mówił z niechęcią a ostatnie słowa wypowiedział w taki sposób, ze nie potrzeba było dużo dobrej woli aby stwierdzić, że według niego czynu tego mogli dokonać ninja, którzy stali przed nim. Wyglądało na to, że ktoś wyżej również podziela ten pogląd skoro nie są dopuszczeni do namiotu.- Jednak priorytetem ma być zniszczenie trebuszy, wyruszamy z oddziałem elitarnych 50 wojowników dobrze by było jakby jacyś ninja się dołączyli.

Offline

 

#8 2015-07-08 19:45:01

 Miyaguchi

Zaginiony

6720223
Zarejestrowany: 2012-03-04
Posty: 298
Klan/Organizacja: Sabaku
KG/Umiejętność: Suna Kontorōru; Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny
Multikonta: Akemi, Shura

Re: Jezioro pamięci

     Gdy jeden z dowódców lorda zbliżył się do grupki Samotników, postanowiłem się dołączyć. Po długiej wyprawie w Kraju Ziemi miałem wystarczająco informacji, które chciałem przekazać swojemu przełożonemu. Stanąłem pomiędzy dwojgiem najsilniejszych, a me spojrzenie spoczęło na liderze. Zignorowałem obecność dodatkowego człowieka, wiedząc, że albo Akemi, albo Ichuza zaraz podejmą właściwą decyzję. Ja zaś postanowiłem przekazać informacje, które udało mi się zdobyć, jak i także przejść do działania.
   - Tak jak sądziłeś, Ichuza. Klan przejął twoją siostrę, a całość potraktował jako agresywne nastawienie. - Związałem dłonie i wyprostowałem się.
   - Niemniej jednak dobiegły mnie słuchy, że nie jest torturowana, a tym bardziej nie planują jej zgładzić. Jeżeli zechcesz, to możemy zająć się tą sprawą tuż po tym, jak zajmiemy się tutejszym bałaganem. - Odszedłem na krok do tyłu, by stanąć koło czerwonowłosego. Z mej gurdy zaczął wylatywać specyficzny piasek, owinął się wokoło mojej szyi i zawisł w powietrzu. Wyczuwałem ogromne pokłady chakry w okolicy, więcej i mniej potężne. Krew we mnie zawrzała, uczucie, jakiego nie doświadczyłem już dawno, a ostatni raz przed śmiercią.
   - Daisan no Me. - Złożyłem odpowiednią pieczęć, a mych dłoniach ukazały się piaskowe gałki oczne. Uniosłem ręce wysoko, a mini obserwatorzy rozeszli się po polu walki, szukając kogoś, kto mógłby cechować się typowym zachowaniem ninja. Tuż po tym me ciało pokryły charakterystyczne, prostokątne, czarne, jak węgiel plamki.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#9 2015-07-08 19:54:58

Yoh

Samotnik [Akimichi]

Zarejestrowany: 2013-08-01
Posty: 38
Klan/Organizacja: Samotnicy
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 42

Re: Jezioro pamięci

     Yoh wyglądał na bardzo poważnego, stał w lekkim rozkroku, co raz wzrok przenosząc na Ichuzę, a potem na Akemiego. Gdy zbliżył się dowódca, by oznajmić, że do lorda dostać się nie można, na jego twarzy pojawiła się lekka złość, wymieszana z zażenowaniem. Odwrócił swój wzrok i spostrzegł, jak do drużyny dołączył jeszcze jeden ninja, którego nie znał. Wymienił z nim przyjazne spojrzenie i wpadł na pewien dobry pomysł. Nie mogliśmy się dzielić w nieproporcjonalnym składzie, gdyż jedna ze stron może ucierpieć bardziej, niż pozostała. Zabrał więc głos, choć wiedział, że ostateczna decyzja zależeć będzie od najsilniejszego.
   - Czcigodny Akemi, pozwól mi zająć się tą błahą sprawą, by nie obarczać was zbędnymi problemami. - Wnet zauważył, jak piaskowy tworzy coś na wzór przenośnego monitoringu. Upewnił się więc w swoim przekonaniu, iż dowództwo winno ruszyć, a ich dwoje zostać na swoim miejscu.
   - Nasza dwójka zostanie tutaj, dopilnujemy, by ninja, który zranił lorda został pokonany i przyprowadzony. - Była to tylko i wyłącznie propozycja. Jego głos był dumny i pewny siebie. Znał dokładnie swoje możliwości i nie wątpił, że jego obietnica może zostać niespełniona. Jeżeli będzie trzeba, odda swe życie w imię honoru Samotników i wypełni powierzone zadanie.


http://i.imgur.com/WIwJx64.png

Offline

 

#10 2015-07-08 20:16:34

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Nasza nieobecność okazała się być niefortunna. Lord został zaatakowany, a nieporadność żołnierzy doprowadziła do jego zranienia. Na mej twarzy wymalował się kaprys, a wzrok błądził po czubkach namiotów szukając winowajcy. Przyłożyłem dłoń do skroni próbując zebrać wszystkie myśli do kupy. Miałem nadzieję, że chociaż Akemi zachowa trzeźwość umysłu i wyda rozkaz odpowiedni do zaistniałej sytuacji. Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos, osoba, która zbliżyła się do nas od tyłu. Sabaku, któremu pozwoliłem wrócić do życia, którego ukierunkowałem na naszą drogę i powierzyłem opiekę nad organizacją. Jego obecność wywołała u mnie pewnego rodzaju niezastąpioną radość, każda dłoń okaże się teraz pomocna. Na jego słowa przytaknąłem bez namysłu, rozumiejąc powagę sprawy. Winniśmy jednak skupić się na bieżącym celu, nie dopuścić do bezmyślnego rozpadu grupy. Podążali za nami Samotnicy, starsi i młodsi. To był moment do wydania polecenia, lecz wpierw zająłem się człowiekiem, który zaniepokojony wyszukiwał wsparcia.
   - Przyślimy tu, by chronić, a nie ranić twojego lorda. Ma organizacja nie ma powodów, by pomagać Krajowi Ognia. Jeżeli w okolicy tychże namiotów jest osoba odpowiedzialna za zamach na twojego pana, to dopilnuję, by została bezzwłocznie złapana i przyprowadzona. Pragnę jednak zaoferować swą pomoc w innym rodzaju, wśród wielu medyków mało jest tych, którzy cechują się ponad przeciętnymi umiejętnościami. To lord Kraju Źródeł zwrócił się do nas o pomoc, jeżeli teraz pozwolisz mi przejść, to obiecuję na swój lud, że z dobrą intencją zaopiekuję się tym rannym człowiekiem. - Tak samo jak reszta stanąłem wyprostowany, lecz nie czekając na odpowiedź zwróciłem się do swego przyjaciela, który stał po lewo ode mnie.
   - Pozwól Ichazie, Sabaku i Yohowi zostać na miejscu. Niech mój brat zajmie się rannym lordem, zaś pozostała dwójka szuka człowieka winnego zamachowi. Ty zaś rusz ze mną na front, towarzyszyć nam będzie Ayatane wraz z dwudziestoma najstarszymi Samotnikami. Niech młodzi wesprą tutejsze wojska, medycy niech zajmą się rannymi, a najodważniejsi niech wspomogą w poszukiwaniu podejrzanego ninja. Starsi wiedzą, jak prawidłowo i mistrzowsko władać orężem, zmarnowaliby się tutaj. - To nie był rozkaz, to był zwykły ton. Wpatrzyłem się w swojego zastępcę, by to on podjął najwłaściwszą decyzję. W międzyczasie mój brat uwolnił się ode mnie i stanął niewyspany na równe nogi. Potrzebował minuty, by dojść do siebie, a tuż po tym był gotowy, by razem ze stojącym przed nami człowiekiem, wejść do środka i zająć się lordem.
   - Akemi? - Wypowiedziałem jego imię, by podkreślić wielkie znaczenie pytania. Oczekiwałem natychmiastowej odpowiedzi i przemyślanego polecenia dla nas wszystkich. Za mymi plecami stało czterdziestu ludzi gotowych do walki. Wystarczył jeden rozkaz, by rozgrzać ich zastygnięte ciała. W między czasie podszedłem do jednego posłańca i poklepałem go po ramieniu, wyszeptałem kilka niezbędnych słów, by tuż po tym wysłać go do naszej siedziby. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] Gdy posłaniec ruszył, wróciłem do grupki Samotników i uniosłem wzrok na twarz Akemiego.

Offline

 

#11 2015-07-09 10:15:59

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Jezioro pamięci

      Zawriować idzie na samą myśl, że są jeszcze w stanie nas zatrzymywać kiedy jesteśmy atakowani i trudno nam o jakikolwiek plan w tym całym zamieszaniu. Trzeba było myśleć szybko i na tyle błyskotliwie, żeby te działania nam się popłaciły pod każdym względem. Miałem teraz dużo przemyśleń. Wiedziałem, że stoją za mną wojownicy, starsi i młodzi. Obie te grupy wiedzą po co tutaj przybyły, więc musimy zadecydować jak najszybciej, żeby nie stracili zapału, nie ważne czy sami go sobie sprawili, czy to ja ich zmotywowałem. To nie miało teraz najmniejszego znaczenia. Widząc tyle śmierci wokoło mogą zrezygnować i spróbować się poddać, a sama próba może okazać się dla nas porażką. Nasze decyzje muszą być pewne i zetermiwanowane.... Podsłuchałem rozmowę Sabaku z Ichuzą. Będziemy musieli po tej całej wojnie zająć się tą sprawa, ale to nie istotne w tym momencie. Muszę skupić się na czymś innym, nie na jego siostrze...

      - Tak to całkiem rozsądny plan... Przyzwalam Tobie, Yoh na zajęcie się tą sprawą wraz z Sabaku, macie być pewni swoich działań i spróbować jak najwięcej wyciągnąć z tego zamachowca. Kto wie, moze okazać się, że podaruje wam bardzo cenne informacje. Przeanalizujcie to wszystko i ruszajcie jak najszybciej, jeżeli uznacie, że jest taka potrzeba weźcie ze sobą trzech ludzi - mówiłem pewny swoich słów, bowiem możliwość dawania im rozkazów została nada mi przez mego lidera - Co do reszty... - w tym momencie zwracałem się do oficera - Chętnie pomogę wam zniszczyć trebusze, jeżeli zezwolicie Ichazie pomóc lordowi. To wykwalifikowany medyk, nie musicie za bardzo tym się zamartwiać. A chyba, każdemu z nas przyda się dobra rada od zdrowego lorda? Liczę na szybką i pewną decyzje, bowiem nie mamy już zbyt wiele czasu, tym bardziej na stanie w miejscu - mówiłem z przekonaniem, że takie podejście będzie dla nas najlepsze. W pełni zgadzałem się z tym co mówił Ichuza. Nie mogłem pochopnie wysyłać kolejnych ludzi do walki, kiedy nie mam pewnosci gdzie dokładnie mamy się udać i czy to wszystkim z mojej "drużyny odpowiada". Szybka odpowiedź i ruszamy pełni siły oraz gotowali do walki z wrogiem. Spiesz się oficerze...

Offline

 

#12 2015-07-09 14:18:21

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Od momentu dotarcia Samotników do obozu armii Yu no Kuni, miało już miejsce parę wydarzeń, na które Ayatane reagował następująco:
   
     W pierwszej kolejności do głosu doszedł Generał Akemi. Mężczyzna, dając uprzednio liderowi znak, że zrozumiał jego słowa, zwrócił swe oblicze ku armii, która towarzyszyła im od samego Airando. Yuki dostrzegł dużą rozmaitość pośród jej członków. Byli tam mężczyźni, kobiety, starcy, ci w sile wieku, rówieśnicy białowłosego, a nawet jednostki od niego młodsze. Lecz nie tylko wygląd zewnętrzny stanowił różnicę pomiędzy wojownikami. Wielu posiadało zupełnie odmienne, unikalne umiejętności. Te, dobrze wykorzystane, mogły zrodzić oddział silny na każdej płaszczyźnie, niemal niepokonany. Ayatane oczami wyobraźni ujrzał ogromne wojska, pobijające kolejne kraje. Żołnierzy maszerujących po pustyni posągów; te rzeźby to ludzie, zastygnięci w ukłonie przed potęgą Samotników. Świat skąpany w lazurowym ogniu...
   Z zamyślenia wybudził go donośny i ostry głos wicelidera. Yuki zwrócił ku jego postaci swe szare źrenice, ledwo wystające spod zmrużonych powiek. Choć on sam nie miał wątpliwości co do swego zapału, przemowa Akemiego miała nań dobry wpływ, ale nie można tutaj mówić o jakimś ogromnym wzmocnieniu ducha. Słowa Generała raczej podtrzymały to, co wcześniej wywołała sama jego obecność.
   Białowłosy raz jeszcze posłał spojrzenie armii Samotników, ciekaw ich reakcji na mowę przywódcy. Lekkie zdziwienie naszło młodzieńca, gdy ujrzał twarze co starszych ninja. Wyglądali bowiem, jakby przyszli tutaj wykonywać tylko swoją robotę. Gdzie ich wola walki? Gdzie idea? Yuki nie pojmował faktu, iż są w stanie tak się zachowywać przed obliczem dowódców. Nie dochodziło do niego, że biorą udział w nieswojej wojnie, że nie są jak on i nie żyją tylko dla organizacji, lecz dla innych, dla rodzin, bliskich. Chłopak przybrał brzydką minę, odkrywając zęby.
   Spokój przyniósł mu widok młodszej części oddziału. Jej członkowie sprawiali wrażenie niemal tak zapalonych, jak sam Ayatane. Niby w święty obrazek wpatrywali się oni w postać Generała, chłonąc wszystkie jego słowa. Białowłosy westchnął z ulgą, po czym z delikatnym uśmiechem kiwnął głową do pobratymca, którego dostrzegł w tłumie. Być może dla tego pokolenia była jeszcze nadzieja.

     Po przemówieniu Akemiego, trójka, a dokładniej czwórka Samotników, wliczając w to potężnego Yoha, ruszyła w kierunku głównego namiotu obozu. Nie dane im jednak było dotrzeć na miejsce - ich drogę bowiem zaraz zablokował wyjątkowo odważny oficer. Z jego słów wynikało, że nikt nie może spotkać się z lordem, gdyż zaatakowano jego osobę, w wyniku czego został ranny. Następnie przekazał, że ktoś śmiał wydać organizacji rozkaz schwytania zamachowca, a także zniszczenia trebuszy Kraju Ognia, siejących zniszczenie pośród wojsk Źródeł. Choć Ayatane z początku zirytował władczy ton posłańca, to musiał przyznać sam przed sobą, że słysząc drugie polecenie serce zabiło mu dwa razy szybciej. Myśl o walce na pierwszej linii ekscytowała go, przyprawiała o gęsią skórkę.
   Później nastąpiło kilka wydarzeń, które Yuki zaszczycił najwyżej spojrzeniem. Przede wszystkim na pole bitwy przybył ciemnooki mężczyzna, którego białowłosy poznał dawno temu, kiedy to też pierwszy raz rozmawiał z Ichuzą. Pamięć płatała mu chyba figle, bowiem nie mógł przypomnieć sobie jego imienia. Może nigdy go nie poznał? Trudno powiedzieć. Istotniejsze od nazwiska przybysza, były zdecydowanie informacje które natychmiast przekazał liderowi Samotników, ignorując wszystko i wszystkich. Z jego słów wynikało, iż siostra (siostry?) przywódcy jest przetrzymywana przez klan Hyuuga, jak domyślał się Ayatane. Nie widniało to jednak, a przynajmniej póki co, na liście rzeczy, nad którymi młodzieniec powinien się zastanawiać, to też szybko o tej sprawie.
   Następny do głosu doszedł Yoh, tym razem w temacie bieżącym. Grubas wysunął propozycję, by on oraz czarnooki pozostali na miejscu i wzięli na swe barki brzemię odnalezienia asasyna. Yuki uniósł brew, demonstrując zdziwienie. Zaskoczył go fakt, iż Akimichi z własnej woli chciał uniknąć pójścia na front. Czyżby się bał?

     Ale dochodzimy w końcu do najważniejszego, czyli oczywiście rozkazów. Akemi, ku zadowoleniu Ayatane, podtrzymał propozycję lidera, by razem wyruszyli zniszczyć machiny wroga. W końcu miała zacząć się zabawa, na którą tak długo musiał czekać. Białowłosy mrużąc oczy spojrzał w kierunku, z którego nadlatywały pociski. Teraz czekali tylko na słowo oficera.


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#13 2015-07-09 16:54:35

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

    Mężczyzna twardym wzrokiem zmierzył przywódców Samotników, najpierw Ichuze po czym z nieco większym wahaniem Akiemiego. Ten drugi z oczywistych powodów cieszył się większym szacunkiem wśród wojskowych. Mężczyzna zauważył, że w swoim tonie głosu posunął się być może za daleko. Nie oznaczało to jednak, że zamierzał zrezygnować ze swojego stanowiska, zaczął jednak znacznie spokojniej zwracając się do Ichuzy.
- Oczywiście doceniam fakt, że jako jedni z nielicznych przybyliście nam pomóc na samym początku konfliktu, być może nawet sama wasza obecność pozwoliła nam się utrzymać do tej pory. Bądźcie pewni, że po zakończeniu wojny spotka was zasłużona nagroda. Wpierw jednak należy tą wojnę wygrać. Rozkazy wciąż obowiązują do chwili złapania winnego zamachu, nikt nie ma prawa widzieć się z Lordem, znajduję się pod opieką swojego osobistego medyka, który ma przywrócić go do zdrowia pod groźbą szubienicy. Chociaż jesteśmy niemal pewni, że winnym był ninja, nie możemy wykluczać zdrajcy który mu pomagał od wewnątrz, dlatego nikt nie ma wstępu do namiotu dowodzenia w którym obecnie znajduje się lord. - Być może faktycznie lord miał paranoję i nie chciał nikogo do siebie dopuścić, jednak w całej tej sytuacji mogło się kryć coś innego w każdym razie oficer kategorycznie dał znać, że nawet najwierniejsi nie mają prawa zakłucać leczenia lorda. Tym razem zwrócił się do Akemiego. - Jeżeli mimo wszystko chcesz nam pomóc to zmienia całą sytuację, potrzebny nam dobry plan. Trebusze znajdują się daleko po za pierwszą linią frontu, planowaliśmy się przebrać za członków armii ognia i wyruszyć z samobójczą misją podpalenia tych cholernych maszyn, ale z waszymi umiejętnościami, być może jest szansa aby to jakoś przeżyć. Słyszałem, że jesteście całkiem nieźli w takich zadaniach.

Offline

 

#14 2015-07-09 20:20:28

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Nie było zbyt przyjemnie. Niska temperatura, pełne zachmurzenie, oraz bardzo silny wiatr. Wysłuchałem poleceń swego wielkiego przyjaciela, by tuż po tym przenieść wzrok na jednego z dowódców. Nie pozwolił mi wejść do środka, toteż posłałem w jego stronę zawiedzioną minę. Związałem ręce przed torsem i powiedziałem swemu bratu, by został na miejscu i zajął się poszukiwaniami ninja, który ośmielił się zaatakować lorda. Spojrzałem także w stronę sąsiedniego obozu, dzieliło nas do niego ledwo dwa kilometry. W jego wnętrzu znajdowały się trebusze, które planowaliśmy wspólnie zniszczyć. Nie spodobał mi się pomysł nieznanego mężczyzny, sam to trafnie określił. Misja samobójcza, nic nie musiałem dodawać. Przeniosłem wzrok ponownie na Akemi'ego, by w jego oczach wyszukać rady. Wpadłem jednak na znacznie lepszy pomysł, wolałem być doinformowany, niżeli wchodzić na teren wroga z pustymi rękoma.
   - Kage bunshin no jutsu. - Wypowiedziałem bardzo wolno. Przede mną pojawiła się ma własna replika, spojrzałem na nią chłodno. Wnet zauważyłem, jak okropnie wyglądam. Wiatr rozwiał mi włosy we wszystkie strony, na głowie zaistniał nieopanowany bałagan. Przymknąłem na to oko i zwróciłem się do klona bardzo stanowczo.
   - Odnajdź Shinsaku. To także nasz sojusznik. Chcę wiedzieć jakie stanowisko zajmuje w sprawie tej wojny. - Kiwnąłem głową i wróciłem do swojej pociesznej grupki osób. Pomiędzy obozami rozciągała się rzeka. Dotrzeć tam będzie dość łatwo, ale przepłynąć niezauważonym już gorzej. W momencie, kiedy zamyśliłem się, klon opuścił towarzystwo wyruszając na wschód.

[z/t klon -> Tsuki no Kuni - Miasto]

     Z koncentracji wyrywał mnie demon, który paradował pomiędzy obozami. Jego obecność nie dawała mi spokoju. Nie bałem się, tak jak na początku, lecz wiedziałem, jak ciężkim orzechem jest do zgryzienia. Przeniosłem na niego swój wzrok. Wyglądał na rozzłoszczonego, silnego i bardzo przerażającego. Jego ruchy nie były schematyczne, nie był kontrolowany, co jedynie dodawało mi niepokoju. Gdyby nie Samotnicy, prawdopodobnie nigdy nie stanąłbym tutaj, samotnie. Zebrało się na wspomnienia, na pamiętnych chwilach, kiedy noce spędzałem na czytaniu o tych bestiach. O istotach, które jednym ciosem potrafią zmieść miasto z powierzchni ziemi.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

     Akemi wydał jeden rozkaz, lecz nad drugim będzie musiał pomyśleć. Mimo, że znam go bardzo długo i bardzo dobrze, to nie jestem w stanie określić, jak daleko może się posunąć. Czy zaryzykuje i pośle swój lud na tak trudną misję, czy może wymyśli inną strategię, jak obejść Kraj Ognia i bez problemu zniszczyć trebusze. Trapiło mnie także, jak wiele naszych ludzi będzie musiało ucierpieć. Tak jak mówił, zostawili za sobą wiele rzeczy, rodziny i dzieci. To wszystko może być teraz przekreślone w ułamku sekundy. To jednak nierealne byśmy byli w stanie upilnować każdego z nich z osobna. Wierzyłem, że Samotnicy to nie jakaś tam zgraja zbirów, lecz wyszkoleni i solidni wojownicy. Nadzieja, to słowo występowało u mnie bardzo często, a także bardzo często występować będzie. Zamknąłem powieki i skierowałem swe słowa w stronę zastępcy.
   - Niechaj będzie. Yoh, Sabaku, takie będzie wasze zadanie, odnajdźcie zamachowca. Ichaza będzie was asekurował, w przypadku jakiegokolwiek kontaktu z wrogiem nie czekajcie, by go poinformować. Mam dla was jeszcze coś. - Zwróciłem się bezpośrednio do dwójki, a potem do całej reszty. Z kieszeni wyciągnąłem kilkanaście fiolek, a każda z nich skrywała jedną, małą, białą tabletkę.
   - To wasze zapasowe siły, utworzone z mojej krwi. Używajcie ich rozsądnie i tylko wtedy, gdy nadejdzie na to potrzeba. - Podałem swemu zastępcy i białowłosemu trzy fiolki, Sabaku oraz Yoh'owi po jednej, bratu dwie, zaś sobie zostawiłem resztę.
     W tym samym momencie wrócił do mnie posłaniec. Ten pierwszy, którego wysłałem specjalnie do naszej siedziby. Wykonał on swe zadanie. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
   - Możecie ruszać. - Kiwnąłem głową w stronę trójki, by mogli się rozejść. Na samym końcu mój wzrok zawisł na Akemim, wyczekując, aż ten zabierze głos w sprawie zaatakowania Kraju Ognia, a dokładniej zniszczeniu trebuszy.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-07-09 21:18:21)

Offline

 

#15 2015-07-09 22:10:06

Yoh

Samotnik [Akimichi]

Zarejestrowany: 2013-08-01
Posty: 38
Klan/Organizacja: Samotnicy
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 42

Re: Jezioro pamięci

     Decyzja zapadła, a Yoh był z niej jak najbardziej zadowolony. Na jego twarzy zagościł typowy uśmieszek, przetarł skronie i był gotowy do wyruszenia. Tuż po tym usłyszał głos Ichuzy, który pozwolił mu już odejść. Co prawda jego umiejętności bardziej przydałyby się na froncie, lecz nie byłoby kogoś, kto mógłby się zająć taką błahostką. Najlepiej, jakby sam czcigodny Akemi rozprawił się z tą całą hordą Kraju Ognia. Przytaknął głową.
   - Dobrze. - Podsumował bardzo krótko i rozejrzał się. Wokoło stało naprawdę wiele namiotów i ciężko było się zdecydować, od którego powinno się zacząć. Podszedł więc bliżej Miyaguchiego i powiedział, by jego oczy skierowały się na wschód oraz zachód obozu. On zaś pragnął ruszyć na północną część, a by sam Miyaguchi ruszył na południe. W ten sposób powinni szybko i efektownie odnaleźć winowajce. Jak postanowił, tak zrobił. Masywny grubasek odszedł od grupy Samotników i zaczął przedzierać się przez północne namioty, oczywiście uważając, by omijać namiot lorda. Nie chciałby wejść w konflikt z dowódcami. Wyszukiwał podejrzanych osób, tudzież postaci zakapturzonych, lub zachowujących się dziwnie. Nie trudno jest rozpoznać ninje pośród tych wszystkich zwykłych żołnierzy.
     Gdy pokonał dziesięć metrów, sięgnął do swojej torby, którą miał przymocowaną to prawego uda. Jak to zwykle bywa w jego klanie, wyciągnął paczkę chipsów i bez żadnego zawahania otworzył ją. Woń rozeszła się po obozie, a ten pełnymi garściami chwytał prażynki i wpychał je sobie do ust. Co jakiś czas językiem oblizując wargi. Nie przeszkadzało mu to jednak w patrolowaniu, jedzenie, to u niego dość częsta czynność, więc ciężko powiedzieć, że przeszkadza mu w czymkolwiek.


http://i.imgur.com/WIwJx64.png

Offline

 

#16 2015-07-09 22:18:27

 Miyaguchi

Zaginiony

6720223
Zarejestrowany: 2012-03-04
Posty: 298
Klan/Organizacja: Sabaku
KG/Umiejętność: Suna Kontorōru; Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny
Multikonta: Akemi, Shura

Re: Jezioro pamięci

     Nie przykuwałem większej uwagi do słów lidera, dowódcy, czy jego zastępcy. Rozglądałem się wokoło, by odnaleźć jakąś poszlakę. Dodatkowo moje oczy rozeszły się w kierunku wschodu, oraz zachodu. Swą głowę zwróciłem dopiero, gdy lider postanowił mi coś dać. Ochoczo chwyciłem fiolkę i schowałem ją do torby, mogła się przydać. Sam do końca nie mam pewności z jakim wrogiem będę musiał się zmierzyć. Tuż po tym do mojej osoby zwrócił się Yoh, na co przytaknąłem, a z mych ust wydobył się jedynie dźwięk mhm. Ruszył on na północ, toteż została mi jedna droga - południe. Poprawiłem gurdę na plecach i z piachem ruszyłem przed siebie. Co jakiś czas zwracałem uwagę na swoje piaskowe oczy, coby nie przegapić podejrzanej osoby. Tak samo jak grubasek wypatrywałem podejrzanych ninja i to fakt, że nie trudno ich rozróżnić pośród tych wszystkich ludzi, ubranych w ciężkie zbroje. Wyglądali przerażająco, większością przemawiał strach, oraz obawa przed utratą życia. Mnie takie uczucie już nie dotyka, dawno nie żywy, to raczej nie mam się czym przejmować. Nie przejąłem się także faktem, że moje białka są ciemniejsze. W tym świecie występuje naprawdę wiele anomalii, dlatego ktoś mógłby to potraktować, jako zwykły przypadek.
     Szedłem przed siebie ze złożonymi rękoma, ma głowa latała raz na prawo, raz na lewo. Miałem nadzieję, że odnajdę coś szczególnego. Wnet mógłbym się skontaktować z Ichazą, on przekazałby to dowództwu. Plan wyglądał dość dobrze, toteż i stres wewnętrzny zmalał.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#17 2015-07-12 01:05:19

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Jezioro pamięci

      Pozostawiałem wszystko co wokoło mnie się działo głębszej analizie. Za dużo było w tym wszystkim minusów niż plusów. Nie mieliśmy jak dostać się do Lorda by dowiedzieć się jak wygląda jego pogląd na to wszystko co widzieliśmy. Nawet plan z pomocą mu nie mógł zostać zrealizowany. Jedynie teraz mogliśmy walczyć o jego zaufanie poprzez zlokalizowanie i zabicie jego domniemanego "zabójcy". Wierze w umiejętności Yoha i Miyaguchiego, kto jak kto, ale oni raczej mnie nie zawiodą.

      Brak jakiegokolwiek planu mógł tylko spowodować, że narazimy swój lud na jeszcze większe niebezpieczeństwo jak tylko będziemy tak sobie stać i nic nie wnosić dla powagi sprawy. Wiedziałem, że jak pójdziemy tak w pełni sił to albo zniszczymy wszystko na swojej drodzę, albo oni będą na nas czekać z pomocą od różnych innych ninja, o których nie mamy prawa mieć pojęcia. Z drugiej strony zaatakowanie ich po cichu może być za wolnym sposobem, który spowoduje, że trebeusze zabiją jeszcze więcej niewinnych ludzi. Działajmy szybko...

      Nie dawałem po sobie znać, że jestem nie pewny tego co robimy. Dlatego też moja mina była niezmienna - nie wyrażałem po prostu jakichkolwiek uczuć, chociaż może tylko w momencie kiedy spojrzałem znacząco na Ichuze. On wiedział w jakiej jesteśmy sytuacji, a ja mu tylko dawałem więcej czasu do zastanowienia. Pomimo, że jestem generałem to i ja miewałem trudniejsze chwile podczas wymyślania taktyki do walki. Stawka była zbyt duża, żeby dawać ponosić się emocją. Jasne było to, że musimy zniszczyć trebeusze i zmniejszyć siły wroga, tylko jak...

Offline

 

#18 2015-07-13 14:42:55

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Ayatane kaszlnął, przysłaniając usta pięścią. Pogoda najwyraźniej nie służyła nie tylko jego fryzurze. Chłopak przetarł wilgotne wargi wierzchem dłoni, by następnie spleść ramiona na klatce piersiowej.
   Obserwował. Najpierw jego wzrok przeszywał postać posłańca, tłumaczącego przywódcom Samotników dlaczego nie mogą stanąć przed obliczem lorda. Yuki był prawdziwie zaskoczony postawą mężczyzny. Mówić coś takiego osobie, która w ciągu ułamka sekundy może pozbawić go życia? Przejaw odwagi? A może nie zdaje sobie sprawy z kim ma do czynienia i jest więc zwykłym głupcem? Aya nie potrafił ocenić. Nie mogąc powstrzymać odruchu wypuścił szybko powietrze nosem, mrużąc przy tej czynności oczy. Teraz znowu zerknął na lidera, który jako pierwszy  zabrał głos, uprzednio tworząc cienistego klona. Padło imię Shinsaku - przywódcy, o ile białowłosy mógł ufać swej pamięci, organizacji Wyrzutków zrzeszającej ninja bez kekkei genkai. Kopia Ichuzy miał dostarczyć informacje o stanowisku rudzielca w wojnie. Yuki pierwsze słyszał o sojuszu ich frakcji, mimo to wiadomość niespecjalnie nim wzruszyła. Wojownicy z Kraju Uciekiniera nigdy wcześniej nie angażowali się w konflikty zbrojne, to też trudno było ocenić ich potencjał militarny, a więc i korzyści płynące z ewentualnej pomocy, jaką mogliby zaoferować.
     Kolejnym ruchem Ichuzy było przydzielenie Yohowi oraz czarnookiemu zadania odnalezienia niedoszłego zabójcy lorda. Ayatane poświęcił w myślach temu zagadnieniu dłuższą chwilę. Zastanawiało go przede wszystkim czy żołnierscy zdają sobie sprawę, że asasyn mógł dawno już być poza obozową palisadą, powracając do siedziby wroga. Oczywiście czasu miał niewiele, lecz jeżeli rzeczywiście za atakiem stał ninja... Białowłosy miał problem z dojściem do konkretnego wniosku. Ostatecznie postanowił więc zaufać zdolnościom Sabaku i grubasa oraz decyzji wyżej postawionych.
   Wydawszy polecenia, Ichuza wręczył zebranym niewielkie fiolki, zawierające, jak sam zdradził, napój z jego krwi. "Używajcie gdy nadejdzie potrzeba" wspomniał lider, a Yuki miał tylko nadzieję, że rozpozna ten moment. Nie umiał natomiast ocenić, który scenariusz by wolał: w ogóle nie musieć korzystać z eliksiru czy napotkać takie wyzwanie, by od cudzej posoki zależało jego życie.

     Teraz ciężar podejmowania decyzji spoczywał na barkach Akemiego. Ayatane próbował wyczytać coś z twarzy Generała, lecz na próżno. Jak zwykle wyrażała ona... cóż, kompletnie nic. Żadnego cienia uśmiechu, brak zmarszczek na czole - nic. Nic co mogłoby w najmniejszym stopniu zdradzić przeżycia wewnętrzne potężnego mężczyzny.
   Wykorzystując chwilę ciszy, Yuki zerknął raz jeszcze w stronę obozu Kraju Ognia. Trebusze stanowiły ogromne zagrożenie i zdecydowanie priorytetem było w tym momencie ich zniszczenie. Jednak jak to zrobić? Z informacji dostarczonych przez wojskowych wynikało, że machiny ulokowane zostały w samym centrum siedziby wroga - w miejscu, do którego niemalże nie ma szans na dotarcie.
   Białowłosy zamyślił się. Przed oczyma wyobraźni ujrzał dwie bazy, ukazane z perspektywy lotu ptaka. Powoli w jego głowie mimowolnie zaczynał układać się plan działania. Analizował posiadane techniki, umiejętności własne, a także dwójki przywódców oraz ponad trzech tuzinów Samotników przybyłych wraz z nimi.
   Za moment wszystko miało być już gotowe. Ayatane otworzył, nie wiadomo kiedy przymknięte powieki, po czym rozchylił usta, patrząc po obliczach towarzyszy. W końcu zdecydował się odezwać, po raz pierwszy od dotarcia na miejsce bitwy.
   - Um... A gdyby zamiast bitwy wygrać od razu wojnę?
   Wypowiedziawszy te dramatyczne słowa, Yuki klęknął, chwytając leżący nieopodal kijek. Posługując się kawałkiem drewna, bohater stworzył prosty rysunek, zawierający w sobie dwa okręgi - jeden większy, podpisany jako Ogień oraz drugi, mniejszy (Źródła). Następnie do figur dołączyły trzy strzałki z dopiskami Akemi, Ichuza i Ayatane. Oprócz tego, w centrum symbolu obozu Kraju Ognia widniał napis trebusze. Całość prezentowała się następująco - mapka.

     Potem zaczął tłumaczyć. Wyjaśnił potrzebę istnienia trzech oddziałów oraz przydzielone im zadania. Oddział Akemi, zwany też frontalnym miał zaatakować jako pierwszy, zwracając uwagę wroga. Postać Generała Samotników szerzyła taki postrach, że z pewnością Ogień pośle spore siły na obronę tego frontu. Dalej chłopak zauważył, iż przeciwnik również ma strategów, którzy z pewnością będą przewidywać, iż początkowe natarcie ma charakter odwracający uwagę. Powiedział, że należy rzeczywiście zaatakować od drugiej strony, pozwalając wrogowi myśleć, że przejrzał ich taktykę na wylot (tutaj wskazał strzałkę z podpisem Ichuza). Dać im chwilę strategicznego tryumfu, podczas której opuszczą gardę, dopuszczą do osłabienia pozostałych punktów. Wszystko to po to, by móc wprowadzić ostatni oddział, najmniej liczny. Ayatane miał mieć za zadanie niepostrzeżenie dotrzeć do centrum obozu gdzie... tutaj białowłosy uśmiechnął się brzydko. Nic nie dodając starł tylko dłonią okrąg podpisany jako Ogień.
   Yuki popatrzył po twarzach towarzyszy. Nie będzie ognia - będzie woda.


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#19 2015-07-13 16:27:48

Matsuo

http://img708.imageshack.us/img708/9917/postacroku.png

35457109
Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 1682
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny

Re: Jezioro pamięci

     Droga nie była długa, acz męcząca. Bez problemu dostałem się do osady, jakby nikt jej zupełnie nie pilnował. Powołałem się na znak Samotników i przekonałem straż, że jestem razem z nimi. Doszedłem do jednego z małych namiotów, przy którym znajdowała się zacna grupa ninja. Stanąłem obok najwyższego z nich rangą i spojrzałem mu prosto w oczy swymi czerwonymi ślepiami. Mą twarz przykrywała maska, zaś całe ciało - czarny, jak węgiel płaszcz. Zwróciłem także uwagę na brak innych ludzi, mojego typu. Domyśliłem się, że Ichuza wysłał ich na zwiad, lub dostali inną, ważną robotę. Kątem oka spostrzegłem, jak białowłosy chłopak rysuje coś patykiem na ziemi. Wnet zrozumiałem, jak wygląda sytuacja bez żadnego, zbędnego, słownego tłumaczenia. Dokładniej resztę przekazał mi mój właściciel za pomocą myśli.
   - Jak zawsze gotowy. - Rzuciłem w stronę swojego pana, by następnie ukłonić się przed Akemim. W przeszłości nie zniżyłbym się do takiej czynności, lecz teraz nie miałem ważniejszego wyjścia. Do białowłosego podniosłem jedynie dłoń, w geście cześć~. No i tyle było z początku. Przykucnąłem przy ziemi, by nieco bardziej zanalizować sytuację, a do głowy przyszedł mi bardzo dobry, prawdopodobnie niezawodny pomysł. Chwyciłem Ichuzę za ramię, by odejść na parę metrów do tyłu. Chciałem przekazać coś ważnego osobiście.
   - [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] - Kiwnąłem głową i oczekiwałem jego reakcji.

Offline

 

#20 2015-07-13 16:46:51

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     W oddali zauważyłem cudzą, ciemną sylwetkę. Poruszała się bardzo wolno, a jej chód był na tyle charakterystyczny, że bez problemu wiedziałem, kto się do nas zbliża. Z samego początku powitał wszystkich, a potem przykucnął, by swymi oczami zrozumieć plan działania. Ja także nie miałem z tym problemu, jedynie kiwnąłem głową. W głębi duszy byłem dumny z Ayatane, nie żałowałem, że wziąłem go ze sobą na tak porywcze zadanie. Zwróciłem się także do Akemiego, by powiedzieć mu, że plan działania jest dla mnie jak najbardziej przemyślany, no i przede wszystkim dobry. Wnet poczułem na ramieniu dłoń Matsuo, który sprowadza mnie na bok i wypowiada własne przemyślenia. Ten sposób działania także mi przypadł. Kiwnąłem głową raz jeszcze i zabrałem go do siebie, a nasze ciała na kilka sekund zniknęły wśród namiotów. Nie mogliśmy jednak odnaleźć dobrego, toteż błądziliśmy uliczkami. Dowództwo było od nas odizolowane, szukaliśmy więc czegoś podobnego. Gdy znaleźliśmy, obydwoje zatrzymaliśmy się przy odpowiednim namiocie. Spojrzałem na Matsuo, czy jest gotów. Oznajmił, że tak, więc nie miałem wątpliwości i przeszedłem do działania, coby jak najszybciej wrócić do swego ludu.
     Gdy było po wszystkim wróciłem do zgromadzonych i postanowiłem przemówić, by wyręczyć swojego zastępcę, a przede wszystkim przejść do podzielenia naszych żołnierzy. Yoh wraz z Sabaku ruszyli w oddzielne strony, a 3 Samotników wraz z nimi. Zostałem tylko Ja w dwóch osobach, Ayatane, Akemi oraz 37 naszych ludzi gotowych do walki.
   - Dobrze. Postanowiłem. Akemi, weź ze sobą piętnastu ludzi i uderzysz od frontu. Pójdą z tobą najsilniejsi i najbardziej obeznani we walce Samotnicy. Ja, osobiście skieruję się od tyłu, zaś towarzyszyć mi będzie dziesięciu wojowników, których umiejętności występują na poziomie przeciętnym. Będę ich asekurował swoimi zdolnościami, więc takie rozłożenie wydaje mi się najbardziej korzystne. Ayatane, ty skierujesz się wraz z dwoma Samotnikami, którzy posiadają umiejętności tropicielskie. Dostaniesz ninja sensorów, dokładniej mówiąc naszych szpiegów. Ryzykuję wiele na tej taktyce, lecz mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. - Zamknąłem oczy, by nabrać w płuca trochę powietrza. Zwróciłem się do swego brata.
   - Ichaza, co tu z tobą zrobić. Nie posiadasz wielkiego talentu bojowego, nie nadajesz się także na szpiega. Idąc wraz z Yukim mógłbyś narazić się na wykrycie, a nasz plan ległby w gruzach. Rusz więc razem ze mną, będziemy mieli razem większe szanse na przeżycie. - Odpowiedziałem stanowczo i stanąłem obok swojego brata. Miałem nadzieję, że wszyscy podzielą moje zdanie. Martwiło mnie jednak, że wyruszam z grupą najmniej doświadczoną.
     Ostatecznie zwróciłem się do zastępcy.
   - Akemi. Przed sobą, o ile dobrze zdążyłem się zorientować masz rzekę. Przeprawa przez nią nie będzie dla Ciebie trudna. Gdy tam dotrzesz, zaczekaj na sygnał. Nasza droga będzie o wiele dłuższa, dlatego jakikolwiek znak będzie, aż za bardzo potrzebny. Będą nim trzy, ogniste kule, które poślę prosto do nieba. Wnet możesz zmobilizować swój oddział i ruszyć prosto na front. Jeżeli jednak nasza grupa zostanie zdemaskowana, poślę w niebo pocisków pięć. Dopiero po nich atakuj, mam nadzieję, że zrozumiałeś. Ayatane, ruszysz na spokojnie wraz ze swoją grupą dopiero, gdy my zaatakujemy. Wróg winien skupić się na dwóch punktach. Wszystko tak, jak dokładnie przemyślałeś. Coby tu jeszcze powiedzieć - powodzenia. - Uśmiechnąłem się i chwyciłem brata za przedramię. Podzieliłem Samotników na trzy grupy i swoją zabrałem na obrzeża osady. Własnie z tego miejsca prowadziłem ich okrężną drogą do siedziby Kraju Ognia. Gdy byliśmy na miejscu, oszacowałem, czy mamy jakiekolwiek szanse na starcie. Byłem gotowy do posłania sygnału. Miałem nadzieję, że Akemi jest gotowy i zapalony do boju. To on prowadzi najliczniejszą, do tego najsilniejszą naszą grupę. Trebusze przy nim to pestka, zastanawiam się jednak nad liczbą ninja, którą posiada ogniste państwo. Ayatane zebrał ze sobą dwóch najlepszych szpiegów, dlatego tylko on będzie wiedział, jak liczny jest nasz wróg.
     Cały swój plan ówcześnie mówiłem bardzo cicho, tak by tylko Samotnicy go słyszeli. Nie chciałem, by ktokolwiek oprócz nich wiedział o naszym sneaky zamiarze. Stałem z przodu, zaś obok mnie stał Ichaza. Wiatr podwiewał naszą czarną czuprynę. Z tego punktu dokładnie widziałem Akemi'ego, więc byłem gotowy do użycia techniki. Nie zrobiłem tego jednak, bo czekam na odpis Akio w sprawie patrolu Yoh'a i Miyaguchiego, a także, czy Kraj Ognia nie wykonał przy tym jakiegoś innego manewru.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#21 2015-07-13 23:08:24

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Jezioro pamięci

Druga strona obozu



    Usłyszawszy decyzję klanowej rady, wyruszył bez słowa. Nie było nic, co chciałby zabrać ze sobą, a czego jeszcze przy sobie nie miał. Położył prawą rękę na końcu rękojeści katany przytroczonej do swojego boku, lewą zaś przejechał po torbach przy pasie, upewniając się, czy wszystko jest na miejscu. Nie musiał sprawdzać ich zawartości, wystarczyło jedynie sprawdzić ich ciężar. Był przyzwyczajony do gramatury swojego ekwipunku, który już nieraz okazał się najlepszym towarzyszem broni.
    Nie potrzebował kompanii, choć zgodził się zostać członkiem zespołu. Nie znał ich, nie wiedział, jakie są ich talenty i predyspozycje. Nie znał nawet ich imion, a oni najprawdopodobniej nie znali jego. W tamtej chwili zdał sobie sprawę, że, gdy przyjdzie co do czego, będzie zdany tylko na siebie- swoje umiejętności i swoje wyposażenie.
    Z trudem kroczył brukowaną drogą w kierunku portu, skąd zaledwie chwilę temu biegł ku rodzinnej wiosce z nadzieją w sercu na zobaczenie swoich rodziców. Obawiał się, że i oni zostali dosięgnięci przez zimną dłoń śmierci. Tymczasem los postanowił nie zdradzać mu swoich tajemnic. Kazał mu żyć w niepewności, obarczając jego barki jeszcze większym ciężarem. Ciężarem niepewności i ulatującej nadziei.
    Najbardziej bolało to, że po raz kolejny nie mógł ruszyć za głosem serca, że nie mógł udać się tropem rodziców, tak samo, jak wcześniej nie mógł ruszyć tropem Hikari, która w niewiadomy sposób zawłaszczyła sobie część jego duszy, nie dając o sobie zapomnieć. Była jak wspomnienie snu, którego za nic nie jesteśmy sobie w stanie przypomnieć. Wiemy, że gdzieś jest. Wiemy, jak się wtedy czuliśmy. Ale nie znamy szczegółów i boimy się, że być może nigdy nie będzie nam dane ich poznać.

    Podczas podróży na pokładzie statku rzadko odzywał się do reszty kompanii. W zasadzie działo się to tylko wtedy, kiedy został wezwany do przedstawienia swojej opinii, lub kiedy wzywał go do siebie Masanobu i oczekiwał zdania raportu.
    Mimo że nie mówił zbyt dużo, wiele widział. Jego prawe oko bacznie przyglądało się poczynaniom swoich nowych towarzyszy. Oceniał ich ruchy podczas sparingów, które nierzadko organizowali między sobą. Początkowo nie brał w nich udziału, rozeznając się w sytuacji. Po pewnym czasie zdecydował się jednak podjąć wyzwanie. Nie wynikało to z chęci porównani swoich umiejętności ze zdolnościami reszty zespołu. Po prostu chciał, by i oni byli świadomi tego, co umie, by w razie potrzeby móc na nich polegać.

    Żegluga trwała długo, a z każdą przebytą milą coraz bardziej budziła się w nim wątpliwość w słuszność ich misji. Po bliżej nieokreślonym czasie wreszcie zeskoczył na ląd, czując oddech śmierci na plecach.

Ostatnio edytowany przez Ayamaru (2015-07-13 23:16:20)

Offline

 

#22 2015-07-15 14:02:11

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

Przeszukiwanie obozu



   Dwójka nietypowych ninja zajęli się poszukiwaniem sprawcy nie mieli jednak wiele wskazówek. Postanowili szukać ludzi o charakterystycznym wyglądzie ninja. Jak na ironie obaj byli tak różni od siebie jak ogień i woda, więc przy samym porównywaniu ich postaci trudno by zdefiniować co jest charakterystyczne dla ninja. Jednak pomijając ten fakt, zapomnieli chyba, że niektórzy ninja potrafią zmieniać swój kształt. Ponadto chociaż mężczyzna zasugerował, że winnym jest przedstawiciel jednego z klanów, nie przedstawił żadnych dowodów. W każdym razie obóz przedstawiał się dość monotonie, przez sam środek przebiegała droga rozdzielając rzędy krzywo porozstawianych namiotów. Wyróżniały się tylko dwa największy namot lorda, zwany też namiotem dowodzenia po stronie północnej. Oraz nie tak wysoki, ale jeszcze większy namiot medyczny po stronie południowej. Co do ludzi to ciężko było zaleście dwójkę identycznych co jeszcze bardziej utrudniało poszukiwania. Było tu sporo uchodźców, którzy nie mieli gdzie się podziać przed nadciągającą armią wroga. Kobiety, dzieci, starcy, żebracy, dziwki, stolarze, rzemieślnicy, kowale, zbiór niemal wszystkich zawodów płci, ras i czego tam tylko można dodać do tego miszmaszu. Największe grono stanowili piraci lub jak woleli się nazywać rzemieślnicy skuszeni obiecaną przez lorda nagrodą oraz obawą, że władanie kraju ognia największym portem na kontynencie, może im przeszkodzić w prowadzeniu ich interesów. Tylko nieliczni nosili szare mundury żołnierskie kraju gorących źródeł. Ciężko było więc znaleźć kogoś kto się wyróżniał, jeżeli niemal wszyscy się wyróżniali. Jedyne co ich łączyło to fakt, że niemal wszyscy rozmawiali o jakimś diable czy demonie, którego nikt nie widział, jednak wielu widziało efekty jego działań. Sabaku nie musiał długo czekać, aż samotne gałki oczne unoszące się w nieznany sposób i celu po obozie zainteresują kilku co odważniejszych mieszkańców obozu. Wojacy natychmiast postanowili urządzić sobie konkurs kto pierwszy zestrzeli to cudo, nie przejmując się chaosem panującym w obozie.

Obóz – planowanie


    Po przegrupowaniu ninja postanowili natychmiast wprowadzić plan wymyślony przez Ayatane w życie. Samotnicy byli bardzo pewni siebie z wyjątkiem Akemiego. Męzczyzna starał się wymyślić własny plan jednak nie szło mu to najlepiej. Ciężko było stwierdzić też czy spodobał mu się plan białowłosego, nie okazywał po sobie żadnych emocji, mimo wszystko zgodnie z poleceniem Ichuzy ruszył w kierunku bramy obozu wraz z przydzielonym mu oddziałem. Zaraz za nim podążył sam lider samotników, po wydaniu odpowiednich rozkazów Yukiemu. Ten jednak nie pozostał sam wciąż towarzyszył mu oficer, który krytycznie przyglądał się rysunkowi, który wykonał na ziemi Samotnik. Po za tym towarzyszyła mu dwójka szpiegów.
- Dobry plan zwiększa nasze szanse na przedostanie się do środka obozu. Jeżeli wyruszymy za wami będziemy mogli wmieszać się w zwłoki twoich towarzyszy i jeżeli pogoda dopisze, kilku naprawdę uda się przedostać do obozu pod osłoną nocy. Szkoda tylko, że tylu samotników zginie, ale cóż lepiej wy niż my. – jak widać doświadczony żołnierz nie miał wątpliwości, że ninja nie uda się zniszczyć trebuszy. Jednak z pewnością nie znał pełnych możliwości samotników, jednak Ci z drugiej strony nie znali pełnych możliwości doświadczonej armi złożonej z tysięcy wojowników. Z uwagą zaczął przeglądać MAPĘ.- Faktycznie najlepiej będzie jak zaatakujecie od frontu, jest tam najwiecej machin oblężniczych, ale dzięki temu  może nikt nie pomyśli, że chcemy się tamtędy przedostać.

Brzeg rzeki- strona źródeł


     Wystarczyło otworzyć bramy aby i przyjrzeć się obozowi wroga, a osoby o słabej wierzę mogły zwątpić w plan Ayatane. Obóz po stronie ognia w niczym nie przypominał tego, w którym samotnicy jeszcze przed chwilą się znajdowali. Otaczał go drewniany mur na planie kwadratu. Nie był to jednak zwykły naprędce zbudowany ostrokół jaki posiadały wojska gorących źródeł. Ten mur był znacznie większy wznosił się na około 6 metrów w dodatku był wystarczająco szeroki aby chodzili po nim ludzie. Nie tylko chodzili, co kilkanaście metrów znajdowały się maszyny wstrzeliwujące pociski nazywane skorpionami, niektórzy powiadali, że można takim czymś strzelać nawet na odległość 800 metrów. Mur aż błyszczał od promieni słońca wynurzających się zza zachmurzonego niebo, najwidoczniej był impregnowany. Przy każdym z 4 kątów kwadratu wyrastała ponad 20 metrowa wieża  na której  mieściły się wycelowane pod kątem balisty. Z samego szczytu wież, również co jakiś czas coś błyszczało. Najwidoczniej obserwatorzy uważnie obserwowali obóz wroga przez lunetę. Jakby potrzebowali tych wierz obszar w okół obozu był wykarczowany kilka km w każdą stronę zapewniając doskonałą widoczność. Gdzieniegdzie ponad mury wystawały elementy katapulty. Widoczne też było wzniesienie, z którego dumnie powiewały sztandary kraju ognia. Generalnie zbliżenie się do obozu wroga niezauważenie prezentowało się znacznie trudniej niż to zakładał plan Ayatane. Iczuza ze swoją armią musiałby podążyć wiele km aby uniknąć zauważenia. Czy raczej uniknąć na jakiś czas wzroku ognia, bowiem zauważony został gdy tylko stanął w bramie sojuszniczego obozu. Wyglądało na to, że wojna to jednak nie jest taka prosta sprawa, a może mimo wszystko Samotnicy mają wystarczającą siłę ofensywną aby się przedrzeć i zakończyć to w spektakularny sposób. Wszystko pozostawało w rękach liderów oddziałów.

Brama – obóz ognia


     Jeszcze podczas podróży statkiem Masanobu zebrał wszystkich 5 przedstawicieli Kiyoshi w jednym miejscu i postanowił ich przygotować. Był najstarszy z towarzystwa i jako członek rady cieszył się sporym uznaniem w klanie. Przynajmniej tak było za czasów Gamatta bo obecnie jako osoba, która wciąż popierało Ryo stracił część swoich wpływów. Wśród zgromadzonych była tylko jedna kobieta, nie była młoda, nie była też stara. Nazywała się Aoi i nie była zbyt towarzyska, w gruncie rzeczy Ayamaru widział ją po raz pierwszy bowiem nie opuszczała swojej kajuty. Hiroki i Hideo byli braćmi bliźniakami, identyczni jak dwie krople wody mieli może z 5 lat więcej niż blondyn. Czuć było od nich niepewność, cóż tak na prawdę to był to zapach silnego alkoholu, którym od dłuższego czasu w swoim towarzystwie starali się zakamuflować niepewność.
- Nie podoba mi się to, że mieszamy się w tą wojnę, to nie jest nasza walka i walę nie musimy jej wygrać. Nie wiem nawet czy sprawiedliwość leży po naszej stronie. Dlatego wiem, że ciężko wam będzie się zmotywować do bitew,  które przed nami. Wiedzcie jednak, że to dopiero początek naszej walki i nie zostaliśmy tu wysłani przez przypadek. Wszyscy tu zgromadzeni popierali Ryo jako lidera naszego klanu. Tak na prawdę zostaliśmy wysłani tu, żeby zginąć a nie żeby walczyć. Ja jednak dołożę wszystkich starań abyśmy wszyscy powrócili do Baigai i pokazali tym draniom, że nie tak łatwo sobie z nami poradzić. Pamiętajcie wszyscy jesteśmy rodziną i tylko trzymając się razem mamy szansę na przetrwanie.
Przez resztę podróży panowała raczej cisza i spokój dopiero przy brzegu odbyło się dokładne przeszukanie przez jeden z patroli morskich kraju ognia, który bardziej lub mniej skutecznie starał się odciąć kraj gorących źródeł od morza.
     Następny problem pojawił się dopiero gdy kompania złożona obecnie z 6 ludzi, bowiem dołączył do nich jeden z żołnierzy ognia aby przypilnować czy mówili prawdę i zmierzają w dobrym kierunku, ujrzała obóz. Las był wykarczowany na kilkanaście km w ich stronę. Potężny mur połyskiwał, tak samo jak wielkie wieże. Kilkanaście z śmiercionośnych maszyn natychmiast poderwało się nieco do góry, najwidoczniej obsługujący ich ludzie namierzyli zbliżający się oddział. Po chwilę bramy zachrzęściły otwierając się i w kierunku ninja ruszył pojedynczy żołnierz i natychmiast zamknęły się. Trwało chwilę czasu zanim się do nich zbliżył, bowiem dzieliła ich spora odległość, wkrótce jednak dotarł.
- Kim jesteście, co tu robicie?! Czy jesteście Senju?!- wykrzyczał z odległości 100 metrów, wyglądało na to, że zdaję sobie sprawę że ma do czynienia z ninja.

Offline

 

#23 2015-07-21 08:50:20

Setsuna

Martwy

Zarejestrowany: 2015-06-09
Posty: 19
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Mangekyou Sharingan
Ranga: Lider Klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 32

Re: Jezioro pamięci


       Setsuna osłoniła ręką oczy, zmusiły ją do tego promienie słońca, uniemożliwiające rozeznanie się w sytuacji, przed sobą widziała jedynie obóz wojsk Kraju Źródeł. Teoretycznie samo w sobie znalezienie się w tym miejscu miało już gwarantować miejsce dla egzystencji jej klanu. Praktycznie od zrealizowania tego celu dzieliła ich jeszcze walna wojna. Wojna, którą wypadałoby wgrać, gdyż przecież nikt nie mógł przewidzieć jak Lord Feudalny będzie sobie poczynał na wieść o porażce. Nie było można wykluczyć, że dowiedziawszy się o tym anuluje wszelakie kontrakty zawarte z Uchiha i jej klan pozostanie bez jakiegokolwiek punktu zaczepienia, a na to, jako lider nie chciała i nie mogła sobie pozwolić.
       Trzymanie cywili blisko pola bitwy było by nad wyraz głupie i nieprzemyślane…. Obóz nie wyglądał jej zdaniem na niezbyt dobrze chroniony i w razie niespodziewanego ataku zmasowanej siły mógłby z łatwością ulec pod naporem przeciwnika, a to by znaczyło, że jej cywile dostaną się pod ostrza Kraju Ognia. Nikomu, ani w szczególności sobie nie musiała tłumaczyć, że stanowiłoby to walną katastrofę, Po tego typu stracie raczej nie byli by się już w stanie podnieść, a sytuacja taka stanowiłaby zaprzeczenie jej wszelakich aktualnych ambicji.
   - Yagami - wywołała jednego ze swych kapitanów. Nie musiała nawet w tym celu za nadto szarpać swoich strun głosowych. Nie dość, że wszyscy jej najbardziej zaufani poplecznicy skupieni byli wokół niej, to jeszcze każdy trwał w najgłębszym milczeniu. W normalnych okolicznościach pewnie czerpałaby z tego satysfakcję, jednak w tym właśnie momencie zaczynała się gra tak wielka, że radość z własnego posłuchu nie zaprzątało jej głowy ani trochę, a co do obnoszenia się z nim w ogóle nie mogło być mowy. - Wybierzesz sobie jednego ze swych ludzi, po czym cofniesz się do tabunu cywili i poprowadzisz ich jak najdalej od obozowiska. Nie muszę chyba Ci tłumaczyć, że masz kierować się w głąb kraju. Rano i wieczorem chcę widzieć raporty… – Patrzyła jak Yagami milczącym skinieniem głowy daje znać, że zrozumiał wydane mu polecenie. – Reszta sił bojowych za mną…
       Po niedługim przemarszu byli już całkiem blisko bram do obozu. Sylwetki strażników, które wcześniej wydawały się niczym więcej niż majakiem, tworem gry światła i cienia nabrały już wyraźnych kształtów. W niedalekiej odległości od bramy podniesieniem ręki nakazała zatrzymanie się reszcie swoich sił klanu wachlarza. Dokładnie tak ja się spodziewała wszyscy usłuchali bez żadnego szemrania i dyrdymałów. Nie mogła oczywiście wykluczyć, że znajdą się jednostki, które chciałyby znaleźć się w ciepłymi i ratującymi dupę umocnieniami, jednak jej zdaniem były to przypadki na  tyle marginalne, że nie warto było się nimi przejmować.
       Chcąc dopełnić wszelakich formalności osobiście podeszła do strażników okazując im kontrakt przekazany jej przez posła.  Stanowiło to mocną podstawę by przepuścić ją i kilka jednostek do środka, reszta sił mogła poczekać chwilę pod bramą na oficjalne pozwolenie wejścia… Pozwoliła chwilę nacieszyć się żołdakom możnością trzymania tak ważnego dokumentu w ręce, po czym gdy uznała, że dokładnie się z nim zapoznała odebrała im zabawkę, po czym odwróciła się na pięcie i powróciła do swego ludu. Dokument ten miał być polisą na przyszłość klanu Uchiha, także nie mogła pozwolić by pozostawał w rękach jakiegoś byle popychla. Sama spuszczała go z oka przekazując jedynie jej najbardziej zaufanym.
   - Maru… Do mnie. – Przywołała średniego wielu mężczyznę, który stawił się w pełnym rynsztunku bojowym. – Zdejmuj z siebie natychmiast całe żelastwo. Masz być posłem, a posłowie w pełnym rynsztunku są bardzo źle widziani. Jak najszybciej i powtórzę jeszcze raz, co byś dobrze zrozumiał… Jak najszybciej odnajdziesz Ichuze Fugato lidera Samotników, powinien być gdzieś w okolicy. Zakomunikujesz mu, że lider klanu Uchiha chce się w miarę możliwości spotkać z nim jak najszybciej. Jako powód podasz sprawy natury taktycznej, a także dyplomatycznej. Najlepiej by odbyło się to w centrum obozu. – Jej ton był taki jak zawsze, gdy wydawała rozkazy, ostry niemogący znieść żadnego przejawu sprzeciwu. W tych czasach, gdy Uchiha czekali na kogoś silnego, kto ich poprowadzi ku odzyskaniu dawnej chwały przemawianie w żaden inny sposób nie miało racji bytu. Ten sposób intonowania i odpowiedni dobór słów dawał wrażeni, którego oczekiwali, wrażenie nieugiętego przywództwa gotowego zrealizować postawiony przed nim cel. – Ruszaj natychmiast i pamiętaj, w tak ważnych sytuacjach nie zwykłam wybaczać błędów…
       Już jakiś czas temu obiło jej się o uszy, że był zawiązywany jakiś sojusz pomiędzy klanem wachlarza, a samotnikami. Setsuna uznawała, że czas był najwyższy, aby alians ten ustabilizować, a wojna ta dała jak najlepszą okazję do rozpoczęcia pertraktacji w sposób wręcz naturalny. Wiedziała również, że Maru, jako człowiek rozsądny nie zakomunikuje przedwcześnie, że liderem klanu jest obecnie kobieta, zdając sobie z tego sprawę Samotnicy mogliby sobie ją lekceważyć, jako osobę słabą i nienadającą się na swoje stanowisko.
   - Sekai przynieś mi moją zbroję… -  Czarnowłosa dziewczyna o grzywce zasłaniającej lewe oko  zniknęła i pojawiła się po chwili mając przy sobie rynsztunek Stesuny. Pomogła założyć na karmazynową zbroję, a na jej naramienniki zarzuciła biały nieposiadający rękawów płaszcz, na którego tylniej części widniał herb klanu. Liderka nosiła go praktycznie zawsze i jakoś przyjęło się, że stanowi on protezę Gunbai.
   - Sekai, Soichoru, Naku idziecie ze mną, Tylko pamiętajcie by w razie, czego nie dać się sprowokować. Mamy zawierać sojusze, a nie wszczynać burdy. Reszta czekać na oficjalne zezwolenie wejścia.  – Po tych słowach cała trójka ruszyła w ślady wysłanego wcześniej posłańca. Przez chwilę lawirowali między namiotami nie zwracając uwagi na ściągane spojrzenia. Setsuna szła pierwsza ze swym powiewającym płaszczem, zaraz za nią kroczyła reszta delegacji. Po niedługiej podróży stanęli w centrum obozu.

Ostatnio edytowany przez Setsuna (2015-07-21 08:50:42)


http://i.imgur.com/HUl9do0.jpg
Chcę waszej fantazji.
Chcę waszej energii.
Chcę widzieć wasze ręce.
Chcę utonąć w oklaskach.

Offline

 

#24 2015-07-21 13:15:28

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Wojska podzieliły się na trzy grupy. Pierwszą z nich była formacja ofensywna, którą dowodził Akemi, bacznie obserwując, by żaden z żołnierzy nie ucierpiał. Atakować miała od frontu, lecz dopiero wtedy, gdy sam wydam znak do ataku, tudzież wypuszczę kilka kul ognia w powietrze. Drugą grupę tworzyłem ja, dowodząc ludźmi dość słabymi, jednak posiadającymi wysokie kwalifikacje, by walczyć na wojnie. Trzecia zaś należała do Ayatane, kilku ludzi o niebywałych zdolnościach tropicielskich. Szpiedzy, jakich ceni się wśród naszego ludu, szczególnie przeze mnie. Cały plan, który wymyślono i potwierdzono wzdłuż namiotu dowódcy, wydawał się być doskonały, początkowo. Nie sądziłem jednak, że liczebność wroga może przekraczać tak pokaźną liczbę. Zadanie jednak swoje miałem, toteż działać zacząłem. Brama boczna, o ile takowa istniała, została otworzona, a ja ze swymi zbrojnymi udałem się w kierunku wschodu. Dopiero wtedy me oczy dosięgnęły potężnych murów, wież, a także rzeki, która dzieliła nas na wprost. Znieruchomiałem, przestałem oddychać na sekundę, bądź dwie. Przerażony myślą o niepowodzeniu podniosłem rękę do góry, a lud za mną zatrzymał się. Zamknąłem powieki i przekląłem głośno, by wydać rozkaz do powrotu. Wiedziałem, że pozostałe formacje jeszcze nie wyruszyły, więc na czasie dużo nie straciliśmy.
     Wnet do mej osoby podszedł młody mężczyzna, nieuzbrojony. Machnąłem głową raz w prawo, by zarzucić czarną grzywkę, coby dokładniej mu się przyjrzeć. Na jego krótkie słowa jedynie przytaknąłem. I tak miałem zamiar wrócić do centrum, a spotkanie z liderem prędzej, czy później było nieuniknione. Przed wojną, po wojnie, kontakty z Uchiha były niepewne, a sojusz niezawiązany prawidłowo. Poprawiłem płaszcz, który odsłaniał plecy, a na nich - wytatuowany symbol lidera Samotników.
     Minąłem namioty, które znajdowały się w północnej części obozu i dotarłem do samego środka, to znaczy tam, gdzie ówcześnie obmyśliliśmy plan. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] Kaszlnąłem kilka razy. Choroba dawała o sobie znać. Na zdziwienie, które wymalowało się na twarzach moich przyjaciół, odpowiedziałem kilkoma, krótkimi słowami.
   - Przewaga wroga jest zbyt duża, nie dalibyśmy rady. Winniśmy z samego początku rozejrzeć się, jaką mamy możliwość, by niepostrzeżenie dostać się do miejsca docelowego. Lasy wokoło obozu Kraju Ognia zostały wyrżnięte, śmiem powiedzieć, że ich widoczność jest stuprocentowo lepsza od naszej. Rozległe mury, do tego z cztery wieże, dość wysokie i z pewnością uzbrojone. Jedynie Akemi mógłby się tam dostać, ja nie dałbym rady. Z całą pewnością nie będę ryzykował, ni stawiał życia naszych ludzi na niepewnej szali. - Kiwnąłem znacząco głową, po czym kontynuowałem.
   - W drodze powrotnej otrzymałem wiadomość, że lider klanu Uchiha oczekuje ze mną rozmowy. - Mój głos był dość poważny.
   - Akemi, przegrupuj odpowiednio ludzi i pozwól im zająć wskazane stanowiska. Zwróć się także do dowódcy Kraju Źródeł, by wysłuchać jego pomysłów odnośnie przyszłych działań. Zaraz po tym wróć do mnie, razem ze mną, i ty Ayatane, udamy się do oddzielnego, wolnego namiotu, by wysłuchać naszego gościa. - Zwróciłem się także do białowłosego, a tuż po tym zauważyłem, jak kobieca postura z herbem czerwonookich zmierza w naszym kierunku. Wolałem mieć dwójkę bliskich osób obok siebie. Akemi to raczej oczywista oczywistość, a Yukiego wziąłem z wolnej chęci, pragnąłem, by sięgnął oka trochę głębiej w dyplomację. Do tego, nadal uważam, iż jego pomysły są nad wyraz genialne.
     Gdy długowłosa dziewczyna znalazła się obok nas, schyliłem się nisko, by okazać jej szacunek. Nie wątpiłem, że moi ludzie, no i najważniejsze, Ci, którzy znajdowali się obok mnie, zrobią tak samo. Nigdy bym nie przypuszczał, że liderem Uchiha zostanie kobieta. Matsuo, widzisz to? Uśmiechnąłem się delikatnie. Wiedziałem, że jego osobę mogłoby to z lekka podirytować.
   - Z ulgą i pocieszeniem przyjmuję do siebie fakt, że Uchiha postanowiło wesprzeć stronę Źródeł. - Skierowałem swe słowa w stronę Setsuny. Odprowadziłem także wzrokiem posłańca, który prawdopodobnie zniknął w szeregach jej ludzi. Dziewczyna, choć z pozoru zwyczajna, musiała być bardzo silna, by wspiąć się na tak wysoki szczebel. Jej ciało zdobiła zbroja, oraz bardzo drogocenny płaszcz, którego mogłem jedynie pozazdrościć. Zrobiło mi się trochę głupio, iż ja nie posiadam na sobie nawet kawałka metalu. Nie wiedziałem, czy powinno oznaczać to mą głupotę, czy raczej odwagę. Uniosłem dłoń i wskazałem jeden z najbliższych namiotów. Zapewniłem, że jest pusty, oraz, że nikt nam nie przeszkodzi. Gestem głowy, zwykłym kiwnięciem i mimiką przekazałem, iż główny punkt dowodzenia jest dla nas niedostępny. Nie podałem jednak przyczyny, dokładniej zaatakowania Lorda Feudalnego. Nie miałem zamiaru wdawać się w rozmowę przy takich warunkach.
     Kule nie zaprzestały lotu. Trebusze przeciwnika nadawały co kilkanaście sekund, a krzyk ludzi był słyszalny, aż za dobrze. Znajdowaliśmy się w zachodniej części obozu, toteż miałem nadzieję, że chociaż tutaj nie jesteśmy narażeni na bezpośredni atak. Oczekiwałem wypowiedzi, by choć na trochę wyrwać się od myśli o tym, co nas dopiero czeka.

Offline

 

#25 2015-07-22 00:59:52

Setsuna

Martwy

Zarejestrowany: 2015-06-09
Posty: 19
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Mangekyou Sharingan
Ranga: Lider Klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 32

Re: Jezioro pamięci


       Setusna wzięła głęboki oddech i ukłoniła się w kierunku Ichuzy, by jego wzorem oddać mu szacunek. Oto nadchodził moment gdzie miała udowodnić swą wartość, jako Lider i pokazać, że jest w stanie sprawnie prowadzić szeroko pojętą politykę zagraniczną. Reszta jej towarzystwa nie było widać śpieszno do uginania karku, ale pod wpływem jej spojrzenia natychmiast dopełnili formalności. Nie potrafili zrozumieć tego, co ona, nie potrafili zrozumieć, że o to nadchodzi czas, że trzeba było powściągnąć dumę i działać tak by dla klanu wypadło to jak najbardziej korzystnie. Nie byli na tyle silni by pozwolić sobie na niegrzeczną arogancję. Oczywiście istniało ryzyko, że po chwili podniosą się głosy niezadowolenia, mimo tego przywódczyni klanu zdecydowała postawić na tą kartę… Co prawda ryzykowała utratę władzy, której za nic nie miała ochoty wypuścić, jednak nagroda była warta tej zagrywki, jeśli jej lud zobaczy jakieś postępy staną za nią murem, a jej pozycja umocni się jeszcze bardziej.
   - Nie było by możliwe byśmy wsparli Kraj Ognia, ze względu na znanych nam jego sojuszników. Nie mniej ja również cieszę się, że stoimy po tej samej stronie. – Odpowiedziała z resztą zgodnie z prawdą, bo prędzej słońce wstałoby na zachodzie, niż klan Wachlarza poparłby kogokolwiek wchodzącego w jakieś bliskie powiązania z Senju. Przy okazji wspólne działania wojenne dawały okazję do doprecyzowanie sojuszu z Samotnikami.
       W otoczeniu unosiły się wydźwięki działań wojennych, niedające zapomnieć, w jakiej sytuacji się znajdują, z tego głównie powodu uznała za świetny pomysł przejście do namiotu, które zaproponował Lider jak miała nadzieję przyszłych sojuszników. Przekrzykiwanie się w samym środku pola namiotowego było po niżej poziomu urzędu jakie piastowali i nie podobało jej się ta perspektywa za pewne w takim samym stopniu jak jemu.
       Ichuza definitywnie nie wyglądał jej na typ walczącego w ręcz, świadczyły o nim braki w jego uzbrojeniu, jednak wątpiłaby był na tyle nierozważny by prowokować własną śmierć, toteż za pewne miał parę sztuczek w zanadrzu, które pozwoliłyby mu przetrwać wojenną zawieruchę. Na nim zresztą najbardziej skupiała swoją uwagę nie tylko z powodu, że była ciekawa jakim jest człowiekiem, ale też by dobrze zrozumieć co chciał jej przekazać.
       Przez chwilę zajęły ją mimiczne gesty, które jej przekazywał wskazując przy tym na najbardziej okazały namiot w obozie, który zapewne służył celom sztabowym… Z jego relacji wynikało, że aktualnie jest dla nich niedostępny. Tak, więc albo trwała tam jakaś ważna narada, na którą nie byli zaproszeni, choć bardzo powątpiewała w tą wersję. Bardziej prawdopodobne było, iż niedawno w obozie doszło do jakiegoś nieprzewidzianego wypadku, a co za tym idzie odmawiano dostępu nie tylko im, ale i większości osób, które nie pochodziły z otoczenia generalicji.
       Nie przedłużając całej sceny ruszyła w kierunku wskazanego namiotu. Jej ludziom nawet nie trzeba było komunikować by podążyli za nią. Zrobili to samowolnie wiedząc, czego się po nich oczekuje i trudno było by stwierdzić, że nie była z tego zadowolona. Wiele czasu poświęciła na ostrożny dobór swoich przybocznych starając się wyłuszczać takich, którzy rozumieliby jej zamiary praktycznie bez słów. Widać to przedsięwzięcie jak najbardziej się opłaciło, bo jego efekty były więcej niż zadawalające. Upewniwszy się, że podążają za nią zrównała się krokiem z Ichuzą nie wyprzedzając go o ani centymetr, chciała mu tym sposobem dać do zrozumienia, że nie unosi się pychą i traktuje go, jako równego sobie. Nie mniej od czasu do czasu zerkała czy ten zabieg przynosi jakieś skutki. Zdawała sobie sprawę, że dyplomacja to delikatny proceder wymagający wielkiego wyczucia, toteż starała się w tych kwestiach działać jak najbardziej ostrożnie. Priorytetem było osiągnięcie wyznaczonego celu, a każda omyłka z jej strony mogła ją od tego oddalić.
       Gdy wreszcie znaleźli się w namiocie oparła się o główną belkę, czemu towarzyszył chrzęst pancerza, który nosiła na sobie. Spokojnie odczekała, aż zarówno lider Samotników jak i jego ludzie zajmą dogodną im pozycję.
   - Nazywam się Setsuna Uchiha i jak już pewnie się domyśliłeś szanowny Ichuzo jestem liderem swojego klanu. – Zaczęła tonem właściwym grzecznej prezentacji. – Moi przyboczni zaś to Sekai, Soichirou i Naku. – Tutaj wskazała kolejno na ludzi, których przyprowadziła ze sobą. Dwójka z nich zachowywała całkowite opanowanie. Jedynie Sekai podejrzliwie przyglądała się zgromadzonym. Jednak nie było to powodowane, jakiegoś rodzaju wrogością do Samotników, a zwyczajnie jej bardzo nieufną naturą. Sama Setsuna szmat czasu wcześniej pracowała na to by dopuściła ją do jakiejkolwiek konfidencji i udało jej się to ku jej radości na krótko zanim została mianowana przywódcą klanu.
   - Teraz proponowałabym przejść do spraw najświeższych… Przedstaw mi proszę jak według Ciebie wygląda sytuacja na polu. Co prawda mam jakieś swoje informacje, ale skoro dostęp do namiotu dowodzenia jest wzbroniony nie mam innej możliwości ich zweryfikowania jak tylko z Twoją pomocą. Uczynisz mi tą przysługę? – Postanowiła na tą okazję przybrać delikatniejszy i bardziej przymilny ton. Rozkazywanie i wysuwanie żądań na tą chwilę było chyba najmniej odpowiednie i szybko mogło zakończyć wszelakie konwersacje, które przecież miały prowadzić do obopólnego porozumienia.
   - Chciałabym się również dowiedzieć, dla czego wcześniej wspomniany namiot pozostaje dla nas zamknięty, bo na ten temat nie mam niestety żadnych informacji.


http://i.imgur.com/HUl9do0.jpg
Chcę waszej fantazji.
Chcę waszej energii.
Chcę widzieć wasze ręce.
Chcę utonąć w oklaskach.

Offline

 

#26 2015-07-23 12:15:41

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Gdy dziewczyna podeszła ze swą obstawią, dokładniej trzema dodatkowymi osobami, wiedziałem, jaki jest jej cel. Dopełniła formalności, tudzież ukłoniła się, należycie powitała, no a tuż po niej to samo zrobili stojący za nią posłańcy. Obydwoje udaliśmy się we wskazane miejsce, idąc tym samym krokiem, niezmiennym i rytmicznym. Spoglądałem na jej płaszcz, oraz bardzo wielki herb klanu Uchiha, który wprawiał mnie w zainteresowanie. Od informatorów, których mam na każde zawołanie, dowiedziałem się o tragedii, która spotkała Wachlarz. Nie sądziłem jednak, że na najwyższym szczeblu naprawdę stanie kobieta. Teraz mogę napisać, że budziło i budzi to we mnie podziw. Nim zdążyłem wyrwać się od myśli o Kraju Błyskawicy oraz przemyśleń nad ich działaniem, z amoku wyrwały mnie słowa gościa, który najzwyczajniej przedstawił się. Na mej twarzy zagościł uśmiech, a dłoń powędrowała do góry, która wręcz sama wypowiadała - welcome~. Stanąłem niedaleko niej, a tuż po tym zbadałem wzrokiem całą trójkę, szczególnie laskę, która co chwilę latała wzrokiem po namiocie. Nie wiedziałem, czy chciała być nad wyraz czujna, czy po prostu się czegoś bała. Ciekawość ludzi w tych czasach może doprowadzić do ich pewnej zguby. A więc Setsuna.. Setsuna Uchiha... Przeniosłem wzrok na dziewczynę najwyższą stopniem, no i oczywiście zacząłem swą przemowę.
   - Bardzo ładne i jakże rzadko spotykane imię. Miło mi Cię poznać, choć jak widzę sam nie muszę się już przedstawiać. Pozwól jednakże, że wskażę osoby, które mi towarzyszą. Po mej prawej stronie, Akemi, mój zastępca oraz dowódca Samotników. Po mej lewej stronie zaś, Ayatane. - Westchnąłem cicho i słuchałem dalej. Temat dowódcy był bardzo krótki. Uchiha dopiero co przybyli na miejsce wojny, choć nie odsuwałem od siebie myśli, że to oni mogą stać za zamachem. Nie dlatego, że im nie ufam, po prostu wolałbym być zawsze czujny. Spuściłem wzrok na podłogę i złożyłem ręce przed torsem.
   - Nadeszłaś od zachodu, więc twe czerwone oczy nie mogły sięgnąć rozległych murów przeciwnika. Niestety, jest on o wiele bardziej uzbrojony od nas. Ich obóz jest większy, potężniejszy, bezpieczniejszy i posiada o wiele więcej wojska. Samym potwierdzeniem są chociażby trebusze, które nieustannie rozrzucają pociski wśród naszych namiotów. Samotnicy nie wykonali jeszcze żadnego kroku, możemy powiedzieć, że czekaliśmy na wsparcie, na was dokładniej. Jednym z naszych problemów... - Zrobiłem małą przerwę, by złapać powietrze i westchnąć raz jeszcze. Całości towarzyszyła moja choroba, tudzież kaszel.
   - Problemem jest właśnie dowództwo Kraju Źródeł. Sama dobrze stwierdziłaś, że namiot Lorda jest dla nas niedostępny. Z tego co udało nam się dowiedzieć, został zaatakowany przez jednego człowieka, który swymi umiejętnościami zdradził, iż jest ninja. Posłałem na jego poszukiwania dwójkę dobrze wyszkolonych ludzi. Niemniej jednak każdy władca posiada swoich doradców, no i tutaj powstaje dla nas nadzieja. Jeżeli chcemy postawić więcej 'kilogramów' na naszej szali w wadze, która nazywa się wojna, to priorytetem jest odnalezienie kogoś odpowiedzialnego za tutejsze poczynania. Wierzę, że z jego pomocą oraz naszą inteligencją winniśmy sprostować zadaniu. - W końcu zakończyłem tłumaczenie, choć w głowie świtało mi, że o czymś mogłem zapomnieć.
   - To chyba wszystko, co teraz wiem. - Złapałem swą brodę i zamyśliłem się. Swój wzrok nadal wtapiałem w podłoże.
   - Czy jest jeszcze coś, o co chciałabyś zapytać? Mniemam, że nie przybyłaś do mnie tylko po to, by wypytywać o przeszłe działania wojenne. - W mym głosie dało się wyczuć nutkę sarkazmu, choć nie miałem na myśli pytań odnośnie sojuszu. To tylko jedna z rzeczy, którą teraz brałem pod uwagę. Myślałem, że może ma jakieś ciekawe pytania z zupełnie innego tematu rozmowy. Kto wie. Matsuo nadal nasłuchiwał, choć w namiocie był niestety niedostępny. Za jakieś pięć, dziesięć minut, powinien stać tutaj razem z nami.

Offline

 

#27 2015-07-25 10:17:45

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Jezioro pamięci

      Plan nie powiódł się, choć postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Nim zdążyłem dobiec do bramy frontowej, zauważyłem, jak Ichuza ze swoim oddziałem wraca do centralnego punktu spotkań. Wycofałem swoich ludzi i razem z nimi stanąłem obok lidera. Ayatane nawet nie ruszył, więc wszyscy ponownie znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Nim zdążyłem zapytać, Ichuza się odezwał i rozwiał moje wątpliwości oraz pytania. Teraz problemem było wymyślenie kolejnego planu, choć pomocą miał nam służyć dowódca wojsk Kraju Źródeł. Stanąłem poważnie i przeniosłem wzrok w stronę zachodu, gdzie wypatrzyłem kobiecą sylwetkę podającą się za przywódczynię klanu Uchiha. Wyglądała na dość słabą, a przynajmniej na taką, której ciężko będzie zaopiekować się swym ludem. Minęła minuta, a ona znalazła się obok nas. Ichuza wykonał ukłon w jej stronę, więc bez zastanowienia zrobiłem to samo, by okazać szacunek. Był to w końcu ktoś wysoki rangą, potężny, czy nie, na pewno wpływowy. A jeżeli klan Uchiha ją wybrał, to musiała mieć w sobie coś, co gwarantuje bezpieczną drogę na szczyt panowania.

      Chodziło o związanie paktu pomiędzy Samotnikami, a Uchiha. Nasza trójka, oraz delegacja z ich rodu, znalazła się w oddzielnym namiocie, pustym oraz bardzo przestrzennym. Z początku rozmowa wyglądała na dość prostą, Setsuna wyciągała informacje od mojego towarzysza na temat wojny, oraz jej przebiegu. Niestety, nic nie wyglądało tak pięknie, jak można by to było namalować. Kraj Ognia otoczył się pokaźnym murem, drewnianym i solidnym. Tylko prawdziwy ogień mógłby go spalić, a po tych słowach naszła mnie niemała myśl. Słyszałem legendy o czarnym ogniu, które nie gaśnie. Automatycznie złapałem się za podbródek i wdałem w planowanie. Postanowiłem, że podzielę się pomysłem z dowódcą Źródeł, może on to w swój sposób rozpatrzy. Teraz jednak skupiłem się na swoim wojsku. Rozkazałem, by zajęli dogodne miejsca, dokładniej mówiąc siedli obok ludu klanu Uchiha i odpoczęli. Co prawda, wojna nadal trwa, więc rozkazałem medykom, by zajęli się namiotem medycznym. Każda dłoń może okazać się teraz pomocna. Ci natychmiast ruszyli, a ja wróciłem ponownie do rozmowy.

      Zajmowałem bierną pozycję, lecz nie przeszkadzało mi to w żaden sposób. Zostawiłem Ichuzie negocjacje, które jak widać, idą teraz dobrze. Byłem ciekaw, jak wiele Uchiha zdążyli się już dowiedzieć. Bardzo możliwe, że posiadają informacje, które przydadzą się także i nam. W międzyczasie nadal główkowałem, jak dostać się nie postrzeżenie do siedziby wroga. Wydawało mi się, że me rozumowanie jest błędne. Nie trzeba się tam dostać niepostrzeżenie, acz z dobrym wejściem. Gdyby udało nam się przełamać mury i jakimś sposobem przetransportować tam żołnierzy, zanim Ci umrą od nalotu kul, byłoby świetnie. trebusze ciągle strzelały. Odgłos umierających ludzi dobiegał do mych uszu, choć nie ukrywam, że byłem do tego przyzwyczajony. Byłem poważny, oraz opanowany. Nie zdradzałem żadnej innej emocji, gdyż nawet nie miała ona sensu teraz zagościć. Wzrok wpatrywałem raz w lidera Samotników, raz w lidera Uchiha. Niech ta rozmowa będzie nie tylko owocna, lecz także i szybka, byśmy mogli, jak najprędzej wyruszyć i wygrać tą potyczkę.

      W między czasie postanowiłem stworzyć klona, który miał zająć się sprawą odkładaną przeze mnie od bardzo dawna. Mianowicie chodziło o sprawdzenie terenów Ame no Kuni. Doszły mnie słuchy, że widziano tam potężne stworzenie, które podróżowało z równie potężnym właścicielem. Uznałem,  że takie wsparcie także i mi się przyda, dlatego też koniecznie chciałem spotkać tą dwójkę by zadać im kilka pytań. Jeden klon powinien sprostać temu zadaniu...

z/t ->Tereny Ame no Kuni [klon]

Ostatnio edytowany przez Akemi (2015-07-25 10:51:45)

Offline

 

#28 2015-07-29 00:53:56

Setsuna

Martwy

Zarejestrowany: 2015-06-09
Posty: 19
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Mangekyou Sharingan
Ranga: Lider Klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 32

Re: Jezioro pamięci

   
       Jak na razie była zadowolona z przebiegu rozmów… Jak na razie rokowania zdawały się być według niej całkiem dobre, a sam ton rozmowy świadczył, że są w stanie wypracować jakieś porozumienie. Najbardziej, za tym wszystkim przemawiał fakt, że Ichuza okazał się rozgarniętym i dość skorym do dialogu rozmówcą. Do tego przemawiał w dyplomatycznym tonie, który nad wyraz sobie ceniła.
  - Ahh dziękuję za ten uroczy komplement. – Poczęstowała Lidera samotników, kolejnym uśmiechem, a trzeba nadmienić, że był on całkiem szczery. Nie było w tym nic dziwnego, należała do tego typu osób, które lubią być komplementowane i zarówno przyjmowaniem nich, jak i odwdzięczaniem się za nie miały najmniejszego problemu. – Muszę przyznać, że niezwykle rzadko ktoś na nie zwraca uwagę, ale o tym możemy porozmawiać o czasie bardziej do tego odpowiednim i w miejscu o lepszej atmosferze. –  Jakby na potwierdzenie jej słów pocisk z trebusza śmignął w powietrzu.
       Zlustrowała Samotników, których przedstawił jej Ichuza i swoim zwyczajem uczyniła to bardzo dokładnie. Nie zamierzała się jednak dzielić wnioskami, które napłynęły z obserwacji, nie chcąc jak na razie wygłaszać zbyt pochopnych opinii. Po tym wróciła spojrzeniem swych czarnych oczu do swojego głównego rozmówcy. Chłonęła wszystko, co miał do powiedzenia, przysłuchując się każdemu szczegółowi. Informacje te odgrywały nad wyraz wielką rolę. Między innymi na ich podstawie będzie później planowała szeroko zakrojone działania wojenne, a od tego jak dobrze będą zaplanowane zależało od tego ilu jej ludzi na tym ucierpi. Straty były oczywiście nieuniknione i jako świadomy przywódca zdawała sobie z tego sprawę, jednak Uchiha było na tyle mało, że nie mogła sobie pozwolić na stratę większej części. W końcu należało do niej zajęcie się swym ludem.
       Oczywiście nie śmiała przerwać liderowi samotników, cały czas patrząc mu się w twarz i kiwając od czasu do czasu głową, że przyjmuje do wiadomości, co chce jej przekazać.
   - Faktycznie ku mojemu żalowi umknęło to mojemu własnemu spojrzeniu. Zwiadowcy jednak nie omieszkali mi przybliżyć sytuacji, choć nie kazałam im podchodzić zbyt blisko… - Podjęła wreszcie, gdy ten skończył. – To, co raczyłeś nakreślić zgadza się, z wersją, która trafiła do mych uszu. Jednak trzeba pogodzić się z przykrą świadomością, że aktualnie nasza sytuacja nie plasuje się zbyt dobrze… Bardziej jednak niepokoi mnie sam zamach, o którym wspomniałeś. Było by dobrze gdyby stał za tym Kraj Ognia, co jest z resztą prawdopodobne. Gdyby jednak za zamachem stał ktoś o wysokiej pozycji w Kraju Źródeł. Znakiem tego Lord ma wśród swojego państwa zwolenników agresora, co przy obecnej sytuacji militarnej będzie jedynie utrudniać nam działania….
   Setsuna pokiwała głową i nawet się nie skrzywiła na ton jej rozmówcy. Takie impulsywne zachowania nie leżały w jej naturze, a dodatkowo mogły jedynie oddalać od obranego celu.  Czas, więc było przejść do spraw ważniejszych.
  - Chciałam dowiedzieć się od Ciebie jak wygląda według Ciebie sprawa z naszego sojuszu. Przekazano mi, że ustalaliście coś z Ichitsu, ale ostatecznie jakoś nie za bardzo nabrało to mocy sprawczej, że tak się wyrażę. Okazał się on prawda okazał się nad wyraz marnym liderem, ale osobiście uważam, że rozpoczęcie rozmów z wami było całkiem dobrym posunięciem. Toteż jestem pełna dobrej woli, co do ponownego ustalenia tej kwestii i dokonania tego tym razem jak się należy…


http://i.imgur.com/HUl9do0.jpg
Chcę waszej fantazji.
Chcę waszej energii.
Chcę widzieć wasze ręce.
Chcę utonąć w oklaskach.

Offline

 

#29 2015-07-29 20:47:42

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Gdy dziewczyna zasiadła, ja zabrałem się za przechadzkę po namiocie. Nie był dość duży, więc mogłem swobodnie się poruszać, a przy okazji nie znikać jej z oczu. Nie odwracałem się do damy plecami, bo wiedziałem, że nie jest to stosowne. Zatrzymałem się dopiero przy jakimś regale, by wszystko podsumować, a faktów było bardzo wiele. W dłoń pochwyciłem szklaną kulę, nie wiedziałem do czego służyła, lecz ktoś widocznie ją tutaj zostawił. Wtopiłem w nią swój wzrok i będąc nadal zamyślonym, zacząłem odpowiadać.
   - Wróg jest liczny, a liczebność wygrywa. Z tego, co dobiło do mych uszu, to klan Senju nie miał zamiaru ich wspomóc. Nie wiem, jak sprawa ta wygląda teraz. Musimy wziąć każdą ewentualność pod uwagę. Osiem klanów na całym kontynencie. Kraj ognia posiada dwa, z czego jeden, bardzo potężny. Nie wiadomo jednak, czy i oni wypowiedzą się za jego tyraństwem. Oprócz nich, według mojego własnego mniemania, problemem mogą być Hyuuga, Kiyoshi, Namikaze i Nara. Kraj Ziemi jest najbardziej oddalonym, choć ich umiejętność przenikania przez obiekty jest naprawdę imponująca. Kiyoshi, nie znam ich za dobrze, lidera nigdy na oczy nie widziałem, lecz z całą pewnością coś ze sobą reprezentuje. Namikaze, tutaj pojawia się wiele problemów. No i Nara, wrogowie Uchiha. Jeżeli mieliby wybrać jakąś stronę, to na pewno nie tą, którą wybrali ludzie o czerwonych oczach. - Wypowiedziałem to, co naszło mi na myśl. Nie spuszczałem wzroku z zabawki.
   - Zostają jeszcze... wyrzutki. Sprzymierzeńcy. Zakładam, że i oni wkrótce dokonają wyboru. Nie byłbym jednak pewny ich działań, zupełnie nie potrafię przewidzieć decyzji Shinsaku. Gdyby jednak stanęli przeciw nam, to nasze szanse na wygraną wynosić będą zaledwie dwadzieścia procent. Czy warte jest to ryzykowania? - Zacząłem się wahać, czy aby na pewno dobrze zrobiliśmy. Równie dobrze mogliśmy zostać w swych domach i czekać na rozwój wydarzeń. Pchanie się na wojnę, to jak skracanie drogi na cmentarz. Jednak nie było już odwrotu. Trzeba będzie pokonać każdego, kto stanie nam na drodze.
   - Z drugiej strony byłoby to nad wyraz głupie. Lord Kraju Ognia nie jest zbyt mądry. Nawet gdyby wygrali wojnę, to wyrzutki i tak na tym ucierpią. Kraj Ognia nie wspomoże nikogo, dla niego liczy się tylko władza. Po wojnie zajęliby teren i wyrzutków i Samotników. To po prostu zło. - Westchnąłem cicho.
   - Po faktach, jakie wypowiedziałem, nie mam większego wyboru. Sojusz, to więź, która umocni obydwie strony, nasze i wasze. Nie chciałbym jednak rzucać słów na wiatr i nie traktować tego niepoważnie. Jeżeli mamy zamiar zjednoczyć się na zawsze, to chciałbym by kierowała tym szczerość. Uchiha, klan, który ostatnim czasem bardzo ucierpiał. Słaby, nie posiadający zbyt wielu ludzi. Nie jest to dla nas korzystne. - Prawda płynęła z mych ust.
   - Nie mam jednak wyboru. Samotnicy nie mają przyjaciół, a Uchiha kierują się swym honorem, co oznacza, że są warci pełnego zaufania. Jak mówiłem, przymierze te winno wywierać korzyści na obu stronach. Z Ichitsu posiadałem poważne, do tego krótko mówiąc, dobre kontakty. Wiele waszych braci poznałem i na żadnym z nich się nie zawiodłem. Oczywiście, pakt sojuszu jest niezbędny. - Był to początek nowej drogi.
   - Setsuno, dobrze wiesz, jaki wpływ będzie to miało na moich ludzi. Zaczną się bać, żyć w strachu. Sojusz z kimś bardzo słabym, może działać na moją niekorzyść. Nie chcę ubliżać twojemu rodowi, lecz sama rozumiesz, jak sprawa wygląda. Niemniej jednak, wierzę w wasz powrót na arenę międzynarodową, potężnych i pewnych siebie Uchiha. Chciałbym więc przedstawić swe warunki, a także zaproponować korzyści dla was, które dla nas nie będą żadnym problemem. - Odłożyłem szklaną kulę na półkę, by wrócić do liderki. Niech dalsza rozmowa toczy się w cztery oczy. W końcu wydaje się być bardzo poważna.
   - Z początku potrzebuję czegoś, co zapewni nam przyszłość. Będąc dobrym liderem muszę dbać o bezpieczeństwo swoich ludzi. Pragnę im pokazać, że sojusz ten nie jest na pokaz. Jeżeli ja potraktuję go poważnie, to także i moi ludzie. Będąc człowiekiem o wysokich ambicjach, marzę o tym, by nie był to zwykły sojusz. Chcę, powiem to otwarcie, chcę zjednoczyć nasze rody, jak najbliżej to możliwe. To ma być nie tylko pakt, to ma być przyjaźń. - Uśmiechnąłem się szczerze, bardzo szczerze.
   - Wiele lat potrzeba na wypracowanie tak potężnej więzi, lecz wierzę, że ani dla Ciebie, ani dla mnie, nie będzie to problemem. Czas, to tylko pojęcie względne. Na czele tak potężnego zjednoczenia, chciałbym żebyśmy stanęli obydwoje. W jeszcze większej więzi, niż ta, która łączyć będzie nasze rody. - Miałem nadzieję, że zrozumie mą aluzję. Nie wiedziałem jednak, czy osoba taka, jak ja, że tak powiem najprościej, jest w jej guście.
   - Wnet na swój honor przysięgnę, że całą swoją mocą wesprę Uchiha i własnoręcznie pomogę im odbudować dawną świetność. Realizacja tego planu jest możliwa tylko wtedy, gdy ty wyrazisz na niego pełną chęć, droga Setsuno. Nie żądam wiele. A me intencje są szczerze. - Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń. Był to gest, na który odpowiedzieć było prosto. Uścisk, jako potwierdzenie, bądź jego brak, jako odmowa.

Offline

 

#30 2015-07-29 23:13:20

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Jezioro pamięci

     Jak wspominałem, podróż to tylko czas. Znajdowaliśmy się kilkanaście kilometrów od pola walki, gdy uniosłem swą głowę do góry. Do mych uszu dobiegł huk. Hałas pocisków niósł się echem pośród wysokich drzew. Odetchnąłem świeżym powietrzem, bo wiedziałem, że niedługo mogę go stracić. Im bliżej celu byliśmy, tym wolniejszym krokiem szliśmy. Z przodu ja, oraz Yoshiro, którego postanowiłem trzymać blisko siebie, niżeli zostawiając gdzieś na tyłach. Za nami posłowie, którzy teraz mieli odegrać najważniejszą rolę. A na końcu oczywiście wojsko, od medyków, po samych wyszkolonych, potężnych wojowników. Nadszedł ten czas, gdy mój wzrok zetknął się z dwoma osadami. Nadeszliśmy od strony północy, ówcześnie wysiadając ze statku, który zdołał przecisnąć się przez rzekę. Do centrum dzieliło nas kilka kilometrów, a z tego punktu mieliśmy idealny wzgląd na całą walkę.
   - Zostaniemy tutaj. Przekaż pozostałym, że rozbijamy obóz. - Zwróciłem się w stronę chłopaka, zabierając mu płaszcz. Rzuciłem go pod cztery litery, zasiadłem i wzroku nie spuszczałem z pocisków, które co raz szybowały w powietrzu. Westchnąłem bardzo cicho.
   - Wiecie co do was należy. Będzie tylko jedna mała zmiana planów. Z początku wyślemy jednego posła, dotrze on do Lorda Kraju Ognia. Niech Źródła poczekają. - Zmarszczyłem jedną brew. Odprowadzałem go wzrokiem, aż zniknął wśród pokaźnych, drewnianych murów. Czekałem, aż moi ludzie rozbiją namioty, czy cokolwiek tam chcieli. Nie wiedziałem, jak długi czas tutaj zastaniemy, więc wolałem, by odpoczęli przed ewentualną bitwą. Teraz nie mieliśmy zamiaru wdawać się w konflikt, więc pozostało czekać.
   - Jak myślisz, kto wygra? - Zadałem bardzo proste, lecz zarazem podchwytliwe pytanie. Nie ukrywam, że w ten sposób chciałem zbadać inteligencję swojego rozmówcy. Słowa były kierowane oczywiście do Yoshiro.

-----

     Poseł z logiem organizacji wyrzutków zmierzał prosto w mury Kraju Ognia. Ręce miał na wierzchu, zaś jego ubranie wskazywało na brak uzbrojenia. Gdyby bez problemu został wpuszczony do środka, zwróciłby się bezpośrednio do straży, że chce przemawiać w imieniu Shinsaku, przywódcy. Od jego rozmowy będą zależały nasze dalsze losy. Nie wiedział, co takiego znajdzie w środku, acz był gotowy na każde przemówienie. Jeżeli ktoś, by go pytał, to za wszelką cenę odpowiadał skąd pochodzi, jakie ma intencje, oraz, że chce mówić z samym lordem, a gdyby ten był niedyspozycyjny, to z jego przełożonym (nie chcę nadmiernie pisać dialogów, bo nie wiem, co spotka poseł).

Offline

 

#31 2015-07-30 13:19:09

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Jezioro pamięci

      Podróż może i nie była najkrótsza, ale minęła mi bardzo dobrze. Wiedziałem, że zmierzam na wojnę, ale mimo tego, nie czułem strachu. Nie martwiłem się o swoją przyszłość. Jakbym wiedział, że będzie ze mną wszystko dobrze. W rzeczywistości mogę za swoją nadmierną pewność siebie najwyższą ceną - życiem. Udało nam się przeprawić przez rzekę. Potrzebowaliśmy statku, bo nie było w okolicy żadnego mostu. Skierowaliśmy się w stronę głównego pola walk, jednak zatrzymaliśmy się kilkanaście kilometrów od niego. Tak jak powiedział Shinsaku, w tej chwili nie powinniśmy dołączać się do walk. W tej chwili priorytetem jest wysłanie posłów i wynegocjowanie najlepszych warunków.
      Yoshi powiedział, abyśmy się zatrzymali i rozłożyli obóz. Powiedział mi, żebym przekazał to reszcie. Zabrał również swój płaszcz, który niosłem przez całą drogę, od momentu opuszczenia pokoju lidera w siedzibie Wyrzutków, aż do teraz. Zrobiłem tak jak mi nakazał mój przełożony. Zacząłem rozgłaszać ludziom, że zatrzymujemy się tutaj, rozbijamy obóz. Ciekawe jak długo pozostaniemy w miejscu, a co ważniejsze, do której ze stron dołączy organizacja Wyrzutków. Osobiście nie miałem żadnego faworyta, było mi to wręcz obojętne. Następnie Yoshi zadał mi pytanie, jaki przewiduję wynik tej wojny.
      Myślę, że jeszcze za wcześnie, żeby to oceniać. - powiedziałem. Cóż, nie mogłem dużo powiedzieć na ten temat. Niby wiedziałem, że po jednej stronie stoją Samotnicy i Uchiha, zaś po drugiej Senju i Ayatsuri, aczkolwiek nie wiedziałem nic więcej. Nie miałem pojęcia o liczebności ich armii, o sile wojowników. Właśnie dlatego wynik był dla mnie zagadką.
      Ale mam wrażenie, że to w dużym stopniu może zależeć od nas. - dodałem.

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2015-07-30 23:34:27)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#32 2015-08-01 13:08:44

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Jezioro pamięci

    Logen trzymał się z innymi członkami klanu, którzy podążali za nową liderką. Gdy dotarli do jakiegoś obozu, a owa liderka poszła załatwiać swoje sprawy, chłopak mógł się zorientować – przynajmniej ogólnie – w sytuacji. Zastanawiał się co dokładnie może się tu szykować i z czym przyjdzie się im mierzyć.
    Chociaż potrafił wyczuwać chakre, wokół niego było zdecydowanie za dużo jej źródeł, żeby mógł coś więcej się dowiedzieć – jak np. ile jednostek mogło być wewnątrz obozu. W końcu nie wpuszczono ich głębiej. A w przypadkach wojny każda informacja może okazać się bardzo użyteczna.
    Starszy chłopak przez długi czas wędrował, był daleko… nawet nie mógł pomóc. Zaś teraz – nie wiedział jak pomóc. W głowie rozmyślał nad różnymi scenariuszami i możliwymi rozwiązaniami różnych sytuacji. Jednak pierw chętnie poznałby obecnego lidera – a właściwie liderkę. Dawno temu znał ówczesnego lidera… Może dzięki swej długoletniej podróży i zdobytej wówczas wiedzy- i informacji - byłby w stanie jakoś pomóc jej i klanowi. Chociaż z drugiej strony pewnie zostałby zganiony za brak jego obecności w tych krytycznych momentach klanu.
    - Ciekawe, co się wydarzy… – powiedział pod nosem, bardziej do siebie, choć i inni w bliskim jego otoczeniu mogli coś usłyszeć. Może Logen powiedział to na głos, bo chciał, żeby ktoś usłyszał… żeby nie być tu „samemu”. Bo w końcu, mimo iż był pośród członków swojego klanu, to nie praktycznie żadnego z nich nie znał, ani też nikt nie mógł znać jego – chyba, że z opowiadań, ale z drugiej strony nie był przecież nikim sławnym, czy też znanym.
    Cóż… chyba nie pozostało nic innego, tylko czekać, aż ktoś przekaże jakiekolwiek informacje. Oby to tylko nie trwało wiecznie… – pomyślał młody mężczyzna, przyglądając się otaczającym go ludziom. W końcu usiadł na ziemi, skrzyżował nogi i zaczął sprawdzać swoje wyposażenie – którego nie miał wiele. Skoro ma to być wojna, przydałoby się nieco więcej broni…


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#33 2015-08-05 19:34:30

 Kimari

Zaginiony

8253161
Zarejestrowany: 2014-12-06
Posty: 153
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Płeć: Meżczyzna
Wiek: 16

Re: Jezioro pamięci

~~

    Podróż do Yu no Kuni przebiegła dość szybko i bez żadnych problemów z grupy technicznej i nawet pogoda dopisywała. Żadnych sztormów, pozytywny północno-wschodni wiatr czy słońce na morzu. Było spokojnie... ale to chyba tak zwana cisza przed burzą. Gdzieś tam toczy się walka pomiędzy dwoma nacjami, a może nawet kilkoma klanami shinobi? Kto powiedział, że Kiyoshi byli jedynymi wmieszanymi? Im bliżej lądu, tym bardziej zastanawiałem się, po jakiego czorta się tam wybierałem? Z ciekawości? Czyżbym miał własne życzenie śmierci? A może chęć ujrzenia tego wszystkiego na własne oczy? Dotychczas prowadziłem spokojne życie - o ile mieszkanie z matką, która jest sławą aktorką da się określić jako spokojne - więc nie posiadałem jeszcze żadnego doświadczenia z wojną. Sądziłem, że im szybciej tego doświadczę, tym łatwiej będzie mi w przyszłości. Szczególnie, iż teraz miałem dodatkową motywacje. Wesprzeć swój klan. Może nie będę w stanie wiele zrobić, ba wątpię żebym kogoś zranił, a nawet zabił. Jednak jeden człowiek zawsze robi różnicę, nawet jeśli niewielką.
    Zaraz po zejściu ze statku, zacząłem kierować się w stronę głównej bramy portu, gdy nagle usłyszałem dość interesującą mowę pewnego mężczyzny. Zwolniłem trochę kroku, przechodząc obok nich, bo zawsze można dowiedzieć się ciekawych rzeczy z takich monologów. Zgiełk jaki tutaj panował, na pewno nie ułatwiał wsłuchanie się w słowa mężczyzny. Wspomniał coś o Ryo jako liderze klanu oraz o Baigai. Nietrudno było połączyć te dwie rzeczy i zdać sobie sprawę, kim byli Ci ludzie. Delegacja klanu Kiyoshi i najpewniej siły, które mają wziąć udział w tej wojnie. Osobiście myślałem, że będzie to trochę większa grupa ludzi. Nie jakaś armia złożona ze stu shinobi, a raczej dwadzieścia lub nawet dziesięć osób. Czyżby byli tak uzdolnieni? Wiedziałem, że Kiyoshi to silny klan, ale że aż tak? Po chwili zastanowienia postanowiłem poczekać na nich, aż wyruszą w stronę obozu i iść za nimi. Może nie najlepszy pomysł na rozpoczęcie znajomości, ale jestem pewien, że nie byliby zbyt przychylni, żebym do nich dołączył.
    Dość długo za nimi szedłem, a pewność, że nadal byłem niezauważony wciąż malała. Z pewnością ktoś z nich mógł mnie już zauważyć lub wyczuć i to była tylko kwestia czasu, zanim dojdzie do konfrontacji. W szczególności, kiedy na terenie nie było żadnych drzew. Może lepiej będzie od razu przedstawić się, niż pozostawić ich w niewiedzy. Lepszy pomysł, niż zakradnięcie się do obozu, kiedy ktoś może Cię złapać, a potem zabić, bo uznają Cię za szpiega. Szczególnie, że się teraz dołączył do nich jakiś żołnierz. Ehh.. warto spróbować.
    - Przepraszam. Czy wy jesteście z klanu Kiyoshi? - zapytałem się ich, po tym jak ich dogoniłem. Z pewnością zauważyli mnie dawno w tym wykarczowanym lesie. Dopiero teraz mogłem lepiej się przyjrzeć tej grupce. Bliźniaki, kobieta, starszy mężczyzna oraz jakiś znacznie młodszy. Ten ostatni najbardziej zwrócił moją uwagę, ponieważ był blondynem jak ja. Czyżby jakiś przypadek lub wspólny krewny? Nie zauważyłem, żeby Kiyoshi mieli jakąś wspólną cechę wyglądu, jak niektóre klany. Z  tego co słyszałem, to wszyscy Uchiha byli czarnowłosi.
    - Nazywam się Kimari Kiyoshi i może to trochę głupio zabrzmieć, ale chciałbym do dołączyć do was w tej wojnie. Wiem, że o wiele proszę, ale... - mówiłem i nagle nie wiedziałem dalej, co mam powiedzieć. Właśnie dlaczego mieliby mi pozwolić dołączyć? Na ich miejscu miałbym podobne myśli. Jakiś dzieciak chcę iść z nimi w środek wojny. Może to był jednak błąd przychodzić tutaj?




http://i.imgur.com/9r969Mg.png

Offline

 

#34 2015-08-05 20:08:40

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Jezioro pamięci

      Wreszcie przybyli chociaż nie do końca mógł to tak określ, znajdował się koło rzeki kilkanście kilometrów od obozów. O ile można to było nazwać obozami, zwłaszcza jeden przypominał bardziej fort niż tymczasowe schronienie dla armii. Jak widać wbrew temu, że wojna trwa tak długo żadna stron nie próżnowała. Chociaż po uważniejszym przyjrzeniu się sytuacji ogień powinien mieć wystarczająco siły aby zmiażdżyć przeciwnika. Z początku chciałem wkraść się nie zauważony do któregoś z obozów jednak ta opcja odpadała. Las był tak wykarczowany, że widoczność była idealna, mimo wszystko trzeba czegoś spróbować.
- Taii, wiem że chcesz pomóc krajowi gorących źródeł, ale wciąż za mało wiemy aby angażować się w tą wojnę. Najpierw musimy zbadać sytuację, weź ze sobą Ango i udaj się do obozu gorących źródeł. Postarajcie się to zrobić incognito i unikajcie wszystkich konfliktów.- Nie odrywałem oczu od sytuacji starając się wyłapać wsyzstkie niuansę w całej sytuacji. Każdego żółnierza, każdą maszynę, ukształtowanie tereny czy nawet nastroję panujące w obozach. Oczywiście odległość stanowiła przeszkodę niemal równie wielką jak potężne mury.- Hikari udaj się do obozu ognia i sprawdź co tam się dzieje. Interesuję mnie przede wszystkim czy są tam jacyś Senju. Wiem ,że umiesz ich rozpoznać, unikaj zagrożenia. Miu nie wychlaj się z lasu i sprawdzaj czy nikt się do nas nie zbliża niezauważony.


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#35 2015-08-06 17:17:32

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: Jezioro pamięci

  Jak zawsze... Moje zdanie się nie liczy i informacje, które posiadam. Cóż nie będę tego komentował, nie chcę i nie muszę... Pomyślał Taii ukazując nieco nietęgą minę. Nie miał zamiaru kłócić się z decyzjami wyższych rangą ninja. Wolał robić swoje, choć strach towarzyszył mu z każdym krokiem. Yu no Kuni było tym miejscem, które z pewnością będzie omijał jeszcze bardziej szerszym łukiem. Nie czuł się tu pewnie, wszak kraj ognia zaatakował te tereny, to obie strony były dla tego Namikaze odrażające. Widział, że Ci z kraju ognia są na tyle potężni by móc z łatwością zniszczyć ten kraj, jednak czemu tego do tej pory nie zrobili? Nie wiadomo, jednak coś musiało za tym stać, że obawiali się rzucać na raz pełne swoje siły. Możliwe, że faktycznie kraj gorących źródeł miał potężne jednostki mogące walczyć z liczną armią. Ewentualnie ich Lord mógł skrywać mroczny smaczek, który czeka na wyciągnięcie go z odmętów oceanu zwanego światem.
  -Chcę odwdzięczyć się ich lordowi... Nic po za tym się dla mnie nie liczy.- Odparł i wysłuchał słów swojego mistrza. Następnie skierował wzrok na Ango, najwidoczniej z tym zadaniem szybko się uporają. Miał co nieco informacji o obozie oraz mniej  więcej pomysł jak tam się dostać. Wszystko jednak zależało od losu bynajmniej tak wydawało się chłopakowi.
  -Rozumiem mistrzu. Ango ruszajmy jak najszybciej. Rozumiem, że mamy spotkać się w tym miejscu ponownie?- Odparł ruszając powolnym krokiem w stronę obozu gorących źródeł.  Droga wydawała się dość prosta, więc powinni szybko tam dotrzeć jak i szybko uciec. W głowie miał cały czas pamiętny kanał, lecz nie miał pewności czy i on nadal jako tako funkcjonuje.


  Co pare sekund patrzył za siebie by być pewnym, że Ango udaje się wraz z nim. Obawa ta była słuszna, wszak znajdowali się na terenie objętym wojną. Tu wszystko się mogło wydarzyć. Chłopak nawet dla pewności trzymał a raczej macał kunai klanowy. W razie nieoczekiwanego ataku będzie wstanie się obronić i teleportować w miejsce gdzie kunai zostanie rzucony. Przynajmniej tak było w teorii, lecz w praktyce różne cuda wychodzą. Co się dziwić, wojna to nie przelewki to nie miejsce dla takich słabeuszy jak Taii, jednak czasami takie osoby wyrastają na prawdziwych bohaterów. Świat wariuje na ich punkcie, a oni sami stają się o wiele potężni. Taii czuł jak z każdym treningiem staje się silniejszy fizycznie, lecz psychicznie raczej nie. Był słaby psychicznie i łatwo można było go złamać, potrzebował przewodnika, który pomoże mu. Unormuje jego charakter i duszę oraz sprawi, że będzie wstanie ponieść to brzemię, które nosił wraz z sobą. Śmierć bliskich to nie przelewki, a najgorsze jest to, że on nie potrafił nic zrobić. To najbardziej go bolało. Jednak te myśli trzeba odstawić na bok. Wszak zbliżali się powoli do obozu. Taii czuł jak mu serce wali, a pot spływa po skroniach. Otarł to i odparł do Ango.
  -Wątpię czy pozostaniemy incognito, ale myślę że powinniśmy spróbować tego że jesteśmy wieszczami i rozprowadzamy informacje na cały świat o tym co tu się dzieje. No i też, że zachęcamy by ludzie przyłączali się do Yu no kuni. Wtedy może nas wpuszczą z otwartymi rękoma, a jak nie to spróbujemy innego wejścia. Bardziej ryzykownego, ale może się udać.- Mówił nieco chaotycznie, ale starał zachowac jakiś tam spokój.

Offline

 

#36 2015-08-15 23:09:10

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

     Obóz kraju gorących źródeł znajdował się w jeszcze większym chaosie niż do tej pory. Co prawda atak trebuszów miał się ku końcowi. Wciąż jednak odczuwalne były jego skutki, wiele konstrukcji zostało zawalonych, nie stanowiło to większego problemu gdyż i tak były czystą prowizorką. Jednak pod wieloma spoczywały ciała nieuważnych ludzi, którzy nie zdążyli skryć się w bezpieczniejszym miejscu. Ponadto miejscami unosił się toksyczny dym, który wyleciał z części pocisków. Całość jeszcze pogarszała sytuacja z lordem oraz fakt, że do obozu przybyli Uchiha.

     Przechadzając się po obozie można był uważniej ujrzeć w jak mizernym stanie znajdują się jego mieszkańcy, żyjący na skraju załamania. Wystarczył niewielki impuls aby poddali się lub przeszli na stronę wroga. Nawet jeżeli oznaczałoby to resztę życia jako niewolnicy. Być może takim impulsem może być śmierć lorda feudalnego. Yoh, który akurat przechodził przez obóz w poszukiwaniu szpiega wkrótce został zaczepiony przez swoje potężne rozmiary.
- Chodź, przydasz się, przygniotło go, ale jeszcze żyje, musimy mu pomóc.- zwrócił się do niego mężczyzna wskazując na niewielki namiot przygnieciony głazem. Widać, że bardzo przejął się sytuacją bo nie mógł zlecić zbyt sensownych zdań. Faktycznie jakby lepiej się przyjrzeć spod głazu wystawały pół ciała, najprawdopodobniej należące do przygniecionego mężczyzny, które wołało o ratunek. Wkrótce okolicę wypełnił przeraźliwy odgłos rogów z obozu ognia.
 
     Podobnie Miyaguchi wkrótce odnalazł coś dziwnego, jednak nie do końca to czego szukał. Wciąż nie było ani śladu szpiega, ale cóż to byłby za szpieg jakby nie umiał się ukryć. Udało mu się natomiast natrafić na pocisk z trebusza. Jednak nie był on zwyczajny, nie wydzielał ani toksycznego dymu, ani nie był z kamienia. Był wykonany z drewna, w dodatku miał w sobie otwór, jak się okazało był wydrążony, a w środku wypełniony słomą. Zupełnie bez sensu, taki pocisk nie mógł wykonać większych szkód. Wkrótce okolicę wypełnił przeraźliwy odgłos rogów z obozu ognia.
   
    Tymczasem w namiocie obecnie zajmowanym przez 3 Samotników i 4 Uchiha, wbiegł wzburzony mężczyzna. Samotnicy od razu mogli rozpoznać człowieka, który powierzył mu zadanie. Szybkim spojrzeniem obiegł po zgromadzonych, zatrzymując się nieco dłużej na Setsunie i cały aż poczerwieniał ze złości.
- Ja tu trzymam chłopców w pełnej gotowości aby wmieszać się w trupy z waszych potyczek, a wy co wycofujecie się, żeby się zabawić z panienkami! Cholera niech was piekło pochłonie, od początku wiedziałem, że coś z waszym planem jest nie tak, a tu wychodzi że z nas zakpiliście. Czy na tym ma polegać wasza pomoc, będziecie tu siedzieć i czekać aż wymrzemy. Dobrze chociaż, że ci Uchicha przybyli może okażą się przydatniejsi.- po tych słowach ruszył z powrotem do wyjścia namiotu. Wkrótce okolicę wypełnił przeraźliwy odgłos rogów z obozu ognia.

    Logen tymczasem spędzał czas próbując jak najbardziej zapoznać się w sytuacji i przygotowując się na nieznane. Jego zdolności wyczuwania chakry mogły oznaczać się bardziej przydatne niż sądził. Oczywiście z początku trudno mu było rozpoznać cokolwiek w tym tłumie, który znajdował się w obozie. Sprawy z pewnością nie ułatwiał fakt, że niektóre źródła chakry wyczerpywały się wraz gdy ich właściciel stracił życie. Udało mu się jednak ustalić, że w obozie znajduję się około 80 ninja wyróżniali się wyraźnie na tle pozostałych znacznie większą ilością chakry. Jednak nawet ta różnica była niczym w porównaniu z krótkim rozbłyskiem czegoś, gdzieś na granicy wyczuwalności. Przez krótką chwilę był w stanie wykryć coś co posiadało dwa razy więcej chakry niż jakikolwiek ninja, którego kiedykolwiek spotkał. Po chwili jednak zniknęło, zaś do obozu z zupełnie innej strony zaczął przybywać kolejny nieznany ninja czyżby posiłki,a może wróg. Dziwnym trafem w rejonie do którego się zbliżał nie było ludzi, widocznie byli zajęci sprzątaniem po ataku z trebuszy. Wkrótce okolicę wypełnił przeraźliwy odgłos rogów z obozu ognia.

     Wyrzutki podeszły do sprawy nieco zachowawczo rozbijając obóz w dość sporej odległości od obu obozów. Było ich pętnastu, jednak nie wszyscy byli równie użyteczni w bitwie. W grupie znajdowało się dwóch posłów bowiem wbrew wszystkiemu nie podjęli jeszcze decyzji po której stronie walczą. Byli to ludzie biegli w słowie, jednak nie mieli wyszkolenia ninja, mimo wszystko swoja przyszłość związali z organizacja Wyrzutków. Znajdowało się tam też 4 med-nin, za rządów Shinsaku organizacja znacznie zmiękła i najchętniej oddali by się leczeniu obu stron. Resztę stanowili wojownicy. W każdym razie obóz wydawał się przez nikogo nie niepokojony. Wyrzutki z daleka obserwowali sytuacje wysyłając posła do kraju ognia.

    Akio tylko skinął głową na pytanie Taii, odnośnie ponownego spotkania. Podczas gdy młody Namikaze ocierał pot z głowy mówiąc swoją sentencje do Ango przed jego oczami pojawił się żołnierz z Yu no kuni.
- Henge no Jutsu, myślę że lepiej będzie jak użyjemy przebrania, umiesz to jutsu? Jeżeli nie mam w plecaku odpowiedni mundur - nie było wątpliwości czemu mężczyzna był mistrzem zwiadowców klanu Namikaze umiał się wtopić w otoczenie.- Chodź za mną ja poprowadzę, rozumiem że masz nie załatwioną sprawę z lordem, ale najpierw musimy rozeznać się w sytuacji. Nie wykluczone, że będziemy musieli go porzucić bądź nawet dołączymy do przeciwnej strony. Także zachowaj swoje uczucia do czasu aż powrócimy z raportem.

     Poseł Wyrzutków powoli zbliżał się do bramy prowadzącej w głąb obozu kraju ognia, ta jakby na jego obecność zaczęła się otwierać. Jednak było w tym coś podejrzanego bowiem otwierała się cała brama o szerokości ponad 10 metrów, zamiast w montowane w nią drzwi. Odgłos rogów przeciął powietrze, zaś zza bramy wyłoniła się zwarta żołnierzy. Ustawieni w dwudziestu rzędach po jedenaście osób, dziesięć uzbrojona w łuki jedna w pochodnie. Ruszyli równo z dźwiękiem rogu, brama otworzyła się na oścież akurat w momencie kiedy pierwszy rząd do niej dotarł. Ponad dwustu żołnierzy idealny, równym krokiem niczym na paradzie ruszyła w kierunku obozu wroga. Poseł nawet nie zauważył jak za jego plecami pojawiła się sylwetka, zaś lśniąca w słabym świetle pochodni, stalowa linka zabłyszczała mu przed oczami.
- Co cię tu sprowadza?- wyszeptał mu kobiecy głos do ucha.

     Przy drugiej stronie obozu Kiyoshi wciąż nie odpowiedzieli na pytanie mężczyzny, który coraz bardziej podejrzliwie na nich patrzył w dodatku dołączył do nich 6 przedstawiciel klanu. Masanobu  zmierzył go twardym wzrokiem jakby próbując przejrzeć czy to jakiś podstęp. Był już stary miewał kłopoty z pamięcią, ale po krótkiej chwili zdołał sobie przypomnieć chłopaka, znał wszystkich przedstawicieli klanu i nigdy żadnego nie zapomniał. W ostatnim czasie przybyło mu sporo tych, o których musi pamiętać mimo, że już z nich z nami nie ma.
- Nie jesteś za młody chłopcze? Zresztą już za późno żeby zawrócić, zapewne nasi gospodarze nie pozwolą na to od tak sobie. Ayamaru zajmij się chłopcem. - po tych słowach rozłożył szeroko ręce jakby chciał w ten sposób dać znać, że nie ma złych zamiarów i ruszył nieznacznie w kierunku strażnika- Pochodzimy z klanu Kiyoshi i przybywamy zgodnie z umową zawartą z waszym lordem.
- Tak, słyszałem o tej umowie jest was tylko sześcioro?
- Tak
- W takim razie czas się trochę zabawić
- w tym momencie w dłoni strażnika pojawił się kunai, mężczyzna wyraźnie szykował się do ataku. Dźwięk rogów rozniósł się z obozu po okolicy.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2015-08-18 20:36:09)

Offline

 

#37 2015-08-18 00:26:33

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Jezioro pamięci

   Biały kruk przecinał powietrze, które wyraźnie traciło swój surowy charakter. Choć chmury w dalszym ciągu zasnuwały całe niebo, nie płakały już tak rzewnie nad padołem ludzkiego cierpienia. Temperatura wyraźnie wzrosła, jednak Nakayama nie odczuł tej zmiany aż tak dobitnie. Krew bowiem buzowała mu w żyłach od chwili pożegnania z Tomeiną. Chłód przestał mu zatem doskwierać.
   Podniebne rydwany sunęły przed siebie, nie zbaczając z kursu. Shinsaku spoglądał co prawda w kierunku, jaki obrali sobie za cel, lecz myślami był gdzieś zupełnie indziej. Obraz lekarki nie pozwalał mu zasnąć, jednak ostatecznie zmęczenie wzięło nad nim górę. Wyczerpany organizm domagał się sporej dawki snu, ale Shinsaku mógł ofiarować mu jedynie kilka godzin, zanim mieli dotrzeć w wybrane miejsce. Objąwszy ramionami grzbiet ptaka, przylgnął do niego i odpłynął.
   Ze snu wyrwały go głuche odgłosy uderzających o ziemię pocisków, jakimi trebusze zasypywały przeciwną stronę. O mało nie spadł, łapiąc się kurczowo glinianego cielska i wdrapując z powrotem. Spoglądał uważnie dokoła, starając się rozeznać w sytuacji. A więc to działo się naprawdę. Już za chwilę miał stanąć po jednej ze stron, na czele swoich ludzi, gotowych zawalczyć o lepszą przyszłość swojej społeczności.
   Wyglądał brzegu, na którym mieli rozbić się Wyrzutki. Nie zajęło mu to dużo czasu, ponieważ wiedział doskonale, które miejsce się do tego nadawało. Planował tę akcję już od dłuższego czasu i wszystko wskazywało na to, że klon przekazał skrzętnie informacje komuś, kto dowodził oddziałem pod jego nieobecność. Być może nawet na ich czele stał sam jego sobowtór, jednak Nakayama szczerze w to wątpił.
   - Leć prosto do Ronin i zdaj sprawę z naszej wyprawy przed Radą. Potem, proszę, udaj się do rodziny Morrich i przekaż im wieść o śmierci Guine. Nie będę się wtrącał. Jeżeli uważasz, że najlepszym rozwiązaniem byłoby nakarmienie ich kłamstwem, to ufam twojemu osądowi - zwrócił się do Sanmu, po czym sam zanurkował w dół. Zawisnął trzy metry nad ziemią, gdzie ptak zatrzymał się gwałtownie, po czym ześliznął się z jego grzbietu. Zdał sobie sprawę, że maska wciąż pozostawała naciągnięta na brodę, toteż poprawił ją, zasłaniając większą część twarzy.
   - Yoshimaru - tak jak podejrzewał. To jego uczeń objął tymczasowe dowództwo. - Jak wygląda sytuacja?
   Kiedy okazało się, że wysłany do obozu Ognia poseł wciąż nie wracał, Ronijczyk zmartwił się. Mogło to oznaczać tyle, że na swojej drodze napotkał jakieś problemy, swoimi żądaniami rozwścieczył zwierzchnika tamtych sił, czy może nawet został zgładzony, wbrew powszechnie uznawanemu etosowi wojny, o ile w ogóle coś takiego istniało.
   - Wyślij natychmiast posła do obozu obrońców
   Skinął ręką na krążącą w okolicy kobietę, która jakby oczekiwała jakiegoś sygnału. Natychmiast zarzuciła na ramiona chustę z utkanym symbolem organizacji z Kraju Uciekiniera. Krótka sukienka miała nie tylko odkrywać jej atuty, ale przede wszystkim odsłonić wszystkie zakamarki, w których mogłaby ukryć broń. Shinsaku westchnął. Nie od dziś wiadomym było, że kobiety potrafiły lepiej prowadzić negocjacje, podczas gdy mediatorka została wysłana do obozu, od którego nie oczekiwał satysfakcjonującej oferty. Wszystko było zatem w rękach Hokuzo, który wedle słów podopiecznego oddalił się od obozu już jakiś czas wcześniej.
   - Witaj, czy my się znamy? - Zagadnął stojącego przy boku ucznia Yoshiro, kiedy odprowadził wzrokiem przedstawicielkę dyplomacji.

________________________________________________________________________



   Szedł przed siebie, obserwując uważnie okolicę, by przypadkiem nie dać się zaskoczyć niespodziewanym atakiem. Słyszał wiele historii, kiedy posłów mordowano w tajemniczych okolicznościach w taki sposób, by nie dało się ustalić sprawcy. Co prawda odbył odpowiedni trening, mający przygotować go na taką ewentualność, ale wiadomo. Przezorny, zawsze ubezpieczony.
   Znalazł się wreszcie przy bramie, która zapewne prowadziła do głównej bazy sił Kraju Ognia. Kiedy rozstąpiła się, z wnętrza obozu wypłynęło może wyszkolonych żołnierzy. Prawdopodobnie nie byli zainteresowani jego osobą, toteż poseł odetchnął z ulgą. Nie cieszył się jednak swobodą zbyt długo. Przełknął głośno ślinę, kiedy zdał sobie sprawę, że przykuł uwagę kogoś równie niebezpiecznego.
   - Jestem Hokuzo Mitarashina. Przybywam w imieniu samego Shinsaku Nakayamy, przywódcy Wyrzutków. Wysłano mnie z ofertą, którą mogę przedstawić jedynie lordowi feudalnemu lub jego pełnomocnika. Jeżeli chcesz mnie przeszukać, nie krępuj się, lecz niczego nie znajdziesz. Jak mówiłem, przybywam w misji dyplomatycznej.
   To prawda, był przerażony, lecz nie dał po sobie tego poznać. Nie ważył się bowiem nawet drgnąć, a jego głos był nadzwyczaj spokojny. W końcu, co jak co, ale nad nim potrafił panować perfekcyjnie. Na tym przecież polegała jego praca. Jedynym sposobem, na dojrzenie jego przerażenia, byłoby zerknięcie w jego oczy w pierwszej chwili, gdy zawieszono na ich wysokości metalową linkę. Po chwili i mowa ciała przystosowała się do sytuacji, w jakiej się znalazł.

Offline

 

#38 2015-08-18 09:22:31

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Jezioro pamięci

    Przebłysk olbrzymich ilości chakry sprawił, że Logen zaczął się zastanawiać nad jej źródłem. Takich pokładów nie miewali ludzie, których dotychczas spotykał. Jednak znikła, a on wciąż siedział wśród innych członków swojego klanu. Czuł się dość samotny, pomimo obecności tylu Uchiha – w końcu nie znał ich, przez dziesięć długich lat nie było go w rodzinnych stronach. Mógł teraz nadrobić tamten czas, pomóc w tej wojnie, ale do tego musiał cokolwiek wiedzieć.
    Odgłos rogów przykuł jego uwagę. Takie sygnały zawsze coś oznaczały, tylko trzeba by wiedzieć co. Zapewne wkrótce się dowiedzą, choć to młodemu mężczyźnie niespecjalnie się podobało – nie lubił ruszać w nieznane, bez choćby najmniejszego cienia informacji. W dodatku martwiła go ogromna chakra, którą wyczuł chwilę wcześniej. Czy przyjdzie im się zmierzyć z tym „czymś” i co to w ogóle było? Ta sprawa nurtowała Logen’a coraz bardziej, im więcej się nad tym zastanawiał. A przecież były też inne sprawy, nad którymi powinien pomyśleć.
    W pewnym momencie usłyszał strzępki rozmowy pośród całego harmidru otoczenia. Może przez ostatnie wyczucie postanowił być bardziej wyczulonym, nie tylko na chakre, ale też głosy, rozmowy – które mógłby dosłyszeć. Mógł tak uzyskać jakieś informacje, może nawet przydatne. Teraz jednak nie był w stanie dobrze określić tematu rozmowy.
    Takie sytuacje doprowadzały chłopaka do złości, irytowały go, a to mogło mieć przecież wpływ na zachowanie w walce. Musiał się opanować, toteż siedząc na ziemi, schował całe swoje wyposażenie do sakw i zaczął głęboko i wolno oddychać – standardowy sposób na opanowanie się.
    - Ciekawe, czy w końcu czegoś się dowiemy… – powiedział dość głośno, tak, że ludzie w jego okolicy mogliby go usłyszeć, o ile tylko zechcą zwrócić uwagę. Szczerze rzecz ująwszy, nie przeszkadzało mu nigdy, że był sam – dzięki temu łatwiej było zdobywać informacje i wmieszać się w tłum. Teraz było jednak nieco inaczej…


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#39 2015-08-18 22:30:53

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Jezioro pamięci

    Mimo różnych przywar swojego charakteru potrafiłem znaleźć swoje miejsce w szeregu. Nie byłem już samotnie wędrującym po świecie ninja, lecz członkiem oddziału, którym dowodził Masanobu. Choć wyrosłem już od przyjmowania rozkazów, moja ranga w klanie zobowiązywała mnie do niewychodzenia przed szereg. Przynajmniej nie w tak błahej sprawie, jaką była rozmowa z komitetem powitalnym.
    Nie odzywałem się zatem, by członek klanowej starszyzny mógł swobodnie odpowiedzieć na zapytanie mężczyzny. Nim to się jednak stało, dopadł do nas jakiś młodzian twierdzący, że jest jednym z nas. Co prawda nigdy wcześniej nie miałem z nim do czynienia, co kazało mi baczyć uważnie na jego zachowanie. Już sam fakt tego, że nie rozpoznał wśród nas żadnego ze swoich, o czym świadczyło pytanie nas o przynależność klanową, sprawiło, że moja dłoń spoczęła na rękojeści katany przytwierdzonej do pasa przy prawym boku.
    Co tu robisz młodziku, życie Ci niemiłe? - chciało się spytać, lecz to nie do mnie należała decyzja dotycząca wcielenia go w nasze szeregi. Masanobu pozostawał głównym dowódcą, którego rozkazy i zdanie musiałem uszanować przez wzgląd na niewypowiedzianą przysięgę złożoną klanowi Kiyoshi.
   Ku mojemu poirytowaniu Masanobu nie odprawił chłopaka, lecz, co gorsza, oddał go pod moją opiekę. Osobiście widziałem w nim jedynie kulę u nogi, w razie zagrożenia tylko by mnie spowalniał. Poza tym nie mogłem już myśleć jedynie o tym, jak uniknąć nadchodzącego w moją stronę ciosu, lecz także o tym, jak uchronić go przed tym wycelowanym w niego. Bałem się, że przez to moja użyteczność w walce znacznie spadnie, co mogło zagrozić powodzeniu naszej misji. A na szali było wiele - przyszłość klanu zależna od pomocy medyków Kraju Ognia.
    - Tak jest! - odparłem jedynie, nie uzewnętrzniając swoich wątpliwości. Wciąż jednak moja dłoń spoczywała na końcu rękojeści, co okazało się wcale nieuzasadnione - nasz komitet powitalny najprawdopodobniej chciał się zabawić.
    - Ja ci dam zabawę - mruknąłem pod nosem, chwytając rękojeść oręża bardziej zdecydowanie. Nie zamierzałem jednak atakować pierwszy - zaatakowanie posła było przecież poważnym wykroczeniem w wielu stronach świata. Czekałem na znak od Masanobu, lub jakikolwiek bardziej wskazujący na atak ruch przeciwnika. Byłem gotowy do natychmiastowej reakcji, a dźwięk rogów dał nam jakby znak do startu. Czekałem.

Offline

 

#40 2015-08-19 02:03:33

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Jezioro pamięci

     Od czasu poprzedniej wojny w Kraju Wody nie widziałem takich armii. Na sam widok krew się buzowała, a adrenalina zaczęła stopniowo narastać. Na samą myśl o zbliżającej się rzezi, po skórze przechodziły mi potężne fale dreszczy. Wszystkie moje myśli krążyły wokół nadchodzących walk. Nie wiedziałem z kim będę musiał walczyć, ale szykowała się nie lada bitwa. Sztandary i tak się dla mnie nie liczyły. Stoję po stronie Wyrzutków, ale ostatecznym panem zawsze będzie Pan Mordu.
     Wkrótce udało mi się odnaleźć owego Yoshimaru. Nie zdejmując kaptura, ani nie zważając na żadne straże podszedłem i wręczyłem mu w milczeniu dokument od lidera organizacji. Jego twarz nieraz mi się przewinęła, lecz zniknąłem na zbyt długo, by dokładnie wszystkich pamiętać. Obok niego stał jakiś młody z twarzy podobny do nikogo oraz Shinsaku. Ten był prawdziwy? Czy ten w Ronin no Kuni? - pytałem się w myślach.

- Z góry przepraszam za jakość i długość tego posta, jak zresztą widać pisany był na szybko.

Ostatnio edytowany przez Akami (2015-08-19 02:11:45)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Výrobce betonových septiků StråŞ nad NeŞårkou przegrywanie kaset vhs w polsce