Ogłoszenie


#1 2014-05-04 23:53:51

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-22
Posty: 343

Okiya - Dom gejsz

http://i.imgur.com/z1fCF6E.png


   Jest to sporych rozmiarów budynek, położony na dość wysokim wzniesieniu, w odosobnieniu od reszty miasta. Wykonany w całości z drewna, przez co odróżnia się od wszystkich pozostałych budowli w okolicy, w których kontrukcji dominuje bambus. Materiału tego użyto jednak do stworzenia dekoracji i mebli wewnątrz, co ma podkreślać charakter i kulturę wschodu. Budowla formuje się w podkowę, zostawiając w środku spory obszar, który zagospodarowano na ogród. Wieczorami okiya rozświetla się tysiącem lampionów, rzucając ciepłe światło zarówno na wnętrza, jak i otaczające ją tereny.
   Wejścia do przybytku strzegą płaskie, rozsuwane drzwi, przez które można dostać się do holu. Przypominać on może ekskluzywną szatnię, gdyż pomimo faktu, iż jest to miejsce służące jedynie do przywdziania przez odwiedzających kimona, wszędzie piętrzą się bogato zdobione, cieszące oko parawany.
   Stamtąd przechodzi się do części bankietowej. Przy niskich stoliczkach goście mogą spocząć na jednej z barwnych poduszek i raczyć się herbatą, przygotowaną według tajemnej receptury, znanej jedynie gejszom, które zamieszkują ten budynek. Smakoszy ucieszy z pewnością możliwość skosztowania trunków, jakich na próżno szukać w innej części kontynentu. Wedle uznania, można się również skusić na jedną z potraw, pełniących jednak rolę raczej zakąsek niż zapełniacza żołądka.
   Ostatnią strefą, położoną na dole, jest część mieszkalna, przez innych uważana również za gościnną. Strudzeni po całym dniu uciech w tym domu, mogą udać się tam na spoczynek, sięgając przy okazji po główne atrakcje wieczoru, tak wdzięcznie przemykające korytarzami domu.
   Na wyższym piętrze, do którego prowadzą szerokie schody w części balowej, znajdują się dwa obszerne tarasy oraz scena. Jest to miejsce, w którym gospodynie przybytku raczą gości pięknymi melodiami instrumentów, wdzięcznymi ruchami w tańcu, czy przejmującymi aktami teatralnymi. Słowem: pokazują to, w czym są niedoścignionym wzorem dla innych artystów.
   Wizyta w takim domu z pewnością należy do niezapomnianych przeżyć, na stałe zapisując się w psychice najdzielniejszych nawet wojowników. Uważa się, że niepodważalne talenty tych kobiet wydobywają z każdego człowieka pokłady energii i siły, o których nawet on sam wcześniej nie miał pojęcia. Warunkiem pojawienia się w takim miejscu jest ukończenie szesnastu lat, jednak czy tak śmieszne ograniczenia mogłyby powstrzymać któregokolwiek z młodszych ninja?

Pobyt w domu gejsz owocuje poprawą statystyk postaci. Każda nagroda ma jednak swoją cenę. Poniżej znajduje się wykaz, ile należy wydać Ryo, by wymienić je na określoną ilość statystyk. Dodatkowo, poza kwotą pieniężną, konieczne jest zamieszczenie fabularnego opisu, który dotyczyć ma sytuacji, kiedy to bohater/ka przebywa w tym miejscu. Nie jest jednak koniecznym, by zapłacić wskazaną liczbę zdań w jednym poście. Należy to jednak uczynić, zanim postać opuści budynek. W przeciwnym razie  nie otrzymuje ona wykupionych punktów statystyk.

Poziom statystyki - ilość Ryo + ilość zdań złożonych za każdy punkt.
0-49 – 200 Ryo + 1 zdanie złożone
50-99 – 400 Ryo + 2 zdania złożone
100-149 – 600 Ryo + 3 zdania złożone
150-199 – 800 Ryo + 4 zdania złożone
>200 – 1000 Ryo + 5 zdań złożonych
(brak zwiększonych kosztów dla postaci mistrzowskich!)

Offline

 

#2 2014-05-22 11:29:39

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Zmierzałem w kierunku Siedziby Wyrzutków, jednak coś przyciągnęło mój wzrok. Prawda jest taka, że nie podróżuję tymi terenami zbyt często. Niemniej jednak nie przypominałem sobie by budynek taki jak ten znajdował się tutaj. Zszedłem z białego konia i podszedłem nieco bliżej, by się mu przyjrzeć. Na tle pozostałych, mizernych oraz bambusowych budynków wyglądał na prawdę nieźle. Szczególnie teraz, porą wieczorową. To światło z lampionów przyciągnęło mnie w tym kierunku. Zatrzymał zaś zapach przepięknych kadzideł. Nie powstrzymując się, sięgnąłem za płaskie drzwi i rozsunąłem je. Moim oczom ukazało się przepiękne oraz bogate wnętrze. Teraz to już nawet nie było mowy o zawracaniu. Spokojnym krokiem wszedłem do środka, zasuwając za sobą drzwi. Rozejrzałem się dokoła, znajdowałem się w dość wąskim holu. Po mej prawej stronie znajdowało się miejsce na zrzucenie ubrań. Dopiero wtedy zauważyłem w jakim miejscu się znajduję. Na górze, nad jednym z parawanów widniał napis "Dom Gejsz". Przymrużyłem na to oko i rzuciłem swój płaszcz we wskazane miejsce. Wiedziałem, że nie jestem odpowiednio ubrany do tego miejsca, jednak nie robiło mi to różnicy. Podwinąłem rękawy i ruszyłem holem dalej, przed siebie.

     Przeszedłem do części bankietowej. Gdy jedna z gejsz podeszła do mnie poczułem lekkie zawstydzenie. Wszedłem sobie tak bez żadnego pozwolenia, poszedłem na samowolkę, jak tutaj się nie krępować. Zauważyłem jednak, że nie zwróciła na to uwagi, więc zachowałem się kulturalnie, jak gość. Doprowadziła mnie ona do jednego z wolnych, malutkich stoliczków. Zasiadłem na kwadratowej, kolorowej poduszce. Do mych dłoni podany został kubek z herbatą, nie ukrywam, zajebistą herbatą. Czułem się jak w zupełnie daleko położonym miejscu. A choć kultura ich była mi dobrze znana, to nigdy nie zasmakowałem takiego stylu. Uśmiechnąłem się w stronę jednej z nich, kubek odkładając na bambusowy stolik. Chciałem wstać, by zobaczyć co mieści się w dalszej części pomieszczenia, jednak ponownie zostałem zatrzymany. Tym razem jedna z nich pokazała mi butelkę z alkoholem. No ja bym nie odmówił! Z radością przytaknąłem, a na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.

     Im więcej piłem, tym szybciej zapominałem o czasie. Wkrótce nie orientowałem się już nawet, która jest godzina. Roześmiany, rozbawiony, z rumieńcem na policzkach dotrzymywałem towarzystwa dwóm kobietom. Nie czułem się odpowiednio, to nie mój typ rozrywki, jednak pokusa dała górę. Nie mogłem oderwać się od zabawy, nie jestem człowiekiem silnym psychicznie. Właściwie to moja wola jest słabsza od ucznia akademii. Kołysząc się na boki, pomyślałem, czy nie mógłbym tutaj zamieszkać. Przechlałbym jednak cały swój majątek w dwa, a może trzy dni. Zastanowiłem się nawet, czy mój kochany mistrz nie chciałby wykupić mi tutaj apartamentu. Nie, to było głupie, musiałem się jakoś oderwać od przyjemności. Zatrzymując swe ciało w miejscu, przeprosiłem drogie panie i powstałem. Nie chciałem opuszczać tego budynku, jednak kto wie co by się stało jakbym wypił jeszcze więcej.

     Zwróciłem się więc w kolejną stronę, czując lekkie burczenie w żołądku. Nie napełnię się tutaj do syta, lecz może na przekąskę coś dostanę. Na sąsiednim, opuszczonym już stoliku zobaczyłem kilka Dango. Wyglądały na prawdę przepysznie, a ja ponownie nie potrafiłem się powstrzymać. Przechodząc obok niego, wyciągnąłem dłoń i zawinąłem kilka patyczków z kulkami. Idąc przez pomieszczenie do kolejnego, wcinałem jak szybko mogłem, by chociaż tymczasowo pozbyć się głodu. Nie dość, że syte, to do tego jakie słodkie. Takim sposobem dotarłem do dość szerokich schodów. Wspinanie się po nich zajęło mi kilka minut, a co jakiś czas mijała mnie umalowana na biało gejsza, śmiejąc się pod nosem. Nie wiedziałem o co im chodzi, dopóki nie spojrzałem na swój strój. Upierdoliłem się! Z jednej z przekąsek musiał spłynąć karmel prosto na moją koszulę. No nie było to zbyt atrakcyjne, ale w prawdzie wisiało mi to. Dotarłem do części balowej, gdzie znajdowało się najwięcej osób. Nad moją głową unosił się dym papierosów rozpalanych przez pozostałych klientów. To był mój przełomowy moment! Nienawidziłem osób palących, a choć byłem podcięty, to nie rzuciłem się w bójkę, szok.

       - Takich ruchów to nawet ja na piątej bramie nie potrafię zrobić! - Rzekłem głośno sam do siebie widząc tańczące gejsze. Zrobiło to na mnie pozytywne wrażenie, choć szkoda, że nie widziałem ich twarzy. Nie piłem zbyt często, więc ta jedna butelka wystarczyła, by oraz mi się podwajał, a nawet potrajał. Wypadałoby znaleźć jakieś dogodne towarzystwo, a przynajmniej zapoznać się z kimś. Docierając, aż tutaj wstyd mi minął. Nie byłem jedyną osobą tak dziwnie ubraną, do tego domu przychodzili różni klienci. Niektórzy byli zbyt zboczeni, przynajmniej tyle potrafiłem zaobserwować. Nie chcę nawet myśleć jakie są inne usługi tych kobiet. Przyprawiałoby mnie to o mdłości, jednak zabawiać to one potrafią. Postałem chwilkę pod ścianą i poczekałem, aż zacznie się coś ciekawego. Minęło kilka minutek, aż tancerki zeszły ze sceny, a na ich miejsce weszła jedna z dziwną rzeczą w rękach. Ni to harfa, ni to kij wie co, ważne, że grało. Delikatnie swymi palcami przeskakiwała na poszczególne struny, ze swego instrumentu wydobywając kojący dźwięk. Rozmarzyłem się, a me ciało osunęło się o ścianę. Upadłem tyłkiem o posadzkę, jednak będąc w 'tym' stanie nie poczułem bólu. Przypatrywałem się kobiecym wdziękom, a choć nie pociągały mnie, to wywoływały pozytywne wrażenie.

     No i minęło kilka godzin, powoli nadchodził ranek. Zasiedziałem się tak długo, że mam nadzieję, że koń, którego zdobyłem nie zdechł z głodu. Mój organizm zdołał przez ten czas wytrzeźwieć, a występy artystyczne kończyć. Wszyscy klienci zaczęli opuszczać budynek, więc i na mnie była pora. Zatrzymała mnie jednak jedna z gejsz, która przedstawiła mi rachuneczek za wszystkie usługi. Cena wliczała sobie także Dango, które myślałem, że ukradłem. Widocznie ich przepięknym oczom nic nie jest w stanie umknąć. Złapałem się jednak za głowę widząc pięciocyfrową liczbę. W tym momencie chciałem sobie przyrzec, że nigdy tutaj nie wrócę, jednak nie potrafiłem. Przy samym wyjściu ukłoniłem się lekko, tak samo jak mieszkające tutaj dziewczyny. Nie żałowałem, że nie skorzystałem z jeszcze jednej atrakcji, była mi zbędna. Jak czułem się po całej nocy w tym domu? Nie ma takich słów, by określić mojego humoru. Było to najlepszą rzeczą jaka mogła mi się przytrafić po długiej podróży. Teraz zrelaksowany wrócić mogłem do swych rodzinnych stron. Wyszedłem więc przed budynek gdzie znajdowało się moje zwierze. Dosiadłem konia sprawnie i wolno ruszyłem przed siebie. Kierunek Siedziba Wyrzutków.

[z/t -> Ronin no Kuni - Główny Budynek Organizacji

Podsumowanie:

Statystyki:


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Suma:

18400 Ryo (92 zdania złożone)


Offline

 

#3 2015-05-09 11:29:40

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Okiya - Dom gejsz

    Opuściwszy mury szpitala, moje nozdrza po raz kolejny uderzyła letnia, morska bryza. Zastąpiła on zapach świeżości, który był typowy dla placówek medycznych. Ludzie, którzy tam mieszkali, byli do siebie przyjaźnie nastawieni. Mimo tego, że nie pochodzili z jednej rodziny. Nigdy nie dane mi była możliwość, by odwiedzić siedzibę organizacji. Przebywałem jedynie w siedzibach klanów, ewentualnie przemierzałem miasteczka handlowe. Było to jednak coś innego- tam ludzie przychodzili, by pohandlować. Kiedy interesy dobiegły końca, wracali oni w rodzinne strony. Natomiast dla ludzi tutaj, Ronin no Kuni było ich domem. Żyli oni wspólnie, na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że w zgodzie. Nie miałem pojęcia, czy wieczorami nie przewija się tędy jakiś duch uciekiniera założyciela, który na przykład porywał niegrzeczne dzieci.
    Miejsce to było dla mnie totalną zagadką i postanowiłem zapuścić się poza mury osady. Na wzgórzu, które znajdowało się nieopodal, dostrzegłem dość pokaźny budynek. Zrobiony był z drewna, nie tak jak wszystko w Ronin z bambusa. Ciągnięty doń przez jakąś nieznaną mi siłę, poddałem się jej. Pozwoliłem się prowadzić, zupełnie jak podczas podróży do sanktuarium przeklętej pieczęci.
    Po nieznanym mi czasie, dotarłem na miejsce. Nie mogło to być jednak dłużej niż godzina, jako że słońce wciąż znajdowało się w tej samej pozycji na niebie. Oświetlało ono budynek, gdzie nie gdzie odbijając się od gładkiego muru. Budowla sprawiała wielkie wrażenie, nie dało się jej ogarnąć wzrokiem. Była wielka i na dodatek była pięknie wykonana. Wysokiej jakości drewno, jakiego nie powstydziliby się nawet członkowie klanu Senju. Dodatkowo widniało tam chyba z tysiąc lampionów, które rozwieszone były pod dachami i na ścianach. Wyobraziłem sobie, jak pięknie to miejsce musiało wyglądać nocą. Żałowałem, że już za parę godzin muszę wracać do Ta no Kuni. W końcu o zmierzchu miałem pomóc strażnikom, albo to oni mieli pomóc mnie.
    Nie chciałem tracić czasu, toteż ruszyłem w kierunku wejścia. Delikatnie rozsunąłem drzwi, które wziąłem za wejściowe. Drzwi były otwarte, czyli nie była to zła pora na zwiedzanie. Gdy tylko przekroczyłem próg, znalazłem się w jakiejś szatni. Pomyślałem, że może to jakiś ekskluzywny przybytek treningowy. Nie minęła sekunda, kiedy odkryłem, że się myliłem. Wtedy też moje nozdrza uderzył słodki zapach, wypierając morską bryzę. Zapach, który zawsze towarzyszył młodym kobietom. Nie wiedziałem, czy był to zapach ich ciał, czy może były to specjalne zapachowe olejki. Wiedziałem jedno, że to miejsce, w którym akurat chciałem się znaleźć.
    Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym znajdowało się wiele parawanów. Nie wyglądało jednak na to, że przyszedłem w najpopularniejszą porę. W szatni znajdowało się jedynie kilka start ubrań i jeden mężczyzna przebierający się za parawanem. Również udałem się za jeden z nich, po czym ściągnąłem buty. Następnie dołączył do nich pancerz, a także torby i kabury. W końcu znajdowałem się jedynie w bieliźnie, na którą narzuciłem kimono. Może było to lekkomyślne, żeby zostawić całą swoją broń w szatni. Wiedziałem jednak, że z moim kekkei genkai nie muszę obawiać się o brak oręża w razie potrzeby.
    Wiedziałem, że nie otrzymam nic za darmo. Zabrawszy zatem ze sobą pokaźną sumę ryo, przeszedłem do Sali bankietowej. Powitał mnie widok pięknych, młodych dziewczyn spacerujących pomiędzy stolikami. Ich ruchy były bardzo subtelne, ale jednocześnie niezwykle ponętne. Poszedłem za jedną z nich, która nawiązała ze mną kontakt wzrokowy. Usiadłem przy jednym ze stolików w rogu i odprężyłem się.
    Niedługo potem siedziałem wygodnie, sącząc tutejszą herbatę. Musiałem przyznać, że smakowała zupełnie inaczej. W rodzinnym domu piłem zupełnie inną, potem w ogóle zaprzestałem spożywania tego trunku. Ta była bardziej słodkawa, miała mniej goryczy. Nie wiedziałem, czy była to zasługa domu gejsz, czy może Kraju Uciekiniera. W końcu w każdej części świata spożywa się inne odmiany tych samych napojów. W każdym razie doszedłem do wniosku, że herbata była pyszna. Nie byłem pewny, czy to dlatego, że dawno jej nie piłem, czy po prostu była bardzo dobra.
    Napełniwszy brzuch herbatką, poczułem doskwierający mi głód. Czułem, jakbym nie jadł od lat. Odkąd wyruszyłem na poszukiwania artefaktu, nie miałem nawet chwili usiąść. Tym bardziej nie miałem czasu, żeby coś zjeść. Do tego dochodził jeszcze ten dziwny sen na jawie.
    Jakby czytając w moich myślach, po chwili przy moim stoliku pojawiła się zgrabna gejsza. Była to ta sama, której śladem poszedłem do stolika. Zamówiłem zatem ich specjalność, najlepsze danie. Chciałem, żeby mnie zaskoczyła.
    Kiedy otrzymałem zamówienie, nie byłem rozczarowany. Mimo tego, że nie można było dania nazwać daniem. Była to raczej przekąska, choć styl podania kazał sądzić inaczej. Piękna gejsza życzyła mi smacznego, po czym odeszła, delikatnie falując swoimi atutami.
    Rozdzieliłem zatem pałeczki i wziąłem się do jedzenia. W skład posiłku wchodziła ryba, jakieś warzywka i oczywiście ryż. Jadłem powoli, delektując się każdym kawałkiem. Próbowałem odkryć każdy smak, jaki kryło danie. Okazało się to jednak niemożliwe, przynajmniej dla mnie. Nie byłem w końcu znawcą kuchni, a jedynie prostym ninja.
    Zanim zdążyłem odłożyć pałeczki po skończonym posiłku, ona znowu pojawiła się przy moim stoliku. No nic, pewnie nie mają za dużego ruchu. Ciekawiło mnie, czy takie jak one wiedziały. Czy wiedziały, ile, jaki jegomość miał w portfelu. Uznałem jednak ten zarzut za wyjątkowo absurdalny i krzywdzący. Poza tym wcale nie zachowywałem się jak ktoś, kto śmierdzi groszem.
    Tym razem na bambusowym stole zagościła butelka sake. Zaproponowałem gejszy, żeby się przysiadła. Zgodziła się i usiadła po drugiej stronie stolika. Widziałem jednak, że nie przyniosła dla siebie czarki. Oznaczało to, że nie miała zamiaru spożywać alkoholu. W sumie było to całkiem logiczne, tam przecież pracowała.
    Nie przeszkadzało mi to jednak, przynajmniej miałem towarzystwo. Rozmawialiśmy grzecznie i opowiadaliśmy mnie lub bardziej zmyślone historie. Miała na imię Aischa, bądź tak mi się tylko przedstawiła. Na tym polegało nasze podobieństwo – oboje mieliśmy coś do ukrycia. Rozumieliśmy się bardzo dobrze i żadne z nas nie zadawało trudnych pytań. Chyba oboje wiedzieliśmy, że to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#4 2015-06-21 18:47:05

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Okiya - Dom gejsz

     Podróż mijała mi długo i nudno, przez co mój nastrój nie był powalający. Tak, należałem do nielicznej grupy osób, które podróże morskie traktowały z przymrużeniem oka. Bo czymże było zwyczajne żeglowanie, w bezchmurne dni? No cóż, zwyczajnym przemieszczaniem się, porównywalnym do przeciętnego biegu, ewentualnie sprintu. A przecież jako ninja miałem takich wrażeń na pęczki, o ile nie więcej. Reprezentowałem przecież dumny fach, któremu nie mógł zagrozić byle kto, o nie. Obawialiśmy się jedynie własnych pobratymców, czy też innych klanów. W końcu ninja ponosił zazwyczaj śmierć z osoby, która reprezentowała ten sam fach. Zabicie wyszkolonego i zdolnego młodzieńca z dobrym uzbrojeniem nie wchodziło w grę, dla przeciętnej hołoty, czy też wojska. No, chyba że by go otoczyć, a następnie wziąć większością. Ale i wtedy trzeba było liczyć się z ogromną liczbą ofiar, bo przecież ktoś taki jak ja, albo nawet silniejszy ode mnie nie mógł paść bez powodu. Cóż, pozbycie się członka klanu już na przeciętnym poziomie było beznadziejne. A co dopiero, gdy miało się do czynienia z liderem, albo innym dowódcą wojsk. Przecież takie jednostki należały do najlepiej wyszkolonych, znały masę technik, a ich ciała wykonywały takie rzeczy, o jakich nie śniły nawet najbardziej przerażone dziewczynki w swoich koszmarach. Tak, zawód ninja dawał wiele możliwości, ale w zamian niósł poważne znamię - nienawiść reszty świata, że jest się od nich "innym".
     Kraj Uciekiniera był mi dobrze znany, bo przecież tutaj dorastałem. Byłem chyba jedynym Uchihą, który został wychowany bez wiedzy o własnym klanie i z dala od Hidari. Doprawdy, podziwiałem sam siebie, za to, że udało mi się nadgonić rówieśników, a nawet ich prześcignąć. Zarówno w umiejętnościach, jak i w wiedzy historycznej o klanie, czy jego odłamach. W końcu mój własny dziad prowadził organizację, która zbierała najlepszych z naszego rodu. Szkoda, że już nie istniała, bo bardzo chętnie zobaczyłbym ją teraz w akcji...
     Gdy znalazłem się w porcie, usłyszałem przypadkiem rozmowę dwóch mieszczuchów. Prawili oni o domu gejsz, miejscu praktycznie legendarnym, ze względu na to, co działo się w środku. Oczywiście było ono poza ich zasięgiem, bo nie opowiadaliby takich głupot. Nawet ja doskonale wiedziałem o jakie miejsce chodzi, chociaż Ronin no Kuni przestało być moją ojczyzną dawno temu. Okiya, czyli nazywana potocznie domem gejsz placówka, mieściła się nie tak daleko od mojej obecnej lokacji. Gdy byłem młodszy zawsze chciałem się tam dostać, jednakże brakowało mi funduszy. Lecz teraz, byłem poważny, szanowany, nazywano mnie nawet panem. Moje umiejętności wzrosły, fundusze z nimi również, czyli mogłem pozwolić sobie na takie balety. Raz na jakiś czas przyda się miła odskocznia od zwyczajnego bytu, zważywszy na fakt, iż nie miałem planów na tę część mamony, która mi pozostała. Ruszyłem wiec pewnym krokiem ku budynkowi, aby odnaleźć w nim trochę spokoju i szczęścia. Miałem przecież zszargane nerwy, przez tą całą wojnę, która rozdzierała serca każdego Uchihy na pół.
     Do miejsca dostałem się bez jakichkolwiek problemów, przecież byłem tutejszym. Ludność od dawna przestała mnie rozpoznawać, jednak ja miałem w pamięci część starych twarzy. Pozdrawiałem nawet niektóre jednostki, będąc zarazem ciekawy, czy widzą we mnie syna miejscowego medyka, czy też dziwnego ninję, który przybył tutaj bez celu. Zresztą kogo to obchodziło, skoro znajdowałem się w domu gejsz, to nie powinienem był zaprzątać mojego umysłu problemami ludności, lecz odpocząć. W końcu po to tutaj przybyłem, prawda? Naprawić moje zszargane nerwy, uwolnić się, krótko mówiąc, odetchnąć.
     Szybko skierowałem się do przebieralni, gdzie zostawiłem cały mój ekwipunek, a ubrałem się w kimono. Nie chciałem psuć sobie dnia na jakiekolwiek inne zajęcia, bo pragnąłem jedynie oddać się wypoczynkowi. W końcu, gotowy, czysty i odpowiednio ubrany, ruszyłem do sali bankietowej. Tam miałem znaleźć te kilka wybranych osób, z którymi spędziłbym ten wieczór.
     Moja persona wzbudziła pewne zainteresowanie, wśród obecnych tu młodych panien. Przede wszystkim, nie byłem starym zgredem, który za pieniądze chciał kupić sobie trochę szczęścia. Nie wyglądałem też na zwyczajnego chama, czy też wsiura, który dziwnym trafem wszedł w posiadanie odpowiedniej kwoty do spędzenia tutaj nocy. Ba, moim wyglądem mogłem wzbudzać jedynie respekt i szacunek, bo mimo młodego wieku dało się dostrzec wszelkie cechy, że nie jestem łagodnym chłopcem. Na twarzy ten dziwny uśmieszek, włosy zmierzwione jak to zwykle, będące w nieładzie, a do tego czarne oczy mówiące jedno. "Chodź do mnie, a nie pożałujesz, bo nawet zwyczajna rozmowa da ci więcej satysfakcji, niż portfel Lorda Feudalnego". Szedłem pewny siebie, aczkolwiek spokojnie i dostojnie. Mięśnie, których dochowałem się jako ninja, nie sposób dało się ukryć, przez dziwne zrządzenie losu. Czy to przez złość, pecha, albo inny przypadek otrzymałem po prostu idealnie dopasowane kimono, które opinało moje ciało. Nie mówiąc już o tak banalnych mięśniach jak biceps, czy triceps, lecz odpowiednio wyrzeźbione plecy i klatka piersiowa z tarką na brzuchu zdawały się być otoczone, jakby lnianym czy jedwabnym szalem. Wszystko to sprowadzało się do tego, że mój ubiór nie dość, że ładnie wyglądał, ale i tak naprawdę ukazywał moją mocną stronę - doskonałe ciało, na które pracowałem tak długo, bo przecież cały rok.
     Zbliżyłem się do stojących nieopodal panien, aby spędzić z nimi miło czas. Najmłodsza była pewnie w moim wieku, lecz czy to źle? Stałem otoczony pięknymi damami, które co prawda na pewno nie robiły tego za darmo, jednakże byłem traktowany lepiej, niż niejeden magnat. Zostałem poproszony o spoczęcie w fotelu, który zdawał się być zdecydowanie za wielki. Zrobiłem to, nie podejrzewając fortelu, taki był ze mnie ninja, ha! Kiedy tylko spocząłem, dwie panny natychmiast wpakowały się do mnie, zajmując miejsca z obu stron, a potem ściskając mnie swoimi ciałami. Czułem na sobie dotyk ich nóg, rąk, a także piersi, ponieważ nie krepowały się one z wtulaniem się w mój tors. Nie powiem, podobała mi się taka zabawa.
      Szybko przeszliśmy do jeszcze lepszych czynności. Dwie gejsze, które siedziały obok mnie, wyciągnęły alkohol. Sake, zmieszane z karmelem, smakowało mi niezmiernie. Nie potrafiłem orzec, jak na mnie działało, jednak ilość wypitego przeze mnie trunku była wręcz horrendalna. Po niespełna godzinie czułem, że w mojej głowie był mętlik. Rękami łapczywie objąłem moje towarzyszki. Te, uraczone napojem, najwidoczniej nie chciały mi przerywać. Tak więc ja, w domu gejsz, zamiast spędzać czas na rozmowie, czy zabawnych historiach, zwyczajnie się upiłem. Stan ten trwał dosyć długo, ponieważ widziałem różnych przyjezdnych, którzy odwiedzali lokal przez całą noc. Jednakże moje dwie towarzyszki nie chciały odejść do nich, a nawet wbrew moim komunikatom o ograniczonej liczbie funduszy, zasłoniły mi usta palcami. Jedna wymknęła się niespodzianie, natomiast druga objęła mnie ręką. Jej usta szybko dotknęły moich, a po krótkim pocałunku usłyszałem szept.
     - Teraz jesteś w naszej mocy...
     Ruszyłem za moją panią, która uczyniła to jeszcze przede mną. Chwiejnym krokiem dotarłem na górę, gdzie, o zgrozo, dostrzegłem wielkie łoże. Z pewnością małżeńskie. Spocząłem na nim, a chwilkę później opadłem, przygnieciony ciałem mojej lubej. Ale nie, to nie była ona! To Sayuri, wcześniejsza kobieta, będąca w moim wieku. Czułem jej dotyk na moim torsie. Spity nie potrafiłem dobrze odwzajemnić czucia, jednakże nie musiałem tego robić. Nikusai, czyli moja pierwsza przyjaciółka, nagle ucalowala moje podbrzusze. Powtarzała to, aż do momentu, kiedy Sayuri ściągnęła moje kimono. Podniecony, a zarazem pijany i obezwładniany czekałem. Bo miałem doświadczyć cudownej nocy, w towarzystwie dwóch gejsz...

* * *



     Obudziłem się wieczorem, następnego dnia. Czyżby stosunek z Sayuri i Nikusai trwał znacznie dłużej niż noc? Możliwe. Moje przyjaciółki postanowiły pomoc mi się umyć i ubrać.
     Zszedłem na dół, a one obiecały, że zaraz przyjdą. Miałem zająć im miejsce przy dużym stoliku. W okolicy miało toczyć się jakieś przedstawienie...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Koszt: 12k [20 x 600ryo = 12k ryo] - 60 zdań

Ostatnio edytowany przez Ikkyo (2015-07-16 13:51:56)

Offline

 

#5 2015-06-21 19:26:25

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Okiya - Dom gejsz

    Aischa była drobną dziewczyną mniej więcej w swoich późnych nastoletnich latach. Jej ciemne włosy spadały kaskadą na gładką twarz, a spod nich świat obserwowała para pięknych oczu w kolorze księżyca w zimowej pełni. Uśmiechała się w sposób, w jaki robiła wszystko inne - grzecznie i powściągliwie. Tego wymagała od niej branża, którą się trudniła. Przez większą część naszej rozmowy dziewczyna jedynie słuchała tego, co miałem do powiedzenia. Dopiero gdy sam zagadywałem, zadając typowe pytania do nawiązania konwersacji, odpowiadała zdawkowo i oczywiście grzecznie. Nie podejmowała tematów politycznych, religijnych czy tych budzących kontrowersje. Nie było jej wolno, nie wiedziała przecież, jakie poglądy podzielał jej aktualny rozmówca. Głoszenie przeciwnych poglądów do klientów domu gejsz można było niekiedy odebrać jako zniewagę i bezczelność. Zapewne właśnie z tego powodu nakazano im ukrywać się za maską obojętności i politycznej poprawności.
    Początkowo nasza rozmowa jakoś się kleiła, choć głównie za sprawą moich opowieści. Mojej rozmówczyni należało jednak oddać honor, była idealnym słuchaczem. Kiedy kończyłem jedną historię, nastawała cisza. Zazwyczaj nie miałem nic przeciwko niej, ale tym razem mi przeszkadzała. Czy spowodował to alkohol, czy może wewnętrzna potrzeba porozmawiania z kimś? Patrząc z perspektywy czasu, zrozumiałem, że z obydwu powodów, a nawet jeszcze kilku innych.
    By zabić trawiącą moje wnętrze ciszę, rozpoczynałem kolejną historię. Dziewczyna, która zazwyczaj utrzymywała pokerową twarz, wyraźnie entuzjazmowała się, kiedy zaczynałem opowieść o dalekich krajach kontynentu. Najwyraźniej Aischa wychowana została w Kraju Uciekiniera i tam spędziła same dotychczasowe życie. Nie dziwiłem się zatem jej apetytowi na to, co obce i egzotyczne. Sam zostałem w końcu przyciągnięty do owego domu przez te same pragnienie.
    Widziałem, że opowieści te mocno działały na moją rozmówczynię. Coraz bardziej opuszczała swoją gardę i zachowywała się jak każda dziewczyna. Karmiłem ją zatem już nie tylko swoimi przygodami, ale również ogólnie znanymi faktami, czy też opowieściami wyczytanymi w różnych księgach. Przekazywałem jej nawet te, które pod postacią plotek przekazywane były przez starsze, plotkujące panie.
    Zapytałem dziewczynę, czy zna się na muzyce. Było to pytanie retoryczne - była to jedna z podstawowych umiejętności każdej z gejsz. Oprócz niej, każda z dziewczyn musiała znać się na tańcu, aktorstwie oraz nierzadko na sztuce i znać na pamięć podręcznik do savoir-vivre'u.
    Odpowiedziała twierdząco, a zapytana o możliwość umilenia czasu zaproponowała grę na samisenie. Wyjaśniła, że jest to tamtejszy odpowiednik gitary. Nie zastanawiając się ani chwili, przystanąłem na jej propozycję. Zaczęła grać cichą melodię, której wtórowała lekkim i pięknym głosem. Delikatny sopran był miodem dla moich uszu, chętnie go słuchałem. Żałowałem, że podczas rozmowy nie była zbyt rozmowna. Miałbym wówczas więcej okazji, by ją usłyszeć.
    Aischa grała, a ja piłem sake. Zasłuchany w jej muzykę, często zapominałem o trzymanej w ręce czarce. Dlatego też minęła dłuższa chwila, zanim opróżniłem całą butelkę, a dziewczyna odłożyła instrument. Poczułem nagłą potrzebę, by sprawić jej przyjemność komplementem. Wiedziałem, że chwalenie jej urody mogłoby zostać uznane za zbytnią nachalność. Postawiłem zatem na docenienie jej gry oraz pięknego głosu. Nie przeliczyłem się - dziewczyna zarumieniła się lekko. Poczułem między nami tę dziwną, ale mocną chemię. Napięcie, które wynikło z dzielących nas różnic.
    Nim się obejrzałem, byłem prowadzony do innej części tego przybytku. Kroczyłem w jej tempie, idąc jej śladem. Mimo że od części restauracyjnej dzieliło nas zaledwie kilkadziesiąt metrów, czułem, jakby minęły długie godziny, gdy w końcu dotarliśmy na miejsce.
    Aischa uchyliła drzwi i wprowadziła do środka. Tam czekał na mnie piękny loft, po jego środku znajdowało się wielkie i dystyngowane łoże królewskie, a bambusowe ściany pokryte były pięknymi malunkami. W dalszej części znajdowała się łazienka, do której udaliśmy się najpierw. Gejsza rozwiązała moje kimono, które następnie ściągnęła z moich barków. Wszedłem do dużej wanny pełnej ciepłej wody, która była na tyle głęboka, że woda sięgała mi do szyi, kiedy siedziałem. Dziewczyna usiadła na krawędzi i obmywała mnie dokładnie. Ja w zamian za to opowiadałem jej jedną z najwspanialszych historii na temat starego kontynentu, którą w życiu usłyszałem. Widziałem, jak z każdym słowem rosła ekscytacja dziewczyny, która znalazła swoje ujście, gdy tylko historia dobiegła końca.

    Pamiętam to wszystko jak przez mgłę, aż do momentu, w którym wyczerpany padłem na łóżko. Oddychając głęboko, leżałem, słysząc głębokie oddechy swojej partnerki. Dziewczyna wstała, zakładając na smukłe ramiona swoje odzienie. Odwracając się w moim kierunku, spojrzała pytająco. Przytaknąłem, wiedząc, o co jej chodziło. Pytała, czy może mnie już opuścić.
    Uległa chwili, podobnie jak ja. Wiedzieliśmy przecież, że w jej fachu takie zachowanie uchodzi za dalece nieprofesjonalne. Kto wie, czy ta chwila słabości nie będzie jej kosztowała pracy w tym domu? Z mojej strony mogłem jej zapewnić całkowitą dyskrecję, nie miałem zamiaru utrudniać jej życia w odpowiedzi na te przyjemne chwile. Nie mogłem jednak wiedzieć, czy Aischa wie o moich zamiarach. Nim zdążyłem ją uświadomić, zostałem w pokoju sam.
    Myślałem długo na temat tego, co się zdarzyło. Było krótko, namiętnie i bez większego zaangażowania. Do głosu doszły wspomnienia z tego dziwnego snu, którego zagadki do tej pory nie rozwikłałem. Walka o Akademię, a także ona - Hikari Namikaze. Czułem się wewnętrznie rozdarty, jakbym nagle przeszedł przez te wszystkie wydarzenia ponownie. Bałem się, że nigdy jej nie spotkałem. Bałem się, że może jednak się spotkaliśmy. Bałem się i miałem nadzieję.
    Wstałem z łóżka, by zająć czymś umysł. Wiadomo, że działanie jest najlepszym sposobem na stłumienie wspomnień. Odświeżyłem się szybko i z powrotem narzuciłem na ramiona kimono.
    Opuściwszy apartament, udałem się do sali ze sceną. Lada moment miało się tam zacząć przedstawienie, gdzie gejsze prezentowały swoje zdolności aktorskie, zapewniając widowni genialną rozrywkę. Rozejrzałem się po sali, wypatrując dogodne miejsca z dobrym widokiem na scenę. Dostrzegłem duży stół, przy którym siedziała tylko jedna osoba. Ruszyłem w tamtym kierunku, po czym odsunąłem krzesło, pytając:
    - Można?
    Nie czekając na odpowiedź jegomościa, zająłem miejsce i zamówiłem kolejną butelkę sake. Przedstawienie właśnie się rozpoczynało, gejsze wyszły na scenę. Tymczasem jedna z gejsz kelnerek przyniosła zamówienie, kładąc na stole butelkę wraz z dwiema czarkami. Początkowo nie miałem w planie częstować siedzącego obok młodzieńca alkoholem, ale w sumie było mi wtedy wszystko jedno.

Ostatnio edytowany przez Ayamaru (2015-06-21 19:45:35)

Offline

 

#6 2015-06-22 18:41:13

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Okiya - Dom gejsz

     Siedząc uświadomiłem sobie jedną rzecz. Że słowa Sayuri i Nikusai były jedynie mrzonką. Że tak naprawdę wcale ich nie spotkam, a to zajęcie miejsca było delikatnym pożegnaniem. Cóż, nie mogłem narzekać. Ugościły mnie lepiej niż mogły, a kwota, której się u nich pozbyłem, nie wystarczyłaby nawet na połowę tego, co przeżyłem. Ba, nie wybrałem się do burdelu, a przy okazji ulżyłem trochę mojemu ciału. Zdarzało się, trzeba było mieć szczęście.
     Siedziałem i nie robiłem nic. Rozglądałem się po sali, w poszukiwaniu moich przyjaciółek. Doskonale wiedziałem, że już ich nie ujrzę, jednakże kto to wie. Przecież musiały coś robić. W moim sercu istniały jeszcze resztki nadziei, dlatego tęsknym wzrokiem oceniałem każdą dziewczynę. Jednak po kilkunastu minutach szukania, porzuciłem to. Olałem sprawę, bo i tak nie miałem szansy na znalezienie dwójki kobiet w takim tłumie. Szczególnie, że odbywało się teraz przedstawienie.
     A właśnie, a propo przedstawienia. Jakiś mężczyzna dosiadł się do mnie, nie czekając na odpowiedź. Nie czułem się jednak zniesmaczony jego zachowaniem. Miejsc było dużo, ale prawie wszystkie zajęte. A gdy postawiono przy mnie kieliszek do sake, jedna z brwi sama uniosła się do góry. To celowa zagrywka, czy może nie? Cóż, nie potrafiłem tego ocenić. Nawet zapytanie się tego gościa nie wchodziło w grę, przecież nie przyznałby się do hipotetycznej winy. Jedyną opcją byłoby nałożenie na niego GenJutsu, ale po co? Jeszcze to ninja, a starcie w domu gejsz raczej nie było niczym ciekawym.
     Wzruszyłem ramionami. Trzeba było jakoś zagaić rozmowę. Mężczyzna był starszy ode mnie o pewnie dekadę, więc mógł traktować mnie jak nowicjusza. Cóż, moje ciało, nawet w kimonie, jasno wskazywało, że jestem ninja, czy też innym wojownikiem. Ciekawe, czy postanowił to wykorzystać.
     - Można? - spytałem identycznym tonem, co przedmówca, a następnie bez czekania na zgodę nalałem trunku i sobie, i gościowi. Chwilkę później opróżniłem kieliszek. Nie uważałem tego ani za złe, ani za złośliwe. Gość powinien załapać aluzję i uśmiechnąć się jak ja. A jeżeli nie, to trudno, odkupię mu tą butelkę.

Offline

 

#7 2015-06-22 19:21:59

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Okiya - Dom gejsz

    Usiadłem wygodnie, po czym rzuciłem szybkie spojrzenie w kierunku zasiadającego tam osobnika. Był młody, zapewne ledwo przekroczył barierę 16 lat pozwalającą na wejście do domu gejsz. Wprawne oko zaobserwowało również szerokie ramiona, które świadczyć mogły o podobnym zatrudnieniu, co moje. Postanowiłem jednak na razie się na tym nie skupiać, tylko dać szansę przedstawieniu.
    Dziewczyny prezentowały krótkie etiudy, które przerywane były muzycznymi popisami. Całość prawdopodobnie miała nieść jakieś przesłanie, którego za cholerę nie mogłem się doszukać. Nigdy nie należałem do tych, którzy doszukiwali się wszędzie sensu czy znaku. Którzy widzieli powiązania nawet tam, gdzie ich nie było. Wolałem opierać się na faktach, aniżeli domysłach. Dlatego też nie do końca pojąłem, co konkretnego te występy miały za zadanie przekazać.
    Nie znaczyło to jednak, że nie potrafiłem docenić piękna. Widziałem zgrabne sylwetki, słyszałem melodyjne głosy. Wszędzie wokół roznosił się dym kadzidełek, które również wpływały na odbiór przedstawienia. Sprawiały, że przedstawienie kojarzyło się lekko erotycznie. Czyli tak, jak wszystko w domu gejsz. Nic dziwnego, że przybytek ten cieszył się takim powodzeniem.
    Kiedy dwie młode gejsze zaczęły spierać się według infantylnego scenariusza, ponownie spojrzałem na swojego towarzysza. Złapał za butelkę, po czym równo nalał do czarek alkoholu. Widać było, że jeszcze młody. Widać też było, że nie został wychowany w wysokiej społecznie rodzinie. Wszak każdy wie, by nie nalewać sobie samemu sake. Nie miałem zamiaru go winić i przymknąłem na to oko. W jego wieku też zdarzały mi się liczne wpadki, zwłaszcza takiej kategorii. A wiadomo, jak to młodych ciągnie do używek.
    Gdy ten pociągnął łyk ze swojego naczynia, zawtórowałem mu. Wcześniej jednak mruknąłem pod nosem Kanpai, jak tego wymagał zwyczaj. Przełknąłem trunek i odstawiłem opróżnioną czarkę na stolik. Kątem oka zobaczyłem, że młodzian się uśmiecha. Wygiąłem zatem lekko wargi, odpowiadając tym samym.
    Gejsze, które znajdowały się od dłuższej chwili, w dalszym ciągu się przekomarzały. Szczerze mówiąc, ta część była dość irytująca. Z braku innych możliwości postanowiłem jakoś zagaić rozmowę.
    - Jesteś stąd? - zapytałem wprost. Nie zamierzałem stosować żadnych tytułów, wszak nie znałem gościa. Sięgnąłem też po butelkę sake i polałem nam obu. Wiedziałem, że nie powinienem polewać samemu sobie. Postanowiłem jednak odstawić na bok wszelkie konwenanse i nie przejmować się niczym. Byłem poza kontynentem, z dala od przytłaczających wydarzeń ostatnich dni. Tutaj byłem jedynie gościem, klientem. Nikt nie wiedział, czym zajmowałem się na co dzień. Byłem ja, przede mną butelka, a wokół tłum anonimowych ludzi, gejsze i wszędzie roztoczony dym kadzideł.

Offline

 

#8 2015-06-23 17:24:54

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Okiya - Dom gejsz

     Fakt, popełniłem nietakt. Nalałem sake samemu sobie, jednak nie dostrzegłem negatywnych odruchów u mojego towarzysza. Jedynie słowo "Kanpai" naprowadziło mnie na odpowiedni tok. Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej, a jedna ręka dotknęła mojego czoła. Wykonałem swoisty gest, który ukazał moje opanowanie się. Postanowiłem jednak nic nie mówić. Mój rozmówca powinien pojąć, że zrozumiałem moją gafę. A jeżeli natomiast tego nie zrobił, to trudno. W zasadzie nie miało to żadnego wpływu na naszą znajomość. Poza tym, czy miała ona trwać dłużej niż ten wieczór? Miałem zamiar opuścić dom gejsz. Okiya uradowała mnie i oczarowała pięknymi młodymi kobietami, jednakże nie stać mnie było na dłuższy pobyt. Ba, przecież nie mogłem całe życie imprezować. Musiałem wracać moją repliką i spotkać się z oryginałem. W końcu miałem mu do przekazania cenne i informacje, i przedmioty.
     Obserwowałem przedstawienie. Nie było specjalnie porywające. Podobały mi się jedynie partie wokalne, które rzeczywiście nadawały temu przedstawieniu mocy. Jednak gra aktorska poszczególnych jednostek zwyczajnie mnie odrzucała. Sam nie nadawałem się do bycia aktorem. Potrafiłem idealnie zmieniać nastrój czy go maskować, ale nie na scenie... Cóż, przed ludźmi wszystko wychodziło inaczej. Rozumiałem więc młode gejsze, które musiały występować przed taką publicznością. Szczególnie, że nie do końca za to im płacono. W końcu powinny spędzać czas z mężczyznami i umilać im życie rozmową, a nie słabymi tekstami, które pisano najprawdopodobniej w pośpiechu.
     Odwróciłem głowę. Dlaczego? Blondyn postanowił się do mnie odezwać. Mężczyzna, który zamówił nam sake postanowił zadać mi pytanie. Cóż, nie było ono łatwe. Bo przede wszystkim, nie mogłem odpowiedzieć prosto. Bo niby urodziłem się w Ronin no Kuni, ale kulturalnie całym sercem i umysłem byłem z Hidari. I nie mogłem odrzucić moich wzorców. W zasadzie należałem więc do wąskiego szczepu dwukulturowców. Miałem wzorce i z Kraju Błyskawicy, ale i też z Kraju Uciekiniera. Postanowiłem się odezwać.
     - Nie do końca. Urodziłem się w Ronin no Kuni, ale raczej nie mam nic wspólnego z tą wyspą. - powiedziałem. Co prawda udzieliłem mężczyźnie ciekawej informacji o mnie, ale... Ale co z tego? To była znajomość na jeden wieczór, żeby porozmawiać z kimś innym niż z kobietą. W końcu potrzebowałem też luźnej dyskusji, zanim opuszczę Okiyę. No i w dodatku skoro postawił mi sake, mógł otrzymać informację, która tak naprawdę nie mówiła mu nic wielkiego. - A ty?

Offline

 

#9 2015-06-27 14:05:56

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Okiya - Dom gejsz

    Kiedy ciemnowłosy uderzył się w czoło, zaśmiałem się serdecznie. Zrozumiałem, że zrozumiał swoją małą wpadkę. Mój śmiech był naturalny, ale miał też inne znaczenie. Chciałem pokazać towarzyszowi, że totalnie mnie to nie obchodzi. Nie chciałem, żeby przypadkiem poczuł się nieswojo. Żeby poczuł, że coś mu wytykam.
    Widać było, że atmosfera zaczyna się rozluźniać. Jak się okazało, niewystarczająco szybko. Ten drugi mówił niby szczerze, ale używał połowicznej prawdy. Wbrew pozorom nie trzeba było być wyspecjalizowanym szpiegiem lub politykiem, by to stwierdzić. Sformułowania typu "raczej" czy "nie do końca" zawsze kazały mi przypuszczać, że za tą odpowiedzią kryje się coś jeszcze.
    Złapałem swoją czarkę z sake, obracając ją w obu dłoniach. Wiedziałem, że takie tempo picia szybko odbije się na mojej kondycji. Przeszło mi przez myśl, żeby oddać się przyjemności stanu upojenia alkoholowego. Nie mogłem jednak pozwolić sobie na chwilę niedyspozycji, zwłaszcza w obcym miejscu i w nieznanym towarzystwie.
    Oceniłem posturę chłopaka, który wydawał się znacznie szczuplejszy ode mnie. Zrozumiałem, że w razie czego on prędzej się upije niż ja. Dostrzeżona muskulatura podpowiadała, że może być jakimś najemnikiem albo nawet ninja. Jego próby ukrycia prawdy kazały mi jednak przypuszczać, że jednak należy do grona tych drugich. Cóż za zrządzenie losu - pomyślałem.
    Nie mogłem mieć pewności, że ze strony młodego jegomościa nic mi nie grozi. Wcześniejsza analiza pozwoliła mi jednak na bycie spokojnym w kwestii, czy upiłbym się wcześniej od tego drugiego. Pozwoliłem sobie zatem na chwilę opuszczenia gardy i odetchnąłem. Następnie podniosłem czarkę lekko ponad stół i opróżniłem ją, tym razem odpuszczając sobie tradycyjne pozdrowienie. Skrzywiłem się nieco, kiedy przełknąłem. Trzymając czarkę przez długi czas w dłoniach, znacznie podniosłem temperaturę trunku. Podawana była natomiast lekko schłodzona, taka też smakowała najlepiej.
    - Pochodzę z Baigai, krainy w Kraju Ziemi. Jestem tu pierwszy raz, w sumie pierwszy raz opuściłem kontynent. Szczerze mówiąc, nie jestem zawiedziony. To chyba najlepszy dom gejsz, w jakim przyszło mi się do tej pory zatrzymać.
    Odpowiedziałem - nie zamierzałem przecież pozostawić "niedokońcatutejszego" bez odpowiedzi. Przy okazji powiedziałem coś więcej od siebie, chcąc rozpocząć jakąś rozmowę.
    - Tak przy okazji... jestem Ayamaru, syn cieśli.

Ostatnio edytowany przez Ayamaru (2015-06-27 14:06:17)

Offline

 

#10 2015-06-27 15:49:44

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Okiya - Dom gejsz

     Blondyn zaśmiał się z mojej gafy. Cóż, to chyba dobrze. Nie, nie chyba. Na pewno. Mężczyzna najwidoczniej postanowił mi zakomunikować, że nie czuje się przy mnie spięty. Nie traktował mnie jak specjalnego gościa, co niektórzy odebraliby jako obrazę, ale nie ja. Nie byłem ani magnatem, ani człowiekiem, w którego żyłach płynęła błękitna krew... Podobno, bo nie znałem aż tak swojego drzewa genealogicznego. Prawda była jednak taka, że zostałem wychowany w sposób prosty. Dlatego gest odebrałem jako zwyczajne zaciekawienie i rozładowanie sytuacji. W końcu kto chciał oceniać siebie na poważnie w takim momencie. Oglądaliśmy przecież przedstawienie, w którym brały udział piękne kobiety. Obok znajdowały się dwa kieliszki i trunek. A poza tym chyba nic, prawda?
     Zastanawiałem się, czy powiedzieć coś konkretnego. W sumie nie zależało mi na tym, czy zdradzę dokładniejsze dane o sobie. Mężczyzna zdawał się być lekkoduchem i traktował mnie zadziwiająco pogodnie. Mogłem więc zrobić z nim to samo i udzielić mu kolejnej ciekawej informacji o mnie... Która nie miała żadnego wpływu na naszą znajomość. Bo on mógł być jakimś wojownikiem, czy też żołnierzem, ale na pewno nie z Błyskawicy. Nie puściliby go w takim momencie. Obecnie opuszczenie posterunku było traktowane jak dezercja, a co dopiero dostanie się do Kraju Uciekiniera, tylko po to, aby zasmakować przygód w tym domu?
     Blondyn odezwał się. Wpatrywałem się w mężczyznę, a nie na scenę, ponieważ przedstawienie zwyczajnie mnie nudziło. Co prawda zmieniałem ułożenie oczu tak, abym mógł skupić się na najbardziej utalentowanych niewiastach, jednakże i tak musiałem to przyznać. Obecnie moją uwagę pochłonął ten facet, zamiast stada pięknych kobiet. Zadziwiające. Czasami zamiast wystawnych sztuk wystarczy zwykła rozmowa.
     - Baigai? Przecież to kawał drogi stąd! Musicie mieć jakiś port, bo nie chce mi się wierzyć, że przeszedłeś cały kontynent i wypłynąłeś, powiedzmy, z Chikai... No i przy okazji, gdzie są jeszcze takie budynki jak ta Okiya? Chętnie odwiedziłbym je, podczas moich podróży po kontynencie. - powiedziałem zaciekawiony. Cóż, nie ukrywałem, że słowa tego gościa były interesujące. Pobudzały mnie i zmuszały do odpowiedzi. - Wspominałem ci wcześniej o moim dziwnym pochodzeniu. Wyjaśnię teraz - urodziłem się w Ronin no Kuni, ale najważniejsze lata życia spędziłem w Kraju Błyskawic. Konkretniej w Hidari, czyli nie tak daleko.
     Cisza, która pozostała, została przerwana. Przez Ayamaru. Wreszcie poznałem jego imię. Czy wypadało mu coś odrzec? Pytanie wręcz niestosowne.
     - O ile to ciebie interesuje, to jestem Ikkyo... Syn znachora, gwoli ścisłości. - rzekłem spokojnie.

Offline

 

#11 2015-06-29 09:01:11

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Okiya - Dom gejsz

    Rozmowa powoli zaczynała bardziej przypominać konwersację, aniżeli krótkie burknięcia pod nosem. Tajemniczy typ był trochę podejrzany, dlatego też jeszcze bardziej chciałem poznać kilka informacji na jego temat. Chciałem wiedzieć, czym się zajmuje. Co tutaj robi i z jakiego jest klanu. Niektórzy mogliby się zastanawiać, czemu akurat klanu? To było oczywiste, że jest ninja. Skąd mogłem być tego pewien? Nazwijmy to, dajmy na to, intuicją ninja. Swój pozna swego, jak to mówią. Zwłaszcza, jeżeli siedzi w tej branży już tak długo, jak ja.
    - No nie powiem, jest to kawał drogi stąd. Mamy tam port, a jakże. Wbrew pozorom droga i tak jest wystarczająco długa i nużąca - odpowiedziałem. Nie miałem zamiaru mówić mu prawdy akurat na ten temat. Zresztą kto by uwierzył, że przyleciałem tu na kryształowym smoku?
    Ikkyo poruszył temat Baigai, którego tak dawno nie widziałem. Wydawało mi się, że minęły 3 lata od mojej ostatniej wizyty. Podróżując, straciłem już rachubę czasu. Mogło się okazać, że nie było mnie nawet całą dekadę. Rozmyślałem na temat rodzinnej wioski oraz pozostawionych tam rodziców. Zastanawiałem się, czy dobrze im się wiedzie. Jakby nie patrzeć, nie byli już w sile wieku. Postanowiłem, że póki co odkładam gonitwę za domniemanym artefaktem. Jeżeli przeznaczone mi było, by ten wpadł w moje ręce, to jeszcze będę mieć okazję. Musiałem czym prędzej zobaczyć się z rodzicami, to było na tę chwilę najważniejsze.
    - Baigai, urocze miejsce. Tęsknię za nim, dawno mnie tam nie było. Popatrz, dużo podróżuję. Zwiedziłem różne krainy, ale nigdzie nie natrafiłem na miejsce takie jak Baigai. Niestety ostatnimi czasy nie było mi dane posiąść informację odnośnie aktualnych wydarzeń. Może przypadkiem wiesz coś, co się tam teraz dzieje? - zapytałem z nutką nadziei w głosie.
    Oczywiście mojej uwadze nie umknęło, że wspomniał on Chikai. Kazało mi to przypuszczać, że należał do klanu Senju. W końcu to właśnie Chikai było bastionem tych, którzy posługują się Mokutonem. Ponadto przytoczył tę krainę, kiedy mówiłem o rodzinnych stronach Baigai. Podczas rozmów o stronach rodzinnych sami często wspominamy nasze własne. Czyżby czarnowłosy pochodził z klanu, z którego wywodził się legendarny Katsuro?
    - Chikai? Czy to nie ta kraina w kraju ognia zamieszkiwana przez klan Senju? Szczerze mówiąc, nigdy tam nie byłem do tej pory. Jesteś stamtąd, prawda? - zapytałem, ale nie jakoś dociekliwie. Cały czas byłem zrelaksowany, dzięki czemu mój rozmówca też mógł czuć się komfortowo. Nie chciałem, by czuł się przesłuchiwany. Ale musiałem przyznać, jego przynależność klanowa mnie interesowała. Nie ze względu na wspieranie klanu Uchiha czy Senju, co to to nie. Po prostu wrodzona ciekawość nie była ukojona, a ja nie znosiłem tego uczucia.
    - Swego czasu było ich kilka, rozsiane po całym kontynencie. Wątpię jednak, czy któreś z nich wciąż funkcjonuje. Mimo że przybytki takie jak ten funkcjonują od zarania dziejów, to też dotyczy ich prawo konkurencji. Jak widać Okiya wygrywa w tym starciu ze wszystkimi innymi i, szczerze mówiąc, wcale się nie dziwię. Podejrzewam, że wszystkie inne przeobraziły się w zwyczajne burdele dla pleberiuszy. To nie miejsce dla takich, jak my - powiedziałem. Uznałem jednak, że wrzucenie nas do jednego worka szybko naprowadzi Ikkyo na właściwy tor myślenia. Nie miałem zamiaru być aż tak dosłownym, dlatego dodałem ze śmiechem:
    - No, chyba że chcesz złapać jakieś paskudztwo.

Offline

 

#12 2015-06-30 07:43:39

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Okiya - Dom gejsz

     Pogawędka zaczynała być coraz bardziej interesująca. Blondyn przestał przejmować się mną i mówił coraz więcej. Ba, działało to również w drugą stronę. Również podzieliłem się z nimi pewnymi informacjami dotyczącymi mnie. Najwidoczniej dyskrecja została gdzieś daleko, ponieważ w tym domu gejsz wszystko zdawało się być jasne. Okiya miała w końcu swój urok. Spędzone tutaj chwile musiał mile wspominać chyba każdy mężczyzna. Byłem wręcz pewien, że wrócę do tego miejsca, jednakże dopiero za dłuższy czas. Wiedziałem, że nie będzie to możliwe, z kilku prostych przyczyn. Przede wszystkim byłem spłukany, a po drugie miałem wystarczające plany na przyszłość.
     Lubiłem wypoczywać, ale jeszcze bardziej kochałem rozwój i pracę nad samym sobą. W przeciągu dwóch lat od Szkoły Ninja wspiąłem się na bardzo wysokie wyżyny. Byłem mimo tego smutny. Dlaczego? Bo poza wyżynami pozostawały jeszcze szczyty i kilkutysięczniki, na które mogli wejść jedynie wybrani. Oczywiście uważałem siebie za gotowego, by dostąpić takiego zaszczytu, a zarazem potrafiłem poświęcić swoje życie temu celowi.
     Zainteresowałem się mową blondyna. Baigai? Pochodził stamtąd. Jednakże skoro nie był tam od dawna, to musiało wskazywać na parę nowych hipotez. Musiał pracować więc poza domem. A skoro tak bardzo przyglądał się mojemu ciału i nieźle główkował, pomysł był jeden, osamotniony. Blondyn na pewno był ninja, tak samo jak ja. Uświadomiłem to sobie, zanim zaczął dalsze tematy.
     - Nigdy nie byłem w Baigai. Nie potrafię wiec dokładnie powiedzieć, co się tam dzieje. Z plotek na kontynencie słyszałem coś o jakiejś chorobie popularnej w Kraju Ziemi. Czy dotknęła twoją prowincję? Nie mam bladego pojęcia. Będziesz musiał sam się tam wybrać, Ayamaru. - powiedziałem spokojnie. Nie umiałem dokładniej określić, czy w Ziemi jest coś ciekawego. Nie, dla mnie centrum wszechświata było Hidari w Kraju Błyskawicy. Obecnie mieliśmy więcej problemów niż niejeden klan...
     Mężczyzna dostrzegł, moje wspomnienia o długiej drodze. Skupił się też na Chikai, prowincji innego klanu niż Uchiha. Ba, byli to moi wrogowie. Nie czułem do niej nienawiści tak ogromnej jak większość moich rodaków, ale zwyczajnie w świecie ich nie lubiłem. I nie widziałem niczego w złego w zamordowaniu przynajmniej połowy z nich. Ot tak, dla wyrównania populacji naszych klanów.
     - Nie mam nic wspólnego z Chikai, poza tym, że odwiedziłem to miejsce. Mówiąc o klanie mylisz się jednak. Powiedziałbym, że bardzo znacznie. - rzekłem z delikatnym uśmiechem. Nie czułem się specjalnie urażony. Jeżeli ten człowiek nigdy nie był w Chikai, to najpewniej nie widział też Senju na oczy. Nic więc dziwnego, że nie potrafił rozpoznać go od Uchiha. Zważywszy na to, że teraz liczba ninja w mojego rodu drastycznie zmalała, mógł też nie widzieć żadnego czerwonookiego...
     - Słyszałeś, kiedy powiedziałem, że jestem z Hidari. Banalnym więc faktem jest to, że moim symbolem jest wachlarz Gunbai. A twoim, Kiyoshi? - powiedziałem z dziwną satysfakcją. Co prawda to odkrycie było równie niespodziewane, jak prezenty w dzień urodzin. Mimo tego czułem się zadowolony, że nawiązywałem coraz więcej kontaktów z innymi ninja. W końcu mogło mi się to kiedyś przydać. Nawet gdybyśmy musieli walczyć po przeciwnych stronach barykady.
     - Nie miałem o tym pojęcia. Jednak dziękuję za informacje. Co innego Okiya, a co innego zwyczajny, pospolity burdel, gdzie można prędzej dostać wenery niż satysfakcji, czy chociażby ulgi. - podsumowałem. Wywód o gomach gejsz był ciekawy. Szkoda, że obecnie nie znajdowało się ich więcej. Miałbym co odwiedzać... - Co ciebie tu sprowadza, Ayamaru? Oczywiście poza chęcią odpoczynku i ulgi. Masz jakieś plany na najbliższy czas?

Offline

 

#13 2015-07-03 21:05:09

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Okiya - Dom gejsz

    Słowa Ikkyo nie napełniły mnie radością, a wręcz przeciwnie. Oprócz deklaracji, że jeszcze tam nie był, napomknął coś o chorobie. Chorobie, która była popularna w kraju ziemi. Skoro było o niej głośno poza granicami kraju, to zapewne dotknęła ona znaczną ilość ludności. Myśl na temat ewentualnej epidemii przeraziła mnie, ba, zmroziła krew w żyłach. Szalejące choroby zawsze są niebezpieczne, a dla Baigai byłaby to sytuacja szczególnie patowa. Kiedy opuszczałem rodzinne strony po raz ostatni, w dalszym ciągu nie było tam nawet zalążka szpitala.
    Popatrzyłem na czarnowłosego, mając nadzieję na jeszcze trochę informacji. Wydawało mi się jednak, że nie był w ich posiadaniu. Zaproponował mi, bym sam się przekonał. Postanowiłem zatem, że to właśnie tam udam się jeszcze tego dnia. Czekała mnie długa droga, ale zarówno w moim kraju, jak i w kraju uciekiniera znajdował się port. Dzięki niemu mogłem w miarę szybko i sprawnie dostać się tam, dokąd zmierzałem.
    Mimo przerażenia, które mnie ogarnęło, niczego nie okazałem. Zamiast tego opowiedziałem towarzyszowi o Baigai, w końcu nigdy tam nie był:
     - Baigai to wręcz wymarzona kraina, by w niej zamieszkać. Wbrew stereotypom nie każda część kraju ziemi jest taka sama - górzysta, surowa i nieurodzajna. Baigai jest jakby oazą wśród gór - panuje tam bujna roślinność. Ludzie są ogólnie mili, przyjaźni, ale też powściągliwi. Wiadomo - to tylko uogólnienia. Poza tym krajobrazy, wprost zapierają dech w piersiach. Swego czasu lubiłem siadać na dachu domu i po prostu się w nie wpatrywać.
     Zdumiała mnie otwartość, z jaką Ikkyo mówił o sobie. Wprost emanował postawą, która była równoznaczna z napisaniem sobie na czole: "jestem ninja". Jeżeli zaś chodziło o klan, to stanowczo zaprzeczył pochodzeniu z klanu Senju. Tutaj także był bardzo jednoznaczny mimo tego, że nie mówił wprost. Znaczna pomyłka znaczyła nie więcej, nie mniej niż "jestem Uchiha". Kiedy myślałem już, że w końcu nazwie swój klan z imienia, pomyliłem się. Po raz kolejny uświadomił mnie w tym, by nazywać go Ikkyo Uchiha. Po raz kolejny też nie powiedział tego dosłownie - powołał się na ich klanowy symbol.
    - A więc - Uchiha Ikkyo? - zapytałem wprost. Nie mogłem już znieść tej słownej gierki, która zdążyła już zatoczyć koło. - Kiyoshi Ayamaru, bardzo mi miło. Widzę, że bezpośredniość nie jest twoją mocną stroną, czerwonooki. Choć muszę przyznać, jest to cnotą w naszym fachu, nieprawdaż?
    Moje ostatnie stwierdzenie mogło brzmieć zupełnie inaczej przy użyciu słowa klucza - ninja. Postanowiłem jednak zagrać w grę Ikkyo i nie byłem dosłowny. Odrobina zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziła, zwłaszcza w miejscu takim jak dom gejsz.
    - Pytasz, jakie mam plany? Zabawne, mógłbym spytać samego siebie o to samo. Co prawda jestem obecnie w trakcie podróży, ale chyba muszę zmienić następny punkt programu. Sam rozumiesz, choroba w Baigai to coś, czemu muszę się przyjrzeć. Jeżeli mogę jakoś pomóc, to to zrobię. Jeśli nie, znajdę kogoś, kto może. Jeżeli jednak okaże się, że ta informacja jest nieprawdziwa, to przynajmniej uspokoję sumienie.
    Wypowiadając ostatnie słowo, skończyłem nalewać sake do obu czarek. Następnie odstawiłem butelkę na bok, która odezwała się charakterystycznym dźwiękiem. Była już pusta, zatem odsunąłem ją dalej w kierunku przeciwległego rogu stołu. Sugestywnym ruchem wskazałem Ikkyo, by napił się ze mną.
    Gdy opróżniliśmy naczynia z wysokoprocentowego alkoholu, spojrzałem na scenę. Przedstawienie dobiegło końca, toteż zacząłem bić brawo. Czułem, że tak należy zrobić. Mimo tego że mnie nie porwało, chciałem podziękować w ten sposób gejszom, które chociaż starały się jakoś uatrakcyjnić tym czas. Rozejrzałem się też szybko po sali, przypatrując się gościom. Ci, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie, bili brawo bardzo gorliwie, niemal czerwieniejąc z wysiłku. Byli to zapewne Ci, którzy mieli nadzieję zaciągnąć którąś z gejsz do apartamentu w celu dogłębnego poznania. Większość natomiast klaskała ot tak, jak ja - z grzeczności. Nikt nie spodziewał się tutaj przedstawienia na skalę światową, ale jakoś mnie nie porwało. Na pewno przyciągnęło moją uwagę w mniejszym stopniu niż rozmowa z członkiem Uchihów. Wracając myślami do jego osoby, odezwałem się:
    - Nie wiem jak tobie, ale mnie już wystarczy na dzisiaj tego dobrego. Zamierzam udać się do portu i złapać jakiś statek zmierzający w rodzinne strony. Jeśli jest Ci po drodze, to zapraszam ze mną.
    Wstałem od stołu, a Ikkyo wraz ze mną. Udaliśmy się do przebieralni, gdzie zamieniliśmy nasze kimona na strój codzienny. Jakby nie wynikało to jasno z naszej rozmowy, obaj mogliśmy teraz z łatwością potwierdzić naszą profesję - a przynajmniej po moim stroju. Udałem się do recepcji, by uregulować wszystkie rachunki. Z przykrością stwierdziłem, że wydałem znacznie więcej, niż początkowo zamierzałem.


Statystyki:
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Suma:
76.400 ryo
ponad 382 zdania złożone

- To co, idziemy?

    [z/t obaj -> port]

Ostatnio edytowany przez Ayamaru (2015-07-03 21:07:35)

Offline

 

#14 2015-07-07 02:33:39

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Podróż niezbyt długa, lecz na pewno nie najkrótsza ze wszystkich przebytych. Przechodząc obok niewielkich domków, zauważyłem jak w oddali widnieje tabliczka witająca na innym terenie. Na mej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, szczery. Jak już wspominałem kilka postów temu, udałem się w rodzinne strony, by powspominać, a także odbudować lekko utracony kontakt. Nie mogę jednak wejść do swego mistrza znerwicowany i niewypoczęty. Wygoda oraz relaks, to dwie rzeczy, których teraz potrzebuję. Postanowiłem zajrzeć do domu gejsz, by wypić nieco dobrego trunku i odpocząć, by tuż po tym udać się do Shinsaku i porozmawiać. Zastanawiałem się jednak, jak wiele rzeczy zmieniło się od mej ostatniej wizyty, no i najważniejsze, czy będzie miał czas ze mną porozmawiać. Sądzę, że pozycja lidera nie jest taka łatwa, ciągłe formalności i zawrót głowy.
     Drepcząc kamiennym chodniczkiem, nie zauważyłem, jak znalazłem się przy wejściu do wielkiego budynku. Miejsce to nie jest mi nieznane, choć znane do końca także nie. To mój drugi raz, jak postanowiłem zabawić się w towarzystwie kobiet. Z mojego punktu widzenia brzmi to całkiem obrzydliwie. Z ponurą miną westchnąłem i wszedłem do środka. Nic się nie zmieniło, wystrój ten sam, nawet kobiety te same. Pod białą toną makijażu skrywał się ich prawdziwy wiek. A mógł sięgać różnych liczb, trzydziestu, pięćdziesięciu, a nawet i sześćdziesięciu, choć o tym wolałbym nie myśleć. Spojrzałem na swoje spodnie i koszulę, by upewnić się, że resztki krwi zostały dosadnie zmyte. Następnie zdjąłem czarny płaszcz i odwiesiłem go na haczyk, zdjąłem buty i wsadziłem je do szafki. Zrobiłem kilka kroków dalej i minąłem korytarz, by zostać powitanym przez jedną z nich. Kobieta, niby niska, a jednak sprawiała wrażenie dość wysokiej. Z początku chwyciła mnie za rękę, by wprowadzić do środka, jednak odepchnąłem ją. Nie będzie mnie żadna istota bez zwisa pomiędzy nogami dotykała. Rzuciłem jej ponure spojrzenie i wszedłem do pokoju, gdzie znajdowało się najwięcej osób. Harmider. Po prawo ktoś grał na instrumentach, w tyłach ktoś się bawił, a na samym środku siedzieli ludzie. Podszedłem do miejsca, gdzie rozdawano alkohol i sięgnąłem po jeden z tych 'najlepszych'. Oczywiście zapłaciłem, coby na rabusia jakiegoś nie wyjść. Gdy miałem wszystko czego mi potrzeba, zająłem odpowiednie miejsce, przy drewnianym stoliczku i otworzyłem butelkę. Wzrok swój wtopiłem w tańczących. Wyglądali okropnie, zwykli mieszczanie, bez żadnych umiejętności w walce. Mą głowę zaczęły dręczyć różne myśli. A co jakby nagle Ronin no Kuni padło atakiem jakiegoś klanu. Ci ludzie nie byliby w stanie nawet się obronić, nie wspominając o tych ekskluzywnych nałożnicach. One denerwowały mnie najbardziej.
     Po dłuższej chwili zamyślenia, z błędnego rozumowania wyrwała mnie dziewczyna. Nie była to jednak pracująca tutaj gejsza, toteż zgodziłem się, by usiadła obok mnie. To bardzo dziwne, co kobieta może robić w takim miejscu, jak to. Rzuciłem jej podejrzane spojrzenie i westchnąłem. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc wolałem, by to ona rozpoczęła rozmowę. I tak faktycznie było, zanim się obejrzałem, to całą godzinę spędziłem na rozmawianiu z czerwonowłosą, cycatą osobistością. Ma ostrożność poszła na marne, nie sądziłem, że dziewczyna ta faktycznie tu pracuje. Nie wiedziałem, że niektóre gejsze mają zwyczaj nie przebierania się i obsługiwania gości w codziennym ubraniu. Widocznie jedna z nich dokładnie zauważyła, iż bardzo mnie denerwują. Nie wiedziałem co dalej począć. Mogłem po tym fakcie odtrącić ją, jak całą resztę, jednak tego nie zrobiłem. Alkohol robił swoje, toteż czułem się rozluźniony, a no i dobrze mi się gadało. Rzuciłem niewielki uśmieszek i kontynuowałem wypowiedź. Dotyczyła ona moich relacji z przywódcą organizacji, Shinsaku. Wspominałem o tym, jak go poznałem, oraz jak mnie przygarnął. Nie wiedziałem dlaczego o tym mówię, lecz może musiałem to z siebie wydusić. To dobre wspomnienia, które bardzo dobrze się opowiada. Przypomniało mi to także, że po wieczorze tutaj, muszę się do niego koniecznie wybrać. Mój wzrok sięgnął więc zegara, lecz ze spokojem mogłem oznajmić, że zostanę tutaj jeszcze dłuższą chwilę. Gdy obok nas przechodziła jedna jędza, poprosiłem ją, by podała nam coś do jedzenia. Czułem się jednak dziwnie, jak większość mężczyzn tutaj swój wzrok skupia na biuście rozmówczyni. Ja cały czas wpatrywałem się w jej oczy, biust mnie odpychał, wyglądał jak powiększone jądra w niewłaściwym miejscu.
     Rozmowa trwała, a ja delektowałam się przepysznym smakiem tutejszych potraw. Alkohol działał dwuznacznie, z jednej strony bardzo chciało mi się spać, z drugiej strony zaś miałem ochotę się zabawić. W sensie zatańczyć, zboczeńce. Ludzie śmiali się, balowali i krzyczeli, a ja siedziałem cicho w rogu, z kobietą, która już ledwo mnie wytrzymywała. Raz nawet to ona zaproponowała taniec, lecz ja stanowczo odmówiłem. Po paru godzinach od tego momentu, odeszła ode mnie i ponownie zostałem sam. Czy taki sposób relaksu przyniesie jakieś skutki dla mojego ciała? Na pewno. Być może nie bawię się tak dobrze, jak inni tutaj, lecz alkohol w zupełności mi wystarcza. Nie piję go dużo, nie piłem od wielu lat, więc działa bardzo dobrze, tak jak tego chciałem. Z niedowierzaniem wtapiałem swój wzrok w upitych, przystojnych mężczyzn i zastanawiałem się, co oni widzą w dziurze pomiędzy biodrami. Jakie to niesprawiedliwe i głupie zarazem. Gdy kończyła mi się forsa, bo wiadomo, a to jedzenie, a to alkohol, a to sama wejściówka, to skierowałem swe kroki w stronę sceny, by ostatecznie posłuchać, jak kurw* opanowały talent grania na instrumencie. Nieco podniosło mnie to na duchu, że jednak dla takich przegrywów życiowych jest jeszcze jakaś nadzieja. Widocznie ukazywanie wyżej wspomnianej dziury, to nie jedyny ich talent. Zaśmiałem się cicho i wróciłem do stolika. Co teraz było począć, to naprawdę było mi niewiadome. Postanowiłem spędzić tutaj jeszcze kilka godzin, no i potem zabrać się do jakiegoś przytułku. Tam spędzę noc i wytrzeźwieję, a gdy to się stanie, to udam się do budynku swojego mistrza. Tam zaś postaram się go przywitać ciepłymi słowami, przeprosić, że dawno nie przychodziłem i zapytać, jak jego życie powoli mija. A teraz, w tej właśnie minucie skupiłem się na upijaniu dobrego trunku. Relaks, oraz swoboda bycia.

Podsumowanie:

Statystyki:


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Suma:

14200 Ryo (72 zdania złożone)


Offline

 

#15 2015-07-07 05:27:19

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

       Podróż z portu do Okiyamy nie trwała zbyt długo. Bambusowy krajobraz był nieco egzotycznym widokiem, tak więc szło się nadzwyczaj nieprzeciętnie w takim klimacie. W sumie oglądając pejzaż rozciągającej się zieli, można było odnieść wrażenie jakby to właśnie Ronin no kuni było kolebką świata shinobi a przynajmniej ja odnosiłem takie wrażenie. Niby historia wspominała o Mędrcu i jego synach ale to wcale nie wykluczało, iż narodzili się gdzieś tutaj i przepłynęli na kontynent o ile ta wyspa nie była niegdyś jej częścią. Potężne techniki walały się po tym świecie i wcale nie zdziwiłbym się gdyby jakichś użytkownik ninjutsu oderwał wielka część ziemi od całości i porwał ją na wody. Trochę mnie jednak poniosło z tymi fantazjami a tuż przed moim nosem znajdowała się tabliczka oznajmiająca, iż zbliżam się do domu gejsz. Przypuszczałem, że wchodzenie tam z orężem nie będzie dobrym pomysłem a tym bardziej odwieszanie sporawej katany na haczyku obok płaszcza. Upewniłem się, iż jestem sam w okolicy i stworzyłem klona, którego celem będzie przechowanie mojego arsenału i uchowanie się do czasu mojego powrotu. Przekazałem mu oręż a kopia, zniknęła w pośpiechu, poszukując lokacji, którą mianuje prywatną poczekalnią. Teraz mogłem śmiało kontynuować dotarcie do celu.
       Drogę do drzwi wskazywał kamienny chodniczek, tworzący idealnie prostą linie aż pod same wejście. Trzeba było przyznać, że czułem się nieco nieswojo na samą myśl obcowania z ludźmi z tego miejsca ale może będzie lepiej niż się spodziewałem. W każdym razie sam budynek wyglądał imponująco, chodź zrobiony w klasycznym stylu i budził miłe odczucia. Z pewnością mogę powiedzieć, że mają rozmach skurwysyny. W końcu się zebrałem i pchnąłem wrota, wkraczając do świata, do którego nigdy nie spodziewałem się wchodzić. Nie byłem za bardzo przyzwyczajony do obecności ludzi... ludzi po prostu zwykłych. Miałem na myśli pospólstwo chodzące do pracy, potem do barów zalać się w trupa albo jeszcze gdzie indziej. Wywodziłem się z klanu Uchiha, pełnego tradycji, honoru i nietuzinkowych zdolności przez co powinienem czuć się lepszy od tych, których zaraz ujrzę. Powinienem ale zapewne nie będę, bo przecież sam nawet nie nosze na sobie żadnego klanowego symbolu. Mniejsza jednak o takie pierdoły. Zrzuciłem z ciała szeroki płaszcz oraz buty by schować do szafki, przygotowanej dla klientów lokalu. Ciemna opaska na głowie wciąż przytrzymywała moje włosy tak jak należy i szczerze mówiąc nie planowałem jej zdejmować. Ahh, co za niewygodne uczucie nie mieć przy sobie żadnej broni ale no cóż poradzić. W holu mijałem lustro, którego wręcz zatrzymało mnie swoim błyskiem. Przyglądałem się swojej posturze z lekkiego profilu z zadziwieniem stwierdzając, że nabrałem bardziej męskiej budowy przez ostatni czas. W kryjówce przecież nie posiadam żadnego lustra a przynajmniej żadnego nie odkryłem, chociaż dam sobie rękę uciąć, że dziewczyny u nas siedzące na bank jakiejś wynalazły. Znowu jednak skupiłem się na pierdołach, zamiast rozpocząć subtelny zwiad w poszukiwaniu ciekawych informacji. Na samym jednak wejściu do głównego pomieszczenie, zaatakowały mnie dwie gejsze, które to obrzucając komplementami, próbowały zwrócić na siebie moją atencję. Oczywiście robiły to z marnym skutkiem, chociaż nie mogłem im odmówić uporu w działaniu, zwłaszcza że dłonie czułem już tuż przy samym kroczu. W końcu jednak oderwałem się od nich i wkroczyłem do sali bankietowej.
       Tak jak się spodziewałem. Mnóstwo pijanych facetów i jeszcze więcej kobiet a właściwie gejsz, paradujących w ich towarzystwie, czekając tylko na zwęszenie okazji do wydojenia gości z pieniędzy. No miejsce do najcichszych nie należało ale instrumenty w tle wydawały się całkiem przyjemnie brzmieć, chociaż ciężko było je dosłyszeć nawet moim uszom. Przez chwilę zwątpiłem w słuszność swego celu w tym miejscu, zwłaszcza po kolejnej próbie "poderwania" mnie lecz szybko się otrząsnąłem i rozejrzałem się za jakiś trunkiem co by nie wyglądać na dziwaka w takim tłumie. Niestety wyróżniałem się wiekiem, pomimo twarzy dającej parę lat w przód, gdy w około dominowała raczej starsza data co przyciągało gejsze, myślące zapewne że jestem albo synem kogoś bogatego albo najzwyczajniej w świecie należę do ludzi zdesperowanych, którzy wydadzą wszelkie pieniądze dla odrobiny szczęścia. W końcu jednak uporałem się z upierdliwymi gejszami, które pokapowały się, że jestem chyba wciąż za trzeźwy na wybryki albo zbyt wybredny. Zbliżyłem się do kobiety, która trzymała naczynia z alkoholem i szczodrze jej zapłaciłem. Chwilę później stałem już z trunkiem w ręce, sprawdzając małym łykiem jak to w ogóle smakuje. Szczerze mówiąc był to mój pierwszy w życiu kontakt z napojem wyskokowym ale wcale nie taki tragiczny. Pyszne to to nie było ale nie taką miało funkcję. Ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu wypatrując jakiegoś wolnego od ludzi miejsca, gdzie mógłbym posadzić swoje cztery litery i chwilę pokontemplować. Wszystko było pozajmowane a nie bardzo miałem ochotę się do kogoś dosiadać. W końcu jednak gejsze zakręciły jakiegoś faceta, zwalniając przy tym stolik, który stał się moim celem. Usiadłem wygodnie, nasłuchując i dopatrując się czegoś ciekawego. Jeżeli nic się nie wydarzy, to może faktycznie dam się ponieść tego miejscu.

Offline

 

#16 2015-07-08 22:39:03

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Siedząc w towarzystwie pięknej kobiety, nawet nie zauważyłem, jak do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba - czarnowłosy, uzbrojony mężczyzna. Rzuciłem na niego ciekawskie spojrzenie, po czym powstałem i opuściłem budynek, coby złapać świeżego powietrza i odetchnąć od gazów, które wypuszczają pijani cywile. Wychodząc korytarzem, oparłem się o kamienny murek nieopodal stawu, który znajdował się przed bocznym budynkiem domu gejsz. Swój wzrok zawiesiłem na liliach wodnych. Każdemu człowiekowi po alkoholu zdarzają się tak zwane "odpały", niektórzy zaczynają gwiazdorzyć, niektórzy idą spać na podłodze, a mi w takim stanie zdarza się trenować. Wcale nie zmyśliłem tego, bo muszę napisać trening, a także mi się nudzi. Wcale.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

     Tak więc trening miałem za sobą, toteż dzierżawiąc butelkę alkoholu wszedłem do środka. Co prawda byłem zmęczony, lecz nie przeszkadzało mi to, by spokojnie ustać na nogach. Ponownie znalazłem zaciszne miejsce i przysiadłem. Tym razem byłem sam, gdyż kobieta zniecierpliwiona moją nieobecnością po prostu odeszła. Nie dziwiłem się temu, lecz może to i lepiej, będę mógł się zrelaksować jeszcze bardziej. Co jakiś czas zerkałem na czarnowłosego, knując w myślach podejrzenia. Zwykłym człowiekiem to on nie był, a byłem tego niemalże pewien. Rzuciłem więc myślą, że może być ninją, a choć nie zdawałem sobie z tego sprawy, to byłem całkiem blisko prawdy.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-07-09 00:41:43)

Offline

 

#17 2015-07-09 21:55:34

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Okiya - Dom gejsz

Uwaga leci ściana tekstu.

     Dzień był upiorny, spotęgowany przez odmienną pogodę. Wyprawa z Kraju Źródeł wydawała się być dobrym pomysłem, wydawała. Nie sądziłem jednak, że będzie, aż tak bardzo męcząca. Z samego początku przeprawa przez morze do samego Tsuki no Kuni. Tam niepostrzeżenie czmychnąć przez środkową linię i dotrzeć do kolejnego portu. Wytargować najtańszy rejs statkiem i dopłynąć tu, do śnieżnej krainy. Uniosłem głowę wysoko, wystawiłem język na wierzch. Na jego czubek opadł malutki, biały płatek. Me ciało przeszedł niemiły dreszcz, zimno ogarnęło skórę. Podszedłem do jednego z domków nieopodal przystani. Z grzeczności zaciągnąłem się na jego tyłu, gdzie kobieta rozpalała ognisko. Zapytałem o kilka szmat, które mógłbym na siebie zarzucić. Ta nie odmówiła, uśmiechnęła się do mnie i wręczyła dwa płaszcze. Jeden z nich zarzuciłem na siebie, drugi zaś przeplotłem obok torby. Chuchnąłem kilka razy w dłonie i nagrzałem je ciepłem ogniska. Nie mogłem jednak zasiedzieć się tu długo, jej rodzina zbierała się na obiad. Podziękowałem raz jeszcze za pomoc i obiecałem, że kiedyś wesprę ich domostwo. Nie wiedziałem, czy pieniężnie, czy może pomogę im fizycznie. Chciałem jednak być kulturalny, sądzę, że bez ich pomocy nie przetrwałbym w tej krainie. Tak więc wspiąłem się na największe wzniesienie i wzrokiem wypatrywałem celu. Wnet nad moją głową przeleciał orzeł, zwróciłem do niego wzrok. W miejscu do którego się kierował był budynek, lecz nieco większy, niż ten, w którym przed chwilą siedziałem. Ruszyłem przed siebie krokiem wolnym. Starałem się nie tracić ciepła, oraz nie męczyć się zbytnio. Jako klon miałem tylko jedno zadanie, choć dość dziwne. Miałem odnaleźć przywódcę organizacji wyrzutków, by zapytać ich o zdanie na temat wojny. Nie wiedziałem jednak, jak długo wytrzymam w takim miejscu. Postanowiłem więc przechadzać się od domków, do domków, aż dotrę do ich siedziby. Kolejnym punktem, w którym miałem się zatrzymać był ten ogromny plac. Piękna architektura w japońskim stylu, stawy i drzewka bambusowe. Z oddali podziwiałem, jak flora pięknie została przykryta przez lekki śnieg. Gałęzie uginały się, zaś woda zamarzła. Gdy szedłem, wtapiałem swój wzrok w podłoże, jak me buty robią ślady. Co jakiś czas zerkałem przed siebie, coby nie wpaść w urwisko, bądź pilnować celu podróży. A zajęła mi ona z trzydzieści minut. Sądziłem, że będzie to jakiś przytułek, a może schron. Nie wydawało mi się, by mieszkała tu jakaś rodzina, na pałac także to nie wyglądało. Było to zupełnie coś innego, miejsce, które obstawiałbym jako ostatnie. Przed bramą prowadzącą do budynku widniał czarny napis wyryty na tabliczce. Dom Gejsz, było napisane. Zraziłem się, nie chciałem tam wchodzić, jednak potrzebowałem odpoczynku. Westchnąłem bardzo cicho i z lekką złością przeszedłem obok stawów. Brukowany chodnik doprowadził mnie do drewnianych drzwi. Jeszcze raz wzrokiem sięgnąłem ozdobnych okien, oraz kawałka metalu nad klamką. Chwyciłem go mocno i zapukałem kilka razy. Długo czekać nie musiałem, może sekundę, aż drzwi otworzyły się. Za nimi stała dość wysoka kobieta, umalowana, wystrojona, jakby z przyjęcia wracała. Uśmiechnąłem się do niej grzecznie, lecz nic nie powiedziałem. Ta stanęła bokiem i wpuściła mnie do środka. Byłem praktycznie, że w raju. Nie sądziłem jednak, że za pobyt tutaj będę musiał zapłacić tak wiele.
     Przejdźmy więc do samego momentu, w którym wszedłem do środka. Widok był cudowny, przepiękne obrazy w złotych ramkach. Długi korytarz z kwiecistą tapetą, czerwonawy dywan oraz rośliny w doniczkach. Zdjąłem buty i położyłem je po prawej stronie od wejścia. Miałem sięgać po płaszcz, lecz podeszła do mnie ta sama kobieta. Chwyciła moje barki i ściągnęła z nich czarną odzież. Wolałem zrobić to samemu, lecz nie powiedziałem ani słowa. Dałem jej odwiesić płaszcz na haczyk, po czym z lekkim skrępowaniem ruszyłem dalej. Po paru sekundach me nogi zetknęły się z panelami. Były tak błyszczące i wypolerowane, że mogłem się w nich przejrzeć. Z samego początku chciałem skorzystać z toalety, potem zaś uzupełnić zapasy. W normalnej sytuacji zrobiłbym obydwie rzeczy i czmychnął stąd, jednakże nie mogłem. Podziękowałem umalowanej damie i zwróciłem się w stronę toalet. Było ich kilka, lecz oczywiście wybrałem tą najczystszą. Wiadomo, że dużo ludzi lubi sobie tutaj popić. Niektóre toalety były czyszczone na okrągło w wyniku zatrutych żołądków. Ja jednak wybrałem tą, która dopiero co przeszła dezynfekcję. Dalej raczej nie muszę streszczać, po prostu załatwiłem się. Tuż po tym sięgnąłem po mydło i umyłem ręce, by tuż po tym wziął ręcznik. Gdy wytarłem dłonie, przejrzałem się i poprawiłem czarną czuprynę. Teraz była kolej, by zdobyć trochę pożywienia na wodę, toteż odwróciłem się na pięcie. Ponownie chwyciłem za drzwi i wyszedłem na korytarz, gdzie balowali goście. O ile mogłem to w ogóle tak nazwać, tych pijaków, co podpierali ściany, jakby miały się zawalić. Rzuciłem im żenujące spojrzenie i ruszyłem ku kuchni, jednak jej nie odnalazłem. Zamiast tego zauważyłem stoiska z jedzeniem, za które niestety trzeba było zapłacić. Przeszłoby gdyby nie fakt, że jedzenie było tak cholernie drogie. Spojrzałem na cennik, a oczy praktycznie wypłynęły mi z oczodołów. Wiedziałem, że wyprawa będzie kosztować, lecz kilkaset Ryo za kilka misek ryżu. No bez większej przesady, czyżby gospodarka Ronin no Kuni była naprawdę tak słaba? A może dom gejsz jest tak często odwiedzany, że to całkiem opłacalne miejsce. Będę musiał rozważyć otworzenie tego budynku u siebie. Podszedłem więc do kobiety, która piekła różne rzeczy i zamówiłem dwie miski jedzenia. Do tego poprosiłem o wodę, lecz takowej tutaj nie było. Zamiast tego zaproponowano mi alkohol. Na mej twarzy wymalowało się zdziwienie, chciałem przekląć. W ostatniej chwili powstrzymałem się i odmówiłem trunku. Potrzebowałem jakiegoś stolika, by zasiąść na spokojnie. Odnalazłem go po paru minutach, a łatwo nie było. Ciągle jacyś ludzie przemieszczali się przed mymi powiekami. Jeden z nich sprzedał mi cios z łokcia, na co odpowiedziałem poważnym głosem. Zmieszałem go słownie z błotem i podszedłem do kąta pomieszczenia. Byłem zirytowany, a wszystko dlatego, że sam nie piłem. Wiedziałem jednak, że nie mogę. Przede wszystkim chciałem porozmawiać z Shinsaku. Nie mógłbym zrobić tego po alkoholu, bo nie wiem co to by wyszło. Po paru minutach stania, kobieta zza lady zawołała mnie. Podszedłem do niej dość szybko i odebrałem zamówienie. Gdy wyciągałem forsę, to płakałem. Liczyłem każde ryo z osobna, czy na pewno się zgadza. Oddałem je z bólem serca, a zamówienie wziąłem ze sobą. Tym razem odnalazłem wolny stolik, więc przysiadłem, by napełnić żołądek.
     Gdy zjadłem ryż z kurczakiem, zabrałem się za odpoczynek. Nie dane było mi jednak zmrużyć powiek. Czego ja się spodziewałem, relaksu wśród tych dzikusów? No na pewno nie. Moja irytacja sięgnęła maksymalnego poziomu, a wraz z nią gniew. Potrzebowałem czegoś, przez co na chwilę mógłbym zapomnieć o podróży. Był to naprawdę ciężki wybór, lecz do dalszej drogi wcale mi śpieszno nie było. Co prawda winienem wyruszyć od razu, lecz nie miałem na to ochoty. Lenistwo sięgnęło zenitu, jednak nie do samego końca. Mój wzrok spoczął na scenie, gdzie grały najróżniejsze instrumenty. To znaczy ludzie grali na najróżniejszych instrumentach. Obok nich tańczyli ludzie w najróżniejszym wieku. Byli starzy pijacy, którzy uwodzili piękne kobiety, choć z marnym skutkiem. Byli także trochę młodsi, umięśnieni i przystojni. To głównie na ich ciałach spoczywały me źrenice. Wtapiałem się w ich sylwetki, jak pięknie tańczą i balują. Z zamyśleń wyrwała mnie kobieta, miała może po dwudziestce. Wyglądała dość ładnie, długa suknia, oraz spięte kasztanowe włosy. Z samego początku nie dosłyszałem co do mnie powiedziała, więc poprosiłem, by powtórzyła. Nie oczekiwałem jednak, że będzie chodziło o taniec. Nie zaniemówiłem, wręcz przeciwnie. Tego trzeba mi było, więc przytaknąłem jej ochoczo. Powstałem i otrzepałem ubrania, a dopiero wtedy ogarnął mnie stres. Czy zajmując taką pozycję, mogę bawić się w takie głupie rzeczy. Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie, lecz rytm porwał moje nogi. Znalazłem się na długiej scenie i wtopiłem w otoczenie tańczących ludzi. Chwyciłem partnerkę za pas, a tuż po tym porwała nas muzyka. Zatraciłem się we własnych myślach, totalnie odpłynąłem. Nasze ciała poruszały się, jak statek na wodzie. Raz prawo, a raz w lewo, bez żadnego przymusu. W ciągu całego mego życia nie tańczyłem wiele razy. Zwykły człowiek, a ninja, który ćwiczy na co dzień, to dwie skrajności. Oni mogą odpoczywać i zajmować się prawdziwym życiem, my zaś walczymy i giniemy. Taki sposób odstresowania się jest dobry. Co jakiś czas przed mymi oczyma pojawiały się różne sylwetki. Potem zaś znikały, tańczyliśmy płynnie, w kole. Ludzie spod sceny patrzyli się na nas, lecz stres całkowicie odpuścił. Wnet zmieniła się muzyka, z wolnej, na szybką. Wszyscy zaczęli tańczyć ostrzej, a me ciało robiło to samo. Chwyciłem partnerkę za dłonie i raz jeszcze dałem się porwać. Były to najróżniejsze kombinacje kroków. Raz ona przeszła pod mymi ramionami, raz ja pod jej. Po jednej godzinie miałem już dość, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Byłem tylko klonem, toteż nie mogłem się zbytnio męczyć. Nie wiedziałem jednak, jak dokładnie podziękować partnerce. W pewnym momencie, gdy muzycy robili przerwę, ukłoniłem się i odszedłem. Początkowo kobieta nie chciała, bym odchodził, lecz uśmiechnąłem się i wytłumaczyłem. Zrozumiała, toteż mogłem odejść z czystym sumieniem. Swe kroki skierowałem do stolika. Czułem się bardzo zmęczony, pot spływał po mych skroniach. Miałem już na prawdę dość, byłem spragniony i wycieńczony.
     Denerwował mnie mały wybór napoi w tym miejscu. Alkoholi mieli naprawdę dużo, nie zaprzeczam, lecz z jakiegoś powodu brak tutaj było wody. Być może był to tylko i wyłącznie kawał. Jedna z tych kobiet chciała mnie naciągnąć na trunek, a nie na tani wybór. Każdy wie, że człowiek skupia się na swoim majątku. Wolała po prostu bym wydał trochę więcej, co jej bardziej będzie się opłacało. Nie mogłem zrobić więc nic innego, jak kupić coś dobrego i mocnego przy okazji. W gardle mi zaschło, toteż o suchym pysku siedzieć nie będę. Podniosłem cztery litery i ruszyłem w stronę baru, by zamówić coś do picia. Mój wzrok ponownie zetknął się z tą samą, cycastą babką. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i oparłem łokciem o blat. Mój palec spoczął na jednej butelce, lecz ona zaproponowała od razu dwie. Złapałem się za głowę, szkoda było mi już odmawiać. Przytaknąłem z zamkniętymi oczami i uznałem, że nie słyszałem jej słów. Po chwili podała mi butelki trzy, co ponownie wprawiło mnie w irytację. Rzuciłem monetami o ladę i spojrzałem na nią spod oczu. Ta jednak ciągle uśmiechała się, toteż nic nie powiedziałem. Odwróciłem się w stronę stolika i wróciłem na swe miejsce. Na szczęście nikt go nie zajął, bo chyba bym wybuchł. W sensie ze złości. Odsunąłem poduszkę i usiadłem, by następnie rozstawić butelki. Sięgnąłem po jedno, a za pomocą magicznego urządzenia otworzyłem ją. Nie mogłem się doczekać, by w końcu nawilżyć swe usta. Alkohol spłynął po ściance butelki wprost do mego gardła. Początkowo smakował źle, lecz za każdym kolejnym łykiem, coraz lepiej. Nie zauważyłem kiedy wypiłem już połowę. Miałem bardzo słabą głowę, nie wstydzę się tego mówić. Im szybciej poruszałem oczyma, tym obraz wydawał się mniej wyrazisty. Powoli przestały mi nawet przeszkadzać śmiejące się dziewczyny po lewo. A darły się niemiłosiernie. Przynajmniej po prawo miałem spokój. By dokończyć jedną butelkę, przechyliłem ją i wlałem w siebie całą zawartość. Sądzę, że zrobiłem to za szybko, lecz było, minęło. Poczułem się lepiej, oparłem dłonią za plecami i zrelaksowałem. W pewnym momencie kobiecy głos wyrwał mnie z marzeń. Ponownie ktoś pragnął mojej uwagi, toteż wskazałem ręką, iż może mówić. Dziewczyna zapytała, czy może się dosiąść, toteż wyraziłem zgodę. Zasiadła naprzeciw, lecz była jakaś taka niezadowolona. Zapytałem, czy coś ją trapi, a ona odpowiedziała, że brak pieniędzy. Wiedziałem co się święci. Pomachałem kilka razy głową i sięgnąłem po jedną z butelek. Szybkim ruchem posunąłem ją po stole. Zatrzymała się tuż przy dziewczynie, a ona zawiesiła na niej wzrok. Oznajmiłem, iż śmiało może ją wziąć. Po alkoholu już nie było mi żal pieniędzy, nie tak bardzo. Ja zaś otworzyłem kolejną butelkę i zacząłem pić. Tym razem wolniej, coby mi do łba nie strzeliło tak szybko. Nie ukrywam, że już czułem się lekko wstawiony. Musiałem kontrolować swoje zachowanie. Rozmowa zaczęła się rozkręcać.
     Zaczęliśmy rozmawiać na najróżniejsze tematy. Pierwszym z nich, czyli naturalnym było życie codzienne. Nie ukrywałem, że zajmuje wysokie stanowisko, jednak nie zdradziłem dokładnego. Dziewczyna była dociekliwa, lecz ja niezłomny. Śmiałem się przy tym i zmieniałem tematy, by się nie zanudzić. Po alkoholu nawet obecność takiej dziewuchy nie robiła mi problemu. Później opowiedziałem jej o wojnie na środku kontynentu. Ten temat także wydawał się ciekawy, toteż zdradziłem kilka szczegółów. Oczywiście nie było to nic znaczącego. Miałem obowiązek trzymać język za zębami. Opowiedziałem jej jednak o wojskach kraju ognia i żelaza. O tym jak błyskawica wytępiła klan Uchiha. Jak się okazało, dziewczyna także nie była stąd. Pochodziła z kraju ziemi, więc zapytałem jak tutaj dotarła. Ona także podróżowała statkiem i nie miała żadnego problemu. Konflikt uniknęła wielkim łukiem. Z jednej strony poczułem radość, że jest cała. W takim stanie budzą się w człowieku różne emocje. Patrzyłem na nią przyjaznym wzrokiem, a ona go odwzajemniała. Nie była to gejsza, lecz zwykła niewiasta. Wolałem nie pytać, co sprowadza ją do takiego miejsca. No chyba, że się po prostu nie umalowała, lecz puściłem myśli wolno. Następnym tematem była choroba. Jej także nie ukrywałem. Opowiedziałem jej, jakie eksperymenty udało mi się osiągnąć. Jak wiele technik opanowałem, wnet zrozumiała kim jestem. Ninja to jednak codzienność, to znaczy nic nadzwyczajnego. Aż tak wielkiego podziwu nie budzimy, czasem nawet odrazę. Ta jednak nadal utrzymywała miłą atmosferę. Na samym końcu temat zszedł na pilotkę, a potem na miłość. No prawdziwy cebulak, bez polityki to by się nie obeszło. Mimo tego, ze gadaliśmy już o kilku państwach skoczyło się na Shinsaku. Zapytałem jej, czy lepiej żyć w kraju ziemi, czy tutaj. Odpowiedziała, że bała się zarazy z Baigai. Nigdy o niej nie słyszałem, lecz także i nie chciałem. No i nadszedł ten moment miłości. Nic ze swojej strony nie powiedziałem. Ona zaś mówiła o kilku chłopakach. Przytakiwałem, by zachować pozory, że mnie to obchodzi. A nie obchodziło wcale. 40 No i stało się, spojrzałem w dłonie, a tam nic. Dosłownie cały trunek został wypity, tak samo u niej. Było mi szkoda kończyć rozmowy, toteż zawołałem przechodzącą gejszę. Poprosiłem, by doniosła jeszcze kilka rzeczy za drobną opłatą. Doniosła kolejne cztery butelki. O tyle dobrze, że na mnie przypadały tylko dwie. Otworzyłem więc je i jedną z nich podałem dziewczynie. Rozmowa zaczęła ciągnąć się dalej. Tematy były najróżniejsze, czasem ciekawe, a czasem nie. Najważniejsze, że przyjazna atmosfera nie opadała.
     To co działo się później było nieco zabawniejsze. Stolik nie był dużo, zwykły kwadrat metr na metr. Mimo tego, że wcześniej denerwowały mnie śmiechy, to teraz ja śmiałem się głośno. Obydwoje ściągaliśmy na siebie uwagę. Mnie jednak to nie przeszkadzało. W pewnym momencie do stolika podeszła jeszcze jedna dziewczyna. Ta przynajmniej miała swój alkohol. Pozwoliłem jej dosiąść się, toteż tak zrobiła. Siedziała po mojej prawej stronie. Nie potrzebowałem dużo czasu, by podeszła kolejna. Zaczęło robić się ciasno, lecz w tym stanie to mi wisiało. Zaczęliśmy gadać w czwórkę. Wymieniałem zdania raz z jedną, raz z drugą z nich. Po paru minutach poczułem lekki dyskomfort, toteż zwróciłem się do jednej z obsługi. Musiałem przejść nieduży kawałek, lecz było warto. Zapytałem o bardziej luksusowe miejsce, a takie oczywiście się tutaj znajdowało. Wróciłem do stolika i oznajmiłem dziewczynom, że możemy przejść na górę. Trochę się wykosztowałem, no ale wszyscy poczujemy się lepiej. Ponownie wróciłem do ozdobnego holu i skierowałem kroki na górę. Otworzyłem drzwi do pokoju i ujrzałem luksus, jakich mało w tym świecie. Usiedliśmy przy stole, kolejnym, lecz tym razem ogromnym. Obok nas stał mini bar, toteż nie musieliśmy się przejmować dostawami. Gorzej tylko, że to ja za wszystko będę płacił. Wnet wpadliśmy na inny pomysł. Postanowiliśmy zagrać w karty. Nie było to dziwne, zwłaszcza, że troje z nas było pijane. W szufladzie obok komody znaleźliśmy talię, toteż jedna z nich rozdała. Gra była bardzo prosta i całkiem przyjemnie się grało. Czas mijał bardzo wolno, sam nie wiedziałem dlaczego. Z mej głowy jednak wypłynęły myśli na temat wojny. Prawdopodobnie tymczasowo, lecz teraz zupełnie odpłynąłem. Czasem rzucałem karty, które nie pasowały. Przegrywałem, lecz nie robiło mi to większej różnicy. Śmiałem się razem z nimi. Poczułem, jak zimno dotyka mego ciała, ponownie. Odszedłem więc od stolika i podszedłem do okna. Szybko chwyciłem za klamkę i zamknąłem je. Niestety obok niego stało łóżko, a w takim stanie, aż mnie korciło, by pójść spać. Podświadomie wiedziałem, że mam zadanie, lecz siła wyższa. Nie dałem rady i przechyliłem się. Miękko upadłem, wziąłem poduszkę pod głowę i zamknąłem oczy. W głowie biłem się, by nie zasnąć. Jak widać nie było mi dane, bo dziewczyny także były padnięte. Łoże było na tyle duże, że wszyscy się na nim zmieściliśmy. Niech tylko nikt nie myśli, że jest to jakiś wstęp do zakazanego działu. Ichuza być może często miewał zboczone myśli, ale nie aż tak. Nie ukrywam, że nie robiło mu różnicy, czy kobieta, czy mężczyzna. Teraz jednak nie chciał myśleć o żadnym innym sposobie relaksu. Odpoczywał, a to było dla niego bardzo dobre. W pokoju zaczęło robić się coraz cieplej, przyjemniej, co tylko pomagało mu zasnąć.
     Wnet przez me ciało przeszedł impuls. Do głowy trafiły najróżniejsze myśli, lecz jedna z nich była najmocniejsze. Zapomniałem o swym głównym celu. Miałem odwiedzić lidera tutejszej organizacji, miałem wspomóc siebie na wojnie. Od razu poderwałem się, jak szalony i wyskoczyłem na równe nogi. Dziewczyny, które leżały obok mnie zupełnie to zignorowały. Chwyciłem się za głowę, jednak mój stan nie był odpowiedni. Czułem się źle, wręcz fatalnie. Z przykrością musiałem zrezygnować ze swojego zadania. Nie sądziłem, że tak łatwo dam się omamić, lecz stało się. Czasu nie cofnę, więc chociaż wrócę do swojej prawdziwej formy. Mógłbym się teraz zabić, zniknąłbym. W końcu jestem tylko klonem. Przeszedłem się do pokoju kilka razy, lecz nic większego nie wpadło mi do głowy. Sprzątnąłem butelki ze stołu i wrzuciłem je do śmietnika. Podszedłem do minibarku w którym była woda i nabrałem kilka łyków. Nakryłem niewiasty kocem i po cichu wyszedłem z pomieszczenia. Zszedłem schodami na dół i znalazłem się przy holu. Przeszedłem po prawej stronie, przy ścianie i znalazłem się w głównym apartamencie. Tam zwróciłem się do gejsz o rachunek i z kolejny bólem serca zapłaciłem. Spojrzałem do kieszeni i znalazłem całe nic. Nie miałem przy sobie ani grosza. Było to smutne, lecz nie pora teraz na rozterki. Na zachodzie ode mnie rozgrywa się wojna, toteż będę musiał ją wspomóc. Kraj Ognia nie odpuści tak łatwo, to jest raczej wiadome. Niestety, jako że zawiodłem, nie dowiem się najważniejszego. Misja była prosta, porozmawiać z Shinem na temat wojny. Chciałem wiedzieć po której stronie się wypowie. Miałem nadzieję, że nie stanie się naszym wrogiem, byłoby to głupie. Liczyłem się jednak z faktami, straty mogły być wielkie. Co prawda mieliśmy swój plan działania, jednak każdy plan może zawieść. Została nam więc nadzieja. Takim sposobem siedziałem jeszcze chwilkę w domu gejsz i rozmyślałem. Co prawda nie korzystałem już z luksusów, lecz słuchałem przepięknej muzyki. 34 Kątem oka zauważyłem, że stolik, przy którym siedziałem został zajęty. Siedział tam mężczyzna w tym samym wieku co ja. Miałem nadzieję, że chociaż on nie ma nic większego na głowie. Zawaliłem po całej linii, lecz sam nie wiem, czy nie było warto. Każdemu należy się choć trochę spokoju. Mogłem się rozluźnić, lecz jak wiele to da. W końcu jestem tylko imitacją swojej prawdziwej osoby. Gdyby Akemi się dowiedział, to poderżnąłby mi gardło. Na myśl o tym, aż skóra mi się zjeżyła. Przełknąłem ślinę i powstałem. Postanowiłem udać się do holu po rzeczy i wyjść w końcu. Szkoda marnować czasu, szczególnie, że za wiele go nie mam. Dobijał mnie fakt, że czeka mnie podróż, lecz może w tym czasie wyleczę kaca. Najważniejsze jest przekazanie informacji, tych niezbyt dobrych. Tak więc ruszyłem przed siebie, wolnym krokiem. Co jakiś czas mijałem osoby, lecz były mi one zupełnie nieznane.
     Doszedłem do szerokiego, ozdobnego holu. Po prawej stronie od komody z butami, znajdował się mój płaszcz. Sięgnąłem po niego i założyłem, zapinając na ostatni guzik. Wiedziałem jak na dworze jest zimno, a ten śnieg. Wyjrzałem za okno, a płatki sypały się jeden za drugim. Gdy jedna osoba opuszczała lokal, zauważyłem, jak trzyma w tylnej kieszeni pakowane jedzenie. Wyjąłem je niepostrzeżenie, coby po drodze zakąsić coś na ząb. Chwyciłem za klamkę i pożegnałem się z jedną z gospodyń. Rzuciłem jej mały uśmieszek i wyszedłem. Na me włosy zaczął padać śnieg, nie było to przyjemne. Wtuliłem się w ubranie, które pożyczyli mi mieszkańcy i ruszyłem. Droga była ta sama, prosta, bez żadnych skrętów. Prowadziła prosto do tabliczki, która informowała o końcu tego państwa. Mijałem także dom, w którym zatrzymałem się na początku. Zahaczyłem o niego, by raz jeszcze podziękować za ubrania. Oczywiście zwróciłem co nie było moje. W nagrodę oddałem im wszystko co mi zostało. Mowa tutaj o pieniądzach, a raczej ich resztkach, których nie roztrwoniłem w domu gejsz. Machnąłem na pożegnanie, jak to miałem w zwyczaju i ruszyłem dalej. Mój wzrok znowu spoczywał na butach. Obserwowałem każdy swój krok, co jakiś czas łapiac się za brzuch. Alkohol miał swoje skutki uboczne. Gdybym wypił jedną butelkę więcej, nie chciałbym nawet myśleć, jak mogłoby to się skończyć. Na szczęście miałem to za sobą. Po paręnastu minutach opuściłem Ronin no Kuni i dotarłem do portu. Stamtąd mogłem udać się statkiem do wybrzeży okolicznej wyspy. Raz jeszcze niepostrzeżenie przeszedłem przez jej środek i odpłynąłem. Jakie to było dziwne uczucie wiedząc, że płynie się prosto na wojnę. Dopiero co stamtąd odszedłem, a teraz wracam. Żołądek nie dawał spokoju, ciągle wirował, a o głowie już nie wspomnę. Wyleżałem się na statku, więc chociaż to trochę mnie uspokoiło. Ocean był spokojny, żadnych fal, więc żadnych trzęsień. Raz jeszcze podsumowałem w głowie to, co mnie spotkało. No cóż, może nie wyszło to na dobre, lecz żałowałem coraz mniej. Na mej twarzy pojawił się nawet uśmiech. Westchnąłem i nabrałem świeżego powietrza, a po jakimś czasie czułem się już lepiej. Dłonie położyłem na barierce i wtopiłem wzrok w ocean. Wiatr rozwiewał me włosy, zaś nad głową śpiewały mewy. Przynajmniej będę wiedział, jaką to rozrywką jest dom gejsz. Atmosfera bardzo przyjazna, tak samo jak i okoliczni ludzie. Możliwość napicia się, może nie taniego, lecz dobrego. Potańczenie, zjedzenie pysznego posiłku, pośmianie się. Zamknąłem powieki i dałem się ponieść wspomnieniom. Nie było najgorzej.

[z/t -> Yu no Kuni - Miejsce Bitwy 2]

Podsumowanie:

Statystyki:


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Suma:

78400 Ryo (>392 zdania złożone)


Offline

 

#18 2015-07-10 00:41:53

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Okiya - Dom gejsz

      Chodziłem po mieście bez żadnego konkretnego celu. W końcu nic nie musiałem, do niczego nie byłem zobowiązany. Jednym słowem, wolny jak ptak. Zastanawiałem się, co ze sobą zrobić. Szukać kolejnego zadania, a może wziąć się za ostry trening? Nie był to prosty wybór, przynajmniej dla mnie. Mijałem ludzi, aż w końcu znalazłem się w miejscu, które nigdy wcześniej nie wydawało mi się wystarczająco interesujące, żebym do niego wszedł. Czym było to spowodowane? Prawdopodobnie dlatego, że wcześniej byłem nieco zbyt młody na tego typu zabawy i mimo, że prawdopodobnie nikt by mnie nie powstrzymywał, to zawsze byłem utwardzony w przekonaniu, że nie jest to dla mnie odpowiednie miejsce. Tak czy siak, stanąłem przed domem gejsz. Był to budynek nieco inny niż wszystkie, wykonany z drewna i zdobiony bambusowymi elementami. Czemu by nie wejść do środka? Nie miałem nic lepszego do roboty, skorzystałem z okazji.
      Wszedłem do środka, stanąłem w korytarzu, widząc masę ozdób. Na ścianach obrazy, na podłodze liczne rośliny w doniczkach i ozdobne dywany. Dużo takich miejsc wcześniej nie widziałem i prawdopodobnie niewiele ich w życiu przyjdzie mi ujrzeć. Czułem się trochę nieswojo, nie byłem przystosowany do takich wygód. Dalej, wszedłem do holu, gdzie zostawiłem buty, założyłem na siebie kimono, oczywiście wcześniej zostawiając ekwipunek oraz ruszyłem dalej. Byłem ciekaw, co mnie czeka. Przeszedłem do części bankietowej, która była sporo większa od "szatni". Nie wiedziałem do końca, co ze sobą zrobić. W końcu, nigdy wcześniej nie odwiedziłem takiego miejsca. Usiadłem przy jednym se stolików, na których leżały liczne przekąski i stał dzban herbaty, którą bez wahania się poczęstowałem. Cóż, nie było to nic specjalnego, ale i takich przyjemności dawno nie było w moim życiu. Oczywiście, jak to w domu gejsz, widziałem dużo osobników płci przeciwnej. Jedna z nich nawet się przysiadła. Zajęła miejsce blisko mnie, od razu próbowała zacząć rozmowę. Cały czas byłem spokojny, nawet na chwilę nie podniosło mi się ciśnienie. Nie była to wina gejszy, ponieważ była bardzo urodziwa. Problem był raczej we mnie, jakoś nie byłem w nastroju na takie rzeczy i coraz bardziej zaczynałem myśleć, że niepotrzebnie wszedłem do tego budynku. Nasze spotkanie zakończyło się na rozmowie, jednak nie opuściłem domu gejsz, zdecydowałem się na jakiś czas tam zostać. Usiadłem w koncie, opierając się o ścianę i zacząłem rozglądać się dokoła. Kto wie, może coś ciekawego się wydarzy?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2015-07-10 14:14:36)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#19 2015-07-10 02:14:47

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

       Trochę chyba jednak przeliczyłem się ze swoim pomysłem, siedząc tutaj i próbując dosłyszeć jakichś ciekawych nowin ze świata. Właściwie coraz bardziej dziwiłem się sobie, że ktoś taki jak ja w ogóle przyszedł do tego miejsca i nadal tu siedzi. W około wciąż było słychać śmiechy, krzyki, opowiadane historie z żyć zwykłych ludzi, nie stanowiące dla mnie żadnej wartości oraz muzykę. To ostatnie budziło we mnie najmilsze odczucie, chociaż nie należałem do miłośników jakiejkolwiek sztuki po za jutsu, które na swój sposób podchodziły pod artyzm. Kiedyś nawet skróciłem o głowę jegomościa, wydzierającego się, że nie rozumiem jego duszy artystycznej ale to był chyba akurat świr. Westchnąłem nieco zażenowany miejscem, w którym przyszło mi siedzieć ale trzymałem wciąż naczynie z alkoholem, które warto było dokończyć. Przysunąłem kubek do ust, przełykając prawie cały trunek i czując jak moje gardło zaczyna mnie przy tym nieznacznie piec. Szczerze mówiąc, plucie ogniem nie wywierało na mnie takiego gorąca co alkohol. No cóż, to był mój pierwszy raz z napojem wyskokowym tak więc nie do końca wiedziałem jak należy się z nim obchodzić. Nowicjusz niewątpliwie nie powinien tak szybko żłopać takich rzeczy, nawet jeżeli jego rodzina słynęła z mocnej głowy. Jak było u mnie? Cholera, nie mam pojęcia bo nigdy nie widziałem aby moi rodzice upijali się do jakiegokolwiek stanu, po za okazjonalnym sake, które raczej było kosztowane z jakichś większych okazji. Tak więc nie mogłem w żaden sposób dowiedzieć się jak mocna może być moja głowa, po za wypróbowaniem jej. Ryzykownie dokończyłem zawartość kubka, odstawiając pusty na stolik z goryczą na twarzy, zmuszony do wydechu i nabrania powietrza. Gdybym ja tylko wiedział jak to gówno jest mocne. Niewątpliwie był to specjalny zabieg założycieli tego miejsca bo przecież człowiek pijany ma bardziej rozluźniony umysł i ciało. Efekt? Chętniejsze wydawanie pieniędzy. Ludzie potrafili tutaj wydać fortunę a co za tym szło, dom gejsz bogacił się błyskawicznie. Zresztą nie od dziś takie miejsca miały parcie na szkło. Było to niezmienne od wieków i zapewne nigdy się to nie zmieni. W każdym bądź razie ja sam już zaczynałem łapać się na tym, czując jak alkohol etylowy rozluźnia moje ciało i umysł. Zacząłem rozglądać się dookoła z delikatnym uśmiechem na twarzy a sam harmider i ludzie wydawali się mniej przeszkadzać mojej wewnętrznej potrzebie spokoju. Przetarłem usta, doglądając za gejszą, która byłaby w stanie przynieść mi nieco więcej trunku, aż jedna zwróciła na mnie uwagę i podeszła. Ciężko było określić jej urodę i wiek pod tą maską tapety ale doglądając jej rąk i szyi, które nie były pokryte białą warstwą, mogłem przypuszczać, że jest młoda ze względu na kondycję jej jędrnej skóry. Cóż, niektóre kobiety kręcące się po sali były całe przykryte kosmetykami a i nawet pod nimi ukryte, można było czasem dojrzeć, że ich młodość skończyła się dość dawno. Ale jak to mawiają "każda zmora, znajdzie swego amatora", więc powodzenia w tym miejscu im nie brakowało. Bardziej dziwiła mnie obecność mężczyzn, którzy w kółko nawijali coś w stylu "gdyby moja żona tak się ubierała" albo "gdyby moja żona potrafiła tak uwodzić". Uczucie miłości było dla mnie raczej słabo znane ale czy faktycznie jest to tak nieistotne w życiu nawet szarych ludzi? Czy może władza i pieniądze, którymi rozrzucają na prawo i lewo dają im poczucie bezkarności bo przecież mogą przyjść tutaj albo za sprawą ryo znaleźć sobie młodszą, ładniejszą i bardziej obdarzoną w niektóre aspekty cielesne? Budziło to kilka pytań ale zarazem pokazywało, że życie shinobi wcale nie jest dziwniejsze od życia mieszczańskiego. W końcu jednak doczekałem się kolejnej porcji alkoholu a razem z nim kobiety, która usiadła na moich kolanach. Chyba wyczuła, że mam ochotę wydać pieniądze, chociaż sam jeszcze nie wszedłem na ten etap po za dolewką. Poczułem jednak jej dłonie, które przesuwały się po moim torsie, powoli dążąc do barków. Pochyliła się delikatnie, przykładając usta do moich uszu i wyszeptując z kocim wdziękiem pytanie.
       - Co taki młody mężczyzna jak Ty, robi w takim miejscu?
       Cóż, w życiu nie spodziewałbym się, że jakaś gejsza kiedyś mnie o to zapyta. Albo była to jakaś gra wstępna, po której moja odpowiedzieć zostanie skontrowana przez nią w apetyczny sposób albo nie do końca jeszcze wczuła się w klimat swojej pracy. Z tego co było wiadome to gejsze przechodziły całą masę szkoleń zanim zostały dopuszczone z taką rangą do miejsca tak ekskluzywnego jak to ale może jej młody wiek i brak doświadczenia w zawodzie ciągnęły ją do wychodzenia po za schemat. Musiałem jej coś odpowiedzieć, lecz mój prawdziwy cel, w którym tu przybyłem nie był raczej zbyt efektywnym sposobem na dalszą rozmowę więc postanowiłem skłamać, tak jak uczyniłem to wcześniej w Hidari.
       - Jestem wędrowcem i jak widać, w końcu trafiłem też tutaj.
       Dziewczyna zaśmiała się ale jednocześnie okazała zainteresowanie. Najwidoczniej nie do końca uwierzyła w moje słowa, bo przecież taki tryb życia nie przynosi raczej zbyt dużo pieniędzy. W każdym jednak razie rozmowa zaczynała się kleić a ona zadawała coraz to więcej pytań, dzięki czemu mogłem oddawać odpowiedzi i udało mi się ją przekonać do swego kłamstwa. Sięgnąłem po alkohol, aby nieco rozwiązać swój język, gdyż niespecjalnie należałem w życiu do rozmownych. Z każdym łykiem zdawałem się mówić coraz więcej i śmiało mogłem powiedzieć, że przez ostatnie kilkanaście minut wypowiedziałem więcej słów niż przez ostatnie kilka lat. Opowiadałem o miejscach, w których byłem, oczywiście pomijając niektóre wątki aby nie rozgryzła mojego prawdziwego fachu, chociaż w kółko pytała czy znam jakieś sekrety ninjutsu, skoro tak wiele zwiedziłem. Szczere mówiąc miałem ochotę jej nieco na ten temat powiedzieć, ale wciąż myślałem za trzeźwo na to, chodź o mało kilka rzeczy wymknęło mi się z gęby. Pierwszy raz od wielu lat byłem naprawdę rozbawiony, gadając jak najęty i śmiejąc się z przeróżnych haseł, które rzucała. Kolejna porcja alkoholu się skończyła na co gejsza szybko zareagowała, idąc po kolejną dolewkę. Totalnie straciłem rachubę czasu, nie mówiąc już o czujności, która zawsze była moją domeną. Właściwie to wszystkie moje myśli pouciekały i było tylko to co tu i teraz. Nawet nie dziwiłem się skąd u mnie radość, chociaż moja poważna tonacja głosu nie specjalnie się zmieniała, pomimo opowiadania jakichś zabawnych dygresji. To był moment, w którym byłem totalnie innym człowiekiem. Gdyby mój towarzysz z organizacji siedział teraz obok i obserwował całe zdarzenie to przypuszczam, że zbierałbym jego oczy z podłogi. Na szczęście nie było go tu ani nikogo kto mógłby mnie znać. Prawdę mówiąc to z moich charakterem, ciężko było aby ktoś mnie znał. Nigdy nie należałem do ludzi otwartych a tym bardziej do rozmownych. Moje dialogi można było raczej nazwać monologiem ze strony rozmówcy a słowa, które wypowiadam porównać do didaskaliów. Tak więc nie można było się dziwić dlaczego tak niewiele osób znam i nie wiedziałem czy to dobrze czy źle. Z jednej strony każdy był dla mnie potencjalnym wrogiem ale z drugiej nikt nim nie był. Jak kogoś chcieć zabić skoro się go nawet nie zna? W sumie znaleźliby się tacy ale to ewenementy. W każdym bądź razie, wracając do aktualnej sytuacji, było nadzwyczaj miło. Rozkoszowałem się rozmową z gejszą i alkoholem, który zawracał w mojej głowie równie mocno co kobieta. Coraz bardziej czułem pociąg w jej kierunku, chodź w życiu mi się to jeszcze nie przydarzyło. Poznawałem więc moc alkoholu, czego nigdy bym się nie spodziewał.
       Dziewczyna wciąż szukała tematów, wykazując coraz większe zainteresowanie albo stopniowo chcąc nakręcić mnie do jeszcze większych wydatków. Trudno było dostrzec jej prawdziwy powód, zwłaszcza że miała zawód jaki miała, chociaż pewnie chodziły po świecie przypadki, gdy gejsza zakochiwała się w kliencie. Szczerze  liczyłem nawet w takim stanie, że do niczego takiego nie dojdzie ale żeby nieco ostudzić jej zapał, wysłałem ją ponownie po jakiś alkohol i coś na ząb. W tym czasie ponownie zacząłem się rozglądać i moim oczom ukazał się facet, który wyglądał dosyć nieszablonowo a przynajmniej jak ja to pomieszczenie, bo w innych zapewne ludzie są bardziej roznegliżowani. W każdym razie facet siedział bez koszulki i był totalnie mokry. Nie, to raczej nie było spowodowane dziką zabawą z gejszą ani niczym podobnym. Przypominało to raczej jakby ktoś wylał na niego kubeł wody, w najlepszym wypadku wody. Zaintrygowany postanowiłem zapytać co mu się przytrafiło, że tak siedzi i to właściwie tuż obok. Naprawdę musiałem straszliwie dać się ponieść, że nie zauważyłem takiego ewenementu.
       - Ey gościu! Co Ty taki mokry? Gejsza alkohol na Ciebie wylała?
      Zaśmiałem się, dobijając resztkę z kubka, wiedząc że zaraz dostane kolejną dawkę. Przetarłem usta i chuchnąłem po goryczy alkoholowej, która teraz wchodziła już niczym nóż w masło.

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2015-07-10 02:16:11)

Offline

 

#20 2015-07-10 23:48:39

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Przysiadłem do stolika, niedużego, skromnego i pustego. Głowę oparłem o ścianę, zaś wzrok zawiesiłem na poduszkach, które łączyły ławy z miejscami do siedzeń. Mokry, przemęczony, ledwo dyszałem. Do mych uszu dobiegał hałas pijanych ludzi, tudzież śmiejących się kobiet, kłócących się mężczyzn, oraz gejsz, tych wymalowanych prostytutek. To one denerwowały mnie najbardziej, ich przesłodzony charakter oraz sposób bycia. Spoglądałem na nie z irytacją, zażenowaniem. Mogłem opuścić to miejsce, lecz powstrzymywało mnie zmęczenie. Swą dłoń oparłem na torsie, a dopiero po tym spostrzegłem, iż siedzę bez koszulki. Być może po przepłynięciu się w stawie, zdjąłem ją i zostawiłem gdzieś na zewnątrz. Zrozumiałem, jak bardzo głupi byłem, że poszedłem trenować i pływać po alkoholu, a przecież mogło mi się coś stać. W tych czasach dużo osób mówi o skurczach i innych duperelach. Naszła mnie jednak jedna nieroztropna myśl.
     Z rozmyślania wyrwał mnie głos czarnowłosego chłopaka. Stanął przede mną rozweselony i rozgadany, co jednak nie pasowało do jego wyglądu. Ubrany w dziwny płaszcz, rozczochrany i roznoszący zapach alkoholu. To ostatnie jednak nie robiło na mnie większej różnicy - także byłem z lekka wstawiony. Uśmiechnąłem się do niego, by nie psuć atmosfery, która panowała wokoło nas i pozwoliłem usiąść. Dokładniej, wykonałem prosty gest dłonią, wskazując poduszkę obok mnie. Tuż po tym zabrałem głos, by skrócić jego ciekawość.
   - Nic z tych rzeczy! Można powiedzieć, że lubię sobie czasem popływać! - Zrozumiałem, jak dawno nie rozmawiałem z chłopakiem. Chodziło mi tutaj o płeć, nie o sfery miłosne, broń Boże. Pomijając wszystkie przygody, które i tak nie odbiją się na mojej osobowości, to jeden z pierwszych ninja, który do mnie przemówił. Wydawał się spokojny, opanowany i bardzo wyluzowany. Postanowiłem podtrzymać rozmowę.
   - Z drugiej strony, gejsz tutaj wiele, także ciężko, by nie było. Także wpadłeś, by nieco się zrelaksować? - Nie wiedziałem co powiedzieć. Winienem jak najszybciej udać się do mistrza, choć zamiana kilku słów nie zrobi na mnie większej różnicy.

Ostatnio edytowany przez Yoshi (2015-07-11 13:29:44)

Offline

 

#21 2015-07-11 00:05:07

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

       No cóż, historia gościa może nie była tak porywająca jak sądziłem, aczkolwiek znacznie dziwniejsza niż mogłem się spodziewać. Bo przecież kto pływa po alkoholu, tylko po to by pójść do gejsz? Brak koszulki dopełniał jego dziwny przypadek ale z racji wypitych procentów, nie robiło to w mojej głowie jakiejś większej furory. Gość stał się moim rozmówcą i niespecjalnie mi to robiło czy jest mokry czy suchy. Gejsza, którą puściłem chwilę temu, najwidoczniej ociągała się z zamówieniem bo nie byłbym nawet w stanie jej dostrzec w tym tłumie ludzi, co oznaczało, że ma pewnie jakąś przerwę albo cholera wie. Tym lepiej dla mnie bo czułem się nieco niezręcznie z nią na kolanach, dobrze wiedząc jakie ma zamiary. W każdym razie przysunąłem się nieco do jegomościa w kruczoczarnych, jak ja, włosach by ciągnąć rozmowę. No cóż, wydawać by się mogło, że ludzie mają tendencję do rozpoczynania konwersacji pytaniem w stylu "co tu robisz?". Zaśmiałem się nieco pod nosem,  właściwie niczym nierozbawiony ale takie to alkohol miał działanie.
       - No właściwie można tak powiedzieć. Szczerze mówiąc to pierwszy raz w życiu jestem w takim miejscu. Ty strzelam raczej nie, skoro już taki gotowy bez koszulki przychodzisz.
       Rzuciłem niby zabawną dygresją, chociaż w sumie gościa nie znałem i nie wiedziałem czy przypadkiem go to nie wkurzy. Dziwnie się przecież reaguje na takich trunkach. Jedni zasypiają, drudzy się radują, trzecim odwala a czwartym spieszno do bójki. Gość jednak wyglądał na raczej rozluźnionego, więc mogłem śmiało strzelać, że rozmowa przejdzie gładko. Wysunąłem dłoń w jego kierunku.
       - Yocharu!

Offline

 

#22 2015-07-11 00:21:01

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Słowa, potem gest. Spojrzałem na dłoń, którą wysunął w moim kierunku. Na jego twarzy zagościł uśmiech, wyglądał na całkiem rozbawionego, widocznie alkohol zaczął robić swoje. Imię wręcz wykrzyczał, co na mojej twarzy spowodowało lekkie zdziwienie. Podałem mu dłoń i ścisnąłem. Niestety nie do końca się zrozumieliśmy, mogłem się tego spodziewać. Większość facetów, która przychodzi w to miejsce, liczy na towarzystwo dobrych kobiet, a ze mną było całkiem inaczej. Nie mogłem się skupić na umalowanej damie, jeżeli przez głowę przechodziła mi tylko jedna osoba, przez tak długi czas. Nie mógłbym nawet pomyśleć, by zmieszać swe przekonania z błotem. Rzuciłem jeno jedno słowo, coby dopełnić typowego przedstawienia się.
   - Yoshimaru, wyrzutek. - Spojrzałem, jak chłopak rozgląda się. Widocznie kogoś oczekiwał, co wzbudziło we mnie lekką dezorientację. Nie wiedziałem, czy przeciągać rozmowę. Wydawało mi się, jakby była to chwila ulotna, on zaraz pójdzie do jednej z gejsz, a po tym zapomni, że mnie w ogóle spotkał. Mimo tego sprostowałem słowa, które wypowiedział ciupkę wcześniej.
   - To prawda, że nie jestem tu pierwszy raz, choć nieprawda, że przychodzę tutaj dla tych kobiet. Powiem szczerze, że działają mi wręcz na nerwy, szczególnie ich zachowanie. - Walnąłem prosto z mostu, a nie robiło mi to większej różnicy. Wyraziłem swoje zdanie i kropka. By jednak mój rozmówca nie poczuł się zbyt dziwnie, posłałem typowy uśmieszek i rozluźniłem się na poduszce. Łokcie oparłem na o drewniany element mebla, a nogi wyprostowałem i schowałem pod stół.
   - Gdy byłem tu raz pierwszy, to byłem niemało zaskoczony. Zgaduję, że ty także podziwiasz tutejszy dom. Dzięki niemu Ronin no Kuni cieszy się wręcz ogromną popularnością. Ja jednak wstąpiłem tu w zupełnie innym celu, relaks to jeden z punktów, który mnie interesował. Pragnąłem jednak odpocząć mentalnie od problemów, które trapią każdego człowieka. Sądziłem jednak, że zajmie mi to tylko chwilę, a tutaj popatrz, siedzę już parę godzin i nawet tyłka mi się z miejsca ruszyć nie chce! - Zaśmiałem się cicho.

Offline

 

#23 2015-07-11 00:49:27

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

      A więc mam do czynienia z kolegą po fachu. Musiałem przyznać, że nieco wytrzeźwiałem, chociaż do pełni stanu było jeszcze dosyć daleko. Nie żebym nie spodziewałem się wyrzutka na ich rodowitych terenach ale jednak w moim życiu spotkania z shinobi, nie należącym do klanu Uchiha, kończyły się raczej pojedynkiem, z którego tylko jeden wychodził żywy. Tymczasem jednak wdawałem się w rozmowę z człowiekiem, zdając sobie sprawę, że na jego pięściach mogło spłynąć więcej krwi, niż na moich. Gejsza momentalnie przestała mnie w jakikolwiek sposób interesować i na rękę mi wręcz był brak jej obecności. Właściwie moim prawdziwym celem przybycia w to miejsce, było zdobycie jakichkolwiek informacji ze świata a tu proszę, warto było się napić i otworzyć do ludzi. Ciekawił mnie jednak powód jego przybycia. Twierdził, iż gejsze nie interesują go w żaden sposób a przyszedł się nieco zrelaksować. Albo to ja miałem inne podejście do życia, albo ukrywał prawdziwy powód, bo gdybym chciał się wyluzować i nieco wywietrzyć umysł to nie przychodziłbym do miejsca, w których ktoś mnie irytuje. Nieco przymrużyłem oczy z delikatną podejrzliwością, chociaż jednocześnie odpowiedziałem na jego śmiech, swoim. Z początku przeszło mi przez myśl by poinformować go o przynależności do czerwonookich ale nie miałem pojęcia w jakich relacjach stoję obecnie nasze nacje. Z jednej strony wspierali nas, udostępniając szpital ale z drugiej obecne listy gończe, mogły skusić każdego za łapanką Uchiha i oddawanie w ręce wojsk błyskawicy. Przypuszczam jednak, że kraj ten nie należał ostatnio do lubianych przez swe zapędy. Czas jednak było odpowiedzieć swemu rozmówcy. Tym razem moja uwaga skupiła się tylko na nim.
       - Oo proszę, nie spodziewałem spotkać się ninja w takich miejscu. Przyznać jednak muszę, że masz rację co do tego miejsca. Te gejsze są nieco upierdliwe i powoli nie miałem już o czym gadać z tą co ode mnie uciekła. Zdobienia jednak cudowne. Pochodzę z kontynentu tak więc bambus jest nieco mniej powszechny, zwłaszcza w takim niezłym stylu. Ale fakt, faktem to miejsce faktycznie przyciąga. Też miałem wpaść na chwilę, nieco się rozluźnić a tu straciłem szczerze rachubę czasu. Miła odskocznia w sumie po tym jak trzeba zmagać się z problemami życia i tragediami, które dzieją się w świecie. Jestem ciekaw do czego to wszystko dąży.
       Byłem ciekaw czy ma jakąś opinie w tym temacie.

Offline

 

#24 2015-07-11 01:13:31

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Wierzę, że bardzo ciężko mnie sprecyzować. Prawdę mówiąc, sam siebie nie do końca rozumiem. Wiem, czego pragnę, wiem, jakie są moje cele, jednakże nie wiem, czego tak naprawdę oczekuję od świata. Słowa chłopaka nie były jednoznaczne, a kilka słów szczególnie mnie zainteresowało. Moment, w którym opowiada o tragediach, które go dotknęły. Przysiągłbym, że wygląda na całkiem szczęśliwego, jak na kogoś, kogo spotkała tragedia i same nieszczęścia. Wątpiłem, by był to efekt alkholu, toteż zacząłem podejrzewać, że mówi o katastrofie, która nie dotknęła bezpośrednio jego. Zmrużyłem brwi z zaciekawienia i przysunąłem szklankę w jego stronę.
   - Pusta. Przydałoby się napełnić, coby nie siedzieć o suchym pysku. - Przewróciłem oczami. Mogłaby się pojawić jaką dama, która pofrunie do lady i przeniesie tutaj zapas alkoholu na cały wieczór. Rozmówca wyglądał na całkiem przystojnego, toteż wolałem, by to on załatwił takie sprawy. Na niego dziewczyny rzucą się szybciej, więc prośba z jego strona winna przejść gładko.
   - Smutne sytuacje nie są mi znane. Co prawda, wspomniałem, że pragnę odpocząć od problemów, lecz nie są one na tyle silne, by niszczyć rytm mojego życia. To raczej jakieś błahostki, lecz jak wynika z twoich słów, twe problemy są znacznie poważniejsze, niż moje. Określiłeś je w końcu słowem - tragedia. Co takiego ważnego mogło spotkać chłopaka w twoim wieku? Nie wyglądasz na wiele starszego, Yocharu. - No to przywaliłem. No nie ukrywam, byłem bardzo ciekawy jego osoby. Walnął do mnie jak gdyby nigdy nic, to chociaż popytać musiałem.
   - Mam nadzieję, że do składu. - Spojrzałem w sufit, by zrozumieć, co sam powiedziałem.
   - To znaczy, to odpowiedź, na twoje myśli. Wierzę, że wszystko dąży do ładu i składu. Niewiele wiem o świecie, żyję głównie dniem dzisiejszym, czyli organizacją, oraz Ronin no Kuni. Nie zapuszczam się w świat, nie rozmawiam z ludźmi, a to chyba dlatego, że nie mam przyjaciół. Ufam jedynie swojemu mistrzowi. Tak jakoś wyszło. Aktualnie interesuje mnie jedynie dobro mej rodziny, a z tego co wiem, to nic im nie grozi. Czy mogę być bardziej szczęśliwy? - Wzrok wtopiłem w panelową podłogę.

Offline

 

#25 2015-07-11 01:50:10

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

        Nadchodził ten moment, w który mój uśmiech zaczynał nieco tracić blask. O dziwo wcale nie było to spowodowane faktem tragedii, która dotknęła mój klan a raczej tym, że gość powoli zaczynał rozgryzać moją osobę. Szczerze mówiąc bardzo powoli i stopniowo powracałem do swego naturalnego i trudnego charakteru, chodź nadal daleko mi do tego było. Postanowiłem jednak trzymać pozory i nie zmieniać swego nastawienia wobec Yoshimaru i w odpowiedzi na jego stwierdzenie, uniosłem rękę, rozglądając się za wolną gejszą, która to doleje nam nieco alkoholu, gdyż ta, która wcześniej mnie uwodziła, gdzieś przepadła. Nie musieliśmy zbyt długo czekać na reakcję i jedna z tutejszych "ślicznotek", zjawiła się przy stoliku. Wyczuwałem, że może to być długa rozmowa, tak więc pełna butelka nada się tu lepiej, niż marne dolewki. W oczekiwaniu na zamówienie, analizowałem w głowie kolejne słowa, które słał w moim kierunku. Nie dziwiło mnie brak jego powodów do smutku ani żali, gdyż Ronin no Kuni przez prawie cały czas swego istnienia, był miejscem bezpiecznym. Może to Yoshimaru był po prostu tak bardzo pozytywny do życia, że wszystko widział w innych barwach?
       - Wiesz, na tym świecie żyją osoby młodsze ode mnie, których życie to jedna wielka tragedia. Tak więc wiek nie ma nic wspólnego z przeżyciami.
       Tak w gruncie rzeczy, byłem zimnym skurwielem, prawie nie czułym na ludzkie tragedie, dotyczące nawet mojej własnej rodziny. Ostatnimi czasy, może faktycznie zaczynałem rozmyślać nad tym nieco więcej i przestawiać swój mroczny charakter ale jednak do człowieka empatycznego sporo mi brakowało. Urwałem, chwilowo ten temat, starając się wydłużyć w czasie odpowiedz na nie albo wręcz uniknąć i z pomocą przybyła gejsza stawiając pełną butle alkoholu na nasz stolik. Raczyłem otworzyć i polać swemu rozmówcy i samemu sobie, by upić nieco w bezimiennym toaście.
       - No widzisz, ja szczerze mówiąc nikomu chyba dostatecznie nie ufam by móc to tak nazwać, tak więc w pewnym stopniu się rozumiemy. - Powiedziałem to z lekkim uśmiechem na twarzy, kiwając nieznacznie głową jakby chcąc by te słowa nie niosły takiej powagi. - Rodzina. Ich zdrowie zawsze jest najważniejsze i trzeba nacieszyć się nią, póki żyje. - Ponownie uniosłem naczynie z nalanym alkoholem by tym razem wypić w konkretnym zamiarze. Nie wiedziałem, czy Yoshimaru to wyczuje po mnie czy nie, ale moi rodzie gryźli piach pod gruzami wioski, którą niegdyś wszyscy Uchiha nazywali domem.

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2015-07-11 01:51:30)

Offline

 

#26 2015-07-11 13:01:15

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Rodzina, słowo jakby znane, lecz bardzo dalekie. Przeszyłem swojego rozmówcę wzrokiem, kiedy ten podnosił kielich, by wznieść toast. Chwyciłem swoje naczynie i zrobiłem to samo, jednak powoli, jakby zamyślony. Westchnąłem w żalu. Było mi całkiem nieprzyjemnie, co prawda nie miałem do tego głębszych powodów, lecz wyszło, jak wyszło.
   - Nie posiadam tej prawdziwej, lecz organizacja pełni za nią funkcję. To właśnie moja rodzina, także niech będzie, zdrowie. - Przechyliłem szklankę, by zamoczyć w niej usta. Tuż po tym odłożyłem ją w róg stołu i ponownie wróciłem do leżącej pozycji. Me ciało wyschło, toteż mogłem założyć na siebie koszulkę i tak też zrobiłem. Nastała cisza, gdyż nie miałem żadnego pomysłu na dalszą rozmowę. Tematów zabrakło mi w mgnieniu oka, a jedyne co chodziło po mojej głowie, to osoba mego mistrza. To głównie on pełnił funkcję mej rodziny, a wchodząc do tego budynku, postanowiłem, że od razu po wyjściu, spotkam się z nim. Niestety czas tutaj ciągnął się niemiłosiernie.
   - Nie chodzi o to, że nikomu nie ufam. Nigdy mi nie dane było komuś zaufać, tak bardzo, jak zaufałem swojemu mistrzowi. A skoro mowa o rodzinie, to gdzie ty swoją zostawiłeś? - Było to pytanie adekwatne do tego, skąd pochodzi. Rzuciłem pierwsze, co mi przyszło na myśl, choć miałem nadzieję, że zdradzi swoje pochodzenie.

Podsumowanie:

Statystyki:


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Suma:

6400 Ryo


Offline

 

#27 2015-07-11 19:19:27

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Okiya - Dom gejsz

Wyszedł przed gmach budynku i wziął głęboki oddech. Chłodne, wieczorne powietrze pozostawiało po sobie przyjemne wrażenia w jego nozdrzach. Świetliki migotały w przestrzeni, urządzając sobie wyścigi. Dało się wyczuć delikatny powiew wiatru, jednak ciężko mu było określić, z której strony pochodził. Takie to już uroki życia na wyspie, otoczonej zewsząd morzem. Słonawy posmak bryzy orzeźwiał jego skórę, pobudzając go.
    Na szczęście zadanie, jakie sam przed sobą postawił, zostało prawdopodobnie wykonane. Mógł teraz rozkoszować się chwilą wolnego czasu, zrelaksować się. O ile można nazwać wolnym czasem wysługiwanie się klonami, które wysyła się na herbatki z podstarzałymi paniami. Jako lider organizacji, którego celem było zadbanie o jej dobre imię i rozwój, musiał się jednak z tym liczyć. Koniecznym było odstawienie własnych przyjemności i zamiarów, by skupić się na sprawie swoich ludzi.
    W oddali dostrzegł dom, od którego biło światło lampionów. Im był bliżej, tym wyraźniej dało się usłyszeć melodię. Nuty płynęły na wietrze, kojąc przyjemnymi dźwiękami. Jak na skrzydłach, frunął w kierunku budynku. Wiedziony instynktem, stanął w końcu na progu okiya.
    Rozsunięto przed nim lekkie, drewniane drzwi. W przejściu pojawiła się bardzo młoda dziewczyna, zupełnie nie przypominająca gejszy. Nie miała na sobie ani stroju, ani charakterystycznego makijażu. Odziana jedynie w zwykłą, szarą sukienkę, ukłoniła się przed nim. Nie śmiała jednak unieść głowy, by spojrzeć mu w twarz.
    Kucnął przy niej, zmuszając ją, by nań zerknęła. Kiedy jej brązowe oczy natrafiły na jego, zawstydziła się. Nakayama prychnął przyjemnie i uśmiechnął się. Następnie wstał, by więcej nie niepokoić dziewczyny. Podejrzewał, że była ona uczennicą na gejszę. Z tego, co słyszał, nie mogły one zbytnio spoufalać się z gośćmi.
    W sieni zostawił swój wierzchni płaszcz, podając go służce. Przeszedł kilka kroków naprzód, by zanurzyć się w klimacie domu. Otworzyły się następne drzwi, zza których kolejny raz dotarły do niego dźwięki muzyki. Wszedł, niemal niezauważony, do wielkiej sali. Pozostawał bowiem w cieniu, gdzie nie sięgało wątłe światło świec.
    Nie mógł powiedzieć, że taki stan rzeczy mu nie odpowiadał. W końcu od zawsze sobie cenił takie chwile, kiedy nie musiał myśleć o opinii innych ludzi. Być może to było powodem, dla którego dobierał takich, a nie innych przyjaciół. Ryo Kiyoshi, Akio Namikaze. Znali się, zanim jeszcze zostali włączeni do elit współczesnego świata.
    Ku jego zaskoczeniu, wcale nie natknął się na gejszę. Przywitała go starsza kobieta – matka całego okiya. Ukłoniła się w jego kierunku nieznacznie, co oczywiście odwzajemnił. Pozostając nadal w ukłonie, uniósł głowę. Mógł w ten sposób przyjrzeć się temu, jak wyglądała.
    Na oko mogła mieć trzydzieści wiosen, co najwyżej trzydzieści pięć. Nakayama nie dał się jednak zwieść temu, co ujrzał. Była to kobieta, która przez całe życie dbała o swą urodę. Jest to w końcu jedna z tych spraw, pozostających nieodłącznymi elementami w życiu gejszy. Podejrzewał więc, że kilka lat wcześniej ukończyła pięćdziesiąt lat.
    Nie wyglądała jednak tak, jak się spodziewał. Na jej policzkach nie sposób było odszukać choćby krztyny białego pudru, jakim gejsze zazwyczaj przykrywają swoje lico. Nie było też koka – luźno rozpuszczone włosy opadały na jej wąskie ramiona. Kimono natomiast przypominało nieco jej twarz; nie potrafił na nim dojrzeć ani jednej zmarszczki. Ubiór w kolorze delikatnego różu podkreślał natomiast kolor jej warg.
    - Witaj, Shinsaku Nakayama. To zaszczyt gościć cię tu, w naszych progach. Dobrze pamiętam, że jest to pana pierwsza wizyta? – Uśmiechnęła się, jednak nieznacznie. Faktycznie, był to jego pierwszy raz w tym miejscu.
    Poprowadziła go bocznym korytarzem, dość wąskim. Idealnym jednak, aby zmieściła się w nim jedna osoba. Wyrzutek, nieobdarzony zbyt szerokimi barkami, nie miał większego problemu. Sufit również był dość niski, lecz wystarczający. Gdyby jednak chciał spróbować, nie potrafiłby unieść rąk ku górze.
    Ściany wyłożone były różnego rodzaju tkaninami, osłaniającymi drewniane dykty. Z nich wystawały opadające na metalowe przystawki świeczki, co zapewne miało chronić przed ewentualnym pożarem. Wszędzie natomiast roztaczał się oryginalny, przyjemny zapach. Jak gdyby ktoś doprawił słodycz kwiatów delikatną porcją przypraw.
    Wreszcie dotarli do pomieszczenia bardziej przestronnego, gdzie mógł poruszać się bez jakiejkolwiek krępacji. Okazało się, że dotarli do źródła całej tej wspaniałej woni. Pokój naszpikowany był taką ilością kadzidełek, że był niemal zadymiony. Nic nie wskazywało jednak na to, by Pani Matce to w jakimkolwiek stopniu przeszkadzało. Wkrótce i lider przyzwyczaił się do tej sytuacji, co pozwoliło bardziej mu się tym wszystkim nacieszyć.
    - Proszę, niech pan usiądzie… – Zaczęła, sama zajmując miejsce na jednej z obszernych poduszek. Spojrzała na niego, opuszczając nieco głowę. Pozwoliło to jej na niego zerknąć, patrząc ponad ramkami okularów. Było to spojrzenie tak babcine, że Shinsaku aż się wzdrygnął.
    Jeszcze chwilę wcześniej rozważał, aby pozwolić mówić sobie po imieniu. Zdawał sobie sprawę, że jako lider nie powinien do tego dopuścić. Czuł jednak coś nieprawidłowego w tym, że w rozmowie wciąż nazywali się zwrotami grzecznościowymi. Kiedy jednak dostrzegł to spojrzenie, zmienił zdanie. Ciężko byłoby mu mówić sobie per ty z kimś, kto mógłby być jego matką…
    Spojrzał na nią wzrokiem, w którym kryło się pytanie. Wciąż nie wiedział przecież, czego oczekiwała od niego kobieta. Może i był tylko klonem, ale pozostawanie w niewiedzy, gdy przyjaciel praktycznie powrócił z martwych, było jak najgorsze katusze. Najwyraźniej kobieta dostrzegła je, gdyż rozpoczęła swoją przemowę.
    - Rozumiem, że ktoś o pana stanowisku nie ma zbyt wiele czasu. Postaram się więc mówić zwięźle i na temat. Otóż… Chciałam tylko panu podziękować. Jak pan zapewne wie, od wielu lat wędrowałam z miejsca na miejsce. Większość z tych dziewczyn, które tu zamieszkały, tułały się wraz ze mną. A wszystko dlatego, że ludzie nie akceptowali inności. Zamknięci na inną kulturę, wytykali nas palcami. Zdecydowana większość traktowała nas jak kogoś, kto pełnił rolę ekskluzywnych prostytutek. Dopiero tutaj mogłyśmy założyć dom i zacząć nowe życie. Oczywiście, również i tu zdarzają się imbec… ignoranci. Jednak muszę przyznać, że to właśnie tu jest nasze miejsce na ziemi. Dziękuję za to, z całego serca. W imieniu swoim, jak i wszystkich moich podopiecznych.
    Shinsaku sprawiał wrażenie, jakby był w szoku. Nie spodziewał się tego, że zostanie zaproszony w celu odebrania podziękowań. A jednak, tak właśnie się stało…
    - Nie, to wam należą się podziękowania. W głównej mierze to dzięki wam w tych okolicach pojawiają się ludzie, którzy nigdy by o tym nie pomyśleli. Stanowicie jeden z największych ośrodków kultury i to na całym świecie. To zaszczyt, że możecie tego dokonywać tutaj. Nie wspominam już o tym, że stajecie się nieodłącznym elementem tego kraju.
    Faktycznie, zawdzięczał im wiele. Turyści, których przyciągały, byli skorzy do wydawania pieniędzy. Nie chodzi nawet tylko o usługi świadczone w okiya, ale i również w pobliskich barach i knajpach. W połączeniu z dostępem do pięknych plaż i oceanu, Ronin no Kuni wyrastało na kolebkę wypoczynku i rekreacji. Nie tylko ocieplały one wizerunek wzgardzonych przez społeczeństwo Wyrzutków, ale również miały swoje zasługi we wpływach do skarbu organizacji.
    - Może jest coś, co mógłbym jeszcze dla was uczynić? Śmiało, proszę się nie krępować… – zaczął, kiedy cisza wydłużyła się zauważalnie. Chciał jak najszybciej udać się do swego gabinetu, by zaspokoić ciekawość. Czekał na niego bowiem raport z frontu oraz rozmowa z przyjacielem.
    - Ah, byłabym zapomniała! – Otrząsnęła się nagle z zadumy, w jaką wpadła pod wpływem jego słów. Uśmiechała się, co mogło świadczyć o aprobacie. – Z racji tego, że jest pan taki wspaniałomyślny, mamy dla pana ofertę. Mam nadzieję, że nie do odrzucenia…
    Zrobiła przerwę, podczas której atmosfera zgęstniała. Nakayama nie wiedział, co starsza kobieta pragnie mu zaproponować. Miało się okazać, że to nic strasznego. – Pragniemy, aby mógł pan skosztować uciech, jakie oferuje nasz dom. Dlatego dzisiejszego wieczoru proszę się nie krępować i czuć jak u siebie. Oczywiście, nie ma mowy o żadnych zobowiązaniach. Dziś nie zostawi pan tutaj ani grosza, proszę się rozkoszować błogim relaksem. Namuri! – podniosła głos. Nie minęła dłuższa chwila, a w progu pojawiło się piękne, kilkunastoletnie dziewczę. – Oprowadzisz pana po włościach i dotrzymasz dziś towarzystwa, rozumiemy się? Dopilnuj, żeby dobrze się bawił!
    Dziewczyna skinęła głową, zgadzając się. Kiedy przeniosła wzrok na zaintrygowanego całym zajściem Shinsaku, natknęła się na jego spojrzenie. Nie odwróciła jednak głowy, jak uczyniła to służka przy drzwiach. Z jej oczu biła tajemnica i pewność siebie, które nie pozwalały przestać się w nie wpatrywać.

    W istocie, wyglądała zjawiskowo. Zielone kryształki spozierały na niego, a spojrzenie to mogłoby zwalać z nóg. Lśniące, hebanowe włosy upięte zostały w wyszukany kok, wznoszący się ponad smagnięte bielą czoło. Cała twarz skryta była za śnieżnobiałą maską, która jednak nie drażniła, jak spodziewał się tego niegdyś Shinsaku. Uwydatniała ona jej szczególne cechy, to jest jej oczy oraz zaznaczone czerwoną farbą szminki.
    Podniósł się naraz z poduszki, służącej za jego siedzisko. Plecy ugięły się, formując z wysportowanego ciała delikatny łuk. Podziękował i bez zastanowienia ruszył w stronę oczekującej go kobiety. Nie wiedział, jak powinien się zachować. Uśmiechnął się zatem tylko i nic więcej już nie powiedział.
    To ona pierwsze zdecydowała się na to, aby zagaić rozmowę. Nie zaprzestała jednak prowadzić go korytarzem, którym już wcześniej wędrował. Przeszli przez dużą salę, którą już wcześniej widział. Wpatrzony, śledził wzrokiem swoją towarzyszkę. Nie zauważył nawet, kiedy znaleźli się w przyciemnionym pokoju.
    - Ymmm, my chyba… nie…? – Zapytał, kiedy zorientował się, że w pokoju tym nie ma nikogo poza nimi. Kiedy zobaczył jej rozbawioną minę, zmieszał się. Nie wiedział jednak, co powiedział nie tak. Ona jednak już spieszyła, aby mu wytłumaczyć.
    - Niee, nic z tych rzeczy. Ludzie często zapominają, że my, gejsze, nie jesteśmy od tego. Sprawiamy, że ludzie zapominają w inny sposób. Nasze reguły zabraniają, aby spoufalać się zbytnio z mężczyznami. Mam nadzieję, że nie jest pan rozczarowany…?
    Pokręcił głową, zaprzeczając. Z jednej strony poczuł ulgę; wspólne spędzanie czasu w taki sposób z dopiero poznaną osobą nie było jednym z jego przymiotów. Z drugiej jednak, zdał sobie sprawę z jednej rzeczy, która do tej pory umykała jego uwadze. Chodził już po tym świecie długo, a nawet nie pomyślał o zakładaniu rodziny. Może była to najwyższa pora, by pomyśleć także o swoim szczęściu?
    Gejsza natychmiast wyczuła, że coś jest nie tak. Zlękła się nieco, gdyż obawiała się reakcji pani matki. W końcu jej zadaniem było zadbać o to, by Nakayama czuł się tu dobrze. Musnęła więc idealnie gładką i delikatną dłonią jego dłoń, ciągnąc lekko za mały palec. Zapraszała go tym samym, aby opuścili pokój, który miał zapewnić mu dyskrecję.
    Podejrzewała, że w szerszym gronie lider poczuje się śmielej. Choć z początku starała się, by nikt nie mógł go zidentyfikować, teraz nie miała za bardzo wyjścia. Krocząc u jego boku, weszli do obszernego pomieszczenia pełnego poduszek. Stali na progu pokoju, poszukując dobrego miejsca. Wtedy to jego wzrok zetknął się ze spojrzeniem ucznia, którego nie widział już tyle czasu.

Offline

 

#28 2015-07-11 19:42:52

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

        Po słowach Yoshimaru, w których uznał swoją organizację za rodzinę, nastąpiła krótka i nieco niezręczna cisza. Oczywiście tyczyło się tylko naszej rozmowy, gdyż w gruncie rzeczy wrzało w całym lokalu odkąd tutaj oboje jesteśmy i będzie jak stąd wyjdziemy. Zacząłem zastanawiać się czy mógłbym własną organizację porównać do rodziny. Prawdę mówiąc Kuroi Inu był jedynym człowiekiem, którego znałem na tyle by nie mówić o nim jak o obcym człowieku, chodź o pełnym zaufaniu wciąż było ciężko mi tu mówić. Co prawda obaj należeliśmy do klanu Uchiha i obaj powinniśmy się wspierać, lecz różnice zdań między nami, mogły doprowadzić do nieprzewidywanych rzeczy z czego wynikała moja nieufność. W kryjówce Yuugre znajdowały się jeszcze trzy dziewczyny z wachlarza, które uratowałem swego czasu i z jedną zawiązałem nieco mocniejszy kontakt w porównaniu do reszty reprezentantek tej płci. Analizując, wychodziło na to, że nie mogłem nazwać organizacji rodziną. Gdy tak rozmyślałem nad tym w swojej głowie z transu wypił mnie ponownie mój rozmówca, napominając znów o ufności, która to była w centrum moich rozmyśleń. Wychodziło na to, że nasze powody w tym aspekcie są kompletnie różne chociaż czynnikiem, który na to wpływa jest zapewne pochodzenie. Ronin no Kuni było jednym wielkim spokojem, gdy w Hidari trwają polowania na nasz klan. Jedno zdanie, które wyjaśnia nasze podejścia, chyba że myliłem się co do kraju wyrzutka.
       - Ja? Ja swoją zostawiłem na cmentarzu, o ile tak można nazwać to miejsce.
       Szczerze mówiąc, poczułem delikatny smutek co było zaskakujące jak na mnie. Chociaż z drugiej strony pokazałem dzisiaj tyle emocji, których przez ostatnie kilka lat w ogóle nie używałem, tak wiec nie powinno mnie to kompletnie dziwić. A dlaczego smutek? Rodziców widziałem tuż po wyjściu z akademii czyli pięć lat temu. Zaledwie chwile po tym odszedłem do Yugure, chowając się w siedzibie i nie wracając w ogóle do wioski. Wtedy nie czułem żadnego powiązania ze swoim domem ale z wiekiem chyba łapał mnie sentyment. Nie zdążyłem nawet się z nimi pożegnać albo chociaż zobaczyć na kilka minut a przecież to oblężenie trwało tak długo. Później zostały już tylko ruiny i trupy. Niby nie mogłem w stu procentach twierdzić, że nie żyją ale z drugiej strony takie rzeczy się czuję. Przecież moja siostra przetrwała masakrę a moje przeczucie dawała mi znaki, że nic jej nie bedzie. Mniejsza. Ponownie uniosłem naczynia i uchyliłem z niego łyk. Odstawiając kubek, rzuciłem nieco sarkastycznym uśmiechem, rozkładając się nieco wygodniej na siedzeniu. W tym momencie, ujrzałem jakby znajomą postać wchodzącą do głównej sali. Gdzieś gościa widziałem ale kompletnie nie mogłem skojarzyć go z miejscem ani chwilą. Zmrużyłem oczy, przyglądając mu się nieco uważniej, jakby chcą wytężyć umysł w znalezieniu odpowiedzi.

Offline

 

#29 2015-07-11 19:51:58

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Na cmentarzu? Dlaczego koleś wznosi toast za kogoś, kto dawno nie żyje. Zmarszczyłem brwi i starałem się zrozumieć jego słowa, lecz z zamyślenia wyrwała mnie postać Shinsaku. Spojrzałem na niego z taką samą miną, z jaką siedziałem uprzednio. W mojej głowie powstał bardzo cichy głos, bez żadnej ekscytacji: O Shinsaku~. Odwróciłem głowę ponownie na Yocharu, by go o coś zapytać, lecz dopiero po tym zrozumiałem, kto wszedł do tego budynku. Osoba, której tak dawno nie widziałem, osoba, z którą właśnie chciałem porozmawiać. Ale zaraz, ale jak, w takim stanie?! Moje oczy raz jeszcze zawiesiły się na jego odważnej posturze. Nie mogłem przecież teraz uciec, a nawet tego nie chciałem. No cóż, mam nadzieję, że moje wyziewy go nie powalą na nogi. Podniosłem jedną rękę do góry i zacząłem machać.
   - Shinsaku! - Zawołałem go, a tuż po tym odsunąłem jedną z poduszek, by zrobić mu miejsce. W prawdzie nie wiedziałem, czy przyszedł tutaj w sprawach formalnych, czy po prostu wpaść się czegoś napić. Nie wiedziałem, czy ma się z kimś spotkać, czy jest wolny. Mimo tego liczyłem, że po takim czasie będę mógł zamienić z nim parę zdań. Utworzyłem także pieczęć, by stworzyć klona, który odszedł od nas i powędrował w stronę holu.
   - Mam nadzieję, że nieprzeszkadza Ci, że dosiądzie się do nas jeszcze jedna osoba, Yocharu. To jest właśnie moja rodzina, Shinsaku, przywódca wyrzutków. - Powiedziałem to jeszcze zanim ten zdążył do nas podejść. A gdy już to zrobił, o ile zrobił, to kontynuowałem wypowiedź.
   - A więc w końcu się spotykamy. Nie ukrywam, że właśnie miałem się do Ciebie udać, tylko się no.. zasiedziałem się. - Podrapałem się po głowie z lekkim, głupawym uśmieszkiem.
   - Mam nadzieję, że Ci nie przeszkadzam i masz chwilę czasu, by zamienić parę zdań. Ah, tak głupio was nie poznać. Shinsaku, to Yocharu. Yocharu, to Shinsaku. - Formalności tego wymagały.

[z/t klon -> Port]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#30 2015-07-11 20:51:23

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Okiya - Dom gejsz

     Siedziałem w koncie, baczcie obserwując wydarzenia dziejące się dokoła mnie. Nie byłem zainteresowany usługami gejsz, aczkolwiek cały czas umilałem sobie pobyt pijąc wyjątkowo smaczną herbatę, a także zagryzając liczne przekąski znajdujące się na stolikach. Minęło może kilka minut, kiedy to dwóch mężczyzn, mniej więcej w moim wieku, zaczęło rozmowę. Pozostając jednym z wielu klientów, oni raczej nie zwrócili na mnie uwagi. Ja zaś, może przypadkiem, a może niekoniecznie, podsłuchałem ich rozmowę. Oczywiście, słyszałem tylko niektóre kwestie. Można powiedzieć, że co jakiś czas ich słowa same wędrowały do moich uszu. Zawarli oni znajomość, potwierdził to też uścisk dłoni, a następnie zaczęli rozmawiać o swojej rodzinie. Cóż, nie mogło być inaczej. Gdy tylko padł ten temat, ja również zacząłem myśleć o swojej przeszłości...
     Nagle do sali wszedł człowiek, z pozoru wyglądający jak wszyscy inni, jednak trochę inaczej traktowany. Nie wiem dlaczego, ale przykuł moja uwagę. Jego postać zaczęła mnie ciekawić, jednak wolałem na razie się nie wychylać. Jak byłem dzieckiem, moją uwagę skupiali na sobie często ludzie, którzy okazywali się złodziejami lub innymi złoczyńcami. Dlaczego w tym przypadku miałby być inaczej? Kontynuowałem picie zacnej herbaty, a także obserwację w ciszy, może w ten sposób dowiem się czegoś na temat tajemniczego mężczyzny. Nie mogłem do końca się skupić, ponieważ cały czas myślałem o swojej przeszłości, która przypadkiem została mi przypomniana przez tamtą dwójkę.
     Tajemniczy człowiek zbliżył się do dwóch, wcześniej rozmawiających chłopców. Aż w końcu, jeden z nich wykrzyczał jego imię. Shinsaku? W momencie usłyszenia tego jednego słowa, mimowolnie pozbyłem się całej cieczy z moich ust, wylądowała prosto na podłogę. No i nici z ukrycia, takiego incydentu nikt by nie przegapił. Zacząłem udawać, że nic się nie stało, a podłogę wycierać poduszkę, która leżała obok. Szkoda byłoby zabrudzić tak dobrze wyszorowane panele. Co teraz zrobić? Przecież nie mogę tak zwyczajnie do nich podejść. Wiem, zaczekam na rozwój sytuacji, ale nie tutaj, tamta pozycja była już skończona. Wstałem, poszedłem w stronę szatni, gdzie zostawiłem tymczasowe ubranie, które było trochę mokre w skutek oblania herbatą. Obsługa może się nie pogniewa. Zabrałem moje rzeczy - przypiąłem torbę do pasa, a kyu kunai wziąłem na plecy. Wyszedłem na zewnątrz i ustałem zaraz obok budynku, jedną nogą podpierając się ściany.
     -Nie mogą tam siedzieć cały czas, a potem się zobaczy, i tak jeszcze nie mam żadnych planów. - pomyślałem...

Ostatnio edytowany przez Yoshiro (2015-07-11 20:53:32)


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#31 2015-07-11 23:29:21

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Okiya - Dom gejsz

   Stał na progu pokoju, nie rozglądając się jednak. To, co działo się w pomieszczeniu, nie miało większego znaczenia. W końcu wypatrzył już tego, którego mógłby szukać. Nie spodziewał się ujrzeć kogoś, kto wzbudziłby większe zainteresowanie. No, mógłby się tu zjawić lord feudalny, jego rzekomy ojciec. Trzeba przyznać, że może wtedy rzeczywiście odwróciłby wzrok.
   Nic takiego jednak się nie stało. Zamiast tego już po chwili usłyszał głos, który rozpoznał bez problemu. Natychmiast w górę wystrzeliła ręka, rozpoczynając entuzjastyczne machanie. Nakayama zaśmiał się, jednak przyjazne mruknięcie stłumił materiał maski. Spojrzał tylko na towarzyszącą mu kobietę, sprawdzając reakcję. Chciał zaproponować jej, aby się przysiedli. Ta jednak natychmiast zrozumiała, o co chodzi. Kiwnęła tylko głową, po czym nachyliła się nad jego uchem.
   - Przyniosę coś chłodnego, na rozluźnienie... - szepnęła, po czym oddaliła się.
   Shinsaku, nie zwlekając ani chwili, ruszył w stronę ucznia. Ten najwyraźniej miał jeszcze coś do załatwienia, gdyż zdecydował się wysłać gdzieś swojego sobowtóra. Nie, żeby był zaskoczony. Przecież ciągle kupował sobie mnóstwo dodatkowego czasu, korzystając z tej techniki.
   Gejsza już znikała za futryną innych drzwi, kiedy Shinsaku zdecydował się w końcu ruszyć z miejsca. Tuż przed nim przemknął chłopaczek, którego widział pierwszy raz w życiu. Myślał zapewne, że nie zwróci na siebie większej uwagi. Cóż, troszkę się pomylił. Podążał za nim wzrokiem, aż ten zniknął za drzwiami.
   Kiedy zbliżył się do dwójki młodzieńców, Yoshimaru natychmiast zagadnął go. Następnie przedstawił mu kogoś imieniem Yocharu, z kim najwyraźniej bawił się podczas pobytu w przybytku gejsz. Przywitał się płytkim ukłonem, który musiał wystarczyć. Normalnie nadrobiłby uśmiechem, jednak maska skutecznie skrywała większość malujących się na jego twarzy emocji. Przykucnął przy jednej z poduszek, by wreszcie zająć miejsce tuż obok swego podopiecznego.
   - Witaj, Yocharu. Przybywasz z daleka, prawda? Wybacz pytanie, po prostu nie przypominasz tutejszych mieszkańców. Jeśli nie chcesz odpowiadać, oczywiście; uszanuję to. To po prostu takie spaczenie, że staram się wiedzieć wszystko.
   Przymrużył oczy, by nie doprowadzić do zagęszczenia atmosfery. Obawiał się bowiem, że rozmówca poczuje się jak na przesłuchaniu. Postanowił najpierw zagaić do niego, by ten nie czuł się nieswojo. W końcu miał towarzyszyć dwójce ninja, którzy znali się naprawdę dobrze. Dopiero, gdy usłyszał ewentualną odpowiedź, zwrócił się do ucznia.
   - Nie, skąd. Właściwie, to wezwano mnie tu w sprawach organizacji. Ostatecznie okazało się jednak, że to bardziej szansa na odrobinę relaksu. Dlatego, jeśli nie macie nic przeciwko, z chęcią do was dołączę. A tak właściwie, Yoshi, nie wiedziałem, że i ciebie uwiodła uroda tych kobiet...
   Nie widział go od tak długiego czasu, że nawet nie pamiętał dokładnie jak długiego. Chciał dowiedzieć się wszystkiego, co działo się z jego życiem, kiedy się nie widzieli. Obawiał się jednak, że przy nieznajomym Yoshi nie zdecyduje się na opowieści. Wkrótce pojawiła się towarzysząca mu gejsza, trzymając w dłoniach kilka małych drinków. Jedną zabandażowaną dłonią naciągnął górną krawędź maski, odsłaniając twarz. Połykając jednym duszkiem całą zawartość, zwrócił się do reszty towarzystwa.
   - Panowie, co powiecie na masaż? Oczywiście, wszystko na mój... - Nie zdążył dokończyć, gdyż zauważył dość srogie spojrzenie kobiety. Najwyraźniej dawała mu do zrozumienia, że rzeczywiście nie zamierza pozwolić mu płacić za cokolwiek. Cóż, w takim razie wszystko składało się jeszcze lepiej.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2015-07-11 23:34:13)

Offline

 

#32 2015-07-12 00:07:38

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

       A więc to jest Shinsaku, lider wyrzutków. Teraz powoli kojarzyłem gdzie mogłem spotkać się z tą personą chociaż mógłbym przysiąc, że wtedy nie miał maski. Oczywiście chodziło o szpital, właśnie tu w Ronin no Kuni, gdy to wraz z Kuroiem wylądowaliśmy z racji zniszczenia naszego w Hidari. No cóż, nie spodziewałem się w życiu poznać ani tym bardziej pić z liderem wyrzutków ani jakimkolwiek innym. Z jednej strony czułem się coraz bardziej zakłopotany gdyż moja samotnicza osobowość musiała znosić coraz to więcej osób ale z drugiej alkohol wpływał na mnie w sposób... no to zależy od perspektywy ale powiedzmy, że pozytywny w kwestii relacji międzyludzkiej. Dodatkowo zdawało się, iż coraz więcej osób nie zdaje sobie kompletnie sprawy z mojej przynależności do klanu Uchiha co stanowiło dla mnie plus. Nie żebym wstydził się wachlarza, lecz anonimowość stanowiła dla mnie podstawę a przynajmniej dopóki nie wyczuję gruntu na którym stoję. Wykonałem ukłon głową, w stronę lidera organizacji z Ronin no Kuni, dorzucając delikatnym uśmiechem, by nie wyjść na zbyt poważnego, chodź taki przecież jestem na co dzień.
       - Shinsaku, lider wyrzutków jak sądzę? Witaj, to dla mnie honor. - Odprowadziłem go wzrokiem, czekają aż usiądzie. - Racja, jestem z kontynentu chodź podróżuję po całym świecie a przynajmniej mam taki zamiar.
       Zaśmiałem się nieznacznie, podrzucając swoje plany co do przyszłości. Fakt faktem, podróżnikiem to ja nie byłem, chociaż sporo jak na swój wiek już zwiedziłem. Wciąż jednak nie dotarłem do zachodniej części kontynentu ani południowej co niegdyś zapewne nadrobię w gwoli jakiejś misji czy rozeznania. Taki człowiek jak ja, zawsze będzie szukał swojego miejsca na ziemi i zapewne nigdy go nie znajdzie bo to szukanie jestem celem samym w sobie. W każdym razie, wracając do bardziej przyziemnych rzeczy, Shinsaku wydawał się być całkiem miłym gościem, zarówno jak Yoshimaru, z którym przyszło mi wcześniej rozmawiać. Oczywiście w przypadku obu mężczyzn, po samych słowach można było wyczuć ich instynkt ninja, chociażby przez pytania jakie zadają i jak próbują delikatnie podejść rozmówcę aby nieco się dowiedzieć. Skąd wiedziałem? Bo zazwyczaj sam tak robiłem o ile w ogóle dochodziło do rozmowy. Nie nastawiałem się jednak wrogo wobec nich bo chęć poszerzenia wiedzy na temat innego człowieka, nie oznacza wcale szukanie jego słabych punktów by go wyeliminować. Teraz jednak, pozwoliłem znajomej dwójce porozmawiać między sobą i nie wtrącać się, zwłaszcza że Yoshimaru zaznaczył, że ufa tylko jednej osobie i właśnie ta persona siedziała teraz tuż obok. Po krótkim jednak czasu do stołu doszła kolejna porcja alkoholu, którą ciężko było odmówić takiej osobistości, tak więc sięgnąłem po jeden z owych drinków. Co do masażu, to nie wiedziałem w sumie jak zareagować, więc uniosłem lekko barki z miną w stylu: "W sumie, czemu by nie?".


Podsumowanie:

Statystyki:


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Suma:

32600 Ryo (163 zdania złożone)


Ostatnio edytowany przez Yocharu (2015-07-12 00:44:08)

Offline

 

#33 2015-07-12 02:49:59

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Okiya - Dom gejsz

     Uradował mnie widok mistrza w takim miejscu. Jak dobrze, że nie będę musiał zasuwać do siedziby organizacji, mój cel zjawił się u mnie. Wysłuchałem na początku tego, co powiedział w stronę czarnowłosego chłopaka, a tuż po tym tego, co powiedział do mnie. Na mej twarzy pojawiła się niezadowolona mina, byłem lekko skwaszony, lecz od razu sprostowałem to kilkoma słowami. Poza tym z mej mimiki dało się wyczytać, jak bardzo te kobiety mnie irytują. Oczywiście przyszedłem tutaj, by się napić kilku głębszych, a także odpocząć po podróży, by na siłach ruszyć w odwiedziny. Teraz jednak wszystko miałem za sobą.
   - Nie, to raczej nie typ człowieka, którym mógłbym się interesować. - Podsumowałem bardzo krótko, jeżeli chodzi o te umalowane kobiety. Być może wykazywały się życzliwością, lecz cały ich sposób bycia mi nie podpasywał. Gdy jedna z nich przychodziła do stolika, by podać Shinsaku napoje, rzuciłem jej gardzące spojrzenie, oczywiście tak, by nikt z pozostałych tego nie widział.
     Nie mam weny na posta. Nie wiedziałem co powiedzieć, toteż zacząłem od tych spraw najważniejszych. Nie przeszkadzała mi obecność Yocharu, nie zawstydzał mnie, a alkohol robił swoje - nie zważałem, czy jest jakimś szpiegiem, po prostu zacząłem gadać.
   - Zgaduję, że w obowiązkach jak zawsze stały ruch. Nie wyglądasz na wypoczętego, toteż domyślam się, że czasu wolnego masz dość mało. Mimo tego nie schodzi z Ciebie pogoda ducha, więc przynajmniej to mnie pociesza. Na biegu ostatnich miesięcy przeszedłem dość sporą część kontynentu. Mogę podzielić się pasją z Yocharu, bo jak widzę, on także zajmuje się marszem po mapie. W każdym razie, nie ukrywając, nic wielkiego się w mym życiu nie zmieniło. - Odmówiłem spożycia trunku, gdyż miałem go już lekko dosyć. Po tym padło pytanie na temat masażu. Niestety także musiałem odmówić.
   - Ja sobie odmówię, powiadają, że co za dużo, to nie zdrowo. Dobrze się dzisiaj zrelaksowałem, więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Jeżeli jednak obydwoje wykazujecie na to chęci, to mogę poczekać, aż wrócicie. - Nie robiło mi większej różnicy, czy znikną na godzinę, czy może dwie. Jeżeli już wróciłem do rodzinnych stron, to na pewno zostanę tutaj na długi czas. A przynajmniej tak myślałem.
     Weno, wróć.

Offline

 

#34 2015-07-12 13:25:01

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Okiya - Dom gejsz

   Usiadł wygodnie, przyglądając się to jednemu, to drugiemu. Smak drinka przyjemnie wypełnił jego usta, choć ciężko było wyczuć w nim choć kroplę czegoś mocniejszego. Dobrze przygotowane koktajle miały jednak to do siebie, że nie powalały alkoholem. Wypił go tak szybko, że nawet nie spostrzegł kiedy. Widocznie kadzidełka, który było wszędzie od groma, podrażniły jego gardła. Teraz było jeż nieco lepiej, kiedy je nawilżył chłodnym napojem.
   Nie pamiętał, kiedy ostatni raz miał czas dla siebie. Kiedy mógł sobie usiąść i sączyć wyskokowy sok. Nic więc dziwnego, że natychmiast naszła go ochota na kolejną porcję. Ucieszył go więc fakt, że podopieczny nie skusił się na swojego. Zapytał bezdźwięcznie, czy może w takim razie on przechylić jego kieliszek.
   Ujął w dłoń szklankę i przysłuchiwał się słowom Yoshimaru. A niech go, jeśli nie trafił w sedno. Rozgryzł go natychmiast, nim Nakayama zdążył się choćby odezwać. W istocie, przecież nie trafił tu w poszukiwaniu przyjemności. Uśmiechnął się, co objawiło się przymrużeniem oczu, po czym opróżnił zawartość naczynia.
   - Masz rację, ostatnio ciągle coś się dzieje. Tak właściwie, to przebywam obecnie daleko na zachodzie. Wybuchła tam straszliwa epidemia, zbierająca niezliczone ofiary. Rozumiesz więc, że musiałem spróbować im pomóc. Ale nie ma się co martwić; wszystko wskazuje na to, że niebawem uporamy się z tym kłopotem.
   Spojrzał na Yocharu, który go zaintrygował. Miał w sobie coś interesującego, co zaintrygowało Wyrzutka. Tajemnicę, jaką skrywał, dało się odczuć niemal od razu. Nie miał jednak zamiaru dociekać, czego dotyczyła. W końcu gdyby chciał się tym podzielić, zapewne już by to zrobił.
   - Jesteś pewien, że nie chcesz do nas dołączyć? Słyszałem, że dłonie tych pań potrafią zdziałać cuda. Ja, bynajmniej, nie mam zamiaru wierzyć na słowo. To jak, może dasz się skusić? Nie chcę kazać ci tu na siebie czekać, a skoro już tu trafiłem, chciałbym spróbować tej przyjemności.
   Spojrzał na niego raz jeszcze, oczekując odpowiedzi. Czy szedł, czy nie, to zależało już tylko wyłącznie od niego. On natomiast podniósł się i kiwnął na Yocharu, który najwidoczniej też miał ochotę na odrobinę relaksu. Pozwolił się prowadzić towarzyszącej mu kobiecie, aż ta zaprowadziła ich do kolejnego pokoju. Ten jednak, w odróżnieniu od pozostałych, oddzielony został przesuwanymi drzwiami. Jak podejrzewał, miało to służyć zachowaniu prywatności goszczonych mężczyzn. Gdy tylko wszyscy chętni znaleźli się w środku, obecna tam służka zasunęła wejście. Wewnątrz panował półmrok, gdyż jedynym źródłem światła były rozstawione gdzieniegdzie świece. W centralnym miejscu pokoju stało kilka długich stołów, ustawionych blisko siebie. Każdy z nich wyścielony był gładkim, śnieżnobiałym materiałem.
   - Proszę, rozbierzcie się - powiedziała, odchodząc od nich. Podeszła do naczynia wypełnionego jakąś mazią, w której zanurzyła ręce. Podobnie uczyniła jej koleżanka oraz jeszcze jedna, jeśli Yoshi zdecydował się ostatecznie na oddanie się w ich ręce. Za plecami mężczyzn stała kilkunastoletnia dziewczynka, oczekująca na ich odzienie.
   Shinsaku posłusznie ściągnął ciemną kamizelkę i podał ją służce. Następnie odpiął kolejne guziki białej koszuli, odsłaniając nagi tors. Szybkim ruchem pozbył się również butów i dolnego odzienia. Stał przez chwilę, pozostawiając na sobie jedynie ciemną maskę oraz białe bandaże obwiązujące jego dłonie do wysokości połowy przedramion. Jedna z gejsz wskazała mu stół, na którym naraz się ułożył.
   - Wiesz, przypominasz mi mojego dawnego znajomego... - odezwał się, podnosząc głowę na brodzie i odwracając w stronę towarzyszącego mu chłopaka. - Uchiha Ichitsu... Miałeś kiedyś okazję, żeby zwiedzić rejony Hidari? Podobno ostatnimi czasy miała tam miejsce straszna tragedia, ale nie znam szczegółów - zagadnął.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2015-07-12 13:25:43)

Offline

 

#35 2015-07-12 20:44:43

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

       Przywołany przez Shinsaku, zebrałem się powoli z krzesła, odbijając się lekko rękoma od siedzenia. Zdecydowanie czułem, że wypity alkohol daje się troszkę we znaki, toteż jednoznacznie stwierdziłem, że dzisiaj więcej pić nie będę. Ku mojemu fartowi okazało się, iż mam mocną głowę, chociaż kto wie czy kolejna dawka trunku niebyła by tą o jedną za dużo. Zachowywałem się jednak racjonalnie a jedyne co różniło mnie od trzeźwego stanu to fakt, iż byłem otwarty i bardziej wygadany niż na co dzień. Gdy już uniosłem swoje pośladki z siedzenia, bez zwłoki ruszyłem za liderem wyrzutków, prowadząc mnie do innego pomieszczenia. Tym razem byliśmy tu tylko my i kobiety, które zajmą się masażem co, nie ukrywałem, odpowiadało mojej osobie. Tam było za głośno i za dużo ludzi a nie jestem do tego zbyt przyzwyczajony. Tutaj natomiast wydawało się jakby ściany były wyciszone, co zapewne miało służyć zwiększaniu dozy relaksu. Gdy tylko usłyszałem prośbę od strony kobiety, kiwnąłem głową by rozpocząć rytuał pozbywania się ciuchów. Płaszcz na szczęście pozostawiłem w szatni na wejściu co eliminowało chociaż jeden problem z rozbieraniem. Wciąż jednak miałem na sobie czarną bluzę z pełnym kołnierzem i długimi rękawkami, chodź materiał ten był na tyle specyficzny, iż w gorące dni nie przepuszczał dużo ciepła a w chłodne wręcz je trzymał. Zdejmując bluzę, ukazałem już nagi tors i co za tym szło, sporą bliznę na plecach, które zdążyła już poprawnie się zagoić i nabrać jaśniejszych barw, niewiele różniących się od skóry. Teraz pozostała już tylko dolna część odzienia oraz buty, które również zgrabnie i szybko ściągnąłem. Na żadnym z ubrań nie widniał symbol mego klanu co było raczej nietypowe dla zadufanych swoją siłą Uchiha. Tak jak wcześniej zaznaczałem, stawiałem na anonimowość, chyba że zaufam komuś na tyle by przedstawić swoją godność. Póki co taka osoba z poza klanu jeszcze się nie pojawiła ale kto wie? Jedyne co pozostało na moim ciele a właściwie włosach, to ciemna, prawe czarna przepaska, trzymająca moje włosy w pewnym ułożeniu. Nie ściskała mnie w żaden niekomorowany sposób, to też nie czułem potrzeby pozbywania się jej. Cały ubiór odebrała ode mnie jedna z kobiet, odkładając w wyznaczonym dla nich miejsca a w tym czasie rozłożyłem się na stole, rozluźniając swoje mięśnie. Wtem usłyszałem znajome imię i co ciekawsze klan. Odwróciłem głowę w stronę Shinsaku, nie pokazując tego na swej twarzy lecz odczuwałem zdziwienie. Czyżby rozgryzł mnie? Coż, większość Uchiha ma bardzo podobne cechy wyglądu, przez co gdyby ustawić kilku w rządku, ciężko by było stwierdzić który jest bratem, którego o ile ktoś z nich nie jest jedynakiem. Fakt, iż byli znajomymi dawał mi pewne poczucie komfortu, gdyż szansa na to, że ujawnienie swego rodowodu, nie skończy się rzeźnią. Czekałem jednak na kontynuacje słów.
       - Uchiha Ichitsu? Jeżeli mnie pamięć nie myli to lider Uchiha jak sądzę? Właściwie przypłynąłem tu z Kouesumi, tak więc musiałem przejść przez Hidari. Ponoć ich wioska została zrównana z ziemią, chodź na własne oczy nie widziałem ale podróżowanie przez tamte tereny jest mało bezpieczne. Kręcą się tam żołnierze błyskawicy, zaczepiając wszystkich i doszukując się wartościowych rzeczy. Wojna odwala niektórym - Westchnąłem, dokładnie pamiętając jak i mnie zatrzymali na drodze głównej pomimo, braku symbolu wachlarza. Rozprawienie się z nimi nie stanowiło dla mnie problemu, zwłaszcza że było ich tylko czterech ale po co opowiadać takie rzeczy? I tak pewnie już wyczuwał, że nie jestem zwykłym podróżnikiem a manipulacja chakrą nie jest mi obca ale wolałem tego tematu na razie nie poruszać.

Offline

 

#36 2015-07-13 20:23:00

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Okiya - Dom gejsz

   Mimowolnie spojrzał na Yocharu, który ruszył jego śladem. Gdy zsunął z siebie wierzchnie odzienie, odsłonił swoje plecy. Może zwykłe oko nie zauważyłoby nic nienaturalnego, jednak tak wprawione, jak jego, już tak. Widział w życiu już tyle blizn, że zauważyłby nawet tę najsubtelniejszą. Nie wspominając o kolosie, który postanowił zamieszkać na plecach chłopaka. Zastanowiła go przyczyna, która wymalowała mu takie znamię. Nie wyglądało raczej na to, żeby miał to być skutek przypadku. Młodzieniec twierdził, że jego pasją były podróże. Być może stanął kiedyś oko w oko z tygrysem, któremu nie dał rady? Powodów mogło być wiele, w końcu na trasie czaić się może wiele niebezpieczeństw.
   Istniała jednak jeszcze jedna hipoteza, której nie Nakayama nie potrafił odrzucić. Niewykluczone, że młodzian był ninja. Nie podejrzewał go jednak o to, że był czyimś szpiegiem. W końcu gdzieś toczyły się sprawy dalece ważniejsze, niż całkiem spokojne życie Ronijczyków. Od czasu jego pamiętnej walki z Ryo nie wydarzyło się raczej nic, co mogłoby niepokoić mieszkańców.
   Miał swoje przypuszczenia, to prawda. Gdyby ktoś go zapytał, poszedłby o zakład, że jest jednym z klanu czerwonookich. Nie wiedzieć czemu, zdziwił się swoją reakcją. Zakładając, że rzeczywiście miał do czynienia z Uchihą... Spodziewał się większej niechęci ze swojej strony, w stosunku do mieszkańca Hidari. Wciąż miał bowiem w głowie to, co usłyszał od Yoshimaru podczas ich pierwszego spotkania. Planowany zamach nie doszedł na szczęście do skutku, bo różnie mogło się to skończyć. Widział już przecież, czego potrafi dokonać Sharingan. Nie zdradzająca żadnych emocji twarz towarzysza nie wprawiała go bynajmniej w niepokój. Nie wiedział czemu, ale odetchnął z ulgą. Póki ten nie próbuje wyciągać strzeżonych informacji, nie ma się czego obawiać. No, może poza kryjącymi się gdzieś w Kraju Błyskawic zrzeszenie Wyrzutków. Gdyby nie był jedynie klon, może i starałby się zachować większą czujność. Teraz jednak nie miał nic do stracenia, nawet jeżeli miało się okazać, że jest on jednym z nich.
   Tak jak się spodziewał - wiadomości z Kraju Błyskawic nie były plotkami. Czuł się potwornie z tym, że w żaden sposób nie spróbował temu zapobiec. Przecież teraz stał na czele jednej z najszybciej rozwijających się społeczności kontynentu. Na pewno istniało jakieś wyjście, które pozwoliłoby na nie dopuszczenie do takiej tragedii. 33
   - Tak, Ichitsu objął panowanie nad organizacją już jakiś czas temu. Niestety nie wiem, jak się sprawował. Straciliśmy kontakt już dawno temu, a teraz nawet nie wiem, co się z nim dzieje... To potworne, co stało się z klanem Uchiha. W zasadzie nawet nie wiem, co było powodem całej tej masakry, która...
   Cichy jęk wdarł się pomiędzy jego słowa, kiedy gejsza zgniotła w palcach jeden z jego mięśni. Wodząc po całym ciele, zostawiała za sobą strużki rozgrzanego olejku. Zamknął oczy, całkowicie oddając się przyjemności. Jednego nie można było im odmówić - wiedziały, jak to robić.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
ŁĄCZNIE: 62.200 Ryo > 311 zdań złożonych

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2015-07-14 12:58:55)

Offline

 

#37 2015-07-14 12:17:35

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

       Musiałem przyznać, że mimo swego nikłego zaangażowania w stronę klanu, intrygowała mnie znajomość Shinsaku i Ichitsu. Właściwie sam nie do końca wiedziałem co się z nim stało, gdyż dla mnie jego autorytet przestał mieć znacznie gdy dołączyłem do Yugure pod przywództwem Kazunariego. Co zabawne, on też przepadł jak kamfora i słuch o nim zaginął. Mógłbym rzecz, że właśnie rozmawiamy jak lider z liderem swych organizacji, o ile Kazunari faktycznie nie żyje bo zapewne rola spada wtedy na mnie, lecz ciężko było porównać naszą marną społeczność do jego potęgi. Wyrzutki i Ronin no Kuni wydawali się być najlepiej prosperującą częścią tego świata. Pokój, dobrobyt, tylko bambusów nieco za dużo. W każdym bądź razie, nie miałem zielonego ani innego, kolorowego pojęcia co trafiło Ichitsu. Być może zginął, broniąc wioski a być może uciekł. Dawno nie słyszałem żadnych plotek na ten temat ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że w naszej kryjówce są przecież trzy kobiety z klanu Uchiha, które powinny nieco wiedzieć, skoro przeżyły zamach. Ostatnio faktycznie zbyt ciężko ćwiczyłem i najprostsze pomysły, umykały mojej głowie. Ja jebie znowu wiercą mi w bloku. Teraz jednak zastanawiałem się czy aby Wyrzutek udaje swoje przejęcie czy faktycznie angażuje w to swoje emocje. Wydawał się być szczery w swoich intencjach, chociaż ostatnio stoczyłem walkę z gościem, który grał tak świetnie, że o mało mnie to przedstawienie kosztowało życie. Najdroższy bilet do teatru na świecie. Na szczęście dostałem sporą zniżkę, płacąc kilkoma mniejszymi ranami, które zdążyły się zagoić. Zanim jednak zdążyłem coś powiedzieć, poczułem że gejsza przystępuje do działania. Rytuał podobny do tego, który przeżywał właśnie mój rozmówca, chodź strużki rozgrzanego oleju niewątpliwie nie były dla mnie, aż tak gorące co dla Shinsaku. Dlaczego? W mojej krwi płynął ogień, jak u każdego z członków mojego rodu, tak więc wysokie temperatury nie był nam kompletnie obce. Nie oznaczało to jednak, że nie sprawia mi to przyjemności a sprawiało wielką. Delikatnie kobiecie rączki, muskały moje ciało, rozsmarowując olej w każdy jego zakamarek by rozważnie i z wyczuciem rozpocząć masaż. Czułem jak moje mięśnie się w końcu rozluźniają, prawie rozpływając się na stole. Mimowolnie zamknąłem oczy, cicho pomrukując pod nosem.
       Po dłużej chwili relaksu, gejsze najwidoczniej musiały przygotować kolejny rytuał, którym nas zaszczycą, tak więc był to kolejny moment, w którym można poprowadzić rozmowę.
       - Wybacz moją ciekawość ale dlaczego tak przejmujesz się losem, chociażby Uchiha? Nie żebym miał z tym problem ale w dzisiejszych czasach raczej niewielu przejmuje się tragediami innych. Bywa, że nawet sojusznicy ciszą się z czyjegoś nieszczęścia. Ty zaś na głowie masz praktycznie całe Ronin no Kuni. Czy może obawiasz się, że i taki los może spotkać wyrzutków? Jeżeli chcesz znać moje zdanie to uważam, że jesteście bezpieczni. Rzadko kto atakuje odległe wyspy, bo to i ciężko się dostać i ciężko wygrać. Kontynent za to, zawsze jest jednym wielkim placem zabaw, w którym jedno dziecko zabierze łopatkę drugiemu i dochodzi do konfliktu, na co trzecie dziecko zabiera łopatkę gdy tamci zajęci się kłótnią.
       Trudny temat? Niby tak, bo wchodzę nieco na sferę polityczną a ludzie rzadko przez nieznajomymi chwalą się własnymi obawami, bo ukazują swoje słabe strony. Nie miałem kompletnie żadnych intencji wobec niego czy wyrzutków bo w żaden sposób nie zaleźli mi za skórę ale czy i on wyczuje moją bezstronność owych pytań? Ryzyk fizyk, jak to mówią.

Offline

 

#38 2015-07-17 09:01:17

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Okiya - Dom gejsz

   Czuł, jak jego ciało rozpływa się w rozkoszy. W istocie, nie mógł sobie chyba wymarzyć lepszego sposobu na odreagowanie. Delikatne dłonie kobiety przesuwające się to w górę, to w dół. Wątłe palce urządzające przebieżki po całej jego sylwetce. Gdyby nie obecność Yocharu, zapewne jęczałby w ekstazie. Zaskakujące, co jedna kobieta mogła zrobić z mężczyzną. Nawet takim, który przewodzi setkom ludzi. No ale cóż, w końcu lider też człowiek, prawda?
   Towarzysz podjął temat klanu Uchiha, który przeżywał w tym momencie swój kryzys. Miał nadzieję, że nie wszyscy jego członkowie zostali wymordowani w krwawej rzezi, jaką zmajstrowały im wojska Kraju Błyskawic. To czyniłoby bowiem Ryo Kiyoshiego możliwe, że jedynym posiadaczem Sharingana na świecie. Shinsaku uznał to za dość przykrą wizję.
   Zastanawiając się nad tym, o co zapytał go Yocharu, zdał sobie sprawę ze swoich uczuć, które gdzieś tam głęboko w nim drzemały. Wychodziło na to, że mentalnie zbratał się z klanem Hidari, gdyż, podobnie jak oni, on również znalazł się na celowniku zarządców tego kraju. Nie zamierzał jednak wspomnieć o tym choćby słowem, toteż powziął inną drogę tłumaczeń.
   - Dopiero co wracam z mojej wizyty w Baigai. Choć może ciężko to nazwać wizytą. Krew, płacz, a przede wszystkim śmierć... Tylko tyle, a może tyle, dane mi było ujrzeć w Kraju Ziemi. Epidemia zebrała tak potworne, że aż strach o tym myśleć. Ja, jako głównodowodzący lekarz zespołu medycznego w Ronin, nie mogę pozwolić, by taka sytuacja się powtórzyła. A czymże jest bestialska napaść liczących tysiące żołnierzy wojsk na ród Uchiha i wymordowanie ich? Czy aż tak bardzo różni się od plagi, która sięgnęła Kiyoshich?
   Może i powiedziałby coś jeszcze, kiedy poczuł, że dłonie kobiety gdzieś mu umknęły. Podniósłszy głowę, dostrzegł niską dziewczynkę, trzymającą jego rzeczy. Podniósł się zatem na ramionach, co okazało się całkiem trudnym zadaniem, zważywszy na ich stopień rozmasowania. Wciąż odczuwał przyjemność, która czyniła jego mięśnie podobnymi do waty.
   Nakładał na siebie kolejne ciuchy, nie odzywając się już ani słowem. Ukłonił się w kierunku masażystek i ciepłym spojrzeniem i prostym "Arigatou" odprawił towarzyszącą mu tego wieczoru gejszę do swoich komnat. Przekroczywszy próg, stanął po raz kolejny w dużej sali, gdzie natychmiast zbliżył się do Yoshiego.
   - Mam nadzieję, że nie musiałeś zbyt długo czekać. Chodź ze mną. Chcę, żebyś kogoś poznał - pomyślał o Ryo, który pewnie wciąż przebywał w jego pokoju. - Miło było cię poznać, Yocharu. Mam nadzieję, że nasze losy jeszcze kiedyś się skrzyżują.
   Na jego twarzy zagościł uśmiech, co odznaczyło się kilkoma zagięciami na czarnej masce, po czym narzucił płaszcz na swe ramiona i zagłębił się w zimowej scenerii.
   

z/t Yoshi & Shinsaku -> Główna siedziba organizacji - pokój lidera

Offline

 

#39 2015-07-17 15:01:45

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Okiya - Dom gejsz

      Stojąc przed domem gejsz, czułem się nawet lepiej niż w jego wnętrzu. Cóż, nie byłem przyzwyczajony do takich wygód, bardziej przemawiała do mnie natura, której obecność w mieście wykonanym głównie z bambusa dało się odczuć bez problemu. Kontynuowałem czekanie, ale właściwie po co? Chciałem podążyć za człowiekiem podającym się za Shinsaku, jednak ostrożności nigdy za wiele, dlatego nie zwróciłem się od razu w jego stronę. A może po prostu nie miałem odwagi zwrócić się do tak potężnego i wpływowego człowieka?
      Pogoda robiła się coraz gorsza, a stanie przed budynkiem już powoli zaczynało mi się nudzić. Co oni mogą tak długo robić w domu gejsz? - myślałem. Z drugiej strony, miałem dużo wolnego czasu na rozmyślanie, zarówno o przeszłości, jak i przyszłości. Co dalej zrobić ze swoim życiem? Szukać kolejnego zlecenia, a może poświęcić więcej czasu na trening? Nie mogłem się zdecydować, nigdy nie byłem stanowczy, a nawet najprostsze wybory stawiały mnie w trudnej sytuacji. Nie mniej jednak, nie mogę cały czas stać w miejscu, powinienem zwiedzać świat, w końcu nikt ani nic mnie nie ogranicza, nie potrzebuję niczyjego pozwolenia, jestem wolny jak ptak, dlatego muszę korzystać z życia, póki jeszcze jestem młody.
     Czas mijał jakoś szybciej. Może to dlatego, że jestem typem marzyciela. Kiedy włączam swoją wyobraźnię, tracę poczucie czasu. Można powiedzieć, że na jakiś czas odpłynąłem. Ze "snu" wybudziły mnie płatki śniegu, spadające prosto na mój nos. Był to jeden, unikalny płatek, któremu udało się dotknąć mojego ciała, bo przecież z boku budynku wystawał daszek, który chronił mnie przed większością opadów. Chwilę później, gdy ziemia zrobiła się biała, z budynku w końcu wyszedł ten, na którego czekałem, wraz ze swoim towarzyszem. Skierowali się oni jakby w stronę siedziby Wyrzutków, a więc ja podążyłem za nimi, próbując nie dać się zauważyć.

[z/t -> Główna siedziba organizacji - pokój lidera]


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#40 2015-07-20 02:07:23

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Okiya - Dom gejsz

~

       Tak więc wychodziło na to, iż Shinsaku był typem człowieka, którego obchodzi los innych, czasem chyba nawet bardziej niż jego własny. Było to zrozumiałe skoro parał się w pomocy medycznej, chodź wciąż podziwiałem jego nastawienie. A może ja po prostu mało poznałem osób o takim przysposobieniu? Całe życie funkcjonowałem wśród ludzi ze swego klanu, którzy nie widzieli niczyjego dobra ponad swoim. Może to też czyniło z nas zawsze taką siłę. Jedna, wielka rodzina, dbająca o każdego z wachlarzem na ubraniu. Nie wiedziałem czy go podziwiać czy może współczuć, bo rzadko kto docenia takie gesty zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Jeszcze go osądzą o specjalne zabiegi by uściślić dyplomatyczne relacje między nacjami ale może być i na odwrót. W każdym bądź razie był sporym przeciwieństwem w stosunku do mnie i mojego charakteru ale miałem do niego spory respekt. Cóż, wychodziło na to, iż nasza rozmowa dobiegała końca, tak jak i naprawdę niesamowity masaż, który wciąż wpływał na moje ciało tak niesamowicie, że nie miałem ochoty by go kończono. Właściwie, może i bym dopłacił za kontynuację, gdyby nie fakt, który zaraz miał się wydarzyć. Póki co ze spokojem zerkałem na lidera wyrzutków, powoli zsuwając się ze stołu. Otrzymałem w tym czasie swoje ubranie, które, szczerze mówiąc zakładałem bez większego pośpiechu. Będąc gotowy do opuszczenia rajskiego pokoju, wyszedłem w towarzystwie Shinsaku, zatrzymując się obok Yoshiego. Czas więc było na pożegnanie, gdyż organizacja wyrzutków ma jakieś sprawy do załatwienia.
       - Mnie również było miło i również mam nadzieję, że kiedyś znów się spotkamy a czuję, że tak. Dziękuje za za sponsorowany masaż.

Wykonałem lekki ukłon, wraz z uśmiechem i odprowadziłem mężczyzn wzrokiem ku wyjściu. Nagle wszystko się zmieniło. Poczułem jak momentalnie trzeźwieje a moje mięśnie, które przed chwilą zostały rozmasowane, ponownie spięły się jak przed walką. Mój sharingan w oczach nagle wyskoczył w moich źrenicach, na co szybko zareagowałem, przesłaniając go dłonią i udając, że rozmasowuje nos. Mój klon w kryjówce zniknął, przekazując mi niebagatelne wieści, na które zareagował prostym "O ku*wa, muszę wracać". Szybko opanowałem swoje emocje i zmierzyłem ku wyjściu, odczekując jedynie chwilę aby minąć się z wyrzutkami. Złapałem za swój płaszcz i wyszedłem z budynku, kierując się w stronę miejsca, gdzie przyszedłem. Gdy stałem schowany w mroku, obok mnie zjawił się klon z moim orężem, który tak jak wcześniej, uchowałem pod ubraniem a kopia rozprysła się. Zastanawiałem się z kim przyszło iść na wojnie naszemu klanowi. Czyżby ruszali na błyskawicę? To miało dla mnie teraz jedyne wytłumaczenie, nie znając sytuacji politycznej naszego rodu i wydarzeń w gorących źródłach. Z jakiegoś dziwnego powodu czułem, że i wyrzutki tam będą a sam Shinsaku dowie się o tym tuż za chwilę, albo już podczas naszej rozmowy o tym wiedział. Ruszyłem do portu.

Z/t - > Port w Ronin no Kuni

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Salomonen Limburg an der Lahn