Ogłoszenie


#1 2014-05-05 20:12:38

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-22
Posty: 343

Sala #3 - Trening

http://i.imgur.com/v3REn3n.png


SALA #3
(trening)

     Zadanie jest proste, należy wybrać 3 dowolne techniki oraz jedną umiejętność (lista poniżej) i rozpocząć trening w formie opisu. Opisy każdego treningu można umieszczać osobno, lecz dozwolone jest również wklejenie wszystkich razem. Przejście do ostatniej sali możliwe jest tylko i wyłącznie po akceptacji przez senseia, który może odrzucić jeden lub wszystkie opisy i nakazać ich poprawienie.

Jutsu:

Umiejętności:

Offline

 

#2 2014-05-14 16:11:56

 Jiro

Zaginiony

50655112
Skąd: Polska
Zarejestrowany: 2014-05-13
Posty: 36
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Assarikaze
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16

Re: Sala #3 - Trening

Jiro po ukończeniu zadania w poprzedniej sali został skierowany do pomieszczenia nr. 2. Nie wiedział co go tutaj czeka, miał tylko nadzieję, że nie będzie to nic co wykroczy po za obszar jego dotychczasowych umiejętności. Przyszły ninja kraju wiatru szukał odpowiednich drzwi, słabo by było zaliczyć wtopę i wejść w nie te co trzeba, na samym początku szkolenia. Gdy udało mu się dotrzeć do sali, w której miała się odbyć się kolejna część treningu zauważył salę, nie dużych rozmiarów w której znajdowały się zwoje. Jiro potrzedł bliżej by się przyjrzeć. Tak jak przypuszczał, były to techniki, które musi opanować. Przez chwilę zastanawiał się co wybrać, co mu się przyda na tą chwilę. Myślał kilka minut, ale gdy już wiedział czego chce od razu rozpoczął trening, który miał nadzieję, że szybko się zakończy.

Bunshin no Jutsu
Pierwszą kulą do wystrzelenia z armaty będzie teoretycznie prosta technika tworzenia swojego klona. Jiro czytając zwój był trochę zawiedziony, że ta technika ma aż tak wielkie ograniczenia, ale zawszę dobre to niż nic. Chłopak zastanawiał się jak wykonać to jutsu, nie wiedział od czego zaczać. - Nie można raczej od tak stworzyć własnego klona. - Pomyślał po czym rozejrzał się po sali, miał nadzieję, że coś wpadnie mu do głowy i upora się z tym problemem. Długo dumać nie musiał, prawdzie mówiąc myślał o tym od samego początku, ale było to zbyt banalne aby mogło być prawdziwe. Jiro nie przyjął jakiejś specjalnej pozy, po prostu stał na środku sali i jedynie co robił to składał dłonie do złożenienia pieczęci. W chwili formowania odpowiednich pieczęci myślał i wyobrażał sobie, stworzonego przez siebie bunshina stojącego tuż obok niego, po czym zaczął po kolei tworzyć pieczęć jutsu. Niestety, to co powstało nie przedstawiało w pełni Jiro, sylwetka może i była podobna, ale wyraz twarzy czy też ułożenie rąk wcale nie wyglądały jak u normalnego człowieka. Chłopak zastanawiał się gdzie popełnił błąd. - Może trzeba się skupić tylko i wyłącznie na swojej replice? - Pomyślał po czym znów uformował pieczęcie, efekt był podobny do poprzedniego z tym, że zniknęły koślawe ręce i grymas na twarzy a pojawiła się postawa przypominająca bardziej kalekę niż zwykłego ninja. Nadal nie wiedział gdzie jest klucz do sukcesu. Jiro puknął się lekko w głowę, zapomniał o ważnym składniku, który jest niezbędny przy wykonuwaniu każdego jutsu. W ogóle nie skupiał sie na swoich pokłdach chakry. Gdy tylko wiedział co robić znów wyobraził sobie wygląd klona, skumulował trochę chakry po czym złożył pieczęcie. Ku jego oczom stał klon przypominający dokładnie postać chłopca, był zadowolony, że w końcu udało mu się opanować swoje pierwsze jutsu, samopoczucie wzrosło.

Kawarimi no Jutsu
Znając już podstawy Jiro wiedział, że z tą techniką pójdzie mu już szybciej. Gdy tylko wziął do ręki zwój i zaczął czytać zawartość, znów pojawił się grymas na jego twarzy. - Dlaczego przy tych technikach tak trzeba się męczyć. - Westchnął po czym wrócił do czytania informacji na temat techniki. Chłopiec nie należał do szybko przemieszczających się osób tak jak inni z jego klanu, ale wierzył, że mu się uda. Zwiększyła się ilość znaków do wykonania przez co trzeba się naprawdę spieszyć z użyciem tej techniki, Jiro wiedział o tym dlatego nie był zbyt zadowolony z tego. Pierwszym elementem było odnalezienie jakiegoś przedmiotu z którym mógł zamienić się miejscami. Jedynie co zauważył to stare kszesło nie małych rozmiarów. Odwrócił się przodem do przedmiotu, który go interesował po czym zerknął do zwoju aby przypomnieć sobie jakie znaki musi wykonać. Na początku zrobił to na sucho, aby móc zapamiętać rodzaj i kolejność. Powtórzył tą czynność kilka razy aby nie zapomnieć i jak zwykle niczego nie popsuć. Gdy był gotowy zrobił dokładnie to samo co we wcześniejszej próbie. Zaczął po kolei formować znaki: Baran -> Dzik -> Wół -> Pies  -> Wąż - czym przystąpił do aktywacji jutsu. Jednak po pewnej chwili poczuł, że chakra skoncentrowana w pieczęci nagle wyparowała. Pewnie dlatego, że chłopak nie był wystarczająco skupiony na zadaniu tylko jak zwykle myślał o niebieskich migadałach. Ponowił swoją próbę ale tym razem zamiast wyobrażać sobie krzesło tylko na nie spoglądał, znów zaczął układać pieczęcie i gdy doszedł do ostatniego znaku, poczuł jak jego chakra buzuje i błyskawicznie zamienił się miejscami z krzesłem. Kątem oka spoglądał czy aby na pewno wszystko się udało, ale jednak nie miał żadnych zastrzeżeń co do swojego treningu.

Konoha Senpuu
Jiro lubiał czasem użyć starej dobrej metody walki z przeciwnikiem i od czasu do czasu skopać to co trzeba. Jedyny problem, który mógł napotkać Jiro w tej technice to obrót w powietrzu. Różne wygibasy w powietrzu nigdy nie były jego specjalnością a połamać się raczej nie chciał. Za to wiedział, że kiedyś na pewno to uratuje mu życie i nauczenie się tego jest niezbędne.
Pozytywne w tym było to, że nie musiał tracić czasu na pieczęcie tylko mógł bezpośrednio atakować. Jiro zastanawiał się jak wybić się aby ładnie podskoczyć, próbował na razie w miejscu skakać na wysokość, ale na samą myśl o obrocie i kopnięciu, skrzydła mu się podcinały. Postanowił jednak spróbować i zobaczyć jak mu wyjdzie. Gdy Jiro wyskoczył popełnił pierwszy błąd, zwlekał z obrotem przez co podczas próby obrotu ciała po prostu wpadł na ścianę. Postanowił ponowić próbę, ale tym razem zrobić to szybciej. Tym razem chłopak za szybko wykonał obrót przez co nie miał czasu na wykonanie kopnięcia. Po jego czole spływały niewielkie krople potu, choć wiedział, że to jeszcze nie koniec starał się nie przemeczać. Prawdę mówiąc było to niemożliwe przy tego typu ćwiczeniach. Przyszły shinobi wioski Enko nie poddawał się tak łatwo i za każdym razem próbował opanować to nie bacząc na siniaki, których co chwile się pojawiało na jego ciele. Cała ta zabawa zajęła mu kilka godzin ale był w stanie wykonać perfekcyjne kopnięcie z obrotem w powietrzu. Postanowił ostatni raz udowodnić sobie na co go stać, wyskoczył dość wysoko, zrobił bardzo dobry obrót po czym wyciągnął nogę i przeszył powietrze potężnym zamachem. Czuł, że nie ma już sił a jeszcze ostatnia rzecz została mu do opanowania aby w końcu wydostać się z tego miejsca.

Mistrz broni białej
Ostatnie zadanie jakie go czekało. Mógł wybrać inne, ale opanowanie walki za pomocą miecza wyglądało jak najlepszy sen w całym jego życiu. Rozejrzał się po sali i spostrzegł, że w roku leżą jakieś zużyte bronie miotane i do walki w zwarciu. Oczywiście w oczy wpadła mu długa katana, która w sam raz nadawała się do tego typu treningu. Chwycił ją mocno w dłoni po czym wziął ogromny zamach i rozpłatał nim powietrze. Niestety Jiro nie docenił potencjału broni i uderzył nią w ziemie jak błyskawica podczas burzy. Postanowił, że przy każdym zamachu ręka, która była niżej będzie blokować opadanie, może okazać się to męczące ale na razie to jedyne wyjście. Postanowił spróbować kolejny raz, tym razem zakończyło się to sukcesem ponieważ nic nie uderzyło o podłogę. Kolejnym problemem stanowiła szybkość ciosu. Z racji tego, że miecz trochę ważył Jiro był ograniczony jeżeli chodzi o tę część. Na początek ćwiczył coraz szybsze ciosy jedynie odchylając odrobinę czubek katanty, w ten sposób chciał zapanować nad tym aby nie musiał co chwilę podnosić jej z ziemi. Jego ruchy coraz bardziej wyglądały jak standardowa walka mieczem, panował nad tym aby doszczętnie nie zniszczyć ostrza i żeby przede wszystkim siebie nie zranić. Trening posługiwania się bronią białą nie trwał długo ale strasznie był męczący dla młodego chłopaka, który wszystkie treningi ma już za sobą.

Jiro był zadowolony z tego, że udało mu się w końcu ukończyć to co musiał. Miał nadzieję, że nauczyciel doceni jego starania i przepuści go dalej. Kolejna powtórka z tego samego nie wpłynęła by dobrze na młodego shinobi.

Offline

 

#3 2014-05-14 16:58:35

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #3 - Trening

Przebiłeś wymagane minimum. Pamiętaj tylko, że jeśli w przyszłości będziesz dodawał ukryte treningi w postach, to będziesz musiał także pod nimi napisać, to obowiązują Cię trzy linijki tekstu nieukrytego. Ogólnie bardzo dobry trening. Niestety dalej przeciągasz w nieskończoność jedno zdanie. Raz jeszcze mówię, unikaj zdań kilkukrotnie złożonych. ;) Oczywiście akceptuję i zapraszam do trzeciej sali.

Offline

 

#4 2014-05-16 01:55:31

Suchiki

Zaginiony

50683748
Zarejestrowany: 2014-05-15
Posty: 108
Klan/Organizacja: Sabaku
KG/Umiejętność: Suna Kontorōru
Ranga: Członkini klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 17

Re: Sala #3 - Trening

Przyszła pora na to, abym nauczyła się moich pierwszych technik ninja. Akademia daje wiele możliwości, otwiera również rozmaite drogi, pozwala opanować wiele pożytecznych zdolności. Moim zadaniem na dziś jest nauczenie się dokładnie trzech justu z zakresu 9, gdzie na każdą z trzech dziedzin przychodzą trzy techniki: trzy NinJutsu, trzy TaiJutsu oraz trzy GenJutsu. Ja zdecydowałam, iż nauczę się samych Ninjutsu, nigdy bowiem nie interesowały mnie techniki iluzji, czyli GenJutsu, a TaiJutsu to nie moja dziedzina. Wprawdzie na tym etapie nic innego mi nie pozostaje, dopiero się bowiem uczę, aczkolwiek w przyszłości zamierzam rozwijać i doskonalić NinJutsu. Nie zamierzałam się obijać, od razu wzięłam się do roboty.

Trening Bunshin no Jutsu
Zaczęłam od techniki podziału. Bunshin no Jutsu to prosta technika NinJutsu, która pochłania małą ilość chakry i pozwala stworzyć niematerialne klony. Klony te nie oddziałują na otoczenie, aczkolwiek są dobrą zmyłką, idealną dla początkującej ninja. Znałam podstawy, dużo się uczyłam, tata korzystał z bardziej zaawansowanych technik, dlatego pomyślałam sobie, że nie będę mieć problemów z opanowaniem tej, bazowej. Wiedziałam od czego zacząć, dlatego od razu chwyciłam w sali zwój z opisem i wskazówkami, przeczytałam go dokładnie i podeszłam do praktyki. Pierwszym etapem było skupienie chakry, drugim wykonanie pieczęci ręcznych, po tych dwóch czynnościach pojawiały się klony. Z kontrolą chakry nie miałam problemów, tata przeprowadził ze mną masę treningów, dzięki którym jestem w tym całkiem dobra, problemem okazały się pieczęci, na które nie zwracałam wcześniej większego problemu. Jak się jednak okazało, wystarczyło kilkadziesiąt minut, by wyuczyć się wszystkich pieczęci ręcznych, a potem tych konkretnych do Bunshin no Jutsu. Skupienie, kilka głębokich wdechów, następnie koncentracja chakry, pieczęci i puf. Gotowe, przede mną stał dokładnie jeden bunshin, moja idealna z wyglądu kopia. Kilkukrotne wykonanie techniki uświadomiło mi, że Bunshin no Jutsu opanowałam do perfekcji, mogłam brać się za inną technikę.

Trening Henge no Jutsu
Kolejnym jutsu do wyuczenia było Henge no Jutsu, również prosta, a przy tym niesamowicie przydatna technika. Umożliwia ona użytkownikowi zmianę wyglądu na dowolny. Można przybrać wygląd innej osoby, a oprócz tego nawet zwierzęcia, czy przedmiotu. Zmianie ulega jednak tylko wygląd, ciężar osoby pozostaje niezmienny. W przypadku nauki tego jutsu miałam już nieco łatwiej, bowiem potrzebne mi było jedynie zapamiętanie kolejności i rodzaju pieczęci ręcznych. Przyznam, że nie wiedziałam, jak powinna wyglądać transformacja, ile chakry powinnam użyć. Po spytaniu sensei'a o wszystkim się dowiedziałam, nie było to takie trudne, jak się wydawało, po prostu za dużo od siebie wymagałam. Skupiłam niewielką ilość chakry, wykonałam dłońmi wszelkie potrzebne gesty, połączenia, po czym zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie moją przyjaciółkę.
-Henge no Jutsu! - powiedziałam jakoby do samej siebie, po czym stanęłam przed lustrem.
W jego odbiciu zobaczyłam nie siebie, a właśnie Shiyę, moją przyjaciółkę. Kolejna przydatna technika znalazła się w moim arsenale.

Trening Kawarimi no Jutsu
Kawarimi no Jutsu to ten rodzaj techniki, która niejednokrotnie jest w stanie uratować komuś życie. Odpowiednia kombinacja pieczęci pozwala w tym przypadku na uchronienie się przed następnym atakiem. Po jego nadejściu ciało ninjy ulega podmianie, w jego miejscu pojawia się jakiś przedmiot, zaś ciało pojawia się w miejscu przedmiotu. To jutsu, które stanowi ciekawy, szybki unik w postaci zmyłki. Tutaj sensei pomagał mi w nauce, musiałam przecież mieć bodziec, który pozwoliłby mi na wykonanie Kawarimi, nieprawdaż? Wyuczyłam się pieczęci, skumulowałam chakrę w organizmie i wypowiedziałam na głos nazwę techniki: Kawarimi no Jutsu!. W momencie, kiedy nauczyciel uderzył z pięści moje ciało, zniknęłam, na moim miejscu pojawił się pień drzewny, na którym wcześniej skupiłam uwagę. Pieniek znajdował się w sali cały czas, służy właśnie do treningów i do nauki tejże techniki. Jeszcze kilka udanych prób uświadomiło mi i nauczycielowi, że opanowałam technikę podmiany, byłam z siebie dumna.

Trening umiejętności - Chodzenie po drzewach
Teraz przyszła pora na naukę zdolności ninja, nie jutsu. Uznałam, że bardzo przyda mi się umiejętność chodzenia po drzewach, którą ninja wykorzystują niemalże na każdym etapie działania, walki, życia. Koncentracja chakry w stopach i jej równomierne uwalnianie pozwala na utrzymanie się na pionowych powierzchniach, ścianach, czy też sufitach. To jest wiadome, od małego tata uczył mnie o tej zdolności, często bowiem jej używał i robiło to na mnie wrażenie, zawsze chciałam to umieć. A teraz nadarzyła się okazja do tego, by się nauczyć, nie czekałam więc na nic. Po otrzymaniu wskazówek od sensei'a i zapoznaniu się z notatkami na zwojach, wiedziałam, co robić. Pieczęć bawoła pozwalała mi lepiej skupić się na koncentracji chakry, dlatego cały czas jej używałam. Przeszłam kilka kroków przed siebie, po czym zaczęłam wchodzić na ścianę. Szło mi całkiem dobrze, choć na początku miałam drobne problemy, nie wiedziałam bowiem, jak wiele chakry powinnam używać. Dopiero po czasie balansowałam ilością uwalnianej energii, dzięki czemu mogłam bez problemów poruszać się po suficie i ścianach, kilka godzin zajęła mi nauka, ale było warto, dostałam bowiem pochwałę od sensei'a.

Te kilka godzin, które poświęciłam na trening, nieco mnie zmęczyły. Straciłam dość wiele chakry, ale nie miałam czasu na odpoczynek, musiałam bowiem ruszać dalej. Najlepsze było w tym wszystkim to, że opanowałam wiele przydatnych technik i umiejętności, które na pewno wykorzystam w przyszłości. Teraz mogłam udać się dalej, uczyć się następnych rzeczy, przejść do następnego etapu pobierania nauki w Szkole Ninja.
-Rodzice byliby ze mnie dumni, gdyby mnie widzieli - pomyślałam, idąc do innego miejsca w Szkole.


~~Karta Postaci~~

Mowa
Krzyk
Myśl
Szept

Offline

 

#5 2014-05-16 13:09:58

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #3 - Trening

Widać, że pisałaś to późno - "nie zwracałam wcześniej większego problemu"; "zobaczyłam nie siebie, a właśnie Shiyę, moją przyjaciółkę.". Masz tendencje do pisania bardzo długich zdań wielokrotni złożonych, przez co czytania staje się trudniejsze. Jeśli natomiast chodzi o same treningi, to wyszły Ci bardzo dobrze. NinJutsu ze wszystkich specjalizacji wymaga pisania wielu, ale widzę, że nie będzie to dla Ciebie problem. ;) Akceptuję i zapraszam do ostatniej sali.

Offline

 

#6 2014-05-18 21:46:40

Toppu

Klan Senju

Zarejestrowany: 2014-05-07
Posty: 4

Re: Sala #3 - Trening

Nadeszła pora aby Toppu postawił kolejny krok na swojej ścieżce Ninja. Tym krokiem  miło być nauczenie się podstawowych technik które każdy szanujący się shinobi doskonale zna. Młody Senju postanowił iż skoncentruje się na technikach NinJutsu ponieważ bywał świadkiem ich używania  i zawsze robiły one na nim spore wrażenie.
Trening Bunshin no Jutsu
Toppu stwierdził iż nawet pozorna przewaga liczebna na polu walki może okazać się kluczowa więc postanowił zacząć od techniki podziału. Uczeń akademii wziął do ręki zwój  opisem techniki i dokładnie przeanalizował jego treść. Pierwszym krokiem jaki powziął było wyuczenie się na pamięć pieczęci tak aby na dalszych etapach wykonywania techniki  składać je automatycznie.- Hitsuji, Hebi,Tora- powtarzał jak mantrę siedząc na podłodze z zamkniętymi oczami. Aby opanować odpowiednie ułożenie dłoni i składać je płynnie członek klanu Senju potrzebował około pół  godziny. Kolejnym etapem było opanowanie wewnętrznych pokładów chakry chłopaka. Z tym Toppu nie miał większych trudności.  Klan Senju był znany z tego iż jego członkowie znakomicie kontrolują chakrę w innym przypadku nigdy nie otrzymałby przydomku "klan tysiąca umiejętności". Po tym jak już  skumulował energię i złożył wszystkie pieczęcie obok niego pojawił się jeden klon. No cóż nie o to chłopakowi do końca chodziło. Kopia nie była doskonała szczerze powiedziawszy to była tylko średnio podoba do oryginału. Toppu chwilę się zastanawiał gdzie popełnił błąd w końcu doszedł do wniosku iż za słabo się skupił na odwzorowaniu swojej sylwetki. Przy kolejnej próbie skoncentrował się na swoim wyglądzie ,skupił chakre, złożył pieczęcie i tym razem efekt był lepszy. Bunshin który się pojawił był lustrzanym odbiciem wyglądu chłopaka. Toppu przez chwilę się wpatrywał w efekt wykonania swojej pierwszej techniki,który napawał go dumą. Po chwili klon zniknął.
- Ja naprawdę mam tak głupią fryzurę?- spytał chłopak sam siebie.
Trening Kawarimi no Jutsu
Kolejną technika którą chłopak postanowił opanować było Kawarimi no Jutsu. Toppu strasznie się podobała perspektywa uniknięcia ataku wroga przy jednoczesnym oskrzydleniu go. Tak jak poprzednio uczeń akademii zaczął od dogłębnego przeanalizowania zwoju z opisem techniki. To co w nim przeczytał nie wydało mu się nadmiernie skomplikowane więc w miarę szybko odłożył zwój i przeszedł do praktyki. Młody Senju sprawdzonym już sposobem zaczął od opanowania sekwencji pieczęci potrzebnych do wykonania techniki. Tym razem ze względu na specyfikę jutsu starał się wykonać je nie tylko dokładnie ale przede wszystkim jak najszybciej. Do wykonania techniki potrzebny był obiekt z którym n chłopak mógłby się zamienić miejscami. Jedną znajdującą się w pobliżu i spełniającą kryteria rzeczą był średnich rozmiarów stolik który stał w kącie sali. Wysłużony mebel nosił znamiona intensywnego użytkowania przez poprzednie generację shinobi.  Toppu mocno się na nim skupił, skoncentrował chakre i złożył pieczęci. Niestety młody uczeń akademii skoncentrowany na jak najszybszym wykonaniu techniki pomylił pieczęcie. Oczywiście technika nie zadziałała. Młody Senju sfrustrowany popełnieniem tak banalnego błędu postanowił bardziej się skoncentrować. Powtórzył jeszcze raz wszystkie czynności tym razem uważając na pieczęcie. Technika zadziałała bez zarzutu ponieważ po jej wykonaniu Toppu stał na miejscu stolika i vice versa.
Trening Konoha Senpuu
Chłopak miał świadomość iż dobry shinobi powinien być wszechstronny i nie opierać się wyłącznie na jednym elemencie ponieważ stawał się wtedy zbyt przewidywalny. Więc Toppu postanowił nauczyć się także techniki TaiJustu. Kopnięcie Konoha Senpuu nie należało do najłatwiejszych ze względu na konieczność wykonania obrotu w powietrzu. Toppu niezbyt wiedział od czego zacząć więc postanowił że przećwiczy samo kopnięcie na "sucho" tzn. bez wyskoku. Chłopak skupił się na dynamice kopnięcia bo wiedział że to właśnie z niej bierze się siła techniki. Po godzinie kopania  "trzysta sześćdziesiątek" jak nazwał w myślach te kopnięcia  był zmęczony ale i usatysfakcjonowany ponieważ worek na którym trenował był mocno sfatygowany.  Chłopak stwierdził iż pora dołożyć wyskok do techniki. No cóż łatwiej powiedzieć niż zrobić  ponieważ akrobacji jaką Topu wykonał nijak nie dało się nazwać prawidłową techniką. Nie dość że nie trafił w cel to jeszcze nie utrzymał równowagi. To niepowodzenie nie zniechęciło go lecz zmotywowało do pokazaniu temu workowi kto tu naprawdę rządzi. Po godzinie nieudanych prób i jak najbardziej udanych upadków postanowił chwilę odpocząć i zastanowić się gdzie popełnia błąd . Olśnienie przyszło po chwili. Toppu zauważył iż nie dość wybija się w powietrze przez co mniej czasu w górze na wykonanie kopnięcie. Po chwili stał już na przeciwko worka. Rozluźnił mięśnie wybił się najwyżej jak umiał i wykonał technikę. Po uderzeniu cel odskoczył a Toppu wylądował w tuż obok.
Trening umiejętności - Chodzenie po drzewach
Ostatnim co Toppu musiał zrobić to opanować jakąś umiejętność ninja. Jego wybór padł na chodzenie po drzewach ponieważ chłopak już od dziecięcych lat uwielbiał wspinaczkę. Poza tym w myślach już kiełkowały mu pomysły jak tą umiejętność połączyć z Kekkei-Genkai jego klanu. Chłopak zaczął od koncentracji chakry w stopach po czym zrobił krok na pobliską ścianę. Na początku miał problemy z utrzymaniem równowagi, zarówno tej fizycznej jak i tej w kontroli chakry. Po kilku bolesnych upadkach chłopak w końcu wyczuł zakres energii odpowiedniej do  chodzenia po pionowych płaszczyznach.


Po  dniu ciężkich treningów Toppu był zmęczony ale szczęśliwy. Czuł że staję się coraz leszy.

Ostatnio edytowany przez Toppu (2014-05-18 21:47:08)

Offline

 

#7 2014-05-18 22:03:12

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #3 - Trening

Boli trochę brak przeciwników i pisanie wszystkiego w jednej ścianie tekstu. Pierwsze trzy treningi są do akceptacji. Co do ostatniego, to nie spełniłeś niestety minimalnej długości, jaka jest wymagana dla treningu tej zdolności. Niemniej jednak napisanie czterech treningów pod rząd łatwe nie jest, wobec czego akceptuję wszystkie. Pamiętaj tylko na przyszłość, że na każdy dzień przypada 10 zdań, a w formie przyspieszonej 15.

Offline

 

#8 2014-05-24 19:57:03

 Takechi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-04-27
Posty: 47
Klan/Organizacja: Kuran Sen/Samotnicy
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata

Re: Sala #3 - Trening

Takechi dotarł wreszcie do miejsca, w którym przyszło mu się szkolić przez pewien czas na prawdziwego ninję. Uznał, że raczej nie będzie miał problemu z przebrnięciem przez to miejsce, bowiem jego ojciec wyciskał z niego siódme poty chcąc mu wpoić pewne kanony zachowań w określonych sytuacjach w trakcie walki, chciał go nauczyć odpowiednich kopnięć dbając przy tym o jego sprawność fizyczną. Nic więc dziwnego, że Takechi był człowiekiem, który postanowił poświęcić się treningowi TaiJutsu, bowiem uważał ten sposób walki za najbardziej efektywny i efektowny. Gdy był w odpowiedniej sali, to zobaczył leżące na stole zwoje. Domyślił się, że są to zwoje z technikami, które musiał opanować. Mógł wybrać trzy techniki oraz jedną umiejętność, przy której pomoże mu nauczyciel. Wybór okazał się nader prosty. Trening postanowił zacząć od umiejętności, która może mu sprawić największy problem. Zatem, do dzieła!

Kawarimi no Jutsu
    Zawsze interesowało go, jak zrobić, by zamienić się miejscami z jakimś przedmiotem w trakcie walki. Teraz, gdy rozwinął zwój, był nieco rozczarowany. Sądził, że będzie to technika trudniejsza do opanowania. W mig nauczył się pieczęci na pamięć. Teraz postanowił znaleźć jakiś przedmiot, który nada się do tego, by się z nim zamienić miejscami. Dostrzegł stojącą w kącie sali kłodę drewna, która widocznie była przygotowana specjalnie na tę okazję. Składał odpowiednie pieczęcie patrząc się na ową kłodę i wyobrażając sobie siebie na jej miejscu. Poczuł budzącą się czakrę, która buzowała w jego żyłach. Złożył ostatnią pieczęć i...nic się nie stało. Nadal stał tam, gdzie wcześniej. Poczuł natomiast jak przez jego dłonie ucieka czakra, która miała na tę technikę zostać spożytkowana. Takechi zmarszczył brwi i zastanowił się nad tym, co zrobił źle. Gdy nic mu do głowy nie przychodziło uznał, że musiał niedokładnie złożyć którąś pieczęć. Powtórzył więc cały proces raz jeszcze, ale skutek wciąż był ten sam. Odetchnął głęboko. Wtedy to zdał sobie sprawę z tego, że to wcale nie jest takie proste jakie się wydaje na pierwszy rzut oka.  Postanowił zmienić taktykę. Wyobraził sobie siebie w środku walki w sytuacji, gdy jego przeciwnik jest w trakcie zadawania ciosu. Wyobraźnia podsuwała mu przypuszczenie, że nie zdąży uniknąć ciosu ani sparować go, a nieśmiertelny jeszcze nie był. Złożył pieczęcie i...w wyobraźni miał już przekłute serce, a w życiu rzeczywistym wciąż nic się nie działo. Wezbrała w nim złość. Czakra znów uszła z jego ciała. Takechi wiedział, że gniew  nie jest dobrym doradcą, więc wziął kilka głębokich wdechów, by się uspokoić i przystąpić do kolejnej próby. Teraz jednak postarał się skupić całkowicie jedynie na pieczęciach oraz kłodzie, wyłączyć natomiast element wyobraźni. Ponownie złożył pieczęcie. Poczuł, że czakra tym razem nie ucieka, a buzuje w żyłach. Nagle okazało się, że stał po drugiej stronie sali na miejscu kłody drewna, kłoda natomiast stała tam, gdzie Takechi był przed chwilą. Podskoczył w górę i krzyknął "Juhu!" wyrażając tym samym swoją radość. Prawdopodobnie, najgorszą część treningu miał już za sobą. Przed nim jeszcze te elementy, w których był szkolony od początku swojego życia.

Konoha Raiken
    Teraz przed Takechim było łatwiejsze zadanie. Następną techniką, którą postanowił opanować było Konoha Raiken. Była to stosunkowo prosta techika bazująca jedynie na sprawności fizycznej, którą Takechi trenował od dziecka. Rozgrzał więc wszystkie swoje mięśnie co zajęło mu około pół godziny. Wiedział, że przed walką nie będzie miał na to czasu, teraz jednak postanowił zadbać o swoje zdrowie i bezpieczeństwo odpowiednio się przygotowując do swojego zadania. Na sam początek stwierdził, że dobrze będzie wykonać pierwszą próbę "na sucho", więc gdy był już gotowy to wyskoczył w górę i to całkiem wysoko, wykonał obrót, tak, że głową leciał w dół, wyprostował rękę i zacisnął pięść, by następnie wprawić swoje ciało w ruch wirowy. Niestety, jak to zwykle w takich chwilach bywa, popełnił błąd, bowiem jego ciało wirowało zbyt wolno. By nie roztrzaskać sobie kości musiał przerwać technikę i wykonać błyskawiczne salto, by wylądować na nogach. Gdy wyprostował się i szykował się do kolejnego skoku stwierdził, że musi cały proces wykonywania tego ciosu dokładnie zaplanować. Stwierdził, że zrobi dokładnie to samo co teraz, bowiem zamysł był dobry, ale o wiele szybciej. Bo to własnie szybkości mu zabrakło w tym momencie co było powodem nie udanej techniki. Teraz był już pewien swojego powodzenia. Ustawił dwie kolumny po cztery cegły w każdej, na tym położył deskę. Wyskoczył raz jeszcze w górę, błyskawicznie jego głowa znalazła się w kierunku ziemi, wyciągnął pięść i od razu wprawił swoje ciało w wirowanie. Tym razem wiedział, że nie popełnił błędu. Ułamek sekundy później dał się słyszeć trzask pękającego drewna. Wtedy to Takechi błyskawicznie złożył się do lądowania, więc częściowo skok zamortyzował rękami, ale reszta napięcia rozeszła się na nogi. Po tym drobnym pokazie chłopak wyprostował się i począł przygotowywać się do następnego zadania.

Konoha Senpu
    Trzecim zadaniem było zaprezentowanie kolejnej umiejętności. Takechi wybrał jeszcze jeden cios z zakresu TaiJutsu. Był to cios potocznie zwany "Konoha Senpu". Polegał na tym, że ninja po wyskoku w górę zadawał cios w którekolwiek miejsce na ciele. Przy wzmocnieniu tego ciosu czakrą, mogło to być zagranie, które zadecyduje o losach walki. Chłopak zatem, po wykonaniu poprzedniego zadania wziął głeboki wdech chcąc nieco uspokoić swoje tętno. Był niezmiernie szczęśliwy, że zbliżał się już powoli do końca tego szkolenia. Gdy był gotów do wykonania następnego ciosu to wyskoczył w górę i nauczony błędem jaki popełnił w poprzednim zadaniu od razu wprawił swoje ciało w ruch wirowy na tyle szybki, by cios był skuteczny. Potem wyprostował nogę i przeciął nią powietrze. Gdyby tam był przeciwnik, to marny byłby jego los. Takechi wylądował, jednakże nie był zadowolony z tego, co właśnie zaprezentował. Postanowił raz jeszcze wykonać to zadanie, tym razem lepiej. Wiedział już kiedy powinien zacząć się obracać oraz kiedy wyprostować nogę, by zmaksymalizować skutki takiego uderzenia. Wziął przed kolejnym skokiem głęboki wdech, głośno wypuścił powietrze, po czym wyskoczył w górę. Obrót z wyprostowaną nogą wyszedł mu niemalże perfekcyjnie, lądowanie też było niczego sobie, bo wylądował w tym samym miejscu, z którego wyskoczył. Skłonił głowę w podzięce za uwagę, po czym przeszedł do ostatniej części swojego szkolenia. Takechi wiedział już co będzie ćwiczył na długo przed tym zanim otworzył drzwi do tej sali.

Mistrz Broni Białej
    Takechi rozejrzał się po sali. Jedna ze ścian pełniła rolę zbrojowni z wszelaką bronią. Takechi postanowił wybrać miecz. Co prawda, w przyszłości nie będzie to jego główna broń, jednakże uznał, że będzie nią siał największe zniszczenie i strach, gdy już będzie musiał jej dobyć. Podszedł więc do stojaka i wziął jedyny miecz jaki tutaj był. Przytwierdził pochwę z nim do pasa, po czym powoli wyciągnąć broń dbając o to, by się nie skaleczyć. Dał się słyszeć metaliczny dźwięk towarzyszący tarci ostrza o metalowe obicia pochwy. Był to zwyczajny, prosty miecz o głowni pozbawionej wszelkich ozdób, wygodnym, acz noszącym wyraźne ślady używania trzonie. Jelec natomiast był szeroki, dobrze chroniący dłoń w razie walki. Ostrze było proste, długie na mniej więcej półtorej długości przedramienia, zakończone ostro na końcu. Takechi dotknął czubka i zaraz cofnął rękę. W miejscu na palcu, które spotkało się z ostrzem pojawiła się niewielka kropelka krwi. Zdał sobie sprawę, że oręż, który dzierżył w dłoni to nie jest zabawka, musiał więc bardzo uważać. Początkowo, chłopak machał tym orężem bez jakiegokolwiek ładu i składu, potem jednak postanowił się skupić i pomyśleć dokładniej nad sposobem walki tą bronią. Wyprostował rękę z mieczem chcąc ocenić to, czy jest prosty. Skupił swój wzrok na czubku, po czym szybko przebiegł wzrokiem po całym ostrzu. To był niezły miecz, prosty, bez ozdób, ale śmiertelnie groźny we właściwych rękach. Takechi machnął nim raz, a przecięte powietrze rozdarł świst.

*** Kilka godzin później ***

    Takechi po kilkugodzinnym treningu był już wyczerpany do cna. Mięśnie bolały, jakby chciały się rozerwać lub odkleić od kości, po czole i po plecach chłopaka obficie spływał pot, nogi drżały jakby były z waty. Puste butelki po wodzie stały przy ścianie ustawione w rządku, by nie przeszkadzały. Kuran Sen stwierdził, że jest już gotowy, by zaprezentować swoje umiejętności i wreszcie stąd wyjść. Nie chciał spędzać tutaj ani minuty więcej niż to było absolutnie konieczne. Wykonał więc cios w wyimaginowanego przeciwnika. Był to cios ukośny biegnący po skosie od jego prawej strony na górze w kierunku lewego dołu. Miecz został potem od razu poderwany do góry i zatopiony w trzewiach wyimaginowanego przeciwnika. Takechi wyszarpnął oręż i wyobraził sobie wroga biegnącego na niego i chcącego odciąć mu głowę. Chłopak wykonał więc przewrót w przód. Nad jego głową świsnęło wyimaginowane ostrze. Blondyn znalazł się za przeciwnikiem. Zaatakował więc jego kolano od strony pleców przecinając tym samym fikcyjne ścięgno fikcyjnego przeciwnika, który chwilę później padł na ziemię obficie krwawiąc. Takechi szybko się pozbierał z ziemi, podbiegł do niego i wbił swój miecz w jego plecy przebijając przeciwnika niemalże na wylot. Tak na prawdę, w świecie rzeczywistym wbił swój miecz w ziemię. Wyobrażona bitwa chyliła się ku końcowi. Takechi wykonał jeszcze kilka cięć i pchnięć, po czym otarł rękawem swój miecz z nieistniejącej krwi i schował oręż do pochwy, by następnie odstawić go na stojak. Skłonił się w stronę obserwujących go jurorów, po czym wyszedł z sali. Był nadludzko wręcz zmęczony, ale szczęśliwy, że wreszcie udało mu się przebrnąć przez ten etap szkolenia. Przed nim ostatnia sala! Co go tam czeka? Sam tego jeszcze nie wiedział.

Ostatnio edytowany przez Takechi (2014-05-24 19:57:31)

Offline

 

#9 2014-05-25 15:13:28

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Sala #3 - Trening

     Dostanie się do tej sali nie było specjalnym problemem. Wystarczyło znaleźć się w Szkole Ninja, a także przejść wstępne testy. Jednak dopiero tutaj mogłem odpaśc, albo przejść dalej. Z pewnością na tym etapie wyłożyło się wiele moich rówieśników, albo początkujących ninja. Ja jednak nie miałem zamiaru się tym przejmować i iść do przodu.

Bunshin no Jutsu


Pierwszą techniką do opanowania było Bunshin no Jutsu. W zasadzie specjalnie nie zachwyciłem się tym jutsu. Wytwarzało klony, które jednak nie potrafiły uczynić niczego więcej niż zmylić przeciwnika. Długo zastanawiałem się, czy warto opanować coś podobnego, jednak stwierdziłem, że nawet zwykłe oszukanie przeciwnika może doprowadzić do jego błędów, a w dalszych konsekwencjach do porażki. Byłem spragniony walki, ale zanim mógłbym zmierzyć się z kimkolwiek powinienem najpierw opanować to i owo. Przeczytałem szybko instrukcje dotyczące opanowania tej prostej techniki i zabrałem się do pracy. Najpierw zamknąłem oczy i zacząłem wyobrażać sobie siebie, dzielącego się na klony. Było to dziwne i zarazem ciekawe. Skupiłem chakrę i powtórzyłem ciąg pieczęci kilkukrotnie. Zdawałem sobie sprawę, że od razu ich nie zapamiętam. Wykonałem technikę, ale zakończyła się ona fiaskiem. Mój klon był... mizernych rozmiarów. Uśmiechnąłem się. Teraz musiałem powtórzyć ćwiczenie, ale zdawałem sobie sprawę, gdzie popełniłem błąd. Skupiłem się na wyglądzie, a nie umiejętnościach bojowych repliki. Powtórzyłem technikę i ku mojej radości stwierdziłem, że Sanjuro #2 potrafi wykonywać wszystko co zaznaczono w opisie Jutsu.

Henge no Jutsu


Drugą techniką, którą zapragnąłem opanować było Henge no Jutsu. Jutsu to polegało na zamienianiu się w wybrane osoby, przedmioty, bądź cokolwiek innego. Nie zyskiwało przy tym specjalnych umiejętności, ale nadawało się do kamuflażu. Dzięki temu argumentowi rozpocząłem technikę Henge no Jutsu. Nie trwało długo, nim pojąłem teorię. Trzeba było wyobrazić sobie czyjś wygląd, a następnie wysłać chakrę na zewnątrz ciała, aby zmieniła jego strukturę. Na koniec wystarczyło użycie pieczęci i wykonanie Jutsu. Zaintrygowany tą tajemniczą techniką podjąłem się próby jej opanowania. Ciąg pieczęci nauczyłem się w krótkim czasie, jednak sama specyficzność tego Jutsu przeszkadzała mi w opanowaniu. Nie mogłem sobie wyobrazić jak zamieniam się w szafę, żabę, człowieka. W końcu jednak przybrałem odpowiedni obraz w moim umyśle - chciałem stać się senseiem tej sali. Po krótkich lecz intensywnych ćwiczeniach udało mi się to. Opanowałem Henge no Jutsu powtarzając je tak długo, aż w końcu przeszedłem owy etap.

Konoha Raiken


Ostatnia technika do opanowania należała do dziedziny fizycznej, TaiJutsu. Nie czułem się specjalnie silny w zwarciu, jednak wolałem je od sztuki iluzji. Wybrałem to Jutsu, ponieważ mogłem wyzwolić z siebie duże pokłady siły w trakcie jego wykonywania. Zadowolony z wyboru natychmiastowo przeszedłem do treningu. Na początku wykonałem kilka ćwiczeń rozciągających, biegów, a dopiero później ćwiczyłem samą technikę. Konoha Raiken nie było specyficznym wyborem - wystarczyło wykonać skok i obrót w powietrzu z wyciągniętą pięścią. Z ekscytacją zacząłem ćwiczyć. Podskoczyłem i wykonałem powolny obrót w powietrzu. Nagle znalazłem się na ziemi. No tak. Nie znałem dokładnie możliwości swojego ciała, przynajmniej w TaiJutsu. Musiałem być szybszy. Wykonałem skok z rozbiegu, a następnie szybszy obrót. Tym razem się udało. No tak, ale co z ciosem? Szybko powtórzyłem ćwiczenie z wysuniętą ręką. Dobra, zaczynałem łapać. Powtórzyłem akcję kilkanaście razy, aż w końcu opanowałem to Jutsu. Cóż, TaiJutsu było całkiem w porządku. Może trzeba zabrać się za naukę tych technik?

Chodzenie po drzewach


Teraz musiałem opanować umiejętność. Wybrałem chodzenie po drzewach, ponieważ zawsze interesowałem się podobnymi klimatami. Poza tym, kto nie chciałby poruszać się w ten sposób? Dawało to mnóstwo patentów, a także dodatkowych opcji w czasie walki. W końcu zabrałem się do ćwiczenia. Wysłałem chakrę do moich stóp i starałem się wejść na najbliższy pionowy obiekt. Nie ukrywam, że się zdziwiłem. Pokonanie podobnej przeszkody było dla mnie zadziwiająco trudne. Od razu spadłem. Cóż, chyba włożyłem za mało chakry do moich stóp. Po chwili wysłałem o wiele więcej energii, ale nie było to dla mnie korzystne - zauważyłem, że powierzchnia pęka pod moimi stopami. No tak, potrzebna była równowaga, idealna koncentracja. Skupiłem się jeszcze raz, a następnie ponownie zacząłem pokonywać odległość od ziemi do góry. Teraz szło mi lepiej, ponieważ starałem się koncentrować dłużej niż wcześniej. Niestety, ponownie spadłem na glebę. Trudno. Splunąłem i zabrałem się do skupiania chakry. Zamknąłem oczy i przestałem interesować się światem, aż do czasu, gdy byłem pewien, że tym razem mi się uda. Zacząłem wbiegać pionowo, jednak z czasem zamieniłem to w spokojny spacer. Dzięki odpowiedniej koncentracji byłem bezpieczny. Opanowałem tą zdolność!

     Treningi dobiegły końca. Osłabiony leżałem na posadzce i patrzyłem do góry. Nie wiedziałem co powie sensei. Nauczyciel musiał przecież zaakceptować moje treningi i działania. Jeśli to zrobi, to udam się dalej. Jeżeli nie, to powrócę i zacznę trenować ostrzej.

Offline

 

#10 2014-05-25 18:28:35

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #3 - Trening

Wszystko bardzo ładnie. Choć użyte BBCode są bardzo proste, to zawsze lepiej się na to patrzy. Do treningów nie mam żadnych zastrzeżeń. Oczywiście akceptuję i zapraszam do stworzenia Karty Postaci.

Takechi, też dobre treningi, akceptuję.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akami (2014-05-25 18:29:30)

Offline

 

#11 2014-05-30 23:15:14

Yokito

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2014-05-28
Posty: 8

Re: Sala #3 - Trening

Wszedłem do kolejnej sali gdzie czekał już na mnie sensei. Przywitałem się i od razu za poleceniem zacząłem wybierać jutsu które mam opanować, wybierałem typ w którym chce się rozwijać i który mnie interesuje.

Spoiler:

Pierwszą technikę jakiej się podjąłem jest Oboro Bunshin no Jutsu, technika rangi D jest to Genjutsu... Na zwoju wszystko było jasne i proste, niestety nie tak jak w praktyce. Postanowiłem nie szaleć na początku i stworzyć jednego klona, na nim się skupić. Skupiłem chakre i wykonuje pieczęć/ci, wyobrażając sobie swoje odbicie z lustra, skoncentrować się na wszystkich szczegółów. Robię to do skutku aż mi się uda, a następnie atakuję klona by sprawdzić czy jak w opisie jest niewrażliwy na ataki, gdyby się nie powiodło będę musiał robić to aż do opanowania.

Zmęczony treningiem robię sobie krótką przerwę by się mentalnie przygotować do nauki następnego jutsu, następnie otwieram kolejny zwój.

Spoiler:

Przy Kasumi Juusha no Jutsu, podobnej do wcześniejszej techniki postanowiłem, się schować za ławką, w końcu opis techniki kazał się ukryć. Jeśli mi się powiodło nawet po wielu próbach senseiowi zostaje przetestować moje nowe genjutsu do którego wystarczają mi trzy pieczęcie węża, tygrysa i barana.
Za pomocą tej techniki przeciwnik ma za zadanie się zmęczyć niezniszczalnymi przez bronie, taijutsu i większość ninjutsu, klony. Staram się dopracować jak najprecyzyjniej moje klony by przypominały mnie, wiedząc że sensei się spodziewa, bo to nie sparing.

Wyszedłem z za ławki i podszedłem do mistrza miałem już przygotowane mentalnie kolejne jutsu nad którym musiałem się skupić.

Spoiler:

Wykonałem pieczęcie węża i szczura, spodziewałem się że rzucenie Narakumi no Jutsu na kogoś kto jest w stanie nauczać, nie będzie proste, na zadanie obrałem sobie wyciągnąć w genjutsu przykre wspomnienia mistrza i zamienić w jego iluzje. Szczerze licze na jakieś fory od mistrza, a dodatkowo że do uwolnienia użyje prostego "Kai" o którym tyle słyszałem. Siłą prób i błędów próbuję cały czas by nie zawieść swojego klanu, siebie i mistrza, by zdać ten egzamin.

Cios za ciosem od razu wziąłem się do opanowania rzucaniem bronią, to ostatnie co mi pozostało do za demonstrowania przed osądem mistrza.

Spoiler:

Podszedłem do specjalnego miejsca na sali i pozbierałem kunaie, shurikeny, stanąłem na odległości i zacząłem miotać bronią w cel, skupiając się na samych środkach tarczy, staram się pokazać swoją przewagę przez trening z braćmi w klanie uchihów, w trening próbuję też sił w rzucaniu w ruchu, a nawet w biegu. Wszystko by tylko zaliczyć ten test i pokazać się z dobrej strony choć by jako reprezentant klanu czerwono okich.

Staje grzecznie przy mistrzu i czekam na werdykt i czy muszę wypacać siódme poty.

Offline

 

#12 2014-05-30 23:24:32

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #3 - Trening

Trening każdej zdolności rangi D powinien mieć minimum 10 zdań. Drobna rada, nie rób zdań wielokrotnie złożonych. Niech składają się mniej więcej z dwóch członów. Lepiej będzie się czytało i bardziej estetycznie wyjdzie tekst. Dodatkowo na przyszłość powiem, że Uchiha nie odmienia się na "uchihów". Poza tym nazwy klanów wypadałoby pisać z dużej litery. Radzę także popracować nieco nad interpunkcją.

Treningi do poprawy. Bierz się do roboty! ;)

Offline

 

#13 2014-08-24 00:42:34

Bai

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-08-23
Posty: 15
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16

Re: Sala #3 - Trening

Wszedłem do obszernej sali treningowej. Rozejrzałem się i zagwizdałem.
-Sporo macie tu miejsca-
Powiedziałem, wiedząc że i tak nikt mnie nie słucha. Po chwili otrzymałem kilka zwojów i miałem sobie wybrać trzy. Spojrzałem na wszystkie i ostatecznie wybrałem te, które pochodziły z ninjutsu. Bądź co bądź, nie interesowała mnie póki co walka w zwarciu, ale może jednak powinna? Na początek powinno to jednak wystarczyć, no ale jeszcze pozostały cztery zwoje i z tych mam wybrać jeden.
-Niech już będzie chodzenie po drzewach-
Stwierdziłem i w końcu zabrałem się do roboty.

-Na poczatek Bunshin no jutsu-
Rozwinąłem zwój i zacząłem go dokładnie czytać. Dokładnie analizował każdy etap nauki tej techniki, a także jej plusy i minusy. W końcu zdecydowałem się zabrać do roboty, aby jak najszybciej ukończyć naukę. Poprawiłem zwisającą bluzkę i zacząłem naukę składania pieczęci. Na początku powoli, a czasem co raz to szybciej. W końcu zdecydowałem się na przejście do właściwego treningu. który miał polegac na próbach i błędach. Na początek skupiłem się na swoim wyglądzie, a następnie rozpocząłem koncentracje chakry. Złożyłem powoli odpowiednie pieczęcie i całą zebraną moc wypuściłem, a następnie nadałem jej kształt swojego ciała. Bardzo się zdziwiłem, gdy okazało się że technika wyszła mi już za pierwszym razem, ale i tak muszę ćwiczyć szybkość składania pieczęci.

W końcu przyszła kolei na kolejną technikę ninjutsu, co tym razem? Zwie się ona Henge no jutsu i polega na zamianie swojego wyglądu. Ponownie rozpocząłem od zapoznania się z pieczęciami potrzebnymi do wykonania danego jutsu, aby szybko je przećwiczyć. Po czym przeanalizowałem wygląd swego celu, którym był jeden z nauczycieli. Dokładnie na niego patrzyłem i zapisywałem w głowię wszelkie szczegóły. Kolor oczu, włosów, blizna na twarzy, brak zęba. Każda taka rzecz pozwalała mi na stworzenie lepszej zamiany. Po tym zebrałem chakre i zacząłem składać pieczęcie. W końcu otoczyłem się tą niebieską mocą i zacząłem nią manipulować tak, aby przybrała wygląd senseia. Wystarczyło jeszcze dodać odpowiedni wygląd, aby nie została sama chakra i gotowe. Niestety były pewne różnicy, jak na przykład odcień skóry, ale to drobnostka. Ponownie spróbowałem techniki i tym razem zwiększyłem koncentracje na wyglądzie nauczyciela. Ktoś niedoświadczony nigdy nie zauważy różnicy, ale i tak brakowało mi jednej z blizn. Jednakże początkujący nie powinien nic zauważyć, a przynajmniej taka mam nadzieję.

Teraz kolei na ostatnia technikę ninjutsu, a dokładniej Kawarimi no jutsu. Technika bardzo pożyteczna, ponieważ pozwala zamienić się miejscem z przedmiotem o podobnej wadze. Może być to na przykład kłoda drewna., albo kamień, czy coś innego. Na rzecz aktualnego treningu dostałem kawałek drewna, który jednakże było trzeba oczywiście z gałązek i liści, a także paru robaków. Jak zawsze najpierw szybki rzut oka na wymagane pieczęcie, a następnie dokładnie sprawdziłem pieniek. Gdy wszystko już było gotowe zacząłem mieszanie chakry, ale na szczęście to już mi wychodziło w miarę sprawnie. W końcu złożyłem znaki dłońmi i wysłałem niebieską esencję ku drewnie. Otoczyłem pieniek energią i zacząłem zamieniać miejscami moje ciało z kłodą. Na początku coś nie wychodziło, ale po lepszej stabilizacji chakry udało się. Mały krok dla ludzkości, ale wielki dla człowieka.

Na sam koniec została nauka chodzenia po drzewach, ale równie dobrze zamiast rośliny może być ściana. Według zwoju powinienem zebrać chakrę w podeszwach stóp. Jednakże muszę zachować odpowiednią ilość bo albo spadnę, albo rozwalę drzewo. No to czas się uczyć na zasadzie prób i błędów. Na początku co chwile zostawiałem głębokie wgniecenia w ścianie po zbyt dużej ilości chakry, aż w końcu zacząłem spadać. Jednakże dzięki powolnemu dobieraniu odpowiedniej ilości udało mi się stanąć na ścianie. Jednak zdecydowałem się jeszcze trochę poćwiczyć, aby móc biegać. Gdy i to opanowałem, próbowałem stanąć na suficie, ale to wymagało juz innej ilości chakry, a więc spadłem. Kolejna seria upadków i prób, aż wyszło. W końcu mogę chodzić tam, gdzie mi się podoba. Nie ważne czy to góra, czy dół, czy jest to do góry nogami. No cóż. Czyli nauczyłem się wszystkiego co mogłem. Teraz pozostaje mi poczekać na informacje, gdzie mam iść dalej.

Ostatnio edytowany przez Bai (2014-08-24 01:23:09)

Offline

 

#14 2014-08-24 01:13:37

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #3 - Trening

   Treningi w akademii muszą mieć min. 10 zdań złożonych (dotyczy to również wszystkich technik klasy D). "No cóż" niestety nie można do takich zaliczyć, także trening idzie do poprawy. A tak zupełnie poza tym, to dialogi pisz w oddzielnych linijkach i oddzielaj je dwoma myślnikami. ;)

   Post poprawiony i zaliczony. Zapraszam do ostatniej sali, czwartej.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Ayatane (2014-08-24 01:25:54)

Offline

 

#15 2014-09-01 21:42:52

Maiko

Martwy

Zarejestrowany: 2014-08-27
Posty: 22
Klan/Organizacja: Członek Organizacji
KG/Umiejętność: Brak

Re: Sala #3 - Trening

Maiko po ukończeniu dwóch poprzednich sal, skierowała swoje kroki do trzeciej - treningowej. Starała nie zwracać na siebie uwagi innych trenujących. Podeszła do tablicy i zapoznała się z technikami które mogła opanować. Długo zastanawiała się nad wyborem tych właściwych, żeby później nie żałować. Rozmyślała, które są najbardziej praktyczne, które mogę jej się teraz przydać. Po kilku minutach zdecydowała się na konkretne. Wzięła zwoje i udała się w kąt sali trenować:

Kawarimi no Jutsu
Pierwszym jutsu, które miała opanować byłoby całkiem łatwe. Byłoby, gdyby nie ta ogromna ilość pieczęci, które trzeba złożyć. Znała je wszystkie, ale zastosowanie ich po kolei w krótkim czasie zdecydowanie nie było proste. Zaczęła powoli składać najpierw tylko pierwszą, później dokładając kolejne i kolejne. Początkowo palce plątały jej się jak wtedy, kiedy próbowała grać na gitarze. Długo się z tym męczyła. Kiedy stwierdziła, że potrafi już wykonywać pieczęcie na poziomie podstawowym, bo profesjonalnie składają je 100 razy szybciej, zaczęła dokładać do tego chakrę. Wzięła sobie jeden z pieńków na cel. Skupiła w sobie energię, zamknęła oczy i złożyła wszystkie znaki. Chmura dymu okryła przestrzeń dookoła niej, jednak nie było żadnego efektu. Próbowała jeszcze kilka razy. W końcu jej się udało. Potem użyła tego jeszcze kilka razy, żeby upewnić się, że to nie był tylko przypadek. Próby przebiegły pomyślnie, a ona zadowolona udała się by trenować kolejną technikę.

Dainamiku Entori

Przed Maiko stanęło cięższe wyzwanie. Nigdy bowiem nie miała żadnej styczności z taijutsu, czasami jedynie widziała kogoś trenującego. Całe szczęście, Dainamiku Entori było podstawową techniką. Wymagała ona jednak przygotowania, więc dziewczyna zaczęła od porządnej rozgrzewki. Najpierw krążenia głowy, ramion, przedramion. Później naciąganie nadgarstków, kilka skłonów, skrętoskłonów. Po kilkuminutowej rozgrzewce była gotowa. Przystąpiła do nauki. Najpierw próbowała ćwiczyć wykop w miejscu. Atakowanie manekina od razu mogłoby skończyć się urazem. Kilka trafień w powietrze, po których stwierdziła, że może spróbować z rozbiegiem. Wzięła niedługi, po czym wyskoczyła na manekin, dodatkowo wykonując wymach rękami, by dodać sobie prędkości. Pierwsze kilka kopów zakończyło się szkodami większymi u niej, niż u manekina. Nie zniechęciło jej to jednak, więc próbowała kolejny i kolejny raz. Po -nastej próbie udało jej się. Wykonała prawidłowe Dainamikku Entori, którym przewróciła cel. Powtórzyła to kilka razy. Jeśli się udawało, przystąpiła do nauki kolejnej techniki.

Bunshin no Jutsu

Maiko odpieczętowała kolejny zwój z techniką. Ta jedna była chyba najprostsza. Tak jak przy pierwszym jutsu, zaczęła od przyswajania sobie pieczęci. Najpierw sam Baran, później dołożyła Węża, a na końcu Tygrysa. Tym razem szło to znacznie sprawniej, ze względu na nabyte doświadczenie. Już po kilku minutach była zdolna w kilka sekund złożyć odpowiednio dłonie. Postanowiła spróbować zmieszać to z chakrą. Skupiła ją w sobie i zaczęła wykonywać jutsu. W myślach próbowała zobrazować siebie, żeby móc stworzyć identyczną kopię. Usłyszała charakterystyczny dźwięk, a chmura dymu znowu ją pokryła. Kiedy opadła, dziewczyna zobaczyła swoją karykaturę leżącą na ziemi. Odwołała ją, po czym spróbowała ponownie. Kolejne klony wyglądały coraz lepiej, aż w końcu zaczęły osiągać wygląd podobny jej. Jeszcze kilka prób, by osiągnąć perfekcyjną podobiznę. Nie zajęło to długo. W końcu to prosta technika. Kopie wychodziły już całkiem dobrze. Stwierdziła, że to ją zadowala i przeszła do kolejnego treningu.

Chodzenie po drzewach

Maiko wyszła na niekrytą dachem część sali treningowej. Do nauczenia została jej tylko jedna z czterech umiejętności. Walka bronią nie interesowała jej na razie, a za słabo kontrolowała chakrę by chodzić po wodzie. Pozostało jej więc Chodzenie po drzewach. Znalazła sobie jedno pochylone drzewo, od którego miała zamiar zacząć. Przy pomocy pieczęci zaczęła skupiać swoją chakrę w nogach. Poczuła przypływ mocy, więc wzięła rozbieg i próbowała wbiec na drzewo. Już po pierwszych dwóch krokach straciła przyczepność i spadła. Tym razem postanowiła ładować chakrę trochę dłużej, co umożliwiłoby jej dłuższy bieg. Tak też się stało, jednak nadal było jej za mało. Pomyślała, że jeżeli ma to jej zająć tyle czasu, by wbiec na drzewo, nie ma to sensu. Postanowiła się jednak nie zniechęcać. Przypomniała sobie swoją babcię, która z pewnością trzyma za nią kciuki. Skupiła chakrę w nogach po raz kolejny i wbiegła na drzewo. Stała teraz na pionowym drzewie, a jej włosy spadały w dół. Nie przerywając dopływu chakry próbowała wchodzić coraz wyżej, aż dotarła prawie na czubek drzewa. Sprawnym skokiem zeskoczyła na niżej położoną gałąź, a później na ziemię. Teraz nauczyła się już wszystkiego, co mogła. Czekała teraz, aż ktoś powie jej, gdzie ma się udać dalej.

Offline

 

#16 2014-09-01 21:50:48

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #3 - Trening

Nie ma co się tutaj rozpisywać, wzorowe treningi. :P Oczywiście akceptuję i zapraszam do ostatniej sali. ;)

Offline

 

#17 2014-11-02 11:05:53

 Kenta

Samotnik [Kaguya]

51648281
Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2012-08-15
Posty: 100
Klan/Organizacja: Samotnik
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 25

Re: Sala #3 - Trening

Nadszedł kolejny dzień w Szkole Ninja, a z każdym nowym czuję, że jestem coraz bliżej... czego? W sumie sam nie miałem pojęcia, ale w głębi duszy czułem, że jestem czemuś potrzebny. "Dobra, trzeba iść dalej!" - pomyślałem kierując się powoli w stronę wcześniej wyznaczonej mi sali, gdzie podobno miałem odbyć jakiś trening. Po chwili znalazłem się w jakimś gabinecie, gdzie przebywało kilku ninja wyglądających na doświadczonych. Wszystko mi wyjaśnili i pozwolili wybrać cztery zwoje z konkretnymi technikami. Nie zwracając uwagi na pozostałych uczniów wziąłem się za wybieranie przydatnych Jutsu do nauki bo wiadomo... byle czego w tych czasach brać nie można. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie wskazał mi dalszej drogi, czyżby to oznaczało, że mogę ćwiczyć gdzie tylko mi się spodoba? Jestem tu od jakiegoś czasu, ale nadal gubię się po tych korytarzach zrobionych niczym labirynt. Pamiętałem jednak drogę do wyjścia na niewielkie podwórko, gdzie praktycznie nikt nie przebywał. Natychmiast zacząłem szukać tamtego miejsca.

Znalazłem! Wokół mnie były tylko drzewa i żywopłot. Według mnie to idealne miejsce na trening: cisza, spokój, natura i śpiewające ptaki.
Czas najwyższy spojrzeć na zawartość zwojów...

KONOHA SENPUU



Te wszystkie techniki wydawały mi się z początku jakieś takie skomplikowane. Zacząłem jak każdy od najłatwiejszego Jutsu spośród moich wybranych, a było to... rzucę okiem... Konoha Senpū! Wszyscy z rodziny widzieli mnie jako Mistrz TaiJutsu co było spowodowane moją niesamowitą kondycją i szybkością. Niestety teraz nie było ze mną kompletnie nikogo kto wytłumaczyłby mi na czym dokładnie polega ta technika i zademonstrowałby to. Najlepiej zacznę od rozgrzania się, więc wystarczy tylko przebiec się, porobić trochę przysiadów i ewentualnie poodbijać się parę razy od drzewa (to zawsze robiłem dla zabawy). Bezzwłocznie po wykonaniu owych czynności wbiegłem na kamień i wyskoczyłem w górę z całych sił jednocześnie próbując obrócić się chociażby raz. Upadek na twardy kamień nie należy do najprzyjemniejszych, właśnie pożałowałem tego co teraz zrobiłem. Spadłem nie na głowę, a na plecy i po upadku chwilkę jeszcze poleżałem, by ochłonąć. Po pięciu minutach bezczynnego leżenia na trawie i przyglądania się niebu sięgnąłem po małą butelkę wody, którą przy sobie miałem i wylałem jej trochę na twarz. To właśnie nadało mi chęci do wstania bo dzisiejszy dzień był trochę za ciepły. Podniosłem się szybko z tej suchej trawy i powtórzyłem poprzedni wyskok tyle, że z płaskiej ziemi. Mój kolejny obrót powiódł się, ale prawie upadłem, więc trzeba było troszeczkę go dopracować. Ktoś ze szkoły załatwił dla mnie wysokiego manekina w kilka sekund, a ten wydawał się być idealny do obrotu z kopniakiem. Ustawiłem go na środku trawnika i ponownie wybiłem się w górę i znowu użyłem do tego kamienia. Jakoś poszło, ale manekin nawet nie drgnął. Potrafiłem być pracowity, więc zrobiłem sporo powtórek i dopiero po jakimś czasie zauważyłem co robię źle. Prawa lub lewa noga musi celować w przeciwnika w tym samym czasie, gdy wybijam się w górę. Muszę też wiedzieć, gdzie dokładnie uderzyć przeciwnika. Okazało się, że to bardzo łatwa technika jeżeli chodzi o TaiJutsu, a opanowanie jej zajęło mi kilka godzin. Szczęśliwy, że pierwsze Jutsu opanowane próbuję jeszcze raz wykonać Konoha Senpū. Wychodzi na to, że przyda się jeszcze co nieco pracy nad tym, ale najważniejsze, że wiem jak to zrobić i umiem wykonać w praktyce. Zawijam zwój i rzucam go gdzieś na drugi koniec dworu zaraz łapiąc za następny.

CHODZENIE PO DRZEWACH



Jak na ninję, którego pierwszą opanowaną techniką była technika typu TaiJutsu to drugim najlepszym pomysłem byłoby chodzenie po drzewach. Jednak do tego wymagana jest umiejętność kontrolowania chakry. To nie problem dla nastolatka z "Lodowego Klanu", opanowanie chakry mamy we krwi. Zdałem sobie sprawę, że mimo wszystko nad tym też trzeba będzie się pomęczyć. Aby przejść wszystkie egzaminy postanowiłem włożyć całe swoje serce w nauce. Przymknąłem oczy i starałem się przenieść całą chakrę do stóp, czyli tak jak to opisywali w zwoju. Dziadek wspominał też o tym zanim wyruszyłem do Ta no Kuni. Potrafił chodzić po wodzie i mawiał, że jednemu w opanowaniu tego typu zdolności idzie szybciej, a drugiemu wolniej. Nie chciałem od razu spaść z drzewa przy pierwszej próbie wejścia na drzewo, ścianę lub inną pionową powierzchnię. Gdybym zrobił to biegnąc to miałbym jeszcze jakieś szanse na nieupadnięcie. Należało w końcu spróbować, skryta we mnie odwaga nie pozwoliła bym się wahał. Aż krzyknąłem z radości, gdy zrobiłem te cztery kroki na drzewku, ale musiałem zeskoczyć czując, że zaraz wywinę orła. Kolejna próba odbyła się na jeszcze wyższej roślince. Wbiegłem tak jak wcześniej, ale zapomniałem o najważniejszej rzeczy... zebrać chakrę. W ostatnim momencie złapałem się grubej nisko umiejscowionej gałęzi. Trzymając się niej miałem dobre zabezpieczenie przed spadnięciem. Tak sobie tam wisiałem i udało mi się nagle zrobić coś z nogami. Bardzo się ucieszyłem, gdy mogłem nareszcie bez większego problemu wspiąć się na koronę drzewną. Czyżby kolejna umiejętność była opanowana? Wygląda na to, że właśnie tak. Po niedługim odpoczynku nadszedł czas na zapoznanie się z informacjami zamieszczonymi w następnym zwoju.

BUNSHIN NO JUTSU



W pierwszej chwili czytając zwój o technice Bunshin no Jutsu pomyślałem, że to jakiś rodzaj iluzji, ale, że był zaklasyfikowany do NinJutsu to najwyraźniej tak było. Zresztą teraz najważniejsze było posiąść owe Jutsu. Jego wykonanie nie powinno sprawić mi problemów, zwłaszcza, że kontrolę nad chakrą powiedzmy opanowałem. Tutaj zapewniają mnie, że niematerialne klony często się przydają. W takim razie chciałbym się tego sam przekonać. Baran? Wąż? Tygrys? Nic trudnego, przecież to tylko te trzy głupie pieczęcie, a do nich potrzeba mi tylko sprawnych palców. Zanim spróbowałem stworzyć jakieś klony wpierw wyuczyłem się na pamięć wymaganych znaków. Przyznam, mój mózg lubi się mylić w takich sprawach, więc u mnie to kwestia przyzwyczajenia. Zapoznany ze wszystkim z czym powinienem się zapoznać ruszam do akcji i wykonuję te trzy pieczęcie nie za szybko i nie za wolno. Mam cały czas w sobie gotową chakrę, z której zrobię moje klony. Przez długi czas nic się nie pojawiało, więc sięgnąłem jeszcze raz po informacje. Po przeczytaniu tego chyba z dwadzieścia razy doszedłem do wniosku, że to będzie kosztowało mnie trochę więcej wysiłku niż zwykle. Na początek wystarczył mi tylko jedna kopia Shisaru stojąca przede mną. Jak sobie wymarzyłem tak miałem po godzinie nieudolnych prób. Widocznie na coś przydaje się ta cierpliwość. Nie mogłem dłużej utrzymać tej kopi, nawet nie była w stanie się ruszyć. Dalej nie szło mi z tym, więc postanowiłem, że zrobię małą przerwę, a w tym półgodzinną drzemkę na samej trawie. Minęło trochę czasu, nawet więcej niż się spodziewałem. Za jakiś czas miał pojawić się zachód słońca, a ja nie chciałem ćwiczyć po nocach. Trzeba było wziąć się konkretnie do roboty. Dysponując pełną energią po wypoczynku byłem w stanie dać z siebie wszystko. Chwila i całkiem przez przypadek wydoiłem z siebie cztery kopie w różnych miejscach. Jeden od razu potknął się o kamień. Powoli dochodziło do zmroku, ale nadal głowiłem się nad tym jak zapanować nad "Bunshinami". Przed kolejną przerwą zamierzałem skończyć tę naukę. Tak to leciało, próba za próbą i wszystko cały czas szło na marne, dopóki nie wkurzyłem się poważnie i nie zrobiłem tego na szybko. Zrobiłem trzy klony i rozkazałem dwóm podbiec do żywopłotu. Tamten ostatni miał przeskoczyć przez kamień, ale zrobił to nieudolnie. W każdym razie ten trening uznałem za zakończony. Martwił mnie tylko ten wieczór bo robiło się ciemno, ale na szczęście została mi ostatnia rzecz do pojęcia.

KAWARIMI NO JUTSU



Jest już prawie ciemno na dworze, a ja wciąż studiuję te wszystkie papiery. Odczuwam już lekkie wrażenie jakby trwało to wszystko w nieskończoność. Ale zdałem sobie sprawę, że wystarczy tylko ostatni zwój i na następny dzień przejdę dalej. Trzeba pojąć te pieczęcie, a później popróbować użyć techniki. Myślę, że potrzebuję poczuć pewien impuls, aby wykonać Kawarimi no Jutsu. Zastanawiało mnie tylko jak tego dokonać? Pomyślałem, że warto skorzystać z czyjejś pomocy, więc zaczepiłem pewnego starszego kolegę, który miał wyrzucić w moją stronę shurikena czy cokolwiek co mogłoby wywołać u mnie pożądany impuls. Kolega wykonywał tę robotę nie do końca udolnie, czyli tak jak chciałem. Nie byłoby miło w końcu gdyby mnie trafił. Jak już wiedział jak to zrobić to ustawiłem manekina, którego używałem do nauki poprzednich technik. Kazałem temu kolesiowi zaatakować z dystansu z zaskoczenia kiedy będę układał pieczęcie. Szybko mi weszły do głowy. Tak jak chciałem tak zrobił, ale uniknąłem tych broni przy pomocy swojego świetnego refleksu aniżeli nowego Jutsu. Może by tak spróbować pieczęci jednocześnie czując bijące serducho? Powiedziałem wszystko na głos, więc tym razem kompan mnie zaskoczył i bez mojej wiedzy tak po prostu wyskoczył na mnie z ostrym narzędziem. Od razu skupiłem się i wykonałem potrzebne znaki na tyle szybko, aby nie zdążył mnie dotknąć. Jestem na prawdę dobry, udało się! Odprawiłem przyjaciela dziękując za małą pomoc i ostatni raz próbuję użyć wszystkich zdolności jakich dzisiaj przyszło mi się nauczyć. Zostało mi tylko wrócić do gabinetu sensei, póki jeszcze tam jest i zaprezentować mu co nieco.

Offline

 

#18 2014-11-02 11:46:40

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

   Chłopak już miał wracać do gabinetu, w którym znajdował się sensei a [przynajmniej powinien się znajdować. Było już dość późno cały dzień spędził na meczącym treningu i miał wątpliwości czy zdąży jeszcze dzisiaj zaprezentować swoje umiejętności. Jednak nie zdążył nawet opuścić polany, gdy przed nim pojawiła się sylwetka senseia.
- Obserwowałem cię, mój etap zaliczyłeś, masz talent. Jednak w przyszłości staraj się pozostawać w wyznaczonym miejscu. - naglę wyraz na jego twarzy nieco spoważniał jakby wyczuł coś czego nie powinien.- Zmykaj do następnej sali.
   Jego ton głosu wskazywał, że nie należało ignorować polecenia, sam wydawał się niezwykle czujny jakby oczekiwał, że coś wyskoczy z mroku między drzewami.

Wzorowy(a nawet ponad) trening wszystkie minimalne długości przekroczone bardzo fajna i czytelna forma. Przede wszystkim jednak czytało się to bardzo i przyjemnie widać, że masz pomysł na trenowanie. To nie jest tylko złożyłem pieczecie i zrobiłem jutsu, a cały etap treningu razem z porażkami i sukcesami. Z nawiązaniami do postaci i kreatywnymi rozwiązywaniem problemu samotnego treningu. Zapraszam do następnej sali.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-11-02 16:11:17)

Offline

 

#19 2014-11-02 15:14:44

 Suezo

Martwy

Zarejestrowany: 2014-10-28
Posty: 249
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Sala #3 - Trening

Po zaliczeniu miał przejść do kolejnej sali. Kiedy znalazł się tuż przed nią otworzył drzwi i wszedł do środka. Była to duża sala, a na końcu stał stół ze zwojami. Po chwili wybrał te zwoje których chciał się nauczyć i zaczął trening.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Poszedł do swojego mistrza i powiedział mu o swoich postępach oraz spytał się czy może przystąpić już do ostatniego etapu.


http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/540/vcxren.jpg

Offline

 

#20 2014-11-02 16:18:46

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

Miałem mały dylemat czy Ci zaakceptować treningi, po pierwsze dlatego, że w ostatnim treningu brakuję 1 zdania. Po drugie dlatego, że odnoszę wrażenie że zdania są pisane żeby były(spełniały limit), a nie żeby coś w nosiły. Nagminne powtórzenia sprawiają, że niektóre zdania brzmią niemal identycznie i mają ten sam sens np.

Postanowił jeszcze raz przeczytać zwój i spróbować ponownie. Po przeczytaniu tym razem chciał spróbować inaczej.

Tym razem jednak dostajesz ode mnie kredyt zaufania i zapraszam do następnej sali.
Postaraj się jednak w przyszłości poprawić bo nie jestem pewny czy administracja równie pobłażliwie co ja będzie patrzyła na treningi w przyszłości.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-11-02 16:19:32)

Offline

 

#21 2014-11-14 01:52:09

Ikemoto

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-11-11
Posty: 24

Re: Sala #3 - Trening

Z zadowoleniem omiotłem wzrokiem sale z numerem 3. To był własnie to czego się spodziewałem po miejscu nazywanym Akademią Ninja, przestrzeni wypełnionej ludźmi uczącymi się technik walki shinnobi.     
- Teraz zacznie się prawdziwa zabawa- mruknąłem pod nosem. Oczywiście byłem świadomy tego że to tutaj wielu odpada, będąc niezdolnym do wyuczenia się nawet najprostszych jutsu. "Lecz ja do nich nie należę". Z rozmyślania wyrwał mnie miło wyglądający, sędziwy człowiek i zaprosił do wybrania technik w których chciałbym się spróbować. Już po chwili szedłem do przydzielonego mi miejsca nauki.

Kawarimi no Jutsu
Od zawsze ciekawiło mnie to niezwykłe jutsu pozwalające uniknąć ataku i diametralnie zmienić obraz walki. Zanim otworzyłem zwój przywołałem w pamięci obraz jednego z treningów które odbyłem z moim wujem. Bardzo rzadko demonstrował mi on same techniki, zazwyczaj ograniczając się do wiedzy teoretycznej jednak tamten należał do wyjątków.
- To jedna z technik które służą do ratowania życia. Wielu potężnych shinnobi lekceważy ją ze względu na swoją prostotę. Równie wielu, o takim samym podejściu do życia się z nim rozstało.- przypomniałem sobie jego słowa, otwierając zwój. Po kilku chwilach byłem już po lekturze, nie była może zbyt zachwycająca, jednak zaskakująco prosta i łatwo przyswajalna. Pierwszym moim krokiem, już w właściwej nauce było zapamiętanie pieczęci. "Hitsuji, I, Ushi, Inu i Hebi" wraz z myślami powtarzałem ruchy dłoni, Baran, Dzik, Wół, Pies, Wąż. Na początku nie szło to zbyt składnie i zdażały mi się pomyłki ale po chwili mogłem już spokojnie wykonywać te gesty z zamkniętymi oczyma. Teraz przyszedł czas na chakre, na początek uspokoiłem oddech i skupiłem się na moim celu. Pieniek nie stał zbyt daleko, może była to odległość 3 metrów.  W końcu zabrałem się za pierwsza próbę, pieczęcie i przepływ chakry, cały czas myśląc o efekcie. No i trzeba przyznać że moja wyobraźnia nieco przesadziła, gdyż ten ograniczył się do kilku stróżek dymu wokół mnie. ' Praktyka czyni mistrza, znaczy czas zabrać się za coś co każdy uczeń uwielbia, żmudny i powtarzalny trening". Gdy ponownie składałem pieczęci na mojej twarzy błysnął cyniczny uśmiech. W końcu udało mi się nauczyć zamiany miejsc.

Henge no Jutsu
Następny zwój który wybrałem dotyczył zmiany swojego ciała, tak aby wyglądało na zupełnie inną osobę. Jak każdy na świecie także i mój nauczyciel miał wady i jedną z nich byłą właśnie ta technika. Pamiętam jak kiedyś mówił że żaden szanujący się shinnobi nie powinien przybierać postaci kogoś innego. Cóż wybacz mistrzu. Z zaciekawieniem wczytałem się w informacje zawarte w zwoju, dokładnie przyglądając się poglądowi technicznemu przedstawiającemu zmiany zachodzące w naszym wyglądzie i jak je kontrolować. " Ciekawe czy istnieje możliwość zmiennokształtności, ale tej prawdziwej nie oszukańczej jak ta tutaj' i kiedy to zdanie przebrzmiało w mych myślach już wiedziałem jakiej profesji się poświecę. Ale plany planami, a trening treningiem więc już po chwili stanąłem w wydzielonej sali pełnej luster. Aby ułatwić sobie prace wybrałem miejsce tak aby obserwować osobę która także trenowała Henge no Jutsu. pieczęci miałem już opanowane a ich przywołanie w pamięci i przećwiczenie płynnych ruchów zaczęło zdecydowanie mniej czasu niż poprzednim razem. Najwidoczniej z poprzedniego treningu wynikła nie tylko znajomość jutsu ale i płynniejsze ruchy. Obserwując osobnika którego wygląd miałem przyjąć, skupiłem się na przepływie chakry. To w co się zamieniłem po pierwszej próbie po prostu wymazałem z pamięci, to temat tabu, do tego się nie wraca. Druga i trzecia przemiana także nie były satysfakcjonujące, lecz przy czwartej postać przed lustrem trochę przypominała to co miał. Piąta okazała się kluczowa, a szósta zakończyła się pełnym sukcesem, no prawie. " Następny razem nie przybiorę wyglądu takiego buraka. Hej ciekawe czy ktoś kiedyś wpadł na pomysł zamiany w gołą dziewczynę ?"

Konoha Senpū
Miło było poczuć powiew wiatru na twarzy. Następna technika z mojego spisu była formą TaiJutsu i wymagała treningu na zewnątrz, co w sumie dobrze wpłynęło na moje samopoczucie. Usidławszy pod drzewem zagłębiłem się w tekst, co prawda w większości składał się on z rysunków kolejnych kroków z jedynie małym wytłumaczeniem ap ropo przenoszenia wagi ciała. Jednak początek nauki praktycznej, nie zaczął się od prób wykonania techniki. Początek te nauki zastał mnie na placu do ćwiczeń, rozciągając wszelkie mięśnie. Już parę razy przeżyłem ich zerwanie i nie było to przyjemne uczucie. Więc jeśli można tego uniknąć, czemu nie. Po krótkiej rozgrzewce zabrałem się, za swój główny cel. Na pierwszy ogień poszło wyuczenie się wyskoku i doprowadzenie do możliwości obrotu. Następnie sam obrót i poznanie reakcji na różne ruchy w powietrzu. Ostatnie czym się zająłem to wysunięcie nogi i sam cios. " To było prostsze niż wydawało się z początku", i w tym momencie zatrzymałem się w miejscu, no tak co innego cios na sucho w powietrzu a co innego uderzenie w choćby manekina o którym na początku nie pomyślałem. Naprawiając ten błąd szybko zabrałem treningową kukłę z magazynu i przywiązałem ją na gałęzi drzewa. I po pierwszych próbach okazało się iż jeszcze wiele rzeczy należy poprawić.  Po dość długim czasie nauka się skończyła, a moje nogi odmówiły dalszej współpracy, przynajmniej aż do najbliższego posiłku.



Chodzenie po drzewach
Kolejną rzeczą którą chciałem poznać była sztuka chodzenia po drzewach. Uznałem iż to podstawowa sztuka shinnobi i wstydem byłoby jej nie poznanie. Problem w tym że brakowało mi podstawowej wiedzy o tym jak się za to zabrać, dlatego długo rozmawiałem z innymi kadetami i nauczycielami. W końcu nadszedł czas aby zaczynać, więc stanąłem przed drzewem na uboczu placu do ćwiczeń. Na początku zgromadziłem chakre w stopach, pilnując się według wskazówek innych aby odpowiednio ją rozprowadzić. Miała pokrywać całe podeszwy jak płaska tafla niezmąconej wody. Gdy byłem gotowy przypuściłem mój pierwszy szturm na szczyt drzewa i skończył się on oczywiście klęską po zaledwie paru krokach. Następny sięgnął niewiele wyże, tak samo jak kilka kolejnych. Po szóstej próbie palnąłem się w głowę, przecież to było takie proste. Tak mocno skupiłem się na pokryciu stóp równą warstwą energii że zapomniałem o ilości w jakiej ją zgromadziłem, a ta nie mogła być zbyt duża. Tym razem spokojnie i stopniowo gromadziłem chakre i rozkładałem ją na całej powierzchni która miała przywrzeć do drzewa. Kolejna próba może nie była o wiele lepsza lecz komfort wspinaczki był większy, po prostu nie miałem wrażenia że coś odpycha mnie od pnia. następną rzeczą jaką zacząłem sobie uświadamiać i próbować kontrolować było utrzymywanie chakry w czasie wspinaczki. Po drodze na szczyt było jeszcze parę problemów do pokonania, większość tak głupia że aż wstyd się do nich przyznać ale w końcu oglądałem zachód słońca stojąc na szczycie niezbyt wysokiego, jak się okazało, drzewa.

W końcu po wielu godzinach żmudnej, męczącej, ale nie pozbawionej uroku nauki skierowałem swe kroki do gabinetu przydzielonego mi mistrza aby zdać mu raport ze swoich postępów i poprosić o możliwość zakończenia treningu

Ostatnio edytowany przez Ikemoto (2014-11-14 12:51:53)

Offline

 

#22 2014-11-14 12:33:56

 Nawaki Uchiha

Zaginiony

Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2014-11-11
Posty: 65
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan (0 lvl.)
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9 lat

Re: Sala #3 - Trening

Wychodząc z sali drugiej zacząłem się zastanawiać. Jak długo mam zamiar tak łazić od sali do sali?
Stanąłem przed drzwiami, na nich widniała cyfra "3". To muszą być te drzwi!
Złapałem za klamkę i otworzyłem pomału drzwi. Wszedłem do środka, rozejrzałem się i zobaczyłem kilka zwojów.
Techniki, heh? Podszedłem i chwyciłem za trzy losowe zwoje, wychodząc pomyślałem. A wezmę jeszcze jeden, co mi tam.
Chwyciłem za jeszcze jeden i wyszedłem.



Konoha Senpū


Chwyciłem za pierwszy lepszy zwój i rozwinąłem. Taijutsu? Czemu nie.
Przeczytałem na czym ma polegać technika i położyłem otwarty zwój na ziemi, by móc posiłkować się opisem i sposobem wykonania.
Zaczynajmy więc. Zacząłem od rozgrzewki stawów skokowych i lekkiego rozciągania się.
Wyskok i na trzy obrót. Po rozgrzewce jeszcze raz zapoznałem się ze zwojem.
Dobra jestem gotów! Wyjąłem manekina z magazynu i zacząłem trenować. Pierwsze kilka razy zrobiłem tylko wyskok z obrotem. Bałem się trochę dodać tą nogę jako kopnięcie. Po jeszcze kilku próbach pomyślałem. Nie mam całego dnia przed sobą. i przy wyskoku wystawiłem prawą nogę. *Łup* Manekin oberwał, nie był to może cios zaawansowanego wojownika, ale technika opracowana. Zrobiłem krótką przerwę. Podszedłem do jeziorka by uzupełnić płyny i ten ostatni raz przeczytałem zwój, by mieć pewność że nie popełniłem błędów.
Po czym stanąłem na przeciwko manekina i spojrzałem się w miejsce w które będę bił. Tak, dostaniesz prosto w lewy policzek! Wyskok, obrót i noga. *Łup* Noga za nisko. Dostał w lewy bark. Jeszcze raz!
Wyskok, obrót i cios. *Łup* Centralnie w policzek. Podnosząc się z uklęknięcia. Spojrzałem w kierunku zwojów i wiedziałem że tą technikę mam już za sobą. Podszedłem, zwinąłem zwój i odłożyłem na bok. Popatrzyłem chwilkę i podniosłem kolejny. Gdy go rozwinąłem zobaczyłem Mistrz broni dystansowej. Zostawię to sobie na koniec. Chwyciłem za kolejny odkładając ten zwój.



Kasumi Juusha no Jutsu



Genjutsu. No i to rozumiem. Najpierw zacznę od nauki pieczęci.
Usiadłem pod manekinem i położyłem zwój na kolanach. Przygotowałem dłonie do wykonywania pieczęci i patrząc na zwój uczyłem się.

Kod:

Hebi  -> Tora -> Hitsuji

Po dziesiątym razie postanowiłem odłożyć zwój i spróbować bez niego.

Kod:

Hebi  -> Tora -> Hitsuji

I tak również około dziesięć razy.
Pieczęci miałem nauczone na pamięć, teraz sposób wykonania prawidłowo techniki.
Po kilkukrotnym przeczytaniu i 5 minutowej przerwie na krótki posiłek. Wróciłem do treningu techniki.
Stanąłem na ugiętych nogach, zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie substancje która w moim umyśle była postrzegana jako Chakra. Wykonałem pieczęcie i.......... nic się nie stało. Huh, spróbuję innej metody. Ponownie stanąłem na ugiętych nogach, zamykam oczy i wyobrażam sobie chakrę. Chakrę która formuje się we mnie. Składam pieczęcie i........... Udało się! Otwieram oczy i widzę siebie, dużą liczbę postaci przypominających mnie. Po upływie chwili klony zaczynają znikać. Technika przestaje działać. Co robię nie tak?
Zaczynam składać pieczęcie i bez zamykania oczu wyobrażam sobie siebie zbudowanego z chakry. Następnie uwalniam i.......... działa. Jednak po chwili technika ponownie znika. Pomyślałem. Muszę znaleźć sposób na utrzymanie klonów...... Poszedłem więc napić się wody. Patrząc w swoje odbicie olśniło mnie.
No tak! Muszę wyobrazić sobie że ja je widzę jakby były żywe!
Szybko zawiązałem pieczęcie.
*Szuch - szuch - szuch*
I otaczają mnie moje klony, niczym nie różniąc się od oryginału wyglądem.
W głowie zacząłem sobie sam gratulować i popadać w samozachwyt, ale musiałem się szybko przywrócić do porządku.
Po otrząśnięciu się przyszedł czas aby posprzątać.
Zwój odłożyłem obok poprzedniego by móc uczyć się kolejnej techniki.

Kawarimi no Jutsu



Podniosłem ostatni zwój. Nie wiedziałem tylko jaka technika się w nim kryje. Zanim go otworzyłem zacząłem się zastanawiać.
A co jeśli to jakaś potężna technika? Co jeśli się jej nie naucze? Może powinienem zrezygnować?
Sam nie wiem dlaczego takie myśli zaczęły pojawiać mi się w głowie. Stanąłem opuszczając pomału dłoń ze zwojem.
Dopadło mnie zwątpienie. A może powinienem jednak odpuścić?
I wtedy przypomniało mi się co było w liście od ojca. Miłość oraz nienawiść, dokładnie.
Muszę się nauczyć tej techniki żeby zrozumieć o co chodzi z tą nienawiścią do zwaśnionego klanu. Klanu Senjuu.
Spojrzałem na manekina i powiedziałem. Obserwuj mnie!
Pewnym wzrokiem rozejrzałem się wokół by znaleźć najlepsze miejsce.
Pod drzewem leżała drewniana mała wanna. Uznałem że to właśnie ona będzie moim celem.
Zerknąłem do zwoju by zapoznać się z pieczęciami.


Kod:

Hitsuji -> I -> Ushi -> Inu -> Hebi

Pięć pieczęci? Mogło być gorzej.
Patrząc do zwoju powtarzałem kombinacje. Powtarzałem ją tyle razy, że po chwili ręce już same składały pieczęcie. Uznałem że pora odłożyć praktykę ze zwojem i spróbować swoich sił bez niego. Spojrzałem na wannę, umysł wykreował mnie oraz wannę zbudowanych z chakry.


Kod:

Hitsuji -> I -> Ushi -> Inu -> Hebi

*Szuch - szuch - szuch - szuch - szuch*
Nie tylko w wyobraźni zamieniłem się miejscem z przedmiotem, ale i w rzeczywistości.
Idę jak burza. I kiedy powiedziałem to na głos, naszła mnie pewna myśl.
Ciekawe czy to są moje zdolności. Czy każdy Uchiha tak szybko przyswajał wiedzę?

Mistrz Broni Dystansowej




Nie ważne. Po krótkim zamyśleniu poszedłem do magazynu po dwa kolejne manekiny.
Poustawiałem je tak by tworzyły trójkąt rónoboczny. Każdy w odległości 10 metrów ode mnie. Rozwinąłem zwój i oprócz nazwy i opisów widniał znak kanji (broń, 武器).
Pod spodem instrukcja. "Przyłóż dłoń na symbol". Nie pewny, nie wiedziałem za bardzo co może się swydarzyć, ale ciekawość przezwyciężyła obawę. Położyłem dłoń. *PUFF* Pojawiło się 5 shurikenów i 5 kunai. Spojrzałem z lekkim nie dowierzaniem. Wziałęm 5 shurikenów w jedną dłoń i zacząłem po koleji ciskać nimi w manekina przed soba. Niestety trafił tylko jeden. Poszedłem pozbierać i zastanowić się. Przecież musiała być jakaś technika na rzucanie nimi. Stanąłem bokiem trzymając w dłoniach po jednym shurikenie. Po chwili namysłu i skupienia, rzuciłem jednym wykonując rzut z wymachem od klatki piersiowej. Manekin dostał centralnie w bark.
Teraz czas na lewą rękę, zrobiłem obrót na tylnej nodze w przeciwnym kierunku niż manekin. Obrót ten nadał dodatkowej siły i rzut był mocniejszy. Technika ta sama co w przypadku prawej dłoni, jednak jestem prawo ręczny przez co lewa ręka jest mniej zkoordynowana. Rzut był mocny, ale chybiony. Shuriken wbił się w drzewo które stało za manekinem w którego rzucałem. Wziąłem dwa kolejne shurikeny i powtórzyłem rzuty.
Prawy trafił w głowę, a lewy drasną w prawe ramie. Szlag by to! Jeśli tak dalej pójdzie to zostanę tu do rana. Poszedłem zebrać shurikeny i spróbować ponownie, ale bez rzutu prawą ręką. Pierwszy trafiony w klatkę, drugi brzuch, trzeci rzut pudło, czwarty i piąty w głowę. Z każdym rzutem szło coraz lepiej. Pozbierałem żelastwo i odłożyłem na bok na chwilę. Wziąłem po jednym kunai'u do ręki. Ustawiłem się tak aby dwa być centralnie po między dwoma manekinami. Spojrzałem w lewo, w prawo i przed siebie. Rzut w lewo i prawo. *PUK**PUK* Obydwa trafione w brzuch. Byłem pod wrażeniem, duma która wypełniała moje serce była nie do opisania. Postanowiłem podnieść sobie poprzeczkę.
Wyjąłem starą linę z magazynu. Zawiązałem na szyji jendego z manekinów i przywiązałem do gałęzi. Pozbierałem i skompletowałem w jedno miejsce wszystkie kunai i shurikeny.
Odległość po między mną a manekinem 10 metrów. Podbiegłem do manekina i uniosłem go nadając mu największe możliwe wychylenie. Zwróciłem się w stronę broni. Puściłem go i szybko pokonując odległość złapałem za kunai i dwa shurikeny w jedną dłoń. Odwróciłem się i rzuciłem w manekina przewidując w którym miejscu się znajdzie. *ŁUP* Lewa pierś została ugodzona przez nóż. Przeczekałem aż znajdzie się w wychyleniu żeby utrudnić sobie i lewą ręką posłałem dwa shurikeny wprost w manekina. *PUK**SZYNK*. Jeden ugodził manekina, drugi przeciął line. No to chyba po treningu. Chociaż nie, mam pewien pomysł. Podniosłem manekina, chwyciłem za shuriken i cisnąłem nim w górę przed siebie pod kątem około 70 stopni. Poczekałem chwilę aż zacznie spadać i nabierać pędu. *ŚWIST* *ŁUP* Shuriken dosięgnął manekina. Gdy leżał już na ziemi, wiedziałem że jestem gotów do zakończenia treningu. Pozwijałem zwoje, pochowałem manekiny, a line zostawiłem na pamiątke.

Odnosząc zwoje ciągle myślałem. Czy odpowiednio dobrze wykonałem treningi?
Nie wiedziałem że byłem obserwowany i że werdykt już na mnie czeka.


Myśli
Techniki
Mówię
Szept
*Dźwięki*
http://img3.wikia.nocookie.net/__cb20120519150722/naruto/pl/images/thumb/6/66/Symbol_Uchiha.svg/200px-Symbol_Uchiha.svg.png
^KP^

Offline

 

#23 2014-11-14 17:36:02

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

    Ikemoto, bardzo ładne treningi dość kreatywnie przeprowadzone, a nie tylko zrobiłem jutsu i już, była nauka pieczęci, była rozgrzewka, były ciekawe wspomnienia. Wszystko razem sprawiło, że czytało się to całkiem przyjemnie. Zapraszam do następnej sali i tworzenia kp.
    Nawaki, pierwszą rzeczą, która mi się rzuca w oczy to format, generalnie nie przepadam, za wyśrodkowaniem całych tekstów, te kody z pieczęciami w środku tekstu też nie najfajniej wyglądają. Widać jednak, że przykładasz do takich szczegółów wiele uwagi, chociażby po sposobie wyrażania siebie, który masz w podpisie(osobiście wydaje mi się że lepiej wyglądają myślniki i objaśnianie wszystkiego, ale twoja sprawa), więc jeżeli ci się tak podoba to nie będę się specjalnie czepiał. Po samej treści treningów czytając twój prolog spodziewałem się, nieco więcej. W pierwszym nie potrzebnie wspominasz już o następnym zwoju, tekst poświęcony treningowi powinien skupiać się głównie na konkretnym treningu, a nie o plan na przyszłość chyba że są powiązane z treningiem. W następnych z każdym kolejnym było lepiej zapraszam do następnej sali i do tworzenia KP.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-11-14 17:37:06)

Offline

 

#24 2014-11-15 02:51:47

 Tairu

Zaginiony

Skąd: Zgorzelec
Zarejestrowany: 2014-11-12
Posty: 12
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 10

Re: Sala #3 - Trening

Trening

Gdy Sensei z sali drugiej pozwolił mi udać się do kolejnego pomieszczenia obawiałem się tego co mnie tam czeka. Jako jedyny dziesięciolatek w akademii czułem się trochę dziwnie i wiedziałem, że byłem tam najsłabszy. W obawie, że każdy z studentów mijających mnie na korytarzu może walczyć ze mną na śmierć i życie za parę lat odpuściłem sobie nawiązywanie nowych znajomości. Gdy dotarłem do wielkich drewnianych drzwi, które zresztą z wielkim wysiłkiem przesunąłem ujrzałem siedzącego za stołem mężczyznę. Na samym stole leżało 9 zwojów: 3 Czerwone,3 purpurowe oraz 3 zielone. Gdy mężczyzna przemówił po karku przeszły mnie dreszcze. Jego stary zachrypnięty głos wyprzedzał ciało o wiele lat i zdecydowanie do niego nie pasował.

- Przed sobą widzisz 9 zwojów. Każdy kolor określa jeden gatunek jutsu: Czerwone ninjutsu, purpurowe Genjutsu, a zielone Taijutsu. Chciałbym byś zdał się na swoją intuicje i chwycił 3 zwoje wybrane przez siebie.

Wiedziałem, że to ważna decyzja, więc chwile zajęło mi rozmyślanie. Posiadawszy jedynie wiedzę o rodzaju jutsu oraz kolorze im przypisanym postanowiłem wybrać 2 zielone zwoje oraz jeden czerwony. Chwyciłem pierwsze lepsze i zacząłem po kolei je rozwijać. Moim oczom ukazały się trzy nazwy: Kawarimi no Jutsu,Konoha Raiken,Konoha Senpuu . Z ust mężczyzny wydobyło się parę kolejnych zdań.

-Moim zadaniem jest nauczyć cię paru podstawowych technik ninja, które pomogą ci przetrwać w tym okrutnym świecie. Jako, iż jesteś bardzo młody trening będzie dla ciebie bardzo wyczerpujący i trudny. Chce byś po prostu wiedział, że nie mam zamiaru być litościwy.

Kawarimi no Jutsu


Na pierwszy ogień postanowiłem zacząć od Kawarimi no Jutsu. Starzec przytaknął mi i ze składzika przyniósł szmacianego manekina, po czym postawił go na podłodze.

-Teraz dam ci parę wskazówek. Technika ta jest przeznaczona do szybkiej ucieczki od ciosu przeciwnika. Polega na energicznej podmianie swojego ciała z przedmiotem o podobnej objętości. Ważnym warunkiem udania się tej techniki jest przebywanie do 5 metrów od obiektu, z którym masz zamiar się podmienić. Mam nadzieje, że wiesz jak wyglądają pieczęcie, które składamy, by wykonać techniki, ale jeśli nie to na wszelki wypadek ci pokarze. Powtarzaj wszystkie ruchy za mną.

Starzec złożył pieczęć barana a ja bez zwłoki po nim ją powtórzyłem. Zaraz potem ujrzałem pieczęć dzika i woła. Wtedy miałem przez chwilę problem by nadążyć, lecz z wielkim trudem się dostosowałem. Na koniec starzec złożył pieczęć psa i węża . Moja perfekcyjna pamięć nie miała problemu z zapamiętaniem kolejności, lecz mała zręczność rzutowała na plątanie się moich palców i częste spalanie pieczęci. Po 30 minutach nareszcie złożyłem poprawnie wszystkie pieczęcie oraz dobrze dostosowałem ilość chakry. Nagła i szybka zmiana miejsc spowodowała lekkie mdłości i ból głowy, lecz po chwili efekty ustały.

- Możemy kontynuować .

Odparłem swym dziecinnym głosem. Po 5 kolejnych godzinach, które dłużyły mi się w nieskończoność starzec uznał, że jestem już gotowy i mogę odpocząć. Udałem się więc do mojego pokoju i z wyczerpania padłem na łózko.

Konoha Raiken



Kolejnego dnia gdy przybyłem do sali nr3 zauważyłem, że mężczyzna odziany był w skórzany pancerz. Najwyraźniej zaskoczyłem go, ponieważ właśnie parzył sobie herbatę na swoim drewnianym stolę . Nie zwlekając postanowiłem się przywitać co doprowadziło do krótkiego dialogu.

-Witam.
-A dzień dobry. Właśnie parzyłem sobie herbatę. Może zaparzyć i jedną tobie ?
-Czemu nie. Tylko proszę mi nie słodzić.
-Dobrze. Dzisiaj czeka nas bardzo wyczerpujący trening.
-Wiem. Jako 10 latek moja siła nie jest za wielka, ale dam z siebie wszystko.
-Dasz radę.

Starzec dodał mi trochę otuchy swoimi słowami. Chwycił za zwój i rzucił go mi.

-Przeczytaj mi co jest w nim zapisane.

Rozwinąłem go i zacząłem czytać.Gdy skończyłem sensei z uśmiechem na twarzy powiedział.

-Masz bardzo ładna dykcje chłopcze. Teraz kiedy już masz za sobą teorie czas przejść do praktyki.

Za starcem dalej stał manekin, na którym dzień wcześniej uczyłem się Kawarimi. Wskazał mi go palcem oraz pokazał parę podstawowych ruchów potrzebnych do wykonania Konoha Raiken. Najpierw trenowałem wyskok. Jako, iż manekin miał prawie 2 metry mi jako 10latkowi trudno było doskoczyć do jego górnej części, lecz sensei pokazał mi parę sztuczek dzięki którym nauczyłem sie skakać bardzo wysoko. Szczerze spodziewałem sie większego wyzwania. Nauczenie sie tego ciosu zajęło mi 2 godziny. Nawet specjalnie sie nie zmęczyłem.

Konoha Senpū



Po godzinie odpoczynku która spędziliśmy na ciekawej rozmowie na temat tego świata nadszedł czas na kolejny trening. Ostatnim zwojem był zwój z Konoha Senpū. Mężczyzna kolejny raz pokazał mi po kolei każdy
element składowy, a ja powtarzałem je po nim. Sensei tym razem powiedział ,że ta technika jest trudniejsza od poprzednika, dlatego będę ćwiczył ją na nim. Mimo swojego wieku starzec był dobrze zbudowany wiec nie bałem sie, że coś mu sie stanie. Obroty w powietrzu nie były trudne, lecz bardzo meczące. Największym wyzwaniem było trafianie w odpowiednie elementy ciała. Gdy mężczyzna zauważył moje zmęczenie zarządził godzinną przerwę w czasie której wynikła mała pogawędka.

-Jesteś z kraju ziemi?
-Tak proszę pana.
-My tutaj mamy bardziej zielone tereny.
-W kraju ziemi też mamy piękne dorodne tereny. Mój klan uwielbia uprawiać nasze ziemie.
-Z jakiego jesteś klanu?
-Musi mi pan wybaczyć, ale wolał bym nie zdradzać zbyt dużo o sobie.
-Ehh.. To zrozumiałe. Trudno jest zaufać w tym świecie ledwo poznanej osobie.

Przytaknąłem i wstałem oznajmiając, że jestem gotowy na kontynuacje treningu. Opanowanie wszystkiego do perfekcji zajęło mi cały wieczór a zmęczenie spowodowało ,że zasnąłem przy stole po treningu. Nie dałem rady dojść do pokoju. Byłem zbyt zmęczony.

Mistrz broni dystansowej



Obudziło mnie wiadro wody wylane na moją twarz. Szybko wstałem wydając dziwny odgłos łączący senny bełkot oraz paniczny krzyk.Do moich zamoczonych uszu znów doszedł ten zachrypnięty głos.

-Wstawaj śpiochu.

Byłem bardzo zakłopotany, że wczoraj nie dałem rady dojść do pokoju, lecz starzec nie wydawał się na mnie zły. Wstałem i już chciałem się pożegnać oraz podziękować za treningi, które odbyłem kiedy w tle sali zauważyłem wiele tarcz.

-Dzisiaj czeka cie ostatni trening. Trening celności.

Zakłopotany i zaskoczony bez namysłu chwyciłem torbę pełną kunaii którą podał mi mężczyzna.Wskazał mi 4 tarcze, które były naprzeciw mnie i powiedział.

-Wyjdziesz stąd dopiero wtedy gdy trafisz we wszystkie czerwone pola tarcz i powtórzysz tą czynność 3 razy pod rząd.

Słowa które wypowiedział starzec bardzo mnie zmartwiły. Nigdy nie rzucałem broniami miotanymi, więc wiedziałem, że zajmie mi to wiele czasu. Na palce wskazujące oraz środkowe założyłem po jednym kunaiu, po czym rzuciłem nimi w tarcze. Efekt był fatalny tylko jeden kunai zahaczył o drewnianą tarcze, lecz leciał ze zbyt małą siłą by się wbić.Wtedy usłyszałem parę rad.

-Najpierw zacznij od jednego kunaia na raz. Poza tym dajesz w to zbyt mało siły. Rzucasz nimi jak kamykami i pozwalasz by kręciły się w locie. I do tego skup sie na celu.

Posłuchałem się rad i wyciągnąłem jednego kunaia z torby. Rzuciłem nim i o dziwo wbił się perfekcyjnie w sam środek tarczy.Starzec znów to skomentował.

-Zaskoczyłeś mnie. Nie wiedziałem, że jesteś taki dobry teraz spróbuj dwoma.

Nie chciałem tłumaczyć ,że powodzenie wcześniejszego rzutu był to tylko czysty przypadek, więc chwyciłem tym razem dwa kunaie i szybkim ruchem rzuciłem je w stronę tarcz. Jeden znów trafił w środek a drugi parę centymetrów dalej. Zaskoczyło mnie to jak bardzo udawało mi się trafiać w tarcze, lecz nie dawałem tego sobie poznać.

-Na pewno pierwszy raz rzucasz kunaiami ? No dobra nie ważne. spróbuj teraz rzucić czterema w każdą osobną tarcze.

Powiedział zdziwiony mężczyzna.Chwyciłem pewnym ruchem kunaie i znów ku mojemu zaskoczeniu trafiłem wszystkimi w sam środek.

-Mam pewną tezę. Czasami niektórzy ludzie rodzą się z pewnymi wrodzonymi umiejętnościami. Śmiem stwierdzić ,że ty posiadasz tak zwaną perfekcyjną celność. By się tego upewnić zrobimy jeszcze parę testów z senbonami i shurikenami.

Byłem wtedy bardzo zaskoczony. Bez zwłoki chwyciłem inne bronie i z powodzeniem trafiałem w tarcze. Czasem zdarzały mi się pudła, lecz w 90% trafiałem. Starzec stwierdził, że jego teoria na pewno była trafna oraz, że mogę opuścić salę oraz udać się do kolejnego etapu szkolenia. Pożegnałem się i odeszłam.

Ostatnio edytowany przez Tairu (2014-11-15 15:36:59)


http://media.giphy.com/media/WuD3LzM1cyv60/giphy.gif

Offline

 

#25 2014-11-15 14:17:31

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

Bardzo ładny rozbudowany wstęp. Później fajny pomysł z wykreowaniem senseia zamiast samodzielnego treningu. Dalej już niestety jest nieco gorzej, każdy trening musi być napisany oddzielnie i każdy musi zawierać co najmniej 10 zdań rozwiniętych(czyli nawet jakbym rozbił trening na 2 to by nie starczyło, bo pytań o herbatę nie liczę). Dodatkowo staraj się pisać spację po kropkach, przecinkach i myślnikach. Mimo wszystko poprawki prologów przyniosły efekt bo widzę, że twój styl się poprawia. Jak rozbijesz 2 trening na dwa i dodasz tam nieco tekstu(poprzez edycje posta) daj znać to sprawdzę.

Edit: Mogło być lepiej, ale zaliczam. Zapraszam do następnej sali i do tworzenia kp, ciężko to ogarnąć niektórym także w razie czego pytaj.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-11-15 16:54:18)

Offline

 

#26 2014-11-16 15:25:26

Chiyo Kiyoshi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-11-15
Posty: 11
Klan/Organizacja: Klan Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Płeć: Kobieta
Wiek: 16 lat

Re: Sala #3 - Trening

Dzisiaj był ważny dzień, ponieważ zaczynałam naukę technik ninja. Nie były one zbyt wyszukane, w końcu to same początki, ale dzisiaj miałam nauczyć się tego, co każdy szanowany ninja powinien umieć. Trochę się stresowałam, byłam jednak też bardzo podekscytowana. W końcu zaczynało się dziać coś ciekawego.


Spoiler:

Bunshin no Jutsu
Dali mi kilka zwojów. Miałam je przejrzeć i wybrać to, co było dla mnie najbardziej interesujące. Przeczytałam wszystkie, ale najbardziej zainteresowały mnie trzy. Wydawały mi się najbardziej potrzebne. Jako pierwsze miałam nauczyć się Bunshin no Jutsu. Polegało to na utworzeniu klona, aby zmylić swojego przeciwnika. Dobry sposób na wybicie kogoś z tropu.
Pierwsze co poznałam, to odpowiednie pieczęcie do tej że techniki. Szybkie wykonywanie barana, węża i tygrysa sprawiało mi lekką trudność, po pewnym jednak czasie miałam już wprawę i wychodziło mi całkiem nieźle. Nawet mój sensei mnie pochwalił, więc nie mogło być aż tak źle. Skupienie chakry także nie należało do najtrudniejszych czynności. W końcu wiele razy już to ćwiczyliśmy podczas treningów. W końcu nie rzucą mnie od razu na głęboką wodę, jakieś przygotowanie musiało być. Teraz wystarczyło połączyć to wszystko razem. To właśnie stanowiło największy problem. Raz, drugi, trzeci i nic mi nie wychodziło. Byłam tym zmartwiona, w końcu pieczęcie składałam dobrze, starałam się skupić jak najbardziej, wysilam się, a tu nic.
W końcu sensei zarządził chwilę przerwy. Zjedliśmy coś, porozmawialiśmy, przekazał mi swoje uwagi, trochę podbudował. Ponownie mogłam zabrać się do pracy. W ciągu kolejnych kilku godzin starałam się wykonać jego polecenia najlepiej jak potrafiłam. Ćwiczyliśmy tak długo, aż w końcu pierwszy klon nie pojawił się tuż obok mnie. Na dzisiaj był koniec, wracaliśmy do tego jeszcze przez najbliższy czas, aż w stu procentach nie nauczyłam się bez problemów wykonywać to jutsu.

Spoiler:

Kawarimi no Jutsu
Dopiero po pewnym czasie przystąpiliśmy do nauki kolejnego jutsu. Było to Kawarimi no Jutsu czyli jutsu podmiany. Mimo że uznawane było za dosyć prosta forma obrony, to była w stanie nie raz uratować mi tyłek. Lepiej było by się przyłożyć.
Tak jak i za pierwszym razem najpierw poznałam kombinację pieczęci. Była ona już bardziej skomplikowana, ponieważ składała się nie z trzech, a z pięciu elementów. Baran, dzik, wół, pies i wąż szły mi bardziej opornie. Myliłam się, nie mogłam zapamiętać, zerkałam do zwoju i mimo że siedziałam już na tym trochę czasu nie dawałam rady. Zmęczenie? A może coś innego? Dopiero kiedy sensei postraszył mnie, że jeśli tego nie opanuję w ciągu piętnastu minut to odeśle mnie do domu, zawzięłam się i po chwili wykonywałam jej bez najmniejszego problemu. Przecież nie mogłam teraz odejść, po tym kiedy już tu trafiłam i tyle przeszłam.
W każdym razie, kiedy pieczęcie miałam już opanowane, trzeba było zabrać się za podmienianie. Mój sensei postawił obok mnie kłodę i kazał zamienić z nią miejscami. Przez chwilę patrzyłam się na to drewno nie do końca wiedząc jak się za to zabrać. Trochę mnie to bawiło, bo nie wyobrażałam sobie, że to może naprawdę zadziałać. A jednak sensei się udało, więc mi też musiało.
Po treningu z klonami lepiej kontrolowałam swoją chakrę, skupienie jej i odpowiednie wykorzystanie nie było już takie trudne. Oczywiście znowu zajęło mi to nie miłosiernie dużo czasu i znowu dopiero po kilku treningach byłam w stanie poprawnie to wykonywać, jednak nauczyłam się i byłam z tego dumna.

Spoiler:

Dainamikku Entorī
Następnie wybrałam naukę jednego z ataków taijutsu. Może nie byłam najsilniejszą dziewczyną, ale ataki z zaskoczenia połączone z szybkością mogły zdziałać cuda. Wybrałam atak, który nazywa się Dainamikku Entorī i przede wszystkim polega na kopnięciu przeciwnika w szczękę. Sensei zawsze powtarzał mi, abym użyła do tego chakry. Skoncentrowała ją i starała się dzięki mocniejszemu odbiciu wzmocnić swój atak. Skoro samą siłą nie potrafiłam tego zrobić, to czemu by nie użyć do tego chakry? Nie zawsze przecież chodzenie na skróty jest złe.
Cały trening odbywał się na placu treningowym. Przed sobą miałam zwykłego manekina treningowego. Moim jedynym zadaniem było wyskoczenie w powietrze i uderzenie go w twarz. Wydawało się proste, jednakże wcale takie nie było. Po rozgrzewce z pierwszym co przyszło mi się zmierzyć to poprawne wybicie się. Długo zajęło mi nauczenie się jak się odbić tak, aby znaleźć się na odpowiedniej wysokości, a dolecieć to już w ogóle. Na początku upadałam gdzieś przed manekinem, musiałam wyczuć tą odległość. Potem problemem było poprawne trafienie. Moja noga dziwnym trafem zawsze trafiała, ale nigdy nie tam gdzie powinna. To było dosyć frustrujące i męczące. W końcu podeszłam do swojego sensei z prośbą o pomoc. Wiedziałam, że samej też by mi się udało kiedyś to opanować, ale nie ma to jak profesjonalna rada nauczyciela. W końcu od tego też oni są. Po chwili odpoczynku i zebraniu myśli mistrz pokazał mi jak poprawnie wykonać cały skok, krok po kroku przeprowadzał mnie przez wszystkie etapy ataku tak abym zrozumiała. I zrozumiałam. Kolejne próby były już zdecydowanie lepsze, pod koniec dnia w końcu zaczęło mi się naprawdę udawać. Mój mistrz był pod wrażeniem.

Spoiler:

Mistrz broni dystansowej
Kolejnym naszym treningiem było również coś z treningu fizycznego. Miałam do wyboru chodzenie po wodzie, drzewie, umiejętność rzucania bronią dystansową oraz posługiwanie się bronią białą. Od razu chciałam przejść do chodzenia po wodzie, jednak sensei ostudził mój zapał stwierdzając, że aby przejść do tego muszę umieć chodzić po drzewach, a do tego jeszcze za słabo potrafię kontrolować swoją chakrę. Musiałam się jeszcze podszkolić, aby móc zabrać się za takie treningi. Wybrałam więc broń dystansową.
Dzisiejszego dnia zleźliśmy się na innym polu treningowym. Dookoła otaczały mnie tarcze, w które miałam trafiać shurikenami i kunaiami. Miałam ich przy sobie po dziesięć sztuk. Wszystko udostępnione przez senseia do mojego ćwiczenia.
Zaczęliśmy od techniki rzucania. Czegoś tam wiedziałam, bo ćwiczyłam to kiedyś z Fuu, teraz jednak widziałam, że robiłam to co najmniej słabo. Widząc umiejętności mojego mistrza poczułam się głupio, ale wiedziałam, że jeśli wezmę się do pracy, to uda mi się osiągnąć kiedyś jego poziom. Tak więc pierwsza była technika. Sensei pokazał mi jak poprawnie trzymać i wyrzucać kunaie aby się nie zranić, z tym sobie radziłam, jednak kiedy przeszłam do shurikenów było trochę gorzej. Po pierwsze kilka razy zraniłam się źle je wyciągając bądź wyrzucając. Za każdym razem robiliśmy więc przerwy na opatrzenie ran, co tylko wszystko spowalniało. Kiedy już nie miałam problemu z tymi czynnościami (czego nauczenie się trochę mi zajęło) przeszliśmy do starania się celnego rzucania w tarcze. Najpierw w jedną, potem w dwie, trzy i tak dalej.
Jak jedną i dwie jeszcze ogarniałam, tak więcej niż trzy były już dla mnie problemem. Trafiałam wszędzie, tylko nie w tarcze. Prawie raz wbiłam shuriken prosto w głowę mojego mistrza! Podbiegłam do niego mocno go przepraszając. Cieszyłam się, że nic mu się nie stało.
Ten trening zajął nam zdecydowanie najwięcej czasu. To czego nauczyłam się jednego dnia, dopracowywałam kolejnego, tak aby naprawdę się tego nauczyć. Przecież poprawność wykonywania tak prostego ataku mogła być bardzo przydatna, a ja nie chciałam zrobić tego po łepkach.

Ostatnio edytowany przez Chiyo Kiyoshi (2014-11-16 15:27:34)

Offline

 

#27 2014-11-17 13:10:38

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

Wygląda, że wszystko jest w porządku,  zapraszam do następnej sali i do robienia karty postaci. W razie jakichkolwiek pytań zaprzaszam na GG czy chatboxa.

Offline

 

#28 2014-12-14 01:40:52

Izumi

Zaginiony

51565348
Skąd: Racibórz
Zarejestrowany: 2014-11-22
Posty: 90
Klan/Organizacja: Samotnik[Kuran Sen]
KG/Umiejętność: Kuran Sen
Ranga: Członek Klanu
Wiek: 18

Re: Sala #3 - Trening

Po ukończeniu zadania w poprzedniej sali przyszła kolej na kontynuacje mojej nauki w akademii. Chęć nauki i wielka ekscytacja obecnymi wydarzeniami motywowała mnie do działania. Kilka minut spędziłam na szukaniu sali, aż w końcu ją odnalazłam. Wkroczyłam pewnym krokiem do środka, wnętrze było obszerne i zaopatrzone we wszelkie potrzebne przyrządy począwszy od zwojów skończywszy na broni białej oraz miotanej. Pierw podeszłam do regału ze zwojami i po dokładnym przeanalizowaniu wybrałam najciekawsze. Przystąpiłam bez chwili zwłoki do treningu, szerze liczyłam że nie zajmie mi to zbyt wiele czasu.


Kawarimi no Jutsu (変わり身の術)
Postanowiłam uczyć się tego jutsu ponieważ uważam że jest bardzo przydatne podczas konfrontacji. Pierw nauczyłam się dokładnego działania, a następnie na sucho ćwiczyłam pieczęcie. Następnie rozejrzałam się po sali za przedmiotem potrzebnym do wykonania tej techniki. W oczy wpadła mi niewielka kłoda leżąca pod jednym z okien,  skupiłam się i sformułowałam pieczęć. Zmrużyłam powieki dla lepszej koncentracji, po chwili trwającej w moim mniemaniu wieczność otworzyłam oczy, patrzyłam z rozczarowaniem na nie udaną zamianę. Nie zamierzałam się poddawać próbowałam jeszcze kilka razy, myślałam o miejscu położenia  kłody i o zamianie miejscami.  Nagle olśniła mnie pewna myśl może użyć więcej chakry na to jutsu? Tak też zrobiłam sformułowałam pieczęcie użyłam większych zasobów mojej chakry. Gdy to nie przyniosło żadnych pozytywnych rezultatów załamałam się, usiadłam na ziemi i myślałam o tym co robię źle, czy może nie przykładam się do tego jak należy, sama już nie wiem. Po kilku minutach poderwałam się na równe nogi, wyobraziłam sobie wielką bitwę, a ja w samym jej centrum, stoję bezradna, i od tego czy uda mi się wykonać prawidłowo te jutsu zależy moje życie.  Skupiłam się spojrzałam na miejsce gdzie leżała kłoda sformułowałam pieczęć uwolniłam większe pokłady chakry. Po zaledwie sekundzie na moją twarz padały promienie słońca stałam pod oknem. Szczęśliwa z postępów sięgnęłam po kolejny zwój.

Konoha Raiken
Moje następne zadanie było stosunkowo prostsze od poprzedniego, lecz wymaga fizycznych zdolonści. Osobiście zawsze byłam wygimnastykowana i dbałam, o to jak wyglądam. Dodatkowo trening pod obecnością Lin był surowy, ale dawał efekt. Przed wykonaniem wybranej techniki postanowiłam się rozgrzać, by nie nabawić się żadnej kontuzji. Jednym z najważniejszych czynników podczas wykonywania tego ciosu jest dobre wybicie i wirowanie w powietrzu. Po krótkich przemyśleniach jak wykonać ten manewr, wzięłam się do realizacji go. Stałam pod ścianą z oknami wzięłam krótki rozpęd i wybiłam się, podczas lotu odwróciłam się tak że głowa była skierowana ku ziemi, lecz nie zdołałam się nawet zacząć obracać kiedy twarda podłoga mnie przywitała. Rękoma zamortyzowałam upadek, a następnie odtoczyłam się na bok tak że leżałam na plecach. Kilka minut upłynęło, gdy tak leżałam pochłonięta rozmyślaniem nad tym co zrobiłam źle. Po pierwsze słabe wybicie następnie za dużo czasu poświęciłam na obrót, a na koniec nie zdołałam nabrać odpowiedniej prędkości. Postanowiłam spróbować raz jeszcze, wyskoczyłam w górę zrobiłam szybki obrót, a następnie zawirowałam w powietrzu z wysuniętą przed siebie pięścią. Po krótkiej chwili słychać było głuchy trzask pękającej drewnianej podłogi, po udanym ataku odskoczyłam na bok wybiwszy się za pomocą rąk. Wylądowałam czysto i elegancko się prezentując skłoniłam się z teatralnym wdziękiem. Pełna energii przystąpiłam do kolejnego zadania.

Konoha Senpū (木ノ葉旋風)
Kolejna zdolności którą wybrałam należała do grupy TaiJutsu. Osobiście uważam że umiejętność walki wręcz jest nieodzowna towarzyszką każdego ninja. Atak którego zamierzam się nauczyć nazywa się ''Konoha Senpū''. Polega na wyskoku i przy obrocie uderzenie nogą w dowolne miejsce na ciele przeciwnika. Cios ten może często zadecydować o losach walki, i dla tego jest wart uwagi. Po chwili wytchnienia zabrałam się do analizy tego ataku, uderzenie było dość proste i mimo wszystko pewna siebie chciałam je przetestować. Wyskoczyłam w górę, przy szybkim obrocie gdy moje ciało nabierało prędkości wysunęłam nogę do uderzenia. Gdyby to uderzenie było przeprowadzone w czasie walki, mój przeciwnik miałby poważne problemy z kręgami szyjnymi. Jednak mimo udanej próby uważałam, że wciąż stać mnie na więcej oraz, że uderzenie jest stanowczo za słabe trenowałam dalej. Wyskok obrót i atak i tak przez kilka najbliższych minut, gdy krople potu zaczęły napływać mi do oczu zrobiłam sobie przerwę. Sądziłam że już opanowałam doskonale ten atak, na ostatnią próbę udowodnienia sobie siły, szybkości, precyzji mojej nabytej umiejętności. Postanowiłam zaatakować raz jeszcze wyskoczyłam, zwinie się obracając wysunęłam nogę do uderzenia, przy lądowaniu zawirowałam w piruecie. Z uśmiechem na twarzy przystąpiłam do kolejnego etapu nauki.

Mistrz Broni Białej
Nasilające się zmęczenie i chęć odpoczynku były kuszące, jednakże przybyłam tu po to by zostać ninja i nie zrezygnuję z mojego celu. Najlepsze zadanie zostawiłam na koniec mimo zmęczenia ochoczo podeszłam do stojaka z bronią i wyciągnęłam katanę. Mimo swojego wieku i widocznych śladów częstego używania broń była w dobrym stanie. Chwyciłam pewnie rękojeść i poczułam przyjemny dreszczyk który przebiegł mi po plecach. Postanowiłam pierw oswoić się z bronią i wykonywać wolno podstawowe elementy walki. Dużą uwagę przywiązywałam do pracy nóg, każdy ruch był przemyślany i jak najbardziej precyzyjny. Starałam się oddychać równo, stojąc pewnie z klingą w ręce czułam się wyśmienicie. Zatem postanowiłam wypróbować pewien schemat ataku, wykonałam salwę kilku uderzeń tnąc powietrze poziomo i pionowo, następnie odskoczyłam w tył. Po czym w biegu ruszyłam na wyimaginowany cel, tuż przed nim zanurkowałam pod jego klingą będąc za plecami przeciwnika gwałtownie  odwróciłam katanę w dłoniach i robiąc krok do tyłu wbiłam mu ostrze między łopatki. Podczas przerwy na złapanie oddechu rozmyślałam nad innymi atakami, postanowiłam jak na razie przejść do tradycyjnych ciosów. Tak więc godziny mijał, a ja trenowałam twardo stojąc na ziemi, szlifowałam swoje umiejętności w walce. Ciosy były szybkie i precyzyjne, musiałam  brać pod uwagę wszystkie moje zalety i wady. Jestem kobietą i fizycznie nie jestem aż tak silna ja mężczyzna więc muszę być od niego szybsza i dokładniejsza. Postanowiłam raz jeszcze wyobrazić sobie przeciwnika, nasza wymiana ciosów była na równym poziomie. Parłam nieustanie na niego robiłam ataki wspomagane impetem z piruetu. Praca nóg jest niezbędna w walce bronią biała, więc robiła liczne zwody i manewry. Miecz stał się przedłużeniem mojego ramienia czułam się z nim jednością. Z przyjemnością chciałam wykonać pewien atak o którym dotychczas jedynie czytałam. Zaatakowałam fintą [Polega na zmyleniu przeciwnika ostrzem, oraz wprowadzeniu wypadu/cięcia z innej, niespodziewanej strony.] Wykonałam doskonałą zmyłkę po czym zaatakowałam wypadem poziome  głębokie cięcie. Z satysfakcją z skierowałam się ku senseiowi, po czym za młynkowałam kataną i skłoniłam się głęboko.

Offline

 

#29 2014-12-16 18:28:32

Yukina

Klan Senju

Zarejestrowany: 2014-11-02
Posty: 383
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Weteranka
Płeć: Kobieta
Wiek: 19 lat

Re: Sala #3 - Trening

Po przejściu wstępnych wskazówek. Wyszła z pomieszczenia i udała się w stronę sali treningowej. Przeszła tak parę korytarzy, aż zatrzymała się przy dużych drzwiach. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. Sala była dużych rozmiarów. Pod ścianami były półki z różnymi książkami i zwojami zawierającymi techniki. Postanowiła od razu zacząć.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

  Po wszystkich treningach, podkładała zwoje na miejsce. Wszystko co użyła poukładała tak jak było. Dumna z osiągnięć, czekała na werdykt senseia. Miała szczerą nadzieję, iż zaliczyła trening. Starała się, wyszła z sali. Musiała czekać na zewnątrz.


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8tu1z9vnk1r922azo1_500.gif

Offline

 

#30 2014-12-16 22:55:41

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

Izumi - akcept, treningi może nie porywały momentami sporo powtórzeń, czasem jakiś przecinek zgubiony, czasem jakieś przydługie zdanie. Jednak to drobnostki, trening bardzo przyzwoity. Pamiętaj, że przy używaniu Kawarimi trzeba je przygotować odpowiednio wcześniej. Zapraszam do następnej sali i tworzenia  KP.
Yukina - niestety nie mogę zaliczyć. Fajnie, że jest wstęp i zakończenie mniejwięcęj według zasad obowiązujących na forum. Treningi jednak ledwo spełniają minimum, albo w przypadku pierwszego nawet nie spełniają. Zdyskwalifikował cię brak treningu umiejętności. Jeżeli masz problemy z wypełnieniem minimum treningowego staraj się być bardziej kreatywna możesz np.
- dodać coś z otoczenia.

Rozejrzałam się dokładnie po otoczeniu, nie chciałam być zauważona przez kogokolwiek. Gdyby ktoś mnie zobaczył teraz, jak kiepsko tak mi idzie, chyba bym spłonęłam ze wstydu.

- dodać coś z fabuły postaci.

To było pierwsze jutsu, którego miałam się nauczyć, oczywiście w rodzinnej wiosce widziałam już nie jedno, jednak nigdy sama go nie wykonywałem. Mój trening skupiał się bardziej na fizycznych aspektach oraz nieco teorii, dopiero teraz jednak przekonywałam się czym jest praktyka.

- dodać element przygotowawczy do przyszłego treningu.

Po raz kolejny czytałam zwój, jednak wydawał się równie niezrozumiały jak za pierwszym razem gdy to robiłam. Nie wiedząc co robić postanowiłam mimo wszystko przystąpić do rozgrzewki.

- dodać odczucia lub jakiś element losowy.

Byłam sfrustrowana, za cholerę nie mogłam zrozumieć tego zwoju. Biegłam przed siebie licząc, że rozgrzewka pomoże mi się uspokoić. Nic z tego jeszcze bardziej się wkurzyłam, kiedy potknęłam się o butelkę zawierającą jakiś płyn. Ze złości postanowiłam ją wypić, wiem że to niezbyt roztropne, mimo wszystko nie mogłam się powstrzymać. Płyn zapiekł moje gardło, po chwili zaczęło mi się kręcić w głowię, ale wreszcie zwój który miałam przed oczami zdawał się nabierać sensu

Offline

 

#31 2014-12-17 18:49:48

Yukina

Klan Senju

Zarejestrowany: 2014-11-02
Posty: 383
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Weteranka
Płeć: Kobieta
Wiek: 19 lat

Re: Sala #3 - Trening

Poprawa

Po ostatnim zadaniu, udała się w kierunku sali. Na środku przed nią, stał wielki stół. Podeszła do niego i zobaczyła dziewięć różnych zwojów. Były trzy główne kolory: czerwony, niebieski i zielony. Jednak, w każdym z nich, było coś charakterystycznego. Zamyśliła się, próbując jak najlepiej wybrać.  W końcu podjęła decyzję i wzięła dwa niebieskie i jeden zielony. Po wybraniu otworzyła drzwi i weszła do środka.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
       
   Zaczęła szukać senseia, chciała by ją ocenił. Miała szczerą nadzieję, że tym razem się udało. Włożyła dużo starań, by wszystko wyszło jak najlepiej. Miała lekkie rumieńce od ciężkiej pracy. W końcu go znalazła. Zaczęła opowiadać ze szczegółami o jej ćwiczeniach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Niech pociechą dla nas będzie to, iż żaden ból na świecie nie trwa wiecznie. Kończy się cierpienie, pojawia się radość i tak równoważą się nawzajem. Czekała na jego werdykt.

Ostatnio edytowany przez Yukina (2014-12-17 18:50:08)


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8tu1z9vnk1r922azo1_500.gif

Offline

 

#32 2014-12-18 18:10:18

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #3 - Trening

W sumie to Akio powinien być tym, który ocenia poprawę tych treningów w stosunku do dodanych wcześniej, jednak musiałbym nie mieć serca, by tyle trzymać Cię w niepewności. Co więcej, trzeba odciążać naszego obecnego głównego sprawcę fabuły na forum!
   No co mógłbym powiedzieć? Treningi naprawdę fajnie opisane. Czasem wydawało mi się, że zjadałaś jakieś słowa, ale musiałbym nie mieć serca, by kazać ci poprawiać takie pierdoły przy tak bogatych opisach. Naturalnie - nie ma innej opcji, jak przepuszczenie cię dalej. Zakładaj czym prędzej kartę postaci i ruszaj po przygodę! Powodzonka!

Offline

 

#33 2014-12-22 21:10:50

Kikotoshi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-12-15
Posty: 18

Re: Sala #3 - Trening

W drodze do następnej sali zastanawiałem się, co sądzę o tej akademii. Przybyłem tu głównie po to by zdobyć pewne przydatne umiejętności, mogące pomóc mi w odnalezieniu innych członków mojego klanu. Na razie jednak głównie zadawali mi pytania o mnie i mój życiorys. Nie byłem pewny, czy tak rozumiem pojęcie "nauka". Po głębszym zastanowieniu się stwierdziłem, że nauczyciele musieli przecież coś o nas wiedzieć - nie uczyliby zapewne na przykład młodego zabójcy.
  -Ciekawe, czy sprawdzali naszą prawdomówność za pomocą jakiegoś jutsu - powiedziałem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, że myślę na głos. Rozejrzałem się po korytarzu, lecz na szczęście nikogo nie było w okolicy. Przy okazji zauważyłem, że, pochłonięty rozmyślaniami, nie zauważyłem nawet gdy doszedłem do drzwi następnego pomieszczenia.
   W przeciwieństwie do tych, którymi dotychczas przechodziłem, były to całkiem duże, nieco ozdobne wrota. Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie zabłądziłem, lecz powieszona nad przejściem metalowa tabliczka z napisem "3" przekonała mnie, że dotarłem na miejsce. Zaciekawiony, zebrałem się w sobie i pchnąłem drzwi.
  Okazało się, że pomieszczenie było również większe od poprzednich. Pod ścianą naprzeciwko stały półki z różnymi atrapami broni i innymi małymi przedmiotami. Po lewej umieszczone były cztery manekiny, a po prawej duże lustro. Moją uwagę przyciągnął stojący na środku stół z leżącymi na nim zwojami.
  Gdy podszedłem bliżej, zauważyłem leżącą na wierzchu kartkę. Sięgnąłem po nią i przeczytałem

"Kandydacie na ninja, witaj w sali numer trzy!
   Do Twojej dyspozycji oddajemy następujące zwoje z opisami jutsu. Jak pewnie wiesz, te techniki wykorzystywane przez wojowników można podzielić na kilka różnych kategorii. Są wśród nich między innymi NinJutsu, GenJutsu i TaiJutsu.
   Teraz wybierz trzy spośród nich i postaraj się je opanować. Ale nie próbuj nauczyć się więcej pod groźbą wydalenia ze Szkoły.
Życzymy powodzenia!"

Przyjrzałem się uważnie zwojom i wybrałem spośród nich dwa opisujące GenJutsu i jeden NinJutsu. Następnie przystąpiłem do nauki.

Na pierwszym zwoju było napisane:

Henge no Jutsu

Jest to prosta technika umożliwiająca odwzorowanie wyglądu przedmiotu bądź istoty.
Pieczęci: Pies (戌, Inu) -> Dzik (亥, I) -> Baran (未, Hitsuji)

Pod spodem widniały różne porady i wskazówki, które przelotnie obejrzałem. Postanowiłem od razu zacząć trening. Najpierw skupiłem się na swojej chakrze wykorzystując do tego jedno z prostych ćwiczeń, które nauczył mnie Mędrzec. Wyobraziłem sobie pusty pokój bez drzwi i okien. Następnie stworzyłem drzwi, za którymi była moja chakra. Przeszedłem przez nie i zobaczyłem ją w formie unoszącej się w ciemności kuli błękitnych płomieni. Wyciągnąłem w jej stronę rękę i poczułem przyjemne mrowienie na całym ciele. Równie dobrze mogłem po prostu intensywnie myśleć o niej, lecz w ten sposób łatwiej było mi uspokoić ciało i umysł, co było niezwykle przydatne przy pierwszym wykonywaniu jakiejś techniki. Oczyma swej wyobraźni ujrzałem siebie przyjmującego postać wieśniaka, którego spotkałem po drodze tutaj. Uformowałem pieczęci:

Pies (戌, Inu) -> Dzik (亥, I) -> Baran (未, Hitsuji)



  Poczułem coś dziwnego, jak gdyby coś rozciągało lekko moją skórę, po czym na nią naciskało. Uczucie to trwało jednak tylko chwilę, po czym znikło. Odwróciłem się w stronę lustra i zobaczyłem, że mi się udało. A raczej prawie. Nie przypominałem sobie, by ten wieśniak miał głowę wyglądającą jak moja.
  Zagłębiłem się w swój umysł i ujrzałem zieloną polanę z kilkoma drzewami, na środku której stała moja podświadomość w postaci Mędrca. Ten, milcząc wyciągnął w moim kierunku rękę. Trzymał w niej kryształową kulę, w której zobaczyłem moją poprzednią próbę. Po chwili zrozumiałem - wykorzystałem zbyt mało chakry, przez co całe moje ciało nie zdołało się przemienić. Powróciłem do rzeczywistości i spobowałem jeszcze raz, tym razem używając większej ilości chakry:

Pies (戌, Inu) -> Dzik (亥, I) -> Baran (未, Hitsuji)



Tym razem całkowicie się udało.

Po chwili odpoczynku postanowiłem przejść do pierwszego GenJutsu -

Kasumi Juusha no Jutsu

  Według zwoju, jutsu to "pozwala użytkownikowi stworzyć niezniszczalne i niezdolne do ataku klony, które podążają za jego ruchem zajmując przeciwników". Tym razem pomyślałem, że technika ta będzie potrzebowała więcej chakry. Spróbowałem stworzyć cztery klony:

Wąż (蛇, Hebi) -> Tygrys (虎, Tora) -> Baran (未, Hitsuji)



Zamiast moich klonów na ziemi dookoła mnie pojawiły się cztery czarne plamy. Sfrustrowany kopnąłem lustro, jednak nic się mu nie stało. Jedynym efektem był chwilowy ból w mojej nodze. Gdy już się uspokoiłem i zacząłem się zastanawiać. Coś w głębi mnie mówiło mi, że użyłem odpowiedniej ilości chakry. Mimo to musiałem popełnić jakiś błąd. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że zupełnie nie skupiłem się na wyglądzie moich klonów. Postanowiłem spróbować ponownie:

Wąż (蛇, Hebi) -> Tygrys (虎, Tora) -> Baran (未, Hitsuji)



  Tym razem zobaczyłem dookoła siebie cztery moje repliki. Nagle wpadłem na pomysł, by je wypróbować. Podszedłem do półek i chwyciłem drewniany kunai. Rzuciłem nim w jednego z moich klonów, równocześnie każąc mu się nie bronić. Sztuczny nóż wbił się w jego ciało, lecz już po chwili klon wyglądał, jakby nic się nie stało. Kunai natomiast utknął gdzieś w czarnej mazi, z której wykonane były moje kopie. Patrzyłem przez chwilę zafascynowany, obmyślając wiele różnych zastosowań tej techniki w walce, po czym odwołałem klony

Ostatnią techniką, jakiej chciałem się dzisiaj nauczyć było

Narakumi no Jutsu

  Ta ciekawa technika miała sprawić, że mój przeciwnik ujrzy swoje największe lęki. I tutaj był problem - nie miałem żadnego przeciwnika. Zdecydowałem się, że najpierw spróbuję opanować teorię. Uważnie przeczytałem zwój i wykonałem pieczęci, używając chakry, lecz nie mając żadnego celu:

Wąż (蛇, Hebi) -> Szczur (鼠, Ratto)



  Oczywiście nic się nie stało, choć poczułem ubytek chakry. Po chwili wydało mi się, że obok mnie przeleciała jakaś niewidzialna fala, jakby moja technika zaczęła się odbijać od ścian w poszukiwaniu celu. Zrezygnowany odwołałem moje jutsu. Dokładnie w tym momencie ujrzałem coś kątem oka. Gdy odwróciłem się w tamtą stronę zobaczyłem jednak tylko lustro. Pod wpływem nagłego przeczucia podszedłem do zwierciadła i przyjrzałem się uważnie jego ramie. To, co w pierwszej chwili uznałem za abstrakcyjny wzór, okazało się w rzeczywistości starą odmianą pisma, stosowaną niegdyś na terenach Ta No Kuni. Ze względu na moje dziecięce zafascynowanie papierem i paleografią potrafiłem czytać proste teksty innych języków i dialektów, więc po chwili odszyfrowywania otrzymałem następującą wiadomość:

"To lustro zostało zaprojektowane i stworzone przez wielkiego Paimashi'ego, mistrza technik szklarskich. Powstało w sposób, dzięki któremu pozwala zobaczyć to, co zobaczyłby potencjalny przeciwnik. Przedmiot ten, będący dziełem równie pięknym co cudownym należy do..."

  Dalej była spora lista nazwisk i imion, które nic mi nie mówiły. Nie interesowałem się tym jednak, gdyż właśnie znalazłem sposób, by kontynuować naukę. Gdy ponownie wykonałem to GenJutsu celując w lustro, pojawiły się na nim czerwone symbole układające się w słowa:

"Twój przeciwnik ujrzałby swoje lęki, ale z powodu, że to, czego się boimy jest rzeczą indywidualną, nie mogę pokazać Ci tego, co zobaczyłby każdy przeciwnik"

  Usatysfakcjonowany takim efektem wykonałem to jutsu jeszcze kilka razy i skończyłem trening tej techniki

Sądziłem, że to koniec moich ćwiczeń, lecz na stole pojawiły się kolejne cztery zwoje i kartka z wiadomością o tym, że teraz mam opanować jedną z tych czterech umiejętności.
  - Co oni sobie wyobrażają!? - krzyknąłem tak sfrustrowany, że nawet nie zdałem sobie sprawy z tego, że znów myślę na głos - Nie mogli tego powiedzieć na początku?
  Wizja położenia się i odpoczynku zniknęła jak płomień zdmuchniętej świeczki. Uznałem jednak, że będzie mi ciężej znowu zacząć gdy teraz przerwę, więc kontynuowałem mój trening.

Zdecydowałem się na umiejętność

Mistrz broni dystansowej

  Tym razem nie musiałem wysilać się intelektualnie i od razu rozpocząłem ćwiczenia. Wziąłem kilka drewnianych kunai z półki i najpierw spróbowałem rzucić cztery z nich, po kolei, do jednego manekina. Dwoma udało mi się trafić, co uznałem za dobry początek. Zachęcony swoim sukcesem, spróbowałem czegoś trudniejszego - rzuciłem taką samą ilość noży, też jeden za drugim, ale w różne cele. Tym razem trafiłem tylko raz. Trenowałem przez następną... godzinę? Dwie? Straciłem już rachubę. W każdy razie po pewnym okresie czasu zdecydowałem się na przerwę. Mięśnie mnie bolały od nieustannych ćwiczeń, choć rzucałem celnie około siedem na dziesięć rzutów. Po jakichś piętnastu minutach wróciłem do treningu, wymyślając coraz to nowe sekwencje ataków dystansowych i opanowując je za pomocą sztucznych noży i manekinów. Trafiałem coraz celniej, ale zastanawiałem się, czy to wystarczy. W końcu skończyłem swoje ćwiczenia osiągając zadowalający (według mnie) poziom.

Zmęczony przespałem się jakieś pół godziny i czekałem na senseia, który miał ocenić efekt końcowy. Przyłożyłem się do treningu i miałem nadzieję, że dobrze wypadnę przed senseiem.


http://media.giphy.com/media/Fh3ezinVpi4yk/giphy.gif

Offline

 

#34 2014-12-22 22:07:07

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

Ostatni trening trochę krótkawy i nie porywający, ale pozostałe wow. Jestem pod wielkim wrażeniem zwłaszcza zobrazowania chakry i rozbudowany wstęp. Widać też że jesteś dość kreatywny motyw z lustrem bardzo mocny. Generalnie dawno, albo może nawet nigdy nie czytało mi się treningu z takim zainteresowaniem. Masz talent, zapraszam do następnej sali.

Offline

 

#35 2014-12-23 21:27:17

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Sala #3 - Trening

     Wkroczyłem do pierwszej sali pewny siebie. Nigdy nie czułem obawy przed trenowaniem. Uwielbiałem wręcz samorozwój, doskonalenie się w różnych dziedzinach, Kiedyś chciałem stać się równie silny co mój dziadek. Dlaczego więc nie mógłbym zacząć treningów od dziś? Szczerze powiedziawszy, nie znałem osobiście mojego przodka, ani nie słyszałem o nim zbyt wiele. Podobno jednak byłem do niego podobny, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Czułem więc, że mój dziad na pewno znał te techniki - może nawet umiał je wykonywać. Stwierdziłem, że nauczę się kilku z nich. W końcu każdą drogę na szczyt trzeba rozpocząć od małych kroczków.

Henge no Jutsu


Pierwsze Jutsu, które wybrałem, umożliwiało mi zmienienie wyglądu mojego ciała. Cóż, mimo prostoty tej techniki i niskiej rangi, uważałem, że jest ona niezbędna, w zasadzie wymagana w arsenale każdego ninja. Przecież skrytobójca dzięki temu może podszywać się pod innych i manipulować otoczeniem! Z zapałem wziąłem się do roboty. Przeczytałem dokładnie zwój, a następnie postanowiłem powtarzać pieczęcie. Było ich tylko trzy, dlatego nie miałem specjalnego problemu z ich zapamiętaniem. W krótkim czasie również nauczyłem się składać je po kolei tak, aby moje palce "nie plątały się", czyli najzwyczajniej w świecie, sztuka dokładniejszego wiązania pieczęci ręcznych. Teraz nadeszła pora na stworzenie odpowiedniego obrazu w moim umyśle. Mogłem zamienić się w przedmiot bądź zwierzę, chciałem jednak czegoś trudniejszego. Szybko pojąłem, że jeżeli podmienię swoje ciało w innego człowieka, na pewno opanuję to Jutsu. Zastanawiałem się dobrą chwilkę, aż stwierdziłem, że zamienię się w moją babkę. Cała trudność polegała na tym, iż była niższa i grubsza niż ja. Starość nie radość. Zamknąłem oczy, dokładnie przeanalizowałem obraz. Potem wysłałem chakrę do ciała tak, aby "rozsmarowała się" przy skórze. Powtórzyłem ciąg pieczęci iii. Udało się. Wyglądałem dokładnie jak matka mojego ojca. Przeglądając się w lustrze nie dostrzegłem żadnej różnicy. Można? Można.

Narakumi no Jutsu


Drugą techniką, której chciałem się nauczyć, należała do dziedziny iluzji, GenJutsu. Odkąd tylko dowiedziałem się o istnieniu tej sztuki, czułem, że jest stworzona dla mnie. Nic dziwnego więc, że chciałem opanować Narakumi no Jutsu. Technika ta, choć banalna, może spowodować szkody psychiczne u całkiem zdrowych ludzi. Czego chcieć więcej, aby pokonać przeciwnika? Początkowo powtórzyłem pieczęcie kilkukrotnie. Było ich jeszcze mniej niż w przypadku poprzedniego Jutsu, bo tylko dwa. Ze składaniem znaków nie miałem specjalnych problemów, dlatego prędko wziąłem się za praktykę. Zamknąłem oczy. Wyobraziłem sobie przeciwnika, którego dosięgam siłą mojego umysłu. Wciągnąłem powietrze i zawiązałem pieczęcie ręczne. Chwilę później wypowiedziałem nazwę techniki. Momentalnie poczułem ubytek chakry. Miałem mniej energii, dlatego stwierdziłem, że umiem wykonać Jutsu. Jednak czy prawidłowo? Z pomocą przyszło mi lustro Paimashiego*, dzięki któremu mogłem przekonać się czy moja iluzja ukaże się prawidłowo. Powtórzyłem Jutsu i skoncentrowany wpatrywałem się w lustro. Chwilkę później pojawiły się setki małych znaków, układających się w długi napis: "Oponent byłby podatny na iluzję. Jestem tylko lustrem, więc nie ukażę lęków wszystkich ćwiczących." Cóż, mogłem uznać, że nauczyłem się nowej techniki,

* - wykorzystałem pomysł Kikotoshiego, dzięki stary

Kasumi Juusha no Jutsu


Ostatnim Jutsu, które przyszło mi opanować w Szkole Ninja, również należało do dziedziny iluzji. GenJutsu podobało mi się bardzo, choć dopiero uczyłem się podstaw tej zawiłej sztuki. Być może mogłem wiązać z nim przyszłość? Tego nie byłem pewien, ale z radością przystąpiłem do ćwiczeń. Ponownie na sam początek opanowałem składanie pieczęci. Trzy znaki ręczne ponownie mnie nie zaskoczyły, dlatego mogłem wziąć się za dalszą naukę. Według zwoju, miałem stworzyć klony, które przy kontakcie fizycznym mogłyby się regenerować. Jutsu to było świetne, wprost idealne do ukrywania się. Zamknąłem oczy i wypuściłem chakrę z mojego ciała. Złożyłem trzy pieczęcie, a potem wypowiedziałem nazwę techniki. Po otworzeniu ślepi nie byłem zadowolony, stworzyłem kilka replik, jednak były one beznadziejne. Nie przypominały mnie, leżały na ziemi, a po kopnięciu najzwyczajniej w świecie znikały. Nie spełniały w zasadzie żadnego z wymogów zwoju. Zirytowany otarłem pot z czoła, przybrałem wygodną pozycję i zamknąłem oczy. Wyobrażałem siebie dokładnie, z każdej strony, a następnie powtórzyłem ciąg pieczęci. Wypowiedziałem magiczną nazwę "Kasumi Juusha no Jutsu", a następnie uwolniłem energię. Poczułem ubytek chakry odpowiedzialny za powstanie trzech klonów. Teoretycznie miało wyjść. Bałem się otworzyć oczy, jednak po chwili zrobiłem to. Nie zawiodłem się. Klony były idealnie podobne do mnie. Po otrzymaniu ciosów rozmywały się. Miałem również nad nimi pełną kontrolę. Krótko ujmując - perfekto.

Mistrz broni białej [1]


Umiejętność, którą wziąłem na mój warsztat, to mistrz broni białej. W czasie dziecięcych bójek zdarzało używać mi się narzędzi. Nigdy jednak nie miałem do czynienia z perfekcyjnie wyważonym mieczem samurajskim, czyli kataną. Gdy ujrzałem tą broń, od razu poczułem do niej sympatię. Podczas treningu moich umiejętności szermierczych, od razu chwyciłem za nią i ruszyłem na środek sali. Potrzebowałem przestrzeni. Zacząłem wykonywać podstawowe cięcia. Jak wspominałem, trening z kataną był mi obcy. Musiałem dokładnie wyczuć broń. W tym celu przecinałem powietrze kilkukrotnie bardzo powoli. Chciałem się przekonać z jaką precyzją da się operować przy moich reakcjach, a i dzięki temu mogłem przyzwyczaić się do broni. Mniej więcej po godzinie banalnych ataków wziąłem się za te trudniejsze. Postanowiłem atakować z góry, a następnie skakać do boku i wykonać cięcie z przeciwnego kierunku. Początkowo kulałem i nie mogłem osiągnąć niczego wielkiego, jednak z czasem rosła moja precyzja. Kiedy opanowałem ten banalny manewr, zacząłem pozorować ataki, a następnie zabierać broń i nacierać z innej strony. Sztuka fałszowania cięć nie należała do najłatwiejszych i szczerze powiedziawszy zajęła mi najwięcej czasu. Po tym zabiegu czułem się bardzo zmęczony, jednak orzekłem, iż trzeba dalej ćwiczyć. Ponowiłem mocny uścisk na rękojeści katany i zacząłem wykonywać mocne cięcia. Miało to na celu nauczyć mnie wkładania dużej siły do władania bronią. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałem jak to robić, jednak z czasem szło mi coraz lepiej. Przekonałem się, że nawet z zera można opanować cząstkę tej wspaniałej umiejętności. Cóż, to chyba na tyle. W przyszłości pewnie będę chciał nauczyć się lepiej władać bronią biała, ale nie dziś.

     Zmęczony leżałem na podłodze. Minęło kilkanaście minut, zanim znalazłem rezerwę sił, aby wstać i ruszyć do następnej sali. Czułem, że powoli kończy się mój pobyt w Szkole Ninja...

Ostatnio edytowany przez Ikkyo (2014-12-23 21:28:05)

Offline

 

#36 2014-12-23 21:34:55

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #3 - Trening

Dokładnie opisane techniki wyraźnie wskazują na to, że odpowiednio się z nimi zaznajomiłeś, zanim przystąpiłeś do nauki, a także świadczą o twoim wkładzie pracy w ich przedstawienie za pomocą tekstu. Miejmy nadzieję, że taki "przedsmak" dał ci pełniejszy obraz tego, co od czasu do czasu będzie cię czekać, kiedy zdecydujesz się na rozwój swojej postaci. Nie pozostaje mi nic innego jak zatwierdzić treningi i zaprosić do tworzenia Karty Postaci.

Offline

 

#37 2014-12-30 21:21:45

Dai

Zaginiony

52472030
Zarejestrowany: 2014-12-30
Posty: 53
Klan/Organizacja: Kuran-Sen/Samotnicy
KG/Umiejętność: Fumetsu
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 160r (9 lat)

Re: Sala #3 - Trening

   Chłopiec wszedł do sali numer trzy i rozejrzał się dokładnie.
  -Więc tutaj będę ćwiczył pierwsze techniki?-zapytał sam siebie, lekko się uśmiechając
    Znalazł sobie trochę miejsca, po czym skoncentrował się przez chwilę. Teraz miał do wyboru trzy spośród dziewięciu technik. Musiał chwilę zastanowić się, które z nich wybrać. Gdy wreszcie wpadł na pomysł, szybko z niego zrezygnował, uznając umiejętność kopania w ten konkretny sposób za totalnie bezużyteczny w jego przypadku. Wtedy to wpadł na kolejną świetną ideę, iż zacznie naukę od dość prostej techniki.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

    Wybór drugiej techniki był dla chłopca oczywisty.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

    Ostatnią techniką, jaką chłopiec chciał się zająć, była nieco innego rodzaju. Dlatego zabrał się za trening dopiero po kilku chwilach odpoczynku.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

    Po ostatnich czynnościach, chłopiec przystanął na chwilę, łapiąc kilka głębokich oddechów. Ostatnia część treningu dotyczyła umiejętności, jaką miał nabyć. Mógł wybrać tylko jedną, więc zastanawiał się nad nią dość długo. W końcu wybór padł na...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Po wyczerpujących psychicznie i fizycznie treningach, dał sobie jeszcze chwilę odpocząć. Usiadł przy ścianie i oparł się o nią plecami. Zamknął oczy i zaczął medytację. Nie trwała ona zbyt długo, gdy po około dziesięciu minutach wstał i wyszedł z sali, kierując się do następnego punktu swojego rozwoju.

Ostatnio edytowany przez Dai (2014-12-30 21:34:25)


Voice
Mowa i szept
Krzyk
Myśli
KP

Offline

 

#38 2014-12-30 22:04:16

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

Trening zaliczony, aczkolwiek nieco za bardzo skupiasz się na pieczęciach, a za mało na technice zwłaszcza w pierwszym jutsu. O wiele lepiej to wyglądało w umiejętności gdzie nie są wymagane. W przyszłości staraj się dodawać nieco więcej od siebie, masz ciekawą postać dlatego jestem pewny, że mógłbyś dodać kilka ciekawych przemyśleń w stylu " Ta technika wydaję się interesująca ciekawe ile osób dzięki niej zabije". Nie to że to musi być dosłownie coś takiego bo to twoja postać jednak warto jakoś urozmaicać treningi. Zapraszam do kolejnej Sali.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-12-30 22:04:27)

Offline

 

#39 2015-01-06 17:49:56

 Ryuuji

Zaginiony

Zarejestrowany: 2015-01-05
Posty: 53
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 154r [17lat]

Re: Sala #3 - Trening

Powoli chodziłem po terenie szkoły, szukając odpowiednią salę. Muszę zacząć osoby ślepe, bo ja już nawet z obandażowanym jednym okiem mam problemy dojść do celu. Choć równie dobrze mogłem się po prostu zgubić. Przez kolejne kilka minut szedłem korytarzem, gdy nagle moim oczom ukazała się sala trzecia. Wróć, jednemu oku, drugim jeszcze nie mogę się posługiwać. Wszedłem do obszernej sali i ruszyłem na jej środek. Dookoła mnie były różne manekiny do ćwiczeń, drewniane bronie oraz stół z kilkoma zwojami. Miałem przeczucie, że będą mi potrzebne, dlatego podszedłem do nich i zacząłem szukać odpowiadających mi technik.

Bunshin no Jutsu
Otworzyłem zwój i skupiłem się by go przeczytać. Trochę czasu mi zajęło nim skończyłem czytanie, ale było warto! Ponownie stanąłem na środku sali i skupiłem się na składaniu pieczęci.
- Bunshin no Jutsu! - powiedziałem kończąc technikę, lecz nic się nie stało. Dobra, coś pominąłem. Składanie pieczęci? Było dobre, ale co jeszcze? Eh, to nie jest wcale takie proste jak mi się wydawało. Może powinienem sobie wyobrazić efekt techniki? W sumie to może być to!
Ponownie się skupiłem, lecz tym razem dokładnie wyobraziłem sobie, że obok mnie stoi moja kopia. Natomiast w tym samym czasie zacząłem składać potrzebne pieczęcie.
- Bunshin no Jutsu! - powtórzyłem, kończąc technikę. Kilka sekund później pojawiło się jakieś człekopodobne coś, lecz raczej nie wyglądało na to by była to moja kopia. Po chwili ciało upadło i zniknęło w kłębie dymu.
Cóż już jest lepiej, ale nadal czegoś mi brakuje. Myśl, Ryuuji! To nie może być aż tak skomplikowane! Co jest potrzebne do każdej techniki ninjutsu? Koncentracja, odpowiednie składanie pieczęci i kontrolowanie chakry. Właśnie! Muszę skupić się też na chakrze! Z nowym entuzjazmem po raz trzeci wyobraziłem sobie swoją kopię, lecz tym razem oprócz skupieniu się jedynie na składaniu pieczęci skoncentrowałem się również na chakrze.
- Bunshin no Jutsu! - powtórzyłem kolejny raz, kończąc technikę. Ku mojemu zadowoleniu przede mną pojawił się mój idealny klon.
Kawarimi no Jutsu
Zadowolony z nauczenia się już jednej techniki powróciłem do stołu ze zwojami i zacząłem szukać następnego, przydatnego jutsu. Po chwili mój wzrok padł na pewien zwój. Wziąłem go do ręki i mozolnie, ale jednak, przeczytałem jego zawartość. Podmiana, tak? Może mi się przydać. Odłożyłem przedmiot na miejsce i wróciłem na środek sali. Tym razem wykorzystując doświadczenie z nauki poprzedniej techniki, wyobraziłem sobie, że chcę się zamienić z krzesłem, które stało po prawej stronie stołu. Skoncentrowałem się na przepływie chakry i zacząłem składać pieczęcie.
- Kawarimi no Jutsu! - powiedziałem, podmieniając się z meblem, lecz zamiast pojawić się na jego miejscu siedziałem na żyrandolu. Cóż, chyba coś nie wyszło. Ostrożnie zeskoczyłem na ziemię, lecz straciłem równowagę i wylądowałem na plecach. Muszę poważnie poćwiczyć nad takim skakaniem. Po krótkim odpoczynku wstałem i uprzednio oddalając się od krzesła, ponownie spróbowałem wykonać technikę. Wziąłem głęboki oddech i skupiłem się na tym by zamienić się miejscami z meblem. Odpowiednio kontrolując przepływ chakry, zacząłem składać pieczęcie.
- Kawarimi no Jutsu! - powtórzyłem, a chwilę później w miejscu, w którym stałem, leżało krzesło, ja natomiast byłem tam gdzie ono poprzednio. Uśmiechnąłem się. Tym razem poszło mi szybciej.
Dainamikku Entorī
Przez chwilę siedziałem na ziemi, odpoczywając. Po kilku minutach nic nie robienia wstałem i po raz trzeci tego dnia podszedłem do stołu ze zwojami. Co by teraz wybrać? Mam już dwie techniki ninjutsu, a że lubię walczyć w zwarciu to może czas na taijutsu? Nagle zauważyłem dość ciekawy tytuł zwoju z techniką taijutsu. Nie czekając długo przeczytałem go, choć podczas czytania zdążyłem zdenerwować się, iż idzie mi to tak powolnie. Po chwili wiedziałem już co mam zrobić. No, przynajmniej teoretycznie. Spojrzałem na, jednego z kilku stojących w sali, manekina i skupiłem się na wykonaniu ataku. Skupiając trochę chakry w stopach by być szybszy, zacząłem biec w jego stronę. Gdy byłem trzy metry przed marionetką, wyskoczyłem w powietrze i spróbowałem kopnąć go w szczękę. Niestety trafiłem jedynie w brzuch, a zaraz po tym padłem na ziemię. To raczej nie powinno tak wyglądać. Przypominając sobie wszystkie nauki zarówno ze staruszkiem jak i tatą, powróciłem do stołu i powtórzyłem poprzednie czynności, lecz tym razem wyskoczyłem w powietrze dwa metry przed manekinem. Trafiłem go w szczękę, choć trochę dalej niż planowałem. Gdy doszło do uderzenia szybko wyprostowałem drugą nogę, aby wylądować na ziemi i obróciłem się. Kiedyś będę musiał jeszcze nad tym pomyśleć, bo podczas walki mogę nie mieć czasu na obrócenie się aby złapać równowagę.
Mistrz broni białej[1]
Ostatnim co musiałem dzisiaj zrobić to wybrać swoją umiejętność. Jeśli mam być szczery to odkąd dziesięć lat temu wujek podarował mi drewniany Koshirae, pokochałem sztukę jaką jest szermierka. Niestety gdy trafiłem do szkoły, mojej ukochanej broni nie było przy mnie, więc jak sądzę straciłem ją w tym samym czasie, w którym moje oko zostało poparzone. Niezbyt zadowolony z tego powodu podszedłem do szafki z różnymi mieczami i zacząłem szukać przynajmniej podobnego ostrza, oczywiście treningowego. Innego w sumie sensei'owie by tu nie zostawili. Po kilku minutach szukania odnalazłem odpowiednią broń i ponownie podszedłem do manekina. Tym razem przypominając sobie słowa staruszka, gdy dawał mi pierwszą lekcję szermierki: "Zaw­sze pa­miętaj o jed­nym [...]. Wal­czysz dla siebie, [...]. Nie po to, żeby wszys­cy widzieli, ja­k dobry jesteś, żeby cię podziwiali. " Myśląc tak kilka razy zamachnąłem się bronią, aby już po chwili starać się wykonywać proste pchnięcia w różne części ciała manekina z coraz większą szybkością. Po dłuższym czasie takiego ćwiczenia, byłem już zbyt zmęczony by kontynuować, ale to powinno mi wystarczyć. Przynajmniej na razie, bo jeśli mam odnaleźć rodzinę to muszę stać się znacznie silniejszy!

Odłożyłem miecz na miejsce i usiadłem pośrodku sali, aby odpocząć. Pewnie niedługo zjawi się tu jeden z sensei'ów, który powie mi czy przeszedłem dalej, a jeśli nie to będę trenował jeszcze ciężej! Choć na razie nie mam siły by wstać. Ciekawe jaki werdykt usłyszę.


http://i.imgur.com/cpW7N9z.png


KP

Uchiha Ryuuji powraca!

Offline

 

#40 2015-01-06 19:08:06

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #3 - Trening

Sensei wyłonił się z cienia, obserwując cały trening swojego ucznia w milczeniu, był tak doskonały w ukrywaniu się, że wcześniej nie sposób było go nie zauważyć. Poświęcał jednak całą uwagę aby zaobserwować wady i zalety swojego ucznia, a może po prostu zapomniał, że jest tu ktoś jeszcze i uciął sobie drzemkę.
- Nie było idealnie, nawet poniżej przeciętnej, ale jak na początek wystarczy, możesz przejść do następnej sali - rzucił frazesem, jakby w ogóle nie zwrócił uwagi na poczynania Ryugiego.

Trening zaliczony, ale postaraj się zrobić większe przerwy między poszczególnymi technikami. Nie było to jakoś wybitnie opisane , ale minimum spełnione. pamiętaj, że kawarimi trzeba wcześniej przygotować, a klony które stworzyłeś są niematerialne, nie potrafią mówić i znikają przy gwałtowniejszym kontakcie z otoczeniem.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Szamba betonowe Łowicz