Ogłoszenie


#81 2014-11-22 16:57:42

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

  A jednak nie jest taki głupi jak można było sie spodziewać. Widać było, że wróg ma trochę oleju w głowie i nie pójdzie tak łatwo jak chłopak zakładał na początku. Jednak wyobraźnia mu dopisywała więc mógł lekko zmienić swój życiorys. A chwila do tego była wręcz idealna.
  -Lubię patrzeć jak inni cierpią... To mnie fascynuje, a te blizny są spowodowane prześladowaniami jak już sam wspomniałeś. To nie jest przyjemne gdy wszyscy wkoło pragną Cię napiętnować za to, że taki się urodziłeś. Nawet lider mojego klanu nie pojmuje tego... W sumie nie przedstawiłem Ci się, nazywam się Taii Namikaze i pochodzę z Enko. Wiesz pustynie upał te sprawy. W dosyć młodym wieku musiałem przerzucić się na styl bytu samotnika bo nikt mnie nie akceptował...- Mówił swój monolog w dosyć spokojnej tonacji, ale i od czasu do czasu spoglądał w stronę Ayamaru i tego jak mu idzie. Aby uwiarygodnić swoją historię od czasu spoglądał w stronę operacji jaką przeprowadzał.
  -Powiem Ci skąd te blizny się wzięły, wzięły się one z pewnego konfliktu zostałem schwytany i napiętnowany przez okładanie mojego ciała palącymi się palami. Nie trwało to długo, ale jednak sam widzisz co mi zrobili. Uwolnili mnie moi kompani, ale od tamtej sytuacji nie utrzymuje z nimi kontaktu, unikam ich bo brzydzę się ich.- Spojrzał ponownie w stronę Ayamaru zbliżał się w ich kierunku to musiało oznaczać, że mu się powiodło.
  -Pozwolisz, że udamy się w jego kierunku?- Powiedział w stronę niebieskowłosego. Po czym wziął go pod rękę i powolnym krokiem udali się w stronę Ayamaru. -Owszem jest to piękne...- Powiedział dość spokojnie spoglądając na niebieskowłosego. -A ty co o tym sądzisz? A i jak się nazywasz bo nie miałem okazji spytać.

Offline

 

#82 2014-11-22 21:37:02

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Ayatane i Urlopowicze


     Jak dość łatwo się domyślić dość prymitywna sztuczka Yocharu nie podziałała, kobieta jedynie z poirytowaniem pomachała głową. Nic dziwnego, najwyraźniej to ona była specjalistą w GenJutsu, który wpędził drużynę ratowników w nie małe kłopoty. Nie od dziś wiadomo, że osoby specjalizujące się w Iluzji, atakują bezpośrednio umysł swojego przeciwnika, a to po za niemałymi umiejętnościami wymagało też inteligencji. Po za tym tylko kompletny idiota dałby się na to nabrać. Uchiha jedynie wzruszył  ramionami, jednak coś w spojrzeniu kobiety mogło mu mówić, że pożałuje tego, że próbował z niej zrobić idiotkę. Tymczasem Ayatane przystąpił do ataku przy pomocy jutsu natury wody, zdecydowanie był niewygodnym przeciwnikiem dla kobiety. Ta jednak nie czekała na efekty jego ataku i tuż przed tym nim zdążył wykonać ostatnią ze swoich pieczęci, wypusiła z ust potężny strumień ognia. Technika Ayatane była szybsza, ale nie wyglądała tak imponująco jak ognista chakra wypuszczona z płuc kobiety[siła jutsu=300](widać miała czym oddychać). Jutsu spotkały się jakieś 6 metrów od miejsca w którym stała kobieta, powstał wybuch, płomienie odrzuciły wodę z powrotem w stronę samotnika jednak same znacznie straciły na mocy i nie były w stanie stworzyć zagrożenia dla wyrzutka. W powietrzu po całym wydarzeniu zaczęła unosić się mgła nie wyglądała żeby miała się długo utrzymać w suchym klimacie Kraju Pól Ryżowych jednak ta chwila wystarczyła na ukrycie się kobiety.
- Nadal sądzisz...- Zabrzmiał głos z prawej strony by po chwili dokończył głos po lewej stronie -... że jesteś ode mnie silniejszy?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Senshi i tło


      Chłopak był w dość kłopotliwej sytuacji, ale przyjął ją nadspodziewanie trzeźwo czy może raczej wręcz przeciwnie. Jako szaleniec nie przejmował się za bardzo swoim losem dlatego był w stanie zdobyć się na sporę poświęcenie. Natychmiast  postanowił pozbyć się zainfekowanych części ciała, a nauczony doświadczeniem natychmiast znalazł idealną metodę do amputacji. Natychmiast ruszył do dziewczynki i ponownie czekał na to aż ściana piasku pozbawi go dłoni, tyle że tym razem wydarzyło się to znacznie szybciej niż poprzednio i mimo, że się tego spodziewał nie był w stanie nawet zauważyć jak piasek pozbawia go kolejnej dłoni. Wkrótce jednak po tym fakcie upadł tracąc przytomność.
      Kiedy się ocknął, był sam wszystko wskazywało, że znajdował się po drugiej stronie bariery bowiem był w znajomym budynku akademii w jednej z sal z korytarza dochodziły odgłosy walki, zaś przez uchylone drzwi, mógł ujrzeć latające kości...
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ayamaru, Kazunari, Taii


     Mężczyzna z uwagą przysłuchiwał się opowieści młodego Namikaze, wyglądało na to, że mocno go poruszała.
- Wiem co czujesz, nazywam się Ai nie mam nazwiska ponieważ odrzucił mnie nawet własny ojciec gdy dowiedział się kim jestem. Śmiał się zemnie dopóki go nie zabiłem, ale nie przejmuj się, ze mną będzie Ci dobrze.- niestety konserwacja została przerwana przez Ayamaru co niezbyt zadowoliło niebieskowłosego. Jednak gdy spojrzał, że niezwykłe oko znajduję się w jego dłoniach uspokoił się i podszedł do ciała Kazuanriego, aktywując swoje oko. Wyglądało na to, że dzięki temu mógł przyjrzeć się każdemu szczegółowi operacji, po dokładnych oględzinach w końcu zwrócił się do Kiyoshiego.- Ładny zapach co to? - Najwyraźniej zwrócił uwagę na zapach maści, następnie wyjął z torby kunai i podał go Taii'owi - Skoro lubisz zadawać ból, to zabaw się z Uchihą, my w tym czasie omówimy szczegóły operacji. - Następnie zwrócił się do Ayamaru cały czas obserwując poczynania Namikaze. - Czego potrzebujesz do operacji i ile to będzie trwało i co mam robić?

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-11-22 22:23:19)

Offline

 

#83 2014-11-22 22:09:06

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Mój plan podziałał, zapomniałem jednak że nawet we śnie moje ciało ma ograniczenia. Chociaż mógłbym to zmienić, ale nie byłoby wtedy zabawy. Dłoń, która zmieniła kolor na fioletowy nie była już częścią mojego ciała. A ja sam byłem wolny od infekcji. Chciałem jeszcze wykończyć mojego przeciwnika, jednak znaczna utrata krwi i kolejna porcja niewyobrażalnego bólu pozbawiły mnie przytomności.
   Gdy się obudziłem byłem w jakimś budynku, szybko poznałem że znajdowałem się wewnątrz akademii. A więc udało mi się. Dostałem się do środka. Nie wiem jak tut trafiłem ale to najmniej istotne. Najprawdopodobniej moja podświadomość sama mnie tu przeniosła. Nie takie rzeczy się już zdarzały. Byłem w którejś z sal. Szybko rozejrzałem się czy przypadkiem nikogo w niej niema. Później usłyszałem, jak ktoś za drzwiami walczy. Przez uchylone drzwi ujrzałem latające kości. Natychmiast przypomniałem sobie o senseiu, który pochodził z mojego klanu. Nie wierzę, aby dał się łatwo pokonać, ale przeciwników może być więcej. Będzie potrzebował mojej pomocy. Starałem się jak najszybciej podnieść i podejść do drzwi. Brak dłoni uniemożliwiał mi walkę na dystans, ale wciąż pozostawała mi walka w starciu. Po wyjrzeniu zza drzwi i szybkiej ocenie sytuacji włączę się do walki. Muszę najpierw wiedzieć z czym mam do czynienia.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#84 2014-11-23 14:59:50

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    - To specjalna maść, którą przygotowałem na potrzeby operacji, pomaga zregenerować się tkankom, dzięki czemu po zabiegu nie będzie nawet śladu. Swój przyjemny zapach zawdzięcza jednemu ze składników: Taraxacum officinale, zwanym pospolicie mniszkiem lekarskim - wyjaśniłem. Oczywiście nie miałem pojęcia, co to za zapach, ale dziwak nie wyglądał na takiego, co zna się na zielarstwie. Podejrzewałem, że słowo "lekarski" w nazwie mu wystarczy i umocni mój wizerunek medyka w jego oczach.
    Kiedy podał Taii'owi kunai, by ten oprawił Kazunari'ego, chciałem się wtrącić. W końcu pod wpływem wprowadzonej do krwiobiegu trucizny nie odczuwał bólu. Poza tym miałem nadzieję, że jednak uda mu się jakoś stąd wydostać, kiedy będzie po wszystkim. Jego brak świadomości, brak przytomności i ślepota w połączeniu z ranami kutymi mogły okazać się zabójcze.
    Niestety znałem stawkę, o jaką toczyła się ta gra. Każdy z nas zgodził się wziąć na siebie ryzyko w momencie rozpoczęcia nauki w Akademii i kiedy został wezwany do walki przez Sugimoto Namikaze. Nikt wtedy nie protestował, a Uchiha zdecydowanie nie był bezbronny i wiedział, na co się szykuje. Nie mogłem ocalić wszystkich, zwłaszcza nie dysponując odpowiednimi umiejętnościami.
    W mojej kieszeni w dalszym ciągu ciążył pojemnik z Sharinganem w środku. To uczucie pozwoliło mi rozwiać wszystkie wątpliwości, musiałem tak postąpić, nie było innej opcji. Gdybym wyznał, że Kazunari jest pod wpływem trucizny ograniczającej jego bodźce, z pewnością niebieskowłosy zasypałby mnie pytaniami typu "kiedy ta trucizna przestanie działać" itp. Możliwe też, że chciałby, bym wybudził Uchihę z tego stanu, czego nie byłem w stanie uczynić. Wtedy zapewne nie zgodziłby się na operację i cały misterny plan w pizdu po prostu by nie wypalił.
    Postanowiłem zatem nie skomentować tego polecenia ani słowem i zająć się udzielaniem odpowiedzi na pytania mojego kolejnego pacjenta.
    - Mam tutaj wszystkie niezbędne przyrządy. Oczywiście brakuje jeszcze stołu operacyjnego, ale o to się nie martw - powiedziałem, po czym wyciągnąwszy rękę, stworzyłem dość duży stół, przypominający łóżko o wysokości mniej więcej do pasa.
    - Chciałbym, żebyś ściągnął ubranie od pasa w górę, a następnie położył się na stole i odprężył się. Jeśli kryształ jest za zimny, możesz położyć się na swoich ubraniach. Dzięki akupunkturze osłabię twoje receptory czuciowe, dzięki czemu cała operacja będzie bezbolesna. Cały zabieg powinien przebiec w niecałą godzinę, ani się obejrzysz, a będziesz mógł się cieszyć nowym okiem. Podejrzewam, że chcesz przeszczepić tego Sharingana na miejsce swojego, mam rację? Czy może chodzi Ci o drugie oko?

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#85 2014-11-24 18:03:32

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

   Taii poznał imię swojego wroga, no cóż lepszego do roboty nic nie miał jak odwracanie uwagi Ai od tego co robi Ayamaru. W sumie i tak po tym wszystkim Namikaze zapomni to co się wydarzyło gdyż to go zwyczajnie brzydzi. Choć oko jego z chęcią by chciał mieć. Posiadać takiego sharingana to zawsze duży plus, a i też potencjał w boju się zwiększa.
   Młodzieniec chwilowo miał zająć się Uchiha, który był już w stu procentach ślepy. Wielka szkoda, ale czasy w jakich żyją pozwalają takim jak Taii czy Ayamaru na nutkę okrucieństwa. Tak więc wziął kunai i podszedł do nieprzytomnego Uchihy. Litość brała w tej chwili u niego górę i chłopak porozcinał mu rękawy i nie robił głębokich nacięć w ciele. Lekko naciął mu kunaiem skórę na tricepsach. Następnie porozcinał lekko skórę tak, że krew leciała powoli na udach. Po skończonym zadaniu stał odwrócony plecami do ciała Kazu a patrzył się w stronę Ayamaru.

Offline

 

#86 2014-11-24 23:08:03

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: [Event] Las

   Jak tylko Ayatane zaatakował ciemnowłosą kobietę swą wodną techniką, ta niezwykle szybko zareagowała, wypluwając z ust pokaźną ilość ognia. Yuki przysłonił oczy prawym ramieniem w momencie, gdy jutsu przeciwnych żywiołów się starły się ze sobą w niesamowitym pojedynku skrajnych barw i temperatur. Tryskało, buchało i syczało, jednak w końcu woda musiała ulec potężniejszemu przeciwnikowi - choć porażka nie była wcale druzgocząca, gdyż atak Pyro również bardzo stracił na mocy, nie zadając białowłosemu żadnych obrażeń. Niemniej, mały deszcz zalał kontrolującego lód chłopaka, po czym okolicę pokryła para wodna, powstała w wyniku zetknięcia technik. Ayatane nie mógł przez nią dostrzec oponenta, lecz działało to również w drugą stronę.
   Samotnik nie zamierzał tracić okazji by zyskać jakąkolwiek przewagę nad przeciwnikiem, nie teraz, gdy kobieta udowodniła, że nie ma z nią żartów. Yuki natychmiast złożył pojedynczą, klasyczną pieczęć tygrysa, po czym przed jego obliczem ukazała się jego idealna kopia, stojąca w takiej samej pozycji jak oryginał, który natomiast nagle "zanurzył się" całkowicie w niewielkiej kałuży, powstałej po użyciu Mizurappa'y. Wtem wodny klon zrobił krok w tył, stając dokładnie w tym miejscu co wcześniej prawdziwy Samotnik. Szybka podmiana była zakończona.
   - Hah, za dużo mówisz. - mruknął klon Ayatane, dobywając noża kunai z jednej z toreb na pośladu. Kopia stanęła w pozycji obronnej, czekając na ruch Pyro. Na jej błąd.


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#87 2014-11-27 22:22:14

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Senshi


      Chłopak stracił obydwie dłonie jednak najwidoczniej wciąż było mu mało jego wrodzona ciekawość, a także chęć spotkania z przedstawicielem swojego klanu była zbyt silna żeby pozwolił sobie na chwilę spokoju. Postanowił ruszyć w kierunku uchylonych drzwi i zmierzyć się z przeciwnikami, w końcu miał jeszcze dwie nogi, głowę i kilka organów do stracenia w tej nierównej walce w celu obrony akademii. Chciał włączyć się jak najszybciej do walki aby pomóc krewniakowi i tu pojawił się problem. Susumu Kaguya był nauczycielem, który charakteryzował się znacznie bardziej surowym podejściem do uczniów niż pozostali. Niewielu uczniów go lubiło, ale wszyscy szanowali. W końcu jak nie szanować kogoś kto niepostrzeżenie może pojawić się za twoimi plecami i pogrozi zabiciem. Mniejsza jednak z jego podejściem do uczniów, wielu w ostatnim czasie zaczęło zastanawiać jakiej płci jest sensei. Być może tylko chciał się zabawić z uczniami, ale w ostatnim czasie raz wydawał się być kobietą raz mężczyzną, nie ulegało jednak wątpliwości, że to dalej był/a Susumu. Nikt nie ważył się zadać tego pytania tymczasem teraz na oczach chłopaka, który przybył ratować drogiego senseia męska wersja biła się z damską. To była niezwykła walka, która bardziej przypominała taniec, jednak nawet sama obserwacja była niebezpieczna. Pomimo swoistego piękna i ruchów pełnych gracji kości latały na wszystkie strony, jedna z nich właśnie zmierzała prosto w oko chłopaka pozbawionego dłoni(szybkość 45).

Ayatane, Grubaska, Kuroi Inu, Yocharu


      Dziewczyna nie była jedyna, która postanowiła wykorzystać zasłonę, która na moment postała. Samotnik postanowił w ten sposób się ukryć i zaczekać na następną okazję pozostawiając klona jako przynętę. Musiał więc się mocno rozczarować bo kiedy "mgła" zniknęła, a długo to nie trwało. Trzy dziewczyny przebiegły obok niego i klona w bezpiecznej odległości. Ruszyły, każda do innego przeciwnika, jednak nie były same, w ślad za nim, od stającej o jakieś 7 metrów od samotnika dziewczyny ruszyły olbrzymie płomienie. Tworzyły one specyficzny wzór. Najpierw koło zatoczyło krąg między kałużą, a Ayatane następnie powędrował do jego klona, grubaski, Kuroia i Yocharu, wszystkich zamykając w kręgu(szybkość 360). Płomienie były imponujące wznosiły się na około 10 metrów do góry zamieniając wszystko na swej drodze w popiół, w środku okręgów panował nieprawdopodobny upał trudno było nabrać powietrza i ciężko było coś dostrzec po za nim, wyglądało jednak, że to jednak nie koniec techniki, bowiem kolejne linie zaczynały powstawać, aby przeciąć wcześniej stworzone okręgi.

Amsterdam, Kazunari i Taii


      Mężczyzna przysłuchiwał się słowom Ayamaru, ale cały czas przyglądał się poczynaniom Taii'a jego mina zdradzała sporę niezadowolenie.
- Myślałem, że leki zwykle okropnie cuchną, jesteś pewien, że to działa? - spytał jednak nim w ogóle zdołał otrzymać odpowiedź podszedł do ciała z którym bawił się Taii. Chwycił kolejnego kunai'a w swoją dłoń, a w jego oku wciąż połyskiwał sharingan, wszystko wskazywało na to, że jednak się rozmyślił i postanowił zabić młodego Namikze. - Myślałem, że bardziej się ucieszysz - rzekł smutnym tonę głosu po czym jednym niezwykle precyzyjnym ciosem wbił kunai w serce mężczyzny.- Nawet ja nie jestem na tyle okrutny, żeby pozwolić mu żyć. Bez wzroku jako ninja jest skończony. - wyjął nieskazitelnie białą bawełnianą chusteczkę i starannie wytarł nią ostrze z krwi, po czym schował je z powrotem do torby- Więc na czym to stanęliśmy, a tak chciałeś mnie zobaczyć półnagiego, zboczeniec! - Tym razem brzmiał o wiele radośniej, żartował jakby nic się przed chwilą nie stało. - Chodzi o drugie oko- odpowiedział rozbierając się, dezaktywując sharingana i wyjmując drugie oko, które okazało się szklaną protezą, pośpiesznie położył się na stolę oczekując na operację. Tymczasem z pobliskich krzaków dało się usłyszeć trzask, jakby ktoś stanął na zbyt cienkiej gałązce.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-11-27 23:06:39)

Offline

 

#88 2014-11-28 08:30:08

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Dotarłem do akademii, ale to co tam zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Mój mózg musiał być już naprawdę zmęczony, skoro wymyślał takie rzeczy. Z drugiej strony strasznie mi się to podobało. Od czasu spotkania z moim bratem nie spotkałem żadnego innego Kaguyi, a teraz w mojej głowie miałem okazję być aż z dwoma. Kocham cię podświadomości. Najpierw jednak musiałem rozwiązać pewien problem. A właściwie dwa.
   Na początku muszę uniknąć kości, która leciała prosto w moje oko. Dzięki szybkiej reakcji [75] byłem w stanie bez problemu schować się za framugę drzwi. Później wychylam się ponownie aby ponownie obadać sytuacji. Muszę ich jakoś powstrzymać. Tylko jak to zrobić? Mógłbym wskoczyć pomiędzy nich i zablokować ich ciosy aby zwrócić na siebie ich uwagę. Ale z tego co widzę to raczej nie wyszedłbym z tego cało, a jest to konieczne aby z nimi porozmawiać. Pomimo, że jest to sen to moja podświadomość może podpowiedzieć mi coś ciekawego. Muszę to wykorzystać. I najważniejsze to cały czas ich obserwować, aby nie przeoczyć żadnego ruchu, którego jeszcze nie poznałem.
   Ale nie mogę przecież pozwolić aby się tu nawzajem pozabijali... Co spowodowało tą wzajemną zawiść? Która była w stanie przezwyciężyć nawet braterską miłość? Muszę ich zatrzymać...
- Heeej!! - krzyknąłem. - Dlaczego walczycie? Czyż nie jesteście z tej samej krwi i kości?

Offline

 

#89 2014-11-30 08:04:15

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: [Event] Las

To był ten moment, w którym ironicznie można powiedzieć, cieszyłem się iż dmuchałem na zimne. Babeczka, okazała się mieć jednak dużo więcej związanego z szybkim biegiem niż mi się zdawało, a mój sharingan nie był zdolny za nią nadążyć. Z pomocą jednak przyszło mi wcześniej zainicjowane Kawarimi no jutsu. Gdy ogień i chmury dymu zaczęły mnie dusić, moje ciało zareagowało na tę technikę jak na najzwyklejsze uderzenie, pozostawiając w miejscu mojego wcześniejszego pobytu kłodę, która zapewne za chwilę spłonie od ognia. Mnie zaś wyniosło kilka metrów na bok, gdzieś w koronę losowego drzewa, które tak na dobrą sprawę nie służyło w tych warunkach za dobre miejsce ukrycia. Miałem ułamki sekundy na podjęcie decyzji z tym co dalej zrobić, lecz moje umiejętności na tę chwilę nie bardzo mogły się sprawdzić. W obecnej chwili byłem kompletnie niepotrzebny, gdyż wykorzystywałem dokładnie te same dziedziny co nasza przeciwniczka z tym, że ona była znacznie wyżej poziomem niż ja. Czułem napływ gniewu z bezradności. Jedyne czego mi było teraz trzeba to jakiegoś rage moda, ale cóż... nie posiadałem owego.

Wtem zapaliła mi się lampka. Dobrze znałem techniki katon, nawet jeżeli nie potrafiłem ich wykonać a ta technika, miała jedną zasadniczą wadę. Ten kto jest nieuważny, może sam sobie narobić nią krzywdy. Kobieta zdecydowanie była zirytowana moją wcześniejszą próbą oszukania jej, plus Ayatane też nie kwapił się z miłymi słowami wobec niej. Teraz trzeba było pomóc szczęściu oraz samemu go troszkę mieć. Kilka gestów, i kula ognia została posłana w przestrzeń między okręgami lecz nie po to by jeszcze bardziej rozpalić towarzystwo lecz dlatego aby przy uderzeniu o ziemie wywołać eksplozję, tworząc przy tym podmuch wiatru, który w zamiarze miał zamotać nieco pasami ognia, prowadzonymi przez kobietę i jej klony i przy odrobinie szczęścia, przejść na babeczkę. Nawet taki ninja jak ona musiałby odczuć efekty poparzenia a może i nawet gorsze.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#90 2014-11-30 13:50:36

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

  Chłopak chciał oszczędzić oślepionego Kazu. Jednak nie dane było mu żyć w obecnym świecie, gej zabił z zimną krwią jednego z nas. Taii nie wzdrygnął się na ten widok. Takie widoki nie były mu obce i też jakoś zbytnio się nie przeraził. Jednak każdy zasługuje na godny pochówek, dlatego też chłopak uśmiechnął sie sam do siebie.

  -Taa...- Tylko tyle odpowiedział gejowi, nie miał zamiaru nic więcej mówić. Ułożył martwe ciało Uchihy na plecach i wyciągnął z niego kunai. Następnie złożył jego jeszcze ciepłe dłonie na miejscu rany i zamknął mu oczy. Stanął nad ciałem kompana i pod nosem pomodlił się w jego intencji. Następnie odszedł od niego i udał się w stronę Ayamaru. Gdy usłyszał trzask instynktownie skierował się w stronę krzaków. Wyciągnął kunai i powoli skierował się w tym kierunku.

Offline

 

#91 2014-11-30 20:36:38

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Bez słowa obserwowałem poczynania obu chłopaków. Widać było, że Taii niespecjalnie kwapił się do odebrania życia członkowi klanu Uchiha, jednak nie musiał. Wyręczył go w tym jego nowy kolega, zadając mu precyzyjne pchnięcie prosto w serce bez mrugnięcia okiem, które notabene w dalszym ciągu płonęło czerwonym blaskiem.
    Patrzyłem na to wszystko i nie wiedziałem nawet, jak się czułem. Z jednej strony towarzyszył mi smutek, w końcu był to ninja, który razem ze mną gotów był walczyć z Akademię. Czułem poniekąd wyrzuty sumienia, że odebrałem mu godność jeszcze przed śmiercią, że umarł jako ślepy ninja. Z drugiej zaś strony powinienem czuć ulgę, gdyż kto wie, jak skończyłby się jego żywot, gdyby jakimś sposobem udało mu się opuścić to przeklęte miejsce? Teraz za sprawą trucizny nie czuł nawet bólu, można by powiedzieć, że odszedł w pokoju.
    Te wszystkie uczucia tak naprawdę nie istniały. Były one jakby wyuczoną reakcją na śmierć innych. Swego czasu nie potrafiłem sobie poradzić psychicznie z utratą choćby jednej osoby, jednak z każdą kolejną coraz bardziej uodparniałem się na emocje towarzyszące śmierci. Chyba jedynie moje przyzwyczajenie do nich sprawiało, że wciąż gdzieś się tam tliły, choć zdecydowanie ustępowały miejsca obojętności.
   
    Gdyby te zdarzenie wprowadziło mnie w zadumę, to zmiana tonu przez dziwaka z pewnością by mnie z niej wyrwała. On naprawdę był stuknięty: w jednej chwili bezwzględnie zabija, w drugiej sypie niewybrednymi żartami, które nikogo nie śmieszyły. No może poza nim.
    Najważniejsze jednak było to, że miałem go teraz na talerzu stole operacyjnym i lada moment miał nadejść kulminacyjny moment. Leżał przede mną z jednym tylko okiem, w którym nie było już widocznego Sharingana. Podejrzewałem, że to dzięki niemu mógł przechodzić w stan ducha i odwrotnie, więc nie powinno być żadnych problemów.
    Postanowiłem jednak najpierw sprawdzić, czy aby na pewno mogę już działać. W tym celu wyciągnąłem kolejnego senbona z mojego inwentarza i napełniłem ją chakrą.
    - Teraz możesz poczuć delikatne ukłucie - ostrzegłem go, po czym delikatnie, acz zdecydowanym ruchem, wbiłem mu go w lewe zgięcie łokciowe.
    - Odpręż się, to nie zajmie długo - dodałem uspokajającym głosem i jeżeli jeszcze tego nie zrobił, zasugerowałem mu, by zamknął drugie oko.
    Wtem usłyszałem trzask dobiegający z pobliskich krzaków. Spojrzałem tam jedynie kątem oka, ale widziałem, że sytuacja jest już opanowana przez Taii'a. Cieszyłem się, że nie byłem zostawiony sam sobie, zwłaszcza, że w tej chwili nie byłbym w stanie się obronić. Musiałbym się do tego przygotować, ale w ten sposób zakłóciłbym przebieg operacji, a taka szansa mogła się już nie powtórzyć.
    - To tylko Taii, spokojnie - powiedziałem, jeżeli dostrzegłem, że mój pacjent się niepokoi. Jeżeli nie, po prostu robiłem swoje.
    Nie chcąc przedłużać, dotknąłem lewą ręką pustego oczodołu, upewniając się, że trzask gałązki nie spowodował ponownej aktywacji trybu ducha. Następnie prawą ręką dobyłem kunaia i poderżnąłem mu gardło...

    Jeżeli wszystko przebiegło pomyślnie:
    Nie mógł krzyczeć, gdyż kunai uszkodził mu drogi oddechowe i krtań. Przytrzymałem go chwilę, żeby się w spokoju wykrwawił, po czym wyrzuciłem oręże pod swoje nogi. Sprawnym ruchem dobyłem szczypiec, po czym wyrwałem mu zdrowe oko z oczodołu i umieściłem w pojemniku na oczy, gdzie dołączyło do oka Kazunari'ego. Pospiesznie zamknąłem pojemnik i schowałem go w torbie, uprzednio wyrzucając stamtąd parę mniej istotnych rzeczy, jako że torba wypełniona była niemal po brzegi.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#92 2014-11-30 21:22:29

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: [Event] Las

   Na Ayatanowym rejonie nie było kolorowo. Ale zanim omówimy dlaczego, przeanalizujmy co miało miejsce w ciągu ostatnich paru sekund, od momentu pojawienia się mgły. Z początku wszystko poszło zgodnie z planem. Białowłosy pod osłoną pary wodnej bez problemu przeprowadził podmianę. Klon stał na miejscu oryginału, który w tym czasie ukrywał się w kałuży, dzięki pewnej niezwykle użytecznej umiejętności. Do tego momentu można było rzec, że Yuki jest przygotowany na atak przeciwnika, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że ma jakąś tam przewagę na polu bitwy.
   Ale mgła opadła, przynosząc niezbyt radosne wieści, o ile nie fatalne dla każdego w promieniu 100 metrów, kto mógłby się tytułować oponentem Pyro. Czarnowłosa bowiem również nie próżnowała; gdy Samotnik szykował obronę, ona przeszła do ataku. Trzy kopie dziewuchy minęły nieukrytego Ayatane, pędząc w kierunku jego towarzyszy, nie dając szans słabemu Mizu Bunshinowi na reakcję. Ale absolutnie nie był to koniec ofensywy Pyro; zaraz za klonami zaczęła sunąć po ziemi ściana ognia, która po kolei zataczała kręgi wokół wszystkich na mini polance, czyli w kolejności - kałuży z Yuki, jego klonem, grubaską i jogurtami. W ten sposób kompani nie tylko byli od siebie odcięci, lecz także zamknięci w śmiertelnie niebezpiecznych klatkach. Jedna wielka masakra!
   
   Ayatane wychylił głowę z kałuży w celu zorientowania się w sytuacji. Chłopak przysłonił dłonią oczy, chroniąc je przed nieprzyjaznym ogniem, który był niemal wszędzie. Yuki zaklną brzydko, wychodząc całkowicie z wody. Samotnik kucnął na mokrej trawie, opierając się przedramieniem na kolanie. Białowłosy rozejrzał się, próbując zlokalizować przeciwnika, lecz przez wszechobecne płomienie nie był w stanie tego zrobić. Samotnik zdezaktywował więc swojego klona, dostarczając samemu sobie dawkę cennych informacji. Aya wiedział teraz skąd zaatakowała kobieta i chodź jej pozycja mogła ulec zmianie, to nadal uderzenie w to miejsce techniką, której Yuki zamierzał użyć wydawało się najlepszym wyjściem.
   I się zaczęło; po raz drugi tej nocy, zza pleców Samotnika, "znikąd" zaczęły spadać ogromne ilości wody, prosto na płomienie otaczające Ayatane, prawdopodobnie gasząc je bez większych problemów. Przedstawienie miało jednak jeszcze trwać. Wodospad przy ziemi formował się w dwa potężne strumienie, które po ominięciu twórcy łączyły się w jeden potężny, sunący prosto przed siebie, czyli konkretniej w stronę, gdzie wcześniej stała użytkowniczka żywiołu ognia. Trudno opisać jego szybkość, ale siła była w istocie niesamowita [siła ninjutsu 525]. Jeżeli kobieta nie zwinęła się wcześniej z tamtego miejsca to teraz była w sporych kłopotach, biorąc pod uwagę, że przez wysokie płomienie nie mogła dostrzec castującego jutsu przeciwnika.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#93 2014-12-01 21:53:02

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Ayamaru, Kazunari i Taii


   Trzask gałązki nie powstrzymał Ayamaru od zamiaru zamordowania Ai'a, chłopak upewnił się, że ten nie został zaalarmowany tym dźwiękiem. Jednak nic nie wskazywało na to uwagi, wciąż był w stanie go dotknąć. Najwyraźniej posiadacz shringana był pewien, że nic na tym świecie nie jest w stanie mu  przeszkodzić. Jednak kiedy Kiyoshi przymierzał się do poderżnięcia gardła, Taii zbliżył się do krzaków z których wyłonił się mężczyzna, który prawdopodobnie należał do klanu Nara. Poderżnięcie gardła przeszło gładko, zupełnie nie świadomy tego co może się stać Ai był po prostu idiotą. Jednak nie wiele większym niż Ayamaru, chłopak mimo wszystko chciał oszczędzić przeciwnikowi, zbędnych cierpień, ba trzymał go nawet kiedy ten się wykrwawiał. Oko niebieskowłosego natychmiast zabłysło czerwienią, świat w okół nich zaczął tracić kształty, wydawało się jakby ciało Ai'a stało się bramą do innego wymiaru. To była zemsta człowieka, z którego ulatywały resztki życia, postanowił pozbawić go również swojego zabójce poprzez wciągnięcie w miejsce w którym czekała go tylko śmierć. Lewa ręka Kiyoshiego  powoli wyssana do innego wymiaru, to samo bez wątpienia czekało resztę jego ciała.
- Dobrze, że to wy, potrzebuje waszej pomocy...co u licha!- powiedział człowiek o podejrzanej twarzy(ten z polany) spoglądając za Taii'a i obserwując jak Kiyoshi jest wsysany.

Senshi


   Senshi postanowił nie wtrącać się bezpośrednio w walkę, chciał za to uspokoić swoich krewniaków słowami. Natychmiast jednak spotkał się z pewnym problemem, z pewnością to co widział nie było zwyczajną walką. Dwoję ninja z niezwykle wysokimi umiejętnościami stanęło na przeciwko siebie, przy pomocy kościstych katan przecinali ściany pomieszczenia niczym papier. Ruchy owej pary były tak szybkie, że samotnik nie był w stanie ich dostrzec, widział jedynie efekty w postaci zniszczenia otoczenia. Od razu stało się jasne jak niebezpieczne mogło okazać się wtrącenie w ową walkę. Na ich twarzy wymalowane było absolutne skupienie wyglądało na to, że są na sobie skupieni do tego stopnia, że nawet nie zauważyli Senshiego mimo, że ten krzyczał w ich kierunku.

Ayatane, Kuroi Ino, Yocharu


Płomienie otaczały gromadę coraz mocniej, Yocharu postanowił wydostać się z nich za pomocą techniku Kawarimi no Jutsu(teoretycznie zasięg techniki oraz fakt że tak czy siak musiałbyś się przemieścić przez ogień nie działa na twoją korzyść, ale tym razem przymykam na to oko), dzięki temu pojawił się na pobliskim drzewie i miał okazję zaatakować przy pomocy ogniste kuli, która trafiła prosto w wodę, która spadała z nieba. To efekt techniki Ayatane, który postanowił przejść do kontrataku nie przejmując się losem pozostałych członków drużyny. Widać było, że ich zgranie nie należało do najlepszych. Kuroi wciąż znajdował się w środku płomieni, a klon kobiety ruszył aby zdecydowanym cięciem(szybkość 60) pozbawić go życia. Ayatane atakował na ślepo znał jedynie położenie kobiety przed tym jak ta zasłoniła widok płomieniami. W dodatku jego technika nie należała do zbytnio dyskretnych. Grubaska przy użyciu Dotonu przedostała się pod ziemią do miejsca w którym wcześniej znajdowała się przeciwniczka tylko po to aby oberwać jutsu Samotnika. Tymczasem Kobieta spokojnie wybiła się w powietrze widząc co nadciąga i przeskakując z drzewa na drzewo, okrążyła samotnika posyłając kunai w jego kierunku(szybkość:120).

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-12-01 22:19:54)

Offline

 

#94 2014-12-01 22:21:44

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Widok jaki mogłem ujrzeć po wyjściu zza progu był niesamowity. Płynne ruchy, każdy idealny w tempo. Dodatkowo obydwoje posiadali katany stworzone z kości, które cięły wszystko dookoła. Co za moc... Co za potęga. Zaniemówiłem. Sam nie zauważyłem, że coś krzyczałem. Nie zdziwiłem się więc, że oni sami nie zaprzestali walki. To co działo się przed moimi oczami było po prostu piękne. Nie mogłem oderwać od nich oczu. Jeszcze nigdy nie czułem takiego zachwytu.
   Pomimo wszystkich tych uczuć, do mojej głowy przebiła się pewna myśl. Szkoda by było, żeby któryś z nich stracił życie. A wnioskując po minach walczących taki, jest ich cel. Muszę ich w jakiś sposób ich powstrzymać, nie pozwolę aby członkowie mojego klanu tracili życie na marne. Tylko jak to zrobić? I co nimi kieruje? Dlaczego ze sobą walczą? Chciałem ponownie krzyknąć, aby zaprzestali tego bratobójczego pojedynku, ale doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu. Ogarnij się Senshi przecież to tylko sen. Wszystko było takie realistyczne, co jakiś czas zapominałem się i myślałem, że naprawdę straciłem obie dłonie... Głupie.
   A a co jeżeli walczą ze sobą nie z własnej woli? To by nie było już takie głupie. Może jedno z nich wpadł w jakieś wredne genjutsu? Albo jest jeszcze inny powód. Jeżeli nie walczą ze sobą bo chcą, a raczej muszą. To moimi obowiązkiem jest ten powód wyeliminować. Starałem się przez chwilę ignorować wspaniały taniec kościstych wojowników i skupić się na otoczeniu. Całe się rozpadało, ale może było tutaj coś co mogło mi w jakiś sposób pomóc rozwiązać tą zagadkę? Może przeoczyłem coś co było w pokoju? Tam też zajrzałem, aby się upewnić, że nie jestem cały czas obserwowany. Coś tu musi być...

Offline

 

#95 2014-12-02 16:36:44

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Poczułem, jak zimna stal rozcina tkanki, rozpruwając całą szyję niebieskowłosego, z której natychmiastowo wypłynęła znaczna ilość krwi. Myślałem, że już po wszystkim, jednak moja ignorancja po raz kolejny wpakowała mnie w kłopoty. Mogłem zabić go na wiele różnych sposobów, przebić mu mózg za pomocą senbona, cokolwiek. Odrzuciłem jednak ten pomysł ze względu na to, że nie byłem sadystą, a taki sposób pozbawienia życia zdecydowanie o to zakrawał.
    Zamiast tego posłużyłem się tradycyjnym sposobem, jak się okazało nie tak niezawodnym, jak o nim mówiono. Zanim resztki życia uleciały z tego typa, miał on jeszcze na tyle sił, by otworzyć swoje czerwone ślepie i aktywować jakiś tunel. Nigdy nie miałem z czymś takim do czynienia i żałowałem, że akurat teraz przyszło mi się na to natknąć.
    Była to oczywista zemsta. Ostatni krzyk umierającego człowieka, który chce zabrać ze sobą na drugą stronę również swojego oprawce. Czułem, że technika przyciąga do siebie moje ciało niezwykle mocno, najpierw lewą rękę, za którą podążała reszta ciała. To był ułamek sekundy, kiedy przeanalizowałem wszystkie swoje opcje, nie znajdując żadnej właściwej. W międzyczasie moja dłoń i połowa przedramienia zostały już pożarte przez tą dziwaczną technikę, a ja nie widziałem żadnego rozsądnego rozwiązania.
    Jedyną myślą, która dudniła mi w głowie było: Nie daj się wciągnąć!. Zacisnąłem swoją prawą dłoń i przypomniałem sobie, że w dalszym ciągu mam w dłoni kunai. Zanim przysunąłem swą prawą rękę do lewej, mój łokieć został już pochłonięty. Nie było czasu do namysłu...

    Ból, to jedyne uczucie, które mi towarzyszyło. Nie docierały do mnie żadne zewnętrze bodźce, a ja sam darłem się wniebogłosy. Wrzeszczałem, próbując dać upust swojemu cierpieniu, które mnie ogarnęło. Nie byłem w stanie myśleć o niczym, poza tym wszechobecnym bólem. W bezsilności upadłem na kolana, siadając na swych stopach i bezwiednie opuszczając prawą rękę, która mimowolnie wypuściła z uścisku zakrwawiony kunai.

    Trochę to trwało, nim udało mi się wreszcie oprzytomnieć. Krzyk ustał już jakiś czas temu, kiedy ugrzązł mi w zaschniętym gardle. Byłem zdziwiony, że udało mi się nie stracić przytomności, choć kto wie, czy było to błogosławieństwo, czy raczej przekleństwo. Odetchnąłem głęboko, zaciskając oczy i spojrzałem z obawą w stronę lewego ramienia. Po ręce nie było nawet śladu, spod założonej na tors zbroi nie wystawał nawet kikut. Jedyne, co po niej pozostało, to bark.
    Ściągnąłem zatem z siebie zbroję, co przyszło mi z niemałym trudem. Zaciskając zęby i dysząc przez nos, jakoś udało mi się jej pozbyć, dzięki czemu miałem dostęp do rany. Całe szczęście miałem jeszcze w zapasie jakiś bandaż, także bardzo ostrożnie i uważnie owinąłem kikut na ręce. Ból był niemiłosierny, ale udało mi się w końcu do niego przyzwyczaić.
    Dopiero kiedy skończyłem ten zabieg, przypomniałem sobie, co się w ogóle działo wokół mnie. Miałem wrażenie, że wcześniej był ból, tylko on i nic więcej. Zalała mnie fala myśli: las, akademia, Sharingan, krzaki. Zerwałem się na równe nogi i rozejrzałem dookoła. Widziałem spojrzenia Taii'a i kogoś jeszcze. Wydawało mi się, że już go wcześniej widziałem, ale nie mogła to być jakaś dłuższa znajomość, gdyż nawet nie pamiętałem skąd go znam. Dostrzegłem jednak, że nie walczą oni ze sobą, także uznałem, że jest po naszej stronie.
    Nie miałem siły ani ochoty nic mówić. Zamiast tego podszedłem do kryształowego stołu, na którym doszło do tego wszystkiego, by zobaczyć, jakie były efekty ostatniej techniki niebieskowłosego, czy może coś tam zostało.
    Rozmyślałem nad tym, jak mogłem do tego dopuścić. Znalazłem odpowiedź: chciałem być humanitarny, niesadystyczny. Chciałem zapewnić mojemu przeciwnikowi godną śmierć- straciłem rękę. Doigrałem się. Słono zapłaciłem za ten błąd. Zrozumiałem, że na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone. Trzeba walczyć, nieważne jakim sposobem, liczy się jedynie efekt. Jak to mówią, człowiek uczy się na własnych błędach...

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#96 2014-12-02 17:05:46

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

   Spokój był chwilowy, za chwile miał nadciągnąć kataklizm. Nawet Namikaze, który przeżył serce wojny nie mógł się spodziewać to co nastąpi za chwilę. Stanął a w krzakach ujrzał jakiegoś typka, nie znał go zupełnie i też nie interesowało go kim jest.
   Chwila. Przeraźliwy szum połączony z wyciem bólu dobiegł od strony Ayamaru. Szybko na pięcie Taii odwrócił się w kierunku nich. Ujrzał jak połowa ręki Ayamaru jest w czymś podobnym do czarnej dziury. Cholera?! Jedyna myśl, która pojawiła się w mniej niż ułamek sekundy w jego głowie. Nie było czasu na myślenie, ani planowanie trzeba mu pomóc.
   Zaczął biegnąć w jego kierunku i w zdenerwowaniu szukać klanowego Kunaia, jednak był za wolny aby co innego zrobić. To nie ten poziom co u lidera klanu. Czemu to tylko Taiia spotyka? To chyba jakieś fatum nad jego osobą.
   Minęło ledwie pare chwil a Ayamaru padł na ziemię bez ręki, chłopak od razu do niego podbiegł i odsunął go od stołu jak najdalej. -Cholera! Co za skurwiel z tego typa...- Wrzasnął w kierunku już martwego ciała, ale nadal mogącego nam zagrozić. Pomagał ściągnąć pancerz chłopakowi, ale przy opatrywaniu tego co pozostało z ręki już nie. Nie znał się na tym i nie chciał mu większego bólu przysporzyć. Taii sam ściągnął własną bluzę i ułożył na barkach Ayamaru.
   -A mogłem to ja grać medyka a nie ty...Przynajmniej odkupił bym swoje winy...- Powiedział powoli, ale z nutą irytacji w głosie.

Offline

 

#97 2014-12-03 23:03:17

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Senshi


Chłopak czując się nie swoim przez to, że został zignorowany do czego już powinien się przyzwyczaił postanowił wrócić do pokoju w którym się wcześniej znajdował. Nie było to chyba jednak najlepsze wyjście bowiem walka zbliżała się właśnie w tą stronę, ściana przecięta niczym papier. Kościste pociski przelatujące przez pomieszczenie zupełnie ignorowały przeszkody napotykane na swojej drodze. Senshi nawet ich nie widział jedynie dziury pojawiające się w ścianach. Kilka z nich wydawało się przeciąć chłopaka na wylot jednak na szczęście nie odniósł żadnych ran. Co ciekawe kilka otworów pojawiło się w przeciwnej ścianie, odsłaniając przejście do nowego pomieszczenia. Pomieszczenia, którego nie powinno tu być i o którym Samotnik nie miał pojęcia podczas gdy odbywał swoje szkolenie w tym budynku.

Ayamaru, Nara, Taii


Pozbieraj się chłopię, wygląda jakbyś to ty stracił ręke. - rzekł mężczyzna podchodząc do Ayamaru i poprawiając opatrunek na jego ręku, który ze względów oczywistych nie był zrobiony zbyt dobrze. Następnie podniósł biały płaszcz należący do Uchihy, który z jakiś względów został, mimo że jego ciało zniknęło w innym wymiarze. - A to ciekawe, zupełnie tak jak u nas.
Wtedy mogliście to ujrzeć na wewnętrznej stronie płaszcza umieszczona była notk, która bez wątpienia coś pieczętowała. - Pani Namikaze mówiła, że musimy znaleźć takich 5 jeżeli chcemy się pozbyć bariery i zerwać jednocześnie, niestety nie czuję się najlepiej szukam dziewczyny, która jest medykiem nie wiecie gdzie poszła?
Po chwili z ciemności wyłoniła się ciemna sylwetka wilka, jego czarnę futro zbrukane było krwią, zaś na jego plecach znajdowały się dwie nieprzytomne kobiety. Jedną była Hikari, drugą zaś widzieli pierwszy raz na oczy na jej plecach jednak znajdowała się podobna notka co na płaszczu pozostawionym przez niebieskowłosego.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-12-03 23:27:32)

Offline

 

#98 2014-12-03 23:29:53

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: [Event] Las

   - Ku*wa! - rzucił krótko Ayatane w reakcji na dwie rzeczy, których przed ułamkiem sekundy był świadkiem. Po pierwsze, Pyro, kobieta korzystająca z ognistych technik, uniknęła umiejętności Samotnika, uskakując na pobliskie drzewo. Po drugie zaś, potężny, wodny strumień na moment zatrzymał się w miejscu, w którym stała ciemnowłosa. Na nieszczęście, obiektem na który trafił nie był przeciwnik, a wręcz przeciwnie - grubaska z klanu Kiyoshi. Jak się tam znalazła? Nie wiadomo, ale wyglądało na to, że podobnie jak Yuki postanowiła przejść do kontrataku; niezbyt jednak fortunnie.
   Wróćmy jednak do białowłosego, który widząc jak jego jutsu masakruje sojusznika, natychmiast zmienił część techniki w lód, by nie zadawała ona dziewczynie dalszych obrażeń (jej kryształ nie pokrył, zatrzymując się obok). Wykonawszy tę czynność, Ayatane dostrzegł kątem oka jak Pyro zachodzi go od prawej flanki, przemieszczając się po grubych gałęziach drzew. Nie trudno było się domyślić, że kobieta zaraz zaatakuje i już w momencie dobycia przez nią noża, chłopak był gotów do obrony. [Reakcja 95 Szybkość Tworzenia 115] Gdy kunai wyleciał, Samotnik wystawił w jego stronę prawicę, zaś z jego dłoni wyrosła szeroka na sześćdziesiąt centymetrów i wysoka na dwa metry, lodowa tarcza (która przyległa do ziemi). Jeżeli wszystko poszło zgodnie z planem, ostrze odbiło się od zasłony, nie pozostawiając na niej nawet rysy.
   Po uskutecznieniu obrony, Aya znów przeszedł do ofensywy, jednakże tym razem postawił na przygotowanie sobie pola bitwy. Szybkim ruchem wskazał więc lewą ręką podłoże i ponownie wykorzystał swoje kekkei genkai, pokrywając lodem o wysokości dziesięciu centymetrów obszar wokół siebie (20 metrów), uważając jednak, by nie zamrozić grubaski, najwyraźniej zapominając w ogóle o obecności Uchihów. Następnie chłopak szybko rozejrzał się na boki, w celu zorientowania się w sytuacji, a więc; gdzie są wszyscy oraz jaki wpływ na płomienie miało zlodowacenie podłoża, aczkolwiek nie tracił jednak z oczu Pyro, śmigającej zapewne dalej po drzewach. W głowie Samotnika powoli układał się jakiś odległy plan, ale miał on póki co dość bezkształtną formę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#99 2014-12-03 23:30:40

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Najwidoczniej działała pomiędzy nami jakaś braterska więź, bo kiedy tylko się oddaliłem, oni podążyli za mną. Wszystko dookoła mnie było niszczone, kości robiły dziury w ścianach i o dziwo we mnie, jednak nie czułem bólu, ani nie zostawał na moim ciele żaden ślad. No tak przecież to tylko sen. Przez dziury w pokoju mogłem zobaczyć, że za ścianą coś się znajduje. Może w ten sposób chcą mi przekazać, że tam jest osoba, która ich kontroluje i zmusza do tej walki? To więcej niż prawdopodobne muszę to sprawdzić.
   Staram się unikać ataków, które wciąż latają dookoła tak, że prawie nie jestem w stanie ich zauważyć. Dobiegam do ściany, która oddziela mnie od tajnego pomieszczenia i z całej siły [70] staram się uderzyć w nią barkiem aby się przebić. jeżeli nie ugina się łatwo, staram się wziąć większy rozpęd i z impetem przebić się na drugą stronę. Jestem gotowy zaatakować każdego, kto będzie wyglądał jakby kontrolował moich braci. Nie pozwolę na taką zniewagę.

Ostatnio edytowany przez Senshi (2014-12-03 23:40:03)

Offline

 

#100 2014-12-04 00:48:02

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    - Dziękuję - rzuciłem w kierunku mężczyzny, sapiąc, jako że zaciśnięcie bandażu na barku powodowało ból. Cały czas czułem się otumaniony i osłabiony, choć z każdą chwilą wracał mi rozsądek. Dopiero kiedy skończył poprawiać opatrunek, odpowiedziałem na słowa Namikaze:
    - Nie przejmuj się, nic mi nie będzie. Ty miałeś swoje zadanie do wykonania, wiesz o tym. Zlekceważyłem go i poniosłem konsekwencje.
    Zgrywałem twardziela, choć w gruncie rzeczy czułem się okropnie. Mieliśmy jednak do wykonania zadanie i to było w tamtej chwili ważne, a nie mój stan zdrowia. Cieszyła mnie jednak myśl, że przynajmniej udało mi się ujść z życiem. Obserwowałem, co robi nasz nowy znajomy, jednocześnie słuchając jego wyjaśnień.
    - Spotkałeś Hikari? Gdzie ona jest? - wtrąciłem się, wyraźnie ożywając, lecz ten kontynuował swoją wypowiedź. Jego słowa były bardzo ważne, można by powiedzieć kluczowe, lecz biorąc pod uwagę moją kondycję fizyczną i poniekąd psychiczną, było to dość zrozumiałe, że nie myślałem do końca racjonalnie. Kiedy tylko usłyszałem jej klanowe nazwisko, jedyne czego chciałem się dowiedzieć, to czy wszystko z nią w porządku. W końcu poszła ścieżką praktycznie sama, nie licząc klona Yoshimaru, z którego zapewne nie miała zbyt wielkiego pożytku, podobnie jak i ja.
    Gdy tylko z gęstwiny lasu wyłonił się wilk z bezwładnym ciałem Hikari na grzbiecie, pobladłem niesamowicie, choć mógł być to efekt utraty krwi. Chciałem podbiec do bestii i sprawdzić, czy żyje, więc bez zastanowienia ruszyłem w jego stronę. Zatrzymałem się jednak po dwóch krokach. Nie znałem przecież tego zwierzęcia. Na jego sierści były łatwo zauważalne ślady krwi, możliwe że one również było ranne. Moje gwałtowne ruchy, zapach krwi z mojej rany w połączeniu z tym wszystkim mogły sprowokować wilka do ataku. Popatrzyłem zatem pytającym wzrokiem na przedstawiciela klanu Nara i o ile nie dał mi on znaku, żeby nie zbliżać się do zwierzęcia, uczyniłem to, krocząc powoli i ostrożnie.
    Dopiero wtedy zauważyłem, że na jego grzbiecie znajdowała się nie jedna nieprzytomna kobieta, a dwie. Drugą obdarowałem jedynie krótkim, niemal niedostrzegalnym rzutem oka, dzięki czemu zanotowałem, że jesteśmy w posiadaniu już dwóch notek.
    Skupiłem się jednak na Hikari, jedyną ręką złapałem ją za nadgarstek, by wyczuć jej puls. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś się jej stało. Mimo że znaliśmy się tak krótko, to towarzyszyło mi jakieś dziwne uczucie, z którym nigdy dotąd nie miałem do czynienia. Nie potrafiłem go nazwać, zresztą nigdy nie lubiłem używać wielkich słów. Po prostu lubiłem przebywać w jej towarzystwie i choć wiedziałem, że jest świetnie wyszkolona i potrafi o siebie zadbać, chciałem zawsze mieć na nią oko, by przypadkiem nic jej się nie stało.
    Niezależnie od wyników mojego badania, postanowiłem przeszukać oba ciała. Poprzednio ekwipunek Senju pozwolił nam uratować wielu ninja przed działaniem trucizny, być może teraz również znajdę coś użytecznego?
    Ledwo powstrzymałem się od krzyku, kiedy zabierałem się do przeszukania, jako że wciąż towarzyszył mi odruch używania obu rąk, co powodowało okropny ból. Zamiast tego zasyczałem, zaciskając zęby, po czym oddychałem głęboko, zastygając w bezruchu, dopóki ten nie zelżał. Sprawdziłem ich kieszenie, torby i kabury: wszystko, gdzie mogłem znaleźć coś przydatnego. Następnie zwróciłem się do moich towarzyszy:
    - Nie mamy czasu do stracenia, a mnie chyba też przydałby się medyk.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#101 2014-12-04 17:20:40

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

  Taii stanął na przeciw ów osobnika z klanu Nara, nie był pewien co do jego zamiarów ani słów które wypowiadał. Nie znał go co za tym idzie nabierał podejrzeń co do jego osoby. Sposób w jaki zachowywał się i to co mówił sugerowały, że jest po stronie Kiyoshi i Namikaze,  jednak coś nie pasowało.
  -Dobra było minęło chwilowo musimy zająć się twoim zdrowiem... - Powiedział spokojnie w stronę Ayamaru po czym rzucił złowrogie spojrzenie w stronę przybysza. -Ile znalazłeś lub widziałeś takich płaszczy lub czegoś co posiadało ową pieczęć.- Wskazał palcem na to co pozostało z byłego ich przeciwnika. Dosyć intrygujące było to, że ten płaszcz nie zniknął. Następnie na arenę wkroczył wilk z dwoma kobietami, jedną z nich była pani Namikaze o imieniu, które uleciało jakoś z głowy chłopaka. Taii powolnym krokiem chciał zbliżyć się do zwierzęcia i sprawdzić gdy pozwoli mu ściągnąć ciała tych kobiet z niego. Dziwnie by wyglądało to, iż znowu młodszy Namikaze potrafił ujść z życiem i przeżyć posiadając jedynie niewielkie zadrapania. A wszak Hikari była bardziej doświadczoną shinobi niż ten chłopak. Mimo to blondynek dosyć szybko potrafił awansować w szczeblach klanu.

Offline

 

#102 2014-12-05 21:43:07

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Ayatane Kuroi Ino Yocharu


   Chłopak tylko stał i patrzył jak ostrze mija jego niezgrabną obronę i przebija się przez ciało, jeden precyzyjny cios wystarczył aby rozciąć jego skórę. Ostrze pod wpływem wprawnego manewrowania ominęło kości i wbiło się w jego serce, nie pozostawiając żadnych szans na ratunek. Ciepła krew spływała po jego klatce piersiowej, podczas gdy osunął się na kolana pozbawiony sił. Wkrótce było po wszystkim, zmarł otoczony płomieniami.
   Yocharu tymczasem z dala od niebezpieczeństwa mógł obserwować walkę jak i śmierć swojego krewnego, wyglądało na to, że w chwili obecnej cała uwaga Pyro skupiała się na Ayatane, który udowodnił że ma czym uderzyć. Obrona Samotnika nie była tak skuteczna jak pierwotnie zakładał, kunai nie odbił się od lodowej ściany, a wbił się w nią, zupełnie jakby ją roztapiał. Wkrótce wybuchł rozrzucając lodowe pociski w jego twórcę. Dziewczyna zaś, zwróciła się tym razem w stronę Yocharu i wyskakując w jego stronę, posłała w niego ognistą kulę[szybkość=160].

Senshi


   Ściana na którą z impetem wbiegł chłopak stawiła nadzwyczaj mały opór zupełnie jakby jej tam nie było. Jednak stanowiło to nie lada zaskoczenie dla Samotnika, który upadł nie  mając na czym wyładować swojej energii, trafił prosto w dziurę, która prowadziła blisko 7 metrów w dół do podziemi akademii, a tam znalazł loch. Pełny zamkniętych drzwi, jednak jedne były otwarte na oścież. Znajdował się w nich mężczyzna, właściwie chłopiec. Był niezwykle wychudzony, miał może z 15 lat, najbardziej jednak rzucały się w oczy jego oczy. Były zwyczajne, niebieskie jednak źrenicę były rozszerzone, a spojrzenie nieobecne. To one nadawały mu szaleńczą aurę. Nie ruszył się nawet o milimetr, kiedy Senshi wylądował na ziemi, zdawał się go nie widzieć.
- Kto tu jest?- zapytał.

Ayamaru, Nara, Taii


Mężczyzna kiwnął głową na znak, że śmiało można się zbliżyć do zwierzęcia, zresztą, sam to zrobił rzucając płaszcz, na grzbiet wilka.
- Nie jest z nią najlepiej została przebita na wylot mieczem i porażona prądem. Czeka ją długa i bolesna śmierć o ile nie znajdziemy pomocy.- powiedział gdy Ayamaru podszedł do kobiety- Nie ma sensu przeszukiwać ciała już to zrobiłem, nie miała nic przy sobie, a wszystkie bronie jakich używała wyciągała z siebie, konkretniej z języka. Wyglądało to nieco dziwacznie, ale muszę przyznać że odrobinę seksownie. Nie żyję, ale postanowiłem ją wziąć ze sobą z uwagi na pieczęć przyczepioną do jej pleców. To jedyna pieczęć jaką udało mi się odnaleźć, podejrzewam, że każda jest przyczepiona do innego przeciwnika i to właśnie one utrzymują barierę. Co się stało z resztą? Gdzie się podziewa medyczka?

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-12-05 22:13:04)

Offline

 

#103 2014-12-05 23:06:35

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Udało mi się przebić prze ścianę, właściwie nie stawiała ona żadnego oporu. Nie dziwota, że ataki moich braci tak niszczyły wszystko dookoła, skoro było to w takim marnym stanie. Niestety za ścianą nie znalazłem żadnej osoby, która sterowała dwójką walczących. Była tam tylko dziura, do której wpadłem. W powietrzu odwróciłem się tak aby wylądować na nogach. Udało mi się to jednak z powodu brak rąk ciężko było mi utrzymać równowagę, będę musiał się tego na nowo nauczyć.
   Pod akademią ewidentnie znajdowały się lochy. Było tutaj chłodniej niż na górze. Może dlatego, że teraz byłem pod ziemią a gdzieś na zewnątrz szalał pożar. Z niezadowoleniem muszę stwierdzić, że zostałem oddzielony od moich pobratymców. Na dole było mnóstwo drzwi, ale tylko za jednymi z nich coś mogłem odnaleźć. Był to mianowicie chłopczyk z dziwnymi oczami, który nie reagował na to, że się tutaj pojawiłem. Chwilę potem jednak odezwał się pytając kim jestem. Co mam mu odpowiedzieć, nie będę przecież streszczał swojego życia jakiemuś wyimaginowanemu chłopczykowi, który w dodatku jak mogę się domyślać nie posiada zmysłu wzroku.
   Jestem twoim stwórcą. Nie musisz się mnie bać. Chcesz się stąd wydostać? Mogę Ci w tym pomóc będziesz musiał tylko zdać się na mnie. - powiedziałem, licząc na to że chłopiec wstanie i pójdzie za mną.  Rozejrzałem się dookoła pragnąc dostrzec jakieś wyjście z tego pomieszczenia poza dziurą, przez którą tu wpadłem.

Offline

 

#104 2014-12-06 14:44:25

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Jak to?! - brzmiało pytanie, które zdawało się jawić w moich oczach, gdy spoglądałem to na Hikari, to na Narę - Przebita mieczem... porażona prądem... ŚMIERĆ?! - czułem się, jakbym zawiódł nie tylko Namikaze, ale i samego siebie - Dlatego właśnie nie chciałem się rozdzielać na tych przeklętych rozdrożach! Żebyśmy trzymali się razem, żebym mógł stać z nią ramię w ramię. Z pewnością nie dopuściłbym do takiego rozwoju wydarzeń!
    Z trudem opanowałem emocje, widocznie nie byłem jeszcze w pełni trzeźwy po utracie ręki i nie myślałem zbyt logicznie. Byłem za to dość roztrzęsiony i chyba zbyt emocjonalnie podchodziłem do tego wszystkiego. Nigdy wcześniej nie pozwoliłbym sobie na takie zachowanie, szczególnie na misji, gdzie nadmiar emocji może zgubić nawet najbardziej doświadczonego ninję.
    Dopiero gdy facet wspomniał o reszcie grupy, trochę się uspokoiłem. Jeszcze nie wszystko stracone, jeśli ich odnajdziemy, odnajdziemy i medyczkę! Pospieszyłem więc z odpowiedzią:
    - Wyruszyliśmy przed nimi z polany, mieli lada moment do nas dołączyć. Zostawiłem im na drzewach ślady, żeby mogli nas odszukać, ale widocznie coś ich zatrzymało. Jeśli chcemy ich odnaleźć, musimy chyba zawrócić. Możemy zatem zakończyć tą paplaninę, czy pozwolimy jej umrzeć?! - zakończyłem nieco dramatycznym tonem, po czym odwróciłem się na pięcie i zacząłem iść wolnym krokiem w kierunku, z którego przyszliśmy.
    Miałem nadzieję, że pozostali ruszą moim śladem. Wędrówka nie powinna nam zająć zbyt dużo czasu, a kładka nad polaną senbonów winna była wciąż się tam znajdować, usprawniając wszystkim podróż. Ani jedną myślą nie powróciłem do zostawionego tam pod drzewem Yoshimaru. Teraz miałem coś ważniejszego do zrobienia, a podświadomie przeczuwałem, że Wyrzutek mógł dojść już do siebie i oddalić się.
    Gdyby ktoś chciał opisać moje ostatnie zachowanie, z pewnością użyłby słowa "emocjonalny". Może rzeczywiście był to moment wyrażenia swoich uczuć, sposób, by wyrzucić z siebie żal i poczucie winy, a może celowe zagranie, by w końcu zmusić towarzyszy do działania. Która z tych opcji była bliższa prawdzie? To wiedział jedynie Stwórca.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#105 2014-12-07 13:25:56

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: [Event] Las

   Wybuch nastąpił niespodziewanie. Kunai, który rzuciła w Samotnika czarnowłosa kobieta, wbrew temu co przewidywał Ayatane, wbił się w jego tarczę, po czym ją wysadził. Grad lodowych odłamków zasypał chłopaka, narażając go na multum rozmaitych niebezpieczeństw, począwszy od zadrapań, a skończywszy na rozbiciu czaszki. Yuki jednak, najszybciej jak zdołał, cofną swój twór, w dużym stopniu zmniejszając zagrożenie powstałe przy eksplozji. Niemniej, Samotnik potrzebował momentu by pokonać ogłuszenie - w głowie szumiało mu okropnie, a wszystkie odgłosy wokół były przytłumione, zupełnie jak pod wodą. Po trzech sekundach zamulenia, Ayatane potrząsnął głową, odzyskując w pełni podstawowe zmysły, by następnie zorientować się w sytuacji.
   Wzrok białowłosego natychmiast padł na Pyro. Laska najwyraźniej skupiła swoją uwagę na kimś innym, na tę chwilę ignorując Samotnika. Była to doskonała okazja do przypuszczenia kolejnego ataku, choć dystans jaki dzielił białowłosego od oponenta znacznie ograniczał dostępne zagrania. Yuki musiał więc skrócić odległość dzielącą go od przeciwnika - przystąpił zatem do biegu w kierunku czarnowłosej [szybkość 55], podczas którego złożył trzy pieczęci, niezbędne do wykonania techniki Mizurappa. Gdy tylko kobieta znalazła się w zasięgu jutsu, Ayatane posłał w jej stronę niezbyt potężny, ale niesamowicie szybki [siła 120 szybkość 630], wodny strumień. Jeżeli atak sięgnął celu, Samotnik natychmiast przemienił technikę w lód, wiążąc nim Pyro, blokując lasce możliwość poruszania wszystkimi kończynami, a także zasłaniając oczy, pozostawiając odkryte jedynie uszy oraz usta.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#106 2014-12-07 21:56:03

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: [Event] Las

A jednak mój pobratymiec nie podołał sytuacji i całemu temu zgiełkowi, który nas otacza. Zacząłem w tej chwili zastanawiać się czy ta część lasu jest gorsza od tej przeklętej polany ale po krótkim namyśle stwierdziłem, że tutaj jest chociaż ciepło. No cóż, słabi giną co jest nieco smutne bo kto wie czy za kilka lat nie stałby się kimś tak silnym, że mógłby zdmuchnąć tę nawiedzoną babę. Gdzieś w głębi duszy czułem, że to nie jedyny Uchiha, który poległ podczas "obrony akademii". Miałem tylko nadzieje, że moje przeczucie nie wybiega nieco w przyszłość mając mnie samego na myśli jako trupa.

Wysoka temperatura, sprawiona płonącym ogniem była nieco męcząca przy szybko uciekającej chakrze. Miałem tego wszystkiego już dość, chociaż moja twarz z perspektywy kogokolwiek nie wyrażała żadnej emocji, niczym manekin. Moja próba zregenerowania sił w koronie drzewa mogła za chwilę skończyć się wiecznym odpoczynkiem. Technika, którą sam przed chwilą posłałem, tym razem leciała w moim kierunku. Niewątpliwie zwróciła ona moją uwagę, ale także ujrzałem białowłosego, który od razu postanowił skorzystać z faktu, iż wykonała atak na mnie. No cóż, babeczka chyba nie doceniała nas kompletnie, skoro wykonywała atak z wyskoku. Zbyt wiele razy oberwał w ten sposób, by wiedzieć jak duży to jest błąd i jak bardzo ogranicza manewrowość człowieka. Musiałem utrzymać jej uwagę, by samotnik trafił swoją techniką i być może zakończył ten pojedynek.

Niestety czułem, że mam problem widząc z jaką prędkością pędzi we mnie kula ognia, gdy ja siedzę sobie na drzewie. Mój pomysł może nie był w tej chwili genialny ale nie tracąc chwili, odskoczyłem  lekko w tył [szybkość 89/ reakcja 116] posyłając kunai w jej szybującą pozycję, by tak skupiając się na uniku, oberwała od Ayatane. Ja wylądowałem na zapewne wysuszonej od wszechobecnego ognia gałęzi i całym swym ciałem na nią napierałem. W tej chwili powinna się złamać a ja upaść szybko na ziemię co dałoby mi chociaż chwilę życia dłużej. Jeżeli niestety gałąź się nie złamie z jakiegoś powodu, staram się zsunąć z niej co powinno dać podobny efekt, chociaż niewątpliwie opadanie będzie wolniejsze.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#107 2014-12-08 22:16:31

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Senshi


   Senshi wciąż zdawał się być uwieziony w swoim szaleństwie spowodowanym utratą ręki. Wciąż uważał, że to wszystko to sen i w dość nieoczekiwany sposób postanowił się przedstawić. Wyglądało jednak, że niestanowi to wielkiego problemu, bowiem chłopak do którego się zwracał wydawał się być podobnym przypadkiem. Dzieciak usiadł po turecku i zaczął się rytmicznie bujać w przód i w tył szepcząc do siebie pod nosem.
- Ktoś tu jest? ktoś tu jest? Czy to oni? Nie to nie oni. Gdzie on jest? Czemu nic nie mówi?- naglę zaczął się miotać rozglądając w okół siebie, aż gwałtownie wstał. Wyciągając ręce przed siebie i z szeroko rozszerzonych palców wysłał 10 paliczków(szybkość 180) w taki sposób aby zaatakować jak najszerszy teren. Jeden z nich zmierzał w rozglądającego się po pomieszczeniu samotnika. Wyjście z pomieszczenia okazało się być znacznie bliżej niż samotnik zakładał. Do tej samej dziury, którą wpadł dostawiona była stara, nieco połamana drabina. Z pewnością wejście po niej nie należało do łatwych przynajmniej dla amatorów. Jednak ninja nie powinien mieć najmniejszych problemów żeby z niej skorzystać no chyba, że ma dwie lewe ręce.

Ayamaru, Tatiiana, Nara


    Namikaze zachowywał stoicki spokój, wyglądało na to, że kompletnie go nie rusza że jego krewniaczka leży na wpół martwa na dzikiej bestii. Wyglądało na to, że Nara to zauważył i skwitował miną, którą właściwie ciężko było odczytać.
- To wy ciągle pytacie, a nie raczycie odpowiedzieć, od początku szukałem medyka. Widzę jednak, że nie ma sensu dalej go szukać. Ty jeszcze trochę wytrzymasz, a temu drugiemu nic nie jest. - tu wskazał na Taii'a - Rozdzielamy się w końcu akademia też potrzebuje natychmiastowej pomocy, ty młody idziesz ze mną poszukamy kolejnych pieczęci. Jednoręki zaopiekuj się moim wilkiem i znajdź lekarza dla reszty.
Ruszył w kierunku bariery, kiwając przy tym głową aby dać do zrozumienia Taiiowi aby ruszył z nim.

Ayamaru, Ayatane, Yocharu,


   Chłopak nie miał szczęścia, gałąź nie chciała, pęknąć mimo jego usilnych starań, a kiedy postanowił się jednak spuścić w dół, kula była już za blisko. Poczuł gorącą na twarzy i  w tym właśnie momencie gałąź jednak złamała się, ratując chłopaka przed nieprzyjemnym spotkaniem. W sumie to nie do końca w powietrzu bowiem natychmiast uniósł się charakterystyczny zapach palących się włosów. A Yocharu wciąż czekało dość nieprzyjemne lądowanie na ziemi.
   Tymczasem Ayamaru postanowił wykorzystać sytuację i zaatakować dziewczynę. Najpierw oczywiście anulował lecące w jego stronę okruchy lody. Ściana przyjęła na siebie znaczną część wybuchu sprawiając, że samotnik jedynie doświadczył nie przyjemnych dźwięków, a mógł wcześniej pozbyć się ucha. Gdy już jednak otrząsnął się i wysłał w dziewczynę błyskawiczne jutsu ta nie miała wiele czasu na reakcje. Wodna technika mimo niewielkiej siły odrzuciła dziewczynę w tył, a zamieniając się w lodowe kajdany unieruchamiał na chwile dziewczynę co spowodowało nieprzyjemne lądowanie. Głośny dźwięk towarzyszył kruszeniu się lodu przez naturalną siłę kobiety, nie potrzebowała do tego nawet, żadnej techniki. Błyskawicznie złożone pieczecie iiii... zniknęła im z oczu.
  W tym momencie Ayamaru zbliżył się do pola walki, tylko po ty ujrzeć nieprzytomną prawdopodobną krewniaczkę. Grubaska leżała na ziemi nieopodal drzewa, cała była mokra jej strój gdzieniegdzie prześwitywał uwidaczniając fałdy tłuszczu. Wydawało się, że nie jest rana, ale tylko na pozór sine plamy na rękach, bez wątpienia świadczyły o krwotoku wewnętrznym, nie wyglądało.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-12-09 19:16:48)

Offline

 

#108 2014-12-09 19:55:12

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Nie no spoko. Tylko tego mi brakowało, aby mój chory mózg wymyślił sobie psychopatę, który będzie chciał mnie zabić. Oczywiście najlepiej niech wszyscy staną się teraz Kaguya... Może to oni najechali akademię? To by znaczyło, że ja też jestem agresorem... Muszę to przemyśleć. Jednak musiałbym się najpierw dowiedzieć czegoś od tego gościa. Nie wyglądał na zbyt wygadanego. Wolał przejść od razu do czynów, wystrzelił przed siebie w sumie 10 paliczków, tylko jeden z nich, na szczęście, zmierzał w moją stronę. Starałem się uniknąć pocisku [reakcje: 75] Nie było to najłatwiejsze zadanie, szczególnie, że wciąż miałem problemy z koordynacją po utracie obydwu rąk. Gdy zbytnio się wygiąłem poczułem także jak moje wnętrzności protestują. Prawie zapomniałem jak otrzymałem cios z zaskoczenia. Co za popieprzony sen...
   Nie wiedziałem jak się zachować w takiej sytuacji. Nawet jeśli nie udało mi się uniknąć tego pocisku, musiałem się stąd wydostać. Chętnie porozmawiałbym z jakimś Kaguyą, ale wszystkie wyimaginowane postacie wydawały się raczej typami, które mało mówią. Ta dwójka na górze jakby w ogóle mnie nie widziała. Ten też mnie chyba nie widział, tylko słyszał. Wszyscy próbowali mnie zabić i w ogóle to jest jakieś chore. Myśli biegły mi jak szalone zaczynała mnie od tego boleć głowa. Ja już nie chce tego głupiego snu... Wolę się obudzić i żyć swoim życiem, z dwoma rękami bez bólu brzucha i chmary klanowiczów próbujących mnie zabić.
   Najgorsze było to, że nie mogłem nic na to poradzić. Zaczynała we mnie wzbierać coraz większa złość. Chciałem uderzyć pięścią o ścianę, ale w porę przypomniałem sobie, że nie mam już pięści. Chyba dopiero teraz zaczynało docierać do mnie, że nie jest to zwykły sen a jakiś koszmar. Chciałem się stąd wydostać, zniszczyć ten świat, abym nie musiał więcej go oglądać. Pozbyć się wszystkiego co jest z nim związane. Świadomość, to straszna rzecz. Często powoduje u ludzi większe straty niż jej brak. Tak było też w moim przypadku, do oczu zaczęły napływać łzy, chciałem się złapać za głowę, aby to wszystko ogarnąć, uspokoić się zwolnić... Ale nie mogłem.
   Tego było już za wiele. Musiałem pozbyć się tych wszystkich emocji. Głośny krzyk wydarł się z mojego gardła, nie krzyczałem na nic konkretnego, na samego siebie, na moją niemoc, na ten świat i na tego psychopatę stojącego przede mną. Muszę się pozbyć wszystkiego i wszystkich co jest związane z tym cholernym koszmarem. Spojrzałem ze złością w stronę chłopca. Muszę go zabić... nie. Ja chcę go zabić. Chcę przeciwstawić się mojemu strachowi. Tym w końcu jest odwaga...
   Z moich kolan, barków, łokci i ostatecznie, kikutów dłoni zaczęły wyrastać kości, które formowały się w szpikulce, którymi mogłem przebić nawet najtwardszy pancerz. A mój przeciwnik nie miał pancerza... Gorzej dla niego. Rzuciłem się na niego [szybkość: 70] poruszając się w specyficzny sposób, który był uwarunkowany zmianami w moim systemie kostnym. Kiedy byłem przy nim z dziką furią zacząłem zadawać dźgnięcia [siła/szybkość: 70] na przemian dłońmi i kolanami. Gdy próbował kontratakować miałem także obronę w postaci kości wystających z barków, na które mógł się nadziać gdy się tylko pochyliłem. Chciałem tu zrobić rzeź, zobaczyć jak z tych szalonych oczu ucieka ostatnia iskierka życia. Nic innego się teraz nie liczyło

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Senshi (2014-12-09 19:56:22)

Offline

 

#109 2014-12-09 20:34:09

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Szybkim krokiem prowadziłem objuczonego dwoma ciałami wilka. Po drodze nie napotkałem na nic niezwyczajnego, choć może po prostu tego nie zauważałem. Nie wypatrywałem zostawionego wcześniej pod drzewem Wyrzutka, któremu wcześniej starałem się ocalić życie. Nie wypatrywałem polany senbonów, ani kryształowej konstrukcji imitującej most, choć całkiem możliwe, że musiałem po niej przejść. Teraz liczył się tylko czas i odszukanie medyka.
    Nawet nie wiem jak ich znalazłem. Zewsząd dochodził mnie swąd spalonej ziemi. Zwolniłem kroku i jakby automatycznie włączyłem myślenie. Nie brnąłem już bezmyślnie przed siebie, jak jeszcze sekundę temu. Przypomniałem sobie o pojemniku na oczy i przełożyłem go to torby, by przypadkiem gdzieś go nie zapodziać. Wyjrzałem zza drzewa i zobaczyłem białowłosego i jednego z przedstawicieli klanu Uchiha. Na pewno wiedzieli, gdzie jest medyk. Niestety nigdzie nie potrafiłem dostrzec tej rudej głowy.
    Dostrzegłem natomiast ją. Tę samą, która niemal spaliła mnie żywcem na utworzonej przeze mnie polanie- czarnowłosą kobietę, która wykazywała dość dziwne zamiłowanie do podpalania wszystkiego wokół niej. Mój wzrok powędrował nieco w prawo, gdzie znajdowała się jej podobizna. Obydwie zmierzały w stronę moich sprzymierzeńców, dzierżąc w dłoni krótkie katany. Ci niestety nie zdawali sobie sprawy z ich obecności, jako że sylwetki kobiety zachodziły ich od tyłu. Wszyscy oni znajdowali się w promieniu 25 metrów ode mnie.
    Chciałem krzyknąć i ostrzec ich, ale natychmiast zaniechałem tego zamiaru, nauczony doświadczeniem poprzedniej potyczki. Gdybym nie pozwolił wtedy temu dziwakowi na użycie tej przeklętej techniki i odpowiednio wykorzystał element zaskoczenia, dalej miałbym rękę!
    Postanowiłem zatem spróbować wykończyć ją, gdy się tego nie spodziewa. Wyciągnąłem rękę w ich stronę, a pod stopami obu kobiet natychmiastowo pojawiło się bagno o promieniu 5 metrów. Jego rozmiar dostosowałem w taki sposób, żeby przypadkiem nie zahaczyć o znajdującego się w pobliżu czerwonookiego, lecz było ono odpowiednio duże, by objąć swym polem grunt pod obiema sylwetkami czarnowłosej. Miałem tylko nadzieję, że żaden z moich sojuszników nie wpadnie na genialny pomysł, żeby się przyłączyć do wirującego przyjęcia.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#110 2014-12-09 21:52:38

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: [Event] Las

Już myślałem, że szczęście mnie opuściło chociaż czy tak na prawdę kiedykolwiek je miałem? W każdym razie w obecnej chwili trochę żałowałem, że nie ważę tyle co nasza pulchna towarzyszka, która swoim ciężarem zapewne złamała by całe drzewo. Kula ognia była coraz bliżej mnie i był to moment, w którym zdałem sobie sprawę co czuje przeciwnik gdy to ja posyłam palący żywioł w jego kierunku. Nie uśmiechało mi się przyjąć tego prosto na mordę, którą zapewne po tym musiałbym chować w jakiejś masce bo wyglądałbym gorzej niż pod wpływem techniki, którą ukazał mi Eizo, uchylając swoje nakrycie na twarz. Przynajmniej nie musiałem narzekać na to, że jest mi zimno a zbliżające się ciepło przynosiło mi na myśl gorące Karaiby. Problem był taki, że w tym świecie nie ma Karaibów a ogień raczej źle będzie mi się kojarzył jeżeli wyjdę z tego cało.

Wtem usłyszałem chrupnięcie i zachwianie równowagi. Ku mojemu zdziwieniu nie był to trzask moich kości a gałęzi, która zdawała się pomóc mi w tej ciężkiej chwili, łamiąc się i opuszczając mnie w dół. Znów poczułem małą nadzieje na wyjście z tej sytuacji, gdy nagle runąłem w dół. Co ja mówiłem o łamaniu kości? Widząc ziemie pod sobą w normalnych warunkach nie obawiałbym się o lądowania, jednakże spadałem dość niekontrolowanie. Próbowałem w tym krótkim locie, obrócić się jakoś w sensowny sposób ale jedyne czego udało mu się dokonać to lądowanie na palcach i twarda przewrotka w prawą stronę. Poczułem się lekko poobijany jednakże cały. Wciąż jednak odczuwałem towarzyszące ciepło i nieprzyjemny odór, porównywalny ze swądem palonych włosów. No cóż - to były palące się włosy. Szybkimi ruchami dłoni, jak dobrze, że nie jestem Senshim, zacząłem klepać się po swojej łepetynie by ugasić niewielki pożar na mej głowie. Chociaż przez chwilę mogłem się pochwalić statusem "Gorącego Chłopaka". Zapewne po dłuższej albo krótszej walce z łupieżem i ogniem, mogłem rozejrzeć się po polu walki by zapoznać się z sytuacją. Dopiero teraz dotarło do mnie, ze mój towarzysz z klanu zginął, przebity ostrzem przez kobietę. Zawrzała we mnie krew, jednak szybko opanowałem emocje by nie dać się znów zaskoczyć. Z osób stojących na nogach o własnych siłach, ujrzałem jedynie białowłosego i... pewnego jegomościa, który podzielił się lekarstwami jeszcze na polanie. Tym razem wyglądał nieco inaczej. Mógłbym rzec, iż przypominał mi teraz Senshiego, z tym że do kolekcji musiałby się pozbyć jeszcze drugiej ręki, którą raczej niechętnie odda. Miał ze sobą także zwierzaka, którego bodajże widziałem także na polanie z tym, że z innym właścicielem.

To nie było jednak tak istotne jak fakt, że gościu wyciągnął rękę a tuż za mną poczułem jak lekko zadrżała ziemia. Zupełnie odruchowo, odsunąłem się od miejsca z którego poczułem wibracje i obróciwszy się, zrozumiałem że był to dobry ruch. Ziemia zawirowała niczym piasek kierowany przez dziewczynkę z tą różnicą, że w wykonaniu blondyna zawirowała w konkretnych miejscach. Kopie tej babeczki raczej nie miały tyle szczęścia co jak, chociaż nie dałbym sobie ręki uciąć - zdecydowanie hasło na czasie - że nie ma tam oryginału, gdyż straciłem ją z oczu kiedy upadałem na ziemię. Niewiele mogłem teraz zdziałać jak czekać na rozwój wydarzeń.

Offline

 

#111 2014-12-09 22:52:58

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: [Event] Las

   Ayatane nie zdołał powstrzymać lekkiego uśmiechu, gdy wypuszczony z jego ust strumień dorwał w końcu Pyro. Kobieta, zgodnie z planem Samotnika, nie poradziła sobie z uniknięciem potwornie szybkiej techniki, Mizurappy. Ta, pomimo faktu, że nie dysponowała niszczycielską siłą, nadal była całkiem użyteczna. Białowłosy bowiem mógł, korzystając z wrodzonej umiejętności, przemienić wodne jutsu w lód, by w następnie błyskawicznie pokryć nim oponenta.
   Tak też właśnie się stało. Ognista laska w ciągu sekundy przybrała formę błękitnej, kryształowej rzeźby. Wątpliwe dzieło sztuki bezwładnie upadło na ziemię, serwując Pyro niezbyt przyjemne i ogólnie rzecz biorąc - raczej twarde lądowanie.
  Aczkolwiek triumf obrońców akademii nie trwał długo. Zaraz gdy lód uderzył o trawę, dało się słyszeć znienawidzony przez członków klanu Yuki odgłos pękania, którego bynajmniej twór Ayatane nie wydał przy zderzeniu z glebą. Tak, ku zdziwieniu połączonemu ze zmarnowaniem białowłosego Samotnika, kobieta przy pomocy siły swych mięśni naparła na wiążącą ją powłokę, krusząc ją bez większych problemów, by następnie złożyć szybko parę pieczęci i... zniknąć. Po prostu zniknąć wszystkim z oczu, podobnie jak uczyniła to podczas pierwszego ataku.

   Chłopak odetchnął, po czym odgarnął z oczu włosy, które już dawno mu na nie opadły. Ayatane, dotykając grzywki poczuł na palcach dłoni mokry pot, który spływał z niej wcale obficie. Dopiero teraz chłopak poczuł jak wysoka jest temperatura powietrza w lesie przez wszystkie ogniste techniki, którymi uraczyła drużynę Pyro. Łatwo się domyślić, że wszechobecna suchość, gorąco i płomienie nie były czymś co tygryski Yuki lubiły najbardziej, a ten stojący na wypalonej polance nie należał do wyjątków.
   Nim wszystko co miało miejsce w przeciągu ostatnich kilkunastu minut doszło do Samotnika, na pobojowisku powstałym w wyniku pojedynku wody i ognia ukazała się znajoma białowłosemu postać. Blondyn z klanu Kiyoshi, którego imię brzmiało dziwnie podobnie do lodowego chłopaka, kroczył w jego kierunku. Przybycie Ayamaru przyprawiło Ayatane o najdziwniejszą huśtawkę nastrojów, jaką miał "przyjemność" kiedykolwiek doświadczyć. Najpierw bowiem Yuki poczuł niesamowitą ulgę i coś w rodzaju szczęścia, że ktoś poza nimi (brygadą Aya-Kuroi-Yocharu-Grubaska) jeszcze żyje. Potem nasz tygrysek otworzył szeroko oczy, rozchylając jednocześnie usta w akcie zdziwienia, dostrzegając brak jednej z kończyn górnych blondasa. Aczkolwiek i zaskoczenie szybko przeszło w kolejne uczucie, mianowicie w... lęk?

   Samotnik poczuł jak ziemia pod jego stopami lekko się obsuwa w kierunku przeciwnym do tego, w którym sam chłopak był zwrócony. Odwrócił się więc natychmiast [reakcja 90], automatycznie napinając wszystkie mięśnie, czując na sobie nadchodzące uderzenie, jeszcze nie wiadomo czego.
   Tymczasem cios nie nadszedł. Ayatane dostrzegł tylko jakąś sylwetkę, a także brązowy dół w formie wiru, powiększający się z każdą sekundą. Tyle wystarczyło by skłonić białowłosego do wykonania instynktownego uniku. Yuki natychmiast rzucił się przed siebie (znaczy w stronę Ayamaru) by następnie wykonać przewrót, dobyć z kabury na pośladku noża i ustawić się w pozycji obronnej przodem do owej tajemniczej sylwetki. Przez szok wywołany falą różnych emocji białowłosy nie mógł zdobyć się na nic więcej.


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#112 2014-12-10 00:01:55

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Ayamaru, Ayatane, Grubaska, Hikari, Yocharu, Wilk.


    Kobieta, kompletnie zignorowała pojawienie się Kiyoshiego, chociaż dzięki swoim zdolnością sensorycznym od początku o nim wiedziała. Nie sądziła jednak, żeby chłopak stanowił dla niej jakiekolwiek zagrożenie. Juźż wkrótce przekonała się jednak jak bardzo się myli. Skupiona na ostatecznym rozprawieniu się z pozostałymi wpadła w technikę Ayamaru. Po chwili klony zniknęły, a dziewczyna ukazała się pozostałej dwójce przerywając swoją iluzje(Jubaku Satsu). Była uwięziona w błocie i ściągana coraz bliżej środka, nie pozostało jej wiele czasu. Kiyoshi musiał być dumny z siebie bowiem wyciągnął lekcje, ze zdarzenia, które pozbawiło go dłoni. Problem jednak w tym, że nie z każdym przeciwnikiem taka taktyka zadziała, niektórzy dopiero zapędzeni w sytuacje bez wyjścia pokazują swoje prawdziwe umiejętności.
- Chciałam po dobroci, ale wy nie daliście mi wyboru. Niech wasze duszę płoną, pięknym ogniem. - powiedziała nabierając sporo powietrza do pojemnych płuc i po złożeniu jednej pieczęci rozpoczęła wydmuchiwanie ognistej techniki(Gōka Mekkyaku[szybkość=600, siła nin=???]). Olbrzymia fala ognia obejmowała swoim zasięgiem wszystkich zgromadzonych, a także bagno wciągające dziewczynę pod ziemie, dlatego też trochę trwało nim ruszyła do przodu.

Nara, Senshi, Taii, klon Yocharu(jak chcesz)


    Samotnik ponownie cudem uniknął latających kości chociaż wydawało się, że technika dzieciaka powinna przebić go na wylot. Zdezorientowany pozostając w koszmarze z którego nie mógł się obudzić, postanowił zaatakować szaleńca znajdującego się w tym pokoju. Wszystko szło sprawnie nie wyglądało, żeby tamten miał zamiar unikać, chyba nie zdawał sobie sprawy gdzie jest Senshi. Przemieniony samotnik z pewnością wyglądał groźnie, jednak kiedy nowo powstałe kości zmierzyły się z ciałem obłąkanego chłopaka, nie stało się nic. Zupełnie jakby Senshi przeciał powietrze, albo go tu nie było.
-BuHahahahah...Hahehe... haha- rozległ się szaleńczy śmiech po czym chłopak delikatnie poruszył dłonią.-Mam cię!
Senshi nie był nawet w stanie do końca zauważyć co się stało, ostatnie co ujrzał to dwa palce wycelowane w jego czoło niczym pistolet, po czym olbrzymi ból w okolicy czoło.
   Obudził się, jednak nie był to koniec jego koszmaru, wciąż znajdował się w tym przeklętym lesie leżał, zaledwie 4 metry od Aburame, jego ręce przybrały dokładnie taki kształt jak w śnie, a może to nie był sen? Może teraz śni, a może nie? Z pewnością wiele pytań i spory zamęt panował w głowie Samotnika, Tymczasem zbliżał się do nich młody Namikaze wraz z niebudzącym zaufania Nara. Wyglądało też na to, że i Aburame powoli zaczyna się podnosić.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-12-10 00:18:30)

Offline

 

#113 2014-12-10 20:44:57

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Z pełnym impetem zaatakowałem tego potwora. Ku mojemu przerażeniu okazało się, że nie jestem w stanie go zranić. Nic na niego nie działało. Wszystkie dźgnięcia przelatywały przez niego jak przez powietrze. To dopełniło całego tego obrazu. Nie dość, że byłem tu uwięziony to jeszcze nie mogłem nawet zabić jedynej osoby, która znajdowała się tu razem ze mną. Chcę umrzeć, nie chcę więcej oglądać tego potwornego świata. jak na zawołanie do mojego czoła zostały przystawione dwa palce. Czy tak nadchodzi koniec? Upragnione ukojenie? Z przyjemnością czekałem na to co ma za chwilę nastąpić, nawet ból który odczułem nie mógł mi teraz popsuć wyczekanego końca, w końcu byłem wolny.
   Powoli otworzyłem oczy. Głowa pulsowała mi straszliwym bólem, nie pamiętałem do końca co się działo. Rozejrzałem się dookoła i przypomniałem sobie wydarzenia, które tu miały miejsce zanim straciłem przytomność. Wraz z nimi przypomniałem sobie podziemia akademii i chłopca który w nich siedział? Na koniec zobaczyłem dwa palce przystawiane do czoła. Nie mogłem powstrzymać strachu, który całkowicie mnie przepełniał. Próbowałem się podnieść, ale brak dłoni mi tego nie ułatwił. Przewróciłem się na bok. Z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Powoli budziłem się z sennego koszmaru... A więc... Czy to znaczy że? Z moich ust wydobył się żałosny wrzask. Nie kontrolowałem swojego ciała, które zaczęło się rzucać, jakby chciało unicestwić wszystko dookoła. W efekcie tylko jeszcze bardziej się pobijałem. To nie może być prawda... Niee możeeeee. Nie zgadzam się!!! Nie zezwalam!!! - krzyczałem na klęczkach prosto w ziemię. Nie mogłem się opanować.
   Życie nie miało dla mnie żadnego sensu. Żadnego znaczenia. Wyżywałem się na ziemi, która była pode mną. Wykrzykiwałem wszystkie możliwe wiązanki przekleństw jakie mam, przeklinałem siebie, przeklinałem ten sen, tą akademię wszystkich dookoła. Po chwili miałem już całkowicie zdarte gardło a jakikolwiek odgłos sprawiał mi ból. Przewróciłem się na bok i skuliłem się, tak aby odciąć się od całego świata. Dlaczego tu było tak zimno? Dlaczego wszystko zawsze musi się toczyć nie po mojej myśli? Dlaczego to wszystko jest takie potworne? Dlaczego ten świat nie różni się niczym od tego co mnie spotkało wcześniej we śnie?
   Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na te pytania. Nikt inny też mi na nie nie odpowiedział. Nie odezwał się żaden głos w niebie aby mnie pocieszyć... Nikt się nie zainteresował. Leżałem i cicho łkałem. Wiedziałem jedno i zaczynałem stosować to jako mantrę, wpadając w powolny rytmiczny cykl.

Przód - tył.
Przód - tył.
Życie - przód, Koszmar - tył.   
Życie - przód, Koszmar - tył.
Życie - przód, Koszmar - tył.
Życie - przód, Koszmar - tył.
Życie - przód, Koszmar - tył.
Życie - przód, Koszmar - tył.

Offline

 

#114 2014-12-10 21:20:18

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: [Event] Las

   Kamień spadł z serca Samotnika, gdy brązowy, ziemisty wir porwał Pyro, prawdopodobnie ratując chłopakowi życie. Technika żywiołu Duton zadziałała bez zarzutu i zapewne zgodnie z oczekiwaniami użytkownika - Ayamaru. Nogi czarnowłosej kobiety po kolana ugrzęzły w błocie, skutecznie uniemożliwiając jej ucieczkę. Ba, nie mogła ona nawet wykonywać najmniejszych ruchów owymi kończynami. Dało się więc odnieść wrażenie, że została pozostawiona na pastwę obrońców akademii, których dwójkę towarzyszy z zimną krwią zamordowała. Że jej los był przesądzony, a śmierć miała nadejść w przeciągu paru minut, jeżeli oprawcy okażą się na tyle miłosierni. Jednakże...
   Pyro nie zamierzała z łowcy przemienić się w zwierzynę. Nawet teraz, po tak długiej walce trzymała asa w rękawie, zupełnie jakby zaplanowała sobie teatralnie zagrać go na końcu.
   Yuki z powodu zmęczenia zmrużył wcześniej oczy, ale gdy tylko usłyszał pierwsze słowo wypowiedziane przez laskę oprzytomniał całkowicie. Ayatane wbił w nią swój wzrok spod opadających na twarz, śnieżnobiałych włosów. Jego spojrzenie było, mogłoby się wydawać, pełne zmarnowania i rezygnacji, lecz w rzeczywistości chłopak miał zmysły wyostrzone do granic możliwości. Wszystko zwolniło. Samotnik miał wrażenie, jakby Pyro wypowiadała te dwa zdania kilkanaście razy dłużej. Każde słowo Yuki dokładnie analizował nim jeszcze nadeszło kolejne. Czy to przez stan w jaki wprowadziła go długotrwała potyczka z ognistą, czy może działanie adrenaliny, Ayatane wiedział że należy zareagować nim jeszcze tamta skończyła mówić.
   
   Samotnik wykonał wszystkie ruchy instynktownie, nie myśląc, po prostu robiąc. Najpierw nogi ugięły się pod nim, zmuszając do przybrania kucającej pozycji. W tym czasie zaś dłonie jakby samoistnie przywarły do podłoża, już po raz trzeci tej burzliwej nocy. Energia żywiołu wody, płynąca w całym ciele Ayatane na ułamek sekundy zawrzała, po czym uwolniła się, wystrzeliwując niczym pocisk z armaty. Wtem za plecami chłopaka o ziemię uderzyła ogromna, potężna kaskada ochlapując wszystko w pobliżu, a której źródła należało doszukiwać się wysoko na niebie. Wodospad następnie przybrał niespodziewaną formę dwóch strumieni, które ominęły Samotnika, po czym prawie o niego zahaczając złączyły się w jedność, rwąc przed siebie z niewiarygodną siłą i nie gorszą szybkością. Rwąc wprost na falę ognia techniki Pyro.
   Widok był to niesamowity. Pojedynek dwóch przeciwstawnych żywiołów w całej swej okazałości. Walka odwiecznych rywali, batalia, w której mógł być tylko jeden zwycięzca. Dla jednej polanki cały świat zamarł, czekając aż wygrany wyłoni się z obłoków mlecznobiałej, syczącej pary. Nic więcej nie miało znaczenia.

[siła jutsu 525 - Haran Banshou]


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ayatane (2014-12-10 21:21:05)


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#115 2014-12-11 17:25:46

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

   -Eh...- Niezadowolenie w odczuciu chłopaka było dosyć wielkie, nie znał tego typa z klanu Nara no i można stwierdzić, że się go obwiał.  Jednak może lepiej było dla Ayamaru to, iż zabrał od niego tego typa. Zabawnym zbiegiem okoliczności było to, że obydwaj byli niemowami i chyba nie przepadali za sobą zbytnio. Ale co zrobić Elita Namikaze większa niż przydupas Akio nie miała w zwyczaju mówienia dosyć dużo i wylewnie. No chyba, że była by u siebie w domu a nie tu. W miejscu zniszczonym i zaniedbanym. Akademia powinna mieć lepszą ochronę a nie wzywać młodych shinobi, którzy są niedoświadczeni i nie zaprawieni w świecie wojny.

   Szli tak w milczeniu ładne parę minut gdy dostrzegli leżącego człowieka. Taii automatycznie podbiegł sprawdzając czy jeszcze oddycha. Mamrotał coś pod nosem, dlatego chłopak sprzedał mu liścia aby zamknął się i obudził z tego stanu.
-Co tu robisz?- Zadał pytanie jak na przesłuchaniu nie zwracając zbytnio uwagi na to co robi ten typek z klanu Nara.

Offline

 

#116 2014-12-11 19:03:02

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Złapana!
    Moja taktyka nie zawiodła, choć w tamtej chwili nie wiedziałem, ile było w tym mojej zasługi, a ile zwykłego szczęścia. Najważniejsze, że udało mi się ocalić od poderżnięcia gardła moich sojuszników i unieruchomić naszą przeciwniczkę. W tej chwili byłem pewny, że to ona w całej swojej okazałości, gdyż pozostałe jej sylwetki rozpłynęły się w powietrzu, jak miały to w zwyczaju klony.
    Nie zamierzałem jednak jej lekceważyć. Wiedziałem, że jest zdolna do wielu rzeczy, z jakimi jeszcze nie miałem do czynienia, biorąc choćby pod uwagę stworzenie ognistej kuli z nieba, gdy po raz pierwszy przyszło mi stawić jej czoła ramię w ramię z klonem Yoshimaru. Jedynie łut szczęścia ocalił nas obu od spalenia żywcem.
    Dlatego też postanowiłem wspomóc się mocą przeklętej pieczęci po raz kolejny, która wyostrzyła moje zmysły. Tuż po aktywacji techniki, dobyłem z torby kunai i napełniłem go chakrą natury doton. Gdy tylko zdałem sobie sprawę, że użytkowniczka GenJutsu nie da rady w najbliższym czasie oswobodzić się z pochłaniającego ją bagna, rzuciłem w jej kierunku swoją broń (szybkość 88, siła 135), celując odpowiednio, biorąc pod uwagę kierunek, w którym była wciągana.
    Wtedy właśnie to zobaczyłem. W momencie rzutu zatrutym kunaiem, po wypowiedzeniu groźby pod naszym adresem i złożeniu jednej pieczęci z jej ust zaczął wydobywać się płomień, który błyskawicznie zyskał na rozmiarach, kształtując się w ogromną falę uderzeniową. Jeszcze w całym moim życiu nie miałem do czynienia z techniką sprawiającą wrażenie tak potężnej.
    Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że jeśli tylko ogień do tu dotrze, to będzie pozamiastane. Odruchowo chciałem przeczekać niebezpieczeństwo pod ziemią, ale wtedy przypomniałem sobie o nieprzytomnej Hikari na grzbiecie wilka. Pal licho pieczęć na plecach tej drugiej, mimo że był to klucz to dostania się do akademii. Jedno wiedziałem na pewno: nawet jeśli mnie samemu udałoby się w jakiś sposób to przetrwać, nie potrafiłbym spojrzeć sobie w twarz wiedząc, że ratowałem siebie, pozwalając jej spłonąć w tym lesie.
    Instynktownie podniosłem rękę, tworząc szczelną kopułę dookoła wilka, mnie i kobiety z mojego klanu, którą dopiero teraz dostrzegłem. Chciałem osłonić tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe, mimo że szanse na przetrwanie tej próby były praktycznie równe zeru (odporność na jutsu natury Katon: 338, szybkość tworzenia: 68 ). Postanowiłem nie czekać na efekty swojej pracy i pognałem do wilka, przysłaniając Hikari swoim ciałem. Czekałem na nieuniknione: na koniec.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#117 2014-12-11 20:14:26

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: [Event] Las

Theme
w sumie pasowało by do wszystkich postów przy Pyro.



           A więc jednak. Blondynowi udało się złapać Pyro, której imię a właściwie pseudo odpowiadało w stu procentach. Po dłużej chwili wątpliwości ujrzałem jak dwa klony kobiety znikają, zamieniając się w kłęby dymu zaś nogi oryginału zapadają się pod ziemie, ciągnąć ze sobą resztę ciała. Gdzieś w głębi odczuwałem pewną ulgę lecz nauczony ostrożnością obawiałem się jakiegoś niespodziewanego manewru. Niestety chyba nie byłem przygotowany psychicznie na to co miałem za chwilę ujrzeć. Słowa, które do nas wypowiedziały wzbudziły we mnie ogromny niepokój jak i u pozostałych towarzyszących mi  osób. Gdy tylko nabrała powietrza w usta, wiedziałem że za chwilę pośle na nas kolejny nieprzyjemny atak. Nie chciałem być uczestnikiem tego przerażającego spektaklu więc czym prędzej zabrałem się za wycofanie z pola walki. Moje umiejętności nie przydadzą się do zwalczania kobiety a życie było mi raczej miłe. Zresztą bardziej przydam się żywy niż martwy. W tej chwili wykonałem gest a dosłownie ułamek sekundy później zaczął otaczać mnie pył. W tej także chwili ujrzałem to na co zbierała powietrza nasza przeciwniczka.
       
           Wielka fala ognia, której skala była wręcz potworna a siła jeszcze bardziej przerażająca. To było dziwne uczucie ale poczułem pewną ekscytację widząc tak potężną technikę katon. Była dla mnie inspiracją  i pokazywała do czego powinienem dążyć w przyszłości - o ile moja przyszłość nie zakończy się za kilka sekund. Czułem się w tej chwili kompletnie bezradny z racji iż nie posiadałem żadnej zdolności, która mogłaby w jakikolwiek zatrzymać nadchodzący ogień. Przez głowę przeszła mi dosyć zabawna myśl, która była pewną przeróbką znanego hasła. "Kto ogniem wojuje, od ognia ginie". Jednakże wciąż pozostawała nadzieja, że techniką, którą ponownie chciałem użyć zadziała na czas. Tym razem nie uśmiechało mi się zyskać status "gorącego chłopaka" bo po przyjęciu tejże techniki śmiało będzie mnie można nazwać węglem, chociaż do opału się nie nadam. Dezaktywowałem sharingana, lekko uśmiechając się do nadchodzącej ściany ognia, która przesłoniła mi już całkowicie widok. Tym razem nie pomoże mi już nic oprócz szczęścia. Jeżeli technika zadziała na czas, będę mógł śmiało uciec na 200 metrów w tył co być może pozwoli mi uniknąć śmiercionośnej techniki, chociaż niewątpliwie będę musiał oddać się chwili odpoczynku by zregenerować siły. Jeżeli zaś nie uda mi się zwiać na czas no to cóż. Z dumą będzie można mnie wspominać, jako ninja który pomimo tylu ciężkich sytuacji, zginął od tak potężnej rangą techniki.

Offline

 

#118 2014-12-11 21:15:34

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

Nara, Senshi, Taii


Wyglądało na to, że sytuacja w tym miejscu byłą dość dziwna. Aburame wciąż się usiłował podnieść manewrująć swoim ciałem, ale z jakiegoś powodu nie był w stanie. Senshi natomiast zupełnie oderwany od rzeczywistości rozpoczął kołysanie. Życie - przód, Koszmar - tył, życie - przód, koszmar - tył, liść. Siarczyste uderzenie otwartą dłonią w policzek miała przywrócić Samotnikowi równowagę. Chociaż możliwe, że Namikaze chciał się pochwalić przed Senshim, że on może tak robić, a samotnik nie, bo nie ma dłoni. Nara tymczasem zbliżył się do Aburame.
- Jego chyba nie było z nami.- po czym sprawnym ruchem rozciął płaszcz przeciwnika, miał zamiar znaleźć notkę. Widok jednak był z goła inny tysiące, może nawet miliony robaków poruszały się po ciele chłopaka, to on powodowały ruch, który mógł sprawiać wrażenie, że Aburame próbuje wstać, gdy tylko płaszcz został rozcięty natychmiast rzuciły się na Narę. Fioletowa substancja zaczęła pokrywać jego ciało. Jednak zachował zimną krew niemal natychmiast wycelował technikę Dai Endan w źródło zakażenia czyli leżącego Aburame. Wszystko to działo się tak szybko, że nawet Taii należący do najszybszego klanu nie miał czasu na reakcje. Wybuch odrzucił zarówno, jego jak i Senshiego w powietrze, sprawiając, że z dość dużą prędkością zbliżali się na spotkanie z drzewem, które na pewno, nie będzie należało do przyjemnych.

Ayamaru, Ayatane, Grubaska, Hikari, Yocharu, Wilk.


  Sytuacja nie wyglądała z byt ciekawie dla nikogo znajdującego się w tym miejscu. Technika, którą użyła kobieta przekraczała wszelkie pojęcie. Najgorzej miał Yocharu, chłopak kompletnie nie wiedział jak poradzić sobie z techniką w dodatku był odseparowany od reszty. Postanowił więc spróbować uciec, postawił wszystko na jedną kartę jeżeli tylko mu się uda odczekać czas do aktywacji techniki. Jedna sekunda, wydmuchiwania techniki, druga, trzecia... Ayatane nie zamierzał czekać chłopak postanowił przyzwać technikę, która miała szansa oprzeć się płomieniom. Kiyoshi zadziałał instynktownie tworząc kryształową ochronę przed wszystkimi w pobliżu, objął nią również samotnika, który nie do końca się tego spodziewał. Czwarta sekunda, fala płomieni ruszyła, najbliżej niej znajdował się Uchiha. Piąta sekunda zdołał uciec, znajdował się jakieś 70 metrów od miejsca w którym w tym momencie była technika. To było dziwne powinien znajdować się znacznie dalej, zaraz czemu on leży zamiast stać, czemu nie czuje nóg? Odpowiedź nasuwała się sama wystarczyło tylko spojrzeć wzdłuż jego ciała, żeby wiedzieć, że ich już nie posiada(minitheme). Spóźnił się sekundę technika zdążyła go dosięgnąć, gorąco było tak niesamowite że  praktycznie jego nogi stopiły się na miejscu. Nie krwawił ogień zlepił skórę, nie czuł bólu najwyraźniej układ nerwowy nie zdążył nawet zareagować. Bez wątpienia techniki, tej rangi były przerażające. Woda ruszyła rozcinając kopułę, wyglądało na to że Ayamaru nie tylko nie ochroni nikogo, ale także osłabi atak samotnika. Kryształ zaczął się rozpadać jakby był stworzony ze szkła, woda płyneła przez niego swobodnie, jednak nie upadł ostatecznie. Zaczął zmieniać kolor na brunatnny. Grubaska, która znajdowała się tuż przy ścianie dostawiła do niej rękę wspomagając kopułę swoim kryształem. Technika Ayatane osłabła zwłaszcza z jednej strony, jednak nawet tam gdzie strumień miał pełną moc, płomienie zwyciężały. To było jedno z tych rzadkich zdarzeń, kiedy ogień był tak mocny, że wypalał wodę. Wkrótce technika pyro pochłonęła wszystko dokoła, z wyjątkiem, kopuły która stawiała dzielny opór. Jednak mimo, że wytrzymywała w środku, nie było bezpiecznie. Temperatura podniosła się jak w piekarniku, sierść wilka zaczęła wręcz płonąć, zaś skóra towarzyszy również zaczynała się piec. Trzeba było szybko działać dalej.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-12-11 21:45:17)

Offline

 

#119 2014-12-11 22:30:37

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: [Event] Las

Udało się? Czyżbym dał radę uciec przed tym cholernym ogniem? Czułem się wyjątkowo dziwnie. Miałem delikatnie wrażenie jakbym był na haju ale dlaczego? Leżałem w tej chwili na trawie, tak jakbym robił to już od dawna. Moje oczy skierowane były przed siebie, widząc wynurzające się spod koron drzew niebo. Był to piękny widok, po tym wszystkim co zdarzyło się w ostatnich godzinach. Nadszedł czas na chwilę relaksu i na złapanie oddechu. Westchnąłem głęboko, czując się o dziwo dobrze i wyluzowanie. Czułem jakby pewien ciężar przestał mnie ograniczać, jakby było mi lżej. W tej chwili, chciałem delikatnie przesunąć nogami po trawie ale... ale kompletnie ich nie czułem. Przez jeszcze krótką chwilę próbowałem zrozumieć dlaczego moje nogi nie chcą ze mną współpracować. Może to przez ten dziwny stan, który właśnie mnie opętał? W tej chwili oparłem się na rękach by podnieść część korpusu i głowę przy czym się wyprostować. Z niedowierzaniem przyglądałem się swoim nogom a właściwie miejscem w którym być powinny. Moje ciało kończyło się tam gdzie w założeniu zaczynają się biodra. Moje oczy wyrażały przerażenie, lecz byłem tak otumaniony iż nawet nie do końca dotarł do mnie fakt, że już ich nie mam. Położyłem się z powrotem na ziemię rozglądając się na boki. Czułem ogromne zmęczenie tym wszystkim co się działo tutaj. Chyba czas na drzemkę.

Offline

 

#120 2014-12-12 00:18:40

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Z zaciśniętymi oczami przykrywałem ciało młodej Namikaze, oczekując palącego bólu na plecach. Dezaktywowałem przeklętą pieczęć, godząc się i żegnając ze światem. Chciałem odejść jako ja, Ayamaru Kiyoshi, bez żadnej z zagrywek ninja, umrzeć jako człowiek a nie maszyna do zabijania z naznaczonym przez klątwę ciałem. Tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia, po zwęglonym ciele i tak miało nic nie pozostać.
    Czekałem długo, zdecydowanie za długo, lecz bałem się otworzyć oczy, by się przekonać, co się stało. W końcu zebrałem się w sobie i gdy to zrobiłem, na moment oślepłem. Wokół mnie panowała straszliwa jasność, choć wszystko to działo się jakby za kryształową ścianą. Czyżby moje Kekkei Genkai podołało tak trudnej próbie? Po chwili, gdy tylko mój wzrok przyzwyczaił się do światła, zobaczyłem, że kryształ nie był szarogranatowy, lecz brunatny. Rzuciłem krótkie spojrzenie na grubaskę z mojego klanu i zrozumiałem, że była to jej zasługa.
    Rozejrzałem się dookoła, licząc ludzi. Kogoś brakowało! Po krótkim namyśle wiedziałem już kogo- tego chłopaka z klanu Uchiha. Poza nim wewnątrz kopuły znajdowali się wszyscy zainteresowani, lecz tylko ja i białowłosy sprawialiśmy wrażenie przytomnych. Zapewne tak jak i ja nie do końca wiedział, jak udało nam się ujść z życiem przed taką techniką, ale postanowiłem zachować pozory opanowanego. Nie chciałem, żeby wiedział, że myślami byłem już na drugiej stronie.
    - Ayatane, tak? - zacząłem niepewnie, jako że nie pamiętałem dokładnie jego imienia. - Wszystko w porządku? Wydaje mi się, że jednego brakuje, tego Uchihy, był z wami ktoś jeszcze?
    Po tej serii pytań poczułem doskwierające mi gorąco. Nie czekając zatem na odpowiedź Samotnika, powłóczyłem nogami w kierunku jednej z kryształowych ścian, przejechałem po jej powierzchni i natychmiast tego pożałowałem. Był on bardzo gorący, niemal tak bardzo, jak rozgrzany metal. A więc to tak...
    - Na zewnątrz panuje pożar, możliwe, że nawet sam kryształ płonie, choć jeszcze nigdy się z tym nie spotkałem - podzieliłem się swoimi przemyśleniami z Yukim, po czym spojrzałem na wilka, którego sierść powoli zaczęła się tlić. - Musimy się stąd zbierać i to jak najszybciej. Niedługo zabraknie nam powietrza albo się tu usmażymy, wolałbym nie sprawdzać, które z tych dwóch przyjdzie pierwsze. Pamiętam, że posługiwałeś się lodem w sposób, w jaki ja posługuję się kryształem. Mógłbyś...? - zapytałem, nie chcąc podsuwać konkretnego rozwiązania. W końcu to on się na tym znał, nie ja. - Jeśli zaś idzie o kryształ, to wątpię, byśmy mogli go rozbić za pomocą jutsu. Jak widzisz zdołał się oprzeć tej ogromnej kuli, której udało się nawet odparować twoją technikę. Istnieje jednak jeszcze inny sposób, żeby się przez nią przebić: wystarczy odpowiednio silne uderzenie. Ja niestety ostatnio zostałem kaleką, ale może Tobie się to uda. Niestety nie możemy działać pochopnie, jeśli po prostu rozwalimy tą kopułę, to spłoniemy. Ja sam mógłbym się stąd wydostać pod ziemią, ale nie mogę Was tutaj tak zostawić - podsumowałem, spoglądając na nieprzytomną Namikaze. - A więc, jakieś pomysły?

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset na mokotowie i ursynowie