Ogłoszenie


#81 2013-12-10 14:44:09

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #6
   W domu publicznym rozpętał się prawdziwy chaos. Meble pękały, ściany huczały odbijanymi od siebie odgłosami pędzących dziesiątek stóp, ciężko zderzających się z kamienną podłogą. W holu, gdzie przed chwilą roiło się od ślicznotek, teraz niemal nie sposób było dostrzec żadnej. Czasem któraś przemknęła wśród napływających zewsząd strażników, odzianych w ciężkie pancerze i uzbrojonych w katany.
   Pozbawiony swych ubrań mężczyzna rzucił się do obrony swoich własności, starając się przy okazji uniknąć niechybnego pochwycenia i ubezwłasnowolnienia. Na jego szczęście, miał on nie tylko przewagę techniczną, posiadając zaplecze pełne technik ninja, ale i pod względem aspektów fizycznych, którymi zdecydowanie przewyższał pachołków, których wysłano do pojmania go.
   Klony, mimo swej niesamowitej mobilności, padały jeden po drugim, zderzając się zimną stalą mieczy, zebrawszy wcześniej jednak swoje śmiertelne żniwo. I choć posadzki wyścielały się coraz liczniej chłodniejącymi ciałami, wylewającymi z siebie potoki krwi, wojowników nie ubywało. Wciąż przybywali bowiem kolejni. W końcu Akami został sam, jednak tym razem uzbrojony w swój nieodłączny atrybut. Nikt nie planował teraz popełnić tego samego błędu jeszcze raz, więc utrzymywali stałą odległość, wynoszącą około pięciu metrów, od Wyrzutka. Oczywiście tylko ci wewnątrz, gdyż poza pokojem czaiły się kolejne zastępy.
   Wtedy dało się słyszeć dziwny głos, dobiegający spośród zgromadzonych strażników. To staruszek przeciskał się między barczystymi mężczyznami, podchodząc najbliżej z nich wszystkich, by spojrzeć na cieszącego się chwilę wcześniej z uprzejmości pięknych pań osobnika. W jego wzroku nie czaiła się nienawiść, czy wrogość. Dało się po nim poznać, iż był to człowiek niepochopny w swych osądach i zdystansowany do otaczającego go świata.
   -Dziękujemy za wyjaśnienie, kim pan jest. Jednak my też sporo o panu wiemy, panie Akami... Nasi sąsiedzi z Kraju Ziemi zdobyli wiele ciekawych informacji na pana temat. Niestety, większość z nich nie jest przyjemna. Przepraszamy, iż pana wypoczynek w naszym miasteczku został zakłócony, jednak zapewne rozumie pan, że nie pozostawił nam pan innego wyboru.
   Jest coś, o czym musi pan wiedzieć. Lord feudalny Kraju Ziemi wyznaczył za pana głowę nagrodę i to nie byle jaką. Sumka jest pokaźna, nie da się ukryć. Nas nie interesuje jednak możliwość zysku na czyjejś krzywdzie. Zbyt długo sami borykaliśmy się z przestępcami, by teraz bawić się w katów. Dlatego przychodzę do pana z propozycją. Odeskortujemy pana do siedziby lorda feudalnego, a on już się panem zajmie.
   Proszę się nie obawiać, znam tego człowieka od długiego czasu. Wydaje mi się, że znajdzie jakieś wyjście z zaistniałej sytuacji, której sam pan jest sobie winien. Ma pan moje słowo, iż spróbuję przekonać go osobiście, by nie spotkała pana niechybna śmierć. W zamian oczekujemy tylko jednego - prosimy, by niezwłocznie opuścił pan to miasto. A zatem, jakie jest pana stanowisko?

   Zakończył subtelnym uśmiechem, unoszącym nieznacznie jego zmarszczone policzki. Wokół niego gromadziły się tłumy mężczyzn w różnym wieku, spoglądających groźnym wzrokiem na otoczonego, zaciskających kurczowo swoje dłonie na katanach, wymierzonych w osobnika. Wszyscy zjednoczyli się w oczekiwaniu na odpowiedź. Hałasy ucichły, a wszędzie zapanowała bezgłośna cisza...

Offline

 

#82 2013-12-10 15:33:29

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Trzymając w rękach zakrwawioną katanę i Sanjin no Ogamę, której barwa nie uległa większym zmianom, wywierałem wzrokiem presje na wszystkich strażnikach. Na mojej odsłoniętej, wytrenowanej klatce piersiowej jedynymi śladami walki były dawne rany, świadczące o tym, że niejedno w życiu przeszedłem. Parę przebić, poparzeń, nawet w okolicach serca dało się dostrzec liczne znamiona, wyglądające na śmiertelne rany... Biała hakama zakrywająca dolne partie ciała była w dość znośnym stanie. Nieskazitelna biel została tylko w śladowych ilościach zmącona występowaniem czerwonym plam. Część była świeża, a część dawno zaschnięta. Nie wyglądałem teraz ani na ninje, ani na zwykłego człowieka. Dla przeciętnego zjadacza chleba przypominałem demona. Uczucie to podsycał delikatny uśmieszek, mający zniszczyć morale nieprzyzwyczajonych do walki przeciwników. Ta mimika odzwierciedlała także moje umiłowanie walki, które chcąc nie chcąc miałem w genach. W ogniu walki straciłem także okulary, które dawały mi wcześniej nieco więcej człowieczeństwa...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


                                                                                                   

Akcept by Masaru.

      Tężę jednostronną rzeź zdecydował się przerwać pewien starszy, pomarszczony jegomość. Próbował dotrzeć do mnie tym, co zwą "głosem rozsądku". W moich uszach jednak brzmiało to jak ignoranckie słowa zarozumiałego starca, uważającego, że poczciwy wiek daje mu znacznie większą mądrość. Słuchałem mimo wszystko całej jego wypowiedzi, wlepiając w jego zmęczone życiem oczy swoje zimne spojrzenie. Nawet przez głowę nie przeszła mi myśl by złożyć broń i z opuszczoną głową udać się z powrotem do Kraju Ziemi, prosząc jakiegoś świeżego władcę o przebaczenie. Nie opuszczało mnie więc wrażenie, że jak się to wszystko zaczęło, tak się skończy - rozlewem krwi. Miałem zbyt wielkie plany, zbyt wielkie ambicje. Jakiś staruch z bandą wieśniaków trzymających broń, którą nie potrafią się posługiwać to za mało, żeby mnie powstrzymać. Jedynego żyjącego ninje z bitwy o Sabishii, największego wojownika Jashina i zgubę setek istnień...
     - Strach jest niezbędny do ewolucji. Strach przed tym, że ktoś może zostać zniszczony w jednej chwili. Wyczuwam go w każdym z was... Radziłbym wam odejść, albo doznacie tak ogromnego przerażenia, że staniecie się zagrożeniem dla świata Shinobi, a wtedy jedynym wyjściem z sytuacji będzie... wasza śmierć. - powiedziałem przelatując wzrokiem po oczach wszystkich dookoła, wskazując każdego po kolei opływającą świeżą krwią kataną. Chciałem w ten sposób zniszczyć ich pewność siebie, pozbywając się jak największej liczby oponentów.
     - Starcze. Wciąż jesteś o tysiąc lat za młody, by wysuwać w moją stronę jakiekolwiek żądania. - skomentował jego ofertę - Odejdźcie, a ja dam wam swoje słowo, że włos wam z głowy nie spadnie. Wrócicie do domów, do matek, żon, dzieci. W przeciwnym razie, nie ujrzycie poranka... - zagroziłem, wciąż zachowując spokój.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Masaru (2013-12-10 20:05:14)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#83 2013-12-11 13:06:18

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #7
   Wymachujący kosą mężczyzna, jakby odgradzał się niewidzialną, rysowaną przez ostrze broni barierą. Zgromadzeni wokół mężczyźni wydawali się być całkowicie oszołomieni, nie mogąc wykonać nawet jednego kroku naprzód, by zmniejszyć odległość, dzielącą ich od celu. A wprawiał on ich w istne przerażenie. Jego obłąkane spojrzenie, twarz przybierająca szalonego wyrazu i te wszystkie dziwne słowa, padające z jego rozchylających się raz po raz ust.
   Nic dziwnego, iż nogi każdego z nich były jak zrobione z waty. Pancerz, mający stanowić pewnego rodzaju zabezpieczenie, ciążył teraz, jak jeszcze nigdy przedtem, wprawiając ciało w jeszcze bardziej dygoczący stan. Dało się słyszeć oddechy, ulatujące z ust strażników, niemiarowe i głębokie. Zupełnie tak, jakby na siłę starali się uspokoić.
   Jedynie starzec zdawał się pozostawać niewzruszonym na całą tę szopkę, stworzoną przez Wyrzutka. Stał nieruchomo, przyglądając się wywijającemu swą bronią to tu, to tam, a jego brwi uniosły się wysoko, odsłaniając jego zapadnięte ze starości oczodoły. Czy miał to być wyraz pogardy, zażenowania, czy może raczej zadziwienia? To wiedział tylko on.
   -Chyba pan nie rozumie, w jakiej sytuacji się pan znajduje. To nie pan jest tutaj od stawiania warunków, w jakich się pożegnamy. Bo o tym, że opuści pan to miasto, mogę zapewnić. I jeśli nie zamierza pan przystać na nasze żądania, pragnę pana uświadomić, że w przyszłości nie będzie miał pan ponownej szansy, by się tu zjawić. Każdy będzie kojarzył pańską twarz, nawet jeśli spróbuje pan swoich tanich sztuczek.
   Poza tym, ma pan rację, iż strach nie opuszcza moich ludzi także i tu. Nie jest to jednak coś, co może powstrzymać naszą milicję przed pełnieniem służby. Każdy z nas zawierzył całego siebie, by zwalczać niesprawiedliwość i rozprawiać się z kryminalistami, takimi jak pan. Jeżeli więc myśli pan, że tymi groźbami coś wskóra, to bardzo się pan myli. A nawet jeśli uważa się pan za wytrawnego wojownika, wątpię, by na tylu przeciwników starczyło panu sił...
   Ma pan ostatnią szansę - albo udaje się pan do Lorda Feudalnego Kraju Ziemi, albo składa pan broń i pozwala osądzić się wedle naszego uznania...

   Jego ton głosu wskazywał na niezwykłą powagę. Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że cokolwiek z tego, co przed chwilą powiedział, mogło nie być czymś, czego nie był pewnym. Mimo to, wzrok ciągle zdradzał oznaki zaciekawienia sytuacją, lecz nie dało się dostrzec w nim ani krzty lęku. Po jego słowa oddział zdawał się uspokoić. Wszyscy gotowi byli, by w razie potrzeby rzucić się do walki.

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2013-12-11 13:06:34)

Offline

 

#84 2013-12-11 20:29:12

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Moje słowa i zastraszające gesty wywarły zamierzony wpływ na otaczających mnie strażnikach. W ich oczach widziałem wielkie przerażenie. Widok tego strachu, którego byłem źródłem, dawał mi niesamowitą satysfakcję. Czułem się ich panem. Miałem wrażenie, jakby jedno moje skinienie wystarczyło, by zmusić ich do zrobienia dokładnie tego, o co zażądam. Wszyscy ci hardzi wojownicy, przypominali teraz niewolników, moich niewolników. Zacząłem się zastanawiać, do jakiego stopnia poszliby na układy... Czy jeżeli kazałbym im zamordować starca, zrobiliby to...? Jak daleko bowiem może posunąć się człowiek, walczący o życie i szczęśliwy byt rodziny?
      Cały mój misterny plan został pokrzyżowany przez słowa tego pokracznego dziada. Cały czas miałem wrażenie, jakby uważał się za kogoś lepszego. To była cecha, której nienawidziłem u osób w podeszłym wieku. Zawsze czułem się w ich otoczeniu lekceważony. To czy robili to umyślnie czy też nie, mało mnie obchodziło. Ten z kolei wydawał się niemal mną gardzić. Nazywał mnie kryminalistą. Nie mogłem pozwolić, żeby jakiś bezimienny starzec z miasteczka leżącego na peryferiach cywilizowanego świata, mógł mnie oceniać w tak błahy sposób. Mnie, weterana wojny i proroka. Przez ostatnie pięć lat zebrałem więcej doświadczenia, niż każdy z tych żałosnych wieśniaków. Nadszedł czas na pokazanie im... jaka jest cena ignorancji.
      Opuściłem nieznacznie głowę, zakrywając twarz brunatną grzywką. Wsunąłem katanę do pochwy, który umocowana była metalowym obiektem do hakamy. Podniosłem wolną rękę, zbliżając ją na około trzydzieści centymetrów od twarzy. Wpatrywałem się w nią, czemu towarzyszyły intensywne procesy myślowe. Po chwili na moje usta wrócił złowieszczy uśmieszek. Dłoń zawieszona przed moim licem, powędrowała w górę. Zaczesałem tym ruchem grzywkę do tyłu, wracając do swojego pierwotnego wyglądu, z charakterystycznym kosmykiem opadającym na twarz.
     - W twoich słowach nie ma ani mądrości, ani rozsądku. Jest w nich tylko ignorancja i niezmierzona głupota. Naprawdę sądzisz, że skoro przez tyle lat ani Kraj Ziemi, ani inne klany ninja nie mogły mnie pochwycić, to garstka strażników mających na celu chronić miasto przed drobnymi niedobitkami, da radę? - przemówiłem.
      Nie dając żadnemu ze strażników szansy na zareagowanie, postanowiłem zacząć z przewagą, jaką da mi zaskoczenie i nieznajomość sposobów walki miejscowych. Wziąłem głęboki oddech, a następnie wydech. Z moich ust wystrzeliła fioletowa chmura (Siła NJ 300, maks. dla techniki). W mgnieniu oka wypełniła ona całe pomieszczenie, nie tylko utrudniając widoczność, ale także zatruwając każdego ze zgromadzonych, poza mną oczywiście.
     - Każdy z was jest teraz zatruty. Jest to śmiertelna trucizna... Najpierw stracicie przytomność, a potem wasz mózg zacznie umierać. Jednak... mam antidotum na tą truciznę. Rzućcie broń i ustawcie się przy ścianach w sali głównej. Każdy kto będzie posłuszny, przeżyje... - powiedziałem.
      Oczywiście był to najzwyczajniejszy blef. Nie miałem żadnego antidotum. Technika zapewniała odporność tylko użytkownikowi techniki, więc logicznym było, że stworzenie lekarstwa graniczy z cudem. Wiedziałem o tym jednak tylko ja... A wszyscy w odległości 15 metrów ode mnie, wkrótce padną nieprzytomni... (W czasie trzech tur)

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#85 2013-12-13 15:17:11

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #8
   Spoglądał w stronę mężczyzny, na którego twarzy wymalowały się oznaki szaleństwa i upojenia strachem, które wyczuwał w oddziałach swoich ludzi. Mimo usilnych starań podniesienia ich na duchu, morale sukcesywnie spadały, zderzając się z brakiem człowieczeństwa, którym uderzały wszystkie gesty i słowa wyposażonego w złowrogą kosę osobnika.
   Nim zdążył uspokoić swoich sprzymierzeńców, znajdujących się poniekąd pod jego ochroną i rozkazami, powietrze zasnuł ciemny dym, łapiący za gardło i drażniący oczy. Co więcej, umożliwiał Wyrzutkowi pozostanie niewidocznym w całym tym zlocie strażników, napalonych na pojmanie złoczyńcy. Stworzył sobie wprost idealne warunki, żeby prysnąć. Jednak nie z nami te numery...
   Wiedział, iż budynek obstawiony jest zewsząd, nie tylko wyjścia zostały zablokowany, ale również otoczono go wokół. Spodziewano się bowiem, iż ktoś, kto dopuścił się tylu występków i wciąż pozostawał nieuchwytnym, nie ograniczy się w żaden sposób. Postanowiono więc przygotować się na każdą z ewentualności.
   Pomieszczenie zalała fala kaszlu. Przedarł się przez nią jednak jego uniesiony, wojowniczy okrzyk: Nie dajcie się tej śmiesznej sztuczce. Nie przystawajcie na jego propozycje. Łotrzy jego pokroju słowa nie dotrzymują! Chce wam tylko namieszać w głowach. Szykować się do ataku... NA ROZKAZ!
   Ludzie rzucili się przed siebie, starając się zapamiętać, w którym miejscu stał mężczyzna, nim zasłonił widok wszystkim zebranym. Katany cięły powietrze na oślep, jakby w nadziei, że mimo wszystko uda im się dosięgnąć właściwego celu, nie wpadając przy tym na ostrze sojusznika (szybkość: 120, siła: 100).

Offline

 

#86 2013-12-16 17:16:36

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Milicjanci najwyraźniej postanowili z głupim się na łby pozamieniać, ściągając na siebie zgubę. Nawet ktoś niespełna rozumu, nie odrzuciłby pomocnej ręki w obliczu zagłady. Ich zachowanie wydawało mi się co najmniej nielogiczne. Próbowałem dojrzeć w tym głębszy sens. Czy to było dla nich oddanie sprawie? Jakiej sprawie? Poświęcenie życia w obronie domu publicznego? To brzmiało mało poetycko... Zastanawiałem się też, co ich może obchodzić przestępca Kraju Ziemi? Wkrótce doszedłem do wniosku, że znalazłem się w większych tarapatach, niż wcześniej przypuszczałem. To świadczyło tylko o jednym... Dla dobra swojego i świata Shinobi, nie mogłem zostawić żadnych świadków.
      Stworzyłem pięć cienistych klonów, które natychmiast użyły Henge no Jutsu. W praktycznie niezauważalnych dymkach, które dało się usłyszeć przybrali postać innych strażników. Rzucili się na najszybszych strażników, będących dla mnie największym zagrożeniem. Wykorzystując aspekt zaskoczenia i wygląd niewywołujący podejrzeń, rozbroili ich (siła: 150; szybkość: 170). Nie dając im szanse na ucieczkę, natychmiast zgładzili ich własnymi ostrzami. Wtopili się w tłum, również próbując na oślep trafić nie mnie, a pozostałych milicjantów (siła: 150; szybkość: 170).
      Co robiłem ja w tym czasie? Nie widziałem potrzeby, by tu dłużej zostawać. Jeżeli nie klony, to trujące opary zajmą się oddziałem przeciwników. Użyłem techniki Dotonu i wszedłem pod ziemię. Niczym kret przeszedłem pod murem budynku. Wyszedłem z podziemi kilka metrów dalej. Znajdowałem się w małej uliczce na tyłach dobytku. Oparłem się o ścianę, chowając miecz do pochwy oraz opierając kosę o podłoże. Słysząc przytłumione krzyki, czekałem... Doku Kiri powinno w niedługim czasie położyć wszystkich. Wtedy pozostanie tylko ich podobijać.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2013-12-16 17:17:08)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#87 2013-12-20 15:44:59

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #9
   Jak tylko potrafił, próbował się zmotywować swoich wojowników do walki z rzezimieszkiem. Mimo że trujące opary kłuły w oczy i gardło, dało się słyszeć jego nawołujący do rozsądku głos. W całym tym zamieszaniu i harmiderze tnących toksyczne powietrze ostrzy, niemal nikt nie zwrócił uwagi na polecenia kapitana. Jeden po drugim, pożerani zostawali przez wir walki, w który sami dawali się wciągnąć.
   Rozległy się donośne jęki, wskazujące na uszczuplenie składu milicyjnego. Sprytna zagrywka Wyrzutka wydała się jednak nad wyraz wyszukana, gdyż w gęstej chmurze i wojownicy i tak nie byli w stanie zobaczyć, z kim aktualnie walczą. Zabieg estetyczny w takim przypadku był zatem czymś nie do końca potrzebnym, ale skoro uznał, iż tak będzie lepiej… Może była to część większego planu?
   Akami włączył kreci tryb, dając się pochłonąć przez kamienne posadzki i przemknął pod tłumem, patrolującym okolicę. Nikt, z obecnych w budynku, nie spodziewał się, że ich cel tak łatwo może im umknąć niezauważenie. Zabieg ucieczki udał się znakomicie. Jednak o jednym chłopak zdawał się nie pomyśleć: że szeregi mieszczan mogą być wspierane przez kogoś, kto wykazuje podobne możliwości i umiejętności, co on sam.
   A tak, w istocie, właśnie było. W ciemnej alejce, którą upatrzył sobie religijny fanatyk, który w sumie od dawna nie wyczyniał żadnych ceremoniałów, czy rzucał wyznaniowymi hasłami, co może zastanawiać, pojawiła się dwójka postaci, w wieku podchodzącym pod trzydziestkę. Wyraźnie różniły się od siebie, co łatwo dało się dostrzec, mimo ograniczonej widoczności, jaką zawdzięczano stałym gościom tego miasta – burzowym chmurom.
   Kobieta była niezwykle zgrabna. Mimo długiego, zwiewnego płaszcza sięgającego od obfitego dekoltu do kostek stóp, nie potrafiła ukryć swojej powabnej sylwetki. Śmiało można było uznać, że swoją urodą przyćmiłaby każdą z widzianych chwilę wcześniej kobiet do towarzystwa. Jej długie, lekko falowane, brązowe włosy delikatnie opadały na krągłe piersi, ukryte pod czernią płaszcza.
   U jej boku dostrzec można było barczystego mężczyznę, doskonale zbudowanego. Szeroka szczęka, zroszona jasnym zarostem, perfekcyjnie dopełniała całości twarzy, która zmiękczyła już tyle kobiecych serc. Gdyby nie liczne blizny, można by pomyśleć, iż to idealna osoba do jakiejś kampanii reklamowej, czy też materiał na modela.
   Atrakcyjny duet wbił swoje beznamiętne spojrzenie w uciekiniera, po czym spokojnym krokiem mężczyzna zmniejszył dzielący ich dystans. W tym czasie kobieta zwinnie wskoczyła na dach najbliższego budynku i zniknęła Akamiemu z oczu. Pozostały na miejscu członek tego małego zespołu powiedział donośnym, acz spokojnym głosem, w którym dało się usłyszeć żartobliwą nutę.
   -Radziłbym się poddać, jeśli nie chcesz stać się kolejną ofiarą tej szajbuski… – uniósł rękę do swoich białych oczu, po czym wystawiając kciuk, wskazał nim na oddalającą się towarzyszkę, robiąc przy tym zabawną minę.

Offline

 

#88 2013-12-20 22:20:23

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Kiedy mogłoby się wydawać, że jestem już bezpieczny, zostałem odkryty przez pewien niczego sobie duet. Mężczyzna długoletni, najwyraźniej doświadczony w boju kulturysta, a kobieta z kolei wyposażona w atuty, których mogłoby pozazdrościć niemal wszystkie kobiety pracujące w przybytku obok, aktualnie pogrążonym w totalnym chaosie. Co to oznaczało? Mój plan najwyraźniej szedł zgodnie z moimi założeniami, choć to był zaledwie początek czegoś większego, co mogłoby wyjść niemal komicznie zważając na obecną sytuację.
      Na chwilę obecną musiałem skupić swoją uwagę nie na tym co dzieje się po drugiej stronie muru, a na dwóch personach o jednoznacznych zamiarach. Przywitałem ich moim wysublimowanym uśmiechem, zawsze wyrażającym wielką pogardę i poczucie wyższości nad wszelkimi istotami, poruszającymi się w moim otoczeniu. Kobieta najwyraźniej wolała załatwiać wszystkie sprawy szybko, co w moim umyśle spaczonym przez poprzednie miejsce pobytu, wywołało serie pytań, których treść można się było domyśleć. Nie znałem jej planów, lecz mogłem być pewien, że coś kombinowała. Zostawiła jednak swojego kompana samego, wobec czego postanowiłem działać ostro...
     - Mokuton... Jubaku Satsu... >click< (Siła GenJutsu: 215) - powiedziałem, chcąc zmylić oponenta.
      Oczywistym było, że jako Samotnik nie znałem tego Kekkei Genkai. Oni jednak tego nie wiedzieli i jeżeli mężczyzna nie są wystarczająco odporny na iluzję (wola przeciwnika: 76 - 105: świadomość uwięzienia w GenJutsu; 106 lub więcej - całkowita odporność na GenJutsu), to jest moim więźniem. Wówczas za jego plecami wyrasta pokaźne drzewo, natychmiast unieruchamiające go, uniemożliwiając jakikolwiek ruch z jego strony.

JEŻELI GENJUTSU NIE ZADZIAŁAŁO, POST KOŃCZY SIĘ W TYM MIEJSCU.
      Nawet przez myśl mi nie przeszło, aby pozwolić mu na próbę oswobodzenia lub jego towarzyszce na próbę uratowanie biedaka. W jego oczach zupełnie wyparowałem, lecz tak naprawdę tylko zmniejszyłem odległość, jaka nas dzieliła.
     - Przykro mi... Ale nie mogę odwzajemnić tej oferty... - usłyszał mężczyzna.
       Korzytając z długiego łańcucha w Sanjin no Ogamie, zamachnąłem się i stojąc nie całe dziesięć metrów od niego, wycelowałem prosto w szyję... (siła: 150; szybkość: 180) GenJutsu polega na manipulacji układem chakry przeciwnika, więc nawet najpotężniejsze znane mu Jutsu nie pomoże, skoro nie mógł oprzeć się tej iluzji, a to skończy się niechybną dekapitację.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2013-12-20 22:31:18)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#89 2013-12-21 19:51:44

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #10
   Osobnik, stojący tuż przed zbiegłym z zasadzki mężczyzną, zdawał się nic sobie nie robić z tego, iż ma do czynienia z kryminalistą, którym, nie da się ukryć, Akami był. Choć jego przewaga liczebna zmalała do zera, kiedy towarzystwo opuściła kobieta, ze spokojem wyczyniał swoje błazenady. Mimo że mógł spodziewać się ataku w każdej chwili i być na niego przygotowanym, nie zdążył uczynić niczego, by choć spróbować się uchronić przed iluzjonistyczną techniką.
   Znieruchomiawszy, szykował się na niechybną śmierć. Na jego twarzy nie wymalował się jednak ani jeden grymas, zupełnie, jakby jego własny los był mu obojętny. A może wręcz przeciwnie? Po prostu był zbyt próżny, by pokazać coś, co przeczyłoby jego pewności siebie? Ciężko byłoby ocenić, jednak w tej chwili straciło to jakiekolwiek znaczenie.
   Obezwładniony białooki nie miał najmniejszych szans, by nie przyjąć na siebie potężnego uderzenia. Kosa sięgnęła go beż żadnego problemu, bezlitośnie miażdżąc mu gardło. Stało się jednak coś, czego Jashinowiec przewidzieć nie mógł...
   W miejscu, gdzie broń zetknęła się z ciałem mężczyzny, pojawił się czarny ślad, który zaczął drgać. Po chwili plama rozpostarła się na całe ciało. Małe punkciki unosiły się w powietrzu, po czym rzuciły się w stronę Wyrzutka. Jego uwaga musiała skupić się na małych żyjątkach, co natychmiast zostało wykorzystane. Ściana budynku, przy którym stał Akami, pękła pod wpływem strumienia energii, przebijającego się przez nią.
   Kawałki betonu pomknęły ku niczemu niespodziewającemu się mężczyźnie, niesione przez niewidzialną siłę. Z wnętrza wyłonił się przeciwnik, który chwilę wcześniej miał zostać pokonany. W okolicach jego oczu pojawiły się grube żyły, a całe ciało ułożone było w sposób, zmuszający do odnalezienia w nim sprawcy tego zamieszania.
   -Przecież już Cię prosiłem, żebyś się poddał. No, może nie do końca byłem to ja... - uśmiechnął się nieco szyderczo, jednak wciąż chciał utrzymać żartobliwy charakter swoich wypowiedzi.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2013-12-21 19:52:26)

Offline

 

#90 2013-12-22 22:05:42

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Cała strategia wydawała się idealna i już czułem niemal pewność, że szybko uporam się z natrętem. Jak na jeden z najsłabszych pod każdym względem krajów, napotkany opór był co najmniej niespodziewany. Najpierw cała brygada słabych żołnierzy, a teraz dwa chłystki mające się za shinobi, po uniknięciu jednego ataku. Była to niecodzienna technika, niemniej jednak nie sprawiła, abym poczuł się zagrożony.
      Widząc pędzące w moim kierunku owady, zachowałem spokój. Czułem pogardę do ludzi, a mowa tu była o małych, czarnych żyjątkach. Odłożyłem bez pośpiechu kosę, formując następnie kilka pieczęci. Chmara została potraktowana silną falą błyskawic (Siła NinJuts: 120 - maksimum), co przy ich niewielkich rozmiarach powinno być zabójcze.
      Okazało się to najzwyklejszą iluminację, albowiem prawdziwy atak nadchodził z mojej prawej strony. Jakby znikąd powstała silna fala uderzeniowa, rozrywająca ścianę budynku obok. Pomknęły w moją stronę kawały betonu, których ani myślałem przyjmować na siebie. Moja pięść zaczęła mienić się potężną chakrą, po czym leniwym machnięciem ręki (Siła: 300; Szybkość: 150), przerobiłem kawałek gruzu w drobny mak.
     O oponencie wiedziałem już dwie rzeczy. Potrafi używać czegoś powodującego fale uderzeniowe oraz posługiwać się technikami bazującym na robactwie. Ciekawiła mnie teraz jeszcze jedna sprawa...
     Nie zareagowałem w żadnym stopniu na słowa i zachowanie mężczyzny. Zamiast tego uderzyłem w ścianę budynku (Siła 150; Szybkość: 150), z którego przed chwilą wyszedłem, tworząc wyrwę w murze... Rzuciłem wzrokiem w stronę wroga, po czym wszedłem w fioletowy dym, dalej unoszący się w pomieszczeniu. Ciekawiła mnie jego reakcja. Jeżeli uda się za mną, to zaryzykuje zatrucie, nie wspominając o tym, że jego towarzyszka będzie miała niemały problem ze znalezieniem nas.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2013-12-22 22:06:32)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#91 2013-12-23 17:46:52

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #11
   Akami wciąż zdawał się lekceważyć swojego przeciwnika, który dosłownie dwoił się, by powstrzymać rzezimieszka przed uniknięciem kary. Atakując z zaskoczenia, gdy ten zajmował się nadciągającymi robakami, zakładał, iż nie będzie w stanie zmierzyć się z dwoma atakami, wyprowadzanymi z różnych stron, w jednej chwili.
   Przyjmijmy, że Wyrzutek jakimś cudem obronił się zarówno przed hordą groźnych owadów, jak i nadlatującymi częściami ułamanej ściany budynku. Mimo wyratowania się z opresji niechybnego zderzenia z kawałem betonu, który ten rozkruszył w drobny mak, mógł poczuć na swoim ciele silne szarpnięcie. Okazało się, iż siła uderzeniowa, wprowadzająca ten twardy materiał w ruch, dosięgła także i niczego niespodziewającego się mężczyzny. Moc była całkiem spora, zważywszy na dystans, jaki musiała prędzej przebyć.
   Sōsuke został brutalnie przygwożdżony do bruku, wcześniej odbijając się od ściany budynku, która w myślach była częścią jego planu ewakuacji. Tak jak w jego wyobrażeniu, rzeczywiście ściana rozkruszyła się, jednak nie tak, jak by sobie życzył. To od środka betonowy blok przegryziony został zabójczo ostrym, powietrznym jutsu, na wskutek którego trujący dym uleciał z pomieszczenia.
   Oczom wciąż leżącego wyznawcy Jashina ukazała się przepiękna kobieta, która dopiero co opuściła towarzystwo. Za jej plecami dostrzec mógł słaniających się na nogach, osłabionych strażników, znajdujących się na skraju wytrzymałości, którzy nie zdążyli jeszcze opuścić budynku. Wśród ewakuowanych zapewne były również podobizny Wyrzutka.
   Niewiasta zrobiła zniesmaczoną minę i mruknęła zdawkowe "Dunmo, myślałam, że już pozbyłeś się tego śmiecia...", po czym uniosła swoje zgrabne nadgarstki ku górze, a z rękawów uleciała kolejna chmara latających, miniżyjątek. Mroczny kosiarz mógł poczuć, jak jego chakra szybko opuszcza jego ciało, gdy te nadlatywały coraz bliżej. Oczywiście, jeśli sam wcześniej czegoś nie wymyślił...
   

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#92 2013-12-26 20:11:50

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Moi przeciwnicy okazali się najbardziej denerwującym typem ludzi. Dobrze wiedziałeś, że już są martwi, ale jednak wciąż zatruwali uszy swoim ujadaniem i nic nie wartymi słowami. Facet z luźnym podejściem do życia, który pomimo swojego radosnego podejścia do życia, ostatecznie i tak skończy w brudnym rynsztoku. Babka natomiast przestała być przeze mnie postrzegana, jak każda inna kobieta. Zapomniała najwyraźniej o swoim miejscu, wkraczając w rejony, jakie powinny być dla płci pięknej zawsze zamknięte. Dziewczęta dzielę na dwie kategorie, te które wiedzą co do nich należy oraz te, którym trzeba to uświadomić. Ta oto zaczęła ostro przekraczać drugą granicę. Co to oznaczało? Nie będzie żadnej litości, ani delikatności. Jeżeli chce pakować się w męski świat, to zasługuje na takie samo traktowanie...
      Nie doceniłem ataku za ściany, albowiem uważałem, że mogę sobie na to pozwolić. Jak się ostatecznie okazało, trochę mi jeszcze do takiego poziomu brakowało. Czy to czyniło tą dwójkę wyjątkową? W żadnym stopniu, powoli i skutecznie, zdecydowałem nauczyć ich, czym jest... prawdziwa "Moc".
      Na czas tej walki, całkowicie porzuciłem człowieczeństwo. Żeby pokonać potwora, sam musisz nim się stać. Ta dwójka nie była do tego zdolna. Wyglądali mi na strażników pokoju, a ci nie wiedzą nic a nic o okrucieństwie... gniewie... złości. Ja znałem te uczucia na wylot, wpajane były mi od najmłodszych lat. Niektórzy mogli widzieć w tym patologiczne wychowanie, dla mnie jak i dla klanu, było to tworzenie niepokonanych wojowników...
      Wiedziałem doskonale, że wśród żołnierzy są moje klony. Po odruchach, postawie oraz innych rutynach mogłem je odróżnić od wieśniaków w zbrojach (dlatego proszę, żebyś podał ilu jest mniej więcej strażników i czy jakieś moje klony zniknęły). Byli idealnym wsparciem, lecz postanowiłem dać za wygraną cierpliwości. Można ich o wiele lepiej wykorzystać...
      Bez słowa, ścisnąłem w dłoni kosę. Rozbłysnęła się od razu potężnym ładunkiem błyskawic. Natychmiast oderwałem ją od ciała, ponieważ najmniejszy kontakt z tą bronią, łączy się z niechybnym cierpieniem. Przy użyciu tak wielkich zasobów chakry, byłem w stanie przeciąć absolutnie wszystko, co nie było nasączone chakrą Fuutonu... Zamachnąłem się i ponownie wykorzystując bardzo długi łańcuch, zacząłem machać bronią nad głową. (siła nie ma znaczenie, każdy kontakt przecina na wylot; szybkość: 185) Niemal natychmiast powstał świetlisty okrąg, który przecinał ściany (i przeciwników jeżeli nie zdążą się oddalić) jak masło. Później postarałem się zakrzywić tor lotu Sanjin no Ogamy, co poskutkowało stworzeniem czegoś w rodzaju świetlistej kuli.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#93 2013-12-27 11:12:27

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #12
   Kaszlący i słaniający się na nogach strażnicy wytoczyli się z wnętrza roztrzaskanego budynku, łapczywie kosztując przyjemnie świeżego powietrza, wolnego od trujących ich wcześniej toksyn. Ich liczba drastycznie zmalała, gdyż spora część leżała na kamiennych posadzkach albo straciwszy przytomność, albo ostatnie tchnienie. Około dwudziestu opierało się własnie o betonowe ściany, z trudem łapiąc oddech i czekając, aż wnętrze budynku się przewietrzy, by na powrót wejść i wyciągnąć wszystkich, którzy właśnie zajmowali się wyścielaniem podłogi.
   Wśród strażników Akami mógł dostrzec dwie swoje podobizny, które kondycyjnie zdecydowanie odstawały od reszty. Nie ma się co dziwić, w końcu fioletowe kłęby dymu w żaden sposób nie utrudniały im życia. Zapewne czekały w tłumie ciężko dychających na odpowiedni moment, by zaatakować. Tylko wytrawny szpieg mógłby w tej chwili ich odróżnić. Na przykład ktoś taki, jak członek klanu Hyuuga?
   Zgrabnym sprintem, białooki popędził przed siebie (szybkość: 130), mijając po łuku manewrującego zaciekle bronią Wyrzutka, który tym jednym celnym ruchem ukrócił żywot maleńkich żyjątek, które już łasiły się na jego chakrę. Wydobył z kabury dwa shurikeny i cisnął je z dużą prędkością (150) w obydwa z pozostałych klonów, przybierających inną formę, tak bardzo upodabniającą ich do reszty. Ta tania sztuczka nie mogła się jednak równać z potencjałem Byakugana... Chyba, że w jakiś sposób zdołały się obronić.
   W tym czasie uwaga kobiety w całości skupiała się wokół miotającego swą bronią we wszystkie strony mężczyzny. Złożywszy odpowiednie pieczęci, zabójcza piękność posłała w stronę Jashinowca skalną falę, która runęła na niego z dużą szybkością (130) i sporą ilością mocy (260). Podejrzewała bowiem, że zajęty swoimi efektownymi wyczynami złoczyńca nie zorientuje się na czas i technika dosięgnie go...
   

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#94 2013-12-28 17:41:27

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Klony ukryte wśród żołnierzy bez problemu odbiły shurikeny. Leciały one zwyczajnie za wolno, a odległość była zbyt duża, by im zagrozić. Oba pociski odbiły się od ostrzy dzierżonych przez Kage Bunshiny. Nie czekając na ruch ze strony wyczerpanych żołdaków, dwóch strażników stojących na czele brygady wyrwało się wprost na kobietę stojącą na przeciwko (szybkość: 185). Zajmowała się ona wykonywaniem techniki oraz stała do nich plecami. Obydwa wyprowadziły idealnie zsynchronizowane pchnięcia (siła/szybkość: 168), skierowane idealnie w plecy piękności.
      Może i wyglądało to na desperackie wymachiwanie bronią, lecz miało ono na celu przede wszystkim utrzymanie w ryzach dwóch oponentów. Mężczyzna wybrał scenariusz, który najbardziej mi odpowiadał. Zmieniając pozycję sprawił, że nie musiałem martwić się o swoje plecy. Wykonałem kilka kroków w kierunku kobiety, wciąż utrzymując kosę w ruchu wirowym. Cały impet włożyłem w jedno, wszechmocne cięcie wymierzone w technikę Dotonu (szybkość: 168). Był to żywioł z natury słabszy od Raitonu, a przy sile przebicia jaką posiadała moja broń naładowana błyskawicami, nie było opcji żebym przegrał tą konfrontację. Kroki wykonane w stronę przeciwniczki, stawiały ją w zakresie działania moich ataków. Ostrze po przebiciu się przez Doton, powędrował prosto w jej zgrabne ciało. Szanse przeżycia oponentki były bliskie zeru. Jej towarzysz nie da rady zatrzymać wszystkich ataków jednocześnie, a strażnicy stojący z tyłu byli zbyt słabi oraz wyczerpani by móc przyjść jej z pomocą. Nie miałem skrupułów. W ogniu walki byli tylko sojusznicy i przeciwnicy.


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#95 2013-12-29 17:25:21

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #13
   Z punktu widzenia strażników sprawiedliwości w tym mieście, wszystko szło zgodnie z planem. No, może nie do końca. Próba wyeliminowania pomocników złoczyńcy, ukrywających się do tej pory wśród słaniających mieszczan, spaliła na panewce, gdyż te w porę zorientowały się w sytuacji, by umożliwić sobie zablokowanie ataku.
   Ziemna technika płynęła w stronę wymachującego swym orężem mężczyzny, jednak kobieta nie spodziewała się, iż ten jednym ruchem zdoła się przez nią przebić. Co więcej, skalne wzniesienie nie zdołało obronić jej przed nadlatującym atakiem kosy i choć dostrzegła ten mrożący krew w żyłach ruch, jej ciało nie drgnęło ani odrobinę. Wytrzeszczyła swoje przerażone, krystalicznie zielone oczy... Nie zmusiła się nawet, by mrugnąć.
   -Nira!
   Mężczyzna wrzasnął, widząc pędzących ku niej strażników, których odnalazł w tłumie sojuszników. Choć nie miał zielonego pojęcia, co działo się za jego plecami, był pewien, iż towarzyszka nie zdoła obronić się przed atakiem dwójki klonów. Niewiele myśląc, okręcił się na pięcie i zamaszystym ruchem muskularnych ramion, wycelował w nią (szybkość:130)
   Nie minął ułamek sekundy, kiedy kobieta odleciała w bok, miotnięta jakąś niewidzialną siłą. Dostrzegł wirujące w powietrzu kasztanowe kosmyki, muskające jej zdezorientowaną twarz, nim upadła z łoskotem na ziemię około 5 metrów od miejsca, gdzie znajdowała się przed chwilą. Choć wiedział, że nie jest to najlepszy z ruchów, wydawał mu się najbardziej odpowiednim, by uchronić ją przed dwoma ostrzami w jej ślicznych plecach.
   Jakże zdziwił się, kiedy w miejsce, gdzie zetknęła się dwójka klonów, wparowała ta przerażająca kosa, sięgająca dwóch zdradzieckich przebierańców i pozostawiająca po nich jedynie dwa obłoczki dymu.
   Hyuuga wkurzył się niemiłosiernie. Nie czekając ani chwili, skierował swe kroki w stronę Jashinowca. Jego wyraz twarzy był diametralnie różny od tego, który Akami miał okazję widzieć chwilę wcześniej. Jego czoło zmarszczyło się niebezpiecznie, opuszczając gęste brwi do dołu. Szczęka mocno zacisnęła się, odznaczając mięśnie w okolicach żuchwy.
   -Ty skurwielu. Zaraz pożałujesz, że podniosłeś na nią rękę! Hakke Hyakunijuuhachishou!
   Natychmiast rozpoczął swój atak, szybkimi, wprawionymi ruchami ciął powietrze, wyprowadzając kolejne uderzenia. Było wątpliwym, by Wyrzutek tak szybko odnalazł się w sytuacji po ostatnim ataku, toteż szanse na obronę zmalały (szybkość: 130)
   W tym czasie kobieta z trudem podniosła się z ziemi. Skierowała swoich małych pomocników za wzburzonym towarzyszem, by w razie czego być w stanie mu pomóc...
   

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2013-12-29 17:27:17)

Offline

 

#96 2013-12-31 15:37:54

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Przeciwnicy zaczęli tracić kontrolę nad polem walki. Kobieta, której imię prawdopodobnie brzmiało Nira, w mgnieniu oka została przeze mnie zepchnięta do defensywy. Byłby to już jej koniec, lecz towarzysz zdecydował się sam ją zaatakować, odrzucając za pomocą wcześniej użytej techniki. W wyniku tego działania, zniszczyłem swoje klony co nie było szczególnie wielką stratą (kłóciłbym się, że fala uderzeniowa odrzuciłaby mój atak, ale niech już będzie ).
      Mężczyzna najwyraźniej zrozumiał błąd jakim było lekceważenie moich umiejętności. Popełniając błąd za błędem, ponownie wystrzelił w moją stronę. Oczywiście uważałem na niego już od chwili użycia Hakke Kuushou, więc mogłem się spodziewać natarcia w absolutnym wymalowanym na jego twarzy. Kiedy ustawił się pozycji do ataku, na mojej twarzy pojawił się raz jeszcze złowieszczy uśmiech.
     - Mokuton... Jubaku Satsu... >click< (Siła GenJutsu: 215 | wola przeciwnika: 76 - 105: świadomość uwięzienia w GenJutsu; 106 lub więcej - całkowita odporność na GenJutsu) - powiedziałem pod nosem.
      Opieranie się GenJutsu to bardzo trudna sztuka. Nie chcąc popełnić tego błędu co on, natychmiast posłałem rozciągniętą wciąż kosę z ładunkiem Raitonu w stronę jego ramion (szybkość: 178). Był to atak mający przeciąć mu drogę, z priorytetem pozbawienia kończyn. Oceniałem jego szanse na bardzo niskie. Po pierwsze, atakował mnie wręcz, kiedy ja natomiast dysponowałem niesamowicie potężną i funkcjonalną bronią klanu Kuran Sen - urodzonych zabójców. Po drugie, nie istniała praktycznie żadna szansa na obronę przed chakrą Raitonu, a użytkowniczka Fuutonu aktualnie próbowała pozbierać się z ziemi kilka metrów od nas.
      Zależało mi na jak najszybszym uporaniu się z tym jednym. Strażnicy mieli morale w strzępach i doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że próba interwencji skończy się niechybną śmiercią. Poza facetem, głównym zagrożeniem była zarobaczona kobieta. To był krytyczny moment, walka z dwójką robiła się upierdliwa, chciałem więc "wyrównać" szanse.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#97 2014-01-01 15:48:04

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #14

Dunmo był pewny swego. Nie było dla niego innej możliwości, jak tylko dopaść zbira, który sieje spustoszenie i zamęt w mieście, któremu oddał swoje serce i do którego przywiązał się tak bardzo, że mógłby oddać swe życie dla jego dobra. Tak, minęło już tyle lat od tamtego zdarzenia...
   On i Nira, tuż po zakończeniu kolejnego dnia swoich zajęć w akademii ninja wśród pól ryżowych, wpadli na szczeniacki pomysł. Zbuntowani nastolatkowie postanowili uwolnić się spod czujnego, nadopiekuńczego oka trenerów i wyruszyli w podróż na własną rękę. Poza tym, przecież musieli przyjść z pomocą ludziom, zamieszkującym Kraj Ognia! Wykorzystując podstawowe zdolności ninja, udało im się przemknąć niezauważonym poza obszar szkoły.
   Choć wszystko zdawało się być przemyślane i odpowiednio zaplanowane, młodzież szybko musiała zderzyć się z rzeczywistością. Oczywiście słyszeli już wcześniej, że na południu rozgorzała straszliwa wojna. Nie mieli jednak pojęcia, iż tak bardzo przecenili swoje umiejętności... Wkraczając do Shisou, zetknęli się z okrucieństwem tak strasznym, że aż niewyobrażalnym. Doświadczenie to całkowicie zmieniło sposób myślenia tej dwójkę, zostawiając w ich psychice nieodwracalne zmiany.
   Zajmowali się eskortą cywilów. Pomagali im przedostawać się do bezpieczniejszych stref. Jednak podczas jednej z takich podróży, Nira została ciężko raniona. Dzielny Hyuuga niósł ją na rękach przez cały kraj, by dotrzeć do Kraju Deszczu. Tu napotkał ludzi, którzy natychmiast otoczyli umierającą w spazmach cierpienia kobietę opieką medyczną. Od tamtej pory jego serce dzieliło się między towarzyszkę a właśnie to miejsce...
   Gdy miał zadać pierwszy cios, poczuł, jak jego ciało nieruchomieje, schwytane w sztuczkę manipulatorów drewnem. Jego pewność siebie uleciała błyskawicznie, zostawiając po sobie rażącą pustkę, która w zastraszającym tempie napełniała się uczuciem lęku i przerażenia. Jednak nie o to, iż przyjdzie mu się pożegnać ze swoim życiem... Nie chciał się żegnać z nią...
   
   Nira natychmiast dostrzegła wyraźne anomalie w zachowaniu towarzysza, z którym już tyle przeszła. Znała go na wylot, tak jak i on ją. Wiedziała dokładnie, kiedy wszystko idzie po jego myśli, a kiedy napotyka problemy. Był jej tak bliski, jak to tylko było możliwe. Nigdy nie miała nikogo, kto mógłby jej go zastąpić. Dlatego też nie miała zamiaru pozwalać, by zbir wykradł mu ostatnie tchnienie...
   Powietrze natychmiast zaszeleściło milionem maleńkich skrzydełek, trzepoczących wokół tej dwójki. Żywa bariera odgrodziła walczących mężczyzn, skutecznie ograniczając widoczność. Kobieta rzuciła się w stronę skrępowanego niewidocznymi pętami towarzysza, mając nadzieję, że jej zabieg okaże się skuteczny. Spodziewała się bowiem, iż ścigany bandyta nie zawaha się natychmiast wyprowadzić kolejnego ataku.
   Rozległ się przeraźliwy, męski krzyk. Gdy ten rozpłynął się w powietrzu, dało się słyszeć skomlenie i głośny, nierównomierny oddech. W następnej chwili zawtórował mu szloch kobiety. Akami nie mógł jednak niczego dojrzeć...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#98 2014-01-01 20:00:23

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Nie miałem złudzeń co do tego, że mój atak się powiódł. Z kamienną twarzą, nie wyrażających absolutnie żadnych skrupułów, posłałem od razu następny. Tym razem nie była to iluzja, lecz naładowana błyskawicami kosa, niosąca śmierć wszędzie na kontynencie. Nadejdą czasy, w których matka będzie straszyła dzieci nieznajomym wojownikiem z czerwoną kosą. Panowie będą popełniać samobójstwa na samą wzmiankę o obecności takowego w okolicy. Strażnicy porządku będą wznosić modły, aby przeżyć wartę w ciągłym strachu przed bezimiennym mordercą.
      Nie byłem w stanie dostrzec jakie zniszczenia wyrządziłem, ponieważ zdesperowana Nira odseparowała mnie od nich ścianą z robali. Utrzymanie broni stało się nie lada wyzwaniem. Złapałem ją dwoma rękoma i choć wciąż rozrywała na kawałki tysiące insektów, szarpnąłem ją do siebie. Błyskawice zniknęły. Cały łańcuch wrócił do rękojeści. Oparłem Sanjin no Ogamę na prawym barku i przyglądałem się czarnej, ruchomej ścianie. Było to co prawda znakomita okazja do ataku, ale ostatecznie pozwoliłem im nacieszyć się ostatnimi chwilami. Zawiesiłem broń na plecach, po czym cierpliwie nie spuszczałem oka z czarnej chmary. Można by to uznać za moje ostatnie przejawy człowieczeństwa. Dla tej dwójki miałem zaplanowany tylko jeden scenariusz, a w tym przypadku stwierdziłem, że czas nie ma znaczenia.
      Ciekawiło mnie trochę, co dzieje się w środku. Jak bardzo mężczyzna cierpi fizycznie oraz jaki ból psychiczny odczuwa niejaka Nira. Jeżeli jego stan jest krytyczny, to zwycięstwo było kwestią czasu. Przeciwniczka poniesiona gniewem, nie byłaby dłużej zagrożeniem. Nie ma nic prostszego, niż przejęcie kontroli nad kimś, kto ją właśnie utracił. Wszystko zależało teraz od wydarzeń, mających miejsce za czarną kurtyną...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#99 2014-01-01 22:25:36

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #15

   Kobieta była roztrzęsiona. Gdyby nie fakt, iż klęczała teraz przy towarzyszu, który pod wpływem tak niewiarygodnego bólu osunął się na ziemię, nogi z pewnością ugięłyby się pod nią. Krystaliczne łzy spływały raz po raz po jej rumianych policzkach, ostatecznie ginąc gdzieś na bruku. Jej dłonie rozrywały właśnie jej białą bluzkę, odkrywając kawałek ładnie umięśnionego, szczupłego brzucha.
   Niewiele myśląc, zacisnęła prowizoryczny opatrunek na ranie, jaką pozostawiło po sobie odcięte, muskularne ramię. Krew bryzgała na wszystkie strony. Jasnym było, że mężczyzna już długo nie pociągnie. Ze wszystkich sił Nira starała się jednak nie dopuszczać tych myśli do siebie. W tej chwili jej cel był prosty - uratować przyjaciela!
   -Dunmo... Dunmo trzymaj się. Już bywaliśmy w tak trudnych sytuacjach! Zobaczysz, wyjdziemy z tego jakoś. Nie pozwolę, słyszysz? Nigdy nie zgodzę się, byś zginął. Nigdy, kiedy jestem obok. Nie możesz słyszysz? Obiecuję Ci, przyrzekam... Że zwyciężę. Dla Ciebie!
   Spojrzała w jego bystre, błękitne oczy, przymykające się co chwilę pod wpływem tego ogromu bólu i cierpień. Mimo wszystko starał się zachować twarz, nawet w sytuacji takiej, jak ta. Podniósł swoją jedyną już dłoń, którą z trudem uniósł ku jej obliczu. Chwytając masywnym palcem jedną ze ścigających się kropel łez, roztarł ją delikatnie po policzku, masując go.
   -Ćśśś. Nic nie mów. Twoja przysięga... Ja nie mogę... - doznał napadu suchego kaszlu, który wstrząsnął całym jego ciałem. - Nigdy nie zgodzę się, byś kolejny raz się dla mnie narażała. Słyszysz? Nie pozwolę Ci!
   W przeciwieństwie do towarzyszki, był niesamowicie spokojny. Jak tylko mógł, starał się okiełznać jej żałość. Był bowiem pewny, że w takim stanie nic by nie wskórała, rzucając się jedynie na pewną śmierć. Z trudem uśmiechnął się, ukazując idealne zęby. Ten sam, którym zawsze raczył ją, gdy była w podłym nastroju. W myślach potoczyła się lawina wspomnień. Kobieta zadrżała jeszcze mocniej, jednak spojrzawszy jeszcze raz na utrudzonego mężczyznę, zdawała zaczynać się uspokajać.
   Pomagając mu wstać, kiwnęła głową, by dać do zrozumienia, że jest gotowa...
   Spomiędzy robaków wystrzeliła owadzia piękność (prędkość: 150), wynurzając się jednak nie od frontu, a odrobinę z lewej. Otoczona była chmarą owadów, widocznie gotowych do natychmiastowego działania. I rzeczywiście, nim jeszcze skutecznie zmniejszyła dzielącą ich odległość, nadleciało małe stadko, skutecznie zasłaniających mu widok, a przy tym karmiąc się jego chakrą...
   

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2014-01-01 22:28:21)

Offline

 

#100 2014-01-01 22:54:44

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Czekanie na zakończenie łzawej scenki trochę mi się dłużyło, choć nie było to powód do zmartwień. Łatwo było usłyszeć krzyki wyprowadzonej z równowagi kobiety. W przeciwieństwie do mojego praworządnego brata, ja nie rwałem się tak bardzo do bitki. Czerpałem z walk radość, owszem, jednak preferowałem walkę za pomocą głowy, nie brutalnej siły. Czasem jednak trzeba dać odpocząć szarym komórkom i dać się ponieść chwili. Tak planowałem zrobić tym razem. Kto wie? Może okazać się całkiem ciekawie...
     Z tym planem zupełnie zaprzeczającym moim strategiom, obserwowałem wyłaniającą się zza chmary owadów kobietę. Nie dostrzegłem nigdzie białookiego. Albo to jakiś podstęp, albo osiągnąłem swój cel i miałem jednego wroga mniej. Nie zdążyłem się nacieszyć widokiem idealnego ciała przeciwniczki, ponieważ próbowała odwrócić moją uwagę za sprawą drażniącego robactwa. Nie ruszając żadnej ze swoich broni, pobiegłem po skosie na pełnej szybkości, starając się wyminąć stadko (Szybkość: 200). Biegnąc po tej małej paraboli, starałem się dostać do władczyni much. Zacisnąłem pięść, która zaczęła jarzyć się niebieską, a jednocześnie mroczną chakrą. Nie hamując ani trochę, wymierzyłem potężny cios (Siła: 300, Szybkość: 200), prosto w jej nerkę. Cały ruch wykonałem w ten sposób, by w razie trafienie poleciało prosto w ścianę z owadów, upadając tuż przy swoim ukochanym... Jak przypuszczałem...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#101 2014-01-02 15:01:51

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #16
   Kobieta biegła co sił w nogach, starając się dorwać nieopamiętanego w swych występkach osobnika, zanim będzie w stanie wyprowadzić atak, który miałby pozbawić życia jej rannego towarzysza. Niestety, nie wszystko poszło tak, jak zdawała się zaplanować. Przerażona spojrzała, jak ten wymija jej owadzi pocisk, który jednak nie dawał za wygraną, wciąż ścigając go. Nim jednak udało się robakom dotrzeć do szaleńczego mordercy, ten sięgnął już swą twardą pięścią po zgrabne ciało kobiety.
   Gdy tylko cios chwycił swojego celu, wojowniczka nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Jakby nie zważając na ogrom bólu, jaki niewątpliwie przeszył ją w chwili zderzenia się z mocarnym ramieniem Wyrzutka, zamachnęła się swoją prawą ręką, by trafić pozbawionej kaptura głowy napastnika (szybkość: 150). Nim jednak maleńka dłoń kobiety spoczęła na policzku mrocznego kosiarza, całe jej ciało zadrżało.
   W tym momencie Akami mógł poczuć coś ostrego, wbijającego się między żebra. Natychmiast z jego odsłoniętego boku wytrysnął strumień szkarłatnej krwi (chyba, że Jashinowcy mają coś inaczej). Nic jednak nie dostrzegł, jednak wyraźnie coś znajdowało się w jego klatce. W tym samym jednak czasie stojąca przed nim kobieta zadygotała, a wyprowadzany atak sięgnął celu. Gdy tylko jej pięść zetknęła się z policzkiem poszukiwanego zbrodniarza, jej ciało zdefragmentowało się na wiele maleńkich, unoszących się w powietrzu części.
   Owady oblazły go całego, łapczywie karmiąc się jego chakrą (-5.000 chakry co turę, dopóki nie wymyśli sposobu, by się od nich uwolnić). Również wyminięta porcja owadziego wsparcia dotarła wreszcie we wskazane miejsce.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#102 2014-01-02 16:19:46

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Miałem wrażenie, że kogoś tutaj nie doceniłem. Mój niszczycielski atak nie odniósł zamierzonego skutku. Mało tego! Poczułem, jakbym został czymś przebitym. Z mojego boku wytrysnęła krew, która wylała się strumieniem na zniszczoną w trakcie walki, twardą posadzkę. Trzeba to było przyznać tej ladacznicy z robakami. Przy odpowiedniej motywacji, potrafiła obmyślić nie najgorszy plan. Tym jednak razem, plan nie wystarczy...

      Ignorując robaki wysysające w drobnych ilościach moją chakrę, zacząłem nogą formować z własnej krwi okrąg z wpisanym w niego trójkątem. W moich ruchach nie było pośpiechu. Byłem staranny jak nigdy wcześniej. To była najświętsza czynność i zaszczyt. Żaden człowiek, nie miał prawa zakłócić tego rytuału. Stworzyłem następnie klona, który stanął tuż obok mnie w ciszy. Ja sam wkroczyłem w ten tajemniczy symbol na ziemi, ukształtowany z własnej krwi...
     - Sączący Się, Mętny Herbie. Bezczelny Statku Szaleństwa. Wrzący, Przeczący, Otępiały, Błyszczący, Sen Utrudniający. Pełzająca Stalowa Księżniczko. Niezniszczalna Błotna Lalko... Zjednoczcie Się! Sprzeciwcie Się! Ukażcie Ziemi Jej Niemoc! - przemówiłem, pod koniec drąc się tak głośno, że usłyszeć mnie mogła nawet para zza żywej ściany insektów.
      Z pleców zdjąłem przerażającą, czerwoną Sanjin no Ogamę. Zbliżyłem do twarzy punkt z którego wychodzi łańcuch i delikatnie odchylając ostrza, zanurzyłem w czymś swój język... W tym momencie całe moje ciało przeszło zadziwiającą metamorfozę... Skóra poczerniała do stopnia, w którym praktycznie przestawałem być widoczny. Miejsca kości zostały odzwierciedlone za pomocą białych tatuaży na skórze, nakreślających położenie najważniejszych kości szkieletu. Dodatkowo rana z biodra przestała krwawić...
      Natychmiast po wykrzyczeniu słów rytuału, kosa z hukiem wbiła się w ziemię. Dwa ostrza napotkały jednak pewien opór... Przebiłem swoje stopy, przez co oderwanie mnie od powierzchni było praktycznie niewykonalne. Klon sformował bez wahania szereg pięciu pieczęci (Szybkość składania pieczęci: 222), a następnie... Poraził mnie samego bardzo silną techniką Raitonu (Siła NinJutsu: 120 [maksimum]). Ból był wręcz nie do zniesienia. W tym stanie jednak sprawiał mi samą przyjemność... Wszelkie robactwo nie powinno oprzeć się tak niebezpiecznej dla nich techniki, szczególnie biorąc pod uwagę ich niewielkie rozmiary.
      Moi przeciwnicy wkrótce się przekonają, dlaczego klan Kuran Sen budzi tak wielki strach nawet wśród Samotników, z którymi żyją na co dzień. Białooki mężczyzna odczuł przeszywający ból w stopach. Był on tak intensywny, że zaczęły one same krwawić, pozbawiając go także zdolności poruszania się. Towarzyszyło mu również niesamowicie bolesne kłucie w biodrze. Krew wypływała z tego punktu gęstymi strugami, tak jak mi przed chwilą. Jakby tego było mało, całe jego ciało dostało potężnych drgawek, rzucając nim na wszystkie strony...
     - Myśleliście, że możesz mnie pokonać z taką mocą? Jakie to naiwne... Sądzę, że nasze definicje "mocy" bardzo się różnią. Pozwólcie, że nauczę was, czym jest prawdziwa "moc"... - powiedziałem zwykłym głosem, zupełnie ignorującym liczne rany. Jak widać nie były mi one groźne. Ból z kolei nie był dla mnie niczym nowym. Towarzyszył mi on całe życie...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2014-01-02 16:22:08)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#103 2014-01-02 21:24:54

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #17
   Po wyrzuceniu kunai'a i odsunięciu się na odległość, jaką wtedy uznali za bezpieczną, mężczyzna osunął się na ziemię całkowicie wyczerpany. Na czoło wkradły się liczne krople potu, żyłki wokół białych oczu zniknęły całkowicie, niemal przywracając twarzy jej dawny wyraz, skrzywiony jednak przez grymas cierpienia. Mimo usilnych starań, by nie okazać po sobie żadnych oznak bólu, wychodziło mu to raczej nędznie. Tym bardziej, że przeciwnik nie ustępował...
   Akami rozpoczynał właśnie swój śmiertelny taniec po krwistym kole. Mogłoby się wydawać, iż poruszał się w nim chaotycznie, jednak wszystko miał dopracowane do perfekcji. Nie minęła dłuższa chwila, kiedy zabrał się do wykonywania morderczego obrzędu, znanego tylko jego osobie. Po dokonanej metamorfozie, natychmiast przystąpił do działania.
   Dunmo wrzasnął przeraźliwie, jak gdyby ktoś wbijał mu nóż w serce. Syczał, dysząc głęboko, kiedy z jego butów poczęła wypływać krew, zalewając całe, rozłożone na ziemi jak długie, dolne kończyny. Nira natychmiast przybiegła do niego, gładząc go nerwowo po zroszonej zarostem twarzy. W pierwszej chwili nie dostrzegła nawet, co było źródłem jego cierpienia. Dopiero, gdy ten zerwał się do siadu i zerwał z siebie obuwie, ujrzała to na własne oczy.
   Męskim, nierównym sapnięciom, zawtórował głuchy krzyk towarzyszki. Miotała się ona w tę i z powrotem, to chcąc złagodzić jego ból dotykiem swoich dłoni, to porzucając ten pomysł. Była bezradna. I nie był to pierwszy raz...
   Pamiętała doskonale, kiedy dopiero co dołączyli do milicji. Chcieli w ten sposób spróbować odwdzięczyć się tym wspaniałym ludziom, których spotkali w tym mieście, uznając, że będzie to najlepsza pomoc. W końcu znali się na pojedynkach, walka była na stałe wpisana w ich istnienia. Nic dziwnego, że z ich pomocą pozbyto się niemal wszystkich rzezimieszków, pałętających się po okolicy. Duet szybko stał się jednym z najbardziej szanowanych mieszkańców. To im powierzano swoje nadzieje, ale i najtrudniejsze zadania.
   Nigdy nie zapomniała tej misji, gdy zostali wysłani na misję unicestwienia stacjonującej na terenach Kraju Deszczu bandy przemytników. Okazało się wówczas, że nie były to zwykłe typy spod ciemnej gwiazdy, ale nie obce były im techniki ninja. Związano ją wówczas i kazano patrzeć, kiedy Dunmo był torturowany. Gdyby pomoc nie przybyła w odpowiedniej chwili... Cholera, co mam robić...? Tym razem nikt nas nie uratuje...
   Cała zalana łzami i drżąca pod natłokiem tak silnych emocji, uklękła przy cierpiącym towarzyszu. W swe drobne dłonie ujęła jego twarz, obracając ją w swą stronę, po czym na jego zakrwawionych ustach złożyła krótki pocałunek. Zawsze chciała to zrobić, lecz nigdy nie starczało jej odwagi... Tym razem nie miała innego wyjścia. Podniosła się z klęczek, zacisnęła mocno pięści i nie zważając już więcej na prośby ukochanego, by nie opuszczać bezpiecznej strefy, wysunęła się na zewnątrz przez kotarę robaków.
   Serce uderzyło tak mocno, jakby miało wyrwać się z jędrnej piersi. Przez chwilę nie mogła złapać oddechu, dojrzawszy tego, z którym miała do czynienia. Przymknęła jednak oczy, pozwalając łzom wytoczyć się na zewnątrz i krzyknęła w jego stronę:
   -Ty pier.olony padalcu! Nie mam pojęcia, jakie są twoje sztuczki, ale jeśli jesteś taki cwany, spróbuj ich ze mną! Chyba się nie boisz?!

Offline

 

#104 2014-01-02 22:13:07

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Krzyki zza ściany robali dały mi jasno do zrozumienia, co się tam właśnie dzieje. Mogłem tylko wyobrażać sobie, jak bardzo cierpi ten mężczyzna. Przypominając sobie jego pewność siebie, czerpałem z tego niemałą satysfakcję. Nie ma nic lepszego, niż złamać przeciwnika i doprowadzić go do całkowitego upadku. Sytuacja stała się jeszcze ciekawsza, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że jego towarzyszka jest tuż obok. Kim ona mogła być dla niego? Siostrą...? Przyjaciółką...? Ukochaną...? Nie uciekało mojej uwadze, że byli dla siebie niezmiernie ważni. Niemalże poczułem żal, gdy zdecydowałem ich rozłączyć... Niestety, aktywując to Jutsu, włączyłem swoje sadystyczne "ja". Zwykłe morderstwo mnie teraz nie satysfakcjonowało... Chciałem widzieć ich smutek i rozpacz, gdy stracą wszystko co im drogie.
      Jak na zawołanie, zza ściany insektów wyszła ich królowa. Wciąż niezrównanie piękna, była na krawędzi wytrzymałości psychicznej. Swoim szorstkim językiem rzucała moją stronę obelgami, którymi tylko obnażała swoją główną słabość. Po policzkach spływały łzy, a ciało zostało opanowane przez niekontrolowane drgawki. Żałowałem, że nie mogę spojrzeć w jej oczy... Wyciągnąłem z pochwy katanę, po czym wbiłem ją prosto w wyćwiczony biceps. Celowałem w tą rękę, która została leżącemu mężczyźnie, pozbawiając go ostatniej zdrowej kończyny. Oczywiście podzieliłem się całym bólem z przeciwnikiem, więc istniała szansa na kolejny krzyk. Na wszelki wypadek użyłem katany jak przewodnika, do kolejnej porcji chakry Raitonu, paraliżując ten mięsień.
     - Chyba nie muszę już ci tłumaczyć, że los tamtego człowieka jest aktualnie w moich rękach... Nie przyszedłem tutaj by zabijać ludzi. Nie stawiaj mnie więc w sytuacji bez wyjścia! - odpowiedziałem, jakby cała sprawa moich przestępstw miała jakieś drugie dno...
     - To jak będzie? - dodałem, wyciągając katanę z bicepsa, z którego o dziwo nie wyleciała nawet kropla krwi...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#105 2014-01-03 16:07:10

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #18

   Stała na chwiejnych nogach, starając się zebrać w sobie resztki odwagi, która niczym dmuchawiec na wietrze, odpłynęła na jedno tylko spojrzenie w stronę opętanego morderczym obłędem masochisty. W sobie tylko znany sposób potrafił on skruszyć całą wolę walki, jaką tylko zdołała w sobie pozbierać od czasu, gdy pchnięta spontaniczną myślą, wyłoniła się zza utworzonej, ruchomej tarczy.
   Syknęła, zbyt mocno kąsając się w wargę. W ustach poczuła ciepłą i lepką ciecz, mającą być potwierdzeniem na to, że sytuacja ta nie jest tylko koszmarem i wciąż pozostawała przy życiu. Zerwała się z miejsca. Ten impuls nakazał jej bowiem, by zaczęła walczyć. Przecież ten kto nie walczy, nie może wygrać...
   Nim jeszcze ona sama zdołała go posłyszeć, szept zginął gdzieś w mieszaninie męskich głosów. W pierwszej chwili usłyszała tylko jeden wielki wrzask, wskazujący na nic innego, jak kolosalne cierpienie. Dopiero po chwili dotarło do niej, że nie był to tylko wyraz ekspresji swoich przerażających doznań osobnika, znajdującego się przed nią. Docierał on również zza jej pleców!
   Jej piękna twarz ponownie zalała się łzami. Nie miała wyjścia, wiedziała, że mężczyzna trzyma ich w szachu.
Pozostawało jej tylko jedno - próba dogadania się z tym potworem.
   -Udowodniłeś coś zupełnie innego! To Ty sam postawiłeś się w sytuacji, z której wyjściem jest tylko kolejne zabójstwo! My jedynie pragnęliśmy, byś otrzymał możliwość oczyszczenia swojego imienia i podreperowania wątpliwej reputacji Wyrzutków. To Ty dokonałeś wyboru... - była zadziorna. Miała jednak pojęcie, że jej kazania na niewiele się zdadzą, choć musiała spróbować.
   -Powiedz mi, czego chcesz... - powiedziała już znacznie ciszej, okrywając się pokorą. W sercu krzyczała jednak jak szalona, nienawidząc siebie za ten akt korzenia się przed wrogiem. Kimś, kto odebrał im tak wiele...

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2014-01-03 16:07:58)

Offline

 

#106 2014-01-03 16:43:03

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Władza jaka znajdowała się aktualnie w moich rękach, była wspaniała, niesamowita, absolutna... Łamanie ducha w dwóch jeszcze niedawno silnych przeciwnikach, napawało mnie wielką satysfakcją oraz dawało spełnienie. Chodź kobieta ciałem utrzymywała się na nogach, to w głębi duszy została obalona na kolana. Mężczyzna przestał się już liczyć dawno temu. Dawno nie czułem się tak dobrze. Walka z przeciętniakami i innymi słabymi płotkami wprawiła mnie w stan melancholii, która została rozwiana po tej walce. Wyczekiwałem tylko dnia, w którym w ślad za tą dwójką pójdzie cały świat, a ja stanę się czymś więcej, niż zwykłym człowiekiem...
      Zaintrygowały mnie jej słowa. Skąd ona wiedziała, że jestem członkiem Wyrzutków? Chwilę temu zabiłbym tą dwójkę bez wahania, lecz teraz sytuacja przybrała zgoła odmienny odwrót. Zacząłem łączyć wątki. To nie może być ogólnodostępna informacja, inaczej już bym miał za sobą pogoń w postaci oddziału Samotników. W takim razie, albo zostałem zdradzony, albo wśród Wyrzutków jest jakaś wtyka... Czy to możliwe, że Akemi mnie zdradził? Nie sądzę, ale możliwe, że ktoś podsłuchiwał naszą rozmowę. Byłem trochę wstawiony, a dookoła było dużo ludzi gdy mu wszystko powiedziałem. Nie liczyło się teraz, skąd wyciekła ta informacja. Musiałem dotrzeć do źródła i rozprawić się z tymi, którzy znają prawdę. Najłatwiej byłoby spytać się tych tutaj. Istniało jednak zagrożenie utraty panowania nad nimi, ponieważ zdali by sobie sprawę z tego, jak bardzo są mi potrzebni.
     - Nie byliśmy sobie przedstawieni należycie. Nazywam się Akami Sōsuke... - przedstawiłem się zwyczajnym tonem, ignorującym okoliczności naszego spotkania. Następnie wykonałem niski ukłon grzecznościowy w stronę kobiety.
     - Z kim mam przyjemność? - dodałem wracając do wyprostowanej pozycji z lekkim uśmieszkiem na ustach.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#107 2014-01-04 00:52:11

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #19
   Kobietę jakby sparaliżowało strachem. Ten mężczyzna... Akami wprowadzał ją w tak absurdalny stan, że niemal nie mogła kontrolować swojego ciała. Jedyne, na co mogła sobie w tej chwili pozwolić, to stać i patrzeć, jak bez żadnych problemów kontroluje on obecną sytuację. Pot spływał po jej skroniach i mieszając się z płynącym z nieba deszczem, pędził w dół, chowając się ostatecznie pod brudnym od upadku ubraniem.
   Starała się wykonać jakikolwiek ruch, jednak kończyło się jedynie na wielkich, niespełnionych oczekiwaniach względem samej siebie. Gniew powoli odsuwał się na dalszy plan, dając się zastąpić innym, nieprzyjemnie drażniącym uczuciem - rezygnacją i ubolewaniem nad własną słabością...
   -Co za mnie za ninja, kiedy nie mogę choćby zmusić się do wykonania jednego kroku? I to wówczas, gdy on umiera... Jestem beznadziejna...
   Do jej uszu dobiegł nieznany dźwięk. Był to głos, jednak nigdy wcześniej go nie słyszała. Uniosła nieco głowę ku górze i zdała sobie sprawę, skąd one pochodzą. Zadrżała, pozwalając, by ciarki urządziły sobie na jej ciele szaleńczy wyścig. Bała się, choć były to jedynie słowa. Obawiała się otworzyć swych ust i odrzec coś na zagajenia szaleńca. W końcu jednak zebrała się w sobie, głośno przełknąwszy piekącą ślinę i rzekła już nieco pewniej, choć nie dało się ukryć wyraźnego, smutnego zabarwienia:
   -Tak, dobrze wiem, kim jesteś. Aż dziw bierze, że do tej pory się nie zorientowałeś... Wiemy o tobie niemal wszystko. Jednak, muszę ci przyznać, że potrafiłeś nas zaskoczyć...
   To, kim jestem, nie powinno mieć dla ciebie żadnego znaczenia. Znam takich, jak ty. Nie dbacie o tych, którzy są słabsi od was... Jednak, mimo wszystko, błagam cię. Zostaw nas w spokoju. Spełnię twoje warunki. Tylko daruj nam życie!

Offline

 

#108 2014-01-05 13:39:18

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Kobieta postąpiła trochę nieroztropnie, unikając takiego prostego pytania. Dalsze wpajanie jej tego jak powinna odpowiadać, wydawało mi się bezcelowe. Już należała do mnie, choć nie zdawała sobie z tego sprawy. Moja wiara nakazywałaby ją zabić, jednak znalazłem rozwiązanie, które zadowoliłoby i mnie i samego Jashina. Nie była ona aż tak przydatna jakbym tego pragnął. Każdego człowieka da się skrzywić, by odpowiadał określonym wymaganiom. Zdecydowałem się wobec tego, na nieszablonowe działanie. Ciężko jednak rozmawiać z kosą wbitą w stopy. Wyciągnąłem ją więc, zmniejszając ból zarówno swój, jak i tamtego mężczyzny. Dalej mnie coś bolało w boku. Nic nie widziałem, a rana która powinna być już zagojona, dalej była otwarta. Poruszałem ręką w powietrzu i wyczułem... kunai'a. Wyciągnąłem go, po czym wyrzuciłem gdzieś za siebie.
     - To prawda, jesteś słaba. Żałośnie słaba. Powinnaś zatem zdawać sobie sprawę z tego, że zadaniem słabych jest iść za silnymi, którzy nie myślą o świecie jaki jest, tylko jaki być powinien. Ja pragnę zmienić ten świat... - zacząłem.
      W mężczyźnie bez sprawnych kończyn nie widziałem zagrożenia, a ta kobieta miała już zbyt mocno zniszczonego ducha walki, by kontynuować walkę. Dlatego wyszedłem z kręgu. Skóra odzyskała swój koloryt, a po ranach jakie zadawałem w trakcie rytuału, nie było żadnego śladu. Zatrzymałem się zaledwie kilka metrów przed piękną rozmówczynią.
     - Niro... Masz w sobie więcej strachu i gniewu, niż ci się wydaję. Mogę ci pokazać, jak używać ich w odpowiedni sposób. Jeśli do mnie przystaniesz, staniesz się tak potężna, że nigdy już nie będziesz nikogo błagać o życie. - przemówiłem.
      Dobrze użyta, może się okazać niezwykle przydatna. Zależało mi więc, aby uległa. Szkoda zmarnować takiego potencjału. Mogła zajść znacznie wyżej. Uwolnić się od tego żałosnego życia. Miejsce takich osób nie jest w krajach trzeciego świata. Wpadł mi do głowy jeszcze drugi argument, jaki na pewno do niej przemów....
     - I oczywiście... Będziesz mogła uratować swojego ukochanego. Jeżeli otworzy się on na moc Jashina, pokona nawet śmierć. Możesz też próbować zabrać go do medyków, lecz musiałabyś udać się aż do Ronin no Kuni lub Airando, a wątpię żeby przeżył taką drogę. - dodałem.

Ostatnio edytowany przez Akami (2014-01-05 13:40:30)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#109 2014-01-05 22:47:37

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #20
   Kobieta miała mętlik w głowie. Choć jeszcze chwilę temu chciała podjąć się niemal samobójczej walki z przerażającym świrem, który najwidoczniej napawał się widokiem konających za jego sprawą osób, to teraz musiała stanąć przed poważnym wyborem. Nigdy nie pomyślałaby nawet, że zacznie w ogóle rozpatrywać tak, jak może się zdawać, absurdalną propozycję. Dołączyć do wroga... Do kogoś, kto zadał nam tyle cierpienia...
   Wiedziała jednak, że sama nie da rady stawić mu czoła. Nigdy nie odbyła samodzielnej misji. Nie wyobrażała sobie, by teraz miała stracić tak bliską sobie osobę, z którą dzieliła wszystko. Nie do pomyślenia było dla niej to, że wszystko mogłoby się zmienić. A to za sprawą jednej osoby, która akurat stała naprzeciw niej!
   Wezbrało w niej wzburzenie. Pragnęła tylko jednego - rozprawienia się z fanatykiem, przelania jego krwi. Nie mogła jednak uczynić nic, co przechyliłoby szalę zwycięstwa na stronę prawych i sprawiedliwych. Kolejny raz ogarnęła ją ta potworna bezsilność, chwytająca ze serce i napełniające je rozpaczą. Poczucie, że nic już nie zależy od ciebie...
   Zacisnęła pięść tak mocna, że paznokcie przebiły jej skórę. Krew obmyła całą jej dłoń, wydobywając się z niezwykle cienkich ran. Cała się trzęsła, miotana uczuciami we wszystkie strony. Nie miała pojęcia, co ma myśleć. Dlatego też postanowiła tego nie robić. Spojrzała na stojącego przed nią mężczyznę, nie wiedząc nawet, co sama czuje. Zupełnie zatraciła się w całej tej sytuacji. Miała pewność, że nie ma nad rzeczywistością żadnej władzy, gdyż to obłędny szaleniec pociąga za sznurki. Tak, była pajacykiem, który mógł robić tylko to, co leżało w zamierzeniu artysty.
   -Dobrze! Powiedz mi, co mam czynić! Tylko nie daj mu zginąć...
Impuls zburzył w jednej chwili wszystkie zasady, jakimi kierowała się w życiu od zawsze.

Offline

 

#110 2014-01-10 13:47:46

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Nira przystała na moje warunku. Nie wiedziała jednak, że współpraca ze mną przypomina podpisanie paktu z samym diabłem. Z mojego punktu widzenia była silnym narzędziem, które może okazać się całkiem efektywne. Nie zyskali jednak mojego zaufania. Nie było to coś, czym obdarzałem każdego. Ciężko było znaleźć chociaż kilka osób, które sobie na to zasłużyły.
     - Ty nie masz na to żadnego wpływu. To czy będzie żył, zależy tylko i wyłącznie od niego. Jeśli chcesz aby przeżył, musisz go sama do tego przekonać. Wkroczenie na ścieżkę Jashina nie jest czymś, co przychodzi łatwo. Nawet jeżeli się uda, to do końca życia będzie musiał zabijać wielu ludzi. Jeżeli się nie wywiąże, opuści go ta 'moc', a wraz z nią uleci jego własne życie. - powiedziałem dość głośno, by zarówno Nira jak i mężczyzna mogli mnie usłyszeć.
      O ile Nira była gotowa zrobić cokolwiek, to nie mogłem tego oczekiwać po jej towarzyszu. Choć ciało miał zdruzgotane, to dusza zapewne wciąż stawia opór. Miałem się teraz tak na baczności, jak w czasie niedawnej walki. Nie wiedziałem jaka będzie reakcja Niry w razie braku współpracy z jego strony lub przedwczesnej śmierci. W takim stanie nie byłaby już zagrożeniem, lecz wciąż byłem zdystansowany zarówno fizycznie, jak i psychicznie.


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#111 2014-01-10 18:02:09

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #21
   Kobieta zamarła w przerażeniu. Roztrzęsione źrenice wpatrywały się w przerażającego mężczyznę, który był źródłem uczuć tak mieszanych, że aż nie mogła tego pojąć. Z jednej strony składał jej propozycję, po przyjęciu której udałoby się odpędzić nadchodzącą śmierć. Z drugiej jednak - to właśnie on był przyczyną tego wszystkiego. Nienawidziła go szczerze, tak szczerze, jak tylko potrafiła. Zdawała sobie jednak sprawę z jednej rzeczy, która doprowadzała ją na skraj rozpaczy - czasu nie dało się już cofnąć, a życia, które za chwilę miało uciec z jej kochanego, nie można było przywrócić.
   Ciężka łza potoczyła się po policzku, zostawiając po sobie brudną smugę. Wraz z nią odpłynął z niej lęk, który wstrzymywał ją od podjęcia tej trudnej decyzji. Nie mogła zwlekać, wiedziała o tym doskonale. Z każdą chwilą szanse na ratunek malały, a niefortunnie jedynym, który mógł jej pomóc w ocaleniu mężczyzny jej życia, był bezlitosny zabójca.
   Bariera żuków rozpłynęła się w powietrzu, gdy tylko Nira przekroczyła jej granicę. Stawiając krok za krokiem, coraz bardziej zbliżała się do umazanego krwią, drżącemu w agonii Dunmo. Ten pozostawał na skraju świadomości, na który doprowadziło go niewyobrażalne cierpienie. Nie mniej jednak westchnął głęboko, czując, iż ona nadchodzi.
   Kochał ją. Wiedział to od momentu, kiedy uciekli z akademii. Nie potrafił się jednak zebrać w sobie, by wyrazić te uczucia. Codziennie ją spotykał, dzielił swój czas, całe swoje życie. A dopiero teraz, na krańcu jego życia, to ona zrobiła pierwszy krok, dając świadectwo swoim uczuciom. A było to uczucie tak głębokie, że była ona zdolna poświęcić samą siebie dla jego dobra. Wiedział, że nie może jej na to pozwolić, bez względu na cenę.
   Kiedy uklękła przy nim, ten odnalazł w sobie resztki sił, by unieść głowę i spojrzeć jej prosto w błękitne oczy. Tak bardzo je uwielbiał, kiedy się śmiała, czy nawet była zdenerwowana. Zawsze mógł w nich odnaleźć tę iskrę życia, dającą ogrom motywacji do wzięcia się w garść, w jak bardzo kiepskiej sytuacji się nawet znaleźli. Jakiż był jego zawód, kiedy tym razem jej nie dostrzegł.
   Pomogła mu utrzymać uniesioną głowę, podpierając ją na swojej dłoni. Po chwili usta mężczyzny rozchyliły się, po czym wyszeptał:
   -Nira, ty wiesz, że również darzę cię uczuciem... - głos mu się łamał, kiedy walczył, by zdobyć się jeszcze na kilka słów - Tak bardzo żałuję, że nie dane nam było spędzić więcej czasu razem, szczególnie teraz, kiedy w końcu udało nam się zaświadczyć o naszej miłości... Potrafiłbym zrobić wiele, naprawdę, by pozostać tu z tobą. Nie mogę jednak utracić tego, co cenię sobie najbardziej - twojego szczęścia...
   Dopiero teraz zobaczyła, iż w dłoni mężczyzny spoczywa kunai. nim zdążyła zareagować w jakikolwiek sposób, ten rozcinał krtań ukochanego... Proszę, wybacz mi...
   Kobieta zawyła z rozpaczy, przytulając się do klatki konającego. Słuchała ostatnich uderzeń serca, które tak pokochała...

Offline

 

#112 2014-01-11 01:17:42

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Z niewzruszoną miną pełną powagi, obserwowałem dramatyczną scenę dwóch kochanków. W takich momentach, zawsze próbowałem odczytać ludzkie emocje. Jak można się tak przywiązać do innej osoby? Był to jeden z aspektów człowieczeństwa, który spędzał mi sen z powiek najbardziej. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Rzeczy takie jak zaufanie, poleganie na kimś, związanie emocjonalne z drugą osobą... To wszystko było dla mnie absurdalne. Takie uczucia osłabiały tylko człowieka, czyniły go słabym, podatnym na zdradę i upadek. Wszyscy ludzie w swojej głupocie uciekali przed bólem, czerpiąc siłę od innych. Po co? Osoba silna powinna szukać mocy nie w innych, lecz w samym sobie. Bo każdy stanie kiedyś w sytuacji, gdy będzie mógł polegać tylko na sobie. Jak wówczas postąpi? Skąd ktoś taki weźmie siłę, skoro nigdy wcześniej jej nie używał? Przywiązanie... Przyjaźń... Miłość... Dlaczego wszyscy uważają to za tak potrzebne?! Im dłużej przyglądałem się tak żałosnym zachowaniom, tym bardziej zależało mi na pokazaniu tym nieudacznikom, jak życie wygląda naprawdę i jak słabi stali się przez te prymitywne potrzeby! Takie pokraki nie zasługują na wolną wolę! Zadaniem takich słabeuszy od zawsze było służyć silniejszym!
      Dałem za wygraną. Dałem swojej mimice wyrazić wściekłość, jaką czułem wobec ludzi. Byłem jednocześnie zażenowany, że należę do tak żałosnego gatunku. Jednak wkrótce... Sprawy ulegną diametralnym zmianom... Musiałem jednak pohamować swoje ambicje, skupiając się bardziej na chwili obecnej. Nie mogłem pozwolić na to, by marzenia o przyszłości odbiły się negatywnie na teraźniejszości. Zmrużyłem oczy, próbując wyciszyć swój umysł. Mało brakowało, a wpędziłbym samego siebie w stan nie gorszy od tego, w jakim znajduje się ta kobieta. Właśnie wyszło na jaw, że z jej towarzysza nie będzie pożytku. Została mi tylko ona, a wielka szkoda, by tyle starań poszło na marne.
      Broń już na nic mi się nie przyda, odłożyłem więc kosę na plecy. Walka była skończona, lecz wciąż zachowywałem dystans do Niry. Zrobiłem parę kroków do przodu, stając kilka metrów za jej plecami. Z całkowitym brakiem empatii na twarzy, wpatrywałem się w rozpłakaną kobietę. Chwilami ciężko było mi powstrzymać się od uśmiechu, który za sprawą moich 'dokonań', wręcz pchał mi się na usta. Teraz nadszedł krytyczny moment, wóz albo przewóz. Dołączy do mnie, albo podzieli los kochanka. Innych scenariuszy nie przewidywałem... Nie teraz, kiedy w jej głowie panuje absolutny chaos. Chaos, który doprowadzony do porządku w odpowiedni sposób, może stać się całkowitym zaprzeczeniem tego słowa.
     - Słyszałaś zapewne o jednej z głównej bitew niedawnej wojny w Kraju Wody, zapamiętanej jako "Bitwa o Sabishi". Krążą o niej liczne legendy, lecz prawdy można dowiedzieć się tylko u osób, które brały w niej udział. Mogę się założyć, że usłyszałaś w wersję, według której nikt nie wyszedł z niej żywy? Cóż... Śmierć jest różnie pojmowana przez wielu ludzi. Jedni uważają ją za koniec wszystkiego... Inni natomiast wymyślają przedziwne religie, bazujące na tym, co dzieję się po niej... Ja jednak wierzę, że ze śmiercią można walczyć, a nawet ją pokonać... Ninja zaszli już bardzo daleko. Jedni potrafią ją oddalić, inni całkowicie jej zapobiec, a znajdą się nawet tacy, którzy mogą cofnąć czyjąś śmierć. Na własne oczy widziałem osoby, które powinny już nie żyć. Uchiha Masaru, Uchiha Matsuo... Wszyscy wskrzeszeni przez jedno, potężne Jutsu. Jego nazwa, brzmi "Edo Tensei". Dołącz do mnie, a wspólnie nauczymy się korzystać z tej niesamowitej techniki. Staniemy się władcami życia oraz śmierci. My, będziemy decydować kto powinien żyć. Razem obalimy odwieczne prawa natury i... Przywrócimy do życia twojego ukochanego. - wytłumaczyłem.
     - Wystarczy, że uklękniesz... To chyba mała cena za życie naszych bliskich, prawda? - dodałem, nieznacznie się uśmiechając.

Ostatnio edytowany przez Akami (2014-01-11 01:19:00)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#113 2014-01-11 16:44:56

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto Ame

post #22

Kobieta pozostawała na kolanach, wciąż nie odstępując od ukochanej osoby. Jej dłonie chaotycznie zwiedzały ciepłą jeszcze twarz mężczyzny, z której powoli upływało już życie, przyodziewając go w smutny, szary odcień. Łzy, jedna za drugą, toczyły się z jej oczu, zderzając wreszcie z jego skórą i rozbijając się na wiele mniejszych kropelek. Całe ciało Niry dygotało, miotane potężnymi emocjami, kłębiącymi się w ciele drobnej wojowniczki.
   Jęki jej rozpaczy ucichły, kiedy usłyszała kolejne słowa Wyrzutka, wypowiadane w jej kierunku. Coś sprawiało, że nie mogła przestać ich słuchać, choć tak bardzo nie chciała, by ten jeszcze coś mówił. Miała już dość tego wszystkiego. W jednej chwili straciła bowiem wszystko, dla czego pragnęła żyć. Jednak znów okazywało się, że bestia, skrywająca się w ludzkiej skórze, miała dla niej niespodziankę. Tym razem większą, niż kiedykolwiek mogła się tego spodziewać.
   Uklęknąć. Oszukać śmierć. Sprowadzić go do świata żywych... Znów będziemy razem...?
   Obróciła się w stronę mężczyzny, trąc kolanami o twarde, mokre podłoże. Może i wyglądała żałośnie, moknąc w tak uniżonej pozycji, jednak nie dbała o to. W tej chwili liczyło się dla niej tylko jedno - by to, o czym mówił Wyrzutek, stało się rzeczywistością.
   -Oczywiście, zgadzam się. Chcę jednak najpierw pochować jego ciało. Ty jednak nie możesz tu zostać, nie po tym, co zrobiłeś. Niebawem przybędą pewnie posiłki z Kraju Ziemi. Udaj się zatem tą drogą i opuść czym prędzej to miasto. A kiedy uznasz, że jesteś gotowy do realizacji przedstawionego mi planu oraz stanę się potrzebna, odnajdź mnie tutaj. A teraz, błagam, odejdź stąd...

Offline

 

#114 2014-01-13 00:41:56

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto Ame

      Udało się. W moje ręce wpadła wspaniała broń, która załatwi za mnie sporo problemów. Nira może okazać się niebywale przydatna. Ze swoim urokiem i zdolnościami, może podjąć się zadań, z którymi nawet ja bym miał kłopot. Nie miałem jednak czasu by się tym nacieszyć, ponieważ zbliżały się kolejne kłopoty. Podszedłem w stronę kobiety, wysłuchując jej wypowiedzi. Była kobietą nieprzeciętną, pod każdym względem. Cieszyłem się, mając ją teraz po swojej stronie. Nie myślałem aktualnie o tym, jak bardzo mnie nienawidziła. Dla mnie ludzkie uczucia były jak instrument. Ten był aktualnie mocno roztrojony, ale to dla wprawnego muzyka żaden kłopot.
     - Miło było cię poznać, Niro... - dodałem.
      Nie wykazywałem jednakże wielkiego przejęcia sytuacją. Wszedłem do zdemolowanego przybytku, zabierając stamtąd resztę garderoby. Rzuciłem przelotnym spojrzeniem na kobiety, które sparaliżowane strachem nie mogły się przez ten cały czas ruszyć z miejsca. Na mojej twarzy malowała się dziwna powaga...
     Gotowy do drogi jeszcze raz minąłem Nirę, która już zapewne zajmowała się ciałem kochanka. Szedłem obojętnie. Minąłem ją, nie odwracając nawet głowy w jej stronę. Stojąc na rozdrożu, zatrzymałem się...
     - Wybacz. - rzuciłem w jej stronę.
      Na pełnej szybkości wskoczyłem na pobliski budynek, po czym używając zdolności chodzenia po powierzchniach pionowych skakałem z budynku na budynek, kierując się na południe. Pomyślałem nad słowem, które wypowiedziałem żegnając się z nią. Zależało mi tylko na zdobyciu jej zaufania. Zadawałem sobie jednak jedno, kluczowe pytanie. Dlaczego to słowo jest tak istotne dla ludzi...

<z/t -> Shisou>

Ostatnio edytowany przez Akami (2014-01-13 00:42:12)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#115 2014-02-12 09:05:22

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Miasto Ame

Dużo czasu minęło i wody spłynęło do ścieków zanim w końcu obudziłem się. Ból głowy dawał się we znaki, a jednostajny szum deszczu zlewał się w jeden "szary dźwięk", rozpływający się po mózgu w nieprzyjemny sposób. Wstałem z podłogi na której się obudziłem. W pomieszczeniu nie widziałem żadnego okna. Po dłuższej inspekcji pomieszczenia dostrzegłem małą kartkę, na której było coś napisane.
- <<Następnym razem pilnuj się ze swoim "ninjowaniem" po pijaku>> - Przeczytałem na głos. Kartkę zmiąłem i rzuciłem za siebie. Miejsce, w którym się znalazłem było chyba zwykłą komórką. Gdy znalazłem drzwi podszedłem do nich i nacisnąłem klamkę. Ani drgnęły. Kilka prób mocniejszego naciskania klamki utwierdziło mnie w przekonaniu, że zostałem tu zamknięty. Ale to nie był problem dla Kakukoro... Pociągnąłem drzwi z buta z całej siły. Energia, jaką włożyłem w uderzenie sprawiła, że drzwi nie tylko się otworzyły, ale i również wypadły z zawiasów, nokautując gościa, który mnie pilnował.
Wychodząc na zewnątrz poczułem ożywczy powiew chłodnego, wilgotnego od deszczu powietrza.
- Prysznic najlepszy na kaca... Heh. - Powiedziałem sam do siebie, po czym odszedłem nieco dalej i oparłem się plecami o ścianę jakiegoś budynku. Nie wiem na co czekałem...


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#116 2014-02-13 17:34:11

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Miasto Ame

Sesja specjalna dla Koruzonu
Post #1

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Koruzonu przebudził się w nieznanym miejscu. Karteczka, którą znalazł obok siebie sugerowała, że chłopak nieźle imprezował. Kiedy już wyszedł z pomieszczenia postanowił spocząć w miejscu. Oparł się o ścianę i czekał. Pogoda jak to w Ame niezmienna, deszcz, dzisiaj wyjątkowo mocny, zalewał ulice rozbudowanego miasta. Nagle koło młodego Kakukoro pojawiły się trzy osoby. Wszyscy w długich czarnych płaszczach i maskach, otoczyli chłopaka, aż wreszcie jeden z nich zdjął maskę i przemówił.
- Witaj bracie. Dostaliśmy misję zneutralizowania pewnej grupy, ty również zostałeś do niej przydzielony. Dużo czasu nam zajęło szukanie cię, coś ty do tej pory robił?
Odezwał się młody chłopak z tej samej organizacji do której należał młody Koruzonu - Samotnik. Kiedy już młody ninja wyjaśnił wszystko jego rozmówca przeszedł do konkretów. Podał mu zdjęcie na którym znajdowała się młoda kobieta.
- To jest nasz cel, liderka samozwańczej grupy, która nęka ostatnimi czasy Kraj Deszczu. Po drugiej stronie miasta za niedługo mamy spotkać się z informatorem, która poda nam dokładną lokalizację kobiety. Musisz wyruszyć z nami i to już.
Koruzonu raczej nie miał nic do powiedzenia, zresztą i tak raczej nie miał nic lepszego do roboty, a dzięki temu na pewno zyska więcej reputacji wśród swych braci samotników i może uda mu się zdobyć jakieś cenne znaleziska. Przywódca Samotników, którzy przybyli założył ponownie swą maskę i czekał na reakcję Koruzonu. Gdy ten był gotowy wszyscy ruszyli w stronę wyznaczonego miejsca, podróż jednak trochę potrwa.

Offline

 

#117 2014-02-13 17:45:30

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Miasto Ame

Cóż, najwyraźniej moje oczekiwanie na coś się zdało. Zanim jeszcze zdążyłem westchnąć otoczyła mnie grupka mhrocznych i tajemniczych osobników. Po ich ubiorze mogłem wywnioskować, że to po prostu grupa wywiadowcza Samotników.
- Zabalowałem... Ale już wszystko ok. - Powiedziałem, wzruszając ramionami. Jeden z nich dał mi zdjęcie przywódczyni jakiejś szkodliwej grupki. Obejrzałem je, po czym oddałem. Niewiele było na nim widać, prócz dziwnych włosów i neonowych akcentów ubrania.
- Nie mam wiele do roboty. Chodźmy zatem. - Rzuciłem, po czym wyruszyłem z resztą grupki w ich tylko znane miejsce.


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#118 2014-02-13 18:09:23

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Miasto Ame

Post #2


Kiedy tylko Koruzonu pozwolił na wymarsz wszyscy ruszyli. Kierowali się pomniejszymi, bocznymi uliczkami, by nie zwracać na siebie uwagi. Podczas ruchu przywódca grupy postanowił przekazać Koruzonu jeszcze dodatkowe informacje, które mogłyby zaciekawić chłopaka i na pewno przydadzą się podczas walki.
- Aki Sora, to nasz cel... Z tego co wiemy posługuje się chakrą wiatru, w pojedynkę może być trudnym przeciwnikiem. Zwykle przebywa z dwójką swoich najbardziej zaufanych ludzi, no i trzeba jeszcze pamiętać o reszcie jej zwolenników. Nie są to potężni wojownicy, raczej większość to banda zbirów, którzy nawet nie potrafią się posługiwać technikami. Tyle na jej temat co wiemy...
Resztę podróży wszyscy przebyli w milczeniu, chyba, że jednak Koruzonu postanowił wspomnieć o czymś. Po długiej trasie wszyscy się zatrzymali w jednej z uliczek.
- Po drugiej stronie drogi znajduje się stara restauracja. Budynek nie jest używany... W środku ma czekać nasz informator. Pójdziesz ze mną, reszta będzie osłaniać z zewnątrz. Bądź czujny.
Chłopak wyjaśnił, po czym spokojnie wkroczył na główną ulicę i wszedł w kolejną boczną uliczkę, by szybko wejść do starego budynku. Wnętrze wyglądało na niezadbane, wszędzie kurz i bród, gdzieniegdzie pajęczyny. Główne pomieszczenie służące kiedyś za jadalnie było puste, pozostało tylko niewiele stołów i krzeseł. W środku jeszcze nikogo nie było, a przynajmniej nikogo nie było widać.
- Chyba będziemy musieli poczekać...
Towarzysz Kakukoro cicho odezwał się i stał w miejscu czekając na informatora. Gdyby jednak Koruzonu postanowił się rozejrzeć mógłby poczuć dobrze znany zapach każdemu wojownikowi, który stoczył jakieś walki - krew.

Offline

 

#119 2014-02-13 18:28:19

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Miasto Ame

W końcu ruszyliśmy. Akcja powoli się rozwijała, a poruszanie się w ukryciu ciemnych i wąskich uliczek nadawało całej sprawie szpiegowsko-konspiracyjnego charakteru. Cóż, tym się zajmowaliśmy. Przywódca postanowił podzielić się kolejną informacją ze mną.
- Aki Sora? Fuuton? Ciekawe... Nie mam jeszcze tego serca... Będzie to moje pierwsze trofeum, hehe. - Odpowiedziałem, oblizując sobie wargi. Cała ta wypowiedź nadała mi dość psychopatycznego wydźwięku, a w połączeniu z wyglądem... Cóż, moi towarzysze wiedzieli kim jestem. Akemi to mój kuzyn, jeden z najbardziej poważanych ludzi w klanie i organizacji.
W pewnym momencie zatrzymaliśmy się. Miałem pójść wraz z dowódcą po informatora, tak też zrobiliśmy. Coś mi jednak nie pasowało.
- Czujesz ten słodki zapach śmierci?... Chyba powinniśmy sami poszukać naszego przyjaciela, coś mi się wydaje, że znajdziemy go tuż za rogiem, w nieciekawej kondycji. - Powiedziałem do dowódcy, gdy ten wspomniał o czekaniu. Zapach krwi był już mi tak znajomy, że nawet się nie zastanawiałem nad tym. Jedyne co robiłem to szukałem w pobliżu śladów walki bądź samej czerwonej zawiesiny. Byłem ostrożny, wiedziałem, że to może być zasadzka...


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#120 2014-02-13 19:04:40

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2014-02-13
Posty: 263

Re: Miasto Ame

Post #3


Doświadczenie Koruzonu od razu dało się we znaki. Dowódca kiwnął jedynie na zgodę głową i ruszył schodami na półpiętro gdzie dalej rozciągały się stoły, a przynajmniej kiedyś. Gestem ręki wskazał towarzyszowi aby ten sprawdził drzwi prowadzące zapewne do kuchni. Zachowując czujność młody Kakukoro ruszył przed siebie. Kiedy tylko otworzył drzwi można było wyczuć nieprzyjemny smród martwego ciała. W oddalonym rogu pomieszczenia można było dostrzec ciało mężczyzny leżące w kałuży krwi. Na torsie miał przyczepioną karteczkę z napisem "Czekam na was". Niedługo po tym chłopak mógł usłyszeć odgłosy walki dochodzące z góry, gdzie poszedł jego towarzysz. Niestety w drzwiach na drodze Koruzonu stanęło dwóch uzbrojonych w miecze zbirów. Nie wyglądali na ninja, raczej na miejscowych bandytów, lub niskiej jakości najemników.
- Cześć słodziaku, zabawimy się?
Zapytał jeden z nich, po czym ruszył z dobytą bronią na maga [szybkość/siła:45/50]. Chłopak mógł się jedynie domyślać kim byli i co tu robili, jednak teraz musiał skupić się na obronie i walce. Drugi przeciwnik stał i śmiał się obserwując walkę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Schleikate Ekenis Nagarkot Valley View Point Resort