Ogłoszenie


#41 2013-04-12 16:06:10

Senshin

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-04-11
Posty: 29

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA - 10
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 5

-> SZYBKOŚĆ - 10
-> REAKCJE - 10

-> UMYSŁ - 1
-> WOLA - 1

-> KONTROLA CHAKRY - 10

Offline

 

#42 2013-04-14 19:57:10

Surikizu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-30
Posty: 13

Re: Sala #1 - Prolog

Chikai, region wioski w której narodził się Surikizu Senju, powiernik potężnego Kekkei Genkai zwanego Mokutonem. Klan Senju jest jak dotąd najstarszym klanem, tak samo jak klan Uchiha. Od młodziaka wpajano mu, że nie powinien się z nimi zadawać. Słuchał tylko dla pozoru, ponieważ jego ojciec - Itsu bardzo go kochał i nie chciał aby młody powiernik wplątał się w tarapaty związane właśnie ze zwaśnionym klanem Uchiha.

Narodziny przebiegły bardzo pomyślnie, dziecko nie było chore, wręcz przeciwnie - zdrowszego dziecka nie widziano tutaj od bardzo dawna. Matka, której nie dane było zostać Shinobi, nazywała się Ahri. Prowadziła ona i nadal prowadzi, mały sklepik z artykułami spożywczymi w dzielnicy handlowej wioski Chikai. Jego ojciec Itsu był bardzo dobrym Shinobi, chciał aby Surikizu podzielał jego pasję, chciał aby on też został Shinobi, jednak nie chciał mu tego wciskać bezpośrednio po narodzinach.

Młodziak rozwijał się bardzo szybko, bardzo dobre szło mu przyswajanie podstawowych umiejętności, jakie ma znać dziecko. W wieku 1,5 lat nauczył się już chodzić, a niedługo potem zaczął mówić, była to mowa dziecięca, ponieważ nie mógł sobie pozwolić w tak młodym wieku na bardziej rozbudowane zdania, jednak miał na to aspiracje. Większość czasu spędzał z mamą w sklepie, wiele ludzi zwracało uwagę na dziecko, gratulując przy tym jego matce, głównie z uwagi na ojca, którego bardzo dobrze znali, ponieważ chronił wioskę zawsze gdy tego potrzebowali.

Innymi słowy, dziecko gdy podrosło, miało już wyrobioną reputację, ze względu na "sławnego" ojca. Wtedy właśnie obudziła się w nim arogancja i egoizm. Myślał, że może wszystko, ponieważ ojciec zawsze stanie w jego obronie. Wyśmiewał się z innych dzieciaków, myślał tylko o sobie, o swojej osobie. Miał wtedy zaledwie cztery lata. Ojciec musiał odbyć z nim poważną rozmowę, że takie zachowanie nigdy nie doprowadzi go do niczego dobrego, mówił mu, że to najlepszy czas na to aby się zmienić. Surikizu posłuchał ojca, jednak to przerodziło się w coś gorszego, chęć zdobycia władzy, bycia kimś wielkim, nawet większym od samego przywódcy wioski.

Po paru latach, podglądania innych Shinobi, musiał sam wybrać się do miejsca zwanego Szkołą Ninja, to pierwszy krok do osiągnięcia swoich celów, chciał porzucić wszystkie ideały, nie chciał być jak każdy powiernik klanu Senju, chciał być kimś o wiele lepszym, ponieważ "dobra strona" człowieka ogranicza, pozwala mu działać tylko w określonym schemacie, tylko gdy z niej zboczysz, poczujesz, że wreszcie jesteś wolny - od tamtego czasu to zdanie było jego dewizą, którą musiał podążać.

Musiał samodzielnie udać sie do Mominoki, lokacja w Kraju Pól Ryżowych tam prawdopodobnie miała rozpocząć się jego wędrówka po świecie. Od tej pory musiał działać samodzielnie, żeby do czegoś dojść. Pożegnał się ze swoją rodziną, opuszczając rodzinne progi, gdy wreszcie przybył do miejsca docelowego podali mu środki nasenne, po czym przewieźli do miejsca gdzie miał rozpocząć naukę, tu właśnie miał otworzyć nowy rozdział w swoim życiu, miejmy nadzieję, że decyzje, które będzie podejmował będą trafne...

Ostatnio edytowany przez Surikizu (2013-04-14 20:07:43)

Offline

 

#43 2013-04-14 20:14:20

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Gramatyka na bardzo dobrym poziomie, a długość nie budzi żadnych zastrzeżeń. Dość typowa historyjka, bez żadnych przysłowiowych fajerwerków. Niemniej jednak czytało mi się nawet przyjemniej, niż niektóre z tych heroicznych opowieści. ;) Dodaktowo każdy kto decyduje się na coś, co wyróżnia go w jakiś zły sposób, ma u mnie plusa. Szkoda tylko, że skupia się na okresie dziecięcym, ale to nie wpłynie w znacznym stopniu na otrzymane przez ciebie 40 punktów statystyk.

Offline

 

#44 2013-04-14 20:37:03

Surikizu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-30
Posty: 13

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA - 8
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 5

-> SZYBKOŚĆ - 5
-> REAKCJE - 5

-> UMYSŁ - 3
-> WOLA - 3

-> KONTROLA CHAKRY - 16

Ostatnio edytowany przez Surikizu (2013-04-14 20:37:51)

Offline

 

#45 2013-05-04 19:23:45

Kiroshima

Klan Namikaze

Zarejestrowany: 2013-05-04
Posty: 2

Re: Sala #1 - Prolog

Kiroshima urodził się dwanaście lat temu w wiosce. Jego matka zmarła przy porodzie, więc chłopak nie miał okazji jej poznać. Mieszkał razem z ojcem w centrum. Jego rodzic, jako shinobi o randze jounina mimo iż dosyć często wysyłany był na misje poza granice wioski, dokładał wszelkich starań, by jak najlepiej wychować syna. Trzeba było jednak przyznać, że miał z tym wiele problemów. Chłopak uczył się pod jego okiem, jakichś podstawowych rzutów shurikenami czy kunaiami, ale wynikało to raczej nie tyle z jego ambicji i chęci zostania tym, kim ojciec, co raczej z możliwości skorzystania z dobrej zabawy. W gruncie rzeczy jednak życie Kiroshimie płynęło spokojnie i szczęśliwie. Do czasu. Trzy lata temu, kiedy wioskę zaatakowały zastępy wojowników, a potem na domiar złego napadł ją jeszcze Nibi, młody chłopak po raz kolejny, jak to zwykle bywało, nie zastosował się do nakazów ojca. Zamiast czekać posłusznie w schronie na uspokojenie sytuacji, wymknął się z bezpiecznego miejsca, aby rozejrzeć się w sytuacji. Jako dzieciak nie miał jeszcze wyobraźni, nie potrafił ocenić swoich szans na ucieczkę w razie napotkania wroga. Zrozumiał to dopiero wtedy, gdy zaatakował go jeden z wojowników armii Kraju Słońca. W ostatniej chwili przed ciosem uratował go tors jego ojca, który wydając ostatni dech z piersi, godził jeszcze śmiertelnie swojego przeciwnika. Dopiero wtedy chłopak zrozumiał, jak bardzo Takashi się dla niego poświęcał i jak ważne jest wszystko to, co mężczyzna starał mu się przez całe życie wpajać do jego pustej głowy. Kiroshima długo przeżywał śmierć ojca, ale to wydarzenie również nauczyło go wiele. I chociaż chłopakowi nadal zdarza się coś zbroić, to jednak stał on się na swój sposób dojrzalszy, a także bardziej poważnie podszedł do kwestii samorozwoju. Dodatkowy wpływ wywarła na niego niedawna masakra w klanie Uchiha, która jeszcze bardziej uświadomiła go w tym, iż powinien podążać śladami swego ojca. Wkroczył więc na wojenną ścieżkę i zapragnął zostać silnym i poradnym shinobim.

Offline

 

#46 2013-05-04 20:29:59

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

Prolog do poprawy nie wiem czy to twoja praca z innego forum czy trochę przeprawiony plagiat nie będę w to wnikać. Jednak wciąż ta historia odnosi się do zupełnie innego świata, to nie jest DS u nas nie ma żadnego kraju słońca. Atak Nibiego też mocno naciągany, ale na to jeszcze byłbym w stanie przymknąć oko. Natomiast używanie takich pojęć jak shinobi,jounin czy masakra klanu uchiha u nas na forum te pojęcia czy wydarzenia najzwyczajniej w świecie nie istnieją

Offline

 

#47 2013-05-06 13:54:06

 Ringo

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-05-06
Posty: 16
Klan/Organizacja: Ayatsuri
KG/Umiejętność: Lalkarstwo
Ranga: Uczennica Akademii
Płeć: Kobieta
Wiek: 14 lat

Re: Sala #1 - Prolog

Zapewne zapytana o historię swojego życia, Ringo potrząsnęłaby swoją rudą głową całkowicie przekonana, że nie ma w niej niczego ciekawego, czym można by zainteresować przypadkową osobę. I po części miałaby oczywiście rację, ludzie mają ciekawą tendencję oddalania nieprzyjemnych zdarzeń ze swojej świadomości, nie zawsze z resztą całkowicie świadomie. Nie, nie można powiedzieć, że ta dziewczyna przeżyła piekło... w gruncie rzeczy, jej przeżycia nie różnią się aż tak od przeżyć innych osób, nie chronionych potęgą swoich własnych wielkich klanów. Mamy w końcu wojnę... i to się nie kończy, pomimo cierpiana setek ludzi. Ringo jest sama jeszcze zbyt młoda, aby zrozumieć dlaczego świat wygląda tak jak wygląda. Kto za tym stoi, i kto sprawia, że nie możemy żyć w spokoju?

Trudno jednoznacznie stwierdzić, gdzie ta dziewczyna się urodziła. W chwili obecnej znajduje się na terytorium Kraju Ognia, po opieką podobnych jej ninja. Jej rodzice zginęli w walce, ma tylko swojego młodszego brata, który ku jej rozpaczy już w wieku ośmiu lat myśli o wojnach i misjach. Rodzeństwo otrzymuje pewną pomoc od pozostałych lalkarzy, jednak to ledwie im starcza. Były naciski, aby Ringo sama wyruszyła do Akademii... czego do tej pory nie robiła, aby opiekować się bratem. Tak przynajmniej mówiła i była to w dużej mierze prawda. Druga strona medalu jest taka, że czerwonowłosa zwyczajnie nie chciała walczyć. Jest ponad przeciętnie utalentowana, to fakt... jednak zdaje sobie sprawę, że zostając ninja podpisuje swój własny wyrok śmierci. Oddaje swoje życie w ofierze, walcząc o coś czego sama nawet nie rozumie. Doskonale wie, że w końcu czeka ją taki sam los jak jej rodziców, że pozostawi brata samego sobie. I co z niego w tedy wyrośnie? Ninja... wojna zniszczy całą jej rodzinę, nie pozostawi po niej śladu. Ringo była w stanie tyle zrozumieć, jednak nadal nie wiedziała dlaczego?? Kto zyskiwał na tym konflikcie, czy były to te wielki, szlachetne klany? Czy może właśnie Samotnicy, starający się odbudować swoje utracone rodziny? Dlaczego byli na tyle zaślepieni, aby nie widzieć, że przyniesie im to tylko śmierć? Dlaczego wszyscy walczą? Wielu lalkarzy zginęło ostatnimi czasy w Kraju Wody, i zapotrzebowanie na nowych drastycznie wzrosło. Właśnie to wydarzenie przesądziło o życiu czerwonowłosej.

Do Akademi wyruszyła w wieku dość późnym jak na jej czasy. Wyruszyła - bo musiała. Kazano jej... była odpowiedzialna za rodzinę. Tak naprawdę, nie było nic co mogła zrobić w tej sytuacji, gdyby się nie zgodziła umarli by z głodu. Z drugiej strony godząc się, tylko odwlekała śmierć swoją jak i swojego brata, który ślepo za nią podąży. Była tego pewna. Dla Ringo była to zwykłe konflikty, przemoc i cierpienie. Nie było w tym ani śladu heroizmu, romantyzmu... tego wszystkiego, co bezstronni obserwatorzy chcieliby w wojnie znaleźć. Dla niej nie było patriotów, nie było honoru, odwagi... byli ludzie zmuszeni przez sytuację, do położenia własnego życia na szali. Były dzieci, uczone od maleńkości zabijania tylko dlatego, że przeciwnik reprezentował siły innego obozu. Były dramaty, małe i duże. Rozrywały serca ludzi, którzy tracili swoich rodziców, dzieci, małżonków. I była polityka, w której każdy zdawał się być jedynie marionetką we władaniu obcego, nieznanego mistrza.

Nic więc dziwnego, że po podobnych przeżyciach, nie mając skończonych nawet piętnastu lat Ringo była już dosyć zgorzkniała i nieufna. Dotychczasowe życie zmusiło ją do spojrzenia na świat z niezwykłym realizmem. Zamiast odsuwać nieprzyjemne myśli wolała się z nimi mierzyć... do czasu, aż przestały mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie i mogła pozwolić im odpłynąć. Więcej jej nie raniły. Od dzieciństwa, poza bratem otaczały ją jedynie lalki rodziców. Bywały momenty w których zatracała się, nie widząc już różnicy pomiędzy nimi a nią samą. Można łatwo zgadnąć, że odbiło się to negatywnie i destrukcyjnie na jej psychice. Empatię odczuwa tylko i wyłącznie względem brata, który wydaje jej się jedyną żywą istotą na tle marionetek, do których samą siebie zaliczała. Całe jej życie kręci się w okół niego, chronienia go. Ringo jest gotowa na wszystko, nie boi się niczego i nie ma zahamowań. I tylko czasem zdarza jej się buntować przeciwko otoczeniu, choć zdaje sobie sprawę, że tak jak lalka, w końcu będzie musiała poddać się swojemu mistrzowi i wykonać jego wolę za cenę własnego istnienia.

Offline

 

#48 2013-05-06 17:17:34

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #1 - Prolog

Historia fajna, choć jak sama podkreśliłaś - dość powszechna. Podoba mi się twoje podejście do wydarzeń z życia twojej bohaterki, że nie robisz z tego nie wiadomo czego, bo przecież w ciężkich czasach zdarza się to na tyle często, że nie możemy mówić o niesprawiedliwości względem pojedynczych jednostek. Ciekawie została również przedstawiona sprawa psychiki bohaterki, w jaki sposób zapatruje się na wojnę, którą pochłonięty jest świat, w którym przyszło jej żyć.
Dobrze jednak, że nie był to jedyny aspekt tego tekstu. Skupiłaś się również na więziach bratersko-siostrzanych, przedstawiając wszystko na tyle dokładnie, że nie trzeba zbytnio się zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. Cieszę się również, że prolog nie jest jedynie próbą wytłumaczenia pochodzenia młodej Ringo, ale znajdują się tu także przeróżne informacje, odnoszące się do usposobienia dziewczyny.
Dodatkowo widać, że nieobca Ci jest fabuła tego forum, o czym świadczy zawarta w tekście informacja o wojnie w Kraju Wody. Odrobiłaś lekcje, brawo!

No więc, nie pozostaje mi nic innego, jak zaliczyć Ci te twoje wypociny i życzyć powodzenia w dalszej rozgrywce. Miejmy nadzieję, że dane nam się będzie fabularnie spotkać, a jeśli nie - że trafisz na jeszcze ciekawsze postaci i stworzycie coś fajnego. [b]W nagrodę otrzymujesz 40 punktów statystyk, które powinnaś rozdysponować w tagach "quote" w osobnym poście, w tym temacie. Pamiętaj, że na start posiadasz po jednym punkcie w każdej statystyce. Kiedy już to uczynisz, piszesz kolejny post w sali treningu jutsu. Powodzenia!

Offline

 

#49 2013-05-06 17:41:27

 Ringo

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-05-06
Posty: 16
Klan/Organizacja: Ayatsuri
KG/Umiejętność: Lalkarstwo
Ranga: Uczennica Akademii
Płeć: Kobieta
Wiek: 14 lat

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 1
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 1

-> SZYBKOŚĆ: 10
-> REAKCJE: 15

-> UMYSŁ: 5
-> WOLA: 5

-> KONTROLA CHAKRY: 10

Offline

 

#50 2013-05-14 19:34:39

Batsu

Zaginiony

47463267
Zarejestrowany: 2013-05-12
Posty: 263
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Wesoły Kostek
Wiek: 17 lat fabularnych

Re: Sala #1 - Prolog

http://i.imgur.com/mnv6lxI.png



"Podobno klan Kaguya powstał kiedy pewien człowiek, protoplasta klanu, stracił miecz na wojnie. Zdruzgotany, aby móc dalej kontynuować walkę, wyrwał sobie kość z barku, a do tamtego miejsca wysłał chakrę. Ku jego zdziwieniu kość odrosła, a on tym samym stał się pierwszym Kaguya..."



Wrzaski, ryki, krzyki. Spokojne popołudnie zniszczone przez owe wypowiedzi młodego Batsu. Chłopiec wychodził długo przez łono matki, przez co poród był męczący. Rodzicielka Kaguyi mogłaby pewnie wyrazić zgodę na pozbycie się dzieciaka, gdyby wiedziała kim zostanie w przyszłości. Tak naprawdę, nic nie wiedziała o jego ojcu. I to był jej największy błąd. Spotkała tego mężczyznę i zakochana "od pierwszego wejrzenia" rzuciła co miała i pobiegła za nim. Człowiekowi najwyraźniej spodobała się niewiasta, bo pojął ją za żonę, według wspaniałych starych obrzędów. Było to 140 roku. Już wtedy napięcia polityczne były ogromne. Wróćmy jednak do naszego bohatera. Po urodzeniu matka spojrzała na swojego synka z zachwytem. W tym momencie oddałaby za niego wszystko co miała, a było tego całkiem sporo. Utuliła Batsu i myślała jak go nazwać. Jeszcze nie potrafiła tego określić. Nagle na salę porodową wszedł jego ojciec. Spojrzał na syna i krótko określił, że da mu takie, a nie inne imię. Żona zaprotestowała, ale mężczyzna wyjaśnił: "Nazwiemy go >Kara<, bo będzie nią dla wszystkich jego przeciwników. Jak piętno - zawsze pozostawi po sobie ślad." Było to dumne, choć początkowo trudne do zrozumienia.

Kaguya posiadał wielkich przodków, o tak. Jego dziadek, wprowadził klan do organizacji Samotników. Wiedział dobrze, że inaczej nie przetrwa, a w ten sposób było to możliwe. Niestety - tym samym sprowadził na swój ród przekleństwo, które ciągnęło się latami i możliwe, że nigdy nie zostanie usunięte. Od tej pory na kartach historii zapisał się tylko jeden członek - Senti(za tym), który pomimo wielkich celów zginął. Ilość osób z klanu był coraz mniejsza. Nic dziwnego, że uczono ich, aby walczyli o przetrwanie najbardziej jak się da.

Oczywistą cechą była chęć do walki, brutalność, waleczność, brak podporządkowania i wola walki. Każdy z członków klanu wolał stracić życie niż się poddać. Może własnie dlatego Kaguya należeli teraz do Samotników? Najprawdopodobniej tak - widocznie za miłość do wojny trzeba było płacić. Te wszystkie idee, historie i brak opowiadań o znanych ludzi z klanu przytłaczał Batsu. Bał on się, że również nie zapisze się na kartach historii niczym, zupełnie niczym. Przerażało go to bardziej od śmierci. Twierdził, już w najmłodszym wieku, że jeśli ma przestać żyć to zrobi to - byle  Kaguya coś na tym zyskali i nie pozostał anonimy do końca świata. Bądź co bądź, jeśli byłby sławny niczym Senju Katsuro, bądź Uchiha Masaru, mógłby być czczony przez wieki.

Batsu wychowywany był w sposób twardy i pozbawiony czułości. Nawet matka bała się sprzeciwić ojcu, dlatego musiał się go słuchać. Ojciec chłopca - brał niegdyś czynny udział w Wojnie Domowej w Kraju Wody. Napełniło go to intencjami o wiele większymi niż syna.  Zapragnął, aby on stał się panem co najmniej połowy świata, zbudował potężne imperium, i tak dalej. Co gorsza - Batsu nie wiedział jak zaprotestować. Dlatego od dziecka musiał spędzać czas na męczących treningach - biegach, skokach, wspinaczkach, walkach, obsługi broni. Towarzyszyło mu to, niczym bezsensowna praca Syzyfowi. Co gorsza, nic nie dało się z tym zrobić.

Chłopak był tresowany, niczym dzikie zwierzę. Miał w sobie wykształcić podstawowe uczucia, myśli, nawet inteligencja spadała na drugie tory. Powinien był być jak lew - królewski i panujący nad każdym. Batsu uważał jednak, że nie tylko dzięki pracy fizycznej zyska taką moc, dlatego wolny czas spędzał na nauce pisania i czytania, która szła mu opornie, ale wyszła na dobre. Ojciec widząc starania syna w dziedzinach poza treningowych denerwował się. Pewnego razu wpadł w taką furię, że poza pobiciem Batsu, ubił także jego matkę. Niestety, ją na śmierć.

To był szok, nie tylko dla samego mężczyzny. Batsu zorientował się, że ojciec nie jest dobrym człowiekiem. Niestety, spędzając tyle lat w jego domu, wyrobił w sobie pewne nawyki i cechy, które zostały w jego charakterze na zawsze. Odrzucając to co mógł uciekł z domu i postanowił być wędrowcem. Udając się po Kraju Wody napotykał wielu ludzi. Żył z rabunku i gwałtu zasad. Kradł, spał gdzie popadło. W końcu taki żywot.

Aż pewnego dnia nastąpił przełom. Zwykli ludzie zatrzymali Batsu, złapali i pewnie zabiliby go, gdyby nie interwencja ich towarzysza. Starszy człowiek zaproponował Kaguyi trening pod jego okiem, a potem udanie się do Szkoły Ninja. Chłopak rozumiejąc, że była to jego jedyna szansa na przetrwanie zgodził się. Jednak kolejna tresura była czymś, czego się obawiał.

Na jego ogromne szczęście, staruszek obchodził się z nim delikatniej i lepiej. Wykształcił go także w duchu, aż w końcu postanowił wysłać do Szkoły. Było to smutne dla Batsu, jego jedyny opiekun go oddał. Rozumiał to, zgodził się już wcześniej. Na pożegnanie otrzymał tylko kartkę. Ponoć miał ją przeczytać po dostaniu się do Szkoły Ninja, ale nie chciał czekać.

Batsu, dobrze wiem, że reprezentujesz klan Kaguya. Twoje umiejętności i charakter są typowe dla niego. Mam do ciebie jedyną prośbę. Porzuć stare cechy charakteru, zostań lepszym człowiekiem i bądź dobry. Wiem, że to trudne, bo z pewnością zostałeś wychowany inaczej, gorzej, bez uczuć i miłości. Ze względu na szacunek do mnie opanuj się i opamiętaj - jesteś człowiekiem, nie maszyną! Musisz mieć w sobie coś ludzkiego. Proszę, uczyń to.

Batsu po dotarciu do Szkoły przemyślał słowa i stwierdził, że jeśli się uda to odrzuci część tamtego charakteru. Jednak jako Kaguya, zostało w nim coś, czego nie mógł nigdy stracić - waleczność, miłość do walki, brak wielkich słów, skłonność do agresji, no i żartowanie w najgorętszych opałach...


http://i.imgur.com/6VdCfSw.png

Offline

 

#51 2013-05-14 20:22:42

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

Prolog naprawdę przyzwoity. Zawsze lubię, gdy piszący dba o estetykę teksu i jego przejrzystość. Nie muszę też chyba mówić, iż cieszy mnie wzmianka o mnie, czyli o Sentim i tym coś sobie u mnie zaskarbiłeś ;D.
   Klan Kaguya, to wyjątkowo brutalne towarzystwo i ku mojemu zadowoleniu, udało ci się odpowiednio ucharakteryzować postać pod ten profil. To także mi się podobało i na pewno wpłynęło do wyższą ocenę tekstu. Z lekką obojętnością zaś czytałem fragment o śmierci matki. Musisz wiedzieć, że u nas jest to już tak częsty schemat, iż często-gęsto bardziej irytuje, niż wzrusza i wznieca współczucie. No, ale rozumiem też powód dla którego ninja chcą palić za sobą mosty przodków, bo później w fabule dość niełatwo się z nimi spotkać. Chodzi mi tu raczej o organizację całego przedsięwzięcia, niż samo jego wykonanie.
   Opowieści o grabieżach potrafiły przyciągnąć uwagę na dłużej i zainteresować, choć ja wolałbym, gdybyś poświęcił temu więcej zdań. Można tam było wcisnąć naprawdę zacną historyjkę i stworzyć jeszcze bardziej owocną historię postaci. Do tego wątek ze staruszkiem uważam za wciśnięty nieco na siłę. Jakbyś chciał pretekst do pójścia szkoły ninja ^^. Ale okej rozumiem, ja sam lepszego nie miałem będąc Kaguyą, więc nie mogę robić z siebie wyroczni.
   Mam nieodzowne wrażenie, że początek pisałeś z nieco większą pasją niż resztę tekstu. Jeśli się porówna początek i koniec, to widać całkiem sporą różnicę. Zupełnie jakbyś chciał jak najszybciej to ukończyć.

Podsumuwując:
Historia, a zwłaszcza jej wstęp, spodobała mi się. Z pewnością trochę nad nią pogłówkowałeś, widziałem również, że się starałeś (przynajmniej do połowy ). Jest okej, dostajesz 40 punktów.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Ryo (2013-05-14 20:29:10)

Offline

 

#52 2013-05-17 15:53:34

Batsu

Zaginiony

47463267
Zarejestrowany: 2013-05-12
Posty: 263
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Wesoły Kostek
Wiek: 17 lat fabularnych

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 15
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 1

-> SZYBKOŚĆ: 7
-> REAKCJE: 7

-> UMYSŁ: 1
-> WOLA: 1

-> KONTROLA CHAKRY: 15


http://i.imgur.com/6VdCfSw.png

Offline

 

#53 2013-05-23 22:20:32

 Hotaru

Martwy

41275297
Call me!
Skąd: Łęczyca
Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 141
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu

Re: Sala #1 - Prolog

Małżeństwo Kobo i Mariko żyjące w Kraju Ognia doczekało się swojego pierwszego syna Aki. Jednak chciało mieć jeszcze jedno małe dziecko. Ich sytuacja materialna jak i doskonałe wyszkolenie ojca pozwalała powiększyć rodzinę. Pech chciał, że zanim mała, bezbronna Hotaru przyszła na świat dom jej rodziny zaatakowali wyszkoleni ninja. Towarzyszyły im Summony. Dwie żaby uzbrojone w katany. Walka była zawzięta, a rodzina odniosła liczne rany łącznie z Aki. Pomimo wielogodzinnej walki musieli się podać. Po pierwsze przewaga liczebna przeciwnika była za duża. Dwa potężne musony oraz trójka wyszkolonych na ninja na dwójkę osób. Pomimo doskonałego wyszkolenia pary ich moc była za słaba za zapasy chakry w końcu zostały niemalże wyczerpane. Małżeństwo zostało schwytane i zmuszone do wyboru co jest ważniejsze dla nich klan czy ich własne dobro i przywileje. Uciekli, więc opuszczając swój klan by przeżyć. Zamieszkali w jednej z opuszczonych jaskiń.  Warunki nie były tam najlepsze, a z ranami trzeba było sobie radzić jak i zadbać o pożywnie. Wszystkie te problemy obciążały barki wyszkolonego i doświadczonego mężczyzny Kobo. Jednak udało im się utrzymać przy życiu. Rana ramienia Aki, którą wyżłobił w jego ciele shuriken zasklepiała się zostawiając paskudną szramę. Matka Hotaru jednak miesiąc po walce chorowała. Ojciec musiał się starać i dokładać wszelkich sił by utrzymać swoją ukochaną Mariko przy życiu. A miał ku temu jeszcze jedne bardzo ważny powód. Na świat miało już w które przyjść ich kolejne dziecko. Tak upragnione i długo wyczekiwane. Tata miał, więc jeszcze jedno bardzo ważne zadania. Przygotować świat na przyjście jego małej księżniczki. Jednak zanim, to nastąpiło minęło około pół roku. Czas przemijał jak krople wody, a Aki rósł jak na drożdżach, Kobo urządzał jaskinie by przyjąć małego szkraba na świat, a Mariko coraz, to bardziej chorowała. Trucizna chociaż leczona wieloma ziołami i lekarstwami nie ustępowała niszcząc jej ciało.  W tym czasie jednak trzeba było sprowadzić kogoś do pomocy chorej żonie. Tak, wiec b y nie zwracać uwagi mężczyzna poprosił o pomoc biegłego w medycynie wyrzutka. Ten zgodził się pomóc i opóźnić chorobę jednak z zamian zażądał czegoś bardzo ważnego. Rozwój zatrucia został powstrzymany, a przynajmniej zahamowany na jakiś czas, a wyrzutek zniknął obiecując nie wydawać kryjówki całej rodziny.

W końcu jednak nadszedł dzień narodzin. Litry łez, potu i krwi zdobiły ten dzien. narodzin małego członka klanu Senju. Była, to piękna lecz deszczowa noc, a temperatura znaczeni spadła. Płacz mieszała się z spadającymi kroplami deszczy. Krzyki matki skutecznie nikły zmieszane z grzmotami i spadającymi kroplami wody. Wysiłek kobiety jednak opłacił się. Rodzice długo jednak nie cieszyli się szczęściem małej istotki. Po kilku godzinach Hotaru, gdyż takie nadano jej imię po matce Mariko została pozbawiona matki. Jej ciało było za słabe by przetrwać ten trudny i wyczerpujący poród. Trzymając zawiniątko w ramionach odeszła z tego świata.
Załamany ojciec przez kilka dni nie wiedział co ma robić. Załamał się, a jego serce pękło na pół ranione tym ciosem. W małej córce zaś widział odbicie swej miłości. Za każdym razem, gdy spoglądał w jej małe, roziskrzone oczka przypominał sobie wspaniałe lata kiedy nie musiał na nic zważać ani niczym się przejmować, a kochał całym sercem. Szybko jednak się otrząsnął mając dla kogo nadal żyć. To dzieci stały się jego oczkiem w głowie jednak los najwyraźniej nadal nie był im przychylny. Kobo wyruszył  na wyprawę i zginął zostawiając niemalże 4 letni Aki i Hotaru na pastwę losu. Mężczyzna musiał stawić czoła wyrzutkom, którzy przyszli odebrać jego syna. Tak, to on miał być zapłata za pomoc medyczną. Lecz jak twierdzi jedna z osób przyglądając Asię walce lecz nie ingerująca w nią. Ktoś chciała okazać mu nieco miłosierdzia i dodać sił. Nałożył na niego przeklęta pieczęć jednak czy ta przyjęła się czy zabiła go nikt nie wie. Wszyscy zostawili go i zabrali małego Aki z jaskini pewnie myśląc, że roczne dziecko nie ma szans przeżyć. Nie wiedzieli jak się pomylili.

Jednak tym czasem na terenach klanu Senju starszyzna poczęła się zastanawiać co stało się z Kobo, Mariko i ich synem. Wieść ich bitwie już dawno rozniosła się po okolicy. Przez dłygi czas nikt ich nie szukał.  Jednak docierały do nich różne strzępki informacji. Jedne bardziej prawdopodobne inne mniej. Teraz jednak moc ojca Hotaru była niezwykle potrzebna. Nie było, to nic specjalnego ale ostatnimi czasy w wiosce wybuchło kilak pożarów trawiąc kilka domostw spowodowanych oczywiście dzieciakiem, który nie wiedziała, że ogień może wywołać takie szkody oraz burzą. Umiejętność Kobo pozwalała na wytworzenie z dowolnych liści mazi, emulsji koloru zgniłej zieleni, która dla ludzi  była bezwonna lecz zwierzęta przyciągała słodkim zapachem i smakiem. Zjedzenie czy nawet zlizanie takiej mazi po użyciu odpowiedniej techniki oraz chakry powodowało otumanienie ich i zapadnięcie w kilku godzinny letarg w czasie którego można dobić zwierze i przerobić je na potrawkę lub wykorzystać jego części ciała do sporządzenia różnych przedmiotów. Jednak nie ta właściwość mazi była najważniejsza. Pozwalał bowiem ona jeszcze uchronić posmarowane nim drzewo przed spaleniem przynajmniej przez kilka dobrych minut, a spalając się wydzielał niebieskie, nieszkodliwe iskry. To pozwalało szybko wyszukać trawiony przez płomienie obiekt i go uratować.

Dlatego tez ruszyli poszukiwać członka swojego klanu z tak pomocnymi umiejętnościami. Ich uwagę podczas poszukiwań przyciągnęła wielka brama stoją u wejścia jaskini wywołana NinJutsu Rashoumon. Zwabieni tym widokiem mężczyźni łatwo obeszli bramę. Kiedy weszli do środka groty ich zdziwione miny mówiły same za siebie. Na zimnej ziemi leżało zmarznięte, wychłodzone, wygłodzone ledwo żywe dziecko. Szybko została, więc zabrana i wyleczona. Zaś w jaskini została ułożony grób matki dziewczynki.
Ta szybko dorastała wyrastając na zdrową, młodą dziewczynę. Wychowaniem jej zajęli się odpowiedzialni ludzie. Jednak ona cala czasu czuła, że czegoś nie wie. Wypytywała i szukała informacji wszędzie gdzie się tylko dało. Niepewność powodowała, że nie mogła spać. Każdej nocy przewracała się z boku na bok, a klan nawet nie mógł jej zapewnić porządnego schronienia. W końcu jeden z jej opiekunów nie wytrzymał i po pijaku, gdyż 15 letnia Hotaru spiła go wypaplał, gdzie znajduje się grób jej matki oraz kilka dodatkowych informacji o tym, że posiadała brata jak i ojca. 
Po tym dniu dziewczyna szukała większej informacji danych o swojej rodzinie wszędzie, gdzie się tylko dało. Jednak kolejne dni upływały, a ona raczej bez skutecznie ma W końcu jednak udało jej się wydusić jakieś informacje. Szczątkowe ale zawsze. To pozwoliło jej dowiedzieć się nieco więcej o przeszłości jej rodziny. Trzeba było jednak nieźle się napocić.
Hotaru w końcu odnalazła grób swoich rodziców. Podróż była bardzo wyczerpująca jednak udało się. Spędzając tam dużo czas rozmywała nad różnymi sprawami.. Może przez, to stała się taka zamknięta w sobie i znacznie lepiej cudzej się na powietrzu niż w zamkniętych budynkach. Udało jej się tam przetrwać, przeżyć. Przyzwyczaiła się do otaczającej ją natury zasad, które w niej panują. Po części przez ten czas udało jej się z nią zgrać. Las nieopodal żywił, woda dawała ryby, a księżyc z roziskrzonymi gwiazdami stawał się kołdra, posłaniem. Pewnie przez, to stała się nieco bardziej dzika, a jej ruchy i poczynania bardziej nie przewidziane. W każdym razie w jej sercu narodził się nowy cel by dowiedzieć co się stało z jej rodziną.  Na razie jednak jedynie wie, ze jej rodzice zginęli. Nie wie nic o swoim starszym bracie, a wszyscy z niewiadomych przyczyn starają się ukryć te informacje przed nią lub naprawde nic nie wiedzą. A prężcież i tego musi być jakiś powód, prawda? Może i to jest przyczyna fakty, że Hotaru traktuje wszystkich dorosłych jako swoich potencjalnych wrogów.

Jedna w końcu trafiała do szkoły Ninja by się szkolić. Nie wie jak, to się stało lecz teraz właśnie trenuje w niej wiedząc, że potrzebuje szerszego wachlarzu umiejętności by dowiedzieć się więcej o swojej przeszłości jak i dobrze pokierować swoim własnym życiem odnajdując szczęście. Kto wie co przyniesie przyszłośc, prawda?

Ostatnio edytowany przez Hotaru (2013-05-25 15:42:44)

Offline

 

#54 2013-05-25 01:17:49

Ryū

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-05-21
Posty: 21

Re: Sala #1 - Prolog

U schyłku dnia, gdy wieczorne, letnie niebo wypełnione chmurami oświetlały promienie zachodzącego Słońca, tworząc tym samym malowniczy krajobraz dla oka ludzkiego, a delikatny wietrzyk sprawiał, iż leśna gęstwina otaczająca Kraj Ognia, szumiąc, wydawała z siebie kojące dźwięki. Wtedy to dwoje młodych ludzi z Kraju Ognia wyprawiła się do Lasu utworzonego przez przodków klanu Senju w Chikai. Para zakochanych, kobieta i mężczyzna o imionach kolejno - Naoko i Taisuke. Zwykły, romantyczny, wieczorny spacer. Para ta, już od dłuższego czasu co wieczór wybierała ów las jako miejsce spotkań i miłosnych wyznań. Nigdy jednak nie zagłębiali się zbytnio w gęstwiny, mając na uwadze krwawą przeszłość tegoż pięknego, choć tajemniczego miejsca. Życie nie jest jednak monotonne, lubi płatać figle i zmieniać nasze z góry ustalone plany. Na każdym zakręcie i o każdej porze, nikt nie wie kiedy nadejdzie dzień, kiedy to los zachce zabawić się z przypadkowymi osobami, stawiając ich w trudnej, bądź banalnej, negatywnej czy pozytywniej, nikt nie wie. Niestety, tamtego dnia los wybrał dla szesnastoletniej Naoko i o rok starszego Taisuke najgorszą z możliwych opcji, bowiem w grę w chodziło życie ludzkie.  

_______________________________________________


    Dziewczyna imieniem Naoko pracowała na co dzień w kwiaciarni Kraju Ognia, jednej z najbardziej prestiżowych, położonej w samym sercu osady. Klientów była cała masa, kupujących kwiaty na różne okoliczności - urodziny, święta, randki, śluby, a nawet pogrzeby. Wybór był dość rozmaity, o czym świadczyła ilość kupujących. Przez to dziewczyna nie zarabiała mało, lecz musiała się pogodzić z faktem, iż praca do późna zajmowała jej większą część dnia. Najwierniejszym jej klientem był oczywiście Taisuke, który mimo to, że Naoko miała styczność z roślinami na okrągło, to i tak zawsze kupował jej ulubione, czerwone róże, wręczając prosto do rąk dziewczyny tuż po zakupie. Spotykali się niemalże codziennie, toteż i Taisuke musiał inwestować w to zabawne przedsięwzięcie troszkę swojego majątku.

_______________________________________________


   Pieniędzy chłopakowi nie brakowało. Mimo, że nie zarabiał dużo, pomagał swojej dziewczynie jak mógł, by interes rozwijał się z biegiem czasu. Dwa lata temu ukończył bowiem szkołę ninja i mógł pracować w swoim zawodzie. Wykonując misje rang D i C, otrzymywał należne wynagrodzenie. Nigdy nie wyróżniał się umiejętnościami.  Choć znał podstawy Ninjutsu i Genjutsu, rozwijał się i najczęściej używał Taijutsu, które nie raz ratowało go z opresji. Tego dnia, niestety życie zmusiło go do użycia ów broni, dlaczego? Co się wydarzyło? O tym trochę niżej.

_______________________________________________


    Przyszłe małżeństwo pokrótce znalazło się na polanie idąc wzdłuż wydeptanej, leśnej ścieżki. Tam usiedli na kocu, który Naoko wyjęła ze swojej torebki. Dziewczyna oparła głowę o ramię mężczyzny i wraz z nim wpatrywała się w majestat zachodzącego Słońca, które coraz to niżej chyliło się za widnokrąg. Siedzieli tak przez kilkadziesiąt minut. Wkrótce zrobiło się już nieco ciemniej, bowiem Słońce całkowicie opuściło niebo, robiąc miejsce przepięknej pełni Księżyca, w której to świetle para zakochanych rozpoczęła miłosny pocałunek. Nastała cisza. Ucichł wiatr, las zaprzestał szumieć. Wnet przerwali pocałunek, który nie trwał dłużej niżeli kilkanaście sekund. Pierwszy zrobił to Taisuke, który od razu zorientował się, że ów tajemnicza cisza, brak odgłosów leśnych zwierząt może nie być sprawką natury. Wstał, rozejrzał się wokół, po czym rzekł do ukochanej:
- Chodźmy już. - Na te słowa, dziewczyna zareagowała chwilowym zdziwieniem. Jednak i ona po kilku sekundach zaczęła coś podejrzewać. Następnie od razu odparła na słowa mężczyzny:
- Tak... wezmę tylko ten koc.
- Szybko. - Rzucił krótko Taisuke, który zrobił się nieco bardziej nerwowy, łapiąc dziewczynę za rękę i pomagając jej spakować koc. Za chwilę, oboje byli gotowi do drogi powrotnej. Krępująca ich cisza, wciąż napierała, zrobiło się co najmniej nieprzyjemnie. Oboje coś podejrzewali, ale to Taisuke był bardziej przewrażliwiony. Zatrzymał się, puszczając na chwilę dziewczynę. Złożył pieczęć barana (未, Hitsuji), cicho mówiąc:
- Kai. - Jego podejrzenia okazały się słuszne, po wykonaniu tej podstawowej i jakże przydatnej techniki ninjutsu, odgłosy lasu powróciły. Szumiąca gęstwina, śpiew kładących się do snu lub rozpoczynających łowy, nocnych ptaków oraz odgłosy innych nocnych zwierząt powróciły. Dla pewności, rzekł do dziewczyny ponownie, chwytając ją za rękę, tym razem nieco mocniej:
- Słyszysz? - Ta zdziwiona odparła:
- Hm...? Niby co?
- Tak jak myślałem! Pośpiesz się, idziemy.  Jego słowa były stanowcze. Upewnił się bowiem, że jest to Genjutsu, z którego "Kai" pozwoliło się wyrwać już mężczyźnie, lecz dziewczyna wciąż w nim tkwiła.
Noc rozpoczęła się i trwała w najlepsze. Okolica wydawała się znacznie ciemniejsza, a od osady był jeszcze kawałek. Choć w oddali było widać jej zarys i miejskie światła, to droga wciąż wydawała się nieprzyjemna i długa. Z kroku na krok przyśpieszali, aż w końcu poczęli biec. Wnet zorientowała się Naoko, pytając chłopaka:
- Cc-co się dzieje, Tai-kun? - Na to Taisuke:
- Nic. Wszystko będzie dobrze, musimy  się śpieszyć. - Przybliżył głowę kobiety do piersi i pocałował w usta, wnet ponownie przyśpieszyli do tempa olimpijskiego biegu na sto metrów.

_______________________________________________


    Już zbliżali się do wyjścia z lasu, a mury osady stały przed nimi otworem. Nagle, Taisuke zatrzymał się gwałtownie zasłaniając usta kobiecie własną dłonią i ukrył się za drzewem. Co było powodem? Otóż gdyby przyjrzeć się dokładniej, przed bramą młody ninja zauważył rozlaną krew. Dojrzał również zarys zwłok dwóch postaci, mężczyzn, których to ów krew się wylewała. Byli to stróże jednego z wejść do centrum Kraju Ognia, pełniący wartę. Ktoś musiał ich podejść i wejść za mury. Zauważył to jedynie Taisuke, który jako, że był po szkole kształtującej młodych ninja, jego wzrok był znacznie ostrzejszy. Stali w ciszy, on z poważną, groźną miną, ona przerażona, z oczu leciały jej łzy.
- Nie mogę tu stać w nieskończoność. Cholera... wiedzą o naszej obecności, skoro nałożyli to obszarowe Genjutsu. Jeśli napastników jest więcej nic nie zrobię, w grę wchodzi życie Naoko. Jasna cholera! Uspokój się Taisuke! - Trapiły go najgorsze myśli, nie wiedział jak się zachować, choć był już w pełni ukształtowanym ninja. Istotnie, nigdy nie miał styczności z podobną sytuacją, nie mówiąc o Naoko, której łzy zalały koszulę mężczyzny. Po kilku minutach bezczynności Tai-kun dojrzał postać mężczyzny wyjawiającą się zza muru, Naoko nie była w stanie tego zrobić, bowiem z przerażenia zamknęła oczy i wtuliła się w swojego narzeczonego. Podejrzany osobnik, w istocie napastnik, w ręku trzymał jakiś zwój. Czytał go w świetle Księżyca przez jakiś czas, następnie ukrył go w swoim ubraniu i począł wlec zwłoki dwóch strażników w stronę ukrywających się za drzewem Naoko i Taisuke. Dziewczyna ocknęła się słysząc szuranie po ziemi i kroki jakiejś postaci oraz widząc jej zarys zapłakanymi oczyma. Wnet miała powiedzieć "- Ktoś się zbliża.", niestety przerażenie odjęło jej mowę. Wiedział o tym dobrze Taisuke, który pozostał opanowany i ostrożny. Wrogi ninja zbliżył się do nich, ciągnąc za sobą zwłoki. Pokrótce minął zakochanych, którzy chwilowo zaprzestali oddechu, dzięki temu nie narazili swego życia. Kilka metrów dalej, zboczył z leśnej ścieżki i poszedł kilka metrów wgłąb obok wysokiego dębu. Tam, począł kopać. Ewidentnie zacierał po sobie ślady. Krew została przysypana piachem zasypywanym butem sprawcy. Na jaśniejącym w świetle Księżyca ochraniaczu na czoło nie było symbolu żadnego z klanu, lecz znak zapytania, ukrywający pochodzenie wrogiej i tajemniczej postaci. Taisuke i Naoko widzieli dokładnie postępki sprawcy. Jak przystało na prawdziwego ninję, broniącego honoru swojej ojczyzny, Taisuke nie mógł pozostać obojętny. Dziewczyna od razu wyczuła jego intencje.
Chłopak zaczął zakradać się do odwróconego napastnika, zacierającego miejsce zbrodni. Wyjął nóż kunai i przygotował się do potężnego ciosu Taijutsu, by szybko zakończyć jego żywot. Naoko złożyła ręce i modliła się by wyszedł z tego cało. Zakradł się i od tyłu, przebił na wylot gardło przestępcy. Zgon na miejscu, wróg niczego się nie spodziewał. Kobieta odetchnęła z ulgą. Ciało napastnika upadło na ziemię, jednak Taisuke nie stracił dalej czujności. I na całe szczęście! Z bezwładnie upadającego ciała napastnika wyłonił się biały dym, któremu towarzyszył dźwięk zniknięcia klona.
- Jasna cholera! Naoko! Uciekaj i powiedz władzom o wszystkim co miało tu miejsce! Ruszaj! - Krzyknął, wiedząc, że życie jego i przyszłej żony stało pod wielkim znakiem zapytania. Dziewczyna była jednak zbyt przerażona by cokolwiek zrobić, a on dalej krzyczał:
- Uciekaj, na co czekasz! - Daremnie, popadła w jeszcze większą rozpacz. Zaś ramię Taisuke przeszyła gwiazdka shuriken. Najpierw jedna, później druga, ta jednak trafiła w drzewo, bowiem chłopak zdążył zrobić unik.
- Weź się w garść i uciekaj! - Powtarzał głośno co jakiś czas, zachęcając dziewczynę, a także w głębi duszy tłamsząc nadzieję na to by ktoś z kraju przybył z odsieczą. Przypięty do muru nie mógł wiele zrobić. Wrogi napastnik, z którym się zmagał był lepiej od niego znacznie lepiej wyszkolony, każda sekunda działała na jego niekorzyść. Po chwili, postać pojawiła się tuż przed jego oczyma. Napastnik twarz miał zasłoniętą, świeciły jedynie, budzące grozę, błękitne ślepia. Gdy Tai-kun miał odruchowo zadać cios pięścią, został zaskoczony od tyłu kopnięciem w czaszkę. Bowiem postać stojąca przed nim okazała się jedynie zwyczajną iluzją, która zniknęła gdy Taisuke upadał bezwładnie na ziemię. Tym razem prawdziwy wróg, ściągnął z pleców miecz. Prostą katanę, którą nadstawił nad sercem Tai'a, zamierzając wykończyć go i pochować trzecie ciało. Chłopak odruchowo zablokował w akcie desperacji pchnięcie mieczem gołymi rękoma, kiereszując je sobie. Napierał przez chwilę skutecznie, siłując się w wrogim ninja. Krzyczał niemiłosiernie z bólu.
Naoko w tym czasie wciąż siedziała skulona i przestraszona pod uprzednim drzewem - kryjówką. Wróciły jej zmysły i zareagowała na całą sytuacje wyłaniając się zza drzewa. Ujrzała scenę w pełni okazałości, nikt nie odkrył jej obecności. Wśród liści lśnił w blasku Księżyca nóż kunai upuszczony przez jej przyszłego męża, podczas gdy zaatakował go podstępem wróg. Nie wiedziała co miała począć, lecz istotnie chciała pomóc swojemu ukochanemu. Zebrała się na odwagę i zakradła między drzewami po nóż. Wnet Taisuke wciąż walczył dzielnie o życie, miotając się i kiereszując kolejne kończyny oraz miejsca na ciele. Napastnika cierpienia mężczyzny ewidentnie bawiły, bowiem miał kilka okazji by zakończyć to już, pozbawiając życia obrońcę. Czas dla Naoko działał korzystnie udało się jej zakraść na tyle, że od walczących dzieliły ją tylko dwa metry. Krzyki mężczyzny sprawiły, że obecność Naoko pozostała tajemnicą. Ta zbliżała się malutkimi kroczkami, aż w końcu stanęła tuż za wrogiem. Jej nogi i błysk noża odbijającego się blaskiem ziemskiego, naturalnego satelity dojrzał Taisuke, który walcząc o życie krzyknął:
- Naoooooooooko! Zrób to! - Dziewczyna odruchowo, po słowach motywacji, przebiła serce wroga. Ten, nim zdążył obrócić się za siebie, wiedział, że zginie z rąk dziewczyny. Tym razem w akcie desperacji z jego strony, przycisnął stopą klatkę piersiową leżącego bezwładnie Tai'a i przebił go na wylot, dociskając miecz. Po czym upadł, martwy.

_______________________________________________


    Było już po wszystkim. Nastała cisza, tym razem prawdziwa. Naoko płakała nad ciałami obu mężczyzn, wiedząc, że jeden z nich to Taisuke. Nagle coś się poruszyło i zaczęło kaszleć krwią, która znalazła się na włosach Naoko. Dziewczyna odgarnęła ciało zabitego wroga, by dostać się do Tai'a, z którego klatki piersiowej wystawała głęboko wbita katana. Starała się ją wyciągnąć, bezskutecznie jednak. Wnet odezwał się głos:
- Zostaw. To na nic. *khe khe* Udało ci się. Kocham cię. *khe khe khe* Mnie już nikt nie pomoże... weź ten zwój, który ukradł i zanieś do osady. Powiedz... *khe* o zaistniałej sytuacji... - Na to przerażona Naoko:
- Nie! Proszę! Nie umieraj Tai-kun! Proszę nie rób mi tego, wezwę pomoc! Błagam! - Zaczęła intensywnie płakać.
- Bądź dzielna. Już dłużej nie mogę... *wypluwa sporą ilość krwi* zanim odejdę ... najważniejsze. Wkrótce urodzisz syna, naszego sy... *khe* ...na. Opiekuj się nim. Niech wyrośnie na dobrego i dzielnego ninja, zawsze będę z tobą, a także... *khe khe khe* część mnie będzie zawsze w nim. Pamiętaj. - Otarł zakrwawioną dłonią jej brzuch i przyłożył rękę. Zaś ona złożyła swoją na jego policzku i rzekła:
- Tai... Taisuke... ja... nie... mogę. Kocham cię... proszę wybierz dla niego imię - Mężczyzna konał, mógł wydać z siebie tylko jeszcze jeden, góra dwa dźwięki, więc zachrypniętym głosem musiał skojarzyć pierwsze najkrótsze, które przyszło mu do głowy"
- Lee...- Było to jednocześnie ostatnie słowo, które wypowiedział. Skonał z uśmiechem na twarzy.

_______________________________________________


    Naoko złożyła pocałunek na jego czole i przeszukała zwłoki przestępcy. Znalazła zwój, który to zawierał bardzo ważne dla kraju oraz klanów w nim się znajdujących informacje, które gdyby wpadły w niepowołane ręce, mogłyby doprowadzić nawet do jej upadku. Udała się czym prędzej do centrum i wróciła na miejsce z licznym oddziałem z klanu Senju, bowiem las znajdował się w tej okolicy i należał do tegoż właśnie klanu. Opowiedziała o wszystkim władzą osady, tydzień później Taisuke został należycie pochowany wśród legend i dzielnych wojowników oraz on sam pośmiertnie, także i ona odznaczona wielką odwagą i prestiżem przez liderów czołowych klanów. Kilka miesięcy później narodził się syn imieniem Lee. Wychowywał się w Kraju Ognia i uczył w szkole dla zwykłych dzieci, poczciwych mieszkańców. Od najmłodszych lat, pomagał matce w kwiaciarni, tuż po skończeniu zajęć. Naoko nie postąpiła wedle ostatnich słów złożonych przez świętej pamięci Taisuke, uważała bowiem, że nie chce by jej dziecko skończyło tak jak ojciec. Sama także nie chciała mieć nic wspólnego z zawodem wykonywanym wcześniej przez jej zmarłego ukochanego. Dobrze jednak wiedziała, że nie oszuka natury i prawda jej nie ominie oraz nie wyjdzie na jaw. Młody Lee szkolił się w wielu dojo i do siedemnastego roku życia poznał całą masę sztuk walki, które pomagały mu w kontaktach z rówieśnikami, budził bowiem wśród nich szacunek. Matka nieubłaganie zabraniała mu zostać ninja, lecz były z jego strony różne bunty i po osiągnięciu wieku nastoletniego często był z nią skłócony. Tak jak już wspomniałem, natury i odziedziczonego charakteru po ojcu nie udało się jednak jej oszukać. W swoje siedemnaste urodziny, Naoko złożyła się na odwagę by wypełnić przedśmiertne słowa Tai'a. Gdy osiągnął wiek, ten sam, w którym zmarł jego ojciec, poznał całą prawdę. Stało się, po wszystkim czym prędzej pognał na grób swojego ojca i raz ostatni przeczytał tabliczkę na grobie:

Tu spoczywa Taisuke, dzielny ninja z Kraju Ognia, który zmarł ochraniając ojczyznę za cenę życia. Udowodnił, że dusza wojownika tkwi głęboko w każdym z nas. Uratował w ten sposób wiele istnień i został uhonorowany należnym mu odznaczeniom. Jego osoba uświadamia nam, kim są ninja i jak daleko mogą się posunąć, by ochronić swój kraj oraz najbliższych. Niech jego ogień płynie wiecznie w duszy każdego z nas!

_______________________________________________


    Słowa te, tym razem dogłębnie trafiły prosto do serca młodego mężczyzny. Lee wrócił do domu i podziękował Naoko, mimo, że trzymała to w tajemnicy tak długo. Zrozumiał dlaczego i postanowił nazajutrz wyruszyć do Ta no Kuni, by podjąć się nauki w Szkole Ninja i zostać wreszcie prawdziwym wojownikiem, idąc w ślady ojca.

Ostatnio edytowany przez Lee (2013-05-25 15:15:28)


Karta Postaci

Mowa||Myśli||Krzyk

Offline

 

#55 2013-05-25 16:11:03

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

Lee zacznę od tego że lubię się czepiać zwłaszcza jak w historii wyłapię sporo nielogicznych ciągów wydarzeń. Na prawdę długo zajęło mi próby odnalezienia czegoś takiego w twojej historii. Mógłbym ewentualnie doczepić, skąd umierający ojciec wiedział o dziecku, ale nie bądźmy aż tak drobiazgowy. Jeżeli chodzi o sam styl pisania jest bardzo dobry, historia także interesująca chociaż motyw ze śmiercią rodziców jest raczej dość częsty. Wydaje mi się jednak że końcówka nieco jednak odstaję od reszty opowieści przez co w gruncie rzeczy mało dowiadujemy się o twojej postaci. Mimo wszystko twoja historia zawiera wiele elementów które mi się podobają(odwołania do nazw krain z forum, dokładny opis rodziców ,dialogi, motyw romansu a nie same mordobicie, nie przesadzone "wykoksanie" postaci, bezbłędna ort). Za całość przyznaję Ci 50 punktów do rozdania w następnym poście i zapraszam do następnej sali nr 1.
Hotaru historia fajna, długa jednak momentami niedokładna jak w momencie gdy Hotaru otrzymała imię po matce która nazywała się Mariko. Styl pisania może nie jest najlepszy( m.in zbyt często używasz krótkich zdań, które niewiele wnoszą) mimo wszystko nie jest też jakoś źle. Zdaję sobie sprawę że dopiero poznajesz uniwersum Naruto i jest Ci nieco trudniej wymyślić dobrą historię. Z tego względu nieco trudniej było mi o ocenę jednak postanowiłem przyznać Ci 38 punktów na rozdanie na statystyki w następnym poście oraz zaprosić do sali nr.1

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2013-05-25 16:12:02)

Offline

 

#56 2013-05-25 18:38:27

 Hotaru

Martwy

41275297
Call me!
Skąd: Łęczyca
Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 141
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA: 10
-> WYTRZYMAŁOŚĆ: 1

-> SZYBKOŚĆ: 1
-> REAKCJE: 1

-> UMYSŁ: 1
-> WOLA: 1

-> KONTROLA CHAKRY: 30

Ostatnio edytowany przez Hotaru (2013-05-25 20:21:57)

Offline

 

#57 2013-05-25 21:54:55

 Girei

Zaginiony

Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2013-05-23
Posty: 11
Ranga: Uczeń Akademii Ninja

Re: Sala #1 - Prolog

Miejsce i dokładna data narodzin Girei nie jest znana. Dziewczynka jeszcze jako niemowlę została znaleziona w północnej części kraju żelaza w zgliszczach jakiejś wioski. Przypadkiem przechodziła tędy grupa Wyrzutków, wśród których znajdowała się kunoichi zwana Ranji. To właśnie ona przygarnęła malutką Girei, której rodzina została wymordowana przez nieznany klan. Dlatego zwróciła się z prośbą o przyjęcie dziewczynki jako pełnoprawnego Wyrzutka.
        Początkowo rada Wyrzutków nie zgadzała się na przyjęcie dziecka o nieznanym pochodzeniu. Obawiano się, że dziecię należy tak naprawdę do jakiegoś potężnego klanu i tego, że Wyrzutki mogą zostać wtedy posądzeni o zniszczenie neutralnej wioski cywili. Kilku radnych nawet wysuwało propozycje o zabiciu dziecka póki nikt poza garstką Wyrzutków o nim nie wie. Jednakże Ranji nie ustępowała. Pokochała dziecko od chwili, gdy je ujrzała. Przeczuwała również, że w przyszłości stanie się bardzo silna i będzie ogromnym wsparciem dla niej i reszty Wyrzutków.  Po jakimś czasie szczęście się do niej uśmiechnęło- lider wioski poparł jej prośbę. Okazało się bowiem, że w Girei drzemią bardzo duże pokłady chakry, które sprawią, że prawdopodobnie zostanie ona potężnym i liczącym się w świecie ninja. Rada nie mogła się sprzeciwić liderowi, dlatego zgodziła się w końcu na przyjęcie Girei na Wyrzutka. Otrzymała również umowną datę urodzenia, którą stanowił dzień odnalezienia jej w kraju żelaza.
         Pierwsze 6 lat minęło jak z bicza strzelił. Dziewczynka rosła jak na drożdżach. Uwielbiała pomagać i uczyć się. Jej życie dzieliło się na naukę i czas rozstania z opiekunką z racji obowiązku wykonywania przez nią misji. Ranji wpoiła jej system wartości, według którego najważniejsza była wioska, rodzina i przyjaciele. Niestety Girei miała ogromne trudności w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami. Zawsze była nieco odizolowana od reszty dzieci. Zmieniło się to dopiero, gdy w wieku 7 lat zaczęła uczęszczać na lekcje gimnastyczne. Jednak nawet wtedy każda próba nawiązywania znajomości kończyła się fiaskiem, bowiem rodzice dzieci naopowiadali im o Girei jako dziewczynce pochodzącej z innego kraju i nieznanej (krążyły plotki, że barbarzyńskiej) rodziny, więc nie powinny się z nią zadawać.
         Ranji starała się ukrywać fakt, że Girei nie należy do tego państwa oraz, że jej rodzice już dawno nie żyją. Jednak, gdy dziecko ukończyło 8 lat, zadało pytanie: "Powiedz mi, proszę, dlaczego nie mam rodziców tak jak inne dzieci ? I dlaczego wszyscy mnie unikają ?". Chcąc nie chcąc, kobieta opowiedziała Girei o tym, jak została znaleziona i skąd pochodzi. Dziewczynka wtedy jeszcze niewiele rozumiała, jednakże wraz z upływem miesięcy pojęła wagę słów swej piastunki. "Nie należę do tego domu. Jestem wyrzutkiem wśród Wyrzutków" - myślała. Wtedy "most" oddzielający ją od rówieśników jeszcze bardziej się powiększył. Jednocześnie zapragnęła poznać swe korzenie oraz dowiedzieć się, kto stoi za zniszczeniem jej prawdziwego domu.
         Gdy minęło 9 lat od przyjęcia Girei do wioski, Ranji nauczyła dziewczynkę kim jest ninja. Wytłumaczyła prawa, którymi rządzi się obecny świat oraz czym jest ninjutsu, genjutsu i taijutsu. Dziewięciolatka postanowiła stać się wzorem kunoichi, by zostać zaakceptowanym przez własną wioskę. Niedługo po tym, odwiedził ją lider Wyrzutków. Podczas wspólnej kolacji przygotowanej przez Ranji, lider zapytał:
          - Czy chciałabyś, moja droga, uczyć się drogi wojownika ?
          - Oczywiście, że tak. - bez wahania odpowiedziała Girei. - Pragnę walczyć u boku moich "nakama" i umrzeć za moją wioskę na polu walki !
          - Widzę, że Ranji nauczyła cię maksymy, którą posługuje się wielu walecznych i honorowych ninja.- odparł lider. - Ale czy jesteś świadoma powagi tych słów ? Dzisiejsze czasy są cholernie upierdliwe.
          Na dźwięk słowa "cholernie" Ranji spiorunowała go wzrokiem. Właśnie to imponowało mu w tej kobiecie - potrafiła postawić na swoim nawet wtedy, gdy miała do czynienia z osobą wyższej rangi. Był pewien, że to samo by zrobiła, gdyby zamiast niego, stał tutaj nieznany jej demon.
          - Wiem co znaczą te słowa i mam nadzieję, że wypowiem je w chwili, gdy spojrzę śmierci w oczy.
          Widząc determinację w oczach Girei, lider zaśmiał się.
          - Hahahahaha ! Jeszcze nie spotkałem dziewczynki, która by była dojrzalsza niż połowa mojej armii! -spoważniał.-  Dlatego obiecuję wspierać ciebie w twych postanowieniach, dam ci radę. Zważaj na słowa, bo mogą być ostatnimi jakie powiesz. -  rzekłszy to, "puścił oczko".
          Od tamtej chwili, dla Girei lider stał się wzorem do naśladowania, a jego słowa - życiowym motto. Zapragnęła jak najszybciej trafić do Akademii Ninja, więc zaczęła ciężko trenować. Nie obyło się to bez potu i łez. Jej postępy były cały czas notowane przez nauczycieli i samą Ranji. W końcu nadszedł upragniony dzień - lider miał wybrać kilka najbardziej utalentowanych osób z jej rocznika na reprezentantów w słynnej Akademii Ninja w Kraju Pól Ryżowych. Konkurencje nie były zbyt skomplikowane z racji niewielkich umiejętności dzieci. Sprawdzały one ich inteligencję, szybkość, siłę oraz wytrzymałość. Bogowie sprzyjali Girei - zdała jako jedna z najlepszych. Otrzymała również kilka dodatkowych punktów z racji jej stosunkowo wysokiego poziomu chakry.
          Tydzień później nadszedł czas rozstania z Ranji. Zasmucone pożegnały się na parę długich lat. Niestety w Akademii był surowy zakaz przyjścia osób, które nie zamierzają się tam uczyć.
          Girei ruszyła na spotkanie ze światem pełnym nienawiści, zła i śmierci ...

Ostatnio edytowany przez Girei (2013-05-25 23:43:43)

Offline

 

#58 2013-05-26 01:44:06

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

Najlepiej chyba będzie, jeśli rozpocznę od nawiązania do fragmentu z Liderem Wyrzutków, który nie ukrywam - spowodował u mnie uśmiech. Spowodował z tego powodu, że samym przywódca bezklanowców jest jeden z naszych graczy, mówię tu o Shinsaku. Założę się, że on także się uśmiechnie, gdy przeczyta ten fragment, ale nie ma chyba powodu by to edytować, co?
Historia jest ciekawa. Przynajmniej kilka jej punktów. Podobało mi się, że całkiem szczegółowo opisałaś dzieciństwo swojej postaci, poświęciłaś temu trochę czasu i za to masz plusa. Spodobał mi się także pomysł, w którym to Wyrzutki boją się dziecięca o niewiadomym pochodzeniu. Wydaje mi się to wyjątkowo oryginalne, ponieważ sprawdzając wiele prologów od dłuższego czasu, ani razu się nie natknąłem na coś takiego. Tu także masz plusa.
Poczułem natomiast lekkie uczucie zawodu, kiedy na samym początku wspomniałaś o tej śmierci rodziców. Ja wiem, że to jest najlepszy sposób do kreowania postaci, ale jest już tak oklepany i pospolity, że każdy z tutejszych sensei'ów po prostu wymięka. Blisko 99% graczy rodzice są martwi, a oni sami są sierotkami. Oczywiście, jest to w jakiś sposób zrozumiałe, bo czasy są niepewne, a śmierci można się spodziewać w każdym zakamarku tegoż świata. Nie mniej, wciąż wyczekuje prologu, w którym rodzice postaci przeżywają. Pal licho co się z nimi dzieje, ale niech przeżyją!
Jedną z o ostatnich rzeczy, jakie każą mi zareagować, to końcówka tekstu. Mówisz o tym jak się żegnasz ze swoją nauczycielką i wyruszasz do akademii. Jednakże położenie akademii jest nieznane nikomu, prócz samym nauczycielom. Żaden inny gracz jej nie zna. Trudno więc mówić o tym, jak tam sama trafiasz, no ale mogę na to przymknąć oko.
Na sam koniec wspomnę tylko, że masz kopa w tyłek za te spacje przed wykrzyknikami i znakami zapytania (ahhh jak mnie to denerwuje ).

Podsumowując. Prolog niezły, widać że włożyłaś w niego całkiem sporo trudu i starania, gdzieniegdzie się pośliznęłaś, gdzie indziej potknęła ci się noga. Nie skrzywdzę Cię chyba, gdy dam ci 40 punktów, które rozdysponujesz w następnym poście.

Offline

 

#59 2013-05-26 02:16:57

Ryū

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-05-21
Posty: 21

Re: Sala #1 - Prolog

-> Siła -  21
-> Wytrzymałość - 1
-> Szybkość - 13
-> Reakcje - 13
-> Umysł - 3
-> Wola - 1
-> Kontrola chakry - 5


Karta Postaci

Mowa||Myśli||Krzyk

Offline

 

#60 2013-05-26 08:45:42

 Girei

Zaginiony

Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2013-05-23
Posty: 11
Ranga: Uczeń Akademii Ninja

Re: Sala #1 - Prolog

-> Siła -  10
-> Wytrzymałość - 10
-> Szybkość - 1
-> Reakcje - 11
-> Umysł - 3
-> Wola - 2
-> Kontrola chakry - 10

Ostatnio edytowany przez Girei (2013-05-26 08:53:38)

Offline

 

#61 2013-06-04 20:33:38

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Sala #1 - Prolog

Początek Czerwca 163 roku:
   W końcu jestem w akademii. Jest większa niż ją sobie wyobrażałem, lecz po tak trudnej podróży, wszystko wydaje mi się zaskakujące. Cieszę się, jednak, że w ogóle udało mi się tu dotrzeć.
   Gdy tylko odzyskałem przytomność miałem amnezję, lecz teraz, po jakimś czasie, przypomniałem sobie zarówno szczęśliwe sceny, jak i te tragiczne.
   Najlepiej będzie, jeżeli zacznę swą opowieść od samego początku.

Wczesne dzieciństwo:
   Przyszedłem na świat w Grudniu, 157 roku, na terenie klanu Yuki. Warto wspomnieć, że charakterystyczną cechą u mojej bliskiej rodziny (Ojciec, matka, oraz brat) są śnieżno-białe włosy, a żeby lepiej to wyeksponować - zapuszczamy je.
   We wczesnych latach, razem z bratem wiele trenowaliśmy pod okiem ojca. W tamtym okresie nauczyłem się o patriotyźmie klanowym i zawarłem z pobratymcami silne więzi (W szczególności z bratem). Były to szczęśliwe czasy, a moje życie było niemal sielanką. Co prawda, nasz trener był wymagający i surowy, lecz zawsze dbał o dobro rodziny, oraz jej pozycję w klanie.
   Na naszą dobrą reputację, wpływała również rola matki. Była ona jednym z głównych zwiadowców Yuki, przez co była szanowana i nigdy nie brakowało jej funduszy. Spełniając swoją rolę, podejmowała się niebezpiecznych zadań, często trwających wiele tygodni. Nie wpływało to najlepiej na nasze kontakty, jednak zapamiętałem matkę jako miłą i zawsze uśmiechniętą kobietę.

Dorastanie:
   Miałem wtedy osiem lat, lecz przeżycia silnie ukształtowały moją osobowość. Był to dla mnie, oraz mojej rodziny trudny okres. Sielankę niespodziewanie przerwała śmierć ojca, co bardzo negatywnie wpłynęło na matkę, która mocno go kochała. Jego zmasakrowane ciało, odnalazła właśnie ona, nieopodal domu.
   To wydarzenie rozerwało więzi, jakie łączyły nas z mamą. Z jej polecenia, zostaliśmy oddani pod opiekę wuja, a ona sama, zajęła się tropieniem morderców ojca, których dotąd nie odnaleziono.
   Od rozpoczęcia mojej wyprawy do akademii, nie miałem kontaktu z matką, lecz do tego czasu nie odnalazła zabójców. Wiem jednak, że wpadła na jakiś trop, gdyż na kilka dni, przed moim wyjazdem zniknęła, pozostawiając wujowi krótki liścik. Jego treść brzmiała:

Kochany bracie
Wiem, że chciałeś się ze mną spotkać, jednak będziemy musieli to przełożyć.
Znalazłam ważne informacje w związku ze śmiercią *****, więc muszę natychmiast wyruszyć.
Najwyższa pora, by Ayatane i ***** wyruszyli do akademii. Jest zima, a to najlepszy czas dla Yuki, do podróży. Powiedz im, że ich kocham.
Wiecznie milcząca,
*****


   Nie wiem, gdzie teraz jest, ani czym się zajmuje. Mam tylko nadzieję, że jest cała i zdrowa.

Dorastanie 2:
   U mojego wuja, razem z bratem żyło nam się dobrze, lecz odczuwaliśmy smutek z powodu braku obojga rodziców. Opadliśmy z chęci do treningów i mimo, że systematycznie odbywaliśmy je, pod okiem nowego trenera, wyniki nie były już takie imponujące, jak za "starych, dobrych" czasów.
   Moje relacje z bratem również uległy zmianie, lecz nie tak drastycznej, co u matki. Byliśmy już nieco starsi, więc nasza przyjaźń powoli zaczęła zmieniać się w rywalizację. Sądzę, że dzięki temu, nie zaczęliśmy płakać nad swoim losem, lecz trenowaliśmy dalej, chcąc stać się lepszym od drugiego.

Droga do Akademii:
  Był to Luty, 160 roku. Tego dnia wuj zawołał nas do swojego gabinetu na "ważną rozmowę". Już od dawna, razem z bratem chcieliśmy udać się do akademii i domyślaliśmy się, co jest grane.
   Gdy weszliśmy do biura, wuj siedział zadumany w swym fotelu. Przez chwilę milczał, ale my go nie pośpieszaliśmy. W końcu rzekł:
-Witajcie, drodzy siostrzeńcy. Nie jest to dla mnie prosta decyzja, lecz...
Tutaj zrobił pauzę, jakby się nad czymś zamyślił
-Ach... Najlepiej jak dam wam ten list.
   To wtedy dowiedzieliśmy się o tym, że wyruszamy do akademii. Mimo, że byłem na to przygotowany, poczułem dreszcze. Myśl o tak dalekiej podróży wydała mi się straszna, lecz po chwili spojrzałem na swego brata.

Razem nic nam się nie stanie!



Wyprawa:
   Gdy wsiedliśmy na statek dochodziła godzina druga w nocy. Wyjaśniono nam, że wypływamy tak późno ze względu na niebezpieczeństwo ze strony zabójców wrogich klanów. Ogólnie o naszym wyjeździe, jak się nam zdawało, wiedziało tylko dwóch doświadczonych ninja, którzy z nami płynęli, lider klanu, oraz załoga (Która dowiedziała się w momencie wejścia na pokład.)Zdążyliśmy się już oswoić z tym, że opuszczamy nasze rodzinne ziemie i teraz spokojnie czekaliśmy z bratem na początek podróży.
   Na statku czas płynął nam wolno, jak sama łódź. Mieliśmy dopłynąć do zatoki Yu no Kuni, a dalej podróżować na piechotę. Mniej więcej w połowie drogi, opuściliśmy trochę gardę. Na środku morza, wreszcie mogliśmy poczuć się bezpiecznie...

Spotkanie:
   Kłopoty zaczęły się, gdy dopłynęliśmy do brzegu Yu no Kuni. Pogoda przestała nam doskwierać, gdy tylko wyszliśmy na plażę. Jeden z starszych ninja zdecydował się iść przed nami i w razie czego nas ostrzec, drugi zaś oddelegował statek na wyspę samotników. Po chwili, we trójkę szliśmy już na północny-zachód, chcąc jak najszybciej dotrzeć do akademii.
   Gdy zaczynało się ściemniać zarządziliśmy postój. Aby nie zwracać na siebie uwagi zrezygnowaliśmy z rozpalania ogniska. Siedzieliśmy w ciemnościach, czekając na to co przyniosą kolejne godziny podróży.

Przyniosły krew.



Rozłam:
   Około godziny dwunastej usłyszeliśmy krzyk. Ochroniarz natychmiast się poderwał i wydał rozkaz, byśmy trzymali gardę. Chwilę potem, kolejny krzyk - blisko nas.
-Zasadzka!
Było to drugi z ochroniarzy, właśnie wyskakujący z gęstych krzaków. Jego noga krwawiła, lecz on nie zwracał na to uwagi.
-Zabierz uczniów...!
Wydanie rozkazu przerwał mu przymus zrobienia uniku przed kunaiem. Kolejne noże wyleciały z krzaków, lecz nas już tam nie było. Pędziliśmy co sił w nogach, aż wbiegliśmy do skalistego wąwozu. Tutaj doszło do oddzielenia nas od ochrony.

Doryuu Heki!


Nie było czasu na reakcję. Ogromna, kamienna ściana pojawiła się na środku kanionu i oddzieliła nas od obrońców.
-Cholera! Uciekajcie!
Krzyczał jeden z nich, po czym pod drugiej stronie rozbrzmiały odgłosy walki. Byliśmy w pułapce.

Rozstanie:
Pędziliśmy dalej, kamienistą ścieżką, nie oglądając się za siebie. Czas dłużył się niemiłosiernie, zdawało mi się, jakbyśmy godzinami biegli przed siebie, w mroku. W końcu wyszliśmy na polanę. Zdołałem dostrzec gdzieś w oddali światło, być może była to już akademia? Chciałem zawołać do brata, lecz nie zdążyłem.
   Obudziłem się skrępowany w grocie, gdzie jedynym źródłem światła była dogasająca pochodnia. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć usłyszałem szept. Głos należał do mojego brata.
-Hej... Ayatane...
Moje oczy przebiły mrok i ujrzałem straszny widok. Brat leżał w kącie groty. Miał na sobie liczne ślady tortur, a jego niegdyś śnieżno-białe włosy, teraz były przesiąknięte krwią. Jego krwią.
-Co...? Bracie! Co oni Ci zrobili?!
Moje słowa wydały mi się puste. Nie liczy się co mu zrobili. Nie potrafiłem go przed tym obronić. Poczułem niesamowity ból, choć sam nie byłem ranny. Czułem jego ból.
-T-ah-torturowali mnie... Nic im nie powiedziałem...
Uśmiechnął się. Wiedziałem, że jest z nim źle, ale próbuje to ukryć.
   Nim zdążyłem coś powiedzieć, usłyszałem hałas.
-Teraz moja kolej...
Pomyślałem. W wejściu do groty stał Bandyta. Jego uśmiech wyrażał histerię.
-Już po nas...
   Lecz bandyta nie zdołał zrobić kroku więcej, bo upadł na ziemię. Z jego pleców wystawał kunai.
-Spokojnie dzieciaki, wyciągam was stąd!
To był jeden z Yuki, którzy nas chronili. Zaczął przecinać moje więzy, gdy do groty wpadł drugi wojownik, którego nie znałem.
-Biegnij.
Szepnął obrońca.
   Ninja, który właśnie wszedł do groty został natychmiast zaatakowany, przez mojego obrońcę, a ja sam nie traciłem czasu. Ruszyłem pędem do wyjścia, lecz gdy tylko opuściłem jaskinię odwróciłem się.
   Obcy wojownik trzymał nóż przy szyi mojego brata i śmiał się głośno. Teraz dopiero to dostrzegłem. Był to drugi z ninja, którzy mieli nas bronić, ten, który poszedł na zwiady.
-I co ****?! Nie spodziewałeś się tego, co?!
Krzyczał do swojego przeciwnika.
-Nie pokonasz mnie! Wiesz o tym! Hahahaha!

Wojownik, który stał po mojej stronie zerknął najpierw na mnie, potem na mojego brata, a potem znów na mnie. Podejmował decyzję.
   Nim zdążyłem mrugnąć, byłem już niesiony przez mojego obrońcę, który pędził w kierunku światła, które wcześniej dostrzegłem.
   Krzyczałem. Nie chciałem zostawiać brata, nie tam, nie z tym człowiekiem. Zdrajcą.

Zakończenie:
   Obudziłem się w łóżku, w akademii. Wszystko mnie bolało, lecz najgorszy ból, odczułem, gdy przypomniałem sobie o ostatnich wydarzeniach.

  Postanowiłem, że odnajdę brata, nie ważne gdzie się znajduje. Mam swoją misję i zamierzam ją zakończyć!

Ostatnio edytowany przez Ayatane (2013-06-07 18:07:46)


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#62 2013-06-04 21:11:06

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

     No, no! Muszę powiedzieć, że historia naprawdę bardzo dobra. Początkowo myślałem, ba, byłem nawet pewny, że to kolejna historia, gdzie giną rodzice, a sam bohater zostaje następną sierotą do kolekcji. Zaskoczyłeś mnie pozytywnie i sporo sobie tym samym zaskarbiłeś.
     Najważniejszą z cech twojego prologu to oryginalność. Nie chodzi tu o samą fabułę, ale o styl zapisu. Bardzo mi się podobało podzielenie tekstu, pogrupowanie go na oddzielne części akcji i dorastania samego bohatera. Fajnie ci to wyszło, gratuluje pomysłu.
     Dynamiczna akcja, dialogi i żwawe decyzje wszystkich bohaterów sprawiły, że czytelnik taki jak ja potrafił się wczuć w akcję, mógł zobaczyć to, co przedstawić chciał piszący.
     Nie jestem pewny, ale matka i wuj Ayatane żyją, co? I troszkę mnie nurtuje sposób w jaki Yuki trafił do akademii. Został wysłany przez tego obrońcę, tak?

Z czystym sumieniem Lekkiego Pióra (ho, ho, ho, ja to jestem) przyznaje Ci 50 punktów, które odzwierciedlają ocenę bardzo dobrą. Rozdysponuj je w następnym poście .

Offline

 

#63 2013-06-04 21:37:11

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Sala #1 - Prolog

Wygląda to tak:
-Nie wiadomo co z matką. (Jedyna wskazówka to ten list)
-Wuj żyje i ma się dobrze.
-A obrońca zaniósł mnie do akademii, jako, że to już było jej blisko, to zostałem uśpiony i przetransportowany.

Siła - 11
Wytrzymałość - 6
Szybkość - 12
Reakcje - 6
Umysł - 5
Wola - 5
Kontrola Chakry -12

Ostatnio edytowany przez Ayatane (2013-06-05 13:36:33)


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#64 2013-06-16 22:15:54

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Sala #1 - Prolog

Narodziny
Urodziłem się roku 150 w małej wiosce poza krajem błyskawicy.
O matce
Było to pewnej burzowej nocy moja matka Hisa została sparaliżowana podczas porodu
O ojcu
Mój ojciec był potężnym ninja znanym jako Hajime
Rodzeństwo
moja siostra Mari Była starsza o 4 lata
Pierwsze kłopoty
Wiodłem spokojne życie aż do 5-tego roku życia kiedy podczas podróży z ojcem. Zostaliśmy zaatakowani przez grupę ninja. Mój ojciec został ciężko ranny podczas starcia a ja zostałem porwany.
więzili mnie w przez 3 miesiące a następnie zażądali głowy mojego ojca w zamian za moje życie. Ojciec dotarł na punkt wymiany następnego dnia lecz zamiast się poddać walczył z jednym z 4 wrogich ninja. Po około dziesięciu minutach mój ojciec wrócił by rozprawić się z ostatnim z przeciwników. Zamordował go brutalnie na moich oczach. przeraziłem się kiedy wyciągnął do mnie dłoń.
Zakonczenie
Wróciliśmy do domu gdzie Ojciec Postanowił że będziemy emigrować do kraju błyskawicy do naszej rodzinnej wioski Hidari. Droga odbyła się całkowicie bezproblemowo. Po dotarciu do wioski ojciec postanowił rozpocząć trening mój i mojej siostry.Okazało się że nie jestem zbyt dobrym wojownikiem . Całymi dniami trenowałem rzut kunai'am lecz wydawało mi się że jest coraz gorzej .kiedy miałem 9 lat Moja siostra wyruszyła w podróż by zostać potężnym ninja medykiem aby móc pomóc matce. Ostatnie słowa które usłyszałem z jej ust to. Pomóż ojcu zajmować się matką nasze drogi jeszcze się zejdą. Następnie odeszła jej trening miał zając 10 lat. Rok puźniej mój ojciec zmarł na misji zdobycia tajnych info a moja matka została zatrzymana w szpitalu wioski. Niemal nie zapadłem w depresje. nie potrafiłem się pozbierać codziennie przychodziłem na plac treningowy gdzie kiedyś uczył mnie ojciec. Już nie ćwiczyłem tylko siedziałem i wpatrywałem się w tarcze.
  Rok 163
Teraz zostałem wybrany jako osoba mająca stać się potężnym ninja. Nie wiem czemu tak się stało ani jak potoczy się moja historia

Ostatnio edytowany przez Kenji Uchiha (2013-06-16 23:51:33)

Offline

 

#65 2013-06-17 00:07:40

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

Zacznijmy od pozytywów, dość ciekawy motyw z podziałem prologu na kilka działów. Fajnie że użyłeś nazwy krainy z forum widać przez to, że nie podążałeś w ciemno za realiami Naruto. Dość mała liczba błędów ortograficznych poza feralnym "puźniej". Ciekawy motyw z siostrą, jednak wypadało by to nieco dalej pociągnąć 9 latek powinien choć trochę orientować się w sprawach siostry, dlaczego opuściła rodzinę.
Teraz trochę gorszych spraw. Absolutny brak przecinków jednak na to jestem w stanie przymknąć oko bo też mi się zdarza czasem jakiś pominąć. Natomiast rozpoczynanie zdań z małej litery już nie wygląda tak fajnie.Co do samej histoiri jest dość krótka i mało konkretna. Co najmniej jeden z wątków wymagałby szerszego rozwinięcia. Mimo wszystko jest to historia, która umożliwia zdanie szkoły ninja. Otrzymujesz 15 punktów do rozdania między statystyki do rozdania w następnym poście, pamiętaj że zaczynasz z atrybutami na poziomie 1. Możesz też spróbować poprawić prolog poprzez edycję posta wtedy zapraszam na gg/cb.

Offline

 

#66 2013-06-17 00:23:18

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Sala #1 - Prolog

6 ::: SIŁA
______________
2 ::: WYTRZYMAŁOŚĆ
______________
3 ::: ZRĘCZNOŚĆ
______________
3 ::: SZYBKOŚĆ
______________
5 ::: KONTROLA CHAKRY
______________
2 ::: WOLA
______________
1 ::: UMYSŁ
______________

Ostatnio edytowany przez Kenji (2013-08-04 23:04:34)

Offline

 

#67 2013-06-19 19:19:21

Shintaku

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-06-19
Posty: 19

Re: Sala #1 - Prolog

Shintaku, piętnastoletni chłopiec, nie wyróżniający się niczym szczególnym od reszty swojej rodziny czy też całego klanu. Jest typowym reprezentantem klanu Nara tj. powolny, niekwapiący się do żadnej pracy, można by rzec, unikający jej jak ognia. Całe dnie spędzający na czytaniu książek bądź wylegiwaniu się w coraz to nowych miejscach, specjalnie dobranych w taki sposób by żaden z rodziców nie mógł ustalić jego położenia i zlecić mu jakiegoś zadania.. Takie zdanie miał każdy członek klanu włącznie z rodzicami, a opinia mijała się z prawdą, przynajmniej częściowo ponieważ młody chłopak miał nadzieję, że swoim patetycznym zachowaniem nie będzie wzbudzał podejrzeń innych na temat TAMTEGO INCYDENTU, którego był głównym sprawcą, a raczej ofiarą w zależności od perspektywy z jakiej oceniamy rolę Shintaku.

|| TAMTEN INCYDENT - Jest to bardzo ważne wydarzenie a raczej tragedia, która miała miejsce pośród członków klanu Nara, a nie jest nazywana Zdradą, by nie zdradzać problemów wewnętrznych i  nie precyzować ich, co mogłoby być swoistą prowokacją dla innych klanów, które bez wahania wykorzystałyby moment konsternacji i dezorganizacji pośród członków Nara. ||

Młodzieniec, myślami zawsze wracał do wydarzeń podczas incydentu, którego "stety" bądź niestety był uczestnikiem. Najwięcej obrazów w jego głowie powstawało podczas snów, które były pewnego rodzajem retrospekcji, które ukazywały ową historię:

Dzień jak co dzień, dziesięcioletni Shintaku, chcąc wymigać się od wieczornego obowiązku sprzątania, 'pożyczył' od ojca kunaia i poszedł do opuszczonego domu pobawić się w wojownika, ćwicząc tym samym walkę standardowym wyposażeniem shinobii. Opuszczony dom, był ruderą, która jest pozostałością po działaniach wojennych prowadzonych w tym regionie. Stara rudera, nie posiadała dachu, w podłodze były liczne dziury, a jedna z nich stanowiła szczególne niebezpieczeństwo gdyż prowadziła do piwnicy zagłębionej 4m pod ziemią. Mimo iż dzieci mają zakaz wstępu do tej rudery, często odwiedzają to miejsce, które kusiło ich niczym wąż Ewę, do skosztowania jabłka, czyli zabawy wewnątrz niszczejącego budynku. Tego dnia chłopak był sam, lecz mu to nie przeszkadzało, a zaangażowany w zabawę nie dostrzegł, że zrobiło się całkowicie ciemno. Gdy postanowił udać się do domu na werandzie poczuł silny ból głowy i stracił przytomność. Po paru godzinach obudził się dostrzegając dwóch dorosłych członków Nara oraz kogoś zupełnie obcego, nie pochodzącego z ich społeczności, wystraszony udawał nieprzytomnego nie chcąc zwracać na siebie uwagi dorosłych zważywszy, że jego ręce i nogi były skrępowane linami. Nie wiedząc co się dzieje, postanowił przysłuchać się rozmowie i poczekać aż członkowie jego klanu postanowią coś w związku z nim. Podczas ich rozmowy usłyszał okoliczności ich spotkania i zdał sobie sprawę, że nie może liczyć na pomoc pobratymców:

- Zdajecie sobie sprawę, że to dziecko, które zastaliśmy na miejscu stanowi jedynie o tym, że nie jesteście w stanie spełnić umowy jaką zawarliśmy ja i mój klan razem z wami, członkami jeszcze istniejącego klanu Nara. Nasze spotkanie, moja obecność tutaj, fakt że opuściłem moich towarzyszy stanowi tak wielkie ryzyko, że niedopuszczalna jest w ogólne myśl o tym, że ktoś z poza naszej grupy mógłby się o tym dowiedzieć..

- Proszę się uspokoić, ta rudera to miejsce, które  jest zabronionym miejscem do uczęszczania przez dzieci ze względu na fakt, iż rozpada się i nie trudno o nieszczęśliwy wypadek. Dobrze sobie zdajesz sprawę jakie dzieci są nieuważne, i jak często dochodzi do tragicznych wypadków z ich udziałem..

- To zajmijcie się tym od razu, ja natomiast przygotuję wam cały plan, kogo, gdzie i o której macie się pozbyć, aby to wyglądało na bezpośredni atak.

- Już się tym zajmuję..

Młody chłopak nie potrafiąc powstrzymać emocji zaczyna krzyczeć i prosić dwójkę klanowiczów aby darowali my życie, obiecując że nic nie powie. Zalany łzami nie mógł się pogodzić z takim stanem rzeczy. Gdy wszystko wskazywało, że to koniec, niczym strzała nieznajoma postać w czarnym płaszczu wleciała do opuszczonej rudery powalając z zaskoczenia dwójkę zdrajców, uwolniwszy młodego chłopaka. Kazał mu uciekać do wioski i powiadomić o zaistniałej sytuacji. Po chwili młody chłopak poznał czarną postać, która była największym bohaterem klanu, osobą która swoim imieniem budziła lęk u najsilniejszych przedstawicieli innych klanów. Jednakże mimo wszystko młodemu nie udało się nawet opuścić domu ponieważ tajemnicza postać odcięła go od wyjścia. Podczas walki udało się jej pokonać bohatera i młody chłopak ponownie był na straconej pozycji. W obliczy śmierci do głosu doszedł instynkt połączony z wrodzoną nieprzeciętną inteligencją który opracował w mgnieniu oka prowizoryczny plan, który pozwolił mu wykorzystać otoczenie, a mianowicie naruszoną konstrukcję podłogi, która pod wpływem ciężaru zapadła się i uciszyła przeciwnika. Ku zdziwieniu Shintaku pojawiło się sporo dymu, a postać zniknęła...

Po powrocie do domu, młody chłopak wiedział że jeżeli komuś powie o zaistniałej sytuacji, jego imię stanie się głośne a ów postać, której nie na rękę był fakt, że młodociany widział jego twarz postanowi przyjść i go zabić. Dlatego pozostając anonimowym chłopak pozostawał bezpieczny do czasu ponownej konfrontacji, która jak mówiła mu intuicja jest nieunikniona.. Dlatego też postanowił zostać shinobim, który będzie w stanie ochronić siebie i swój klan przed zdrajcami i innymi oprawcami. Pozostając pod maską zwykłego chłopca, zrobił krok ku dorosłości i zgłosił się na pobór do szkoły aby sprostać przyszłości..

Ostatnio edytowany przez Shintaku (2013-06-19 19:19:43)

Offline

 

#68 2013-06-19 19:40:02

Sensei_Akami

Sensei

42754256
Skąd: Sensei
Zarejestrowany: 2012-11-18
Posty: 129
Klan/Organizacja: Sensei
KG/Umiejętność: Sensei
Ranga: Sensei
Płeć: Sensei
Wiek: Sensei
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Zacznę od tego, że twój prolog wyróżnia się znacząco na tle innych, jakie miałem okazję czytać. Fajny motyw z TAMTYM INCYDENTEM, który kojarzę z jakiejś komedi, choć niestety nie mogę sobie za nic przypomnieć z jakiej. Interesująca, a przede wszystkim oryginalna historia. No właśnie, oryginalność to na pewno największa zaleta tego tekstu. Motyw przewodni nieograniczający się do utraty kogoś bliskiego, trenowania z kimś bliskim, itp. to kolejny plus pracy. Tak naprawdę pierwszy raz ktoś kogo sprawdzam, tak dobrze udokumentował dlaczego udał się do akademii.

Długościowo jest tego mniej niż w poprzednich prologach, ale nadrabiasz to zaletami wspomnianymi powyżej. Dlatego dostajesz 46 punktów do rozdysponowania w następnym poście.

Offline

 

#69 2013-06-19 19:48:08

Shintaku

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-06-19
Posty: 19

Re: Sala #1 - Prolog

4 ::: SIŁA
______________
4 ::: WYTRZYMAŁOŚĆ
______________
11 ::: ZRĘCZNOŚĆ
______________
11 ::: SZYBKOŚĆ
______________
16 ::: KONTROLA CHAKRY
______________
2 ::: WOLA
______________
5 ::: UMYSŁ
______________

Ostatnio edytowany przez Shintaku (2013-06-19 20:07:20)

Offline

 

#70 2013-06-26 23:37:36

 Furasshu

Zaginiony

402526
Call me!
Skąd: Rajsko
Zarejestrowany: 2013-06-26
Posty: 32
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Assarikaze
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 15
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Furasshu (jap.フラッシュ -błysk) urodził się pod koniec 148 roku podczas wybuchu I Wojny Shinobi. Jego świadoma historia rozpoczyna się w wieku 6 lat, gdy to on już jest w stanie zaobserwować otaczające go środowisko. Był on dzieckiem którego rodzina była znana w swoim kraju, nie z powodu sławy, lecz z relacji utrzymywanych z sąsiadami w wiosce. Po otrzymaniu wiadomości o zapoczątkowaniu wojny, mieszkańcy wioski małego Furasshu zaczęli uciekać w różne strony świata szukając schronienia, również rodzina malucha. Uciekali oni z inną rodziną którą ciężko po tych incydentach określić, z racji mordowań ze strony agresorów. Te zdarzenia ciężko było zapamiętywać, bo rodzina żyła w ciągłym stresie obawiając się o życie ich jedynego potomka którym był Furasshu. Jak już wyżej było wspomniane, historia młodego chłopca zaczynała być świadoma na rok przed powstaniem Szkoły Ninja. Od początku chłopak zastanawiał się dlaczego wędruje tylko z Arionem, ojcem Furasshu. Okazało się, że matka – Hani – została zamordowana przez nieokreślonych sprawców, najprawdopodobniej łotrów, gdy malec miał 3 lata. Po usłyszeniu tych słów od ojca w wieku 5 lat, chłopca ogarnął smutek z powodu utraty osoby najbliższej sercu dziecka, ale posiadł w sobie cechę bycia twardym i czułym, ale też prawym i sprawiedliwym. Po latach ucieczek, Furasshu wraz z ojcem poznali inną rodzinę z którą bardzo się zżyli. Na twarzy Fury zagościł uśmiech powiązany z niepewnością, bo nie wiadomo było czy był to wróg czy przyjaciel. Owa rodzina była złożona z mężczyzny, kobiety i dwójki dzieci, chłopca i dziewczynki. Mały Fura, szybko się zaprzyjaźnił z dziećmi. Uśmiech na jego twarzy nie przestawał schodzić, nawet podczas nieprzyjemnej pogody, ulewy czy burz. Uwielbiał pracować ze swoimi przyjaciółmi. Ze strony osób nieznanych mógł się wydawać najszczęśliwszym dzieckiem na świecie i był, można by powiedzieć, liderem zgranej paczki maluchów. Często wraz ze swoim najlepszym przyjacielem uwielbiali się potyczkować, atakować się wzajemnie i bronić co umacniało ich przyjacielską więź i pozwalało im sprawniej i pewniej działać w swojej grupie. Dzięki obserwacji rodziców obu rodzin chłopiec podpatrywał wiele cech jak męstwo, honor, pomoc najbliższym i obrona słabszych. Zaczął być taki jak oni, a w szczególności, jak tata swojego przyjaciela. Uważnie, z pełnym skupieniem analizował przyszłe podejmowane kroki, z którymi dane było się spotkać. W wieku 9 lat taktycznie potrafił poprowadzić obie rodziny przez nieprzyjazne tereny. Nie trudno było się zorientować, że od młodego był bardzo inteligentnym dzieckiem i wyglądał na godnego lidera. Gdy w wieku 12 lat ojciec Fury, został znaleziony, przekazał on swojemu synowi największe znane mu sekrety i podstawy walki wręcz, ninjutsu i podstawę do tworzenia pieczęci. jego klanu i uświadomił go, że należy do najszybszego i najbardziej utalentowanego klanu w pieczęciach na świecie – klanu Namikaze. Tuż po przekazaniu tych informacji chłopak uciekł od ojca na jego polecenie. Po roku tułaczki, młody, inteligentny chłopak został znaleziony przez tajne służby Akademii Ninja i niewiadomo jak, skąd i gdzie został on tam przetransportowany do bogatszej nauki walki w świecie shinobi.

Offline

 

#71 2013-06-26 23:49:45

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

Historię znam, bo podsyłałeś mi ją na komunikator i tam już zdołaliśmy wszystko z grubsza omówić. Cieszy mnie, że jesteś obeznany z naszym uniwersum, wiesz co i kiedy się stało, a także jak się do tych wydarzeń odnieść. Ucieczka przed pożogą wojny, to w moim mniemaniu bardzo dobry pomysł, tak samą z resztą jak cała tułaczka. Jedyne co mnie ukłuło, to fakt, że Fura zasmucił się, słysząc wieść, że osoba najbliższa jego sercu umarła. Chłopak miał wówczas trzy lata, więc ciężko stwierdzić, czy mógł się do kogoś przywiązać i go dobrze zapamiętać, ale rozumiem również to, że można to zinterpretować troszkę inaczej. Fabuła prologu się klei, a o to chodzi. Styl pisania zadowalający (choć mógłbyś zacząć robić akapity ). Mógłbym się przyczepić nieco do szczegółowości opisu, który wpłynął na ocenę, wynoszącą 38 punktów.
Rozdysponuj w następnym poście.

Offline

 

#72 2013-06-26 23:56:04

 Furasshu

Zaginiony

402526
Call me!
Skąd: Rajsko
Zarejestrowany: 2013-06-26
Posty: 32
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Assarikaze
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 15
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Dzięki wielkie za ocenę ^^

-> SIŁA - 7
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 6

-> SZYBKOŚĆ - 7
-> REAKCJE - 6

-> UMYSŁ - 7
-> WOLA - 3

-> KONTROLA CHAKRY - 9

Ostatnio edytowany przez Furasshu (2013-06-27 00:21:45)

Offline

 

#73 2013-06-30 11:58:30

 Sekkachi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-06-30
Posty: 44
Klan/Organizacja: Klan Ayatsuri
KG/Umiejętność: Ayatsuri
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16

Re: Sala #1 - Prolog

"Bywa trudno nim się wejdzie na szczyt. Nie jest za późno, póki tlen jest we krwi."



Początek



Rodzice Sekkachiego poznali się w 133 roku, kiedy został wybrany nowy Lord Kraju Ognia. Czasy nie zapowiadały się dobrze, szczególnie w ich rodzinnym kraju, który prowokował swoich przeciwników. Sprawa ucichła na kilka lat. W tym czasie rodzice ożenili się i zaczęli wieść spokojne życie. Ich celem było założenie rodziny. W 145 roku urodził się Sekkachi Ayatsuri.

Narodziny



Sekkachi urodził się w Kraju Ognia. Dużo na temat jego porodu nie wiadomo, gdyż nigdy o tym nie rozmawia.  Był słoneczny dzień, jak to bywa w Kraju Ognia. Matka wiedziała, że wkrótce urodzi jej się syn, lecz nie spodziewała się, że akurat tego dnia. Oboje rodzice pochodzili z klanu Ayatsuri, więc Sekkachi na pewno zostałyby lalkarzem. W dniu narodzin nie było nic nadzwyczajnego. Dochodziła dziesiąta rano. Matka chłopca jak i ojciec przygotowywali się wspólnie do misji. Sprawdzali zapasy jedzenia oraz jakość ekwipunku. Nagle Yanaka poczuła silny ból. Ojciec dziecka wiedział, co się dziej, gdyż był medycznym ninją. Dzięki marionetce ojca szybko dostali się do szpitala. Dziecko było już blisko wyjścia na świat, gdy nagle w szpitalu wybuchł pożar. Główny lekarz, który miał przeprowadzić poród, spłonął przed przyjściem na sale. Zniecierpliwiony tata i zmęczona mama obawiali się, że dziecku może się coś stać. O siebie się nie obawiali, gdyż wiedzieli, że obronią się marionetkami. Czas płynął i płynął, a obolała matka zaczęła tracić przytomność. Ojciec bez rady tylko przyglądał się tej akcji. Po kilku minutach kobieta zemdlała. Ojciec nie wytrzymał dłużej. Odpieczętował swoje lalki i zaczął przeprowadzać poważna operację. Poród zakończył się sukcesem, a dziecko bezpiecznie opuściło łono matki. Gdy ona się obudziła, młody Ayatsuri leżał obok niej. Jak się okazało, mąż przeprowadził poród.

Pierwsze lata



Sekkachi pierwsze lata spędzał w domu i tam razem z rodzicami rozwijał swoje umiejętności. Swoje powołanie, jako ninja odnalazł już w trzecim wieku. Rodzice nie uczyli go technik klanowych, gdyż wiedzieli, że sterowanie marionetkami jest bardzo trudne i wymaga nieziemskiej kontroli oraz skupienia. Uczyli go za to podstawowych umiejętności, taki jak tropienie, maskowanie się, rzuty shurikenami. Jak na ninja przystało, rodzice wykonywali misję i trenowali, więc nie poświęcali chłopcu wiele uwagi i czasu. Wybrany Lord okazał się nie trafny i wkrótce zmarł. Kraj Ognia wykorzystał tą sytuację. Wojna była nieunikniona. Dla bezpieczeństwa Sekkachi przebywał tylko w ukrytej siedzibie klanu. Sam nauczył się podstawowych czynności domowych. Chłopcu nudziło się samemu w domu, więc postanowił poznać kilku bliskich przyjaciół. Poznał kilku młodych chłopców ze swojego klanu.

Wojna i Pierwsza walka



W 148 roku wojna wybuchła. Rodzice Sekkachiego zostali wezwani do walki. Musieli pozostawić synka i zapewnić mu bezpieczeństwo. Zostawili go u znajomych w Kraju Deszczu. W mieszkaniu było jeszcze dwóch innych dzieci. Byli oni w wieku Sekkachiego, jednak nie pochodzili z klanu Ayatsuri. Chłopak całymi dniami bawił się z nimi, razem trenowali i walczyli. Pewnego dnia na ich dom napadł wrogi ninja. Niestety, nikogo nie było w domu. Dzieci we trójkę postanowiły walczyć z napastnikiem. Rozpętała się prawdziwa walka. Przewagę miał bandyta, lecz dzieci nie poddawały się tak łatwo. Jeden dzieciak było dobrze wyszkolony w rzucaniu Kunaiem. Trafił bandytę w klatkę piersiową. Obrońcy szybko przejęli inicjatywę. Wkrótce porywacz padł nieprzytomny i został wysłany do więzienia, gdzie spędził kilka lat. Obiecał sobie, że zemści się na chłopcach i zabije ich wszystkich. Jednak zmarł z niewiadomych przyczyn w więzieniu. Plotka głosi, że miał zawał serca, lecz nikt tego nie potwierdził.
Wojna się skończyła, a rodzice powrócili do siedziby klanu. Sekkachi był szczęśliwy, że nic im się nie stało. Niektórzy żyjący członkowie Ayatsuri mówili na niego "Niesamowite dziecko", gdy dowiedzieli się o walce chłopca. Sekkachi mimo swojego wieku zyskał szacunek w swojej rodzinie, jednak nie klanu. W tej chwili znalazł też swój cel. Chłopiec chciał, jak najszybciej udoskonalić swoje umiejętności, by zyskać szacunek w klanie.

Akademia Ninja



Pewnego dnia, Sekkachi wybrał się na wędrówkę. Niespodziewanie został uderzony mocno w głowę. Chłopak został wywieziony do Kraju Pól Ryżowych. Ocknął się w dziwnym budynku. Wkrótce dowiedział się, że znajduje się w legendarnej Akademii Ninja.

Offline

 

#74 2013-06-30 12:17:11

Sensei_Miyaguchi

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-08-24
Posty: 37

Re: Sala #1 - Prolog

Już od samego początku masz u mnie dużego plusa, za cytat z piosenki Zeusa. Jednak nie to tutaj mam oceniać. Choć wstęp nie był zbyt długi, to nadrobiłeś wszystko w rozwinięciu. Poratowało ciebie też to, że podzieliłeś wszystko na różne etapy swego życia. Nie masz problemów z pisaniem, a sam pomysł był dosyć oryginalny. Mało ojców na tym świecie przyjmuje poród. Przez cały ten krótki kawałek tekstu chciało się trzymać kciuki, oby tylko udała się operacja. Jak widać, nie było większych problemów. Choć zastanawia mnie jak pożar nie dostał się do waszej całej trójki? To jednak nie jest istotne. Z dalszą częścią prologu także sobie poradziłeś. Opis jak to bardzo chłopak chce zyskać szacunek w klanie, był dobry choć nie do końca oryginalny. Jednakże oto właśnie chodzi w klanach. By zyskać przychylność i szacunek, który może przyczyni się do zostania liderem klanu? Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku, a ja z uśmiechem na ustach mogę przydzielić tobie 45 punktów statystyk. Rozdysponuj je w następnym poście .

Offline

 

#75 2013-06-30 12:32:43

 Sekkachi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-06-30
Posty: 44
Klan/Organizacja: Klan Ayatsuri
KG/Umiejętność: Ayatsuri
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16

Re: Sala #1 - Prolog

______________
Siła : 6
______________
Wytrzymałość : 6
______________
Reakcja : 11
______________
Szybkość : 8
______________
Kontrola Chakry : 11
______________
Wola : 4
______________
Umysł : 6

Ostatnio edytowany przez Sekkachi (2013-06-30 12:38:31)

Offline

 

#76 2013-07-21 10:55:37

Alcor

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-07-20
Posty: 94

Re: Sala #1 - Prolog

Alcor



     Dzień, jak każdy. Poranek dla przyszłej matki był zapoczątkowaniem nowego dnia, który był równie męczący jak każdy inny. Wyzwania przekraczające możliwości samotnej kobiety, z którymi zmagała się twarzą w twarz były na porządku dziennym. Yakumo wpadła w depresję, zastanawiając się, czy podoła ciężarowi, jakim jest dziecko. Jednak to nie był główny powód. Strata ukochanego doprowadzała ją do myśli samobójczych. Każdego, równie popieprzonego dnia zadawała sobie to samo pytanie: Dlaczego? Co mnie utrzymuje przy życiu? Kierowała nią autodestrukcja, ale wciąż miała nadzieję na normalne życie. Brak jakiejkolwiek żywej duszy sprawiał, iż samotność była jej cichym zabójcą. Dodatkowym problemem było umiejscowienie jej domu, albowiem mieszkała na skraju wioski. Mieszkała w ogromnej, bogato urządzonej chatce. Skąd pieniądze? Rodzinny biznes dawał ogromne przychody. Yakumo żyła pod dostatkiem. Nikt z jej otoczenia nie miał pojęcia o problemach, z jakimi się zmagała. Wszyscy w wiosce byli przekonani o jej dobrobycie.

     Aż doszło do dnia, w którym stało się. Plotki o nowym dziecku rozprzestrzeniły się w mgnieniu oka. Cała wioska mówiła o narodzinach nowego chłopca. Męcząca noc była zarówno stresująca, ale nie brakowało łez szczęścia. Matkę było stać na lekarza, który czuwał całą noc. O godzinie 23.32 urodził się mały Alcor. Dlaczego właśnie Alcor? To czysty przypadek. Yakumo zastanawiała się nad nadaniu chłopcu imienia po zmarłym ojcu, jednak nie chciała, aby syn potoczył losy Chibaki'ego.

     Dziewięć lat później wszystko zmieniło się diametralnie. Yakumo straciła górne kończyny podczas wykonywania niebezpiecznej misji. Nikt nie był w stanie jej uratować. Brak rąk był równoznaczny z zakończeniem kariery ninja. Wraz z Alcorem trafiła pod dach dziadków chłopca. Kobieta ukrywała jednak przeszłość swojego męża, a depresja sprzed lat dawała o sobie znać. Nikt z zewnątrz jednak tego nie zauważył. Pewnej niedzieli kobieta po prostu zniknęła. Dziadkowie udawali przed dziewięciolatkiem, że nie mieli pojęcia o niczym, jednak w głębi duszy spodziewali się dokąd udała się ich córka. To zdarzenie spowodowało zmianę w życiu Alcora. Do tej pory wszystko było cudownie.

     Co takiego się stało? Zachowanie chłopca uległo zmianie. Alcor był szczupłym, wysokim chłopcem. Miał jasną karnację, białe, długie, gęste włosy, zakończone czarnymi prześwitami. Uwagę przykuwał jego psychodeliczny wyraz twarzy. Głębokie czarne oczy wprawiały innych w zakłopotanie. Alcor zawsze się uśmiechał, jednak uśmiech ten nie był prawdziwy - lubił udawać. Wybrał życie samotnika, zamknął się w sobie. Był zaskakująco inteligentnym chłopcem - typowy obserwator. Zawsze stał z boku, nigdy nie bawił się z rówieśnikami. Nie lubił towarzystwa dzieci, które żyły w świecie bez problemów. Uwielbiał wykorzystywać słabości innych. Chłopak miał wiele zainteresowań - otóż uwielbiał rysować. Jego prace doceniała ludność wioski. Kartki papieru zawierają w sobie magię - mówił. Był jedną wielką zagadką. Osamotniony Alcor skrywał jeszcze jedną tajemnicę. Nikt, ani on sam nie wiedział, co skrywa jego zabandażowana klatka piersiowa. Nikt z wioski nie był w stanie tego zdjąć, choć zaczęło go głęboko zastanawiać co skrywa jego ciało. Tęsknił za matką, ale pozostali mu tylko dziadkowie. Coraz bardziej zastanawiało go zaginięcie matki. Nie wystarczały mu kłamstwa "sprzedawane" przez jego staruszków. Keichi i Kotori wmawiali wnukowi, że Yakumo niebawem wróci. Chłopiec jednak był innego zdania.

     Pewnego deszczowego dnia, podczas burzy, Alcor wpadł na pomysł. Postanowił porozmawiać z dziadkami w taki sposób, aby dowiedzieć się jak najwięcej o przeszłości ojca i zamiarach matki. Dowiedział się rzeczy, o których nigdy by nawet nie pomyślał. Ojciec chłopaka był seryjnym mordercą. Więcej nie chciał wiedzieć. Yakumo natomiast wyruszyła w poszukiwaniu wysokiej klasy medycznych ninja wyspecjalizowanych w przeszczepach. Od czasu tej rozmowy, każdego pieprzonego dnia zadawał sobie to samo pytanie: Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Od tej pory przestał wierzyć w powrót matki i postanowił zrobić jej na przekór - zostać wysokiej klasy ninją. Od czegoś trzeba było zacząć... Pierwszym krokiem było dołączenie do Akademii Ninja. Nowe wyzwanie - pomyślał.

     Zamknięty w swoich czterech ścianach, spalił papierosa, spakował najważniejsze rzeczy i bez słowa zniknął o wschodzie słońca. Pożegnanie nie było konieczne - w końcu Keichi i Kotori nie interesowali się chłopcem. Alcor znał jednak swoje wartości. Nowe życie stanęło do niego otworem...

"Lepiej znamy intencje naszych czynów niż owe czyny.
Lepiej wiemy, co chcieliśmy powiedzieć, niż co naprawdę powiedzieliśmy.
Wiemy, kim chcemy być - nie wiemy, kim jesteśmy."

Offline

 

#77 2013-07-21 13:50:03

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #1 - Prolog

Muszę przyznać, że ciekawie zapowiada się postać, którą stworzyłeś. Całość była wyjątkowo mroczna, co daje mi nadzieje na oryginalność twojego bohatera, wyróżniającego się w dość naturalny sposób spośród wszystkich innych. Mam tylko nadzieję, że nie podłapiesz szybko innego motywu przewodniego i będziesz trzymał się swoich zamysłów, gdyż zapowiada się intrygująco.
   Porozmawiajmy jednak o tym, co pewnie najbardziej Cię interesuje - a mianowicie nagrodzie. Czytało mi się fajnie. Może nie był to tekst najwyższej klasy, jakie zdarzyło mi się odnaleźć na tym forum, ale z pewnością należał do tych porządniejszych. Mimo kilku błędów stylistycznych, nie mam zastrzeżeń. Wiem bowiem, że jeśli dasz się porwać światu, jaki masz szansę współtworzyć, zaczniesz pisać jeszcze lepiej, niż do tej pory.
   Otrzymujesz 40 punktów statystyk, które mają Ci pomóc we wkroczeniu w rozgrywkę w dobrym stylu. Rozdysponuj je proszę w nowym poście w tym temacie, po czym kontynuuj "naukę" w akademii, pisząc w sali pierwszej. Powodzenia!

Offline

 

#78 2013-07-21 15:46:55

Alcor

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-07-20
Posty: 94

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA - 10
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 5

-> SZYBKOŚĆ - 10
-> REAKCJE - 10

-> UMYSŁ - 1
-> WOLA - 1

-> KONTROLA CHAKRY - 10

Offline

 

#79 2013-07-24 19:21:56

Yuudai

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-07-22
Posty: 3
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Sala #1 - Prolog

Yuudai 雄大



Narodziny
Rok 142 był niespokojnym rokiem.Monopol na żywność wprowadzony przez Kraj Ognia doprowadził do napięć pomiędzy wielkimi krajami, ale także doprowadził do głodu w biedniejszych prowincjach. Tam własnie zaczęły się starcia i napady na wsie w poszukiwaniu żywności. Wieśniacy musieli siebronić. Zaczęto formować grupy obrony. Oprócz członków okolicznych, mnijeszych klanów do walki stawali także zwykli mieszkańcy krajów. Jednym z nich był ojciec Yuudaia, Tamotsu. W noc narodzin swego syna świat upomniał się o niego. Kiedy jego żona, Emi podała do rąk ojce swego syna jeden z żołnierzy wpadł do domu zabierając młodego ojca. który dowodził odziałem obrony swej wsi.
Tamotsu znaczy opiekun. Podczas tej małej wojny o żywność Tamotsu był właśnie opiekunem swojej i okolicznych wiosek, które broniły się przed bandami shinobi i oprychów. Tym własnie wsławił się jego ojciec w Kraju Wiru, gdzie zamieszkiwała rodznia Yuudaia. Mimo braku szlachetnego urodzenia okrył się sławą i wielkim szacunkiem w okolicy. Dzielnie bronił słabych wieśniaków często z narażeniem życia. Wraz z dwójką braci dawali spokojny sen mieszkańcom wschodnich krańców Uzu no Kuni. W końcu los dał mu wytchnienie i wrócił do rodzinnej osady. Powrócił on razem ze swymi braćmi do rodzinnej osady. Do stęsknionej żony i ukochanego synka.
Jest jednak coś o czym Tatsumo dowiedział się dopiero po powrocie do domu.
Zaraz po jego wyjściu do domu zawitał mędrzec zamieszkujący pobliską pustelnię. Miał na imię Kioshi, a to znaczy czysty. Ta niespodziewana wizyta przeraziła to Emi i jej ciotki będące przy porodzie. Owy pustelnik był powszechnie szanowany i znany ze swego daru prorokowania. Ale, że w wiosce nie zjawiał się bez powodu przerażenie Emi było tym większe. Starzec podszedł do Emi trzymającej w ramionach syna. Spojrzał na Yuudaia i wypowiedział swe proroctwo.
Oto syn światłości, który pokona mrok. Yuudai.
Po tym bez słowa opuścił dom. Kobiety trwały w bez ruchu rozważając, cóż takiego mogło znaczyć to proroctwo. Jednakże Yuudai oznacza wielkiego bohatera więc tak Emi postanowiła dać na imię swemu dziecku.
Tamotsu dowiedziawszy się o zaistniałej sytuacji chciał dowiedzieć się od czcigodnego pustelnika czym miało być owe proroctwo. Udał się do jego pustelnie w lesie. Jednak nie zastał tam nikogo. Cały budynek był mocno zapuszczony i zarośnięty co mogło świadczyć o tym, że ów mędrzec opuścił to miejsce bardzo dawno temu.
Powrócił więc do domu by zająć się rodziną, a owa przepowiednia uleciała z umysłów rodziców.

Dzieciństwo
Yuudai nie był odznaczającym się dzieckiem. Dorastał jak każdy dzieciak. Bawił się z kolegami, rozrabiał i psocił. O przepowiedni nikt nie pamiętał, tak jak o mędrcu. O głodzie i rabunkach w okolicy już zapomniano, jednak sława czynów Tamotsu pozostały. W tym blasku dorastał Yuudai. Od dzieciństwa uczony honoru, miłości do swych bliźnich i szacunku. Był dobrym dzieckiem. Pomagał swoim rodzicom w domu i nie sprawiał kłopotów. Odznaczał się natomiast ponadprzeciętną inteligencją. Mimo, że był dzieckiem niejednokrotnie przewyższał dorosłych w rozumowaniu. Lecz nie był to tylko mądry chłopiec. Był zręczny i wysportowany. Wszystko to budziło nieopisaną dumę w sercach rodziców. Tak minęło pierwszych 14 lat życia młodego Yuudaia.
Można rzec, że całkiem normalnie. To prawda. Jednak właśnie wydarzenie z czternastego roku życia owego młodzieńca odmieniło jego życie.

Spotkanie po latach
Było lato 156 roku. Yuudai wraz z ojcem wyruszyli na polowanie. Celem były pobliskie łąki, które wczesnym rankiem pokryte mgłą kryją uśpioną zwierzynę. Na to też liczył ojciec i syn. Zeszli z głównej drogi biegnącej wzdłuż mglistych pastwisk. Mgła była tak gęsta, że ledwo widzieli własne buty. Szczęście się jednak do nich uśmiechnęło. W miarę jak mgła zaczęła się rozrzedzać co raz lepiej można było dostrzec śpiącego w trawie jelenia. Syn szedł za ojcem. Naśladował go i uczył się. Zaszli jelenia z boku. Widzieli dokładnie jak śpi. Ojciec napiął łuk. Syn celował wraz z ojcem. Bezszelestnie. Cięciwa została puszczona. Lecz zamiast, uderzyć w śpiącego jelenia stało się coś innego. W momencie, w który grot strzały miał się wbić w ciało jelenia, ów jeleń rozmył się jak gdyby był bańką mydlaną. Powietrze zawirowało. W miejscu gdzie spał jeleń, stała teraz dziwna postać. Miała długi, czarny płaszcz z kapturem na głowie. Twarzy nie było widać. Postać była zgarbiona, jakby była starszą osobą. Ojciec była zaskoczony, lecz gotów do obrony. Yuudai był przerażony. Jednak spokój ojca był jego spokojem. Stali tak nieruchomo przez kilka chwil. Starzec bez pośpiechu ściągnął swój kaptur. Teraz ukazał im się mędrzec, który w noc narodzin Yuudaia odwiedził Emi. Tamotsu uspokoił się, jednak był zdziwiony gdyż twarz mędrca nie zmieniła się ani trochę.
Kioshi uśmiechnął się przyjaźnie. Widocznie cieszył się z tego spotkania.

- Ale ten Twój syn wyrósł Tamotsu. Musisz być z niego dumny.- rozpoczął Kioshi
- Istotnie, jednak czy Ty jesteś tym Kioshim, którego pamiętam?- odpowiedział Tamotsu
- A kimże innym miałbym być? Lecz nie to jest powodem naszego spotkania.
- Tego się obawiałem.- odpowiedział zupełnie juz spokojny Tamotsu
- Pamiętasz proroctwo, które dałem twemu synowi?


Tamotsu przypomniał sobie teraz tą przepowiednie.

- Tak. Cóż miała ona znaczyć?- zapytał ojciec
- Twój syn jest wybrankiem. Dostał on w darze niezwykłą moc. Choć na razie o niczym nie zdawaliście sobie sprawy. To co powiedziałem w dniu jego narodzin to tylko część przepowiedni jaką ujrzałem. Yuudai chowa w sobie ogromną moc. Ponieważ, jest on wybrankiem Wielkiego Ducha. Tamotsu jesteś wielkim wojownikiem i wspaniałym człowiekiem. Tobie więc mogę powierzyć całość przepowiedni.


Przepowiednia
Oto w domu obrońcy wieśniaków narodzi się syn. W grudniową noc narodzi się dziecię wybrane przez Wielkiego Ducha. Będzie ono owocem miłości i oddania. Pełne światłości. Światłości, która ogromne brzemię niesie ze sobą. Ten syn domu niższego wielkim bohaterem zostanie. Yuudai.
Zbuduję on potężny klan, który pokój i sprawiedliwość zaprowadzi na świecie. Ale strzec się musi swego brzemienia. Mrok może przejąć jego duszę, a wtedy uwolni on niewyobrażalne zło. Wielki Duch czuwa niad nim. Yuudai.


- Tamotsu chcę zabrać by nauczyć go podstaw, które są dla niego kluczowe jako wybrańca.
- Rozumiem. Jeśli tak ma być. Niechaj tak będzie.- zakończył smutno Tamotsu
- Wyruszamy za 3 dni. Będę czekał przy rozstaju dróg.- odpowiedział Kioshi i znikł tak szybko jak się pojawił.

Ojciec i syn wrócili do domu. Matka dowiedziawszy się o przeznaczeniu syna rozpłakała się, jednak po rozmowie z mężem zgodziła się na podróż.
Yuudai pożegnał się z rodziną i przyjaciółmi. Udał się w wyznaczone miejsce i tak rozpoczęła się podróż w dorosłość Yuudaia.

Mędrzec i Yuudai
Podczas tej wędrówki Kioshi nauczył młodego podstaw bycia ninja jak i podstaw drogi samuraja.Mędrzec mimo podeszłego wieku dał wiele cennych lekcji i wskazówek Wybrańcowi.Lecz nie był to tylko trening dla ciała. Yuudai poznał sekrety filozofii.Poznał wiele dróg życia i sposobów postrzegania świata. Dzięki mędrcowi rozwijał swe umiejętności z wielkim zapałem. Chciał stać się godny swego przeznaczenia, a wiedział też o ciemnej jego stronie. Stał się bardzo inteligentnym, silnym i pewnym swego celu młodzieńcem. Jego siła znacznie wzrosła dzięki temu treningowi. Oprócz tego Yuudai zobaczył jak wygląda życie w jego kraju, znał jego jasne i ciemne strony. Wędrował dalej przez inne kraje u boku Kioshiego. Po czterech latach Yuudai bardzo się zmienił. Dorósł nie tylko pod względem fizycznym, ale i duchowym. Stał się wysokim, szczupłym i dobrze zbudowanym mężczyzną. Miał smukłą twarz i bardzo męskich rysach. Bystre i poważne oczy o kolorze jasnoniebieskim. Nos średniej wielkości. Wąskie i raczej niedługie wargi. Pod nimi lekko wystający podbródek na którym nosił krótką bródkę. Nad tym wszystkim górowała czupryna. Czarna jak węgiel. Średniej długości. przechodząca w przystrzyżone baczki. Cała twarz miała poważny wyraz. Odzwierciedlała ona osobowość jaką posiadł Yuudai. Stał się poważnym, trzeźwo myślącym opanowanym młodzieńcem. Nie było w nim zarozumiałości, ani pychy. Był cichy i spokojny. Nie był jednak wiecznie przygnębionym smutasem.
Wyznawał teraz zasadę: "Nie jesteś tym co posiadasz".
Czuł, ze jest gotowy na to co ma mu zgotować świat.
Kioshi również tak uważał. Celem ich wędrówki przez te 4 lata był Kraj Pól Ryżowych, a konkretnie to co tam się znajduje.
Yuudai wiedział, że udają się do Akademii już od pewnego czasu. Był gotów.
Kioshi odprowadził go więc do miejsca, do którego tylko mógł.

- Pamiętaj Yuudai tego czego Cię nauczyłem.- upomniał Go Mistrz po raz ostatni.
- Zawsze będę miał w sercu Twą naukę Sensei. Więc to pozegnanie?- zapytał zasmucony Yuudai
- Tak. Pożegnania nie są miłe, ale konieczne.
- Cóż. Więc żegnaj mistrzu.- rzekł szlochając Yuudai
- Do zobaczenia, wschodzące słońce (ライジング・サン)
- Do zobaczenia?!- zapytał  zdziwiony Yuudai, lecz nikt mu już nie odpowiedział.

Stał sam pośród pól ryżu. Uszedł zaledwie kilka kroków i stracił przytomność. Był już u celu.
Na nazajutrz obudził się w swoim pokoju w Akademii, pełen nadziei i gotów na wszystko!

Kim był mędrzec Kioshi?
Nikt nie wie skąd pochodzi. Przybył do Uzu no kuni wiele lat temu. Od kiedy się pojawił na wschodnich terenach kraju zaczął nieść pomoc okolicznym mieszkańcom. Leczył chorych, pomagał przy zbiorach.  Pomagał w trudnych sytuacjach tym, którzy prosili go o pomoc. Nigdy nie chciał nic w zamian.
Legendy mówiły, że włada on potężną mocą która nie jest z tego świata. Podobno pamięta czasy Mędrca Sześciu Ścieżek. Inni mówią, że jest Aniołem, a drudzy, że jednym z tworów Mędrca.
Jak jest naprawdę, wie tylko Mędrzec. Wie także, Yuudai. Lecz nie jest tego świadom. Jeszcze nie.

Offline

 

#80 2013-07-24 20:22:15

Sensei_Shinsaku

Sensei

Zarejestrowany: 2012-09-15
Posty: 150

Re: Sala #1 - Prolog

Jeśli mam być szczery, niesamowicie trudne zadanie przede mną, a mianowicie - ocena twojego prologu. Było w nim bowiem wiele rzeczy, które mnie drażniły, ale jeszcze więcej tych, które przypadły mi do gustu. Zacznijmy może od złych stron.
Czytając początek miałem wrażenie, że piszesz niesamowicie chaotycznie, nie dało zauważyć się żadnej płynności. Przez to miałem pewne trudności, aby przebrnąć przez ten tekst. Co więcej, rozbawiła mnie sprawa przepowiedni. Nie umniejszam ci jednak - miałeś prawo do stworzenia swojej historii i super, że była wyraźnie różna od innych, które mogliśmy to czytać, jednak jak dla mnie - zrobiło się zbyt bajkowo.
Zwróćmy może również uwagę na zbieżność imion. Wiem, że może to takie nic, ale spowodowało to to, że wyobrażając sobie ojca Yuudai'a, miałem przed oczami avatar Tamotsu z Senju. Nie jest to jednak zbyt istotne.
Co mi się podobało? Przede wszystkim wielopoziomowość stworzonej przez Ciebie historii. Nie opowiadała ona jedynie o jednym wydarzeniu, ale był to raczej całkiem logiczny ciąg zdarzeń. Dzięki temu lepiej można było odnaleźć się w świecie postaci, którą wykreowałeś.
Co więcej - długość. Wiem, że może dla niektórych ściany tekstu nie są niczym fascynującym, ale przynajmniej widać twoje zaangażowanie, które zdecydowanie powinno zostać docenione.
Dlatego też obdarowuję Cię 35 punktami statystyk, do rozdania w kolejnym poście (pamiętaj, że na start masz 1 "poziom" każdej z nich), po czym zapraszam do naskrobania czegoś w sali treningowej nr 1. Powodzenia!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
BetonovĂŠ jĂ­mky JesenĂ­k septiky hotelstayfinder