Administrator
Wybrzeże piaszczyste. Chyba w ten sposób dałoby się najlepiej określić Tereny starego Sashigame. Północna część prowincji Sashikan oczywiście musi znajdować się nad morzem. Po czym łatwo to rozpoznać? Cóż, przede wszystkim po florze i faunie. W tych terenach dominują piaszczyste wydmy, a także rozmaite plaże. Miejsc do opalania da się tutaj znaleźć więcej niż w jakiejkolwiek innej krainie geograficznej. Co idzie za tym, zdecydowanie łatwiej jest tutaj wypoczywać niż trenować, ponieważ znalezienie ukrytej lokacji graniczy wręcz z cudem. No chyba, że komuś nie zależy na dyskrecji i lubi, gdy inni obserwują jego zmagania z nową techniką, umiejętnością, czy innym elementem do nauki.
Podstawowe informacje o starym Sashigame zostały już określone - plaże i dostęp do morza. Coś poza tym? Tak, panuje tutaj bowiem niezwykle przyjazny klimat, zarówno dla mieszkańców, jak i podróżujących, czy turystów. Opady występują, jednak zazwyczaj w nocy, a w dzień jest ciepło. Poza tym, praktycznie zawsze da się wyczuć delikatny wiatr dochodzący znad morza - charakterystyczna bryza jest zapamiętywana przez wszystkich, którzy kiedykolwiek odwiedzili to miejsce. Co więcej o przyrodzie? Cóż, jeżeli oddalić się od brzegu, po dwóch, może trzech kilometrach, da się dostrzec roślinność nadmorską. Makia, oliwki, gaje roślinne, cyprysy - wszystkiego w bród, szczególnie tych ostatnich.
Ze względów na słabe gleby, z roślin uprawnych można dostrzec jedynie wcześniej wymienione nadmorskie specjały, niewymagające dobrej ziemi. Tutejsza ludność utrzymuje się raczej z chowu zwierząt i turystyki. Nic zresztą dziwnego. Tereny starego Sashigame są naprawdę piękną okolicą, i chyba nie ma nikogo z Kraju Ziemi lub innych okolic, kto znałby lepsze miejsce na wakacje, czy dłuższy odpoczynek od świata...
Opis stworzony przez Ikkyo
Offline
Zaginiony
[z Baigai]
Szybkość podróży znacznie przyśpieszyła, z bardzo oczywistego powodu. Podróż odbywała się teraz na grzbiecie wodnego smoka, więc jak można się domyślić była ona bardziej milsza, a czas płyną jakby szybciej. Po jednym dniu już znaleźli się na terenach Sashigame, gdzie widać było bardzo dużo fauny.
- Ciekawe miejsce - Szeptał sobie pod nosem - Tyle oswojonych zwierząt.
Nie zawracając sobie jednak takimi sprawami głowy, myślał tylko o jak najszybszym dotarciu do celu. Udał się więc na tereny Tetsu no Kuni, czyli w mroźne rejony, zamieszkiwane przez samurajów.
[do Tetsu no Kuni - Tereny Testu no Kuni ]
Offline
[z Tetsu no Kuni]
Uchiha i Kiyoshi wspólnie przemierzają kolejną krainę na szlaku, prowadzącym do ich celu. Dainamaito - cel ich podróży, znajduje się na skraju świata. Długa droga jaką przebyli już bohaterowie, była niczym w porównaniu do tego co ich jeszcze czeka. Wkraczali pomału na tereny kraju ziemi... czekała ich teraz przeprawa przez dość nierówne tereny, bowiem znajdowały się tu i góry, i doliny. Wcześniejszy krajobraz, jakby namalowany, morski pejzaż zanikał.
- To chyba właściwa droga... pamiętam jedynie, jak wracałem tędy, ale nie bylem wówczas zbyt przytomny... - wyjaśnił Logen, gdy rozejrzał się po okolicy.
Podróżnicy ciągle mieli przed sobą jeszcze trochę drogi...
[zt obu -> Wioska klanu w Baigai]
Offline
Wreszcie dotarliśmy z Naną do Sashigame w Kraju Ziemi. Była to część morska. Zatrzymałem się na chwilę aby spojrzeć na ten piękny widok.
- Nie zauważamy niekiedy jaki świat potrafi być piękny... - Rzuciłem na głos, po czym zaciągnąłem się morskim powietrzem. Z racji tego że już było cieplej, Nana jakby "obudziła się". Widziała w tym momencie to samo co ja.
- Jesteśmy już dosyć blisko. Jeszcze chwila i dotrzemy do Dainamaito. - Rzuciłem z uśmiechem, po czym pobiegłem brzegiem morza, aby nacieszyć się tym widokiem. Nie było wielu ludzi, co było dla mnie ułatwieniem.
z/t obojga -> Baigai/Źródło
Ostatnio edytowany przez Ichitsu (2012-03-10 20:11:53)
Offline
Zaginiony
Kolejny punkt mojej wyprawy. Ostatni przed Baigai. Morski krajobraz jest miłą odmianą po lodowej pustyni. Zatrzymuje się na chwilę. Staję w pozycji do walki. Rozpoczynam. Za pomocą kościanej katany kreślę łuki, wpierw małe i powolne, z czasem coraz szybsze. W lewą rękę chwytam kunai. Póki co muszę przywyknąć do takiej formacji. Po krótkim treningu ruszam dalej. Już nie daleko, wkrótce powinienem tam dojść. Nie wiem co tam znajdę, ale mam nadzieję, że wpadnę na trop tego, który zniszczył te wioskę, a także wioskę Uchiha. Może wpadne na trop garbatego barda.
(zt---> Baigai)
Offline
Zaginiony
I znów tutaj. Nie było to zbyt miłe uczucie. Jakbym bez powodu, tyle łaził. No trudno. Przyspieszam. Z powrotem to Tetsu no Kumi. Obłęd. No ale idę szybciej. Nie mam czasu na odpoczynek. Muszę dogonić, a nawet wyprzedzić Sentiego i Gisaku. Nie wiedziałem gdzie są, ale coś mnie do nich ciągnęło. Przeczucie? Dziwna moc? Już raz zadziałało, może zadziała znowu. Pamiętałem, że jeśli ich spotkam, to będę walczył z Gisaku. Nie miałem zamiaru od tego uciekać. Mimo że był silniejszy, ciągle mogłem go przechytrzyć. Nie mogę się doczekać. Opuściłem teren Sashigame.
(zt---->Tetsu no kuni)
Offline
[Z Baigai]
Uchiha dotarł na skraj kraju ziemi, a jego oczom ukazała się zupełnie inna sceneria. Piękne morze, którego w Tsuchi no Kuni ciężko doświadczyć. Podróż za starym przyjacielem była jednak męcząca. Potrzebny był odpoczynek. Logen usiadł pod jednym z drzew tak, aby móc w spokoju oglądać morze.
Piękne... tu jest na prawdę pięknie... - pomyślał młodzieniec. - Wprost wymarzone miejsce na trening...
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Akcept by Basai
Po treningu Logen spokojnym krokiem ruszył dalej w podróż. Minęło już sporo czasu, więc odnalezienie osoby, za którą podążał, będzie trudniejsze. Mimo to nie mógł zrezygnować.
[zt -> Tereny Tetsu no Kuni]
Ostatnio edytowany przez Basai (2012-03-21 20:16:47)
Offline
Mieliśmy dość szybkie tempo marszu. Nie ukrywam, że osobiście się do tego przyczyniłem, gdyż chciałem jak najszybciej wypełnić misję i zatrzymać się w jakimś hoteliku z gorącymi źródłami. Taka kąpiel to dopiero relaks. Niestety kosztuje i to dość sporo.
- Mam jednak sporo Ryo - pomyślałem patrząc do kieszonki w której nosiłem pieniądze. Tak, to prawda, ostatnio nie miałem wydatków a wypłaty szybko zasilały mój budżet. Teraz pozostało pomyśleć na co je wydać..
- Przecież miałem iść do gorących źródeł.. - walnąłem się w czoło, zażenowany własną głupotą. Dopiłem mleko, a że strasznie mi się nudziło, wyciągnąłem kunai i zacząłem rzeźbić abstrakcję w kartonie.
Droga powoli ubywała.
z/t Baigai
Ostatnio edytowany przez Senti (2012-03-21 19:42:38)
Offline
[z Tetsu no Kuni]
To była pierwsza kraina z jaką musiałem się uporać wyruszając w podróż. Jedna praktycznie z pięciu jakie jeszcze przejdę, lecz nie zbaczałem na to. Najważniejsze teraz było dotarcie tam w jednym kawałku. Okolica zbytnio nie przykuwała moich oczu, zwyczajna, spokojna.
- Eh.. znowu podróż.. czy to nie jest dla ciebie męczące? – Zapytałem, patrząc na Katsuyu leżącą na moim barku
- Oczywiście, że nie. Jestem tutaj by pomagać – Jak zawsze z miłym charakterem odparł biało niebieski ślimak.
- Skoro tak mówisz – Rzucając ostatnie słowa, jeszcze raz spojrzałem w górę. Słońce jeszcze się unosi, noc nadchodzi – Śpieszmy się…
Idąc przez zieloną trawę, co chwile nuciłem sobie smutne piosenki. Nie miałem teraz nastroju a to z powodu bolących nóg.
[z/t -> Baigai -> Tereny Baigai]
Offline
Zaginiony
Po raz to kolejny przyszło nam podróżować. Właśnie obmyślałem strategię walki, gdy mój wzrok przykuł Ichuza, który rozmawiał ze swoim summonem. Postanowiłem również kogoś przywołać. Przegryzłem kciuka i po złożeniu pieczęci na moim barku pojawił się skorpion.
Witaj Yasuhiko rzekłem przyjaźnie Niedługo będziesz mi potrzebny. Mogę prosić Cię o pomoc ? spytałem uprzejmie
Witaj Gisaku. Chętnie Ci pomogę. A co to za jedni ? Nie ufam im rzekł skorpion
Spokojnie. Są ze mną. odrzekłem. Podróż mijała niezwykle szybko a ja zajmowałem się rozmową oraz regeneracją chakry.
[z/t Baigai]
Offline
Tępo jakie narzucili było dość szybkie jednak wolałam nawet najbardziej męczącą wędrówkę po ziemi od niedawnych rejsów po morzu Najwyraźniej zmierzaliśmy wszyscy do jakiegoś celu w kraju ziemi. Muszę przyznać że nigdy tu nie byłam, ciekawiło mnie trochę z jaką misją zostaliśmy wysłani, jednak na nie chciałam wyjść na osobę która nie wie co się dzieje. Z tego powodu postanowiłam nie pytając o nic podążać za resztą zwłaszcza, że wyglądało że znają się na rzeczy...Nabrałam trochę wątpliwości kiedy nagle bez powodu jeden z nich zaczął okładać ręką własne czoło, jednak głupio byłoby się teraz wycofać
[z/t -> Baigai -> Tereny Baigai(za resztą)]
Offline
Martwy
Piękne Sashigame raj dla innych ludzi dla Miri tylko kolejny kraj który musiała przebyć , niemal pozbawiona uczuć które okazywała jedynie gdy doznawała kolejnego nawału wspomnień , ból doznany w dzieciństwie sprawił że każdy inny wydaje się być nieistotnym .
Miri była świadoma malejącej odległości dzielącej ją od jej celu jeszcze tylko Baigai do przebycia , mój cel znajduje się coraz bliżej . Wolnym monotonnym krokiem niezmiennym od wyruszenia z Hidari przebyła te ziemie za którymi czekało Baigai.
[z/t--> Baigai]
Offline
Zaginiony
- Ludzie, stanowczo za dużo ludzi...[] - powiedziałem walcząc z emocjami. W końcu wystarczyło zrobić tutaj jedno małe coś, a chaos był gwarantowany. I uśmiech na mojej twarzy również... Jednak powstrzymałem się. A może kiedyś również nadąży się taka okazja, a będę potężniejszy.
-[i] Kiedyś moi mili, kiedyś... - powiedziałem do siebie, jednak przechodzący obok mnie ludzie również to usłyszeli. Czy się tym przejąłem ? Nie za bardzo, niech będą gotowi. Zresztą i tak wiedziałem, że zapewne wezmą mnie za jakiegoś szaleńca... W sumie sam nie miałem pewności czy jeszcze jestem normalny...
[ z.t -> Baigai]
Offline
Tak oto podróż na wielkiej ogromnej ślimaczej królowie, dobiegał końca. Po kilku dniach podróży dotarłem do Sashigame, czyli ostatniej prowincji jaka mnie styka z krajem ziemi. W końcu mogłem odetchnąć z ulgą, iż więce nie zobaczę tych skał, kamieni i cieśnin.
- Wiesz... Katsuyu.. po tej przygodzie powracamy do normy... teraz zakręć lekko w lewo i kieruj się na bliższy wschód - Odparłem jej z lekką dezaprobatą, po czym ona tylko potwierdziła.
- Hai ! - Po kilku godzinach, które wręcz przeciwnie bardzo szybko upłynęły, wydostaliśmy się z kraju ziemi, a dalej kierowaliśmy do Tetsu no Kuni.
[z/t - > Tereny Tetsu no Kuni]
Offline
Martwy
Miri powtórnie po tak długim czasie znalazła się w raju Sashigame , idąc jednym z traktów przecinających ową prowincję myślała o Hayato którego ciało zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach , poprzysięgła że świat zapłaci jej za kolejny cios , tym razem to świat zapłacze , zostanie obrócony w pogorzelisko z którego wyrośnie nowy porządek , który wstrząśnie tym światem w posadach , lecz nim to się stanie Miri musiała przedsięwziąć wiele kroków ku zdobyciu tak mocno nęcącej siły , dlatego opuściła Kakan zanim sięgnie po siłę musiała się przygotować , jedynym problemem były wspomnienia które pozostawały tak uciążliwie natrętne , lecz były kluczem do siły wrodzonej krwi Miri , musiała kroczyć ścieżką bólu ponieważ ból daje moc...
Miri przebywała Sashigame pochłonięta myślą o przyszłości , nie dostrzegając piękna owej prowincji , piękno bywa złudne .
Offline
Gość
No i Sashigame, istny raz po wizycie w Tetsu no Kuni, przynajmniej dla mnie. Słoneczny klimat, dostęp do morza, wszystko to wręcz pozwala mi zapomnieć o mroźnym klimacie Kraju Żelaza, już po chwili mogłam normalnie funkcjonować, kiedy oziębłość przeszkadzała mnie już dręczyć. Tutaj jest mi ciepło, mogę robić już co chcę, odpocząć, a to po podróży, a to po wszystkim. Dobrym sposobem na odpoczynek zawsze jest trening, tak mi się wydaje, dla ninjy to właściwie podstawa. Dlatego właśnie znalazłam sobie jakieś odosobnione miejsce tutaj, by potrenować.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Akcept by Basai
Skończyłam dość szybko, trening nie zajął mi więcej jak dwie godziny. Wyszłam więc z odosobnienia, pojawiając się normalnie na udostępnionych publicznie ścieżkach, chodnikach, drogach. Starałam się trzymać zwłaszcza blisko terenów usytuowanych bezpośrednio przy morzu, więc tych porośniętych trawą, drzewami, tych, gdzie występował morski piasek, na widoki gołych skał Kraju Ziemi nie miałam ochoty. Spostrzegłam niedaleko jakąś dziewczynę, która miała przy sobie wyposażenie charakteryzujące ninję. Podbiegłam do niej, już z daleka machając prawą ręką i krzycząc.
-Hej !
Podbiegłam do niej, szłyśmy sobie naprzód, więc widziała mnie też już na samym początku.
-Widzę, że jesteś ninją, jak i ja. Jestem Ayane, a ty? - może to trochę nieformalne, ale nie mam wielu znajomych, właściwie to jestem sama, muszę poznawać ludzi.
Ostatnio edytowany przez Basai (2012-06-03 21:22:45)
Martwy
Miri szła jak zwykle pochłonięta wewnętrzną walką , oraz planowaniem ścieżki ku strąceniu tego świata w przepaść , gdy wtem jej nieme knowania przeszył jakiś pisk... coś na wzór "hej" , Miri podniosła dotychczas lekko spuszczony wzrok i ujrzała że z naprzeciwka biegnie jakaś wyuzdana lala , podbiegła do Miri i rozpoczęła monolog , brak znajomych... wymieniła swoje imię , Miri przez chwilę nie wiedziała o co chodzi dziewczynie i najwyraźniej niewiele ją to obchodziło bo zmierzyła tylko dziewczynę obojętnym wzrokiem , Miri po chwili bezbarwnym i opanowanym tonem...
- niewiele obchodzi mnie to że jesteś ninją , a jeszcze mniej twoje imię , jeśli szukasz towarzystwa to idź zaczepiać chłopów przy drogach , paru minęłam przed chwilą...
Offline
Gość
Zdziwiłam się trochę postawą tej dziewczyny, była całkowitym przeciwieństwem mnie, tak przynajmniej wydawało mi się na pierwszy rzut oka. Mój uśmiech od razu zniknął, przerodził się w zdziwienie, minę wyrażającą niepewność, nawet pytanie. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, więc odsunęłam się dwa kroki w tył.
-Oj daj spokój, coś ty taka poważna? - rzuciłam najpierw w odpowiedzi na jej słowa.
-Nie szukam byle jakiego towarzystwa, chcę poznać nowych znajomych. Jak widzę, to i ty jesteś sama, nie wolisz znaleźć sobie koleżanki? - mój ton zmienił się, musiałam się podporządkować pod rozmówczynię.
Teraz mówiłam w sposób poważny i pewny siebie, ale nie opryskliwy, mój wyraz twarzy był tożsamy z tonem mowy. Coś chyba nie wygląda to za ciekawie.
Martwy
Miri słuchała słów Ayane zastanawiając się nad cudami rodzonymi przez los , podejście z jakim Ayane podchodziła do Miri było bardzo irytujące , Miri nie myśląc dużo nad obecną sytuacją po prostu lekko wyminęła natrętną dziewczynę rzucając jedynie - z takim podejściem nie znajdziesz niczego prócz śmierci, owocnych poszukiwań
Offline
Gość
Jej słowa brzmiały naprawdę dziwnie, jakby chciała mnie zabić samą mową, co mi się nie podobało. Dziewczyna minęła mnie i coś powiedziała, coś, co utkwiło w mojej głowie, jednak nie dlatego, że były to jakieś mocne słowa, a dlatego, iż taka osoba, jak ona, ich używa, w dodatku przeciwko mnie.
-Nie podoba mi się sposób, w który ze mną rozmawiasz, wiesz? Nie znam cię, nie wiem co ci się w życiu trafiło, ale kiedy ktoś jest miły dla ciebie, mogłabyś się zrekompensować tym samym. Jestem dziewczyną, nie dasz mi szansy? Powinnyśmy się trzymać razem w tym ciężkim świecie, oczywiście musimy się najpierw poznać, no ale daj mi szansę. - odpowiedziałam jej, odwracając się w jej stronę, kiedy mnie minęła.
-Dziwna jakaś, muszę być gotowa na wszystko. - pomyślałam, trzymając dłonie blisko kabur na udach.
Ostatnio edytowany przez Ayane (2012-06-02 17:32:14)
Martwy
Najpewniejszą rzeczą w całej tej poronionej sytuacji było naiwne podejście Ayane , dziewczyna była tak denerwująca że Miri nie dając po sobie nic poznać nie mogła już wytrzymać uczucia gotującej się w jej wnętrzu niechęci , Ayane reprezentowała wszystko to czego Miri nie lubiła , takie beztroskie zachowanie można już porównać do głupoty , lecz jej upartość była równie duża jak inne negatywne cechy jedyne o czym myślała w tej chwili Miri to jak najszybsze oddalenie się z tego miejsca , lecz swym nawałem słów Ayane mimowolnie zatrzymywała ją w miejscu , muszę zbierać siły , a stoję tutaj i słucham pustego ględzenia jakiejś idiotki która najwidoczniej ma poważny problem z samooceną
- słuchaj powtórzę jeszcze raz , nie szukam towarzyszy , znajomych ani marnującego się czasu , tak więc zabierz tą rękę z broni , bo na walkę z toboą też nie mam czasu
Offline
Gość
-Jakiej broni, o czym ty mówisz? - spytałam, nie wykonując gwałtownych ruchów.
-Jeśli chcesz walczyć, to proszę, jestem chętna na wyzwanie, jesteś taka pewna siebie, że z przyjemnością sprawdzę co potrafisz. - rzuciłam do niej także pewna siebie.
Miałam nadzieję, ze nie porywam się z motyką na Słońce, wolałabym nie wyjść z jakiejkolwiek walki jako ofiara. Nie, nie mam szans na przegraną, jeśli doszłoby do walki, pokazałabym na co mnie stać. Potrafię przecież bardzo dużo, moje ostatnie treningi o tym świadczą, taka dziewczyna jak ona na pewno nie ma ze mną szans.
-W takim razie zróbmy tak... Zawalczysz ze mną na pewnych warunkach. Jeśli w ogóle się nie zgodzisz, będzie to świadczyło o tym, że jesteś tchórzliwą dziewczynką. Jeśli przyjmiesz wyzwanie i wygrasz, odczepię się, a jeśli przegrasz, dasz mi szansę. Widzę jaka jesteś, zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo się różnimy i moje zachowanie ci z pewnością przeszkadza, właśnie dlatego chcę z tobą zawalczyć. - mówiłam jej z pełnym zaangażowaniem i powagą, zależało mi, ta dziewczyna mnie zainteresowała.
Martwy
Jakich słów by nie użyć to pomimo wszystko dziewczyna choć była idiotką to dla swych "światłych" idei była gotowa dać się poturbować , choć nie wiedziała na jakim poziomie jest przeciwnik to wyzwała Miri na pojedynek, ale Miri wbrew pozorom nie chciała walczyć z kimś o takich poglądach , w pewnym sensie to podejście przypominało jej Hayato , a właściwie początek , miała go tak jak teraz Ayane za kretyna który nigdy nie doświadczył bólu , potem poczuła jak bardzo się myliła...
Niestety Hayato nie żył a Miri zła na samą siebie i na dziewczynę która wbrew pozorom nie była winna odczuwanego bólu po stracie Hayato , jednak obudziła w niej te wspomnienia , tą scenę którą miała przed oczami każdej nocy , Miri tylko zacisnęła zęby...
- walczmy...
Offline
Gość
Skoro dziewczyna dała znak gotowości do walki, zgodziła się, mogłam się czuć zadowolona z siebie, bo najwidoczniej w jakiś sposób na nią wpłynęłam. Krótkie "walczmy" wystarczyło, by wywołać u mnie chęć tej walki i nawet wygrania jej. Odskoczyłam na kilka metrów, tworząc między nami dystans mniej więcej siedmiu metrów. Wyciągnęłam trzy z moich zwojów, po czym ułożyłam je na ziemi, lekko rozwijając. Złożyłam dłonie w pieczęć tygrysa.
-Karakuri Engeki... Karasu... Kuroari... Sanshouo... - przy wymawianiu nazwy każdej lalki wokół mnie pojawiał się dym i charakterystyczny dźwięk *Puff*.
Dym szybko został rozwiany, wówczas dziewczyna mogła ujrzeć trzy moje marionetki.
-Wygram tą walkę. - rzuciłam, po czym zaatakowałam.
Sięgnęłam obiema dłońmi do toreb, wyciągając z nich w sumie dziesięć shurikenów. Wyrzuciłam je w powietrze, doczepiając wcześniej niewidoczne nici z chakry. Shurikeny zawisły w powietrzu, po czym poleciały szybko, kręcąc się, nad przeciwniczkę, po czym zaczęły na nią spadać od góry z dużą szybkością, machnęłam dłońmi, jednocześnie szarpnęłam nićmi, by zwiększyć ich szybkość. Po ataku zneutralizowałam nici i prawą dłonią przejęłam kontrolę nad Karasu, lewą zaś wyciągnęłam z torby pięć kunai'ów, które wisiały na każdym moim palcu, po jednym.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Ostatnio edytowany przez Ayane (2012-06-02 19:25:45)
Martwy
Miri widząc obecne położenie w jakim się znalazła poczuła ulgę , dziewczyna okazała się godną zawracania głowy przeciwniczką , toteż Miri na momencik zacisnęła powieki , po chwili otworzyła je szeroko ukazując źrenice mieniące się mocno czerwoną barwą , spadające kunaie stały się teraz łatwiejsze do uniknięcia co też się stało , a ruchy dziewczyny bardziej zwinne i szybkie.
Po szybkim uniku (czyli odskoczeniu w bok) Miri szybkimi ruchami dłoni zawiązała pieczęć Goukakyuu no jutsu
Ostatnio edytowany przez Miri (2012-06-02 19:40:11)
Offline
Gość
Zaczęło się, tak naprawdę dopiero teraz walka się zaczynała. Dziewczyna nie miała pojęcia o niciach z chakry, bo te są niewidzialne, dlatego zrobiłam zamach, a shuriken'y w ostatnim momencie, zamiast wbić się w ziemię, skręciły, kierując się na nią od boku. Niestety miałam inne zmartwienie, a mianowicie szereg ataków technikami Katon. Sama obroniłam się, wchodząc na grzbiet Sanshouo, następnie podnosząc jej tarczę, machnęłam dłońmi, szarpiąc linkami, dzięki czemu pozostałe marionetki także znalazły się za tarczą. Kiedy ogniste techniki ustały, wstałam, machając od razu dłońmi, Karasu i Kuroari zmierzały w stronę przeciwniczki. Najpierw ich nadgarstki odczepiły się, każdej lalki i u każdej pary rąk, następnie z otworów tam się znajdujących wystrzeliło równo 35 senbonów, salwami po 3, taki dewastujący atak był raczej niemożliwi do uniknięcia, nawet przy pomocy Sharingan'a. Co jak co, ale jedna łezka nie dorówna mojemu lalkarstwu. Tuż po ataku dystansowym Kuroari zatrzymała się, natomiast Karasu wysunęła z każdej pary rąk ostrza skryte w nadgarstkach, po czym zaczęła nacierać nimi na dziewczynę.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Martwy
Gdy senbony zbliżające się do ziemi wykonały zwrot w bok , Miri wybiła się lekko w powietrze unikając ataku , jednak następny wyprowadzony przez lalki nie malował się w jasnych barwach , nawet wzmocniona przez nadal aktywnego sharingana zwinność i szybkość nie mogły się tu zdać na wiele senbony były nazbyt szybkie , w powietrzu zaświszczał wyciągnięty szybko z pochwy krótki mieczyk mieniący się białą barwą , na jakiekolwiek inne posunięcia nie było już czasu , Miri zdołała dzięki sharinganowi sparować senbony które mogły godzić w punkty witalne , przez chwilkę stała wyciągając senbony z prawego ramienia którym w ostatniej chwili zasłoniła twarz - jesteś dobra ale nie myśl że się poddam
gdy lalka zaatakowała Miri z bliskiej odległości wyprowadziła ponownie Goukakyuu no jutsu efekt zderzenia z kulą ognia przy tak bliskiej odległości był łatwy do przewidzenia...Ostatnio edytowany przez Miri (2012-06-02 20:16:21)
Offline
Gość
Miri najwidoczniej była godną przeciwniczką, chociaż wcale się jej nie bałam, tyle ile pokazała wystarczyło, by określić, że jestem lepsza. Może i zdołała uniknąć większości senbonów, ale mogę się założyć, że nie wszystkich. Jej poziom Sharingan'a jest za słaby, by sprostać moim ogromnym umiejętnościom lalkarskim. Przeciwniczka skupiła się na Karasu, nie zauważając tym samym, że Kuroari kompletnie zniknęła. Najpierw jednak musiałam się uporać z kulą ognia, wykonałam różne ruchy dłońmi, a Karasu rozdzieliła się na kilka części, które był szybsze, niż kukła w całości, dlatego ominęły kulę różnymi stronami. Potem Miri nie miała już żadnych szans na dalsze ruchy, a to dlatego, że została schwytana od tyłu przez Kuroari, której nie miała szans zobaczyć. Lalka złapała ją swoimi rękami (3 pary rąk), kompletnie ją unieruchamiając. Dodatkowo po wewnętrznej stronie rąk usytuowane są ostrza o długości nie przekraczającej kilku centymetrów, na pewno jednak dotkliwie poraniły dziewczynę w uścisku.
-Karakuri Engeki to teatr marionetek, nie masz ze mną szans, dziewczyno.[/i] - mówiłam z daleka.
Karasu złączyła się i przyjęła odpowiednią pozycję blisko dziewczyny, która aktualnie wisiała w powietrzu trzymana przez Czarną Mrówkę.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Martwy
Miri tkwiąc w objęciach lalki wiedziała że już nie ma szans że jest naprawdę słaba i że natychmiast rusza się wzmocnić nie bacząc na odniesione rany , teraz dopiero poczuła żądze siły nie nienawidziła Ayane , ona otworzyła jej oczy pokazała jak naprawdę jest słaba , ale wiedziała że musi dotrzymać obietnicy jej danej , choć będzie ciężko wytrzymać z kimś kto ma taki charakter to nie miała wyboru stanęła do walki i ją przegrała
tak więc bezbarwnym i opanowanym tonem przerywanym jedynie na moment gdy krew się gromadziła w jej ustach - tak , wygrałaś , daję ci szansę ale proszę cię o jedno , nie pieprz za dużo...
Offline
Gość
Uśmiechnęłam się, widząc oraz słysząc reakcję dziewczyny, po prostu wygrałam i tyle, nie dałam jej szans, ale taka już przecież jestem. W sumie nie chodziło mi o zwykłą wygraną, chciałam jej coś udowodnić, poza tym zależy mi, bo chcę ją poznać, ma ciekawą osobowość. Od razu, kiedy się poddała, a raczej powiedziała, iż wygrałam, skierowałam dłonie w dól, w skutek czego Kuroari inaczej złapała ją, tak, by nie sprawiać bólu i nie ranić jej już. Ułożyła ją delikatnie do ziemi, po czym znowu wykonałam kilka ruchów, dzięki czemu marionetki znalazły się obok mnie, dokładnie to Kuroari i Karasu, bo Sanshouo ciągle znajdowała się pode mną. Lalki od razu zniknęły, zaś wszystkie ich bronie także, tworząc różnej wielkości dymy, wokół słychać było salwę dźwięków typu *Puff*. Jeżeli chodzi o moje bronie, wystarczyło kilka ruchów dłoni, linki z chakry, by znowu znalazły się w moich torbach, czy kaburach. Podeszłam od razu do byłej przeciwniczki.
-Nadal nie znam twojego imienia, więc czekam. I jeszcze jedno... Nie miej mnie za idiotkę, nie oceniaj książki po okładce. W ogóle mnie nie znasz. - mówiłam poważnym tonem z pretensjami.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Martwy
Miri przez chwilę trzymała się za prawą rękę... po chwili milczenia odpowiedziała już niezmiennym u niej tonem
- może cię oceniłam zbyt pochopnie , ale zrobiłam to przez pryzmat na twoje zachowanie , nie przecz , i jeszcze jedno nie znasz mych celów a musisz wiedzieć że jeśli chcesz iść razem ze mną to będziesz musiała spoglądać na ból , bo to jest mój cel sprawić by świat cierpiał... może kiedyś powiem ci dlaczego to robię , ale jak na razie wiedz że mam na imię Miri...
Offline
Gość
Od razu chwyciłam dłoń Miri, słysząc wszystkie jej słowa. Teraz jej postawa nawet mi imponowała, potrafi się zachować w takiej sytuacji, co dobrze o niej świadczy. Na początku trochę odrzucała, ale może także nieprawidłowo się zachowałam? Przecież są różne przypadki, może musiała przeżyć śmierć bliskiej osoby, czy coś takiego? W sumie nie zdziwiłabym się wtedy jej zachowaniu, dlatego chyba muszę trochę zrzucić na luz.
-Spokojnie, nie musisz się martwić. Jestem dojrzałą dziewczyną, jak widzisz potrafię o siebie zadbać, jestem silna, rzeczywiście za szybko mnie oceniłaś. Najlepszym sposobem na poznanie drugiej osoby jest walka. Właśnie dlatego wiem mniej więcej jaka jesteś, w małym stopniu, ale coś tam wiem. Musisz dać mi szansę, a jeżeli chodzi o to, to idę z tobą, nie mam i tak co robić.[ - odpowiedziałam jej.
-Obyś dobrze robiła, Ayane. - takie słowa przeleciały mi przez myśli.
Martwy
Miri po słowach Ayane przez chwilę lekko przygaszonym wzrokiem spoglądała w ziemię , nie był to wzrok zdradzający słabość , zakłopotanie lub cokolwiek innego , był to wzrok bez żadnych emocji niczym rybi... martwy... w każdym razie po chwili milczenia Miri podnosząc wzrok na Ayane swym monotonnym głosem
- jeśli chcesz kroczyć tym szlakiem razem ze mną to powód który podałaś nie jest najlepszym , to nie coś co możesz zrobić z braku zajęcia , bo jeśli to co mówisz jest prawdą to będziesz tego żałowała.
Ja mam powód by posunąć się do takiego czynu ty chcesz to uczynić... dobrze to nie moja sprawa i tak uczynisz jak zechcesz...
Ostatnio edytowany przez Miri (2012-06-04 16:15:53)
Offline
Strażnicy
Mężczyzna kroczący ścieżką liczył sobie zapewne trochę ponad ćwierć wieku , lecz jego wiek mógł pozostać nieodgadniony dla innych ponieważ szczelnie owijające jego ciało luźne czarne płaszcze z bardzo wysokim kołnierzem do połowy zakrywały jego bladą twarz , z ponad kołnierza widoczne były dość sporego rozmiaru gogle o charakterze okularów przeciwsłonecznych , płowe czarne włosy niczym nie skrępowane swobodnie opadały na jego nie rosłe barki . Człowiek ów napotkany w zacienionym lesie mógł budzić niemałą grozę swym obliczem , zmierzał teraz traktem kątem oka obserwując dwie stojące blisko siebie dość młode dziewczyny , nie śmiał zwrócić głowy w ich kierunku dlatego wciąż patrzył nań swym skrytym sposobem , owe dziewczyny to miejsce... dziwny obraz... pole w okół nich było dość wymowne aby odgadnąć niedawne wydarzenia , wracając do dwojga ninjy bo tak były wyposażone , wyglądały bardzo dziwnie , jedna stanowiła przeciwieństwo drugiej , pierwsza barwnie ubrana i swoją drogą dość uwodzicielsko zaś druga , w czarnych barwach z lekko pochyloną głową z wzrokiem martwo wbitym w postać przed nią , lecz Kanashimi bo tak mu było na imię poczuł patrząc na postać w czerni lekko przebiegające ciarki po jego wypełnionym owadami ciele , wbrew swej woli zapominając o swym celu zatrzymał się wpatrując się w ową postać łamiąc wszelkie zasady mentalności Aburame...
Offline
Gość
-Wiesz, szczerze to chcę z tobą iść, bo mam taką zachciankę. Może tego nie zrozumiesz, ale tak jest. Mogę ci w sumie wyjaśnić mniej więcej o co chodzi... Widzę jaką osobą jesteś, może i się od siebie różnimy, ale to pozwoli nam doskonale współpracować, uwierz mi. Trudno jest nieść ciężar całego świata na swoich barkach, dlatego pomogę ci, co dwie głowy to nie jedna. Ty nie masz nikogo, ja także, połączmy siły. Co z tego, że nasze cele niczym się nie wiążą, skoro osiągnięcie twojego pozwoli mi jednocześnie spełnić mój cel, w czym mi pomożesz. Będzie to współpraca, gdzie obie będziemy czerpać od siebie korzyści. Wiem, że w krwi Uchiha płynie ogromna siła, ty wiesz, że nie jestem słabą dziewczynką. Razem stworzymy duet, który na pewno dużo osiągnie, twoje działania nie kolidują się z moimi, właściwie, to nie jestem dobrą dziewczynką, ani złą, pozostaję na neutralnym gruncie, zobaczymy która strona przeważy i w końcu wygra, póki co po prostu zostańmy przyjaciółkami, razem na pewno dużo osiągniemy. - mówiłam do Miri poważnie i z zaangażowaniem.
W pewnym momencie spostrzegłam jakiegoś mężczyznę, który budził moje podejrzenia. Miałam tak w ogóle nadzieję, że zrobię wrażenie na dziewczynie, chociaż drobne, bardzo zależało mi na tej znajomości, polubiłam Miri, jej sposób bycia, zdolności, na pewno byłby z nas zgrany duet.
-Miri, przepraszam, ale na pewno zauważyłaś tamtego mężczyznę po twojej lewej. Nie zawracaj sobie nim głowy, potrenuj, a ja się nim zajmę. Jakby mnie długo nie było, nie martw się, czekaj tu na mnie dopóki nie wrócę. - przy ostatnim uśmiechnęłam się i ruszyłam powoli w stronę tajemniczego mężczyzny, starałam się zachować zgrabnie i uwodzicielsko, jak to na mnie przypadło, ale w drobnym stopniu, nie chciałam przesadzać.
-Przepraszam, ale czy coś od nas chcesz? Obserwowałeś nas, zaniepokoiło mnie to, dlatego właśnie pytam. - zwróciłam się do niego pytającym tonem.
Martwy
Miri starała się chłonąć każde słowo Ayane , wspominała słowa które padły zaledwie ponad miesiąc temu , teraz ta przepaść od tamtych wydarzeń wydawała się olbrzymią , Hayato być może w podobnych okolicznościach używał tych samych słów , lecz Miri wtedy w głębi duszy zaczynała już coś do niego czuć nie pamiętała smaku tego uczucia więc nie potrafiła go określić , odepchnęła Hayato bo nie chciała aby cierpiał patrząc jak Miri zagląda w otchłań , by widział ból którego musiał przy niej doświadczyć , lecz w końcu pękła w pewnej mrocznej jaskini potem żałowała tego... Hayato umarł na jej oczach , lecz tan widok wyzwolił w niej siłę która pozwoliła pomścić jego zabójców , oni zapłacili... teraz kolej na świat . Miri względem nowo poznanej osoby nie odczuwała żadnego uczucia , tak więc mogła wykorzystać siłę drzemiącą w tej wyuzdanej postaci... - oczywiście Ayane , pokazałaś mi jak silna jest twoja osobowość , z chęcią pozwolę ci kroczyć u swego boku , może kiedyś się zaprzyjaźnimy
Offline
Strażnicy
Kanashimi nadal patrzył na dziewczynę która właśnie odwróciła się od tej w kolorowym i poczęła iść w odwrotnym do niego kierunku , zaś dziewczyna która była ładnie może nawet za wyzywająco przystrojona pięknym zmysłowym i w całej swej krasie uwodzicielskim krokiem zbliżała się do niego , Kanashimi śledził ją swymi niewidocznymi z pod gogli oczyma niemal rumieniąc się co na szczęście nie było widoczne z powodu kołnierza przysłaniającego większość twarzy , gdy dziewczyna dotarła do niego stoją na przeciw wyglądała jeszcze piękniej po chwili swymi słodkimi ustami równie słodkim głosikiem - Obserwowałeś nas , zaniepokoiło mnie to
, Kanashimi udając obojętność po krótkiej chwili namysłu odparłOffline
Gość
Nie starałam się wprawdzie korzystać z moich wszystkich warunków kobiecych, ale zachowywałam się po prostu w sposób jak najbardziej na mnie naturalny. Wcześniejsze słowa Miri odebrałam w zwyczajny sposób, trochę nawet pozytywny, niczym mnie nie zdziwiły, nie musiałam się chyba martwić. Teraz miałam, można powiedzieć, wolną rękę, mogłam sprawdzić sprawę z tym mężczyzną, nie mieszając w to czerwonookiej, jak to ja zwykle nazywam Uchiha.
-Pola niedawnej walki? - powtórzyłam pytająco zaciekawionym tonem.
-Przecież wszędzie, w każdym miejscu spotykamy się z walką, to przecież świat ninja, nie ma się co dziwić. Poza tym ja i moja koleżanka jesteśmy ninja, lepiej z nami nie zadzierać. - zachichotałam na końcu uroczo z niesamowitym wdziękiem.
-Przepraszam, że spytam, ale kim jesteś, czego szukasz w tych okolicach? Ja jestem Ayane z Kraju Ognia, czysta podróż przywiała mnie tutaj i tyle. - spytałam, najpierw jednak przedstawiłam się sama, czego nakazywała kultura.
Trzymałam się jakiś metr od tego mężczyzny, musiałam być w razie czego ostrożna i gotowa na każdy nieprzewidziany ruch.
Strażnicy
Okazało się że owa piękność nosiła imię Ayane... Kanashimi nie zdradzając większego zainteresowania ową postacią co było dość mylne bo w rzeczywistości nie łatwo jest wytrzymać w towarzystwie kogoś tak uroczego , lekko pochylił głowę... - moje imię to Kanashimi , mylisz się nie chcę twojej krzywdy a owy widok wbrew pozorom nie był normalny...
Kanashimi wciąż na wspomnienie dziewczyny w czerni czuł wewnętrzny chłód który przebiegał po jego karku... twoja towarzyszka... różnicie się od siebie , nie wygląda na normalnego ninje , ale chyba pora na to abym się wytłumaczył , musiałem przebyć tą drogę ponieważ zmierzam do miasteczka aby wyzwolić pewnych ludzi z mojego niemal nie istniejącego już klanu , ale to mój problem , tak więc pozwolisz że się oddalę dłużej nie mącąc twego spokoju , przepraszam za wszystko , żegnam Kanashimi lekko odwrucił się w stronę miasta chcąc ruszyć w dalszą drogę .Offline
Gość
-Miło mi cię poznać, Kanashimi. - rzuciłam od razu po tym, gdy zdradził mi swoje imię.
-Tak wiem, różnimy się i to bardzo. Ma na imię Miri i pochodzi z klanu Uchiha, to pewnie dlatego tak się różnimy. Klan Uchiha, z tego co pamiętam, od zawsze wypełniony był nienawiścią, może na taką nie wyglądam, ale dużo czytam, znam historie tego klanu, nawet kilka wydarzeń, które nie powinny wyjść poza klan, jakoś udało mi się znaleźć tego typu rzeczy. Sądzę, że dane jej było przeżyć naprawdę dużo, ciężkie życie i nieciekawa sytuacja czynią ją taką. Ale nieważne, jesteśmy kumpelami, przeciwieństwa się przyciągają, jak to się mówi. - zachichotałam krótko.
-Hm, poczekaj. - zatrzymałam go, kiedy chciał odchodzić.
Powiedział, że ma do przeprowadzenia jakąś akcję sabotażową. Pomyślałam, że to całkiem dobra rozrywka i chyba mu pomogę. Miri i tak ma trenować, musi stać się silniejsza, ja powinnam zdobyć trochę doświadczenia, a walka u boku tego mężczyzny może być całkiem ciekawa.
-Wchodzę w to, chcę ci pomóc, dlatego idę z tobą. - powiedziałam mu z zaangażowaniem przekonującym tonem, odmowy nie przyjmowałam.
Zachowałam się odpowiednio do sytuacji, tj. zaczęłam iść dokładnie za nim, aż w końcu wyrównałam kroku.