Ninja Clan Wars

Kiedy doszedłem do siebie, dość łatwo zauważyłem, że Mei się czymś przejmuje. Kucnąłem przy niej i położyłem rękę na jej ramieniu.
- Rozumiem... Spróbuj jednak o tym nie myśleć. Oddaj się medytacji podczas której, przynajmniej na jakiś czas przestaniesz myśleć i przeniesiesz się w swój świat, wolny od problemów. - chwilę później wstałem i spojrzałem się na Uchihe. Westchnąłem,  wiedząc co zaraz powiem.
- Nie mam pewności o czym rozmawialiście ale... on sobie chyba z tym poradzi. - dlaczego powiedziałem chyba ? Bo jestem realistą, nigdy nie ma stu procentowej pewności, że coś wyjdzie.

Mie uśmiechnęła się, po czym odpowiedziała.
- Przydałaby się... - Po tym spojrzała w niebo.
- Co do Ichitsu... Poradzi sobie. - Po tym zamknęła oczy i zaczęła wsłuchiwać się w toczenie. Siedziała teraz w ciszy starając się uporządkować wszystko w głowie. Ciekawiło ją, kiedy mistrz wróci, kiedy w końcu będzie mogła podpisać pakt z żabami.
- A co jeśli przegra? Tak w ogóle jak oni będą walczyć, na śmierć i życie, czy może inaczej? - Zapytała samą siebie w myślach, w końcu zaczęły pojawiać się kolejne pytania, które nie dawały spokoju.

W końcu znalazłem się w Kraju Księżyca, na wyspie handlowej. Od razu po dotarciu do portu i opuszczeniu statku, udałem się do Miasta. Byłem ciekaw czy tamta dwójka przygotowała się i zrobiła to, o co prosiłem.
-Wróciłem. - rzuciłem na wejściu, stojąc na dachu, na którym znajdowała się Mei i Rokutaro.
Wyglądałem inaczej, dwie rzeczy mnie wyróżniały... Pierwsza to Żabi Sage, ale tych już widzieli, druga to natomiast duży zwój na plecach.
-Jak widać, udało się i to spokojnie, nie musiałem walczyć, chociaż proponowałem. - uśmiechnąłem się, łapiąc jedną ręką zwój.
-Nie martwcie się, Fukusaku, Shimo, zwój znajduje się w dobrych rękach. Mam nadzieję, że będzie wielu chętnych do podpisania paktu, trzeba sobie pomagać, zdobywać sojuszników, nie wiem czy mi to pomoże i skąd w ogóle takie myśli, ale cóż. - pomyślałem sobie.
-Mei, opanowałaś technikę przywołania? Rokutaro, nauczyłeś się czegoś? - rzuciłem w stronę moich towarzyszy.

-Hmm, Rokutaro... - westchnąłem.
-To nic, nie szkodzi... Podszkolisz się i zawalczymy jeszcze raz, sądzę, że jako towarzysze będziemy często trenować razem i sprawdzać na sobie nowe zdolności. - rzuciłem do chłopaka uśmiech.
-Zawalczę bez was. Z tego co mówi, jest słaby, nie chcę was nadużywać, że tak powiem, ponadto sam muszę się nauczyć działać, od prostych sytuacji po te najbardziej niebezpieczne. Fukusaku, Shimo, Czcigodni, prosiłbym, byście popilnowali zwoju. - rzuciłem w ich stronę, patrząc kolejno na każdą żabę.
Zdjąłem z pleców zwój, położyłem go gdzieś na boku, Ma i Pa siadły na nim.
-Hmm, widzę, że nie masz żadnej broni... - zauważyłem to u chłopaka od razu, dowodem była jego walka z Mei. -Posiadam rozmaity ekwipunek, czy nie chciałbyś pożyczyć czegoś na czas walki? Nie wahaj się, pożyczę ci dosłownie wszystko. - znowu się uśmiechnąłem i poczekałem na reakcję chłopaka.

-Hm, okej, łap. - powiedziałem, odwiązując już pochwę z kataną z nią, po chwili rzuciłem tą część ekwipunku w jego stronę.
-Nie ma na co czekać. - oddaliłem się na równe dziesięć metrów.
-Zaczynaj. - krzyknąłem nie za głośno, machając ręką.
Cóż, katana może mu się rzeczywiście przydać. Sam postaram się nie używać na razie broni, muszę dać mu przewagę. Chociaż zaraz, gdzie tu mowa o przewadze, skoro nie wiem co tak naprawdę potrafi... Błyskawicznym więc ruchem wyjąłem kunai'a, pomachałem nim na środkowym palcu i chwyciłem pewnie w dłoni ostrzem do zewnątrz. Chakry mam w zapasie, problemem może być jedynie zmęczenie po podróży i to długiej, w dwie strony w dodatku, ale z tym też nie powinno być problemów. Byłem gotów. Zapomniałem jednak o drugim zwoju, paktu ze ślimakami, więc jeszcze nim Rokutaro zaczął, odrzuciłem go gdzieś na bok. Przyjąłem pozycję bojową.

Rokutaro zaczął od prostej techniki klonowania.
-Zwykły podział... Racja, to świeżak, no chyba, że chce mnie zmylić, w co wątpię, nie miałby ku temu powodów, ale nigdy nic nie wiadomo. - pomyślałem sobie na szybko.
Cóż, tego rodzaju techniką nie trzeba sobie nawet zawracać głowy, zwłaszcza, kiedy używa jej niedoświadczony przeciwnik. Wystarczyło dokładnie wpatrywać się we wszystkie niematerialne klony i nasłuchiwać odgłosów, by już po chwili wyprowadzić frontalne kopnięcie w brzuch prawdziwego Wyrzutka. Po tym manewrze odskoczyłem tylko kilka kroków w tył. Nie zamierzałem używać chakry bez potrzebny, mimo, że miałem ochotę się zabawić.
-Walcząc z nimi, muszę też ich czegoś uczyć... Nie wiem. - obok mnie stał już jeden cienisty klon.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

-Kawarimi no Jutsu? - spytałem sam siebie.
Technika ta działa na niewielką odległość, ale może być doskonałą pomocą, lecz, do jej prawidłowego działania potrzeba koncentracji, by skupić się jednocześnie na sytuacji w walce i na przedmiocie, z którym się podmienia. Świadczy to tylko o dobrym skupieniu mojego przeciwnika, prawidłowo.
Klon przed atakiem obronił się kunai'em, zwyczajnie odbijając cios, po tym ruchu ja sam odskoczyłem do tyłu, natomiast klon ruszył na Rokutaro. Atakował bezpośrednio kunai'em trzymanym w ręce, wprowadzając bezpośrednie cięcia w różne części ciała oponenta, nie przejmując się odparowanymi cięciami, ciągle nacierał.
-Muszę go sprawdzić... - pomyślałem, obserwując.

W momencie, kiedy Rokutaro chwycił klona za rękę i ciągnął, ten swoją drugą ręką pchnął dłoń Rokutaro, by zniwelować uścisk, następnie wykorzystując sytuację, iż znajdował się niżej, skutek ciągnięcia Wyrzutka, obrócił się i zablokował katanę kunai'em. Teraz niestety nie znajdował się w zbyt dobrej pozycji, bowiem leżał na podłożu. W takim wypadku musiałem wkroczyć ja... Już kiedy widziałem, że klon ma kłopoty, stworzyłem drugiego kage bunshin'a, chwyciłem go za ręce i zacząłem machać, obracając się wokół własnej osi, co wprawiało klona w ruch wirowy. W odpowiednim momencie puściłem nasze ręce i klon poleciał na Rokutaro, zwyczajnie w niego uderzając z dużą siłą. Automatycznie klon ten zniknął, ale ten pierwszy był już bezpieczny, stał na ziemi, trzymając dwa kunai'e w ręce.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]