Ogłoszenie


#201 2015-12-01 19:54:06

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Jezioro pamięci

    Byłem w szoku. Wróciła moja świadomość, do głowy napłynęły obrazy, dźwięki i zapachy z ostatnich wydarzeń. Miałem mnóstwo pytań, które chciałem zadać, ale coś mi przeszkadzało. W moje usta ktoś włożył jakąś szmatkę, której celu nie potrafiłem wówczas odkryć. Nade mną znajdowało się kilka sylwetek lekarzy, którzy skutecznie zasłaniali mi większość pola widzenia. Spróbowałem się ponieść, lecz ręce medyków przybiły mnie do stołu niczym gwoździe. Udało mi się jednak lekko odkleić od powierzchni stołu, czy też łóżka, a z moich pleców popłynęły liczne strużki krwi. Poczułem nagłe osłabienie i bezradność. Myśli biegły wolno bez jakiegokolwiek ładu, nie tworząc żadnych dłuższych ciągów. Boli... Puśćcie... Światło... Hikari... Ciemność... Senju... Co jest?... .
    Myśli biegły jak oszalałe we wszystkich możliwych kierunkach. Nie wiedziałem, co się działo. Rozbiegany wzrok podświadomie szukał czegoś, co przyniosłoby ukojenie ducha. Nie znalazł. Uspokoiłem się dopiero wtedy, kiedy jeden z lekarzy przemówił do mnie. Moje oczy zatrzymały się na jego oczach, a uszy słuchały jego słów. Dopadło mnie dziwne uczucie, że miałem już z nim do czynienia. Była to jednak postać równie mityczna, jak osoba Hikari. Znałem go, lecz nigdy wcześniej nie spotkałem.
    Nie widziałem Hikari, choć czułem, że stoi gdzieś obok. Czułem jakąś niepokojącą potrzebę, by była obok, ale jej nie było. Spojrzałem ponownie na twarz medyka, która w tej chwili zwrócona była w kierunku mojego torsu. Ogarnęło mnie silne zmęczenie, a jego postać sprawiła, że czułem się bezpiecznie. Moje oczy powoli się zamykały. Mogłem sobie na to pozwolić, w końcu byłem w dobrych rękach. Mogłem wreszcie odpocząć, po tych wszystkich trudach i doświadczeniach. Potrzebowałem tego. Odpływałem powoli w ciemność.
    Ostudził mnie odgłos kroków, który należał do Hikari. Słyszałem go niejednokrotnie podczas snu, kiedy miałem wrażenie, że wreszcie ją odnalazłem. Kroki były coraz cichsze. Wytężałem słuch, żeby wciąż je słyszeć, lecz przeszkadzał mi szmer panujący wśród medyków.
    Daj mi chwilę - pomyślałem, chcąc jakby telepatycznie zapewnić Hikari o swojej woli walki. Nie mogłem odpuścić. Nie teraz, kiedy w końcu ją spotkałem. Wzrok skierowałem ku sufitowi, próbując skupić się na jego nierównościach, jednocześnie starając się ignorować ból. Ból co prawda sprawiał cierpienie, ale dawał mi pewność, że jeszcze żyję...

Offline

 

#202 2015-12-01 21:13:26

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Jezioro pamięci

      Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Już niejednokrotnie walczyłem, lecz nigdy z tak potężnym przeciwnikiem. Wiedziałem, że w bezpośrednim starciu nie miałbym najmniejszych szans. Na całe szczęście, któryś z moich kompanów użył techniki, która mnie uratowała, a przynajmniej w pewnym sensie. Stałem we mgle, bardzo gęstej. Wzrok był bezużyteczny, dlatego skupiałem się tylko na słuchu. Musiałem być gotów na szybką reakcję w przypadku ataku. Stałem z kyu kunaiem w obu dłoniach, trzymając go przed sobą tak, żeby móc obronić się przed ciosem z każdej strony.
     Było cicho, od momentu pojawienia się mgły było spokojnie. Nie mogłem stać tak w nieskończoność, a uczucie bezradności coraz bardziej mi doskwierało. Jak duży obszar obejmuje mgła? Może spróbować z niej wybiec? Pomysł trochę szalony, jednak może się udać. Mój przeciwnik jest w tej samej sytuacji co ja, nic nie może zobaczyć. Przy odrobinie szczęścia uda mi się z wydostać z dymu, a wtedy odzyskam wzrok i może wymyślę coś lepszego.
     Ruszyłem do przodu, strając się wyjść z zasiędu techniki jednego z Wyrzutków. Nie szedłem wolno, aczkolwiek starałem się pozostać niezauważony, dlatego robiłem to najciszej, jak potrafiłem. Nie opuszczałem gardy, bo wciąż nie byłem bezpieczny. Po wyjściu z mgły spróbuję znaleźć moich sojuszników, żeby określić nasze następne działania. Nie mogę przecież działać na własną rękę.


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#203 2015-12-01 21:33:01

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Jezioro pamięci

    Pomoc  od „przechodnia” okazała się bardzo przydatna, jednak fakt jaki wyczuł – albo raczej którego nie wyczuł Logen – nie wróżył za dobrze.
Zniknęli… to jakaś ich technika? Może tak samo nas zaskoczyli, dlatego ich wtedy nie wyczułem. – zastanawiał się młodzieniec, pospiesznie oceniając sytuację. Ta nie przedstawiała się jednak zbyt kolorowo – coś dużego i przerażającego było w pobliżu. Jakoś Logen nie zamierzał się zastanawiać co to, skoro parę osób wolało się od tego oddalać. Zwłaszcza ten dziwny starzec, którego mogli słyszeć chwilę wcześniej.
    - Lepiej będzie się stąd zabierać… i to jak najszybciej. – nakazał swym towarzyszom, wskazując na postać, która dosłownie przed momentem im pomogła. Miał on oczywiście na myśli oryginał, nie klona, który teraz gnał za dziwnym staruszkiem.
    Koniec końców ich misja uległa zmianie. Choć starali się dalej kierować do obozu wroga, to obecność tego „czegoś” znacznie utrudniała im zadanie; to ogromne skupisko chakry mogło zaburzać zdolności sensoryczne Uchiha. W głębi ducha miał on nadzieję, że szybko skończą swoje zadanie oraz całą tę wojnę.
    Gdy tylko znaleźli się dość blisko nieznajomego chłopaka, aby ten mógł ich usłyszeć, Logen chciał zwrócić jego uwagę.
    - Wielkie dzięki za pomoc. Ale czy możesz coś powiedzieć o tym czymś, co się tu kręci?! – ton głosu chłopaka wskazywał, iż ma obawy (raczej słuszne). Poza tym wciąż mogli być w okolicy pozostali wrogowie, jak tamci dwoje. – A co się tyczy jeszcze tamtej dwójki, nie wyczułem, żeby zginęli. Mogli użyć jakiejś techniki i uciec. Trzeba się pilnować jeszcze bardziej.
    Zerknął przez ramię, aby się upewnić, że Ikkyo i Suezo podążają za nim, oraz czy aby nie są śledzeni przez kogoś, kto potrafi się dobrze ukryć – jak tamta dwójka to zrobiła.

Ostatnio edytowany przez Logen (2015-12-02 10:13:23)


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#204 2015-12-01 22:07:31

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Jezioro pamięci

     Byłem zmęczony. Zajmowanie się ogromną ilością ludzi nie należy do zadań łatwych. Ba, to wyzwanie nawet dla najbardziej cierpliwych. Skończyłem na jednostce pięćdziesiątej, może sześćdziesiątej którejś. Me ciało przylegało do wielkiego odłamu, opierałem się, by złapać oddech. Wtem zauważyłem jak czerwonowłosy chłopak przemawia do tłumu, a ten obrzuca go kamieniami. Śmiać się, czy może raczej płakać z tak głupiego zachowania. Podbiegłem do niego, upewniłem, że nikt nie rzuci w pogoń. Każdy na twarzy wymalowane jedno miał słowo - dosyć. Blade, brudne twarze rzucały się w oczy bardziej, niż zniszczony krajobraz obozu. Adatte postanowił odszukać swego lidera, toteż zostawiłem go tak samo szybko, jak do niego przybyłem. Pośród tylu rannych, z obolałymi rękoma i nogami nie było nic do roboty. Wtem rozległ się ryk głośniejszy, niż rozmowy klientów w domu gejsz. Zwróciłem głowę w stronę północy, lecz nic innego jak zniszczone budynki nie ujrzałem.
     Wspiąłem się więc na najbliższy gruz, stanąłem wyprostowany, a mym oczom ukazała się bestia o jednym, grubym ogonie. Z pyskiem skierowanym ku górze kumulowała energię, co nawet taki prostak jak ja mógł to poczuć. Przymknąłem powieki przykładając dłoń do czoła, by promienie mnie nie oślepiały. Rozpocząłem poszukiwania własnego lidera, lecz tego w okolicy widać nie było. Nie będąc pewnym, co takiego winienem poczynić, udałem się w stronę wschodniej bramy opuszczając mury obozu.
    Kreśliłem łuk, by znaleźć się jak najdalej od możliwego pola rażenia. Wybierałem także wyżyny, by wzrokiem w oddali odnaleźć latające, gliniane kruki. Gdybym odnalazł Shinsaku wszystko poukładałoby się. Dostałbym rozkaz i mógł go wypełnić, a nie zdany na siebie i własny instynkt. Myśli podpowiadały mi bym uciekał, tak więc oddaliłem się. Cóż teraz? Ano pozostaje czekać. Stać i wypatrywać.

Offline

 

#205 2015-12-01 22:12:20

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Jezioro pamięci

Oryginał

     Sporo się tutaj działo. Pojawienie się nowych osób. Kula ognia. Fala energii. Wybuch. To wszystko naprawdę mi nie pasowało. Tak samo znikanie wcześniejszych ludzi. Cholera, albo wpadłem w jakąś iluzję, albo całe wydarzenie tutaj należało do cholernie rzadkich. Na wszelki wypadek wstrzymałem przepływ chakry w moim ciele, za pomocą pieczęci tygrysa. Cóż. Jeżeli zadziała to będzie fajnie. Jeżeli nie, to po prostu znajdujemy się w niezłym burdelu.
     - Niech ci będzie. - powiedziałem i rzuciłem się dosłownie w kierunku, który wskazał Logen. Poznałem tego gościa od kuli. Opaska. Ten, który obudził we mnie chęć do dalszego rozwoju... Cóż, miło go widzieć. Kolejny swojak. Tylko co on tutaj robi? Nie widziałem go w klanowym obozie, ale wtedy była nas cała chmara. W każdym razie - pomaga nam. Czyli powinniśmy się z nim trzymać.
     Następnie odwróciłem się do Logena. Kapitan powiedział nam, że tamci dalej żyją. Cóż, czyli albo się przenieśli, albo zakamuflowali. Na szczęście Sharingan badał okolice i powinienem był widzieć coś więcej niż cała reszta...
     - Rozumiem. Będę gotowy do interwencji. - powiedziałem i zacząłem badać otoczenie. W końcu zaszło tu parę zmian - trzeba było być gotowym do uniku.

Klon

Myślałem, że to jakiś przewał. Niestety. Idiota rzucił się na mnie, próbując mnie zranić. Wspaniała sytuacja. Na szczęście nie był mistrzem szybkości, albo zaczął do wolnego posunięcia. Było mnie stać na odpowiedni unik. Z wielką więc radością wykonałem go (Reakcja 112), a następnie uskoczyłem w bok. Chciałem cofnąć się, aby zyskać trochę przestrzeni. To był mój priorytet.
     Jeżeli gość nacierał, dobyłem po prostu miecza. Byłem całkiem niezły w szermierce, więc kiedy tylko ten zbliżał się do mnie, wykonywałem serię ciosów: pierwszy w bok, drugi poniżej pasa, trzeci na wysokości kolan, czwarty prosto w korpus. I tak w koło Macieju. Po dwóch pętlach następywała zmiana kolejności ciosów... (Szybkość 120, Siła 168, Reakcje 112)

Offline

 

#206 2015-12-02 00:27:51

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Jezioro pamięci

   Yoshiro, nieświadomy niebezpieczeństwa, z jakim wiązało się wkroczenie na niezbadane tereny, osnute aktualnie puchem mlecznej mgły, opuścił pozycję, wymykając się bardziej doświadczonym członkom załogi. Kiedy tylko zauważono jego brak, rozległ się przeciągły gwizd, a śnieżna zasłona niemal natychmiast rozpłynęła się w powietrzu. Oddział nie mógł dojrzeć przeciwnika pośród mgły, toteż poczęła gorączkowo rozglądać się wokół. Bez skutku. Postanowili dołączyć do lidera, który zamajaczył im na horyzoncie w postaci białych ptaków. Powietrze przeciął jednak donośny ryk, który zwrócił głowy wybranych w miejsce, gdzie ponad resztkami murów wyrosła bestia. Nie mogąc zdobyć się na najmniejszy nawet ruch, oczekiwali najgorszego, modląc się w duchu do dawno zapomnianych bogów.
    Medycy natomiast, musząc uporać się z inną wersją tegoż wojownika, rozproszyli się na tyle, na ile zdołali. Chcieli w ten sposób ograniczyć możliwości ofensywne oponenta do zaatakowania ich jednocześnie. Niestety, w jego szpony dostał się jeden z przedstawicieli, który podczas samobójczej akcji został sprowadzony na kres istnienia. Nim reszta ekipy zdążyła do niego dotrzeć, było już za późno. Pierwszy na miejscu pojawił się Ito. Przystąpił do nieszczęśliwego wybrańca Dawcy Śmierci, a przykładając palce do tętnicy szyjnej, poszukiwał tętna. Na próżno. Drużyna medyczna znieruchomiała, kiedy do ich uszu dotarł dźwięk przeszywający duszę. Ledwie zdołali się pozbierać, by spróbować oddalić się na względnie bezpieczną odległość, przy pomocy jednej ze sztuczek ninja.

   - Yoshimaru... - pojawiło się w głowie przywódcy Wyrzutków, kiedy dostrzegł na horyzoncie zbierającą się energię, której siła zdawała się być ogromna. Martwił się los swojego wychowanka, naturalnie. Miał jednak nadzieję, że uda mu się zachować trzeźwość umysłu i pamiętać o własnym bezpieczeństwie. Teraz to on musiał zadbać o bezpieczeństwo zebranych wokół niego ludzi.
   - Shinsaku Nakayama, przywódca Wyrzutków, sprzymierzeniec sił Kraju Ognia oraz osoba stojąca za zniszczeniem obozu sił wroga. - przedstawił się krótko tym, którzy nie kojarzyli jego twarzy (bądź też osoby, jako że jego twarz pozostawała skryta pod maską).
   Z jego dłoni wytoczyło się dziesięć miniaturek, które w kolejnej sekundzie trzepotały energicznie skrzydłami, tuż przy obecnych w pobliżu wojownikach. Zamierzał umożliwić im większą mobilność, w przypadku, gdyby tworząca się właśnie kula miała poszybować w ich stronę. Połączenie umiejętności ratujących się przed zagładą celów oraz możliwości, jakie zagwarantowałaby im szybkość podniebnych rumaków, powinna zwiększyć ich szanse na przetrwanie.
   Kiedy tylko dosiedli ptaków, poderwał ich do góry i uważnie obserwował bestię. Był gotowy na ewentualny unik.

Krótki edit, jako reakcja na post Ryo

   - Idiota - zabrzmiało w głowie Ronijczyka, kiedy zobaczył rzucającego się niebezpieczeństwu na spotkanie przyjaciela. Najwyraźniej nie postrzegał jego decyzji, jako aktu heroizmu. Stworzył szybko klona, którego zadaniem miało być dowodzenie utworzonymi krukami, kiedy on puścił się w stronę oddalającego się Kiyoshiego.
   - Pokażę mu, że mogę stanąć przy jego boku. Nie zostawię go.
   Dopadł do niego w chwili, gdy ten się zatrzymał. Dostrzegłszy składane przezeń pieczęci i on przystąpił do działania, szykując jedną ze swych najpotężniejszych technik.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2015-12-02 13:00:15)

Offline

 

#207 2015-12-02 00:47:09

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Jezioro pamięci

   Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. On, sam niewierzący w swoje siły, miał teraz stawać przed zbuntowanymi ludźmi i motywować ich, by sięgnęli po swoją broń i wzięli się w garść? By ruszyli do boju i szli na spotkania oko w oko ze śmiercią? Nie, to nie wchodziło w rachubę. Okej, jeżeli sami wyraziliby taką chęć - to dlaczego by nie spróbować? Natomiast on stał, marnował czas, który przecież mógłby przeznaczyć na poszukiwanie swojego przywódcy, podczas gdy próbował przemówić do kryjącego się być może gdzieś w sercach ludzi honoru? To nie mieściło mu się w głowie.
   Kiedy pierwszy kamień sięgnął jego głowy, rozgniewał się nie na żarty. Nie zdążył jednak zareagować, kiedy wrzask rozdarł powietrze, niosąc ze sobą przeraźliwy głos bestii, która pojawiła się gdzieś w oddali. Musiał jakoś zareagować.
   Złożył więc pieczęć, a szeroka ściana drewna ruszyła w stronę rozwścieczonego tłumu, który raz po raz łapał głazy i kamyczki, próbując wyrządzić chłopakowi jak najwięcej szkody. Drewniany mur spychał ich coraz dalej, aż wreszcie Uzumaki osiągnął szczyt swoich możliwości. Krzyknął im tylko na odchodne:
   - Lepiej się ratujcie, nic tu po was! - po czym pobiegł przed siebie. Miał nadzieję, że reszta jego drużyny oraz Kimari dołączą do niego. W zasadzie sam nie wiedział, do czego dążył. Chciał tylko dotrzeć do swojego przywódcy. On zapewne wydałby odpowiedni rozkaz, do którego, zmęczony braniem a innych odpowiedzialności, chłopak ustosunkowałby się z nieukrywaną radością.

Offline

 

#208 2015-12-02 03:07:06

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Jezioro pamięci

SNA Vintage version by Haley Reinhart - Finalny i ostatni Theme Ryo Kiyoshi'ego

   Pokryty nićmi klon uderzył z łoskotem o ziemię, podrywając w górę obłok szarego, brudnego dymu. Po wykonaniu rzutu, Ryo stał jeszcze przez moment w finalnej pozycji, zastygł, słysząc cichy szmer opadającego pyłu. W wewnętrznej części dłoni poczuł kłujący ból, a kiedy spojrzał w te miejsce dostrzegł poziomą, czerwoną linię. Krew? Osłupiały, przyjrzał się ranie, jak gdyby była pierwszą w jego życiu. Zrazu odrętwienie zaczęło się przeradzać w gorzki posmak zawodu; to jedna z nici nacięła skórę, a skoro tak się stało, to znaczyło, że był za wolny, że przecenił swoje zdolności. Nie był tak potężny za jakiego się uważał.

   Ktoś do niego podszedł. Ktoś do niego coś powiedział.
  – Jesteś klonem, prawda? – zapytał, choć znał odpowiedź. Poznał go po brawurze. Widział, co przed chwilą zaszło, a jednak zbliżył się na odległość kilku kroków. Nie przygotował żadnych pieczęci. Klon, albo głupiec, pomyślał Ryo i z dwojga złego wolał wybrać te pierwsze. Tak było łatwiej. – Jeśli chcesz się wysadzić, zrób to teraz i miejmy to z głowy.

   Z oddali, z lasu, rozbrzmiał głośny, wstrząsający ryk. Zdawało się, że wraz z nim wibrowała ziemia i ta zaraz rozedrze się na pół, otwierając wrota do otchłani. W tej samej chwili, również od strony lasu, rozlała się energia, mroczna i zła, szumiąca w uszach i skroniach. Pulsowała i z każdą chwilą zyskiwała na intensywności. W rytmicznym pulsie rozprzestrzeniała się, coraz dalej i dalej, jak żywe tętno, oblepiając w paraliżu członki, skrapiając czoła i karki zimnym potem. Czy to już? Koniec? Bestia wyrosła spośród drzew, stanęła na nogi, szara i ogromna, piaskowy monument o paszczy z tysiącem zębisk. Nad krótkim pyskiem poczęła się kumulować energia…

   Ludzie uciekali. Co żywsi i sprawniejsi zbierali się i biegli przed siebie, byle dalej, dokądś za czym można się schować. W popłochu, pchani pierwotnym insynktem przetrwania pierzchli, niczym plaga mrówek, przerażona cieniem buta nad swoimi głowami. Nikt nie czekał, nie zastanowił się. Nie pomógł. Tysiące nieruchomych ciał ścieliło podłoże, w wielu z nich nadal tliło się życie. Ryo nigdy nie był człowiekiem emocjonalnym, rzadko darzył kogolwiek empatią, jednak wtedy zrobiło mu się prawdziwie żal. Nie mieli nikogo, kto by się za nimi wstawił, żadnego bohatera, który zasłoniłby ich własnym żywotem, rozpościerając ramiona, zatrzymując nadchodzące szaleństwo. Żadnego bohatera, pomimo, że tak wielu zjawiło się w tym miejscu, aby zyskać jego sławę. I, prawdopodobnie spomiędzy nich wszystkich Ryo najmniej pragnął nim zostać. A jednak… To ten dzień prawda? Pamiętasz Smoku, jak mówiłeś, że nie ma niczego bardziej żałosnego niż współczucie? Spójrz na siebie. Spójrz, jak wyglądasz.

   Nie chcę.
   Wpół zatopiona w trzęsawisku kobieta patrzyła na niego jednym okiem. Było martwe i blade, już dawno bez życia, ale on widział w nim niemą prośbę. Sam zamknął swoje. Wypuścił powietrze przez nos. Głośno.

   Ruszył przed siebie. Jeżeli ktoś chciał go zabić, miał teraz niepowtarzalną okazję by to zrobić. Ryo wydostał się z kopuły, a potem przeskoczył przez zrujnowany mur. Szedł dalej, niespiesznym tempem, stawiając kolejne kroki, jak gdyby były to ostatnie zetknięcia z ziemią. Stopy zapadały mu się co i rusz w mokrej, miękkiej ziemi, wyrywał je z niej z głuchym mlaskiem, mechanicznie, prąc naprzód dopóki nie znalazł się między obozami a lasem. Spojrzał w górę, na niebo. Na fruwające ptaki, te żywe i sztuczne, stworzone techniką ninja. Na ewakuujących się wojwników. Tchórze, pomyślał Kiyoshi, ale jakoś bez przekonania. W gruncie rzeczy, głęboko w wewnątrz siebie wierzył, że powinien zrobić to samo. To było o wiele bardziej racjonalne.

   Jego skóra zabarwiła się na brunatno, fioletowa tęczówka pokryła złotem. Spomiędzy warg wysunęły się dwa kły. On też był bestią. I też był zły.

   Martwe oko kobiety w trzęsawisku. Tysiące trucheł. Kraczące wrony, zatracone człowieczeństwo. Uciekajcie, chciał krzyknąć. Uciekajcie, ja was obronię.
   Nie potrafił. Sam chyba w to nie wierzył.
   Skrzyżował palce, stworzył replikę, która stanęła obok niego, ramię w ramię. Nigdy tego nie mówił, ale szczerze nienawidził tej techniki.
   A potem złożył palce w pieczęci konia. Bunshin złożył swoje w pięczeci tygrysa. I tak zastygli, obaj, wyczekując. Lekki, delikatny wiaterek muskał kosmyki włosów opadających na ich twarze.

   A więc to tak, pomyślał jeszcze Ryo, rodzą się bohaterzy…


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#209 2015-12-02 13:25:42

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Jezioro pamięci


       Stało się! Ognisty smok poszybował w miejsce gdzie stali potencjalni wrogowie, zostawiając jedynie popiół i dym ale czy na pewno oznaczało to śmierć wroga? Szczerze mówiąc używałem tej techniki pierwszy raz w boju i nie znałem jej pełni możliwości oraz działania lecz przypuszczałem, że skubańcy zwiali w ostatnim momencie w czym później utwierdził mnie jeden z Uchiha, który najwidoczniej był sensorem. Gdzieś z boku dosłyszałem krzyk zdenerwowanego dziadka, który postanowił mnie chyba zostawić samego po tym jak wykonałem jutsu, wprawiając go tym w złość. Rzucając kunaiami w mojego klona, definitywnie dał znać, że mam się od niego odczepić, więc mój duplikat zatrzymał się, nie mając nawet szans do w jakikolwiek sposób dogonić. Niestety jegomość zdążył powiedzieć dwie niezbyt miłe informacje, które stawały się w tym obliczu sporym kłopotem. Po pierwsze; ten ktoś kogo zaatakowałem, ma być rzekomo potężnym przeciwnikiem a po drugie; techniką ściągam w swoim kierunku bestie. Jedyną dobrą dla mnie nowiną był fakt, że Ci nowi wrogowie uciekli przed ogniem, który wyplułem, czyli nie są nieśmiertelni a technika mogła im zagrozić. No cóż, dziadek znikał mi z oczu ale miałem teraz przy sobie trzech Uchiha z czego jednego już niegdyś spotkałem na terenach kraju błyskawicy. Wtem ponownie odezwał się do mnie najstarszy z trójki, który wydawał się być przywódcą tego oddziału.
       - Masz na myśli to wielkie coś? Przybiegłem tu z samego źródła. W środku lasu był chłopak niewiele młodszy od niego - wskazałem wzrokiem na Suezo - którego ten staruszek kazał mi zabić. Nie zdążyłem nic zrobić gdy ten chłopak zaczął się unosić, emanować chakrą i oplatać wszystkim dookoła, rosnąć do tych rozmiarów co teraz widać. Mam pewne podejrzenia, że opowieści o Bijuu już nie są tylko legendami. Dostałem także od niego zwój więc spytam od razu czy ktoś z was zna się z większym stopniu na fuuinjutsu bo strzelam, że będzie potrzebne. Być może jestem w stanie zatrzymać tego potwora na krótki moment ale będę potrzebował waszej pomocy.

Offline

 

#210 2015-12-02 14:00:55

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

Ranni


   Wyglądało na to, że kryzys został zażegnany. Co prawda z perspektywy trwale okaleczonej dziewczyny z klanu Senju to dopiero początek jej walki o powrót do normalności, A jej kariera jako ninja najprawdopodobniej uległa zakończeniu, jednak jej życiu nie zagrażało już niebezpieczeństwo. Podobnie było z chłopakiem z z klanu Kiyoshi. Yukina wciąż nie odzyskała przytomności po operacji i zapewne jeszcze trochę czasu jej to zajmie. Została więc przeniesiona do wioski klanowej Senju.

[z/t->Yukina-> chikai->klan Senju->wioska klanowa. Koniec eventu]


  Sytuacja miała się nieco inaczej z Ayamaru, wiadomo chłopak nie był priorytetem przy leczeniu jego rany były mniejsze i należał do innego chociaż zaprzyjaźnionego klanu. Nawet jeżeli by umarł nie można by nic zarzucić ninja, którzy próbowali go uratować. Chłopaka pozostawiano w budynku lidera klanu pod nadzorem dwóch lekarzy. Na zmianę odzyskiwał przytomność i ją tracił, były fragmenty kiedy czuł się jakby nic mu nie było, ale jego umysł nie bardzo był w stanie z tym się pogodzić.
- Już zregenerowałeś chakre tej kobiecie z Namikaze?
- Tak miała jej mniej niż myślałem nawet zastanawiałem się czy nie pożyczyć tych magicznych tabletek, które ostatnio stworzyłeś, była wyczerpana. - powiedział wchodzący mężczyzna, wskazując na pojemniczek z tabletkami, znajdujący się koło posłania Ayamaru.[/color]
- Wciąż nie wiem czy one działają i jakie mają efekty uboczne, to że teraz zadziałały i powaliły nam uratować, żyć nie ma pewności czy za chwile nie będzie miał nawrotu czy nawet czegoś gorszego. Przy poprzedniej recepturze niektóre myszy na których to testowałem wymiotowały swoimi wnętrznościami...
- Cicho chyba się budzi

Akemi vs oddział wyrzutków[center]

   Klon Akemiego postanowił wykorzystać technikę przeciwników przeciwko nim. Zamiast wdawać się w zabawę i poszukiwania niewidocznych wrogów w mglę postanowił po prostu zniknąć. Charakterystyczne pufnięcie mogło go zdradzić jednak istniała o wiele bardziej prawdopodobna opcja, że stworzył większą liczbę klonów aby przeczesać teren. Nieświadomy czyhającego na niego niebezpieczeństwa Yoshiro postanowił jak najszybciej wydostać się z mgły. Problem polegał na tym, że po chwili jego strój oraz odsłonięte fragmenty skóry zaczęły topnieć, mimowolny okrzyk cierpienia wydostał się z jego ust. Reszta wyrzutków rozpoznając głos towarzysza i domyślając się co się dzieję postanowiła anulować technikę.

[center]Akemi vs medycy[center]

   Kolejny klon Akemiego postanowił zniknąć(Dzięki! ), tym razem w samobójczym ataku pochwycił przeciwnika w potężnym uścisku, już w sam ten sposób łamiąc jego kości. Po czym korzystając z siły grawitacji rzucił się w dół roztrzaskując medyka o podłoże i znikając. Nienaturalne kąty ułożenia kończyn oraz rozległa plama krwi na ziemi nie pozostawały wątpliwości. Ito mimo wszystko postanowił sprawdzić stan oczywisty stan zdrowia medyka.
[center] Akemi vs Kopuła



  Akemi uspokoił się jego żądza krwi zniknęła, zdał sobie sprawę, że znajdują się tutaj przeciwnicy z którymi aby mieć szanse na zwycięstwo musiałby się zmierzyć twarzą w twarz. Zwłaszcza Ryo Kiyoshi z którym przyszło mu rywalizować podczas turnieju ninja. Kiedy ten pochwycił jego nici i posłał go za pomocą olbrzymiej siły w powietrze, ten nawet nie próbował się bronić. Posłał mu jedynie spojrzenie w stylu spotkamy się później i ruszył na spotkanie ziemi. Uderzenie spowodowało, że klon zniknął w chmurze kurzu powstałej na skutek spotkania z glebą. Ryo przemawiał jeszcze do unoszących się oparów jakby miał nadzieję, że jego przeciwnik go dosłyszy, pragnął zemsty, pragnął zwycięstwa. Spojrzał w niebo niczym bestia wyszukująca swoich ofiar,niby nie ruchomy a jednak w każdej chwili gotowy do działania.

[Las]



Klon Yocharu zatrzymał się słysząc zdecydowaną niechęć dziadka aby zanim podążał, niestety nie była to tylko nie chęć. Kunaie były połączone metalową linką, która w połączeniu z mocą z jaką leciała w kierunku klona powinna być raczej traktowana jako ostrzec. Puff charakterystyczny dźwięk spowodował zniknięcie klona. Logen zarządził dość rozsądnie oddalenie się od tego miejsca, na co Ikkyo przystał.
Tymczasem klon Ikkyo, wdał się w potyczkę z nieznanym wrogiem. Co prawda uniknął uderzeń przeciwnika, ale w trakcie gdy przeprowadzał swoje ten praktycznie się nie bronił. Coś było nie tak, za każdym razem, kiedy miecz spotykał jego ciało, na jego twarzy pojawiał się uśmiech, zaś z okolicznych ciał unosiły się jęki cierpienia.

[Reszta jak co pominąłem sory]



Olbrzymia kula energii przetoczyła się przez okolice niosąc za sobą zniszczenie. Jednak było to zupełnie inne zniszczenie niż to, które wcześniej przyniosła olbrzymia fala. Nie niosła za sobą wody czy błota nie roztrzaskiwała wszystkiego na swojej drodze. Po prostu to co stawało na jej drodze znikało jakby nigdy tam nie było. Konstrukcja kopuły złożonej z zastygniętej lawy zadrżała, zanim się zawaliła, kula ledwie jej dotknęła to wystarczyło. Gruz, muł wszystko znikało na drodze odsłaniając czystą ziemię. Zagłębienie głębokości kilkunastu metrów, powstawało kula zbliżała się do swojego celu. W końcu zniknęła pozostawiając po sobie koliste zagłębienie o głębokości koło 50 metrów. Wyglądało na to, że celem bijudamy było największe zgromadzenie ludzkie. Czuć było nienawiść bestia do tych stworzeń. Jednak technika chybiła bestia pomachała głową jakby w ten sposób chciała dać wyraz dezaprobacie swoim nieco zardzewiałym umiejętnością. Nie oznaczało to jednak, że nikomu nic się nie stało końcowy wybuch wybił ponad połowę ludzi ocalonych przez wspólny oddział Senju i Kiyoshich. Bestia nie stała ruszyła w kierunku obozu ognia i reszty ludzi tam zgromadzonych, kompletnie nie przejmując się tym że drzewa łamią się przy każdym jej kroku, zupełnie jakby nie odczuwała, że coś ją blokuje.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2015-12-02 14:01:52)

Offline

 

#211 2015-12-04 09:40:49

Setsuna

Martwy

Zarejestrowany: 2015-06-09
Posty: 19
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Mangekyou Sharingan
Ranga: Lider Klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 32

Re: Jezioro pamięci


       Dosłownie w ułamku sekundy cały krajobraz się zmienił, ukazując ponownie tereny kraju Gorących Źródeł skąd nie tak dawno udało im się na chwilę uciec by ujść z życiem. Można to było nazwać odwrotem taktycznym ale prawda była taka, że gdyby nie odrobina fartu i ogromny przywołany ślimak to mogłoby ich już na świecie nie być. Trzeba było przyznać, że przez czas nieobecności dosyć sporo się pozmieniało, chociaż to można było dostrzec dopiero bo zniknięciu mgły. Odbyła się tu straszna rzeź a ludzi, którzy oddali życie w boju nie można było już zliczyć. Wiadomym było, że najbardziej martwiłam się o swych ludzi, których nigdzie nie mogłam teraz dostrzec po za Hiroshim, stojącym nieopodal. Po za pobojowiskiem, mgła ukazała coś jeszcze i niestety napawało to większym niepokojem niż sterty trupów. Ogromna bestia wystawała wysoko ponad drzewami, miotając się w miejscu a z ust wydobywał się dym jakby miała zionąć ogniem. Po chwili ziemia zadrżała a całą okolicę oblegał huk eksplozji, którą wywołała bestia wypluwając uprzednio kulę, której nawet nie zdążyłam dostrzec. Rozchyliłam usta z niedowierzaniem, nie odrywając wzroku od potwora.
       - Nie może być...
       Nie byłam w stu procentach pewna czy to legendarne Bijuu czy inne monstrum ale Uchiha w swej tajemnej kapliczce poznawali pewną wiedzę, wykraczającą po za resztę klanów, która mogła pomóc w identyfikacji stwora. Wtem poczułam dłoń Ichuzy, który pewnie lecz nie za mocno chwycił mnie za dłoń by ukazać reszcie towarzyszy. Protekcja jaką mnie darzył, dodawała mi otuchy, lecz byłam silną kobietą a w takim momencie jak ten, mogłam to ukazać jak i również to, że z Uchiha należy się zawsze liczyć.
       - Bijuu! Nie jestem całkowicie pewna ale to może być jeden z legendarnych ogoniastych. - Wykrzyknęłam, wskakując na namalowanego ptaka. - Ichuza! Wiem, że to zabrzmi jak szaleństwo ale być może będę w stanie zatrzymać bestie a nawet skierować jej siłę na przeciwnika ale musimy się zbliżyć do niej na co najmniej 15 metrów. Nie możemy sie na pewno teraz wycofać, moi ludzi przywędrowali do gorących źródeł z szansa na nowe życie a pozostawiając tego potwora skazuje ich na śmierć. Jeżeli będziecie w stanie odwrócić uwagę potwora, będziemy mieli czas by na ptaku zbliżyć się wystarczająco blisko. W razie jego ataku, będę w stanie dać nam chwilową ochronę ale nie wiem na jak długo więc wsparcie się przyda.


http://i.imgur.com/HUl9do0.jpg
Chcę waszej fantazji.
Chcę waszej energii.
Chcę widzieć wasze ręce.
Chcę utonąć w oklaskach.

Offline

 

#212 2015-12-05 15:56:28

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

Ichuza



     Bestia wyglądała na głodną, spragnioną walki i krwi. Nie przeszkadzały jej drzewa, nie obchodził ją teren, a cel był tylko jeden, dość prosty. Planowała zniszczyć Obóz Ognia, zrównać go z ziemią, wszystkich i wszystko tam zgromadzone. Nie mogłem poczuć się lepiej, jak właśnie w tym momencie. Przymknąłem powieki, by ujrzeć obraz, który powstał po mocarnym ataku. Pocisk wytworzył wyrwę ogromną i rozległą. Nie istnieje technika, która mogłaby dorównać tak wysokiej potędze. Walka z monstrum graniczyła z olbrzymią odwagą, lub po prostu szaleństwem. Wznosiłem się nad ziemią, a ptaki oraz utworzony klucz umożliwiał ewentualną, szybką zmianę położenia. Nasze obawy były jednak nad wyraz niepotrzebne. Naszych ludzi nie zostało wiele, a potwór nie będzie zajmował się niedobitkami, a ludźmi, którzy zdołali ocaleć.
     Skierowałem wzrok na Setsunę, która zabrała głos. Pomysł, który przedstawiła wydawał się bardzo szalony. Jeżeli miała rację, to przed moją twarzą stąpa legendarny demon. Matsuo nigdy mi nie wspominał, by jego możliwości sięgały tak daleko, by móc kontrolować coś tak potężnego. Czarnowłosa mogła być pewna siebie, lecz na pewno brakowało jej planu. Nie chcę narażać własnych ludzi na tak lekkomyślny pomysł, dlatego pójdę walczyć sam, u boku przedstawicielki klanu Uchiha. Nie jestem kimś, kto wywyższałby się w takim momencie, lecz sądzę, że oprócz mnie i Setsuny, nikt tutaj zgromadzony w tym pojedynku nie poradzi sobie lepiej.
     [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

     Gdyby tylko Akemi odzyskał pełnie mocy, mógłby nas wspierać. Wtem ujrzałem jak potwór zbliża się do rzeki. To był doskonały moment, by do niego podlecieć, lecz nie wiedziałem, czy na ptaku, czy powinniśmy poruszać się na ziemi. Dopiero pierwszy ninja wytłumaczył mi, jaka jest różnica jego zdolności. Malowane ptaki są nie do odróżnienia od zwykłych, jeżeli poruszają się wysoko. Demon nie powinien być w stanie nas wyczuć. Oderwałem się więc od klucza i rozpocząłem podróż w stronę piaskowej bestii. Stanąłem na głowie tworu, mając na uwadze każdy szczegół. Ze skupienia wyrwał mnie głos Shinobu, który także postanowił lecieć, choć jego decyzja nie podobała mi się.
     - Wskocz, Setsuna ma rację. Nawet jeżeli jej techniki są tak potężne, to potrzebujemy kogoś, kto odwróci uwagę bestii. - Aburame zbliżył się, więc przeskoczyłem na jego twór i wyprzedziłem liderkę Uchiha. Ichaza przed skokiem wszedł do mojego ciała, gdzie ponownie staliśmy się jednością. Nie wiedziałem, co dokładnie powinienem zrobić, by zwrócić na siebie uwagę Shukaku. Nie byłem także pewien, czy nie powinniśmy go po prostu zostawić i pozwolić dobić rannych w Obozie Ognia. Nie. To byłoby zbyt proste, zbyt łatwe jak na prawdziwą wojnę. Postanowiliśmy oderwać się od toru (gdyż cały czas lecieliśmy z północnego wschodu), polecieć okrężną drogą, tak, by wyjść na przeciw twarzy Shukaku. Shinobu zatrzymał malowanego ptaka dopiero, gdy Shukaku zaczął wchodzić do wody. Zajął się także zwróceniem uwagi, gdyż posiadał do tego lepsze predyspozycje. Z pomocą robaków utworzył dość szeroką ścianę, która rozciągała się od skrzydeł ptaka. Ponownie stanąłem na głowie tworu i skupiłem swój wzrok na bestii. Nie możliwe, by była tak głupia, by nie zauważyć miliona owadów. Ano właśnie, jeżeli już o głupocie mowa, zastanawiało mnie na ile ta kreatura jest myśląca. W końcu nie jest to coś często spotykanego. Zacząłem żałować, że nie spytałem Setsuny o więcej informacji.
   - Mam nadzieję, że masz jakiś pomysł, co do uniknięcia ewentualnego pocisku. Ten ptak z pewnością nie odleci w porę. Sam widziałeś jaką szybkość posiadał ten pocisk. - Wymieniłem spojrzenie z pomocnikiem, lecz obydwoje mieliśmy krzywe miny. Mogłem stworzyć klona, lecz wolałem nie marnować więcej energii. Podświadomie liczyłem, że wyceluje we mnie fioletowym skupiskiem chakry. Kumulowanie tak dużej mocy zajmuje mu dość dużo czasu, więc powinno go wystarczyć dla dziewczyny Uchiha. No więc problem był tylko jeden - uniknięcie bijuu damy.
     Liczę na Ciebie, Setsuna.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-12-05 22:38:39)

Offline

 

#213 2015-12-05 16:10:38

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

Shinobu



     Wysadzić? Shinobu poprawił jednym palcem ciemne okulary na nosie. Demon wydał ryk donośny i rozpoczął marsz przez rzekę. Tak samo jak i on, tak samo i Aburame. Podążał prosto za mężczyzną, którego opaska zasłaniała oko. Robaki wariowały, trzepały skrzydłami, bardzo, bardzo głośno. Ilość energii, która otacza dość młodego wojownika była... niewyobrażalnie wielka. Zaintrygowany, zaciekawiony, Shinobu ruszył za nim, jakby nie obawiał się niczego. W prawdzie, nie miał czego.
   - Prawda. - Odrzekł zimnym tonem. Nie kiwnął palcem, nie chciał nawet walczyć. Jego płaszcz powiewał, odkrywał coraz większe elementy ciała. Biały kołnierz opadł, wygiął się na drugą stronę. Nie mógł kontrolować owadów tak poprawnie, jak przedtem. Nawet one posiadały instynkt, wiedziały, co takiego nadchodzi. Bały się, dwoma słowami. Shinobu opuścił kopułę i dotrzymywał kroku nieznajomemu. Z pewnością ten wiedział, że nie ma złych zamiarów, lecz nie mógł mimo tego zaatakować. Obydwoje dotarli do miejsca dzielącego las od obozu. Wtem Kiyoshi zaczął składać pieczęcie, zawiesił wzrok na niebie. Aburame dokonał tego samego, lecz spojrzenia nie spuszczał.
   - Niedaleki jest koniec. - Złożył dłonie przed torsem. Westchnął cicho, przegryzł usta delikatnie. Nie było celu dla którego stał akurat właśnie w tym miejscu. Wiedział jednak, że daleko nie ucieknie, a niszczyć siebie samego, także sensu nie ma. Obserwował? Być może chciał mieć na uwadze poczynania Ryo, lecz nie przekazywał ich swojemu pierwowzorowi. Nie uważał tego za konieczne. Chciał jedynie być świadkiem jak daleko zajdzie ten pojedynek. A przecież był tylko zwykłą, prostą repliką.

Offline

 

#214 2015-12-05 16:15:37

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Jezioro pamięci

     Dotarłem do bramy, a stamtąd udałem się do północnego lasu. Nie chciałem bowiem stać w miejscu narażonym na atak bestii. Wyglądała niesamowicie, przyznać to można. Zmierzyć się z nią, to było już zupełne szaleństwo. Z linii, w której poruszałem się, nie widziałem ani swojego mistrza, ani innego wyrzutka. Nie byłem nawet pewien, czy którykolwiek jeszcze żyje. Będąc przy początku, gdzie drzewa rosły coraz gęściej, wspiąłem się ponownie na najbliższy pagórek i rozpocząłem obserwowanie. Demon, czy jakkolwiek można to nazwać, był coraz bliżej i nie przeszkadzały mu drzewa czy niekorzystny teren. Do pokonania miał rzekę, choć nie wyglądał na takiego, który potrafi pływać. Jego ciało było masywne, zaś ogon długi jak dziesięć budynków mieszkalnych. Zastygłem w bezruchu, wiedząc, że w tym miejscu nie dosięgnie mnie jego pocisk. Bijuu dama, skupisko potężnej mocy utworzyło wyrwę wielkością przypominającą małą dzielnicę. To dziwne, bo właśnie w tym momencie odczuwać winienem strach. Nie mogłem jednak zważając na to, że w okolicy nie ma mego mistrza. Bać się będę dopiero wtedy, gdy będę mógł umrzeć u boku kogoś, u kogo pragnę.

Offline

 

#215 2015-12-05 18:37:29

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Jezioro pamięci

    Przebudziłem się, choć wciąż nie otwierałem oczu. Jeszcze chwilę temu leżałem na zielonej polanie obok Hikari, świeciło słońce, a my zajadaliśmy się truskawkami, które nazrywaliśmy z pobliskiego krzewu. Nie chciałem, żeby ten błogi stan ustąpił miejsca bólowi. By błękit nieba ustąpił szpitalnej zieleni. By twarz Hikari ustąpił twarzy lekarza.
    Okazało się jednak, że nie jestem sam w pomieszczeniu. Moje uszy dobiegł strzępek rozmowy. Wynikało z niej, że z Hikari wszystko w porządku. Usłyszałem też, jak jakiś mężczyzna mówił o jakimś cudownym leku, które pozwoliło szybko nabrać sił. Napomknął też coś o wymiotowaniu wnętrznościami.
    Obraz polanki został już wystarczająco zaburzony, żebym wiedział, że nie ma najmniejszych szans na to, by w najbliższym czasie powrócił. Myszy rzygające swoimi flakami wyparły go z mojej głowy. Otworzyłem oczy i zauważyłem dwoje ludzi.
    - Jesteście lekarzami? - spytałem z wyraźnym trudem, po czym zaniosłem się kaszlem, od którego rozbolały mnie żebra. Wszystko mnie bolało.
    - Czy mógłbym dostać coś do picia? - zapytałem, ponieważ moje gardło było mocno wysuszone i ciężko było mi wypowiadać słowa.

Offline

 

#216 2015-12-05 18:48:44

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Jezioro pamięci

Oryginał

     Czas jakby się zatrzymał. Bestia, która rozmiarami nie miała sobie równych, szła na szczęścia w przeciwnym kierunku. A my byliśmy bezpieczni... O ile można tak nazwać znajdowanie się na środku pola bitwy. W każdym razie - wszyscy Uchiha. Czwórka, która miała jakieś tam szanse na przeżycie. To, co działo się teraz w obozie, nie należało do normalnych sytuacji. W zasadzie nie wiedziałem nawet czy jest nas więcej niż garstka. Albo więcej niż tych czterech tutaj...
     Odezwał się do mnie ten znajomy z lasu. W zasadzie do wszystkich. Zapytał o znajomość Fuutinjutsu. Cóż, znałem się na tym trochę, ale na poziom pochłonięcia do zwoju podobnej bestii nie miałem nawet zamiaru się parać. Jednak wpadł mi do głowy inny pomysł.
     - Znam podstawy pieczętowania. Bijuu, czy jak tam nazywa się to coś, nie wchłonę, ale jakieś mniejsze fragmenty - już tak. Przynajmniej tak sądzę. Zwój mamy, ja mam odpowiednie jutsu. Musimy tylko zastanowić się jak wykonać ten cały manewr. O ile go zrobimy. - powiedziałem.

Klon

Niemożliwe. Gość był odporny na ból. Chyba. No raczej, skoro każdy mój cios wywoływał u niego uśmiech. Co on wcześniej wrzeszczał? Mam być jego ofiarą? Dla tego całego boga, Jashina? Cholera, ten koleś jest nieźle popieprzony. Tak samo niepokojące wydawało się być to, że na moje ciosy reagowały osoby półmartwe, leżące obok. Cholera. Co on, przenosił na nich obrażenia? Da się tak w ogóle?
     - Kim... Kim ty jesteś? - zapytałem. Byłem gotowy do obrony. Tak samo jak przedtem.

Offline

 

#217 2015-12-05 20:17:56

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Jezioro pamięci

   Leciał na grzbiecie ptaka. Przed oczyma miał oddalającą się stale sylwetkę – osobę, którą tak zawzięcie próbował dogonić przez całe swe życie. Kogoś, kto miał na niego znacznie większy wpływ, niż chciałby na to pozwolić on, a i zapewne sam Kiyoshi. Podświadomie starając się wyrwać z cienia jego postaci, raz po raz przekraczał własne granice. Tak, to właśnie Ryo ukształtował go takim, jakim był w tej chwili i Nakayama nie potrafił go za to winić, ale też nie umiał być mu wdzięczny. Wiedział o tym, jednak nie mógł się zdecydować w ocenie. Postanowił zatem jedynie pogodzić się z tym, na co nie miał już przecież najmniejszego wpływu.
   Zanim dotarł do Baigaiczyka, na spotkanie ruszyła mu potężna kula energii. Odruchowo przymknął oczy, spodziewając się najgorszego, jednak to nie nastąpiło. Pocisk świsnął w powietrzu, by rozbić się gdzieś w oddali, za jego plecami. Dopiero kiedy zrównał się z mężczyzną, ośmielił odwrócić, by dojrzeć skalę zniszczeń, jaka wiązała się z samotnym atakiem bestii. To, co zobaczył, ścisnęło go za serce w kurczowym chwycie zimnych palców śmierci. Dziesiątki, a może i setki istnień przetoczyły się przepełnionym bólem i ostatnim tchnieniem po okolicy. Ziemia spijała kolejne kielichy krwi przelanej w tak niepotrzebny sposób. W jednej chwili pojął prawdziwą potęgę kolosa, który wił się na horyzoncie.
   Przełknął ślinę. Nie wycofa się teraz, już nie ma odwrotu. Wreszcie zjednał się ramię w ramię z przyjacielem, którego gonił tak długo. Wreszcie zrozumiał, że wcale nie musi stać się od niego silniejszy. Chciał bronić tych, którzy mieli mniejsze szanse niż on sam. Pomóc Kiyoshiemu na tyle, na ile był w stanie. I na ile wystarczy mu sił. Przegryzł zieloną tabletkę.
   Zeskoczył na ziemię, zajmując swe miejsce przy jednej z sylwetek kryształowego ninja. Nie spojrzał na niego ni razu, próbując wymyślić coś, co zwiększyłoby ich szanse nie tylko na przeżycie, ale i udany atak. Widział zbliżające się w ich kierunku cielsko potwora. Musiał działać. Ponad ich głowami zawisnął śnieżnobiały kruk, jakby zamarł w oczekiwaniu, od czasu do czasu tylko odbijając się skrzydłami.
   Wreszcie Nakayama zerknął na przyjaciela, który wyraźnie przygotowywał się do ataku. Nie zamierzał pozwolić mu na samotną szarżę. Pora na Gian (Siła: 750, Szybkość: 600).

   Tymczasem grupy medyczne oddalały się czym prędzej, starając wydostać z pola rażenia bestii. Dodatkowo rozproszyli się, utrzymując między sobą znaczne odległości, sięgające stu metrów. W ten sposób planowali zmniejszyć ryzyko pojawienia się wielokrotnych ofiar przy pojedynczym ataku ogoniastego monstrum. Wojownicy natomiast oczekiwali rozkazów dowództwa Kraju Ognia.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2015-12-08 20:44:41)

Offline

 

#218 2015-12-06 14:27:49

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Jezioro pamięci

   Ledwie opuścił zgromadzenie rozwścieczonych ludzi i puścił się biegiem przed siebie, niebem pomknęła wielka kula. Poruszała się tak szybko, że gdyby chłopak nie widział jej wtedy, gdy pojawiła się w pysku potwora, nie byłby w stanie nawet określić, co to było. Potężna eksplozja szarpnęła jego ciałem. Straciwszy równowagę, potknął się, by wreszcie pozwolić wyrzutowi energii nieść jego ciało na kilka metrów w przód. Upadł w jednej z licznych kałuży, zbroczonej krwią leżących wszędzie ofiar nagłej powodzi.
   Strach ścisnął go za gardło, utrudniając połykanie kolejnych porcji powietrza. Zupełnie, jak gdyby jakaś niewidzialna dłoń zacieśniła na nim gruby sznur, bawiąc się przy tym przednio. Ostatkiem silnej woli podniósł się, najpierw na klęczki, by wreszcie wyprostować się do pozycji względnie pionowej.
   - Mamoru-sama, muszę cię odnaleźć! - Powtarzał w głowie niczym mantrę, starając się skupić tylko i wyłącznie na tych kilku słowach. Przerażenie czaiło się jednak tuż tuż, próbując przejąć kontrolę nad jego ciałem i sparaliżować je.
   Wreszcie! W oddali wyraźnie dojrzał sylwetkę białowłosego. Dopadł do niego i wyrzucił z siebie:
   - Mamoru-sama! Widziałeś to? - zapomniał się, jednak natychmiast zreflektował. - Czekam na rozkazy, jestem do twej dyspozycji! - Wyprężył pierś niczym żołnierz i spoglądał na przełożonego.

Offline

 

#219 2015-12-06 15:31:29

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Czas mijał coraz wolniej. Minuty stawały sekundami, każdy moment niekończący się. Wiatr rozwiewał płaszcze, jedynie jego świst dobiegał do mych uszu. Wzrok błądził po krajobrazie, od Setsuny, która była coraz bliżej, do obozu, a raczej tego co po nim pozostało. Jedynie raz obejrzałem się przez własne ramię, w ramach upewnienia, że nie zostaniemy zaatakowani. To jednak nie było możliwe, od ognia dzieliły nas kilometry. Człowiek nie byłby w stanie tak szybko przybiec. Oddychałem niespokojnie, szczególnie w momencie, gdy Shinobu rozesłał swe robaki. Modliłem się, by ta chwila minęła, w końcu nie chciałem jeszcze umierać. Wątpiłem. Co takiego zrobiłby inny lider? Nie mogłem poświęcić na przykład Ayatane, jego życie było cenniejsze. A moje? Bez większej różnicy. Zamknąłem na moment powieki. To była ta chwila. Wiedziałem, że gdy je otworzę, zobaczę jak bestia spogląda na mnie. Serce biło coraz szybciej, adrenalina skoczyła niemiłosiernie. Ból żołądka, wszystko co najgorsze. Oderwałem się na moment od rzeczywistości, zatopiłem we wszystkim co było kiedyś. Dosłownie jakbym widział fragmenty z przeszłości, moment idealny do śmierci.
      [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

     Uśmiechnąłem się. Nawet jeżeli umrę i dla nikogo znaczyć nic nie będę, to umrę w spełnieniu. Zrobiłem wiele rzeczy dla swojego ludu, a nawet jeżeli nie zawsze mnie podziwiał, to i tak nie okazałem się najgorszym. Poza tym, wolałem zginąć od bijuu damy, niżeli od zimnego żelaza. Szybciej i mniej boleśnie. Nadszedł ten moment, wolno otworzyłem powieki. Początkowo oślepiło mnie słoneczne światło, lecz gdy tylko minęło, byłem już pewien. Od tego co zobaczę, zależeć będzie moje życie. Przygotowany w każdym calu, oczekiwałem.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-12-06 20:52:14)

Offline

 

#220 2015-12-06 16:54:36

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Jezioro pamięci

      Bez zbędnego czekania postanowiłem zrealizować swój plan. Czekanie we mgle nie miało sensu, cały czas byłem narażony na atak, a obrona w tak trudnych warunkach nie była moją specjalnością. W związku z tym, najlepszym wyjściem z sytuacji wydawała mi się próba wyjścia na zewnątrz. Poza jej zasięgiem prawdopodobnie będę bezpieczniejszy, a może nawet do czegoś się przydam.
      Ruszyłem do przodu, próbując wydawać jak najmniej odgłosów, żeby nie narazić się na atak. Po kilkudziesięciu sekundach marszu, poczułem bardzo nieprzyjemne pieczenie. Czułem się mniej więcej tak, jakbym poparzył się całą powierzchnią ciała. Wskazywało to na jedno, technika nie była jedynie zasłoną dymną, ale także trucizną. Ja, jako bardzo niedoświadczony ninja, nie byłem przygotowany na taką ewentualność. Nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa nawet nie próbowałem się przed nim uchronić i jutsu, które miało mi pomóc, poważnie mnie zraniło.
      Z moich ust wydobył się krzyk, a ciało runęło na ziemię. Na całe szczęście, Wyrzutki słysząc moje jęki, postanowiły anulować technikę. Próbowałem się ruszyć, aczkolwiek nie wiem na ile pozwoli mi moje ciało, które nawdychało się trucizny. Jeśli jest to możliwe, podnoszę się z ziemii i podążam za moimi towarzyszami.


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#221 2015-12-06 20:13:05

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Dzięki współpracy Ayatane i Miyagchiego, czwórce ninja, a także ogromnemu skorpionowi udało się wydostać ze śmiertelnej pułapki i w końcu zaciągnąć się upragnionym, chłodnym powietrzem. Nim Yuki zdołał zbadać sytuację, do oddziału wojowników przybyła nowa postać, która kiedyś mignęła białowłosemu w obozie Kraju Gorących Źródeł, dokąd też, jak oznajmiła, zamierzała zabrać jego i pozostałych.
     Ayatane nie oponował. Szczerze mówiąc, ujrzawszy na własne oczy siłę swych wrogów, chłopak poczuł się zbędny. Jego specjalizacja nie pozwalała mu mierzyć się z takimi osobami w otwartej walce. Dlatego też, póki co, najlepszym rozwiązaniem zdawał się być strategiczny odwrót. Z przekonaniem o wypełnieniu swojego zadania, Yuki pewnie wskoczył na śnieżnobiałą bestię, która zaraz wzbiła się w niebiosa, niosąc jeźdźców w kierunku reszty sprzymierzeńców.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Akcept by Masaru.

     Gdy tylko ptak dotarł ponad wierzchołki drzew, wszyscy mogli go zobaczyć. Zmęczony wzrok Ayatane przeczesywał okolicę, gdy napotkał gigantyczną masę, przedzierającą się przez las, bez problemu dewastując wszystko na swojej drodze. Białowłosy przetarł palcami oczy, uznając, że płatają mu figle. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Ogromny potwór naprawdę stał pośrodku gęstwiny, zwracając coś na kształt łba w kierunku północnym. Dość powiedzieć, że młody Samotnik nigdy niczego podobnego nie widział. Stwór piaskowego koloru, gdzie nie gdzie "udekorowany" granatowymi, zakręconymi paskami, właśnie rozdziawił paszczę, ukazując setki kłów w całej ich okazałości. Głośny ryk dotarł do uszu Yuki, lecz demon nie zakończył na tym ruchu. Przed jego mordą, powoli zaczęła formować się ciemno-fioletowa kula. Z sekundy na sekundę zwiększała ona swój rozmiar, by później, co zaskakujące, zmniejszyć się.
     Złe przeczucie targnęło Ayatane, a mimo to niczego nie uczynił. Stał tylko, z rozchylonymi wargami patrząc na żywą esencję zniszczenia, nie mogąc oderwać odeń wzroku.
     Atak poszedł jak błyskawica. Gigantyczna sfera, w ciagu sekund pokonała niewyobrażalny dystans, przemieniając wszystko czego dotknęła w nicość. Nic, co dotychczas działo się na Ziemi, nie mogło równać się niszczycielskiej mocy ogoniastej bestii. Fala, która porwała ze sobą tysiące istniej, zdawała się być przy tym niczym więcej, jak przypływem, rozbijającym się leniwie o nadbrzeżne skały.

     Zauroczony Yuki nie mógł wypowiedzieć słowa.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-12-06 22:22:08)


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#222 2015-12-07 10:11:06

Setsuna

Martwy

Zarejestrowany: 2015-06-09
Posty: 19
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Mangekyou Sharingan
Ranga: Lider Klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 32

Re: Jezioro pamięci


       Stało się, nie było już odwrotu od tej decyzji. Wybór, który podjęłam może zaważyć nad losem tej wojny i krainy ale także nad życiem moim, Ichuzy, klanu Uchiha, Samotników i wszystkich tych, którzy tu się znajdują. Wielu przystało na moją propozycję, chodź nie mieli powodu by ufać w moje zdolności, jednakże fakt że chcą wesprzeć mnie w tym planie, umacniał moją siłę ducha. Trzepot namalowanych skrzydeł, oraz wiatr, który świszczał w uszach podczas szybkiego lotu był jedynym dźwiękiem dla mnie teraz dosłyszalnym. Może mnie w jakiś sposób relaksował a może po prostu mnie otaczał i nie mogłam go zignorować w swym skupieniu. Czy czułam strach? Myślę, że każdy go czuł na samą myśl zbliżenia się do tego monstrum a co dopiero stanąć z nim oko w oko a takie przecież było moje zadanie. Uczucie to jednakże nie paraliżowało mnie, właściwie po za brakiem apetytu na cokolwiek, nie czułam żeby moje ręce czy inne części ciała planowały nieposłuszeństwo. W życiu przeszłam wiele, od straty męża i dziecka po walkę o stołek klanu Uchiha by nadać mu lepszą przyszłość. Nadchodziła chwila, gdzie tą przyszłość mogłam im zapewnić, być może nawet bez poświęcenia życia. Przez myśl nawet przeszedł mi pomysł o odbiciu rodzimych terenów za pomocą bestii, jeżeli tylko uda mi się przejąć nad nią kontrolę. No właśnie, to brzmiało tak prosto, może nawet zbyt prosto. Siła sharingana, potężnie wpływała na umysły ludzi ale czy na pewno jest w stanie ogarnąć Bijuu? Jeżeli tak to na jak długo i czy nie wyczerpie to mojego ciała? Chyba już za późno na gdybanie, gdyż dostrzegłam wpatrzone w nas źrenice potwora.
       Zadrżałam. Powoli uniosłam głowę by dumnie spojrzeć na bestię, chodź moja twarz raczej wyrażała zwątpienie. Jedno oko było tak duże, że gdyby naszą trzynastkę połączyć w jedno i zgnieść w kulę to wciąż nie przeważalibyśmy rozmiarem. A może miałam takie wrażenie? Człowiek w stresie zawsze wyolbrzymia pewne sprawy, chodź tutaj ciężko było wyolbrzymiać przy czymś już samym w sobie tak ogromnym. Nie oglądałam się na boki. Wpatrzona w ślepia Bijuu, wzięłam głęboki wdech aktywując sharingana. Trzy czarne łezki pojawiły się w mych oczach by po chwilę rozlać się w kolisty wzór oznaczający wyższe stadium kekkei genkai.
       - Teraz, albo nigdy.
      Rozległ się cichy świst, który zapewne tylko ja i bestia usłyszeliśmy. Moje oczy zaatakowały techniką genjutsu, mającą na celu przejecie kontroli. Nie wiedziałam jednak czy będzie fakt ten widać wizualnie czy też po prostu poczuje kontakt z bestią. Nie wiedziałam nawet czy to zadziała. No cóż, albo się uda albo zaraz wszyscy zginiemy od kolejnej kuli chakry.


http://i.imgur.com/HUl9do0.jpg
Chcę waszej fantazji.
Chcę waszej energii.
Chcę widzieć wasze ręce.
Chcę utonąć w oklaskach.

Offline

 

#223 2015-12-07 22:17:51

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Jezioro pamięci

      Początkowy lot był całkiem dziwny, irytujący i nie wiem... Nie mogłem oderwać wzroku od siostry Ichuzy. Jakby coś mnie ruszyło od środka. Jednak nie mogłem sobie teraz na to pozwolić, w końcu mamy tutaj ważną misje do wykonania. Nie można powiedzieć, że nie mam serca, po prostu nie pora na to... Coś mi podpowiadało, że zbliża się do nas potężny przeciwnik, ale to nie jeden. W końcu mój klon przekazał mi informacje o tym, że niejaki Ryo pojawił się na miejscu bitwy. Dawno go nie widziałem... Zapewne będzie chciał ze mną walczyć. Powody mogą być różne ale czy to ma jakieś znaczenie? W końcu jesteśmy na wojnie, nie ma znaczenia z jakiego powodu chcemy bardzo kogoś zabić i tak ujdzie nam to na słucho o ile staniemy się zwycięzcami tej jakże istotnej wojny... Chociaż już w sumie sam nie widzę celu tych potyczek. Teraz jedynie możemy uznać, że nasza organizacja chce pokazać jak potężna jest. O tak, walka za Samotników zawsze jest słuszna...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

      Odpłynąłem na parę sekund jednak po chwili wróciłem... Jednak szybko moją uwagę przykuła Setsuna. Słyszałem, że Uchiha to potężny klan, ale nigdy nie pomyślałem o tym by mogli władać tak potężną bestią. Czułem podziw, ale jednak strachu nie.. Oczywiście bestia zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ale wiedziałem, że jesteśmy zdalni do pokonania jej całkiem szybko i sprawnie. Obym tylko nie przecenił naszych możliwości, jednak nie przeszło mi to nawet przez myśl.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-12-07 22:40:44)

Offline

 

#224 2015-12-09 02:15:37

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Jezioro pamięci

Stand Up Be Strong

   Oczekiwał. Na próżno. Na określenie prędkości pocisku nie było żadnej skali. Pomknął, to brzusząc się i deformując, to zaraz znowu przybierając kształt kuli gnał i rwał powietrze, jak sukno, nie szczędził odważnych, nie miał litości dla tchórzy. Ziemia zadrżała, zadrżał też sam Ryo, rozplatając palce z pieczęci, targnięty odruchem zasłonił twarz przed kurzem, składając się na wpół, kiedy głośny grzmot omal nie rozerwał mu bębenków w uszach. Ki diabeł, pomyślał, już nie na żarty przestraszony, bo, prawdziwie i szczerze, nie spodziewał się, że taka moc drzemie w bestii rzucającej teraz cień daleko przed się, piaskowym demonie, o którego sławie tylko legendy i bajdy starych głupców spowiadały. Nie przeszło mu nawet przez myśl, aby monstrum takowe takie mnogości siły posiadało, tedy gdy pył już opadł, a skamieniałości poczęły mżyć z nieba, w chmurze dymu i nieczystości świat zasłaniając, Ryo na dobre zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Drugi taki pocisk będzie zwiastował porażkę. Wszystkich.

   Przetarł spocone czoło. Odnowił pieczęci.

   I wtedy pojawił się Shinsaku. Jego gliniane stworzenie zawisło najpierw nad postacią Kiyoshi’ego, topiąc go w rzuconym przez cielsko półmroku, a potem zrzuciło z siebie samego twórcę, ninję, pana na Ronin, słynnego na cały kontynent medyka, którego losy niejednokrotnie splotły się z tymi Ryo. I kiedy tak go zobaczył, gdy ten staje obok niego i sam sposobi się do ataku, wściekł się, wcale poważnie, nie mogąc uwierzyć, że nawet w takiej chwili musiał wejść mu w drogę. Pomóc. Jednooki Smok z Baigai nienawidził, gdy ktokolwiek mu pomagał, a tym bardziej, gdy kimś takim był Shinsaku, u którego zaciągnięty dług już wtedy zaczynał przedstawiać się w niewyobrażalnej spłacie. Nie powiedział jednak nic, połykając gorzkie, pchające się na język słowa. Zdusił, wraz ze swą duszą cały patos jaki nim targnął. Zdusił dumę.

   Milczał.

   Jednooki Smok z Baigai nabrał tchu i połknął powietrze, zamykając je w płucach, niby w stalowym miechu. Przegiął się do tyłu, wraz ze swoją repliką, a zrobił to z takim zaangażowaniem i polotem, że przez chwilę żółte oczy patrzyły wprost na zachmurzone, ponure niebo nad pobojowiskiem. A potem, Smok i klon wyprostowały się w jednej chwili, wypluwając z siebie parzące powietrze ognia, zmieszane wraz z siłą potężnego wiatru, który zatrząsł okolicą, zmroził świadkom członki. Eter zawibrował od mocy, wzniósł żałosny skowyt ponad zniszczone pole, ponad przepełnioną truchłem rzekę i ponad las, gdzie konary trzeszczały i kurczyły się od powstałego żaru, gdzie energia, zdawałoby się nieludzka, pomknęły w stronę bestii. Ogromna, szeroka na sto metrów i takoż wysoka kula najczystszej pożogi wystrzeliła z równą bestyjej pasji.

   Oto czym jestem – przeszło jeszcze Baigaiczykowi przez myśl. – Oto czym są Smoki.

1. Mutacja techniki wiatru i ognia: [s] Gōka Mekkyaku [Katon] | [s] Atsugai [Fuuton]
2. Szybkosć techniki: 650
3. Siła techniki: 1200


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ryo (2015-12-09 02:23:10)

Offline

 

#225 2015-12-10 20:19:07

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

Ayamaru


    Chłopak dochodził do siebie, wciąż odczuwał ból w okolicy... w sumie to bolało go wszędzie. Jednak nie był to ból nie do wytrzymania, nie był to ból jaki powinien odczuwać po tak poważnych obrażeniach, nawet po najbardziej udanej operacji. Najwidoczniej, wciąż był pod wpływem środków przeciwbólowych, widocznie nie był nieprzytomny długo, a może na odwrót był nieprzytomny tyle, że jego rany już się zaleczyły?
- Tak jestem medykiem. Co do picia, to niestety będziesz musiał z tym zaczekać. Mam dla Ciebie złą wiadomość, co prawda zdołaliśmy uratować Ci życie. Jednak...straciłeś go... Czeka cię kolejna operacja, podczas której postaramy się jakoś załatwić sprawę odprowadzenia płynów z twojego organizmu, do tego czasu lepiej żebyś nie pił.
-... - drugi milczeniem kiwał głową po minach obu było widać, że jest im przykro i bardzo współczują młodemu mężczyźnie(?) z klanu Kiyoshi.
- Żartowałem. Wybacz nie mogłem się powstrzymać miałeś taką zdezorientowaną minę jak się obudziłeś. Skocz po wodę. - zwrócił się do drugiego, który natychmiast opuścił pomieszczenie wciąż podśmiewając się z dowcipu.- Dobra żarty na bok. Być może czujesz się lepiej, ale podaliśmy Ci eksperymentalny lek to był jedyny sposób aby jakoś cię uratować. Jednak nie jestem pewien skutków ubocznych, raczej na pewno skróciliśmy twój czas życia, wybacz że bez pytania, ale chyba warto poświecić kilka miesięcy, albo lat żeby w ogóle jakieś otrzymać. Nie wiem jednak czy w najbliższych dniach nie wydarzy się coś więcej dlatego, zostaniesz tutaj pod naszą obserwacją. - po krótkim wyjaśnieniu przeszedł do specyficznego badania polegającym na naciskaniu tych najbardziej rannych miejsc - Powiedz czy bardziej boli.
Odpowiedź na takie pytanie wydałaby się oczywista, kiedy ktoś naciska świeże rany, pojawia się ból. Jednak tak nie było, wciąż odczuwalny był ból, ale ani mniejszy ani większy niż wcześniej.
- Ichimaru, dziewczyna z Namikaze chce się z tobą spotkać zanim odejdzie - za drzwi doszedł głos.
- Ok już idę. Zaraz wracam. - wyszedł zostawiając Ayamaru samego.

Starcie z bijuu


   Olbrzymia bestia postanowiła ruszyć w kierunku obozu ognia. Zdawała się nie zwracać uwagi na wielkie ptaki krążące po okolicy. W sumie to z jej perspektywy to były one jak much, które nie bzyczały. Spokojnie postanowiła przekroczyć  rzekę, jednak stało się coś dziwnego, zamiast zamoczyć łapę w wodzie postawiła ją na piasku. W miejscu gdzie jeszcze przed chwilą była woda powstał piaskowy "most". Wszystko działa się tak szybko jakby most pojawił się za sprawą magicznej sztuczki. Tylko nie liczni byli w stanie dojrzeć błyskawiczną prędkość z jaką poruszał się piasek(750), a tylko ci bystrzy zdołali zobaczyć, że niewielka plaża wzdłuż rzeki znacznie zmieniła swoje rozmiary. Cierpliwość bestii nie trwała długo, zwłaszcza, że  pojawiło się również nieprzyjemne bzyczenie. Wyglądało na to, że plan Ichuzy odniósł skutek i skutecznie odwrócił uwagę bestii. Bestia szykowała się do kolejnego ataku przyjmując pozycję podobną do tej jaką stosowała wcześnie. Wiedząc, że czas aktywacji bijudamy jest dość długi Setsuna postanowiła to wykorzystać i pojawiła się przed oczami besti. Niemal natychmiast została zdmuchnięta wraz z ptakiem( zmodyfikowana wersja Renkudan szybkość:600). Wyglądało na to, że Bijuu posiada więcej niż tylko jedną technikę, a aktywacja tej przyszła mu tak łatwo jak oddychanie. Potężna kula nie zakończyła jednak swojego działaniu na liderce Uchicha. Szczerze mówiąc to, że została przez nią zdmuchnięta była kwestią przypadku, ponieważ pojawiła się w najmniej odpowiednim momencie. Chwila później  i ten plan mógł się udać. Powietrze leciało dalej w kierunku, robaków i lidera samotników. Podmuchy wiatru nie powodowały sporych obrażeń jednak, bezradne ptak został porwane przez żywioł, a kolejne były na jego drodze

Dwójka liderów chcąc godnie reprezentować swój klan ruszyła na spotkanie bestii, błyskawicznie mijając dzielących ich dystansy. Wreszcie gdy znaleźli się około 50 metrów od bestii zaczęli atak. Shinsaku za pomocą potężnego jutsu postanowił uderzyć bestie z dystansu. Jednak przez działania samotników wiele wskazywało, że jego technika przetnie się z techniką bestii, uderzając najpierw w samotników. Tymczasem EPICKA technika Ryo powędrowała w kierunku bestii, szybkość była tak niesamowita, że wyprzedziła pioruny generowane przez Wyrzutka. Wszystko na jej drodze znikało podobnie jak wcześniej w przypadku bijuudamy. Ciepło generowane przez technikę wpłynęło na temperaturę w całej okolicy znacznie ją podnosząc. Pogoda powili zmieniała się sprawiając, że wiatr zaczynał mocniej wiać, na niebie zbierały się czarne chmury. Moc, która pochłaniała wszystko, moc, która zmieniała pogodę, moc, której nic nie miało prawo się przeciwstawić. Moc, która naglę zatrzymała się na niezbyt grubej ścianie piasku, która równie naglę jak wcześniej kładka pojawiła się przed bestią, nie tak na prawdę to była znacznie szybsza (1200). Zwykła ściana piasku, która zdawała się negować wszelkie zasady natury. Piach stał jak stał, wytrzymał atak ognia, gdyby nie płonąca ziemia tuż przed ścianą stworzoną przez bijuu nic by nie wskazywało, że przed chwilą przyjął na siebie taką potężną technikę.

[Obóz ognia]


   Zarówno Kimari jak i Addate(i cała reszta, która tam była. Olać odległość nie chce mi się was rozdzielać) przebywając w obozie, mieli okazje obserwować ten nierealny obraz i potężne techniki ciskane przez liderów w starciu z bestią. Ten obraz tak przyciągał wzrok, że omal nie zarejestrowali równie abstrakcyjnej sytuacji we własnym obozie. Mianowicie staruszek, który patrząc po wieku ledwo powinien się przemieszczać. Biegł przez obóz, jego łysina odbijała światło z techniki Ryo, zaś gęsta ruda broda wydawała się być absurdalna w kontekście z brakiem włosów na górnej połowie głowy. Jednak nie to było nadzwyczajna, a prędkość i łatwość z jaką przemieszczał się przez zabłocone pobojowisko. Z pewnością z tym starcem było coś nie tak.

Las


   Wyładowania chakry na polu bitwy były tak potężne, że wrażliwy na chakrę Logen był w pełni zdezorientowany. To znaczy, że nie był w stanie nic określić za pomocą swoich szczególnych zmysłów po za kierunkiem w którym toczyła się walka, ale to wiedzieli wszyscy. Mimo gęstego lasu, poświaty technik oraz odgłosy walki docierały do ninja. Mało tego wydawało się, że temperatura podniosła się a wiatr nasilił swoja siłę. Wydawało się, że dzieję się tam coś ważnego, czy ich misja ataku obozu ognia miała jeszcze sens w takich warunkach?
   Wyznawca Jashina rzucił swoją broń i upadł na kolona, jednak nie było w tym zasługi Ikkyo. Owszem mężczyzna nie był w stanie mu zadać ciosu za pomocą swojej szybkości, ale nie był w stanie też otrzymać obrażeń czy raczej nie wydawał się na nie reagować. Jednak pod wpływem potężnych technik docierając z obozu ognia zdawał się całkowicie stracić wolę walki.

Zmiana Pogody: Siła wiatru: średnia ->duża (wichura); Temperatura: 19°C -> 25°C

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2015-12-10 23:35:19)

Offline

 

#226 2015-12-10 23:09:00

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Jezioro pamięci

    Byłem otępiały. Jakbym zamieszkiwał nie swoje ciało. Poza niezwykłą suchością w ustach i nie czułem się wcale tak najgorzej. Nie byłem też jakoś specjalnie zmęczony. Zastanawiałem się, czy może nie przeleżałem w tym szpitalu ładnych parę dni, a może nawet tygodni. Ostatnią rzeczą, którą pamiętałem... no właśnie, były to strzępy wydarzeń, pojedyncze obrazy, dźwięki, zapach i smak krwi oraz przenikliwy ból. Przecież umierałem, każda komórka mojego ciała wrzeszczała o pomoc i jakiekolwiek ukojenie. Ból był na tyle nie do zniesienia, że chciałem wówczas umrzeć, niż dalej z nim żyć.
    Wbrew oczekiwaniom ból nie przeszkadzał mi, kiedy ponosiłem swe ciało na ugiętych przedramionach, próbując ułożyć się w pozycji półleżącej. Czułem się bardziej jak po ostrej imprezie, jeszcze znieczulony specyfikami przyjętymi noc wcześniej. W sumie wszystko w porządku - odpowiedziałem sobie w myślach na niezadane pytanie o swoje samopoczucie, zanim lekarz zaczął mnie wprowadzać w rzeczywisty stan mojego ciała.
    Mówił, że utraciłem swoją męskość i to nie w znaczeniu psychologicznym lecz fizycznym. Wzdrygnąłem się na samą myśl po czym spojrzałem na miejsce, gdzie pod kołdrą powinien znajdować się mój odwieczny towarzysz, potem zaś na jednego i drugiego lekarza. To prawda, nie czułem go w tej chwili, choć wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. Było to dla mnie pewnikiem, tak samo jak to, że śpiąc wciąż mogę oddychać.
    Historia lekarza brzmiała bardzo wiarygodnie, ale i tak musiałem zobaczyć to na własne oczy. Podniosłem kołdrę na wystarczającą wysokość, by zobaczyć wybrzuszenie w wiadomym miejscu swojego odzienia, po czym ponownie spojrzałem na mówiącego medyka.
    Kiedy przyznał się do swojego nieśmiesznego dowcipu, położyłem się zrezygnowany na wznak, wpadając w poduszkę. Odetchnąłem głęboko i przeciągle, dziękując niebiosom za taki rozwój wydarzeń. Naprawdę nie wiem, co bym zrobił, gdybym został w taki sposób zhańbiony przez los. - Dzięki ci, Stwórco - wydyszałem z wyraźną ulgą.
    Okazało się, że to nie wszystko, co lekarz miał mi do powiedzenia. Użyto na mnie medykamentu, który skracając nieznacznie moje życie, ofiarował mi możliwość jego przeżycia. Spojrzałem na pojemnik z tabletkami. Cóż za wspaniały środek - pomyślałem, kiedy mężczyzna mówił o konieczności pozostania na obserwacji. Następnie podszedł do mojego łóżka i naciskał w różne miejsca, które miały mnie rzekomo mocno zaboleć podczas nacisku. Ból jednak nie nadchodził. Wiadomo, wciąż nie byłem w pełni sprawny i lekko obolały, ale ucisk nie sprawiał mi większego dyskomfortu niż ten, który odczuwałem do tej pory. Napiąłem jednak mięśnie kilkukrotnie spodziewając się przenikliwego bólu, który jeszcze niedawno mi towarzyszył.
    - Jest całkiem w porządku - odrzekłem. Zza drzwi dobiegł głos, który wywołał mężczyznę do kobiety z klanu Namikaze. Czyżby...? Wynikałoby z tego, że mój okres rekonwalescencji był nadzwyczajnie krótki, skoro Hikari wciąż tutaj była. Nim te wszystkie informacje do mnie dotarły, Ichimaru opuścił pokój.
    Odprężyłem się, kładąc po raz kolejny głowę na dość twardej poduszce. Miałem nadzieję, że lekarz przyniesie coś do picia, suszyło mnie straszliwie. Odwróciłem głowę w kierunku drzwi i kątem oka dostrzegłem opakowanie medykamentów, o których mówił lekarz. Cudowny lek.
    Podniosłem się z łóżka i położyłem stopy na posadzce. Ze zdumieniem stwierdziłem, że zmiana pozycji nie wywołała u mnie nagłego napływu bólu. Co prawda, wciąż mi towarzyszył, ale był jakby nieobecny, coś na kształt uśmierzonego bólu. Wstałem z łóżka rozprostowując nogi i przeciągając się. Czułem się nad wyraz dobrze, nie licząc zmęczenia, które chyba było normalne po takiej przeprawie.
    Rozejrzałem się po pokoju, moje oczy spoczęły na moich rzeczach, które "chwilę temu" miałem na sobie. Przebite na wylot ubranie przypomniało mi jednak całe zajście. Wybuch, lot wprost w objęcia śmierci. A potem Hikari i szpitalne łóżko. Coś jednak zaczęło mi prześwitywać - był to obraz Ryo Kiyoshi'ego. Twarz mojego senseia, lidera klanu stawała się coraz bardziej wyraźna we wspomnieniach. Był tam!
    Poczułem nagły skok adrenaliny, a suchość w ustach przestała być jakimkolwiek problemem. Musiałem wrócić na pole bitwy i pomóc mu walczyć o naszą sprawę - o przyszłość naszego klanu! Nie myśląc zbyt wiele, w oka mgnieniu założyłem z powrotem zakrwawioną odzież, chowając do kieszeni plastikowy pojemnik z tabletkami. Wiedziałem, że dzięki nim będę w stanie działać nawet w obliczu niewyobrażalnego bólu.
    Otworzyłem okno i już miałem złożyć pieczęci niezbędne do wytworzenia kryształowego smoka, kiedy uświadomiłem sobie, że w ten sposób dotrę na pole bitwy, gdy wszystko dobiegnie końca. Nie mogłem pozwolić, by przyszłość mojego klanu ważyła się bez mojego udziału. Było tylko jedno wyjście - odszukać Hikari. Skierowałem się zatem w stronę drzwi. Nacisnąłem klamkę, po czym wymknąłem się z pokoju.

Offline

 

#227 2015-12-10 23:53:58

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Było spokojnie, wręcz za cicho. Pustka w uszach zwiastowała klęskę, niżeli szybkie zwycięstwo. Unosiłem wzrok wysoko, trzymając go na poziomie głowy bestii. Potwora, który otworzył swą paszczę w momencie, kiedy Setsuna zbliżyła się niebezpiecznie blisko. Wtem ogromne skupisko chakry wystrzeliło z jego gardła i pomknęło wpierw na kobietę, potem zaś na mnie. Gdyby nie przygotowania, które opisałem w poprzednim poście (hide), a także ściana owadów, którą stworzył Shinobu, prawdopodobnie nie miałbym szans na uniknięcie tak destrukcyjnej mocy. Przymknąłem na moment powieki, gdyż liczyłem tylko i wyłącznie na swojego brata.
     Setsuna oberwała. Ten widok przeraził mnie, lecz nie spowodował, że wykonałem niekontrolowany ruch. Z powagą patrzyłem jak jej sylwetka zbliża się w moją stronę. Shinobu wykorzystał ścianę z robaków jako siatkę, by ją złapać. Prawdopodobnie myślał, że zginie w następnej sekundzie, lecz ta łaskawa chwila jeszcze dla niego nie nadejdzie. Byłem przygotowany na atak ogoniastej bestii, lecz zamiast bijūdamy napotkałem zwykłą, prostą, acz cholernie szybką technikę. Powietrze dotarło na odległość metra od mojej twarzy, po czym odbiło się bezszelestnie od niewidzialnej powłoki. Przymrużyłem powieki, wystawiając jedną dłoń do przodu, jeden palec, wskazujący. Szereg długich, czarnych znaków pokrył niebo. Chakra, z której utworzona została technika powietrza, wessana została do środka pieczęci. Kessan no Jutsu. Zniknęła. To, co po niej pozostało, niewielkie, nieszkodliwe drobinki rozsypały się po okolicy.
     Liczyłem na bardziej obfity posiłek. Ichaza upewnił się, że Setsuna została złapana przez robaki.
     Wtem zauważyłem błysk za swoimi plecami. Zwróciłem twarz w tym kierunku. Była to także potężna, szybka technika, która gnała w naszą stronę. Na szczęście rozpadła się po drodze, brakło jej zasięgu, by skutecznie dosięgnąć nas, bądź ogoniastą bestię. Wyostrzyłem wzrok. To zamaskowany, czarnowłosy wyrzutek. Pierwszy raz, jak widzę go na tej wojnie. Pełny sił, zdrowy i gotowy do walki. Westchnąłem unosząc dłoń do głowy, palcami jeżdżąc po włosach, kręcąc pojedynczy, dość gruby kosmyk. Znajdował się tutaj Shinsaku, a także nieznany mi osobnik, prawdopodobnie jego przyjaciel. Był także potwór, najpotężniejszy ze wszystkich zgromadzonych.
     Spojrzałem na roztrzepaną Setsunę. Nie warto.
     Wydałem jedno polecenie, a ptak ruszył ponownie w kierunku Obozu Źródeł. Jeżeli piaskowe monstrum za przeciwnika obrało sobie Ogień, niechaj tak będzie. Nie wypada wtrącać się w pojedynek, który nas nie dotyczy. Lecąc, objąłem liderkę Uchiha. Przytuliłem ją tak mocno, by miała pewność, że nie straciła życia, ba, jest obok mnie bezpieczna. Dolecieliśmy do Akemiego, dołączyliśmy do klucza i poszybowaliśmy na bezpieczną odległość. Tego pojedynku nie wygramy.
     Zszedłem z ptaka wymalowanego farbami. Zebrałem wokoło siebie wszystkich Samotników, a także dwójkę Uchiha. Nastała cisza niezręczna. Wiatr targał nasze ubrania, wprawiał okoliczne drzewa w taniec, a jedynym dźwiękiem, który dochodził do mej świadomości był ciężki oddech Setsuny oraz mój własny. Zamknąłem powieki, nie mogąc się zupełnie skupić. Liczyłem na jakiekolwiek pomysły. Każdy posiadał rozum, każdy mógł teraz wydać polecenie. Niech będzie jednak mądry i nie doprowadzi nas do zguby.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#228 2015-12-11 23:06:51

Yoshiro

Martwy

50579205
Zarejestrowany: 2015-01-10
Posty: 206
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Płeć: Męzczyzna
Wiek: 24

Re: Jezioro pamięci

      Starałem się dojsć do siebie, działanie trucizny jakby powoli przestawało działać. Ja zaś, próbowałem ogarnąć, co tak właściwie się dokoła mnie dzieje. Nie do końca przytomny rozejrzałem się dokoła, a to co ujrzałem, bardzo mnie zaskoczyło. Byłem wewnątrz techniki dymnej tylko kilka minut, a mam wrażenie, jakbym siedział w śrdoku przez kilka miesięcy. Moim oczom ukazała się niewyobrażalnie wielka sylwetka, która raziła swoją potęgą wszystkich w około, a jej siłę dało się poczuć z tak dużej odległości. Nawet ja, który nigdy nie uczyłem się wykrywania chakry przeciwnika, byłem świadomy jej mocy. Była to bestia, o której niejednokrotnie słyszałem w legendach, której nigdy w życiu nie spodziewałem się spotkać osobiście.
      Zamarłem. Ustałem w miejscu i patrzyłem się na nią. Co lepszego miałem do roboty? Ucieczka? Nawet gdybym chciał, nie miało to sensu. Chwilę później zauważyłem kilka postaci, które znajdując się blisko potwora wyglądały jak mrówki, które lada chwila mają zostać rozdeptane. Nie zamierzali jednak poddawać się bez walki. Lider, wraz z jego towarzyszami próbowali okiełznać monstrum. Po raz kolejny, mogłem zauważyć różnicę, jaka dzieli mnie od doświadczonego ninja. Moje ciało przebiegły dreszcze. Fakt mojej słabości nie spowodował, że zrobiłem się smutny, a wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej zdeterminowało mnie to do rozwoju, żebym kiedyś mógł stanąć ramie w ramię z tej klasy wojownikiem. Ustałem w miejscu mimo, że nie do końca było tam bezpieczenie, postanowiłem obejrzeć przebieg walki najsilniejszych. Ich techniki właśnie nacierały na przeciwnika. Gigantyczne fale zrobione z ognia i piorunów leciały w jego kierunku. Miałem nadzieję, że grupie lidera uda się wygrać.
      Co również rzuciło mi się w oczy, po obozie biegał jakiś starzec. Wydało mi się to trochę dziwne, że pomimo swojego wieku przemierza pobojowisko szybciej niż wcześniej robiliśmy to my - oddział wyrzutków. To jednak zwykły staruszek, nie odwrócił mojej uwagi na długo, w końcu przed oczami miałem pokaz umiejętności najwybitniejszych ninja na świecie.


http://i.imgur.com/LXSXbxc.png

Offline

 

#229 2015-12-12 09:03:42

Setsuna

Martwy

Zarejestrowany: 2015-06-09
Posty: 19
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Mangekyou Sharingan
Ranga: Lider Klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 32

Re: Jezioro pamięci


       Czas zamarł. Sekundy mijały powoli, dając odczucie jakbym przeżywała minuty. Technika nie zadziałała, właściwie nawet nie zdążyła się aktywować. Bestia rozwarła paszczę, ukazując zęby ogromnych rozmiarów a z gardła wydobył się strumień chakry, uderzając we mnie i ptaka, na którym leciałam. Czyżby czekała mnie śmierć? Tak właśnie miałam zginąć? Atak jednak nie okazał się śmiercionośny sam w sobie, jednak siła i prędkość z jaką we mnie uderzył, nie pozwolił na aktywację susanoo ani niczego co pozwoliłoby mi go uniknąć. Z namalowanego ptaka pozostała już tylko plama tuszu, która rozwiała się na wietrze, zaś ja bezwładne leciałam w tył, powoli rozpoczynając opadanie. Wtem coś mnie zatrzymało. Czyżbym w coś uderzyła z taką siłą, że wyzionęłam ducha i rozpoczęłam inne życie? Nic, bardziej mylnego! Mój lot został zahamowany przez siatkę wytworzoną z robaków Shinobu, jednego z popleczników mego przyszłego męża. Chwilę później siedziałam już wraz z Ichuzą, który obejmował mnie, rozkazując ptakowi lecieć do obozu źródeł.
       Dopiero chwilę po wylądowaniu, dotarło do mnie co się wydarzyło. Szok wywołany uderzeniem przeminął a ja w końcu pojęłam w pełni, że mój plan zawiódł. Postawiłam nogi na gruncie, opierając dłoń o ramię lidera samotników, by przypadkiem nie stracić równowagi, wysyłając przy tym lekki uśmiech w jego kierunku. - Dziękuje - rzuciłam niezbyt głośno zarówno do Ichuzy jak i do Shinobu, gdy w końcu zdałam sobie sprawę, że to siatka z jego robaków złapała mnie w locie. Sytuacja nie rysowała się zbyt dobrze a walka z bestią jak dla naszej gromadki, chyba już sie zakończyła. Na polu pozostali najsilniejsi, których techniki jednakże też nie specjalnie się sprawowały. Czyżby bestia była nie do pokonania? Może potrzeba jakiego świeżego pomysłu a nie tylko wielkich pokładów siły by ją pokonać? Nie miałam teraz siły by głowić się nad tym, musiałam wyrównać oddech i nieco się uspokoić.


http://i.imgur.com/HUl9do0.jpg
Chcę waszej fantazji.
Chcę waszej energii.
Chcę widzieć wasze ręce.
Chcę utonąć w oklaskach.

Offline

 

#230 2015-12-12 10:11:42

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Jezioro pamięci


       Panowie, którym podałem pomocną dłoń nie należeli do zbyt wygadanych. Odezwał się jedynie ten, którego już wcześniej poznałem, chodź byłem wtedy do niego mniej przyjaźnie nastawiony niż teraz. Niestety nie był w stanie mi pomóc ze zwojem, chodź pewnie jako towarzysz mógłby wspomóc sprawę. Ja jednakże wolałem podróżować i funkcjonować sam ale w tych okolicznościach miałem wątpliwości co do swoich upodobań. Wtem sytuacja diametralnie się zmieniła. Rozległ się huk połączony ze świstem a moje oczy zwróciły się w kierunku bestii. Na moich oczach doglądałem jak jakaś postać obrywa ze strumienia powietrza i zostaje złapana w jakąś sieć. Po całej tej akcji zdawali się kierować do obozu źródeł a to znaczyło, że mogą być sprzymierzeńcami. Chwilę później wszystko się na chwilę rozjaśniło a pogoda zaczęła przechodzić zmiany. Wiatr diametralnie przyspieszył, chodź zrobiło się cieplej niż przed chwilą. Nie miałem pojęcia, że zostało to spowodowane przez technikę jednego z shinobi. Musiał posiadać ogromną moc, skoro był do tego zdolny. Najbardziej jednak intrygował mnie fakt, że ktoś zbliżył się do bestii i prawdopodobnie przeżył z nią kontakt. Może ten ktoś będzie wiedział co zrobić z tym zwojem, który posiadam. Z jednej strony chciałem być pazerny i przywłaszczyć sobie ten papier by samemu dojść jak go użyć ale po chwili zrozumiałem, że mogę nie dać rady a ten potwór wykracza po za moje aktualne ambicje i jeżeli ktoś go nie powstrzyma to nasz świat może dostać poważnego uszczerbku.
       Szybko podjąłem decyzję i ruszyłem w kierunku obozu gorących źródeł, pozostawiając bez słowa towarzyszy z klanu Uchiha. Nie miałem czasu na tłumaczenie im co robię a ich brak ogarnięcia nieco mnie przytłaczał. Biegłem co sił, mijając drzewa i zatrzymując się tuż przy końcu linii drzew. Skupiłem chakrę a po kilku sekundach zniknąłem z miejsca w którym stałem, pojawiając się pomiędzy Setsuną, Ichuzą, Akemim i resztą, którzy towarzyszyli tej trójce. Moje usta były zasłonięte wysokim kołnierzem, zaś przez czoło przewijała się ciemna opaska a jedyną odkrytą częścią mojego ciała były oczy, które błyskały się czerwienią. Kilka twarzy wydawało mi się znajomych jednakże największym zainteresowaniem cieszyła się u mnie Setsuna, którą to ujrzałem gdy oberwała w powietrzu i rozpoznałem ten fakt, iż posiadała czerwoną zbroję, która rzuciła mi się w oczy również w tamtym momencie. Byłem prawie przekonany, że to właśnie o niej mówił mi Kuroi Inu w kryjówce. Nowa liderka naszego klanu, zaś ten gość obok to zapewne lider samotników. Nigdy go nie widziałem aczkolwiek o ludziach tego pokroju wiele mówiono w świecie, więc można było rzucić takie przypuszczenia. To co zrobiłem zatrważało o samobójstwo, pojawianie się tak nagle wśród ludzi, którzy się mnie nie spodziewali mogło wywołać nagły atak na moją osobę. Spoglądałem jednak raz to w oczy Ichuzy a raz Setsuny, by upewnić ich moich sharinganem, że należę do klanu Uchiha, czego po za ślepiami nie można było po mnie wywnioskować i nie jestem wrogo nastawiony. Powoli wyciągnąłem z pod płaszcza zwój, który otrzymałem od dziadka i wysunąłem w kierunku liderów. Być może będą wiedzieć co z tym zrobić. Tym czasem bez słowa czekałem na reakcję.

       1. Przeniesie z miejsca na miejsce: Shunshin no jutsu
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#231 2015-12-12 16:46:38

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Jezioro pamięci

     Zobaczmy jak nasz ruch wyglądał z perspektywy Shinobu. Bezpiecznie wylądowaliśmy niedaleko Obozu Źródeł. Wtem przedstawiciel klanu Aburame odezwał się. Oznajmił, że niedaleko nas znajduje się postać, która z każdą sekundą jest coraz bliżej. Nim wydałem jakiekolwiek polecenie, obok nas pojawił się Yocharu. Nie miał złych zamiarów. W jego dłoni spoczywał duży zwój, który przekazał mi osobiście. Obejrzałem go dokładnie, gdyż jedną z moich specjalizacji było pieczętowanie. Chłopak nie wyglądał na groźnego, tym bardziej, że posiadał to samo kekkei-genkai, co moja przyszła żona. Zaufałem mu. Kiwnąłem głową na znak podziękowania, zabierając zwój dla siebie. Niemniej, sytuacja nadal była nieklarowna.
     - Poszukuję ochotnika. Fala ognia, która przed chwilą przeszyła obszar za naszymi plecami to dowód, że istnieją silniejsi od nas ludzie. Nie możemy ich lekceważyć, mimo tego, że nasze interesy różnią się. Widzę, że nikt nie ma pomysłu, dlatego też przedstawię swój. Z bólem serca, lecz musimy spróbować zawiązać z nimi tymczasowy sojusz. Tylko razem będziemy w stanie pokonać demona, a gdy to już się stanie, nasza umowa zostanie przerwana. Jeżeli nie ma nikt nic przeciwko, to wystarczy, że zgłosi się osoba, która pójdzie nas reprezentować. Nie chcę wypaść jako egoista, lecz wolałbym nie ryzykować własnego życia, ani życia Setsuny. - Zakończyłem. Uniosłem wzrok i przenosiłem go po wszystkich zgromadzonych. Tuż po tym złożyłem jedną pieczęć i utworzyłem klona. Jego zadaniem było zgromadzenie wszystkich, którym udało się przeżyć, w szczególności wyznawców Jashina. Nie pragnąłem jednak wziąć ich do walki. Wolałem, by zostali uspokojeni i spokojnie wrócili do domu. Ta wojna ich już nie dotyczy.
     Odwróciłem się. W oddali wyszukałem dwie sylwetki, jedna należała do Shinsaku, druga zaś do Ryo. Moja duma nigdy nie pozwoliłaby żebym zniżył się do sojuszu z wrogiem, lecz tym razem, mając na uwadze dobro moich ludzi, nie mam wyboru. Chcę także, by demon został pokonany. Nie oszukując się wiemy, że dwójka ludzi, ani mała grupka Samotników, nie da mu rady. Jedynie razem jesteśmy w stanie cokolwiek zrobić.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#232 2015-12-12 19:56:02

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Jezioro pamięci

    - Raczej ciężko z tym pieczętowaniem będzie… – rzucił Logen, oglądając się na dziką, szalejącą bestię. Wiedział, że trzeba zmienić priorytety, chociaż nie był pewien jeszcze jak powinien pokierować grupą. Pierwsze co powinni zrobić, to uzyskać jak najwięcej informacji – o tej bestii, co potrafi, ale też chyba i o tym staruchu, który najwidoczniej wiedział coś więcej.
    - Zatrzymanie go na chwilę nic nam nie da, jeśli nie wiemy jak go powstrzymać na dobre. Czy ten starzec powiedział Ci coś więcej, czy tylko dał ten zwój? – zapytał Uchiha, wskazując na postać Yocharu. Przeczuwał, że tamten mógł wiedzieć coś, co mogło im pomóc.
    Odgłosy i przebłyski odległych walk w połączeniu z szalejącą bestią mogły tylko dezorientować. To właśnie w takich chwilach lider grupy powinien myśleć rozsądnie , nie poddawać się stresowi. Cóż, w obliczu takiego potwora na pewno nie było to proste i nawet Logenowi zaczęła udzielać się panująca wokół atmosfera. Zmuszał się do trzeźwego myślenia, spokoju.
    Nakazał wszystkim się zatrzymać. Musiał podjąć decyzję gdzie ruszyć dalej. Z kierunku, w którym był obóz ognia, dobiegały ich różne odgłosy. Coś się tam działo, ale oni też mieli tu co robić. Co było ważniejsze w tej chwili? Ich misja, czy życie większości ludzi znajdujących się na tych terenach? A może i na całym świecie? Przecież Bijuu, skoro już nie jest jedynie legendą, stanowił realne zagrożenie dla całej ludzkości. Musieli go powstrzymać.
    - Nie wiesz co zawiera ten zwój? – zapytał młody Uchiha, próbując ułożyć jakikolwiek plan działania. Chciał powstrzymać tego potwora, ale bez kogoś, kto potrafi używać technik pieczętujących może być to ogromnym wyzwaniem. A na naukę było już za późno. – Być może zwój jest sam w sobie formą pieczętującą? Może nie potrzeba specjalnej wiedzy? A może ten staruch coś więcej wyjaśnił? Tak czy inaczej będziemy musieli chyba zaryzykować i przynajmniej go spowolnić. – zadecydował w końcu.
    Choć sam nie mógł wiele zdziałać, ponieważ podejrzewał, że techniki iluzji nie będą w ogóle skuteczne, miał towarzyszy – Ikkyo i Suezo, a także przybyłego niedawno i w sumie przypadkiem Yocharu. Korzystając z okazji, że się zatrzymali i zmienili nieco działanie, Logen postanowił przynajmniej spróbować zebrać trochę energii natury. Choć w takim otoczeniu mogło to być trudne, musiał spróbować – potrzebowali każdej możliwej pomocy.
    - To spróbujmy go zatrzymać. I zobaczmy co jest z tym zwojem…

Ostatnio edytowany przez Logen (2015-12-14 14:44:48)


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#233 2015-12-13 21:26:20

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Jezioro pamięci

   Nakayama wpatrywał się w kolosalnych rozmiarów kreaturę, nie mogąc uwierzyć w to, co widział. Oto być może najpotężniejsza technika z jego arsenału, po której spodziewał się wymiernych efektów, okazała się nawet nie połaskotać monstrum. Nim sięgnęła bowiem bestii, ta osłoniła się piaskową tarczą, w ułamku sekundy stawiając przed sobą mur. Ten bez problemu poradził sobie nie tylko z tym, co przyszykował Wyrzutek; również atak Kiyoshiego spełzł na niczym.
   Gdyby ktoś miał tyle czasu, by przypatrzeć się nieosłoniętej maską części jego twarzy, bez problemu dostrzegłby, że przywódca Ronijczyków zbladł. Nie miał pojęcia, czego mógłby spróbować, co miałoby choćby drobną szansę na sukces. Rozejrzał się wokół, starając się odszukać jedną myśl, pomysł. Jego wzrok powędrował w stronę unoszących się gdzieś ponad nim przedstawicieli przeciwnej strony konfliktu. Wojny, którą każdy, chcąc czy też nie, musiał odłożyć na bok, jeżeli miał na uwadze życie swoje i swoich podopiecznych.
   Shinsaku zamyślił się na moment, zagryzając wargę. Dopiero smak sączącej się zeń krwi otrząsnął go z tegoż amoku. Podjął decyzję. Nie wiedział tylko, czy słuszną. Miał ostatecznie zbratać się z wrogiem.
   Nakayama dojrzał zbliżającego się doń Yoshiego. Gdy tylko uczeń pojawił się u jego boku, odruchowo wyciągnął przed siebie rękę, chcąc sięgnąć jego ramienia. Zdał sobie jednak sprawę z tego, że oto stoi przed nim przecież dojrzały mężczyzna, nie miał już do czynienia z zagubionym, zlęknionym chłopcem. Wplótł zatem dłoń we włosy, odgarniając te, który spływały mu w tamtej chwili na twarz.
   - Yoshimaru, mam dla ciebie zadanie - rozpoczął przekazywanie instrukcji. Mówił szybko, gdyż czasu nie mieli zbyt wiele. Zapewne za parę chwil bestia przystąpi do kolejnego ataku. - Udaj się do lidera Samotników i zaproponuj chwilowy rozejm. Nie możemy wyjść zwycięsko z walki z bestią, kiedy musimy martwić się o to, co dzieje się za naszymi plecami. Zaproponuj taki oto układ: Do zachodu słońca następującego po poskromieniu bestii żaden z naszych ludzi nie podniesie ręki na popleczników Ichuzy oraz Setsuny, oczywiście jeżeli oni mogą zagwarantować nam to samo.
   Celowo podał taką granicę ważności tymczasowego przymierza, aby mogli pozwolić sobie na sięgnięcie do swoich rezerw, bez konieczności oszczędzania sił, w obawie przed nagłym atakiem z ich strony. Miał nadzieję, że zapewne doświadczony już na arenie politycznej Futago zrozumie zasadność jego propozycji i przystanie na nią, bez konieczności zabawy w różnego rodzaju gwaranty. Nie mieli na to czasu.
   - Jeżeli będzie z nim ten chłopiec, który wywołał powódź, przekaż mu proszę wiadomość: (ukrywamy przed Akio hehehe) [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] I proszę cię, bądź ostrożny. Nie wiemy, czego jeszcze mogą się dopuścić. Skorzystaj z kruka, pomoże ci się do nich dostać.
   Sam natomiast postarał się o to, by ogłuszyć bestię. Jeżeli jest ona zbyt potężna, by zdzielić ją po głowie potężnymi jutsu, trzeba spróbować sposobem. W okolice łba bestii, w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby pełnić funkcję uszu, skierował kilka (cztery, po dwie na każdą stronę) maleńkich much, którymi potwór nie powinien zaprzątać sobie głowy. Cztery inne miały podobne zadanie - odszukać oczodoły. Następnie Wyrzutek zdetonował je, możliwie jak najbliżej obranego celu [Siła wybuchu = 200].

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2015-12-13 21:27:05)

Offline

 

#234 2015-12-13 21:55:33

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Jezioro pamięci

   Adatte przez całą drogę, jaką właśnie pokonał, miał wrażenie, że teraz już będzie tylko lepiej. Że kiedy tylko znajdzie się w towarzystwie swojego przywódcy, jedyne, co mu pozostanie, to wyłączyć myślenie i ślepo wykonywać jego polecenia. Ten jednak zdawał się nawet nie zauważać jego przybycia. Pozostał głuchy na jego zapytania. Najprawdopodobniej prowadził w swej głowie szybkie kalkulacje i analizę zdarzeń. Nie znał się na dowodzeniu, ale tak właśnie to sobie wyobrażał. Spoglądał na przywódcę Senju i widział człowieka, którego bystre oczy śledzą kolejne zdarzenia. Zakładał więc, że gdzieś tam tworzy się jego plan, pomysł na wyjście z tej trudnej sytuacji.
   Wtem coś przemknęło mu przed oczami. Miał trudności ze śledzeniem tego czegoś, czymkolwiek by ten pędzący obiekt. Spodziewał się, że jest to jakiś ninja. Pomyślał, że może przybywa z miejsca, gdzie przeniosło się centrum wydarzeń.
   - Przepraszam! Czy masz może jakieś wieści z pola bitwy? Co tam się właściwie dzieje?
   Podjął próbę. Przecież i tak nie pozostaje mu w tej chwili nic innego, jak czekać na rozkazy przełożonych.

Offline

 

#235 2015-12-13 22:04:30

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Jezioro pamięci

   Ochłonął, odetchnął. Wypuszczając przez nos powietrze, zmrużył odsłoniętą powiekę, chcąc dojrzeć efektu wykonanej techniki. Na próżno. Zderzywszy się z masą piasku, ugasiła się w swm własnym żarze, spopielała i rozpadła, roznosząc jeszcze dokoła ciepłe prądy opalające twarze i członki, gorącą atmosferę, w której tlenu było, rzekłbyś, mniej, a po każdym wdechu zdawało się, jakby ktoś sam czerwone węglisko w gardziel wepchnął.

   Część jego jestestwa pchała go na kolana. Użył, prawdopodobnie, najpotężniejszego ze swych ataków i nie uzyskał nim nic, poza czarną od sadzy polaną, niebem jeszcze bardziej burym i ponurości pełnym, skąd kontury ptaków przestawały się już tak wyróżniać, zacierały się i zlewały z mrocznym, zbierającym energię burzy, firnamentem. Koniec jest bliski, myślał Ryo, wcale nieprzyzwyczajony do zmęczenia, które spadło teraz na jego barki, ujmując mu z aury siłę, jeszcze przed chwilą tak bardzo widoczną, pozostawiając go teraz jako człowieka, przygaszonego i w swej postaci beznadziejnego. Oczarowany dotąd legendą smoków, pojął, że i bestia stojąca przed nim niemniejszą chwałą opiewana być powinna i że, jeśli miałby stracić żywot, to właśnie z jej mocy, bo sprawiedliwsza i chwalebniejsza takowa śmierć mu się zdawała.

   Jeśli jednak ktokolwiek znał Ryo Kiyoshiego, Jednookiego Smoka z Baigai, to wiedział li, że to był stary charakternik, tchórzem nieśmierdzący i prędzej owej bestii w gardło się rzuci, niżeli teraz wycofa. Zbyt wielki afront i despekt mu poczyniła, nadto ośmieszyła, przy tym nadmierną zjawiskowością się zdawała, aby ją ominąć i za sobą pozostawić. Zebrał się więc w sobie, a opętany przeklętą mocą, która wściekły duch w nim sierdziła, ruszył przed siebie. Z początku powoli, stawiając raz za razem krok naprzód, w końcu przyspieszając truchtem, w którym dłonie w pieczęć tygrysa złożył. W tej samej chwili replika mężczyzny pękła w białości dymu, ginąc, a i sam Ryo, ten w prawdziwej postaci, rozmył się w powietrzu i też przepadł, jak gdyby tylko dotąd marą był, omamem, a to co przed chwilą dokonał ino iluzją, która zaraz też się sprzed oczu rozwieje. Ale trawa pozostawa czarna, a niebo granatowe; wiatr wiał, tak jak wiał wcześniej, temperatura nie spadła nawet o jeden stopień.

   Ryo Kiyoshi zniknął z pobojowiska, gdy w tym samym czasie przy głowie Bijuu eksplodowały serią miniaturowe, gliniane bomby. Tylko chakra Baigaiczyka była widoczna i tylko przez sensoryczne umiejętności zdolna do wykrycia.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#236 2015-12-13 22:24:40

 Suezo

Martwy

Zarejestrowany: 2014-10-28
Posty: 249
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

Chłopak stał i czekał. Co miał innego robić? Przeciwnik który przed nimi stał nie wiadomo jak silny był, ani co miał w planach. Jedynce co było pewne to to, że jak oni pierwsi nie zaczną pojedynku, to może się to dla nich źle skończyć, lecz nagle stał się... cud? Ni stąd ni zowąd przybiegł członek ich klanu wraz z jakimś staruszkiem. Skąd wiedział, że ich klanu? Ponieważ miał on sharingana. Pomógł im w poradzeniu sobie z przeciwnikiem. Co prawda dziwne było to, że po ataku nic z nich nie zostało, ale teraz była ważniejsza rzecz. Otóż coś wywołało tak potężny ryk, że nawet pośród tego hałasu i burdelu można było wywnioskować, że to coś zupełnie innego. Cała trójka zaczęła podążać za członkiem Uchiha, aż w końcu stanęli. Wtedy chłopak odwrócił się i zauważył bestię, która wznosiła się wyżej niż te wszystkie drzewa. Bestia którą Suezo słyszał tylko z opowieści... Biju. Coś co siało zniszczenie. Chłopak myślał, że to tylko legendy, lecz ku jego oczom ukazał się prawdziwy obraz. Chłopak wiedział jedno. Wojna, która się rozgrywała pomiędzy Ogniem a źródłami, była niczym w porównaniu do tego co teraz się będzie działo. Siła Biju była tak duża, że przytłaczała chłopaka. Teraz rozegra się prawdziwe piekło. Kula którą stworzył natychmiast zmiotła wszystko ze swojej powierzchni. Coś niesamowitego. Destrukcyjna moc, która w dodatku stanęła po ich stronie. Nic tylko zostawić to i patrzeć jak bestia niszczy wroga. Podziwiał to, miał ochotę na walkę, żądzę krwi, lecz na razie musiał się powstrzymać. Stał z dwójką towarzyszy i postanowił wykonywać ich rozkazy.


http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/540/vcxren.jpg

Offline

 

#237 2015-12-13 22:33:36

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Jezioro pamięci

     Dochodząc do miejsca, gdzie znajdował się Shinsaku i Ryo, znalazłem się niebezpiecznie blisko demona. Bestii, która z każdą sekundą była coraz bliżej. Nim zdążyłem odezwać się powitaniem do mego mistrza, ten powierzył mi zadanie. Unosiłem już dłoń, lecz upuszczając ją ponownie, przytaknąłem i odwróciłem się do miejsca, w którym znajdował się kruk. Ponowne krótkie pożegnanie. Ptaszysko wzbiło się w powietrze, zmierzało prosto w naszych, jak do tej pory sądziłem, przeciwników. Wylądowałem nieopodal ich zgrupowania, by nie pomyśleli, że chcę ich bezpośrednio zaatakować. Zostawiając kruka, przebyłem te kilkadziesiąt metrów pieszo, a znajdując się obok, spostrzegłem, że jest z nimi także chłopak, którego mistrz pragnął odszukać. Białowłosy ninja, który jedną techniką wywołał powódź w naszym obozie. Przekazałem mu wiadomość. Odczekałem chwilę, czy ma coś do powiedzenia, a po jego słowach zwróciłem w stronę kobiety w zbroi. Czarnowłosa wyglądała na silną, a sam ze sobą rozmawiać nie będę (Ichuzą).
   - Shinsaku, przywódca wyrzutków, w którego imieniu przyszedłem z wami rozmawiać, ma dla was wiadomość. A mianowicie pomysł chwilowego rozejmu. Do zachodu słońca następującego po poskromieniu bestii żaden z waszych ludzi nie zaatakuje popleczników Shinsaku, a także jego przyjaciela, a także ich bezpośrednio, my zagwarantujemy to samo, żadnego ataku na przywódcę Uchiha i Samotników, ani ich ludzi. - Nie przybierałem żadnego wyrazu twarzy. Mówiłem poważnie, będąc gotowym do walki. Tak na wszelki wypadek. Niemniej, męcząca byłaby walka na dwa fronty, toteż miałem nadzieję, że Setsuna zgodzi się bez żadnego namysłu, a tym bardziej własnych warunków.

Offline

 

#238 2015-12-13 22:39:54

Hiroshi

Martwy

19345760
Zarejestrowany: 2013-04-07
Posty: 527
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 21

Re: Jezioro pamięci

Cała ta wojna nieco mnie już męczyła. Czułem się jak pionek w potyczce o potęge bestii którą widzimy przed oczyma. Jej siła była jakby nie z tej ziemi i sądzę, że każdy by chciał okiełznać tą moc. Niestety tylko Ci najwybitniejsi z najwybitniejszych są wstanie to zrobić. Ja niestety do takowych nie należę. Od dłuższego czasu przyglądam się tej pełnej nienawiści spirali i zastanawiałem się czy to wszystko jest słuszne? Czy aby na pewno to miejsce dla mnie? Sam nie wiem. Jestem tutaj i tyle, muszę jedynie przetrwać. W pewnym momencie sobie coś przypomniałem....
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
_________________________

Akcept by Katsuro

    Po kilku sekundach otrząsnąłem się ze wspomnień. Wtedy ku moim uszom dotarły informacje a propo ochotnika, który będzie miał za zadanie odbyć elegację pokojową ze stroną przeciwną. Wtedy w końcu uznałem, że mogę się na coś przydać. Liczyłem się z konsekwencjami, ale wiedziałem że to dla dobra ogółu. Gdy Ichuza skończył tylko tłumaczyć plan, zgłosiłem się podnosząc rękę. Wiedziałem, że to niebezpieczne, ale nie bałem się. Mając chwilę przemówiłem: - Ja pójdę... - Tutaj zrobiłem krótką przerwę, a moja ręka powędrowała ku jednemu z moich oczodołów. Ból który później doznałem był kolosalny, jednakże było to konieczne. Chciałbym by coś pozosało na świecie jeśli bym zginął. Podałem oko Ichuzie kończąc wcześniejszy wątek: - Jeśli zginę... Chciałbym by te oko zostało na tym świecie jako pamiątka po mnie. Liczę, że gdy nie pójdzie po naszej mysli, otrzyma je wybitny wojownik. - Po czym wzróciłem się w stronę demona i czekałem na dalsze rozkazy. W pewnym momencie do nas dotarła wiadomość od strony Wyrzutków. Mówiła ona o rozejmie... Sam nie wiem ile jest w tym prawdy, jednakże postanowiłem się nie wycofywać. To była moja decyzja na to wszystko. Co ma być to będzie...

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2015-12-14 21:27:27)



Voice || Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko || Ubiór

http://i.imgur.com/pmMguWr.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#239 2015-12-13 23:51:20

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Więc Ayatane, podróżując niezmiennie na grzbiecie ogromnego ptaszora, obserwował pole walki. Po środku niego, rzecz to jasna, znajdowała się kreatura, ochrzczona mianem demona. Bydle wielkości góry, po pierwszy, chybionym zresztą ataku, poczłapało przed siebie, pokonując rzekę, by w całej swej okazałości zaprezentować się wojownikom.
     Yuki nie zdołał nawet dobrze obejrzeć monstra, gdy do ofensywy przeszli wrogowie Samotników. Dwóch z nich - Ryo oraz Shinsaku, jeśli tylko pamięć nie mylił białowłosego - jednocześnie wyciągnęli ze swojego arsenału niebywale potężne techniki. Ten pierwszy potraktował bestię ognistym jutsu, zaś drugi elektrycznym. Efekt wizualny ofensywy Kraju Ognia był zdumiewający. Błękit i czerwień rozświetliły całą okolicę. Zdawało się, iż takiej mocy nic nie będzie w stanie powstrzymać, nawet demon. Hehs, nic bardziej mylnego! Potwór po raz kolejny dał świadectwo tego, że jest czymś ponad moc zwyczajnych śmiertelników. W ciągu ułamka sekundy jego sylwetkę otoczyła piaskowa sfera, całkowicie negując skierowany weń atak. Ten ruch przeszedł najśmielsze oczekiwania Ayatane. Chłopak wiedział o potędze bestii, ale czegoś takiego nigdy by się nie spodziewał.
      Nie mając na ten moment nic lepszego do roboty, Yuki kucnął, wciąż obserwując pole bitwy.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#240 2015-12-14 15:07:03

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

Ayamaru


    Miejsce w którym znalazł się Kiyoshi było dość, zatłoczone. Jednak z pozoru nikt nie zwrócił uwagę na kolejną sylwetkę wychodząca z pokoju. Wszyscy wydawali się czymś przejęci, w ich rozmowach dominował smutny czas rozwścieczony ton. Chłopak nie był jednak w stanie stwierdzić o czym rozmawiali. Dochodziły do niego jednak pojedyncze słowa, a nawet zdania w stylu wojna czy "biedna dziewczyna" oraz "Co za ciota osłania swoje ciało bezbronną dziewczynką" czy "pieprzony Kiyoshi". Generalnie nie było to nic co napawałoby optymizmem, kto wie czy na polu bitwy nie będzie bezpieczniejszy niż pozostając tutaj. Nagle jednak dotarł do niego znajomy głos z drzwi dokładnie na przeciwko niego, nie był w stanie rozpoznać słów, ale wiedział, że to Hikari jego szansa na powrót na pole bitwy.

Las


    Suezo z radością przyjął fakt, że dwójka nieznajomych zniknęła w ognistych płomieniach. Z drugiej strony stało się jasne z czym było to tajemnicze źródło chakry, o którym wspominała tamta dwójka. Wyglądało na to, że tuż obok nich szalało stworzenie z legend. Młody Uchiha jednak nie przestraszył się potwora wręcz przeciwnie podziwiał jego moc i był gotowy dostosować się do poleceń Lidera.
    Logen wreszcie zaczął myśleć jak lider swojej drużyny i opracowywał plan działania. W zaistniałej sytuacji postanowił odnaleźć starca, co nie było łatwym zadaniem. Widząc z jaką szybkością poruszał się starzec postanowił w międzyczasie zebrać chakrę natury, co przychodziło mu nadzwyczaj łatwo. Problem polegał na tym, że nie wszyscy słuchali jego wyjaśnień. Yocharu najwyraźniej zniecierpliwiony oczekiwaniem na odpowiedź postanowił opuścić las. Uchiha sporo ryzykował pojawiając się tak nagle w takim towarzystwie, zwłaszcza że wojna wciąż trwała.

Obóz w ognia


    W obozie ognia zapanował chaos wszyscy uczestnicy wojny, którzy do tej pory żyli jakby nagle odzyskali świadomość tego co się dzieję. Poprzedni atak bijuu przekraczał ludzkie pojęcie, to było coś nie możliwego, coś co nie mogło się wydarzyć, coś w co ludzie nie chcieli wierzyć. Jednak kontratak ninja był równie niesamowity. Nie mogli tego dłużej ignorować, strach był tak olbrzymi, że wszyscy rzucili się do chaotycznej ucieczki. Staruszek wyróżniał się na tym tle po pierwsze dlatego, że biegł sam z miejsca gdzie żaden człowiek nie miał szans przeżyć wcześniejszego ataku samotnikó. Więc albo dokonał cudu, albo przybył tam później. Również uciekał, ale nie było w tym nic chaotycznego, ba emanował pewnością siebie jakby całe życie spędził na uciekaniu. Nic więc dziwnego, że przyciągnął wzrok kilku co uważniejszych ninja. Yoshiro miał problem co prawda wydostał się z toksycznej chmury i odzyskał oddech, jednak to nie znaczyło że wszystko z nim w porządku, wręcz przeciwnie. Miejsca, które nie były osłonięte ubraniem były wyraźnie poparzone, a i te który były nosiły ślady zaczerwienienia. W dodatku ubranie wyrzutka wydawało się rozpływać każdy większy czy mniejszy ruch powodował rozerwanie się kolejnych szwów. Innymi słowy im więcej się ruszał tym bardziej nagi się stawał, a im dłużej pozostawał w tym miejscu tym jego poparzenia zdawały się robić poważniejsze wrażenie.
    Młody Uzumaki postanowił zaczepić dziadka, kiedy ten przebiegał w jego okolicy, ten jednak nie wyglądał jakby miał zamiar odpowiadać. Właściwie jego mina mówiła wszystko czyli coś w stylu "gnojku nie marnuj mojego czasu" . Jednak gdy ich oczy spotkały się coś w dziadku się zmieniło, nie miał już tej miny co wcześniej, nie biegł. Stanął jak wryty a jego twarz przybrała barwę bieli.
- Tyyy! Ty nie żyjesz.- oświadczył w końcu z trudem łapiąc oddech.

Bijuu


    Potężna kula wiatru odpychała Setsune coraz dalej i dalej, jej moc nie była specjalnie silna, ale wystarczyła aby ptak na którym przebywała zamienił się w atramentową fale. Na szczęście pochwyciła ją robacza sieć(samotnicy wiedzą jak traktować damy), niestety i one nie były w stanie przeciwstawić się sile żywiołu, a ze względu na zdecydowanie mniejszą masę zostały niemal natychmiast odepchnięte jeszcze dalej. Wydawało się, że kobieta spadnie w dół pozbawiona jakiegokolwiek oparcia w przestworzach. Jednak siłą  odpychająca była tak duża, że nie zmieniło to trajektoria jej lotu(spadania). Ichuza był zbyt wolny nim zorientował się co się dzieję powietrze uderzyło i w niego, wszystko wskazywało, że i środki transportu reszty samotników skończą w podobny sposób jednak w tym momencie, wiatr ustał. Lider samotników zdołał aktywować tajemniczą technikę, dzięki której po ataku bijuu nie pozostało śladu. W tym czasie Shinobu pochwycił Setsune. Samotnicy widząc co moją przed sobą postanowili się wycofać.
   Tymczasem bestia nie robiła sobie nic z potężnych technik wycelowanych w nią. Piaskowa ściana opadła, tworząc piaskową ścieżkę. Bestia poruszała się do przodu, w kierunku ocalałych z obozu ognia, najwidoczniej kierowała się do największego skupiska ludzkiego w okolicy. Jednak nie poruszał się w zwyczajny sposób. Pod jej stopami rozpościerał się piach. Sam demon nie potrzebował nawet stawiać kolejnych kroków, po prostu piasek pod jego stopami poruszał się. Nagle jednak zamachnął się swoim ogonem, po chwili zaś nastąpiły niewielkie wybuchy jakieś 10 metrów od bestii. Piach dotarł już niemal pod same stopy Shinsaku, który jako jedyny pozostawał (widoczny) w okolicy bestii, gdyż Ryo Kiyoshi zniknął w tajemniczy sposób.

Obóz źródeł


   Sytuacja w obozie źródeł zmieniała się błyskawicznie od komicznej po tragiczną niczym w antycznym dramacie. Wyglądało na to, że bestia niezbyt zwracała uwagę na garstkę fruwających ninja, którzy postanowili się wycofać w te strony. Ichuza wpadł na pomysł zawarcia tymczasowego sojuszu między zwaśnionymi stronami. Nim jednak zdołał znaleźć ochotnika. Shinobu zaalarmował go o zbliżającej się obcej chakrze, ninja był w każdej chwili zabić tą przybłędę, na szczęście powstrzymał się. Yocharu pojawił się mając nadzieję, że jego oczy wystarczą mu za dowód tego, że jest przyjacielem. Zupełnie jakby nikt nigdy nie przeszczepiał Sharinganów. Po chwili bez sława wyjął zza pazuchy zwój, podając go liderom. Ten zwój to było coś niesamowitego, zwłaszcza w sytuacji w jakiej się obecnie znaleźli. Ichuza dzięki swojej znajomości fuuinjutsu natychmiast rozpoznał...papier toaletowy. Yocharu podawał mu papier toaletowy bez słowa wyjaśnienia.  Właściwie czy ta scena wymagała wyjaśnień? Po prostu przybył mentalnie chory Uchiha. O dziwo Ichuza pochwycił bez zastanowienia, wyglądało na to że cisnęło go od dłuższego czasu bo z uwagą przyjrzał się wręczanej rolce i z podziękowaniem kiwnął głową. W tedy właśnie nastąpiła tragedia, Hiroshi postanowił zgłosić się na ochotnika do misji poselskiej. Jednak wiele wskazywało, że chłopak postradał umysł, ponieważ przed udaniem się na rozmowy z wrogiem, postanowił wyrwać sobie oko. Chłopak nie posiadał zbyt wysokiej wiedzy medycznej, podczas wyjmowania oka musiał uszkodzić sobie tętnicę, krew bowiem tryskała z pustego oczodołu, zaś samo oko znalazło się w drugiej ręce lidera samotników. Z jakiegoś powodu wszyscy Uchiha zaczęli traktować go jako swojego lidera i wręczać dary, oko , papier toaletowy aż strach pomyśleć co będzie dalej. Chłopak już miał wyruszyć w kierunku Shinsaku, chociaż ból jaki mu teraz towarzyszył sprawiał, że był ledwo przytomny. W tym właśnie momencie pojawił się poseł wyrzutków z propozycją sojuszu.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2015-12-14 16:41:15)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Ocean Apartments Hulhumale (Lot 10819)