Ogłoszenie


#1 2013-08-23 14:50:29

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Daiki vs Batsu (2)

Opis miejsca:
Tym razem uczestnicy biorący udział w turnieju w kategorii białej mieli znaczni większe pole do popisu. Organizatorzy wyszli z założenia że wszyscy słabeusze już odpadli z turnieju i trzeba im zapewnić więcej swobody. Tak więc wszyscy uczestnicy walk w tej grupie mieli się zmierzyć na polach, które wcześniej wykorzystywali Ci z kategorii czarnej. Pas na środku areny podzielony na cztery prostokątne pola walki. Każde z nich o powierzchni wynoszącej około 2 ha z pewnością dawał sporę możliwości. Co Ciekawe efekty działań z poprzednich walk nie zostały usunięte więc ziemia nie była już taka gładka. Na 2 arenach pojawiły się dały na jednej wciąż trwała walka z poprzedniej rundy. Na tym konkretnym polu zmiany były największe wybuch i ciosy wielkoluda sprawiły, że mniej więcej na środku pola walki znajduję się około pół metrowy na głębokość dołek
w kształcie olbrzymiej pięści, co ciekawe dołek ten znajduję się tuż obok innego dołku spowodowanego wybuchem. W gruncie rzeczy różnica między najwyższym i najniższym terenem na polu walki wynosi dobre 3 metry. Nie ma też mowy o równym terenie przynajmniej w środkowej części ringu. Wala się tam pełno odłamków ziemi i kamieni, nie wystarczających by utrudnić poruszanie, ale jednak znajdujących się tam
Sędzia:Hana Namikaze

Offline

 

#2 2013-08-25 14:17:24

Batsu

Zaginiony

47463267
Zarejestrowany: 2013-05-12
Posty: 263
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Wesoły Kostek
Wiek: 17 lat fabularnych

Re: Daiki vs Batsu (2)

     Wkroczyłem na arenę powolnym, lecz pewnym krokiem. Zdawałem sobie teraz sprawę, jak łatwym celem mogę być. Osobnik, który chował się przez większość walki, aby zakończyć ją potężną techniką. Dobrze wiedziałem, że gdybym rzucił na Itsukiego bezpośrednio i frontalnie, leżałby na glebie przytwierdzony ostrzami. Teraz niestety musiałem płacić za moje błędy. Patrząc na publiczność widziałem na ich twarzy koślawe uśmieszki. Część po prostu wyśmiewała mnie, za to inni mieli nietęgie miny, gdy poczuli moje spojrzenie. Wątpiłem, aby ktokolwiek chciał się spotkać z moim Jutsu, które pokazałem w tamtej walce.
     O moim przeciwniku w zasadzie nie wiedziałem nic. Daiki Hyuuga - te dane mówiły mi na jego temat tyle samo co inni ludzie. Podczas walki spojrzałem kilka jego na razy ring, jednak jedyne co było w mojej pamięci to dym. Ogromne kłęby dymu, wytworzone przez Hyuugę, albo jego przeciwnika. W każdym razie doskonale zachował się obraz uśmiechu, a także dystansu do walki Daikiego. Obawiałem się mojego przeciwnika. Nie chodziło tutaj o jego wygląd, tylko zachowanie. Podczas walki zachowywał zimną krew i potrafił walczyć w takich warunkach jak dym. Ja niestety nie posiadłem takich zdolności sensorycznych. Być może potrafił wyczuć jakoś wroga. Nie byłem pewien, ale cholernie wydawało mi się, że każdy jego atak był dokładnie zaplanowany i trafiał w cel. Tylko tyle wywnioskowałem z krótkiej obserwacji przeciwnika.
     Przestałem myśleć o moim obecnym przeciwniku i zająłem się areną. Dostrzegłem wiele zmian. Prawdopodobnie była to najbardziej zniszczona arena. No, ale co tu się dziwić. Przemianę tamtego Samotnika widział chyba każdy. Sympatyczny grubasek z mojej organizacji zmienił bowiem swój rozmiar diametralnie. Czułem szacunek do niego, ale jeszcze większy do jego przeciwnika. Owy Kiyoshi potrafił pozbyć się tak wielkiego wroga. Nie widziałem jak to zrobił, ale skoro zakończył walkę jeszcze przede mną to znaczyło to jedno. Posiadał on wielkie pokłady mocy. Obejrzałem się na dwie strony i odnalazłem pogromcę wielkoluda. Stał dumnie, naprzeciwko tego Kakukoro. W duszy trzymałem kciuki za obu z nich, chociaż solidarność organizacji kazała mi wierzyć w zwycięstwo Akemiego. Chociaż, co ja mogę ich obchodzić.
     Ponownie zwróciłem uwagę na arenę. W okolicach środka znajdował się dół, może i o małej głębokości, ale z pewnością dający możliwości wykorzystania go podczas walki. "Zapamiętać o wykorzystaniu terenu", rzekłem w myślach do samego siebie. Obok wgłębienia w kształcie pięści Akimichiego znajdował się drugi dołek. Typowy dla wybuchu. Sam potrafiłem już odczytać znaki terenowe. Zbliżyłem się do niego, a następnie kucnąłem. Cholera, przemknęło mi przez głowę. To nie była jakaś notka wybuchowa. To po prostu eksplozja wywołana chakrą, jak w Jutsu, którego użyłem na Itsukim. Wstałem i nonszalancko zamachnąłem głową. Moje blond włosy zmieniły trochę ustawienie. Skierowałem wzrok na środkową część ringu, czyli tą na której się znajdowałem. Dostrzegłem mnóstwo odłamków skalnych i część ziemi. Kurz. Uśmiechnąłem się do siebie. Akurat to można było wykorzystać.
     Zastanawiałem się, czy będę mógł rozwinąć maksymalną prędkość na tym niefortunnym terenie. Dręczyło to mnie, a i zarazem ciekawiło. Z pewnością dało się tu biec, ale jeden nieostrożny krok, albo zepchnięcie i... Tak, wywrotka na takim terenie nie mogła należeć do najprzyjemniejszych. Szczególnie kiedy obok znajduje się twój wróg i czyha na każdy błąd. Teraz moje oczęta skierowały się na osobę, która miała określić zasady i orzec, kto w końcu wygra. Hana Namikaze. Pamiętałem ją z tamtej walki. Jej słynny rzut monetą.
     - Ciekawe co pomyślałby sobie mój staruszek obserwując mnie tutaj. Heh, ale z pewnością on teraz przewraca się w grobie. Wiesz co tatulku? Powoli rozumiem twoje rygorystyczne zachowanie i zaczynam ci wybaczać. Gdziekolwiek jesteś, albo już ciebie tutaj nie ma, ta walka jest dla ciebie. - przebiegła mi myśl. Uśmiechnąłem się. Mój ojciec nie był dobrym wychowawcą, ale przede wszystkim nauczył mnei zasad typowych dla mojego klanu. Musiałem się ich trzymać, a one mimowolnie cofały moją pamięć do tamtych prostszych czasów...


http://i.imgur.com/6VdCfSw.png

Offline

 

#3 2013-08-31 14:22:05

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Daiki vs Batsu (2)

Na samym wstępie pragnąłbym zauważyć, iż nie miałeś możliwości zaobserwować niczego w sposobie walki czy zachowaniu Daikiego, z którym mimo wszystko nie przyjdzie ci się zmierzyć. Podczas swojej walki z Itsukim ani razu nie wspomniałeś o tym, że spoglądałeś na arenę (R3), gdzie pojedynkował się Hyuuga z Ganim, co jednak teraz przeinaczyłeś. Nie mogłeś mieć zatem żadnych informacji na temat swojego przeciwnika, więc nie miałeś nawet co analizować. I nie chodzi tu o niechęć do ciebie lub coś podobnego. Po prostu każdym GodModem się brzydzę, a więc i ten postanowiłem ci wytknąć. Nigdy więcej, proszę.

Hana Namikaze czekała już na miejscu, zanim jeszcze pojawił się tam Batsu. Już wtedy nudziło jej się niesamowicie, toteż stała sobie zupełnie swobodnie, jakby nie była w pracy i przyglądała się swoim paznokciom. Doszła do wniosku, że ta cała robota ninja nie wpływała na nie zbyt dobrze, gdyż od ogromu trudnych misji, w jakich brała udział, stały się szare i zniszczone.
   Gdy samotnik pojawił się na arenie, w głowie miała mnóstwo adresów pobliskich kosmetyczek i salonów odnowy, toteż nic dziwnego, że była tak rozkojarzona. Na twój widok szybko schowała obserwowaną dłoń za swoje plecy, aby przypadkiem nie wydało się, że była nieskupiona na swoim zadaniu. Szybko gwizdnęła zatem w gwizdek, wykonując automatyczny odskok w bok, po czym zrozumiała, że całe jej maskowanie własnego roztargnienia poszło na marne. Dopiero wtedy zorientowała się, że przeciwnik się nie stawił.
   Zalała się płomiennym rumieńcem wstydu i odczekawszy parę dłuższych chwil, w międzyczasie dowiadując się, iż Daiki nie ma zamiaru się pojawić z niewiadomych powodów, po raz kolejny gwizdnęła. Tym razem dźwięk ten był znacznie dłuższy, co mogło wskazywać tylko na jedno - walka była zakończa, zanim jeszcze się rozpoczęła.
   -Zwycięża Batsu Kaguya! Do zobaczenia w kolejnej rundzie!

Offline

 

#4 2013-09-04 15:30:17

Batsu

Zaginiony

47463267
Zarejestrowany: 2013-05-12
Posty: 263
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Wesoły Kostek
Wiek: 17 lat fabularnych

Re: Daiki vs Batsu (2)

     Wygrałem. Po raz kolejny. I znowu przez dziwny przypadek. Raz moneta, raz walkower. Zakląłem. Cieszyłem się, że znalazłem się w następnej rundzie, ale nie aż tak, że straciłem możliwość walki i to z kimś niezłym.
     Nie wiedziałem nic o Daikim poza tym, że przeszedł do drugiej rundy. To o czymś świadczyło. Teraz ja znajdowałem się w trzeciej rundzie, półfinałach. Cóż, byłem dumny z siebie, ale i zły. Na świat, sędziów, moich przeciwników, ale najbardziej na samego siebie. W złym stanie opuściłem tą arenę. Miałem ochotę zabić kogokolwiek. Cóż, takie życie, krew i charakter. Dziedzictwo.
     Przekląłem mojego ojca. Dobrze wiedziałem, że gdyby nie jego zachowanie byłbym teraz normalny. Ale nie jestem. I nigdy nie będę. Czułem do staruszka dwa uczucia. Miłość - za podarowanie mi trudnego dzieciństwa, które pokazało mi jaki mam być, i nienawiść - za obdarowanie mnie tymi genami.
     Powtórzę jeszcze raz - takie życie...
     Ostatnie minuty spędziłem bacznie obserwując walkę Hiroshiego i Ayamaru. Jak się okazało - Uchiha przegrał. Cóż, nie spotkamy się dalej. Ale natomiast jego przeciwnik... Tak, był ciekawy. Może z nim sprawdzę moje moce.

[z/t -> Szatnia]

Ostatnio edytowany przez Batsu (2013-09-14 11:56:02)


http://i.imgur.com/6VdCfSw.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
ehotelsreviews.com Le Rocher