Ogłoszenie


#161 2013-12-29 05:22:38

Drahar

Zaginiony

48472129
Zarejestrowany: 2013-12-27
Posty: 30

Re: Sala #1 - Prolog

---A no, prawda, niezbyt miałem chęci pisania. Nie jestem dobry jeśli chodzi o historię, a do tego brak weny. Postaram się nadrobić w fabule :P---

ATRYBUTY PODSTAWOWE:

    -> Siła -  6
    -> Wytrzymałość - 6
    -> Szybkość - 6
    -> Reakcje - 6
    -> Umysł - 6
    -> Wola - 1
    -> Kontrola chakry - 11

ATRYBUTY DODATKOWE:

    -> Siła NinJutsu - 17
    -> Siła TaiJutsu - 12
    -> Siła GenJutsu - 17
    -> Składanie pieczęci - 12
    -> Skoczność - 12 (3,2m)

--- Taka uwaga: We wzorze KP nie ma podanej Siły TaiJutsu i Skoczności ;)---

Offline

 

#162 2014-01-03 15:11:12

Naoto

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 28
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Sala #1 - Prolog

Jesienny wieczór, za oknem można było dostrzec spadające pierwsze liście. Z dość zadbanej chatki w Kraju Ziemi dało się usłyszeć śmiech. Dokładniej śmiech dziecka. Dziecka, które już w wieku ośmiu miesięcy stawiało kroki. Młodziutki Naoto ganiał za kotem, do wtóru dorosłych, acz roześmianych osób. Charakterystyczne już wtedy oczy, bez źrenic czy tęczówek świetnie współgrały z dziwnymi nawet jak dla Hyuuga, białymi włosami. Mimo chichotów, już wtedy ustalono, że dziecko zostanie wyszkolone na dość osobliwego shinobi. Takiego, który nie będzie trzymał się sztywnych zasad.

~*~
Dwa lata później...
~*~



   Naoto dość powoli rósł i był drobniutki, co wzbudzało lekkie wątpliwości, czy na pewno uczynić takie dziecko shinobi. Niemniej jednak, za każdym razem jego ojciec, Osamu Hyuuga, szybko rozwiewał takie "lęki", najczęściej krótką wypowiedzią "ma jeszcze czas". Mimo to, malutki jeszcze chłopczyk bardzo szybko zaczął mówić, może nie w stopniu całkowicie poprawnym, ale coś tam mówił i rozumiał. Niemal codziennie powtarzane były mu słowa: "Nieważne kim jesteś, tylko jakim jesteś". Oczywiście to przeczyło wszystkim podstawowym zasadom ninja, które nakazywały nie okazywać emocji, być twardym i bezwzględnym. Te słowa od razu weszły mu w pamięć, stając się jego późniejszym mottem...

~*~
Trzy lata i cztery miesiące później...
~*~



   Z głównej ulicy spokojnie można było usłyszeć klaskanie i radosne okrzyki, podczas szóstych urodzin Naoto. Chłopak w bardzo szybkim tempie urósł, pozostawiając wcześniejsze wątpliwości daleko w tyle. Uśmiechnięty ojciec po uczcie zaprowadził go na polanę, uprzednio wyjaśniając matce, Hizumi Hyuudze, coś na ucho, czego chłopak nie mógł usłyszeć. Wtedy właśnie geniusz klanu zaczął uczyć swojego syna podstawowych technik shinobi, ze szczególnym naciskiem na szybkość i wytrzymałość, czyli główne czynniki TaiJutsu. Dzieciak szybko opanował podstawy, zaś rok później pod wpływem GenJutsu trafił do Szkoły Ninja. Nie wiedział, jak dalej potoczy się jego życie...


Opis, mowa, "myśli", KRZYK, szept.

KARTA POSTACI

Offline

 

#163 2014-01-03 15:23:02

Sensei_Shiramui

Sensei

Zarejestrowany: 2013-12-28
Posty: 17

Re: Sala #1 - Prolog

Cóż, pierwszy raz oceniam prolog, ale tutaj chyba wszyscy się ze mną zgodzą. Twoja praca jest po prostu krótka... Z tego co widzę to jest około 20. linijek, co nie jest imponującym wynikiem. Jeśli chodzi o styl, to nie widzę jakiś rażących błędów, to na plus. Mała uwaga - ojciec Naoto niczego nie nauczył syna (z konkretnych Jutsu), tego się uczysz w Szkole
Historia również nie jest porażająco ciekawa, dlatego jak mówiłem na czacie, daję ci wybór.
Masz do wyboru 27 punktów lub napisać prolog od nowa. Jeśli wybierasz punkty, to rozdziel je w następnym poście na statystyki w tagu quote]. Dziękuję

Ostatnio edytowany przez Sensei_Shiramui (2014-01-03 15:28:26)

Offline

 

#164 2014-01-03 15:28:54

Naoto

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 28
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 9

Re: Sala #1 - Prolog

Siła - +4
Wytrzymałość - +5
Szybkość - +6
Reakcje - +3
Umysł - +3
Wola - +2
Kontrola chakry - +4

Ostatnio edytowany przez Naoto (2014-01-03 15:30:12)


Opis, mowa, "myśli", KRZYK, szept.

KARTA POSTACI

Offline

 

#165 2014-01-04 01:28:35

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Zangetsu szczerze mówiąc nie pamięta dnia w, którym przyszedł na świat. Dlaczego? Może dlatego, że był malutkim smarkiem, który jedynie krzyczyał i płakał. Uważał, że to co ma przed oczami to cały świat w jakim się znajduje. Do czasu zakończenia potyczek klanowych, chłopcem zajmowała się babcia, która jak na staruszkę znała kilka interesujących i niebezpiecznych sztuczek.  Jego miejsce pobytu było oddalone od codziennych walk pomięzy klanami ale nie wolne od przestępstw czy okrucieństwa. W takim otoczeniu trudno jest spokojnie rozwijać swoje dzieciństwo, ale doświadczenia jakie przeżywamy kreuje naszą osobę oraz przygotowują na wszelkie problemy nadchodzącej przyszłości. Kiedy Zangetsu liczył już kilka lat i był gotów zrozumieć część spraw, które nie były rozgłaszane na codzień, prosił babcię codziennie wieczorem aby uchyliła rombek tajemnicy. Dlaczego żyje w takim miejscu? Gdzie jest mama i tata? Co to są klany? Gdzie się dokładnie urodził, oraz wiele innych mniej ważnych pytań. Zawszę gdy szedł do łóżka wysłuchiwał części odpowiedzi na nurtujące go pytania. Pierwszymi opowieściami były początki jego życia na tym świecie oraz wstęp do tego co będzie w przyszłości pielęgnował.
™                    ‹
                 Œ“━━━━━━━━━━„
Więc zaczynając od początku. Zangetsu narodził sie podczas eskorty żywności oraz lekarstw na jedno z pól gdzie toczono walki o kluczowe pozycje klanu Uchiha. Podczas przemarszu przez gęsty, zielony las, który odziwo wydawał się być pod kontrolą Uchihy, karawany z zaopatrzeniem wpadły w zasadzkę wroga. W tle nie długiej, ale krwawej jatki było słychać krzyki kobiety. Tak, to była matka Zangetsu, która sprawowała pieczę nad jednym z wozów z żywnością. Po chwili gdy ujrzała chłopca całe życie przed oczami mgnęło jej jak shuriken, który drasnął chłopca w policzek i wbił się w podłoże wozu. Do teraz posiada tą bliznę pozostawioną przez napastnika. Młoda matka wiedziała, że nie jest to najlepsze miejsce dla dziecka i trzeba je jak najszybciej stąd wydostać. Podarowała maleństwo, która zaniosła chłopca do najbliższej rodziny...  Mówiąc prawdę nie zastanawiało go to jak przyszedł na świat, przecież i tak chwila urodzenia nie decyduje o samym człowieku, ale jego czyny. Gdy wysłuchiwał każdego słowa, nie rozumiał dokładnie czym jest Uchiha, Senju czy nawet Hyuuga. Nie zdawał sobie sprawy z powagi swojego klanu. Babcia nie chciała mu nic mówić, ponieważ wiedziała, że kiedyś dojdzie do tego sam. Był ciekawy również kiedy spotka się ze swoimi rodzicami i nie dawał spokoju starszej kobiecie wypytują ją to, kiedy ich zobaczy.
™                    ‹
˜                    Œ“━━━━━━━━━━„
Więc przeskoczmy do tych wydarzeń. Podczas najmniejszej wzmianki na temat rodziców Zangetsu w całym domu zaczynała panować ponura i smutna atmosfera. Chłopiec nie wiedział dlaczego, aż do czasu wyjaśnienia. Rodzice Zangetsu zgineli podczas otwartego starcia między Senju na polanach nie dalego rodzinnego miasta. Mimo, że bitwę zwyciężyli Uchiha, koszt w postaci krwii jaki został oddany był zbyt wielki aby kolejne starcia były kontynuowane. Dwa dni później zakończono zbierać zwłoki oraz ich identyfikacje. W grupie, która opuściła świat żywych znaleźli się rodzice Zangetsu. Podobno chłopiec jest bardzo podobny do swojego ojca. Ciemnie, krótkie włosy, niebieskie, odważne jak lew oczy oraz szczupła i wyprostowana sylwetka.
™                    ‹“━━━━━━━━━━„
˜                    Œ
Słuchając tego co było i nadal trwa, Zangetsu zdał sobie sprawę z kilku spraw. W dzisiejszych czasach trzeba być twardym, nie okazywać strachu oraz smutku. Nie warto tworzyć więzi, które w mgnieniu oka mogą przepaść na zawszę pozostawiajac jedynie żal i rozpacz. Przez te 15 lat, które spędził w miejscu przypominające przedsionek wojny, gdzie kradzież leży na porządku dziennym. Aby przeżyć trzeba przekroczyć granice moralności. Takie miejsce doskonale uczy podstawowych cech przetrwania w ekstremalnych warunkach. Zangetsu wie, że siedzenie w jednym miejscu i wyczynianie tego samego w nieskończoność nie poprawi jego umiejętności, dlatego dzieciak, który uważa, że nowe znajomości to tylko większy ból w naszym życiu, a na miłość, czułość, delikatność nie ma miejsca w dzisiejszych czasach, postanowił spróbować swych sił w Akademii i zmienić losy przeszłych błędów innych.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#166 2014-01-04 16:11:03

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Zwyczajowo ocenę prologu zacznę od tego, co mi się w nim nie podobało. Choć historia sama w sobie jest ciekawa, to niestety w czerpaniu z czytania pełnej przyjemności przeszkadzał mi Twój styl pisania. Nie wiem dlaczego, ale tekstu nie czytało mi się zbyt płynnie i mimo mej dość dużej wyobraźni, nie potrafiłem zobaczyć tego co opisywałeś. Dodatkowo w mojej opinii lepiej by wyszło, gdybyś historie babki przedstawiał jako dialog jej z Zangetsu.
   Wszystko ma jednak swoje dobre strony, wliczając w to Twoją opowieść. Ja już tak mam, że podobają mi się historie w których nie brakuje akcji. Podobają mi się okoliczności, w jakich bohater traci rodziców - opisałeś to sensownie i realnie. Poza tym fajnie, że dzieciństwo Zangetsu kształtuje jego późniejszą osobowość.
Podsumowując: W prologu było parę błędów stylistycznych, ale był logiczny i koniec końców ciekawy; zaskarbiłeś sobie nim 35 punktów statystyk, które rozdasz w następnym poście. Pamiętaj, że bazowo masz wszędzie po 1!
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Offline

 

#167 2014-01-04 16:32:25

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Sala #1 - Prolog

Siła - 1 + 2
Wytrzymałość - 1 + 3
Szybkość - 1 + 4
Reakcje - 1 + 4
Umysł - 1 + 9
Wola - 1 + 6
Kontrola chakry - 1 + 7

Ostatnio edytowany przez Zangetsu (2014-01-04 16:32:54)


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#168 2014-01-04 21:01:35

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Sala #1 - Prolog

Yun


*


   Kilka lat temu wyszłam za mąż. Ożeniłam się z Yun'em. Bardzo odpowiedzialny, przystojny i wspaniały mężczyzna - myślałam wtedy. Będąc jeszcze nastolatką, moi rodzice zawsze mówili, abym robiła to, co uważam dla siebie najlepsze. Tym też się kierowałam...

   Poznaliśmy się na polu treningowym. Dzień był deszczowy, jednak nie zabrakło mi motywacji do treningu, który przecież odbywałam każdego dnia. Marzenia? Marzeń miałam wiele, wszystkie były raczej tak samo nieosiągalne. Przede wszystkim postanowiłam stać się silna. Dlatego co dzień rano szłam na wielką polanę pełną trawy, aby w końcu móc zmienić coś w swoim życiu. Muszę przyznać, że bardzo często widywałam tam pewnego mężczyznę. Nigdy z bliska nie miałam okazji mu się przyjrzeć, jednak był średniego wzrostu, miał kruczo-czarne, długie do ramion włosy. I pomyśleć, że został moim mężem... Przychodzi mi na myśl wiele wspomnień, jednak wszystko po kolei. Zwykle to mężczyzna, kiedy jest zainteresowany płcią przeciwną zaczyna się nią interesować, aż w końcu zaczyna gadkę, i tak nawiązują znajomość, jednak nie w tym przypadku. Był tak zajęty treningiem, że nie dostrzegał nic innego. Jednak po kilku miesiącach znalazłam w sobie odwagę aby podejść. Chciałam być cicho, jednak chwilę po tym, jak ruszyłam w jego stronę, obrócił się zupełnie inny, przystojny mężczyzna. Ideał! - pomyślałam, i nie zastanawiając się dłużej rzuciłam zwykłe: Hej!, jednak ku mojemu zdziwieniu w moją stronę poleciał shuriken. Cóż za ciepłe powitanie - pomyślałam. Chwilę po tym, kiedy uniknęłam ataku, przede mną z nikąd pojawił się właśnie on. Uśmiechnął się znacząco i podał rękę.
Jestem Yun, miło Cię poznać. - rzekł z uśmiechem.
Tak, doskonale pamiętam te słowa, jakby to było wczoraj. Rozmowa toczyła się dalej, aż wieczorem wylądowaliśmy razem na kolacji. Zaprosił mnie na najbardziej wykwintną kolację w moim życiu. Cały stół zapełniony był wszystkim, co zawsze było rozkoszą dla mojego języka.
Spotykaliśmy się każdego dnia, na tej zielonej polanie.

   Trwało to dłuższy czas, aż nastąpił przełom. Wszyscy wiemy, co się dzieje, kiedy znajomość zaczyna rozkwitać. Seks? Myślicie, że łatwo było odmawiać? To było bardzo ciężka decyzja, jednak nie byłam jeszcze na to gotowa. Więc o co chodzi? O oświadczyny, właśnie o nie! Byłam wtedy najszczęśliwszą osobą kiedykolwiek. Czas mijał w mgnieniu oka, byłam już silna. Nie miałam pojęcia, czy pogodzę to wszystko ze sobą. Chciałam czasu na odpowiedź, jednak w ciągu kilku sekund, nie przemyślawszy niczego, krzyknęłam: Tak! Będę twoja! Czy myślicie, że postąpiłam dobrze? Do tej pory sama się nad tym zastanawiam.

   Wracając, domyślam się, że chcecie wiedzieć więcej. Dopiero po odpowiedzi zaczęłam zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego. Obaj byliśmy na tym samym poziomie, z czym wiązała się ogromna odpowiedzialność, więc nie mieliśmy dla siebie ani chwili czasu, jednak zaczęliśmy myśleć poważnie o dziecku. Postanowiliśmy zmniejszyć moje obowiązki. Byliśmy bardzo zaskoczeni, udało się! Może i mimo kosztem czasu, jednak nie brakowało nam na chleb. Wydaje Wam się, że wszystko było wspaniale? Jak wszędzie zdarzają się kłótnie, jednak opisywanie tego, co złe, mija się z celem. Nie wyobrażam sobie przedstawiać wszystkiego z czarnej strony.

   Dziecko stało się naszym priorytetem. Próbowaliśmy wiele razy, jednak bez skutku. Dlaczego? Gdybym ja sama wiedziała. Nic nie przychodziło mi na myśl, ale coraz bardziej wydawało mi się, że Yun jest bezpłodny. Nadszedł moment, kiedy przestałam widzieć jakiekolwiek szanse, aż do pewnego dnia. Pół roku oczekiwania, aż zaszłam w ciążę. Przeszłam na zdrowszy tryb życia, zminimalizowałam ilość misji. Nie poznaliśmy płci dziecka, jednak wspólnie zastanawialiśmy się nad imieniem. Chcieliśmy, aby było oryginalne. Zamyślając się zbytnio, ustaliliśmy, że czas pokaże. I też pokazał...

   Dzień jak każdy inny. Byłam już w ostatnim miesiącu ciąży. Obudziło mnie wschodzące słońce. Kiedy otworzyłam oczy, na ścianie wisiał przybity list. Czyżby coś się stało? Wystraszyłam się, jednak była to tylko wiadomość od Yun'a. Pomyślałam wtedy,że musiało być to coś ważnego. Zeszłam na dół, w domu nie było nikogo. Kiedy wyszłam z domu i udałam się w wyznaczone miejsce moim oczom ukazał się Yun. Wszystko mi wytłumaczył... Niedaleko stąd znalazł dwojga shinobi, którzy niosą wysokiej rangi zwoje. Powiedział: Są to jedne z ważniejszych zwojów, które musimy zdobyć. Weźmiemy ze sobą mojego starego kolegę - medyka. Mężczyzna przedstawił się, więc bez chwili do stracenia spakowaliśmy swoje rzeczy i wyruszyliśmy w drogę.

   Jak na złość, w trakcie podróży zaczął padać deszcz. Dodatkowe utrudnienie - westchnęłam. Będąc bardzo blisko celu, zza drzewa zauważyliśmy dwójkę shinobi. To na pewno oni! - powiedziałam szeptem. Ukryliśmy się na drzewie, postanawiając wykorzystać element zaskoczenia. W pewnej chwili dziecko zaczęło się ruszać tak mocno, że nie mogłam znieść bólu, a krzyk, który wydałam z siebie, w moment dotarł do przeciwników. Yun dawał sobie radę z nimi w walce taijutsu, a ja, z racji mojego szczęścia w brzuchu przeszłam na walkę dystansową. Nie wyglądali na silnych ninja. Skoro były to tak ważne zwoje, dlaczego więc niosą je przeciętnej klasy shinobi? - zastanawiałam się. Przekonałam się chwilę potem. Walka nabrała tempa, a techniki, których używali stawali się coraz silniejsze. Dostrzegłam, że jeden z nich jest użytkownikiem żywiołu ognia. Cóż - pomyślałam - Wygraną mamy w kieszeni. Yun to użytkownik wody, więc bez większego problemu ich pokonamy. Przesłałam wiadomość mężowi, jednak po chwili zauważywszy naszą przewagę, zaczęliśmy tracić czujność. Byliśmy bardzo blisko wygranej, kiedy poczułam, że odchodzą mi wody. Yun musiał stanąć sam na linii frontu, ja oddaliłam się kilkanaście metrów, i wraz z kolegą medykiem zaczęłam rodzić. Ból przeszywający moje ciało był najmocniejszym w świecie bólem. Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego. W trakcie, kiedy dziecko się rodziło, obserwowałam bacznie, co dzieje się na polu bitwy.

   W pewnym momencie zauważyłam jak z ziemi wyłaniają się dwa kilkudziesięcio metrowe głazy, które w sekundę zmiażdżyły Yun'a. Nie wiedziałam wtedy, co się z nim dzieje, jednak byłam tak zajęta obserwacją walki, że nie zauważyłam, że urodził się chłopiec! Byłam jednocześnie szczęśliwa i przestraszona, więc oddałam dziecko w ręce medyka i ruszyłam na pomoc. Jedyne, co zobaczyłam na polu walki, to przygnieciona czaszka ukochanego. Adrenalina napłynęła mi do krwi, a wrzask złości, który wydałam z siebie odstraszył tysiące ptaków: Nie pozwolę Wam na to! Miałam prawie pełne zasoby chakry, więc ostatkami sił, które zostały mi po porodzie wykończyłam gnojków najsilniejszą techniką Raitonu, jaką posiadałam. Usłyszawszy krzyki, medyk wraz z dzieckiem przybył na pole walki, oddał dziecko w moje ręce, po czym próbował go uleczyć. Nie było zbyt późno, więc został uratowany, jednak jego twarz uległa kompletnej deformacji. Wzięliśmy zwoje i wróciliśmy do domu. Yun zaczął nosić maskę, ukrywał swoją twarz. Nikt nie śmiał wyśmiewać tak silnego, jednak wstyd i zażenowanie doprowadziły do noszenia białej maski. Z czasem, przestał ją ściągać. Zaczęło brakować mi jego wyrazu twarzy...

   Wiedziałam wtedy, jak nazwę dziecko. Postanowiłam dać mu imię po ojcu. Dlaczego? Był niesamowicie podobny do niego. Był jego dokładnym odwzorowaniem, kopią... Różnili się tylko kolorem włosów. Niedosyt w mojej głowie przestał istnieć, a mały Yun swobodnie dorastał. Bardzo szybko zaczął interesować się tym, kim jesteśmy. Był zafascynowany naszymi umiejętnościami, dlatego w wieku siedmiu lat posłaliśmy go do Szkoły Ninja.

*



   Rodzice od małego opowiadali mi, w jakich urodziłem się okolicznościach. Toteż otrzymałem odpowiedź na pytanie, które od zawsze siedziało w mojej głowie: Dlaczego mój ojciec nosi maskę? Powiem szczerze, nie doczekałem się ujrzenia jego twarzy, jednak Yuki zawsze mówiła mi, że przypominam ojca. Doskonale się  z tym czułem. Patrząc w lustro wyobrażałem sobie jego twarz.

   Dorastałem w dostatku. Będąc kurduplem wychodziłem bawić się z kolegami. Z resztą, jak każdy mały kurdupel. Czasem się biliśmy, więc dochodziło do łez. Teraz, będąc kilka lat starszym wydaje mi się to śmieszne, jednak wtedy była to dla mnie walka na śmierć i życie! Resztę dnia spędzałem wraz z rodzicami w domu, lub przyglądając się ich treningowi. Była to najczystsza przyjemność móc oglądać takie rzeczy. Przyznam, że od początku byłem tym zafascynowany do tego stopnia, że postanowiłem być jak rodzice.
Nie od razu dało się ich przekonać do tego, jednak z czasem zmienili zdanie.

   Od tamtego czasu każdy dzień, wyłączając ich obowiązki, spędzałem przy ich boku. Uczyli mnie podstawowych kopnięć i uników. Nie mogę zaprzeczać, wykorzystywałem to wszystko podczas kłótni z kolegami. Myślałem, że jestem najsilniejszy ze wszystkich!

   W zimowy poranek, jak każdego dnia usiadłem wraz z tatą do stołu. Czekaliśmy na śniadanie, które przygotowywała mama. Przyniosła do stołu Ramen. Było to moje ulubione danie, więc nie czekając ani chwili zabrałem się do jedzenia. Skończyłem pierwszy, więc postanowiłem poczekać. Ah, pamiętam dokładnie moment, kiedy mama powiedziała: Doszliśmy z tatą do wniosku, że już najwyższy czas, abyś udał się do Akademii Ninja Nic nie mówiąc, wstałem, uściskałem rodziców, a swojego szczęścia na tamten moment nie byłem w stanie pokazać. Tego ranka odmieniło się moje życie. Wszystko, co dalej się działo, nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Obudziłem się w budynku, obok mnie nie było rodziców... Stałem wryty jak ściana, będąc przestraszonym tak bardzo, że nie mogłem się ruszyć. Nie czekałem jednak długo i ruszyłem przed siebie...

Ostatnio edytowany przez Yun (2014-01-04 21:50:20)

Offline

 

#169 2014-01-04 21:30:00

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Po poprawie błędów tekst szczęśliwie nie stracił za dużo na spójności i w dalszym ciągu dobrze się go czytało. Nie doszukałem się szczególnych błędów stylistycznych, ortograficznych, czy też powtórzeń, zatem prolog od tej strony jest nienaganny. Podobnie jest z fabułą, której większą część bardzo oryginalnie przedstawiała matka bohatera, za co leci spory plus. Sama historia mnie osobiście nie porwała, ale obiektywnie oceniając stoi na wysokim poziomie. Jedyne do czego można się przyczepić, to to, że tak naprawdę historia bardziej opisuje życie rodziców Yun'a, niż jego samego, aczkolwiek nie będzie to potraktowane jako minus.
   Podsumowując: Pozbawiony błędów, dobrze i oryginalnie napisany prolog, za który zasłużyłeś na mocne 45 punktów statystyk, które rozdysponujesz w następnym poście. Pamiętaj, że wszędzie masz bazowo po 1!
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Ostatnio edytowany przez Sensei_Ayatane (2014-01-04 22:08:33)

Offline

 

#170 2014-01-04 23:09:00

Yun

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-01-04
Posty: 151
Klan/Organizacja: Wyrzutek
Ranga: Zawieszony
Płeć: K/M
Wiek: 10

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA - 1 + 14 = 15
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 1

-> SZYBKOŚĆ - 1 + 14 = 15
-> REAKCJE - 1 + 4 = 5

-> UMYSŁ - 1 + 4 = 5
-> WOLA - 1

-> KONTROLA CHAKRY - 1 + 9 = 10

Offline

 

#171 2014-01-06 15:01:38

Shashikune

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 10

Re: Sala #1 - Prolog

Narodziny


Shashikune,urodził się w normalnej,spokojnej i dość szanowanej rodzinie.Od pierszych chwil jego życia cała rodzina, cieszyła się  ze ma nowego członka.Niemowle miało czarne włosy(jak na klan Uchiha przystało)oraz czarne oczy.Z racji tego że urodził się podczas I wielkiej wojny ninja, odrazu po jego porodzie,rodzice wyruszyli na wojnę.Jego Ojciec był świetnym użytkownikiem Stylu Katon,a Matka była medycznym ninja... O dziwo Ojciec Shashikune który, walczył na lini frontu przerzył całą wojnę... Lecz Matka Shashikune zginęła. Niemowlę podczas wojny mieszkało u, Babci oraz Dziadka (rodziców matki niemowlaka).Po powrocie Ojca rodzicę matki (o imieniu Hikari)mieli straszny żal do Ojca niemowęcia (Kazuo) wyrzucili dziecko z domu razem z Ojcem...Ojciec sam wychowywał dziecko... 




Dorastanie



Młody Shashikune mając 10 lat żył sobie spokojnie, z Ojcem który go bardzo kochał lecz od śmierci żony nie okazywał w dużej mierze uczuć.Shashikune codziennie trenował z ojcem,umysł oraz ciało...
Kazuo nauczył syna medytować oraz walczyć.Shashikune miotał Kunaiami oraz Shurikenami wręcz perfekcyjnie,potrafił medytować godzinami, uderzał w drewniane pale całymi nocami,lecz dla jego Ojca to było zbyt mało...Pewnego razu Kazuo poszedł z młodym Shashikune do sklepu, jak co dzień wracali główna drogą do miasta... Gdy Shashikunę potnkął się z zakupami ,pierwszy raz zauważyl uśmiech na twarzy swojego ojca.Po chwili Kazuo powiedział do swego syna,uciekaj natychmiast... Shashikune nie wiedząc o co chodzi został przy swoim ojcu aby,go bronić(oczywiście teoretycznie)...Ojciec krzyknął na swojego syna,że natychmiast ma wracać do domu !Shashikune zlekceważył Ojca i pozostał przy nim,nagle zauważył biognącego w oddali ninje robiącego jakieś pieczęci,jego Ojciec również zaczął robić pieczeci.W tym samym czasie Ojciec chłopaka krzyknął Katon jak i przeciwnik Mokoton...Kazuo wystrzelił potężną ścianę ognia,lecz przeciwnik był silniejszy zmieniwszy swoją rękę,w drewno przebił się przez Ognista ścianę Kazuo i uderzył go prosto w brzuch czym przebil go na wylot... Shashikune nie zdążył nawet zaeragować tylko padł na kolana i się popłakał,jedyne co widział to długo włosego ninje,w czerwonym pancerzu (taki jak ma Madara).Podbiegł szybko do Ojca uniósł jego głowę i usłyszał ostatnie słowa Kazuo- Zawszę cię kochałem,nie zrób wstydu,wkońcu jesteś Uchiha! Wyrośnij na wspaniałego Ninję!Po czym zmarł,chłopak krzyczał z całych sił ale nie oddało mu to Ojca...Shashikune poprzysiągł zemstę na ninja który zabił mu ojca(wiem troche oklepane:}Ale bez takiego wątku było by nudno)Przez kolejne 5 lat nic się dla niego nie liczyło tylko,trening i odwiedzanie Ojca w miejscu jego spoczynku.Czekał aż w wieku 15 będzie mógł iść do Akademi Ninja,i stać się doskonałym Ninja!

Offline

 

#172 2014-01-06 16:28:54

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Przeczytawszy Twój prolog muszę niestety przyznać, że nie otrzymasz za niego dużej sumy punktów statystyk. W tekście jest zdecydowanie zbyt dużo błędów stylistycznych oraz powtórzeń, które nie pozwalają czerpać przyjemności z czytania Twej historii. Dodatkowo razi wygląd samego prologu, pogrubiona czcionka nigdy nie jest dobrym pomysłem! Warto także wspomnieć, że dialogi należy pisać od nowej linijki...
   Ale przejdźmy do samej fabuły, która oczywiście pełni największą rolę w ocenie prologu. O ile początek jest całkiem logiczny (śmierć matki na wojnie), tak później przestaje to być tak sensownie. Obecność Senju na terenie Uchiha jeszcze mógłbym przepuścić, ale dlaczego ninja nie zaatakował syna Kazuo? Jednak historia do najgorszych nie należy, choć jej długość zdecydowanie nie powala.
   Podsumowując: Za dużo błędów stylistycznych i logicznych, aczkolwiek fabuła nie najgorsza; prolog oceniam na 19 punktów statystyk, które rozdysponujesz w następnym poście (pamiętając, że wszędzie masz bazowo po 1 pkt!). Możesz również napisać prolog od nowa, wtedy ocenię go ponownie.
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Offline

 

#173 2014-01-06 16:41:26

Shashikune

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 10

Re: Sala #1 - Prolog

Siła - 1 + 2
Wytrzymałość - 1 + 3
Szybkość - 1 + 4
Reakcje - 1 + 4
Umysł - 1 +0
Wola - 1 +0
Kontrola chakry - 1 + 7

Offline

 

#174 2014-01-06 22:21:22

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Sala #1 - Prolog

Chcecie znać moją przeszłość? Nie ma problemu. Nie jest jakaś szczególnie ciekawa, ale skoro potrzebne wam to do szczęścia to czemu nie. Nie znam swoich prawdziwych rodziców, moi opiekunowie do których zwracam się mama i tata, znaleźli mnie jakiegoś letniego dnia w lesie. Podobno miałem wtedy kilka tygodni, byłem zawinięty w jakieś prześcieradło i podobno darłem się wniebogłosy.  Mama opowiedziała mi tą historię kiedyś przy obiedzie, która sama ugotowała i przyprawiła własnoręcznie zebranymi ziołami - była zielarką - znała się na rzeczy. Nie jadałem samych ziół, mój tata dbał o to abym odżywiał się jak prawdziwy mężczyzna, codziennie przynosił coś do garnka jakiegoś zająca albo inny smaczny kąsek. Zajmował się polowaniem na zwierzęta. Ludzie nazywali go kłusownikiem, ale mi mówił, że jest łowcą. Zawsze nosił przy sobie łuk, kiedyś próbował mnie nauczyć strzelać ale jakoś mi to nie szło.
No, ale skoro miałem takie sielankowe życie to co ja tutaj robię co nie? Kiedyś udało mi się podsłuchać ich rozmowę:
- [...] Naprawdę nie zauważyłaś nic dziwnego?
- Nie rozumiem coś jest nie tak?
- Czy to nie dziwne, że nigdy się nie skarżył na to, że coś go boli niczego sobie nie złamał? Inne dzieci w jego wieku już dawno miały połamane kości poskręcane kości. A on? Nic.
- Oj myślę, że za bardzo się przejmujesz, po prostu jest ostrożny i nie daje się wciągać w głupie zabawy.
- Moim zdaniem za tym kryje się coś grubszego...
- Oo, tutaj jesteś mój bohaterze. Chodź do mamusi. [...]

To chyba dla tego tata zaczął się dziwnie zachowywać i uważnie mnie obserwować. Cały czas czułem jego wzrok na moich plecach. Zachowywał się strasznie dziwnie, niekiedy miałem wrażenie jakby mnie śledził nie miałem chwili wytchnienia.
Pewnego dnia skakałem sobie po drzewach tak z nudów. (co można robić w domku w lesie z rodzicami?)
Bez problemu wszedłem na to samo drzewo co zawsze i już miałem ruszyć w moją ulubioną trasę, czyli z naokoło domu, kiedy zahaczyłem o coś nogą i runąłem na ziemię. poczułem jak strasznie boli mnie stopa, na którą upadłem. Myślałem, że mi odpadła. Jednak, kiedy się ogarnąłem i udało mi się położyć na plecy, podniosłem nogę aby zobaczyć co się stało mojej biednej stopie.  Co mnie zdziwiło, nie stało się nic. Była w bardzo dobrym stanie, można by rzec nienagannym. Uradowany z tego faktu postanowiłem powtórzyć próbę obejścia chatki dookoła po drzewach i ruszyłem w trasę. Kiedy wracałem, zmęczony i z obolałymi nogami (od tego skakania), zobaczyłem jak tata wraca do domu. Jak zwykle miał przy sobie łuk, jakieś zwierzę, które niedługo skonsumuje i linkę dzięki której mógł majstrować pułapki na zające.
Następnego dnia rano, już go nie było. Mama powiedziała, że wyjechał w interesach, a jak starałem się dowiedzieć czegoś więcej to mówiła, że to nie sprawy dla dzieci. Tata wrócił po kilku dniach, które udało mi się przetrwać (same warzywa - koszmar). Był całkiem innym człowiekiem - uśmiechnięty, zadowolony z życia, nawet ze mną rozmawiał częściej niż zwykle.
Po ok. tygodniu nasz domek odwiedzili jacyś ludzie - mężczyzna i kobieta. Przyszli do taty. Wyglądali jakby się wcześniej spotkali. Przez chwilę rozmawiali, po czym tata wskazał mnie palcem i przywołał do siebie. Przybiegłem i stanąłem za nim, Ci ludzie byli jacyś nie tego. Tata się odwrócił, przyklęknął i powiedział;
Słuchaj, jesteś już dorosłym mężczyzną prawda? W końcu masz już skończone 14 lat. Ci państwo zabiorą Cię teraz do szkoły gdzie nauczysz się jak ochronić nas przed rozbójnikami i wielkimi niedźwiedziami. Pamiętasz jak jeden kiedyś się tutaj przypałętał i nie mogliśmy wychodzić z chaty przez tydzień. No właśnie, od momentu jak wrócisz to już nie będziesz mógł, skakać po drzewach i się bawić. Od momentu jak wrócisz będziesz prawdziwym mężczyzną, który zajmie się ochroną mamy i taty. ja też mam już swoje lata i nie będę mógł nas obronić przed każdym.
Kiedy to powiedział, wstał i odsłonił mi widok na tych ludzi, którzy mieli mnie zabrać. Byli już na zewnątrz i rozmawiali z moją mamą. Od razu pobiegłem do niej i się mocno przytuliłem, to była ostatnia okazja na korzystanie z matczynej miłości. Kiedy wrócę to ona będzie się tulić do mnie. Z tą myślą żegnałem się z rodzicami i wyruszałem w podróż.

Ostatnio edytowany przez Senshi (2014-01-06 22:53:49)

Offline

 

#175 2014-01-06 23:14:08

Sensei_Ryo

Przybysz

Zarejestrowany: 2012-02-19
Posty: 176

Re: Sala #1 - Prolog

     Przeczytałem i akceptuje. Tym razem udało ci się sprawić, że twój pobyt w szkole nie jest przypadkiem, tak samo jak sposób, w który się tam znalazłeś. Bardzo dobrze, to się chwali. Tym bardziej się chwali, że przez to skoczyła ci długość prologu, a wraz z nim poszerzył się zbiór informacji o Senshim. Kto wie, gdybyś się tylko bardziej postarał, ubrałbyś jeszcze lepiej w słowa  sama ocena stałaby się większa. Za to, co zaprezentowałeś dać ci mogę 27 punktów. Rozdysponuj je dobrze!

Offline

 

#176 2014-01-06 23:18:28

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA -10
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 2

-> SZYBKOŚĆ - 10
-> REAKCJE - 3

-> UMYSŁ - 2
-> WOLA - 2

-> KONTROLA CHAKRY - 5

Offline

 

#177 2014-01-11 17:11:57

 Kuriku

Zaginiony

9573751
Zarejestrowany: 2014-01-07
Posty: 34

Re: Sala #1 - Prolog

Był ciepły bezchmurny poranek. Słońce właśnie wschodziło gdzieś za wzgórzem rzucając rubinowe promienie na otoczenie przed sobą, budząc tym samym las do życia. Na jego skraju znajdował się mały drewniany dom w którym będzie rozgrywał się początek historii naszego bohatera. W chatce, na łóżku siedziała uśmiechnięta para, która obchodziła swoje małe święto, narodziny potomka. Rzadko się to zdarza i tym podwójnym szczęściem cieszyła się rodzina, bo na świat przyszły bliźniaki. Chłopczyk i dziewczynka mogli pierwszy raz poczuć ciepło promieni słońca padających przez okno. W takich warunkach pogodowych włosy całej czwórki wydawały się płonąć. Jednak w tych rejonach owa anomalia, była czymś nadzwyczaj powszechnym. I tylko w Uzu no Kuni spotykało się podobnych osobników, zważywszy na ich wrodzony atut długo wieczności i talent do technik pieczętujących byli zamkniętą społecznością, której największą ambicją było strzec swych sekretów. Z pewnością wielu im tego zazdrościło, ale czy oni sami nie byli więźniami swojego losu? I czy tak jak rodziców, tak i ich dzieci czekało życie bez możliwości spełniania swoich marzeń? Miłość rodzicielska nie ma granic, dlatego decyzja jaka została podjęta rodziła wiele bólu jak i nadziei na inne życie. Narodziny tej dwójki dawała szansę na bolesną rozłąkę i ucieczkę, ale zawsze jest ktoś kto pierwszy przeciera szlaki. Podzieleni na dwie drużyny, matka miała zabrać syna ze sobą, by wyjechać pod osłoną własnej śmierci, zaś ojcu powierzono opiekę nad córką i życie w kłamstwie, iż żona umarła przy porodzie. Życie pisało najlepsze scenariusze, a owa emigracja odbiła się ogromną wyrwą w sercu całego klanu Uzumaki. Jedyna córka ich lidera oddała życie dając potomka płci żeńskiej[...]

Kuriku.. Kuriku..
Czerwonowłosa kobieta weszła do pokoju błądząc po nim oczami. Odwróciła się w bok i znalazła obiekt swoich poszukiwań. Kilkuletni chłopiec siedział w kącie ze spuszczoną głową. Z całą pewnością coś go trapiło, a cierpienie dziecka nie mogło przejść obojętnie obok kochającej matki. Podeszła i kucnęła przy nim, po czym zaczęła głaskać syna po głowie.
Znów ci dokuczali? Mówiłam ci tyle razy żebyś się nie przejmował. Zawsze będę ci powtarzała, aż zrozumiesz, jesteś taki sam jak inni, nie gorszy. Musisz nauczyć się żyć z innymi i przestać się tak szybko obrażać i zrażać do siebie innych. Jeśli ty w siebie uwierzysz inni również to zrobią. Pochodzenie nie ma tutaj najmniejszego znaczenia.
Spokojne słowa, które wypowiedziała szlachetnie urodzona dama z klanu Uzumaki z pewnością na wielu twarzach wywołało by zdziwienie, o ile nie rozbawiło do łez. Zapewne w miejscu z którego pochodzi została by surowo ukarana za szerzenie herezji. Gdyby stać się spójnym z jej myślami, można by było zobaczyć przyszłość jakiej chciała by dla swojej wioski. Otwartej dla innych, cieszącą się uznaniem i szacunkiem, nie z powodu strachu przed jej potęgą, ale przyjaznego nastawienia i chęci pomocy innym. Dla Ayako było pewne, iż wychowanie chłopca w Uzu nie pozwoliło by mu poznać tego co w życiu ninja dla niej samej było najważniejsze - braterstwa i szacunku. Chyba nie można zdobyć prawdziwej mocy nic nie poświęcając. Kobieta szczerze wierzyła w powrót do wioski i nadejście rewolucji. Tylko wielcy ludzie potrafią postawić szczęście innych nad ich samych, ale czy nie z tym wiązała się władza? Na to czy będzie mogła znów odetchnąć powietrzem w Uzu no Kuni i spotkać się z ukochanym mężem i córką, którą zostawiła zaraz po porodzie, będzie musiała jeszcze poczekać[...]

Z biegiem czasu chłopiec stał się młodym mężczyzną. Zawsze energiczny, podchodzący z entuzjazmem do nowych wyzwań. Z pośród innych wyróżniał go płomienny charakter i żywiołowość, zapewne nawet bez swoich czerwonych włosów był by rozpoznawalny. Matka nigdy nie nakłaniała go, by poszedł do akademii, jednak ambicje, chęć pokazania się innym z lepszej strony i zapewne sam fakt posiadanego wieku, skłonił go do rozpoczęcia nauki. Chłopak w jego wieku powinien sam o siebie umieć zadbać, a co ważniejsze być niezależny finansowo. A może to tylko geny? Wszak odziedziczył spory potencjał po swoich przodkach.

Informacje Fabularne:
-Mam głęboką chęć nadania Uzumakim statusu pełnoprawnego klanu jako założyciel - chociaż to źle brzmi gdyż klan istnieje. Krótki plot powyżej ma tylko nakreślić drogę do tego celu - tak by miał on jakikolwiek sens.
-Mąż Ayako nadal żyje w Uzu no Kuni.
-Również siostra Kuriku - pozostawiłem ją bez imienną, gdyż po założeniu klanu ktoś będzie mógł się w nią wcielić, myślę że było by to ciekawe rozwiązanie.
-Prolog nie jest długi zważywszy na to, iż pomysły z czasem ulegną jakimś zmianą i nie chciałem sobie podkładać kłód pod nogi i wszystko z góry określać.

Offline

 

#178 2014-01-11 17:47:58

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Zwykle ocenę prologu rozpoczynam od wypisania błędów, lecz Twój posiada ich na tyle mało, że zostawię sobie je na koniec.
    Twój prolog jest dość oryginalny, ze względu na postać, która jest jego głównym bohaterem. Uczynienie Kuriku Uzumakim, dało Ci spore pole do popisu, które zdecydowanie wykorzystałeś bardzo dobrze. Wszystko zostało przez Ciebie sensownie oraz ciekawie opisane; nieźle opisałeś dlaczego charakter opuścił klan, a poziom tekstu nie spadł aż do samego końca. Przez to prolog czytało się przyjemnie, co się Tobie chwali.
   Jeżeli zaś chodzi o błędy - jedyne jakie udało mi się dostrzec, to brak myślników przed dialogami, a także słowo "długowieczny" pisze się łącznie. To wszystko.
   Podsumowując: Dzięki ciekawemu pomysłowi oraz temu, jak go zrealizowałeś, zasłużyłeś na mocne 45 punktów statystyk, które rozdysponujesz w następnym poście. Pamiętaj, że bazowo masz wszędzie po jeden!
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Offline

 

#179 2014-01-11 18:45:28

 Kuriku

Zaginiony

9573751
Zarejestrowany: 2014-01-07
Posty: 34

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA - 10
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 8

-> SZYBKOŚĆ - 8
-> REAKCJE - 8

-> UMYSŁ - 3
-> WOLA - 3

-> KONTROLA CHAKRY - 12

Offline

 

#180 2014-01-26 00:08:42

Maku

Klan Senju

Zarejestrowany: 2014-01-25
Posty: 2

Re: Sala #1 - Prolog

Senju Maku

Urodzony podczas napadu na rodzinny dom, banda "rabusiów" wyłamuje drzwi w środku nocy,
wujek zajęty swoją siostrą i jej stanem zdrowia.
Nikt nie spodziewał się tego jak się skończy "mały napad". Ojciec na misji, dziadkowie zginęli,
a przy Matce tylko jej starszy brat który był medykiem.
Złodzieje pakują co się da, klasyczna kradzież gdy nagle upada cenny rodzinny świecznik,
wujek opuszcza siostrę aby sprawdzić co się dzieję, a jego oczom ukazuje się 2uch 16-17 latków o charakterystycznych czerwonych oczach.
-CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJĘ?!
-My....My nic takie....
-ODKŁADAĆ TO I WYNOCHA! JUŻ!
-Tak jest....


Wystarczyła zaledwie chwila aby stan matki się diametralnie pogorszył,
była bardzo słaba, po porodzie.. albo rodzona siostra albo jej potomek...


-MAKURA! PROSZĘ! NIE ZOSTAWIAJ MNIE!
-Braciszku... wierzę, że dobrze się zaopiekujesz się... a właśnie, ty miałeś wybrać imię...
-NIE! TY JE WYBIERZESZ, TYLKO NAS NIE ZOSTAWIAJ...

<słychać tylko krzyk dziecka>

-Makura?...proszę...



....................................................................................................................................

                                                                      Dorastanie

Maku [nazwany na cześć zmarłej matki] wychowywany był przez wujka, jego ojciec zginął podczas misji,
a stryjek nigdy nie powiedział mu w jakich przykrych okolicznościach przyszedł na świat.
Kiedy jednak podrósł i zaczął wypytywać o swoich rodziców, wujek w końcu przez łzy spełnił jego wolę i opowiedział co się stało.
Młody Senju po wysłuchaniu historia swoich narodzin mocno zbladł, padł na kolana i zaczął płakać
-Maku, proszę cię o jedno... Wiem że to nie jest zgodne z zasadami jakie wyznajemy,
ale chce cię tylko o to prosić...
-Tak wujku?
-Pomścij moją siostrę...
-To mój jedyny cel...


Po tej rozmowie obaj zaczęli bardzo mocny trening. Maku ćwiczył bez chwili wytchnienia,
kiedy kończyli trening siłowy, On zaczynał samodzielny trening logiczny,
ustalał strategie na pojedynki z posiadaczami każdego znanego mu KG,
a szczególnie analizował wszystkie umiejętności jakie posiadają znienawidzeni Uchiha.

Kiedy już nadawał się na Ninje, udał się do Akademii,
a jego dalsze na scenie zwanej życie odgrywają się na naszych oczach...

Offline

 

#181 2014-01-26 01:10:04

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

   Maku, przyznam się że ostatnio pojawiały się tutaj znacznie lepsze prologi. Wstęp wydaję mi się zrobiony nieco bez ładu i składu. Nie wiem czy chciałeś to przedstawić jako tajemnicze wydarzenia sprzed narodzenia twojej postaci, ale wszyło dość słabo. Motyw ze śmiercią rodziców jest dość oklepany jednak mimo wszystko warto go jakoś sprzedać. Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację kiedy ktoś okrada rodzącą kobietę zwłaszcza przy tak kiepskim opisie. Zachowanie złodzieja też nieco odbiega od tego co sobie wyobrażałem i na prawdę ciężko jest o znaczne pogorszenie zdrowia w kilka chwil. Nie rozumiem też jaki był w tym momencie wybór  "albo rodzona siostra albo jej potomek". Kolejny przy tyczek jaki mam do twojego tekstu to formatowanie, po przecinku nie musisz stawiać enterów(po kropkach również wystarczy spacja), ba nawet nie powinieneś. Muszę jednak przyznać, że twój prolog spełnia wymogi formalne i jeżeli zadowolisz się 14 punktami to zapraszam do ich rozdania w przeciwnym razie skontaktuj się na gg/sb po zmianach w prologu.
   Nabu, kupiłeś mnie już pierwszym akapitem widać, że świetnie umiesz wczuwać się w atmosferę zarówno jako ojciec chłopaka jak i przedstawiając realia ninja. Zabrakło mi pewnej ciągłości w twoim opowiadaniu, może by to nieco lepiej wyglądało jakbyś przestawił kolejność akapitów. Miałem też nieco wrażenie, że ta historia skończyła się nieco za szybko, bo czytało się przyjemnie i chciałem więcej. Przyznaję Ci 42 punkty do rozdania w następnym poście, chyba że chcesz próbować poprawić prolog wtedy zapraszam na gg/sb.

Offline

 

#182 2014-01-26 23:33:46

 Nabu

Klan Senju

Zarejestrowany: 2014-01-23
Posty: 112
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: członek

Re: Sala #1 - Prolog

Siła: 1
Wytrzymałość: 11
Szybkość: 11
Reakcje: 3
Umysł: 1
Wola: 1
Kontrola chakry: 21


https://i.imgur.com/8NXvOiJ.png

Offline

 

#183 2014-01-27 12:23:52

 Zukato

Zaginiony

47766447
Call me!
Zarejestrowany: 2014-01-26
Posty: 9
Klan/Organizacja: Inuzuka
Ranga: Uczeń szkoły ninja
Wiek: 14

Re: Sala #1 - Prolog

Historia Zukato

Zukato urodził się na wyspę Airido.
Matka Zukato zmarła gdy miał 2 miesiąca opiekował nim ojciec Mizuke Inuzuka.
Ojciec był jedyną rodziną jednak tata dawał mu tyle radości że nie przejmował się tym.
Niestety gdy Zukato miał 4 lata ojciec zmarł.

Zukato został sam jednak nie długo przygarnęła go Kyunine.
Kyunine była 30 letnią samotną matką miała 2 dzieci.

11 letni Zukato

Zukato miał już 11 lat Kyunine wysłała go do sklepu.
Dzień był idealny Kyunine była zbyt zajęta więc Zukato chętnie pobiegł do sklepu.
Zabrał trochę pieniędzy i wyruszył.
Sklep był blisko domu w którym mieszkał Zukato więc droga niebyła długa.
W podróży nic nie przeszkadzało.
W pewnej chwili Zukato zauważył jak inne dzieci wracają ze Szkoły ninja.
Mały Zukato pragnął być takie jak oni.
Opiekunka mu opowiadała że jego ojciec był wielkim wojownikiem.
Szybko wrócił po zakupach do domu zostawił zakupy w pokoju i pobiegł do opiekunki.
-Ciociu Kyunine widziałem dzieci wracające ze Szkoły Ninja !
Powiedział Zukato.
-Naprawdę pewnie wracają z kraju Ta no Kuni.
Rzekła opiekunka.
-Chciałbym być tacy jak oni!
Powiedział z fascynacją Zukato.
-Hm to poważna decyzja dopóki nie zasłużysz nawet o tym nie myśl mam dla ciebie inny prezent.
Kyunine powiedziała do Zukato aby poczekał i sama poszła do pokoju po niespodziankę.
Otworzyła drzwi a z pokoju wybiegł mały piesek.
-Co to jest?
Powiedział zdziwiony Zukato.
-To jest Shiba.
Rzekła opiekunka.

14 letni Zukato

Zukato stał się pomocnym i wiernym Kyunine.
Traktował ją jak przyjaciółkę.
Zżył się z Shibą.
-Zukato.
Zawołała Kyunine.
-Już przekonałam się że zasłużyłeś na to abyś dołączył do szkoły ninja.
-Naprawdę.
Powiedział z niedowierzaniem Zukato.
-Tak kupiłam ci plecak i prowiant na drogę.
Powiedziała uśmiechnięta kobieta.
-Oh dziękuje ci !
-Kiedy będę mógł wyjechać z kraju.
Rzekł chłopiec.
-Przygotuj się już jutro będziesz mógł wyjechać.

Wyjazd Zukato z Airido

-Ten dzień zapamiętam do końca życia!
Powiedział podekscytowany Zukato.
Mały piesek usiadł przy jego nodze.
Nabrał powietrza i spytał się.
-Okej Shiba jesteś gotowy!
I ruszył w stronę szkoły ninja.

Ostatnio edytowany przez Zukato (2014-01-27 15:27:31)

Offline

 

#184 2014-01-27 15:36:54

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

Niestety prolog nie spełnia wymagań, żeby być przepuszczony i mam do niego mieszane uczucia. Z jednej strony dajesz kolory i nazwy krain, które pokazują że się starasz z drugiej nie ma tu za dużo tekstu, a nawet w tych krainach są literówki. Jednak błędy wiadomo mniej lub bardziej każdemu mogą się zdarzyć mi np. często się zdarzają. Natomiast ta forma woła o pomstę do nieba czy naprawdę trzeba poświęcać całą linijkę tekstu na "Zabrał trochę pieniędzy i wyruszył". Jednak główną wadą dla której nie mogę przepuścić twojego prologu jest niezgodność z realiami forum. Szkoła Ninja jest miejscem, którego położenie znają tylko nieliczni, a wśród nich raczej nie ma dzieciaków z Ariando. Zarówno dotarcie jak i powrót ze szkoły ninja jest przeprowadzane w tajemniczy sposób dlatego twoja postać nie miała jak dojrzeć dzieci wracających ze szkoły, ruszenie w jej stronę też jest naciągane.
W celu poprawy edytuj tekst i daj znać na cb/gg jakiemuś senseiowi.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-01-27 16:08:19)

Offline

 

#185 2014-01-27 17:35:08

 Zukato

Zaginiony

47766447
Call me!
Zarejestrowany: 2014-01-26
Posty: 9
Klan/Organizacja: Inuzuka
Ranga: Uczeń szkoły ninja
Wiek: 14

Re: Sala #1 - Prolog

Poprawiona historia Zukato

Rodzina Zukato

Zukato miał niewielką rodzinę.Matka nazwała się Eri Inuzuka zajmowała się tresurą psów.
Ojciec zwał się Takeshi Inuzuka był jednym z ważniejszych członków klanu.
Mieliśmy dwóch pupili jeden to Rio a drugi to Goro.
Mimo iż to były psy były jak rodzina.
Rio jest o wiele młodszy od Goro ma pomarańczową sierść.Przednią lewą łapkę ma zawiniętą w bandaż dzięki temu można było go odróżnić od innych psów.
Za to Goro kiedyś służył ojcu podczas najróżniejszych wypraw .Goro ma szarą sierść jest dwukrotnie większy od Rio.

Narodziny

Urodziłem się 151 roku na wyspie Airando.
2 miesiące później moja matka umarła.
Ojciec musiał mnie wychowywać samemu.

8 lat później

gdy miałem 8 lat tata opowiedział mi historię o tym jak Mój ojciec służył klanowi Inuzuka.
Zapragnąłem być taki jak on.
Jednak wiedziałem ze ta nie będzie nic łatwego.

2 lata później

-Zukato idę do miasta idziesz ze mną?
Powiedział Takeshi.
-Nie tato trenuje
Odpowiedział zmęczony Zukato.
-hm czemu trenujesz?
Pyta Ojciec.
-jak to po co?-tato chce być taki jak ty.
Rzekł Zukato.
-dobrze zostań wrócę za dwadzieścia minut
I tak działo się co dzień do pewnego momentu.

16 stycznia 11 urodziny Zukato

-Zukato
Woła Ojciec.
-Tak tato co się stało
Odpowiada chłopiec.
-Mam dla ciebie prezent.
Rzekł ojciec.
-Naprawdę?-Pokarzesz mi ten prezent?
pyta zaciekawiony chłopiec.
-Oczywiście jesteś już dużym chłopcem chciałeś być taki jak ja więc znalazłem prezent odpowiedni dla ciebie.
Powiedział Ojciec podając małą klateczkę przykrytą małym kocem.
Zukato podniósł koc z klatki i odkrył że w klatce był mały piesek z pomarańczową sierścią.
Tak wyglądało pierwsze spotkanie z Rio z nowym przyjacielem Zukato.

3 lata później

Nareszcie w 14 urodziny tata powiedział te słowa które tak bardzo ucieszył mnie.
-Zukato masz już 14 lat a więc czy chciałbyś zostać ninja?
Rzekł stanowczo ojciec.
-Że co tato od dawna o tym marzę a teraz mogę zostać kimś z kogo będziesz dumny.

I tak wyglądała moja historia.

Ostatnio edytowany przez Zukato (2014-01-27 20:27:14)

Offline

 

#186 2014-01-28 15:45:43

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Niestety nie do końca wziąłeś sobie do serca słowa poprzedniego Sensei'a, przez co prolog - skorzystam z eufemizmu - nie stoi na wysokim poziomie. Usunąłeś błędy fabularne, przez co historia kwalifikuje się do oceny, ale punktów za nią wiele nie będzie.
Wyjdę od tego co mnie raziło, a niestety jest tego sporo. Po pierwsze, tekst ma okropną formę, o czym wspomniał wcześniej Akio. Zdarzają się momenty, gdy można przenieść jakieś zdanie do następnej linijki, aby podkreślić jego znaczenie, lecz robienie to nagminnie jest po prostu błędem. Podobnie sprawa ma się z ortografią, interpunkcją i w końcu ze stylistyką - ze wszystkim tym jest po prostu kiepsko, grzecznie ujmując.
Podsumowując: Historia nie należy ani do najciekawszych, ani do specjalnie oryginalnych, za to roi się w niej od rozmaitych błędów. Normalnie kazałbym poprawić Ci prolog, ale skoro to Twoje drugie podejście, to ocenię go. Dostajesz ni mniej ni więcej 10 punktów statystyk, które rozdysponujesz w następnym poście (pamiętaj, że bazowo masz wszędzie po 1 pkt.).
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Offline

 

#187 2014-01-28 16:28:03

 Zukato

Zaginiony

47766447
Call me!
Zarejestrowany: 2014-01-26
Posty: 9
Klan/Organizacja: Inuzuka
Ranga: Uczeń szkoły ninja
Wiek: 14

Re: Sala #1 - Prolog

Heh nigdy nie miałem umiejętności pisarskich.  

Siła: 1+2
Wytrzymałość: 1+2
Szybkość: 1+3
Reakcje: 1+2
Umysł: 1+0
Wola: 1+0
Kontrola chakry: 1+1

Offline

 

#188 2014-02-05 16:53:46

 Kazuhiko

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2014-02-04
Posty: 4

Re: Sala #1 - Prolog

Wstęp.


Podczas narodzin Kizuhiko miał wypadek - został zraniony w szyję, w wyniku czego był niemy. Z tym wiąże się też jego samotne dzieciństwo. Nie miał kolegów, wszyscy go wyśmiewali. Mimo to był odważny i nie zamykał się w sobie, a wręcz przeciwnie - starał się nawiązywać nowe znajomości, pomagając innym jak tylko mógł. Nie był za bardzo uzdolniony, lecz na pewno zdeterminowany. Dążył do celu, który sobie postawił - zostać prawdziwym ninja.

Życie Kazuhiko.


Rodzice porzucili go w wieku 5 lat, ponieważ wszyscy znajomi odwrócili się od nich przez wadę dziecka. Wychowywany był przez staruszka, który znalazł niezadbane dziecko na ulicy. Dokładnie nie znał jego pochodzenia. Nauczył go wielu przydatnych rzeczy. Między innymi przetrwania w trudnych warunkach. Kazuhiko wtedy poczuł, że ktoś go rozumie. Dogadywał się ze starcem doskonale.Dużym plusem było to, że chłopak nie był głuchy i słyszał, co się do niego mówi. Opiekun pokazał dziecku, jak "użyć" natury jako przyjaciela.
Pewnego dnia, kiedy wiek chłopca dosięgnął 9 lat, Kazuhiko budząc się otworzył drzwi pokoju, gdzie ujrzał walczącego Takashiego (tak bowiem nazywał się staruszek). Zaimponował mu swoimi ruchami. Gdy opiekun odprawił rabusiów natychmiast udał się w stronę dziecka. Rozmawiając z nim opowiedział mu o swojej przeszłości. Głównie stąd Kazuhiko dowiedział się o istnieniu wojowników zwanych ninja. Poprosił starca o naukę walki, oraz o pomoc w zgłębianiu technik ninja. Starzec postanowił wystawić cierpliwość Kazuhiko na próbę. Kazał mu usiąść na pewnym wzgórzu, oraz czekać na nauczyciela. Tak jak kazał Takashi, tak też uczynił dzieciak. Tu ukazała się pierwsza wada Kazuhiko - nie był on cierpliwy. Z sekundy na sekundę coraz bardziej się denerwował. A co, jeśli to jakaś... próba ? - pomyślał. Nie zamierzał dłużej czekać na miejscu. Postanowił zbudować sobie szałas, oraz wykorzystać wszystko to, czego się do tej pory nauczył.
Irytującym faktem stało się dla niego to, że Takashi przez cały ten czas obserwował go. Po kilku dniach ujawnił się. Dzieciak nie wyglądał na zadowolonego, a wręcz przeciwnie - złościł się na staruszka.
- Zdolny z Ciebie chłopak Kazuhiko. Przykro mi, ale ja nie mogę Cię niczego nauczyć. Jednak jest coś, co mogę Ci przekazać. Udaj się do Kraju Pól Ryżowych. Tam znajduje się szkoła ninja. Może tam czegoś się nauczysz ? Widzę w Tobie wielką przyszłość. - Kazuhiko gdy tylko usłyszał o szkole ninja, to bardzo się ucieszył. Swoją gestykulacją dał znać Takashiemu, aby udali się do domu. Tam staruszek pomógł spakować się podopiecznemu, po czym pożegnał go.
Wędrówka trwała bardzo długo. Zarówno ze względu na wiek chłopca, jak i ze względu na odległość, którą musiał pokonać. Po drodze spotkał różnych ludzi. Mało kto wiedział, iż Kazuhiko jest niemy. Po drodze nie spotkały go żadne przykre niespodzianki.
Gdy chłopak dotarł na miejsce, czyli do Kraju Pól Ryżowych, bardzo się ucieszył. Miał on już 12 lat.

Ostatnio edytowany przez Kazuhiko (2014-02-05 21:25:19)

Offline

 

#189 2014-02-05 20:06:13

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

    Nie mogę zaliczyć prologu, głownie ze względu na ostatnie zdanie. Nie jestem w stanie zrozumieć jak chłopak mógł udać się w stronę Szkoły Ninja skoro jej umiejscowienie jest znane bardzo małej grupce osób. Uczniowie są zabierani do szkoły podczas gdy są nieprzytomni, są zazwyczaj wybierani spośród osób należących do klanów organizacji, ewentualnie w przypadku wyrzutków poleceni przez jakiś innych ninja. Chyba że jesteś w stanie wymyślić coś lepszego jak się tam znalazłeś bez znajomości lokalizacji. Generalnie tylko to jest problem uniemożliwiającym dopuszczenie do dalszej gry.
    Jednak mam dla ciebie jeszcze kilka uwag, które mogą sprawić, że uzyskasz lepszą ocenę lub zdecydujesz się na zmianę historii.
Najwięcej uwag dotyczy tego, że twoje postać jest niema. To dość oryginalny i ciekawy pomysł na postać, ale czy zdajesz sobie sprawę z konsekwencji jakie to za sobą niesie? Generalnie brak możliwości dialogów jest dość oczywistym utrudnieniem, ale dość łatwym do ominięcia. Jednak muszę cię uświadomić, że niektórzy(czyli nie wszyscy) prowadzący sesję w tym np. ja w przypadku gdy chcesz coś przekazać po przez gestykulację mogą wymagać jej dokładnego opisu, niż tylko napisanie że przez gestykulacje dał znać że chce do domu.
     Teraz uwagi czysto odnośnie prologu, brakuję mi skąd się właściwie ten jego brak możliwości mowy wziął i jak się objawia. Zwykle jak ktoś jest niemy od urodzenia to przez to, że jest głuchy jednak z twojej opowieści wywnioskowałem, że jednak nie jest. Także zaciekawiła mnie czy to jakaś choroba, deformacja języka, czy potrafi wydawać jakiekolwiek dźwięki. Wstęp jest napisany strasznymi ogólnikami w niektórych przypadkach najlepiej nie pisać w ogóle o takich rzeczach jak wygląd niż napisać że ma nieprzyjemny wygląd. Po pierwsze dlatego, że wygląd to rzecz zupełnie subiektywna i to co jednemu się nie podoba może się spodobać komuś innemu. Po drugie dlatego, że nie wiadomo co jest nie przyjemnego nie wiem może ma zdeformowane ciało, może dwie głowy, a może po prostu ma trądzik na twarzy. Warto by też rozwinąć nieco jak był wyśmiewany i jak starał się nawiązać te nowe znajomości, aczkolwiek jeżeli nie chcesz rozwinąć to w tym przypadku jeszcze ogólniki nie wypadają tak źle jak w przypadku wyglądu. Jednak koniecznie już warto rozwinąć dlaczego rodzice go porzucili i dlaczego staruszek go przygarnął. Po za tym w przypadku niemej postaci rozwinięcie "dogadywania" się ze starcem też by się przydało.
   Podsumowując prolog nie zaliczony przez ostatnie zdanie, ale z pewnością jest w nim wiele innych rzeczy, które można ale nie trzeba poprawiać aby uzyskać lepszą ocenę. W celu poprawy edytuj powyższy post i daj znać na GG/CB, któremuś z senseiów.
EDIT: Dostajesz 28 punktów do rozdania na statystyki w następnym poście(pamiętaj że na start masz 1 punkt w każdej statystyce czyli np. jeżeli chcesz dać wszystkie punkty w siłę to 1+28=29), możesz spróbować w dalszym ciągu pooprawiać prolog lub udać się do sali #1

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-02-05 22:12:07)

Offline

 

#190 2014-02-05 22:21:53

 Kazuhiko

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2014-02-04
Posty: 4

Re: Sala #1 - Prolog

Siła: 1+4=5
Wytrzymałość: 1+2=3
Szybkość: 1+9=10
Reakcje: 1+4=5
Umysł: 1+2=3
Wola: 1+2=3
Kontrola chakry: 1+4=5

Ostatnio edytowany przez Kazuhiko (2014-02-05 22:22:27)

Offline

 

#191 2014-02-07 18:13:12

Kiruki

Wyrzutek

49455944
Zarejestrowany: 2014-02-06
Posty: 8

Re: Sala #1 - Prolog

Kiedy na świat przychodzi dziecię szczęśliwa jego gwiazda błyszczy na nocnym nieboskłonie. Kiedy przychodzą w parze cały świat porusza swe wdzięki, radując się podwójnie. Ten poranek był najwspanialszym wydarzeniem w życiu młodej i zakochanej pary. Słońce promieniało w zachwycie, delikatny wiatr muskał spocone czoło kobiety chcąc jej ulżyć swym dotykiem. Pierwszy krzyk małej istotki odbijał się echem po lesie, naraz kolejny rozległ się wtórując pierwszemu. Te małe, kruche istotki miały w sobie tyle sił drąc się w niebiosa oznajmując swoje przybycie. Nikt nie spodziewał się bliźniąt, oprócz kobiety, która nosiła je swoim łonie. Czuła ruch dwóch maleństw i dwóch innych bijących szybko serduszek. W tym pięknym świetle dnia i włosy całej czwórki zdawały się płonąć z miłości. A ich kolor był niczym nadzwyczajnym w Uzu no Kuni. Ze względu na ich wrodzony atut długowieczności i talentu do technik pieczętujących byli zamkniętą społecznością, której największą ambicją było strzec swoich sekretów za wszelką cenę.
- Kuriku, Kiruki  moje największe skarby. - Odezwała się czule matka tuląc do swych piersi chłopca i dziewczynkę. Pragnienie wieczności spędzone w ognisku domowym w rodzinnej sielance pełnej radości i zmagań dnia codziennego okazało się marzeniem. Ten płomień uczucia do siebie zrodził nie tylko bliźnięta, ale i decyzję, która wpłynie na dalsze ich losy. Ich narodziny dały bolesną opcję i szansę na dalsze życie w rozłące.  Pod osłoną własnej śmierci matka zabrała syna, zaś ojcu powierzyła opiekę nad córką. Życie w kłamstwie o żonie zmarłej tuż po porodzie rozniosła się po całej wiosce zostawiając w sercach ogromny ból członków klanu Uzumaki. Jedyna córka ich lidera oddała życie dając potomka płci żeńskiej[...]

~~~~~~~~~~



  Wiele dni i nocy trwała żałoba mężczyzny, jedynie ta śliczna dziewczynka nie pozwalała mu się poddawać. Wiele kosztowała go ta tajemnica, jeszcze więcej wykopanie za chatką bardzo głębokiego grobu,którego dna nie było widać. Codziennie o świcie stawał nad upozorowanym kurhanem i płakał modląc się o pomyślność i szczęście dla żony i syna, a także o siłę w przezwyciężeniu tego losu. Lata mijały, a pamięć o tym wydarzeniu dała mężczyźnie energii, by wychować córkę na wspaniałą księżniczkę. Choć jego oczkiem w głowie,  wiedząc kim ma stać się w przyszłości musiał jej udzielić wielu lekcji życia i nauczyć ją jak przetrwać w tym ironicznym świecie.

  Ojciec przekazał jej niezbędną wiedzę w każdej dziedzinie,by będąc już silną kobietą potrafiła bez trudu rąbać drwa, naprawiać zepsute przedmioty w domu i wiele innych. Energiczna i skora do pomocy Kiruki była dumą Klanu Uzumaki cechując się pełnią godności, siły i niezłomności następczynię lidera.

~~~~~~~~~~



"Dzień w którym zatrzymała się jej ziemia."



  Nastał przykry okres spowodowany poważną chorobą Głowy Klanu, szepty słychać było na każdym kroku. Denerwowało to bardzo dziewczynę, która idąc przez wioskę uciszała swym groźnym wzrokiem każdą osobę w jej otoczeniu. Z politowaniem tylko kręciła głową, kiedy półszepty wracały tuż za jej plecami. Wiedziała, że kiedy nadejdzie czas jej dziadka będzie musiała przewodzić tym ludziom tak jak on. Przerażała ją ta wielka odpowiedzialność, ale i napędzała do pracy nad sobą. W związku z tym poświęciła całą noc na rozmowę ze swoim ojcem, widząc w nim wsparcie, zaufanie i miłość jaką ją darzył. Była mocno zmotywowana, by pokazać wszystkim, że zasługuje na to co ją czeka.
- Żeby też tak działali w imię Klanu tak jak gadają za plecami. - mamrotała do siebie ściskając pięści w złości. Właśnie zmierzała w stronę domu chorego starca, jej obecność powinna trochę umilić mu czas, zawsze miał dla niej jakąś radę życiową. Ojciec nie odwiedzał go i jak tylko mogli ograniczali swoje kontakty do minimum. Bolało ją, że za każdym spotkaniem z seniorem ten obrażał go za swą nieudolność i obwiniał o śmierć jej matki. Tęskniła za nią, choć jej nie znała, brakowało jej tego czułego matczynego objęcia. Gdyby żyła z pewnością wsparłaby ją słowem i podpowiadała w kwestii spraw kobiecych. Jej tatuś rozkładał ręce śmiejąc się w zażenowaniu, biblioteka i stara babka samotnie mieszkająca w lesie była jej kompendium wiedzy. Być może przez takie problemy wyrosła na samodzielną i samowystarczalną.
Weszła do domu wyróżniającego się swoją wielkością pośród innych, na pamięć znała układ pokoi. Wiedziała gdzie leżał. Zapukała cicho do pokoju, a z chwilę odpowiedziało jej mruknięcie i okropny kaszel. Weszła do środka i skłoniła się głęboko. Usłyszała,że poprawia się na łóżku, więc podeszła i usiadła na krześle tuż przy nim.
- Rada jestem widzieć Cię dziś w lepszym zdrowiu. - odezwała się ściszonym głosem, bo wiedziała, że wszędzie ściany mają uszy, a już na pewno jakiś ninja jest z nimi w pomieszczeniu. Kiwnął jedynie głową i westchnął charcząc przy tym głośno. Było z nim źle, ale nie poddawał się.
- Mój czas jeszcze się nie kończy, a nawet jeśli to po moim trupie otrzymasz wszystkie informacje, ale póki żyję to ja tu sprawuje jeszcze władze. - Zgrzytnął zębami, aż dostała gęsiej skórki. Był zły i to bardzo, dlatego był tak nie miły. Z szacunku przemilczała jego wypowiedź. Przyniosła mu świeżo parzoną herbatę, podlała kwiaty w pomieszczeniu i poprawiła mu posłanie. Nie było sensu więcej spędzać z nim czasu, musi się pogodzić sam z tym, że niebawem zgaśnie na wieki. Ucałowała Atsuri-sama w czoło i obdarzyła życzliwym uśmiechem ściskając jego chłodną dłoń. Westchnęła z ulgą zamykając za sobą drzwi.

  Przed domem czekał na nią Yōsuke, ojciec. Martwił się o nią zawsze, kiedy wracała tak późną porą do domu. Wydawał się czymś mocno poruszony stąpając z nogi na nogę poganiał ją do środka. Na raz zaczął chodzić po domu nerwowo zaglądając w każde najciemniejszy jego zakamarek. Jeszcze obszedł w koło chatkę zanim wreszcie się odezwał. - Jest coś co trapi mnie od lat, ale zanim przejdę do sedna, jak on się ma? - zapytał Kiruki szukając czegoś w swoim zwykle zamkniętym pieczęcią pudełku.
- Jego gwiazda blednie z chwili na chwilę, być może zostały mu dwa pełne księżyce zanim odejdzie na dobre. - odpowiedziała zgodnie z prawdą ciekawa co tak poruszyło rodziciela. Kiwał głową, jakby wiedział, ale chciał to usłyszeć od niej. Nakazał jej usiąść  przy skromnym stoliczku w dużym pomieszczeniu i wręczył zdjęcie.
- Pamiętasz jak opowiadałem Ci o Twojej matce? - Zapytał, a ta spojrzała na zdjęcie, które przedstawiało jego, kobietę i dwójkę noworodków. Serce zaczęło jej bić jakby chciało się wyrwać z jej klatki i uwolnić. Przyspieszony oddech i to coś w gardle nie pozwoliło jej się odezwać. Przyglądała się zdjęciu próbując coś powiedzieć, ale tylko łzami mogła wyrazić swoje poruszenie. Podeszła do kominka przy, którym było najwięcej światła. Wodziła palcem po twarzy Ayako ponieważ to był pierwszy raz, kiedy zobaczyła jak na prawdę wygląda. Starała się zapamiętać każdy jej szczegół, dopiero później przeniosła wzrok na dzieci. Wiedziała, że ona tam była, ale kto jeszcze. Spojrzała na ojca ściskającego usta z żalu. Bronił się przed łzami najdzielniej jak potrafił. Prawdopodobnie od wielu lat nie widział również tej fotografii.
- To Twój brat bliźniak, oni wciąż żyją. - Jęknął i zakrył twarz w dłoniach. Ta informacja na tyle nią wstrząsnęła, że czas zdał się zatrzymać, a ziemia przestała żyć. Nie mogła uwierzyć, że miała brata, a tym bardziej w fakt, że oboje wciąż żyją. Wstała z miejsca, bo właśnie znalazła sens swojego życia. Już nie dziwiła się czemu czasem odczuwała bóle pewnych części ciała, choć nawet się w nie nie uderzyła. Ich więź mimo odległości i niewiedzy o sobie przezwyciężała odległości. Przytuliła się do taty wypytując o szczegóły. Mimo wielu lat w milczeniu wybaczyła mu, że skrywał przed nią taką tajemnicę. Okazało się, że kobieta mieszkająca w lesie wybrała się poza wioskę w podróż, z której właśnie wróciła twierdząc w śmiechu sąsiadowi ze skraju lasu, że zdawało jej się widzieć jego zmarłą żonę na rynku przelotem. To był znak na który tak długo czekał.
- Musisz ich odnaleźć i sprowadzić do Uzu no Kuni. - Tylko tyle powiedział, bo przytulił córkę i zapłakał ze szczęścia. Jeszcze tej samej nocy spakowała się i opuściła wioskę, by ruszyć w przygodę i odnaleźć rodzinę.

Ostatnio edytowany przez Kiruki (2014-02-07 19:02:08)

Offline

 

#192 2014-02-07 19:27:02

Sensei_Ayatane

Sensei

Zarejestrowany: 2013-08-04
Posty: 50

Re: Sala #1 - Prolog

   Prolog stoi na podobnym poziomie do tego, napisanego przez Twojego fabularnego brata, choć nie czytało mi się go aż tak przyjemnie. Pozwolę sobie zacząć od wypisania błędów, choć wiele ich nie będzie: poza tym, że "niemiły" piszemy łącznie, to parę razy zdarzyły się powtórzenia, choć na szczęście bardzo rzadko.
   Teraz przejdźmy do tej przyjemnej części, czyli do zalet. Muszę przyznać, że historia rodzeństwa Uzumaki od Twojej strony jest ciekawsza, niż brata. Może to dlatego, iż więcej tu dramatyzmu niż u Kuriku, który w dodatku opisałaś całkiem sprawnie. Dialogi postaci kojarzyły mi się z rozmowami Elfów z Władcy Pierścieni, aczkolwiek nie oznacza to, że były złe, a wręcz przeciwnie!
Podsumowując: Brak jakichś rażących błędów, długość prologu przyzwoita, podobnie, jak jego jakość - za to mogę Ci z spokojnie dać 39 punktów statystyk, które rozdysponujesz w następnym poście. Pamiętaj, że wszędzie masz bazowo po jeden!
Pozdrawiam
Sensei Ayatane

Offline

 

#193 2014-02-07 19:55:33

Kiruki

Wyrzutek

49455944
Zarejestrowany: 2014-02-06
Posty: 8

Re: Sala #1 - Prolog

-> SIŁA - 1 + 13 = 14
-> WYTRZYMAŁOŚĆ - 1 + 6 = 7
-> SZYBKOŚĆ - 1 + 5 = 6
-> REAKCJE - 1 + 5 = 6
-> UMYSŁ - 1 + 2 = 3
-> WOLA - 1 + 3 = 4
-> KONTROLA CHAKRY - 1 + 5 = 6

Offline

 

#194 2014-02-14 17:34:20

Junji

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-02-14
Posty: 14

Re: Sala #1 - Prolog

Młodzieniec wszedł powoli do środka, uchylając lekko słomiany kapelusz, rzucając spojrzenie na mężczyznę siedzącego przed nim. Był spokojny - lub ten spokój udawał, gdyż palce chłopaka zaciskały się aż do pobielenia a potem rozluźniały, zaś jego wzrok wodził po całym pomieszczeniu, szukając ewentualnego miejsca schronienia. Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, zaś Junji uniósł głowę, ściągając z niej nakrycie, wzdychając i zaczynając mówić:
-Cóż... jestem tutaj by opowiedzieć o sobie, musicie to zapisać i sprawdzić, prawda?- mówiąc to poprawił swoje szaty, tak jakby chciał mieć jakieś zajęcie by mniej się stresować, niemniej jednak kontynuował swoją wypowiedź - Jeśli okłamię to i tak się dowiecie... więc muszę mówić prawdę. Jak wiadomo - pochodzę z klanu Namikaze, nazywam się Junji, urodziłem się osiemnaście lat temu - co dla niektórych było błogosławieństwem a dla niektórych przekleństwem. Nie będę opowiadał historii o śmierci rodziców, chęci zemsty czy inną normalnością w tym świecie -może będzie to nudne, ale cóż...- przymknął oczy, przerywając na moment, oklepując rękoma kieszenie w poszukiwaniu butelki z sake - nim cały obraz mu się rozmazał i film urwał, miał ją, miał, jednak teraz nie było po niej ani śladu. Sposób na ułatwienie tej przemowy po prostu poszedł w cień. -Nigdy nie wykazywałem jakiś szczególnych cech, od małego byłem spokojny, szary, nie wyróżniałem się... zresztą, nawet nie chciałem, po co być w centrum uwagi by można być spokojnie w cieniu. Rodzice byli dumnymi członkami klanu, więc tym samym od małego starali się mnie szkolić, głównie w walce mieczem oraz wręcz - bo jak twierdzili, ponoć bez tego nie da się przetrwać w tym świecie. Zawsze sprawiałem wrażenie grzecznego dzieciątka, które nie robiło nic, co nie było niepotrzebne, stałem z boku, jakoś specjalnie nie otaczałem się gronem przyjaciół, rówieśników... jak to stwierdzali, hm... oo, jestem gburem, chamem i ponoć przemądrzały, alee... to nie istotne, wracam do tematu.- przełknął ślinę, przecierając dłoń o dłoń. Trudno w jednej chwili przypomnieć sobie całe życie, które było tak obojętne i nie istotne, w żaden sposób nigdzie i nigdy nie zanotowane. Yuji zaśmiał się, po czym przymrużył oczy, zaczynając mówić dalej. -Pierwsze głupie zachowania z mojej strony zaczęły się wieku ośmiu lat. Potrzebowałem uwagi, chciałem by ludzie mnie zauważali, nie rozróżniałem jako dziecko złej i dobrej sławy, nie wiem czemu wpadł mi taki pomysł do głowy ale zabijałem zwierzęta - to sprawiało, że mogłem się wyżyć, poczuć coś innego niż tą zwyczajność. Ludzie patrzyli na mnie, wytykali mnie palcami, szydzili ze mnie, drwili, rodzice zaś stwierdzili, że jestem nienormalny, zły - pamiętam tylko jak pewnego dnia, gdy wróciłem do domu ubrudzony krwią, dostałem porządny łomot od ojca, który nie mógł już wytrzymywać mojego zachowania, wtedy dzięki temu zrozumiałem swój błąd i na zawsze przestałem to robić... muszę przyznać - to było chore, dziecko, któremu przyjemność dawała krew i śmierć, zabawne, gdyż od tamtego czasu brzydzę się krwią, lecz wiem iż nie zawsze można od jej rozlewu uciec. W wieku dziesięciu lat zostałem wysłany wraz z dwójką rówieśników na polowanie, zwyczajne, sprawdzające nas - chodziły pogłoski o krążących tam dzikach - nie miałem ochoty ale musiałem, taki wymóg klanu. Podróżowaliśmy długo - ja, Ryuuzaki i Yuki, nie przepadaliśmy za sobą, Ryu był pier.... ekhm, był egoistą, przemądrzałym, zaś ona wielka damulka, która mało co nie zachłysnęła się swoją wspaniałością. Trzymałem się od nich kilka kroków dalej, nie chciałem patrzyć na tą dwójkę bo sam ich widok mnie mdlił, zaś dłonie zaczynały świerzbić. Jakby to stwierdzić... zawaliłem, bo przez to zabrakło nam czujności. Dzik, dzikiem - zabiłem go bo wybiegł obok mnie, ale nie widziałem w życiu by dziki rzucały shurikenami, a dwójka obok mnie oberwała nimi. Na szczęście nic poważnego - kilka płytkich, powierzchownych ran, ale jakby nie patrzeć... było to na mnie, że ja ich zaatakowałem. To taki czarniejszy wpis jeśli chodzi o mnie bo zostałem osądzony o atak na ''przyjaciół", najwidoczniej ktoś chciał mnie usilnie wrabiać i mu się to udawało. Potem dostałem kilka innych zadań, dostawałem za każdym razem przydział innych ludzi - i z reguły na nich działy się dziwne rzeczy za, które osądzano ''Zabójcę zwierząt", śmieszne, sam sobie zasłużyłem na taką opinię  a ludzie traktowali mnie z góry jak dziwaka. - zarechotał, po czym przetarł twarz dłonią, a następnie postukał palcami w słomiany kapelusz, wbijając uważnie wzrok w mężczyznę, traktując go teraz niczym spowiednika. - Ludzie się mnie obawiali, traktowali mnie jako kogoś niebezpiecznego, nieprzewidywalnego - zły, okrutny, chory na głowę... mało co ludzie nie rzucili się na mnie z nożami, jednak nie miał nikt dowodów na to iż zraniłem kogokolwiek z naszych. Gdy miałem czternaście lat, wydało się iż to wszystko co się działo... stał za tym mój ojciec, obawiający się kim mogę być w przyszłości, co mogę zrobić, chciał zrobić ze mnie groźnego potwora, bo sam nie miał serca mnie zabić albo powstrzymać gdybym już nie panował nad sobą. Tylko ranił, nikogo nie zabił, dlatego został zwyczajnie wygnany - może ten etap zmienił pogląd klanu na mój temat, w każdym razie z osoby, która stwarzała niebezpieczeństwo, stałem się dzieckiem wygnańca. W sumie miałem wybór, odejść razem z nim albo zostać tutaj sam - matka odeszła, ja zostałem wśród klanu. Mimo, że kochałem ich, to byli moi rodzice - nie mogłem odejść razem z nimi, nie wiem czemu, tak po prostu wyszło. To wszystko miało ogromny wpływ na mnie, z samotnika stałem się osobą, która polubiła towarzystwo i... alkohol, miałem do niego słabość i zacząłem pić od jakiegoś szesnastego roku życia nałogowo - typowy kobieciarz, alkoholik z niewyparzoną gębą. Stawałem się niezależny, próbowałem dążyć do swojego celu jak tylko mogłem - a wiadomo, że wyznacznikiem ważności osoby jest jej siła - być może ta wiara i chęci zmienienia w sobie czegokolwiek doprowadziła mnie tutaj, kto to wie. - Junji momentalnie klasnął w dłonie wyraźnie rozbawiony, po czym pokiwał głową z wyraźnym niedowierzaniem, po czym zaczął się śmiać i mówiąc z trudem, problematycznie łapiąc oddech - Mam też mówić o śmiesznych, istotnych chwilach z mojego życia? Pewnego razu wypiłem za dużo, i nie wiedziałem co się dzieje - zasnąłem w pierwszym lepszym budynku w jakim się znalazłem - problem istnieje w tym iż były to łaźnie.... kobiet. Z rana gdy się obudziłem i wstałem tuż obok źródeł zapełnionych kobietami... Zlinczowały mnie, przez tydzień każdy ruch sprawiał ból, a ja zostałem uznany za głupiego, bezczelnego podglądacza... erotomana. Jeszcze dwa-trzy lata temu uznały by to za urocze... te kobiety, nigdy ich nie zrozumiem.- przerwał i na moment odchylił dość długie włosy z prawej części czoła - gdzie jawiła się blizna, po cięciu - dość głębokim jak dla tego miejsca, ostrze wyraźnie odbiło się dopiero od kości czaszki. Młodzieniec wskazał na ślad, po czym ponownie okrył czoło włosami, z dziwacznym uśmiechem wymalowanym na ustach. -To jest ślad, moje własne znamię głupoty. Pewnego razu postanowiłem przestraszyć pewną znajomą, która w tamtym czasie ćwiczyła mieczem - nie pomyślałem, po prostu klep... objąłem ją, zaś ona z przestrachu machnęła mieczem. Mało co mnie nie zabiła, ale dzięki temu zostałem całkowicie uświadomiony jak kobiety są niebezpieczne. Inni mało co nie umarli ze śmiechu widząc to, a ona boi się do mnie odezwać do tej pory, po prostu sądzę iż jest jej głupio... Ahh, przepraszam, zacząłem gadać o głupotach, które nie są wcale istotne, jeszcze raz przepraszam, powracam do sedna opowieści.- przetarł usta dłonią, poszukując wzrokiem czegoś do picia, czegokolwiek, od takiego gadania aż zasycha w gardle. Cóż, nawet gdyby coś dostrzegł i tak nie śmiałby teraz o to zapytać. - Gdy miałem siedemnaście lat wrócili moi rodzice z wygnania, o dziwo klan przyjął ich bez żadnych protestów na powrót, ale mi byli obcymi, obojętnymi ludźmi, nie przejmowałem się tym... być może kiedyś między nami będzie lepiej... ahhm, przepraszam, przepraszam. Niebawem zostałem wysłany na patrol, wtedy pierwszy raz zabiłem człowieka, musiałem. Wtedy podróżowałem przez jedną z wsi leżącą nieopodal granicy, świeciło słońce, świeciły ptaszki, woda w płynącym nieopodal strumyczku szumiała, cudowne miejsce. Wszystko tętniło życiem, było tak pięknie, aż trudno mi to wszystko opisać. Spacerowałem uśmiechnięty po uszy, lekko wstawiony, miałem ochotę tylko znaleźć jakieś miejsce w cieniu i położyć się spać, alee... nie, nigdy nie miałem tyle szczęścia by działo się tak jak ja pragnę. Nie zdążyłem wykonać kilka kroków, gdy usłyszałem pisk w jednym z domów, jakby nie patrzeć, patrolowałem, więc raczej musiałem sprawdzić co się dzieje. Drzwi były zamknięte i tu pojawiło się pytanie - nigdy nie byłem bogaczem, więc za ewentualne szkody musiałbym zapłacić - nie chciałem tego. Znalazłem otwarte okno po chwili poszukiwań i zacząłem wciskać się do środka, w takich właśnie chwilach człowiek docenia zdrowy tryb życia i fakt braku otyłości. Wpadłem od razu pokój dalej i moim oczom ukazał się zasztyletowany mężczyzna leżący w kałuży krwi, jednak dalej słyszałem pewne odgłosy, informujące o tym iż to nie koniec rzezi w tym domu. Szedłem dalej, po cichu, dobyłem miecz. Krok, powstrzymywanie ciężkiego oddechu, mocniejsze zaciskanie palców na rękojeści... chwila uwagi,pchnąłem drzwi i wkroczyłem do środka nie do końca wiedząc co robię, działałem automatycznie. Zauważyłem mężczyznę rozbierającego kobietę, szarpiąc nią i ostatecznie rzucając na łóżko. Gdy mnie zauważył od razu dorwał nóż zza paska wypuszczając kobietę, najwyraźniej w każdej sytuacji miał swoje priorytety... chociaż ja najpierw zająłbym się raczej kobietą, to przyjemniejsze... ahh, przepraszam!- młodzieniec uderzył się w czoło zdając sobie sprawę z tego co zaczął mówić a co było całkowicie zbędne i tylko ujawniło to jaki jest dziwny. Cóż, to nie był nadal koniec historii, do wszystkiego trzeba było powracać nawet i po dłuższych chwilach przerwy na obmyślenie dalszej części mowy. - Atakowałem szybko, ciąłem po punktach witalnych - starałem się je trafić, finta, młyniec, pchnięcie, szybki atak mający na celu zabić, wtedy nie miałem żadnych ograniczeń wobec tego człowieka, który uczynił coś tak strasznego. Nie trwało to długo - stracił głowę, która poturlała się po podłodze w stronę drzwi, bryzgając ściany krwią. Ehh, przepraszam, nie chce o tym rozmawiać - powiedziałem już na ten temat dostatecznie... później jedynie ćwiczyłem i żyłem dalej swoim życiem, niedługo później trafiłem tutaj... to chyba na tyle, dziękuje. - pokiwał głową, po czym ukłonił się, nałożył słomiany kapelusz na głowę, poprawił szaty i powolnym krokiem wyszedł.

Ostatnio edytowany przez Junji (2014-02-14 19:40:25)

Offline

 

#195 2014-02-14 23:31:36

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

   Nie lubię oceniać prologów moich klanowiczy bo jestem w tym dość surowy, a jak oceniam swoich to muszę być jeszcze surowszy. Dobra najpierw ocena, bo na to tak na prawdę wszyscy czekają, prolog uznaje za zaliczony i przyznaję 42 punktów. Jeżeli nie odpowiada to spadaj to możesz próbować poprawić prolog być może nawet sprawdzi go inny sensei(wtedy powinno być lepiej). W przypadku jednak gdybyś był zadowolony z wyniku, rozdaj punkty statystyk pod spodem, pamiętaj że na starciem masz wszystko na 1(czyli podnosisz od tego punktu np siłę masz na 1 dodajesz 42 punktów masz 43).
   Teraz strona techniczna czyli co mi się podobało, a co nie. Początek bardzo fajnie że jest to przedstawione jako opowiadanie od razu wchodzisz postacią w fabułę i opowiadasz o sobie. Niestety kwestia fabularna nieco nie dopracowana wynika z niej że trafiłeś do szkoły ninja wszedłeś do jej budynku przedstawiłeś się i opowiedziałaś o sobie kilka słów i ją opuściłeś. Posiadasz też niezwykłą lekkość w tworzeniu bohaterów pobocznych tak jak ta dwójka która polowała na dzika. Wystarczyło jedno zdanie i już miałem wizję dwóch postaci z którymi coś można identyfikować, a nie tylko puste imiona. Dlatego też nieco rozczarowałem się gdy opowiadałeś o swoich rodzicach, nie pamiętam nawet czy nadałeś im imiona czy nie. Kolejna rzecz to powrót rodziców z wygnania też opisany jakoś kiepsko i co najmniej dziwne, że wybaczyli im bez niczego. Ja jestem z reguły ten dobry, ale jak bym widział ojca który rani moich klanowiczy tylko po to żeby zwalić to na swojego syna aby został zabity, to wątpię czy by się skończyło  na wygnaniu. Dla mnie typ miał jeszcze bardziej na ryte w bani niż twoja postać. Po za tym co to za ninja co nie potrafi zabić własnego syna. Ciekawe fragmenty o dziewczynach  łaźniach itp. ale pominąłeś najlepsze momenty, co mnie obchodzi jakieś linczowanie ja chce te nagie ciała. Generalnie mógłbym się nieco bardziej rozpisać, ale liga wzywa więc może później jeszcze dopiszę jak będzie potrzeba.

Offline

 

#196 2014-02-15 00:58:15

Junji

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-02-14
Posty: 14

Re: Sala #1 - Prolog

Siła: 13
Wytrzymałość: 7
Szybkość: 8
Reakcje: 6
Umysł: 4
Wola: 4
Kontrola chakry: 7

Offline

 

#197 2014-02-16 14:36:47

Hashimito

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2014-02-16
Posty: 5

Re: Sala #1 - Prolog

Prolog
Hashimito





-Moje imię brzmi Hashimito pochodzę z klanu Uchiha.Od dziecka byłem wychowywany przez ciocię i wujka.Nie znałem moich rodziców ponieważ zgineli gdy byłem dzieckiem.Moja ciocia Lida oraz wujek Raicho zawsze byli dla mnie jak rodzice.Nawet ich syn był troche zazdrosny aż do tego dnia.
Miałem wtedy 9 lat gdy wracałem do domu spotkałem po drodzę jakiegoś ninje z klanu Hyuuga.Zatrzymał mnie i po chwili odparł -Jesteś z Klanu Uchiha?- Zapytał -Tak!- Odpowiedziałem. Widać poprosu się mną zainteresował.
Gawędziłem z nim do wieczora lecz pomyślałem żeby wracać do domu bo ciocia się już pewnie o mnie martwi.Gdy wróciłem do domu wszędzie były pogaszone światła pomyślałem że pewnie o mnie zapomnieli i poszli spać.Wszedłem do góry i zobaczyłem jakąś ciemną postać która momentalnie znikła mi z oczu. Szedłem dalej z przerażeniem wszedłem do Pokoju cioci i wujka gdy zobaczyłem to...Stałem w Pionie jak słup i po chwili Wykrzyknołem - Krew! -...
Rzuciłem się na kolana -Ciociu , Wujku- Z Płaczem- Dlaczego! Dlaczego! Kolejny raz ktoś umiera na moich oczach- Zbiegłem szybko na dół spojrzałem w lustro i zobaczyłem postawną osobę za mną.
rzuciłem się do ucieczki gdy udało mi się wybiec z domu i zgubić ciemną i zamaskowaną postać przenocowałem na dworze.Na następny dzień spotkałem znowu ninje z którym rozmawiałem wczoraj.Zaproponował mi zostanie shinobim.Rozmyślałem nad jego propozycją...Jednak jeszcze długo podróżowałem spotykałem wielu ninja oraz wielu ludzi którzy wyśmiewali się z mojej postawy i chęci do bycia ninja. Jednak musiało się to stać.Dostałem list w którym było napisane tak :
Drogi Hashimito

Zapraszam cię na bal z okazji ślubu.Uroczystość odbędzie się za tydzień w sali w wiosce Hidari.


  Z Pozdrowieniami Jkuzune Uchiha

Byłem pozytywnie nastawiony lecz myślałem że po prostu wybuchne ze złości po przeczytaniu tego listu. Gdy widziałem kto się pod tym podpisał... Jkuzune to brat mojego ojca najbardziej znienawidzony człowiek w Klanie.Bogaty , Przystojny lecz również mściwy oraz bardzo się chwalił całym jego majątkiem "Jaki to on jest bogaty". Ciekawe jaka kobieta go chce.
Udałem się dalej w podróż tydzień później dotarłem do wioski Hidari odjeło mi mowę gdy tylko przywitał mnię sam wuj. Dał mi najlepsze miejsce przy stole oraz największą tacę jedzenia.I wyszeptał mi do ucha <Słyszałem co się stało...>. Dokoła stołu byli ochroniarze lecz nie wyglądali na normalnych mieli dziwne maski.
Po uczcie udałem się pozwiedziać troche rodzinne miasteczko spotkałem kolejnego shinobi ten wskazał mi drogę do akademi odbudowaniej przez klany oraz polecił mi uczęszczać do niej.Ucieszyło mnie to niesamowicie od tamtego czasu mieszkałem u wuja który mnie lubiał co mnie zawsze dziwiło.
- I tak dotarłem tutaj.

Ostatnio edytowany przez Hashimito (2014-02-16 15:11:15)

Offline

 

#198 2014-02-16 14:51:14

Josuke

Zaginiony

47769207
Zarejestrowany: 2014-02-16
Posty: 69
Klan/Organizacja: Wyrzutkowie
Ranga: Wyrzutek
Płeć: Mężczyzna

Re: Sala #1 - Prolog

-Zwę się Josuke Nishikawa. Nazwisko to właściwie jedyna rzecz która pozostała mi po rodzinie. O swoim ojcu nie wiedziałem z początku absolutnie nic. Nigdy nawet nie widziałem go na oczy. Moja matka miała na imię Miyahara Nishikawa. Jej wygląd znam tylko i wyłącznie z zdjęcia, które do dziś nosze w wewnętrznej kieszeni kamizelki. Zmarła ona kilka dni po moim urodzeniu.
Trafiłem do sierocińca rodziny Fumei. Wychowali mnie tam pan i pani Fumei właściciele sierocińca. Nie był to zbyt luksusowy ośrodek, lecz nadawał się do wychowania dzieci na dobrych i porządnych ludzi. nie wiele pamiętam z okresu mojego dzieciństwa, ale dobrze pamiętam że kiedy miałem 4 lata pani Fumei zaszła w ciąże. Nie raz pytałem się jej jak będzie zwało się jej dziecko, a ona zawsze odpowiadała Mesayato. Było to imię które z niewiadomych przyczyn z początku po prostu nienawidziłem lecz gdy miałem już 5 lat na świat przyszedł mały chłopiec, który jak obiecała jego matka miał na imię Mesayato.
W ciągu niecałego roku mały mesayato zaczął chodzić co było dla mnie niesamowite. cieszyłem się że będę mógł się z nim bawić. Wkrótce zacząłem traktować go niczym młodszego brata. dwa lata później kiedy on miał już trzy lata a ja osiem, zaczął mówić. ucieszyło to mnie jeszcze bardziej niż moment w którym ten sam chłopiec zaczął mówić. Od tamtego momentu zaczęliśmy rozumieć się jeszcze bardziej. Nie tylko traktowałem Mesayato jako młodszego brata, ale czułem że on nim jest
Pewnego razu kiedy wróciłem razem z Mesayato do sierocińca zauważyłem na moim biurku małą kopertę. Kiedy podszedłem ją bliżej obejrzeć zobaczyłem że to list z napisem "Dla Yosuke" Kiedy otworzyłem kopertę oczom ukazała mi się najzwyczajniejsza w świecie biała kartka z treścią. Powiedziałem do Mesayato żeby poszedł pobawić się z innymi dziećmi, po czym usiadłem na łóżku i zacząłem czytać.

                Kochany synu

Wiem że nurtuje cie bardzo wiele pytań lecz nie jestem w stanie ci na nie odpowiedzieć.     Jeśli czytasz ten list to znaczy że za dokładną godzinę nie będę już stąpał po tej ziemi. Porwała mnie mała grupa bandytów. za godzinę poproś kogoś aby przyszedł pod adres zapisany z tyłu kartki. Naprawdę bardzo żałuję że nigdy nie przyszedłem aby cię zabrać naprawdę wiele razy chciałem już zapukać do drzwi sierocińca niestety nigdy nie odważyłem się tego zrobić. Bałem się że znienawidzisz mnie za to że zostawiłem cię samego w sierocińcu

                                                                                                                 Kocham cię
                                                                                                                  Tetsu

Dla pewności spojrzałem czy adres rzeczywiście znajdował się z tyłu kartki. Ojciec mówił prawdę adres był tam zapisany. Wtedy zrozumiałem że wiem co to za adres i że to całkiem niedaleko.
Oderwałem kawałek kartki na którym znajdował się adres i włożyłem go do kieszeni. Podbiegłem do okna wyszedłem przez nie na najbliższe drzewo po którym zszedłem na ziemie. Pobiegłem w stronę adresu wskazanego w liście. Zanim tam dotarłem minęło około pięć minut.
Zobaczyłem stary opuszczony budynek. Od razu otworzyłem wielkie drzwi które zaskrzypiały potwornie. Zobaczyłem że zanim budynek został opuszczony posiadał dwa piętra jednak teraz kiedy cały był uszkodzony z drugiego piętra nie zostało już nic tworząc jedno wielkie pomieszczenie. Przez dziurę w dachu na środek spadała smuga światła.
W tej smudze zobaczyłem mężczyznę przywiązanego do krzesła. Na jego twarz spływały długie siwe już włosy. Jego zarost również był bardzo zaniedbany . Przez włosy nie byłem wstanie zobaczyć  jego twarzy ale od razu pobiegłem do niego.
Mniej więcej w połowie drogi złapało mnie dwóch mężczyzn. Nie byłem w stanie zobaczyć ich twarz ponieważ obaj złapali mnie od tyłu. Zza mężczyzny który siedział na krześle wyszedł 3 mężczyzna. miał około 20 lat, był naprawdę szczupły, na głowie miał krótkie zmierzwione blond włosy. ubrany był w bardzo drogi błękitny garnitur.   
-Więc to jest twój synek. Naprawdę bardzo słodki.- Wyszeptał do mężczyzny siedzącego na krześle. Wtedy zrozumiałem że ten mężczyzna to mój ojciec. Nie wydobyłem z siebie żadnego słowa bojąc się o siebie. Mężczyzna w garniturze podał mi Kunai'a i powiedział -zabij go!-
Nie miałem najmniejszego zamiaru zabić ojca, więc ugryzłem jednego z osiłków a gdy ten mnie puścił, a następnie wbiłem kunai'a w stopę drugiego. Zacząłem uciekać. Jeden z mężczyzn złapał mnie za kostkę czego przyczyną był bardzo bolesny upadek.
Szczupły złapał za kunai'a wbitego w stopę wijącego się osiłka, po czyj jednym ruchem poderżnął mu gardło. W międzyczasie ten którego ugryzłem znów mnie złapał. Tym razem za obie ręce. a mężczyzna w garniturze po raz kolejny podał mi tym razem zakrwawionego kunai'a. Mój ojciec spojrzał na mnie i krzyknął -Musisz to zrobić! Zrób to! To twoja jedyna szansa!- Wtedy po raz pierwszy i ostatni zobaczyłem jego krwisto czerwone oczy. Zrobiłem to zabiłem go, a człowiek w garniturze zaczął składać pieczęci. Zasnąłem.
Obudziłem się w swoim łóżku w sierocińcu. Była późna godzina nocna. Wyjrzałem przez okno ale nie zobaczyłem żywej duszy. Pomyślałem że wszystko co widziałem wcześniej to tylko i wyłącznie zwykły koszmar. Mimo wszystko spakowałem swoje rzeczy i uciekłem. Przeoczyłem tylko jeden szczegół na stoliku obok mojego łóżka wciąż leżała kartka z listem od ojca.
Cztery lata po tamtym wydarzeniu odważyłem się powrócić do sierocińca i zapytać co stało się z Mesayato. Niestety zastałem tylko Pana i Panią Fumei, oraz kilkoro dzieci. Od rodziców Chłopca dowiedziałem się tylko że wyruszył do akademii by zostać ninja. Postąpiłem tak samo i teraz jestem tutaj.-

Offline

 

#199 2014-02-16 16:36:59

Sensei_Akio

Sensei

Zarejestrowany: 2012-11-02
Posty: 192

Re: Sala #1 - Prolog

Hashimito Pierwsza uwaga dotyczy przede wszystkim stylistyki, nie wiem może to kwestia tego, że przyzwyczaiłem się do bardziej poprawnie pisanych tekstów. W każdym razie odrzuca mnie jak nie widzę przerw po kropkach na końcu zdania. Druga uwaga dotyczy błędów ortograficznych wiadomo mogą zdarzać się każdemu, ale zwłaszcza w prologu jakiegoś pośpiechu nie ma więc można to sprawdzić, ba są nawet odpowiednie programy, czy dodatki do przeglądarek, które podkreślają błędy. Sama historia nie porywa jest mocno, a nawet bardzo mocno streszczona o ile potrafię sobie wyobrazić napisanie w takim stylu zwyczajnej historii, o tyle opisywanie takiego wydarzenia jak śmierć opiekunów wydaję mi się nieodpowiednie. Jest też kilka nieścisłości np. położenia szkoły ninja nie jest nikomu dokładnie znane czy też średnio sensownym wydaje mi się, że zaraz po śmierci kogoś bliskiego idzie się do nowo poznanej osoby i ufa się jej w 100%.
Ten list wydaje mi się za bardzo wyrwany z kontekstu i wciśnięty tam na siłę być może dlatego, że robiłeś to nieco na sile. Jednak widać, że masz jakiś pomysł na postać więc jestem w stanie przyznać Ci 15 punktów i zaliczyć prolog. Jeżeli chcesz możesz próbować go poprawić poprzez edycje i info na cb/gg, jeżeli nie rozdaj punkty w następnym poście pomiędzy statystyki(pamiętaj że 1 masz na start). Na koniec jeszcze raz prośba abyś stawiał spacje po kropkach.
Josuke muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia co do twojego prologu. Zacznijmy od tego samego co u kolegi po wyżej. Zdarzały Ci się błędy stylistyczne, tu pominąłeś kropkę, tu rozpocząłeś zdanie z dużej litery, a tu jakaś literówka. Mimo wszystko tekst jako całość wygląda ok, pod tym względem. Co do historii rozpoczęła się ciekawie, duży plus za początek i wmieszanie to fabuły forum poprzez postać Mesayato i sierociniec jego rodziców. Kolejny plus za przedstawienie fragmentów dzieciństwa. Miałem nadzieje na spokojne, radosne dzieciństwo. Niestety przydarzyła się akcja, która już tak fajnie nie została opisana. Pierwsza sprawa ten chudy dwudziestolatek to twój ojciec to znaczy że miał 15 lat, kiedy przyszedłeś na świat, trochę mało ale do przełknięcia. Cała ta akcja z ojcem wydaje się też strasznie zagmatwana i niezrozumiała, co za tym nielogiczna. Jestem w stanie przyznać Ci 40 punktów możesz próbować poprawić lub kontynuować poprzez rozdanie punktów.

Ostatnio edytowany przez Sensei_Akio (2014-02-16 17:10:37)

Offline

 

#200 2014-02-16 16:46:51

Hashimito

Klan Uchiha

Zarejestrowany: 2014-02-16
Posty: 5

Re: Sala #1 - Prolog

Spoiler:

Siła: 3
Wytrzymałość: 2
Szybkość: 3
Reakcje: 1
Umysł: 1
Wola: 3
Kontrola chakry: 5

Ostatnio edytowany przez Hashimito (2014-02-16 16:47:43)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.ninjaclanwars.pun.pl