Ogłoszenie


#321 2013-07-22 16:00:10

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Miasto

Po niedługiej wędrówce dotarłem do miasta. Ludzie zdawali się prowadzić normalne życie, co było dla mnie rzeczą dziwną, biorąc pod uwagę wydarzenia z niedalekiej przeszłości, kiedy to wszędzie panoszyły się oddziały straży i chłopscy partyzanci. Większość rozwalonych budynków była obecnie remontowana, a niektóre z nich sprawiały wrażenie, jakby nigdy nic się tu nie wydarzyło. Nie pasowało mi to na rodzaj polityki któregokolwiek z tych trzech drani- każdy z nich dbał tylko o swój tyłek.
    Odnalazłem wolną ławkę przy głównej drodze, prowadzącej do pałacu i po otarciu z jej wierzchu wody, spocząłem na niej. Rozglądałem się, szukając czegoś podejrzanego. Wytężałem wszystkie zmysły, by dostrzec coś niezwyczajnego, ale bezskutecznie. W końcu, gdy miałem już dość deszczu, wstałem z ławki i podszedłem do najbliższego przechodnia.
    -Uszanowanie, nazywam się Ayamaru. Jak leci dzień?- zagadnąłem, nie chcąc od razu zdradzać swoich intencji.

Offline

 

#322 2013-07-22 16:12:48

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Miasto

Post #2
   Przypadkowym przechodniem okazała się starsza, pomarszczona, przygarbiona kobieta. Na twoje słowa nawet nie zareagowała, prawdopodobnie jej bębenki słuchowe nie były już w najlepszej kondycji. Nic w tym dziwnego - w końcu niedawno odbyła się tu prawdziwa batalia, co z pewnością nie obyło się bez głośnych wybuchów i ogólnej wrzawy. No ale skąd nieświadomy niczego Kiyoshi mógłby o tym wiedzieć?
   Tak więc staruszka, nie zważając zupełnie na członka klanu z Baigai, dreptała sobie spokojnie przed siebie, mrucząc coś niewyraźnie pod nosem, jak to już ludzie w podeszłym wieku mają w zwyczaju. Nie dostrzegając cię ciągle, po prostu wpadła na ciebie, nie podnosząc wcześniej głowy, by się rozejrzeć. Od razu zwinnym ruchem odskoczyła do ciebie, niemal przewracając się przy lądowaniu, po czym pokuśtykała w zawrotnym tempie w przeciwną stronę, jęcząc przy tym doniośle. Mogłoby się zdawać, że coś było z nią nie w porządku.
   Wtedy podeszła do ciebie inna kobieta, na oko czterdziestoletnia, która nie miała problemów z poruszaniem się, słuchem czy wzrokiem - ot, zwykła przedstawicielka grupy matek. Spojrzała na ciebie i pobłażliwym tonem rzekła: Proszę jej wybaczyć to "zdziwaczenie"... Jednak znając niedawne wydarzenia, nie powinieneś się dziwić chłopcze... Po czym uśmiechnęła się, nie odchodząc jednak.

Offline

 

#323 2013-07-22 16:28:56

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Miasto

Dopiero po zadanym pytaniu przyjrzałem się zaczepionemu przechodniowi. Była to staruszka, lepiej nie mogłem trafić, gdyż ogólnie wiadomo, że staruszki to niezłe plotkary i prawdziwe skarbnice wiedzy. Niestety ta okazała się całkiem nieprzydatna, nawet nie zareagowała na pytanie, najprawdopodobniej jej narząd słuchu nie działał już tak, jak powinien. Tymczasem jej ciało okazało się niezwykle zręczne, jak na jej kategorię wiekową, bo sprawnie uciekła, po wpadnięciu na mnie. Było to co najmniej ciekawe.
    Wkrótce potem zaczepiła mnie inna kobieta, najprawdopodobniej ktoś z rodziny babuni, może córka, kto inny by ją tłumaczył? Wśród jej wyjaśnień padły dość ciekawe słowa, które mnie zastanowiły, a mianowicie coś o niedawnych wydarzeniach, o których powinienem był wiedzieć.
    -Nic się przecież nie stało- odparłem i uśmiechnąłem się grzecznie- Tak, doszły mnie słuchy o starciach wojska z chłopami w trakcie obierania nowego władcy, ale w jaki sposób to na nią wpłynęło?

Offline

 

#324 2013-07-22 16:42:17

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Miasto

Post #3
   Kobieta ucieszyła się, słysząc, że nie przejąłeś się co najmniej dziwnym zachowanie staruszki, co okazała jeszcze bardziej promiennym uśmiechem, który rozświetlił jej twarz, na której zaczynały pojawiać się pierwsze oznaki starości - pojedyncze zmarszczki mimiczne. Możliwe, że sama miała jakieś zmartwienia, co jednak chowała za idealną grą aktorską.
   Chwilę później jej oczy przybrały niemal niewiarygodnie duży rozmiar, co było jej reakcją na wieść, że wiesz tak mało. Ściągnęła nieznacznie usta, zastanawiają się, od czego zacząć, kiedy w końcu wzięła duży haust powietrza, przygotowując się w ten sposób do przedstawienia ci historii tego miejsca.
   Agaiew i Dou stanęli naprzeciw siebie, wspierani przez swoje wojska. Co ja plotę? Toż to nawet nie byli żołnierze! - prychnęła wściekle na dźwięk swoich własnych słów. Widać było jak na dłoni, że również jej nie była obojętna ta sprawa. - Zbierali z ulic każdego, kto wpadł w ich łapska; tak bardzo pragnęli władzy! Wcielali ich w swoje paskudne zastępy, dając broń i nawet ni pokazując, jak jej użyć! - była wyraźnie zdenerwowana, jednak mówiła przyciszonym głosem, jakby w obawie, że ktoś ją usłyszy. Pewnie nie miała ochoty narażać żadnego z mieszkańców na przeżywanie wszystkiego raz jeszcze...
   Nie ma rodziny, której ta tragedia by nie dotknęła. Każdy kogoś stracił... - ciągnęła swą opowieść. - Na dodatek nasz obrońca i wybraniec - Seshin - zniknął gdzieś tak nagle, jak się pojawił. Na szczęście pojawił się inny kandydat do tronu, po tym, jak dwójka braci zginęła od swoich bestialskich zamiarów. Obecny władca nam pasuje, ale i on nie radzi sobie ze wszystkim...

Offline

 

#325 2013-07-22 21:09:43

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Miasto

Na twarzy kobiety zagościł uśmiech, jak się okazało poprzedzający dość istotne informacje. Z każdym kolejnym jej słowem na mojej twarzy malowało się coraz większe zdumienie. Najgorsze nie było to, że tak wiele się zdarzyło i ja nic o tym nie wiedziałem, ale to, że byłem w samym sercu tej sprawy i mnie to ominęło!
    A więc ktoś inny został Lordem Feudalnym. Ciekawe zatem, dokąd ulotnił się Seshin ze wszystkimi zrabowanymi rzeczami?. Musiałem wyciągnąć z tej kobiety wszystko, co wiedziała. Mogła być moją jedyną przepustką do odzyskania swoich rzeczy, a co ważniejsze- honoru.
    -Bardzo mi przykro to słyszeć, proszę pani- odezwałem się ze współczuciem w głosie- Podejrzewam, jakie musi być to dla pani trudne, żeby o tym mówić. Jednak gdyby zechciała pani podzielić się ze mną jakimiś informacjami, śladami, może nawet plotkami zdradzającymi obecne miejsce pobytu Seshina, to byłbym niezmiernie wdzięczny. Na pewno bohater mieszkańców nie odszedł z miasta nie zostawiając za sobą jakichkolwiek śladów. Może jego słudzy gdzieś są w pobliżu miasta? Po prostu ta sprawa wydaje mi się dziwna i zapewne wielu mieszkańców również chciałoby się dowiedzieć, co dokładnie się dzieje z ich nadzieją na tron- powiedziałem, starając się jak mogłem, by wyjść na osobę godną zaufania- rozumie pani, co mam na myśli, prawda?

Ostatnio edytowany przez Ayamaru (2013-07-22 21:10:07)

Offline

 

#326 2013-07-22 21:25:16

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Miasto

Post #4
   Kobieta spojrzała na Ayamaru dziwnie. Nie była to mina jednoznaczna do określenia, jednak było w niej coś, jak mieszanka zdziwienia, niedowierzania, a nawet... oburzenia? Otworzyła usta dosyć szeroko, po czym spomiędzy rozpostartych warg wylała się kolejna porcja słów.
   -Czy naprawdę ci się wydaje, że nikt nie próbował go odszukać? Przecież był on naszą nadzieją, nie dalibyśmy tak łatwo za wygraną. Zresztą... to już teraz nie ma znaczenia. Jak już mówiłam, nasz nowy lord sprawuje się całkiem dobrze, nie mamy mu nic do zarzucenia. - przerwała na chwilę, jakby zmieszana. Sprawiała wrażenie, jakby zastanawiała się nad czymś. Wtedy odezwała się nagle:
   -Poza tym, mamy większe zmartwienia na głowie. Od czasu sporu o tron w mieście zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Wiele z nich dotyczy spraw rabunkowych. Właśnie to naprowadza mnie na trop, iż może to być jakaś szajka złodziei. Inni myślą, że to sprawka tych ninja, którzy tutaj przybyli tuż przez starcie braci, ale ja myślę, że to coś innego...

Offline

 

#327 2013-07-28 20:09:20

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Miasto

Reakcja kobiety mnie zdumiała- chciałem przecież im pomóc, to znaczy tak trochę przy okazji, ale przecież skąd ona mogła o tym wiedzieć. Zapewne przez pewien moment moja mina zawtórowała jej własnej- zaskoczenie pomieszane z irytacją. Całe szczęście rozmówczyni wyrwała mnie z tego stanu niedowierzania, tłumacząc sytuację. Ja jednak nie mogłem się powstrzymać i wciąłem jej się w zdanie:
    -Z całym szacunkiem, ale może nie szukaliście jak należy?- ona jednak wydawała się nie słyszeć mojej uwagi i kontynuowała swój pełen żalu wywód o nadziei ludu i tym, jaki to Seshin był wspaniały. Chciałem już jej powiedzieć, że Seshin był zwykłym oszustem, oczywiście nie było to poparte żadnymi dowodami czy choćby argumentami, jedynie swoim własnym przeczuciem, które towarzyszyło mi od pierwszego spotkania z nim. Zdecydowałem się jednak tego nie robić, odezwała się we mnie bowiem moja dziecięca jeszcze wrażliwość. Nie chciałem burzyć jej światopoglądu, szczególnie, że nie przyniosłoby to nikomu korzyści.
    Po chwili zastanowienia przeszła jakby do kolejnego rozdziału powieści, zdecydowanie bardziej wiarygodnego i interesującego. Słuchałem jej bardzo dokładnie i wyraźnie, starając się wyłuskać wszystkie najbardziej przydatne informacje. Szczególnie zastanowiły mnie kradzieże, w końcu to ostatnia rzecz, która łączyła większość, jak nie wszystkich ninja z osobą Seshina. Może idąc tym śladem, trafię i na niego? Poza tym szajka złodziei również potwierdzała moje wcześniejsze przypuszczenia- jak Seshin sam mógłby okraść wszystkich ninja? Na pewno ktoś musiał mu pomagać.
    -Bardzo mi przykro to słyszeć, proszę pani. Proszę mi jednak powiedzieć, czy ktoś badał już tę sprawę dogłębnie? Może władca podjął jakieś kroki?- Liczyłem na odpowiedź negującą postawione przeze mnie pytania. Sam chciałem zgłębić tę sprawę, nie potrzebowałem, by ktoś deptał mi po piętach i nadzorował każdy mój ruch, a co gorsza odsunął mnie od sprawy, która, jak przypuszczałem, dotyczyła również i mnie.

Offline

 

#328 2013-07-29 14:48:44

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Miasto

Post #5
   Kobieta wyrwała się z istnego amoku, w który sama się wpędziła, rozwlekając się na temat problemów, z jakimi  borykała się ludność Sashikan, a może i całego Kraju Ziemi. Zmusiły ją do tego twoje słowa, które dopiero po chwili dotarły do niej, zmuszając do przerwania swego wywodu i wysłuchania tego, co miałeś do powiedzenia.
   Kiedy skończyłeś, odezwała się do ciebie tymi słowami: Z tego, co wiem, ktoś badał tę sprawę. Inicjatywa jednak nie należała do lorda, tego jestem pewna. Była to bowiem grupa nastolatków, którzy planowali w przyszłości wstąpić do akademii ninja. Oni szukali rzezimieszków. Po jakimś czasie zaginęli bez śladu, jednak nikt, poza ich rodzinami, jakoś się tym specjalnie nie przejął. Większość pomyślała, że wstąpili oni w szeregi tych rozbójników, gdyż od tamtej pory zaczęło ginąć nawet więcej przedmiotów, a nawet i osób...
   Zawiesiła głos. Widocznie trudno jej było o tym mówić. Po chwili przemogła się i kontynuowała swą opowieść. Nie dość, że wojna domowa pochłonęła tak wielką ilość ludzi, to jeszcze teraz te bandziory tu grasują! Radzę ci uważać, żeby i tobie czegoś nie skroili, a może abyś i ty nie został uprowadzony... Szczególnie bądź ostrożny w okolicach miasteczka, gdyż to tam jest najwięcej incydentów... Przepraszam cię, ale muszę już iść. Proszę cię, uważaj na siebie! - po czym minęła cię i poszła w swoją stronę.

Offline

 

#329 2013-07-29 19:19:32

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Miasto

Tak jak podejrzewałem, sprawa nie została dokładnie zbadana. Po krótkim namyśle doszedłem do wniosku, że motyw uprowadzenia nie wchodzi w grę- skoro zbójom zależało na wzbogaceniu się, zażądaliby okupu, a nie przetrzymywali dzieci. Pewnie same wstąpiły w szeregi szajki, żeby "żyć na poziomie" za pieniądze zrabowane swoim sąsiadom. Głupie!- było to jedyne słowo, które przyszło mi do głowy, kończąc tok myślowy, próbujący uporządkować informację i może poznać motyw.
    Uderzyła mnie fala gorąca, gdy wyobraziłem sobie, co muszą czuć rodzice tych dzieciaków- dobrze pamiętałem, jak moi martwili się o mnie po opuszczeniu domu w celu nauki w Akademii, mimo że wiedzieli, że nic mi nie grozi. Ci jednak mogli przyjąć każdy scenariusz za prawdopodobny, nawet śmierć potomków.
    Ten wywód biegł sobie swoim torem w mojej głowie, podczas gdy ja słuchałem słów kobiety. Nie wiem, jak byłem w stanie myśleć niezależnie przy takim natłoku słów, ale cóż, tak po prostu było.
    -Dziękuję za troskę i ostrzeżenie, ale niech się pani nie martwi. Jako przedstawiciel klanu Kiyoshi, nie pozwolę, by ta sprawa pozostała nierozwikłana!- rzuciłem jej na odchodne, po czym chwilę popatrzyłem, jak się oddala. Następnie udałem się do miasteczka, gdzie prowadził mnie trop podsunięty przez rozmówczynię.

[z/t -> Miasteczko]

Ostatnio edytowany przez Ayamaru (2013-07-29 19:42:41)

Offline

 

#330 2013-08-05 11:39:57

Hiyoki

Gość

Re: Miasto

Cóż, po całym tym przedstawieniu mogłem jedynie się stąd ulotnić. Bo co do roboty miałem w Kraju Ziemi, w Sashikan? Nic mnie tu nie trzymało, dosłownie nic, a wręcz przeciwnie, coś kazało mi się stąd wynieść. Może to przez to, że ta prowincja już zawsze będzie mi się kojarzyć z polityką, tym nudnym jak flaki z olejem tematem. Sprawy potoczyły się beznadziejnie, czułem, jakby całe to zamieszanie odbyło się na darmo, bo pomimo naszego ogromnego wkładu w sytuację nowym lordem feudalnym został jakiś przydrożny kupiec, nie wiadomo kto. No przecież to bez sensu! Nic, dosłownie nic mnie tu nie trzymało, natomiast miałem wiele rzeczy do zrobienia gdzieś indziej, po prostu chciałem się rozerwać, potrenować, czy coś w ten deseń. Teraz odbędę niedługą podróż, podróż do Kraju Wiatru. Mam zamiar zawitać w prowincji Enko przynależącej do klanu Namikaze, oczywiście nie mam w tym żadnego powodu, wybieram się tam, bo to dość blisko, a jeszcze nigdy nie byłem w Kraju Wiatru. Pomyślałem, że ciekawym doświadczeniem może być odwiedzenie tamtych okolic. Ba! Może nawet uda mi się spotkać jakiegoś Namikaze, zawalczyć z nim, przetestować jego możliwości? Byłoby miło.

[z/t -> Ame no Kuni, Tereny]

 

#331 2013-08-10 21:11:29

Daiki

Gość

Re: Miasto

Tak, jak sobie postanowiłem - zmierzałem teraz do Enko. Rada mojego klanu pokładała we mnie nadzieje związane z turniejem organizowanym przez klan Namikaze, sam zresztą miałem wobec siebie spore oczekiwania. Ostatnio tyle myślę o walce, o możliwości sprawdzenia się, no i proszę, w końcu dostałem swoją szansę i to nawet lepszą, niż by się mogło wydawać. Turniej ninja - to coś, co na pewno będzie obserwowane przez bardzo ważne osobistości, ponadto zjawią się na nim pewnie ninja z całego świata, czyli i ja muszę się tam pokazać, po prostu muszę. Zaprezentuję najwyższą klasę i pokażę wszystko to, na co stać klan Hyuuga. W sumie, to nie wszystko, a jedynie część mocy, jaką może wykazać się mój klan, przecież jeszcze daleka droga przede mną, by osiągnąć perfekcję w korzystaniu z Byakugan'a i zdolności klanowych. Ale coś tam już potrafię, na pewno będę mógł się zaprezentować na tym turnieju i sprawdzić się. A może poznam również kogoś, kto byłby mi towarzyszem? Bo ostatnio zaczęła mi doskwierać samotność, nawet pomimo tego, że miałem trzyletnią przerwę. Przede mną Ame no Kuni, Kraj Deszczu, z niego będę miał całkiem niedaleko do Enko, w drogę!

[z/t -> Ame no Kuni, Tereny]

 

#332 2013-09-28 22:28:30

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Miasto

     Frunął przed siebie, zostawiając pod sobą zminiaturyzowany świat. Lasy, wyglądające jak grzędy ciasno zasadzonych brokuł witały go wonnym powiewem świeżego powietrza, który ulatniał się z liściastych koron równie zmyślnie, co stada leśnych ptaków, przerażonych widokiem kryształowego smoka, rzucającego wyolbrzymiony cień drapieżcy.
     Jednak dziś drapieżca nie miał zamiaru polować. Sunął przed siebie zamyślony, zasępiony, jakby nieobecny. Szybował, rozpruwając suchy wiatr, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dokoła. Nie miał nawet pojęcia, gdzie się kieruje, robił to w pełni instynktownie, podporządkowany cichym wewnętrznym szeptom, każącym mu iść na północ, daleko na północ, bo tam właśnie tam jest jego dom.
     Baigai.
     Wciąż miał w głowie obraz siedzącego w loży liderów Gamatta, jak zwykle dostojnego i zadowolonego, obojętnego zarazem na fakt przystąpienia jego najsilniejszego krewniaka w szeregi Wyrzutków. I po raz kolejny legenda była górą, po raz kolejny udowodniła jak Ryo łatwo wewnętrznie naderwać i z jaką prostotą można mu wyrwać zwycięstwo.
     Uśpili go jak psa.
     Zniżył lot, widząc pod sobą rozciągnięte miasteczko, wydające się z góry plazmą, poznaczoną drewnianymi wzniesieniami. Sashikan jak zwykle prezentowało się wyśmienicie, prosto w nos uderzając swą kupiecką potęgą. Miasto pozbawione protekcji jakiegokolwiek z klanów, ukierunkowane bezpośrednio ekonomiczne zdawało się już dawno zapomnieć o walce Lordów.
     Kryształowy smok zahaczył z impetem o ziemię, sunąc po niej z całym posiadanym ciężarem. Zatrzymawszy się nareszcie, pozwolił jeźdźcowi zejść ze swojego łba, odprowadzając go wzrokiem chwilę później, dopóki ten nie zniknął pośród gąszczu ludzi, gotujących się przy rosłych straganach wzdłuż ulicy.
     Jednooki zatrzymywał się przy jednym z takich straganów, zawieszając spojrzenie na woreczku z podręcznym tytoniem i fajce w zestawie. Nigdy nie palił, ale do samej idei nie miał nic przeciwko. Co prawda, wizja palenia papierosów przerastała go swoją paskudnością, lecz możliwość korzystania z fajki prezentowała się na tyle dostojnie, że mógł i chciał sobie na to pozwolić.
     Za chwilę znowu szybował, pozwalając smokowi kierować się na północ.

[z/t -> Baigai/Bar]


Ostatnio edytowany przez Ryo (2013-09-28 22:30:47)

Offline

 

#333 2013-10-08 17:28:29

 Igari

Zaginiony

Nie ma już po co pisać.
Zarejestrowany: 2013-06-08
Posty: 78
Ranga: Zbieg
Wiek: 18

Re: Miasto

    Domki górników, główne te wyglądające na mniej zamożnych, ciągnęły się wzdłuż ulicy którą powoli zmierzaliśmy, nie było zbytnio atmosfery do rozmowy, toteż ta średnio się kleiła, ograniczona do zdawkowych, często nie wnoszących nic zdań. Ciekawiło mnie czy to już kres wędrówki, nie, na pewno nie, przecież nikt nie płaci tak okazałej ceny ochronie za podróż do sąsiedniej prowincji. Choć taki brak logiki w podejrzanej profesji nieznajomego wzbudzał we mnie coś naturalnego, jakbym tylko czekała aż karty zostaną odkryte, a w nich cała prawda, o tym że to wynajęty przez klan któremu się sprzeniewierzyłam łowca głów, i że nadszedł czas zapłacić za zdradę, jestem zdrajczynią i niewątpliwie jestem ścigana.
    Miałam nadzieję że w końcu dowiem się jakie imię nosi jednooki, choć odkąd wyruszyliśmy z Baigai nie dane mi było poznać czegoś, co byłoby niewątpliwie, jak i moje imię zmyślone, nic nadzwyczajnego.

Offline

 

#334 2013-11-04 20:11:29

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Miasto

     Zarzucił workiem plecy, udał, że ten uwiera mu nie lada ciężarem. Domyślał się, jakoby jego rola, w której od jakiegoś czasu próbował się odnaleźć, nie wychodzi mu tak, jak wychodzić powinna i najprawdopodobniej jego dzielna eskorta zdążyła to zauważyć. Kupiec był z niego żaden, a sam cech miał sobie za niemalże obcy. Orientował się rzecz jasna w tym i owym, wiedział co to cło, wiedział jak zapłacić myto i dlaczego w ogóle należy to robić. Rozumiał, powierzchownie, zasady ekonomii, posiadał elementarną wiedzę na temat tego, co warto sprzedawać i za ile. Ale nic ponadto. Miał nadzieję, że to wystarczy.
     Co prawda, czuł się idiotycznie. Proszenie kogokolwiek o pomoc nigdy nie leżało w jego charakterze, tym bardziej, gdy chodziło o ochronę. On, Smok z Baigai miałby mieć eskortę! Zupełnie tak, jakby ta była mu do czegokolwiek potrzebna. Wszak to on, nie kto inny, posiadał moc, która mogłaby wywrócić same Ogoniaste Bestie do góry brzuchem i to wcale nie w spazmie śmiechu. Był potęgą i jednym z największych weteranów dzisiejszego świata. A teraz szedł, w zbyt luźnym kimonie, z fajką w ustach, nieopodal dziewczyny, o której nie wiedział nic ponad to, co mu zdążyła sama o sobie powiedzieć. Ha! I będąc tego świadom, nie przestawał odczyniać tej szopki, dalej brnął w głupawej zabawie o z dawna zatraconym sensie.
     Podobała mu się. Właściwie to jej skóra. Blada, odbijająca się jasnym odblaskiem w promieniach słonecznych, mile kontrastująca z długimi, czarnymi włosami. Może jego upodobanie leżało w tym, że jego aparycja była nieco zbliżonej do tej, którą miała ona. Blada skóra, czarne włosy. Oczy. Nie, oczy mieli zupełnie różne. Fiolet i czerń. Fiolet...
     Wzniósł głowę ku górze, zacmokał na widok szarej masy, ciężkich obłoków.
     - Zanosi się na deszcz - powiedział, pykając z fajki. - Będzie lać jak nic, a mi deszcz nie w myśl... Oj nie w myśl - pokręcił głową, zamyślił się.

Offline

 

#335 2013-11-04 23:20:38

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

post #1
   On spoglądał na nią ukradkiem, zastanawiając się nad jej urodą, kontemplując pogodę, która za parę chwil miała ulec zmianie. Ona myślami była daleko od miejsca, gdzie teraz wlokła stopę za stopą, odbijając je lekko od kamiennej posadzki, na której tak hałaśliwie dudniły przejeżdżające, drewniane wozy, pełne bogactw z całego świata. Pulchni kupcy, siedzący dostojnie na swoich rumakach, raz po raz pokrzykiwali na strudzonych parobków, troszczących się o transportowane dobra, wydając im kolejne komendy.
   Słońce schowało się za chmurami, nieśmiało zapewniając o swojej obecności, ukazując się poszukującym go jedynie jako przyciemnione, świetliste koło, przedzierające się resztkami sił przez gęstwinę chmur. Widocznie nie przeszkadzało to tutejszym dzieciom w urządzaniu sobie kolejnych, szalonych zabaw, gdyż co chwila można było natknąć się na roześmianą gromadkę, wesoło dokazującą przy drogach. Życie zdawało tętnić w tym miejscu, jak w żadnym innym. Choć na próżno można by tu szukać uniesień artystycznych, czy też duchowych, dało się tu odczuć coś jakby wewnętrzny spokój. Niewątpliwie miejsce to zapomniało już o trudnościach, jakich doświadczyło jeszcze kilka lat wcześniej. Teraz miasto to było pełne życia i stało się źródłem ukojenia dla przybywających turystów lub choćby podróżnych, zatrzymujących się tu na kilka chwil, by pozwolić sobie odsapnąć w swojej wędrówce.
   Zadowalający się zdawkową rozmową bohaterowie, zmierzali powoli ku bramom miasta, skąd mieli wyruszyć w swoją podróż. Ostatnie mlaśnięcie podeszwy buta, zmieszane z przecinającym powietrze na wskroś tupnięciem niskiego obcasa... Znaleźli się na rozdrożu. Po lewej - wyjście ku niebezpiecznym terenom lodowców i wiecznych śniegów, po prawej zaś - brama, wiodąca do krainy deszczowych chmur. Wybór należał tylko do nich. Którą drogę uznają za bardziej odpowiednią dla powodzenia swoich celów?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#336 2013-11-05 00:08:08

 Igari

Zaginiony

Nie ma już po co pisać.
Zarejestrowany: 2013-06-08
Posty: 78
Ranga: Zbieg
Wiek: 18

Re: Miasto

   Im dalej pozostawialiśmy za sobą Baigai, tym znaczniej uciążliwe stawało się poczucie niewiedzy, względem mego mocodawcy, nie byłam pewna zagrożeń jakie krył za sobą szlak którym mieliśmy dotrzeć do celu. Ta niepewność wzmagana nieufnością do jednookiego nie mogła wróżyć niczego dobrego, toteż pozostawało mi jedynie bez względu na warunki baczyć tak na rzekome przeciwności, jakie by nie zaistniały, i podejrzanego kupca, który w żadnym calu go nie przypominał, a który zarzekał się że owym właśnie jest. Miasteczko iście, gwarne i cieszące się bogactwem napływających zewsząd kupców wraz z ich kramami, niechybnie dobrze wróżyło rozwojowi i koniunkturze, co zapewne zaowocuje i to niebawem.
   - Wiem że się powtarzam, ale może zdradzisz mi w końcu jak się nazywasz, przynajmniej dla ułatwienia rozmowy. - Składając usta w bliżej nieokreślony grymas, łypnęłam od niechcenia na najbliższy stragan, na którym o dziwo nie zauważyłam wszechobecnych rybek, a warzywa, z żyźniejszych terenów Kraju Ziemi.
   - Oj nie w myśl ci deszcz kupcze? A gdzie to jeśli można wiedzieć straciłeś oko, panie posiadający dom w Baigai, w wiosce klanu Kiyoshi. Tego klanu dla którego wyczarowanie kilku kryształków to ruszenie małym paluszkiem? - Delikatnie, a raczej bezwstydnie starałam się wyłowić jakiekolwiek poruszenie na twarzy nieznajomego z workiem kryształów na plecach. Powoli zbliżaliśmy się ku rozstajom, a to którą mieliśmy dalej podążyć drogą, zależało jedynie od mojego przystojnego sprzedawcy kryształów, wątpliwego pochodzenia.

Offline

 

#337 2013-11-05 20:15:33

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Miasto

         Ryo wyjął ustnik spod warg i spojrzał nań krytycznie. Przyłożył palec do otworu, stuknął nim kilkakrotnie, a potem, skrzywiwszy się nieco, pstryknął weń palcami. Operację powtórzył jeszcze kilka razy, aż nareszcie westchnął przeciągle, wypuszczając przez nos resztki tego, co pozostało mu w płucach. Nie wyglądał na wesołego, ale też nie zdawało się po nim poznać, aby jego sumienie nękał jakiś szczególny problem.
     - Zapchała się. Gomen - wytłumaczył, rozkręcając fajkę. Ze środka wysypało się kilka spopielonych ziarenek, wydętych przez sczerniałą, brzydko pachnącą łunę. - A gwarantowali, że jest to porządny instrument. Naaah... - pokręcił głową, potrząsnął bębenkiem, pozbywając się resztki blokujących go paprochów. Minęła dłuższa chwila, nim zdążył pozbawionymi wprawy ruchami połączyć na nowo rozczłonkowane elementy, na nowo zapełnić je świeżym tytoniem, który zaś chwilę później tlił niezdarnie trzęsącą się zapałką. Kiedy skończył, odetchnął z ulgą i naciągnął na głowę obszerny, garncowaty kapelusz, którego rondo przekraczało jakiekolwiek granice zdrowego rozsądku. I smaku.
     - Rzucam na siebie aż tak ciężkie podejrzenia? - zapytał, uśmiechając się zagadkowo. - No cóż... Oko straciłem, jak mi się zdaje, gdy jeszcze dzieckiem byłem i uskuteczniałem wspinaczki po płotach o nader wrednych ostrokołach. Stąd i moja awersja do deszczu. Łatwo się wtedy poślizgnąć.
     Uśmiech zszedł mu z twarzy, zasępił się, umilkł. Nie zatrzymując się, skręcił bez słowa w lewo, w kierunku, z którego rozpościerał się mroźny krajobraz Kraju Żelaza. Kroki stawiał pewne. Zdecydowane.

Offline

 

#338 2013-11-06 12:03:33

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

post #2
   A więc wszystko miało rozstrzygnąć się w tej chwili. Każdy wprawiony w swym fachu kupiec musi zdawać sobie sprawę z tego, iż wybranie tej właściwej drogi jest kluczowym dla powodzenia swoich misji, które sami sobie wyznaczają każdego razu. I zawsze chodzi o to samo - by zdobyć potrzebny towar i bezpiecznie przewieźć go przez kawał świata tylko po to, by zarobić na tym trochę grosza, którym i tak śmierdzieli już na kilometr.
   Ta pogoń za bogactwem łączyła wszystkich handlowców, których nieraz można spotkać na drogach większych miast i targowiskach, które są ich istnymi świątyniami. Jednak tajemnicza brunetka, przyglądająca się przenikliwym spojrzeniem obiektowi swojej ochrony, zdawała się dostrzegać coś, czego może nie było widać na pierwszy rzut oka. Ukrywający swą tożsamość mężczyzna, tak zaciekle walczący z zapchaną fajką, zdecydowanie nie wydawał się wpisywać w ten utarty schemat.
   Wędrówka przez mroźne krainy bez odpowiedniego wyposażenia, jak choćby grube, puchowe kurtki, wydawała się nie być najmądrzejszym pomysłem. Bezimienny kupiec zdawał się jednak nie dbać o takie detale, przekraczając bez najmniejszych choćby wątpliwości północną bramę Sashikan. Po kilku minutach podróży dwójka samotnych wędrowców mogła poczuć na swojej skórze pierwsze nieprzyjemne podmuchy mroźnego powietrza, stawiającego włosy na odkrytych częściach ciała na baczność. Czy mimo wszystko kontynuowali swą podróż ku sercu lodowej krainy?

Offline

 

#339 2013-11-06 17:11:45

 Igari

Zaginiony

Nie ma już po co pisać.
Zarejestrowany: 2013-06-08
Posty: 78
Ranga: Zbieg
Wiek: 18

Re: Miasto

   Nieznajomy robił się coraz to bardziej irytujący, a co do moich podejrzeń, zbył je beznamiętnie, tak jak pytania o jego miano. Nie było żadnych wątpliwości, mężczyzna ciągnął mnie  bezsprzecznie w jakąś pułapkę, nawet nie starając się zbytnio tego przede mną ukrywać, co przejawiało się serią podejrzanych dla mnie czynników. Musiałam kwestię nieufności rozwiązać jak najszybciej, inaczej mogłam liczyć na nieprzewidziane przygody, zaliczające się nie do tych najprzyjemniejszych.
   Po pewnym czasie wędrówki śladem mego mocodawcy, poczułam jak powietrze coraz bardziej drażni ścianki nozdrzy, liże ciało przyzwyczajone do umiarkowanego ciepła. Im dalej byliśmy Kraju Żelaza, tym widoczniej spadała temperatura, cóż, taka wędrówka i mój enigmatyczny kupiec nie zaopatrzył się w odpowiednie wyposażenie, kolejny gwóźdź do trumny zagrzebywanej w ziemi ufności. A zapowiadało się że będzie jeszcze zimniej.
   Zapinając skórzany płaszcz poczułam jak gęsia skórka przebiega przyjemnie po plecach, wprawiając ciało w delikatne drżenie, miałam dość. Splatając ręce na piersi wstrzymałam nasz dwuosobowy pochód. 
Zatrzymajmy się, możemy rozpalić ognisko i na moment odpocząć? - Ton nie brzmiał ironicznie, raczej po prostu oczekujący decyzji obiektu ochrony, to od niego zależało czy i kiedy się zatrzymamy, on znał cel wędrówki, więc tym bardziej zdałam się na pastwę jego decyzji.

Offline

 

#340 2013-11-06 21:13:11

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Miasto

     Mróz począł dawać się we znaki. Bure chmurzyska okalające Sashikan zbledły, okryły się jaśniejszym kontrastem, wraz z którym przyszedł tęgi wicher, zsyłający bezlitosne cięgi na jego twarz. Podobnie, jak deszczu, wiatru też nie lubił. Nie cierpiał mrużyć oczu w ucieczce przed kolejnymi smagnięciami, nie cierpiał odczuwać jego towarzystwa podczas walk, gdzie nie raz i nie dwa, jego słuch zostawał zakłócony przez srogi gwizd nadciągających zewsząd podmuchów, a włosy, szastanie na lewo i prawo, właziły w oko, przylepiały się do twarzy, drażniąc wchodzącymi w oczodół kosmykami.
     Mimo wszystko nie potrafił się nie uśmiechnąć, kiedy spostrzegł hardą minę swojej wartowniczki, której nadciągające zimno też było nie w smak. Obserwował ją bacznie, gdy zapinała swój płaszcz, drgając raz po raz, targnięta stadem dreszczami.
     To wszystko wydawało mu się co najmniej śmieszne, choć rzeczywiście do śmiechu było mu daleko. Dla byle dziewczęcia, które ledwo co wypuściło maminą spódnice z dziecięcej piąstki, szedł na umór ku zachodnich granicom Kraju Ziemi. Kierował się niepowstrzymanie do krain, w których nie działo się dobrze, a całun wojny z wolna wzbijał się ku zakryciu zachodnich ziem. Po co? Co później z nią zrobi, gdy dojdą na miejsce? Zostawi, płacąc wcześniej za nabyte usługi, wracając na powrót do swojej ojczyzny? On? Jednooki Smok z Baigai?
     Gdy dziewczyna się zatrzymała, on także to zrobił. Kładąc dłoń na wierzchu swojego kapelusza, wyjrzał znad ronda, wzniósł brwi, wyraźnie zdziwiony.
     - Już? - zapytał, nie ukrywając zdziwienia - Widzę tedy, że marnie z twoją musztrą, ninjo. Nie za odpoczynek i wygrzewanie się przy ogniu ci płacę. Chodź.
     Poprawiwszy worek z towarem, który zdążył się nieco zsunąć z barku, począł kontynuować marsz, gwiżdżąc wesoło, choć sama melodia gubiła się we wszechobecnej wichurze.

Offline

 

#341 2014-11-20 21:53:37

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto





Zangetsu zrobił tak jak mówił. Opuścił rodzinne ziemie aby móc stać się silniejszym i wrócić tam kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. Czyli zapewne jakoś nie długo albo przynajmniej na rozkaz Kazunariego. Tak czy siak podróż w czasie nocy nie była czymś bezpiecznym, przynajmniej na terenie jego kraju. Dlaczego akurat wybrał to miasteczko? Przecież jest setki innych, bliżej ulokowanych. Co tak naprawdę przyciągnęło Zangetsu do tego miejsca? On sam tego nie wie, podczas podróży w gwieździstą noc, gdy używał swoich własnych nóg jako transport, gdy udało mu się zdobyć szybszy transport w postaci konia i wozu dalej rozmyślał dlaczego akurat Sashikan. Mimo, że panowała noc temperatura była dość wysoka, sama podróż również spokojnie minęła więc udało mu się dotrzeć akurat wtedy gdy na niebie pojawiły się pierwsze promyki słońca.

Plotki jednak mówiły prawdę o tym miejscu, całe miasto podzielone jest na dwie części. Różnicę tą naprawdę dobrze widać. Wszystko wydaje się być takie po układane, żadnego zbędnego chaosu. Oczywiście Zangetsu skierował się od razu do tej morskiej części miasta, wolał nie przybywać tam gdzie pracuje się w kopalniach gdyż tutejsi pracownicy mogliby go wziąć za dodatkowe ręce do pomocy, a tego nie chciał. Nie za bardzo miał chęci pracować w ciemnej, brudnej jaskini, choć prawdę mówiąc siedziba jego organizacji właśnie w takim miejscu się znajdowała. Wolał jednak poszukać czegoś przy wodzie, tam gdzie będzie mógł się trochę odświeżyć. Gdy dotarł do tej części miasta gdzie handlarz jest na każdy krok zamarł. Można by rzec, że opętała go mania zakupoholika. Chciał coś kupić, ale jego budżet tego nie pozwalał, aczkolwiek pozostał tylko przy obserwacjach z nadzieją, że uda mu się coś 'złowić'.



http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#342 2014-11-20 22:54:42

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

#1 - Sesja prosta dla Zangetsu


   Młody ninja z klanu Uchiha wydostał się z oblężonej wioski i postanowił trochę pozwiedzać okolicę. Był jednak cały czas gotowy na wezwanie od powrotu. Był teraz w mieście w Sashikanie. Udał się na wybrzeże bo nie uśmiechało mu się przebywanie w towarzystwie górników, którzy cali ubrudzeni musieli w ciemnościach wydobywać cenne surówce, dzięki którym te miasto jeszcze funkcjonowała.
   Targ, który tutaj się znajdował zawrócił chłopakowi w głowie. Pomimo, że sprzedawali tu głównie jedzenie i surowce mineralne chciał kupić wszystko. Nie był jednak na tyle bogaty i mógł pozwolić sobie tylko na przyglądanie się produktom wyłożonym przed kramami. Zangetsu rozglądał się przy okazji za jakąś małą robótką, która mogłaby zająć mu trochę wolnego czasu. Musiała zaciekawić go para chłopców w jego wieku, którzy szybkim krokiem szli przez targ jednocześnie czytając jakąś kartkę. Udało mu się usłyszeć urywek ich rozmowy:
- Szybciej bo nie zdążymy. Podobno przyjmują tylko kilku pierwszych...
- Nie przejmuj się, zerwaliśmy to ogłoszenie zaraz po tym jak je wywiesili, nikt więcej go nie widział. Na pewno się załapiemy.
- Miejmy nadzieję, że to był jedyny taki plakat, przydałoby mi się trochę grosza...

Offline

 

#343 2014-11-20 23:19:38

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto





Zangetsu zaczął sobie wyobrażać jak tarza się w jeziorze wypełnionym tymi wszystkimi klejnotami jakie teraz ma okazję oglądać na straganach. Nawet miał chęć zabrania jednego albo i nawet kilka nie płacąc za nie, ale postanowił jednak tego nie robić. Nie jest żadnym złodziejem więc nie powinien zniżać się do takich zagrań. Jego nos został zaatakowany różnymi zapachami. Aż żołądek zaczął mu śpiewać hymn ludzi głodnych. Nie dało się ukryć, Zangetsu od dłuższego czasu nie miał niczego dobrego w zębach. Musiał szybko sobie znaleźć jakieś zajęcie aby móc przynajmniej posmakować jakiś drobiazgów stąd.

Przechadzając się po targu rozglądał się czy przypadkiem ktoś nie szuka jakiejś pomocy, pracowników na krótki jak i na długo etat, ale niestety nic nie udaje mu się znaleźć. No chyba, że puste słupy, z których dawno poznikały ogłoszenia. Znudzony i głodny Zangetsu snuł się wzdłuż ulicy kontynuując swoje poszukiwania. Co chwile sięgał ręką do kieszeni gdyż chciał wierzyć, że w jednej chwili wypełni się ona pieniążkami. Tak, tego by bardzo chciał. Jednak po chwili do jego uszu dotarła nawet ciekawa wiadomość. Oczywiście jego oczy również zauważyły coś bardzo ciekawego. Byli to dwaj mali mężczyźni, mniej więcej w jego wieku. Trzymali w ręku jakąś dużą kartkę. Zangetsu nie był wstanie odczytać to co na niej jest napisane, dlatego postanowił ich śledzić. Po pewnym czasie usłyszał, że jest to jakieś zadanie dla kilku osób oraz to, że zerwali jedyny plakat aby nikt nie mógł ich uprzedzić. Przez chwile nie wiedział jak się zachować. Czy śledzić tę dwójkę do końca czy może wyjść z jakąś inicjatywą. Najwidoczniej nic nie podejrzewali więc Uchiha mógł spokojnie iść za nimi aż dotrą do celu, albo przynajmniej się do niego zbliżą aby móc potem ich zagadać i przy okazji znaleźć sobie pracę.



http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#344 2014-11-22 12:10:59

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#2


   Zangetsu zainteresował się dwójką chłopaków, którzy szybko przemieszczali się przez targ. Z ich rozmowy ewidentnie wynikało, że wiedzą skąd wziąć trochę pieniędzy. Postanowił więc udać się za nimi. Na targu było tyle osób, że bez problemu można było podążać za kimś bez zwracania na siebie niczyjej uwagi. Ta sztuka udała się też członkowi Yūgure.
   Chłopcy zaprowadzili na pogranicze targowiska, które graniczyło z morzem. W tym miejscu małe kramy i stoiska zamieniały się w doki do cumowania knajpy ewidentnie przeznaczone dla zmęczonych marynarzy, którzy wrócili z portu. Złodzieje plakatu skręcili na jeden z pomostów, przy którym stał sporych rozmiarów kuter rybacki. Tutaj tłum znacznie się przerzedził i można było odetchnąć świeżym powietrzem. Wróć. Można było odetchnąć powietrzem, które śmierdziało rybami. Smród był potworny. Wszystko wskazywało też, że to kuter w stronę którego udała się ta dwójka był źródłem nieprzyjemnego zapachu. Przed statkiem stał jakiś starszy mężczyzna, z którym zaczęli rozmawiać. Szum fal jednak skutecznie zagłuszał to o czym rozmawiali. Na koniec jednak uścisnęli sobie dłonie a młodzi weszli na pokład.

Offline

 

#345 2014-11-23 13:04:14

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto




Uchiha kontynuował podążanie za dwójką osobników w jego wieku. Był ciekawy gdzie go zaprowadzą i czy aby na pewno miejsce to, jest faktycznie tym czego teraz poszukiwał członek Yugure. Ludzi było pełno więc czasami chłopak miał problemy ze stałym kontaktem wzrokowym z tymi, których śledził. Nie wiedział czy owe dzieciaki są tak jak on ninjami więc nie chciał używać swoich oczu. Aczkolwiek śledzenie wychodziło mu bardzo dobrze mimo tego, że co chwilę traktował z bara kilku przechodni starał się nie rozpraszać i całą uwagę skupić na chłopakach i miejscu do którego idą.

Jego spacerek długo nie trwał. Otóż po kilku minutach do jego nosa dotarł dość znajomy i specyficzny zapach jak na każdy port. Był to zapach ryb! Mimo wielkiego smrodu jaki tu panował Zangetsu przypomniał sobie, że dawno nie jadł dobrej, wypieczonej rybki. Aż na samą myśl ślinka ciekła. Chłopak spostrzegł jak jego "ofiary" wchodzą na dok a następnie na jeden z kutrów rybackich. Postanowił chwilę odczekać i przyjrzeć się temu co tam się bedzie działo. Nie było jednak nic nadzwyczajnego. Zwykły uścisk dłoni i wymiana paru słów, których członek Yugure nie mógł usłyszeć.  Postanowił jednak udać się za nimi na ową jednostkę morską. Może i dla niego znajdzie się jakaś praca. Miał na sobie nadal lekko zniszczony strój Yugure, których raczej na tych ziemiach nie wiele znaczył i mało kto wiedział co to dokładnie znaczy. Podszedł do mężczyzny i patrząc na niego, jednocześnie próbując odganąć jakie ma intencje, odezwał się.

- Podobno szuka Pan paru rąk do pomocy, prawda? - Zapytał dość otwarcie i normalnie. W jego głosie nie było żadnych oznak strachu czy też dużej pewności siebie.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#346 2014-11-26 16:45:21

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#3


   Członek Yugure wciąż siedział na ogonie dwójce chłopaków, którzy ukradli plakat. Idąc wciąż za nimi dotarł aż w okolice portu gdzie podeszli oni do jednego z prawdopodobnie kapitanów i wsiedli na pokład. Może potrzebują marynarzy? Albo kogoś do wyładowania ładunków. Statek w końcu był zwykłym kutrem a nie galeonem. Tak czy siak Zangetsu postanowił dowiedzieć się co to za praca i zarobić kilka groszy.
   Podszedł do tego samego, mężczyzny z którym wcześniej rozmawiała dwójka którą śledził. Ten miał długą białą brodę śmieszny kapelusz i jakieś stare poobdzierane ubranie. Na nogach miał dziurawe kalosze. - Taaaak, chłoptasiu.. Masz farta, hehe, a może i nie. Zostało mi ostatnie zadanie. Jak wszystko ładnie zrobisz i niczego przy okazji nie popsujesz to dostaniesz okrągłą sumkę jeszcze dzisiaj. Wchodzisz w to? - Z ust śmierdziało mu śledziem w jakiejś dziwnej zalewie. Sam kuter też nie zachwycał, wszystko wyglądało jakby padło ofiarą jakichś chuliganów czy wandali. Na pokładzie też nikogo nie było widać. Tak jakby załoga gdzieś się ulotniła.

Offline

 

#347 2014-11-28 19:47:54

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto

Jak powiedział tak zrobił. Zbliżył się do mężczyzny stojącego przy swojej łajbie i zapytał kulturalnie. Nie chciał się narzucać jak to Uchiha, nie chciał też wykazywać braku jakiejkolwiek kultury gdyż nie był to odpowiedni moment. Może do wyeliminowania konkurencji obudzi w sobie prawdziwego Uchihe? Poczekamy to zobaczymy.
Ubiór i wygląd człowieka, który stał przed nim nie zrobił najlepszego wrażenia przed Zangetsu. Podarte i poplamione spodnie oraz łódź, która wyglądała jakby ktoś ja zjadł a następnie zwrócił. No ale co poradzić. Tu chodziło o pieniążki, więc nie mógł pokazać swoich pazurków. Przynajmniej na początku.

- Mam nadzieję. - Odpowiedział w dość nietypowy sposób na ofertę męzczyzny. Oczywiście zgodził się a świadczył o tym fakt, że po odpowiedzeniu wszedł na okręt i zajął miejsce przy burcie. Obserwował również tych bez mózgów, którzy myśleli, że są cwani. Ciekawiło go co teraz mogą sobie myśleć. Przecież równie dobrze mogłem krzyknąc, że jest tu jakaś robota i zwaliłoby się się kilku chłopów, którzy okazaliby się lepszymi pracownikami niż Oni. Jednak postanowił okazać trochę serca i czekał na dalsze polecenia jego nowego tymczasowego pracodawcy.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#348 2014-11-28 23:16:45

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#4


W    dziwny sposób, ale jednak chłopak przyjął zlecenie. Dla rybaka nie liczyło się jednak w jaki sposób się zgodzi, a raczej CZY się zgodzi. Skoro miał już komplet mógł z zadowoleniem wejść na pokład i przemówić donośnym głosem do wszystkich zebranych. Było ich w sumie ok. 10 osób. - Ok słuchajcie wszyscy. Każdy z was chce hajs. Ale, żeby mieć hajs trzeba coś zrobić. Każdy z was dostanie swoją działkę, a dopiero potem będzie hajs. To tak, wasza czwórka - wskazał na czterech rosłych mężczyzn - zajmie się rozładunkiem ryb, będziecie śmierdzieć... Chociaż chyba gorzej być już nie może. Papużki nierozłączki - tutaj chodzi o dwójkę złodziejów - wysprzątają moją kajutę. Ma się błyszczeć jak pupcia niemowlęcia. Rozumiemy się? Na koniec zostało nam trzech niedobitków. Wy sprzątacie pokład a jeden schodzi na dół. Kto będzie tym nieszczęśliwcem? U mnie nie działa zasada: Ostatni będą pierwszymi, a więc pod pokład schodzi pan, który przyszedł ostatni. Proste. Macie umyć podłogi, wypicować deski. Wyrzucić syf i co tam jeszcze znajdziecie. Dobra brać się do roboty.
   Zebrała się niezła ekipa. Wszyscy zabrali się za swoje zadanie. Złodzieje udali się do kajuty kapitana, duzi panowie zaczęli szarpać się z sieciami pełnymi ryb a dwójka majtków po niech sprzątała. Zangestu stał jeszcze na pokładzie trawiąc zadanie, które przed nim postawiono.

Offline

 

#349 2014-11-29 21:22:32

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto

Zangetsu ustawił się na końcu i przyglądał się reszcie załogi. Nie było ich wcale mało, zastanawiał się do czego jest mu potrzebna taka ekipa. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Po tym jak wszedł na pokład, mężczyzna zrobił to samo oraz dość głośno wytłumaczył kto jakie otrzymuje zadanie. Czy podobało mu się to zadanie? Było lepsze niż taplanie się wśród ryb, które pachniały jak... jak ryby. Nie mniej jednak chciał się dowiedzieć czy ich zadanie będzie polegało tylko na wysprzątaniu temu leniowi jego łajby. Więc podszedł trochę bliżej i zapytał głośno. Nie chciał aby to była jakaś prywatna sprawa, jeszcze niektórzy by sobie pomyśleli, że Zangetsu ma jakiś układ z tym typem.

- Jesteśmy Ci tylko potrzebni do posprzątania Twojej łodzi czy do czegoś więcej? - Zapytał bezpośrednio. Chciał również otrzymać prostą i jasną odpowiedź. Nie lubił bawić się w zagadki, no może czasem, ale co za dużo to nie zdrowo. Rozejrzał się po całej łodzi a potem znów spojrzał na osobnika, który najwyraźniej był jej kapitanem.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#350 2014-12-01 21:07:38

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#5


   Chłopak nie należał do najufniejszych. Wszyscy poza nim zaczęli już swoją pracę. Każdy chciał skończyć jak najszybciej aby dostać zapłatę i iść do domu. Tylko Zangetsu stał i próbował dyskutować z kapitanem. - Coś Ci się nie podoba? Mówiłem, że masz posprzątać dolny pokład i tyle... Czy ja mówię w jakimś innym języku. Jakoś reszta potrafiła zrozumieć. Jak Ci się nie chce pracować to zmiataj stąd, znajdę dziesięciu na twoje miejsce. Nawet ni wiesz jak teraz ciężko o jakąś dorywczą fuchę. Powinieneś czuć się zaszczycony i z uśmiechem na ustach własną szczoteczka do zębów szorować mi deski. Bierz się do roboty, a nie mi głowę zawracasz. - skomentował słowa chłopaka kapitan.
   Faktycznie, wszyscy wyglądali na zadowolonych z możliwości zarobienia tu. Nawet Ci co przerzucali śmierdzące ryby, nie przejmowali się ich smrodem. Pewnie radowała ich wizja wydawania pieniążków na piwo w najbliższym barze. Czego się nie zrobi dla pieniędzy?

Offline

 

#351 2014-12-06 15:51:24

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto

Zangetsu jako jedyny próbował dowiedzieć się czegoś więcej. Reszta jak bezmyślne pionki wykonywała jego rozkazy, głupota. Jeżeli kazałby im skakać z wysokiego mostu do wyschniętego jeziora to też by to zrobili bez wahania? No co poradzić. Takie dzisiejsze społeczeństwo. Zangetsu jedynie odwrócił się plecami na słowa mężczyzny i skierował się na schodki prowadzące na dolny pokład. Jedynie delikatnie skomentował wypowiedzieć mężczyzny i wziął się do roboty.

- Spokojnie stary... Od kiedy zadawanie pytań to coś złego... - I zszedł po schodach na dolny pokład. W sumie gdyby coś mu się nie spodobało mógłby zniszczyć tę łajbę i było by po kłopocie. Jednak zawszę musi być jakieś ale, przecież za coś trzeba robić zakupy, prawda? Tak więc Zangetsu zszedł już na dolny pokład czując cały czas zapach ryb. Postanowił rozejrzeć się za jakimś wiadrem z wodą, kijem i szmatą. Albo za czymkolwiek co mogło pomóc mu w wykonaniu jego pracy.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#352 2014-12-06 21:55:49

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#6


   Ostatecznie wszyscy doszli do zgody i Zangetsu postanowił w końcu zejść na dolny pokład i rozpocząć swoją pracę. Zanim to jednak zrobił nie omieszkał wszystkiego skomentować. Stary nie pozostawił tego bez odpowiedzi i tak samo cicho odpowiedział - Pytanie zabiera czas... Nie mamy całego dnia. - Również się odwrócił i zajął sobą. Zangetsu zszedł pod pokład i zaczął się rozglądać za czymś co pomogłoby mu w posprzątaniu tej łajby.
   Nie wyglądało to najgorzej. Na dolnym pokładzie było kilka dużych sześciennych paczek, filary, hamaki, gdzieś leżało przewrócone krzesło, a nieopodal ściany walały się blaszane garnki i naczynia. Namierzenie wiadra nie było najtrudniejszym zadaniem. Dodatkowo w pakiecie był mop, który na pewno pomoże młodemu członkowi Yugure w swojej pracy. Wody w wiadrze jednak nie było, a suchym mopem tego wszystkiego nie da rady wyczyścić. Ogólnie sprawa wyglądała tak, że trzeba było ogarnąć wszystko to co walało się na ziemi, żeby nie zawalało i porządnie umyć drewnianą podłogę. Nie najtrudniejsze zadanie.

Ostatnio edytowany przez Straznik 5 (2014-12-07 17:06:53)

Offline

 

#353 2014-12-06 22:41:33

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto

Pod pokładem nie było tak źle. Owszem prawie wszędzie walały sie różne przedmioty a podłoga nie wyglądała na nową, ale to wszystko dało się naprawić. Ba! Nawet udało się odnaleźć wiadro z mopem. Jedyny minus był taki, że wiadro było puste, ale przecież tuż obok ma wodę. I to dużo wody. Aczkolwiek zanim Zangetsu zacznie swoją pracę chciał sobie zrobić niewielki trening. Nie powinien on uszkodzić samej konstrukcji łódki. Jedynie może pozostawić drobne rysy w drewnie, ale nie będą one szkodliwe. Ewentualnie może sobie wziąć do zabawy kilka przedmiotów, które się tutaj walają.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Po zakończonym treningu postanowił zebrać to co po sobie zostawił i schował broń do torby, w której wcześniej się znajdowały. Pozostało teraz poukładać to wszystko tak jak powinno. Wytłumaczenie w razie czego miał przygotowane, może nie należało do najlepszych ale też nie można było stwierdzić czy jest fałszywe. Najpierw zaczął od blaszanych garnków, które trzeba było położyć na hamaku aby na podłodze nie było żadnego żelastwa gdy Zangetsu będzie ja mył. Krzesła na których były oznaki jego trenignu ustawił przy schodach. Wszelkie inne deski i śmieci również położył na hamaku tuż obok metalowych garnków. Na podłodze zostały jedynie brudy oraz wiadro z mopem. Zangetsu całkowicie zapomniał o tym, że wiadro jest puste, dlatego rozglądał się po pomieszczeniu aby znaleźć jakąś linę. Zawiązał by na niej wiadro i spuścił do wody aby je napełnić.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2014-12-07 00:29:09)


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#354 2014-12-07 17:19:24

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#7


   Najwidoczniej Zangetsu pogodził się ze swoim losem i zabrał się pracę. Zanim zaczął myć drewnianą podłogę wszystkie przeszkadzające rzeczy przeniósł na hamaki. Wykorzystał także to, że nikogo nie ma w pobliżu i urządził sobie mały trening. Do rozpoczęcia właściwej pracy brakowało mu już tylko wody. W celu jej wydobycia chciał znaleźć linę, niestety pod pokładem nic takiego nie było. Szybko jednak przypomniał sobie, że na górze było jej pod dostatkiem. Tam też się udało. Przywiązał wiadro do niej wiadro i zgrabnie napełnił je morską wodą.
   Mógł czuć się trochę głupio, w końcu taki wojownik jak on powinien otrzymać jakąś porządniejszą robotę, jednak teraz był dla wszystkich tylko irytującym knypkiem zadającym głupie pytania. Tak czy siak był już z powrotem na dole z wiadrem pełnym wody, mopem i podłogą przygotowaną do mycia. Pozostało nic innego jak zabrać się za pracę...

Offline

 

#355 2014-12-07 19:07:30

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto

Zangetsu próbował znaleźć troche liny pod pokładem. Przecież potrzebował jej aby uwiązać wiadro. Byłoby o wiele szybciej gdyby potrafił władać wodnym żywiołem. Wtedy napełnienie wiadra zajęło by tylko kilka chwil. Jednak przypomniał sobie, że nad pokładem tej liny jest pod dostatkiem. Przecież znajdował się na łodzi rybackiej. Dziwne byłoby gdyby nie znalazł tu nawet metra liny. Szybko wrócił się na górę a następnie zarekwirował dla siebie kawałek długiego sznura. Jednym końcem przywiązał ją do wiadra a to co zostało leżało pod jego nogami i co chwilę zmieniało swoją pozycję z powodu opuszczania i podnoszenia metalowego przedmiotu. Gdy miał już to co było mu potrzebne wrócił na dół aby rozpocząć w końcu swoją pracę.

Ogarnął jeszcze czy wszystkie mniejsze przedmioty zostały pochowane albo ulokowane na większym poziomie aby nie przeszkadzały podczas mycia pokładu. Zanurzył mopa w wodzie rozlewając jej przy tym trochę i zaczął szorować od strony schodów zapuszczając się głębiej. Niby 10 metrów długości to nic, ale deski były w okropnym stanie. W sumie nie same deski a to co na nich leżało. Zangetsu nawet nie wiedział jak to nazwać. Trzeba było przyznać. Mozolnie mu to szło, a i tak to dopiero początek. Musiał jeszcze przestawić te większe elementy i w miejscach gdzie leżały ochlapać podłogę wodą. Ciekawe czy mężczyzna coś jeszcze ma do roboty dla niego i pozostałych czy tylko chodziło o wysprzątanie mu łodzi.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#356 2014-12-08 19:43:28

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#8


   Woda była, wiadro i mop, także znajdowały się w zasięgu Uchihy, nie pozostało nic innego jak zabranie się za mozolną robotę. Zangetsu dokładnie szorował każdy kawałek podłogi. Woda szybko robiła się brudna i trzeba było ją co jakiś czas wymieniać, jednak dzięki sznurowi szło to w miarę sprawnie. Chłopak stopniowo oddalał się od schodów a wchodził coraz głębiej we wnętrze kutra. Z zadowoleniem mógł stwierdzić, że nie był najgorszy w robotach domowych, bo deski, które za sobą zostawił aż lśniły. Kapitan nie będzie miał się do czego przyczepić.
   Pod pokładem było w miarę cicho i tylko niekiedy z górnego pokładu dochodziły jakieś krzyki, dobrze bawiących się osiłków. Kto by pomyślał, że trochę ryb może sprawić tyle zabawy dorosłym mężczyzną. Takie krzyki szybko były zagłuszane przez wściekłe ujadanie kapitana, który w ten sposób starał się uspokoić swoich pracowników. W pewnym momencie gdy Zangetsu był już blisko ukończenia mycia podłogi usłyszał z góry dialog, dochodzący prawdopodobnie z kajuty kapitana.
- Ej ty, patrz co znalazłem.
- Pff, pewnie jakaś tandetna podróbka. Lepiej nie dotykaj jeszcze się rozpadnie.
- Ale to jest ciężkie. To musi by być ze srebra...
- Albo z żelaza i pomalowane srebrną farbą. Weź się ogarnij i to zostaw.
- O kurw... - nagle rozległ się dosyć głośny huk, jednocześnie ekipa od ryb chyba znowu zrobiła coś głupiego bo kapitan po raz kolejny musiał się na nich wydrzeć aby ich uspokoić. W jego kajucie kapitana było już słychać tylko: Zbieraj to i zmiatamy.

Ostatnio edytowany przez Straznik 5 (2014-12-08 21:05:23)

Offline

 

#357 2014-12-08 20:43:54

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto

Praca Zangetsu dobiegała końca, przynajmniej według niego. Wystarczyło wykonać jeszcze kilka kursów po nową wodę a następnie ustawić te wszystkie graty w jakimś przystępnym chaosie a następnie zameldować kapitanowi i czekać na zapłatę. Szorując mopem drewnianą podłogę Zangetsu przyglądał się jakie dokładnie klamoty posiada nasz kochany kapitan, który zechciał go przyjąć na pokład i dać jakąś pracę za którą dostanie uczciwe pieniążki. Nie ukrywał, że ciekawiło go co trzyma w kufrach i innych pojemnikach, można powiedzieć, że nawet rączki zaczęły go swędzieć ale jako Uchiha swój honor posiadał i od razu odgonił te kuszące myśli. I po raz kolejny woda w wiadrze zrobiła się nie ciekawa i trzeba było ją wymienić, jednakże czynność tą przerwały odgłosy dochodzące z piętra wyżej. Dokładniej dobywały się z kajuty kapitana a głosy były podobne do tych dwóch idiotów, którzy zerwali plakat z ogłoszeniem. Zangetsu mógł usłyszeć jak jakiś przedmiot został zniszczony. Nie wiedział co dokładnie to było i nie chciał wiedzieć. Nie w jego interesie to leżało.

Zangetsu znów zawitał na górze aby móc napełnić wiadro świeżą wodą. Wychodząc na pokład główny kątem oka padał miejsce z którego wydobywały się te dźwięki. Ciekawość jednak go zżerała więc gdy opuścił wiadro do wody to skierował swój wzrok w stronę kajuty kapitana i czekał co się wydarzy. Całkowicie zapomniał o tym co ma zrobić i skupił się tylko na tym jednym pomieszczeniu. Po kilku minutach nieobecności oprzytomniał. Zabrał wiadro z powrotem na dół i kontynuował szorowanie podłogi.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#358 2014-12-08 21:14:46

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#9


   Zangetsu walczył sam ze sobą aby nie zaglądać do skrzyń i kufrów, które były porozstawiane dookoła. Jego honor był jednak ważniejszy niż ciekawość i udało mu się trzymać ręce przy sobie. Nie mógł się zainteresować tym co działo się na górze. Z uwagą przysłuchiwał się rozmowie dwóch głosów, które od razu połączył z dwoma chłopakami, którzy wcześniej go tutaj zaprowadzili. Postanowił wyjść na górę aby nabrać wody i przy okazji sprawdzić co dzieje się w kajucie. Postanowił jednak do niej nie wchodzić a tylko przyglądać się z pewnej odległości.
   Chłopak bacznie obserwował drzwi kajuty kapitana, jednak te przez cały ten czas się nie otworzyły. Może ta dwójka zdecydowała jednak pozostać w środku? Nikt poza Uchihą nie interesował się tak tymi drzwiami, zwróciło to uwagę kapitana, który też spojrzał w tamtą stronę. Patrzył i patrzył, aż w końcu nie wytrzymał i spojrzał na Zangetsu. - Co ty tam widzisz synu? Jakieś zwidy masz czy co? Weź się obudź i wracaj do roboty bo zaczynasz mi działać na nerwy. - Mogło to rozproszyć chłopaka jednak nie na tyle aby niedosłyszał brzdęku metalu dochodzącego gdzieś zza łodzi...

Offline

 

#359 2014-12-08 21:38:40

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Miasto

Wracając do swojej pracy Zangetsu całkowicie zignorował to co mówił do niego mężczyzna. Nie miał ochoty słuchać jego żalenia się na poziom pracy. Równie dobrze mógłby to sam zrobić, ale jak płaci to niech przynajmniej nie komentuje to jak ktoś sprząta mu łajbę. Jednakże dźwięki, które dochodziły z piętra ucichły. W sumie Zangetsu mógłby sprawdzić to gdy upora się tutaj z robotą ale czy to aby na pewno będzie rozsądne? Równie dobrze mógł ich sprzedać kapitanowi po tym jak tutaj wysprząta i otrzyma zapłatę. A jakby usłyszał jakieś słowa sprzeciwu, ale błędne oszczerstwa w kierunku jego osoby to mógłby pobawić się trochę ogniem.

Wrócił do tego co zostało mu zlecone. Powoli już kończył co było widać. Prawie cała podłoga wyglądała o wiele lepiej niż wcześniej i mógł zacząć ustawiać część wyposażenia jakie znajdowało się pod pokładem. Odłożył wiadro i mopa a następnie zaczął ustawiać mniejsze przedmioty na różnych pułkach, które były usytuowane w obszarze jego pracy. Następnie wziął się za nieco cięższe przedmioty i tylko zmienił ich miejsce położenia aby móc w tamtym miejscu przelecieć kilka razy mopem.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#360 2014-12-08 21:52:50

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Re: Miasto

#10


   Dziwne dźwięki i wcześniejsza rozmowa nie skłoniła Zangetsu do sprawdzenia co działo się w kajucie. Może i dobrze? W końcu nie płacili mu za pilnowanie własności kapitana a za wysprzątanie dolnego pokładu, do czego się przyłożył. Wrócił na dół ponownie nie komentując słów swojego pracodawcy, dokończył mycie podłogi, po czym poustawiał wszystkie przedmioty na swoich miejscach. Wszystko było skończone i lśniło, nie pozostało nic innego jak zameldować o skończeniu swojej pracy.
   W tym zadaniu Uchiha został już wyręczony, bo kapitan sam pofatygował się na dół sprawdzić jak idzie praca. Na jego twarzy widać było, że jest zaskoczony, że jego kuter może być w tak dobrym stanie. Z uśmiechem powiedział: No no, widzę że lubisz dużo gadać, ale nie przeszkadza Ci to w szybkiej i porządnej pracy. Dawno nie miałem tak czystego pokładu, świetna robota. A ponadto skończyłeś pierwszy, należy Ci się jakaś premia. Chodź do mnie, do kajuty, to od razu Ci zapłacę i będziemy mieli wszystko z głowy. - po czym odwrócił się i wszedł po schodach na górny pokład. Nie ważne czy członek Yugure poszedł za nim czy nie. Bo jego krzyk można by usłyszeć nawet kilometr stąd.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
RT GUEST HOUSE