Ogłoszenie


#281 2015-05-31 13:21:22

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Wymarły las

     Patrzyłem tak na tego gościa. Był co najmniej dziwny. Nie rozumiałem jego pobudek. Pojawił się nagle przede mną, żądając ujawnienia mojego Kekkei Genkai. Wiedział doskonale, że jestem Uchiha, jednakże nie rozumiałem, dlaczego miał on rozkazywać mi. Przecież to ja czułem się tutaj gospodarzem. Jednak obserwując mojego niecierpliwego towarzysza, nie wiedziałem co mu odrzec. Jego odzywki był krótkie, zimne i przede wszystkim denerwujące. Miałem szczerą ochotę, aby ten typek przestał zawracać mi głowę. W końcu jeżeli nie był moim krewnym, albo kimś, kto mógł mi pomóc, z pewnością był dla mnie nieprzydatny. Nie rozumiałem więc dlaczego zasłaniał mi drogę. Bo coś chciał ode mnie, jako członka klanu. Pokazania Sharingana? To dziwne, w końcu ród był płodny. Jeżeli był porządnym ninja, mógł go kiedyś ujrzeć, nawet przez moment. Jeżeli natomiast specjalnie go pragnął, to mógł po prostu mnie śledzić, czy zaatakować. Racja, nie mogłem dostrzec ani jednego negatywu, aby nie pokazać mu moich oczu.
     Na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas. Słowa tajemniczego były co najmniej nie na miejscu. I co mogłem zrobić? Wplątać się w walkę tuż przy granicy wroga, czy udawać, że wszystko jest okej i nagle aktywować moje Kekkei Genkai? Nie wiedziałem co począć, chociaż jedyne co ujawniałem, to irytację. Gostek zachowywał się jakby był pępkiem świata, jeszcze gorzej niż ja. Zadziwiające, znalazłem człowieka o zupełnie innym charakterze, a zarazem tak podobnego dla świata.
     Tęczówka błysnęła. W moim oku ujawnił się Sharingan. Postać mogła podniecić się, albo zacząć moczyć. Z pewnością nie zrobiła ani jednego, ani drugiego. Jeżeli moje przewidywania były słuszne, to chciał tylko sprawdzić to, czy jestem z klanu. Albo to, czy potrafię współpracować. Racja, schowałem odrobinę mojej godności na ten moment. Jednakże owy mężczyzna denerwował mnie, i to bardzo. Czekałem jedynie na jego wypowiedź. W końcu musiał coś orzec.
     Dostał to czego chciał.

Offline

 

#282 2015-05-31 14:28:24

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Wymarły las

~

     W końcu doczekałem się jego reakcji, która tym razem nie była rzutem kolejnych buntowniczych słów a tym czego oczekiwałem. Ujrzenie sharingana utwierdziło mnie w przynależności chłopaka do klanu, z którego i również ja się wywodzę. Fakt faktem, jego kekkei genkai było wciąż mniej dojrzałe od mojego ale i rozmówca musiał być nieznacznie młodszy ode mnie więc prędzej czy później zajdzie na mój poziom o ile nie zginie. Zapewne spodziewał się po mnie teraz jakiejś dzikiej i niespodziewanej reakcji ale taka nigdy nie nastąpiła. Po prostu mrugnąłem, wpatrując się w czerwone ślepia i bez żadnej zmiany wyrazu twarzy, obróciłem się plecami do niego i powolnie ruszyłem kilka kroków do przodu. Przekręciłem delikatnie głowę w lewą stronę by ten lepiej mnie usłyszał.
       - Stąpaj ostrożniej Uchiha.
       Ruszyłem dalej przed siebie. Nie był to żaden zabieg sprawdzający jego zachowanie, po prostu skoro znajdowałem się w tym miejscu, warto było się tu rozejrzeć i lepiej poznać okolicę. Czułem jednak, że przez chwilę jeszcze brat krwi będzie stąpał mi na odcisk bo w końcu ludzie bywają naprawdę ciekawscy a on nie dowiedział się o mnie nic, za to ja o nim wystarczająco by puścić go wolno a nawet rzucić małą ale znaczącą radą.

Offline

 

#283 2015-05-31 14:54:22

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Wymarły las

     Oczekiwałem jakiejkolwiek reakcji. Pytania, stwierdzenia. Czegokolwiek. Stałem więc i patrzyłem, na tajemniczego mężczyznę, który pojawił się znikąd, jeszcze szybciej objawił dziwne zamiary, a potem... No właśnie, co potem? Czekałem, aby ujrzeć... odwracającego się człowieka. Początkowo mrugnąłem. Sharingan został dezaktywowany, to pewne. Jednak... Czemu się obrócił? I czemu zaczął iść? Nie potrafiłem odpowiedzieć na te pytania. Było ich po prostu zbyt wiele, w porównaniu do banalnej rzeczywistości. Ten gostek postanowił sobie pójść, nie zwracając na mnie uwagi. Nie miałem zamiaru puścić go ot tak. W końcu to ja byłem tutaj gospodarzem, a nie jakiś zamaskowany gostek. Może i starszy, ale kto wie czy silniejszy.
     Usłyszałem również dziwną radę. Miałem stąpać ostrożniej... Super. Nie znaczyło to o czymkolwiek. Dokładnie zdawałem sobie sprawę, że tutejsze okolice były po prostu niebezpieczne. Jednak symbol klanowy na plecach mógł mi zarówno pomóc. Podejrzewałem nawet, że ten typek puścił mnie wolno jedynie ze względu na wachlarz umieszczony na plecach. Ciekawe, czy po prostu miał jakieś animozje, a może... Może sam był Uchihą? W końcu inaczej nie dało się wytłumaczyć podobnych włosów i chęci ujrzenia Sharingana, ale nie w walce, czy posiadania, lecz samego zobaczenia. Kolejna hipoteza, kolejne niepotwierdzenie... Nie wiedziałem co robić. Widziałem jedynie oddalającego się ninję. Tego, który wprowadził zamieszanie w moim umyśle.
     - Stój. - powiedziałem równie spokojnie, co ten człowiek. Wykonałem kilka kroków do przodu, aby zmniejszyć dzielący nas dystans. W końcu on tez miał mi coś do powiedzenia. Przynajmniej według mojej wizji. - Dlaczego interesuje ciebie mój klan? Dlaczego dajesz mi rady? Wiem doskonale, co tutaj się wydarzyło. Jak myślisz, czemu znajduję się na tych ziemiach? Z chęci zwiedzania okolicy?

Offline

 

#284 2015-05-31 15:11:08

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Wymarły las

~

       Tak jak myślałem, miał pytania. Zatrzymałem się wręcz tak jakby się tego spodziewał aniżeli zdziwiony zawołaniem. Zadawał zbyt dużo niewygodnych pytań bym mógł na nie wszystkie odpowiedzieć ale nie chciałem też by nagle rzucił się na mnie rozwścieczony z jakiegoś dziwnego powodu. Myślałem, że mój towarzysz z organizacji i kobiety, które uratowałem są irytujące ale on w ciągu niecałej minuty wystosował więcej pytajników, niż ktokolwiek z kim się trzymam przez całą znajomość. Wyglądało jednak na to, że znów muszę wdać się w dyskusje co było nieco kłopotliwie dla mojej nie lubiącej gadania duszy. Westchnąłem pod nosem, obracając się znów w jego kierunku i mierząc ponownie wzrokiem. Jego sharingan już zgasł i z jednej strony mnie to nie dziwiło ale z drugiej wciąż nie wiedział kim jestem i pozbył się jednego z efektów pomagających w sprawnym toczeniu pojedynku. W sumie nie było to już i ta istotne bo walczyć nie miałem z nim zamiaru, chyba że sam na mnie ruszy a wtedy już nie będę patrzył do jakiego klanu należy.
       - Zadajesz za dużo pytań, na które nie potrzebujesz odpowiedzi.
        Po chwili zrozumiałem, że mogłem tego nie mówić bo z jego charakterem to chłopak wybuchnie z irytacji. W każdym razie było już za późno na cofnięcie słów a ja mogłem się już tylko spodziewać kontrofensywy słownej. Póki co wydawał się być zakręcony i chyba zgrywać bohatera jeżeli w pojedynkę wyruszył do Hidari by ratować rozbity w każdym kierunku klan. Byłem ciekaw, czy ma coś do powiedzenia w tym klimacie. Ja niestety nie mogłem przyznać mu się do swoje organizacji z racji oczywistej tajemnicy.

Offline

 

#285 2015-05-31 15:23:28

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Wymarły las

     Zatrzymał się. Wcale mnie to nie zdziwiło. Skoro ja spełniłem jego polecenia, dlaczego on nie miał zrobić tego samego z moimi? Patrzyłem jedynie na sylwetkę, która przestała się poruszać. Chwilkę później ten dziwak odwrócił się, aby ujrzeć mnie w okazałości. Czego się spodziewał? Że dalej będę w niego patrzeć moimi ślepiami? Nie, wcale nie chciałem walki. Sam ostrzegł mnie dobrze. Doskonale wiedziałem, że o śmierć łatwiej tutaj, niż gdziekolwiek indziej, jednakże musiał powiedzieć mi coś więcej. Dlaczego tu jest, co go interesuje, czemu chce mi pomóc, no bo jak inaczej można nazwać poradę. Cóż, patrzyłem jedynie na tego człowieka, i czułem większy przypływ negatywnych emocji. Większość z nich dało się ukryć spokojnie. Jedynie na mojej twarzy przejawił się delikatny grymas. Mówiący wprost, że jestem co najmniej niezadowolony. Mój umysł na szczęście dokładnie opanował sytuację.
     Nie rozumiałem jego odpowiedzi. Za dużo pytań, za mało czasu, brak odpowiedzi. Widziałem jedynie, że nie chce się ani przedstawić, ani ujawnić mi dawkę informacji. Patrzyłem więc na niego nieufnie. Ten człowiek wiedział o mnie więcej niż ja o sobie. I co miałem poradzić. Kłócić się? Atakować? Nie. Po prostu zapytać. Być może zechce się jakoś wyrazić. Spokojny dziwak może miał jakiś cel w tych swoich gierkach słownych...
     - Mówisz, że pytań jest za dużo. W takim razie odpowiedz na jedno z nich. Zyskasz czas, a ja informacje, których oczekuję. - orzekłem. Stałem więc i patrzyłem. Jeżeli jednak człowiek nie zechciał mówić nic, ponownie się odezwałem. - Powiedz coś o sobie.

Offline

 

#286 2015-05-31 15:46:46

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Wymarły las

~

       Gdybym był typem śmieszka to pewnie teraz bym się zaśmiał. Dobrze widział w jaki sposób pojawiam się przed nim, więc i w podobny sposób mogę zniknąć bez odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie. To, że wciąż tu stałem i tak już świadczyło o wielkim farcie dla Uchihy, chociaż sam nie wiem dlaczego stąd jeszcze nie wybyłem. Może miałem dobry dzień po tym jak w końcu się wyspałem? Oczywiście "dobry" oznaczało u mnie większą dozę cierpliwości i opanowania niżeli radości promieniującej na mojej twarzy. Chłopak był pierwszym obcym mi człowiekiem od dawna, z którym jeszcze nie skrzyżowałem broni ale nie ubolewałem z tego powodu. Miałem na chwilę dość walk z każdym napotkanym człowiekiem, który atakował mnie z własnych powodów. Teraz jednak dobrze skrywałem swą przynależność, wręcz nie wyglądając jak rasowy shinobi czego dowodem był fakt, że towarzysz rozmowy wciąż nie wiedział kim jestem po za małymi przypuszczeniami. Szczerze mówiąc gdy powiedział abym powiedział coś o sobie, poczułem się jak w akademii albo jakiś koleżeńskim spotkaniu. Zastanawiałem się czy gość jest niepoważny czy to ja jestem jakiś dziwakiem nie zachowując się tak jak on. Chyba to ja byłem trudnym człowiekiem ale co poradzić. Nie mogłem mu zdradzić żadnej informacji za darmo, więc postanowiłem dobić z nim informacyjnego targu. W moim przypadku trzymanie danych w tajemnicy było najistotniejszą częścią planu, który w przyszłości miał dać klanowi i mnie siłę. To swoja drogą zabawne, że nie pragnąłem potęgi by czymś lub kimś władać a po prostu dla samego siebie by stąpać po tym świecie spokojnie bez zagrożenia z niczyjej trony.
        - Powiem Ci jak mam na imię, jeżeli Ty podasz mi swoje i co zamierzasz sam zrobić w imię swego klanu?
       To była chyba najdłuższa wypowiedz jaką póki co do niego skierowałem i miałem nadzieję, że tak pozostanie, chyba że buntownik znów zasypie gradem pytań.

Offline

 

#287 2015-05-31 16:07:36

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Wymarły las

     Obserwując tą sytuację można było dojść do wniosku, że ten człowiek trzymał jakieś atutowe karty w swoich rękach. Traktował mnie jak idiotę. Przede wszystkim, nie pozwalał mi dostąpić żadnych informacji o sobie. Kazał mi targować się cały czas. Groził śmiercią, a poza małą radą, która była oczywista jak cały świat, nie dał mi nic. I jeszcze wysnuwał kolejne żądania... Ten człowiek denerwował mnie swoją osobą. Nic nie miałem do jego charakteru, natomiast dziwne teksty, którymi mnie raczył były po prostu nie na miejscu. Albo myślał, że znalazł frajera, albo lubił droczyć się z ludźmi. Cóż, zaraz miało się okazać, jak to się zakończy. Czy ja wymięknę, czy on. Cóż, decyzja nie była prosta.
      Ten gość mnie zainteresował. Widać było po nim, że wie zdecydowanie więcej ode mnie. I istniała szansa, że wtajemniczy mnie w swoje życie, czy jakiekolwiek plany. Tylko za jaką cenę? Miałem mu powiedzieć wszystko o sobie. Bo moje imię, nazwisko, a w dodatku plany, stanowiły większą część mnie. Może jeszcze powinienem pochwalić się arsenałem technik i poinformować go o moich słabych stronach... Tak, racja. Deal był na miejscu. Jednak nie taki, jaki proponował ten bubek. Nie kazałem mu się przedstawiać, czy mówić mi o jego zamiarach. Chciałem jedynie wiedzieć, czemu mnie zatrzymał, i co miał do mojego klanu.
     Co mogłem zyskać natomiast ja, jeżeli zgodziłbym się? Nic. Bo cóż mi z imienia tego człowieka? Nic. Krew i piach, jak to mawiało starodawne przysłowie. Na mojej twarzy wciąż widać było irytację, która powoli ustępowała. Tak, wreszcie byłem spokojny. Jednak było to z niekorzyścią, dla tego osobnika. Oj, właśnie tak.
     - Twoja propozycja wydaje się być równie atrakcyjna, co najbardziej rozepchana dziewka w burdelu. - rzuciłem z pogardą w tonie. Znałem swoją wartość. Jebie mnie jego imię, jeżeli mam zapłacić za nie taką cenę.

Offline

 

#288 2015-05-31 16:20:34

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Wymarły las

~

       No cóż, moje imię nie było jeszcze w świecie na tyle znane by stanowiło jakąkolwiek cenę, zwłaszcza że przeciwnicy zazwyczaj nie dożywali momentu, w którym mogliby się nim z kimkolwiek podzielić. W każdym razie widziałem, że to nie przejdzie a mnie tak szczerze mówiąc gówno obchodził jego los. Z racji że należeliśmy do jednego klanu, chciałem po prostu dać mi kilku pomocnych informacji jeżeli ma jakieś plany odnośnie walki z wojskami błyskawicy ale skoro nie interesuje podanie informacji w żaden sposób to mnie tym bardziej. Trochę się nawet dziwiłem, że jest tak wobec mnie zaparty, skoro wciąż go nie zaatakowałem a miałem mnóstwo okazji ku temu by jednym ciosem zadać mu śmierć a przynajmniej tak przypuszczam. Nie było jednak takiej potrzeby a rozmowa miała się ku końcowy, skoro niczego więcej nie chce wyjawić. Wciąż z zimnym wzrokiem, spoglądałem na niego bez chwili zawahania tylko po to by ponownie obrócić się bez słowa i ruszyć przed siebie. Nie była to żadna zagrywka w stylu "na pewno pęknie", po prostu nie chciało mi się z nim użerać bo i tak za dużo słów popłynęło w jego kierunku.
       Zerwał się lekki wiatr, który przepłynął przez moją twarz, wnosząc do nosa typowy suchy zapach. Pierwsza raz w ciągu dniu, poznałem prawdziwy klimat tego miejsca. Nie można było tu przetrwać dłużej jak kilka dni gdyż nie było tu żadnego pożywienia czy wody, chyba że komuś wystarczał węgiel drzewny i suche patyki. W każdym razie ja postanowiłem jeszcze chwilę tutaj zostać, ruszając ponownie wolnym krokiem w kierunku przeciwnym do pozycji stojącego chłopaka.

Offline

 

#289 2015-05-31 16:33:07

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Wymarły las

     Stałem oczekując jakiejkolwiek reakcji. Widziałem twarz mężczyzny. Gość niewiele starszy ode mnie, a takie wybujałe ego o sobie. Czyżbym dostrzegł cień zdziwienia na jego twarzy? Być może. Mógł się przecież zastanawiać, dlaczego nie chcę mu podać moich danych osobowych i planów. Cóż, jeżeli nie przemyślał dokładnie swojej propozycji, to miał okazję, aby uczynić to właśnie teraz. Nie miałem żadnego celu, czy pragnienia, aby uzyskać jego imię. Nie obiecał mi niczego więcej, a w zasadzie chciał usłyszeć wszystko, co było moją tajemnicą. Nazwisko znał, tylko imienia nie. Gdyby rozpoznał plany, mógłby zrobić z nimi coś więcej. Poinformować Błyskawicę chociażby, bo przecież nie miałem ani cienia pewności, że nie jest ich szpiegiem. Mógł równie dobrze być zwyczajnym sługusem, który badał terytoria. A gdy zniknie, za jakiś czas ten teren może zostać przeszukany przez owych żołdaków...
     Widziałem w jego oczach coś dziwnego. Nie był to żaden strach, duma. Nic z takich rzeczy. Zdawało mi się widzieć obojętność. Nie potrafiłem jednak tego pojąć. Czemu ten człowiek znajdował się w takich terenach. Dlaczego ninja, młody, pełny siły, siedział w lesie w Hidari? W dodatku tak zdruzgotanym i zniszczonym wojnami, że ciężko było nazwać go w ogóle lasem. Patrzyłem więc jak postać się odwraca i idzie w swoim kierunku. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie chciałem nic mówić. Widziałem jedynie oddalającego się człowieka, który swoim zachowaniem mnie irytował. Nie uczynił dla mnie nic, wciąż wymagał danych i jeszcze mówił frazesami jak z najstarszych zwojów mojego klanu. Doprawdy, do tego momentu myślałem, że jestem spokojny, ale teraz uświadomiłem sobie, że jedynie w walce zachowuję się jak ten typek. Tylko wtedy zastanawiam się nad minimalnym ruchem.
     Nie miałem nic do stracenia. Mogłem więc kłamać, krzyczeć, robić cokolwiek. I tak ten nadęty bubek będzie szedł przed siebie. A skoro chce dowiedzieć się czegoś o mnie, to niech sam zagadnie, a nie próbuje zrobić to w sposób iście godny politowania.
     - Odejdź, jeśli taka twoja wola. Nie chcesz nawet pomóc rodakowi, czy też przyznać się do własnej rodziny. To prawda, że my, Uchiha, nie mamy szacunku do nikogo. Nawet własnych braci, gdy sytuacja jest tak trudna. - rzekłem.
     W moim głosie nie dało się słyszeć pretensji, czy jakichkolwiek emocji. Powiedziałem to, jak stwierdzenie najoczywistszej prawdy. W końcu tajemniczy typek mógł poczuć się tak samo jak ja. Nie miałem bladego pojęcia czy jest Uchiha, jednakże jego fryzura dawała mi spore wskazówki, iż ma to samo Kekkei Genkai. Również sytuacja z Sharinganem to potwierdzała. A jeżeli chybię, i nie będzie moim krewniakiem? Nic nie stracę, i tak ma odejść.

Offline

 

#290 2015-05-31 17:02:45

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Wymarły las

~

       Ponownie się zatrzymałem, wysłuchując jego słów, które wypowiadał w podobnym tonie jak ja, chociaż brzmiało mi to wymuszanie. Mimo wszystko wyczuwałem w nim pewną złość i irytację która zmusiła go do tego stwierdzenia. Widocznie tak działał mój charakter na każdego, gdyż nie był pierwszym i zapewne ostatnim człowiekiem, którego reakcja była taka jak teraz. Chłopak zastosował ciekawy patent i zarówno była to najciekawsza rzecz jaką w ogóle zrobił przy mnie. Nie miał pojęcia kim jestem a jedynie marne przypuszczenia, lecz wystosował w moim kierunku zdanie, które zapewne poruszyłoby każdego Uchiha i jego ogromną dumę ale nie mnie. Po raz kolejny miałem gdzieś w głębi ducha ochotę parsknąć śmiechem ale z racji oczywistych tego nie uczyniłem. Stałem wsłuchując się w jego oskarżenia, pozwalając także by po jego słowach nastąpiła chwila ciszy aby ten uspokoił się nieznacznie. Za ten ciekawy patent psychologiczny - prosty ale zazwyczaj skuteczny, miałem ochotę mu przyznać rację, chodź nie ze wszystkim w jego wypowiedzi mogłem się zgodzić. Przez kilka sekund słychać było tylko powiem dosyć chłodnego wiatru, który świszczał pomiędzy martwymi od dawna drzewami i cichy syk pyłu i piachu, przesypującego się po ziemi.
       - Nie obchodzi mnie ani Twoje życie ani nikogo innego. Twoja przynależność uratowała Cię od śmierci w tym lesie.
       W tej chwili obróciłem głowę w jego kierunku, ukazując swojego, nieco dojrzalszego sharingana, wertując go swoim wzrokiem. Ponownie przykryły mnie kołtuny pyłu a chwilę później zniknąłem mu z oczu. Dowiedział się i tak więcej nic zamierzałem by wiedział aczkolwiek przeczuwałem, że tak łatwo nie zginie i kiedyś jeszcze nasze drogi się skrzyżują.

Offline

 

#291 2015-06-01 20:40:49

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Wymarły las

     Stałem. Moja obelga pomknęła w kierunku tego gościa. Mężczyzna, niewiele starszy ode mnie, ale jednak pełnoletni, nie ruszał się. Zaprzestał chodu. To dobrze? Źle? Nie wiedziałem. Patrzyłem jedynie na jego sylwetkę. Niższy, aczkolwiek podobnie zbudowany co ja. Nie miałem wątpliwości, że gdyby doszło do starcia, to jedynie moje techniki TaiJutsu mogłyby dać mi ogromną przewagę w sile. Poza tym raczej nie mogłem orzec, czy jestem bardziej sprawny. Przynajmniej fizycznie. Sam uznawałem siebie oczywiście za znakomitego ninję, jednak postawa tego gościa była co najmniej tajemnicza. Nie na miejscu. Nie wiedziałem co zrobić. Stać, podejść.
     Na szczęście ruch wykonał on. Co zrobił? Postanowił się odezwać. Jego wypowiedź nie dała mi niczego konkretnego poza... No tak. W ostatnim zdaniu przyznał się. Przyznał się do mojej teorii. Uniosłem więc brodę nieco wyżej. Wpatrywałem się w nieruchomą sylwetkę z takim samym zacięciem. Wiedziałem, że ten człowiek jest Uchiha. Wiedziałem też, że dał mi dobrą radę. Czy chciał mi pomóc? Czort wie. Równie dobrze mógł po prostu nie chcieć mnie zabić. Już wcześniej mi groził. Teraz jedynie potwierdził swoje słowa. Ale czemu był taki pewny siebie? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Dokładnie znałem swoją wartość. Byłem naprawdę niezły. Rozwinąłem się, przez ten długi rok. Umiałem już tyle, że podejrzewałem, iż niedługo zacznę przenosić góry. Jednakże ten gość... Zwyczajnie nie uznawał mojego stopnia rozwoju. Wiedział, że jestem ninja. Co więcej, poznał to, iż obudziłem Sharingana. Ale co z tym zrobił? Nic. A przecież nie musiał być lepszy.
     Jednak wtem. Obrócił się. I ujrzałem... Trzy łezki...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Akcept by Masaru

     Upadłem na kolana. Widziałem znikającą postać. Uśmiechnąłem się. Prawa ręka wciąż znajdowała się nad okiem. Prawym Sharinganem. Czekałem, aż złapię oddech. Chwilkę później wstałem. Na mojej twarzy widać było podły uśmiech. Widziałem kurz i pył, po tamtym gościu. A dziwny grymas się otworzył. Sam z siebie.
     - Idź. Zdradziłeś mi więcej, niż mogłeś. Zrobiłeś również więcej, niż powinieneś. Moje oczy na pewno ciebie zapamiętają. Twoja chakra na zawsze pozostanie w mojej pamięci, Wanshō. Opaska. Kiedyś ciebie znajdę, a wtedy rozmówimy się inaczej... - rzekłem.
     Ruszyłem. Powoli, spokojnie. Przed siebie. Musiałem w końcu jakoś dotrzeć do dalszej części Hidari.

[z/t -> Hidari [Tereny starego Boin]]

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-06-01 21:20:33)

Offline

 

#292 2015-06-02 23:31:38

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Wymarły las

~

       Stałem oparty o jedno z wysuszonych drzew gdzieś za plecami Ikkyo, dokładnie słysząc jego słowa. Ba, wręcz słyszałem jego upadek na kolana a potem kroki, które poniosły go gdzieś daleko w przód. Zaplątałem ręce na wysokości torsu, prychając nosem. Słowa chłopaka brzmiały co najmniej jak groźba, której powodu do końca nie rozumiałem. Najwidoczniej nie odebrał mnie zbyt przyjaźnie ale co mnie to tak naprawdę obchodziło? Gość miał chyba zbyt wydumane mniemanie o sobie, co zauważyłem po jego stylu bycia, chyba że był to kolejny aktor, który więcej gada niż robi. Nie moja sprawa zresztą, zwłaszcza że miałem sporo innych rzeczy na głowie. Chłopak zdecydowanie w moim mniemaniu był zbyt mało ostrożny, nie upewniając się nawet czy na prawdę odszedłem a przynajmniej jeżeli miał w planach rzucać taki słowa. Był dla mnie na wyciągnięcie ręki i jeden cios z zaskoczenia mógłby załatwić sprawę ale tak jak wcześniej mówiłem, nie miałem interesu by go zabijać. Skracanie Uchihy o głowę raczej nie leżało mi szczególnie na sercu, dopóki sam nie wystosowałby ataku wobec mnie. Rozłożyłem ręce, wychodząc zza drzewa i widząc jak jego postura powoi znika z mojego horyzontu. Mogłem go śledzić i dowiedzieć się o jego planach a on nawet by o tym nie wiedział i mimo, że informacja to najcenniejsza rzecz na świeci to jednak odpuściłem sobie ten maraton, wiedząc że prędzej czy później ten gość zacznie mnie szukać a ja mu pozwolę na odnalezienie mnie i sprawdzenie co ciekawego ma do powiedzenia bo póki co nie zaintrygował mnie niczym po za ostatnim zdaniem, tuż po zejściu mu z oczu. Powoli rozejrzałem się po okolicy i po prostu ruszyłem w kierunku swej siedziby.

Z/T - > Siedziba Yugure.

Offline

 

#293 2015-07-04 15:00:14

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Wymarły las

         Z sporym niepokojem stwierdziłem, że miejsce to ani trochę się nie zmieniło od czasu, gdy byłem tu po raz ostatni. Trochę zaburzało to teorię mojej siostry, która twierdziła, że świat jest tworem bytującym na wszelakich zmianach. Bez przepoczwarzania rodziła się stagnacja, bez stagnacji nic się nie rozwija, a bez rozwoju wszystko jest zbyt słabe by żyć…. Ontologia wymarłego lasu zdawała się przeczyć tej teorii mimo tego, że nie następowała tutaj żadna rotacja on trwał. Posępny i powykręcany jak wizja szalonego artysty. Choć może właśnie świadomość tego przyciągnęła mnie w to miejsce.
         Liczyłem na ciszę niezmąconą towarzystwem. Nastrój tego miejsca może mógłby wyrwać mnie z marazmu, którego ostatnio doświadczałem. Prawda była jednak taka, iż niezbyt musiałem się martwić, bo miejsce to z uwagi na swą ponurą naturę odwiedzane było niezwykle rzadko. Nie dziwiło mnie to, tutaj nic nie egzystowało, normalni ludzie nie mieli, czego tutaj szukać, a tym bardziej ninja. Może po za takimi szkaradnymi wyjątkami jak ja. Musiałem przemyśleć wszystkie sprawy, jakie toczyły się w moim życiu i co dalej z nimi począć. Saya faktycznie okazała się bardziej przeszkodą niż pociechą, moje myśli, co raz częściej uciekały ku niej, skutecznie kradnąc uwagę, jeśli chodzi o inne kwestie. Nie mogłem, więc skoncentrować stale swej uwagi na czas dłuższy niż pół godziny, co doskwierało mi okrutnie. Nie potrafiłem jednak wyobrazić sobie by ten stan rzeczy gruntownie się odmienił, nie potrafiłem przerwać łączących nas więzów i wątpię bym kiedykolwiek potrafił to zrobić.
          Samo zniknięcie Kazunariego też było strasznie niepokojące. Mogłem już chyba bezpiecznie założyć, że leży gdzieś przebity dzidą na podobieństwo wieprza. Tak naprawdę nie miałem z nim wiele kontaktu, ale wydawał się on człowiekiem oddanym sprawie. Jego strata, co prawda mogła nam trochę utrudnić realizację planów jednak nie krzyżowała ich całkowicie. Może jednak obecność kogoś takiego jak on była mi potrzebna. Jakiś swoisty mentor.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#294 2015-07-04 15:17:21

Matsuo

http://img708.imageshack.us/img708/9917/postacroku.png

35457109
Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 1682
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny

Re: Wymarły las

     Wymarły las. Przywołuje wspomnienia. Drepcząc ścieżką wyrobioną przez ludzkie pędy natknąłem się na szlak, którym podążał czarnowłosy ninja. Nie dużo czasu trzeba, by odnaleźć także i jego, zamyślonego pośród tych ponurych drzew. Nie znałem chłopaka, lecz nie miałem wątpliwości co do jego przynależności. Hidari, to straszne miejsce, przyciąga praktycznie każdego, w kim płynie krew taka sama, jak w moich żyłach. Czy to właśnie nie w tym miejscu padła ma pierwsza ofiara? Nie mogłem także zignorować myśli, że chłopak koniecznie musi być z klanu Uchiha. Mógł się okazać kimś innym, przyjacielem, a może wrogiem. Co jednak sprowadza go do tego miejsca, skoro zatrzymał się i nie idzie dalej? Także przyciągnięty wspomnieniami, czy może czymś innym? Podszedłem nieco bliżej jego chudej postury i wtopiłem wzrok w poważną facjatę. Przykryty maską mogłem wyglądać podejrzanie, lecz tylko chwilowo. Do czasu, aż zabrałem głos.
   - Wyglądasz na bardzo zmarnowanego, chłopcze. - Po słowach wtopiłem wzrok w słońce. Czarny płaszcz, do tego maska przykrywająca twarz nie sprzyjała pogodzie. Ponad dwadzieścia stopni mogło odbić się poważnymi uszkodzeniami mego ciała, choć najprędzej potem. Czy ja właściwie się pocę?
   - Czy jesteś skory do rozmowy z kimś, kto dawno się zapomniał, a kogo nie znasz wcale? - Pytanie było dość proste. Cała sytuacja wyglądała naprawdę odmiennie, z jednej strony spotykają się osoby z tego samego klanu, choć nie zdają sobie z tego sprawy. Dwa odmienne osobniki, które nie znają się nawzajem i nie ufają sobie. Jednak ja pozostałem miły w pewnym sensie, skłonny do rozmowy i ciekawy tutejszej ludności. Hidari to miejsca dawno nieodwiedzone przez mą stopę. Jak wiele tutejszych rzeczy mogło ulec zmianie? To chyba jedna z rzeczy, którą tak bardzo chciałbym teraz poznać i zrozumieć.
     Warto dodać, że nie przedstawiłem się. Dało się jednak wyczuć, iż jestem nieco starczy od rozmówcy, toteż to on winien przedstawić się pierwszy.

Offline

 

#295 2015-07-04 16:05:42

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Wymarły las

Jak się okazało wycieczkę tą mogłem przypłacić życiem. Zaaferowany tokiem myślenia nie zwróciłem uwagi na zbliżającą się do mnie postać. Dopiero, gdy podszedł do mnie i wysunął uwagę, co do mojego stanu naprawdę zorientowałem się, że nie jestem tu sam. Reagując odruchowo jak to zwykle się robi w przypadku zaskoczenia, odwróciłem się w jego stronę gwałtownie kładąc rękę na rękojeści katany. Moja tęczówka stała się czerwona i pojawiła się na niej czarna łezka. Gdyby człowiek ten miał złe zamiary najpewniej właśnie bym zdychał, a moja posoka tryskałaby sobie dookoła. Skarciłem się w duchu, że dałem się podejść jak ślepy pięciolatek, po czym zlustrowałem przybysza.
  Jak na razie nie wyglądał jednak jak gdyby chciał tutaj urządzać jakieś ofensywne cyrki. Grzeczny ton, jakim się wypowiadał bynajmniej o tym nie świadczył. Jednak, jeśli chodzi o sam ubiór zdawał mi się delikatnie podejrzany. Bo kto przy takim upale nosi na sobie czarny płaszcz… I do tego jeszcze maskę. Maskę, która notabene nie wzbudzała u mnie jakiś pozytywnych uczuć. Świadczyło to bynajmniej, że człowiek ten ma coś do ukrycia i niekoniecznie chodzi jedynie tylko o twarz. Trochę mnie to niepokoiło, głównie z tego powodu, że wykluczało to całkowitą możliwość identyfikacji, a ja lubiłem wiedzieć, z kim mam przyjemność rozmawiać. Ciekawiła mnie również jego reakcja na Sharingana, gdyby się na mnie rzucić świadczyłoby to jednoznacznie, że jest którymś z żołdaków błyskawicy. To z kolei przekreśliłoby szansę na dalszą konwersację. Jak na razie nadal nie wykazywał wrogich zamiarów toteż wróciłem do normalnej postawy.
     - Wybacz moją reakcję nieznajomy… Faktycznie nie czuje się ostatnio najlepiej. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Oczywiście nie musiałem się przed nim w żaden sposób uwewnętrzniać, jednak muszę przyznać, że ta osobowość mnie zaciekawiła. Trudno jednak było mi się domyślić, o czym właściwie życzył sobie ze mną rozmawiać. Najszybciej obstawiłbym na to, że po prostu zgubił drogę, lub jest przejezdny i chce zorientować się w terenie. Nie zrobił do tej pory nic ordynarnego, a ja również nie należałem do gatunku chamów i prostaków, toteż zdecydowałem się udzielić mu ewentualnej pomocy, a przy okazji wybadać, o co chodzi. – Cóż z chęcią… To akurat ostatnio jedyna rzecz, z której realizacją nie mam problemów. Możesz mi mówić Kuroi Inu.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#296 2015-07-04 16:36:05

Matsuo

http://img708.imageshack.us/img708/9917/postacroku.png

35457109
Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 1682
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny

Re: Wymarły las

     Towarzysz chwycił za ostrze, co jednak nie wywołało u mnie nagłego ruchu. Rozumiałem, że poczuł się zagrożony, szczególnie, że podszedłem od tyłu. Uniosłem ręce w geście, iż może wyluzować i wysłuchałem jego słów. Jak się domyślałem, me ciało nie pociło się, toteż nie było problemów z grubą ilością ciuchów. Zaciekawiła mnie jednak jego łezka na oku, wnet me wątpliwości zostały rozwiane. Uśmiechnąłem się pod maską i postawiłem krok do tyłu. Przedstawił się, bardzo dobrze, przynajmniej mogę mu zaufać w jakimś stopniu. Nie posłużył się jednakże prawdziwym nazwiskiem, dlaczego?
   - Przezwisko stawiasz ponad własne nazwisko? Dumę Uchiha? - Uchyliłem maskę dołem nieco w prawo, by było widać me usta. Uśmiechnąłem się, by nie psuć przyjaznej atmosfery i natychmiast zabrałem za kolejną wypowiedź. Maska pełniła tutaj formę kamuflażu, to prawda, lecz noszę ją tylko i wyłącznie na zlecenie Ichuzy. Warto byłoby to sprostować, by mój rozmówca rozwiał swe problemy.
   - Kuroi Inu, możesz mi mówić Su. Nie posługuję się prawdziwym imieniem, które i tak dawno zostało zatarte. Wraz z nim moja prawdziwa twarz. Nie rozmyślaj jednak na tym długo, maska faktycznie ma pełnić swoją funkcję. Pozostawanie anonimowym to dla mnie zadanie. Nie jestem jednak kimś, kogo musiałbyś się obawiać. - Przeniosłem wzrok na jego skupioną twarz.
   - Nie trafiłem tutaj przypadkiem. Wychowałem się na tych terenach, lecz już dawno nie odwiedzałem tego miejsca. Zatracony w poczuciu czasu pomijałem wszelakie kwestie, które kiedyś interesowały mnie najbardziej. Słyszałem, że twój klan został wycięty przez Kraj Błyskawicy, nie ukrywam współczucia. Interesuje mnie jednak pewien człowiek, Ichitsu. Osoba, którą kiedyś znałem bardzo dobrze. - Westchnąłem.
     Wyprostowałem się i splotłem dłonie za plecami.
   - Nie jestem pewien, co mogło się z nim stać, lecz moim celem jest odnalezienie go. Wierzę, że członek zacnego klanu będzie wiedział, gdzie znajduje się ich były lider, a może chociaż, co się z nim stało? - Kontynuowałem.
   - Teraz w twej głowie zrodziło się wiele pytań, jestem tego nadzwyczaj pewny. Wiem, że ciężko Ci będzie odpowiedzieć na me słowa, lecz członkowie klanu Uchiha, to osoby, którym ufałem kiedyś najbardziej. Za czasów, kiedy byłem jeszcze złym człowiekiem. Byłem. - To bardzo dziwne, że bez żadnego problemu opowiadam o tym. Nie obawiam się jednak jego mocy, szczególnie, że na jego oku pojawiła się tylko jedna łezka. Położyłem bardziej swe nadzieje w fakcie, iż pomoże mi dopiąć mego celu.
   - By nie zostać jednak pustym, możesz pytać o co tylko zapragniesz. - Odpowiedziałbym praktycznie na wszystko. A powodem tego było odwieczne zainteresowanie klanem, moim klanem.

Offline

 

#297 2015-07-07 01:42:27

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Wymarły las

        Postanowiłem nie komentować jego spostrzeżeń, na temat mojej dumy. Nie był to temat na, który aktualnie miałbym ochotę się rozwodzić, a już na pewno nie przed całkowicie obcą mi osobą. Choć miłym gestem z jego strony było to, iż odsłonił kawałek swej twarzy. Nie wydawał się też w żaden sposób agresywny, toteż zdecydowałem się pociągnąć naszą małą konwersację.
          Do tego szukał Ichitsu, co było całkiem zabawne bo szukała go również zarówno rada klanu, jak i wojsko błyskawicy. Nie znałem go osobiście, ale musiał być chyba mistrzem kamuflażu skoro będąc aktualnie tak bardzo pożądaną osobą w całym Kraju błyskawic pozostawał nadal nieodnaleziony.
- Zabawne... Ichitsu szuka pół tego kraju, a on widać bardzo nie chce być znaleziony... Bo nikomu jak do tej pory nie udało się wpaść na jego najmniejszy ślad. Być może spora większość ludności jest przekonana, że nie żyje. - Ciężko by się było doszukiwać w mym tonie jakiegoś ogólnego smutku lub współczucia. Nie miałem już za grosz sentymentu do Lidera przez, którego to całe zamieszanie wybuchło, a ten nawet nie zdecydował się nas wesprzeć w późniejszej walce. - Wieść niesie, że to właśnie przez niego zaatakowano naszą wioskę... Starszyzna jak ostatnio i tym razem okazała się bezużyteczna i podjęła tam jakieś marne działania jednak nie przyniosły one sukcesu. - Westchnąłem sobie głęboko, bo nie starczało mi już słów politowania dla tych starców, którzy mimo powierzonej im władzy nie potrafili spełnić swojego podstawowego zadnia.
  Gdy nieznajomy stwierdził, iż mogę pytać o co chcę zastanowiłem się chwilę zanim skorzystałem z propozycji. Wiadomym było, że wiedza nie jest dobrem samym w sobie, a największym niebezpieczeństwem zadawania pytać jest to, że można usłyszeć odpowiedź. Su zapewniał, że znał wielu mych pobratymców i ufał im... Skoro tak może właśnie on mógłby nas doprowadzić do Ichitsu, lub chociaż podać jakieś wskazówki z przeszłości, które pozwoliły by naprawić strukturę klanu.
- Powiedz mi w takim razie czemu tak bardzo zależy Ci na znalezieniu Ichitsu? Bo nie rozumiem jaki miałbyś interes mieszać się w sprawy Wachlarza, nigdy przecież nie byliśmy uznawani za towarzystwo szczególnie gościnne.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#298 2015-07-07 02:03:29

Matsuo

http://img708.imageshack.us/img708/9917/postacroku.png

35457109
Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 1682
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny

Re: Wymarły las

     Nie przypuszczałem, że Ichitsu zawalił sprawę na całej linii. W jednym momencie wewnątrz mnie wybuchła złość. Przeszyła mój umysł, me ciało, a nawet i mą duszę. Człowiek, któremu powierzyłem opiekę nad własnym klanem, sprowadził ród do totalnej klęski. Spojrzałem jednak na czarne ślepia rozmówcy i zrozumiałem, że nie wszyscy stracili nadzieję. W końcu taka była nieodmienna prawda, Uchiha może zostać przygniecione, lecz nigdy zgniecione. Jeżeli coś ma ich wzmocnić, to właśnie gniew i agresja, żywimy się tym, czego boimy się najbardziej. Gdy jednostka zostanie zburzona, to zostanie obudowana dwa razy silniejsza. Tak właśnie funkcjonuje jeden z najbardziej kojarzonych klanów - Uchiha. Po tym krótkim przemyśleniu uspokoiłem się i doszedłem do wniosku, że nie wypada panikować, a nawet jest to niewskazane. Szczególnie dla mojej osoby.
   - Dość długo żyję na tym świecie, lecz widocznie za krótko, by podejrzewać, że osobą, która sprowadzi klan Uchiha do ruiny będzie właśnie Ichitsu. Jak już wspominałem, znałem go bardzo dobrze, choć to i tak za mało powiedziane. Był moim uczniem. - Splotłem dłonie za plecami i zrobiłem małą przerwę po swojej wypowiedzi. Chciałem podkreślić znaczenie moich słów. Na pewno taka informacja może zostać odebrana dwuznacznie. Niemniej jednak kontynuowałem, gdyż Kuroi zadał mi pytanie. Tak jak się spodziewałem. Nie mogłem uniknąć odpowiedzi, a nawet tego nie chciałem. Wolałem być bliżej swojego klanu, szczególnie teraz. Każdy poznany mi Uchiha robi mi wielką różnicę.
   - Myślę, że przez me poprzednie słowa dosadnie zrozumiałeś mój cel. Nie pogrążam się w rozpaczy, lecz w niedowierzaniu i szoku. Nie rozumiem, jak młodzieniec, którego chowałem na dość silnego ninja mógł postawić kroki w niesłusznej i niecodziennej sprawie, a teraz? Jak sam mówisz, ukrywa się gdzieś, lub nawet nie żyje. Wątpię jednak w prawdziwość drugiej wersji, byłaby to dla mnie obelga, szczególnie, że trenował pod moim okiem dość długi czas. - Zebrało się na rozmyślenia.
   - Wachlarz jest mi jak rodzina. A jak powszechnie wiadomo, rodzinę trzeba chronić. Nie zagłębiaj się jednak w me słowa na siłę. Może to doprowadzić do błędnych wniosków, a to mogłoby nas pokłócić, a to rzecz, której pragnę teraz najmniej. - Ciekaw byłem, czy potrafiłby mi zaufać bez znajomości mego prawdziwego oblicza. Nie zamierzam mu jednak zdradzić swej tożsamości, gdyż jak już wspomniałem, mogłoby to doprowadzić do błędnych wniosków. Wiele mych rodaków żyje z myślą, iż złym i haniebnym. Być może taki byłem, lecz za czasów, gdy jeszcze prawdziwe życie posiadałem. Teraz, gdy tak wiele do zrobienia mi nie zostało, mogę choć raz sprawić, że moje życie stanie się czegoś warte. A honor w pewny sposób odbudowany. Jeżeli pomogę klanowi Uchiha stanąć na równe nogi, to może oczyści mnie to z hańby jaką przyniosłem, a może nie. Będę miał przynajmniej czyste sumienie, we własnym mniemaniu.
   - Przejdźmy się. - Rzuciłem całkiem spontanicznie i ruszyłem przed siebie. Szedłem przed towarzyszem, by nie poczuł się dziwacznie, a tymczasem kontynuowałem to, co chciałem jeszcze przekazać.
   - Skoro z klanu Uchiha tak niewiele zostało, to jaki macie plan, by wrócić na szczyt? O ile oczywiście takie informacje mogą trafić do mojej osoby, zwykłego ciekawskiego. - Zaśmiałem się, coby rozwiać napiętą atmosferę.

Offline

 

#299 2015-07-13 15:33:54

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Wymarły las

   Wyszczerzyłem ze zdumieniem oczy, to mogłoby jakoś tłumaczyć jego przywiązanie do klanu. W świetle tego, co mówił, mimo zamaskowanego oblicza faktycznie można by mu było uwierzyć, że podąża za Ichitsu. Jego złość na niego, też wydawała mi się szczera. Miałem jednak nadzieję, że nie jest to typ pokroju Kazunariego, który nie bójmy się tego słowa porzucił Yuugure. Za pewne już od dawna gdzieś wącha kwiaty od spodu. Jakoś nie było mi go żal w tym momencie. Jednak był on spotkanym przeze mnie podróżnym i miał sporą wolę wprowadzenia zmian, więc być może prawdą jest to, co mawiała moja siostra, iż historia kołem się toczy.
- Słusznie, że tego nie czynisz. Zdrajców się nie opłakuje tylko wiesza… Pozbawiają się łaski współczucia i żalu ze strony swych krewnych. Choć jeśli twierdzisz, że może jeszcze żyć… Cóż może faktycznie tak jest. 
   Trudno było się nie zagłębiać w słowa tego enigmatycznego człowieka, który niby od przypadkowo mnie zaczepił i poprosił o pogadankę. Na domiar twierdził, że całkiem dobrze znał mój klan. Nie mogłem w tym momencie wykluczyć, że i on jest jednym z nas. W każdym razie na pewno ułatwi mi to zweryfikowanie jego osobowości. Za pewne istniało wiele osób, którzy wiedzieli, kim tak właściwie był uczeń Ichitsu.
   Na prośbę o spacer kiwnąłem głową twierdząco, w sumie był to mój pierwotny cel podróży. Prawda jest taka, że nie wiedziałem o żadnych planach powrotu na szczyt. Z ostatniej rozmowy z Sayom mało się dowiedziałem i w sumie przekazałem już wszystkie informacje, jakie miałem okazję wynieść z obozu. Minęło jednak trochę czasu od tego zdarzenia, więc mogły nastąpić jakieś ewentualne zmiany, prawda jest jednak taka, że nie miałem o takowych żadnego pojęcia.
- Muszę przyznać, że nic nie wiem o żadnych planach. Polityka raczej nie jest moją mocną stroną, ale potrzeba kogoś świeżego by przeprowadził reformację… Moc jest prawem, więc w tym bardziej w tych czasach powinniśmy działać z wszelaką bezwzględnością, by nie utracili do nas szacunku. Siedzenie z podkulonym ogonem nic nie da.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#300 2015-07-13 16:21:59

Matsuo

http://img708.imageshack.us/img708/9917/postacroku.png

35457109
Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 1682
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny

Re: Wymarły las

     Mimo, że wzrok unosiłem na wysokości jego głowy, to i tak nie byłem w stanie dojrzeć szczegółów. Chłopak niczym nie przypominał typowego Uchiha, włosy jego były siwe, zaś oczy błękitne. Dłuższy czas zastanawiałem się, co mi przyszło do głowy, lecz teraz nie miałem wątpliwości. Widocznie miałem jakiś szósty zmysł. Nieważne. Kuroi zgodził się na spacer, więc ruszyłem razem z nim, choć byłem o krok dalej. Utrzymywałem stanowczy dystans, dlaczego? A bo tak mi się podobało, żadnego głębszego powodu. Oddychałem świeżym, rodzinnym powietrzem. Tereny te nie uległy zmianie, od czasu mojej ostatniej wizyty w Hidari.
   - Prawo. Za moich czasów, o ile wyrażę się poprawnie, nie było prawa. A może było, a ja jednak nie zwracałem na nie uwagi. Posiadam wielkie wątpliwości, lecz wierzę, że znajdzie się ktoś, kto bez problemu przeprowadzi reformację w waszym klanie. - Utrzymywałem poważny głos.
   - Niemniej jednak czeka nas teraz wojna. Kraj Ognia zaatakował Gorące Źródła, więc nie powątpiewam, że i twoja osoba się tam znajdzie. Klan Uchiha wyraził chęć uczestnictwa, wypowiadając się po drugiej stronie. Stanie ramię w ramię z Samotnikami, by powstrzymać zachłannego tyrana. Wierzę, że i tam się spotkamy, gdyż na wojnę wyruszam także osobiście, będę towarzyszył Samotnikom. Mam także nadzieję, że po całym tym zamieszaniu odnajdzie się Ichitsu, by wymierzyć sprawiedliwy wyrok. Wszystko jednak małymi kroczkami. - Doszliśmy do niewielkiego wzniesienia. Zatrzymałem się i zdjąłem maskę, spod której zaświeciły się czerwone, jaskrawe oczy.
   - Matsuo Uchiha. Tak mi na imię. - Zwróciłem wzrok w podłoże, marszcząc brwi, by towarzysz zrozumiał me intencje. Nie czułem złości, czy gniewu, jak kiedyś, czułem jedynie żal, który przeszywał moje serce.
   - Słyszałeś, czy nie, to nie zmienia o mnie faktu. Byłem kimś więcej, niż przeciętnym człowiekiem, do tego szalonym, jakich mało. Teraz ponownie wracam na scenę, lecz z inną rolą. Mam nadzieję, że szczęście mi dopisze i uda mi się odbudować to, co zniszczyłem swoją przeszłością. Do zobaczenia, Kuroi Inu, niech Bogowie mają Cię w swojej opiece. - Założyłem maskę na twarz i zniknąłem wśród drzew.
     Tak naprawdę nie zniknąłem, no bo nie mogę, ale fajnie tak pisać. Gdyby ktoś się przyczepił do fabularnego punktu widzenia, to po prostu sobie poszedłem. Albo pobiegłem, cokolwiek.

[z/t -> Miejsce Bitwy 2]

Offline

 

#301 2015-07-15 10:59:53

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Wymarły las

           Słuchałem tajemniczego przybysza stawiając krok za krokiem. Powietrze było przyjemne, a ciepły wiaterek lizał mi twarz. Faktycznie może doznam dziś, chociaż odrobiny relaksu, choć wcześniej się na to nie zapowiadało… Być może mój podły nastrój może wreszcie mnie opuści dzięki temu wreszcie będę mógł podjąć jakieś działania.
    Raz za razem słowa przybysza wprawiały mnie w zakłopotanie, czasem zdawało mi się, jak by mój rozmówca pochodził trochę z innej epoki, a przynajmniej był człowiekiem bardzo starym. Wskazywało na choćby charakterystyczne zwroty, których używali ludzie wiekowi. Wyglądało to również tak jak by nie do końca odnajdywał się w aktualnej rzeczywistości.
   O zgrozo jakże się pomyliłem, kiedy usłyszałem o tym jak mówi o wojnie w kraju Gorących Źródeł. Skąd posiadał takie informacje? A tym bardziej skąd wiedział, że klan Uchiha przystępuje do wojny. Z początku wydało mi się, że się przesłyszałem. Wachlarz pozostawał jednak strasznie wyniszczony, więc z początku nie bardzo rozumiałem, czego właściwie szukałby w trakcie działań wojennych. Nie miałem czasu się zastanawiać, bo po tym jak nieznajomy się przedstawił wryło mnie w ziemię.
    On miał być Matsuo… Tym zbrodniarzem, który zabił pół klanu. Przecież powinien być martwy od dosyć sporego czasu. Wyjścia były dwa, albo oszukiwał mnie, albo faktycznie jakiś cudem przeżył. Nie wiedziałem jednak jak on dokładnie chciał tą swoją reputacje odbudować. Po tym, czego dokonał wydawało mi się to strasznie trudne.
    Nie było jednak czasu na rozwodzenie się. Musiałem odnaleźć Saye.

z/t -> Hidari, Góry Skaliste


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#302 2016-03-30 18:17:25

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Wojna jest etapem na kartach historii przyjemnie utrwalającym się w pamięci jedynie zwycięzców oraz ludzi, którzy przyglądali się niej z daleka. Spisując dzieje świata zapomina się o tysiącach niewinnych ofiar. Najgorszy los czeka nieprzygotowanych i nieświadomych nadciągającego zagrożenia. Zwykli ludzie, dla których wojna zdaje się czymś odległym. Żyjemy jednak w czasach, gdy dotyka każdego człowieka.

Trening przyspieszony
Mistrz broni białej [Poziom II]
Zezwolenie: link



       Przyglądałem się zaszlachtowanemu człowiekowi od dłuższego czasu, głowę rodziny trupów. Wycierając zakrwawione ostrze katany o długą suknię jego żony stałem się ofiarą filozoficznych rozmyślań, coraz częstszych ostatnimi czasy. Minęły dni, w których mordowani ludzie byli dla mnie workami z krwią. Przez ostatnie lata zabijania przypadkowych przechodniów nabrałem dziwnego zwyczaju przyglądania się tym rybim oczom osadzonym w białych twarzach. Zastanawiało mnie bowiem, co człowiek myśli przed śmiercią. Z czasem pogłębiłem swoje gdybania i zacząłem przypisywać ofiarom na rzecz Jashina najróżniejszych cech. Gdzie się urodził? Gdzie pracował? Co robił? Jaki był? To pozwalało mi radzić sobie z rutyną mordowania tych wszystkich szaraczków.(
       Czasem brakowało mi prawdziwego wyzwania, ale i na to znajdował się zawsze sposób. Alternatywą była oczywiście prawdziwa walka, choć brak wartościowych oponentów szybko zaczynał mi doskwierać. Dezerterzy i nieopierzeni ninja byli jeszcze nudniejsi od zwykłych uchodźców, albowiem zabicie takiego często wiązało się z nużącym pościgiem. Nie mogąc znaleźć w okolicy dość silnego oponenta zacząłem w najtrudniejszych momentach walczyć z własnymi klonami. Jak powszechnie wiadomo, najtrudniejszymi przeciwnikami dla siebie, jesteśmy my sami.(13)
       Klon obnażył ostrze jako pierwszy. Po uroczystym i przesadnie patetycznym ukłonie dobyłem teatralnie katany. Chodząc po niewidzialnej linii wyznaczającej krawędź okręgu, którego środkiem byłem ja, klon zachodził mnie od boku. Stałem w miejscu, choć nie spuszczałem oka z jakże groźnego adwersarza. Znajdował się po mojej lewej, a miecz trzymałem w prawej. Z pełną szybkością doskoczył do mnie i ciął poziomo. Wystarczył zatem prosty pół-piruet, by zbić ostrze ruchem ostrza spod stóp do ostrza klona. Odskoczył do tyłu, czym ustrzegł się przed moim kontr-wypadem. Ciął w pozornie odsłoniętą głową, lecz niezbyt skutecznie. Dopiero dostrzegłem, jak bardzo sygnalizuje ten atak. Schyliłem się pozwalając ostrzu, by swobodnie przeleciało nad moją głową. Z przykucniętej pozycji zakończyłem starcie szybkim sztychem.(25)
       Technika klonowania faktycznie tworzy dość upośledzone repliki, co mogło godzić w samoocenę użytkownika. Na widok tak mizernego refleksu moja wola walki przechodziła ciężką próbę. Chcąc wymazać te obrazy z głowy, postanowiłem rzucić sobie większe wyzwanie. Zrzuciłem przed tym płaszcz, bo bardzo mi na nim zależało. Stworzyłem tym razem cztery klony z myślą o utrudnieniu sobie zadania.(30)
       Wszyscy oponenci ustawili się na planie krzyża, którego splotem byłem ja sam. Trudność polegała nie tyle na dobrej podzielności uwagi, co kontrolowaniu pola walki. W głowie musiałem mieć zapisane ich pozycje i przewidywać, dużo przewidywać. Zgodnie z przypuszczeniami ruszyli na mnie w jednym momencie, co było rzecz jasna bardzo dobrym posunięciem. Czekanie byłoby samobójstwem, stare nawyki, więc rzuciłem się w swoją prawą. Zgiąłem drastycznie kolana i zamaszystym dexterem pozbyłem się pierwszego delikwenta. Kolejni nacierali dalej, więc odskoczyłem na bok. Byliśmy w ten sposób ustawieni w linii prostej, co nie pozwalało na jednoczesny atak całej trójki. Fintą zmusił mnie jeden z nich do blokowania ostrza płazem katany. Piruetem zmniejszyłem dzielącą nas odległość i uderzyłem na wysokości oczu - skutecznie.(40)
       Moment opuszczenia gardy wykorzystały pozostałe dwa klony i wkrótce pożegnać się mogłem z życiem. Wydawało się to nie lada kuriozalne, ale pozornie wciąż możliwe. Przyjąłem dwie katany, którzy przeszyły tors, jelita i jakieś inne organy na swojej drodze. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że przez to krwią ubrudzę sobie płaszcz, co bardzo mnie zdenerwowało. Dwoma błyskawicznymi ruchami katany odesłałem oba klony zostając jako ostatni na placu boju.(45)

______________________

Akcept by Katsuro

Przeklinałem swoją nierozwagę, przez którą przyszło mi czekać, aż krew łaskawie skrzepnie. Nie uśmiechało mi się chodzenie w wieśniaczych łachmanach, a w pobliżu nie mogłem liczyć na odpowiednio eleganckie fatałaszki. Pozostało mi czekanie. Czas ten spożytkowałem na rytualną modlitwę, jak przystało na człowieka silnej wiary. Ciekawił mnie fenomen tego zdarzenia, ale zawsze ból pobudzał we mnie potrzebę złożenia hołdu Jedynemu.

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2016-03-30 20:47:22)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#303 2016-04-01 17:53:08

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

Sesja dla Akamiego
Odwet
Post #1

     Gdzieś na krańcach Hidari, na obrzeżach wymarłego lasu, znajdował się on. Wyrzutek, zbieg, ex-Samotnik. Akami nigdy nie cieszył się dobrą opinią, co oczywiście lubił potwierdzać swoimi czynami. I rzeczywiście, kilka trupów, które ozdabiały pobliskie tereny z pewnością miały podobne zdanie na temat tego mordercy i kryminalisty. Sam ninja nie przejmował się nimi, podobnie jak wieloma poprzednimi ofiarami, które z radością posłał do piachu. Czemu niby miał się tym trwożyć, albo co gorsza, martwić? W końcu wyznawał brutalnego boga - Jashina - który to kazał mu składać ofiary ze swoich przeciwników. Wyznawca musiał więc wypełniać wolę bożka, co nie sprawiało mu trudności.

     Mężczyzna wykorzystał doświadczenia z ostatnich mordów, aby rozwinąć swoje umiejętności władania mieczem. Cóż to za zbieg okoliczności. Zaledwie przestał ćwiczyć, usłyszał świst zza pleców. To raczej pewne, że się odwrócił, pęd powietrza był zbyt natarczywy i głośny, aby nie zwrócić jego uwagi. Prorok Jashina zdążył więc zauważyć lecącego kunaia, do którego przypięty był zwój. Na szczęście dla ninjy, broń ewidentnie nie zmierzała w jego ciało. Nóż wbił się kilkanaście centymetrów od stóp wojownika, co nie wywołało jednak żadnej reakcji. Zwój ani nie świecił, ani nie dymił. Ba, nie chciał się nawet rozwinąć. Pożółkły od czasu papier miał tylko jedną ciekawą właściwość. Był nią napis o treści: "AKAMI". Wyrzutek bez problemu dostrzegł litery, co z pewnością uświadomiło mu prosty mechanizm - oto dostał od kogoś wiadomość.

     Ciekawy jednak był sposób dostarczenia zwoju do Akamiego. Kunai leciał z wiatrem, ale ciśnięty został tak umiejętnie, że nie dało się konkretnie wyczuć, z której strony nim rzucono. Zwój, mimo iż stary, zawierał dość świeży napis. Czyżby wiadomość była uniwersalna, a Akami miał odebrać ten pseudo spam? Ciężko jest nawet gdybać - wojna się skończyła, Wyrzutek nie dokonał na niej żadnego interesującego czynu. Mógł teraz podnieść zwój i go przeczytać, albo olać sprawę.

     To, co uczyni, będzie oczywiście zależało tylko od niego. Tak to już bywa na tym świecie. Każde działanie pociąga następne.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#304 2016-04-01 18:25:11

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Pełnym wyrzutem ręki trzymającej broń bryznąłem wyimaginowaną krwią, po czym z samurajską gracją schowałem miecz do pochwy. Pewnych nawyków nie można się pozbyć. Ten akurat był zdrowy dla stanu ostrza i futerału na owe narzędzie zagłady. Dzięki niemu zawsze chowałem broń pozbawioną - większości - ludzkiej posoki, której wilgoć mogła zaszkodzić kondycji stali. Co więcej zaschnięty płyn wyciekający z pociętych ofiar był trudny do usunięcia. Zaschnięte plamy o ciemnym kolorze obniżać mogły morale adwersarzy. Bardziej od stanu mentalnego przypadkowych przeciwników interesowało mnie jednakowoż utrzymanie katany, a przede wszystkim kosy, w jak najlepszej kondycji.
       Inni ninja w regionie zamieszkałym do niedawna przez Uchiha Ichizoku nie byli niczym dziwnym, a jednak dałem się zaskoczyć. Widząc kawałek papieru na pozornie nietrafionym kunai odskoczyłem na odległość paru metrów. Ten odruch należał natomiast do zbędnych. Dłoń położyłem zachowawczo na rękojeści. Notka zaledwie powiewała na wietrze. W mniej bojowej postawie podszedłem do wbitego w ziemię obiektu. Zachowawczo rozejrzałem się po drzewach. Tropieniem bynajmniej się nie zajmowałem, więc nawet się nie łudziłem. Nie znajdę nadawcy niecodziennej wiadomości.
       Zerwałem zwój i zostawiwszy kunai wbity w ziemi, podszedłem do gałęzi. Pełniła ona rolę wieszaka, na którym powiewała zgodnie z kierunkami wiatru moja biała szata. Co większymi liśćmi wytarłem krew i ubrałem się. Gotów do dalszej drogi przyjrzałem się dokładnie kartce zaadresowanej do mnie. Zacząłem czytać.


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#305 2016-04-02 08:50:16

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Akami zbliżył się do zwoju pewnym krokiem. Moment wcześniej jeszcze odskakiwał, nie zdając sobie sprawy z tego, czy kunai z papierem będzie jego ostatnim widokiem w życiu. Cóż, ninja miewali podobne odruchy. W końcu fach skrytobójców zmuszał do gimnastykowania zarówno ciała, jak i umysłu. Taka "praca" zmieniała w sumie wszystko. Nawet jedzenie mogło okazać się zatrute, a klienci wcale nie przepadali za najemnikami, do których się udawali. Robota ninja była bardzo niewdzięczna. Miała w zasadzie tylko dwa plusy. Przede wszystkim dostarczała pieniądze, w niezłej ilości. No, a po drugie, dawała nadzwyczajne zdolności, którymi nie mogli pochwalić się zwyczajni śmiertelnicy.

     Wyrzutek w końcu sięgnął po zwój. Jego ręka nie zachwiała się, a do głowy najwidoczniej nie przyszła mu myśl, że na skrawku papieru może być notka wybuchowa. Takie podstawowe narzędzia mogły wyrządzić ogromną szkodę. Akami mógł nawet stracić dłonie, a w wyniku tego wykrwawić się znacznie. Cóż, były Samotnik miał jednak ogromne szczęście. Na papierze nie było widać niczego, oprócz kanji. Wiadomość nie była ani długa, ani skomplikowana, temu mężczyzna przeczytał ją bez trudu. Jej treść również nie powinna być dla niego niczym nowym.

     Mości Akami, nie będę się do ciebie zwracać ani per "pan", ani "drogi", gdyż znam ciebie tylko z opowieści, a i tak nie darzę sympatią. Dostajesz ten zwój w jednym celu - popełniłeś kiedyś ogromną zbrodnię. Mój pracodawca nie zapomina takich krzywd, dlatego masz teraz jedną, jedyną szansę na przeproszenie i wyznanie winy. Musisz jedynie rozedrzeć swoje szaty, bić się w pierś i błagać o przebaczenie tego, komuś winien krzywdę. Zbrodnia była tego rozmiaru, że doskonale musisz wiedzieć, o co mi chodzi. Jeśli tego nie zrobisz, wyrok wydany na ciebie zostanie przypieczętowany.

     Sytuacja zdawała się być groteskowa. Kryminalista Akami miał nagle przepraszać za coś, co zrobił kiedyś. Ciekawe. To dość wątpliwe, jednak mnie, narratora tej całej opowieści, bawi coś innego. Ciekawe jakiego wymiaru to zbrodnia, skoro Wyrzutek winien pamiętać ją przez całe życie, a teraz bić się w pierś, w celu uzyskania odpuszczenia.

     Jashinista powinien się zdecydować. Stanie w miejscu wydaje się obecnie najgłupszym z możliwych wyjść.       

Post #2

Offline

 

#306 2016-04-02 18:27:30

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Gdy czytałem liścik, kąciki ust same zaczęły się unosić do góry w mimowolnym uśmiechu. Mój uśmiech różnił się od innych uśmiechów. Cechował się chłodem i zaprzeczał wszystkim pierwotnym wartością tejże mimiki. W śmiech się nie przerodził, bo nie byłem w nastroju. Wiadomość mi go sponiewierała i zupełnie zrujnowała dzień, który zapowiadał się tak dobrze. Autor musiał dobrze udawać, albo naprawdę znał mnie tylko z opowieści. Wyglądało też na to, że nie wysunął z nich odpowiednich wniosków.
       Delikwent wzbudził moją ciekawość. Słyszał opowieści, a jednak miał czelność napisać do mnie coś takiego. Nie potrafiłem sobie wyobrazić nadawcy, ani wspomnianego pracodawcy. Zapragnąłem poznać ich osobiście i podjąć negocjacje na temat postawionych w zwoju warunków. Należałem do ludzi sentymentalnych, a noszone szaty były moim oczkiem w głowie. Nie było mowy o darciu ich. Natomiast jeśli ktoś oczekuje moich przeprosin, to wypadałoby się podpisać. Bałem się, że mogę przeprosić nie tego człowieka, którego powinienem. Dużo nabroiłem, więc niejednemu jestem je winien.
       Zwinąłem zwój i wsunąłem go do kieszeni. Wzrokiem zacząłem wodzić po lesie. Liczyłem, że jednak nieznajomy ujawni swoją tożsamość, a ja dowiem się w końcu o co chodzi.
       - Wyjdź! Skończyło się śmieszkowanie! - krzyknąłem, żeby nadawca wiadomości dobrze mnie usłyszał. Jeśli naprawdę oczekiwał, że zacznę się bić w pierś, wniosek był prosty. Musiał siedzieć gdzieś w krzakach i mnie podglądać.


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#307 2016-04-03 07:14:32

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Mężczyzna nie miał zamiaru zareagować jak mu polecono w liście. Ba, zrobił wręcz przeciwnie. Jego twarz ozdobił szyderczy uśmiech. W głowie natomiast nie było poszukiwań największej zbrodni jego życia. Wyrzutek zdawał się wręcz olewać proponowaną mu formę przebaczenia. Cóż, chyba go nie potrzebował. Jeśli był taki pewny siebie i stał w miejscu niczym słup soli... Chyba tak.

     Akami krzyknął, licząc, że listonosz objawi się przed nim, głosząc konkrety. Wypowiedziane przez niego zdanie miało pokazać, że nie jest w nastroju na zgadywanki. Wyrzutek jednak nie mógł doznać spełnienia i znaleźć wzrokiem nadawcy zwoju. Płynęły sekundy, a ten nawet nie chciał dać znaku, że usłyszał wiadomość od Akamiego.

     Sytuacja prezentowała się komicznie. Chyba jedynym sposobem na wywabienie najemnika było rozdarcie szat i błaganie o wybaczenie. Z drugiej zaś strony, Wyrzutek nie miał na to ochoty, ani nawet nie miał pomysłu, za co miał przepraszać. W takiej sytuacji Akami musiał podjąć decyzję, co tu dalej robić. Stać w miejscu? Odejść? Reagować? Krzyczeć dalej? Wyciąć las w pień?

     Opcji było wiele, jednak wszystkie tak samo bezsensowne. Dziwny ten listonosz.

Post #3

Offline

 

#308 2016-04-03 14:29:22

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Nie wyszedł? Trudno. Kusiło mnie, by rozwalić cały ten las. Jednak rzucając ninjutsu na prawo i lewo uszkodziłbym nadawcę wiadomości, który najwyraźniej nie miał odwagi, by poprzeć swoje słowa czynami. Nie zamierzałem błagać nikogo o przebaczenie. Był tylko jeden absolut, przed którym zginałem kark. Jako prorok Pana Mordu, nie zginałem kolan przed nikim. Bawiła mnie czasem ludzka arogancja, ale to ja pozwoliłem dać im szansę.
       Dobyłem Sanjin no Ogamę. Pod wpływem chakry Raitonu broń zaczęła drgać i oślepiać błyskawicami, które rozeszły się po wszystkich trzech ostrzach. Z takim ładunkiem oręż był zdolny przeciąć niemal wszystko, więc gruba gałąź drzewa uległa mu po zaledwie jednym cięciu (Siła = 200; Szybkość = 250). Zaraz po tym broń wróciła do pierwotnego stanu, więc odłożyłem ją na plecy. Usiadłem na odciętej gałęzi i czekałem. Demonstracyjną pozą pokazałem, że nie zamierzam ustąpić. Nie wiedziałem ile będę czekał. Postanowiłem, że jak się znudzę czekaniem to po prostu pójdę przed siebie. Z wiadomości jasno wynikało, że prędzej czy później po mnie przyjdą. Niech zatem przyjdą i mnie osądzą.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#309 2016-04-04 09:31:54

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Wyrzutek nie imał ochoty na przepraszanie, także postanowił zrobić przedstawienie. Show, które zgotował biednej gałęzi, skończyło się tragicznie. Drzewo straciło część siebie, a dumny Akami mógł usiąść na fragmencie rośliny. Ciekawe na co liczył. Że taka postawa poruszy dostawcę listu? A może na to, że przeciwnik zacznie przepraszać? A może wyskoczy na polanę i go zaatakuje? Cóż, ciężko ocenić postawę mężczyzny. Postępował według własnej woli przez całe życie, był kryminalistą i mordercą. Czy kogoś takiego można zmusić do ugięcia karku, w dodatku w dość upokarzający sposób? To raczej pytanie retoryczne.

    Zachowanie ninjy wywołało jednak zmianę w otoczeniu. Pomimo ciepłej pogody i raczej braku wcześniejszych opadów, okolicę zaczęła pokrywać dziwna, gęsta mgła. Akami nie miał problemów z widzeniem przez nią, natomiast przeszkadzała mu w inny sposób. Zaczęły piec go oczy, delikatnie, a także oddychanie zdawało się być o wiele trudniejsze niż zazwyczaj.

     Czyżby przeciwnik otruł go w jakiś sposób? Może to Genjutsu? A może zwój zawierał rzadką truciznę? Ewentualnie ta mgła, równie dobrze z nią mogło coś być nie tak. W każdym razie - Wyrzutek czuł, że długie przebywanie w tym miejscu jest dla niego szkodliwe. Szczypały go oczy, skóra robiła się szorstka, gardło samo wysychało. Coś trzeba zrobić.

     Pytanie tylko co. I następne zdanie zakończone pytajnikiem - czy dostawca wiaodmości pozwoli mu wrócić do normalnego stanu?

Post #4
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#310 2016-04-07 21:33:54

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Nie zamierzałem dać za wygraną. Cierpliwość moja wystawiona została na próbę, ale czas nauczył mnie, że czekanie wzmaga apetyt. To z kolei pozwala czerpać niebotycznie większą przyjemność z dotarcia do celu. Nie wiedziałem jak długo będzie chciał ciągnąć tę farsę. Jeśli chciał mojej głowy, musiał sam po nią przyjść. Z każdą sekundą wydłużał swoją agonię. Mój apetyt rósł, a wraz z nim wymiar kary. Ból dotknie tych, co przeciw Panu Mordu i jego prorokowi występuje. Wrogowie wkrótce sami się o tym przekonają.
       Szczypanie oczów i problemy z oddychaniem pojawiły się wraz z tą tajemniczą mgłą. Westchnąłem z zażenowania. Przeciwnik naprawdę mnie zlekceważył, albo nie odrobił lekcji. Szczypanie oczu? Duszności? Rytuały Jedynego Boga wymagając ode mnie regularnego przebijania narządów witalnych. Gdy takie cierpienie staje się codziennością, żaden ból przestaje być człowiekowi straszny. Mimo to nie znałem natury tego dymu, a trucizny wszelkiego rodzaju bywają co najmniej upierdliwe. Sięgnąłem więc do torby i założyłem maskę gazową. Nie sądziłem, że kiedyś mi się przyda.
       Wkrótce okazało się niestety, że tajemniczy gaz działa nawet na moją skórę. Nie było to samo uczucie, jakie towarzyszyło spalaniu, ale równie upierdliwe. Na suchość w gardle nie mogłem zaradzić w żaden sposób. Niestety, zapasy sake wyczerpały się dość dawno. Zrezygnowany drapać zacząłem się po suchej skórze i wdychałem przefiltrowane powietrze. Jak ja go tylko dorwę... - pomyślałem.


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#311 2016-04-09 08:45:07

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Mężczyzna nie zamierzał ustąpić. O ile swędzenie skóry było dla niego niczym nowym, to problemy z oddychaniem już tak. Akami postanowił więc założyć maskę gazową. Kuran Sen nie powinien się niczego obawiać. W końcu ta była idealną obroną przeciwko truciznom, tak? No, niestety nie w tym przypadku. Mężczyzna odczuł ulgę, jednakże ciało Wyrzutka czuło się znacznie gorzej. I chociaż mimo swoim zdolnościom regeneracyjnym, wszystko teoretycznie powinno iść dobrze, to teraz było znacznie inaczej. Ale opiszmy to dokładnie.

     Skóra wcale nie miała się lepiej. Początkowe wysuszenie i pojawienie się naczyń krwionośnych zostało przez mężczyznę zlekceważone. Wielka szkoda, ponieważ teraz zeszło z niego około półtorej warstwy skórnej. Pozostało jeszcze kilka, natomiast Akami mógł bardzo dokładnie zauważyć ukrwienie swoich przedramion, dłoni, a także goleni. Szyja również piekła go niemiłosiernie. Regeneracja zdawała się nie pomagać - problem był coraz większy.

     Również maska gazowa zdawała nie dawać sobie rady z dziwną trucizną. Była coraz gorętsza, aż po chwili Akami mógł zauważyć, że filtr zwyczajnie się stopił. Zaczął ponownie nabierać dziwnego powietrza, czuł opór w płucach. O ile same narządy były przyzwyczajone do otrzymywania obrażeń, to już drogi oddechowe - niekoniecznie. W każdym razie - oddychanie sprawiało mężczyźnie ogromny problem.

     Witalność mężczyzny jakoś uchowała go przed konsekwencjami. Jednakże jeśli zacznie spędzać dłuższe okresy w tym stanie, zacznie wylewać się z niego krew. A z jej regeneracją może być już różnie.

Post #5
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#312 2016-04-10 17:51:13

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Wyglądało na to, że mogłem tak czekać w nieskończoność. Uczucie duszenia się było nowe i wzbudziło mój niepokój. Wnet zdałem sobie jednak sprawę, że lęk przed taką śmiercią jest zupełnie bezpodstawny. Szkoda, bo maski gazowe nie są tanie. Zdarłem swoją z twarzy i rzuciłem gdzieś w krzaki. Schodząca skóra także nie była przyjemnym objawem, a rzekłbym nawet, że denerwującym. To nie była trucizna, ale jakiś kwas. Nie wiedziałem ile czasu musiałoby minąć, bym doznał nieprzyjemnych obrażeń.
       Najwyraźniej oponent był bardzo cierpliwy. Mnie natomiast mierził widok odpadającej skóry i dokuczały problemy z oddychaniem. Tylko dlatego zrezygnowałem z szansy konfrontacji. Z rezygnacją zarzuciłem kosę na plecy. Wróg zapewne oczekiwał, że spróbuję po prostu wyskoczyć z którejś strony mgły. Oczywiście tak postąpiłby niemal każdy człowiek w takiej sytuacji. Człowiek kierujący się strachem o życie. Nie znając go, wymyśliłem nieco inny plan.
       Widzenie w mgle było tylko trochę utrudnione. Znałem dokładnie jedno Doujutsu i parę zdolności sensorycznych, które mogłyby mnie wykryć. Dlatego też stworzyłem dwa klony, po czym tak jak staliśmy, zapadliśmy się pod ziemię. Nie został nawet ślad, poza odciskami trzech par butów. Udaliśmy się w trzy różne strony. Pokonaliśmy przy tym wielką odległość. Dostatecznie dużą, by trująca chmura była daleko od nas. Tak samo jak przeciwnik. Cała trójka znalazła sobie jakieś miejsce do odpoczynku. W miarę ukryte, by nie siedzieć na środku żadnej łysej polany. Nie odwołałem żadnego z nich, żeby ułatwić przeciwnikowi pościg.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2016-04-11 21:22:17)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#313 2016-04-12 22:30:16

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Prorok nie mi zamiaru otrzymywać obrażeń, dlatego wykorzystał znane mu techniki do ucieczki. Razem z klonami zaszył się pod ziemią, a następnie oddalił na bezpieczną odległość. Pomysł był świetny. Przede wszystkim wydostać się z dziwnej mgły, a za tym przestała doskwierać mu skóra, która na obecny moment była już pozbawiona kilku warstw. Wyrzutek postanowił również zmylić przeciwnika, korzystając z klonów. Kolejne dobre wykorzystanie Ninjutsu. Akami zachował się nadzwyczaj rozsądnie i pozostawało teraz czekać tylko na rozwój wydarzeń.

     Co ciekawe, po wyjściu na powierzchnię, każdy z trzech mężczyzn przeżył ten sam scenariusz. Zaraz po wydostaniu się ponad ziemię, usłyszał zmierzające pociski. Kilkanaście shurikenów i kunai, z doczepionymi notkami, lecące całkiem szybko (Szybkość Broni Miotanej 150). Jednakże to dosyć pewne, że Wyrzutek coś wykombinuje. Nie miał wobec tego wątpliwości nawet sam przeciwnik, który postanowił się ujawnić.

     Jeśli Akamiemu udało się uporać z pędzącą bronią, powinien zauważyć potężną sylwetkę, jakieś dziesięć metrów od niego. Należała ona do rosłego mężczyzny, ustawionego na wprost Kuran Sena. Tajemniczy gość miał śniadą cerę, a także kontrastujące białe włosy i brodę. Mężczyzna zdawał się być bardzo spokojny, co wyglądało faktycznie dziwnie. Miał prawie dwa metry wzrostu, a jego mięśnie dało się zauważyć nawet przez ubrania. Swoją drogą, te były zielono-brązowe. Ubiór gościa ograniczał się do koszuli, spodni i chusty na ramieniu z jakimś symbolem.

     O ile Akami przeżyje, powinien zareagować jakoś na przybycie mężczyzny. Brodacz bowiem nie mówił nic. Stał i patrzył się na Wyrzutka.

Post #6
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 8 (2016-04-12 22:30:46)

Offline

 

#314 2016-04-13 19:55:27

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Nie spodziewałem się tak szybkiego wykrycia. Nie przypominałem sobie wcześniej, abym napotkał równie skutecznych sensorów. Potwierdzało to moje przypuszczenia, że w wojnie sprzed lat spartaczono robotę. Gdybym miał takich tropicieli w Bitwie o Sabishii, nie dałbym się tak łatwo zaskoczyć. Kilkutysięczna armia nie zostałaby unicestwiona. Nie zmienia to faktu, że to co nas tam spotkało, wykraczało poza wyobraźnie jakiegokolwiek żyjącego ninja.
       Formowanie pieczęci zabrałoby niepotrzebnie czas i chakrę. Postąpiłem więc w znacznie prostszy sposób. Widząc nadlatujące bronie wyskoczyłem na wysokość trzydziestu metrów (Skoczność = 350). W powietrzu złożyłem tylko jedną pieczęć (Składanie pieczęci = 225).
       Brodacz usłyszał niepokojący dźwięk dobiegający spod jego stóp. Liście, trawa, a potem i kamienie z drzewami trzęsły się z dużą częstotliwością. Wszystko co znajdywało się dalej, niż na odległość dziesięciu metrów jakby zapadało się. Siła grawitacji pokazała dwumetrowemu olbrzymowi, że to on porusza się do góry (Siła Ninjutsu = 300{max}). Góra przestała się piętrzyć dopiero na naprawdę dużej wysokości, kiedy to szybka próba zejścia na dół była niewskazana (klik).

Jeżeli przeciwnik nie zeskoczył z góry...
       - Witaj. Zdaję się, że masz do mnie niecierpiącą zwłoki sprawę. Pierwej jednak pragnąłbym poznać podłoże naszego konfliktu, zanim zagra muzyka. - powiedziałem spokojnie z kataną w dłoni.

Jeżeli zeskoczył...
       - Więc nie porozmawiamy... - stwierdzam. Wyjmuję kose, którą przebijam tors. Krwią rysuję na ziemi symbol Jashina.

Użyta technika:
- [b] Dory Jouhekuui [Doton]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2016-04-13 19:59:03)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#315 2016-04-17 12:18:29

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Akamiego dopadły różne myśli. A to wrażenie o sensorze, a to bitwa o Sabishii, a to podkreślenie faktu, w jak wielkich wydarzeniach brał udział. Mężczyzna ogółem nie zdawał się dostrzegać zagrożenia ze strony brodatego mężczyzny. Siwy pan wzbudzał u niego brak emocji. W końcu Wyrzutek ani nie czuł się zagrożony, ani podniecony, nie było też zadowolenia, radości, nienawiści, smutku, szczęścia i całej innej gamy uczuć. Po prostu jakby wyzbył się całego swojego człowieczeństwa, tylko z powodu patrzenia na białowłosego najemnika.

     Może to właśnie brak tych emocji pozwolił Akamiemu spokojnie uniknąć broni. Jego reakcje mu na to pozwalały, umiejętność skakania w powietrze niczym żaba, też. Były Samotnik wyszedł z opresji, a następnie postanowił zaskoczyć przybysza. Stworzył ścianę, która wyrosła z ziemi, a następnie uniosła mężczyznę. Mężczyzna, zdecydowanie po kwiecie wieku, nawet nie drgnął. Tworzywo Dotonu powstało nagle, a Wyrzutek powinien czuć się dumny. Jeśli nawet teraz umrze, to pozostawił ingerencję dla matki natury. Coś na tym świecie po nim zostanie...

     Wróć. Akami wierzy w boga, który w ramach łaski zapewnia mu jakiegoś rodzaju nieśmiertelność. Mężczyzna jest więc słabym przypadkiem na zastosowanie tej tezy w praktyce. Nieważne zresztą. Wróćmy do przeciwnika, który jakby sam był tworzywem natury. Nie poruszył się nawet przez sekundę tworzenia ziemnej góry. Kiedy jednak proces powstawania ściany się skończył, postanowił podejść do krawędzi, aby ujrzeć swojego adwersarza. Akami nawet odezwał się do przeciwnika. Cóż za łaskawa, zamiast walki - pogadanka?

-     Jesteś ślepy, czy jak? - odpowiedział mężczyzna. Nieciekawe przywitanie. Tego raczej nie powinien odrzec na "witam". Niemniej jednak, najemnik kontynuował wypowiedź. - Nie widzisz znaku Lorda Ziemi na moim ubraniu? I ty jesteś ninja? Robisz sobie ze mnie jaja, czy masz w głowie kubeł pomyj?

     Cóż... Odpowiedź nie była miła, jednakże odnosiła się do rzeczywistej zmiennej. Mężczyzna miał na swoim ciele znak feudała Kraju Ziemi, a ten Akami powinien pamiętać. W końcu to on zniszczył jego pałac, a następnie uciekł z więzienia. Takie rzeczy zazwyczaj tkwią w pamięci, no ale przypuśćmy, iż Wyrzutek ma sklerozę, albo po prostu inny system wartości, przez co nie przykłada wagi do byłych przestępstw.

       Tymczasem okolicę ponownie spowiła mgła. Ciało proroka, które miało chwilkę dla odpoczynku, ponownie zaczęło go piec. Skóra zaczynała schodzić tak samo jak kilka minut temu...

Akcja toczy się w trzech miejscach naraz identycznie, temu post opisuje tylko jedną. Odliczanie chakry, itd. liczysz potrójnie, o czym, mam nadzieję, pamiętasz. Jeśli ruch wykonałeś tylko oryginałem, to klony nie uniknęły broni i zostały zniszczone, przez co fabuła zaczyna dotyczyć jedynie Akamiego. Daj znać w następnym poście/przez gg.

Post #7
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#316 2016-04-17 16:48:01

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Na moim obliczu zagościł zimny uśmiech, przez który prześwitywały jarzące się światłem odbitym zęby. Podejrzewałem, że może chodzić o tą sprawę. Niemniej jednak spodziewałem się więcej po lordzie feudalnym, niż tylko jednego ninjy. Czułem się urażony tym, jak niska jest opinia o mnie w Kraju Ziemi. W przyszłości muszę się bardziej postarać, by zrobić większe wrażenie. Tym zajmę się w przyszłości, teraz bowiem miałem innego przeciwnika.
       Podniosłem lewą rękę. Mgła znowu przeżerała mi się przez skórę. Nie chciałem kończyć tej walki zbyt szybko, ale przeciwnik dawał mi mały wybór. Kwas odbierał mi całą radość z walki, przez co przedłużanie jej zdawało się bezcelowe. Zanim jednak zakończę tę sprawę definitywnie, musiałem ukazać przeciwnikowi jego niemoc. Pozbawić go tej pychy i sprowadzić na ziemię. W niebie miejsca są ograniczone.
       - Zabawne. - odparłem - Zabawne, że się o to pytasz. Tak się bowiem składa, że z moim wzrokiem wszystko jest w porządku. - dodałem, patrząc się przeciwnikowi prosto w oczy (Siła Ninjutsu = 410). Można by rzec, że było to paraliżujące spojrzenie.
       Brodaty wróg najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo przeszkadzała mi ta mgła. Z miłą chęcią pokazałbym mu, co oznacza stanie w niej przez dłuższy okres. Zauważyłem, że jemu nie przeszkadzała tak bardzo, skoro stał w niej pewien siebie. Znałem jednak sposób, który pozwoliłby mu poczuć na własnej skórze siłę tejże... pułapki. Dlatego też zrzuciłem szatę, tak jak wcześniej poprosił w notatce. Nie ukorzyłem się jednak, ale wcześniej rzucając część garderoby na trawę przebiłem żołądek kataną. Z wypływającej krwi sprawnie utworzyłem krąg Jashina.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2016-04-17 16:48:29)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#317 2016-04-17 17:27:58

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Prorok Jashina postanowił działać. Zaczepił przeciwnika krótkim, jednakże chwytliwym tekstem, a następnie użył prostego Ninjutsu. Udało mu się nawiązać kontakt wzrokowy z siwym najemnikiem, właśnie dzięki swojej wypowiedzi. Czy Wyrzutek powinien się jednak cieszyć? Nie. Bo przeciwnik, choć sparaliżowany, zniknął. Tak, to zwyczajny klon cienia. Brodacz jednak objawił się ponownie, tym razem zdecydowanie bliżej i w gorszej sytuacji, dla Kuran Sena przynajmniej.

-     Chłopcze, chcesz mnie złapać w tak proste techniki? - westchnął napastnik. Następnie dodał, ostatnie już w tej minucie zdanie. - Koniec zabawy.

     Nagle oczom Wyrzutka okazało się coś niezwykłego. Stary wyga, z ciałem pokrytym otoczką z niestałego tworzywa, jakby błyskawicy, wyłonił się zza mgły, zaledwie dziesięć metrów z lewej. Włosy, mięśnie i całe ciało brodatego jegomościa wyglądało teraz zdecydowanie dostojniej, ale i bardziej niebezpiecznie. Przeciwnik Kuran Sena nie miał jednak zamiaru stać w miejscu. Znał doskonale techniki klanowe Akamiego, przez co ten nie miał czasu na przebijanie sobie ciała i rysowanie kręgów na ziemi. Dlaczego?

     Bo otóż w jego stronę zmierzał żywy pocisk - brodacz. Najemnik poruszał się z niespodziewaną prędkością (Szybkość 225). Nie miał on jednak zamiaru po prostu podejść sobie do Akamiego. jego celem było zmiażdżenie jego klatki piersiowej. Atak miał być tak potężny, że nawet Jashinista mógł nie mieć szans na jego przeżycie (Siła 405, Szybkość tuż przy Wyrzutku, czyli te klika metrów więcej, 360).

Post #8
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 8 (2016-04-17 17:28:16)

Offline

 

#318 2016-04-17 18:02:13

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Przeciwnik okazał się zaskakująco szybki. Na tyle szybki, że musiałem porzucić lekcję malunku. Niemniej prędkość biegu oponenta pozwalała mi podjąć odpowiednie działania (Reakcje = 180). Złożyłem pięć pieczęci (Składanie pieczęci > 200) i po prostu czekałem, aż przeciwnik mnie zaatakuje. Jak bowiem wiadomo, czasem proste rozwiązania są najłatwiejsze. Dlatego też potężny atak sprawił, że z drewnianej kłody posypały się drzazgi. Drzazgi, które dla użytkownika zbroi błyskawic nie powinny stanowić dużego zagrożenia.
       Zaskoczyła mnie siła, z którą przebił się przez substytut mojego ciała. Nigdy nie przypuszczałem, że zmuszony będę do używania tak podstawowej techniki w poważnej walce. Przyzwyczajenie się do nieśmiertelności nie jest proste, ale porażenie mogłoby przysporzyć mi wielu problemów. Nawet dać szansę wrogowi, by zniszczył całe moje ciało. Przebić się przez tą zbroje byłoby bardzo trudno. Miałem jednak siłę, której wielu ludzi może mi pozazdrościć...
       Kolejnym aspektem, którym rzadko się chwaliłem, była znajomość innych gatunków jutsu (Umysł = 45, Siła GenJutsu = 245). Tak jak wielu innych ninja nastawionych na walkę wręcz nie mogłem się pochwalić potężnymi iluzjami. Niemniej jednak zakładałem, że zgodnie z moim planem rozpłynę się nieopodal siwego przeciwnika. Spodziewałem się, że wyrośnie zanim drzewo. Nie do zniszczenia za pomocą zwykłej, brutalnej siły.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2016-04-17 18:33:44)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#319 2016-04-19 22:46:15

Straznik 8

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-09-09
Posty: 502

Re: Wymarły las

http://i.imgur.com/DjRfRjG.jpg



     Powaga sytuacji zaczynała być coraz większa. Akami został prawie zabity - cios, który wymierzył mu przeciwnik, e ostatnim momencie został pozbawiony sensu. Celem, zamiast Wyrzutka, okazała się być kłoda. Kawarimi uratowało Kuran Sena, powinien poukładać większą nadzieję w zwyczajne zdolności. Niemniej jednak, przedstawienie miało trwać jeszcze dalej. Akami postanowił zaatakować, a jego Genjutsu, mimo swojej słabości, mogło naprawdę namieszać w głowie ofierze. Czy jednak się udało? Czy mężczyzna odniósł sukces? Czy zostanie zaraz zabity?

     Cisza. Tyle słyszał Wyrzutek. Tyle, czyli nic. Pisk błyskawic ustał. Czy znaczyło to, że jego przeciwnik wpadł w iluzję? Bardzo prawdopodobne. Niestety, Akami nie mógł tego sprawdzić. Brak możliwości kontroli otoczenia poprzez zmysły wynikał z kilku aspektów. Po pierwsze, po wykonaniu Kawarimi, mgła stała się gęstsza. Kuran Sen nie był w stanie zauważyć niczego, prócz obiektów w promieniu metra. Widział więc głównie siebie. A skoro jesteśmy przy opisie ciała Wyrzutka, zaznaczmy, że jest z tym nieciekawie. Skóry prawie nie było, mięśnie musiały bardzo boleć, a w dodatku pojawiła się ubywająca ciecz. Krew spływała z żył, bo nie miała w nich oparcia. Wystarczy, że Akami zostanie w mgle niewiele dłużej, a zwyczajnie umrze.

     Niestety, niespodziankom nie było końca. Zmęczony i obolały mężczyzna usłyszał świst. Dochodził z różnych stron dookoła niego, a charakterystyczny był dla jakiejś broni miotanej.

Post #9
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#320 2016-04-19 23:43:47

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Wymarły las

       Usłyszawszy świst broni miotanej dochodzący z bliżej nieokreślonej strony złożyłem serię pieczęci i raz jeszcze zamieniłem się miejscami z drewnianą kłodą. W końcu przeciwnik pokazał, że nie szczędził notek wybuchowych atakując mnie za pierwszym razem. Najwyraźniej klony przeciwnika nareszcie nas odnalazły. W końcu z wspomnień obu replik zapamiętałem, że zostały unicestwione w ten sam sposób.
       Widoczność była praktycznie zerowa. Zmieniłem pozycje, więc mogłem założyć, że znaleźliśmy się w sytuacji patowej. Nie widziałem żadnego z trójki, główne ciało wroga było najprawdopodobniej unieruchomione przez moje GenJutsu, a klony nie mogły mnie wypatrzyć w tej mgle. Mógłbym pobawić się z nimi w chowanego, lecz coraz dotkliwsze działanie mgły nie pozwalało mi na dłuższe ciągnięcie walki w tej lokacji. Mógłbym tak walczyć, aż nie zostanie ze mnie sam szkielet. Jednak wyjście z takiego stanu zajęłoby mi o wiele za dużo czasu.
       Kłoda z którą zamieniłem miejsce znajdywała się tuż przy krańcu bryłowatej góry. Zaraz po pojawieniu się w tym miejscu, złożyłem pieczęć Hebi. Gdy technika zaczęła działać odchyliłem się i zeskoczyłem z góry. Niezależnie od tego, czy wróg został unieruchomiony przez GenJutsu, nie mógł zobaczyć portalu, który otworzył się tuż nad półką skalną o długości dwudziestu metrów. Sam w mgle widziałem najwyżej na kilka metrów. Pierwsze oznaki zbliżającej się śmierci mógł dostrzec dopiero, gdy tuż przed potężnym uderzeniem (Siła NinJutsu = 615) zrobiło się znacznie ciemniej. Cała góra została od samego początku stworzona z wymiarami takimi, by miażdżąca technika Dotonu pokryła ją w całości. Przeciwnik zagęszczając mgłę oszczędził mi kłopotania się z kamuflowaniem Jutsu.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akami (2016-04-19 23:49:24)


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Alloggio Paesi Bassi