Ogłoszenie


#121 2016-07-21 22:22:23

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

10



     Po słowach lidera, dziewczynka zmarszczyła brwi. Z lekką niepewnością weszła pomiędzy parawany, by tam z rękawem nasuniętym na usta, wymienić kilka słów z władzą. Gdy zaś wyszła, na jej twarzy ponownie gościła powaga.
      Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś nas dobrze, Tamotsu, głowo rodziny Senju. Nie odpowiedziałeś na nasze wezwanie po wojnie, nie przed. Wydajesz się jednak zaskoczony tą wiadomością. My także. Nie otrzymaliśmy potwierdzenia naszego listu. Istnieje szansa, że nigdy nie trafił ani w twoje dłonie, ani.. - Przerwała na moment, raz jeszcze marszcząc brwi. Daimyō Ognia tuż po zakończonej wojnie, posłał listy do wszystkich liderów rządzących klanami w państwie. Nikt z Senju nie odpowiedział. Teraz doszła do pewnego wniosku, iż Mamoru mógł to zrobić specjalnie. Dodatkowo odsunął się na dalszy plan. Z jednej strony wszystko zaczęło układać się w logiczną całość, z drugiej powstała jeszcze większa niewiadoma.
      Nieważne. Zapomnimy o tym incydencie. Pan wysłucha twoich zażaleń i twojej prośby. Po zakończonej wojnie, nasze wojska wróciły do domów. Ich liczba zmalała o osiemdziesiąt procent. Nie wystarczało nam zapasów, by odpowiednio opatrzyć każdy ród medykami. Nawet teraz czujemy się zagrożeni. Inni władcy rosną w siłę, mimo faktu, iż bestii nikomu nie udało się złapać. - Gestykulowała, mówiąc nieprzerwanie.
      Dodatkowo nasze wojsko nadal cierpi. Otrzymujemy doniesienia o atakach na najważniejsze garnizony naszego państwa. W tym właśnie celu posłaliśmy odpowiednie wiadomości. Jedną taką, na którą ty lub twój poprzednik nie odpowiedzieliście. Jak mówiłam - nie będziemy wracać do tego incydentu. Stoisz tutaj przede mną, Tamotsu, głowo rodziny Senju. W imieniu Pana, pragnę Ci przekazać, iż zostajesz zobowiązany do wypełnienia dalszych poleceń. Gdy zaś je wykonasz, zapasy dla twojego klanu ponownie zostaną wznowione. Teraz zaś, trafiają bezpośrednio do poszkodowanych, wojskowych punktów. Ranni muszą jeść. - Nawet po tych słowach, na jej twarzy nie zagościła inna emocja, niż murowana powaga.
      Został nam najważniejszy punkt. Mieści się on trzy kilometry stąd. Daimyō Ognia dba o swoje bezpieczeństwo, dlatego nie pokazuje prawdziwego oblicza. Ayatsuri zawiodło. Jeżeli pokażesz nam, że nadal jesteś wierny swemu państwu, wysłuchamy twojej prośby, a dodatkowo twój ród otrzyma należne racje żywnościowe. - Całość zakończyła opuszczeniem dłoni.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#122 2016-07-21 22:47:04

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Nie - miałem dość. Nie mogłem zrozumieć tego co tutaj zostało powiedziane. Jak krótkowzroczne trzeba było mieć rozumowanie by podejmować tak pokręcone decyzje. Kolejny raz dałem zamieszać się w politykę, kolejny raz tego żałuję. Jedyne co pchało mnie do przodu to myśl, że nie robiłem tego dla siebie tylko dla swojego klanu, dla rodziny nad którą teraz to ja trzymałem pieczę. Kiedy słuchałem kolejnych słów moja twarz - w przeciwieństwie do twarzy dziewczynki - zaczęła okazywać emocje. Miejsce spokoju i powagi zajęły grymas niedowierzania i wręcz płomienna złość w oczach. Nie chodziło mi o to, że swoje słowa opierali na liście, który dla mnie osobiście nie istniał. Nie otrzymałem go od nikogo, nie mogłem wiedzieć czy tak naprawdę jego wysłanie czy chociażby napisanie miało w ogóle miejsce. Miałem uwierzyć im na słowo? IM?! Piętnastoletniej dziewczynce odgrywającą rolę głosy Daimyo i władcy który ukrywał się za kurtynami? Niby z jakiego powodu? To oni dali ultimatum które wzywało nas Senju do wzięcia udziału w tej bezsensownej wojnie. To była częściowo ich wina, że Yukina tam poszła. Mimo, że moja twarz ukazywała już emocje próbowałem dalej ciągnąć rozmowę na spokojnie. Nie mogłem odejść, dla mnie nie było tutaj nic wytłumaczone.

   - Niestety, nie mogę od tak "zapomnieć" o incydencie - jak to nazwaliście - który bezpośrednio dotyczy mnie i moich ludzi. Liczba wojsk zmalała, owszem jednak wielmożny Daimyo do tych wojsk dołączył moich ludzi. Ludzi, którzy tam zginęli, którzy odnieśli rany. Proszę mi wybaczyć moją zuchwałość ale nie jestem wstanie zrozumieć tego toku rozumowania, dobrze wiemy, że jeżeli nadejdzie kolejny konflikt to kolejny raz zostaniemy bezwzględnie wezwani do wzięcia w nim udziału. Jak będziemy mogli to uczynić skoro to co miało zostać dostarczone do mojego rodu i to co miało pomóc nam odbudować siły jest zabierane z powodu jakiegoś listu, którego osobiście nigdy nie widziałem. Nie spotkałem też żadnej osoby, która takie zawiadomienie by otrzymała ale ten aspekt właśnie jest nieważny, nie było to w mojej ani owych ludzi możliwości. Pozwolę sobie przytoczyć słowa, które przed chwilą zostały tutaj wypowiedziane - ranni muszą jeść, klan Senju po owej wojnie również takie osoby posiada.

   Nie wiedziałem jak oni to odbiorą ale zauważyłem jegno - moja wypowiedź nie była już tak formalna jak wcześniej. Pozwoliłem sobie na o wiele większą dawkę szczerości niż wcześniej, nie mogłem od tak przyjąć tego co oni próbowali mi tutaj przekazać. Po chwili na mojej twarzy znów pojawiła się powaga. Lekko westchnąłem i szybko przemyślałem w jakiej sytuacji ogólnie się znajduję. Czułem, że jest to manipulacja i nie mogłem w inny sposób sobie tego wytłumaczyć. Wiedziałem, że nie Mamoaru początkowo nie chciał wziąć udziału w walkach ale został do tego zmuszony. Nie wyobrażałem sobie jednak, że odchodząc ze stanowiska nie przekazałby mi informacji iż takowe wezwanie dostał... Coś mi tutaj naprawdę nie grało i miałem cholernie złe przeczucia.

   - Z całym szacunkiem - nie mogę wykonać czegoś czego konkrety nie zostały podane. Odpowiadam w tym momencie za cały ród Senju. Chciałbym dokładnie wiedzieć czego ode mnie oczekuje Daimyō Ognia zanim podejmę się jakiegokolwiek działania. - odpowiedziałem tak samo spokojnie jak na początku tej chorej rozmowy.

Offline

 

#123 2016-07-21 22:59:17

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

11



     Dziewczę stało nieruchomo. Od początku rozmowy, z wyjątkiem podejścia do władcy, nie ruszyła się ze miejsca. Z powagą wymalowaną na twarzy, kontynuowała wypowiedź, prostując pytania lidera. Jej głos był teraz identyczny, jak przedtem - mechaniczny, bez żadnego zająknięcia, jakby zaprogramowany.
      Niczego nie rozumiesz, Tamotsu, głowo rodziny Senju. Ogień otacza was swoją opieką przez wiele długich lat. Nie zapominaj, że to wy żyjecie pod naszym dachem. Szkolicie się i rozwijacie, ponieważ wam na to pozwalamy. Pomagacie nam, bo macie wobec nas ogromny dług. Coś, czego nigdy nie będziecie w stanie spłacić samą wdzięcznością. Waszym obowiązkiem jest ruszenie za nami w bój, wskoczenie w rozpalone ognisko. Nasi ludzie mają pierwszeństwo. Oni będą jeść, wasi będą głodować, dopóki sytuacja nie zostanie opanowana. I tutaj pojawia się wasza rola. Chcecie żywności, sami musicie o nią zawalczyć. Tak właśnie postępują poddani nam ninja. - Chamstwo wychodziło zewsząd. Płynęło z jej ust. Daimyō Ognia lubił sobie pogrywać. Znał jednak swoje miejsce, choć do władzy podchodził bardzo zuchwale. W końcu to ten rodzaj gry pozwolił mu i jego rodzinie tak długo piastować na stanowisku.
      Pan nie ma Ci niczego więcej do przekazania. Punkt mieści się trzy kilometry stąd. - Po tych słowach, dziewczę zakaszlnęło. Wraz z tym, jej kolor tęczówek stał się ciemny. Twarz na moment ukazała emocje, jakby ból, cierpienie wymieszane z bezradnością. Chwilę później, zimne spojrzenie nawróciło, a posłaniec kontynuował zaprogramowanym głosem.
      Ruszaj. Twoja asystentka już dokładnie wie, gdzie się on mieści. Podczas naszej rozmowy, także i twoi towarzysze zostali poddani konwersacji. Nasz główny specjalista przekazał im, dokąd macie się udać. Waszym celem jest odbicie punktu. Człowiek, który go zajął. Cóż, czerwone oczy. Dalej, brak informacji. - Po jej słowach drzwi od pomieszczenia otworzyły się, a strażnicy weszli do środka, stając po obu stronach. Dając tym samym Tamotsu do zrozumienia, że powinien już opuścić salę.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#124 2016-07-21 23:52:01

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   To co tutaj się działo budziło we mnie obrzydzenie. Słuchanie tych wywyższonych do poziomu cudu "zasług" jakie im zawdzięczamy, miałem tego dość. Zagryzłem mocniej zęby słuchając gówna jakie wychodziły z ust tej małej dziewczynki, która zachowywała się jak zwykła marionetka... Było to okropnie nienaturalne, wręcz po tym czasie naprawdę zaczęło mnie to zastanawiać czy czasami nie miała "wypranego" mózgu tylko i wyłącznie służyć by jego wszech mość Daimyo nie musiał się pokazywać. Ale czy to też nie było zastanawiające? Przecież jako taka osobistość według mnie chełpił by się władzą, patrząc z zadowoleniem na to jak głowa jakiegoś rodu wręcz prosi go o żywność. Ktoś kto w zwykłym pojedynku bez większych problemów by go pokonał w takiej sytuacji musiał się przed nim płaszczyć. Czemu więc uznał, że tym razem tego nie zrobi? Ale mogło być też tak, że to były tylko moje wymysł co do jego osoby. Mimo wszystko nie dawało mi to spokoju, było to... niecodzienne, jeżeli tak można było określić tą sytuację.

   - Oczywiście, mogę nie rozumieć rzeczy z Waszego punktu widzenia. Nie wmówicie mi jednak, że nie przyjęliście nas pod swoje "skrzydła" tylko z Waszej dobroci. Każdy - ale to każdy jeden - lord Feudalny większego kraju ma na swoich terenach rody lub organizacje ninja. Szkolimy się i rozwijamy nie dla tego, że nam na to pozwalacie tylko dlatego, że chcecie mieć ogromną siłę uderzeniową w kolejnych wojnach. Mówisz nasi ludzi i o tym, że przyjęliście nas na Wasze ziemię. Czyli rozumiem, że mimo tego nie jesteśmy traktowani jako ludność Kraju Ognia? W Waszych oczach jesteśmy tylko siłą bojową, którą można rzucić w kolejny wir walki byśmy rozmietli w pył zwykłe wojsko przeciwnika? Dobre sobie... Dowiaduję się, że ja i mój ród jesteśmy kimś gorszym mimo, że bez nas niejednokrotnie tereny Kraju Ognia zostałyby zmniejszone.

   Westchnąłem ciężko, a w moich oczach było widać ogromne ilości irytacji. Nie mogłem już nic zrobić - teraz czułem jakby nie rozmawiał w ogóle z człowiekiem. To co mówiłem odbijało się od ściany a słowa które słyszałem w odpowiedzi mimo innych wyrazów sens zawierały taki sam. Mimo wszystko wcześniejsze myśli nie dawały mi spokoju. Pewnie moja prośba nie zostanie wysłuchana, ba - pewnie zostanę za nią jeszcze zganiony. Ale wręcz nie dawało mi to spokoju, musiałem zrobić w tym celu jakiś krok. Szanse są niewielkie ale... Może wtedy da mi to coś więcej do myślenia.

   - Rozumiem, widzę, że nie mam wyjścia. Przed wyruszeniem miałbym jednak małą, a zarazem ogromną prośbę. Czy mógłbym zobaczyć na własne oczy Daimyo Ognia, który wydaje mi rozkaz. Odebrałbym go o wiele poważniej niż wypowiedziany przez małą dziewczynkę. Chciałbym zobaczyć Ciebie i od Ciebie usłyszeć "wyrusz" szanowny Daimyo...

   Scenariusz: Daimyo odmówił/Zgodził się ale brak czegoś nadzwyczajnego

   Mimo wszystko podziękowałem za wizytę z wymuszonym uśmiechem i wycofałem się z głównej sali. Podszedłem do swoich towarzyszy ze śmiertelną powagą mimo, że w moich oczach szalała płomienna furia wściekłości. Nie wiedziałem co tak naprawdę tutaj się odgrywało, jaki był to teatrzyk ale dla mnie jedno było pewne - byliśmy mocno manipulowani. Nie powinniśmy rzucać się na wyznaczony cel bez poprzedniego rozpoznania się w terenie. Mogliśmy zostać oszukani, a działanie bez odpowiedniej wiedzy mogłoby się zakończyć o wiele bardziej tragicznie niż brak dostaw żywności. Spojrzałem na dwójkę która tutaj ze mną przybyła i z udawanym spokojem powiedziałem:

   - Z chęcią chciałbym się dowiedzieć co Wy usłyszeliście od swoich rozmówców. Ja niestety, nie otrzymałem na razie żadnych większych konkretów prócz tego, że powinniśmy odbić cel który jest oddalony stąd o trzy kilometry. Teraz powiedzcie mi jedynie to co najważniejsze, o reszcie porozmawiamy w drodze.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-07-21 23:52:53)

Offline

 

#125 2016-07-23 18:19:05

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

12



     Przez cały czas trwania rozmowy, Daimyō Ognia siedział nieruchomo na fioletowej, miękkiej podsuszce. Cień, który obserwował przedstawiciel rodu, poruszał się tak samo schematycznie, jak słowa wypowiadane przez dziewczynkę.
     Przykro mi, Pan nie ma już czasu, by prowadzić dalszą rozmowę. Czas audiencji dobiegł końca, proszę udać się we wskazanym kierunku i opuścić budynek. Wiele osób czeka, by tak samo jak ty, głowo rodziny Senju, posłać swoje żale. Strażnicy odprowadzą was prosto pod bramę. Spotkaj się ze swymi towarzyszami. - Kończąc kwestię, ukłoniła się i weszła za oddzielające rozmówców parawany. Tamotsu zaś, nie poznając prawdziwego oblicza władcy, wyszedł na zewnątrz, spotykając Asami oraz młodego Yamanaka. Nie wyglądali na przestraszonych, czy zmanipulowanych. Jedynie zirytowane oblicze brodacza spowodowało ich zmartwienie.
     Zgadza się. Zgodnie z wytycznymi od wysoko przełożonych osób, cel mieści się trzy kilometry stąd. Fortyfikacja obłożona metalową siatą, kilkoma drewnianymi wieżami oraz dwoma wielkimi budynkami. Jeden pełni funkcję spiżarni, drugi zaś przechowuje duże ilości broni. Jeżeli taka wpadłaby w ręce niepożądanej jednostki, władca tego kraju mógłby mieć niemały problem. Właściwie, jeżeli już o tym problemie mowa, mam wrażenie, że przeciwnik zdobywa najważniejsze punkty tego kraju, by dotrzeć prosto do jego przedstawiciela. - Cała trójka zebrała się przed budynkiem, naradzając do dalszych celów. Czerwonowłosa przytakiwała na słowa chłopaka.
      Daimyō musi czuć się zagrożony, szczególnie, że Ayatsuri zaniechało pomocy. Tak samo, jak Senju nie odpowiedzieli na wezwanie po wojnie. Wasz świat, Tamotsu-sama, wydaje się strasznie pusty. Konflikt rodzi jedynie konflikt. - Po rozmowach trwających kilkanaście minut, grupa ninja udała się w kierunku wskazanym przez dziewczę. Prowadziła Asami, jako dobrze obeznana w tych terenach. Po niespełna godzinie skakania po grubych gałęziach, dotarli do garnizonu. Wyglądał jednak dość spokojnie. Garstka żołnierzy broniła fortyfikacji. Część z nich patrolowała wnętrze ośrodka, pozostali rozstawiali barykady. Prawa część wyglądała na mocno zniszczoną, mimo, iż rannych na palcach można liczyć.
      Tamotsu, muszę Ci o czymś powiedzieć. W budynku, wyczułam niespokojną chakrę. Nie była ona negatywna, choć z pewnością bardzo potężna. Zakłócenia w powietrzu przyprawiały mnie o ból głowy. Wydaje mi się, że głowa państwa posługuje się technikami zakłócającymi działanie umysłu. - Twarz asystentki była poważna. Gdy zaś mówiła, jej twarz gładziła blade policzki. Tuż po jej słowach, wtrącił się blondyn.
      Bzdura. Wyczułbym jakiekolwiek zmiany w oddziaływaniu na człowieka. Co innego, jeżeli byłaby to umiejętność iluzji. O niej nie wiem za wiele. Jedynie tyle, co przekazali mi Samurajowie. - I mina chłopaka stała się niepewna i blada.
      Proponowałbym się rozejrzeć. I nie rozdzielać. - Poprawił opaskę zdobiącą czoło. Jego ciało stało się sztywniejsze, bardziej zestresowane i gotowe do działania. Ręczna pieczęć aktywowała umiejętność odpowiedzialną do lokalizowania źródeł energii.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#126 2016-07-24 15:08:50

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Rozmowa? Dobre sobie - to było jak rzucanie słowami o ścianę, efekt nawet byłby lepszy bo nie musiałem brać udziału w jakiejś śmiesznej walce. Żałosne było tak jak władca Kraju Ognia próbował zastraszyć klany nad którymi "trzymał" pieczę. Zmniejszenie dostaw żywności w swoim kierunku odebrałem bardziej jako zniewagę niż jako groźbę albo szantaż. Czy chciałem by Yamanaka musieli przechodzić przez takie bagno jak ja? Oczywiście rozumiałem, że od dłuższego czasu nie mieli miejsca które mogliby nazwać swoim domem ale w tym momencie byłem ciekawy czy byliby ponieść taką cenę jaką ponosiłem teraz ja. Dodatkowo zachowanie dziewczynki i schematyczne ruchy Daimyo... To wszystko było cholernie dziwne. Ale co mogłem zrobić? Na siłę przebić się przez straż i odkryć kotarę za którą ten paniczyk się ukrywał? Jasne - świetny pomysł, dodatkowo zostanę oskarżony o zamach na głowę państwa, strącony do lochu a klan Senju zostanie wygnany.

   - Na pewno nie możesz określić, że ten świat jest pusty... Bardziej skomplikowany, powiedziałbym. Uwierzyłeś na słowo o wezwaniu o którym ja osobiście nie dostałem żadnej informacji Inoishi. Myślisz, że gdybym je wcześniej znieważył to w tym momencie próbowałbym rozmawiać z Daimyo Ognia? Asami, masz jakiekolwiek informacje o tym, że po wojnie zostaliśmy wezwani do jaśnie oświeconego władcy Ognia?

   Po rozmowach ruszyliśmy we wskazanym kierunku. Nic szczególnego, prawda? Problem w tym, że spotkanie z Daimyo i jego służącą nie dawało mi spokoju, nie mogłem do końca przyjąć do wiadomości dlaczego to wszystko tak dziwnie wyglądało. Ktoś udawał władcę? Bał się tak, że aż ukrywał się za podstawionymi ludźmi? A może... Ale czy nikt by tego nie zauważył? Pozostawał najmniej możliwy scenariusz, jak to, że miejsce przejął w niezauważalny sposób jaki uzurpator... Ale jaka była na to szansa. Zamach na głowę stanu i przejęcie władzy tak, że nikt tego nie zauważył to był iście niemożliwy scenariusz. Poruszyło mnie to tym bardziej gdy Asami podzieliła się ze mną swoimi spostrzeżeniami.

   - Widzisz, Inoishi. Nie wszystko może być tak piękne jak się może wydawać i bardzo możliwe, że była tam używana własnie technika iluzji. Tylko Asami pomyśl inaczej, co jeżeli to na głowie państwa używane są te techniki? Nie zezwolili mi bym zobaczył jego postać, cały czas ukrywał się za czerwoną kotarą, a jego ruchy były strasznie schematycznie. Zostaje jeszcze dziecko, które po nas przybyło - ono na pewno jest kontrolowane. Podczas mojej rozmowy z Daimyo była chwila kiedy zakasłała, dało zauważyć się grymas bólu a jej oczy wydawały się wtedy... puste. Dlatego właśnie nie jestem przekonany co do naszego celu. Zanim przystąpimy do działania, chciałbym poznać Wasze opinie na ten temat.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-07-24 15:09:13)

Offline

 

#127 2016-07-24 15:30:55

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

13



      Na słowa lidera, jako pierwsza zareagowała Asami. Z dłonią przyłożoną do brody, analizowała wygłoszoną tezę. I choć nie posiadała stu procentowej pewności, co do słów, które przed chwilą tutaj padły, podzieliła się własną opinią na temat kontrolowania umysłu.
      Ze wszystkich znanych mi technik, nie przypominam sobie takiej, która mogłaby kontrolować mowę ofiary. Wojna w Kraju Żelaza była głównie powodem chciwości Daimyō Ognia. Jak wiadomo, jego rodzina zawsze pragnęła władzy. Toczyli wojny, więc jego posunięcia mają usprawiedliwienie. Istnieje jednak szansa, że atak na niezależne państwo kierowany był przez osobę trzecią. A raczej przez jego intencje. - Przymrużyła powieki, wtapiając wzrok w podłoże. Cała trójka znajdowała się kilkanaście metrów od wejścia do obozu. To Tamotsu wydał polecenie, by wpierw przeprowadzić odpowiednią naradę. Yamanaka, jako mało obeznany w świecie ninja, nie zabierał głosu. Wiedział bowiem, że posiada zbyt małe doświadczenie, by wypowiadać się w tak ważnych kwestiach.
      Sprawa z brakiem żywności dla naszego rodu, to zupełnie inna bajka. Władca obawia się o własne życie, tłumaczy to wsparcie dla jego wojsk. Nawet, jeżeli jest kontrolowany, to ten ktoś także nie chce zbytniego zbliżenia się do głowy państwa. Co do dziewczynki, może kontrolowanie ludźmi słownie zbyt go przerosło, by posługiwać się jutsu. Cholera wie. - Tu zakończyła swą wypowiedź, gdyż po jej kwestii, odezwał się niczego nieświadomy blondyn.
      Nie wiedziałem, że żołnierze Ognia mają tak ogromne ilości energii. - Na te słowa czerwonowłosa stanęła jak wryta, a jej dłonie zawisły w powietrzu. Z panicznym wzrokiem złożyła ręczną pieczęć.
      To nie żołnierz, ktoś się zbliża. - Jej głos zadrżał. Złapała swego lidera za ramię, unosząc głowę. Wyczuła bowiem niezidentyfikowaną jednostkę, kilkadziesiąt metrów stąd. Po drugiej stronie fortyfikacji, obok której się znajdowali. Ze zmieszanym wyrazem twarzy, dodała.
      Polecenia? - Yamanaka z tą samą, lekko zestresowaną posturą, pochwycił kunai.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#128 2016-07-24 21:42:03

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Czyli w skrócie - mogliśmy się jedynie domyślać, że coś jest nie tak ale bez pewności nie mogliśmy niczego zrobić. Kropka, byliśmy w kropce. Wojna domowa, naprawdę dożyłem do jakże wspaniałych czasów, o lepsze nie mogłem prosić. Mało tego jeszcze sytuacja z Samotnikami, też nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi. Tyle pytań, a ja nadal na żadne z nich nie otrzymałem odpowiedzi, czułem się wręcz bezsilny i zagubiony w tym wszystkim. Czy na tym polegała pozycja lidera? Jeżeli tak to okazywało się, że nie jestem chyba jeszcze na nią przygotowany ale zdanie już zapadło i nie można było tego zmienić. Jeżeli nie załatwię dostaw żywności to na ten moment nie mamy innych planów zapasowych. Niby posiadaliśmy spory zapas, który wystarczy żeby wyżywić ludność przez dłuższy czas ale co potem? Będziemy musieli nagle stworzyć osobną frakcję zajmującą się tworzeniem żywności? Czy byłoby to w ogóle możliwe... Tego też teraz nie wiedziałem. Moja przejęta twarz nabrała jeszcze poważniejszego wyrazu kiedy usłyszałem zdanie od Inoishi'ego.

   Cholera, mieli czujkę taką jak Asami i Inoishi. Wyczuł naszą energię - widocznie byliśmy za blisko, jasna cholera. Reakcja Asami dodatkowo pozwalała mi stwierdzić, że osoba która zmierza w naszym kierunku jest naprawdę silna... Szczerze powiedziawszy nie byłem do końca pewien co mam w tej sytuacji zrobić. Wycofanie się oznaczałoby jasno, że na swój sposób chcieliśmy szpiegować. W jakiejś części pokrywało się to z prawdą ale... nie, to chyba nie czas na próby rozmów i załatwienia spraw w delikatny sposób. Nie chciałem jednak całkowicie negować tego pomysłu. Na razie trzeba było przygotować się na starcie, ucieczka pewnie i tak mogłaby się nie udać, a wtedy - odwróceni plecami do przeciwnika - mogliśmy być bardziej podatni na jego ataki. Ciężko westchnąłem i z tęgą miną powiedziałem:

   - Wycofajcie się za mnie - wiem co potrafi Asami, Inoishi Ty na razie też. Nie wiem z kim nam przyjdzie się tutaj spotkać. Jeżeli uznasz, że dasz radę lub wniesiesz coś do walki bezpośredniej od razu możesz włączać się do pojedynku. Asami - jeżeli będzie agresywnie wobec nas nastawiony spróbuj go jakoś obezwładnić swoimi technikami...

   Sam natomiast wolałem przygotować do walki teren w jakim się znajdowaliśmy. Złożyłem pieczęć węża i użyłem swojego ograniczenia krwi. Pod ziemią, całe 80 metrów na 80 metrów, zostały stworzone drewniane zaostrzone bale [szybkość tworzenia: 100]. Jeżeli zacznie na nas szarżować to odpowiedź będzie prosta, spróbuję wysunąć je i spróbować poharatać jego nogi. Szybkość nie była jakaś wielka ale może efekt zaskoczenia będzie wystarczający by atak się udał. Po stworzeniu przyjąłem pozycję defensywną, cholera wie co tutaj mogło się stać.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#129 2016-07-24 22:37:37

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

14



     Na polecenie lidera, Asami ze złożoną pieczęcią (wyczuwającą wrogą chakrę), jak i Inoishi, stanęli za jego plecami. Ten zaś składając specyficzny gest swojego rodu, utworzył naostrzone bale pod ziemią, wykorzystując teren na własną korzyść. Ciężko jednak ocenić, czy przeciwnik, z którym przyjdzie mu się mierzyć, będzie tak samo pomysłowy, jak Ichitsu. W innym bowiem wypadku, walka może okazać się o wiele cięższą. Wtem zaczęły się odgłosy. Żołnierze, którzy strzegli fortyfikacji, nie przejęli się przybyłą trójką. Otrzymali kilkanaście minut wcześniej informacje, że klan Senju przybędzie im pomóc. Załączyli więc alarm, podrywając wszystkich na równe nogi i obsadzili niewysokie, drewniane wierze. Okazało się to jednak dość mało skuteczne, zważając, że nie utrzymały się dłużej, jak pięć minut. Runęły, pod wpływem ognia. Zaś dym, który uniósł się piętnaście metrów ku górze, mógł dostrzec stojący na przodzie Tamotsu. Znajdował się on siedemdziesiąt metrów od ich położenia.
     Nastały krzyki. Przez drewniane barykady ciężko było dostrzec, co właściwie dzieje się wewnątrz punktu strategicznego. Z tej strony, z której znajdowali się ninja, nie toczyła się żadna walka. Żołnierze pognali w zupełnie innym kierunku, tam gdzie znajdował się przeciwnik. Ich odgłosy wskazywały na bardzo zaciętą walkę. Co jakiś czas roznosił się także odgłos metalu uderzanego o metal. Hałas wysiłku oraz polecenia, wydawane bezpośrednio przez przełożonych. A ekipa przybyłych, czekała.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#130 2016-07-31 15:00:40

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Początkowo nie mogłem zrozumieć co za zamieszanie miało miejsce w obozie. A później zrozumiałem wagę swojego błędu - źle zinterpretowałem słowa Asami. Bądź co bądź dziewczyna też nie była szczególnie konkretna w sprawie tego gdzie zbliża się przeciwnik. Słysząc takie słowa byłem wręcz pewien, że chodziło jej o to iż wróg idzie w naszym kierunku. Ale to nie tak, że była to jej wina. Ja byłem zbyt pewien swoich przyzwyczajeń, a to był poważny błąd. Czasami zapominałem, że przy naszym zawodzie nie można sobie na coś takiego pozwolić. Przekląłem pod nosem, dzisiaj to już kolejny raz, nawet przestałem to liczyć. Widocznie nic nie mogło potoczyć się po nieco prostszej linii ale wtedy znowu mógłbym narzekać, że wszystko było nudne, a chyba nie o to chodziło. Powoli zauważyłem, że z biegiem czasu coraz trudniej było mi dogodzić, no cóż...

   Nie było już czasu się rozglądać, trzeba było działać. Dziwiło mnie, że żołnierze sami wyrwali się do walki ale z tym faktem już nic nie można było zrobić. Mogłem się tylko domyślać, że informacja o mojej pomocy była tutaj dostarczona wraz z momentem kiedy pojawiłem się przed pałacem Daimyo Ognia, w momencie gdy nawet nie wiedziałem, że będę musiał coś takiego zrobić. Kolejny raz czułem, że biorę udział w jakieś grze w której byłem tylko zwyczajnym pionkiem. Z tym, że teraz nie był czas by o tym rozmyślać. Nie byłem człowiekiem o wielkim sercu jeżeli nie chodziło o mój klan ale nie mogłem też pozwolić by zwykłe mięso armatnie rzuciło się na przeciwnika i straciła swoje życie na marne. Poza tym obrona tego punktu... Cóż, od tego jakby nie patrzeć zależało życie ludności mojego klanu.

   Toczyła się tam już ciekawa jatka, więc syknąłem pod nosem, a ręką wydałem gest by dwójka za mną podążyła w tym samym kierunku co ja. Musiałem w tym krótkim momencie obmyślić krótki plan działania. Moim towarzyszą wydałem już polecenia ale co ze mną? Będę musiał powstrzymywać się od technik obszarowego działania. Wojsko było już wystarczająco słabe, nie było sensu tracić więcej ludzi podczas używania jakiegoś ataku. Ruszyliśmy więc w miejsce gdzie toczyła się walka. Ja na wszelki wypadek przygotowałem już kunai'e, które miałem zamiar rzucić w cel, o którym wiedziałem na prawdę niewiele. Czerwone oczy, to wszystko... Cholera jasna, jak tutaj walczyć skoro poskąpili mi informacji. Odgłosy metalu... Czyżby jednak i on miał jakieś większe wsparcie?

Offline

 

#131 2016-07-31 15:41:02

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

15



     Odgłos walk ustawał. Nowo wybrany lider Senju, wraz ze swą dwójką towarzyszy, przekroczył bramę odgradzającą punkt wojskowy Kraju Ognia. Wychodząc zza namiotów, ujrzał już tylko to, co pozostało po minionej walce. Truchła rozciągające się pod stopami czarnowłosego mężczyzny, dzierżącego w ręku białą stal. Odwrócony plecami do przybyłych, odcinał głowę jednego z żołnierzy, przedzierając się przez twarde żelazo za pomocą elektrycznej techniki. Wtem rozległ się charakterystyczny dźwięk znikających replik, które jeszcze przed momentem stały obok niego. Długie strumienie krwi wypływały spod leżących ciał, docierając pod podeszwy czerwonowłosej. Mimo, iż trzymała się z tyłu.
     Odcięty łeb walnął o ziemię, a błyskawice okrywające stal zniknęły. Na moment zapanowała cisza, którą Inoishi wykorzystał do złożenia pieczęci wykrywających chakrę. Na szczęście - przeciwnik był jeden. W tym samym czasie Tamotsu sięgnął po parę czarnych narzędzi, by w odpowiednim czasie ich użyć. Asami zaś, trzymała się z tyłu, będąc gotową do użycia medycznych technik. I wtedy stało się to, mężczyzna z długim, choć cienkim, ciemno szarym płaszczem, odwrócił twarz. Spod jego czarnych włosów, wynurzyły się czerwone, przepełnione kontrastem oczęta.


http://i.imgur.com/PBcUcFy.jpg.


Music.




      Uchiha! - Głos asystentki zadrżał z niepewności i niedowierzania. Z pełnymi, jak złotówki oczami, przeniknęła przez ciało wroga. Po czym dodała, zmieszana. Już nieco ciszej.
      Niemożliwe.. Tu, w Chikai. Większość z nich zginęła na wojnie, klan się rozpadł. Jak? - Analizowała wszelkie możliwe scenariusze, choć nic większego nie wchodziło jej do głowy. A potem, było już tylko gorzej. Sharingan wchodzący na znacznie większy poziom. Na szczęście inteligencja dziewczyny oraz jej obeznanie w świecie (wynikające głównie spod szkolenia pod okiem Mamoru), pozwoliło zachować większą czujność. Dopowiedziała bowiem kilka ważnych, znaczących słów.
      Mangekyō Sharingan. Nie patrzeć mu w oczy! - Wykrzyknęła, opuszczając głowę. Ona już wiedziała, w jak wielkim bagnie się znaleźli. Nie była jednak cepem, coby od razu porzucać nadzieje. Od razu złożyła pieczęcie, naginając sylwetkę do tyłu.
      Ninpō: Kirigakure no Jutsu! - Gęsta mgła okryła otoczenie, pozwalając czerwonowłosej na pochwycenie blondyna oraz swojego mistrza. Razem z nimi wycofała się, podążając szeroką, wydeptaną ścieżką, aż za popielate namioty. Wtem wymierzyła wzrok w stronę Tamotsu, licząc na dalsze polecenia, które do tej pory były dość wątłe. Nim jednak one padły, odezwał się Inoishi.
      Czterdzieści metrów od nas. - Przełknął ślinę.
      Dwadzieścia pięć metrów od nas. - Z błagalnym spojrzeniem, liczył na jakąkolwiek reakcję głowy rodu.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Tymczasowy MG.

Offline

 

#132 2016-08-01 22:46:21

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

Theme



   Kiedy zobaczyłem przeciwnika moje serce zaczęło głośniej bić. Raz po raz, a z każdym uderzeniem słyszałem tylko jego rytm, reszta otaczającego mnie świata przez pewien moment nie miała dla mnie znaczenia. Tyle razy już widziałem te przeklęte geny, nie mogło być pomyłki. Dobrze wiedziałem kto to będzie mimo tego iż wychodząc od Daimyo myślałem, że powiedział to tylko po to by zachęcić mnie do walki. Wtedy jednak mówił prawdę. Świadomość z otaczającą mnie rzeczywistością odzyskałem gdy zobaczyłem, że jego oczy się przekształcają na poziom, którego wcześniej nie widziałem, głos Asami potwierdzający moją własną wiedzę również zadziałały motywująco by zamknąć oczy.

   - Większość, nie całość. Jak widzisz nie mamy styczność ze zwykłym członkiem klanu. Jasna cholera...

   Co teraz mogliśmy zrobić? Nie do końca byłem przygotowany na działanie podczas takiej presji. Było na to stanowczo za wcześnie, nie byłem tak dobrze wyszkolony jak Mamoru. Ale tym razem nie miałem czasu nad tym zastanawiać, czas było działać. Złożyłem kolejny raz pieczęć potrzebną do kontroli drewna. Dzięki temu co zrobił Inoishi mogłem mniej więcej stwierdzić gdzie jest nasz przeciwnik, a to naprawdę było nieopisaną pomocą w takiej sytuacji. Sprawa była dość prosta - powstrzymać to bydle zanim naprawdę się rozkręci. Słyszałem o tym całym Mangekyō Sharingan'ie ale... sądziłem, że są to tylko plotki. Widocznie moje złudne wrażenie było mylne, bardzo mylne. Teraz będę musiał walczyć zupełnie nieprzygotowany, świetnie. Dobrze przynajmniej, że Asami widocznie pod okiem Mamoru uzyskała wiedzę na ten temat.

   - Asami, jeżeli mój pomysł się nie uda musimy go zatrzymać. Za wszelką cenę... Inoishi, bądź naszymi oczami. Nie możemy pozwolić złapać się w pieprzoną iluzję ale musimy również uważać by ta cholera nie zbliżyła się do nas, wtedy też jesteśmy w kiepskiej sytuacji...

   W czesie moich słów i w momencie gdy usłyszałem pierwszą odległość jaka dzieliła nas od Uchiha z ziemi na odległości 40 metrów kwadratowych z ziemi zaczęły pojawiać się drewniane kolce [szybkość tworzenia: 100], każdy był skierowany w inną stronę by i był innej wysokości - od dwóch metrów do takich, które byłyby zdolne przebić się tylko przez stopę naszego przeciwnika. Czy to zadziała? Nie miałem bladego pojęcia. Dlatego też w tym samym momencie Asami na takim samym obszarze działania użyła techniki, która miała zatrzymać przeciwnika [szybkość tworzenia: 180] (link). Jeżeli stworzona woda dodtykała ziemi automatycznie przemieniała się w kleistą papkę, miało to większy sens gdyż technika została utworzona o wiele szybciej od mojego drewna. Może dzięki temu uda nam się go chociaż trochę zranić... Nie ukrywałem, że z takiego scenariusza byłbym najbardziej zadowolony ale dobrze wiedziałem, że życie lubiło sobie ze mnie zakpić. Najczęściej właśnie w takich sytuacjach.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-08-01 22:58:33)

Offline

 

#133 2016-08-02 17:44:31

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

16



     Trójka schowanych za namiotem ninja, oczekiwała przeciwnika. Inoishi ze złożoną pieczęcią, Tamotsu tworzący solidne bale oraz Asami, rozlewająca lepką ciecz. Wokoło nich leżały małe, drewniane skrzynie, gdzieś dalej tliło się ognisko. Siedem metrów obok - wysoka strażnica z metalowym, złotym dzwonem. Całe terytorium zaś pokrywała zielona trawa oraz nieliczne, brązowe krzewy.
     Gdy przedstawiciel rodu Senju ukończył technikę, Inoishi ponownie zabrał głos. Był on bardzo ciężki. Chłopaczyna wielce się zestresował. To jego pierwsza walka, biorąc pod uwagę, iż zagrożenie stało się realne. I tu śmierć może okazać się wynikiem gry.
      Dziesięć metrów. - Po jego czole spłynęła strużka potu. Sam zaś przymknął powieki. Chwilę później odrzekł ze zdziwieniem.
      Zniknął. - Otwierając oczy, wzrok przeniósł na Asami. Wystarczył ułamek sekundy, by ta z donośnym krzykiem, wyrwała:
      Nad nami!
      I ukazał się. Z pomocą umiejętności chodzenia po drzewach. Przyczepiony do odstającej części strażnicy, zwisający do góry nogami. Ze wzrokiem wtopionym w ciało Tamotsu. Jego lewa dłoń błyszczała. Tak samo jak broń, pokryta grubą warstwą elektryczności. Dwanaście metrów od przeciwnika. Tak niewielki dystans ich dzielił. W jego oczach zaś - nienawiść malowana kolorem czerwieni. Mangekyō Sharingan.


http://static.comicvine.com/uploads/original/11113/111134695/4119185-3846991843-tumbl.gif
Music.




     Sekundę później ciało blondyna walnęło o ziemię. Bezwładnie upadł, co skomentowała czerwonowłosa jednym, prostym słowem.
      Spojrzał! - Atmosfera stała się napięta. Inoishi nie będąc dobrze wyszkolonym w tej dziedzinie, uległ sile GenJutsu, przed którym nie potrafił się obronić. Spojrzał bowiem prosto w źrenice przeciwnika, gdy ten niespodziewanie ukazał się na górze. A dopiero pochwycił sztućce, by zająć się całym ciastem, które podsunięto mu pod nos.
     Nie należał to typowych Uchiha. Nie był głupi. Nie schodził na dół, mając na uwadze zastawione pułapki. Zamiast tego, postawił na dystans. Wyłupił oczy, składając trzy pieczęcie. Te zaś z aktywowanego Chidori, uformowały tygrysa, połączonego z właścicielem. Zwierzę odepchnęło się łapami od drewna, zbiegając po grubej belce. Nim dotarło do podłoża, odbiło się, by przeskoczyć wprost na dwójkę nieruchomych ninja (Szybkość: 260).
     Gdy tygrys wpadł pomiędzy trójkę "dobrych", właściciel odskoczył na sam czubek wieży. Stamtąd zaś skierował się w stronę mniejszych namiotów. Dosłownie uciekając (Szybkość: 200).


1. Chidori Nagashi
2. Genjutsu: Sharingan
3. Raijū Hashiri no Jutsu


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Tymczasowy MG.

Offline

 

#134 2016-08-02 21:15:50

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Nie było źle, nie było dobrze - było okropnie. Dawno nie walczyłem w taki podłych warunkach z tak wymagającym przeciwnikiem. Gdzie do tych czasów uchował się aż tak dobry Uchiha? Musiał przeżyć masakrę wykonaną przez niejakiego Matsuo i ostatnią wojnę, która pozbawiła ich klan ziemi. Na samą myśl, że ktoś mógł przetrwać coś takiego dostawałem gęsiej skórki. Tutaj już nie mogliśmy mówić o samym doświadczeniu, do głowy przychodziło mi tylko to, że mojego - naszego - przeciwnika napędzała jeszcze dzika chęć przetrwania. Takie uczucie było w stanie wyciągnąć o wiele więcej siły niż cokolwiek innego. Kiedyś wygrałem z liderem Uchiha podczas Wielkiego Turnieju Ninja. Tutaj już teraz mogłem wyczuć, że osoba która nam zagrażała posiadała o wiele większy poziom.

   I wtedy zrozumiałem - byliśmy w jeszcze gorszej sytuacji niż zakładaliśmy. Inoishi mógł się uważać za najlepiej wyszkolonego ze swojego klanu ale nie znaczyło to, że jest przygotowany na prawdziwe walki. Cholera, zbyt wcześnie przyjąłem, że chłopak będzie potrafił zadbać sam o siebie, jest krucho. Kiedy tylko usłyszałem od młodego chłopaka słowo, wiedziałem że ten otworzył oczy? Dlaczego? Bo później było słychać głośnie dupnięcie bezwładnego ciała o ziemię. Jasna cholera, byliśmy w gorszej sytuacji niż mogliśmy początkowo przypuszczać. Mieliśmy teraz o jedną osobę mniej, nie mogliśmy popełnić kolejnego błędu i jednocześnie powinniśmy działać szybko. Uda nam się połączyć te jakże dwie zróżnicowane taktyki?

   Z moich zamartwień wyrwał mnie dźwięk. Dźwięk, który przez moje podróże przedarł się nie jeden ani nie dwa razy, techniki żywiołu Raiton. Syknąłem głośno, wiedziałem, że ten gówniarz coś kombinuje. Kiedy tylko do moich uszu doszedł ten znajomy dźwięk zacząłem tworzyć obronę, może dzięki temu drewno zdąży wytworzyć się na czas. Każda kolejna zmarnowana minuta czy nawet sekunda mogła zaważyć o tym czy przeżyjemy czy nie. Złożyłem pieczęci i użyłem techniki Daijurin no Jutsu [Szybkość tworzenia: 100 | Odporność na Jutsu: 460]*. Wiedziałem, że nie dosięgnie ona przeciwnika, a teraz nawet nie oto chodziło. Wykorzystałem cały jej zasięg by to coś co wcześniej biegło w naszą stronę i zdecydowanie wyskoczyło, wbiło się w drewnianą kopułę z zawiniętego bala drewna, który wystrzelił z mojego ramienia. Czy to wystarczy, żeby obronić się przed techniką? Mimo, że panował tutaj mały chaos postanowiłem wydać kolejny rozkaz Asami.

   - Asami, gdzie on jest?! Masz podobne zdolności do Inoishi'ego, na miłość boską. Dobrze wiesz, że padł na ziemię od tych przeklętych oczu Uchiha. Jeżeli jesteś jeszcze w stanie spróbuj go zatrzymać swoim drewnem, pewnie wyczuwasz gdzie to bydle się teraz znajduje. Masz go w zasięgu?

   Jeżeli uda nam się powstrzymać to coś elektrycznego co wysłał na nas Uchiha to będziemy musieli wybudzić Inoishi'ego. Nie możemy go tutaj tak zostawić na pastwę losu. Cholernie liczyłem na to, że drewniana osłona wystarczy by nas obronić...

~~~~

* Biorąc pod uwagę fakt, że technika nie ma żadnych elementów określających jej szybkość i wytrzymałość uznałem, że wykorzystam statystyki Mokuton.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#135 2016-08-02 21:52:25

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

17



     Sylwetka zamachowca zniknęła wśród namiotów. Na niedługi moment nastała cisza, bowiem stan niepewności przerwał nagły ruch czerwonowłosej. Ze zmieszanym wyrazem twarzy, rozłożyła dłonie. Nie wiedziała, czy zabrać się do techniki wyzwolenia spod iluzji, czy też namierzać wroga, który mógł okazać się o wiele lepszym szpiegiem, niżeli ona sama. Dopiero słowa przedstawiciela rodu, dały znaczącą odpowiedź. Z jego ust padł rozkaz, którego nie ośmieliłaby nie wykonać.
     Drewno, ostry i mocarny bal, ugodził tygrysa prosto w klatkę. Technika poruszała się w linii prostej i jedynie odpowiednia zapora, mogła ją powstrzymać. Przemyślany, nienaganny ruch. Pomysł nie spłonął na panewce.


Music.




     Asami przymknęła powieki, lecz nim skupiła wokoło siebie cudzą energię, odwróciła się. Nie musiała nic dodawać. Chluba Senju i tam zwróciła wzrok. Na jegomościa, który zrezygnował z gry w kotka i myszkę. Z uśmiechniętą facjatą, podszedł na odległość piętnastu metrów. Z dłoniami złożonymi dumnie na torsie, z włosami powyginanymi we wszech strony.
      Tamotsu. Senju. - Opuścił lekko czoła, by węgliste kosmyki okryły bladą twarz. Czerwone ślepia nie zanikały.
      Ptaszki ćwierkają nawet za kratkami. - Rzucił prostą aluzję. Do niedawna uwięziony wewnątrz jednego z punktów obronnych Kraju Ognia. Przetrzymywany i manipulowany.
      O tymże wojowniku, który z niewyobrażalną precyzją, gracją, jak na wojownika przystało, ściągnął prostym ruchem lidera Uchiha. Którego to już? Szesnastego, siedemnastego? Żywy, czy także w grobie kona? - Zacisnął zęby.
      Nieważne, to nieważne. - Opuścił dłonie, by zawisły wzdłuż jego ciała. Nagle jego twarz uległa diametralnej zmianie. Spontaniczny, lekki uśmiech zniknął. Brwi zmarszczyły, martwy wzrok utknął w sylwetce asystentki.
      Przegraliście. - Rzucił chłodno.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#136 2016-08-02 22:47:50

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Przynajmniej udało mi się COŚ zrobić. Nie leżeliśmy jeszcze na ziemi, twór który leciał w naszą stronę został powstrzymany przez drewno... Udało nam się obronić, a co dalej? Asami się nie odezwała mimo mojego znaczącego rozkazu. Nie musiałem zgadywać co to mogło znaczyć, sam poczułem o co tutaj chodzi. Nie był to najlepszy scenariusz z możliwych, wolałem kiedy to bydle trzymało się na dystans. Nasze pole do manewru nie było wtedy aż tak bardzo ograniczone. Teraz... Teraz musiałem się powstrzymywać. Zresztą - nie mogłem być pewien czy załatwiłbym to wszystko w jednym ruchu. Zbyt dużo pewności w takiej sytuacji na pewno nie działałoby na moją korzyść. Poza tym zbyt blisko nas był nieprzytomny Inoishi, Asami nie zdążyłaby go zabrać na czas.

   Piętnaście metrów. Okazja której, niestety, nie mogę teraz wykorzystać. Musiałem myśleć, na dodatek szybko - w mojej głowie w tym momencie powinien znaleźć się już plan zapasowy. Przyspieszona kalkulacja możliwości niestety nie wniosła sprzyjających wyników. Mimo wszystko nie było jednak mowy o tym by się poddać, taka myśl nie mogła mi nawet przejść przez głowę. Dobrze wiedziałem co by to znaczyło... Zresztą, zawsze byłem zdania że wynik żadnej walki nie jest przesądzony. Tak samo było podczas pojedynku z Ichitsu... Cholera, to było tak dawno temu. I to nie był czas by o tym myśleć, miałem już plan. Nie sądziłem, że uda się od razu ale na pewno dawał nam większe możliwości niż moja pierwotna taktyka.

   - Zwykły. Ch*j... Ptaszki ćwierkają, że wielki z Ciebie buc. - odpowiedziałem.

   Nie miałem zamiaru wdawać się w rozmowę. Wraz z moim pierwszym słowem złożyłem pieczęci do techniki Kawara Shuriken, z ziemi podniosło się pięćdziesiąt przedmiotów zdolnych do odegrania broni miotanej. To było pole walki, na pewno leżały tutaj jakieś ostrza czy inne cholerstwa. Był w takiej odległości, że spokojnie mogłem jego uwagę zająć pierzą trzydziestką cały czas próbowałem go zaatakować bez większej taktyki. Pozostała dwudziestka natomiast miała za zadanie wmieszać się w tłum i podczas jego blokowań od innych przedmiotów spróbować zaatakować jego nogi, ręce, serce bądź głowę. Widziałem, że patrzył na Asami, musieliśmy powstrzymać jego ruchy, przynajmniej na jakiś czas. [Szybkość składania pieczęci: 200 | Szybkość techniki: 200]

   Asami również nie stała w miejscu. Skoordynowała swój atak z moim. W gdy ożywione moją chakrą przedmioty ruszyły to jednocześnie pod nim rozpoczęło tworzyć się bagno. Dziesięć metrów... W przeciwieństwie do mojego pierwszego planu ta technika nas nie dosięgnie, dzięki - i tylko dzięki temu - że nasz przeciwnik obrał sobie taką piekną odległość... (Technika: Yomi Numa | Szybkość tworzenia: 141]


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#137 2016-08-02 23:04:36

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

18



     Jak na Chlubę przystało, Tamotsu sprostował. Kilkoma słowami zatkał czarnowłosego. Poważna mina stała się nieco bardziej napięta. Złość buchnęła, choć nadal utrzymuję - słabo widoczna. Wtem Senju złożył ręczne pieczęcie, by poderwać kawałki roztrzaskanego drewna oraz metalowe przedmioty, ku górze. Było ich około trzydziestu. Wszystkie wymierzone w ściśle określone miejsca. Prawda, po trafieniu w serce lub głowę, ostrą końcówką, pod taką szybkością, mogłoby skończyć się marnie. Cóż jednak gdybać, gdy przeciwnik posiada aktywowanego Sharingana!


http://images6.fanpop.com/image/photos/35700000/-Madara-Uchiha-naruto-shippuuden-35735949-400-225.gif




     Ruchy oponenta były idealne. Nienaganne i staranne. Uginał się, niczym guma (Reakcje: 275). Nie spodziewał się jeno kolejnego ruchu. Prostego, a w połączeniu z zaskoczeniem, wręcz niemożliwego do wyczucia. I tutaj uwidocznił się fakt nierównej walki. Dwójka, przeciwko jednemu. Ziemia pod ciemnymi sandałami zmieniła się w breję. Ogromna ilość błota wirowała, wciągając chudą sylwetkę do środka. I zniknęła. Jakże prosto. Minęło kilka sekund, może dziesięć, może piętnaście. Jak z przywołanej techniki wyfrunęło kilkadziesiąt smolistych kruków.
     Coś trzasnęło za plecami Tamotsu.
      Nie tam. I nie tutaj. - Ponownie złożył ręce na torsie. Asami przeklęła. Czerwone oczy znów emanowały swą potężną, unikatową energią. Naonoshi ugryzł kolejny kawałek ciasta. Tak bowiem było mu na imię. Słowo dawno zapomniane, utkwione gdzieś w głębokich aktach Kraju Ognia. Z lorda gruba szycha. Posyłając przedstawiciela jednego z najstarszych rodów. W sam środek rzezi, którą po prawdzie - sam wywołał.

1. Karasu Bunshin no Jutsu

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Tymczasowy MG.

Offline

 

#138 2016-08-05 19:28:20

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Wiedziałem, że nie będzie to łatwa walka. Uchiha zawsze potrafili zaskoczyć na polu boju nietuzinkowymi umiejętnościami, to z wielką niechęcią potrafiłem im przyznać. Te ich cholerne oczy dawały im sporą przewagę nawet w momencie gdy walczyli przeciwko dwójce oponentów. Mimo wszystko ukrywałem w sobie uczucie, że nie jest dobrze. Mogłem być pewny przynajmniej jednej rzecz - podczas tej walki nie oślepi mnie zbyt duża pewność siebie. Aktualnie znajdowaliśmy się w takiej pozycji, że taki scenariusz praktycznie nie był możliwy. Kiedy początkowo sądziłem, że przeciwnik przestał się bawić w kotka i myszkę, to prawda była zupełnie inna. Mimo pozorów on nadal się z nami bawił. A może chciał żebyśmy takie wrażenie tylko odnosili? Cholera go wie...

   - Wielki poeta się znalazł, psia jego mać.

   Musiałem przyznać, że jego słowa nieco mnie zirytowały kiedy dodatkowo zobaczyłem, że uciekł z naszej pułapki. Spodziewałem się jednak, że tak szybko nie uda nam się go pokonać. Dodatkowym problemem było to, że nie mogliśmy jednocześnie walczyć w ten sposób cały czas, dodatkowo musieliśmy martwić się o osobę, która nie była przytomna. Spojrzałem na Asami i wzrokiem pokazałem jej leżące ciało Inoishiego dając jej do zrozumienia, że teraz jest czas na to co chciała zrobić wcześniej. Trzecia osoba może tutaj coś wnieść... Dziewczyna po moim lekkim geście głową zrozumiała, że czas zawalczyć o świadomość Inoishi'ego. To był czas by Asami przywróciła go do "życia".

   Ja natomiast nie miałem zamiaru niczego nie robić. Wcześniej użyte przedmioty nie przekroczyły limitu dwudziestu metrów, cały czas mogłem nimi sterować. Czyżby Uchiha o tym nie wiedział? Miałem taką nadzieję ale jak każdy wie - nadzieja matką głupich chociaż każda matka swoje dzieci kocha. Nie ukrywałbym, że jeżeli przeciwnik zostałby ranny to cieszyłbym się jak cholera ale tym razem wolałem by tylko odwróciły jego uwagę. Asami musiała obudzić teraz Inoishiego, nie było innej możliwości. Byłem też świadomy, że kolejny raz pojawił się tutaj klon. Mimo wszystko to wpierw na nim skoncentrowałem atak by później wszystkie latające bronie "rozstrzelił się" praktycznie w każdą stronę omijając jedynie mnie i moich towarzyszy. Bez zdolności naszego towarzysza... Cóż, mogliśmy cały czas bawić się w kotka i myszkę.

*Siły i prędkości techniki pozostają takie same jak w ostatnim poście.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-08-16 23:18:03)

Offline

 

#139 2016-08-18 16:57:52

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

19



Music.



     Uchiha posłał szeroki uśmiech, na słowa przedstawiciela Senju. W nieruchomej pozycji, zebrał swych braci - pozostałą dwójkę replik. I w tej małej grupce, otoczył przeciwników. Dwójkę z lekka zdesperowanych i jednego, nadal nieprzytomnego. Klony nie mogły jednak atakować, choć odbijanie metalowych narzędzi nie przychodziło im z trudnością. Czas ten jednak wystarczył, by czerwonowłosa ocuciła leżącego blondyna, za pomocą specjalnej pieczęci i pojedynczego, trzyliterowego słowa.
      Widzę, że nie jesteś skory do rozmowy. Niech będzie. - Wszystkie repliki zamknęły powieki, stając się gromadą czarnych kruków. Te zaś rozpoczęły rytmiczne krążenie nad głowami walczących. Nie zadawały obrażeń, a jedynie wydawały z siebie ptasie odgłosy. Po piętnastu minutach, zniknęły.
      Ciepło. - Wykrztusił z siebie Yamanaka, przecierając powieki po długim śnie. Faktycznie, robiło się o wiele goręcej, niż na początku. Wtem w okolicy uniósł się ogromny obłok szarego dymu. W sam środek buchnęła gorąca para, a do trójki ninja docierała długa fala ognia (Szybkość: 400).
     Jak zostało zapisane w poprzednim hide - kiedy klony zabawiały przeciwników, oryginał zajmował najwyższy punkt w tym miejscu. Stamtąd zaś, użył techniki Gōka Messhitsu, by zamknąć wrogów w ognistej, szczelnej i mocarnej kopule. Wysokopoziomowe jutsu, dosłownie wypalające każdy ludzki żywot. Gdyby jednak jakimś cudem, Tamotsu udało się przeżyć, mógł liczyć na Inoishiego, który wrócił do gry. A ten miał już w głowie pewien pomysł. Z lekką złością na twarzy, sięgnął po unikalne, samurajskie ostrze. Nie posiadał jednakże technik, które mogłyby go obronić przed ogniem.
     W momencie, gdy twór zajął maksymalny obszar pięćdziesięciu metrów, oryginał pojawił się przy nim, wyciągając własną broń. Nie miał zamiaru dalej się bawić, choć raz już to powiedział. Tym razem był jednak pewien, że woli zakończyć wszystko na własną rękę.
      Tamotsu-sama, mam pewien pomysł. Jeżeli uda Ci się odciągnąć jego uwagę, mogę użyć swoich zdolności, by przejąć władzę nad jego ciałem. Jednakże, nie jest to takie proste. Gdy chybię, znowu stracę przytomność. Nasze ruchy muszą być zsynchronizowane. - Spojrzał w kierunku głowy rodu Senju, mając nadzieję, że ten wpadnie na pewną kombinację, które pozwoli im wygrać. Samemu miał już po dziurki w nosie ludzi o czerwonych oczach. A to może nawet i lepiej - jego kontakt z Senju zacieśni się.

1. Gōka Messhitsu

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Tymczasowy MG.

Offline

 

#140 2016-08-22 20:58:04

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Już dawno nie odczuwałem takiego stresu. Ile to już czasu minęło kiedy naprawdę musiałem walczyć o swoje życie? Wieki minęły kiedy czułem się naprawdę zagrożony, tutaj jednak wszystko się zmieniło. Przeciwnik był... mocniejszy, mogłem to spokojnie przyznać. Wielu ludzi poddałoby się lub próbowałoby uciekać. Ucieczka odpadała przez użytą technikę ale ta opcja tak samo jak próba kapitulacji i tak nie były możliwościami. Ugiąć się? Jeszcze czego, nigdy wcześniej tego nie zrobiłem dlaczego teraz miałoby się to zmienić. Tym bardziej, że nie walczę teraz tylko w swoim imieniu. Mam osoby które muszę ochronić w tym momencie - Asami, Inoishi. Musiałem też walczyć by bronić swój klan i swoją uczennicę. Przez chwilę zastanawiałem się czy dobrym pomysłem było zostawiać u niej klona, jeżeli tutaj polegnę to i kopia zniknie. A wraz z nią jej reszta chęci do walki o swój powrót do zdrowia.

   - A o czym chciałby waćpan rozmawiać? O przepięknej faunie i florze, która nas otacza? O współczesnej litaraturze, skoro taki wielki poeta zaszczycił nas swoją obecnością? A może o nagłej zmianie klimatu... - odpowiedziałem z zadziornym uśmiechem.

   Nie - nie było o czym rozmawiać. Zbędne słowa podczas walki zazwyczaj do niczego nie prowadziły. No chyba, że nasz złoty człowiek renesansu nie zrozumie ironii i zacznie kłapać jadaczką, jednak nie sądziłem, że taki scenariusz w ogóle ma szansę zaistnieć. Pozostało nam wykorzystanie planu Inoishi'ego, który bądź co bądź był bardzo ryzykowny. Jeżeli chybi znowu go stracimy... No właśnie, chybi. Może nie trafić w przeciwnika, a za tym idzie myśl, że może trafić w kogoś innego. Czy tak to działa? Synchronizacja z człowiekiem z którym nigdy wcześniej nie walczyło się ramie w ramię była cholernie trudna, prawie niemożliwa. Westchnąłem i ruszyłem - musiałem założyć, że ten plan się uda jednak nadal musiałem pozostawać ostrożny. Czy mamy jakiekolwiek szanse? Trzeba było to skończyć szybko, technika której użył nas przeciwnik była... cóż, była naprawdę dobrą motywacją.

   Trzeba było jakoś uniknąć trawiącą ścianę ognia, która zmierzała do nas w zastraszającym tempie. Stworzyłem na szybko dwa klony, które pojawiły się za moimi towarzyszami. Szepnęły im tylko by wstrzymały oddech, cóż - niespodzianka. Moje kopie złapały dwójkę towarzyszy i wraz ze mną zapadli się pod ziemię, to była chyba jedyna możliwość by uniknąć jakoś tego piekła. (Shinjū Zanshu no Jutsu [szybkość techniki: 120). Musieliśmy przeczekać to piekło, dopiero po tym wychylić się z ziemi i wprowadzić plan naszego przyjaciela w życie. W głowie prosiłem cały świat, by ten plan pozwolił na to by uratować nasze tyłki.

   Kiedy Inoishi miał celować, my z Asami musieliśmy działać szybko i sprawnie. Tutaj swoje ruchy nie łączyła dwójka lecz trójka wojowników, która nigdy wcześniej nie stoczyła wspólnego pojedynku. Logika podpowiadała, że szanse powodzenia są nikłe. Czasami jednak trzeba było zaryzykować, a w naszym przypadku nawet trzeba - nie mieliśmy w końcu żadnej innej konkretnej opcji. Zaczęło się szybko. Ja kolejny raz użyłem Daijurin no Jutsu [Szybkość tworzenia: 100 | Odporność na Jutsu: 460], drewano miało polecić za plecy przeciwnika by zablokować go od tyłu. Jeżeli spróbuje odskoczyć za siebie - dodatkowa, ostra odnoga powinna go powstrzymać. W lewo? To samo, jak również prawa strona, która była głównym balem. W górę - cóż odnoga skierowana pod kątem 45 stopni wzwyż, również powinna nieco go spowolnić. Asami natomiast wprost na naszego przeciwnika użyła techniki Mizuame Nabara [szybkość tworzenia: 180]. Woda po zetknięciu się z jakąkolwiek powierzchnią od razu zamieniała się w ciecz. Niech to zadziała... Inaczej będziemy jeszcze bardziej spięci niż kilka sekund temu, taki stan rzeczy na pewno nam nie pomoże w dalszej walce, gdzie nie możemy pozwolić sobie na błędy.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-08-22 21:42:10)

Offline

 

#141 2016-08-25 19:37:06

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

20



     Z pomocą klonów, Tamotsu użył techniki ziemi, by zakopać trzy sylwetki i uchronić je przed ogromnym obszarem ognia. Płomieni, które były o wiele szybsze, niż przewidział. Jako, że znajdował się z przodu, po części przyjął na siebie atak. Gdy jego ciało zanurzało się, nie było wystarczająco szybkie, by uniknąć techniki. Pierwszy rząd kasztanowych włosów został spalony, zaś czoło doznało poparzeń drugiego, powierzchownego stopnia. Co oznacza, iż na jego skórze wpierw pojawiła się czerwona plama i towarzyszący temu piekący ból. Nie przeszkadzał on jednak na tyle, by uniemożliwić dalszą sekwencję ruchów.
     A te, także nie przedstawiały się najlepiej. Wychodząc na wierzch, ogarnął go wszechobecny, smolisty, czarny dym. Wchodząc przez nos, powodował mocny skurcz żołądka i uczucie omdlenia. Przedstawiciel rodu Senju czuł, jak popiół osadza się na płucach, powodując niedostateczne przepuszczanie tlenu w organizmie. Skutkiem tego był zaś kaszel i ociężałe sapanie. I nie tylko on ucierpiał. Za nim wyszedł Inoshi, a potem Asami. Ci także poczuli efekty przebywania w technice. A choć żrący ogień został w miarę ustabilizowany (nadal zajmował około 70-80% powierzchni), żaden z nich nie mógł z łatwością się poruszać. Oponent, którym był przystojny, w średnim wieku, Uchiha, stał gdzieś za dymem. Ledwo przepuszczalne światło z zewnątrz, odznaczało jego sylwetkę na tle unoszącego się chaosu.
     Przy ranach Chluby, natychmiast pojawiła się czerwonowłosa asystentka. Jej dłonie zaświeciły na zielono, wyzwalając medyczną, leczniczą technikę. Nim jednak proces gojenia dobiegł końca, trójka postanowiła działać. Wpierw zaatakował Senju, posyłając ogromne bale, by odgrodzić czarnowłosego. Tuż po nim, ruszyła asystentka, posyłając wodę, która - o matko - wyparowała. Za dużo było bowiem ognia. No i na końcu, Inoishi, przemykający wśród płomieni.


Music.
Punkt widzenia Naonoshi.




     Czarne bale wyskoczyły zza kłębu. Uchiha odepchnął się nogami od podłoża, lądując na rękach. I tak powtarzając sekwencję, niskimi saltami odskakiwał do tyłu, unikając ataków ze wszystkich stron. Jego czerwone, spaczone oczy latały dookoła (Reakcje: 275). Gdy dotarł dziesięć metrów dalej, zauważył, iż jedna z odnóży zatacza koło, zawijając pod kontem 45 stopni. W ten sposób, zagrodziła część drogi.
      Shimatta. - Jęknął, przeskakując na jedną nogę i zacierając głęboki ślad w spłowiałej glebie. Zatrzymał się dziesięć centymetrów przed ostrą końcówką drewna. O mały włos, mógłby rzec. Wtem wyskoczyły trzy repliki blondyna, uzbrojone w specyficzną, samurajską broń. Poruszały się jednak, jakby wolno. A może to zmylone oczy napastnika, tak wolno nadążały za jego ruchami? Bowiem cieniste klony atakowały tak, że ruch na płaskiej powierzchni gwarantował śmierć. Szczególnie, iż Uchiha był otoczony.
     Nie zamierzał odpuszczać. Z zagryzionymi wargami i wymalowanym grymasem, odskoczył do góry. Część jego pleców nacięła się na bal, rozrywając ubrania i powodując obfitą ranę. Ta jednak, nadal nie skutkowała na tyle, by porzucił wolę walki. Złożył pieczęcie i działał dalej.
      Katon, Gōryūka no Jutsu. - Płuca nabrały ogromną ilość powietrza, posyłając trzy smoki. Wszystkie, z zamiarem zniszczenia replik (Szybkość: 360). I choć to zadziałało, zdesperowany czarnowłosy, nie spodziewał się prawdziwego ataku z zaskoczenia. Przedstawiciela rodu Yamanaka, który ukazał się nad jego głową, wykonując sprawny, nienaganny ruch ostrzem. Kataną, wycelowaną prosto w szyję. Z zamiarem odcięcia pustej łepetyny (Szybkość: 350).
     Dym opadł w tym samym momencie. Tamotsu, z niemiłosiernym bólem głowy mógł teraz wszystko dostrzec. Jego wzrok sięgnął sylwetki chłopaka, którego atak powiódł się. Ostrze spoczywało w ciele przeciwnika. W sylwetce, z której spływała pokaźna ilość krwi. I z rany na plecach i z rany na barku. Ramieniu, bowiem młodzik, choć wykonał kunsztowny ruch, przeliczył się z reakcjami wroga. A ten, resztką sił, pochwycił go za ubranie na torsie, bluzgając krwią o ziemię. Z jego zakrwawionych słów padł spontaniczny wyraz, jakby czteroliterowy, albo trzy. Sporna kwestia. Wszystko zmierzało jednak do końca. Szczególnie z braku chakry.

1. Gōryūka no Jutsu
2. Mikazuki no Mai (A)

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Tymczasowy MG.

Offline

 

#142 2016-08-30 00:00:11

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Niedobrze. Wiedziałem, że ogień zmierza w naszym kierunku szybko ale nie sądziłem, że aż tak. Ale czy miałem inny wybór niż ten który już wykonałem? "Pracowaliśmy" w dość specyficznych i stresujących warunkach więc nawet taki wynik jak ten powinien mnie ucieszyć. W końcu wychodziło na to, że nikt prócz mnie nie ucierpiał podczas obławy ognia. Nie byłem wcześniej szczególnie przystojny ale wypalone włosy i piekąca rana na czole na pewno nie pomagały mi by to zmienić. Ale nie był to odpowiedni czas by przejmować się swoim wyglądem. Tym bardziej, że problemy powiększyły się kiedy wydostaliśmy się na powierzchnię.

   Powietrze było nieznośnie. Popiół i smród spalonego terenu ogromnie drażnił mój układ oddechowy. Cudem było, że przynajmniej część naszego ataku jako tako weszła w życie, w takich warunkach dziwiłem się, że to bydle Uchiha mogło walczyć z całych sił. Fakt faktem - dużo jednak nie widziałem. Zasłaniał mi tutaj wszechobecny dym i widziałem tylko urywki tego co powinienem. Ale po czasie czarna zasłona ulotniła się gdzieś dalej a ja mogłem zobaczyć co się stało. I jednocześnie zareagować... Plan Inoishi'ego był dobry ale widać było, że nie poznał wcześniej co dają oczy tych cholernych Uchiha. Zaskakujące jednak było, że i tak dosięgnął przeciwnika i był okropnie blisko by go wykończyć. Ten jednak nie dawał za wygraną - pochwycił chłopaka za ubranie. Coś mówił ale nie mogłem zrozumieć co, prawdą też było, że nad tym się nie skupiałem. Już kilka razy widziałem, że uważany za pokonanego przeciwnik chwilę przed swoją śmiercią zabijał tego, który szczycił się tytułem zwycięzcy. Nie było czasu do stracenia, trzeba było to przerwać.

   Wzniosłem dwa palce do góry dając do zrozumienia Asami co musi zrobić. Trzeba było ich rozdzielić, na miłość boską. Ja w tym samym momencie ruszyłem ze swoim atakiem mając na celu wykończenie zmęczonego już przeciwnika, nie mogliśmy tego przedłużać (szybkość: 160). W tym czasie Asami utworzyła bal drewna [szybkość tworzenia: 90], który miał za zadanie stworzyć swoistą stylu ścianę między naszym sojusznikiem, a przeciwnikiem. Jeżeli jakiś cud na to pozwoli to za ten czas zdążę trafić do przeciwnika i utwardzoną prawą ręką (Doton: Domu trafić go w głowę. Może nie będzie ta cholera dodatkowo ze skały przy takiej szybkości i reakcjach i jeden dobry cios wystarczy. [Siła uderzenia: 421].

   - Jesteś uparty i upierdliwy... Dawno nie stoczyłem tak dobrej walki. - powiedziałem mimowolnie ładując cios w głowę oponenta. Byłem zmęczony więc pozwoliłem by myśli z mojej głowy wyszły przez usta. Nie wiedziałem jednak czy będzie to koniec walki, po tym co pokazał spodziewałem się, że jeszcze chwilę to potrwa.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-08-30 00:00:47)

Offline

 

#143 2016-08-30 20:29:04

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

21



     Klatki spowolnione. Zamieszanie, stresująca walka i wszechobecny chaos. Wszystko to trwało zaledwie kilkanaście sekund. Niby krótkich, a w odczuciu walczących - nieskończonych. Naonoshi nie drgnął, gdy jego ramię zostało przebite długim ostrzem. Odczuwał o wiele większy ból, w plecach, gdzie pojawiła się rana po zetknięciu z długim, ostrym balem. Krwawił obficie i syczał z nieprzyjemności. Zdążył jednak wysunąć zakrwawioną łapę i pochwycić blondyna. Czerwone ślepia sięgnęły gładkiego oblicza, choć Inoishi w oparciu o zdobytą wiedzę, zamknął w porę oczy. Tym razem zamiast strachu, odczuwał pewność. Odwagę, którą zagnieździło wiele lat spędzonych u boku samurajów.
     Gdyby Uchiha posiadał więcej chakry, z pewnością wykończyłby młodzika. Nie był jednak w stanie. Przeszkadzał mu zarówno ból, jak i sytuacja w jakiej się znalazł. Nim ruszył najmniejszym palcem, przed jego obliczem ukazała się drewniana ściana. Dezorientacja, w jaką popadł, uniemożliwiła sprawne działanie czerwonych oczu. Wtem zareagował Inoishi, wytężając wszelkie zmysły. Z mocno zaciśniętymi powiekami, pochwycił ostrze, wykonując płynny ruch w kształcie półksiężyca (Szybkość: 320).
     Wiatr przeniósł świst, którego skutkiem była ręką. Odcięta, zakrwawiona, leżąca zaraz po tym bezwładnie na ziemi. Blondyn nie spojrzał na oponenta, a odskoczył dziesięć metrów dalej, widząc, jak Tamotsu naciera z kamienną dłonią. Z odsieczą, której Uchiha nie mógł zobaczyć, gdyż znajdował się po drugiej stronie drewnianej przeszkody. Zaś atak, kwintesencja tego pojedynku, przedostała się spokojnie. Rozwalając twór, sięgnęła twarzy czarnowłosego, rozbijając szczękę i miażdżąc nos. Same ciało odleciało dwadzieścia metrów dalej, pod wpływem siły i ekspresji, którą przedstawiciel Senju włożył w ten atak.
     Przez kolejne kilkanaście sekund oponent leżał nieruchomo. Nie był jednak martwy, o czym świadczyły odruchy jego brzucha. Oddychał. A przenoszący się dym mu tego nie ułatwiał. Klatka uginała się, choć bardzo rzadko - miał problemy. Nawet żółtodziób w medycynie wiedziałby, że nie pożyje dłużej, niż dwie godziny. Szczególnie, że czwórka ninja znajdowała się w miejscu pozbawionym punktu medycznego.
      T-ty.. - Wykrztusił ledwo, obryzgując rozmiażdżoną twarz, krwią. Chciał coś powiedzieć, wyszeptać ostatnie słowa. Kij jednak wie, czy były one pozytywne. Albo chociaż, do kogo były kierowane.

1. Kumo-Ryū Mikazukigiri (B)

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Tymczasowy MG.

Offline

 

#144 2016-09-04 19:57:39

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Kolejny raz na moich rękach znalazła się krew. Czy to za co walczyłem było w ogóle słuszne? Tyle razy przelewałem krew swoich oponentów, osób których całkowicie nie znałem. Każdy walczył za swoją sprawę, która w odczuciu każdego była słuszna. Nie żyjemy w świecie gdzie wygrywa najsilniejszy, przykładem mogła być nawet ta walka. Tym razem jednak działałem z innych pobudek niż zazwyczaj, mimo że byłem zmuszony by to zrobić. W tym przypadku nie walczyłem o siebie, walczyłem by mój klan, moja rodzina mogła wieść dostatnie życie. Doprowadzić do braku żywności nie było scenariuszem do przyjęcia. Dodatkowo pomagałem Inoishi'emu by jego rodzina dostała ziemie którą mogłaby nazywać domem.

   Dopiero teraz odczuwałem zmęczenie jakie spowodował pojedynek. Nie byłem w stanie nawet wyrównać swojego oddechu, ręce się trzęsły, nogi uginały... Dawno nie byłem przyciśnięty tak bardzo do ściany jak tym razem. Zużycie chakry też dawało się we znaki, musiałem użyć jej sporo by w ogóle stawiać jakiś opór mojemu przeciwnikowi i zakładam, że dwójka moich towarzyszy również to odczuwała. Nie miałem nawet siły nic powiedzieć, na miłość boską. Dowiedziałem się jednak jednej ważnej rzeczy - nie mogę przestać się rozwijać. To nie był mój maksymalny poziom możliwości bitewnych i defensywnych, musiałem popchnąć swoje obecne limity na o wiele większy poziom. Teraz może i byłem w stanie wszystkich obronić ale następnym razem to co umiem teraz może być niewystarczalne.

   Kiedy ostatecznie udało mi się odzyskać oddech kolejny raz złożyłem pieczęci. Drewno które powstało szybko owinęło kończyny konającego przeciwnika, musiałem zablokować jego ruchy. Dodatkowo również zakryłem jego oczy, najbardziej niebezpieczną broń jaką chyba posiadał w swoim arsenale. Z niewyjaśnionego powodu nie chciałem od razu go zabijać. Był słaby, owszem, to był na to idealny moment. Ale coś we mnie chciało bym spróbował z nim porozmawiać... Może nie będzie to świetny pomysł, nie zaszkodziło jednak spróbować.

   - To była dobra walka, naprawdę. Jeżeli chcesz coś powiedzieć to zrób to. Może to nie jest rozmowa której oczekiwałeś od początku... Zresztą, nieważne. Mów jeżeli masz coś do powiedzenia, inaczej nasze drogi się rozejdą. Na zawsze.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#145 2016-09-07 17:45:22

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

22



      Przeklęte Senju. - Ostatkiem sił przewrócił ciało na plecy. Z rozłożonymi rękoma i nogami, utkwił wzrok w chmurach. Czarne, długie włosy zlepiły się z czarnym od dymu i ognia błotem. Umierając, dorzucił kilka prawd.
      Wy i wasi poplecznicy. Nie umiecie słuchać. Gdybyście byli, choć trochę rozsądni. Z waszych ziaren dobra, wyrastają korzenie zła. A Ci, dla których walczycie, krwawe zbierają plony. - Pod koniec wypowiedzi chlusnął krwią, jeszcze bardziej okrywając brudem twarz. A mimo tego, na bladej twarzy zagościł krzywy, choć szczery uśmiech. Jego mimika dodała - doigracie się, gdy przyjdzie czas, kto jest przyjacielem, a kto prawdziwym wrogiem.
      Drąg Ci w rzyć. - Czarne płomienie objęły leżące ciało. Za pomocą techniki Amaterasu, oraz nadrzędnym jutsu Enton: Kagutsuchi, spalił się. W takim stanie, jakim go pozostawiono, nie czuł bólu. Nie krzyczał, nie wierzgał, a umierał. Wszystko to trwało zaledwie kilka sekund, nim wyzionął ducha. Z uśmiechem na ustach. Zabierając ze sobą cenny skarb, jakim były przeklęte, czerwone oczy.
      To koniec. - Rzucił Inoishi, odwracając wzrok od spalonego do czerni ciała. Mroczne płomienie, jak to miały w swym zwyczaju, nie ustawały. Mieszały się zaś ze spalonym do cna krajobrazem dawnego obozu Kraju Ognia.
      Trzeba ruszać do daimyō. - To wypowiedział już z niewielkim grymasem, mając na uwadze przedśmiertne słowa przeciwnika. Nabierał bowiem podejrzeń, zapewne tak samo, jak sam przedstawiciel rodu Senju. Kto tu jest przyjacielem, a kto prawdziwym wrogiem. W chorym świecie złudzeń.
     Po kilkudziesięciu minutach, w ruinach żołnierskiego obozu, zjawił się oddział medyczny. Pierwsza grupa taranowała szczątki namiotów i wież, druga zaś wydobywała ciała poległych. Niektórzy przetrwali, inni odnieśli tak ciężkie obrażenia, iż nigdy nie stanął do walki ponownie. Na twarzach każdego obolałego wojownika, malowała się zarówno nienawiść, jak i typowa bezradność. Obraz, jaki teraz przedstawiał się przed oczami trójki bezstronnych ninja, należał do dziedziny okropnych wizerunków bezsensownych walk i wojen. Inoishi, widocznie zawiedziony całą sytuacją, ruszył w kierunku pałacu. Z zaciśniętymi dłońmi, gdybał. Całość, która go zastała, z pewnością przerastała wszelkie oczekiwania, co do tego niby wspaniałego, wielkiego świata.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#146 2016-09-08 19:42:50

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Patrzyłem pustym wzrokiem na pokonanego oponenta. Cóż, jego słowa nie wniosły nic nowego, prawda? Rzucił mi w twarz faktami, które bardzo dobrze były mi znane i z każdym dniem dobitnie przypominane. Ciekawiło mnie jednak co zrobiłby gdybym to ja wypowiedział takie słowa do niego. Prawdopodobnie nic, nie sądziłem że zaskoczyłby mnie jakąś ciekawą lub niespotykaną reakcją... W tym momencie jednak to ja pozostawiałem go bez odpowiedzi, która i tak nie miała najmniejszego zamiaru zostać wypowiedziana. Nie widziałem w tym większego sensu, mówić o czymś co jest oczywiste. Uśmieszek? Nie zrobił na mnie reakcji, tak samo jak nazwanie mojego klanu przeklętym. Tak samo my wypowiadaliśmy się o posiadaczach czerwonych oczu, nienawiść zrodzona od kołyski i powtarzana przez lata wystarczająco wpoiła się w nasze zachowanie i przeświadczenia. Podczas mojego rozmyślania jego ciało było już powoli trawione przez czarne płomienie...

   Wyjąłem z wewnętrznej kieszeni płaszcza paczkę papierosów, wyciągnąłem jednego i odpaliłem go mocno się zaciągając. Wypuszczając zebrany w płuc spojrzałem się w niebo. Ile lat jeszcze będziemy musieli bezsensownie przelewać krew... Ile lat będziemy męczyć się z Lordami Feudalnymi, którzy każdą kolejną bitwę traktowali jak partię szachów. Papierosowy dym wydawał się tak mocny jak zawsze, wcześniejsza ściana ognia wystarczająco zmęczyła moje organy.

   - Witamy w wielkim świecie, Inoishi. Jest nieprzewidywalny, okrutny oraz przepełniony kłamstwami. Ale wśród niego jest również coś co neguje te negatywne cechy. Coś za co warto walczyć... Rodzina i miejsce, które możemy nazywać domem. Może to właśnie jest dzień w którym Ty i Twój klan otrzyma taki dar, dar o który z każdym kolejnym dniem będzie trzeba bronić i rozwijać. - powiedziałem donośnym tonem, który mimo wszystko wybrzmiewał bez większych emocji. To młody ninja będzie musiał zdecydować czy to dobrze czy źle.

   Nie wiedziałem czy tak naprawdę coś zdziałaliśmy. Daimyo raczej nie wystarczy fakt, że zagrożenie zostało wyeliminowane. Zawsze znajdzie się coś co wykonałem źle, coś do czego będzie dało się przyczepić. Tym razem sprawa klarowała się bardzo jasno - obóz został zniszczony. Miną dni jak nie tygodnie zanim zdąży się go odbudować, czas który tak bardzo uciekał przez palce moich ludzi jak i tych wojaków. Na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, wiedziałem że kolejna słowna potyczka z "lalką" wielmożnego Lorda nie będzie przyjemna. Nie pozostało nam nic więcej jak ruszyć, nie było co tego odkładać na później.

   - Ruszajmy. - powiedziałem bez większego zaangażowania.

Offline

 

#147 2016-09-08 21:23:10

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

23



     Po krótkiej przemowie, Tamotsu wraz ze swoimi towarzyszami broni, ruszył w stronę pałacu władcy Kraju Ognia. Ogarnęło go olbrzymie rozczarowanie i zadziwienie, gdy przed jego oczyma zamiast marionetki, pojawił się sam daimyō. Spasły, dziwnie ostrzyżony, lecz bogato ubrany z zapachem wykwintnych perfum. Ze wzrokiem wtopionym w kawałek kurczaka, który spoczywał na tacy po jego prawicy, zaczął mówić. Nie miał jednak zamiaru odmówić sobie posiłku. Całą rozmowę prowadził jedząc.
      Spisałeś się, Temetsu. - Choć z pewnością znał dokładnie zasady etyki, w towarzystwie przedstawiciela rodu Senju, czuł się jak ze znajomym do picia. Po jego wargach spływał żółtawy tłuszcz wymieszany z ziołami, które zdobiły świeżo upieczonego kurczaka. Nie kaszlał, nie smarkał, nie krztusił się. Mówił bardzo powoli i starannie. Jego głos był niski, acz wyraz twarzy nieco głupkowaty.
      Ty i twoi ludzie, dostaniecie zapasy żywności. Ryby, owoce, a nawet spory kawał mięsiwa. - Po tych słowach przeżuł ostatni kawałek mięsa, kość odkładając na srebrną tacę.
      Liczę na tak obfitą współpracę, jaką otrzymałem ze strony Mamoru. Nie znam Cię, a ty nie znasz mnie. Słyszałem twe prośby. Niestety, na naszym 'małym' skrawku ziemi nie postanie kolejny klan. Musimy dbać o własność, przede wszystkim. - Wymienił spojrzenie z przypalonym brodaczem.
      No chyba, że samemu stawisz temu czoła. Od dawnego czasu klan Ayatsuri trzyma się z boku. Ich przedstawiciel nie raczył obdarzyć mnie swą gościnnością piąty raz z rzędu. Nie przybył także na me wezwanie podczas ostatniej wojny. Swe zaufanie już dawno utracił. A więc, jeżeli tak bardzo zależy Ci na miejscu dla rodziny tego ninjs, pozbądź się ich. - Nie żartował. Jego głos był bardzo poważny i stanowczy.
      Mnie, mego rodu i przedstawicieli tego kraju, w to nie mieszaj. Wszystko, co zrobisz, będzie zależeć od Ciebie. I pamiętaj, będzie także twoją winą i twoim ciężarem. Cóż, nie ukrywam, iż uradowałby mnie fakt większego pożytku z tego blondyna, niż z tamtych marionetkarzy. - Uniósł wzrok do góry. Wpadł na pomysł, by im także odciąć dopływ dóbr. Co prawda, zapas żywności został zatrzymywany miesiąc temu, acz można się pofatygować do wstrzymania dostaw węgla, drewna i innych surowców, które są niezbędne do normalnego funkcjonowania osady.
     Senju z pewnością nie pomylił się w jednym - lordowie feudalni, to gracze, którzy z łatwością i z chęcią posuwają pionki na swej szachownicy. Jedyni mądrzy, drudzy głupi. Jednak Ci co mają siłę - wygrywają.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#148 2016-09-08 21:58:00

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Kiedy przede mną ukazał się sam lord feudalny naprawdę odczułem wewnętrzne zdziwienie. Zastanawiałem się z jakiego powodu odstawił wcześniejszą szopkę, co to miało dać. Czy aż tak obawiał się o swoje życie? Prawda, na pewno miał jakiś przeciwników ale nikt chyba nie byłby na tyle szalony żeby próbować wykonać frontalny atak w miejscu opanowanym przez wojska, pewnie wyszkolone w inny sposób niż zwykłe mięso armatnie. Wiadomym jednak było również, że na świecie nie brakowało szaleńców wystarczająco silnych i pozbawionych zdrowego rozsądku by na coś takiego się porwać i dodatkowo zakończyć taką szansę sukcesem. Ale czy naprawdę mogłem nazywać ich szaleńcami? Lordowie Feudalni bawili się nami wszystkimi, widzieli w nas jedynie siłę bojową, maszyny do zabijania. Co jeżeli ktoś z nas - ninja - miałby objąć taką pozycję, czy coś by się zmieniło? A jeżeli tak to czy byłaby to zmiana na lepsze? Musiałem powstrzymać tak niebezpieczne myślenie, nie było większego sensu się nad tym rozwodzić. W tym momencie byłem pewien, że mimo mojego wstrętu do tych wysoko postawionych osobistości nigdy na coś takiego bym się nie porwał.

   Wysłuchałem w spokoju co Daimyo ognia miał do powiedzenia. Ciężko, lecz ukrywałem swoją irytację. Mogłem się tego spodziewać, prawda? Ten debilny wyraz twarzy naprawdę był zdolny do wykorzystania każdego kto według niego był w stanie coś zrobić. Mogłem się domyślać co po tych słowach mógł czuć Inoishi. Sam byłem nie raz wykorzystany do wypełnienia jakiegoś celu ale nigdy na taką skalę. Tutaj nie rozchodziło się tylko o jego życie, tutaj mówiliśmy o całym klanie. Nie miałem jednak zamiaru się poddawać - słowo było słowem. Jeżeli od tak odszedłbym bez próby rozmowy na temat klanu Yamanaka Inoishi mógłby poczuć się wykorzystany również przeze mnie, a to prawdą nie było. Czy mam jeszcze w sobie to coś co w jakiś sposób pozwoliło mi przeżyć polityczny burdel w Kraju Ziemi? Widziałem tylko jedno rozwiązanie. Trzeba było na jakiś czas zamienić się w gracza, takiego jakimi byli Lordowie. Jedyna karta którą mogłem wyciągnąć z rękawa ale wszystko trzeba było rozegrać w delikatny sposób.

   - Dobrze słyszeć, że moi ludzie nie będą musieli martwić się o zapasy żywności. Myśl o głodówce strasznie źle wpłynęłaby na morale cywili jak również ninja, którzy pewnie stawali by na polach boju. Jeżeli Daimyo pozwoli chciałbym jednak porozmawiać o ziemiach dla klanu Yamanaka. Jego ekscelencja widzi, zdążyłem zobaczyć jak na polu walki działają ograniczenia krwi klanu owego blondyna, Inoishi'ego. Wydaje mi się, że to co oni posiadają byłoby wielką przewagą strategiczną dla Kraju Ognia. Próba wybicia klanu Ayatsuri mogłaby przynieść o wiele więcej konsekwencji. Jakby nie patrzeć otarłoby się to o wojnę domową, prawda? Nie obeszłoby się to bez echa, inne Kraje mogłyby chcieć wykorzystać taki stan rzeczy...

   Swóje słowa zakończyłem rysującym się uśmiechem. Nie, nie dane mi było zobaczyć co Yamanaka potrafią - Inoishi tylko mi to wytłumaczył, sytuacja zmusiła nas wtedy do zmiany techniki. Co jednak na to powie nasz "kochany" Daimyo? Czy będzie chciał wysłuchać nas dalej? Ze mnie nie był żaden wielki taktyk, nigdy nie dowodziłem na polu boju. Ale czegoś chyba zdążyłem się przez te lata nauczyć, przynajmniej tak mi się wydawało. Pozostawało mi tylko mieć nadzieję, a jak każdy wie nadzieja jest matką głupich. Lecz każda matka kocha swoje dzieci, przy dodatkowej odrobinie szczęścia może uda nam się tutaj coś zdziałać.

Offline

 

#149 2016-09-10 14:51:57

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

24



     Wpatrzony w twarz Tamotsu, daimyō słuchaj jego słów, pocierając kciukiem o palec wskazujący. Faktycznie klan Yamanaka posiadał szeroki arsenał możliwości, który lord mógłby wykorzystać podczas kolejnej wojny. Nie zamierzał jednak ustąpić.
      Wszystko zależy od Ciebie. Sam zadecydujesz, czy chcesz stworzyć miejsce dla nowego klanu. Na terenach danych klanowi Ayatsuri, czy u siebie w Chikai. Jednakże nie zaoferuję wam pomocy. Ani militarnej, ani w postaci towarów. - Sprawa została zamknięta. Blondyn nie odnajdzie nowego domu na terenach Kraju Ognia, choćby słońce wzeszło na zachodzie, a zaszło na wschodzie.
      Jeżeli faktem jest to, co mówisz o ich potędze, to z pewnością zwrócę się do nich o pomoc przy kolejnej potyczce. Gdyby udało nam się zająć obce ziemie, wówczas znalazłbym kawałek, który mógłbym im ofiarować. W końcu i proście ludzie winni poznać moją dobroć. - Zaśmiał się głośno, jakby sam do siebie.
      A teraz możesz odejść, Temetsu. - Machnął dłonią w powietrzu na znak, by straż otworzyła drzwi prowadzące na korytarz pałacu. Tam zaś przedstawiciel rodu Senju spotkał się ponownie z Inoishim i swą asystentką - Asami. Jak czerwonowłosa wyglądała na przejętą, tak blondyn na spokojnego.
      Nie musisz nic mówić. Wszystko słyszeliśmy. Straciłem swoją szansę. Ja i moja rodzina. Zdążyłem jednak poznać charakter tego świata i ludzi, którzy w nim żyją. Samurajowie przekazali nam wiele wiedzy. Wszystko to, co mówili, a z czym się łudziłem, jest prawdą. Jestem zaskoczony, lecz w inny sposób, niż sądzisz. To nic, wyruszę dalej. Od początku zakładałem, że znalezienie nowego domu nie będzie łatwą sprawą. I liczę się z tym do teraz. Wierzę jednak, że po długim wysiłku, przyjdzie mi zamieszkać w nowym miejscu. - Ze stoickim wyrazem twarzy, podał i uścisnął dłoń brodacza.
     Trójka ninja ruszyła przed budynek, gdzie czekał na nich specjalny powóz. Lord zaoferował swoją pomoc, jeżeli chodzi o należytą eskortę do Chikai.

[z/t Inoishi, Asami, Tamotsu -> Klan Senju - Budynek lidera klanu]

     Na miejscu Asami udała się do gabinetu lidera, by zamienić z nim słówko. Przekraczając próg, zajęła miejsce naprzeciw długiego, drewnianego biurka, za którym niegdyś przesiadywał Mamoru. Poprawiając długie, czerwone włosy, poczekała, aż Senju ogarnie się po długiej podróży. Przynajmniej tym razem nie musiał pokonywać jej pieszo, choć nie ulega wątpliwości, że jako ninja, znalazłby się tutaj o wiele szybciej, skacząc po gałęziach i takie tam.
      Przynajmniej nie zostaliśmy oszukani. - Uśmiechnęła się, próbując pocieszyć przywódcę. Potwierdziła tym samym fakt, iż część zapasów żywności zdążya dotrzeć na tereny Chikai. Tuż po tym, kontynuowała.
      Pora wrócić do rzeczywistości. Sytuację z lordem feudalnym odłóżmy na drugi plan. Na zakończenie tego dnia, Inoishi chciałby jeszcze z tobą porozmawiać. - Powstała i wyszła z pomieszczenia, a tuż po niej wszedł blondyn.
      Zanim wyruszę dalej, zatrzymam się tutaj. Mam zamiar wynająć pokój w mieście i często odwiedzać bibliotekę. Być może, gdy uda mi się poznać historię tego świata i minione wydarzenia, będę wiedział, do którego lorda powinienem dalej się udać. - Poczekał i wysłuchał pożegnania Tamotsu. Tuż po tym głowa rodu została sama, mogąc zająć się własnymi sprawami. A Yamanaka? Jak powiedział, tak zrobił. Opuścił budynek lidera i udał się szeroką uliczką wgłąb miasta. Gdyby Senju potrzebował jego pomocy, z pewnością będzie wstanie go odnaleźć za pomocą swoich wpływów. Także i Asami udała się do swojego pokoju, by odpocząć od tego całego, niepotrzebnego zamieszania. No i od przygody, którą wspólnie przeżyli.

Koniec


Tymczasowy MG.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Hotel garni Anger 5